Taki temat mi przyszedł na myśl wielotorowo ( że tak powiem;) )
Po pierwsze wiosna :)
Po drugie- wątek o antyoksydantach :)
Po trzecie wątek o majonezie :)
Po czwarte- chcę dac upust swojej irytacji związanej ze śmieciami w lesie.
No to zaczynam od "po czwarte: :)
Stopniał snieg i odsłonił oprócz wschodzacego zboza ozimego- tony smieci... Tony śmieci w lasach, wywalone pampersy, pudełka po sokach, butelki. Wkurza mnie to strasznie!!! Czy to tak trudno zrozumieć, ze jesli bierze się ze soba pełne, to mozna zabra ze sobą i puste?! ( nie dotyczy to pampersów, bo znimi odwrotnie, co nie znaczy, zę mniej wkurzająco)
I jak tu zażyć relaksu na łonie natury?
Na ten podwątek chyba nie będzie odezwu, bo jak sądzę- kązdego to wkurza...
W watku o antyoksydantach znalazłam troskę o środowisko naturalne i tak mi się to połaczyło...nie musimy smiecić, i nie musimy pochylac głowyw wielkim zmartwieniu jakiez to mamy zatrute środowisko. Mimo, ze fabryki nas trują, my się nie musimy dokładac do tego! Nie musimy uzywac plastikowych toreb- bo możemy brac na zakupy swoje- płócienne, albo z trwałej folii- wielorazowe, możemy uzywać żarówek energooszczednych- będzie jaśniej i taniej, nie musimy używać piór kulkowych, które szybko się wyczerpują, a plastik znów jest odpadem, mozemy segregować smieci.... wreszcie- nie musimy wyrzucać smieci do lasu!!!
Mnie sie zdaje, ze dużo takich bolączek ... hmmm... cywilizacyjnych... wynika z oderwania od naturalnego środowiska. Rytm zycia jest regulowany wskazówkami zegara a nie porami dnia, albo cyklami natury.
Ja mam taki sposób, który wyczytałam kiedyś w jakimś czasopiśmie. Jak mnie już stres i poczucie, ze nie jestem człowiekiem, tylko maszyną podbijająca PKB wykancza, to jedziemy z lubym do lasu... zbieramy patyki, a zresztą co jest- są jagody- to zbieramy, sa maliny- to zbieramy, jest mech- to zbieramy, zarnowiec- to żarnowiec. Wycztałam w czasopiśmie, że przytulenie sie do drzewa- bardzo uspokaja. Dosłownie- nalezy objąc drzewo rękami i przytulic twarz do kory.
Podobno różne drzewa pomagają na różne dolegliwości- tego nie wiem. Wiem natomiast, ze mnie to pomaga i uspokaja.
No i teraz do rzeczy Agiku, hi
Wątek o majonezie wydaje mi się wartościowy. Ale zrobiło się w nim zbyt pyskato.
A ja bym chciała cos się o "zielonym" odzywianiu dowiedzieć...
Bardzo mnie zainspirowało menu sieci barów "greenway". I bardzo mi się podobają pomysły. JUz nawet zaczęłam próbować jakoś po swojemu ( z pomoca wuja googla) "odtwarzać" smaki.
Powiem Wam- to jest niezwykle inspirujące.
Robiłam tort warzywny ( co prawda z mięsem- dla lubego), robiłam pierogi z pełnej mąki z soczewicą- mniam, a dziś zrobiłam "puchate pierożki z cukinią" Bahusa. Są wspaniałe! nawet nie zdązyłam zrobić zdjecia, bo je pozarliśmy- nawet luby nie zadał swojego sztandarowego pytania " a mieso dzieeee?", hi
Jutro znów je zrobię, a potem pokombinuję z farszem z cukini do pierogów z razowej mąki :)
Zrobiłam tez pesto- pierwszy raz w życiu jadłam i jestem zachwycona!!! podmarzła mi bazylia, która miałam na oknie, wymieszałam z pietruszką, czosnkiem i olejem lnianym- trochę nie według "szkoły", ale za to jakie pyszne!!! Aż mi się zamarzyło zrobić coś podobnego z innymi ziołami... i będę próbowac...
