Uważam, że to co chcę napisać, zasługuje na nowy wątek, otóż:
Wracałam z rehabilitacji do domu autobusem, który jechał przez peryferie mojego miasta. Na jednym z przystanków wsiadła dwójka dzieci (SAMYCH!!!!) na oko 7-8 lat. Dziewczynka tak w miarę normalnie wyglądała, a chłopiec: obcięty na jeżyka, na buzi podrapania, kurtka za duża, spodnie o wiele za małe, a buty...po prostu przeżyłam wstrząs. W świecie pełnym lumpeksów, ciucholandów itp, gdzie buty można nabyć za grosze, to dziecko miało buty za szerokie -nóżki mu wylatywały, pełno dziur i przetarć. I wiecie co, zrobiło mi sie tak wstyd, że nie wiem.
Nie miałam przy sobie żadnej kasy, bo nie jechałam do sklepu, ani nic tylko maści i jakieś pierdoły.
Pomyslałam, żeby napisać kartkę z nr telefonu, że proszę o kontakt, ale nie wiadomo, jaka matka, jeszcze by dziecku wtukła, że coś zrobił. W końcu wysiadł, poszedł do domu (chyba wiem, gdzie mieszka). Potem byłam przygnębiona.
I tak myślałam, że ostatnio dużo się pisało o psach, kotach, a tu wstyd: dziecko w 21. wieku w takich butach!!!
Postanowiłam, że coś zrobię. Nie wesprę oczywiście żadnych fundacji, bo w nie nie wierzę - znam np kilka osób z caritasu - i to co sie tam dzieje postawiłoby Wam włosy na głowie!!!
Zresztą z tego co wiem takie naprawdę biedne osoby nie zgłaszają się po pomoc - więcej w różnych mopsach cwaniaków i leni - biedni są bardzo dumni. I tu jest problem.
Chodzi o to, że w jakiś sposób chcę dotrzeć do takich dzieci i troszkę, na miarę swych możliwości je wspomóc. Nie nabierzcie broń Boże mylnego wrażenia, nie jestem bogata, i ja mam luki przed pierwszym, ale przykładowo mam dużo ciuszków, zabawek, książek, które chyba ??????? by je ucieszyły. I tak w święta robimy paczki dla biednych dzieci, nie znam ich, nie wiem nawet na 100 %, czy to nie kit, ale miałam chyba jakoś spokojniejsze sumienie.
Bardzo proszę o SZCZERE opinie: czy nie byłoby wstyd dawać rzeczy używane, albo tak pójść do kogoś i zaproponować pomoc, może nie finansową, ale każdą inną, nawet mogłabym tym dzieciom dawać za darmo korepetycje, a matkom strzyc włosy itp.
Powiedzcie, czy to nie wstyd, czy nie zrobię z siebie idiotki?
Znam osoby, które poczułyby się straszliwie urażone, odczuwając to jako jałmużnę.
Znam jednak też takie które na pewno skorzystałyby z takiej pomocy, gdyby im ją oferować - pod warunkiem, żeby się z tym nie obnosić i nie dać tym osobom poczuć, że są z jakichś powodów gorsi.
Moja mama kiedyś wysyłała paczki do jednej Pani, o której napisali w jakiejś gazecie czy coś. Dostała kilka tak przemiłych (choć uroczo "prostackich") listów, że naprawdę poczuła: "było warto".
Ludzie są różni. Ale nie można rezygnować z życzliwych gestów miłosierdzia z powodu kilku osób, które takiej pomocy nie chcą (z jakichkolwiek powodów by to nie było).
No właśnie, o to chodzi, ludzie są z natury dumni, a gdy tknie ich bieda, to już w ogóle co innego - ja to znam, był czas, gdzie byłam sama, musiałam utrzymać dziecko, dom, zapłacić za przedszkole i zarabiałam grosze. Potrafiłam jeśc przez miesiąc i dłużej ziemniaki pod różnymi postaciami. Dlatego wiem, że każdego może to dotknąć - na krócej lub dłużej. Ja jakos dałam radę, może ze wstydu, nie wiem, pracowałami pracowałam - teraz to odchorowuję, ale trzeba było. I nie chodzi o to, że sie chwalę, wtedy czułam się jak kupa gówna. Wiesz, są ludzie, którzy się dziwią,że nie mam samochodu, ale nie mam takiej potrzeby, a wtedy? W pracy robili zrzutkę po 5 zł na jakis prezent, a ja nie miałam, NIGDY nie chce więcej tak się czuć. Ale się rozkleiłam, a jak już sie rozkleiłam, to coś Wam opowiem: Mały miał ok 3 lata, nie miałam oczywiście pieniędzy, nie chciałam pożyczać, nie lubię tego strasznie - i nie miałam co zrobić mu na obiad, w końcu pokroiłam jakąś podłą kiełbasę w plastry, obtoczyłam w bułce i usmażyłam, do tego ziemniaki - mój Mały tak się zajadał, a ja płakałam, teraz też:)
Nie powinien żaden człowiek tak sie czuć.
