Ciekawa jestem jak funkcjonują u Was przedszkola publiczne rok po wprowadzeniu reformy mającej na celu wyrównanie szans w dostępie do tej instytucji?
Realizacja reformy, która zakładała 5 godzin bezpłatnych (ale w ramach od 8.00 do 13.00) w praktyce wygląda dość groteskowo.
W przedszkolu do którego uczęszcza moje dziecko wszyscy rodzice w zeszłym roku zostali "uprzejmnie poproszeni" o zadeklarowanie stawki płatnej, ponieważ "nie będzie dla syna/córki miejsca w przyszłm roku". Dodatkowym bodźcem była rozpowszechniana plotka, że dla takich dzieci mają być utworzone specjalne oddziały, gdzieś na wsi.
Przy zapisie na ten rok nie miały szans dzieci, których rodzice zadeklarowali godziny od 8.00 do 13.00.
Ażeby dodatkowo zachęcić rodziców do wpisywania odpowiednich godzin pobytu, zmienione zostały, funkcjonujące od lat pory posiłków tzn. śniadanie 9.00, II śniadanie 11.00, obiad 13.00, podwieczorek 15.00.
Zdaję sobie sprawę, że samorządy mają ciężki orzech do zgryzienia, bo podobno są takie przedszkola, zwłaszcza na wsiach, gdzie 100% dzieci uczęszcza w godzinach od 8.00 do 13.00. Realizacja jednak tej reformy w praktyce zakrawa, jak widać, o granice dobrego smaku.
Do tego te nieszczęsne odbijanie kart przy wejściu i wyjściu.
Zapraszam do dzielnia się Waszymi spostrzeżeniami na ten temat. Jak to u Was wygląda gdzieś tam w Polsce?
Sama jestem ciekawa,jak to jest gdzie indziej.Moja córka kończy 3 lata w listopadzie,chciałam żeby chodziła do przedszkola,przede wszystkim żeby miała kontakt z innymi dziećmi bo w pobliżu mojego domu same podlotki...Sprawa nie jest prosta,mała nie może chodzić do przedszkola ponieważ nie pracuję(jestem na urlopie wychowawczym,który kończy się 30 września).W pierwszej kolejności do przedszkola przyjmowane są dzieci,których rodzice pracują,wychowują samotnie lub są niepełnosprawni,ewentualnie dzieci z rodzin wielodzietnych,których starsze dzieci już uczęszczaja do placówki...
U mnie na wsi mamy oddział przedszkolny pszy szkole podstawowej. Zajecia sa od 8 do 13, uczęszczac moga dzieci od 4 lat. Nie ma podziału na grupy wiekowe, wszyscy bawia i ucza się razem. 5 i 6-latki przerabiaja program zerówki, 4-latki w tym czasie dostaja zadania dostosowane do ich wieku i mozliwości. Nauka jest darmowa i nie ma limitów przyjęć. Wszystkie 5 i 6 latki z naszej miejscowości tam chodzą plus 4-latki których rodzice chca żeby uczęszczały do przedszkola. Jak na mozliwości opieki przedszkolnej na wsi to jestem bardzo zadowolona, tym bardziej że do szkoły mamy ze 300m. Przedszkole gminne jest 3km dalej i niestety dostać sie tam nie jest już tak łatwo.
Czytając Twoją wypowiedź mam wrażenie, jakbysmy mieszkały w jednej wsi :) U nas jest identycznie, tylko zajęcia są od 9 do 14. Moja córka poszła do przedszkola jak miała 3 latka, ale to był wyjątek. Zwykle przyjmowane są dopiero 4-letnie dzieci.
Dzieci jedza w przedszkolu tylko obiady, ale nie jest to przymusowe. Jeśli rodzice zdecydują, że dziecko nie będzie jadło obiadu, przynosi sobie coś z domu.