Kupiłam kiełki
Kupiłam mix sałat
Kupiłam mąke razową
i różne inne rzeczy... :)
Aż mi sie chce gotować :)
Tylko pomysłu brak.
Podrzucicie coś?
Chozi mi o posiłek przygotowany W CAŁOŚCI z nieprzetworzonych produktów- z maki razowej, ze świezych warzyw, jakichś fajnych ( niedrogich) dodatków. Nie szukam przepisu w stylu "weż gulasz sojowy ze sklepu" :)- chce sama wszystko zrobić własnymi rękami.
Mięso może być też ;) a niech tam lubemu będzie...
Naleśniki z mąki razowej. Nie robię z samej mąki razowej - bo mam przeniesienie z chleba, że będzie coś nie tak (nie musi być słuszne) - ale poł na pół. Do tego farsz warzywny - marchewka, fasolka szparogowa, brokuły, zielony groszek (nie wiem co wyjdzie z surowej cukini jak puści wodę). wszystko połączone właśnie pesto...
A moze pita z mąki razowej? Wychodzi bardzo smaczna - tu też mieszam pół na pół. Do tego jako farsz same warzywa, a jako sos - jogurt czosnkowy.
Może omlet też z mąka razową zamiast zwykłej - z dużą iloscią warzyw.
A moze gołąbki z fetą i szpinakiem - ostatnio takie wymyśliłam. Syn był za, mąż kręcił nosem. Po obiedzie stwierdził, że zdecydowanie lepsze niż toskańskie (z ryżem nie zje).
Jak mi jeszcze coś przyjdzie do głowy to wpisze
do naleśników jak i pity spokojnie można dodać kiełki
Super!!!
Pita- czyli jakie ciasto? Normalne- jak na bułki? Czy jakieś specjalne?
JUz się zakochałam w tym przepisie :)
Z boczniakami--- mrrr :) Albo z mieszanka warzyw ... i z sosem czosnkowym i z sosem pomidorowo- paprykowym...
I Twój placek porowy tez mi się bardzo podoba... i tez go zrobię niedługo :)
A propos gołabków- robiłam ostatnio z mieszaną kaszą ( gryczaną i jeczmienna) z grzybami suszonymi, z pieczarkami i mrożonki warzywnej- mniam okrutne :D- z sosem grzybowym.
A czemu sama maka razowa jest zła? Nie rosnie? Ja kiedyś robiłam moje bułeczki z mąki na żurek ( taką akurat miałam) i mi normalnie wyrosły...tylko, ze na drożdżach :) a nie na zakwasie.
http://wielkiezarcie.com/przepis8932.html
http://wielkiezarcie.com/przepis24721.html
Tu są dwa moje sprawdzone przepisy na pitę.
Mąka razowa nie jest zła. Ale jak robiłąm z samej mąki razowej chleb - to wychodził gorzkawy i nie trzymał struktury (kruszył się i sypał). Potem gdzieś czytałam, że optymalne proporcje to do 50 % mąki razowej. Tego sie trzymam. I to też przeniosłam na naleśniki czy inne wypieki.
Ekko,
czy spotkalas gdzies przepis na pite z samej maki razowej?
Dla mnie jestes guru chlebowe, przeszukalam wszystkie moje ksiazki "chlebowe" i wszedzie jest dodatek pszennej.
