Witam. Potrzebuję porady odnośnie macierzyńskiego.
Moja siostra od kilku dni ma umowę o pracę na 2 lata. Okazało się, że jest w 2 m-cu ciąży. Z racji tego, że już w maju musi się wyprowadzić z miasta w którym aktualnie mieszka i pracuje pojawia się problem. Nie chciałaby rzucić pracy z wiadomych względów. Planuje urodzić i wychować dziecko w innym mieście niż pracuje. Jest ono oddalone o 6 godzin jazdy od miejsca pracy. Chciałaby wykorzystać urlop macierzyński przed terminem porodu, tzn już w 5-6 m-cu ciąży. Czy to jest możliwe? Jesli tak to od czego powinna zacząć załatwianie tych formalności? Jak długo może przebywać na takim urlopie i czy później jest szansa na urlop wychowawczy?
Doradźcie coś proszę bo ja nie mam na ten temat zielonego pojęcia :/ Jak załatwić sprawę z pracą? Ona nie może zostać w mieście w którym obecnie pracuje i planuje powrót do rodzinnego domu. A co z pracą? Jak rozwiązać ten problem by nie została na lodzie bez grosza przy duszy?
Z góry dziękuje za wszelkie porady!
Pozdrawiam Iloria.
Urlop macierzyński można zacząć wykorzystywać 2 tyg. przed planowanym porodem resztę po porodzie. Widzę jednak, że bardzo dużo przyszłych mam od dość wczesnej ciąży jest na zwolnieniu lekarskim. Jak to robią i dlaczego im się udaje nie wiem.
Po co tak wcześnie macierzyński? Od początku ciąży przysługuje jej (decyduje o tym lekarz - ale z tego co wiem od znajomych zwolnienie nie dostają te co nie chcą) zwolnienie lekarskie płatne w 100 %. Do wyznaczonego terminu porodu.
Potem - nawet jak nie urodzi przechodzi już na macierzyński.
Jak jest na zwolnieniu lekarskim to niby dwa tygodnie przed wyznaczonym terminem porodu powinna przejść na macierzyński - ale wiem, że i to idzie obejść.
Byle by nie zwolniła się sama z pracy - bo wtedy macerzyński by jej przysługiwał pod warunkiem otrzymania płatnego zasiłku dla bezrobotnych
Mysli o tym urlopie właśnie dlatego, że lekarz nie bardzo chce dać jej zwolnienie na okres dłuższy niż 3 tyg. :/ Już w maju planuje przeprowadzkę więc o dalszej pracy nie ma mowy. Być może inny lekarz podejdzie do tej sprawy nieco inaczej i da jej zwolnienie az do terminu porodu. A gdyby tak nie zrobił to co? Właśnie dlatego dopuszcza możliwość macierzyńskiego. Należy rozważyć każdą możliwą opcję.
A nie może iść do lekarza w nowym miejscu zamieszkania? Przecież musi być pod kontrolą lekarską. A zwolnienie można przesłać do zakładu pracy pocztą.
Przecież miejsce uczęszczania do lekarza nie ma znaczenia i może w nowym miejscu iść do nowego lekarza a l4 wysyłać poczta tak jak ktoś tu wypisywał a myślę że żaden zdrowy na umyśle lekarz nie wypisze zwolnienia na więcej niż 30 dni. Chyba za bardzo chcecie zakombinować z tymi zwolnieniami. Musicie znaleść innego lekarza tam gdzie będzie mieszkać lub dojerzdzac na wizyty do starego. A na macierzyński też można wysłać pocztą a więc wizyty w zakładzie pracy nie są konieczne.
a co do macierzyńskiego w czasie porodu to zadan lekarz jej tego nie wypisze.
W najgorszym przypadku może wziąć urlop bezpłatny ale nie wiem jakie miało by to dalsze konsekwencje.
Jednak to nie jest dobry pomysł bo nie dostała by potem świadczeń po urodzeniu dziecka bo musi być min 6 składek na ubezpieczenie.
Z urlopem macierzyńskim nie ma rozważać.Nie dostanie go tak,jak by chciała.Dwa tygodnie przed terminem porodu.
Niech idzie do innego. Zaplaci za wizyte i z kwitkiem L4 wyjdzie.
Hehehe, no tak, jak chce sie oszukiwac , to zawsze znajdzie sie wyjscie:((((
Poniekad to oszustwo, zgadzam sie, ale autorka watku prosila o jakies wskazowki, porady... nie wspomniala, ze wszystko musi byc zgodne z litera prawa
Lekarz zwolnienie zazwyczaj daje na 3 tygodnie do miesiąca. Podejrzewam, że żaden lekarz nie da jej zwolnienia na 6 czy siedem mieięcy od razu :) Musi przynajmniej raz w miesiącu być na wizycie jeśli chce przedłużać zwolnienie. O zasadności się nie wypowiadam :) Równie dobrze może iśc do lekarza w miejscowości do której się przeprowadza.
zaden lekarz nie wypisze zwolnienia lekarskiego na tak dlugi okres ale tak jak pisza dziewczyny zwolnienie mozna dosylac poczta od innego lekarza w miescie w ktorym bedzie mieszkac , urlop maciezynski mozna wziac 2 tygodnie przed porodem i trwa nie pamietam dokladnie 16 lub 18 tygodni w zaleznosci od tego ktore to dziecko (jest patny 100% wynagrodzenia (biora srednia z ostatniego roku), potem moze zlozyc u pracodawcy wniosek o urlop wyvchowawczy platny cos tam ponad 400pln (pod warunkiem ze dochod na czlonka rodziny nie przekracza chyba 512netto ale nie wiem dokladnie) przez 2 lata, przysluguje potem jeszcze rok urlopu wychowawczego bezplatnego tylko warunkiem jest ze trzeba miec na ten czas umowe o prace a pracodawca musi sie zgodzic w tym celu sklada sie u niego wniosek, zwolnienie lekarskie tez jest platne 100 procent wynagrodzenia do czasu porodu wiec nie warto brac wczsniej urlopu maciezynskiego, pozdrawiam
Dziękuję Wam za wszystkie porady. Wnioskuję, że najlepszym rozwiązaniem dla niej będzie starać się o zwolnienie lekarskie co m-c i przesyłać pocztą do zakładu pracy. A jak wyglada sprawa ze zwolnieniem w pierwszych m-c ciąży? Czy pracodawca ma prawo wypowiedzieć jej umowę gdy dowie się o jej ciąży zanim upłynie 3ci miesiąc? Słyszałam, że lepiej do ukończenia 3go miesiąca ciąży nie informować o tym fakcie pracodawcę, że lepiej poczekać i mieć pewność, że nie straci pracy. Jak to wyglada od strony prawnej? Wiadomo przecież, że pracodawcy różnie postępują i niejednokrotnie naginają przepisy na swoją korzyść.
