Chciałam poznać Wasze opinie i zdanie na ten temat. Już pisze o co chodzi. Moja córeczka ma 10 lat. Wymarzyła sobie taki domek dla Pet shop najtańszy kosztuje 150 zł dla mnie to bardzo dużo jak na takie coś. Rozmawiałyśmy wczoraj z córeczka powiedziała, że chciała by iść do pracy, bo by sobie nazbierała na ten domek. Ja zażartowałam, że poszukamy jej z tatusiem pracy i tu jest pies pogrzebany. Muszę Wam napisac trochę o córeczce. Jest to istotka niezykle oszczędna wszytkie pieniążki które dostaje chowa w portfeliku i rzadko kiedy wydaje. Niesty brakuje jej do tego domku. Kieszonkowego jej nie dajemy bo wydawała mi się trochę za mala na kieszonkowe i w zasadzie jak potrzebuje na coś to jej dajemy. Do tej pory nie były to wygórowane potrzeby. Ja uczę ją tego, że nie wszystko co możemy kupic, kupujemy itd no ale słowo już powiedziałam hihi poszukamy jej z Tatusiem pracy. Powiem szczerze,że w pierwszej chwili pomyślałam o odkurzaniu domu no ale.. wydaje mi się, że jest to normalna czynność którą dziecko powinno wykonywać z racji tego, że jest mieszkańcem tego domu. Nie chcę nauczyć dziecko takiego myślenia, że jak pomoże nam w domu to dostanie za to pieniądze. Przyszła mi do głowy inna myśl mianowicie.pomyślałam o przyjemnym z pożytecznym.
Pomyślałam że bedzie mojego synka 6 lat uczyć angielskiego. Mały ma angielski w przedszkolu, bardziej mi chodzi o utrwalanie takich podstawowych wyrażeń i zwrotów. Poznawanie nowych słówek. Myślę że ma to wyglądać tak mała od początku książeczki którą miała w szkole w klasie 1 lub "0" bądź ja kupię jakąś książkę będzie prowadzić z małym lekcję. Przed lekcją musiała by sie do niej przygotować czyli przemyśleć jak będzie wyglądać ta lekcja, powiedzmy jak na początek 30 minutowa. Przygotować sobie materiały itd ja oczywiście będę tą pracę zatwierdzać i cały czas kontrolować jak to wygląda.
Chciała bym nauczyć dziecko szacunku do pieniądza. Zauważyłam, że mała nie ma pojęcia wartości pieniądza z racji jej wieku to normalne.Czasem ogląda jakąś reklame i mówi że np 200 zł za coś to mało. Ja chciała bym żeby dowiedziała się ile trzeba się namęczyć żeby zarobić to 200 zl. Co o tym myślicie. Jeśli te lekcje angielskiego to dobry pomysł to ile mielibyśmy płacić jej za ta lekcję ja myslałam o 10 zł. Rannnnny ja naprawdę nie wiem czy to dobry pomysł czy nie. Jestem zdezorientowana proszę pomóżcie mi rozwiązać ten problem. Czy z psychologicznego punktu widzenia to dobrze zlecić dziecku taką pracę ??
Wydaje mi się ,ze to jest dobre rozwiązanie a czy z punktu psychologicznego to nie wiem ,bo psychologiem nie jestem.
Tak jak wspomniałaś płacić za sprzatanie domu to byłby zły pomysł -a ten angielski to będą takiego rodzaju korepetycje jakie udzieli Twoja córka mlodszemu bratu.
wg mnie to świetny pomysł i naprawdę podziwiam Cię, że potrafiłaś na coś takiego wpaść! Dobrze, że nie chcesz płacić dziecku za domowe obowiązki, bo to tak jakby płacić za dobre oceny - czyli niedobrze ;).
Myślę, że sposobem, o którym napisałaś, osiągniesz swój cel (nauczysz dziecko pracy, zarabiania, pozna wartość pieniądza). I przy okazji dowiesz się czy dziewczynka po dwóch, trzech lekcjach dalej będzie chciała pracować czy jednak zrezygnuje z zabawki. A może będzie i pracować i zrezygnuje z zabawki, bo stwierdzi za dużo pracy ją to kosztowało?
Wg mnie świetny pomysł :)
Hi Hi nic nie robię tylko myślę od wczoraj a tych myśli miałam dużo ta wydaje mi się najlepsza.
przy okazji dowiesz się czy dziewczynka po dwóch, trzech lekcjach dalej będzie chciała pracować czy jednak zrezygnuje z zabawki. A może będzie i pracować i zrezygnuje z zabawki, bo stwierdzi za dużo pracy ją to kosztowało?
Wg mnie świetny pomysł :)
Właśnie ja myslałam nawet o ustaleniu pisemnie badź slownie warunkow tej pracy aby mała miala świadomośc że praca to poważna sprawa. Sama jestem ciekawa czy mała była by w stanie wytrwać w swoim postanowieniu. Gdyby zaczeła pracować teraz to zarobiła by na domek pod koniec czerwca.
Nie wiem,znam rodzinę (bardzo dobrze sytuowaną,gdzie syn dostaje pieniadze np.za mycie samochodu,gdyz "dlaczego płacić obcym ludziom" i uczy się jednak szacunku dla pracy i pieniądza,w innej rodzinie nastolatek oczekuje zapłaty za prawie wszystko,co robi w domu,a to już nie jest wg mnie wskazane.Moje dzieci dostawały kieszonkowe-jedna oszczędzała i miała zawsze na swoje wydatki,drugiej rozchodziły sie dość szybko.Chyba do tej pory jest podobnie,ale sa już "na swoim"i to już ich sprawa.
