Tolla, ale piękne zdjęcie jesieni. Ostatnio przejeżdżaliśmy koło parku i właśnie widziałam prawie identyczną alejkę zasypaną liśćmi . Szkoda, że nie mieliśmy aparatu, bo piękna byłaby fotka.
Czekam Jolu na ten link. W ogóle napiszcie dziewczyny czego używacie, bo my też będziemy musieli coś takiego zakupić...
A co powiecie na temat nawilżaczy powietrza? Przydatne to?
Ps. Dziękuję Jolu za komplement. Ale niestety zdjęcie nie jest mojego autorstwa. Szczerze mówiąc nawet nie wiem skąd się znalazło na naszym twardym dysku. :)
Tolla, o to linka www.aeromedica.pl , my mamy OB Concept inhalator pneumatyczny. jak do tej pory działa bez zarzutu ( 2 lata) , bardzo polecam .
Co do nawilżaczy , to jestem ogromną fanka tych urządzeń. Sama będąc jeszcze dzieckiem pamietam pozytywne działanie tego urządzenia, które wyglądało jak mały talerz kosmiczny:) . Wówczas polecała nam nawilżacze pediatra- larygolog, ponieważ miałam czesto zapalenie kratani . Niestety były to czasy , kiedy mieszkańcy bloków mogli regulować temperature mieszkania poprzez otwieranie okien, a nie przykręcenie kurka na grzejniku:(. A nie pamiętam , aby rodzice jakoś zbyt często zimą wietrzyli mieszkanko. i tak w mieszkaniu był straszliwy upał, a tym samym suche powietrze.
Małej jak włączamy grzejnik na noc , to też zawsze włączamy nawilżacz. Tej jesieni jeszcze nie włączaliśmy grzejników, ale jak tylko przyjdą mrozy, to i nasz nawilżacz wróci do łask. Stawiam go tylko na podkładce i zdala od mebli , bo taka para ma zły wpływ na drewno.
Ja nie mam nawilżacza ale w zimie jak grzeję w kaloryferach to dzieciom lepiej się śpi szczególnie jak jest gorąco gdy mokry duży ręcznik wieszam im na kaloryferze.
i to jest(jak mi powiedzial nasz lekarz domowy) najlepsza metoda. W nawilzaczach mnoza sie czesto bakterie gdyz one sa ciagle wilgotne czesto wode sie tylko doplewa. , A recznik wysycha do cna - mozna go tez wygotowac....
jak widać co lekarz, to inna opinia. Ja mam zaufanie do lekarki mojego dziecka, pediatry-pulmunologa, bo jak do tej pory skutecznie leczy moją córkę i dzieci mojego brata i zaleca używanie nawilżaczy i inhalatorów. Jasne, jeżeli dziecko ma alergię jak wspomniała abiola, to nawilżacze nie są wskazane. Sama natomiast pamiętam ręcznik na grzejniku , który po trzech godzinach był po prostu suchy jak pieprz i efekt nie był współmierny do zamierzonego. regulacja temperatury była wówczas niemozliwa, ponieważ przekręcenie kurka groziło albo w" najlepszym "przypadku powodzią albo poparzeniem wrzątkiem płynącym w kaloryferze:( .
jeżeli ktos ma na prawdę problemy z krtanią ( czy nawet zwykły katar i oddycha buzią , przez co wysusza własnie gardlo) nawilżacz jest jak najbardziej wskazany. mogę to potwierdzić na własnym przykładzie.
Oj dawno mnie tu nie było... Witam więc cieplutko gdy wiatr lodowaty hula za oknem
U mnie wiele sie działo. Od udanych wakacji w Sudetach począwszy na śmierci mojej ciotki, siostry mojej mamy skończywszy. Jakos staram sie trzymać choc czasami nie łatwo szczególnie, ze dorywczo mam jeszcze jednego chłopca do opieki raz w tygodniu.
A teraz o sukcesach... Zarówno Kuba (3 latka) jak i Gaba (rok i 7mcy) chodza juz bez pieluszki. Mojej Niuni tylko na noc i w podróz zakładam ale w ciągu dnia nie muszę bo na ogół ładnie trzyma i woła na siusiu. Niestety Gabci jeszcze sie zdarzaja wpadki a np w taki dzień jak dzisiaj juz 4 pary spodni wrzuciłam do prania przez zasiusianie. Jestem twarda i peluchy nie wkladam i liczę, że przyniesie to efekty :)
Co do nawilżacza to sama sie nad nim zastanawiam bo mamy strasznie sucho w mieszkaniu wiec poczytamz chęcią o Waszych doświadczeniach.
No i napiszcie jak sie ma nawiżacz do alergi bo ostatnio Gabie ropiały oczy i miała zatkany nos i lekarz powiedział, ze to alergia. Leki które dał pomogły więc pewnie sie nie mylił.
A teraz pytanko, w niedzielę idziemy na pierwszą imprezkę koleżanki Gabrysi. Ma ona 3 latka i chodzi juz do przedszkola. Nie wiem co jej kupć jako prezent bo to mają być wyprawiane urodziny. Może cos poradzicie??? nie mam zbyt wiele kaski no i nie znam jej zbyt dobrze wiec musi to byc cos neutralnego... jak na razie myślałam o prawdziwym misiu, takim tradycyjnym ale nie wiem czy go taki maluch doceni.
Na karty to chyba jeszcze zbyt wcześnie (a może tylko tak mi się wydaje?), ale myślę, że puzzle o dużych elementach, albo takie klocki z obrazkami (jak puzzle) to może byc fajny upominek:-)
Arabis, sama mam trzyletnią córcię i powiem Ci ,że lubi bawić się wszelkimi lalkami. Począwszy od dużych ( baby born) porzez barbie , skończywszy na malutkich typu polly pocket. Te ostatnie możesz już kupić w jakimś niedużym komplecie do 50 zł. Paulina ma zakusy na hazardzistkę , bo lubi też grać w karty piotrusia i gry planszowe ( ostatnio gramy w chińczyka). Puzzle uważam ,że też są fajnym prezentem. A przynajmniej moja mała by się ucieszyła. Książka z bajkami też może być dobrym prezentem, a może jakiś zestaw tzw. ciastoliny...Powiem Ci ,że jak obsrewuję co dzieciaki dostają od kolegów, to rozbieżność jest duża, wszystko zależy od możliwości finansowych rodziców. Dzieciaki mają radochę ze wszystkiego.
W kwestii nawilżacza , to jestem jego ogromną fanką. Pamietam zalety tego , wówczas kosmicznie wyglądającego , urządzenia jeszcze z lat dziecięcych. Już wtedy pani doktor zalecała stosowanie wszelkich nawilżaczy ( najpierw były to zwykłe mokre ręczniki , póżniej gliniane naczynia na kaloryferach , skończywszy na elektrycznym nawilżaczu).
Małej w pokoju zawsze włączam nawilżacz na noc, jeżeli są włączone kaloryfery. Tej jesieni jeszcze nie załączyliśmy grzejników, ale jak tylko przyjdą mrozy nawilżacz wróci do łask. Tak w ogóle to staramy się, aby w domu nie było więcej jak 20 stopni. Dla nas ta temperatura jest optymalna.