Chyba dobrze slyszalas. Jesli nic sie nie zmienilo w przepisach, to po 12.tygodniu nie moga zwolnic kobiety w ciazy. Wczesniej... nie ryzykowalabym. Jesli sie boi wypowiedzenia, niech w pierwszych 3 miesiacach ciazy zwolnienie wypisze np. rodzinny lub inny "wyrozumialy" lekarz.
To o co pytasz jest normalna proba oszukania pracodawcy i calego, spolecznego systemu ubezpieczen. Oczom nie wieze. Ciaza nie jest choroba. Nie dosc, ze siostra chce byc na zwolnieniu lekarskim w czasie ciazy ( z jakiego powodu????), to jeszcze ma zamiar wziasc urlop wychowawczy..........trzesie mnie na takie proby wykorzystywania systemu . To jest po prostu normalne oszustwo wedlug mnie.
Pytanie: nie wiedziala, ze musi juz w maju zmienic miejsce zamieszkania???? Jakim prawem z czystym sumieniem podpisala umowe o prace kilka dni temu???? Dlaczego pracodawca ma ponosic ekonomiczne konsekwencje, bo siostra ewidentnie chce tylko oszukac system!!!! Na Jej miejsce podpisania umowy o stalej pracy czeka napewno nie jedna solidna kobieta................straszne:((((((
Tineczka Ty jak zwykle siejesz drame i wszystkich obrzucasz błotem. Specjalnie dla ciebie napisze kilka słów więcej o sytuacji mojej siostry.
W chwili obecnej mieszka w Warszawie razem ze swoim narzeczonym. Mieszka i pracuje oczywiście. Pracuje od kilku m-cy a umowe dostała ok tydzień temu. Oczywiście jej szefowa nie zgodziła się na umowę z realną data zatrudnienia: postawiła sprawę jasno - albo taka albo żadna. Ciąża nie była planowana i dowiedzieli się o niej prawie równoczesnie z dniem podpisania umowy. Nie wiem jak ty ale ja nie widze tu próby wykorzystania systemu przez moją siostrę. Jako, że obecnie mieszka z rodzicami narzeczonego muszą się wyprowadzić zaraz po ślubie, który ma być w maju. Zwyczajnie została poinformowana przez przyszłą tesciową, że w jej mieszkaniu nie ma dla nich miejsca. W takiej sytuacji siostra wraz z mężem muszą wrócić do jej rodzinnego miasta bo na wynajecie stancji ich nie stać. Ich wcześniejsze plany zakładały, że oboje będą pracować w W-wie i tam też z czasem wynajmą sobie swoje mieszkanie. W dalszym ciągu nie widzę tu próby wykorzystania systemu Tineczko. Kontynuując...siostra pracuje w restauracji jako kelnerka. Czy widziałaś kiedyś ciężarną kobietę biegającą po sali z tacą i obsługującą klientów? Ja osobiście sobie jakoś tego nie wyobrażam. Sama swego czasu prowadziłam bar i będąc w ciąży zrezygnowałam z niego bo obijanie się brzuchem o stoliki to nic przyjemnego. Tylko z jednym się z Tobą zgadzam: ciąża to nie choroba ale zwolnienie lekarskie to nie grzech jesli ma tej chorobie zapobiec.
Na koniec napisze raz jeszcze: nie siej dramy i nie psuj ludziom nerwów. Zastanów się dobrze zanim posądzisz kogoś o oszustwo.
Moja bratowa pracowała całą ciążę w sklepie(po 8 godzin 6 dni w tygodniu) i robiła praktycznie wszystko. Nie dzwigała tylko, bo tego jej robić nie wolno było. Wyglądała jak piłeczka. Brzuch miała duży i jakoś nie przeszkadzało jej że czasem miała czołowe zderzenie brzuch kontra lada czy regały. Przecież dziecku nic się od tego nie dzieje. Jego chronią wody płodowe i nie tylko. Musiałaby się przewrócić lub zostać mocno uderzona, żeby można było myśleć o czymś niebezpiecznym. A tak to nie ma powodu, by siać panikę i kombinować ze zwolnieniami. Czemu pracodawca ma płacić za prace, której dana osoba nie wykonuje? W tym wypadku przyznaję racje tineczce. No chyba, że Twoja siostra boi się o nogi, że jej spuchną i pojawią się żylaki. To już może być problem, bo dziecku nic nie będzie za to nogi................
Przecież tu nie chodzi tylko o to jak nie pracować. Co Ty byś w tej sytuacji zrobiła? Musisz wyprowadzić się z miasta do innego oddalonego o 6 godzin jazdy. Masz tylko 2 rozwiazania: rzucić pracę i zostac bez grosza albo pójść na zwolnienie lekarskie i otrzymywać pieniądze. W tej sytuacji mąż musi zmienić pracę czyli przez jakiś czas będzie bezrobotny więc zostaną bez środków do zycia.Wg was lepiej jest rzucić pracę - no bo jak to tak można nie pracować w ciąży?? - i nie mieć nawet grosza. Nie ukrywajmy, ze od państwa dostanie "ochłapy". W naszym pięknym kraju na zasiłku długo się nie pociągnie.
