Zaczęło się od świeżego chleba na zakwasie, zawiniętego w lnianą kuchenną ściereczkę, który dostałam od znajomej. Pachniał jak nienormalny i delikatnie ogrzewał dłonie i kolana, na których leżał podczas podróży samochodem do nowego domu.
Zjadł się, a właściwie pochłonął w tempie, które przestraszyłoby nawet największego chlebojada.
Potem do lodówki wprowadziło się pudełko po lodach z zakwasem. Mieszkało około tygodnia na jednej ze szklanych półek, kusząc tajemniczością żywotów kryjących się pod wieczkiem z napisem "O smaku adwokata".
Wreszcie nastąpiła pierwsza nieśmiała próba, która zakończyła się wlaniem zbyt dużej ilości wody do mieszanki chlebowej. O dziwo, mokry, bo mokry, ale na kuchennym blacie leżał pierwszy prawdziwy chleb.
Potem był następny i kolejny, każdy z innego rodzaju mąki i z różnymi ziarenkami i orzechami.
A dzisiaj...
...dzisiaj na blasze leżą rzędy pszenno-żytnich bułek z chrupiącym żółtym serem na wierzchu, pieczonych na zakwasie dokarmianym drożdżami.
Wpadłam po uszy.
Jestem uzależniona.
czego i Wam życzę :D
O mniam!!!!!!! Mogę się wprosić na te bułki?
Oj, jak najbardziej, było ich 11, jak na dwie osoby to zdecydowanie za dużo, a bułki, wiadomo, najlepsze najświeższe.
Co prawda miała je z nami jeść na kolację taka jedna - przygotowywałam nawet pastę ze świeżo wędzonego pstrąga zakupionego pod Orłowskim klifem od rybaków, ale wstręciucha pojechała do domu. A my zostaliśmy z bułkami na zakwasie i dwoma rodzajami pasty tuńczykowej.
Oraz zamrożonym dorszem - też prosto z kutra, grrrrrrrr
Nie uda mi się - jesteśmy pożeraczami pieczywa - niestety. Leży i kusi "zjedz mnie, zjedz mnie...".
I jak tu nie posłuchać :D
NIe kuś ja też jestem namiętnym pożeraczem pieczywa! I ta pasta z pstrąga o mamuniu!!!!!!!!!!!! No aż tak daleko do ciebie nie mam :D A moim marzeniem jest mieszkać tam gdzie ty :D O mamo i ryby też kocham!!!!!!!!!!!! Jezu ale mi połechtałaś zmysły!!!!!!!
Wiesz, jak ja pomyślę o różnicy w smaku takiej świeżo wędzonej, delikatnej, soczystej ryby, a tej przewędzonej, przesuszonej i przetrzymanej przed sprzedażą, to brrr. Oczywiście i ta druga da się zjeść, a nawet smakuje. Jednak to nie to samo.
Orłowski pstrąg jest moim dość świeżym odkryciem i, jeśli będzie sprzedawany przez dłuższy okres czasu, na 100 % wejdzie do stałego repertuaru, np. co dwutygodniowych weekendowych śniadań.
Kilogram kosztuje 28 zł - za całego wędzonego pstrąga płaci się więc około 20 zł, ale jeśli porównać to z ceną zapudełkowanych past rybnych, cena okazuje się ta sama, a smak nieporównywalnie lepszy.
No i ta satysfakcja, że zrobiło się samemu. Świeże. Do świeżo upieczonego pieczywa.
Ech teraz to koniec nie będę o niczym innym myślała jak się wybiore w tamte strony to sobie takiego kupie :)
Może jeszcze przyjedzie - przynajmniej mamy taką nadzieję :)
moje pierwsze zakwasowe próby odbywały się tym latem. metodą prób i błędów. pokochałam zakwas. za wypieki, ale także za całą magię jaka towarzyszy wypiekaniu na zakwasie.
towarzyszył mi całe lato, niestety musiałam się z nim rozstać. mam nadzieję że będzie to coś więcej niż wakacyjna miłość i powróci w odpowiednim czasie :))
mój jak dotąd ulubiony wypiek na zakwasie, chleb razowy ze słonecznikiem
Wiem co czułaś mieszajac wodę z mąką. to takie nabożne, święte - cud.
