Czy są pomocni w domku,jeśli tak to w czym?Oprócz łożenia na rodzinę...
Podział obowiązków?Wykazywanie inicjatywy?
Czy to Wy dziewczyny "nosicie spodnie"?Bo ja w większości tak...
Muszę np.jechać z mężem i zdecydować w sprawie kupna opału...,bo"on nie może się znać na wszystkim"...-jak mówi...
ja akurat jestem przeciwniczką wyręczania faceta, uważam, że od tego leniwieją...
Jasne, że sprzątam, piorę, gotuję i zarabiam- ale on robi dokładnie to samo. I nieważne, że jak ma zrobić obiad- wiem co będzie- chińczyk z mrożonki, bo tylko to ma szczegółowo rozpisane tzw. "algorytm na chińszczyznę"- ale robi i to najważniejsze. Osobiście uważam, że wyręczające mamusie i żony robią kalekę z chłopa :)
brawo malka :)
partnerstwo przede wszystkim.
mój nauczył się gotować.
robi bardzo dobre naleśniki i umiałby zrobić każdą zupę z przepisu.
z małym dzieckiem tylko zarabianie z prawdziwego zdarzenia mnie omija (co najwyżej mozna tu mowic o dodatkowych drobnych wpływach). więc tutaj chwilowo mamy podział, a moze lepiej nazwać to pewną dysproporcją.
anay, ale taka kolej rzeczy na razie on jest głównym źródłem finansujacym ale to sie zmieni przecież :)
ja to chyba skarba mam w domu: śniadanie i wyprawienie nieletniego do szkoły On, wszytskie dodatkowe zajęcia On, do lekarza i stomatologa: On ( z tata jest spokojny a z mamusia to sie trzęsie sam nad soba-ja siedze za drzwiami i czekam), zakupy On, jak trzeba to posprzata, upierze, ugotuje. przetestowane: w ubiegłym roku musiałam wyjechac na tydzień i chłopaki zostali we dwóch i ani razu nie zadzwonili po pomoc :)
ogólnie mamy równouprawnienie, jak ślubny wyjeżdża to potrafie żarówke wymienić i gwoździa w ściane wbić, jak ja to on zajmuje sie pracami domowymi.
jakos tak wyszło, że oboje pracujemy w domu więc jak trzeba to sie zamieniamy rolami i na szczęście bez protestów :)
U mnie jedynie czasem zmyje naczynia i poodkurza-ale dobre i to;) jeśli chodzi o sprawy domowe.No fakt-pranie i zakupy(małe) też robi:) Z dzieckiem do lekarza to tylko ja-bo "on się na tym nie zna"-tu widze podobieństwo u naszych mężczyzn.
Jak teraz się wysiedziałam w domu przez 4lata to nic wiele nie mówiłam bo on pracował i nas utrzymywał więc sobie odpuściłam i robiłam wszystko. A teraz mój ukochany będzie musiał zakasać rękawy jak wróce do pracy i napewno mu nie odpuszcze. W końcu oboje będziemy wracać zmęczeni po pracy-nie tylko on
Ale widze, że naszych panów trzeba króciutko trzymać -to dla ich dobra
Mi mąż dużo pomaga. Sprząta, odkurza, wiesza i ściąga pranie. Pomoże w przygotowaniu niektórych dań na obiad. Robi zakupy. Jeździ do lekarza z dziećmi jeżeli nie jedziemy razem. Załatwia wszystkie sprawy urzędowe.
Mój mąż zaprowadza dziecko do szkoły, jak trzeba rano wstać, to on wstaje, bo ja jestem śpiącą królewną (tzw nocny marek śpiący do południa), generalnie mamy biuro w domu, więc ja nigdy nie robię sniadań, zawsze, jak mnie budzi, to śniadanko już czeka, czasem także kolacje i obiad.
Jak ma czas to rano zawsze posprząta, co może - oczywiście po męsku, bez wgłębiania się w szczegóły, ale i tak miło wstać na śniadanko, jak już zmywarka chodzi, w kuchni ogarnięte.
Do lekarza i na wszelkie badania chodzi mąż, bo ja panikuję:) A on jest spokojny i zawsze się dopyta.
