Ostatnio wszędzie pojawiaja się doniesienia że ktos pomylił muchomora z.... kanią. W naszej lokalniej gazecie jakaś pani redaktor nawet zamiesciła zdjęcie pieknej kani i podpisała że to muchomor sromotnikowy. Dziwi mnie jak mozna pomylic te zupełnie dwa różne dla mnie grzyby i skad ta nagonka medialna na nie, no chyba że ktoś nie odróżnia pieczarki leśnej od kanii (choc róznice sa duze) a pieczareczka od muchomora az tak bardzo potrafi sie nie róznić (sama ostatnio widziałam całą kępe takich podrabianych pieczarek).
Druga sprawa jaka mnie zaciekawiła to sposób zbierania grzybów. Ja zawsze wyciagam go w całośći z ziemi i potem oczyszczam. Czytałam gdzies kiedys że w ten sposób nie powoduje sie gnicia grzybni, dodatkowo widze jak wygląda dół grzyba i zmniejszam ryzyko pomyłki. Ostatnio usłyszałam że robie źle bo powinno się odcinac grzyba przy ziemi i nóżka zostawiac na "rozmnozenie". Wierzyć mi sie w to nie chce bo grzyby rozmnazaja się przez zarodniki a nie resztki grzybów (w takim układzie powinny porastac cały kompostownik), ale może się myle.
Będe wdzięczna jesli mnie ktos "oświeci" w tej kwestii.
Koniecznie trzeba wyciągnąć delikatnie całego grzyba ze ściółki - dopiero po obejrzeniu zakończenia trzonu odcina się korzonek. Tylko dokładne obejrzenie całego owocnika pozwala odróżnić wiele gatunków grzybów jadalnych od podobnych trujących - oczywiście pod warunkiem, że wie się czym się różnią. Pozostawienie kawałka trzonka nie ma żadnego wpływu na rozmnażanie - grzyby rozmnażają się z zarodników, zresztą cała grzybnia jest w ziemi i rozpościera się czasami na wiele kilometrów a to co my widzimy na powierzchni to tylko owocniki. Takie zostawianie odciętych trzonków nie ma też wpływu na gnicie grzybni a konkretnie na owocowanie - natura sobie doskonale z tym radzi bo przecież gniją grzyby, których nikt nie znajdzie i te, których nikt nie zbiera bo są niejadalne a przecież wyrastają nowe w tych samych (no, prawie) miejscach.
Media, niestety, popadają w przesadę i sieją czasami panikę - bo w przypadku zatrutego chłopca przez chyba 2 dni podawano, że zatruł się muchomorem sromotnikowym a później już skrócono to do samego muchomora - ludzie na samo słowo "muchomor" reagują potem histerycznie a są gatunki jadalne. Nie można tematu ani bagatelizować ani demonizować. Trzeba po prostu zachować rozsądek, patrzeć dokładnie co się robi i używać mózgu bo po to się go ma!
A jak słyszę, tak jak Caroline, że ktoś pomylił m. sromotnikowego z kanią to śmiech mnie ogarnia - w/g mnie nijak nie da się pomylić a jeśli ktoś twierdzi inaczej to niech w ogóle nie chodzi do lasu tylko kupuje pieczarki w sklepie. Śledząc z ciekawości doniesienia o zatruciach częściej czytam i słyszę, że jednak te osoby zbierały gołąbki grynszpanowe albo gąski biorąc za te gatunki muchomora sromotnikowego - młody może być podobny bo też jest zielonkawy, ew. pieczarki zaroślowe i te mylą z młodym, białym muchomorem jadowitym. Podsumowując - grzyby uczą pokory i nie należy lekceważyć zagrożenia, ale też nie przesadzać ze strachem. Trzeba czytać atlasy, jeśli się da to bywać na wystawach grzybów (te są organizowane coraz częściej), chodzić na grzyby z osobami, które się na nich znają i myśleć, myśleć, myśleć!
Jeśli biorąc do ręki grzyba chociaż przez ułamek sekundy mam jakąkolwiek wątpliwość co do jego jadalności to zostawiam grzybaska w lesie - od pełnego kosza ważniejsze jest życie i zdrowie!