A propo żylaków.... Jak napisałam wcześniej swego czasu prowadziłam własny bar - sama. Trwało to do ok 5 m-ca. Miałam okropnie spuchniete nogi do samego porodu a po porodzie dostałam zakrzepicy żył głebokich całej lewej nogi - od biodra po kostkę. Ledwo uszłam z zyciem. Leczyłam się dobre 1,5 roku po porodzie i jak stwierdził lekarz miałam cholerne szczęscie, że z tego wyszłam. Sądzę więc, że chociaż taka sytuacja wcale nie musi mieć miejsce u mojej siostry to warto temu zapobiegać.
Ps. Siostra pracuje po 12 godzin. To dość długo jak dla ciężarnej. Przy sali pełnej klientów nie ma czasu na odpoczynek w fotelu. Dodam, że jej wymiar czasu pracy jest daleki od tego jak powinien wyglądać wg prawa pracy.
W tej sytuacji na pewno starałabym się załagodzić sprawę mieszkania z przyszłymi teściami. Jakoś ciężko mi uwieżyć, że matka wyrzuca syna z mieszkania razem z jego przyszłą żoną i nienarodzonym wnukiem. Można zagrać jej na uczuciach, ale z umiarem. Może uda się pomieszkać do momentu, w którym Twój przyszły szwagier znajdzie nową pracę bliżej nowego miejsca zamieszkania. Po co Twojej siostrze dodatkowe stresy? A co jak prawda wyjdzie na jaw? O tym nikt z Was nie pomyślał? Przecież wtedy Twoja siostra będzie musiała oddać wszystkie pieniądze jakie otrzymała ale i zapłacić za proces jeśli jej pracodawca jej go wytoczy nie mówiąc już o lekarzu, któremu narobi kłopotów. Po co jej dodawać problemów, których i tak ma już dużo? Wg mnie to się mija z celem. Bo zamiast żyć spokojnie i uczciwie, dziewczyna będzie się stresowała czy czasem wszystko się nie wyda.
Nie tylko tobie jest ciężko uwierzyć w decyzję teściowej. Jak widzisz różni są ludzie i różne podejmują decyzje. A co do procesu itd. O czym ty piszesz? Jakiego procesu? Za to, że np. źle by się czuła i nie mogła pracować będąc w 5 m-cu ciąży? Bez przesady. A dlaczego pracodawca miałby wytoczyć jej proces? Może za to, że chciała umowę od pierwszego dnia pracy? Ludzie. Żyjemy w kraju gdzie afera goni aferę. Przekręty są na jawyższych szczeblach. Każdy z rządzących widzi wyłącznie czubek własnego nosa i chce zgarnąć dla siebie jak najlepiej. Każdy widzi ich przekręty i nic się z tym nie robi. Ale gdy młoda osoba chce utrzymać pracę i związane z nią dochody to już wszyscy doszukują się oszustw i przekrętów? Dajcie sobie na wstrzymanie.
Ale ona nie jest w 5 miesiącu tylko chyba w 2. Jak będzie w 5 miesiącu i będzie się źle czuła to zwolnienie jest potrzebne, nie widzę problemu. Nie złość się, bo nie chodziło mi o atak na Twoją siostrę tylko o to by nie wpakowała się kłopoty. Nic innego nie miałam na myśli. Są kobiety, które ciąże przechodzą bez problemów, ale są też takie które mają z tym problemy. Ja ciążę przeszłam bez żadnego problemu, ale moja koleżanka całą ciążę musiała przeleżec, bo ciąża była zagrożona. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz o co mi chodziło.
Siostra jest w 2 m-cu ale jak już gdzieś tu pisałam ona w chwili obecnej pracuje. Sytuacja stanie się nieciekawa w maju gdy będzie musiała wyprowadzić się z W-wy. Wtedy będzie to 5-6 m-c ciąży.
Będzie dobrze. Do tego czasu jej narzeczony może znajdzie nową pracę. Powoli wszystko się ułoży. Najważniejsze, żeby się dziewczyna nie stresowała, bo z tego nic dobrego nie wyjdzie.
By dostała becikowe ( z opieki społecznej) musi być od 10 tyg pod opieką lekarza i w każdym trymestrze wykonać odpowiednie badania.
Niech Ci bedzie, ze sieje drame i obrzucam blotem, tylko jakim blotem? Twoja siostra pracuje od kilku miesiecy? U nas musi sie byc zatrudnionym jeden rok conajmniej, zeby nalezalo sie macierzynskie inaczej chyba sama rozumiesz, ze caly system polozyl by sie na plecy. Zajsc w ciaze i odpowiedzialnosc za wlasne utrzymanie lezy na barkach spoleczenstwa. W dalszym ciagu uwazam, ze siostra podpisala umowe o prace nieuczciwie, bo mi nie wmowisz , ze o ciazy nie wiedziala.
Powiem Ci jeszcze, ze kobiety ciezarne pracuja nawet w tym zawodzie, prawie do porodu, przynajmniej u nas.Ja pracowalam do ostatniego dnia w obydwuch ciazach i nikt nie martwil sie o moj duzy brzuszek. Po prostu musialam dac sobie rade i koniec.
To, ze tesciowie nie zgadzaja sie na danie dachu nad glowa mlodej parze, nie upowaznia ich do oszukania spolecznej pomocy ekonomicznej. Mam nadzieje, ze narzeczony nie jest ciezarny i potrafi zarobic na utrzymanie rodziny.
Reaguje bardzo ostro na nagminnosc przedwczesnych emerytur w Polsce, ludzie w wieku lat 35-50 sa juz niezdolni do pracy???? Kto ma utrzymac wszystkich na zwolnieniach lekarskich???? Mozesz mi odpowiedziec?
Ps, tak widzialam kelnerke ciezarna nie jedna, bo w dalszym ciagu, to nie choroba, tylko brzuszek wiekszy:)
Tineczko czy ty wiesz ile wynosi minimalna krajowa w Polsce i ile za nią mozna kupić? Wiesz ile wynosi zasiłek dla osoby bezrobotnej i na ile dni kupisz za niego jedzenia? Za te pieniądze możesz sobie jedynie kupic zestaw kołków do d..py dla swej rodziny. A może chcesz wiedzieć ile wynosi miesięczne rodzinne? To ja ci powiem: 48 zł. Dużo, nie? Tak właśnie nasze państwo o nas dba. Podatki mamy najwyzsze w całej Europie a system pomocy socjalnej najbardziej nieudolny. Widać, że nie masz pojęcia o zyciu w dzisiejszej Polsce. Człowiek, który dobrowolnie rezygnuje z pracy i nie ma bogatej rodziny, która może pomóc finansowo, zostaje bez środków do zycia. Powracając do sytuacji mojej siostry. Sądzisz, że powinna nie podpisywac umowy o pracę bo dowiedziała się, że jest w ciąży? W takiej sytuacji powinna dobrowolnie zdecydowac się na głód bo przeciez wiadomo, ze nikt nie przyjmie do pracy kobiety ciężarnej.