Dzieki
Nie - nie spotkałam też przepisu na pitę z dodatkiem razowym. robię sama - dając do 50 % mąki razowej
Z sałatami poleca Ci sałatę lodową z tuńczykiem Till. co prawda sos 1000 wysp jest trudny do zdobycia - ale na WZ-et jest sporo przepisów (zdesperowana szukałam), mnoże nawet wyjdzie lepsze - bo ostatnio kupiony zapas Heinza mi nie podchodzi - jak dla mnie jest za słodki (motyl był dobry - ale jego spotkałam tylko raz). Ale rozcieńczę jogurtem, doprawie tabasko - będzie jak lubię.
Lajan!!!!
Uwielbiam Cię!!!
Sama tak robię- jak jestem w lesie- zbieram śmieci do reklamówki... ( przekonała mnie Mahika)- co prawda ja staram się nie śmiecić, ale zawszeć to śmieci mniej!!!
Tak ładnie to napisałes- ja nie miałam odwagi, zeby coś takiego zaproponować...
U nas nie ma koszy na śmieci w dzielnicach domków jednorodzinnych - bo ludzie wyrzucali tam swoje śmieci domowe, aby nie płacić za wywóz z domu.
Teraz chyba wprowadzili nakaz produkcji jakiejś objętości śmieci - jeżeli nei wyrobi się normy trzeba płacić karę.
Ale kosze sie nie pojawiły.
Ja u siebie w bloku mam segregacje śmieci. Od zeszłego roku wyrosły mi w kuchni dwa dodatkowe wiadra - na plastik i szkło oraz reklamówka na papiery. A i tak ludzie do papierów wrzucają kartony od mleka.
Muszę przyznać,że na naszym osiedlu segregacja śmieci wygląda bardzo dobrze już od paru lat. Mąż też już nie wrzuca kartonów po mleku do makulatury od kiedy wbiłam mu do głowy, że karton po mleku zawiera folię. Działkę mam nad rzeczką - po niedzielnych spacerowiczach zbieram całe reklamówy puszek po piwie itp. Do lasu musiałabym jechać z przyczepą i to dużą, bo mieszkańcy pobliskich wsi wywożą do lasu co się da / telewizor, kuchenka gazowa, fotel samochodowy/ - ręce opadają. Pozdrawiam zielono !
Cannelloni z mąki razowej z farszem /ricotta + szpinak/ w sosie pomidorowym. Pozdrawiam !
Dziękuję :)
Ale skąd wziąc cannelloni razowe?
Zrobic samemu? Jak?
Agik, canelloni i lasagne sa z identycznego ciasta, mozna robic w domu samemu, maka, zoltka, sol i woda, jak na makaron, wyrabiasz, walkujesz i gotujesz, ale czy wyjda z razowej to nie wiem, mozna sprobowac
Dziekuję Anna :*
Umiem zrobić ciasto na makaron :)
Z razowej mąki wychodzi super!
Zreszta można kupić- jutro będę jadła penne z moim pesto :)
Albo z makaronem szpinakowo- pomidorowym- też można kupić.
Tylko- JAK UFORMOWAĆ RURY cannelloni? w domowych warunkach? Nie chodzi mi o CIASTO tylko o SPOSÓB ( KSZTAŁT)
Prostokątne kawałki makaronu /wielkość - taka aby pasowała do naczynia w którym będziesz zapiekać i jak grube mają być rurki/ - na krótszym boku nakładasz przygotowany farsz - zawijasz rulonik i wkładasz do naczynia, następne układasz jeden za drugim, tak aby przylegały do siebie, aż do wypełnienia naczynia. Pozdrawiam !
Ale mi głupio, ze na to nie wpadłam.
Serdeczne dzieki!!!
Skorzystam na pewno!
kroisz prostokaty i faszerujesz, zawijasz i do brytwanki
A można kupić z mąki razowej? makaron razowy widziałam. I kupuję.
Chętnie kupuję zielone lasagne (to nie razowe a ze szpinakiem), ale razowego cannelloni nie widziałam
Nie kupowałam , robię w domu /wątek 17/.Pozdrawiam!