Szkoda tylko że takie w miare normalne warunki to z tego co czytam to raczej rzeadkość :(
Mieszkam na wsi, gdzie w jednej szkole mieści sie przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum.Od godziny 8-13 przedszkole jest"za darmo" czyli płace tylko za obiad dziecka, jeśli jednak chciałabym zostawiac dziecko do 16tej to niemogło by być odbierane wczesniej bo i tak trzeba zapłacić za nie tak jak zadeklarowane zostały godziny.Wspomne ,że córka uczęszcz do 5 latków.A jak u was z opłatami innego typu czyli:
za książki 82zł, ubezpieczenie 38zł, angielski 24zł, rytmika 20zl(wszystko za miesiąc).Do tego hjeszcze kólko taneczne ale nit niewie ile będzie kosztować.
Najbardziej denerwujaca jest sprawa rytmiki gdzie nawet jak dziecko nie pójdzie to i tak trzeba zapłacić.
Dla mnie najwieksza porażką jest to,że córka poszła już 3 rok do przedszkola i cały czas zmienia jej się wychowawczyni.
U mnie pani jest cały czas jedna, a mały tez juz chodzi 3 rok. Obiadów nie mamy - dzieci biorą ze soba kanapki, obiady jedza w domu. Jest tylko składka na herbatę i cukier - w ubiegłym roku było to 10zł/semestr. Co roku jest tez mleko dofinansowywane z UE - białe darmo, czekoladowe z dopłata 20gr do kartonika - na 2 miesiace wychodzi srednio 5zł. Wyprawke kupowaliśmy sami. Komitet rodzicielski w ubiegłym roku 45zł - z tego dzieciaki maja paczki na choinke i dzień dziecka, dofinansowania do wyjazdów i na koniec roku nagrody ksiazkowe ( w przedszkolu dostaje kazde dziecko). Ubezpieczenie w okolicach 40zł płatne raz na rok. Angielski w ubiegłym roku dyrektorka załatwiła że był darmo, co bedzie w obecnym trudno powiedzieć.
Za rytmiki i inne "naciagacze" podziekowalismy (dyrekcja dała propozycję że jak chcemy to cos załatwia) bo nasza przedszkolanka tez potrafi dzieciom organizowac takie zajęcia i to bez dodatkowych opłat, a ponadto jest wiele rodzin których nie stać na takie wydatki.
Na mikołajki i dzień dziecka organizowane sa wyjazdy - przewaznie koszty zamykaja sie w 15zł (rada rodziców coś dorzuci oprócz tego fundusz sołecki lub sponsorzy i zwykle płacimy połowe kosztów).
Zazdroszcze u nas ksiazki 180 trzeba kupic na poczatek mydlo w plynie i jeden papier toaletowy nie sa to duze koszty ale uzbiera sie,co miesiac 8 zloty na herbate,na mleko co miesiac doplata ok 3,60,zadnych nagrod w przedszkolu i dofinansowan do wyjazdow ,jeszcze jak gdzies jada to musza byc ok 1 bo autobus jest na tyle wynajety a za paliwo jest wliczone w koszt wycieczki ,i dotego jeszcze pan kierowca zawsze jest spozniony na wyjazd dzieci czekaja na niego.Angielski marze o tym ,az sie dzis zapytam dlaczego niema,szkola jest na wsi ale nie jest jakas stara i biedna,tak mi sie wydaje.Dodatkowo trzeba kupic ryze paieru ksero, dla dziecka pani kseruje im obrazki.Wiec w tamtym roku ksiazka do religi 36zl, luzne kartki z obrazkami w teczce i pani kazdemu kserowala obrazek i dzieci sobie malowaly, jajby niemogli kupic jednej ksiazki na grupe,teraz ta ksiazka zawala gdzies w szafie.Siostra mojego meza byla dyrektorka w malej szkole,juz ja zamykaja, dzieci jezdzily na basen, oplara na herbatke 4 zl i wogule mialy wiecej zapewnione,ale to sie panstwu nie oplaca
Książki kosztowały mnie 130zł (kupowałam w wydawnictwie, w księgarni byloby drożej) - dojdzie jeszcze do religii, dzisiaj pewnie się dowiem jaka kupić. Ryzę papieru tez kupujemy ale kserowane sa rzeczy których nie ma w ksiazkach, a w większości to dzieciaki papier wykorzystuja do rysowania itp. - poprostu taniej to wychodzi niż co chwile dokupowac blok rysunkowy. Mydło i papier toaletowy zapewnia szkoła.