Co do ropienia oczu , to ja w zeszłym tyg., jak pisałam miałam zapelenie spojówek od zapchanych kanalków właśnie od kataru. poźniej miałam tak chore zatoki ,że cała lewa częśc twarzy mnie bolała tragicznie. Skuteczna okazała się babcina metoda rozgrzanej soli i leki homeopatyczne . Niestety nic innego nie mogę przyjmować:(
Na obrazku śliczny jesienny pejzaż, a u mnie sypnęło.. Rano były -3 stopnie i wogóle brrr...
Uff, jak ja nie cierpię zimy i zimna!!!
A mężulo dzwonił i u nich +7 stopni i względnie przyjemnie:((( Z tym, że śnieg w Rhedzie to ogólnie cud!
Chyba faktycznie pomyślę o tym inhalatorze, jeśli teraz mała nie pozwoli go sobie zakładac, to w końcu i tak do niego dorośnie.
Pinki nie używam bo dla mnie jest nie opłacalne przy 3 dzieciach. Kupiłam z tej firmy ALVEO. Jedną butelkę już dzieci kończą ale by mówić o efektach to muszą brać 3-4 miesiące by można było coś powiedzieć.
Cisza tu straszna...
Gdzie jesteście???
Kasiu, Diano, Jolu jak się czujecie?
Abiola, gdzie się podziewasz?
Uleńko?
Smutno tu jakoś, a ja chciałam się pochwalić: Mąż zrobił mi prezent i wyremontowaliśmy kuchnię. Może nie jest to szczyt moich marzeń, ale jest ładniej niż było :).
Zajrzy ktoś na Zaciszną???
Tollu, ja zaglądam, ale cisza taka, że aż przeraża, więc zmykam bez słowa:-(
U mnie wszystko ok. To moje ostatnie dwa tygodnie w Polsce, a później witaj nieznane...
Załatwiam różne formalności i kupuję użytykowe drobiazgi do nowego mieszkania, a mężulo po pracy maluje.
Maluch też ma się dobrze, kopie już bardzo mocno, że brzuch lata mi we wszystkie strony, a skutkiem tego mam potworną zgagę niemal non stop.
Trochę pomaga mi Rennie, ale ile też mogę tego brac?
Zuza już się wprawiła i po drodze zgubiła strach więc chodzi już bardzo dobrze, ale ostatnio przeszła samą siebie:-)
Kiedy rozmawiałam z Adaśkiem i kalkulowaliśmy wydatki, Zuza ciągle gdzieś się koło nas kręciła.
Mój tata poszedł spakowac torby do samochodu i za chwilę woła Adama, że czas odjeżdżac.
Rzuciłam się na buciki, kurtkę, czapeczkę i.... dziecka nie ma....
Jedne drzwi otwarte, drugie też.... a mała poszła się z dziadziem pożegnac -w samych rajtuzkach....
Oniemiałam.
Przeszła dwa wysokie progi na których zwykle się potyka, i zeszła po pochyłym ganku (niby nie jest mocno pochyły, ale też zawsze się na nim chwieje) i kamiennym chodniczkiem (kocie łby;-).
A jaka była z tego powodu szczęśliwa!!! Bezcenne:-)
Fajnie Tollu z powodu tego remontu:-) A co do szczytów marzeń, to przecież nie bajerancka kuchnia potrzebna Ci do szczęścia, tylko kochająca i zdrowa rodzinka:-)
Swoją drogą zastanawiam się gdzie jest As... Zawsze się zdarzało, że któraś z nas na jakiś czas znikała z forum, ale As zawsze trwała na posterunku:)
A Peggy może już w szpitalu? W końcu coś jej tam lekarz ostatnio wróżył koniec listopada?
Trzymam kciuki, żeby wszystko było ok. u wużecikowych mamuś:-)
Ja jestem cały czas. Nie piszę jednak nic bo tu wielka cisza i znowu ja miała bym wam zawracać głowę. U mnie jakoś leci. Chłopcy tydzień temu dostali kaszlu. Po 4 dnach pojechałam do lekarza i oczywiście wszystko ok. a kaszel już bardzo mały. Dziś pierwszy raz na noc nie dostali syropu. Przy moich dzieciach zawsze wesoło. Synowie mają różne pomysły i czasami coś śmiesznego powiedzą. Ostatnio dowiedziałam się o jednej scenie z przedszkola. Dzieci z panią posprzątali wszystkie zabawki z dywanu. Dzieci były zachwycone jak ładnie i czysto. Wtedy wchodzi pani sprzątaczka a Paweł do niej woła patrz jak czysto. Ty nie potrafisz tak sprzątać. Ona udawała, że nie słyszy a on kilka razy tak krzyczał. Miałam małą kłótnię z dyrektorką szkoły. Przedszkolaki przed zajęciami czekają na korytarzu. Są to głównie dzieci 4 letnie. Jest dwoje dzieci 5 letnich i jeden 3 late. Dzieci oczywiście hałasują. Dyrektorka przyszła nas rodziców okantolić, że dzieci są za głośno. Ona powiedziała, że dzieci powinny siedzieć na ławce lub stać cicho koło rodziców. Ja powiedziałam, że dzieci są za małe by ustać czy usiedzieć grzecznie. Ona do mnie, że co ona ma powiedzieć jak rodzice nie mają wpływu na zachowanie swoich dzieci. Powiedziała, że dzieci mają przychodzić do przedszkola po godz 13 a nie wcześniej. Ja jej powiedziałam, że jest już 13:02. Nikt z rodziców oczywiście się nie odezwał. Dopiero jak dyrektorka poszła to zaczęły okazywać swoje nie zadowolenie. Ja zawsze starałam się być grzeczna i miła. Po tej sytuacji powiedziałam sobie, że koniec. Jak trzeba będzie to powiem co myślę.
Cześć mamuśki.
Abiola, powiem Ci ,że u mnie co roku jak zbliża się grudzień zawsze coś się wydarzy takiego ,że już chce , aby ten stary rok odszedł i nastąpił nowy z nadzieją,że będzie lepszy ...
dajanka, a na kiedy masz termin porodu ? bo jakoś wypadło mi to z głowy:(
Tolla, fajnie ,że masz nową kuchnię . Zawsze takie zmiany pozytywnie wpływają na nasze babskie samopoczucie. A ,że to kuchnia to już w ogóle nic tylko szykować pyszności dla bliskich:). Ja w sumie też siedzę i myślę cóż by tu zmienić . Njlepiej jak moja Paulina w zeszłym tyg. planowała przemeblowanie w swoim pokoju. Pole manewru w jej przypadku jest mocno ograniczone , ze względu na powierzchnię. Ale choociaż stolik jej przestawiłąm , a potem sama inaczejsobie poukładała pojemniki z zabawkami , jakieś zabawki. W sumie to w styczniu czeka nas małe przemeblowanie , bo gdzieś będziemy musieli umieścić gniazdko dla drugiej córeczki ( w zeszłym tyg. byliśmy na usg i dowiedzieliśmy się ,że będzie to właśnie niunia , hura hura :)
As , czasami trzeba się odezwać, też bardzo nie lubię jak znajdzie się ktoś odważny dopiero poza osobą, do której powinny być skierowane słowa.
