Kochani:)
Początkiem czerwca mój syn wyjeżdża nad morze na tzw. zieloną szkołę.
Chciałabym poradzić się Was ile dać dziecku kieszonkowego.Do tej pory moje dziecko nigdy nie wyjeżdżało samo na dwa tygodnie, a pobyty u rodziny to przecież co innego. Nie chciałabym żeby miał za dużo(pewnie nakupowałby pierdół ile wlezie...pewnie wróciłby z worem gormitów kupionych na straganie).Nie chciałabym też żeby nie mógł sobie kompletnie nic kupić. Może któraś z mam(lub którys tatuś) ma za sobą takie wyjazdy dzieciaków. Nie chodzi mi tu o wyjazdy sprzed pięciu, czy dziesięciu lat ale takie w tym lub zeszlym roku. Poraździe proszę:) Wiadomo,że wcześniej trzeba rozmienić odpowiednia kwotę,żeby nauczyciel mógł codziennie wydzielić dzieciakowi odpowiednią sumkę.
Pozdrawiam Was-Ewa.
Ile dziecko ma lat i czy wszystko jest opłacone tzn czy dziecko będąc tam musi za coś płacić np jakieś bilety? Jeśli dziecko nie potrafi dobrze gospodarować pieniądzmi to może połowę lepiej było by gdyby wychowawca przechował mu?
Dopisano 13-04-18 9:06:45:
Ile kilometrów jedzie dziecko na tą zieloną szkołę?
Pewnie dasz mu też telefon komórkowy i na karcie też musi być wystarczająco.
Nie zapomnij o nr tel np do wychowawcy w ważnych sprawach.
Już odpowiadam:)
Syn skończył niedawno 10 lat.Z tego co wiem, to nie musi juz tam za nic płacic.Z tego co wiem, to pieniążki zawsze dawało sie Pani( w podpisanej kopercie i ile dziennie, trzeba właśnie tak rozmienić pieniążki żeby Pani tylko wyjmowała z koperty i dzieliła codziennie).Niestety do dzisiaj nie wiemy kto pojedzie z naszą klasą na tą zieloną, bo "nasza" Pani już w pierwszej klasie powiedziała, że ze względu na sytuacje rodzinną nie pojedzie.Stresuje nas to strasznie(tzn. rodziców),bo chyba powinniśmy wiedzieć kto będzie opiekował sie naszymi dziećmi.Choć z drugiej strony dzieciaki mówią, że każdy będzie lepszy od niej(tzn.Pani).
Dziecko pojedzie nad morze ok. 700km(nawet trochę więcej) z południa Polski.
Telefon zabierze i oczywiście o doładowaniu też pamiętam.
Niestety numeru na razie nie mamy,bo nie wieadomo do kogo dzwonic.Numer tylko do Ośrodka jak na razie:(
Podpowiedzcie jednak ile kasy takiemu dzieciakowi dać na każdy dzien pobytu?
Już odpowiadam:) Syn skończył niedawno 10 lat.Z tego co wiem, to nie musi
juz tam za nic płacic.Z tego co wiem, to pieniążki zawsze dawało sie Pani(
w podpisanej kopercie i ile dziennie, trzeba właśnie tak rozmienić
pieniążki żeby Pani tylko wyjmowała z koperty i dzieliła
codziennie).Niestety do dzisiaj nie wiemy kto pojedzie z naszą klasą na tą
zieloną, bo "nasza" Pani już w pierwszej klasie powiedziała, że ze
względu na sytuacje rodzinną nie pojedzie.Stresuje nas to strasznie(tzn.
rodziców),bo chyba powinniśmy wiedzieć kto będzie opiekował sie
naszymi dziećmi.Choć z drugiej strony dzieciaki mówią, że każdy
będzie lepszy od niej(tzn.Pani). Dziecko pojedzie nad morze ok. 700km(nawet
trochę więcej) z południa Polski. Telefon zabierze i oczywiście o
doładowaniu też pamiętam. Niestety numeru na razie nie mamy,bo nie
wieadomo do kogo dzwonic.Numer tylko do Ośrodka jak na
razie:( Podpowiedzcie jednak ile kasy takiemu dzieciakowi dać na
każdy dzien pobytu?
Dychę. A i tak nie masz wpływu na to, na co wyda.
Wiem, że nie na temat ale te żielone szkoły to jedna wielka pomyłka.
Nikt ich nie chce - rodzice, nauczyciele a i dzieci nie wiem, czy takie szczęśliwe.
Ja swojego 10-latka napewno bym nie puściła.
Mój syn w zeszłym roku miał 50 zł (na 2,5 dni ) Myślałam ,że nazwozi mi różnego badziewia (pamiątek )ale okazało się inaczej .Prawie całą kasę wydał na jedzenie bo był głodny :/Nie zapomniał o mnie :) mam na pamiątkę maluteńki bursztynek w oprawce :) Taki mały prezent a dla mnie największy......
Nie wiem te 50 zl ?
Rozdziel pieniądze po 10 zł na dzień w koperty na poszczególne dni i do jednej dużej koperty. Przypomnij synowi ,jeżeli uda mu się zaoszczędzić każdego dnia ,to będą to jego nadwyzki na jakiś upominek kupiony już w domu po powrocie z zielonej szkoły. Jest duża szansa,że nie kupi zbędnych , mało nieprzemyślanych rzeczy.