Za młodsze (3 latka) opłaty za ksiażki, przybory, ubezpieczenie,komitet, teatrzyk i chyba rytmikę - ok. 150 zł, za drugie dziecko (5 letnie), wyjdzie chyba więcej, bo książki są droższe... do tego opłata za przedszkole (rodzeństwo ma zniżkę, za drugie dziecko płaci się bodajże 75 % stawki) i starsze dziecko chodziło w ubiegłym roku na angielski, więc w tym roku też pójdzie. W ubiegłym roku wychodziło na miesiac ok. 200 zł..., nie byłam na zebraniu, więc nie wiem czy jakieś stawki poszły w górę.
Ech, szarpnie domowa kasą ta edukacja, ale nie ma zmiłuj...
U nas od początku było powiedzine , ze dzieci na 5 godzin nie przyjmuja, przyjmowane były dzieci rodziców pracujących... w efekcie w przdszkolu nie ma chyba dziecka, które by było zapisane na krócej niż 8 godzin.
U nas nie ma kart, ale jesli dziecko notorycznie przebywa dłużej niż rodzice zadeklarowali, jest naliczana kara... Spóźnienia wywołane pojedynczymi przypadkami losowymi nie sa brane pod uwagę, więc jest w miare "ludzko"...
Ale absurdem dla mnie jest przyjmowanie dzieci tylko w przypadku, gdy oboje rodzice pracują... a co z tymi, którzy szukają pracy? I ze względu na dziecko przebywające w domu nie moga jej podjąć? Dobrze, ze znalazłam dorywaczą prace i na tej podstawie dziecko zostało przyjęte... nareszcie mogę szukać czegoś poważniejszego na pełen etat...
Polityka prorodzinna to mit... podobnie jak te bezpłatne przedszkola. Wszystko pięknie, ale tylko na papierze, w praktyce - rodzicu - radź sobie sam.
U nas z przedszkolami chyba nie ma aż tak straszliwego problemu bo jest dość sporo publicznych i prywatnych a więc jest z czego wybierać. w naszym jest kilkoro które uczęszczają tylko na godz bezpłatne ale jest to tylko chyba 3. U nas przedszkole jest bezpłatne od 6.30 do 12.00. potem płacimy. Są 3 grupy po 25 dzieci i jak Pani drektor mówi to małe przedszkole- ogólnie 75 dzieci.Ogólnie jest to przedszkole na wsie bo Zalasewo to wieś koło Swarzędza.
Córka jako że jest młodsza ma zniżkę czyli płacę 75 % ale tylko za podstawę programową.
A co to za karty u nas nic takiego nie ma - trzeba tylko dać znać Pani że się odbiera dziecko. Ale za to jeśli rodzic spóźni się w miesiącu 3 razy automatycznie pobyt dziecka wydłuża się o godzinę
Co do płatności to mamy oprócz wyrzywnienia 9,90 za dzień stałych i obowiązkowych
rytmika 23
chusteczki 7
wyprawka 8
imprezy dodatkowe 6 to te co miesiąc
ubezpieczenie 33 zł podręczniki dla średniaków 59 zł dla starszaków 118 zł.
Już pierwszy rachunek zapłaciłam na razie bez zajęć dodatkowych bo te są od października.