Mnie też czeka rozmowa z panią w przedszkolu , tak zwlekam, ale w sumie to dla dobra dziecka mojego i innych będzie. Generalnie bardzo jestem zadowolona z naszego przedszkola, ale denerwuje mnie to ,że dzieci, które mają gorączkę czekają na przyjscie swoich rodziców, A na początku pani nawet straszyła,że jak dziecko będzie miało gorączkę to jeżeli rodzice nie odbiorą telefonu od dyrejakcji to będzie dziecko zabierane przez pogotowie. Zrobiło to ogromne wrażenie na rodzicach , ale co z tego jak ja przychodzę po Paulinę, a tam dzieciaki ledwo siedzą , bo mają tak wysoką temperaturę. Druga rzeecz, to słuchajcie mydło, które w łazience jest na parapecie wysoko, że ja sama muszę podnieść wysoko rękę. Niby przed jedzeniem myją ręce mydłem , bo pani stawia je na umywalce ,ale c z tego jak dziecko nie może umyć rąk normalnie po wyjściu z toalety....
Rozpisałam się, już więcej Was nie zanudzam .
Ulla , co u Ciebie??? Peggi , jak Twoja końcówka ciąży???
Cześć mamuśki.
Abiola, powiem Ci ,że u mnie co roku jak zbliża się grudzień zawsze coś się wydarzy takiego ,że już chce , aby ten stary rok odszedł i nastąpił nowy z nadzieją,że będzie lepszy ...
dajanka, a na kiedy masz termin porodu ? bo jakoś wypadło mi to z głowy:(
Tolla, fajnie ,że masz nową kuchnię . Zawsze takie zmiany pozytywnie wpływają na nasze babskie samopoczucie. A ,że to kuchnia to już w ogóle nic tylko szykować pyszności dla bliskich:). Ja w sumie też siedzę i myślę cóż by tu zmienić . Njlepiej jak moja Paulina w zeszłym tyg. planowała przemeblowanie w swoim pokoju. Pole manewru w jej przypadku jest mocno ograniczone , ze względu na powierzchnię. Ale choociaż stolik jej przestawiłąm , a potem sama inaczejsobie poukładała pojemniki z zabawkami , jakieś zabawki. W sumie to w styczniu czeka nas małe przemeblowanie , bo gdzieś będziemy musieli umieścić gniazdko dla drugiej córeczki ( w zeszłym tyg. byliśmy na usg i dowiedzieliśmy się ,że będzie to właśnie niunia , hura hura :)
As , czasami trzeba się odezwać, też bardzo nie lubię jak znajdzie się ktoś odważny dopiero poza osobą, do której powinny być skierowane słowa.
Mnie też czeka rozmowa z panią w przedszkolu , tak zwlekam, ale w sumie to dla dobra dziecka mojego i innych będzie. Generalnie bardzo jestem zadowolona z naszego przedszkola, ale denerwuje mnie to ,że dzieci, które mają gorączkę czekają na przyjscie swoich rodziców, A na początku pani nawet straszyła,że jak dziecko będzie miało gorączkę to jeżeli rodzice nie odbiorą telefonu od dyrejakcji to będzie dziecko zabierane przez pogotowie. Zrobiło to ogromne wrażenie na rodzicach , ale co z tego jak ja przychodzę po Paulinę, a tam dzieciaki ledwo siedzą , bo mają tak wysoką temperaturę. Druga rzeecz, to słuchajcie mydło, które w łazience jest na parapecie wysoko, że ja sama muszę podnieść wysoko rękę. Niby przed jedzeniem myją ręce mydłem , bo pani stawia je na umywalce ,ale c z tego jak dziecko nie może umyć rąk normalnie po wyjściu z toalety....
Rozpisałam się, już więcej Was nie zanudzam .
Ulla , co u Ciebie??? Peggi , jak Twoja końcówka ciąży???
A tak w ogóle, to moja Paulina w zeszłym tygodniu Paulina przeszła grypę , mój mężulek już powoli wraca do formy, a mnie jakoś odpukać grypsko ominęło.
Abiola! Trzymaj się! Jestem z Tobą. Rok się już kończy całe szczęście. Mam nadzieję, że ten następny przyniesie Ci to, co najlepsze!
Diano, wż-owa ciotka gratuluje Twojej Zuzi!!! Musisz być z niej naprawdę dumna!!! A jak się czujesz w stosunku do tego wyjazdu? Pozytywnie, czy trochę przerażona? (Ps. Kuchnia nie jest szczytem marzeń tylko i wyłącznie dlatego, że zmywarka się nie zmieściła ).
A Kasia chyba jeszcze nie w szpitalu. Traci siły i nerwy w wątku, który przemienił się w coś, czym nie miał być... Przynajmniej ja to tak rozumiem. Kasiu, wróć lepiej do nas! :*
Aniu (As), jesteś naszą strażniczką Zacisznej! Często mobilizujesz nas do pisania, więc bądź i pisz! A, i dobrze zrobiłaś odzywając się do wychowawczyni.
Jola, gratuluję córeczki!!!!!!! :D
Mam jeszcze jeden problem w zerówce i nie wiem jak go rozwiązać. Monika je obiady w szkole. Nie jest wybredna jest prawie wszystkożercą. Jednak w szkole jest gorzej. Nie je np sałatek i niektórych dań bo są dla niej za ostre i pieką. Są za mocno przyprawione. Powiedziałam to wychowawczyni, a ona powiedziała, że o tym nie wie bo tego nie je. Na wywiadówce jeszcze raz o tym powiedziałam i inna mamusia też to potwierdziła a pani znowu powiedziała, że ona nie wie o tego nie je. Nie wiem gdzie to zgłosić: do kuchni czy do dyrektorki szkoły? Czuje że albo mnie zignorują lub znowu będzie awantura a dzieci chyba nie powinny jeść ostrych potraw.
As, uważam, że gromadnie powinniście zareagować i uderzyć jakąś większą grupą rodziców bezpośrednio do dyrektora szkoły. Awantura awanturą, ale to chyba ważne, żeby dzieciom smakowało jedzenie w szkolnej stołówce.
Cisza i spokój... Na kawę wpadłam, na jakieś ciasto liczyłam a tu puchy :(
Pogoda u nas przepiękna, ale dziś postanowiłam skończyć poremontowe sprzątanie. W sumie , to jestem zmuszona, bo wieczorem przychodzi Pani, ubezpieczyć mieszkanie...