Tylko jak to wytłumaczyć matce dziecka z butami? Co powiedzieć?
Drakas nie widze w Twoich ustawieniach maila.Jak mozesz odezwij sie do mnie imsbt100@yahoo.com
Drakas podziwiam cie za chęć niesienia pomocy innym. Spróbuj porozmawiać z tą kobietą. Miejmy nadzieję, że nie jest alkoholiczką bo wtedy nie doceni twoich starań tylko będzie chciała kasę na wódkę. :( Ja bym zrobiła to w ten sposób: nie pytałabym wprost czy pani potrzebuje pomocy? bo może być dumna i o nią nie poprosić. Ale z uśmiechem na twarzy powiedziec, że np masz trochę ubranek po dzieciach i szkoda ci ich wyrzucic bo sa w dobrym stanie. Zapytaj czy by ich nie chciała. Oczywiscie wspomnij, że nie chcesz by poczuła sie urażona. :) Myślę, ze to dobry początek. Z czasem możesz w miare możliwości pomóc tym dzieciom.
Serdecznie Cie pozdrawaim i życzę powodzenia! Oby więcej na świecie było takich ludzi jak Ty!!
Wiesz co, nie byłabym taka, gdyby nie kilka pechów, które mnie dotknęły, uwierz, nie ma w tym żadnej mojej zasługi:) Nie jestem wcale miłą osobą, jestem wredną złośnicą, taką prawdziwą wiedźmą!!!
Ale też jestem chomikiem i mam strasznie dużo rzeczy w domu ładnych i ...wiesz jak to baba, kupowanych w oszołomieniu, bo już mogłam. Chyba sie już tą "możnością" nacieszyłam i tak naprawdę nie potrzebuję tego:|)
Ale widok takiego dziecka, jeszcze gdzieś w wieku mojego przypomniał mi jak szczęście szybko sie odwraca. Ja mam zasadę zrób coś- inni zrobią to razy 100, wiecie o co chodzi?
Drakas,zawsze wydaje rzeczy po córce,fakt ze ona tak nie niszczy,piore prasuje i zlozone oddaje,to nie jest zaden wstyd.Moja corka tez dostaje piekne rzeczy uzywane,od siostry swojej chrzestnej matki,która ma córke 2 lata starsza od mojej,fakt ze im sie powodzi bardzo dobrze i dziewczyna ma wszystkie rzeczy markowe .Dzieci rosna, wiec po co kupowac? jak ktos da z serca prawie nowe ! jeszcze po mojej inne dzieci sie wychodzą.Dostała 3 pary nowych spodni,troche za dlugie podwinelam i chodzi.Butow nie biore kupuje zawsze nowe ,bielizne tez nowa ,uwazam ze buty jednak powinno sie kupić ,bo noga sie poci kazdy inaczej chodzi przekrzywia,chyba ze sa w idealnym stanie,to dla takiego 3-4 latka beda dobre.Teraz bylismy w Deichmannie,kupilam jej kozaczki jakie chciala za 119 zl i adidasy do szkoly za 70 zl super fasony,oplaca sie bo jest tanio.To nie jest zaden wstyd dostac cos od kogos,chetnie daje ale......i chetnie biore od innych,w zamian kupie corce cos innego co jej sie podoba.Maz teraz sam pracuje na dom, wiec kazdy grosz sie przyda.Juz nadostawalam ciuszkow dla latorosli ktora jest w drodze:) i nie odmowilam, wzielam wszystko,przebralam co mi pasowalo ,prawie nowe rzeczy.Jezeli masz cos na zbyciu,a znasz adres tych dzieci, smialo idz i zapytaj matki ,moze jest jej ciezko ! czy by nie chciala troche rzeczy dla dzieci,mysle ze nie odmowi.Pozdrawiam serdecznie:)
drakas, poruszyło mnie to co napisałaś, nie tylko opis tego malucha, ale też Twoja reakcja. Jesteś bardzo wrażliwa, a to rzadkość.Chylę czoła. Myślałam o Twoich wątpliwościach i doszłam do wniosku, że najrozsądniej byłoby po prostu ofiarować to, co masz do ofiarowania i nie zastanawiać się nad tym, jak zareaguje matka. Na to nie masz wpływu- i nie myśl o tym. Miałam podobną sytuację ( w dużym uproszczeniu). Gdy urodziłam córeczkę, byłam w nie najlepszej sytuacji. Wtedy, nie wiadomo skąd znalazły się matki, które podarowały mi ubranka po swoich dzieciach. Z radością je przyjęłam. Potem jak ja miałam ubranka do oddania- z radością je przekazałam następnym matkom. Myślę, że to najpiękniejszy łańcuszek matczynych serc, który łączy kolejne pokolenia. I nikt nie oczekuje wdzięczności, ani podziękowań, bo to takie naturalne.