Generalnie zrobi wszystko,o co proszę, tylko trzeba z 15 razy powtórzyć, więc czasami nie mam cierpliwości i robię to sama. Ale naprawdę nie mam powodu, by narzekać. Jest bardzo samodzielny, w końcu wiele lat w internacie robi swoje:)
Pozdrawiam
o...jak milo slyszec, ze nie tylko ja spie do poludnia...walcze z tym, ale to taaaakie trudne
Aniu, to rodzinne, z pokolenia na pokolenie:)
Nie ma co z tym walczyć, ja kocham swoją "inność", tym bardziej, że wieczory spędzam pracowicie: prasuję, gotuję, szyję itp. Po prostu tak jakoś inaczej działam, rano jestem do niczego i zanim się ogarnę, to już pora na co najmniej drugie śniadanie:)
Ale niedługo jak urodzę córeczkę, to będę musiała się bawić w rannego ptaszka:)
I dziwna rzecz: ostatnio jak byliśmy na wspaniałych wakacjach z całą rodzinką na naszych pięknych mazurach, to sama z siebie codziennie wstawałam o 7-8. A o północy już szłam spać:) Po powrocie do domu, minęło jak ręką odjął:)
Pozdrawiam nocnego marka:)
ale ja musze isc do pracy skoro swit na 10 upssss
siedze w nocy do 3 czasem 4...maz wraca z pracy o 2 w nocy wiec z regoly na niego czekam....dzis w nocy zrobilam pyszny jablecznik...i juz go prawie nie ma
najlepsze sa niedziele...sniadanie jem zamiast obiadu..oszczedzam
Oj to ja wstaję skoro świt.....,bo prawie wtedy gdy Ty ledwo zaśniesz ja wstaję już o 4.30-4.45.....
ojjjjoooojooojjjj...mam nadzieje, ze jestes przyzwyczajona i nie musze Ci wspolczuc...ja o tej porze wsyaje tylko na grzyby, i chodze caly dzien jak pijana ;)
Jak to sie mówi są "sowy" i "skowronki",ja zaliczam sie do "skowronków" i dla mnie najlepszą porą dnia jest właśnie ranoooo....Pozdrawiam!
tak! zazdroszcze wam...bo duzo wiecej mozecie zrobic pozdrawiam
Trzeba czasami sposobem na nich zadziałać np. mamy wysokie mieszkanie-3m, ja mam lęki wysokości i jestem niska, więc mąż wchodzi na drabiny-myje okna, wiesza firany. Myje naczynia, ostatnio miałam problemy z dłońmi (liszaje po myciu), zajmuje się całkowicie praniem, prasuje sobie koszule i robi śniadanie do pracy, a ja prasuje resztę, robi zakupy, choć często jeździmy razem, płaci rachunki, czasami pójdzie z dzieckiem do lekarza, także mamy jakiś podział... jedyna rzecz, w której siedzę po uszy sama, to gotowanie, a to uwielbiam, no może czasem zrobi jajecznicę w sobotę....
mój do jajecznicy dosypuje curry bo twierdzi że to jego odkrywczy pomysł i to jest super. Ale jem to bo go kocham i daję mu szansę wykazania....
U nas podział jest widoczny i bardzo mi to odpowiada ... On jest Techniczy ( dom , samachód ) ja .. Domowa i Kutturalno - Oswiatowa ! ehheeheeh... Czasem tylko wspólnie coś pichcimy ale ja srubokręta do rąk nie chwytam !