Jak już zaczęłaś o zdrowym jedzeniu to może ktoś mi podpowie o brązowym ryżu. Mnie aż tak mocno nie przeszkadza, ale panowie podnoszą bunt, że za słabo rozklejony. Przedłużałam nawet czas gotowania - do 40 minut. Ale ostatnio trafił się jakiś oporny - bo po tym czasie miałam wrażenie, że jem nie ugotowany ryż - jedynie zanurzony w ciepłej wodzie, celem ocieplenia.
Czy wydłużenie czasu spowoduje choć troche rozklejenie ryżu? czy on do końca pozostaje taki chrupki?
nie, Ekkore, brazowy albo czarny "dziki" ryz nigdy nie ugotuje sie na rozklejony, to zupelnie inne ziarno od tradycyjnego ryzu.
Ugotuje się - gwarantuję Ci to. Raz mi sie udało. Co prawda ugotowałam praktycznie razem z garnkiem - bo zapomniałam o ryżu. Jak wróciłam do kuchni to wody było może na pół cm. Ale ryż był mięciutki....
wlasnie wczoraj gotowalam ryz, ale tzw. nie oczyszczony, przez prawie 40 min. byl miekki w sam raz, ale nie rozklejony...taki lubie :)
Ekko,
Moze sie przyda ta informacja, brazowy ryz zawsze mocze przez 2 godziny.
Witaj, również mi się zielono zrobiło, otóż:
Jeśli chodzi o mix sałat, to z nich polecam "zielona sałata mix" w moich przepisach;
Do drzew się przytulam, szczególnie do brzozy, dobre na samopoczucie, na "wywalenie" złych emocji, na stres; w ogóle las lubię, często w niedzielę jedziemy w plener;
Zielone tapety, motywy liści, kwiaty w wazonach.....
Mamy już płócienne torby na zakupy;
Dziecku do przedszkola oddaję zużyte baterie, makulaturę a za to dzieciaki w nagrodę mają nowy plac zabaw;
Pozdrawiam!!!!!!!!
Aleś wiosnę przyprowadziła :)
Miks sałat- super wiosennie wygląda :) dzięki :)
Już wcześniej chodziło mi po głowie, ale całkowicie przypomniałao mi się po jednym z ostatnich komentarzy - praliny z wędzonego łososia w pistacjach Kluko. Są smaczne, niezbyt pracochłonne i wiosenno zielone. A - i zamiast łososia spokojnie można dać inną wędzona rybę (robiłam też z makrelą)
http://gotowanie.onet.pl/11287,310,24824,,ryz_brazowy_gotowany,kuchniadladzieci.html
Ja gotowałam normalnie :) smakowało mi takie lekko twarde :) lubemu - ( a to niespodzianka, hi) - nie!
Ale wujek google powiedział tak jak wyżej :)
sorry- źle się podpięlam... to odpowiedź do wczesniejszej Twojej Ekkore wypowiedzi- o gootwaniu ryżu :)
agik, ja juz sama nie wiem gdzie sie podpiac, zeby nie bylo burzy, bo ja tylko ogolnie i do wszystkich.
Mam tu taka ortodoksyjna kolezanke, ktora zawsze, nie tylko w zwiazku z wiosna, bardzo sie stara, zeby najzdrowiej i najbardziej ekologicznie, ale tak naprawde czy to w ogole moze byc realizowalne? Przeciez dowiezienie pod nasza szerokosc geograficzna pelnoziarnistego ryzu, zielonej herbaty, czy tabasco zatruje po drodze i ryby i morza, a w miedzyczasie spowoduje jeszcze wypadniecie dysku u dziesiecioletniego dziecka co ten ryz ladowalo.
Ja tu nie wystepuje w charakterze psuja Waszego entuzjazmu, ale takie jest niestety zycie (jesli zrezygnujemy z owego ryzu, to dziecko bez wypadnietego dysku umrzec moze z glodu). Skorka za wyprawke.