Nie przyznawałam się, bo wstyd trochę, ale... My nadal walczymy z nocnikiem. Martyna nie chce nawet na niego usiąść. Na toalecie zresztą też nie. W trakcie remontu biegała w pampersach. W poniedziałek (jutro i w niedzielę wizyty babciowe) postanowiłam jej go ściągnąć i nigdy więcej już nie zakładać (tak podobno najlepiej). Trochę się jednak obawiam , czy będziemy się wyrabiać po tych naszych stu schodach i prawie kilometrze od najbliższego placu zabaw... Sama nie wiem. Szczerze mówiąc brak mi sił. Zauważyłam jednak, że im bardziej mi zależy, tym bardziej ona mnie olewa. Ech... Wczoraj na placu zabaw widziałam takiego czterolatka robiącego w pieluchę (mama mu zmieniała akurat)... Nie chcę tak :(
Niestety mi też wstyd się przyznać ale moi chłopcy na noc też mają jeszcze zakładane pampersy. Próbowałam w lecie ich oduczyć ale poniosłam porażkę. Jeden jednak od dłuższego czasu już ma suchy rano pampers a drugi leje w niego ile chce. Łukasz od 3 dni ma jakieś rozwolnienie. Podobno u nas w szkole dzieci mają taki problem żołądkowo-jelitowy. 2 noce temu o godz 23 mi się obrobił. zastanawiam się czy jednemu na razie nie zdjąć pampersa ale się boję tego olanego łóżka:(
Witajcie dziewczynki:-)
Właśnie mam spokojną chwilę, bo usypiam Zuzię.. i też wstyd, bo ciągle w bujaczku...
Boję się chwili, kiedy trzeba będzie go odstawic i powiedziec "Dośc!". A to już niedługo..
Czekam z tym do wyprowadzki, bo nie chcę, żeby mi tu ryczała i tak mam problemy z bratem, bo on Zuzki w dalszym ciągu nie trawi:-(
Po co ma mi jeszcze wypominac, że ona ciągle ryczy?
Dzisiaj też wyszła taka afera, bo dostał od mamy naklejkę z tabliczką mnożenia i kiedy chciał ją nakleic na zeszyt, Zuzia podeszła i za ten zeszyt szarpnęła. Tragedia -naklejka krzywo się przykleiła więc ją oderwał i wtedy się zniszczyła...
Zaczął na małą krzyczec więc ja tylko, że powinnien pamiętac, że Zuzia jest tylko małym dzieckiem i przyklejac na stole, a nie na łóżku, gdzie mała ma dostęp do wszystkiego.
Młody w bek i z żalami do mamy, że ja Zuzi bronię i na niego zganiam chociaż to nie była jego wina..
Chcę się wyprowadzic, bo naprawdę mam już tego dośc:-(
Ile można się użerac i tłumaczyc rzeczy oczywiste???
Później wymyślił, że drzwiczki od biurka się psują, bo Zuzia je czasami otwiera... ale to, że biurko ma już 14 (!!!) lat jest bez znaczenia...
Nie mam siły i tylko płakac mi się chce.
A co do Oskara, to ileż można byc takim maminsynkiem i fujarą? Zawsze uważał, że jest pępkiem świata i teraz bunt, a co do mamy, to sama nie wiem...
Niby jest bezstronna, ale jak na mój gust to powinna go zmusic do samodzielności skoro sam jej nie chce, a teo nie robi...
Może to wina późnego macierzyństwa (niektóre w tym wieku o dzieciach nawet nie myślą jeszcze), a może jej to pochlebia? A może jeszcze, tak poprostu jest łatwiej?
Nie wiem, nie czepiam się i nie komentuję. Naszą starszą trójkę jakoś wychowała, więc i z Oskarem jakoś będzie...
Głupoty piszę.... Pozdrawiam i pa, pa!!!
Niby racja, ale mi takie zabiegi nie wychodzą:-(
I albo krzyczę, albo później pocichu ryczę żeby się rozładowac:-(
A torcik to istne cudo!!!
Napracowałaś się kobito, ale efekt niesamowity i wcale się nie dziwię, że powalił gości na kolana!!! :-D
Witam mamusie!
Się lenię paskudnie i tyle :) Ale powiedziałam dość, mąż znowu chciał mnie wyciągnać na wyjazd do tesciów. W sumie nic do nich nie mam i chętnie tam jeżdżę, ale teraz z brzuchem...po drodze mnie wytrzęsie, potem wypada ładnie siedzieć i rozmawiać a ja mam ochotę tylko się położyć i spać...i jeszcze ten katar..wrrr...powiedziałam pass, wyprawiłam Izunie z tatusiem do babci i korzystam z błogiego spokoju. I zastanawiam się dlaczego wcześniej sie nie postawiłam.
Poza tym juz ledwie chodzę, mam skurcze,brzuch cały twrdnieje ale nic nie boli...sama nie wiem co o tym myśleć, bo to juz trwa dłuuugi czas. Byłam na KTG, niby narazie nic. Poza tym nic sie nie dzieje...tylko już strasznie zmęczona jestem, najchętniej cały dzien bym spała.
Haniu, gratuluję odmiany i odnowy w kuchni :) Też mi się marzy kilka nowych sprzętów, ale cóż, niepredko to będzie. Teraz będziesz mogła z większym zapałem przystępować do kulinarnych eksperymentów :) A co do nocniczka, to tylko konsekwencja działa i cierpliwość...trzymam kciuki, w kńcu musi się udać! Nam też to nie przyszło łatwo, ale zostawiłam decyzję Izabeli...co dzien rano pytałam: pamers czy majteczki? I kiedy zdecydowała, ze majteczki, to powiedziłam, ze teraz musi sikać na nocniczek i od tego się zaczęło...nie było łatwo, czasem brakowało juz suchych porteczek i majteczek, ale powoli z mozołem i poszło...jeszcze teraz czasem zdarzają się przykre wypadki... Więc głowa do góry, będzie dobrze! Ano, nie wpadałm na Zaciszną bo tu nikogo nie było...i to był błąd, bo zachciało mi się wtrącić w "mądrą" dyskusje i znowu wszystko zostało opacznie zrozumiane. Gdybym nie była w ciąży to bym sobie piwko walnęła na uspokojenie po tych wojnach słownych..i po co mi to było? Bój o pietruszkę, bo i tak nic istotnego z tego wątku nie wynikło. Zaciszna to jednak jest to!
Dajanko, juz niedługo przeprowadzka i zobaczysz jak mały łobuz zateskni za Zuzią...prawda jest taka, że z rodziną jest najlepiej jak się do nich wpada raz na jakis czas. To już niedługo a jak narazie życzę Ci dużo spokoju :) Teraz jest Ci najbardziej potrzebny...
Abiola, koniec roku tuż tuż :) Nowy Rok, nowe nadzieje...mam nadzieję, że Twój tato szybko wróci do formy. A ten tort...rany, cudo! Perfekcyjny!
Jolu, chacam Cię po brzuszku :) Pewnie już zaczyna być widoczny:) I życzę powodzenia w tych przedszkolnych starciach...w koncu chodzi Ci o dobro dziecka a w takich sytuacjach nie można odpuścić.
As, brakowało mi Twoich opowieści o tych Twoich urwisach, fajnie że się odezwałaś, nie zostawiaj Zacisznej, bo pusto tu bez Ciebie!
Uleńko! Wpadnij na Zaciszną :)
To się biedaczko nieźle męczysz..