Jolu ja nigdy nawet jako nastolatka nie dostawałam kieszonkowego. Mojej córeczce go nie daje na razie gdyż wydaje mi sie za mala a i potrzeb takich nie ma jeszcze żeby potrzebowała to ak . Jak jedzie na wycieczkę czy czasem na jakiegoś słodycza dostaje od nas pieniążki. W przyszłosci jak najbardziej zamierzam wprowadzić kieszonkowe ale też nie wiem kiedy by to miało nastąpić ja myślalam gdzieś o 13 roku życia. Poproszę tutaj moje starsze koleżanki o radę kiedy :):)
Jolu ja za prace domowe wynikące z naszego wspólnego życia w domu nie mam zamiaru płacić dzieciom złamanego grosza. Inną sprawą jest mycie samochodu o której napisałaś. Tego dziecko robić nie musi bo nie używa tego samochodu. Jak chodziłam do szkoły podstawowej to często moi kledzy i koleżanki myli rodzicom samochod i to akurat moim zdaniem uczy pracy i szacunku do pieniądza bo jakby nie było nie ma nic za darmo o czym dzieci nie wiedzą :):)
Nie jestem psychologiem. Jestem pewna, że pomysł by córka sama zapracowała na domek jest świetny. Zastanowiłabym się jednak czy powinna udzielać płatnych korepetycji bratu. Sama mam dwójkę dzieci i uczę ich, ze mają być dla siebie najważniejsi, mają dbać o siebi i pomagac sobie bez względu na wszystko inne. Wiesz gdyby ona udzielała takich korepetycji, małemu koledze, sąsiadowi, to co innego, a tak nie wiem, czy to nie wypaczy ich wzajemnych relacji. Zobacz, czy w przyszłości tez będzie brata "kasować", za pomoc przy na przykład przeprowadzce??? za zawiezienie go gdzieś??? są najbliższą rodziną i pewne rzeczy powinni robić z potrzeby serca, a nie z chęci zarobienia pieniędzy. To takie moje luźne przemyślenia.
właśnie też mnie to przeszło przez myś. W swoim najbliższym otoczeniu nie mam osoby której mała mogła by udzielać korepetycji dlatego przyszedł mi do głowy mój syn. Chciałam upiec aż 3 pieczenie na jednym ogniu. tzn korzyści z nauki czerpała by mała i mały a jeszcze dodatkowo mała zapracowała by na ten domek. Do tej pory zawsze pomaga bratu i tez uczę dzieci że jest to normalne. Chodzi mi o to że mała wykonywała by prace coś czego robić nie musi. Bo na dobra sprawę lekcji z angielskiego nie potrzebuje ani ona ani on. Myślałam o tym, że bedzie to robić raz w tygodniu określony czas i będzie to jej pracą nie pomocą bratu. Chciałam jej powiedziec że będzie nauczycielem i bedzie raz w tygodniu z bratem rowadzić lekcję. Jejku naprawdę mam mętlik w glowie dlatego prosze piszcie mi o swoich opiniach. Rozważając za i przeciw to jednak więcej przeważa przeciw jest tylko jeden o którym napisałaś.
Z drugiej strony jeśli uczę dzieci, że trzeba pomagać ludziom bezinteresowanie nie tylko rodzinie i moje dzieci maja tego naoczne dodody i same uczestniczą w takiej pomocy to chyba nie pomiesza jej się w glowie . Radźcie mi proszę.
Moja córeczka też wymarzyła sobie taki domek.Dla nas również to jest spory wydatek- po rozmowie z dzieckiem doszliśmy do wniosku że ma wiele zabawek które są dobre, a którymi nie lubi się bawić , lub z nich wyrosła sprzedamy je na allegro(oczywiście dziecko samo wybrało zabawki do sprzedaży)- a pieniążki przeznaczymy na zakup wymarzonego domku
Pomysł bardzo fajny. Ja jednak chciałam aby dziecko sobie zapracowało na zabawkę. Ja bym chciała żeby ona wiedziała jak ciężko zarabia się pieniądze na dom na życie. Kiedy ja mialam 13 lat zbierałam truskawki aby zarobić sobie na karnet na basen. Dość wcześnie zaczelam zarabiać bo wlaściwie to od 13 roku życa. Pracowałam zawsze 1 mc w wakacje aby wyjechac w drugi Chciałam też aby córcia nauczyła się takiej życiowej zaradności no i nie szła na łatwizna. Przed wczoraj oglądałam film Galerianki. Ja wiem że kiedyś żyłam w innym świecie ale jednak wydaje mi się że czym skorupka za młodu nasiąknie.
Ja dostawałam co miesiąc pieniądze od dziadków. Od jakiego wieku nie pamiętam. Najpierw dawał pieniądze dziadzio. Nie pamiętam ile miałam wtedy lat. Dziadzio umarł gdy miałam jakieś 9 - 11 lat. Potem pieniądze dawała mi babcia. Babcia umarła gdy miałam 12 lat. Potem próbował tata ale to już nie było regularnie tylko jak sobie przypomniał. Ja byłam wręcz sknera i tych pieniędzy nie wydawałam. Składałam do skarbonki. Jak na coś konkretnego potrzebowałam to dostawałam kiedy chciałam. Kilka razy zdarzyło się, że tata pożyczył ode mnie pieniądze. Pilnowałam wtedy by oddał Widząc, że z oddaniem już długo zwleka to poprosiłam o kupno czegoś droższego. Wychodziłam na tym na plus bo to co potrzebowałam zawsze było ciut droższe niż to co pożyczyłam Gdzieś chyba w 3-4 klasie kupiłam sobie tak rower. Potem złoty pierścionek. Dokładnie to mama sobie kupiła a mi dała swój stary, który mi się podobał. Potem kupiłam sobie kurtkę skórzaną ( 14-15 lat). Ostatnim takim zakupem (miałam jakieś 17-18 lat) był znowu rower ale już górski z przerzutkami ale polski czyli nie strasznie drogi. Co miesiąc i większe kwoty dostawałam od taty na studiach.
