W jednym z czasopism znalazlam taki link oraz zdjecie do niego. Na 100 zdjeciach porownuje sie rozne produkty, biorac pod uwage co sugeruje etykietka a co jest w srodku.. Zobaczcie sami. Aby zobaczyc kolejne zdjecia, kliknijcie na "nächstes"
http://www.pundo3000.com/htms/1.htm
No pouczające :)
Najgorzej wypadają te zawartości puszek, pudełek i torebeczek. Tylko takie roleczki chyba ze sledzi- zawartoś opakowania jest podobna do obrazka.
Powiedz mi Danusia, w Niemczech naprawdę mają takie trójdzielne obiady? Do mikrofalówki i juz?
Nie gotuje się w domu?
Wygląda to strasznie!
Ja u nas tez widziałam w sklepie takie gotowce, ale są zapakowane w przezroczyste pudełko i wyglada ten produkt nawet ładnie. Co prawda nie wiem co się z nim stanie po włożeniu do piekarnika, czy do mikrofali, bo nie próbowałam... No i drogie to jest- chyba 15 zł taki obiadek. A to już jest totalny absurd, bo za 15 zł, albo mniej mozna zjeść obiad w stołówce zakładowej, albo restauracji
Takie torebki też są, ale nie w az takim wyborze. Choc myślę, że i to się zmieni niedługo.
Mnie przerazil wyglad nieapetycznych ziemniakow pürre oraz makaronu, gotowanego, ktory wygladal jak olbrzymia sklejona klucha.
Agiku! W Niemczech mozna kupic takie dania, mozna je kupic zamrozone albo tylko schlodzone i sa rownie drogie.. jak i w PL, ze jesc sie odechciewa. Miedzy 2,49€ - 4.99€ jak jest cos np. z kaczka czy gesia..
Nie jest to oczywiscie sprzedawane,tylko dlatego, ze w domu sie nie gotuje. To raczej ostatnia deska ratunku, gdy ktos nie ma wyboru a nie chce isc do lokalu, bo zona w szpitalu albo jakies tam inne przygody.
Mialam starszych znajomych, ktorym corka zalatwila tak zwane "jedzenie na kolkach" . Przywozono im codziennie gotowe porcje na takich plastikowych talerzach, jedzenie bylo gorace i schowane w styropianowych "termosach" .. Niestety jedzenie dowozono miedzy 10:30 a 11:00 a wtedy Ci panstwo wcale nie chcieli jeszcze jesc obiadu.. no i co teraz... zima kladli to na kaloryfer :/ a latem jedli letnie..
To byla bardzo smutna sprawa. Oni chcieli byc w domu, sami dawac sobie rade a sami gotowac juz nie mogli, bo Babcia miala Alzheimera i trzy razy solila.. albo wcale a dziadek znowu mial taka cukrzyce, ze stracil przez nia wzrok. Nie mieli nawet mikrofalowki... bo ten, ktory by ja mogl obslugiwac to nie widzial... a pani.. nie mogla zapamietac tego jak to robic.
Czasem, bardzo rzadko dawali sie namowic, zeby przywiezc im jakas dobra zupe, taka porzadna z miesem w srodku.. ale to bylo moze 3 razy??
Drugi znajomy straszy pan, tez dostaje takie jedzenie, jednak z innego zrodla i jego jedzenie przychodzi rowniez w styropianowym opakowaniu, ale sklada sie z zupy, salatki, glownego dania oraz deseru. Deser i pierwsze dwa, sa w porcelanowych miseczkach z pokrywka z gumy (taki miekki plastik) a glowne danie na porcelanowym, prostokatnym talerzu tez przykrytym. Wyglada to nawet niezle.
Wrazie ochlodniecia mozna podgrzac w mikrofalowce.
Rozpisalam sie troche ale mysle, ze niektorych to zainteresuje.