Mi też już coraz trudniej, tym bardziej, że z Zuzy zrobił się straszny nerwus i złośnik.
Ciągle się o coś wścieka, denerwuje, toczy wojny o kurtkę, spanie i moje "zabawki" typu nóż, widelec...
Niby czuję się dobrze i nie mam żadnych dolegliwości ciążowych za wyjątkiem zgagi, ale jestem wykończona głównie psychicznie.
W domu wszyscy namawiają mnie żebym zaczekała z przeprowadzką do świąt, ale jakoś sobie tego nie wyobrażam...
Lubię święta, cały ten rozgardiasz, pichceniei pieczenie, a w tym roku chciałam postawic na luz i odpocząc, a tu nie będzie to możliwe..
Zresztą wyobraźcie sobie 3 dni i 9 osób w pokoju i kuchni... już widzę oczyma wyobraźni ten pełny zlew i wiecznie zastawiaone szafki, brrrr....
Kończę, ba mała już śpi, więc tylko sprzątanie kąpiel i do łóżka... :)
Aha, trzymaj się Kasiu -już nie długo:)
Kasieńko,nie mam jakoś ostatnio czasu,trochę tu czytam,co u Was,a zaglądam więcej w inne strefy WŻ-tu,no oczywiscie w przepisy,wpadłam po uszy z gotowaniem,pieczeniem,szczególnie teraz przed Świętami....
Kasiu,jestem myślami z Tobą,Ty wiesz!
Wszystkie serdecznie pozdrawiam,życzę zdrowia przede wszystkim!
Na tą minutę szczęścia,miłej tej godziny,radosnego dnia,udanego tygodnia,aby ostatni miesiąc w roku był miłym początkiem kolejnego....
Ula
Córka mnie zaskoczyła. W szkole przygotowują jasełka i ona chciała być królem i dostała ta role. Teraz zastanawiam się w co ją ubiorę bo nie mam stroju i zdolności krawcowej też.
Co takiego złego przed tobą?
Moja siostra ma 15 lat. Pytam Pawła jak myśli czy do cioci przyjdzie Mikołaj. On myśli i mówi, że nie. Pytam dlaczego a on odpowiada, bo ona nie ma dziecka:)
abiolka, trzymaj się cieplutko i myśl pozytywnie kochana!!!
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze!!!
Ech, z tymi występami...
U brata w szkole były dni zdrowia i był... groszkiem (!!!)
Coś tam kombinowałam, ale w końcu mały się rozchorował i miałamto z głowy:-)
Jestem w strachu. Poprosiłam lekarza o badania kontrole. Dziś byłam je zrobić i jestem w strachu czy coś mi nie znajdą. Wynik bedzie w poniedziałek. Robiłam morfologię mocz i na tarczycę. Miałam oczywiście przygodę. Przychodzę do punktu pobrań a tam cały korytarz ludzi. Odczekałam swoje. Po pobraniu krwi wrrrr wyszłam i pani znowu mnie woła. Przepraszała, ze nie zauważyła tego badania na tarczycę i musi mi znowu pobrać krew. Miałam więc kłucie z obu rąk wrrrrrrrrrrrrrrrr. W poniedziałek też jadę do Urzędu pracy się podpisać i tez się boję bo jestem na kuroniówce i by czasem nie chcieli mnie uszczęśliwić pracą bo nie mam jak jej przyjąć i bym zasiłek straciła jak mnie wywalą z bezrobocia..
Mamuśki!!!
Dziś o 16.40 dostałam na gg wiadomość od naszej Kasi (peggy83). Taka radość mnie ogarnęła, więc pozwoliłam sobie zacytować część wiadomośći od Kasi:
"Witaj Haniu, właśnie chciałam napisać na forum co tam u mnie słychac, ale nie działa mi "odpowiedz", nie mogę nic napisać, wiec przekazuje przez Ciebie, że 02.12 urodziłam synka :) Poród przebiegał bez problemów, dzidziuś miał 3,650kg. Teraz powoli dochodzimy do siebie, już wpadłam w rytm opieki nad maluszkiem. Jak narazie starsza siostrzyczka spisuje się na medal, jest zachwycona "nowym dzidziusiem" i nie odstępuje od niego na krok :) (...)
...proszę Cię o przekazanie pozdrowień wszystkim mamusiom na Zacisznej. Może niedługo będę mogła coś napisać to się odezwę. Naprawde, nie wiem co sie dzieje, czy to wina strony, czy mojego komputera..."
Cieszmy się kochane i świętujmy. Wznoszę toast. Za zdrowie Kasi i nowego WŻ-owego maleństwa.
Serdecznie gratuluję synka,niech zdrowo rośnie.Przyłączam się do toastu.
Gratuluję peggy83. Czekam na Twoją relację i zdjęcie maleństwa oraz jakie imię wybraliście. Jak będziesz mieć jakieś pytania to służę radą o ile będę potrafiła:)
Ja w takim razie wznoszę toast sokiem pomarańczowym, bo na nic innego nie mogę sobie pozwolic:-)
Kasiu, gratuluję syneczka!!! Życzę Ci też żeby rósł zdrowo i bezproblemowo:)
Kasiu, wielkie gratulacje. Cieszę się ,że masz już ma świecie swojego syneczka. Oby zdrowo się chował.
Chenie przyłączam się do toastu , chociaż w moim kieliszku będzie woda, a niech tam gazowana , co by też jakieś bąbelki były :)))
Ja również dokładam swoje gratulacje dla Kasi!!! Życzę dużo zdrówka dla mamusi i małego brzdąca!! Także wznoszę toast- tyle, że jak reszta "zaciążonych" tylko wodą mineralną :-)))
Czytam sobie często co się u Was dzieje ale niestety nie zawsze mogę do Was napisać bo albo coś mi komp szwankuje, albo czasu brak
As jak wyniki badań??
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę dużo zdrówka dla wszystkich mamusiek i ich kochanych pociech!!!!
Wyniki lepiej niż się spodziewałam ale mam anemię. Lekarz przepisał mi żelazo powiedział co mam jeść i zalecił wizytę u ginekologa bo przyczyna może być tam. Do ginekologa wybieram się już od sierpnia więc i tak muszę iść.
Dzisiaj w szkole był Mikołaj. Zostałam z moimi dzieci by sobie popatrzeć. W szkole spędziłam 0d godz 11 do 13. Potem chłopców zostawiłam w przedszkolu a z Moniką pojechałam do Urzędu Pracy się podpisać bo nie miałam jej z kim zostawić. Bałam się by przypadkiem nie znaleźli jakiejś oferty dla mnie. Pani najpierw zapytała czy miałam ostatnio jakąś ofertę. Potem mocno szukała czegoś w papierach. Potem zadzwoniła do innego pokoju czy ktoś nie brał z jej pokoju papierów. Potem bez słowa kazała mi się podpisać i wstawić na następny termin w marcu. Biorę zasiłek więc strata bezrobocia nie jest mi na rękę. Potem szybko gotowałam obiad, który musiałam przerwać by przywieść chłopców. Po obiedzie pojechałam do lekarza rodzinnego z wynikami. W przychodni posiedziałam sobie godzinę. Mam nadzieję, że nic nie złapię od chorych ludzi.