Gdyby to było lato to na zarobek dobrym sposobem było by zbieranie owoców u kogoś z jakiś krzaczków.
no właśnie a tu wiosny nawet jeszcze nie ma :):)
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
>Chciała bym nauczyć dziecko szacunku do pieniądza. Zauważyłam, że mała nie ma pojęcia wartości pieniądza z racji jej wieku to normalne.
Hm...moim zdaniem dobrze jest jak dziecko wczesnie dostaje kieszonkowe i moze samo decydowac kiedy i na co chce je wydac.
Moje dostawaly od 1kl., najpierw tygodniowo (pare groszy), majac 10 lat zrobilam im swoje konto w banku i co miesiac jest przelewane kieszonkowe.
Corka w tym wieku wyprowadzala raz w tygodniu psa (nie naszego) i dostawala za to pieniadze. Byl to wielki obowiazek, ale ona to robila z powodu psa nie pieniedzy (od dawna marzy o swoim psie).
W wieku 10 lat, tez byla baaardzo oszczedna...teraz (prawie 14) ciezko z oszczedzaniem, bo to co dostanie to raczej za malo, zeby cos zaoszczedzic (kupuje za swoje pieniadze ubrania,kosmetyki, kino, mcdonalds...)
Ale ma szacunek do pieniadza,zna jego wartosc i umie sie nim obchodzic tak, zeby do konca miesiaca starczylo, i o to wlasnie chodzi.
Jak ja jej chce cos kupic,to tez patrzy, zeby nie za drogo.
Jak chce sobie kupic cos drozszego to zbiera pieniadze ze swiat, urodzin itp.
Bardzo niebezpieczny jest dzisiejszy rynek, gdzie wszystko mozna kupic nie majac pieniedzy (na kredyt). Chce moje dzieci tego nauczyc, ze moga sobie tylko na to pozwolic na co ich stac...zadluzyc mozna sie b.szybko.
Nie zaluje, ze tak wczesnie obracali "swoim" kieszonkowym i nieraz juz na poczatku miesiaca konto bylo puste i musieli znowu czekac do pierwszego...
Teraz sie nauczyli ile i kiedy moga wydac...
Moja corka tez szuka pracy, chce roznosic gazety...
Jesli chodzi o korepetycje dla brata i inne prace domowe, to jestem tego samego zdania co aloriam.
Pozdrawiam.
PS.10 letnie dziecko to nie takie male:)
Podobnie jak Sanella uwazam ze 10 letnie dziecko juz dawno powinno otrzymywac kieszonkowe, najpozniej od pojscia do pierwszej klasy. Przeciez w szkole napewno jest jakis sklepik, jak nie w szkole to kolo szkoly, 10 letnie dziecko nie umie sobie samo kupic bulki czy wody mineralnej? Przy okazji zakupow z dzieckiem daj jej 5 zl czy 2 zlote i powiedz ze moze sobie cos za te sume kupic, przeciez juz umie liczyc!
Mari w szkole jest sklepik owszem ale sprzedaja tam bardzo nie zdrowe rzeczy których na moje szczęście córeczka nie lubi. W szkole pieniądze są jej niepotrzebne. Dostaje do szkoły śniadanie i wkladkę z czymś słodkim więc nie ma takiej potrzeby.
10 letnie dziecko nie umie sobie samo kupic bulki czy wody mineralnej? to pytanie nie dotyczy tematu i nigdzie nie napisałam że nie umie. Kieszonkowe to regularne dostawanie pieniędzy, wcześniej określonej kwoty.Odbywa się przeważnie systematycznie raz na miesiąc.
Przy okazji zakupow z dzieckiem daj jej 5 zl czy 2 zlote i powiedz ze moze sobie cos za te sume kupic, przeciez juz umie liczyc! tej propozycji nie rozumiem i nie wiem do jakiego wypowiedzi się odnosi.
Do Twojej informacji dziecko dostaje pieniążki kiedy chce i nie ma z tym problemu. Przed szkołą często sama kupuje sobie w sklepiku różne rzeczy i nie jest upośledzona pod tym względem. Chyba nie zroumialaś o jakie rady prosiłam ale dziękuje za Twoją wypowiedź.
To nie jest dobry pomysl. Jakakolwiek platna praca w domu uczy postepowania "jak mi zaplacisz, to zrobie". Do tego dochodzi wola decydowania na co pieniadze zostana wydane. Prawa do decyzji corce nie odbierzesz, gdyz zarobila te pieniadze praca. Poza tym jest to pierwszy krok do utraty kontroli nad dzieckiem. Do tego dochodzi kwestia ile zaplacic, by godziwie wynagrodzic za prace. Nie chcesz przeciez by corka nauczyla sie pracowac za darmo. Nalezy przeciez szanowac samego siebie i to co sie robi.
Znacznie lepszym wyjsciem jest placenie kieszonkowego. Jesli corka dostanie np. 5 zl. i bedzie wiedziala, ze z taka suma moze liczyc co jakis czas, szybciej uswiadomi sobie jaka rzeczywiscie wartosc ma pieniadz i ze 200zl to bardzo duzo pieniedzy.
Jesli chodzi o syna, to poprostu popros corke by podjela sie tych korepetycji. Z gory jednak okresl czego ma uczyc i jak dlugo ma taka lekcja trwac (max. 15 - 20 min). Wieksze masz szanse, ze corka bedzie dumna z takiego zajecia. Po jakim czasie mozesz sprytnie "zrewanzowac" sie dajac jej troche pieniedzy. Dziala motywujaco i nie ma posmaku "zaplacono mi".