Siostra pracowała w tej restauracji na czarno przez kilka m-cy - bez ubezpieczenia. Czy ty uważasz, że to jest wporządku ze strony pracodawcy?!
Podajesz przykład swojego kraju, waszej opieki socjalnej itd. Skoro nie wiesz jak wygląda sprawa w Polsce to lepiej zamilcz.
Oke`y, wiec jakie jest wyjscie z sytuacji? Im mniej pracujacych, tym mniej stac spoleczenstwo na wyplaty spoleczne. Panstwo ma dbac o Was, a kto to jest panstwo??? Panstwo to wszyscy solidarnie pracujacy , dokladajacy do wspolnej skrzynki z ktorej mozna cos wydobyc.
Podatki nie macie najwyzsze w calej Europie, moge Ci podac nasze:)
O jakim Ty glodzie mowisz? Poczytaj na internecie o krajach Afryki, tam jest glod, syf i malaria.
Bardzo nie milo chcesz mnie uciszyc, nie musze mieszkac w Polsce i wiedziec jak wyglada rzeczywistosc w kraju, internet jest miedzykrajowy:)
Miło byłoby Tineczko, gdybys jeszcze zechciała przyblizyć nam, jakie profity w tym wstretnym kraju-Szwecji ma społeczeństwo płacace tak wysokie podatki. Otóż ja w przyblizeniu wiem, jak wygląda system ubezpieczeń społecznych w Szwecji (nie tylko z internetu, ale równiez dzięki rodzinie i przyjaciołom) i zapewniam Cię, ze daleko odbiega on od polskiego.
Polak, od którego dochodów, odprowadza się tak wysokie podatki chociazby na zus (zakład ubezpieczeń społecznych) ma z tego wielkie........... nic. Nie będę pisać o emeryturach, bo to osobny temat. Wystarczy pomysleć o świadczeniach zdrowotnych. Ja (i moja rodzina), choć szlag mnie trafia na myśl, ile płacę zusowui miesiecznie, za wyjatkiem lekarzy pierwszego kontaktu korzystam właściwie całkowicie z usług lekarzy prywatnych. I to nie dlatego, że jestem paniusią śpiaca na pieniadzach, ale dlatego, że po pierwsze jakość tych usług medycznych jest diametralnie inna, a po drugieczas oczekiwania krótszy (owszem, są wyjatki, ale generalnie jest tak, jak piszę). Przykład pierwszy: dziecko ma silne, nawracajace bóle brzucha, częste biegunki itd., obok innych badań nalezy pilnie wykonać usg jamy brzusznej - czas oczekiwania 2,5 miesiąca. Przykład drugi i bardziej drastyczny: moja mama leczy się onkologicznie - czas oczekiwania w poradni onkologicznej - około 6 miesięcy (bez względu na stan pacjenta). Wiecej przykładów nie mam ochoty podawać - każdy mieszkający w Polsce podałby ich bez liku.
Na marginesie - może zapytasz, co robią ci, których nie stać na leczenie prywatne. To proste - umierają szybciej.
Mam zatem w sobie tyle złości na tą bandę oszustów, którzy każą mi bulić tyle kasy i nic nie dają w zamian, że gdybym znalazła się w podobnej sytuacji, jak siostra Ilorii, tj. byłoby dla mnie korzystne pójście w ciąży na zwolnienie lekarskie (po bodajże 30 dniach takiego zwolnienia pensje wypłaca zus, a nie pracodawca) to nie wachałabym się, czy wykorzystuję system.
Wedlug mnie to co opisujesz jest wynikiem moralnosci spoleczenstwa, to znaczy brakiem moralnosci.Lekarze, policjanci, urzednicy w Polsce przyzwyczaili sie do dostawania lapowek i kazdy kogo stac na to zawsze da sobie rade.Nie tak dawno temu zadano pytanie na forum, co dac w prezencie lekarzowi za wykonana operacje (chyba) w szpitalu. U nas nikomu nie przyszlo by to do glowy , lekarz wykonuje swoja prace i ma za to odpowiednia pensje. Mowi sie tylko dziekuje i koniec:)
Normalny czlowiek z przecietna pensja ma takie same warunki finansowe w Szwecji, jak przecietny Polak w kraju. Jakbym mieszkala w Polsce z moimi szwedzkimi dochodami, to bylabym "bogata", niestety zyje tutaj i musze placic szwedzkie ceny.
Zarobki są polskie..ceny europejskie...
Tutaj średnia pensja (liczona z podstawowych działów gospodarki, w tym premie dyrektorów KGHM) brutto wynosi 825 euro.
Jednak większosć ludzi - poza dużymi centrami zarabia 343 euro. Z tego do ręki dostaje 260 euro. I są szczęśliwy, że zostali zatrudnieni legalnie.
Mój mąż, inzynier w światowym koncernie, jest opłacany poniżej poziomu sprzątaczki w Niemczech. Inflacji nie ma...Bo telewizory za 3 tys staniały o 10 % (czyli o 300 zł), natomiast chleb za 1,5 podrożał o 50% (czyli o 0,75 zł). Tylko co kupujemy codziennie? Kwotowo - bo w ten sposób liczony jest "koszyk" do inflacji przeciętne gospodarstwo wyda mniej
Litr paliwa kosztuje ponad euro. ( U mnie dzisiaj 1,125 euro, zakładając cenę 4,0 za 1 E).
