Kiedy wzięliśmy naszego psa ze schroniska miał 2 lata, nie wiedzieliśmy że jest taki agresywny, już pierwszego dnia nie wpuścił żony do łóżka bo ja tam spałem. Kilka dni później pojechaliśmy na działkę, siedziałem z kumplem przy kieliszeczku, pies leżał obok mnie, przyszedł sąsiad, zanim doszedł do nas, powiedziałem mu żeby nie witał się ze mną bo pies tego nie lubi. Sąsiad na zapoznanie pogłaskał pieska, dał mu kawałek kiełbasy i mówi eeeee chyba przesadzasz że on jest taki agresywny, w trakcie rozmowy, klepnął mnie w plecy i stało się, pies skoczył mu do twarzy i polała się krew.
Wizyty u weterynarzy i nasze próby złagodzenia jego agresji, nie przyniosły żadnych efektów, syn chodził z nim do psiej szkółki ale i to nic nie dało.
Wszyscy nasi znajomi szybko się nauczyli że przy psie nie wolno się z nami witać, nie można krzyczeć na dzieci, nie można nas klepać i wychodzić z pokoju zanim zamkniemy psa. Pies nauczył też nas, że jak wchodzimy do pokoju syna kiedy on śpi, nie możemy podejść na bliską odległość do jego łóżka, i to samo dotyczy syna, kiedy przrychodzi do naszego pokoju. Żona chcąc wejść do łóżka w którym ja śpię, musi rzucić psu kawałek kiełbasy do przedpokoju, pies biegnie do kiełbasy a żona w tym momencie hop do łóżka, inaczej nie wejdzie.
Powie ktoś, to nienormalne żeby pies terroryzował domowników, zgadzam się, to nie normalne, ale przyzwyczailiśmy się do tego i nikomu z nas to
nie przeszkadza. Sąsiedzi z klatki schodowej są w większości przyjaźnie traktowani przez psa ale wiedzą że pewnej granicy nie można przekroczyć.
Kiedyś syn został napadnięty w nocy przez czterech chłopaków, szybko zsunął psu kaganiec i już mógł tylko przyglądać się jak pies układa ich na chodniku. Piesek nasz, oprócz wad ma też wiele zalet, kiedyś uratował dom znajomych i prawdopodbie nasze życie.
Pojechaliśmy w Bieszczady do znajomych, góralski domek, przy kominku kolacyjka, wódeczka, po kolacji panie poszły spać a faceci kontynuowali biesiadę do czwartej na ranem.
W nocy zaczął mnie tarmosić pies, nie chciałem wstać ale pies nie dawał za wygraną, zaczął ciągnąć mnie za rękę, zerwałem się i myślę sobie co on chce. Pies zaczął biegać w tą i z powrotem w stronę schodów (spaliśmy na górze), kiedy zbliżyłem się do schodów, poczułem woń spalenizny, kiedy dotarłem do pokoju w którym był kominek, paliła się część podłogi i fragment ściany (boazeria). Zerwałem ze ściany skórę z dzika i tym ugasiłem ogień, jak się okazało, idąc spać nie zamknęliśmy szyby od kominka, w nocy wypadł pewnie węgielek i żeby nie nasz pies .....
Innym razem, pies uratował moje auto przed kradzieżą, pies zaczął szczekać i biegać jak szalony na balkon i do mnie, i tak kilka razy, wyszedłem na balkon, patrzę a tu jakiś typek kręci się koło mojego auta. Za moment byłem z psem na dole, facet widząc nas wskoczył szybko do czekającego na niego auta i odjechał, zdążył tylko wybić szybę naszego samochodu.
Niektórzy się dziwią że trzymamy tak agresywnego psa, a co mamy z nim zrobić ?? kochamy go i do końca swoich dni pozostanie u nas, jemu jest dobrze z nami, a nam z nim.
Opiszcie swoje pieski
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w temacie" Jak nauczyć szczeniaka czystości?"
Ty jesteś terrorystą dla własnego psa,jeżeli zakładasz psu kolczatkę!
Gwoli wyjaśnienia forumowym obrońcom utrapionych psów:
Spróbowalibyście utrzymać mojego psa bez kolczatki, w momencie jak się na kogoś rzuca.
Dziwnie czytało mi się Twoją opowieść. Piszesz Pies i ani raz nie pojawia się jego imię, ani żadne zdrobnienie. Jakoś tak "bezosobowo", jeśli można użyć takiego określenia względem psa.
Rozumiem Cię, mamy podobny problem tylko że nasz pupilek swoją agresję przejawia wobec innych psów i kotów. Kolczatka nie ma racji bytu, bo poprostu nie działa. W związku kynologicznym poradzili nam łańcuszek zaciskowy i to dopiero pomogło. Nie było łatwo bo nasze "zwierze" waży dobre 55 kg. Jednak nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Pozdrawiam
Bardzo fajnie, ale takie doświadczenia nie upoważniają Cię do kpienia z metod jakie stosują inni. Taki kontakt jaki był opisany w wiadomym temacie pozwala na ułożenie psa i nie tylko ( w podobny sposób można ikładać konie), aby był przyjazny dla WSZYSTKICH ludzi.
Pozdrawiam i żeczę wielu radości w towarzystwie Waszego psa. To mojamulubiona rasa i kiedyś takiego będę miał.
Edi z calym szacunkiem ale ...nie trafiles na dobrych psychologow/lekarzy psich. Sa inne metody niz kolczatka i pozwolenie psu byc panem domu czyli alfa w stadzie. Nie wiem na ile masz dostep ale ja poszukalabym innych specjalistow. Moze nie wszystko da sie rozwiazac w kpncu pies jest "z przeszloscia" ale pewne sprawy napewno moga zosztac wytrenowane i to metodami na ktorych ani Wy ani pies nie ucierpi.Najwyzej Wasza kieszen i trud poszukiwan. Powodzenia!
Wlasnie Dorotko, pies Ediego jest Alfa stada. Szkoda , ze Edi tego nie rozumie. Pies z taka ogromna agresja jest jak bron w reku czlowieka. Co bedzie, jak pies sie wyrwie niespodziewanie i poszkoduje kogos, a nie daj Boze jakies male dziecko. Niestety zadna obroza nie pomoze, taki pies potrzebuje rehabilitacje u specjalisty. Nie wyobrazam sobie, zeby moj pies nie stanal natychmiast na moj rozkaz obojetnie czy jest na smyczy, czy nie. Duma z obrony syna ze strony psa przed napadem , puszczenie psa do ataku na napadajacych mowi najlepiej o mentalnosci wlascicieli. Pies juz jest nauczony agresji i mysli , ze takie jest jego zadanie. Reszta z tym bieganiem zony do lozka, zeby pies jej pozwolil, to chyba jakies nieporozumienie??? Mam nadzieje, ze Edi to zrozumie i z milosci do pupila podejmie odpowiednia decyzje. Osobiscie bardzo szkoda mi tego pieknego psa!
Nie uznaje za sluszne takiego stawiania sprawy. Wydaje mi sie zbyt uproszczona. Bronic to jedno -kazdy pies broni i taka jego natura - bronic oznacza:grozbe,pokazanie zebow, warkniecie, zjerzenie siersci czy tez zatrzymanie napastnika POD KONTROLA czlowieka psem sie opiekujacego.To jest chwalebne i z regoly pozadane. Czym innym jest: nie miec psa pod kontrola, pozwolic mu badz nakazac rzucic sie na kogos. Nawet psy policyjne trenowane sa tak by przytrzymac za rekaw, spodnie ale nie gryzc!
Nie wíem dokladnie jak to bylo w sytuacji Syna Ediego mowie ogolnie choc z postu Ediego wywnioskowalam, ze Syn puscil psa na napastnikow, psa ageresywnego, bez kaganca.Psa nad ktorym Syn kontroli nie ma - jak wynika z dalszego opisu sytuacji psa w rodzinie autora watku.
Mamy ten sam problem z naszą Limbą wziętą ze schroniska. Miała wtedy ok. 1,5. Z bólem serca słucha naszego "nie" kiedy chce nas bronić, ale wisi wtedy na obroży trzymanej przeze mnie i córkę( mieszaniec owczarka podhalańskiego z goldenem).Przełagodna do momentu kiedy nie uzna,że nam coś grozi. No i sprowokuje ją pies sąsiada.Ale teraz sobie tak myślę,czy nie była zazdrosna czasem o nią. Bo ona juz była, kiedy sąsiedzi przywieźli swoją suczkę i być może mąż okazał za duże zainteresowanie obcym pieskiem.
Ciekawa jestem czy ktoś ma jeszcze dużego psa wziętego ze schroniska (psa po przejściach, bo nasz je miał) i jak zachowuje się jego podopieczny.
Beatko, ja nie bardzo rozumiem dlaczego schroniska przekazuja agresywne psy bez ich rehabilitacji. U nas tego nie wolno. Psy, ktore po "przejsciach" nie mozna zmienic na "normalne" nigdy nie beda oddane w rece nikomu. Zostana w schronisku cale swoje zycie.
To lepiej żyć w klatce niż z kolczatką?
Ja nie mam pojecia jak zyja psy w polskich schroniskach. U nas nie sa zamkniete w klatkach dobe na okraglo. Tylko w nocy spia w swoich wlasnych klatkach. Szczeniaki nigdy nie sa zamykane w klatce, sa z personalem dobe na okraglo.
Tu przyklad schroniska w Sztokholmie, jak nacisniesz na biala strzalke w czarnym oknie , to zobaczysz jak psy tam maja:)
http://www.hundstallet.se/index.php/varahundar/hundarforomplacering
Uwazam, ze lepiej maja tam, niz w kolczatkach u nieswiadomych ludzi, inaczej tylko uspienie jest wyjsciem.
Nie żebym się czepiał ale w banerze widać wyraźnie kraty.