Jezeli chodzi o zarabianie pieniedzy, uwazam, ze 10 lat to znacznie za wczesnie - ze wzgledow psychicznych, nie fizycznych. W gre moze wchodzic jedynie zajecie typu wyprowadzanie psa na dwor dla sasiadow. A jezeli dziecko juz pracuje, trzeba bardzo zwracac uwage na rodzaj pracy, czas i wysilek fizyczny oraz stopien odpowiedzialnosci. Nie strona fizyczna jest zazwyczaj problemem, lecz emocjonalna i psychiczna.
A tak ogolnie niedobre jest przewartosciowanie pieniadza. W rozwoju dziecka na wszystko przychodzi swoj czas. Zazwyczaj to my rodzice chcemy wszystko za wczesnie i za szybko. Czy nie lepiej jest poczekac az dziecko samo przyjdzie do Ciebie i zapyta jak moze zarabiac pieniadze?
Na koniec: nie zapominajmy, ze to my, w pierwszej linii rodzice, jestesmy wzorem dla naszych dzieci. Jezeli Ty jako matka cos szanujesz i w zyciu codziennym dziecko to widzi, masz prawie 100% szanse, ze bez wielkich nauk Twoja corka przyjmie Twoje wzorce. Z tego co piszesz, juz tak sie dzieje.
A reklamy oglupiaja nawet doroslych. Na goraco po prostu to komentuj. Powinno wystarczyc.
Serdecznie pozdrawiam. Elzbieta
Elu kobieto dalaś mi do myślenia :):)
Czy nie lepiej jest poczekac az dziecko samo przyjdzie do Ciebie i zapyta jak moze zarabiac pieniadze? właśnie Elu ta inicjatywa wyszla od córci ja powiedziałam tylko, że postaram się z tatusiem coś wymyśleć. Niestety w okolicy nie mam sąsiada z psem
eliswie nie zgadzam się z tobą,ja byłam wychowywana w ten sposób chcesz coś mieć zapracuj.A w jaki inny sposób może dziecko zapracować jak tylko przy pracach domowych.Ja też tym sposobem wychowuję swoje dzieci,zaczęliśmy im płacić gdy miały 8-10 lat myły naczynia,chociaż i tak potem musiałam po nich poprawiać.Dzisiaj mają córka 17 a syn 15 lat nic się nie zmieniło ,co tydzień mają wysprzątać mieszkanie wraz z łazienką,dostają po 10 zł.na cały tydzień.plus inne,jak wymycie samochodu np.
Moje dzieci nigdy nie dostawały kieszonkowych,bo niby za co ,NAM DOROSŁYM NIKT NIE DAJE MUSIMY SAMI ZAROBIĆ PRAWDA.
Malinko, tak z ciekawości zapytam, co by było gdybyś powiedziała od dziś wam nie daję pieniędzy. Sprzątałyby, czy nie???
Przecież ja ich na siłę nie zaciągam do sprzątania ,chcą pieniedzy .TO MAJĄ Posprzątać nie chcą pieniędzy nie sprzątają.
malinka czyli jak nie chca pieniędzy to talerzy po sobie ani w swoich pokojach nie posprzatają. Dobrze rozumiem ?
jeszcze się nie zdarzyło żeby nie chciały pieniędzy.ale tak nie chcą to nie sprzątają.Zaznaczam że chodzi o co tygodniowe sobotnie porządki.,nie za bardzo rozumiem o co chodzi z tymi talerzami.Ale to nic.
Ja rozumiem to tak nie chcą pieniędzy nie sprzatają po sobie tu np. nie wynoszą talerza do zmywarki, czy zlewu, nie posprzatają pokoju na weekend itd.
W zasadzie zawsze chca pieniędze to sprzątają, zawsze tak ?? Zapytałam dlatego bo ja za taka formą dawania pieniędzy nie jestem.
Mam dzieci w wieku 10 i 6 lat sprzątają na weekend swoje pokoje i nie daje im za to pieniedzy. Uważam to za taki sam obowiązek jak codziennie mycie zębów itd. Nie krytykuje Twojego sposobu każdy wie co dla niego jest najlepsze :):);) Tylko takie zastanowienie mnie naszło czy jakbyś nie miała pieniędzy to porządki w pokojach by się skończyły ? Z jednym jestem z Tobą zgodna dzieci nie mają gdzie zarobić pieniędzy i tylko rzeczy z domem związane zostają.
Pozdrawiam
Malinko, szczerze mówiąc nie rozumiem całej ideologii, ale to nic, nie wszystko muszę rozumieć i ze wszystkim się zgadzać:-)) Pozdrawiam.
ja wyraziłam tylko swoje zdanie ,nikt nie musi się ze mną zgadzać..
Malinko, ja wiem.... i bardzo dobrze, ze wyraziłaś swoje zdanie. Każdy z nas na pomysł na wychowanie swoich dzieci i każdy z nas wie co dla naszych dzieci jest najlepsze i najbardziej właściwe. Pozdrawiam
Moje dzieci nigdy nie dostawały kieszonkowych,bo niby za co ,NAM DOROSŁYM NIKT NIE DAJE MUSIMY SAMI ZAROBIĆ PRAWDA. tutaj się z Tobą zgodzę Niby za co masz rację. jednak z drugiej strony dzieci od 13 lat w wzwyż jakieś małe potrzeby swoje mają. W tym czasie zamierzam wprowadzić kieszonkowe.
Moje dzieci nigdy nie dostawały kieszonkowych,bo niby za co...
Dzieci do pewnego wieku nie moga pracowac, a kieszonkowe to nie jest zadne wynagrodzenie to poprostu nauka obrotem pieniedzy.