Z tego co wiem to sporo matek nie pracuje kilka jest na wychowawczym. W naszym przedszkolu nie dostały się dzieci 2,5 latka
Nie wiem jak u was ale u nas sporo się dzieje minimum raz w miesiącu jest jakiś teatrzyk czy słuchowisko muzyczne co jakiś czas wyjazd do kina teatru (wtedy dopłacamy)
Czekałam z niecierpliwością, czy kiedykolwiek ktoś poruszy ten wątek. Ta "chora" reforma, to ruina dla budżetów gmin. Te praktyki, o których piszecie, że trzeba deklarować dzienny pobyt dziecka dłuższy niż podstawa programowa, właśnie z tego wynika. Za reformą, którą wymyślił rząd, nie "idą" żadne pieniądze dla gmin, a wychowanie przedszkolne, to zadanie gminy. Nikogo "na górze" nie interesuje, czy na to kasa jest, czy nie. Ma być zrobione, bo przecież polityka jest "prorodzinna". Stąd też tworzą się "patologie", które prowadzą do tego, że tych wyrównanych szans nie ma. Kiedyś dochody przedszkoli były stabilne, bo płaciliśmy "partycypację" (czy jak tam to się nazywało), teraz gminy i przedszkola nie wiedzą, ile będzie wpływów w miesiącu, bo są zwroty za nieobecności. Czy to nie jest chore? Od początku do końca. Patrzeć tylko, jak gminy będą zamykały przedszkola, bo nie będzie ich stać na ich utrzymanie. Co za tym idzie, szanse na miejsce w przedszkolu będą mieli "wybrańcy" i będą się tworzyć niezdrowe praktyki.
Strasznie mnie ten temat porusza, bo mam rodzinę w Czechach i tam rodzice płacą tylko za wyżywienie, dostęp do przedszkola ma każdy chętny, przedszkola są "profilowe", tzn. np. sportowe, humanistyczne, artystyczne. Podręczniki nic rodziców nie kosztują, rodzic musi kupić tylko plecak. Aha! Jeszcze czasami odbywają się wycieczki dla dzieci w weekendy. Tak przynajmniej powiedziała mi kuzynka, która mieszka teraz w Czechach. Serce ściska, jak sobie pomyślę o tym "równym dostępie do edukacji przedszkolnej".
A jak jest u nas? Stawka żywieniowa to 5 zł za 3 posiłki, pobyt za godzinę ponad podstawę programową to 2,40 zł. Są też nadgodziny dla tych, którzy mogą się spóźnić lub mają pracę w systemie zmianowym (bo o nich w tej reformie to nie pomyślał nikt). I tak to hula. Wpływy o 2/3 niższe niż przed reformą. Pierwszeństwo w przyjęciu mają dzieci rodziców pracujących, pracujących samotnych mam, dzieci już uczęszczające, dzieci, których rodzeństwo uczęszcza (nie ma zniżek dla rodzeństwa, można składać wniosek do burmistrza o zwolnienie z opłaty), no a przede wszystkim dzieci realizujące obowiązek rocznego przygotowania przedszkolnego (czyli 5- i 6-latki).
Szlag człowieka trafia, jak można było coś takiego wymyślić.
w przedszkolu do którego uczęszczają moje dzieci (3 i 6 lat) znajduje się na wsi, łacznie jest 2 grupy (3 i 4 latka oraz 5 i 6 lat) czyli 42 dzieci.
Dzieci są przyjmowane od 3 lat (czasem od 2,5) - muszą już umieć korzystać z toalety i samodzielnie jeść, oczywiście przyjmowane są dzieci rodziców pracujących chyba że już rodzeństwo uczęszcza do przedszkola to mają pierwszeńtwo.
Od tamtego roku weszło że od 8 do 13 przedszkole jest darmowe płacimy tylko dzienną stawkę żywieniową - 4zł ( dzieci dostają śniadanie, obiad i podwieczorek ) do 8 i po 13 godzinie każdą rozpoczętą godzinę płacimy 2zł. Wcześniej były stałe opłaty za 5 godzin lub 8 w przedszkolu. Garstka jest dzieci które zostają dłużej niż 5 godzin.
Na rozpoczęcie przynosimy szczoteczkę, pastę i kubeczek oraz chusteczki higieniczne (pasta i chusteczki co pół roku przynosimy)
Książki dla mojej 6 latki kosztowały mnie w tym roku 92zł, syn 3 latek nie potrzebował książek.
Angielski w tamtym roku 13zł m-c - 2 x w tygodniu po 30min
Dzieci miały również gimnastykę odpłatnie ale moja córa nie chodziła, chodziła tylko na zajęcia prowadzone przez panią wychowawczynię w ramach zajęć. W tym roku ma być rytmika ale jeszcze nie znamy kwoty za tą przyjemność.
Co m-c płacimy składkę grupową 5zł za to kupują przybory plastyczne.