Podobna strona:
http://www.paluch.org.pl/doadopcji.php
i jak to widzą inni:
http://forum.tvp.pl/index.php?topic=24657.0
Na banerze widzisz plot:)
http://www.hundstallet.se/index.php/nyheter/bloggen
tu zobaczysz boksy psow, oczywiscie, ze sa kraty, jak inaczej trzymac setki psow? Psy w tym schronisku sa najczesciej przywozone przez policje, odebrane wlascicielom, z powodu agresji psa.Kazdy pies ma wlasna klatke z miejscem do spania. Psy sa wyprowadzane kazdego dnia na spacery przez wolnotariuszy.Kazdej chwili i kazdego dnia mozna odwiedzic schronisko, jest otwarte dla kazdego zainteresowanego.
O matko, to co przeczytalam o schronisku "Paluch" przechodzi moja wyobraznie!!!!
Grażynko ona nie jest agresywna, możesz zrobić z nią wszystko.I nie tylko my... ale niech uzna,że nam zagraża niebezpieczeństwo.....Po prostu zabraliśmy ją z piekła i nie moze pozwolić żeby nam się coś stało, bo ona znów tam trafi.
Pamiętam jak po sterylizacji biedulka ledwo dowlekła się do mnie, w domu mimo,że każdy krok sprawiał jej ból snuła się za mną.Bo byliśmy jej opiekunami, kimś kto ją zabrał i otoczył opieką.
Również pies Ediego nie jest agresywny.
Popatrz z tej strony....To ty byłaś poniżana, bita a w końcu oddana tam gdzie oddaje się niechciane osoby.No może porzucona jak śmieć, coś niepotrzebnego i zawadzającego. I zjawia się ktoś, kto wyławia cię z całego tłumu nieszczęsników, właśnie Ciebie i zabiera ze sobą.Daje Ci dom i poczucie bezpieczeństwa.Pozwolisz aby te osoby spotkało coś złego?..............
Czemu myslicie jak ludzie jesli idzie o zwierzęta? One nie myśla jak my, mają inne priorytety.A my jestesmy za nie odpowiedzialni.
Beatko, serce mi krwawi po czytaniu psich losow a wszystkiemu winien jest homo sapiens, najgorsze zwierze wsrod zwierzat. Piszesz, ze pies Ediego nie jest agresywny, przeczytalas dokladnie? Rozumiem, ze pies broni swoje stado czyli cala rodzine, ale pies Ediego jest agresywny do domownikow (zony) .Najnowsze badania wykazuja, ze psy maja mentalnosc i zdolnosci do nauki trzy letniego dziecka, wiec czegos mozna je nauczyc?
Wlasnie, jestesmy odpowiedzialni za wlasne psy!
Grażynko ja też byłam najważniejsza dla naszej suki bo to ja ją wziełam z klatki, ja siedziałam z nią pierwsze noce na mrozie, bo nie chciała wejśc do domu, a pozostawiona sama na podwórku wyła.Długo nie mogła przekonać się do męża, ale odkryliśmy,że boi się mężczyzn a szczególnie tych którzy mają coś w ręku, zwłaszcza kij (laska). Z czasem mąż i mój ojciec a także szwagier byli mężczyznami o których wiedziała,że nie skrzywdzą jej i słucha ich. A dzieci? Jeżdziły na niej jak na kucu i była zachwycona.Zresztą nadal tak jest.Wyczyniaja niesamowite harce i na spacerach pilnuje,żeby daleko nie odeszły i się nie zgubiły. Chodzimy tak,żeby mogła się wyhasać do woli a równocześnie, żeby nie wymyśliła sobie naszego zagrożenia. Czasem wymknie się za ogrodzenia i wraca spokojnie, ale strzeżonego....
Przed Limbą mieliśmy sznaucerkę, chowała się z Alkiem i razem sypiali w kuchni pod stołem, :), ale i ona miała wybrane osoby ( wiedziała kto jest złodziejem i nienawidzi psów). Nikogo nie ugryzła ale wystarczył widok najezonej sierści na grzbiecie i nie wazyli się podejść do bramki. Niestety znaleźli na nia sposób.
W naszych schroniskach psy zamknięte są po kilka w kojcach. Niektóre maja wybiegi z własnymi budami.Nie wiem czym to jest uzależnione.
Przypomniało mi się. Zawsze marzyłam o dogu albo brodaczu. Był taki w schronisku, ale powiedziano nam,że oddano go bo okazał się agresywny w stosunku do dzieci.I nie dadzą go nam, ze względu właśnie na dzieci.
Beatko, oczywiscie, ze tak jest, jest tylko jeden "pan" psa. Reszta rodziny to stado do pilnowania i zbierania do kupy:) Bardzo wazne, zeby "pan" mial range Alfa w stadzie a nie pies. Pies wtedy jest zbalansowany, bo nie musi bronic "swojego" stada, ta rola jest "pana". Czuje jak bardzo kochasz swoja suczke i zal mi , ze przeszla taki horror kiedys.
Moj brat i bratowa ( mieszkaja na Florydzie) wzieli dorosla suczke ze schroniska kupe lat temu. Mieszanka bardzo niebezpieczna, pies duzy. Saba byla jak aniol w stosunku do narodzonego wnuczka, spala przy jego lozku, pilnowala go caly czas,,,,,, dopuki maly nie zaczal chodzic i jej dokuczac. Jak pierwszy raz zobaczyli niebezpieczna reakcje psa na zachowanie dziecka, postanowili nie ryzykowac. Pies jest w rodzinie, ale nie przy dziecku. Zdrowy rozsadek musi kierowac nami, bo zwierze jest tylko zwierzeciem i nikt nie jest w stanie zrozumiec je do konca .
Nie wiem jak to jest.Sznaucerke dostaliśmy jak Alek miał prawie rok. jak podrosła mógł zrobić z nia wszystko, łacznie z ciągnięciem za ogon i biedna jechała tak po płytkach zadem do przodu. Ale niechby córka zrobiła coś takiego, wark był krótki aczkolwiek wiele mówiący. Ale nigdy dzieci w zaden sposób nie zostały nawet niechcący podrapane. Potarmoszone w zabawie owszem ( skoro się gonimy to gonimy), ale nawet Limba jest bardzo delikatna w stosunku do nich i niesamowicie cierpliwa.
Natomiast mój brat miał suczkę spaniela. Ale miała nowotwora jak potem się okazało, była niesamowicie agresywna do dzieci, ale tylko do dzieci. Kiedy ubierałam moja malutka Łucję potrafiła wcisnąć się między nas i zadem ja odpychać,żeby moja uwaga była poświęcona tylko niej. Raz nawet ugryzła ją, nie mocno ale zawsze, bo raczyła stanąć za blisko mnie.Młodsze dzieci brata były nagminnie gryzione i to dość poważnie, z czasem nawet dorośli nie byli bezpieczni. Została w końcu uśpiona, chcieli oddac ją do schorniska, ale jeśli wzięłaby ją rodzina z dziećmi, albo w sąsiedztwie były dzieci? Nie wyobrażałam sobie tego po prostu.
Widzisz Kochana, jest roznie i tylko my , ludzie mozemy zdecydowac kiedy nasz kochany zwierzak zagraza komus. Pewnie, ze moj trzy kilowy Amigo nie uszkodzi nikogo na smierc, 3 milimetrowe zeby nie uszkodza doroslego czlowieka, ale malutkie dziecko moga poranic. Nigdy, naprawde nigdy nie wolno zadnego psa zostawic samego z malym dzieckiem!!!!
Zgadzam się z tym co napisałaś odnośnie swojego psa. Jak sama piszesz ona broni Was. Pies Ediego broni tylko jego, ale jego żona to już wróg. Dwu-letni owczarek niemiecki jest psem, który nauczy się prawidłowych reakcji. Nawet z bagażem doświadczeń. To wina Ediego, że pozwala psu tak traktować jego własną żonę. I to niestety też o czymś świadczy.
Moja rottweilerka , Bona, niestety juz jest w psim raju, ale chciałabym choć raz napisać o niej, bo była psem szczególnym. Była chodzącą łagodnością, wszyscy o tym wiedzieli, ale też wszyscy obcy bali się jej ( chyba ze względu na złą sławę rasy). Podchodziła wtedy do takiego bojącego się, robiła maślane oczy, podbijała nosem ręce gościa byleby tylko pogłaskał i przekonał się, że to dobry pies. Bona umiała się uśmiechać na komendę "uśmiechnij się", kręciła przy tym zadem tak, że jak było obok dziecko to przewracało się. Nigdy nikogo nie ugryzła, nawet w zabawie. Znała podstawowe komendy porządkowe i zazwyczaj stosowała się do nich, chyba że było coś bardzo interesującego, np zdechła ryba...
Zabieraliśmy ją z męzem na wakacje w Bieszczady i spływy canoe Wisłą, Narwią, Biebrzą .... Ciekawe było to, że jak tylko rozbiliśmy namiot na nocleg, Bona natychmiast domagała się wejścia do środka. Wychodziła jak komary przestawały ciąć. Kiedy zaczynaliśmy się zbierać z postoju pies zasiadał przy łodzi i czekał na hasło "hop", wskakiwała i zawsze piła wodę z drugiej strony łódki, czego do tej pory nie potrafimy pojąć.
Właśnie minęło pięć lat od czasu jej zejścia, a my nie mamy psa........ale kota, do których nigdy nie mieliśmy przekonania. Choć Bona koty goniła, to z tym dogadaliby się, jest super.
Edi, to że pies nie pozwala domownikom na coś, to raczej Twoja wina. To Ty powinieneś zareagowaś przy pierwszych przejawach agresywności. Faktycznie pies ma swój bagaż doświadczeń, ale powinien wiedzieć, że nie on rządzi w Twoim domu. Psisko piękne i mądre, może jeszcze gdybyś systematyczne pracował z nim, byłby łagodniejszy w domu.
Piekna historia, bylam do nie dawna sasiadka dwoch suk tej rasy. Psy bardzo dobrze wytresowane, duze , kochane cielaki. Pewnie, ze ludzie sie ich bali, bo nie ma sie zadnej szansy w razie czego:)
Oczywiscie, ze wina lezy po stronie Ediego a nie psa. Nie rozumial rangii w stadzie i pozwolil psu byc Alfa.
Najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy mają niewielkie pojęcie o danym problemie, to tak jak ksiądz poucza małżeństwa, nie mając nawet jednego dnia praktyki.
Wiem o czym piszesz. Ale wiesz co, kiedy zabralismy Limbe nasi sąsiedzi powiedzieli,że nigdy nie wzięliby psa ze schroniska. Bo to odrzuty.....Ale moja Limbę nie oddam do schroniska tylko dlatego,że inni się jej boją.
No widzisz Edi, tez tak mysle, ze Ty nie masz pojecia co to znaczy miec psa, dokladnie tak samo jak ksiadz katolicki ( protestancki ma normalna rodzine), nie ma pojecia o zyciu malzenskim.
Czy należy przez to rozumieć, że terapeutą uzależnień może być tylko człowiek, który sam ćpał, przepił kafle z ostatniego pieca w domu, czy też zastawił żonę w kasynie? Bo przecież pozostali nie mają pojęcia, co to uzależnienie?
Mhm...a ksieża nie rodzą sie w rodzinach tylko spadają z nieba...
Cos w tym jest madrego, bo byly alkoholik najlepiej pomoze w leczeniu nalogu alkoholika:)
Absolutnie nie, mozna wystudiowac madrosc teoretycznie, tylko wszystkie badania wykazuja, ze najlepsze wyniki w pomocy narkomanom maja byli narkomanie, alkoholikom byli alkoholicy, kobietom bitym kobiety, ktore przeszly to pieklo, jak to moze byc?
Użytkownik Edi® napisał w wiadomości:
> Najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy mają niewielkie pojęcie o
> danym problemie, to tak jak ksiądz poucza małżeństwa, nie mając nawet
> jednego dnia praktyki.
Wybacz, ale to chyba ty nie masz pojecia o danym problemie.
Twoj pies jest agresywny!!! sam to napisales "pies skoczył mu do twarzy i polała się krew." i on (pies) nie moze nic za to!
Kolczatka nic nie da, on nalezy za kratki(smutne i przykre) i w rece specjalistow!!!!
Poogladaj sobie wiecej w necie, a to tylko dwa przyklady:
...wina wlascicieli psow...
(zdjecia z netu)
...to sa sekundy, ktore zmieniaja cale zycie ofiary!
...czy chcialbys miec kogos na sumieniu?...
Dlatego właśnie: kolczatka, smycz, kaganiec. A nie "Proszę się nie bać! On nie gryzie"
I to uwazasz jest wyjsciem? Pies o wadze 30 kilo zrobi wielka krzywde czlowiekowi nawet w kagancu.
Tak. Uważam, że jeśli właściciel nieprzewidywalnego psa używa kolczatki, to jest to dobry pomysł. Możecie mu doradzić co dalej, gdzie jak... ale wszystko zaczęło się od tej kolczatki.
Zaczelo sie od kolczatki, bo u nas jest kompletnie zabroniona i napewno niedlugo w Polsce bedzie rowniez zakaz. Po wejsciu Polski do Unii beda tego typu zakazy powoli wprowadzane. I co wtedy, beda psy usypiane nagminnie?
Ja juz dalam rade, konieczna jest natychmiastowa rehabilitacja psa.
Warto poczytac:
http://www.cesarsway.com/tips/problembehaviors/case-study-aggression
nie ma psa agresywnego, jest tylko nieswiadomy wlasciciel, robiacy psu krzywde swoja nieswiadomoscia psiej mentalnosci i potrzeb.
Te zdjecia pokazuja dzieci, ktore przezyly atak psa. Ile jest wypadkow smiertelnych, gdzie domowy, "spokojny" pies zagryzl dziecko na smierc?????
To jakis dziwny przypadek.
Otwieram dzisiaj gazete, a tam artykul: W Wiedniu pies domowy zaatakowal roczne dziecko, ktore zmarlo w szpitalu!
Widze tylko jedno wyjście.Uśpijmy wszystkie psy.Ale wszystkie bo te małe też potrafia być agresywne. Po nich koty, bo te tez moga być niebezpieczne. No może z domowych zostawmy może rybki, chociaż jesli ktoś hoduje piranie.......Homo sapiens górą :).
Acha , w Krakowie ostatnio grasowały dziki, kilka osób uciepiało........ je też wytępmy, bo dranie wlazły do miasta zamiast siedzieć w lesie.
A może po prostu się zastanówmy przed wzięciem zwierzaka. Czy damy radę go wychować, czy damy radę zapewnić mu to wszystko co będzie potrzebował. My bardzo chcemy mieć goldena, mąż jest wręcz chory na tą rasę. Ale wspólnie stwierdziliśmy, że jeszcze nie. Nie mamy teraz tyle czasu żeby zająć się nim odpowiednio, żeby wychować go tak jak należy. Nie będziemy w stanie na chwilę obecną ustalić wśród nas głównego opiekuna psa. Więc jeżeli mamy mu zrobić krzywdę tylko dlatego, że MY chcemy mieć zwierzaka, to wolę jeszcze poczekać na odpowiedniejszy moment.
Ja też chciałam mieć psa i nadal jest to moje marzenie. Miałam psa w domu rodzinnym i wiem ile radości potrafi sprawić ale to są jak piszesz równiez obowiązki ludzie o tym nie myślą chcą mieć w domu tylko maskotkę. Zdecydowaliśmy się całkiem przypadkiem na kota. Piszę przypadkiem bo zachwyciły nas małe kotki takiej pani co koło nas mieszka i ta pani powiedziała nam że pani od której ma te kotki zostały jeszcze 2. Przygarneliśmy oba bo jak tu rozdzielić rodzeństwo :)
Niestety jeden na wiosnę wyszedł z domu i nie wrócił ;(. Drugi ma się całkiem dobrze tyle radości nam daje zupełnie jak pies potrafi aportowac :). Piszę o tym bo kot nie wymaga tyle opieki co pies. Nie trzeba z nim wychodzić na spacer, spokojnie można go na cały dzień zostawić w domu czy koło domu.
Zgodzę się z Tobą co do kotów. Mieliśmy kiedyś kotkę (pisałam już na forum) i ona żyła zupełnie swoim życiem. Poprostu czasem "wpadała" do domu :) Kotu nie trzeba poświęcać tyle czasu, on zawsze robi to co chce i kiedy chce. Tu nie ma co porównywać tych zwierzaków do siebie.
Dyskutujecie, dajecie rady dotyczące zwierząt. Piszecie zastanówmy się, ale to samo mozna odnieść do zastanówmy się czy damy wychować nasze dzieci na porządnych ludzi a nie na bandytów.Tego nie da się przewidzieć.
Czepiacie się Ediego, czemu nie czepiacie się mnie. Przeciez mam podobnego w zachowaniu psa. Nigdy nie oddam jej do schroniska.Wzięłam ją z tamtąd i nie oddam. Nie skaże psa na coś takiego jak schornisko, bo nikt nie zasługuje na taką egzystencję.Tym bardziej zwierzę, które tak naprawde nie moze kierować swoim postępowaniem w naszym rozumieniu, bo nim kieruje instynkt.
Użytkownik bea39 napisał w wiadomości:
> Dyskutujecie, dajecie rady dotyczące zwierząt. Piszecie zastanówmy
> się, ale to samo mozna odnieść do zastanówmy się czy damy wychować
> nasze dzieci na porządnych ludzi a nie na bandytów.Tego nie da się
> przewidzieć.
Tym bardziej zwierzę, które
> tak naprawde nie moze kierować swoim postępowaniem w naszym rozumieniu, bo
> nim kieruje instynkt.
No i tu już sama sobie opisałaś różnice między psem a dzieckiem.
Wiesz czemu się nie "czepiam" Ciebie?? Bo pamiętam, że kiedyś opisywałaś sytuację ze swoim pieskiem i dało się odczuć, że nie jest Ci najlepiej z tym w jaki sposób on się czasem zachowuje. A z wypowiedzi Ediego wynika(to nie tylko moje zdanie), że jest on dumny z tego, że ma tyrana w domu. I to trudno zrozumieć.
bea39 jeśli chodzi o mnie to ja akurat nie dawałam Ediemu rzadnych rad. Przyznam szczerze że czytam ten wątek z ogromnym zainteresowaniem i czekam kiedy odezwie się Edi. Rozbawił mnie trochę Twój post jak to mamy uśmiercić wszystkie zwierzęta może nie tyle uśmiercanie co Dzik bo to akurat wydarzyło się w moich stronach :):) Z uśmiercaniem przyznam trafnie to ujęłaś - moim zdaniem. Ja nie wypowiadam się w tym wątku choć czytam co piszecie. Nie wypowiadam się bo chyba Ediemu nie o to chodziło zakładając ten temat, Przyznam że po jakies części wszyscy macie rację. Powiem jeszcze że za mało macie informacji aby ocenić Ediego - ja sie tego nie podjęłam. Czasem to co jest napisane można dwuznacznie zrozumieć Dlatego czekam kiedy i jak odniesie sie do tego Edi.
O proszę!! A jeszcze nie tak dawno, posiadając mało informacji o mnie i mojej sytuacji potrafiłaś ostro krytykować. Więc zalatuje mi tu jakąś niesprawiedliwością
mysho2006 masz rację może za bardzo się uniosłam, może żle Cię zinterpretowałam, uwierz mi że później o tym myślałam jeśli Cię to uraziło to - przepraszam
Człowiek uczy się na błędach. :):) Chcę żebyś wiedziała że ja się nie uczepiłam wtedy Ciebie tylko wagi tej paczki. Mam nadzieje że mi wybaczysz i o całej sprawie zapomnimy. Choć jak to mówią kto się czubi ten się lubi :)
Jasne, nie ma o czym mówić :) Ja się teraz tylko z Tobą droczę. Nie mam Ci czego wybaczać bo nic mi nie zrobiłaś. Nie dogadałyśmy się, poniosło Ciebie, mnie zresztą też. Ale już jest ok :) Lubię ludzi z charakterkiem.