Tak jak napisalas dzieci maja male potrzeby (nawet mlodsze niz 13) i ja uwazam, ze one same powinny decydowac, czy kupic sobie gazetke, czy jakas pachnaca gumke (ktorej juz ma 2), albo jakies (dla mnie bez sensu) karty do kolekcji.Uczy sie wtedy rezygnowac z jednego, zeby miec to drugie.
Moje dzieci nauczyly sie przez to gospodarowac pieniedzmi.
Obowiazki domowe tak samo jak nauka w szkole nie byly nigdy przez zemnie wynagradzane pieniedzmi, ale to juz inny temat...
sanello dalaś mi do myślenia tym kieszonkowym :):) Napisz mi proszę czy Ty wynagradzasz dzieci miesięcznym kieszonkowym czy tygodniowym i ile miało by wynieśc kieszonkowe dla 10 latki no i 6 latka. Jak zacznę dawać kieszonkowe to będę musiała dawać 2. Czy młodszemu i starszemu daje się tyle samo ?
Kieszonkowe rozwiąże mi innym problem :):)
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
Kieszonkowe rozwiąże mi innym problem :):)
No wlasnie, mnie tez sie problemy rozwiazywaly same jak bylam z dziecmi na zakupach...:)
Malym dzieciom (chyba do 3 kl.) dawalam tygodniowo, miesiac to dla dziecka za dlugi czas.
Od 4 kl. zalozylam im konto w banku, nazywa sie u nas "Jeans" konto dla dzieci, jest bezplatne, i co miesiac bank przelewa im z mojego konta sume jaka im podalam. Maja karte plastikowa i pieniadze moga pobierac z kazdego automatu tego banku.
Ile sie daje kieszonkowego, to zalezy od finansow rodzicow. U nas sa podane orientacyjnie sumy jakie mozna dac dziecku, ja takze pytalam zawsze innych rodzicow dla orientacji. Corka mlodsza dostaje mniej niz syn. Co roku podwyzszam im.
Sa to nieduze pieniadze... i nigdy sie nie wtracalam co z nimi robia.
Zaczynalam chyba od 1€ tygodniowo.
No wlasnie, mnie tez sie problemy rozwiazywaly same jak bylam z dziecmi na zakupach...:)
czytasz w moich myślach :):):)
Jesli będziesz dziecku płacic za wykonaną czynnośc,np posprzątanie to jak dorośnie to też będzie wyciągała ręke po pieniądze,bo dojdzie do wniosku,że jej się należą.Narazie tłumacz jej,że narazie nie możesz kupic bo są ważniejsze rzeczy do kupienia,a może jak uśmiechnie się do babci to może babcia da troche pieniążków(taka mała składka) i może będzie domek?
Scooby nie chce dziecku płacić za wykonywanie codziennych rzeczy. Przeczytaj dokładnie o jaką radę prosiłam.
Idealnej odpowiedzi nie dostaniesz. to jest temat w którym będziesz musiała znaleźć najlepsze rozwiązanie. Co by ktoś mądrego nie napisał to ktoś inny może uważać inaczej. Po przeczytaniu już iluś wypowiedzi mam mętlik w głowie. Dziecku potrzebne są pieniądze. To każdy wie. Jednak co jest lepsze dawać dziecku co miesiąc kieszonkowe (za nic). Często prosisz by posprzątało pokój lub coś pomogło a ono nie chce, a pieniądze dostanie. Jak ciągle za karę nie dostanie pieniędzy bo było nie posłuszne to przestanie się starć. Czy jednak lepiej by te pieniądze dostało za pomoc w domu. Tu niestety też jest ryzyko, że za darmo nie będzie nic chcieć. Nie piszę tu o Twoim dziecku tylko ogólnie o dzieciach. Ja mam jeszcze małe dzieci ale za kilka lat ten temat i mnie będzie dotyczył.
Pomysł jest bardzo zły. Ale , aby nie podważac swojego autorytetu musisz się go trzymac. Dziecko ma dopiero 10 lat . Absolutnie nie wolno trzymac się żadnego czasu czy materiałow. Powiedziałaś już córce , że ma braciszka uczyc iniech uczy ale tak jak dzieci sobie same to ustalą i będą chciały. A Ty po miesiącu lub 2 pochwal dziecko i kup upragnioną zabawkę.Absolutnie bez płacenia za pojedynczą lekcję.
Betap całkowicie się z Tobą zgadzam,i to w 100%.Pozdrawiam.
Dzieci teraz by chciały wszystko miec,przy tym nie rozumiejąc,że rodzice nie mają pieniędzy,czy nawet jest to zbyteczna rzecz,bo sa np.,juz za duże.Ale cóż świat sie zmienia.Nie to co ja wychowana na drewnianych klockach i trocinowych misiach. A wtedy moim mażeniem była lalka Barbie co można było ją kupic tylko w Pewexie i to za dolary i niestety musiałam obejśc sie smakiem.
A wtedy moim mażeniem była lalka Barbie co można było ją kupic tylko w Pewexie i to za dolary i niestety musiałam obejśc sie smakiem.
Mamy takie same dziecięce marzenia :):) tez obeszłam się smakiem. Widzisz ten domek to dla mnie zbyteczna rzecz pierdołka taka nie warta tych pieniędzy.
Tego nie wie moja córcia. Bardzo chce go mieć tak samo jak ja kiedyś lalkę Barbie.
Ja wiem ,że to przykre w końcu co sie nie robi dla dziecka.
Jeśli się zgadzasz z koleżanką to odpowiedz mi proszę Dlaczego uważasz ten pomysł za zły?