Pytalas, czy ludzie tu nie gotuja? Owszem gotuje sie normalnie :) Jedni bardziej wytwornie, drudzy skromniej. Takie gotowe dania to na "wrazie czego"
Moja corka, musiala w tym roku 4 miesiace pracowac na delegacji... Obiady byly sporadyczne, nieraz wychodzila z kolegami z pracy, wieczorem na kolacje do lokalu. Oprocz tych wyjatkowych dni, przezyla wlasnie na takiech goracych kubkach.. i bulce kupionej u piekarza. Schudla dosc pokaznie, co weekend byla w domu to ja znowu podkarmialam i odzywialam intensywnie. Chyba po to robia takie "gotowce" aby w takich wypadkach mozna bylo cos zjesc i miec cieplo w brzuchu ;)
Maz mojej kuzynki z USA, pochodzi z Iowa. jak zapytalam jej, jak mu podchodzi to co ona po polsku gotuje? odpowiedz byla: jemu wszytsko smakuje, bo u niego w domu nigdy sie nie gotowalo.. Mama kupowala zupy w puszkach...
Ja osobiscie nie kupuje zadnych gotowych dan. Pizza czy frytki to wszystko, gdy juz trafia na nasz stol,, to jest wykonane przeze mnie.
Te koreczki, ktore tak ladnie wygladaly, to od firmy Lyssel (albo Lysell) i naprawde wygladaja tak jak u gory tak i w srodku :)
No ale chyba wszyscy wiemy jak są przygotowane takie opakowania.Produkty są piękne aby ktoś je kupił, nie zawsze się zgadza opakowanie i fotografia na nim z produktem w środku.Tak samo jest z fotografiami do kulinarnych gazet.Zanim zrobi się zdjęcie potrawa jest pieszczona nawet lakierem aby np.produkt miał połysk.A potem odpowiedni program do obróbki zdjęć i są np.śliczne ziemniaczki pieczone :)
Acha!
W ten sposób...
Bo ja sobie pomyslałam, że skoro tego wszystkiego jest tak ogromna ilośc, tyle różnych rodzajów, to pewnie dlatego, że jest na to klient...
U nas widocznie takich klientów jest mniej i stąd i wybór mniejszy...
Ale teraz to jeszcze sobie pomysłałam, że ja w sumie nie wiem, jaki jest wybór, bo ja nie zagladam do chłodziarek, do tych alejek z paczuszkami i gotowcami...
A na takie awaryjne sytuacje to tez są... Moja babcia jadła obiady, które gotowali dzieciom w szkole, bo akurat mieszkała w sąsiedztwie szkoły. Płąciła za to jakies grosze ( rzędu 100 zł za miesiac) i tylko dodawała dziewczynkom, które jej przynosiły jakiegoś pieniażka, albo pieniążka i drobiazg.
Przynosili jej to w słoikach, albo ( już potem) - w menażce.
Moi znajomi właściciele restauracji postawili na obiady abonamentowe- obiady te dowozili- własnie w takich styropianowych wytłoczkach.
Ale to jedzenie zupełnie inaczej wygladało- bo było normalnie wykonane, a pośpiech zaznaczał się wyłącznie w tej styropianowej "zastawie" ;)) No i obiad: zupa, ziemniaki, mieso, surówka- kosztują 8 zł- razem z dowozem i opakowaniem.
Fajnie, że nie tylko w Polsce się gotuje :)
I to nie tylko, dlatego, zeby uniknąć jedzenia nafaszerowanego chemią, poprawiaczami, ulepszaczami, ale dlatego, ze gotowanie jakoś zbliża ludzi.
Magia photoshopa - smutne ale prawdziwe.
Ogladanie tych produktow to jak ogladanie gazet z modelkami. Niby wszystkie modelki dopieszczone, sliczne, wysportowane, zgrabne, a w rzeczywistosci to normalne kobiety z celullitem, tradzikiem, problemami naznaczonymi na twarzy itd.
Zdjecie musi ladnie wygladac, aby zachecic. Mnie przeprazila ilosc 'gotowcow' i 'snackow' - jakie to niezdrowe, niesmaczne, a ile ludzie na to wydaja pieniedzy... Najgorzej, jesli dzieci i mlodziez wychowuje sie na takim 'jedzeniu'.