Mój jest też techniczny, ja nawet żarówki nie wymienię ( nie dlatego, zebym nie umiała) nie interesują mnie rzadne sprawy urzędowe, nie interesują mnie opłaty :) pomaga mi przy sprzątaniu ( pies kłaczy i trzeba odkurzać codziennie) piorę ja, prasuje kazdy sobie :D zakupy mi przywozi, nie chcę go marudy w sklepie :D a do kuchni nie wpuszczę, bo to moje królestwo
ja tam lubie srubokrety i jak trzeba to i malowanie moge zrobic...z samochodem sama do mechanika jezdze, olej i wode sama sprawdzam, no i mycie tez...maz ma motor, wiec na auto nawet nie patrzy :(
Ja sprzatam mieszkanie, ale jesli jest potrzeba to maz "przeleci" odkurzaczem
wieksze zakupy robimy razem, ale wtedy wydajemy duuuuuzo wiecej
gotowanie jest na mojej glowie, ale jesli zajdzie potzreba potrafi zrobic jajecznice, makaron z tunczykiem i zapiekany ser
pranie wstawiamy obydwoje...na zewnatrz wieszam ja- wewnatrz maz
koszule maz prasuje sobie sam (8-10 sztuk tygodnoiwo) ale skladam ja
reszta prasowania jest moja
na poczte chodzi maz, ale rachunki z mojej pensji, on placi kredyt mieszkania
czesto zalatwia mi tez recepty u lekarza
koty karmi maz
kocie odchody wymieniam ja
smieci wyrzuca maz, ale ja musze wyjac i wymienic worek
ja wyrzucam szklo i papier jak zdaze zanim ich nie wrzuci do zwylkego kubla
nie ma to jak wspolpraca ;))))
ale macie rozpracowany logistycznie podział :))
Coś z tymi workami do śmieci jest:) Może się wysypywać, ale póki nie wyjmę, to nie wyrzuci, haha. No chyba, że ma popisowy dzień i wybitnie wstanie prawą nogą...:)
Jeszcze jedna rzecz: mąż robi wszystko związane z prądem, za to malowanie, cekolowanie, remontowanie, podłogi, kafle, to moja działka.
On nawet chyba nie wie, jak rozrobić gips:)))) Ale to jakby mój zawód, więc nie lubię, jak ktoś mi się wtrąca.
drakas wlasnie w samo sedno trafilas! nie wyniesie, jesli nie bedzie wyjety ten worek...wiec..
W życiu różnie bywa. Ja chętnie bym podał śniadanie do łóżka, ale nie ma komu. I obiadem też muszę się sam cieszyć. Wypieki też tak nie smakują.. Wierzę, że to jeszcze się zmieni. To jest pewne. I pokłócić się będzie z kim.
czos...ale w miedzy czasie na mamie trenujesz hi hi hi niejedna by Cie chciala ;)
Czosie,szukasz czy już chwilowo nie?
Może mogłabym poznać Cię z moją mamą?Nie ma w szafie moherowych beretów...
ale sztrykowane beretki sa w modzie ,)
Szukam, ale ja nie chcę mieszkać w mieście, nie jem mięsa, nie chodzę do kościoła, nie pozbędę się koni.
Szkoda,bo już wydawałeś mi się facetem do rzeczy...To wcale nie prima aprilis...Pozdrawiam! -Ania
Wiem, wiem. Ci którzy mają swój punkt widzenia i swoje potrzeby nie są do rzeczy.
Nie miałam zamiaru Cię urazić...Każdy jest inny,po prostu...
Ha, to dla mnie idealny partner:)))))
Mieszkam na wsi,mieso jem ale nie musze, caly ten tydzien gotuje jarzynowo, bo przyjaciolka jest wegetarianka, do kosciola tylko na sluby i niedlugo na chrzest wnuczka,
konie przychodza do mojej dzialki z wizyta kazdego dnia (zrobie zdjecie jak zdaze),,,
Warunek, jak chrapiesz to oddzielne sypialnie przynajmnie po zasnieciu,,,hihihi,,,,
Mnie wystarczy mały kącik, ale konie potrzebują minimum 1ha pastwisk!
Hmm... gotuję ja, bo uwielbiam. Mój umie i lubi gotować, ale dawno temu wygoniłam go z kuchni ( duzy błąd). Czasem gotuje, ale i tak obieranie warzyw, zmywanie, sprzątanie- ja :( No i trzeba stać i podziwiać w stylu "jeju, jak ty pieknie kroisz nozem... Inaczej gotowanie mu się nie podoba...Poza tym ma ogromny problem z zaplanowaniem wszystkiego i zgraniem w czasie- np ziemniaki już dawno sa rozgotowane, a mięso jeszcze surowe... Mniejsza o to- wązne, ze się stara. Kiedyś były urocze śniadanka, ale jakoś tak mi się porobiło, ze z nocnego agika zrobił się ze mnie ranny ptaszek. Mam ogromnego powera rano, zawsze mi sie wydaje, zę swiat uniosę... robie kawę, szukuję kąpiel, robię śniadanie.