A moze skupic sie na produkcji wlasnego regionu? Nie zastanawialam sie czy to w ogole mozliwe, bo tak sie juz przyzwyczailismy do roznorodnosci, do przypraw, ze nie wiem, czy ja na przyklad znalazlabym w sobie wystarczajaco zasobow na rozbudowywanie kulinarnej wyobrazni .
Piszcie dziewczyny, piszcie, ogromnie jestem ciekawa Waszych pomyslow, chetnie sie podczepie. Chocby z braku wlasnych.
Z produkcji naszego regionu to pozostaja pyry. jeszcze młode mogę jeść, ale przednówkowe są brrr - słodkawe (pewnie przemrożone z powodu złego składowania czy transportu). Poprzednie 3 kg zakupiłam przed Bożym Narodzeniem, ostanie 5 kg jakieś miesiąc temu - jeszcze starczy na długo.
No może makaron - bo to jesteśmy w stanie zrobić w domu. Ale czy objadanie się kluchami to taki dobry pomysł?
Kasza nie do wszystkiego pasuje.
Ryż najbardziej optymalny. A u nas chyba nie wyrośnie.
Hi
Mnie na tym brązowym ryżu aż tak nie zalezy :)
Może być makaron, albo kluchy ( ofercie rzeczonego baru widziałam kluski szpinakowe- to fascynujące, zę to zwykłe kluski, a są takie... zielone:) )
Tym razej mniej zalezy mi na "zdrowym", czy "ekologicznym", a bardziej na: "kolorowym" i "interesującym" ( "zdrowe" spodziewam sie dostać jako bonus, hi)
Może być marcherwka, por, buraki, pomidory, szpinak, cukinia, rzepa, kalafior, brokuły, czosnek, zioła, seler, korzeń piertuszki- najzupełniej mi to obojętne. Może byc ryż, kasza, kluski, makaron- byle nie ziemniaki- stare są paskudne, a młode, które wyrosły na Cyprze, czy tam w Tunezji- smierdzą mokrą ziemią i też mają dla mnie nieprzyjemny smak.
A tak przy okazji...
Kokliko pisałaś kiedys o "ekstatycznym " szpinaku w jakimś watku, którego teraz nie pamiętam. Mogłabys mi przypomnieć?
A tak ogólnie- to podoba mi się myśl, zeby skłądniki były "nasze"- ze względu na chudość portfela, a poza tym z jakims niedowierzaniem podchodzę do truskawek w markecie o tej porze roku- czaem kupuję, ale głównie od wielkiego dzwonu i bardziej do dekoracji- w smaku nie ma dla mnie wielkiej różnicy- wcale aż tak bardzo nie przypominają truskawek, bardziej smakują jak kiwi.
Albo borówka kalifornijska... niby taka duża jagoda, ale w środku biała! ani nie ma tego "borówkowego" koloru, ani nie ma smaku borówki lesnej.
A już pomijajac zakupy owoców sezonowych, któe przyjechały w plastikowych kontenerach do nas z innej czesci swiata--- szczwana Agik zamroziła sobie malinki nazbierane latem w lesie, jezynki z działki od pani, zamknęla w słoiczkach jagody kupione od dzieciaka przy drodze...:D
Pozdrawiam zielono :)
Mam taki przepis, tłumaczony z niemieckiego. Sa to rolki z warzywami. W każdym razie na ciasto (pierogowo - kruche - bo z jajem i margaryną) daje się warzywa - marchewka, groszek, seler, szpinak. Może być szynka. Zwija się rolki i piecze w piekarniku.
Przepis ten nęci mnie od lat - tyle, że dla samej siebie nie chce mi się robić - a nie wiem czy uda mi sie namówić domowników na takie jedzenie. Dzieci na pewno nie...