Macie racje, jutro rano pojadę tam i raz kozie śmierć, nie na darmo jestem wygadana i pyskata!!!! Nie moge się doczekać, macie pojęcie?
Jedź dziewczyno i w miarę możliwości pomóż.Bo to chodzi przecież o dzieci,a zima się zbliża.
Drakas,niech Ci się uda...troszkę dławiło w gardle,gdy Cię czytałam.
W takich momentach jest mi zwyczajnie wstyd ,że mieszkam w takiej Polsce. Polsce, w której rządzącym się wydaje że to kraina
mlekiem i miodem płynąca. Przecież gdyby nie Jurek Owsiak, POH i inne organizacje POZARZĄDOWE to mielibyśmy taki trochę
trzeci świat. W głowie mi się po prostu nie mieści że państwo nie dba o swoją przyszłość, bo przeciez dzieci to tez obywatele, że
nie dba o to żeby ta "przyszłość narodu" nie chodziła głodna, żeby miała się z czego uczyć, żeby miała buty na zimę. Bo w Naszej
Polsce ważna jest przeszłość, a przyszłość to tak przy okazji.Eh.. szkoda gadać. Dobrze,że duch w narodzie nie umiera. Więcej takich
ludzi jak Ty Drakas i będzie lepiej ( mam nadzieję). Trzymaj się ciepło .
Kasiu też mam takie odczycie:( to smutne ... ale cieszy fakt że są takie osyby jak Drakas.. i nadzieja rośnie.. Drakas pozdrawiam cieplutko , rodzina napewno się ucieszy z pomocy:)
Ja też uważam, że jeżeli możesz, to pomóż tej kobiecie. Jesteś wygadana więc dasz sobie radę. Miło się robi człowiekowi jak widzi, że na świecie są jeszcze tacy ludzie jak Ty. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jak byłam w ciąży dostałam dużo ubranek dla dziecka od siostry ciotecznej, po jej córce, a także po dzieciach jej sióstr. Dwa wielkie pudła ubranek, czapek, szalików, a także buty. Niestety buty były używane i nie nakładałam dla mojej córci. Kupuje nowe. Sama także chodze regularnie, także moja mama do fatałaszków i ciucholandów. Kupuje taniej nieraz prawie nie używane rzeczy. Nie wstydze się isc i kupić, a także byłam bardzo szczęsliwa jak dostałam ubranka. Tak jak przedmówczynie, popieram żebys poszła już z rzeczami i dała tej pani. Sama już odłożyłam ubranka umyte i wyprasowane w pudełka te co już wyrosła córka i idą dalej w swiat do następnej włascicielki/la. Pozdrawiam i napisz jak poszło
Ja tez pomagalam biednej rodzinie .Wyczytalam w gazecie o ich ciezkiej sytuacji i napisalam do redakcji, proszac o ich adres.
Przedstawilam sie krotko i dostalam go.Po pierwszej paczce ,a byla bardzo duza dostalam list z podziekowaniem To jest rodzina
porzadna tylko biedna bo ojciec choruje na serce i nie moze pracowac.Wysylalam paczki regularnie przez trzy lata ale teraz nie dam rady
bo syn i cörka zaczeli studiowac i nauka teraz wiecej kosztuje.Jednak ta rodzina wie ze zawsze moze na nas liczyc
Nie obawiaj się, nie zrobisz z siebie idiotki, ja też miałam takie obawy ale wcale nie wyszłam na idiotkę. Mam sąsiadkę bardzo biedną, praktycznie prawie bez środków do życia, rodzina się wypięła na nią wiec jej zaproponowałam żeby przychodziła co dziennie po obiad, gotuję jeden więcej i ona zadowolona i ja też bo mam sumienie czyste. Zawsze miałam obawy, że jak zaproponuję jej to mnie wyśmieje i powie że lepiej jakbym dała kase a tu miłe zaskoczenie. Spróbuj i Ty.