Resztę sobie możesz dopowiedzieć sama
Nie będę wypowiadała się na temat zachowania pracownicy w ciąży,bo byłabym nieobiektywna.Z jednej strony jestem prywatnym pracodawcą,a z drugiej strony,żeby mieć w ogóle dziecko,leżałam w szpitalu pół roku,więc o żadnej pracy,ba-nawet o chodzemiu nie było mowy.Na temat już kiedyś starłam się z tineczką,ale nie pisz na temat wysokości podatków,bo tineczka pracowała w okresie(chyba),kiedy w Szwecji podatek wynisił 60%.Dalej mają bardzo wysoki,kiedyś należał do najwyższych na świecie.Jeżeli chodzi o Europę,to w tej chwili chyba Dania ma najwyższy.Tak ,tineczka na pewno nie zna naszych realiów,a dobrobyt o którym tyle pisze i cała opieka socjalna,pochodzi właśnie z tych podatków.
Zapomniałam dopisać,że moim zdaniem,Szwedzi płacąc tak duży podatek ,zapracowali sobie na to ,co teraz mają,a nasza tineczka wyjechała lata temu,wiec co tu dużo mówić-pracowała,to ma.
Beatko, bardzo mi przykro, wtedy chyba nie zrozumialam, albo nie chcialam??? To jest jeszcze gorsze...przepraszam!!!! Teraz wytlumaczylas i ja zrozumialam, oczywiscie mialas powod do zlosci w moja strone.
Hehe, ja pamietam, jak Astrid Lindgren miala zaplacic 105 % podatku od swoich dochodow na ksiazkach . To byl moment 22, musiala zaplacic wiecej podatku od garzy niz zarobila.....hihi
Widzisz u nas jest ten sam problem, pracodawcy nie maja odwagi zatrudniac ludzi , bo zawsze istnieje ryzyko , ze ktos wykorzysta system socjalny. Wyobraz sobie mala, prywatna firme zatrudniajaca 10 osobnikow. Niech 5 z nich postara sie o lewe zwolnienie lekarskie. U nas firma musi placic pracownikom na stale zatrudnionym miesieczna pensje jak dlugo zyja i sa "chorzy"...........Jaka, firma, ekonomia taka sytuacje wytrzyma?
Dziękuję.Masz rację,żadna mała firma tego nie wytrzyma.My płacimy tylko przez pierwszy miesiąc zwolnienia,później Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
Dziekuje za informacje. Zaklad Ubezpieczen Spolecznych.......hmmmmmm, skad ma dochody, jak nie od pracujacych i z ich podatkow , prawda? Jak spoleczenstwo nie pracuje, to chyba z Ameryki dolary musza przyplynac, a Ameryka ma swoje wlasne finansowe klopoty:)
Każdy pracodawca płaci ZUS-za siebie i za pracowników.
Ok. W kwesti wysokości podatków nie mam racji. Ale jak wygląda sprawa z świadczeniami? Szwedzi płacą wysokie podatki (ale i zarabiają lepiej) i dostają wysokie świadczenia - czyż nie? Z tego co Tineczka nie raz pisała nie ma u nich bezdomnych i nikt nie jest pozostawiony bez opieki. U nas też podatki są wysokie ale w porównaniu do naszych zarobków świadczenia socjalne są fatalne. Nie ma co się kłócić na ten temat gdzie jest gorzej a gdzie lepiej. Wiadome jest, że u nas żyje się inaczej niż w Szwecji. Z pewnością nie na tym samym poziomie.
Ja w tej chwili kończe 6 miesiąc ciąży, na zwolnieniu jestem od dwóch tygodni, ale z tego co zaobserwowałam dziewczyny najczesciej biorą L4 juz od pierwszej wizyty. Z tego co kojarze kobieta jest chroniona od pierwszego dnia ciązy, chyba że umowa o pracę wygasłaby przed upływem 3 miesiąca. Myśle ze lekarze dają zwolnienie od wizyty do wizyty czyli na mniej więcej 3-4 tygodnie. Gdyby nie była pod stałą opieką lekarską nie bedzie jej przysługiwało becikowe. Przysługuje jej obecnie 20 tygodni macierzyńskiego, a przed przewidywanym terminem porodu moze wziąc chyba 2 tygodnie. Mam nadzieje ze chociaz w jakis sposób pomogłam.
Pozdrawiam
Paulina
A ja proponuję siostrze zasięgnąć porady w "sądzie pracy" ja też miałam kłopoty w pracy w ciąży i w trakcie wychowawczego i popełniłam błąd za który musiałam ponieść konsekwencje.Każdy ci powie że NIEZNAJOMOŚĆ PRAWA z niczego cię nie zwalnia.A każdy chce dla siebie jak najlepiej siostra chce wykorzystać jak najwięcej i popieram a pracodawca jak dowie się o ciąży będzie myślał o sobie.Czasami nawet jeden dzień i jest za póżno.W każdym sądzie pracy mają wyznaczone dni w którym są udzielane porady .A porady na forum i od znajomych nie zawsze są zgodne z PRAWEM.Pozdrawiam i zachęcam do porady prawnej.
To nie dziwie sie bezrobociu w Polsce, kazdy chce dla siebie jak najlepiej, obojetnie co:(((( Nic tylko zachodzic w ciaze i wykorzystywac jak najwiecej, jak sie da..............
Kobieto przestań jątrzyć. Patrzysz na problem z zupełnie innej persektywy. Mieszkasz w cywilizowanym kraju z rozwiniętą opieką socjalną, jesteś szczęśliwą babcią i myślę, że na sprawy materialne nie narzekasz.
W Polsce żyje się trochę inaczej i możesz mi wierzyć, że kobietom w ciąży nie jest łatwo pracować. Dzieciaki (siostra i narzeczony) są na początku drogi życiowej, dodatkowo zostawione same sobie bo szanowna mamusia powiedziła, że nie przyjmie ich do domu.
Sama niedawno pisałaś ile radości sprawia Ci opieka nad wnukiem. I tu kolejny dowód na to, że "nie zrozumie ślepy kulawego".
