Teoretycznie wiem,ale nigdy nie klarowałam rosołu.Wkładam mięso do zimnej wody,zagotowuje,z warzywami,a pózniej zmniejszam grzanie jak tylko można,żeby tylko "pykał".Szumowin nie znieram,same opadaja.
Wracając do Twojego pytania,po ugotowaniu rosołu dolewa się do niego trochę zimnej,najlepiej wprost lodowatej wody i wyłacza gaz czy prąd.Podobno szumowiny natychmiast opadają na dno.Moze i coś w tym jest,bo czytałam kiedyś o podobnej metodzie na opadanie fusów z kawy "po turecku".
Teoretycznie wiem,ale nigdy nie klarowałam rosołu.Wkładam mięso do zimnej
wody,zagotowuje,z warzywami,a pózniej zmniejszam grzanie jak tylko
można,żeby tylko "pykał".Szumowin nie znieram,same opadaja. Wracając do
Twojego pytania,po ugotowaniu rosołu dolewa się do niego trochę
zimnej,najlepiej wprost lodowatej wody i wyłacza gaz czy prąd.Podobno
szumowiny natychmiast opadają na dno.Moze i coś w tym jest,bo czytałam
kiedyś o podobnej metodzie na opadanie fusów z kawy "po turecku".
He,he,teraz wyczytałam,że szumowiny wypływaja,a nie opadają.Trzeba po dolaniu wody pilnować,aż się rosół zacznie gotować i natychmiast wyłączyć.Tak to własnie jest,jak teoretyk doradza.
Czyli-metoda moze i dobra,a czy wypłyną,czy opadną,to już sprawa drugorzędna.
I wiesz co - taką kawę robi moja teściowa tylko na wielkanoc i jak to mówi "straszy ją". Kawa to mieszkanka zbozowej i naturalnej a jak se pootuje to wlewa pół szkalki lodowatej wody i faktycznie fusa są na dnie!!!! Ale tak zrobić w rosole?
Właśnie tak,jak napisałam.Dolej bardzo zimnej wody (niektórzy dodają i kostki lodu),poczekaj,aż zacznie się gotować czy zbliży się do zagotowania i wyłącz.Musisz sama wypróbować.Napisz,jak się udało.
Ja nie lubie rosołu i przyznam, że średnio się interesowałam jego klarowaniem, ale...natrafiłam na takie porady: "... obdarlam cebule z łuski i powrzucałam je do rosolu, wlaczylam malusienki plomien gazu i po 15 minutach mam klarowny rosol!!" (cytat z pewnych forumowych komentarzy). Czy to "działa"? Nie wiem.
Mi to do rosołu niekoniecznie jest potrzebna, ale taka zasadę ponoć stosuje sie tez do galatu wieprzowego aby był klarowny.
Hm...tu może lepiej klarować białkiem?Przyznam sie ,że i galarety nie klaruję.
U mnie dziala.Jak widze ze rosol zaczyna metniec wrzucam luski z cebuli.
A Tu odpowiedź kucharza na innym (przypadkowo znalezionym forum):
"... jestem kucharzem i rosol gotuje nieraz dlugo a nieraz godzine i metoda jest jedna trzeba rosól z klarowac gdy zbierze sie szumy dodac warzywa pieczona cebule przyprawy i na koniec gdy znowu zacznie sie gotowac dac 1 szklanke zimnej wody z kranu i to powtarzamy po 20 min - rosól jest krysztal polecam i smacznego metoda jest sprawdzona przez restauracje w kturej pracuje".
Jest tez jeszcze jedna metoda najpierw przegotowujesz chwile mieso,wylewasz wode,dokladnie pluczesz,zalewasz swieza,dodajesz warzywa,przyprawy,pieczona cebule.
O o ooooo, coś takiego też czytałam
A mnie tą metodą wychodzi zawsze mętny:( To mój sprawdzony przepis, nie ma bata żeby nie wyszedł http://wielkiezarcie.com/recipe87660.html. Jak rosół jest mętny to już nic mu nie pomoże, chyba, że pod wywar pod zup.
Robię rosół tak jak Ty. Tylko nie daję kostek i listka laurowego. Nigdy mi nie zmętniał, a szumowiny zbieram. Na koniec daję spaloną na ogniu cebulę.