Jestem chętna :)
Ja kiedyś tez się poddałam takiemi "terrorowi" lubego- to gotowałam pod niego, podporządkowując się temu, co on chciał... a on np stał nade mną jak przemądrzały profesor i dyrygował- "zobacz, pali ci się, dodaj więcej tłuszczu" itd. tego nie bo lubego kłuja jarzynki al dente w delikatne podniebienie i krytykuje, zę "niedogotowane" takie, srakie, owakie, a mnie lżył mianem kucharza od siedmiu boleści... Dość tego! Albo je, to co ja gotuję, albo gotuje sam dla siebie.
Nie mam pojęcia, czy takie rolki by mu zasmakowały- jak nie - to niech żałuje! a ja sobie zamrożę i będę mieć na zaś. Choć ostatnio obserwuję, że próbuje różnych moich "zielonych" i nawet niektóre chwali :)
A poza tym obserwuję, jak rośnie Młoda mojej siostry... ponoć dzieci nie lubią jarzynek i wolą słodycze. A Młoda nie :) Młoda sięga rączką po kapustę modrą, wyjada oliwki z talerza, na pomidory jej się śmieją oczy, ziemniaków nie chce, do słodyczy podchodzi obojętnie- lezą sobie na stole, a mała wybiera pokrojonego ogórka, pomidory, rzodkiewkę...
Moje dzieci nie jedzą. syn eksperymentuje- nie naciskam, niech powoli dojrzewa do rozpoznawania smaków. Ja w dzieciństwie poza kiszoną kapustą nie jadłam żadnych warzyw. Gołąbka obrałam z kapusty, marchewkę z rosołu wyciągałam..Wszystko przyszło w swoim czasie. teraz sobie bez kolorowych dodatków nie wyobrażam sobie jedzenia. Przymierzałam się do diety protal - z czystej ciekawości czy działa. Najpierw miało być 5/5, potem 3/3, w ostateczności 1/1. Sama świadomość, że powiedzmy od jutra miałabym nie jeść warzyw i owoców gnała mnie do kuchni w poszukiwaniu tychże. Ile ja w wtedy surówki z selera, marchewki, ananasa kiwi z rodzynkami zjadłam...nie mogłam sie najeść. Nie wypróbowałam.
A tym przepisem na rolki sobie smaka narobiłam. Dla dzieci wymyślę coś bez warzyw - mini pizze calzone z szynką i serem, dla Marcina dodatkowo ze szpinakiem, pieczarkami, może dodam fetę.
A oto przepis:
Ciasto
350 g mąki (sądzę, że sp[okojnie można pokombinować z razową)
1 jajko
1 łyżeczka octu
0,5 łyżeczki soli
100 ml wody
60 g margaryny
Nadzienie:
1 łyżka oleju
100 g groszku
100 g szpinaku
200 g marchwi
100 seler
0,5 łyżeczki soli
szczypta cukru
0,25 łyżeczki gałki muszkatołowej
2 żółtka
3 białka
200 g szynki
1 białko do posmarowania
ze składników zagnieść ciasto. Odstawić na 30 minut w chłodne miejsce
Potem rozwałkować. pokroić na prostokąty lub zostawić cała jedna dużą rolkę. Posmarować olejem.
Warzywa zmiksować razem z żółtkami (a może lepiej zetrzeć na tarce - żeby nie powstałą warzywna breja). Białka ubić na sztywna pianę. Dodać do masy.
Na ciasto wyłozyć szynkę. Na wierzch masę warzywną. zrolować. Posmarować rozmąconym białkiem. Piec w temperaturze 175 przez ok. 30- 40 minut
jestem głodna!
Rozumiem, ze warzywa obojętne? Mam mrożonkę chińską- warzywka pokrojone w słomkę, chyba się nadadzą?
Zamrażac nieupieczone? Czy podpieczone?
Rolkę ( roladę) pokroic przed pieczeniem w mniejsze kawałki? jakiej mniej więcej wielkości ma wyjść juz gotowe danie? Jak krokiet?