Jeszcze dziecku o tym nie powiedzialam. Rozważam taki pomysł dlatego was poprosiłam o pomoc i wyrażenie Waszego zdania. Dlaczego uważasz, że pomysl jest bardzo zły ?
Dlatego,że później córka będzie się oglądac za tym żebyś znowu jej cos kupiła,a ona się zaoferuje,że pomoże braciszkowi i tak będzie w kółko.A ty będziesz jej za każdym razem ulegac.Potem jak jej odmówisz to dopiero zacznie sie cyrk.Postaw najpierw sobie pytanie dlaczego nie chcesz jej kupic,przecież to nie trudno po wypłacie wyjąc od razu150zł i kupic?
Scooby odpowiedziałam Ci na to pytanie to taka pierdoła niewarta swoich pieniędzy. Dodam, że ten domek który ewentualnie pozwole kupić córce kosztuje 200 ale są takie ktore kosztuja 400. Wytłumaczyłam jej że tyle pieniędzy niektórzy ludzie maja na jedzenie na miesiąc. Powiedzialam jej że ja jakbym miała tyle pieniędzy to dała bym te pieniądze choremu dziecku na lekarstwa. Uczę jej tego, że nie wszystko co czlowiek chciałby mieć musi mieć. Marysia bardzo chce ten domek. Pomyślałam o pracy jak pisałam minusem tego jest tylko to że w przyszłości może nie musi nie chcieć pomagać braciszkowi za darmo. utaj trochę sie tego obawiam ale tylko trochę gdyż tak jest a nie inaczej, że wszyscy w domu sobie poagamy. Widzę dużo plusow w tym
- nauczy się szanować pieniądze
- dowie się ile człowiek się musi napracować aby zarobić trochę groszy
- dowie się że warto dążyć do wyznaczonego sobie celu
- ta praca nauczy ją cierpiwości, wytrwałosci, sumienności. odpowiedzialności, sustematyczności.
Takie jest moe zdanie jeszcze nie podjęłam decyzji chciala bym to skonsultowac z psychologiem u mojego synka w przedszkolu jest psychlog będę chciala podejść i zapytać. Nie chciała bym wyżądzić jakieś krzywdy dziecku.
Użytkownik Scooby napisał w wiadomości:
> Dlatego,że później córka będzie się oglądac za tym żebyś
> znowu jej cos kupiła,a ona się zaoferuje,że pomoże braciszkowi i tak
> będzie w kółko.A ty będziesz jej za każdym razem ulegac.Potem jak
> jej odmówisz to dopiero zacznie sie cyrk.Postaw najpierw sobie pytanie
> dlaczego nie chcesz jej kupic,przecież to nie trudno po wypłacie wyjąc od
> razu150zł i kupic?
Nietrudno???
Zależy dla kogo!!!
(Wolałabym te pieniądze wydać na ubrania), a poza tym, co gdy ma się więcej dzieci i niech każde zamarzy o zabawce za 150-200 zł??????????
Ja na prezenty urodzinowe tyle nie wydaję!!! A co dopiero ot tak, sobie!!!
Co ja będe dalej sie wypowiadac,Ty jesteś mamą i ty powinnaś wiedziec,czy dobrze zrobisz,masz tu teraz tyle wypowiedzi,że aby usiąśc i każda radę dobrze rozważyc,a potem podjąc decyzję.Oczywiście niech włączy sie do tego mąż,co dwie głowy to nie jedna.Ja swojej córce bym tego nie kupiła.Pozdrawiam.
Dziękuje za Twoje wypowiedzi. Decyzja przyznam trudna do podjęcia :)
W pedagogice już dawno mówi się o tym , że płacenie dziecku za codzienne czynności jest niewychowawcze. Kieszonkowe jak najbardziej ,ale na drobne i zupełnie osobiste potrzeby dziecka , a nie np. za to kup sobie zeszyt. Od tego jesteśmy my rodzice .Płacenie dziecku za umycie naczyn czy skoszenie trawy uczy robic je to co mu się opłaca. Nie ma tu czynnika wychowawczego. Współpraca z dorosłym ma wartośc materialną. Umyłem naczynia otrzymałem kasę .Po otrzymaniu kasy kończy się umowa . I co dalej ? oczywiście możemy wynagradzac dziecko materialnie . Jestem z ciebie zadowolona pięknie pomagales tacie np przy remoncie ,czy masz te kilka złotych , ale nie róbmy w domu cennika . Dziecko ma się uczy że praca w domu służy całej rodzinie , a to ją umacnia,
Zgadzam sie z toba w 100% :)
dodam jeszcze, za oceny w szkole...(oczywiscie nie placic)
U mnie dzieci dostają kieszonkowe - warunkiem jest posprzątany pokój. Syn nie bałagani (nawet książki zawsze ma w szeregu na półce) -więc dostaje miesięcznie. Córka nie cierpi sprzątać, więc czasami tygodniami obywa się bez pieniędzy...
Jak byli mali płaciliśmy im za wynoszenie śmieci, rozładowanie zmywarki - do czasu - gdy dane zajęcia przestały być jakimś obciążeniem. Teraz to robią w ramach obowiązków.
Dodatkowo przeszliśmy na system nagradzania za oceny (ściagnięte od znajomych)
Za 6 - 5 zł
Za 5 - 2 zł
za 4 - 1 zł
za 3 - zwrot dla rodziców 1 zł
za 2 - zwrot dla rodziców 2 zł
za 1 - zwrot dla rodziców 5 zł
Rozliczane w cyklu miesięcznym, sami mają prowadzić rachunki (przy okazji umiejętność wykorzystania Exela - hehe).