Synus wie, że jak zaoszczędzi jednego dnia, to drugiego może wydac więcej. Ma swoja pulę również na wczasach jak jedzie z nami.Oczywiście mamusia z tatusiem tez sponsoruje, ale zawsze ma swoje pieniążki i nimi dysponuje.
Uśmiałam się tak serdeczenie ... bo ja już widziałam siebie jako dziecię ... w domu przytakuje mamci i obiecuję codziennie tylko jedną kopretę opróznić . Jednak już w atutokarze wszystko ląduje do jednej duzej kopertki a te mniejsze puste ... oddaje pani . Niech je wykorzysta lepiej niż ja . ))
Dzieci naprawdę tak oszczędnościowo - długafalowo nie myślą ..
a to zależy od dziecka. Ja pamiętaml, że na koloniach zawsze oszczędzałam i dumna byłam jak po powrocie trochę mi zostawało.
Uśmiałam się tak serdeczenie ... bo ja już widziałam siebie jako dziecię
... w domu przytakuje mamci i obiecuję codziennie tylko jedną kopretę
opróznić . Jednak już w atutokarze wszystko ląduje do jednej duzej
kopertki a te mniejsze puste ... oddaje pani . Niech je wykorzysta
lepiej niż ja . )) Dzieci naprawdę tak oszczędnościowo - długafalowo nie
myślą ..
Mój starszy syn był na zielonej szkole ...pani trzymała im kasę i rozdzielała ....mimo wszystko wrócił z niewielkim długiem ....pożyczonym u kolegi ......
Mimo ,że starszego puściłam na tą szkołę ....teraz mojego 10-letniego syna na pewno nie puszczę...ale to zależy od charakteru dziecka :)..
To wszystko zależy od tego jakie pije piwo. Jeśli dobre markowe to myślę, że powinnaś dać 300 zł. Gdyby także palił to suma ta będzie niewystarczająca. Wydaje mi się, że przy oszczędnym dysponowanien środkami płatniczymi kwota 500 zł byłaby odpowiednia..
No tak...ekspert...i wszystko wiemy...
hehe, dobre
mam nadzieje, że to jeszcze nie ten wiek:)
Przed zieloną szkołą my rodzice umawialiśmy się na konkretną sumę. Nie wszyscy się dostosowali, ale mniej więcej dzieciaki miały podobnie. Można podejść do tego metodycznie - codziennie lody lub batonik, czy to co uważasz za dozwolone - i mamy sumkę na 14 dni. I tak nigdy nie będziesz miała pewności na co Twoja pociecha wyda pieniądze.
dwa tygodnie mówisz,to dużo,moja córka była w zeszłym roku na zielonej szkole nad morzem ale to tylko 4 dni,dałam jej stówkę ale ona stwierdziła ,że ta kwota jej nie zadowala i jeszcze dobrała 50zł(była świeżo po komunii),no i oczywiście nawiozła pamiateczek i pusty portfel,ale dodam ,że jest rozrzutna.Na dwa tyg.200zł minium trza dać..............
Ja córce na obóz 10-dniowy dałam stówkę (plus miała swoje z kieszonkowego odłożone). Jedzenie, picie zapewnione - to co jej więcej trzeba.
na poczucie wartości pieniędza u małolata nie ma co liczyć. A 10 zł na słodycze dziennie - to ogromna kasa, wróci z bólem brzucha albo o kilka kilo powiększony.
Połowę wydala na szpile - takie z 15 cm.
Dziekuje za wasze wypowiedzi:)
W przyszłym tygodniu mamy zebranie(właśnie syn przyniósł info ze szkły), to mam nadzieję,że dogadamy sie w różnych kwestiach.
Pozdrawiam Wszystkich:)
Myślę, że ok 10 zł na dzień
Dzieciak ma zapewnione posiłki i nocleg więc są to pieniążki na drobne przyjemności typu lody, słodycze, czy jakiś soczek.
Moje dzieciaki dostały po 250 zł na 2 tyg.Mała miała 7 lat i na kopercie napisałam pani by jej dzieliła te pieniądze na dni ale nie że tylko 10 zł na dzień i koniec.Jak dziś wydała 30 zł to następnego dnia miała 10 zł.Syn jest starszy on miała sam sobie dysponować tak pieniędzmi by mu starczyło.Ugadałam się z dziećmi że po powrocie co im zostanie mogą sobie schować do skarbonki.Dzieci przywiozły ze sobą spowrotem po 150 zł! byłam w szoku bo nie nakupiły sobie głupot jedynie wydawały na lody,jedzonko i małe pamiątkowe drobiazgi.Dodam że córci poieniądze się nie trzymają:)
To dzieciaki bardzo oszczędzały. Jak widac wyszło im mniej niż 10 zł dziennie.
Ciekawe co zdecydowaliście ......
Mój syn wyjeżdża od 3 klasy szkoły podstawowej an przeróżne obozy, kolonie , zielone i białę szkoły
Ja by dała 200 zł - ale ja po kolejn ej wycieczce klasowej syna w góry zapowiedziałam, że lepiej jak zje zapiekankę niż ma kupowac prezenty całej rodzinie :):)