Niby tylko kilka ruchów. Wsypać, wlać, zamieszać...
ja stałam nad słoikiem i oglądałam bąbelki, rozmawiałam z zakwasem, byle tylko się udał
Wiem jak to jest.Sama pieke chleb i buleczki na zakwasie i wtedy gdy juz upieczone leza w kuchni najchetniej bym stamtad nie wychodzila:)
Czy można gdzieś na WŻ znaleźć przepis na ten chlebek???
Na razie przepisu nie ma, ponieważ bułki należały do tych z serii "wrzuć do michy na oko i wymieszaj". Muszę recepturę powtórzyć i dopracować.
A przepis na chlebek i zakwas można prosić?
Bardzo proszę, lecę po przepis i za moment wpiszę wraz ze swoimi uwagami - ale przepisu na zakwas nie dam, bo zwyczajnie nie mam - zakwas dostałam gotowy.
Ale Ekkore chyba ma w swoich przepisach recepturę.
Chleb z zaczynu:
1 kg mąki pszennej
0,5 kg mąki żytniej razowej
0,5 szkl nasion słonecznika
0,5 szkl nasion dyni
0,5 szkl nasion lnu
0,5 szkl płatków owsianych
0,5 szkl otrębów pszennych
4 łyżeczki soli
ok. 5 szkl. ciepłej wody (w zależności od chłonności mąki ilość wody może się wahać od 5 do nawet 7 szklanek!)
4 łyżki zaczynu
Wymieszać wszystkie sypkie składniki, dodać zaczyn i wodę, bardzo dokładnie wymieszać.
Ciasto na chleb powinno być niezbyt gęste.
Z surowego ciasta odłożyć 4 łyżki zaczynu na następny raz (lub więcej, jeśli chcemy się z kimś podzielić).
Masę chlebową przełożyć do 3 wysmarowanych masłem i wysypanych mąką lub bułką tartą foremek keksówek o długości ok. 25 cm na dole.
Wierzch surowego ciasta posmarować olejem i posypać dowolnymi ziarnami.
Blaszki odstawić na 8 godzin w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Po upływie tego czasu wstawić do zimnego piekarnika i piec 1,5 godziny w temp. 180 stopni.
Uwagi:
Można dowolnie eksperymentować z rodzajami ziaren, płatków i otrębów.
Nie trzeba się również bardzo ściśle trzymać proporcji mąki pszennej do żytniej. Zmniejszałam już ilość mąki żytniej w stosunku do pszennej, lub odwrotnie. Zamiast mąki żytniej razowej stosowałam mąkę żytnią pełnoziarnistą lub mieszałam mąkę pszenną, pszenną pełnoziarnistą z odrobiną żytniej (po prostu żytniej).
Zamiast ziaren dodawałam orzechy (plus płatki i otręby - w tym zestawieniu świetnie się też sprawdzają zioła).
Najważniejsze jest, aby nie wlać do sypkich składników od razu całej masymalnej ilości wody, aby chleb nie wyszedł za mokry i nie zrobił się zakalec.
Po przełożeniu surowego ciasta wstawiam je od razu do piekarnika i tam sobie ciasto rośnie przez noc rośnie. Rano włączam piekarnik.
Chleb bardzo długo zachowuje świeżość i nie pleśnieje.
Należy pamiętać, żeby wyjąć go po upieczeniu z blaszek i ostudzić na kratce, jeśli zależy nam na chrupiącej skórce.
Jeżeli wolimy skórkę miękką na dole i po bokach, lepiej pozwolić chlebowi "podstygnąć" w blaszkach.
Natomiast na pewno nie wolno przechowywać chlebów w blachach po ostygnięciu, ponieważ bochenki spocą się nieapetycznie i zmiękną nadmiernie.
Z odłożonego z surowego ciasta zakwasu chleb można piec już po kilku dniach. W razie, gdybyśmy chcieli wykorzystać zakwas do pieczenia bułek, można go podkarmić maleńką ilością drożdży.
Zakwas przechowywać w lodówce w zamkniętym pojemniczku.
Bardzo, bardzo dziękuje za przepis. Ja właśnie wczoraj piekłam chleb z otrębami i ziarnami, ale na drożdżach. Jakoś z powodu zaczynu bałam sie robic chleb na zakwasie. Twój opis był tak smakowity,że spróbuję, choćby nie wiem co. Mniam...
