Witajcie,piszę tuchoć wiem, że trochę to nie to miejsce ale już nie wiemy co mamy zrobić.Może macie podobne doświadczenia i coś podpowiecie nam.
We wtorek 30 lipca mój teść(56 lat) został zawieziony do szpitala,po badaniach okazało się iż miał udar niedokrwienny mózgu.Udar był lekki tzn. miał lekko zaburzoną mowę i niewielki paraliż jednostronny i zaburzenia pamięci wczesnej.
W czwartek rano dostal drugiego udaru który całkowicie zaburzył mowę, sparalizował prawą stronę i zaburzył widzenie tzn. na jedno oko, które było otwarte nie widział nic a na drugie, które troszkę widział całkowicie powieka była bezwładna.Tomografia dodatkowo wykazała zakrzep w tętnicy w mózgu( którego nie było po pierwszym udarze), ciśnie nie ciągle bardzo wysokie w granicach ok 200/140 i wzwyż lekarze tłumaczyli że nie można podać leków obniżających ciśnienia bo mogą spowodować oderwanie się zakrzepu i nastapi zawal rdzenia mózgowego.I trzeba czekać.
Następnego dnia teść zapadł w śpiaczkę( troszkę wydaje nam się że z przyczyny lekarzy bo wieczorem był bardzo nerwowy i dostał coś na uspokojenie) a potem ta śpiączka.
W śpiączce był do wtorku i wybudził się w międzyczasie okazało się że teść ma miażdżycę i jakiegoś guza w mózgu, o którym nic nie wiemy bo lekarz stwierdził tylko że to w tej chwili najmniejszy problem.
Na szczęści ciśnienie zaczeło się stabilizować i obecnie jest na poziomie ok150/100.
Ogólnie pomimo wybudzenia się tescia nie ma z nim kontaktu wogóle wydaje się jakby cały czas spał jedynie to jak do niego mówimy to wzrasta ciśnienie i płyną mu łzy jakby nasz słyszał.Jak cisnienie się ustabilizowało to serce szaleje tzn. skurcze wynoszą od ok 200 do 270 uderzeń na minutę.
Wczoraj serce się zatrzymało i teść był reanimowany a dzis rano dostał czkawki bardzo nasilonej i przez cały dzień nie ustąpiła.
Juz naprawdę nie wiemy co mamy robić lekarze tylko powtarzają że stan jest krytyczny i trzeba być przygotowanym na wszystko.
Nie możemy się z tym pogodzić dlatego proszę jeśli możecie coś nam podpowiedzieć będziemy wdzięczni za każdą wskazówkę,co możemy zrobić żeby mu pomóc?
Ja bym podawała ojcu po łyżeczce nafty, takiej zwykłej oświetleniowej, ja piję firmy dragon, jest ok. Wpisz w google ,,leczenie naftą", ściągnij z chomikuj.pl fragment Małachowa. Poczytaj co się da, nie jest tego dużo, ale...Na czczo najlepiej, ale różnie ludzie robili. Nie ma na co czekać. Lekarze nie mają do takiego leczenia dobrego stosunku, ale co oni mogą w takim przypadku...nafta jest bezpieczna, o ile się człowiek nią nie zakrztusi, aby nie dostała się do płuc, ...ale jedna łyżeczka...nie powinien...
pavett, bardzo współczuję i ściskam, trzymajcie się!
jeśli chodzi o pomoc teściowi, to rodzi się pytnie, czy w 100% ufacie lekarzom.. uważam, że to podstawa relacji pacjent-lekarz i powodzenia leczenia, ewentualnie akceptacji jego niepowodzenia, bo nie zawsze wszystko się udaje, niestety (mojej mamy nie udało się uratować, ale wiem, że lekarze zrobili dla niej absolutnie wszystko)..
ja przeszłam mikroudar (TIA) w czerwcu, ale mam lekarza neurochirurga, któremu ufam w 100%.. z jego słów wnoskuję, że neurologowie właśnie zazwyczaj po prostu czekają na rozwój wydarzeń :/
Dziękuję, tak wierzę im, choć nie wszystkie decyzje pojmuję,ale ufam ich wiedzy.
Naprawdę na personel nie możemy narzekać począwszy od salowych, przez pielęgniarki aż do lekarzy.
Zresztą teść od razu trafił do Szpitala Wojewódzkiego na oddział Neurologii Poudarowej,na szczęście lekarz w Pogotowiu od razu rozpoznał oco chodzi bo nie wiem co by było gdyby trafił do Szpitala w naszej mieścienie.
Bardzo Ci współczuje. Niestety nic innego poza czekaniam i modlitwą nie możecie zrobić.
Mój tatuś po udarze też prawie zawsze spał w szpitalu. Wydawał się nieprzytony. Podobno podczas snu regeneruje się mózg. My z mamą podejrzewałyśmy, że dawali mu coś specjalnie na sen. Dziś tata ma dalej, sparaliżowana prawa strona, leży, mówi zaledwie kilka słów. Poznaje nas jak przyjeżdżamy płacze, zawsze się wtedy rozgaduje, i tym skromnym zasobmem słów coś nam opowiada.Jest uśmiechnięty od ucha do ucha jak nas widzi.. Jak pojedzie do szpitala to zaraz jest chory. Tak samo jak Twój teść też miał długo problem z ciśnieniem i wkońcu operowali go i dali mu rozrusznik i się unormowało.
