Czasami mam pewne wątpliwości, jeżeli ktoś ze mną się nie zgadza to myslę ,że jest lepszy ode mnie. Zawsze zastanawiała mnie przypowieśc o synu martnotrawnym. Jak to jest ,że syn który powrócił w nędzy do ojca jest bliższy niż syn posłuszny i pracowity. Ten pierwszy wrócił do ojca bo nie miał innego wyjścia, został opuszczony przez wszystkich i powrót do domu rodzinnego był jego ostatnią deską ratunku. Ja rozumiem miłosierdzie i wybaczenie odnośnie tego syna, to wspaniałe i godne pochwały.Ale co ma ten drugi syn za lata poświęceń? Czy to do końca sprawiedliwe? Ja wiem,że życie nie jest sprawiedliwe. Ale morał można wywnioskować także całkiem inny. Ja wiem ,że to niezbyt dobry czas na takie myślenie, ale ja akurat w czasie wolnym mam takie durne przemyślenia. Mój ukochany ksiądz powiedział kiedyś,że wierzyć to także zadawać sobie trudne pytania, zastanawiać się .
To chyba tak jest jak z grzecznymi dziewczynkami ,które idą do nieba , a niegrzeczne tam gdzie chcą. Troche żyje na tym świecie i wychodzi, że ten posłuszny jest chyba frajerem, całą pule zgarnia ten co sobie bimbał. Nie ma sprawiedliwości.
Czasami mam pewne wątpliwości, jeżeli ktoś ze mną się nie zgadza to
myslę ,że jest lepszy ode mnie.
Myślę, że przypowieść można interpretować zależnie od czasów. Kiedyś światem rządziły inne konwenanse.
Żyjemy w bardziej skomplikowanym świecie, jeśli zbłądzisz i zechcesz to naprawić, większość i tak nie zapomni,
Lepiej iść pod prąd: zostaniesz szybciej zauważony, doceniony
Będziesz z natury zły a będziesz miał pieniądze, ludzie i tak zapragną twojego towarzystwa.
W dzisiejszych czasach taką zagubioną owieczkę przyjmie jedynie rodzina (często z braku innej możliwości), większości się nie opłaca.
Trafna przypowieść biblijna pokazująca nam grzesznym ludziom głębie bożego przebaczenia i miłosierdzia .. A jak Wam się wdaje czy ten porządny syn coś starcił z życiu postepując moralnie ?? . Cieszy sie czystym sumieniem przed ojcem i Bogiem to ... mało ?? .
Ten porządny'' frajer '' ( jak już wcześniej go nazwano ) w swym postępowaniu zapomniał co to słabość swego brata ( bliżniego ) , szczere przebaczenie ,puszczenie w niepamięć złego postępowania ... . Obyśmy nigdy nie uchodzili za ludzi na wskroś sprawiedliwych .. :)
A '' ukochany ksiądz '' zapomniał o definicji wiary ? -:) . Podopwiadam Hebrajczyków 11:1 . Wiara musi opierać się na rzeczowej , konkretnej wiedzy , wtedy rodzi się niezachwiana pewność - wiara ; .. inaczej jesteśmy jak listek na wietrze unoszeni rozterkami wynikającymi z ... niewiedzy .. ))))
Czy coś stracił?
Zależy co będzie punktem odniesienia.
Oczywiście dobry syn był też mądrym synem.
Zawsze trzeba być wobec kogoś w porządku, a co z samym sobą?
A '' ukochany ksiądz '' zapomniał o
definicji wiary ? -:) . Podopwiadam Hebrajczyków 11:1 .
Wiara musi opierać się na rzeczowej , konkretnej wiedzy
, wtedy rodzi się niezachwiana pewność - wiara ; .. inaczej
jesteśmy jak listek na wietrze unoszeni rozterkami wynikającymi z ...
niewiedzy .. ))))
Akurat tu nie zgadzam się z Tobą. Akurat ten ksiądz miał haryzmę i skromność sługi bożego.Wierzyć to zgłębiać wiarę , wsłuchiwać się w słowa biblii Jeżeli trawi nas jakieś pytanie lepiej szukać na nie odpowiedzi, wtedy wiara jest szczera i "żywa". Oczywiście nie można wiary porównywać do wiedzy. Bo wtedy by się było wiedzącym ,a nie wierzącym.A wiara powinna nas przybliżać do Boga. To są bardzo uproszczone przeze mnie jego słowa.