Piecze się w termoobiegu czy "normalnie" góra-dół?
Ja akurat piekę w ustawieniu góra + dół, ponieważ nie lubię bardzo twardej chlebowej skórki, termoobieg ma tendencję do przesuszania niektórych wypieków. Często, jeśli wybiera się opcję termoobiegu, zmniejsza się o 5-10 stopni zalecaną temperaturę.
Dzięki wielkie za podpowiedź. A z tym zmniejszaniem temperatury przy termoobiegu nie miałam pojęcia.
W każdym razie jak dziś oznajmiłam mężowi, że za jakiś czas będziemy jedli własny chlebek, zrobił wielkie oczy i trochę się przestarszył bo starsznie lubię na nim wypróbowywać nowe potrawy.
Polecam stronę:
http://chleb.info.pl/
Robiłem i zakwas i chleb wg tych przepisów i rad i nawet się udało.
Szukałam przepisu na chleb na zakwasie ,bo ten ,który upiekłam nie do końca mi pasował.Nie bardzo wiedziałam jak można mieszać te mąki i w jakich proporcjach .Teraz piekę tylko z tego przepisu , jedynie ciut zwiększyłam składniki, żeby mi wyszły 2 długie keksówki.Przepis rewelacja.Nie widzę go w Twoich przepisach ,a szkoda.Już nie kupuję chleba w sklepie i na okrągło rozdaje zakwas.Uzależniam wszystkich w koło
Miało być parę pięter wyżej do WKN.......
Moge się pody tym wszystkim podpisać obiema ręcami...i nogami tyż ;)
Ludzie, jak ktoś spróbuje chlebka na zakwasie, to przepadł! Wkurza mnie to troszkę, bo na WŻ jest tyle przepisów na drożdżowe cudeńka...ale za każdym razem cała rodzinka stwierdza...łeeee, to nie to!
Mój zakwas ma już sporo doświadczenia i jak tylko dam mu się wykazać, to nie ma problemów z rośnieciem. To cudowne uczucie patrzec jak ciasto puchnie, bąbelkuje, w całej kuchni pachnie...a potem pieczenie i znowu te aromaty...
Kurcze, chyba dzisiaj coś stworzę, czas odpalić piekarnik, ogrzać zakwas i do roboty :)
A wytrwałym i zaprawionym w bojach z zakwasem polecam ten chlebek. Czysta poezja. Chociaż mocno pracochłonny. Żeby nie był za kwaśny można skrócić czas wyrastania. Ja stawiam w dość ciepłym miejscu i wtedy szybciutko rośnie i nie jest tak kwaśny, bo mi pasują kwaskowate chlebki ale rodzince już nie. Polecam! http://chleb.info.pl/index.php?id=96
Ja od momentu upieczenia pierwszego chleba na zakwasie, na pewno będę eksperymentować i nie porzucę nowego hobby moich kubków smakowych.
Cieszę się na moment, kiedy znajdę więcej czasu na próby z różnymi recepturami.
Chleb, który wypieka się z podanego przeze mnie przepisu wychodzi dość ciężki, chciałabym, aby stałego repertuaru mojego domowego pieczywa weszłow również kilka chlebów bardziej pszennych, mniej otrębowych i ziarnistych, lżejszych.
podepnę się tutaj, bo też o chlebie...
Wkn, pamiętam jak wspominałaś kiedyś o piekarni Lipińskiego, dzisiaj przechodziłam obok no i musiałam wstąpić
zaopatrzyłam się w chleb ziemniaczany (na początek) i jestem zachwycona, jest pyszny, jasny, ale nie taki dmuchany (jak to często bywa niestety w wielu piekarniach), pycha!
napewno będę wracać do piekarni i próbować inne wypieki, oficjalnie zyskali nowego klienta :) dziękuję bardzo za wskazówkę!
Lubię Lipińskiego, zaglądam do niego co jakiś czas, podobnie jak do Czernisa. (smakowite bułki i chleby, cudnie się prezentujące ciastka, choć kilka razy rozczarowały mnie smakiem, np. małe rogaliczki-ptyśki na wagę z olbrzymią ilością kremowego nadzienia i czekoladopodobną polewą - brrrrr). No, ale jeszcze takiego nie wymyślili, który by wszystkich zadowolił.