W tamtym roku mieściłam sie w granicach 70-90zł opłaty za przedszkole miesięcznie w zależności od m-ca czyli czy chorowała czy nie, w tym roku już wszytsko razy 2.
Jak sobie jeszcze coś przypomnę to dopiszę.
Pozdrawiam
A u nas pod Poznaniem mamy oddział przedszkolny przy szkole podstawowej. Kilka lat temy były wójt chciał zlikwidować szkołe, bo nie ma dzieci. Kiedy jednak okolica się rozbudowała, dzieci się pojawiły, pojawił się tez problem z przedszkoalami. Obecnie szkoła + przedszkole działa jako stowarzyszenie, a w tym roku zbudowano nową szkołę, która już jest przepełniona, a chetnych na świetlicę po zajęciach jest 200 dzieci!
Stara szkoła została zakwalifikowana tylko jako oddział przedszkolny, więc kasa z gminy jest o wiele mmniejsza. W zeszłym roku płaciłam 80zł za dziecko (mam bliźniaki więc x2), w tym roku jest to 160zł. Obiady podrożały z 7 do 8,50zł. Śniadanie dzieci przynoszą z domu.
Dodatkowe opłaty to ubezpieczenie - 32 zł od dziecka, podręczni koło 60zł, chusteczki i przybory.
Generalnie w porówaniu z zeszłym rokiem opłaty wzrosły ponad dwukrotnie. A pensje niestety...
Nasza stawka żywieniowa to 7 zł. Widzę spore rozbieżności w cenach wyżywienia. Jak wpisujecie jest to u Was od 4 zł za 3 posiłki dlo nawet 7-8,5 za sam obiad.
U nas (Warszawa) przyjmowali 5 latki bez problemu, stawka zywieniowa 8 zł , jeżeli dziecko zostaje do 13 - 6,40( bez podwieczorku),książki około 100 zł, kwota ubezp.roczna -38zł,wyprawka wpłacamy do wychowawcy po 50zł i nauczyciele sami kupują a lkażdy rodzic przynosci ryze papieru,husteczki higieniczne i teczkę z gumką,40 zł msi. na radę rodziców, za wycieczki płacimy osobno, rytmika (obowiązkowa) jest zrobione do godz, 13.
nie wiem czy moge sie wypowiadac w tym temacie bo mieszkam w austrii ale ale gdy czytam Wasze wypowiedzi brzmi to dla mniejak horror !! gdy moj syn chodzil do przedszkola placilam 57€ za wyzywienie miesiecznie , sniadanie drugie sniadanie obiad i podwieczorek , dziecko moglo byc w przedszkolu od 6 rano do 17.30 mial rytmike ,lekcje angielskiego ,wycieczki do roznych miejsc typu policja ,straz pozarna ,pogotowie ,metro, raz do roku przychodzil stomatolog ,logopeda i ortopeda z przedszkola bylam mega zadowolona i syn tez do tej pory(a wlasnie skonczyl 10 lat ) gdy przcjezdzamy obok odwiedzamy jego panie ;)
teraz od wrzesnia do przedszkola poszla moja corka ma skonczone 3 lata , troche sie zmienilo bo przeprowadzilismy sie "na wies" place teraz tylko za obiady , sniadania mala bierze ze soba i odbieram ja o 13.30 darmowe przedszkole mamy do 13.00 pozniej sie placi i place raz na pol roku na przybory dla dzieci ale w dalszym ciagu sa to sprwy groszwe.. naprawde jestem bardzo zadowolona ;)
nigdy zadnych ksiazek dla dzieci nie kupowlam do przedzkola, ubezpieczenie dziecko ma automatycznie ,rodzice jak chca dokupuja prywatnie,na rok wychodzi 6€ ...
coz moge jeszcze napisac: mam nadzieje ze szybko sie to wszystko w Polsce zmieni na pozytywnie i trzymajcie sie mamy przedszkolakow
Zapomniałam dodać, że te 8,50zł obejmuje 2 dania, napój i jeszcze podwieczorek. Drogo, ale w porównaniu z zeszłym rokiem jakość obiadów jest lepsza, jest więcej rzeczy, które przedszkolaki lubią.