Sprzatanie - razem. Skoro ja moge kilka godzin stać i myć okna, to on może je rozkręcić. Stanowczo odmówiłam przesuwania mebli, pralki, lodówki. Mimo dogadywań, ze sąsiadki to robią. Sąsiadki nie pracują i choćby dla relaksu...Zresztą to ich sprawa.
Nienawidzę odkurzać i ścierać kurzu- wiec tego nie robię.On trzepie tez dywany. Mycie kibla, wanny- go nie ineteresuje, więc ja to robię.
Drobne remonty- on, tyle, zę znów trzeba stać i podziwiać- inaczej mu robota nie idzie i malowanie powierzchni 20 m kw zajmuje mu miesiąc! A kazde machniecie pędzlem trzeba skomentować- "jeju jak pięknie"...Przy malowaniu kuchni, po miesiącu straciłam nerwy i powiedziałam- nie ma kuchni- nie ma obiadu! Jakoś dało sie wszystko skończyć i posprzatać w jedno popołudnie.
Przy tym wszystkim najgorsze jest to, ze jakaś firma by to wszystko zrobiła ( oszczędzając czas i moje koszta osobiste) ale o tym nie ma w ogóle mowy- wszyscy to partacze! I biedactwo by nie usnęło wiedząc, zę za kaloryferem jest niedomalowane!
Zakupy- razem. On uwielbia, ja nienawidzę ( oprócz paru sklepów), ale przeważnie zakupy robimy wracając z pracy- więc razem...
A poza tym.... on lubi ze mną.- Przy okazji pamietanie o takich duperelach jak to, czy w domu jest sól, mąka, musztarda- na mojej głowie. Wszelkie planowanie zakupów na dłuższy czas- ja.
Pranie i prasowanie- tylko i wyłacznie ja. Uspokaja mnie to, relaksuje. Czasem siada na spodniach, zębym mu nie uprała. Może rzeczywiście przesadzam
Rachunki, urzedy- tylko ja.
Hmmm.... czyli to nie wygląda tak źle. Moze rzeczywiście zachowuję się jak pokrzywdzona księzniczka?
hi hi niektore zachowania "Twoj" ma podobne do "Mojego" zwlaszcza to chwalenie....a i jeszcze cos, co mnie troche doprowadza do rozpaczy...kiedy cos robi z prac technicznych to najlepiej jakbym mu towarzyszyla i podawala wszystkie "sztucce" ufa! i to wieczne przynoszenie i podawanie rzeczy...typu wejdzie do wanny i potem wola "podaj mi reeeeeecznik"
A pizamkę sam sobie przynosi? Bo mojemu to raczej się zapomina zabrać z sypialni i się drze:)
scielac lozko ukladam zawsze pod poduszka...
hi
u mnie to samo :)
A jeszcze zapomniałam o śmieciach- generalnie wyrzuca on, czasem ja też, jak idę do sklepu np to po drodze wyrzucę...Nie przypominam soie, zeby sam zmienił worek... Poza tym czasem się uprę- "wyrzuć śmieci" - "zaraz:", i jak tak kilka razy zrobi to, zaczynam rzucac np obierki na podłogę- wtedy jakoś go oświeci...
No i to ględzenie- mam czyste koszulki? a gdzie????
A najlepsze_ "gdzie jest masło" :D najpierw się tez denerwowałam, ale teraz spokojnie odpowiadam " a gdzie ma być? przecież w pralce jest"
Jakoś na wszystkich znanych mi mężczyznach to się sprawdza: gdzie jest masło? no patrzysz na niego! <zamyka lodówkę> "nie ma"
Poza tym mój ma ogromny problem, zeby rozróżnić puste opakowania od pełnych... Jakoś dziwnie te puste nie moge trafić do kosza.
Np- ja nie piję mleka, czasem używam do naleśników, albo do sosów. jak widze, zę w lodówce nie ma- to rejestruję w głowie, zę trzeba kupić. Ale moje słonko zamiast do kosza na śmieci wkłada puste pudełko mleka do lodówki. A potem " a my nie mamy mleka"
Albo zostawia mi PÓŁ ŁYŻECZKI dżemu w słoiku ( no bo może miałabyś chęć, to nie chciałem Ci wyjadać), a ja wcale nie jadam dżemów!!! podobnie zostawia mi JEDNĄ OLIWKĘ! w dużym słoiku i pól ziemniaka i jeden kęs kotleta ( których nie cierpię)- na dużym talerzu.