A według mnie , wiary nie da się zmierzyć, ale można próbować ją zrozumieć.
Jestem za .. -:) . Dobrze myślisz , wiedza ze Słowa Bożego przybliża nas do Boga .. i daje wiarę . !
Sucha wiedza nic nie daje .. to tylko teoolgia -:)
Siły i głębokości wiary nie będziemy mierzyć...ale z życiu codziennym takim szarym , zwykłym sprawdza sie niesamowicie .. -:)
Siły i głębokości wiary nie będziemy mierzyć...ale z życiu codziennym takim szarym , zwykłym sprawdza sie niesamowicie .. -:)
.. A jak Wam się wdaje czy
ten porządny syn coś starcił z życiu postepując moralnie ?? .
Cieszy sie czystym sumieniem przed ojcem i Bogiem to ... mało ??
Chyba raczej czystym sumieniem przed samym sobą a nie przed Bogiem?
W innym miejscu w biblii jest napisane, że Dobry Pasterz zostawi posłuszne stado i będzie szukał jednej owieczki, która zbłądziła i cieszył się z jej odnalezienia
kolejne .... odnośnie ukrzyżowania Chrystusa słowa jego do złoczyńcy, który się nawrócił ".. jeszcze dziś będziesz ze mną u ojca mego..."
reasumując tak płytko te trzy fragmenty można całe życie swawolić jak bieda to do rodzinki na koniec się nawrócić i do raju - przepraszam może trochę przekoloryzowałam ale to celowo
Więc raczej sumienie to przed sobą to czy mogę spojrzeć na swoje odbicie w lustrze bez nuty obrzydzenia, czy postępujemy tak, że nie boimy się iść ulicą z dumnie podniesioną głową aby nikt nam w twarz nie napluł. Za nasze postępowanie mamy zostać rozliczeni po śmierci ale, Bóg jest miłosierny i nawet jak postąpimy źle i szczerze tego żałujemy mamy szanse na życie wieczne. Ponieważ mamy żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami mamy również wybaczać innym. Czy nawet w dzisiejszym jak to ktoś napisał świecie wybaczanie ma być postrzegane jak frajerstwo - chyba nie. Przynajmniej ja tak nie myślę, bo musiałabym tutaj nazwać się frajerem. Czasami warto wybaczyć nawet coś naprawdę dużego aby nie tracić swojego życia na trwanie w zawiści
odchodząc od wiary w świat który kościół potępia i nazywa gusłami ilu z nas wierzy, że dobra energia przyciąga dobro, a zła zło - całkiem niedawno w jednym z wątków umieściłam w odpowiedzi na czyjś post słowa bajki o ciepłym i puchatym - jak bardzo jej słowa są potwierdzeniem i postępowania zgodnie z bożymi przykazaniami jak i z dobrą czy złą energią
pamiętam również jeden z wpisów do mojego pamiętnika z dzieciństwa "przebywaj tam gdzie śpiew rozbrzmiewa zły człowiek bowiem nigdy nie śpiewa"
To jak postępujemy za życia jest oceniane zarówno podczas jego trwania jak i po nim, myślę również, że nazwanie wybaczenia frajerstwem jest równie mocnym przeprysowanie jak część moich słów - ja wolę wybaczyć i żyć w spokoju ducha niż do końca życia kąpać się we własnej zawiści i złości.
Tego poządnego syna nazwałam frajerem ,może nie do końca sprawiedliwie, ale ci marnotrawni po prostu często wykorzystują innych , bynajmnie w naszych czasach.