Nie wiem czy zauważyłyście,że dość rzadko się wypowiadam.Podpinam się pod Ciebie choć moja odpowiedź będzie odnosiła się również do wypowiedzi myshy.Oczywiście,że wolałabym aby mój pies reagował inaczej, ale akurat tam gdzie mam dom dobrze, że reaguje jak reaguje.Oczywiście,że nie możemy oceniać Ediego, i do tego dążę, pisząc o moim tak naprawdę nieprzewidywalnym psie.Ale jest członkiem naszej rodziny i moje dzieci ani ja nie wyobrażamy sobie,że mogłaby zniknąc z naszego życia w jakikolwiek sposób.
Jeśli chodzi o uśmiercanie, to już uogólnienie wielu wątków.bo jesli wytępimy wszystkie żyjące gatunki nie będzie problemu ani z psami, kotami, znęcaniem się nad końmi, świńska czy ptasią grypą......Będziemy sami, my HOMO SAPIENS.
Edi napisał,że nie odezwie się w tym wątku. W końcu większość wytoczyła przeciwko niemu najcięższe działa.Dlatego też napisałam,żeby odezwały się osoby, które tak jak Edi czy ja wzięły ze schroniska duże psy z przejściami.Chociaż ten problem dotyczy także małych piesków.
Nigdy nigdzie nie napisałam, że uśmiercenie jest sposobem. W życiu nie mogłabym zrobić krzywdy żadnemu zwierzęciu. Jak musieliśmy uspać naszą bokserkę (miała padaczkę)to długo nie mogłam do siebie dojść. Podkreśliłam tylko, że kilka osób udzielało Ediemu rad co do ułożenia psa. Ja miałam tylko 2 bokserki ze schroniska, obie na szczęście normalne. No i to Twoim zdaniem nie daje mi prawa do wypowiadania się w tym wątku. Dlatego zamilknę bo widzę, że nie ma to sensu.
O uspieniu pisałam z przekąsem. Sama nie zdecydowałabym sie nigdy na ten krok. Możemy powiedzieć swoje zdanie wynikające z naszego doświadczenia z psami po przejściach, nie chowanych od szczeniaczka tylko wziętych juz obciązonych, ale wydaje mi się,ze nie mamy prawa osądzać postawy Ediego.Ani radzić mu co ma robić.Na pewno sam dobrze wie.
Właśnie nie ma Ediego i pewnie się już nie odezwie wątek się rozwija to ja doleje trochę oliwy do ognia. Piszecie tu o psach ze schroniska. Ja jestem zdania że naszego Państwa nie stać na utrzymywanie psów w schroniskach uważam właśnie tak uważam że psy bezpańskie, chore, agresywne powinno sie usypiać. Zapytam się też Was ilu z Was posiadaczy swoich ulubieńców sprząta po swoich psach. Wiem gdzieś nawet całkiem niedano był chyba poruszany ten wątek. Zapamiętałam jedna odpowiedż ktoś napisał że nie sprząta bo nie ma specjalnych koszy na oddchody psie a jak wrzuci to do zwykłego kosza to będzie śmierdzieć i jakaś ławka chyba też była koło tego kosza. Rozśmieszyło mnie to bo o tym że mozna zawiązać woreczek z oddchodami i wrzucić go do zwykłego kosza i wtedy zapachy się nie będą ulatniac owa osoba nie pomyślała. Nie wspomnę że ową kupę mozna zabrać ze soba do domu. Jestem zdania że powinny być w naszym kraju bardzo wysokie kary pieniężne dla takich ludzi mam tu na myśli 2000 -3000 tysiące złotych być może wtedy na wiosnę jak przyjdą roztopy nie mieli byśmy takich widoków.
Ja się nie będę wypowiadać na temat usypiania psów. Tylko chce poruszyć temat sprzatania po psach- otóż nie można wyrzucić psiej kupy do zwykłego kosza na śmieci ( już pomijam, ze i koszy na śmieci też czesto, gęsto brak)- istnieje cos takeigo jak przepisy sanitarne w duzych skupiskach ludzi. I nie chodzi tylko o zapach, bo to rzeczywiście można rozwiązać zawiązując woreczek. Rzecz w tym, ze musi najpierw powstać jakiś całościowy pomysł na utylizację tego typu odpadów. A tego pomysłu na razie- brak.
A dopóki brak- to ja jestem wdzięczna właścicielom psów, ze wychodzą z pupilami na dalszy spacer, zamiast wyprowadzać na mały skrawek trawnika- pod domem.
No..
To by było tyle ode mnie.
Ja myślę że skoro nie ma takich przepisów to nie znaczy że nie należy sprzątać. Skoro nie ma koszy na psie odchody to nalezy wrzucić do zwykłego kosza
( mniejsze zło) bądż zabrać ze soba do domu. Myślę też że takie przepisy powinny powstać jak najszybciej.
Pisz meile do władz lokalnych :)
Niedawno Lucky nas do tego namawiała- pisz do skutku.
Bo tak to raczej takie zwykłe pieprzenie jest.
( jak cały zresztą ten temat)
P.S. Edi zapomniałam Ci powiedzieć, że masz pieknego psa. Pozdrawiam ciepło)
P.S. Zapomniałam jeszcze dodać, ze to moje zdanie ;)) )
hi hi z tą praktyką to ja nie była bym pewna
witaj Edi,
wiem, ze nie jestes takim calkiem zlym czlowiekiem, ale...
szkoda mi twojego psa,
wilczury sa bardzo inteligentne i gdybys poswiecil mu czas (w tym przypadku moze wiecej, niz psu bez wczesniejszych, przykrych przezyc) jestem przekonana, ze twoj pies (szkoda, ze nie napisales, jak ma na imie) bylby poslusznym czlonkiem rodziny, podporzadkowanym tobie...
twoja opowiesc, jak to X ocalil wam zycie, jest piekna, oczywiscie, ale kazdy pies, nawet najmniejszy... oddalby zycie za swojego pana, bronilby go,
w tym powiedzeniu, ze "pies jest najlepszym przyjacielem czlowieka" jest sama prawda,
rzucanie psu kielbasy, aby mozna bylo wejsc do wlasnego lozka, Edi, na litosc boska, tak nie mozna ...
to TY jestes Alfa w jego stadzie, potem twoja zona, syn... a na koncu dopiero X,
wiem, ze nie chcesz temu wierzyc, ale to twoja wina,
pies bylby duzo spokojniejszy, gdyby wiedzial, ze Alfa jest silna, zdecydowana... i ze wam nic nie zagraza, ale widocznie (wedlug X) - tak nie jest i twoj pies przejal obowiazki Alfy...
jesli naprawde kochasz X, tak jak piszesz, siegnij po jakas dobra literature, a moze zainwestuj w dobrego trenera-terapeute, albo idz do schroniska i zapytaj ich o rade (u nas kazde schronisko ma takich specjalistow, bo zanim psa oddadza do adopcji, musi przejsc wiele testow, czy sie nadaje),
im zalezy, aby ludziom pomoc, aby takie "trudne" psy nie wyladowaly w schronisku,
a tak na marginesie - czy X jest wykastrowany, bo jestem pewna, ze nie bylby taki agresywny...
ja bardzo kocham psy, moj pierwszy to tez wilczur, mial na imie Duke - wielki, groznie wygladajacy, a taki slodki, kochany, pozwalal dzieciom (obcym) ciagnac sie za wlosy, siadac na grzbiet, lezal pod stolem w jadalni, gdy mielismy party na ponad 20 osob - bez slowa,
byl bardzo inteligentny, szybko sie uczyl, uwielbial agility (taki tor z przeszkodami),
zarowno Duke, jak i 2 obecne, wyzly waimarskie: Cora i Shaman, sa strasznie rozpieszczone, ale one znaja swoje miejsce w stadzie...
wysylam kilka zdjec Duka (przepraszam za jakosc),
powodzenia,
Mam w domu wilczury od zawsze. Różne miały charakterki ... ale kiedy ja byłam dzieckiem Tato był "panem" i każdy pies jego słuchał.
Kiedy ja kupiłam i przyniosłam aktualnego psa, mnie słucha( mamie mimo iż daje mu jeść ,włazi na głowę)
Owczarki niemieckie to bardzo mądre psy, łatwo je nauczyć poprawnych zachowań ale też i tych złych.
Każdy z psów w moim domu "próbował" podporządkować sobie stado, niestety bezskutecznie ... zawsze wracał na "swoje" miejsce w szeregu.
Był trochę zazdrosny o Psota, ale już mu minęło. Jednak nigdy nie pozwalam Młodemu, żeby tarmosił go za ogon albo dokuczał psu, margines bespieczeństwa musi być.
Edi jeżeli kochasz swojego pupila, nie rób mu krzywdy( pozwalając na takie zachowanie, wiele takich sytuacji kończy się źle i to nie tylko ststystyka a fakty...) tylko znajdź kogoś kto się na owczarkach zna, najlepiej kto je hoduje na pewno coś podpowie, tacy ludzie są bardzo życzliwi.
Tu mój Rex
Rex jest pięknym psem. A to co piszesz to święta prawda. Owczarki niemiecki to psy, które bardzo szybko się uczą i chyba jedyna rasa, która przebacza błędy wychowawcze popełnione w przeszłości, ucząc się nowych zachowań bardzo skutecznie. Niestety nie każdy to potrafi zrozumieć. Pewnie znowu włożę kij w mrowisko ( już tak miałam na tym forum niedawno), ale wolałabym być psem Ediego niż jego żoną, oczywiście gdybym musiała wybierać.
A ja tam wcale bym sie ani do jednego ani drugiego nie palila ;-) Jestem zupelnie zadowolona z mego zycia i mego Polowka :-)))
No ja też nie chcę takich wyborów. Ale tam lepiej ma pies niż żona. Tylko to chciałam powiedzieć. Choć kiedyś jego własny pies przejdzie o szczebel wyżej.
a w innym wątku napisałeś, że nie masz kota na punkcie psa..........