Albo mamy szesć ( !!!!) otwartych słoików musztardy ( bo nie widział że jest i kupił i otworzył)
ojjjjjjjjjjjjj te ostatnie zdania to o mnie mam problem z wyrzucaniem....prawie pustych pudelek, sloiczkow, lyzeczki dzemu, jednej oliwki....zaczne nowe opakowanie, ale starego nie skoncze....pani psycholog mowila, ze to strach przed przyszloscia...mozecie mi zrobic analize jak chcecie hi hi hi...to samo z kremami do twarzy, szamponami....maz jak sie dorwie to wszystko mi wyrzuca
A najlepsze_ "gdzie jest masło" :D najpierw się tez
> denerwowałam, ale teraz spokojnie odpowiadam " a gdzie ma być? przecież w
> pralce jest"Jakoś na wszystkich znanych mi mężczyznach to się sprawdza: gdzie
> jest masło? no patrzysz na niego! "nie
> ma"
to samo u mnie!!! czasami szuka czegoś, jakby był w domu pierwszy raz, ciągle czegoś szuka, a potem gdy tylko przyjdę, to się okazuje, ze to coś jest tuż przed jego nosem. Ale mnie to wkurza!!!
he! oni dobrze wiedza gdzie co lezy! tylko chca byc obslugiwani, rozpieszczani...bardzo potrzebuja matkowania...
ztego samego dsie usmialam jak mops
agik a z tymi sloiczkami to czasowo miala moja corka i czy jeszcze ma? Moze, nie wiem bo jest na swoim a ja nie prowdze u niej inspekcji lodowkowej
Moj maz umie wszystko ale...nie lubi sprzatac. Za to dobrze gotuje i jesz zlota raczka. Niestety ma malo czasu bo jako szef firmy pracuje duzo wiecej niz 8 godzin dziennie. Jednak w piatki badz na weekend czesto mnie wyrecza w gotowaniu czy tez pomaga w generalnych porzadkach. No i to on robi zakupy.
Nie wiem, czy moj maz mi pomaga? Ja gotuje, On sprzata. Czy to jest pomoc? Raczej nie. No bo ja sie w ogole nie dotykam sprzatania. On odwozi pranie do pralni i przywozi gotowe juz poskladane i kazdy chowa swoje. Mamy osobne szafy i szafki na bielizne, nigdy jeszcze nie zajrzalam nawet do Jego szafy czy szafki, bo i po co? Nie mam zielonego pojecia o Jego koszulach, spodniach, skarpetach...jest doroslym czlowiekiem i to On jest odpowiedzialny za to jak sie ubiera. Robi to doskonale:))
Latem ja odpuszczam gotowanie w kuchni i tylko robie salatki, a On zajmuje sie grillem, lacznie z myciem po grillowaniu.
hi hi ...Lucky, a co tak zwanymi rzeczami wspolnymi? posciel np. lub obrusy? oczywiscie zartuje...
Posciel i obrusy sa prane przeciez rowniez w pralni i tam prasowane, wiec jak przywozi pranie to i posciel z obrusami sie zmiesci:) no chyba ze chodzi Ci konkretnie o to kto to chowa? Jelsi jest obrus na wieszaku, to oczywiscie, logiczne, ze maz powiesi w szafie, a posciel czy reczniki na polke to naprawde kto akurat zrobi to nie ma znaczenia> No nie mamy az tak szczegolowego regulaminu:))
:)))) fajnie masz! mnie ciuchy dobijaja...z regoly mam artystyczny nielad
Lucky,,,hehehe, o czym Ty piszesz?,,,"On odwozi pranie do pralni i przywozi gotowe i kazdy chowa swoje",,,,w Hameryce oddawanie prania do pralni jest bardzo tanie i nagminne, w Europie , w Szwecji nie mozliwe, bankrucja gwarantowana:)))))
Kurcze, zawsze lubilam prac i prasowac i ukladac pachnace ciuchy moim panom, ot taka masochistka jestem:)))))))
Kwiatku :) moja babcia zawsze mawiala ,nie chwali sie dnia przed zachodem slonca i chlopa przed smiercia ,wiec i ja swojego nie bede wychwalac :) ale jedno powiem ! dobrego, pracowitego i pomocnego mam chlopine