Myślę, że w przypowieści tej chodzi nie tyle o drugiego syna, bo tak naprawde nie ma o nim dużo powiedziane, jak żył, ale o to byśmy potrafili przebaczać. Nie można przecież powiedzieć, że ojciec ukrzywdził starszego prawda, on pozostał przy ojcu, bo tego chciał, był posłuszny, bo tego chciał. Poza tym pisze, że ojciec podzielił majątek między obu, więc wnioskuję, że starszy też dostał swoją część. Ale to nie znaczy, że ojciec nie mógł przyjąć swego drugiego dziecka, które mimo że nieźle nawywijało, nadal było jego dzieckiem.
A przypowieść ta nie tylko dla nas jest taką nauką, żeby przebaczać ale chyba ma nas bardziej przybliżyć do Boga, pokazać, że ma on uczucia, może i chce nam przebaczać, nawet jak w życiu zdarzy się nam odejść daleko od niego, to zawsze daje nam możliwość powrotu.
A starszy mógł się czuć może zagniewany, to normalne, że w takiej sytuacji prawie każdy z nas poczułby się trochę nieswojo, ale czy on też nie powinien się w końcu ucieszyć, że jego brat, dla którego wydawałoby sie, nie ma nadziei, powrócił?
A my jako rodzice, czy patrząc na to by nie urazić jednego dziecka, odwrócilibyśmy się od drugiego za jego błędy?
To wszystko prawda. Ale chodzi mi o to,że każdy odpowiedzialny jest za swój los. Nie można całe życie być paskudnym a potem oczekiwać ,że zostanie się wynagrodzonym tylko dlatego że się jest czyjmś synem. Oczywiście trzeba każdemu dać szansę , ale trzeba" dać wędkę a nie rybę". Jak swoją cześć stracił , to niech teraz sam zarobi co przetwonił sam właśnie przez ciężką pracę i postanowienie poprawy. A ogląanie się na część spadku pracowitego syna jest paskudne i wcale nie jest naprawcze, bo to wciąż postawa roszczeniowa. Ale może się mylę? A dzieci są po to by je kochać i pomagać bezwględu na wszsytko, ale nie kosztem reszty rodzeństwa.
W zeszłym tygodniu mojej sąsiadce przywieziono ze szpitala karetką niedołężnego ojca i ne było by w tym nic dziwnego, ale ten pan ponad dwadziescia lat temu zostawił rodzine i nie interesował się nią i nie pomagał. Zamieszkał z nowa panią. Teraz kiedy pan sie do niczego nie nadaje i wymaga opieki to pani kopnęła go w du....Sąsiadka pracuje i mieszka z nią niepełno sprawna umysłowo siostra. Jak postąpic? Teoria teorią a życie życiem.
Zgadzam się z Tobą, ale wydaje mi się, że nie można przecież podchodzić tak do każdego. Różne są sytuacje w życiu i okoliczności prawda? Nigdy nikt tak naprawdę nie wie, dlaczego ktoś dokonał takich a nie innych wyborów. Co oczywiście, tak jak piszesz, nie usprawiedliwia tych, którzy rozmyślnie "bałaganią" licząc na to, że przecież i tak zawsze im się wspaniałomyślnie przebaczy.
Młody człowiek robi czasem różne głupoty, w danym momencie nie do końca myśląc o konsekwencjach, bo być może uważa że jemu się uda i napewno dobrze na tym wyjdzie.
A ponieważ nie ma zakończenia tej przypowieści, można sobie dopowiedzieć, że może ten ojciec ucieszył się z powrotu tego syna i przyjął go całym sercem i przebaczył mu, bo był mądrym człowiekiem. Ale będąc właśnie mądrym po tych chwilach radości przeprowadził z nim rozmowę, może taką że niestety musi ponieść jakieś konsekwencje swoich czynów i nie może liczyć na to, że on znowu mu da wszystko i teraz będzie sam musiał na wszystko zapracować ciężko...
To oczywiście taka moja wersja tych wydarzeń :) Myślę, że w takim momencie o szczerości osoby, która przychodzi po przebaczenie jest pokora. I wtedy sam będzie się starał naprawić tyle ile jest w jego mocy. Bo jeśli rzeczywiście jest takim "udającym" skruchę, to prędzej czy później da się to zauważyć.