Super przepis!!!
Ja tego nie robiłam jeszcze. Dlatego przepis na forum, a nie w moich.
Ale zrobiłabym osobne rolki a nie jedna wielką - ładniej wygląda i nic się potem nie będzie wylewać - wielkości mniej więcej plastra szynki. Warzywa mrożone chyba bym uparowała przez kilka minut - aby pozbyć sie nadmiaru wody.
W przepisie jest surowe zmiksować na breję (przepraszam puree) - to mi sie nie podoba - dałabym potarte (w moim przypadku wykorzystałabym mojego ukochanego brauna - uzyskałabym w ten sposób super "włosy" z marchewki i selera. A mrożone już są pokrojone.
Co prawda na razie wyobraźnia mi nie podpowiada co z żółtkami i białkami - jak nie bedzie brei. Jakby mi nie pasowało - zawsze można połowę zmiksować, a drugą połowę zostawić w całości.
Hm, chyba spróbuję. Ale zeobię jedną wielką roladę z tego, odpowiednio niższa temp i dłuższy czas pieczenia, i potem pokroić w plastry i do tego dip jakiś tematyczny. ;-)
Moj "ekstatyczny" szpinak polega na podduszeniu na oliwie (jesli ktos nie lubi intensywnego zapachu dobrej oliwy z oliwek, to niech zamieni na maslo) okolo pol kilograma mrozonego szpinaku, odcisnietego z nadmiaru wody - taka ilosc rowna sie mniej wiecej 2 kilogr. swiezego.
Do tej szpinakowej masy nalezy dodac zabek wycisnietego czosnku, rozmoczone wprzody rodzynki (tak ze dwie lyzki) i ewentualnie
podsmazona na sucho lyzke pinii. Nie zalowac pieprzu, no i oczywiscie posolic do smaku.
Dobrze sie czuje w towarzystwie jajek w koszulkach albo pieczeni wolowej.
a ja to jeszcze podlewam smietana :) hmmmmm smaczne :)
bodek, caly wic polegal wlasnie na tym, zeby uniknac smietany. Te pinie, oliwa z oliwek, rodzynki, czosnek, to jest przepis wloski i w tym wydaniu nie lubi smietany. Francuzi zawsze dodaja do szpinaku smietane, nie mowie, ze nie smakuje, ale z lekka juz sie przejadlo i dlatego
tak zachwycil mnie wlasnie szpinak bez smietany.
a ja do smietany daje troche estragonu i chrzanu.
Z takiej racji, ze mam makrelę wędzoną i orzechy- jutro zrobię na próbę :)
Bardzo mi się przepis podoba :)
z orzechami też niezłe - z pistacjami ciekawsze kolorystycznie.
Ciekawy temat, agik Też się cieszę, że już niebawem wiosna (chociaż od wczoraj wieczora sporo śniegu nasypało, to teraz słońce zaczęło świecić i przygrzewać, stopniowo rozpuszczając i zamieniając śnieg w wodę Mam nadzieję, że chociaż u Was jest lepiej ). Tamtych wątków nie czytałam. Jeżeli chodzi o śmieci, to tragedia - jak wszędzie, pełno tego w lasach - rozbite butelki, papiery, pety, puszki, kartony i inne dziadostwo Nie do pomyślenia, żeby w XXI wieku było takie zanieczyszczenie środowiska i - niestety - śmieci to nie jedyny problem.
Ale btw, pisałaś coś, żeby zarzucić jakimś pomysłem na - w miarę - zdrowe gotowanie. Ze swojej strony polecam Ci wszystkie przepisy z mojego profilu. Może znajdziesz jakiś, który Ci podpasuje Wszystko tam jest vegan, więc - teoretycznie - zdrowe. Jeśli miałabyś jakieś pytania związane z w/w, to chętnie odpowiem Powodzenia w zdrowym gotowaniu