Jestes mloda, w wieku mojej corki:) Nie mozesz pamietac, jak kobiety ciezarne musialy kiedys w Polsce pracowac. Moja rodzicielka wyskoczyla z tramwaju w drodze do pracy, bo poczula bole porodowe. Urodzila mnie i na drugi dzien ze mna w ramionach juz byla w pracy. Lezalam w kolysce w zimnyn zapleczu i bylam karmiona miedzy klientami, jak byl na to czas:)
Ja zarobilam sobie ciezka praca na pobyt w cywilizowanym kraju. W obydwu ciazach pracowalam fizycznie 7 dni w tygodniu do dnia porodu.Spalam 4 godziny na dobe i musze Ci powiedziec, ze uwielbialam pracowac. Mialam wlasne pieniadze i czulam sie niezalezna:)
w tamtych czasach nie było porodu poza szpitalem. A minimalny pobyt to był koło 5 dni. Jak dziecko z matką nie było w szpitalu - nie było "zapisane". A macierzyński był świetością.
Twierdzisz, ze moja mama klamie? Mama urodzila mnie w domu i nawet polozna nie zdazyla pomoc, wczesniej niz po fakcie.To byl rok 1948 we Wroclawiu. Zostalam "zapisana" a mama podala date mojego urodzenia na 1 maja, zamiast 29 kwietnia, chciala, zebym zawsze miala urodziny w dniu wolnym od pracy..........hehehe
O jakim macierzynskim mowisz, nie bylo wtedy o tym mowy, ludzie budowali Wroclaw z gruzow i kazda reka byla potrzebna:)
Odjęłam Ci lat w taki razie...
Mój tata też ma ruchomą datę urodzenia...Podobno urodził się 1 września rok później (czyli powinien być młodszy o pół roku od mojej mamy) - ale w dokumentach miał 8 marca 1942...Po powrocie z zesłania wszystko było możliwe, co podali tak zapisali...A babcia sama nie była pewna.
Skoro masz za soba 2 ciaze to bardzo dobrze wiesz jak wyglada ten stan i jak kobieta moze sie w nim czuc, ja jestem za tym zeby siostra przeszla na zwolnienie i moim zdaniem to nie jest oszustwo. I napisze ci jeszcze jedno sama sobie badz po 12 godzin na nogach z wielkim brzuchem i przeciskaj sie miedzy stolikami co nie jedzna osoba bez brzuszka by tego nie wytrzymala a cos na ten temat wiem bo pracowalam w tym zawodzie i wiem czym to pachnie, mam za soba 1 ciaze i tez bylam cala ciaze na zwolnieniu bo praca mi na to nie pozwalala zreszta stan zdrowia tez bo 1 ciaze stracilam i druga byla podwyzszonego ryzyka i lekarz kategorycznie zabronil mi pracowac.
Kasiu, Ty mialas powod do otrzymania zwolnienia, Twoja ciaza byla zagrozona. Wyzej napisalam o mojej pracy w okresie ciazy. Corka mojego brata , mieszkajaca w USA musiala pracowac do ostatniego miesiaca ciazy, wlasnie jako kelnerka.Synek jej w styczniu skonczyl 2 lata. Do tego praca w nocy, bo w dzien studiuje.Praca oplaca sobie studia,ktore kosztuja tam majatek a rodzicow nie stac na oplaty. W dalszym ciagu pracuje i studiuje i jest samotna matka z wlasnego wyboru:)
a i jeszcze jedno te ciaze ktore przeszlas to musialo byc dawno temu skoro nie pamietasz juz jak to bylo i jak kobieta moze sie czuc i nie chodzi mi tu o bolace nogi czy zylaki na nich
tak, to bylo 35 i 32 lata temu i doskonale pamietam:)
http://www.blizniaki.net/kacik_porad_prawo.html#1
to a'propos zwolnienia przed trzecim miesiacem ciąży, ale rzeczywiście jesli mozna zasiegnac porady w jakims sadzie pracy czy innej tego typu instytucji, to jak najbardziej warto
Rzeczywiście - ciąża nie choroba, tylko z góry zakładasz ze nie mozna sie zle czuć, ze mozesz nie dawac rady itd. Siedziałam w pracy przez 6 miesiecy, z czego 5 wiedziałam o tym ze spodziewam sie dziecka, które jest wytęsknione i wyczekane, okupione 7 latami starań. Chodziłam do pracy bo bardzo chciałam byc pośród ludzi i powiem Ci ze generalnie jestem jedną z tych nielicznych głupich które tak robią. Mam to szczescie ze mam wyrozumiałego pracodawce, który o ciąży dowiedział sie juz w drugim miesiącu, poza tym na bieżaco był informowany o stanie mojego zdrowia i ewentualnym terminie przejscia na zwolnienie. Nie mam mozliwosci przejscia na inne stanowisko które byłoby zgodne z przepisami dotyczacymi pracy kobiet w ciązy, zresztą tak jak napisała któras z dziewczyn ja tez nie znam osoby która by z tego skorzystała. Jakos nie czuje sie winna temu ze chce dac troche odpoczac organizmowi, a nie siedziec poza domem po 11 godzin dziennie.
Nie dziwię się dziewczynie o której jest ten wątek. Niestety - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Gdyby wszyscy pracodawcy byli ludzmi w stosunku do pracowników raczej nie byłoby tego wątku.
A ja bardzo chcialam pracowac w ciazy.. Ale niestety, nie moglam.. PIerwszy i drugi miesiac plackiem w lozku, lekarz powiedzial ze albo bede lezec i wstawac tylko to toalety, albo mnie bierze do spzitala- lezalam... Potem pozwolil mi chodzic... Co dwa tygodnie wizyta kontrolna, kiedy w 3 czy 4 mcu puscil mnie do pracy, bylam najszczesliwsza ciezarna na swiecie..Niestety, nie na dlugo, po miesiacu, po badaniach- kategorycznie, absolutnie siedziec w domu, najlepiej lezec.. ;/;/ Mamo, co ja sie nameczylam :(( Ale do czego zmierzam... Moj gin powiedzial, ze jestem jego jedyna ciezarna, ktora przy kazdej wizycie pyta czy moze juz isc do pracy- wszystkie inne przychodza tylko po L-4... ;/ (to bylo 9 lat temu).
