Pierwsze spotkanie bywa różne czasem jest to obojętność czasem motyle w brzuchu.... napiszcie jak wyglądało wasze 1 spotkanie - nie chodzi mi o 1 randkę
Nasze pierwsze spotkanie pamiętam jak dziś kiedy go ujrzałam zobaczyłam długie długie nogi w niebieskich dzinsach. Do tego czarna skóra typu ramoneska i bardzo krutko obcięte włosy. Dodam że był to styczeń i bardzo zimny dzień. Do dziś pamiętam te długie nogi i jak się uśmiechałam pod nosem. Dodam że jest bardzo szczupły i wysoki
Pamiętam dokładnie! Pracowałam przy komputerze już dość długo i wstałam, żeby pójść po kawę i się przeciągnąć. Podeszłam do okna w mojej sypialni i wyjrzałam przez okno. Po drugiej stronie ulicy, pod domem sąsiadów stał ON. Rozmawiał przez komórkę. Kolana mi się ugięły i myślałam gorączkowo jak go zobaczyć z bliska. Złapałam worek ze śmieciami i wyszłam na podwórko, do kosza, żeby je wyrzucić. Udawałam, że go nie widzę, ale pochwyciłam jego spojrzenie i aż mi się gorąco zrobiło. A potem..... żyją długo i szczęśliwie;)
:) siedziałam w domu zasmarkana, w dresie i burym swetrzydle prawie do kolan... do drzwi zadzwonił elegancki facet w garniturze...i zaprosił mnie na bal
Super romantycznie! Napiszę tylko po cichutku, że miał nosa, zapraszając Cię
(nawet w tym burym swetrze do kolan) - a Ty, że dałaś się porwać!
Ja miałam w domu CB-radio przez które rozmawiałam z różnymi osobami,i pewnego wieczoru pewien chłopak chciał sie ze mną umówic-spotkac. Więc poszłam na umówione spotkanie, w koncu nic nie miałam do stracenia. I od jednego do drugiego spotkania zostalismy parą a potem małżeństwem.
Scooby jak bym czytała o sobie,dzisiaj nawet radio odkurzyłam bo jakieś takie zakurzone się zrobiło.
a ja mojego mężusia poznałam na autokarowej wycieczce objazdowej. pochodzimy z różnych stron kraju, tak się zożyło, ze pojechaliśmy na tą wycieczkę jako single i posadzili nas blisko siebie...
Nie pamiętam pierwszego spotkania , bo wydawało mi się , że już mam swoją połówkę jabłka ...
Okazało się jednak , że tamta połówka to inny gatunek jabłka był ;))))
Hahahaha, Ty jak zwykle :))))) Szara reneta nie pasowala??? Oki zmienilas na czerwone policzka...........
A u mnie to nic romantycznie :(((( Mnie tak wkurzyl tatus moich dzieci, ze od razu chcialam go udusic i szkoda , ze tego nie zrobilam:))))
Bylam na przyjeciu , ubralam sie na bustwo, czarne , dlugie wlosy rozpuszczone, figura modelki.......stoje na schodach, podchodzi taki sobie meski czlowiek i pierwsze co mowi do mnie to: halka ci wychodzi z pod spodnicy............jaka kurcze halka??????????? Zadnej halki nie posiadalam....ten typ sie ze mna droczyl, a ja glupia tak sie zezloscilam, ze zaciekawilam sie ta meska figura:((((( No i po pieciu nieszczesciach i dwojka potomkow zrzucilam na schody tego kochasia.......niech mu ziemia bedzie lekka.........hihihihi
My poznaliśmy się klikając na czacie w telefonach komórkowych. On z innego miasta, pisaliśmy całymi dniami. Przyjechał na spotkanie. Jemu nie spodobały się moje loki specjalnie nakręcone a mi jego rudawe wąsy:) Jesteśmy razem ,drugie dziecko w drodze:)
Ja na spacerze z psem. Wściekła,siedziałam na ławeczce,pies biegał. I wtedy podszedł ON i zapytał, czy może sie dosiąść. I tak siedzimy razem do dziś :)))
Byłam z jego kolega na jego urodzinach i już 12 lat obchodzimy wspólnie jego urodziny.
My spotkaliśmy się na dyskotece. Poprosił mnie do tańca, no to się łaskawie zgodziłam, bo byłam nieszczęśliwie zakochana w kimś innym, no ale z braku laku... Potem pogadaliśmy, wziął mój tel., zadzwonił chyba ze trzy razy i cisza! O matko, jak mi pojechał, po mojej ambicji!