Qurcze .. nie myśłam ,ze to '' metoda '' .. tylko mój sposób na kryształowy rosół ..Kiedyś zaczął mętnieć , teściowa w drodze , wypieki na twarzy , łapki trzęsawka i sruuuuu miąsko z wodą do zlewu , dokładnie umyłam pod bieżącą wodą . Do gara wlałam wodę mineralną niegazowaną i .... rosół klarowny jak marzenie . Od tego '' wypadku '' zawsze tak robię , biorąc pod uwagę , że moja kranówka nie najlepszego gatunku . ))
"rosol gotuje nieraz dlugo a nieraz godzine" - ja zawsze rosół gotuję co najmniej dwie godziny na malusieńskim ogniu. Godzina to żaden rosół.
Zawsze gotując rosół zalewam mięso zimną wodą gdy się zagotuje zbieram szumowiny dodaje warzywa i gotuję na bardzo małym ogniu i zawsze jest klarowny z tym dolewaniem wody to nie chciałabym takiego rosołu moja tesciowa zawsze powtarzała że jak się gotuje rosół to trzeba wlać tyle wody żeby już nie dolewać bo rosół traci smak i tego się trzymam
Jedank bardzo często jest tak , że zanim zetnie się białko ( szumowiny ) rosół robi się mleczny . Chodzi mi o ten moment kiedy woda nabiera temperatury . Oczywiście wszystko gotowane na tyciu - tyciu ogniu .
Nie klaruję rosołu...zawsze mi wychodzi super smaczny i przejrzysty:))Myślę,że to od wody zależy,bo moja mama twierdzi,że jej nigdy taki się nie udaje
Rosół to jakby wyciąg z mięsa i jarzyn.Jego smaku i walorów nie powinno się rozrzedzać.Żeby był esencjonalny i wartościowy dodaje sie po prostu dużo mięsa i warzyw. Szumowiny to po prostu uwolnione białko.Nie wpływa na smak, ale tylko na walory estetyczne.Ja zauważyłam,że trzeba wkladać dobrze umyte i w dużych kawalkach mięso.Wtedy tego uwalnianego białka jest mniej.I oczywiście warunek "sine qua non"-pyrkamy na najmniejszym "ogniu" i długo.
Moja Droga ! Mój rosół gar trójmięsa + tona warzyw . Mięso dokładnie wymyte (wołowina , skrzydło indyka , udka , garść żoładków i wątróbek ) ba .. wymoczone ( tak babcia kurę wiejską moczyła parę godz . ) a i tak gotowany na wolnym ogniu , tradycyjną , ogólnie przyjęta metodą robi się mleczny .. Białko już opadnie na dno ale przejrzystego koloru już nie ma .. ((( Dlatego sprawdzona metoda to taka jak wyżej napisałam ..)
To czemu mnie się zawsze udaje?I to taką prostą metodą?
Rosół to przede wszystkim ... woda. A moja ogólnodostępna jest oczywiście w normach ale jakość jak na mój jezyk osoby wychowanej na wodzie głębinowej zostawia dużo do życzenia ..
Tylko mogę Tobie zazdrościć , ze tak prostym sposobem stworzysz gar rosołu .. . Moja mama , babcia tak samo robiły .. :)) Pozdrwiam wiosennie
Fakt, w moim mieście kranówkę można pić nieprzegotowaną i jest lepsze od tych butelkowanych. nie jest uzdatniana,tytlko napowietrzana, pobierana z z ujęć oligoceńskich.Niechlorowana .Sam szef SANEPiDu wielokrotnie w TV ręczył za jej jakosc.
Ja nastawiam na najmniejszy ogień w sobotę około godziny 16 i zapominam o nim do jakiejś 21, wyłączam gaz i zostawiam na noc do wystygnięcia. Rano przelewam przez durszlak i do lodówy, jak tłuszcz się zetnie odgarniam go na bok i odlewam sobie z litr na bazę do sosów lub na drugą zupę, a reszta jest na niedzielny rosół. Nigdy nie wyszedł mętny.
A tak wygląda mój rosołek http://www.garnek.pl/mamusia/24868527/tradycyjny-niedzielny-rosolek
http://www.garnek.pl/mamusia/24878909/tradycyjny-niedzielny-rosolek