Moja Diana to miał być owczarek szkocki collie ale nie jest (chyba ja mam więcej z takiego owczarka niż ona ).
Ma 5 lat i jest psem z charakterkiem. Zachowuje się jak księżna udzielna, obraża o byle co. Największy ubaw mam, jak mój mąż próbuje odzyskać jej łaski. Długo to trwa. Muszę się od niej nauczyć jak strzelać focha, żeby też tak mój ślubny koło mnie skakał jak koło niej
Poza tym jest wierna, łagodna i posłuszna. Jedyny mankament to to, że strasznie boi się huku.
... i w tym miejscu przypomniał mi się taki kawał o studencie:
Co ma student wspólnego z psem?
- jak na egzaminie profesor zadaje studentowi pytanie, to on wtedy tak mądrze patrzy .....
jak by Ci udzieliła jakichś instrukcji odnośnie tego focha to mogę podać adres meilowy..też jestem zainteresowana:0
Niestety, ale dołączę do reszty i dodatkowo chcę Cię zapytać, czy Ty naprawdę nie masz świadomości, że Twój pies może być najbardziej niebezpieczny dla Ciebie? Gdyby doszło do tego, że będziesz nagle potrzebował pomocy np.medycznej, to Twój pies pozwoli Ci spokojnie skonać nie dopuszczając pomocy!!!
pal licho tą pomoc...ale jak żona np będzie potrzebowała pomocy hi hi....a zabraknie kiełbasy w lodówce????????
O o tym nie pomyslalam...A juz wiem dlaczego memu Polowkowi by sie ten sposob z kielbasa nie podobal...
Ciekawe ile musi kupić kiełbasy jak się chce poprzytulać do męża.
Wybacznie, może Was to śmieszy, ale to ich zycie i nie nam je oceniać.
Ależ my się nie śmiejemy z nich tylko tak żartujemy, czy wszystko musimy traktowac poważnie??Pozdrawiam..
Bea ja sie nie smieje z Ediego ani z Jego Zony ani nawet z Psa tylko z sytuacji. Nie wyobrazam sobie takiej. Im (Ediemu i Jego Rodzinie) widocznie ta sytuacja pasuje i nie jest niczym dziwnym gdyz inaczej sam Autor watku by jej nie podal. Dla mnie jest ciut zabawnym MUSIEC myslec o kielbasie kiedy chce sie isc spac. I to mnie rozbawilo.
Oj, Edi, cud, ze jeszcze nie doszło do tragedii. Chcesz mieć na sumieniu człowieka?
Czy Twój pies rzuca sie również na Ciebie, czy raczej jest Ci posłuszny? Jeśli Cię słucha, to prawdopodobnie uważa Ciebie za pana i mozesz to wykorzystać i ustawić psa. Obawiam sie jednak, że Tobie to odpowiada, ze podoba Ci się taki agresywny pies i tolerujesz jego agresję- piszesz jakbyś był dumny z jego zachowania.
Każdy pies w sytuacji zagrożenia będzie bronił swego pana i jego rodziny, nie am to nic wspólnego ze stopniem jego agresywności.
Ja bym sie spaliła ze wstydu, gdyby ktoś do mnie przyszedł w odwiedziny i musiał sidzieć i uważac an każdy gest bo pies sie na niego rzuci...nie wspomne, że to chora sytuacja, gdy człowiek nie może sie czuć bezpiecznie w swoim domu, bo w każdej chwili moze zostać pogryziony.
Jak mozesz, jako ojciec i mąż, dopuszczać, by Twoja rodzina czuła się zagrożona, a pies stał od nich półeczkę wyżej i wszystkim rządził?
Mój mąż ma pracę związaną z chodzeniem po domach i zdążył już poznać wiele psów. On twierdzi, że po zachowaniu psa wie, czego się spodziewać od gospodarza i czy będzioe to człwiek serdeczny i otwarty, z którym można porozmawiać, czy też odwrotnie, ktoś kto "szczeka" jeszcze groźniej niż jego pies.
Edi, zacznij od siebie, bo tu chyba tkwi największy problem.
CZOS wyluzuj, źle spałeś?
Użytkownik ursula napisał w wiadomości:
szkoda mi twojego psa,
Mój pies Kuba przyjął wyrazy współczucia, macha ogonem, właściwie to nie wiem z czego się cieszy, biedny psina,
przyszło mu żyć w takich okropnych warunkach, u takich niedobrych ludzi.
Jest to moja ostatnia odpowiedź w temacie "Mój pies", głupie wywody zaczynają mnie denerwować, są wręcz prowokujące.
Działam tu na niektórych jak czerwona płachta na byka, a nie chcę następnej awantury.
witaj Edi,
dopisales ostatnie zdanie, a wiec tu zagladasz,
na mnie nie dzialasz, jak czerwona plachta na byka,
pamietam, co zrobiles dla Olivki, wiem tez, ze Kuba ma dom, cieplo, wode, jedzenie i za to ci chwala,
piszac, ze "szkoda mi twojego psa" - myslalam o jego stanie emocjonalnym, o jego psychice...
zacytuje tineczke, bo to jest dokladnie to, co ja mialam na mysli:
"Pies meczy sie psychicznie, musi caly czas byc na "warcie". Pies ma prawo do spokojnego przezycia swoich kilkunastu lat!"
rozumiem, ze ty tego nie widzisz - a szkoda,
jesli jest polskie wydanie ksiazek Cesar Millan to zainwestuj, on rozumie psy swietnie, pomaga w najtrudniejszych sytuacjach...
zycze powodzenia i nie masz sie co obrazac...
Tez mi sie wydaje, ze Edi chyba nie jest zainteresowany tym by Jego Zona nie musiala juz rzucac miesem (kielbasa?) chcac wejsc do lozka w ktorym spi Edi ;-)
Widocznie tak pasuje...
Rozmawialam z Polowkiem ktory juz mial kilka psow (Hasky, Hasky mieszaniec z Owczarkiem Niemieckim) tez wzietych ze schroniska i agresywnych poczatkowo. Jeden Nero byl dorosly, Jack roczny chyba. Nie bylo latwo, kazdy pies byl inny ale sa sposoby i metody ktore przy duzej cerpliwosci z czasem niweluja agresywne zachowanie do minimum. Nero do konca swoich dni nie cierpial innych psow i mial czasem lowieckie zapedy. Udalo sie go jednak na tyle ustabilizowac, ze wracal na komando choc juz rwal w strone obcego psa czy krolika. Wracal niechetnie i byl potem obrazony ale...wracal :-)
Potrzeba jedak checi, zrozumienia tego jak (w oczach psa ) funkcjonuje "jego" stado, jasnej linii tego co chce sie osiagnac i zelaznej konsekwencji. Jezeli ktos czerpie zadowolenie z agresywnego zachowania psa to pies bedzie i pozostanie agresywny .Tak samo przy braku konsekwencji. On chce tylko znalezc swoje miejsce w jego ludzkiej rodzinie.
Swoja droga kolczatka nie umniejsza tylko powieksza agresywnosc gdyz jest bolesnym bodzcem ktory pies czuje niekoniecznie tylko wtedy gdy jego Panstwo tego pragna.
Tez mi sie wydaje, ze Edi chyba nie jest zainteresowany tym by Jego Zona nie musiala juz rzucac miesem (kielbasa?) chcac wejsc do lozka w ktorym spi Edi ;-)
Widocznie tak pasuje...
Doroto ubawiłaś mnie do łez :) choć to wcale nie jest smieszne to jest tragiczne !
Kochana ja to bym chyba rzucala miesem nie do Pana Piesa lecz do Pana Meza....Chocaz...to zalezaloby od tego jak by mi zalezalo na tym by dzielic loze z Panem Mezem ;-))) :-)
Teraz na powaznie: ani ja ani moj Polowek nie wyobrazamy sobie takiej sytuacji. Pamietam jak sie poznalismy. Troche balam sie Jacka bo ja ledwo 150cm a psiak dobre 40 kg (jak nie wiecej ) zywej wagi. jak stanie na dwoch lapach to wiekszy ode mnie a wita sie calym cialem. Pamietam stalam kolo schodow w pokoju na pietrze. A maz wital sie z psem na dole. Pies (sam z siebie) jak juz powital pana wdrapal sie po schodach (ktorych nie cierpi bo sa krecone) do mnie i delikatnie acz calym sercem przywital sie ze mna. Jakby wiedzial instynktywnie, ze na mnie sie nie skacze, ze trzeba troche ostroznie :-). To bylo niesamowite. zaakceptowal mnie natychmiast - ja mysle ze znal moj zapach juz i nalezalam do stada w jego psiej glowie.
Widocznie chęć zajrzenia do cudzego łóżka jest silniejsza niż racjonalne argumenty ...
no argumentem jest...kielbasa i Pan Pies jak najbardziej ceni wymowe tego argumentu
Nie zrozumiałyśmy się ...:)
To Wy dziewczyny zaglądacie do łóżka Ediego , komuś współczujecie , kogoś oceniacie , kto ma lepiej a kto gorzej , na czyim miejscu chciałybyście , albo i nie , być ...
Naprawdę uważacie , że to takie interesujące jest , czy wolałybyście być psem czy żoną Ediego ??
Trochę to żałosne i poniżej pasa jest ...
I wcale nie zabawne ...
Tak ogólnie napisałam , ale z przyzwyczajenia ;))) podpięłam się pod Ciebie :)
Przykalad zony podal Edi. Czepilam sie raz bo dla mnie to nie do pomyslenia zeby pies mial wieksze prawa niz Zona to znaczy w hierarhii stada mogl sie zachowywac tak jakby Zona Ediego mu (Panu Psu) podlegala. Ale w sumie ani mnie to ziebi ani grzeje. To nie ja chcialam byc psem badz zona :-)) . Podpinaj sie ile chcesz!