Mnie jak bolało gardło to ssałam plasterek cytryny powoli w ustach aż znikł wszystki sok. Udało mi się wyrzuć tak chyba 3 plastry dziennie. na gardło nie pomogło ale katar zniknął błyskawicznie. Nie wiem czy to przypadek. Niektórzy wkładają sobie do nosa słupki cebuli zawinięte w gazę. tez tak robiłam ale nie wiem czy pomaga. Ktoś inny czosnek zmiażdżony w małej ilości wody. Przecedzić i wpuścić sobie trochę do nosa. Próbowałam ale trzeba uważać bo nos tak pali że można się udusić. Tez nie wiem czy mi pomogło. Smakosia ma lekarstwo domowe na przeziębienia - nie zaszkodzi spróbować.
Są takie tabletki na katar, ale nie pamiętam jak się nazywają:(
Jak wzięłam tabletkę rano to do wieczora miałam spokój:) A teraz to tylko olbas:)
sudafet (nie można po nich kierować samochodem i mężczyźnie ciężko o erekcję) lub akatar
Witajcie, tym dziewczynom, które mnie znają mówię poprostu cześć, a tym dziewczynom z którymi nie miałam okazji sie poznać, przedstawię się jestem Mariola, mam dwóch synów, w wieku 3,5 i 6,5 lat. Daaawno mnie nie było, z róznych względów, ale troche ochłonęłam i mam nadzieję, że będę bardziej aktywna. U mnie już piernikowo, wczoraj całą rodziną piekliśmy pierniki, pierniczki itp, dzieciom chyba jeszcze było mało, bo poszli wieczorem piec do sąsiadów:-)) A jak u Was, już coś robicie takiego świątecznego???
Witaj. Mam dzieci w podobnym wieku jak Ty: chłopcy lat 4,5 a córka lat 6. Niestety u mnie świąt jeszcze nie widać. Mam okropnego lenia. Nawet wigilii w domu nie robię tylko wprosiłam się do teściowej. Gościny na święta też nie robię chyba, ze tylko dla taty, siostry, brata z żoną i 2 dzieci i dla moich domowników. Jednak to się okaże czy coś z tego wyjdzie. W sobotę córka ma urodziny i torta mam zrobić. nie będzie tak piękny jak Wasze ale córka będzie zadowolona.
Pewnie słyszeliście o tym żołnierzu co kilka dni temu zginął w Afganistanie? Mój mąż jest kierowcą autobusu jak pewnie wiecie. Czasem wozi żołnierzy na poligon. Żołnierzy z tej jednostki z której zginął ten żołnierz też woził. Przypuszcza, że pewnie jego też woził chociaż osobiście go nie znał. Zawoził nawet część żołnierzy na lotnisko. Być może, że był wśród nich też ten żołnierz. Zwłoki już są w Polsce tego żołnierza a chyba jutro jest jego pogrzeb. Mój mąż o godz 2 w nocy jedzie zawieść żołnierzy na pogrzeb. Dlaczego o tak wczesnej porze jadą nie mam pojęcia. Musiałam o tym napisać.
Witam!
Wszystkie mamy juz pewnie lepią uszka i kapusty warzą...a ja korzystając z drzemki maluszka wpadłam tu na chwilkę i mam nadzieję, ze uda mi się wklepac kilka zdjęć naszego Kubusia...tak, mamy Jakuba, po długich bojach o imię wreszcie tata podjął męską decyzje i jest Kubuś :)
A oto on:
Kubuś dużo śpi i dużo je, ogólnie jest bardzo spokojny i cierpliwy, w nocy czasem robi mamie prezent i spi pięć godzin bez przerwy...no ale takie prezenty zdarzają sie nieczęsto ;) Za dobrze by mi było! Te zdjęci są z pierwszych dni, obecnie synuś przybył już jakieś pół kilo i robi się taki okrąglutki...:)))
A poza tym jestem zaskoczona postawą Izy, która chce co chwilę przytulać i całować braciszka, to naprawdę niespodzianka, bo spodziewaliśmy sie że może być zazdrosna...a tu też zaskoczenie. Co prawda niunia troszkę cierpi, bo się nią tyle nie zajmuję, ale tatuś dzielnie nadrabia braki.
Drogie mamy, korzystając z okazji, że udało mi sie wreszcie coś napisać,
składam Wam wszystkim serdeczne zyczenia zdrowych, pogodnych świąt,
wspaniałej atmosfery przy stole,
duuużo dobrego jedzonka, które tej jednej, wyjatkowej nocy nie idzie w boczki ;))),
niezapomnianych chwil w rodzinnym gronie
i aby te święta były wyjątkowe...niby takie jak zawsze ale jednocześnie niepowtarzalne...
Serdecznie dziękuję Wam za miłe słowa, które napisałyście z okazji narodzin naszego synusia - wszystko czytałam na bierząco, ale mamy problemy z komputerem i może stąd te niemiłe niespodzianki, które mnie spotykają na tej stronce. Po przeinstalowaniu systemu być moze wszystko będzie ok.
Pozdrawiam cieplutko i świątecznie wszystkie mamusie i pociechy!
Śliczny syneczek!!!! i jaka bojowa piąstka :) Gratulacje!!!
Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt spędzonych w zdrowiu i w zgodzie w gronie rodzinnym.
Co się nie odzywacie? Jak wiecie już za niedługo Dzień babci i Dziadka. W mojej szkole szykuje się większa impreza. Najpierw będzie część artystyczna na której dzieci będą mówiły wiersze i śpiewały piosenki a potem impreza przy orkiestrze. Będzie więc można najeść się natańczyć i porozmawiać. Moje wszystkie dzieci będą mówić wiersze. Już teraz z nimi ćwiczę. Chłopcy będą pierwszy raz mówić przed publicznością i mają delikatny stres.
Długo mnie tu nie było ale widzę, że nie tylko ja zaniedbuje Zaciszną :( a może wszystkich zasypało????????
Świeta i Sylwester minęły mi nie wiadomo kiedy. Wigilę robiliśmy u nas i bardzo się z tego cieszę gdyż wreszcie nie musiałam jeżdzić a i wyżyłam się jako kucharka hehe. Sylwester był domowy w towarzystwie innych rodziców z córeczką Zuzią :) było bardzo miło no i się wreszcie zrelaksowałam bo ostatnimi czasy Gaba i Kuba tak dokazują, ze dzień w dzięń padam z wyczerpania!!!
Musze się też pochwalić prezentem od MIkołaja. Mój Mikołaj zaszalał i postanowił wypuścic swoja Kurę domowa na wolnośc sponsorując wyjście do teatru Buffo na "Boeing, boeing":) uśmiałam sie na przedstawieniu że az mnie wszystko bolało i zachaczyliśmy tez o herbaciarnię więc ponapawałam sie miłym klimatem Samych Fusów, i spacer Krakowskim Przedmieściem odbyliśmy... było romantycznie i milutko jak za dawnych czasów.