O ile w przypadku syna sprawdziło się do doskonale, stara się, dowiaduje się u nauczycieli dlaczego dostał niższą ocenę, dyskutuje z nimi - przy czym nie jest to jakieś nachalne, nawet bardzo się podoba nauczycielom, tak córce jest wszystko jedno i nawet nie miała zamiaru przejść na ten system.
Marcin ma dodatkowe pieniądze (do niezbyt wysokiego kieszonkowego) na swoje wydatki (gry, gazety, książki), pieniędzy nie bierze do ręki tylko odkłada na koncie. Założenie jest takie- że tych pieniędzy nie wolno wydać na jedzenie.
Sądzę, że pomysł z pracą jest bardzo dobry. Nauczanie angielskiego, które nie jest i chyba nie będzie dla dzieci w takim zakresie obowiązkowe.
A dodatkowo skorzystają oboje - to doskonała forma doskonalenia umiejętności językowych i zapamiętywania
Masakra - zrób już cennik ile będziesz płacic swoim dzieciom za 20 30 lat np wykupienie leków w aptece , odwiedziny w szpitalu , podanie wody do popicia leku.
ekkore to nie do ciebie osobiscie,
ale tak mi sie skojarzylo jak przeczytalam ten post, ze to dobry przyklad jak wychowac dziecko na materialiste.
Za parę lat bardzo rozczarujecie się stosowanym systemem ,a właściwie cennikiem ocen szkolnych. Zalecam poradę u na prawdę dobrego psychologa i rozmowę na temat motywowania dzieci do nauki. Już widzę nieprawidłowośc w relacji rodzic- syn oraz córka .
Ja również mam dziecko mające 10 lat i nigdy nie płace mu za pomoc siostrze ani żadne obowiązki domowe.Choć musze przyznać że nie ma ich zbyt wiele z racji wieku lecz co roku dochodzą nowe .Chciała bym żeby moje dzieci zrozumiały że jako rodzina wszyscy odpowiadamy za nasz dom i jego wygląd.Każdy ma swoje obowiązki a z biegiem lat jest ich coraz więcej !A jeśli chodzi o oceny to też nigdy nie ma mowy o zapłacie ,chwale za dobre oceny motywuje do nauki ale nigdy nie pieniędzmi.Na koniec roku przewiduje nagrode jeśli oceny są zadawalające w formie prezentu jaki dziecko wybierze w granicach rozsądku oczywiście.Wtedy moim zdaniem jest czas na taki wymarzony prezent .Zawsze też podkreślam że nie na wszystko nas stać .A jeśli chodzi o prace to świetny pomysł tylko lepiej by było żeby to nie rodzic był pracodawcą a np.babcia ,ciocia itp.....ten pomysł z wyprowadzaniem psa jest bardzo dobry to jest odpowiedzialna ale i niezbyt trudna praca dla dziecka.Jestem też zwolenniczką kieszonkowego...jakiejś niewielkiej kwoty przy mniejszym dziecku co tydzień przy starszym co miesiąc .Muszą być ustalone odpowiednie zasady bo posiadanie swoich pieniędzy też niesie za sobą zagrożenie i dzieci muszą to wiedzieć .
Jednak mojemu dziecku wytlumaczyłam to tak.... ja i tata chodzimy do pracy ty chodzisz do szkoły i to jest teraz twoja praca i obowiązek .Uważam że w tym wieku ma jeszcze czas na prawdziwą prace .A może warto było by pomyśleć o tym domku jako o prezeńcie urodzinowym np.
Ale się rozpisałam pozdrawiam...
Dziękuje za Twoją odpowiedź. Myślałam o prezencie na urodziny ale dla mnie ten domek jest nie wart swojej ceny ,to trudno mi wytłumaczyć dziecku bo ona tego nie rozumie. Przytaczam jej porownania ile rzeczy mozna kupić za to a ona pierwszy raz w życiu chce coś tak bardzo mieć. Nie wiem może lekcją i nauką życia najprawdziwszą będzie to jak się nie zgodzę na ten domek właśnie z tego powodu. Ja przeciez też bym chciała wypasione auto a mam na jakie stać.
http://www.babyboom.pl/dzieci_6_9/wychowanie/kieszonkowe.html znalazłam bardzo Ciekawy link na temat kieszonkowego
A czy tu chodzi o taki domek na 25 zwierzątek jakby taka książka ???
nie wiem czy na 25 ale mniej więcej o coś takiego chodzi
tak wygląda ponad sto zlotych za takie coś to duzo moim zdaniem. Zaznaczam, że ten to jest jeden z najtańszych na droższe nie ma mowy abym się zgodziła. Powiedzcie mi co w tym jest takiego wspaniałego hi hi wychodzi, że ja jestem stara baba bo ja w tym nic takiego cudownego nie widzę.
Chyba moda, może koleżanki takie mają. Moim skromnym zdaniem to raczej dla młodszych dzieci by się nadawało.
Niektóre koleżanki mają ale nie z klasy . Hi Hi nie wiem czy dla mlodszych dzieci czy dla starszych dziecko marzy o takim i juz co zrobisz. :):)
Przykro jest odmówić dziecku szczególnie jeśli pierwszy raz w życiu o czymś tak bardzo marzy.Moim zdaniem zabawka sama w sobie nie jest tego warta bo obejżałam ją sobie dokładnie i jest to cena mody aktualnie panującej .Ale tu nasuwa się pytanie czy można wycenić marzenie chyba nie .Sama już nie wiem .Jeśli twoja córeczka miała by jakieś oszczędności np.z kieszonkowego mogły byście wspólnie kupić taki domek ,takie wspólne poświęcenie też czegoś uczy ....
