Ja moge wypowiedzieć się co robiła pielęgniarka środowiskowa w 2010 roku. Miałam wtedy chorych rodziców męża , oboje byli leżący. Pielęgniarka środowiskowa nie robiła nic . Owszem wywiad po kilku miesiącach , ale zabiegi nie należały do jej obowiązków. To powinna wykonywać pielęgniarka długoterminowa ( tak , istnieje taka).
O wszelkie formy pomocy medycznej , musisz dowiedzieć się w przychodni.
Jestem pielęgniarką śroodowiskową i wykonuję wszystkie zabiegi pielęgniarskie, u pacjentów leżących również. Opieka długoterminowa przejmuje pacjenta od pielęgniarki środowiskowej.
Jeśli pacjent jest leżący, ma skalę Bartel poniżej 40 pkt, to według przepisów po dwóch tygodniach opieki środowiskowej przejmuje Go długoterminowa. Na opiekę długoterminową nieraz czeka się pół roku. Nie wyobrażam sobie zostawić takiego pacjenta samego sobie.
Oczywiście środowiskowa nie zapewni takiej opieki jak długoterminowa z racji ilości zapisanych do niej pacjentów, ale my chodzimy również 2-3 razy w tygodniu do pacjentów leżących, czekających na termin długoterinowej opieki.
Ewa , ja podałam fakt. W sumie na prawie rok trwania chorób moich teściów, pilęgniarka środowiskowa była raz . Nie doczekałam się pomocy pilęgniaki długoterminowej , ale jakoś przeżyłam. Wynajęłam pielęgniarkę prywatnie , tylko co mają zrobić osoby o niskich dochodach? Wiem, to nie jest pytanie do Ciebie.
Beatko, ale ja wcale tego fakyu nie neguję, nawet w niego wierzę. Mam pacjentów, którzy przepisali się do nas z tego samego powodu, o którym piszesz: w jakimś innym miejscu pielęgniarka nie przychodziła do pacjentów. Chory jest cały system i nawet nie ma gdzie uderzyć, żeby to zmienić.
Mój mąż jak słyszy, że do mnie dzwonią pacjenci w godzinach w których jestem w domu, to mi daje za przykład właśnie pielęgniarki środowiskowe w przychodni, gdzie należy jego mama. Tam pielęgniarka środowiskowa, to właściwie nie wiem czym się zajmuje, ale na pewno nie swoimi obowiązkami wynikającymi z Ustawy.
Smutne to.
Ewa masz rację że smutne. Ja z wykształcenia jestem technikiem masażystką,opiekunką środowiskową i sanitariuszką szpitalną. Wybrałam sobie takie zawody z zamiłowania. Praca z pacjentami i podopiecznymi daje mi wiele satysfakcji. Tylko żeby ta praca była. Szukam ciągle, wysyłam cv itd. bez skutku. A tyle pacjentów w domach potrzebuje pomocy i ich rodziny. Niestety w naszym kraju wszystko jest możliwe .Pozdrawiam:)
Są...i nie ma....moja mama jakiś czas temu złamała nogę,lekarz przepisał heparynę do wstrzykiwań i....pielęgniarka środowiskowa przeszkoliła mnie w ekspresowym tempie jak podać zastrzyk....czy mi sie podobało,czy nie zostałam"pielęgniarką" Do dzisiaj nie wiem,czy było to prawidłowe podejście pielęgniarki środowiskowej.
U mnie było podobnie, pielęgniarka powiedziała że może mojej mamie dawać zastrzyk co drugi dzień bo tak odwiedza chorych( zastrzyki były zapisane codziennie). Chcąc niechcąc sama musiałam robić zastrzyki i powiedziałam że w takim układzie niech wcale nie przyjeżdża. Jakaś zmartwiona nie była. Ja z racji tego że jestem dosyć sprawna po operacjach heparyne robiłam sobie sama a opatrunki z pomocą rodziny.
Napiszę jak to jest u nas. jeśli pacjent może i chce wykonywać sobie te zastrzyki sam, uczę pacjenta lub rodzinę. Ale do wileu osób chodzimy codziennie na takie zastrzyki.Z doświadczenia wiem, że osoby które wykonują sobie insulinę, nie mają problemu z injekcjami przeciwkrzepliwymi. Pozostałe osoby wcale nie mają obowiązku wykonywać sobie tych zastrzyków samodzielnie.
Nie ma limitu odwiedzin. Według wytycznych, wizyty pielęgniarki środowiskowej u osoby ze skalą Bartel poniżej 60, a więc leżącej, powinny odbywać się conajmniej 2 razy w tygodniu. A conajmniej to znaczy, że nie rzadziej, a nie że nie częściej.