Poza tym myslimy z mężem o nastepnym dziecku i nawet zaczęłam znowu brać Duphaston, żeby wszystko wyregulować ale tu zaczynaja sie schodki bo po pierwszym opakowaniu sie nic nie działo a przy drugim tego samego dnia co wzięłam pierwsza tabletkę zaczął mi sie okres... no i ciurka mi cos tam i nie wiem co z tym zrobić. Zanim zaszłam w poprzednia ciążę tez brałam ten lek ale nic sie takiego nie działo. Za tydzien ide do lekarza może mi cos wyjaśni.
Muszę Wam się tez przyznać do tego, że byłam na koncercie WOSPu, bez mojej Gabci, która została z dziadkami, i szalałam jak jakaś małolata. Mój mąż i brat śmiali się, ze może Kur domowych lepiej nie wypuszczać z domu bo potem jakies strasznie rzeczy sie dzieją :)
A jak u Was po Świętach i Sylwestrze??? dobrze się Mamuise bawiłyście???
Moje dzieci miały dzisiaj w domu kultury zabawę choinkową. Był to bal przebierańców. spędziłam z nimi tam 3,5 godz. Była głośna muzyka. Dzieci tańczyły. Moi chłopcy tańczyli z dziewczynami. Do jedzenia mieli frytki i herbatę a później kawałek placka i sok (lodowaty). W sali było okropnie zimno ale moje dzieci i tak były spocone. Ja trochę zmarzłam. Raz szukałam moich chłopców i znalazłam ich w kuchni jak sami poszli poprosić o picie
Mój synek jest trochę niejadkiem. Jak się uprze, że czegoś nie zje to nic nie pomoże. Następnym razem jak ma ochotę to zje co kiedyś nie chciał. W piątek do przedszkola daję mu drożdżówkę z serem. zjadają ze smakiem. Przyznał się, że podzielił się z koleżanką bo chciała. Jestem nie zadowolona bo on od brata bliźniaka waży juz mniej o 5 kg a po urodzeniu był cięższy od brata. Powiedziałam mu, ze jak dzieli się z koleżanką to ona powinna też podzielić się z nim. On odpowiedział, że ona miała taką kanapkę której on nigdy w życiu nie jadł.
Mój Pawełek od rana ma grypę żołądkową. Ma biegunkę i wymioty. nie byłam u lekarza bo wiem co podawać bo to nie pierwszy raz. Nic nie je tylko często pije. Zjadł 1 banana ale za raz zwymiotował. Teraz już byłam mądrzejsza i pozwoliłam mu tylko na pół i jest dobrze. Za jakiś czas znowu podam pół.Zjadł też kilka ziarenek ryżu preparowanego.
Wow! Przystojniak z tego Zorro, tylko wąsa mu brakuje ;))) Te Kubusie to fajne chłopaki, hihi. Pozdrawiam!
Ja tylko na chwilę:)
28. 01. urodziłam synka:)
Sergiuszek miał wtedy 4900g i 64cm.
Na razie wszystko jest ok, dokucza mi tylko brak czasu i snu... Ale z tym mam nadzieję będzie tylko lepiej:)
Gratuluję i zaglądaj do na częściej jeżeli tylko czas pozwoli:)
Hej! Jestem i ja :) Dajanko kochana, zdrówka Wam obojgu życzę i Zuzi również. Ale chłopisko, noooooo... :) Oj, będzie coraz lepiej, dzieci śmigiem rosną :) Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się!!!
Witajcie!
Pierwszy raz tu zaglądnęłam to i wypada się przywitać. Jestem mamą Bartosza który obecnie ma 2 latka i 9 miesięcy.Pozdrawiam
Witaj. Ja mam 3 dzieci Monika lat 6 i synowie bliźniaki lat 4,5.
Witaj Jolu :)
Ja jestem mamą dwu i pół - letniej Izabeli i dwu i pół :) - misięcznego Jakuba.
Cieszę się, że do nas dołączyłaś, może rozruszasz troszkę naszą Zaciszną, bo przyszła zima i wszystkie(prawie wszystkie) mamuśki wywiało..., albo zmroziło.., albo zapadły w sen zimowy hihi.
HEEEJ, gdzie jesteeeeeścieeee !!!
Napiszcie co tam u Was słychać...
Witajcie!
U mnie dzisiaj też strasznie sypie juz nie moge doczekać się wiosny kiedy będę mogła ze swoim Bartoszem wychodzić na długie spacerki .
Ja mimo że jestem na diecie bedę dzisiaj smażyc pączki a nad faworkami jeszcze się zastanawiam najgorsze dla mnie jest te walenie wałkiem i cieniutkie wałkowanie ciasta.
Mam pytanko czy któraś z Was miała doczynienia z lapisowaniem u swoich dzieci ???
Pozdrawiam
Całe szczęście nie miałam do czynienia z tym zabiegiem ale z ciekawości sprawdziłam co to jest i Tobie też dam linka do przeczytania http://pl.wikipedia.org/wiki/Lapisowanie Ja pączków nie piekłam. Mąż mi zabronił i sam kupił z samego rana. Jeszcze nie jadłam. nie są na pewno tak dobre jak domowe ale przynajmniej nie ma brudzenia i nie muszę mieć dużej ilości. My pączki jemy symbolicznie a nie obżeramy się. Kiedyś w tym wątku było więcej życia. Teraz to ja tu najwięcej spamuję. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie samej. U nas nie ciekawie: dzieci maja grypę żołądkową. Pawłowi już przeszło. Łukaszowi została biegunka ale jeszcze dziś nie robił więc nie wiem jak jest. Monika zaś kocha wymiotować więc nie wiem czy choruje czy symuluje.
Hej hej hej!!! znowu mnie nie było ale wracam :) mnie tez zasypało. Na drodze dodjazdowej mamy tylko wyjeżdżone koleiny a zaspy takie na metr. Najgorsze są sople giganty wiszące z dachów bloków.
Abiola, "Zmierzch" wciąga i sama się o tym przekonałam. NIby romanssssidło dla nastolatek ale obudziło we mnie mnóstwo pragnień... no moze nie żeby być wampirem ale czułam sie strasznie nie spełniona po przeczytaniu tej sagi. Jak dla mni pierwszy i drugi tom najlepsze, ostatni mnie troszke zawiódł. Całość do pochłoniecia, nie do przeczytania, bo to za mało powidziane. Gdy czytałam nic i nikt sie nie liczył. Mąż się wściekał kiedy gotowałam obiad z nosem w książce i nie był w stanie nawet ze mną porozmawiać. Troche mi tęskno do tego typu lektury tzn tak wciągajacej.
Co do filmu to oglądałam po przeczytaniu i zdecydowanie bardziej mi się podobała książka, inaczej sobie wszystko wyobrażałam.
As, na razie w ciąży nie jestem. Wszystko mi się rozregulowało Byłam u lekarki i powiedziała, ze nie wie skąd takie krwawienie. Miałam poczekać do normalnego terminu okresu i jeśli dostane choćby plamienia to od 16tego dnia cyklu normalnie zacząć brać duphaston. Tak zrobiłam. Dziś łykam ostatnią tabletkę i jak na razie nie miałam żadnych krwistych niespodzianek.