Nikitko dla mnie ta zabawka też nie jest warta tej ceny. Czy kwestia mody tego nie wiem. Nikt w jej klasie nie bawi się tymi zwierzakami tylko ona zachorowała na nie. Moja córeczka ma oszczędności i chyba starczylo by na ten domek tylko ona powiedziala że chce sobie zarobic na ten domek. Ba już nawet wyliczyła ile musiala byz zarabiać na ten domek i nie przeraża ją myśl że było by to no za dwa lata. Pieniążki ktore dostaje trzyma i może 2 razy w życiu coś skromnego sobie za nie kupiła. Hi Hi chyba zbiera na czarną godzinę :):) Chyba zrobię tak wprowadzę kieszonkowe jak będzie chciala czekac 2 lata za nim uzbiera to prosze bardzo :):):)
Zadałam pytanie o prace mojej 7 letniej córce a ona powiedziała że dzieci mogą zarabiać zrobić np.zrobić wyprzedaż garażową lub w lecie sprzedawać lemoniadę tak się zarabia w bajce ha ha ha pozostaje mi mieć nadzieje że nie wysprzeda kiedyś wszystkich moich rzeczy znajomym ...
Hi Hi wiesz i tak sobie myślę że jakbym wprowadziła kieszonkowe to po jakiś 7 mc mogła bym jej dołozyć do tego domku :):) W końcu cierpliwość i wytrwałośc trzeba nagradzać
Myśle że ostatni pomysł jest najlepszy to będzie prawdziwa lekcja życia dowie się na własnej Skórze jak długo zbiera się tyle pieniędzy i że nie jest to wcale takie łatwe jak się początkowo zdaje .Przyjdą inne marzenia i zrozumie że trzeba coś wybrać i zawsze możemy mieć tylko to na co nas stać,a nie wszystkie marzenia warte są spełnienia. Sądze że po wszystkim nie będzie już chciała tego domku hi hi :-)ale jeśli nie zmieni zdania i będzie konsekwętna to warto ją wynagrodzić życze powodzenia i pozdrawiam
niezamierzam nikogo krytykowac ale wydaje mi sie ze "platne oceny" to bardzo zly pomysl dziecko powinno wiedziec ze uczy sie tylko dla siebie nie dla rodzicow babc czy rodzenstwa
Moja córka jest młodsza ( 6lat ) i pieniądze są dla niej zupełną abstrakcją , a ja chciałabym , żeby tak było jak najdłużej :))) , więc za wykonanie czegoś nadobowiązkowego , zbiera punkty ( my decydujemy ile punktów ma zdobyć , żeby otrzymać wybraną nagrodę . Czasem są to zabawki, częściej kino , zaproszenie koleżanki , pobyt w jakimś szczególnie dla niej atrakcyjnym miejscu , itp ) .
To też zapłata , docenienie pracy , tylko taka trochę mniej materialna .
Życzę powodzenia i dobrego wyboru , bo przecież to Ty najlepiej znasz swoje dziecko :)))
Od pieniedzy dziecka nie uchronisz:)
Moim zdaniem, obojetnie czym placisz, czy to sa punkty, pieniadze, zabawki, nagrody, wszystko jest "materialne".
Jak juz wyzej pisalam nigdy moich dzieci materialnie nie wynagradzalam za ich czynnosci, a tym bardziej w wieku 6 lat.
Jak cos zrobily/pomogly bylam zachwycona, chwalilam...i to ich motywowalo.
Kieszonkowe dostawaly od 1kl. (6/7 lat) ale nigdy jako wynagrodzenie za cos..., tak samo nigdy ich nie karalam tym, ze skrocilam kieszonkowe.
Na kieszonkowe nie musialy pracowac, ani sobie zasluzyc.
Wiem :)
Na razie chcę dzieci uchronić ( w tak młodym wieku ) przed myśleniem o pieniądzach i chęcią ich zdobywania .
Jednocześnie chcę docenić ich trud i pracę .
Przeczytałam wczoraj artykul na temat kieszonkowego. Bardzo dobrze postepowałaś z tym kieszonkowym. Właściwie to tylko otrzymalam potwierzenie tego co napisałaś mi wcześnie sanello.
:))
aggusia, zycze ci powodzenia i cierpliwosci. To jest nielatwy proces dla dzieci i rodzicow. Pamietaj, zeby byc konsekwentna :), czasami to bardzo trudne.
Wrzucaj im regularnie w okreslony dzieni tygodnia te pare groszy do skarbonki.
Dzieci potrzebuja rytualow, wtedy sie najlepiej czegos ucza.
Ja na samym poczatku, dawalam nieregularnie, czasami w sklepie na zakupach i to ich bardzo irrytowalo, pozniej wrzucalam raz w tygodniu do skarbonki i bylo to najlepsze rozwiazanie.
Co do tego domku, to tez mysle, ze jak corka jest w stanie poczekac i oszczdzac na niego, to powinna sobie go kupic (moze do tego czasu jej przejdzie:))
To bedzie tylko potwierdzeniem dla niej, ze oplaca sie oszczedzac na jakis cel/marzenia.
A my mamusie, nie mamy najmniejszego pojecia o fajnych zabawkach hihihi.
Pozdrawiam:))
Rozmawiałam z Panią Psycholog w przedszkolu na ten temat. Pomysł z zarabianiem jej się spodobał. Nie spodobał jej się jednak angielski i pomoc bratu za pieniądze. Proponowała by dziecko poczekało jak rozpoczną się zbiory owoców np truskawki za niedługą będą i niech sobie zarobi.
Czy pani psycholog jakoś skomentowała , dlaczego nie ten sposób (korepetycje dla brata) zarobku? Jestem ciekawa.
Angielski - bo to za trudne
Brat - że nie powinna bratu pomagać za pieniądze
Lekcje z angielskiego bratu są udzielane za darmo :):):):):) Moja córka na szczęście wybiła sobie z głowy ten domek