Trochę się na grzybach znam i ciągle, z każdym rokiem, uczę się o nich coraz więcej, poznaję nowe gatunki grzybów jadalnych a także tych trujących i powiem jedno - grzyby uczą pokory! Znając je coraz lepiej jestem coraz bardziej uważna i ostrożna bo lepiej rozumiem zagrożenie jakie może ze sobą nieść ich lekceważenie.
I wykorzystam jeszcze tamat żeby zaprosić Was na wystawę grzybów, która odbędzie się w ostatni weekend września czyli 25-26 września 2010 w Białowieży, w Centrum Edukacji Przyrodniczej przy Muzeum Przyrodniczym. Można będzie zobaczyć na własne oczy kilkaset gatunków grzybów jadalnych i niejadalnych a także trujących. Chronione przedstawione będą na pięknych fotografiach. Będzie też można skonsulować się z obecnymi na wystawie mykologami, grzyboznawcami i leśnikami. Można z nimi porozmawiać i pokazać swoje zbiory. Jeśli ktoś ma czas albo będzie mu po drodze to zapraszam bo na prawdę warto!
Niesamowicie rewelacyjny post. Na czasie. Dziękuję Ci za niego. Izeczka już dawno jest moim "guru" grzybowym, choć nie chwaląc się wydawało mi się , że na grzybach się znam. Teraz wiem, że nie mam o nich pojęcia. Chyba jednak zostanę z pokorą do nich i będę zbierał tylko te 5 gatunków, które znam (z blaszkowych tylko kurki)
Bahus
Bahus, nie jestem guru - uczę się dopiero w tym temacie i pewnie życia mi nie wystarczy na poznanie chociażby tego co bym chciała, ale moja nauka zaczęła się od podejścia "wiem, że nic nie wiem"
Warto poznawać nowe gatunki bo są ciekawe, wiele jest bardzo smacznych a poza tym znając więcej jadalnych masz prawie pewnmość, że nie wyjdziesz z lasu z pustym koszem, ale nigdy nikt i nic nie zwalnia nas z myślenia i ostrożności!
Jako pazerniak uwielbiam uczucie udanego grzybobrania, ale bardziej cenię sobie zdrowie i życie swoje i swojej rodziny.
Pozdrawiam sąsiadkę i gratuluję ciekawego tekstu.
Lucylla, sąsiadkę?! wyjaśnij, proszę, bo chyba nie kumam :-)
Czy jesteś może z Podlasia?
Normalnie mam chęć pojechać na tą wystawę...ode mnie to tylko 80 km...hmm... tylko czy czas pozwoli...?
Też lubię zbierać grzyby i moją zasadą jest,że jak mam tylko odrobinę niepewności to grzyby zostają tam gdzie rosły.Wiem,że grzybiarz może się pomylić tylko raz.Dużo czytam o grzybach,przeglądam poradniki itp...Zapisałam się z mężem na kurs klasyfikatora grzybów(rzeczoznawcę),ale niestety kurs nie doszedł do skutku z powodu braku chętnych.Zdziwiło mnie to bo odpłatność wynosiła 150zł(większość kosztów pokrywać miała gmina,a cały kurs normalnie kosztuje kilka razy więcej),a w moim rejonie dużo osób dorabia na handlu grzybami.Ostatnio mnie zastanawia gąska zielonka i nie wiem czy za dużo się o niej naczytałam czy jest w tym trochę racji...http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=293084&post=293084
P.S. I nie wyobrażam sobie jak można nie odróżnić kani od trującego grzyba...kania ma powalający zapach i luźny pieścień wokół pustego wewnątrz trzonu.Zresztą tak mówiła śp. Simona Kossak w swojej audycji"Co w trawie piszczy".
Jaska, jeśli wybierzesz się na wystawę to może się spotkamy - ja będę na pewno! chętnie poznam koleżankę z Podlasia :-)
a może wystartujemy z konkursie na potrawę z grzybami? http://bpn.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=264&Itemid=263
Jasiu, u nas do niedawna gaska zielona byla uwazana za rarytas. Dzisiaj wszystkie ksiazki i media ostrzegaja przed konsumpcja gasek zielonych. Osobiscie nie zbieram ich i nie jem tak na wszelki wypadek:)