Odnoszę wrażenie, że zapominamy o tym, że świat jest w przeważającej mierze niebywale skomplikowany. Znaczy to tyle, że mało jest prostych i oczywistych rozwiązań, również w poruszonym temacie. Prawdą jest, że pies jest zwierzęciem stadnym, posiadającym "zmysł" hierarchiczny i dlatego wiele problemów z jego złym zachowaniem daje się rozwiązać wskazując mu właściwe miejsce w stadzie. Prawdą jest jednak i to, że czasem źródło problemów tkwi gdzie indziej: w traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa, w upośledzeniu "zmysłu" hierarchicznego, w specyficznym postrzeganiu otaczającego świata. Zainteresowanych problemem odsyłam do kapitalnej książki "Dobry pies", którą napisał Jon Katz. Jest to właśnie historia psa "niewyuczalnego".
A wracając do tematu, proponuję, byśmy na forum ograniczyli się do dzielenia się swoimi doświadczeniami, a nie oceniali postępowania innych, bo oceniając błędnie możemy skrzywdzić.
Tylko, że czasem trzeba komuś uświadomić, że źle postępuje. I tu nie powiniem się obrażać czy czuć skrzywdzony tylko przemyśleć sobie skoro "naście" osób zwraca uwagę i każda mówi dokładnie to samo.
Oczywiście, że trzeba ludziom uświadomiać ich złe postępowanie. Jednak trzeba jednocześnie podpowiedzieć, co mają robić. Nie tylko wytykać im, że są nieodpowiedzialni, że nie znają się na prowadzeniu psa, nie szantażować emocjonalnie pokazując zdjęcia dzieci pogryzionych przez psy, nie dziwić się się schroniskom, że oddają psy niesocjalizowane. Bo co to da? Zaproponujmy konkretne działania.
Więc jakie działania zaproponowałabyś Ediemu? Stuprocentowym rozwiązaniem byłoby uśpienie, wtedy pies nikogo by już nie ugryzł. Można by oddać psa do schroniska, wtedy ewentualne pogryzienie nie byłyby winą Ediego. Ale czy o to chodzi?
Swoją wypowiedzią chciałem jedynie uświadomić wszystkim, że to wszystko nie jest takie proste. Sam mieszkam "daleko od szosy" i nie byłbym w stanie przebierać w psich behawiorystach jak w ulęgałkach. Nie słyszałem też o szkoleniach psów w okolicy, a psia tematyka jest mi bliska. Nie wiem, co zrobiłbym będąc na miejscu Ediego. Na szczęście opiekuję się dwoma psami z definicji łagodnymi (agresywne eliminuje się z reprodukcji) bernardynem i nowofundlandem. Był to mój świadomy wybór. Pozostaje mieć nadzieję, że równie świadomą będzie kolejna decyzja Ediego.
Użytkownik falkor napisał w wiadomości:
.....
> szantażować emocjonalnie pokazując zdjęcia dzieci pogryzionych przez psy,....
Te zdjecia (ja je wstawilam) nie maja nic z wspolnego z szantazem emocjonalnym.
Przeczytaj prosze jeszcze raz 1.post ediego.
cytat:
..."Powie ktoś, to nienormalne żeby pies terroryzował domowników, zgadzam się, to nie normalne, ale przyzwyczailiśmy się do tego i nikomu z nas to
nie przeszkadza....
Gwoli wyjaśnienia forumowym obrońcom utrapionych psów:
Spróbowalibyście utrzymać mojego psa bez kolczatki, w momencie jak się na kogoś rzuca."
Brakuje mi slow na komentarz tego cytatu, dlatego te zdjecia! , czy to jest szantaz emocjonalny? Czy tak mysli dorosla, odpowiedzialna osoba?
A teraz postaw sie po stronie tych dzieci, osob pogryzionych....
...dalej uwazasz, ze to szantaz?
Może to wina wczesnej pory dnia, ale nadal nie dostrzegam zasadności umieszczania tych zdjęć.
Chłopak ma problem ze swoim psem, z jego nieprzewidywalnością, a ktoś pokazuje mu ekstremalne zdjęcia(nie porwanych spodni, lecz zeszpeconych twarzy). Pomóżcie mi zrozumieć, Po co? Jak te zdjęcia mogą pomóć Ediemu?
No nie wiem czy ja nie mam racji ale...jakis nie dostrzegam w poscie Autora watku wolania o pomoc tylko dume z tego ze Jego Pies jest jaki jest.
Przepraszam że się wtrącam, ale mi takie zdjęcia uświadomiłyby jakim zagrożeniem jest mój agresywny pies i że muszę coś z tym zrobić a nie usprawiedliwiać sie - bo wszyscy się przyzwyczaili i wszystko jest OK.
Zreszta czytam posty i widzę wiele rad, ostrzeżeń, nikt tu nikogo nie wyzywa, nie napada, tylko ocenia zaistniałą sytuację i wyraża swoje zdanie na ten temat. A że niektórzy są zaszokowani taką sytuacją? Ja też byłam, ale opanowałam emocje.
Zauważyłam też wiele rad, sama napisałam, że pies uznaje Ediego za swego pana i tylko on może wpłynąć na zmiane zachowania zwierzaka wobec swojej rodziny. I że w postępowaniu Ediego tkwi problem.
To co tu zostało napisane ma na celu uswiadomić Ediemu, ze powinien zadziałać, a że nie jest to dla niego miłe...trudno.
Poza tym nie zauważyłam, żeby Edi wykazał zainteresowani jakimikolwiek poradami, żeby się czegoś dopytał, chciał dowiedzieć...strzelił focha na krytyke i papa.
wlasnie. tez nie zaowazylam by posiadacz Psa byl zainteresowany jakimikolwiek radami. Wrecz przeciwnie odnosze wrazenie ze Edi czekal na oklaski a nie oczekiwal ani krytyki ani sugestii ani jakielkolwek rady. To chyba swiadczy o tym ze dla niego jest Ok tak jak jest.
tez mi sie wydaje, ze Edi oczekiwal tylko pozytywnych komentarzy...
Użytkownik peggy83 napisał w wiadomości:
"> Przepraszam że się wtrącam, ale mi takie zdjęcia uświadomiłyby jakim
> zagrożeniem jest mój agresywny pies i że muszę coś z tym zrobić a
> nie usprawiedliwiać sie - bo wszyscy się przyzwyczaili i wszystko jest
> OK."
Wlasnie peggy, taki jest cel tych zdjec.
falkor, tak jak Dorota napisala, Edi jest dumny ze swojego psa (z jego agresywnego zachowania) i nie zdaje sobie wogole sprawy z zagrozenia jakim ten pies jest dla spoleczenstwa, dla siebie samego i swojej rodziny.
W zadnym zdaniu Edi, nie poprosil o pomoc albo porady. Po prostu dobrze mu z ta sytuacja.
Wlasnie zobaczylam w twoim profilu, ze masz pieknego psa.
Chcialabym tylko tak na marginesie zapytac jakie ty masz odczucie, jako wlasciciel (mysle ze to twoj pies:)) duzego psa patrzac na zdjecia tych dzieci?
Tak sobie mysle, ze nie czujesz sie sprowokowany nimi, bo Ty masz swojego psa pod "kontrola". Zdjecia moga tylko wzbudzic u ciebie jeszcze wiecej ostroznosci... i taka jest misja tych zdjec.
Ps.Piszesz: "ekstremalne zdjecia...zeszpeconych twarzy"
Te zdjecia nie sa z ksiezyca, to rzeczywistosc! i niestety nie pojedyncze przypadki.
Tak, to jeden z moich molosów, młodszy - Kalif.
A jakie odczucia wywołują we mnie prezentowane zdjęcia? Trochę boję się odpowiadać, bo to, co napiszę nie będzie popularne, a nie chcę wzniecać nowej dyskusji. Ale jeżeli kogoś to interesuje...
Otóż wzbudzają we mnie lęk przed nagonką na psy i ich opiekunów (właścicieli), lęk przed manipulacją właśnie emocjami (popatrzcie, co może taki pies zrobić, więc jak można go trzymać w domu?), lęk przed zrzucaniem całej odpowiedzialności za psią problematykę na właścicieli tych czworonogów. Być może sytuacja taka wynika ze śledzenia komentarzy internautów do wszelkich doniesień o przypadkach pogryzień. Nadmienię, że doniesieniom tym często towarzyszą właśnie takie zdjęcia.
Tymczasem jestem pewny i usiłuję do tego przekonać innych uczestników bieżącej dyskusji, że problematyka psia jest, jak wszystko inne na świecie, skomplikowana. Wiem, że ogromna odpowiedzialność za zachowanie zwierzęcia spoczywa na jego właścicielu, jednak bywają czasem przypadki niewyuczalnych psów. Wcale niemałą odpowiedzialność za agresywne zachowania zwierząt ponoszą osoby poszkodowane, sam byłem świadkiem sytuacji, w której człowiek drażnił psa i prowokował jego agresję uderzając kijem o sztachety płotu. Czasem odpowiedzialni są nie sami poszkodowani, lecz osoby trzecie, widziałem kiedyś, jak kilkuletnie dziecko "biło" po głowie małego kundelka nadmuchiwanym młotkiem (czywiście uwagę zwróciłem stojącej opodal matce); wprawdzie wtedy do tragedii nie doszło, ale jak zachowa się ten kundelek wobec kolejnych napotkanych dzieci, tego nie wiem. I dopiero wśród tych aspektów należy umieścić odpowiedzialność właściciela (klasyczny przykład słabego człowieka, który kupuje silnego psa i potem nie jest w stanie nad nim zapanować).
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Dostrzegam ogromne, choć niewykorzystane obszary w edukacji. Dwa osobiste przykłady.
Oba moje psy są papierowe (z rodowodami). Czasem wsydzę się do tego przyznawać, by nie uchodzić za snoba. Tymczasem chodziło mi tylko o to, by mieć psy sprawdzone osobowościowo. Szkoda, że tak mało mówi się o sensie ras.