Minęło jakieś 5 mies. i znów poszłam do tamtej dyskoteki. Z tą samą koleżanką. Koło północy ona mówi "Ola, nie jest to ten "twój". a ja obruszona "jaki mój?!". No i to faktycznie był on. Był z kolegą i jakąś dziewczyną i ja za cholerę nie wiedziałam, czyja ona jest! I mnie zazdrość zaczęła zżerać, że może jest jego hehe. ALe nie! On też mnie wreszcie zauważył i poprosił znów do tańca. Wytłumaczył, dlaczego przestał sie odzywać no i tak jakoś poleciało :)
Jesteśmy ponad 7 lat małżeństwem i mamy 2,5 letniego Bąbla :)
Ja swojego męża również poznałam na dyskotece, w studenckim klubie. Wziął ode mnie nr telefonu, było to już pod koniec imprezy i gdy umówiliśmy się na pierwszą randkę ani ja nie pamiętałam jak on wygląda, ani on nie pamiętał mnie:)Ja dodatkowo nie pamiętałąm przez kilka pierwszych spotkań jak miał an imię, a wstydziłam się zapytać;D Na szczęście już wiem;) Jesteśmy razem od 4 lat, 1,5 roku po ślubie z ponad 4-miesięcznym Maleństwem:)
ja swojego męża poznałam na uczelni na studiach. siedzial jakis taki cwaniaczek w skórze(zupełnie nie moj typ), i gapil sie na mnie.potem nie wiadomo skad znajac moj numer gg napisal do mnie ale okazalo sie ze jednak jest ta druga połówka,za 3 m-ce bedzie owoc z tej milosci:) (naśmieszniejsze jest to ze bał sie do mnie zagadac hi hi, taki cwaniaczek z wygladu a w srodku nieśmiały)
My poznalismy się u wspólnej koleżanki. Na pierwszy rzut oka nic mnie w nim nie przyciagnęło... Szczególnie ubiór: sweter w spodniach..o..laboga!- pomyslałam sobie:)
Wydębił od niej mój adres i przyszedł do mojego domu żeby zaprosić mnie na spacer..był spory mróz i bardzo późne zimowe popołudnie..poszlismy..
Nie ruszyła mnie zbytnio jakaś chemia..kolega..myslałam sobie. Na Sylwestra mieliśmy być w tym samym towarzystwie. Chłopaki- jak to 17- latki wymyslili sobie,że bedą się bawić z tą dziewczyna,którą wygraja między sobą w karty..:)
Piotr wygrał mnie. Po jakimś czasie przyznał się, że tak specjalnie oszukiwał,żeby "wygrać właśnie moją osobę":)
I tak nasza gra trwa juz od 20 lat..a po ślubie jesteśmy 15:)
Kwiecień, urodziny koleżanki z czasów liceum. Przy okrągłym plastikowym stole, na plastikowym krzesełku siędział On. Ciemne, krótkie włosy, ciemna karnacja i obłędne zielone oczy.
"Nie dla psa kiełbasa" - pomyślałam, ale przez cały wieczór nie mogłam oderwać od niego wzroku. Zadzwonił do mnie trzy dni póżniej. W tym roku minie już 8 lat naszego szczęścia. I nic nie liczy się dla nas tak bardzo, jak to, że jesteśmy razem i mamy cudowną córkę. :)
Moja Druga Połowa... to z pewnością nie wariackie zakochanie i "pioruny", choć jak większość właśnie o czymś takim marzyłam. Poznaliśmy się na balu charytatywnym pod nazwą "Serce pęka po cichu" (zbiórka na respirator). Długo rozmawialiśmy. Pomyślałam... "Kurcze, ale ma ujmujący uśmiech". Potem zaproponował mi, że odwiezienie mnie do domu. Na pożegnanie znów się uśmiechnął. Hmm...ale jak się uśmiechnął :-)) Długo miałam go przed oczami, takiego radosnego i życzliwego. Zaczęliśmy się spotykać. Wtedy zrozumiałam, że to facet trochę nie z tej epoki - z męskimi zasadami, dobrym charakterem, koleżeński dla wszystkich i niezwykle szczery. 22 stycznia minęło 16 lat od tego pamiętnego dnia i oboje wiemy, że już nigdy nie zapomnimy balu pod nazwą "Serce pęka po cichu" ... to tam oboje znaleźliśmy swoje szczęście.
Znałam go troszkę wcześniej, ale mnie kompletnie nie zainteresował. Któregoś dnia poszłam na karaoke i on tam śpiewał! A kiedy z jego ust usłyszałam "ce la vie" Zauchy powiedziałam sobie "mój Ci on" i tak już zostało.
Na weselu kuzynki - zarówno ON jak i ja byliśmy z kimś innym ale strzała amora nas dopadła i tak już trwamy wiele lat. Miłość nie mija :):) wręcz rośnie mamy takie wrazenie. Nie możemy bez siebie żyć... kiedy jednego brakuje nie możemy oddychać....... Wiem, że może romatyczne brednie plotę ale to się zdarza - uwierzcie.
Oj zdarza się,zdarza.My mieszkaliśmy w jednym bloku,ja pod 15 - pierwsza klatka,on pod 16 - druga klatka. Moj brat organizował sylwestra i zaprosił go do pary dla siostry swojej żony.Pod 16- stką też była impreza sylwestrowa,poszlismy zobaczyc jak się bawią no i tam się wszystko zaczęło i trwa do dzisiaj.Teraz z mężem się śmiejemy,że jak byśmy to zrobili na pierszej randce, to nasze dziecko miałoby teraz 39 lat.Emeska1974 to wcale nie są romantyczne brednie,my tez tak mamy i oby trwało jak najdłużej.