Heparynę?Przecież to ludzie sami sobie robia.to zastrzyk podskórny w gotowych strzykawkach.Jednorazówka.Podnosi sie fałd skóry na brzuchu i bezbolesnie iglą cienka jak włos wpuszcza.To przeciwzakrzepowe.Ja powiem w temacie tak, jak sobie zdałam sprawę ze stanu mojej mamy (mialam taką mozliwosć) wziełam urlop.Swojego czasu na studiach przez 2 lata mialam przedmiot-wojsko.Przeszkalano nas do tzw wojsk sanitarnych.To był kurs pielegniarstwa i organizacji szpitali polowych , ratownictwa itp.BARDZO mi sie to wtedy przydało i przydaje do dzis w róznych sytuacjach zyciowych.Dali nam nawet świadectwa pielegniarskie po tym)Tak wiec opieke codzienna nad obloznie/terminalnie chorą mamą przejelam natychmiast sama.Nie prosilam sie o pomoc.Ale nadmienię,ze natychmiast przepisalam ją z NFZ do tzw Hospicjum Domowego Caritas.Otrzrmalam stamtąd wszystko,pomoc, leki, lekarza na rządanie, sprzęt i nawet wolontariuszy, ktorzy byli niepotrzebni, bo mialam kuzynkę do pomocy.Niestety choroba byla cieżka, smiertelna, ale musze bardzo pochwalić Caritas.Oddałam im potem cały sprzęt, leki, wszystko.wiem,ze dają to innym potrzebującym.Też zawsze oddaję im procent z podatku.Pamietam ile mi pomogli.
Jeżeli masz brzuch opuchnięty , a na nim rane około 25 cm po operacji wątroby to bezbolesne te zastrzyki nie są , wiem coś o tym.
Sorry.Ale te zastrzyki można podawać.w inne miejsca.To są PODSKÓRNE zastrzyki.Najlepiej w brzuch, bo tam jest najlepsze miejsce.Można wszędzie, gdzie jest fałd skórny, np pod ramieniem.
Jak się jest zombi 2 dni po operacji to tylko do brzucha mogłam w miare sięgnąć, rąk nie mogłam podnieść bo się nie dało. Nie wyobrażam sobie iść z własnej woli na operację "dla piękności".
Bardzo ci wspołczuje.Naprawdę nie chciałam Cię urazić.Sama byłam takim zombi, kilka razy.Dziś myślę,że w człowieku jest wielka siła,siła ducha, siła ludzka.Nadzieja, moc.wysyłam Tobie i innym link.Oto on.
TU kliknij
Nie uraziłaś mnie, ja nie jestem z obrażalskich. Nie spodziewałam się, że będzie tak ciężko samą siebie obsługiwać, tym bardziej że opiekowałam się chorym po ciężkiej operacji i w dodatku miał cukrzycę. Dziękuję za link, piekna piosenka.
majoliko coś co Tobie przychodzi z łatwością dla innych może być niewykonalne. nie potrafię sobie zrobić zastrzyku w brzuch. Mam opór, blokadę nie potrafię tego wyjaśnić. Kamuś pewnie bym zrobiła sobie nigdy. Na szczęście kiedy miałam potrzebe sąsiadka przyszła mi z pomoca za co jej bardzo dziękuje.
Tak bywa ja też robiłam koleżance zastrzyki a miesiąc wcześniej ona robiła swojemu mężowi.
Ja robiłam sobie sama ale to było straszne.
Ale to jest w skóre!Nie boli nic, bo to igla cieniutka jak włos)))Hehehe, oj dziewczyny,wy to bojące strasznie))To podniescie kawałek skóry, odwróćcie głowe i pyk, po krzyku))
Mi w przychodni powiedzieli, że do obowiązków pielęgniarki środowiskowej należy wyłącznie robienie zastrzyków chorym leżącym.
Mi tez tak powiedzieli, do kibelka człapałam to zastrzyków nie dadzą.
Mi w przychodni powiedzieli, że do obowiązków pielęgniarki środowiskowej należy wyłącznie robienie zastrzyków chorym leżącym.
No to się napracuje...
Najprawdopodobnije w Twojej przychodni, środowiskowa pracuje w gabinecie zabiegowym, dla lekarza. Co należy do jej obowiązków można sprawdzić na stronie NFZ w danym województwie. Inna sprawa, to ta, że nawet jesli złozy się skargę do NFZ-u, to i tak tego nikt nie egzekwuje. W NFZ pracują urzędnicy, mają 8 godzin pracy i do domu. Nikomu się nie chce prowadzić dochodzenia :(
Pozostaje w takich wypadkach tylko Rzecznik Praw Pacjenta.