Trzeba czekać, Wszystko w rękach tego u góry :)
Dziękuję Ci za słowa otuchy, niestety to "zawieszenie" jest najgorsze.Niby lekarze mówią, że stan krytyczny( ciągle na OIOM-ie) że trzeba być przygotowanym na wszystko ale my ciągle mamy nadzieję.Naprawdę wierzę że może jeszcze żyć,choć z drugiej strony jak patrzę jak z dnia na dzień coraz bardziej gaśnie to serce mi pęka z bólu.
Najgorsze jest to że nie możemy nic mu pomóc chciałam zacząć delikatnie stymulować mu sparaliżowaną rękę i nogę, lekarze zabronili, chcieliśmyy go ogolić, nie możemy.Właściwie nic teraz nie możemy i to jest najgorsze, ta bezsilność
Współczuję wam bardzo. Myślę, że w miarę możliwości bądźcie z nim jak najdłużej i najczęściej. To chyba najlepsze dla niego w tej chwili, czuć przy sobie kochające osoby. Trzymam kciuki, żeby było dobrze.
Trzeba czekać i zawsze być dobrej mysli. Mój tata miał udar w listopadzie 2012 i ciągle jestem pełna nadzieii, że kiedyś będzie tak jak dawniej.
Dopodło go nagle oglądał tv w drugim pokoju i doś długo i w dziwaczny sposób się śmiał, mame to zaniepokoiło poszła do niego. Wiedziała co jest bo kiedyś prababcia tak dziwnie się śmiała przy stole i tez miała udar. Zadzwoniła na pogotowie natychmiast. Szybko przyjechali, ale do tej pory nie wyszedł z tego.
Trzymam kciuki, aby wszystko było dobrze.
Moja babcia przeszła dwa udary, z czasem jakimś cudem się regenerowała i do tej pory chodzi, mówi, nie ma tylko dobrego czucia w jednej rece, często ją kaleczy... ale widocznie wszytko zależy od obszaru mózgu, który uległ uszkodzeniu i skali uszkodzeń.
Współczuje, niewiele chyba w tej sytuacji możecie zrobić... ale możecie być przy tesciu, żeby czuł Was przy sobie... myślę, ze to dla niego teraz bardzo ważne... Mi pomaga w takich sytuacjach modlitwa... ale to juz indywidualna sprawa...
Mój tatko też miał udar, w iweku 56 lat. Po pierwszym zaczął chodzić, potem przyszły następne.
Niestey nie zawsze można pomóc. Jeśli miażdżyca jest bardzo duża, złogi w naczyniach ogromne, ryzyko kolejnych udarów wzrasta. Sen poudarowy to objaw choroby, nie jest spowodowany podawaniem leków.
Jeśli Twój teść miał udar prawostronny (lewej półkuli), to nie może teraz mówić, nie potrafi. Jednak On was słyszy. Na skutek choroby jest jakby uwięziony w swoim ciele, które stało się dla Niego więzieniem. Mówcie do teścia/taty dużo i o wszystkim. A najwięcej, że jesteście z nim, że mu pomożecie wrócić do zdrowia. Najważniejsze, żeby się nie załamał, żeby miał siłę do walki. Musi teraz wiedzeić, że go kochacie.
Uporczywa czkawka może być objawem neurologicznym (udar, kolejny?) lub zawału serca. Z tego co piszesz, Twój teść ma bardzo duże ryzyko miażdżycowe, skrzepy lecą jeden po drugim. To bardzo ciężki stan, i bardzo poważny. Lekarze dlatego nie pozwololi Wam rehabilitować kończyn. W każdej tętnicy są skrzepliny i blaszki miażdżycowe, które przy aktywności fizycznej urywają się i płyną z krwią do mózgu. Najpierw trzeba je w możliwie największej ilości rozpućcić.
Teraz na razie nie możecie zrobić nic, Pavett, wszystko w rękach Boga. I lekarzy. Wiem, jak ciężkie to dla Was chwile.
Dziękuję Ci bardzo,
Jesteśmy prwie cały czas przy nim na zmiany nie może na sali przebywać więcej niz jedna osoba.
Opowiadamy mu co się dzieje wszystko, co się stało co które z wnuków palneło smiesznego co w pracy no dosłownie wszystko. Wiem że słyszy jak przyjechała babcia a jego mama wzieła go za rękę i płakała że musi wyzdrowieć to ciśnienie tak gwałtownie skoczyło i pociekły mu łzy..
Najgorsze jest właśnie to ze jest więzniem własnego ciała, Boże to jest takie przerażające, straszne jak się słyszy o tym ale nie dotyczy bezpośrednio CIebie ani Twojej rodziny,ale jak już dotyka to nas bezpośrednio to już tragedia.
Ogólnie jestesmy juz bardzo wyczerpani tą bezradnością.
Za dużo to chyba jak dla nas, tym bardziej że ostatnio los nas nie oszczędzał.
Pavett, wytrzymacie. Wytrzymacie dla taty.
ściskam mocno.