Troche rozumiem sytacje tej dziewczyny- nie chce zostac bez srodkow do zycia... Jezeli beda sie przeprowadzac, obydwoje beda musieli znalezc nowe prace- jej, w ciazy na pewno nikt nie zatrudni..zasilku pewnie nie dostanie.. On (nie wiem kim jest z zawodu, co moglby robic) na upartego mogly cos znalezc.. ALe niekoniecznie od razu.... Najlepszym wyjsciem dla niej jest L-4.. Ale niekoniecznie od razu, od teraz. Jesli czuje sie dobrze i brzuch jej nie bedzie przeszladzal, ja na jej miejscu pracowalabym jak najdluzej.. A lekarz, jesli sie dowie ze dziewczyna pracuje po 12 godzin, caly dzien na nogach, tez nie powinien robic problemu z wypisaniniem L4.. Ale, jak mowilam, jeszcze nie teraz.. W maju bedzie 6,7 miesiac... To moze wtedy?
I o tym właśnie pisałam. To, że ja napisałam ten wątek dziś nie znaczy, że siostra od dziś chce iść na zwolnienie. :) W maju biorą ślub i wtedy też muszą się wyprowadzić od teściowej. Do tej pory ma zamiar normalnie pracować o ile jej zdrowie na to pozwoli. Dziś też pracowała (12 godzin) do 21. I tak prawie codziennie.
Pozdrawiam.
bajdełej- pozdrowienia dla tesciowej- chyba Siostra, mimo wszystko, ma szczescie, ze nie bedzie musiala z nia mieszkac :))
hehe szczęście w nieszczęściu :D Teściowa jest niesamowitą zołzą. Skoro nawet syn ma jej serdecznie dość to coś w tym musi być. Zresztą i tak nie mają czego u niej szukać. Skoro od razu bez owijania w bawełnę powiedziała im, że nie mogą u niej zostać to raczej do najlepszych ona nie należy. Ech... tacy też istnieją...
Niech żyją teściowe. Najlepszy dowód na to, że jednak coś z nimi nie tak:)
hehe co fakt to fakt. Ja na swoją teściową nie narzekam ale prawdą jest, że żadna tesciowa mamy nie zastąpi.
Z pewnością znajdzie się sporo dziewczyn, które ci w tej chwili zazdroszczą. :) Te wszystkie dowcipy o złych teściowych przecież nie wzieły się z niczego, prawda?
Od razu przypomniał mi się dowcip: Jaka teściowa jest najlepsza? Odp: teściowa na 102. 100 metrów od domu i 2 pod ziemią. :D
To tylko żart co nie znaczy, że ja tak uważam więc nie jedźcie po mnie od razu, ok?
Wiesz Ilorio, jestem jedynaczką, czego bardzo żałuję, ale przywykłam. Jednak czytając coś takiego bardzo żałuję, że nie Ty jesteś moją siostrą!
Almira bardzo miło jest mi czytać Twoje słowa. :) Dziękuję Ci za to.
Zakładając ten wątek chciałam dowiedzieć się jedynie o możliwości wcześniejszego wykorzystania macierzyńskiego. Sądziłam, że jest to możliwe - jak widać myliłam się.
Przykro jest czytać słowa oszczerstwa kierowane w stronę kogoś bliskiego. Siostra wraca do mamy: 2 pokoje z kuchnią i łazienką na 4 dorosłe osoby+ dzidziuś. Nie będzie im łatwo ale z pomocą rodziny dadzą sobie radę. Skoro młodzi nie mogą liczyć na pomoc teściowej muszą jej szukać w moim rodzinnym domu. Oprócz mnie i mamy ma jeszcze jedną starszą siostrę. Nie jest sama i z pewnością każdy będzie jej pomagał ile będzie mógł. Nie należymy do bogatych portfelem ale do bogatych sercem jak najbardziej. Chociaż w dzisiejszych czasach (a w jakich nie?) pieniądz odgrywa ogromną rolę to miłości żaden pieniądz nie zastąpi.
Pozdrawiam!
Ilorio, ja mam matkę "do bani", za to teściową miałam ok. Sądzę, że to nie są oszczerstwa ze strony Tineczki( bo o niej pewnie piszesz), naprawdę jest tak, że Ona nie zna już tych realiów. Jest na wskroś uczciwa i z całą pewnością nie było Jej w życiu łatwo. Czuję to bardzo! Ilorio, pomóż siostrze jak potrafisz, ja jestem dumna, że znam dziewczynę, która "staje na głowie", żeby pomóc. Jeszcze raz powtórzę. Chciałabym miec kogoś takiego jak Ty wśród moich bliskich;)))
Ilorio wczoraj poradziłam żeby zasięgnąć porady w :,sądzie pracy" ale chyba mnie przyćmiło i to nie w sądzie pracy tylko w PAŃSTWOWYM INSPEKTORACIE PRACY TZW PIP.Sory że żle napisałam .Musisz się zoriętować gdzie macie najbliższy pip i tam są udzielane bezpłatne porady telefoniczne i w wyznaczone dni przyjmują petentów.A siostra niech wykorzysta to co się kobietom i matkom w Polsce należy.Tam ją poinformują ze strony prawnej bieżącej ,bo jak sama wiesz u nas przepisy ciągle są zmieniane.Życzę siostrze jak najlepiej...Pozdrawiam.
Szukałam dzisiaj w kodeksie pracy i tam jest napisane,że urlop macierzyński na wniosek ciężarnej należy się" co najmniej dwa tygodnie " przed porodem.Czyli nie jest sztywno określene,że musi być dwa tygodnie.To słówko co najmniej można różnie interpretować.Chyba jednak warto by było zapytać kogoś ,kto się zna.
Ciekawe, że nikt nie zwrócił uwagę na fakt, ze pracodawca, zatrudniał dziewczynę na czarno już kilka miesięcy wcześniej (o ile dobrze doczytałam) "albo taka praca, albo żadna" i nikt na nim psów nie wieszał? I to nie jest oszukiwanie?
I jeszcze jedno: o ile mi wiadomo, to czas pracy kobiety w ciaży nie powinien przekraczać 8 godzin.