Druga historia sięga wakacji sprzed lat. Wybrałem się z moim bernardynem na spacer. Pies oczywiście na smyczy. Na trasie, w pewnej odległości zobaczyłem biegającego luzem dobermana. Gdy do niego się zbliżyliśmy, odpiąłem mojemu psu smycz. Wywołało to okrzyki oburzenia. Tymczasem oba zwierzaki podbiegły do siebie, obwąchały się, popatrzyły na siebie i mój na komendę wrócił i dał się przypiąć. Gdyby został na smyczy, mógłby czuć się niepewnie i szarpać się wywołując agresję u dobermana. Szkoda, że o takich rzeczach tak mało się mówi, a wykrzykuje się mity, które często nie oddają całej prawdy o problemie.
Użytkownik falkor napisał w wiadomości:
> Druga
> historia sięga wakacji sprzed lat. Wybrałem się z moim bernardynem na
> spacer. Pies oczywiście na smyczy. Na trasie, w pewnej odległości
> zobaczyłem biegającego luzem dobermana. Gdy do niego się zbliżyliśmy,
> odpiąłem mojemu psu smycz. Wywołało to okrzyki oburzenia. Tymczasem oba
> zwierzaki podbiegły do siebie, obwąchały się, popatrzyły na siebie i
> mój na komendę wrócił i dał się przypiąć. Gdyby został na
> smyczy, mógłby czuć się niepewnie i szarpać się wywołując
> agresję u dobermana. Szkoda, że o takich rzeczach tak mało się
> mówi, a wykrzykuje się mity, które często nie oddają całej
> prawdy o problemie.
Tak, to prawda. Najgrozniejsze sa sytuacje, gdy jeden z psow jest na smyczy a drugi biega luzem.
I to prawda, ze pies, gdy czuje sie zagrozony, bywa agresywny (atak jest najlepsza forma obrony).
Ja osobiscie nie odwazylabym sie zaadoptowac duzego psa, bo wiem, ze w mojej rodzinie trudno byloby o konsenwentne jego ulozenie (najpierw musialabym "wytresowac" :D czlonkow mojej rodziny a na to nie mam ani cierpliwosci ani wystarczajaco duzo silnej woli ;D).
My mamy sheltie, a te psy nie daza do przywodztwa w stadzie, a wrecz przeciwnie :) - latwo sie podporzadkowywuja a nawet jak gdyby same odczytuja, czego sie od nich oczekuje :)
Naszego ani nie potrzebujemy, ani nawet nie probujemy ustawiac - na dobra sprawde robi co chce, choc absolutnie tego nie naduzywa.
Bywa, ze wieczorem, kiedy oboje z mezem czytamy w lozku, pies mosci sie na poduszce obok nas, ale gdy wyczuwa, ze pora spac, sam idzie na swoje poslanie (nie trzeba go przeganiac).
Jedyne czego nie mozemy go oduczyc (a chcielibysmy), jest halasliwosc - szczeka, gdy widzi przez okno kogos przechodzacego ulica, szczeka, gdy ktos puka do drzwi, a wchodzacych do domu tez usiluje odstraszyc glosnym jazgotem.
No i robi wszystko, zeby nikogo z domu nie wypuscic (szczeka i skacze "tarasujac wyjscie) - bardzo bowiem nie lubi, gdy ktoras z owieczek :D chce sie oddalic :D (to rasa pasterska i mysle, ze wlasnie w ten sposob nasz pies stara sie zapobiegac "rozbieganiu sie" stada :D).
Ale mimo tych wad wszyscy za nim przepadamy i nie wyobrazamy sobie naszej rodziny bez niego :)
W koncu "nobody is perfect" ;) a te wady sa niczym w porownaniu z iloscia milosci jaka od niego otrzymujemy :)
Dziekuje ci za twoj post.
Przyznaje ci naprawde racje w tym co napisales.
Chcialabym tylko pare slow dorzucic do tego: "wzbudzaja we mnie lek....
Otoz niesamowicie duzo i czesto wydarzylo sie ostatnio wypadkow dzieci zaatakowanych przez psy.
Przed trzema laty wyszla ustawa u nas (niemcy) o trzymaniu psow. Nie bede szczegulow pisac...
Tej ustawy trzyma sie bardzo malo wlascicieli psow.
Wypadki zdarzaja sie nadal, np. w listopadzie zeszlego roku, w ciagu jednego tygodnia!!! zostalo zaatakowanych 4 dzieci! przez wolno biegajace psy!!! (nie chcial bys widziec zdjec tych dzieci).
Srednio zostaje pogryzionych ok. 40 000 osob rocznie w niemczech, ale tak jak piszesz wina moze byc po obu stronach.
Ty jestes tego swiadomy, ze "problematyka psa jest skomplikowana", ale inni wlasciciele niestety nie!
Ja chce tylko bezpiecznie wyjsc z dzieckiem na spacer...
Oczywiscie , ze czlowiem moze sprowokowac i najspokojniejsego psa. Czy z nieswiadomosci (dzieci) czy tez z glupoty, zlosci (doroli) mozna psa doprowadzic do tego ze ugryzie. Kazdy kij ma dwa konce. Kazdy kto decydue sie na zwierzaka powinien tez byc do tego przygotowany, kazdy rodzic zadbac o to by jgo dziecko nie bylió zbyt ufne badz bzmyslne w stosunku do zwierzat. Mozna sie nauczyc wymowy podstawowych sygnalow jakie wysyla zwierze. Trzeba chciec i decydujac sie na zwierzaka wiedziec i umiec sie nim zajac tak by nie czynil krzýwdy sobie i innym.
Oczywiscie, ze wyzej opisane nie zawsze ma miejsce, ze psy "skrzywiaja" nieodpowiedziali badz okrutni i glupi ludzie. Zla hodwla i zlym wychowaniem. Ludzie dla ktorych pies jest symbolem statusu, symbolem wladzy lub tez wylacznie rzecza ktora sie ma albo na ktorej idzie zarobic. Sa i psy ktore wskutek tych bledow staja sie malo pojetne badz agresywne itd. To jest zupelnie tak jak z wychowaniem dzieci - czym skorupka za mlodu nasiaknie tym na starosc traci.
Nie ma sensu stawiac "biednego psa" na kocu kija z ktorego drugiej strony wisi "ofiara zlgo psa". Ob przypadki sa niedopuszczalne i nie powinny miec miejsca. Wszystkiego nie da sie uniknac ale przy odrobinie checi, wiedzy i odpowiedzialnosci zarowno czlowieka jako takiego jak i wlasciceli i hodowcow psow mozna by zredukowac i ófiary psow i psy jako fiary ludzi do mínimum.
Trzeba pracowac na obu polach i nie ma co co stawiac argumenu "a bo pies.." przeciw argumentom "a bo ofiara..".Potrzeba kompromisu i zrozumienia jak w kazdej wspolnocie.
Akurat tak się składa, że w tym wątku padło już kilka propozycji co powinien Edi zrobić więc nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Jak widać po śladowych wypowiedziach autora wątku nie bardzo się on nimi interesuje czyli to znaczy, że taka sytuacja chyba mu odpowiada.
Podlaczam sie do Twojej wypowiedzi Myscho.
Też uważam, że nic nie jest takie proste jak sie na pozór wydaje.Rozumiem ,że pies u Ediego jest wiele lat i jakoś wszyscy sobie radzą, domownicy i sąsiedzi oraz pies. Może możnaby było zachowanie psa " wyprostować", ale trzeba by poświęcić wiele czasu , starań ( wszystkich), pieniędzy itp.Nie każdy ma takie możliwości...Znam też wiele osób, które w takiej sytuacji pozbyły by się psa bez wahania, czując sie usprawiedliwione "agresywnością", a więc kodeks zachowań, , które sobie wszyscy wypracowali oraz kolczatka jest i tak o niebo lepszy od rozwiązań " ostatecznych".
A ja uwazam, ze najlepiej nie brac zadnego psa pod swoje skrzydla, jak sie nie ma wiedzy o tych czworonogach.
I jeszcze a propos kolczatek.Wiele lat temu były " normą " przy szkoleniu dużych psów ( i to prowadzonych przez fachowców z papierami w Zw. Kynologicznym), z czasem podejście sie zmieniło, można znalezć szkoły gdzie uczy się w formie zabawy, za pomocą piłki, pozytywnie motywując psa, ale nie jest to wcale takie łatwe( tzn. znalezienie dobrego szkoleniowca z indywidualnym podejściem do każdego psa, szczególnie " trudnego").
W 1996 roku byłam z moją sznaucerką na światowej wystawie psów w Budapeszcie i Wiedniu ( jedna wyst światowa jedna międzynarodowa - na zmianę dla różnych ras). Był ze mną kolega z dwoma sznaucerami na kolczatkach ( nie tyle były agresywne ile niewychowane i trudno było je utrzymać na smyczach).W Wiedniu,przy wejściu na wystawę kazano koledze odwrócić kolczatki, kolcami na zewnątrz, zaś w Budapeszcie, pytano dlaczego nie mają kagańców! Ot róznica w podejściu...
Kilka lat pózniej ( na skutek m.in. błędów wychowawczych) psy kolegi zaczęły walczyc między sobą o przywództwo w stadzie i skończyło sie tak, że do końca swojego życia mieszkały w 2 oddzielnych pokojach ( 2 pokojowego mieszkania), oddzielnie wychodziły na spacery, jeżdzily dwoma samochodami itp.Dość mocno wszyscy domownicy byli udręczeni,ale oba psy kochali , więc stać ich było na to, by trochę tych niewygód znosić..
Edi® napisał:
"Kiedy wzięliśmy naszego psa ze schroniska miał 2 lata, nie wiedzieliśmy że jest taki agresywny, już pierwszego dnia nie wpuścił żony do łóżka bo ja tam spałem. Kilka dni później pojechaliśmy na działkę, siedziałem z kumplem przy kieliszeczku, pies leżał obok mnie, przyszedł sąsiad, zanim doszedł do nas, powiedziałem mu żeby nie witał się ze mną bo pies tego nie lubi. Sąsiad na zapoznanie pogłaskał pieska, dał mu kawałek kiełbasy i mówi eeeee chyba przesadzasz że on jest taki agresywny, w trakcie rozmowy, klepnął mnie w plecy i stało się, pies skoczył mu do twarzy i polała się krew.