W poniedziałek znowu ide do ginekolożki i zobaczymy co powie. Trochę sie boje tak faszerować hormonami.
Tak w ogóle to czas pedzi. Moja córkcia za niecały miesiąc kończy 2 latka. Ostatnio mnie zadziwiła dopowiadając wierszyki które jej czytałam. Nawt 3,5 ltni Kuba tego nierobi choć codziennie czytamy razem. Poza tym juz całkowicie je sama nie zaleznie co to jest, czy zupa czy kanapka.
No i najgorsze, okazało się, ze ma uczulenie na czekoladę. W związku z tym odstawilismy praktycznie słodycze co wyjdzie na zdrowie każddemu w rodzinie hehe.
Oczywiście tłusty czwartek był paczkowy bo czekolady do pączusiów nie wkładałam tylko sliwki :)
To gratuluje zdolnego syna:) Moja córka niestety jest straszny leń. Jak ma zrobić jakieś zadanie to nie skupia się. Rozgląda. Rozmawia, a potem nie zdąży zrobić lub zrobi niestarannie:(
Gratuluje pociechy :) moja Gaba jak na razie tez jest dociekliwa bestią i zadaje czasem pytania całkiem nie odpowiednie do swego wieku :P
Abiola i jak tam ksiązka??? skonczyłaś już? jestem ciekawa Twoih wrażeń z ostatniej części :)
Ja ostatnio obiecywałam sobie skończyć z pozeraniem słodkości ale nic z tego nie wyszło bo odkryłam o co tak naprawde we mnie chodzi! ja nie tyle lubię jeść słodkości ale lubie je ROBIĆ!!! a z takim nałogiem jeszcze ciężej jest walczyć :) najgorsze jest jednak to, ze oprócz mnie nie ma nikogo komu bym mogła je piec czy gotować. No chyba, że mam zamiar utuczyć córeczkę a tego na razie w planach nie mam.
Poza tym okazało się, że mam torbiel na jajniku więc o ciąży na razie moge zapomnieć. Muszę sie skupić na zaleczeniu tego paskudztwa, które mi urosło.
Pozdrawiam wszystkie mamy, które niestety ostatnio rzadko tu zaglądają.
Życzę ci by obeszło się bez operacji ale wydaje mi się, ze tabletki wystarczą. Ja tu często zaglądam ale tu pustka. Dzisiaj zrobiłam 113 pierogów więc jestem zmęczona. Monika zjadła 12 pierogów i chciała jeszcze ale jej nie pozwoliłam. Łukasz zjadł chyba 10, a synek niejadek Paweł powiedział. że to najlepszy obiadek i zjadł 7 pierogów.
Ja też mam nadzieje, ze wystarczy farmakologia... lekarz wydał mi sie sensowny, konkretny i godny zaufania.
Podziwiam za te pierogi, ja robie ale nie często bo mąż je tylko z kapusta i grzybami w wykonaniu swojej mamy cóż porównywana być nie chcę wiec nie próbuję takich robić. Ja wole na słodko więc tylko czasem dla siebie robię np z serem i marmoladą.
Za to kopytka lubimy bardzo i wszelkie kluski. Ja najbardziej chyba knedle ze śliwka suszoną
My na słodko nie lubimy i kopytek też nie lubimy. Makarony jemy w zupie. Do drugiego dania baaaaaaardzo rzadko.
Cieszę się z Tobą. Jeżeli chodzi o mnie to byłam dzisiaj na kontroli u ginekologa i jest wszystko dobrze. Nasiedziałam się w poczekalni 3 godziny chociaż byłam prywatnie bo takie są tam kolejki. Pacjentka jest u doktorki ok 30 min. Mój Pawełek zmienił obiekt zainteresowań. Ni kocha już Kasi tylko Patrycję. Łukasz skorzystał z okazji i teraz on kocha Kasię a nie Zuzię.
U córki w zerówce jest 1 chłopak i 10 dziewczyn. Dzisiaj chłopak przyniósł dla każdej dziewczyny po Kinder Niespodziance.
Dzisiaj o godz 15 zobaczyłam, że Mojej Monice w przodzie rosną mleczaki a za nimi wyrastają stałe zęby. Pojechałam do znajomego dentysty i ma wyrwane dwie jedynki na dole. Została fachowo przyjęta. Wszystko jej j wytłumaczyli i nie płakała wcale. Najgorsze, że opowiedzieli jej o zębowej wróżce i dali zęby na pamiątkę:(
Mam nadzieję, że mojej normalnie będą się ruszać zęby a nie trzeba będzie za każdym razem wyrywać po znieczuleniu nie ruszających się mleczaków u dentysty. mam też nadzieję, że naprostują jej się te nowe zęby i nie trzeba będzie aparatu. Mam też do Ciebie do pogadania. kupiłam inhalator z nebulizatorem i nie bardzo wiem co podawać do niego na kaszel. Lekarz poradził mi sól fizjologiczną samą luz z wodą do iniekcji lub na duszący kaszel Pulmicort z wodą do iniekcji ale to drogie jest.
Wczoraj byłam u fryzjera. Były 2 fryzjerki i 6 osób. Przyjechałam do fryzjera o godz 13:30 a wyszłam z ładną fryzurą o godz 16:45. Tyle się naczekałam:( Dodam, że fryzjer normalnie czynny do godz 15:00. Czynne od godz 9:00 a o 8:40 czekało już 8 osób. Tak powiedziała fryzjerka.
O matko,ale długo przez tyle czasu to można korzenie zapuścić:-))
Tak. W tym czasie za ścianą zrobiłam drobne zakupy i napisałam kartki świąteczne. wysłać nie zdążyłam i na drugi dzień pojechałam z Moniką kupić buty na wiosnę to wysłałam. Pierwszy raz była na poczcie i była pod wrażeniem.
Też byłam wczoraj u fryzjera ale u mnie zapisujesz się na konkretną godzinę i nie czekasz.
Ja za strzyżenie i pasemka zapłaciłam 45 zł. Myślę, że to niedrogo.
Ja za strzyżenie i farbę zapłaciłam 46 zł też myślę, że to niedrogo. Za strzyżenie na sucho płaci się u nas 8 zł.
U nas strzyżenie na sucho 10zł. W innych miejscach jest drożej.
Witajcie..
O matko to u mojego fryzjera zdzierstwo w biały dzień!!!
Samo obcięcie 15.00 z modelowaniem 25.00, pasemka 75.00 jednokolorowe
a baleyage 100-150,- ja naszczęście mam koleżankę która zmienia zawód na fryzjerkę,
więc jeszcze trochę i zobaczymy... w najgorszym przypadku peruczkę zakupię ;DD
U mojej fryzjerki balayage podobno 55 zl. ale nie robiłam. Czy balayage i pasemka dwukolorowe to to samo? Pytam bo chciałam pasemka i zapytała mnie 1 czy 2 kolory? Po 3 godz czekania w kolejce miałam już dość. Chciałam już iść więc nie wymyślałam i chciałam 1 kolor.