Tak jest w przepisach - i żadnych nadgodzin...
Dobrze doczytałaś. Tineczka zarzuciła siostrze oszustwo i próbę wyłudzenia pieniędzy ale nie zauważyła, że dziewczyna pracowała na czarno już od kilku miesięcy. Pracodawca nie kwapił się do podpisania umowy a gdy ją przedstawił to widniała na niej data 15 luty. Siostra nie chciała jej podpisać (sądziła, że data powinna być dużo wcześniejsza) ale po krótkiej "wymianie zdań" nie miała wyjścia.
Jestem przekonana, że większość kobiet, które są na zwolnieniu będąc w zaawansowanej ciąży nie są chore. I wiecie co? Popieram je. :D
I w tym sek siedzi. Praca na czarno jest zawsze krzywdzaca dla pracownika, jednak siostra musiala sobie zdawac z tego sprawe? Teraz siedzi miedzy mlotem a kowadlem, bo nie moze powiedziec pracodawcy, ze jest w ciazy, ryzykujac zwolnienie.
Kobieta w ciąży nie może pracować w godzinach nocnych oraz nie może wykonywać szeregu prac określonych w przepisach.
M.in. nie może wykonywać pracy wymagającej przyjmowania pozycji stojącej powyżej 3 godzin.
Jeśli stan zdrowia kobiety nie wymaga zwolnienia lekarskiego (to decyzja ginekologa, bo oczywiście inni lekarze też mogą w przypadku choroby wystawić jej L4, ale wtedy nie ciąża jest podstawą zwolnienia i nie ma 100% zasiłku chorobowego), to dostarcza ona pracodawcy zaświadczenie o ciąży.
Na podstawie tego zaświadczenia kobieta może być przesunięta do wykonywania prac które nie są przeciwwskazane w ciąży (wnioskuje o to lekarz prowadzący opiekę profilaktyczną nad danym zakładem pracy), bądź może być zwolniona z obowiązku pracy z zachowaniem wynagrodzenia, o ile nie istnieje stanowisko, na które pracodawca może ją przesunąć na czas ciąży (ciekawe, czy kiedykolwiek któraś z kobiet skorzystała z takiej opcji? baaaaaaardzo wątpię).
O prawach przysługujących kobiecie w ciąży dowiesz się na stronach Państwowej Inspekcji Pracy http://www.ciop.pl/15840.html
To oczywiście wszystko teoria, ale warto ją znać...
Problem jest w tym, ze dziewczyna nie ma odwagi zawiadomic pracodawce o ciazy.
Zatrudnianie ludzi na czarno jest ogromnym oszustwem, ale nigdy by nie mialo miejsca, gdyby nie bylo chetnych do wykonywania takich prac. Pracownik na "czarno" nie ma zadnych praw, zadnego ubezpieczenia.
Tineczko sądzę, że tu nie chodzi o odwagę. A o racjonalne rozumowanie. Wiadomo wszem i wobec, że prawo nie chroni kobiety w ciąży do 3 m-ca tak jak byśmy tego sobie zyczyli. Dlaczego więc siostra miałaby dobrowolnie zgadzać się na zwyczajne wyrzucenie z pracy? Nie wierze w to, że pracodawca nie wykorzystałby tej możliwości. Wolałby przecież zatrudnić "zdrową" dziewczynę, z którą nie będzie problemów np z godzinami nadliczbowymi.
Jesli chodzi o pracę na czarno... Masz rację, że gdyby nie było chętnych to nie byłoby proponujących. Siostra zaczynając pracę w tej restauracji została zapewniona, ze dostanie umowę z opóźnieniem ale z datą realnego zatrudnienia. Niestety okazało się, że to były tylko puste słowa. W takiej sytuacji mogłaby pójść z tym do sądu albo podpisać umowę jaką jej dają. Do sądu nie poszła a umowę podpisała. Jak już wcześniej napisałaś jest wiele na jej miejsce. Gdyby umowy nie podpisała jeszcze tego samego dnia na jej miejsce została by przyjęta inna kobieta. Powiedz mi teraz w imię czego siostra ma zrezygnować ze świadczeń na zwolnieniu lek skoro przez kilka m-cy szef nie opłacał jej żadnych składek? Kijem wody nie zawrócisz.
IIorio, ja nie jestem wrogiem ani w stosunku do Ciebie ani do Twojej siostry. Jestem wrogiem nieuczciwosci systemu i zmuszania ludzi do takowej. W kraju w ktorym mieszkam liczy sie pierwszy dzien pracy do dostania stalego zatrudnienia, o ile pracodawca nie da umowy o tymczasowym, ograniczonym zatrudnieniu. Po 3 miesiacach nawet bez umowy, pracownik jest liczony jako staly pracownik, po 6 miesiacach nawet bez umowy ma stale zatrudnienie i pracodawca musi wypowiedziec prace z 6 miesiecznym terminem wypowiedzenia i podac powod. Nie wiem jak w Polsce, ale tutaj zwiazki zawodowe maja duza wladze w ochronie pracujacych.
Rozumiem dylemat i jedyna rada dla siostry, to wytrzymac jeszcze pare miesiecy. Mam nadzieje, ze da rade pracowac. Smutno mi czytac o takich sytuacjach w kraju miejacym sie za tygrysa Europy, po prostu smutno.
Tineczko, u nas związki zawodowe też mocno walczą tylko, że wyłącznie o swoje stołki.
Boroweczko, i Wy sie na to zgadzacie? U nas kazdy wypisal by sie z takiego zwiazku a bez czlonkow oplacajacych nie ma stolka dla nikogo:)
Tineczko oni nie są opłacani ze składek. Dostają wynagrodzenie za bycie władzą w związku. A mnie już wszystko jedno emeryci nie mają zwiazku.
Mało tego zakład mogą zlikwidować a związek dalej działa.
Podziwiam Cie za to ze mając wybór pracowac na czarno a nie miec co włożyc do garnka wybrałabys to drugie. Najwidoczniej miałaś wokół siebie setki ludzi chetnych swiadczyc Ci finanasową pomoc, byście Ty i Twoja rodzina nie umarli z głodu.