Wizyty u weterynarzy i nasze próby złagodzenia jego agresji, nie przyniosły żadnych efektów, syn chodził z nim do psiej szkółki ale i to nic nie dało.
Wszyscy nasi znajomi szybko się nauczyli że przy psie nie wolno się z nami witać, nie można krzyczeć na dzieci, nie można nas klepać i wychodzić z pokoju zanim zamkniemy psa. Pies nauczył też nas, że jak wchodzimy do pokoju syna kiedy on śpi, nie możemy podejść na bliską odległość do jego łóżka, i to samo dotyczy syna, kiedy przrychodzi do naszego pokoju. Żona chcąc wejść do łóżka w którym ja śpię, musi rzucić psu kawałek kiełbasy do przedpokoju, pies biegnie do kiełbasy a żona w tym momencie hop do łóżka, inaczej nie wejdzie.
Powie ktoś, to nienormalne żeby pies terroryzował domowników, zgadzam się, to nie normalne, ale przyzwyczailiśmy się do tego i nikomu z nas to.."
I Ty się Edi ze mnie śmiejesz ???????????????????. I uważasz że to ja mam kota na punkcie swojego psa ??????
Ps.
Bardzo piękny jest Twój pies. Ale pewnie przez dwa najmłodsze lata swego życia, był źle traktowany lub szkolony.
Wiecie co mi przyszło na myśl ? Że Edi wcale nie ma psa.
O ale odkrycie! Pies Ediego to fatamorgana?! Kurcze nigdy bym nie pomyslala ze jesienne slonce moze fatamorgane wywolac :-)))) No a jak psa nie ma (a widzialam kilkadziesiat postow wyzej zdjecie) to moze zony tez nie ma . Przysiegam nie widzialam (nawet na zdjeciu). A moze nas wsystkich nie ma? O nie robi sie jakios fantazyjnie. Trzeba by wrocic do rzeczywistosci....
Czy to juz ciut nie za duzo domnieman? Chyba TAKIE nic nie wniosa...Moze faktycznie warto by skoncentrowac sie bardziej na radach w sprawie wychowywania psow niz na domyslach o zalozycielu tegoz watka(watku?)
Moze wiecej wuzetowiczow mogloby skorzystac...
Edi pewnego razu bardzo mnie zdenerwowales krytyka mej wypowiedzi ale teraz uwazam ze masz troszke racji. Pewnych metod nie zastosowalabym w zyciu ale czy metoda pozytywnego wzmacianiania jest korzystna dla wszystkich psow watpie:) chciales by opisac swoje pieknosci
wiec moich pociech trudno zliczyc co rusz jedno sie pojawia drugie odchodzi, ludzie bezdusznie wyrzucaja psy i koty, przywiazuja je do drzew w srodku lasu. wiecie co wole by edi trzymal tego psa na kolczatce i go kochal niz przywiazal go do drzewa i zostawil bo pies jest zly, i zeby ten pies konal z glodu przez 12 dni bo nikt go nie znajdzie !!!!!!!!!!!!! ludzie opamietajcie sie krytykujecie ediego za to iz ma takiego psa a czy nie zauwazyliscie ze pewnych zachowan nie latwo sie pozbyc ??? edi nauczyl swego ppsa juz pewnych zachowan uwazam iz z czasem to sie zmieni nie od razu powoli ale sie zmieni
dwa latka temu wzielam z schroniska takiego kundelka troszke napakowanego jamnika, nawet nie wyobrazacie sobie co to byla za bestia. Gryzla szarpala jak wzielam go na smycz to ja przegryzl ?? Myslicie ze pozytywne bodzce dzialaly, nieprawda byla kolczatka i co po psu krzywda sie nie stala, mam kochanego podkądernika jadowitego, nadal pewne narowy mu zostaly ale jest pupilkiem i oczkiem w glowie :)
uwazam iz edi ma troszke racji ale nie do konca,
Edi Twój pies jest przepiękny. Wbrew większości przyznje ci racje co do kolczatki, mam dwa psy, jeden malutki - suczka drugi ze schroniska mastiff, ogromna masa - około 80 kg, kolczatki używam zawsze bo gdyby mnie pociągnął (a zdażyło sie ), jechałabym brzuchem po betonie lub trawie. Mój pies Leo był bardzo trudnym psem, zaatakował nawet mnie w ogrodzie, nie było to aż tak tragiczne ale krew się polała. Przyjeżdżała do Leo pani psycholog (behawiorystka) i to ona mi polecila kolczatkę, bez niej nie dałam rady ułożyć psa. Dorosły pies ma już uformowaną psychikę i bardzo trudno jest przestawić takiego psa ale ja dałam radę, długo pracowałam z nim. Twój pies jest agresywny ale jego agresja jest do obcych - to że nie wpuszcza zony do łóżka to dlatego , że wybrał Ciebie na przewodnika stada i można z tym powalczyć żeby było inaczej. Sam fakt, że wzieliście psa ze schorniska to juz wielka sprawa i chwała Wam za to.
Pies ze shroniska jest bardzo wierny. Znam przypadki gdzie nie dało sie pozbawic agresji psa i niestety skończyło sie powrotem do schroniska a Wy mimo jego agresji nie zrezygnowaliście z niego, jestem pełna podziwu dla całej Waszej rodziny, pozdrawiam serdecznie danka
Dankarz rozumiem Twoje argumenty ale niepodzielam zdania, ze dobrym jest to, iz pies (nie do konca skoro w obecnosci Pana ugryzl sasiada) ma go moze co prawda czasem za alfe ale siebie na pewno prynajmniej za bete w stadzie w ktorym reszta domownikow podlega nie tylko Ediemu jako glowie rodziny ale i Psu jako drugim z kolei.
Pies jest piekny, samo wziecie psa ze schroniska i niewatpliwa milosc do niego to czyn szlachetny. Tylko taki uklad w rodzinie moze byc po prostu, moim zdaniem, niebezpieczny i dla domownikow i dla ich gosci.Tym bardzej ze Pies jest nprawde przepiekny ale tez duzy i silny Dla mnie tolerancja tego, gloryfikacja agresji oraz "sposob z kielbasa" ukazujacy jeszcze dotkliwiej kto tu rzadzi - gdyz pes wychowal sobie stado tak, ze trzeba go przekupic by moc wejsc tam gdze sie chce... . jest bledem ale... to nie moja sprawa. Dziwie sie tylko tym faktom. Ale skoro Ediemu to nie przeszkadza...
Dorotko mnie się wydaje, że Edi nie oczekiwał od nas pouczeń , chciał żebyśmy opisali swoje psiaki, ich zachowanie itd... Uwierz mi , że jest bardzo trudno dorosłego psa ze schroniska zwłaszcza, ułożyć, ja bardzo długo walczyłam ze swoim ale sie udało. Edi opisał jak sie jego pies zachowuje, jaki jest .. a tu lawina pouczeń, szkoda , że nikt nie podszedł do tego nieco inaczej, pozdrawiam
Dankarz, Edi opisal BRON w rekach nieodpowiedzialnego wlasciciela i bardzo dumny myslal, ze wszyscy beda aplodowac. Dobrze, ze Ty zrozumialas problem i "ulozylas" Swojego psa, chwala Tobie. Tym bardziej powinnas zrozumiec, ze nie wolno pozwolic na takie zachowanie psu , jakie Edi akceptuje. Po prostu jest to nieodpowiedzielna glupota i nic wiecej. Pies meczy sie psychicznie, musi caly czas byc na "warcie". Pies ma prawo do spokojnego przezycia swoich kilkunastu lat!
Pozdrawiam.
A ja myślę, że pies Ediego się uspokoi, na to trzeba trochę czasu.
Naprawde, tak myslisz? Podalam wyzej wypowiedz Cesara , jednego z najlepszych specjalistow od agresywnych psow na swiecie. On pisze, jak wazne jest zatrzymac natychmiast agresje u psa, inaczej nie opanuje sie czworonoga i bedzie niebezpieczny dla otoczenia.
Mój pies , nigdy nie wchodzi na łóżko , ma swoje miejsce do spania .Jest posłuszny i przyjaźnie nastawiony do ludzi jak i innych psów .Większość osób doradzała aby przyciąć mu uszy , dla mnie to okaleczanie psa więc nie ma mowy . Reaguje na komendy idealnie co mnie cieszy :) Ostatnio coś dziwnego się wydarzyło , pokroiłam mu parówkę ( bardzo je lubi ) kiedy ją powąchał bardzo się najeżył , oddalił się na metr i szczekał , chodził przy tym w dziwny sposób jakby na palcach . Po paru dniach w tym samym sklepie kupiłam mortadeli , mimo że pies był głodny , ta sama powtórka .Wszystko wyrzuciłam i niczego już tam nie kupuję bo mnie to przeraziło . Ciekawi mnie dlaczego on tak się zachowywał , na co tak panicznie reagował ?
na zapach. Tez bym juz nic nie kupila bo moze na zapleczu byc baaarzdzo niehigienicznie.Jkis zapah kojarzy sie psu z czyms zlym jego zachownie odebralabym jako ostrzezenie.
na zapach. Tez bym juz nic nie kupila bo moze na zapleczu byc baaarzdzo niehigienicznie.Jakis zapah kojarzy sie psu z czyms zlym jego zachownie odebralabym jako ostrzezenie.
Właśnie Dorotko tak odebrałam , jako ostrzeżenie ,
Monia, myślę,że dobrze robisz niczego nie kupując w tym sklepie. Zwierzęta instynktownie wiedzą czego nie jeść.
Nie twierdzę, że napewno, ale personel tego sklepu mógł przedłużać termin przydatności jakimś środkiem chemicznym. Podpsute wędliny pies zje, ale z dodatkiem chemicznym to już co innego.