U Lipińskiego nie znoszę tylko niektórych rodzajów bułek i chlebów, które posypują jakimiś okropnie słonymi mieszankami nie wiadomo czego.
Natomiast bardzo lubię bułki rustykalne, jeśli nie są przepieczone, za chude (bo wówczas twarde na końcach - zapomniałam dodać, że to rodzaj podłużnych bułek) i nie wpadło do nich za dużo gruboziarnistej soli.
Generalnie wędruję między różnymi piekarniami - nie przywiązuję się do jednej. U każdego szukam odmiany i porównania smaków.
Wkn, coś mi się zdaje, że będziesz mnie miała na sumieniu. Czytam, czytam ten Twój wątek i myślę sobie...no przecież ja zamroziłam jakieś 1,5 roku temu swój zakwas chlebowy, to może by go tak reaktywować...? :-) Najpier odgoniłam tę myśl, bo Połówek wyjechał a ja przecież sama nie będę się opychać taką ilością pieczywa. Jednak wyraźnie widać słabo ją odgoniłam, bo od wczoraj dokarmiam to swoje szare, kwaśne "cudo" i sprawdzam czy już ożyło. Póki co cisza w temacie. Zobaczymy co będzie dalej. Oj, niebezpieczne się robi, bo już się nakręciłam i zaczynam szperać w przepisach chlebowych :-)
I jak Twój odmrozony zakwas.
Wyprowadzenie takiego zakwasu odbywa się dokładnie w taki sam sposób jak nastawianie nowego -zajmuje tyle samo czasu. Różnica - otrzymany zakwas jest mocniejszy.
Póki co cisza. Nic się nie dzieje. Pachnie dobrze - tak kwaskowato, ale jakoś nie chce "gazować". Dokarmiam raz dziennie - dwie płaskie łyżki mąki i trochę wody przegotowanej. Słoik stoi w miejscu gdzie jest prawie 26 stopni. Zobaczymy co będzie dalej...?
Wkn, tu masz nieograniczone pole do eksperymentów! Chleby to duże pole do popisu,a poza tym nigdy nie wiem co wyjdzie, wystarczy, że dodam inną mąkę, np. z mniejszą zawartością białka i już wychodzi inny wypiek niż poprzednio.
Zaglądnij sobie na blog Tatter, albo Liski, tam jest tyle przepisów na chleby na zakwasie, że można zawrotu głowy dostać.
No, chlebki pszenne są wspaniałe...ten przepis, który podałam w linku, to najlepszy chlebek na świecie, jaki jadłam. Te żytnie, ciężki i wilgotne też mają swój urok, bo im są starsze tym lepsze..ale nie każdemu przypadną do gustu.
Przede mną jeszcze wypieki na zakwasie pszennym, zabiorę się do nich z pewnoscią! Narazie brakuje mi chęci, czasu i sił...ale kiedy spróbuje z pewnością podzielę się wrażeniami.
Wrócę do eksperymentowania chlebowego już za tydzień - do najbliższego poniedziałku niestety będę miała największy koszmar pod względem ilości pracy, chyba od czterech lat :/
Będę zaglądać na chwilkę, żeby co nieco pooceniać i luknąć jednym okiem na forum, oraz sprawdzać, czy Pamas dodaje aktualizacje w postaci kolejnych drobnych niespodzianek graficznych i artykułowych :)
Mam pytanie! Twój przepis oraz zakwas otrzymałam od kuzynki. Niestety mam problem z wilgotnością chlebka. Próbowałam już różnych mąk pszennych, od najzwyklejszych po szymanowską aż do tortowych. I ciągle dla mnie jest za wilgotne, z tym że w moim przepisie jest 6 szklanek wody, i zauważyłam, że w zależności od rodzaju mąki ciasto jest raz rzadsze raz gęstsze. Poza tym nie smaruję niczym wierczhu chlebka a on na wierzchu po wyrośnięciu ma taką skorupkę. Tej kuzynce to nawet tak fajnie wyrasta po upieczeniu, a mnie tylko rośnie podczas 8-godzinnego wyrastania a podczas pieczenia nie. Proszę o pomoc, może masz jakąś mąkę wypróbowaną, a może ja robię coś nie tak? Kuzynce nie wychodzi takie mokre i glutowane jak mnie, tylko pulchne i suchsze.