Tak myslalam caly dzien o twojej wypowiedzi i wlasnie mylam wloski i naszla mnie mysl. Mieszkam w blizniaku, a moi sasiedzi to dosc duza rodzina i co tu kryc biedna. Dziadek babcia 2 córki 2 wnuczat, jeden okolo 28, drugi 22 lata. Około 2 lat temu mama była na "bazarku" i kupiła okazjonalnie dżinsy męskie. Wzieła od razu kilka par. Moi bracia stwierdzili że spodnie dobre i do chodzenia koło domu w sam raz czy do pracy jechać. Mama postanowiła isc do sasiadki i pokazac spodnie. Poszla pokazała a sąsiadka powiedziała : mój syn to kupuje spodnie za 300 zł a nie za 30. Od tamtej pory nie odzywamy sie do sasiadow. Babcia przychodzi nieraz pożyczyć 2 zł na chleb bo nie ma co jesc w domu, a wnuczek kupuje spodnie za 300zł, ach do tego jeszcze nowe buty nike, torba reebok i idzie na siłownie prawie codziennie. Mama wydajne na synka prawie cala wyplate a jesc nie maja co.....Ręce opadają jak patrze na nich. Moja mama już nieraz mowiła do sasiadki żeby nie kupowała tak drogich rzeczy, tylko kupiła proszek i wyprała ubrania swoje i dziadków ( co tu kryć nieraz nie można przejsc obok nich nie czujać "smrodku") kupiła jakies mieso, czy kosci i zupy ugotowala. Zamrozila na pozniej, ale ona mowila ze nie potrzeba jej gotowac jest chleb i niech jedza. Ach ręce opadają i nic do nich nie dociera jak chce sie dobrze cos zrobic :(
Tez myslalam pol dnia o Twojej wypowiedzi. Kilka lat temu mialam okazje zalatwienia markowej nowej (niektora byla z malym defektem)odziezy dla mlodziezy. Obdarowane dzieci pochodzily z biednych domow, osrodkow i domow dziecka. Niektore dzieci widzialam chodzily w odziezy, inne zas same sie przyznawaly ze sprzedaly, a pieniazki poszly na ..... Drugim razem gdy znowu moglam załatwic taka odziez rozdalam ale tylko tym dzieciom, ktorych widzialam ze chodzily i docenily pomoc. Dlatego Drakas, jak sie odwazysz pomoc tej rodzinie, podarowac im odziez, to na poczatek w malej ilosci i zobaczysz czy chodza, czy reakcja bedzie pozytywna. A na pewno nie bedzie wstydem podarowac uzywanych rzeczy. Ja rowniez jak sie synek pojawil na swiecie dostalam i do tej pory dostaje rzeczy po dzieciach kolezanek, za co jestem im bardzo wdzieczna. Pozdrawiam i powodzenia :)
Moje kochane koleżanki:) Właśnie stwierdzam, że jakbym chciała wczoraj pójść napić się wódki, to bym poszła, a że chciałam zrobić coś dobrego, to nie mogłam. Dopiero jakiś czas temu podniosłam się z wyra, wczoraj od rana temperatura, ból gardła (straszny) i kaszel - jakbym płuca miała zgubić. Tak potwornie i bezsilnie nie czułam się już dawno. na szczęście podleczyłam męża i synka:) Cały dzień spałąm
To nie wszystko oczywiście - pisałam jakiś czas temu, że mam mdłości - godzine temu teściowa kupiła mi i przywiozła test ciążowy. Test jak test, albo 1 kreska albo 2, ale nie - ja zawsze muszę mieć rozterkę - 1 była wyraźna, druga jakaś wyblakła- i nie wiem, jestem, czy nie????
Na wszelki wypadek nie biorę żadnych tabletek i się męczę.
Rano zrobię nowy test i jadę do przychodni, po drodze zabieram rzeczy dla "rodzinki od butów" - mąż mi pomógł - a bałam się trochę jego reakcji, wiecie?
I do rana będę czekać, pewnie zasnę tuż przed otwarciem apteki:))))
Strasznie bym chciała, ale nie żeby zaczynać od choroby!!!!
Proszę o kciuki
Drakas, napisano już tyle mądrych komentarzy w Twoim wątku, że nie będę się rozpisywała w tym temacie. Wiem też, że zdecydowałaś sie pomóc... Wspaniale.
Teraz jednak myślę o Tobie i to myślę tak baaaardzo optymistycznie Zazwyczaj dwie kreski na teście ciążowym, nawet jeśli jedna jest słabiutka oznaczają wynik pozytywny. Będę mocno trzymała kciuki i czekam na wieści
Wracaj szybko do zdrowia. Pozdrawiam.
Jak tylko wrócisz od lekarza napisz czy jesteś w ciąży. Trzymaj się cieplutko, pij dużo herbaty z miodem i cytryną.
Drakas, trzymam kciuki :) Daj znac po wizycie u lekarza :)
Ja czesto mysle o drugim dziecku ale sie jakos boje. Jestem jedynaczka, zawsze marzylam o licznej rodzinie, minimum trojke dzieci chcialam a teraz mam obawy czy bede rowno kochac dzieci, czy jak sie pojawi drugie to czy pierwszego niezaniedbam itp itd W sumie to tak jestem zakochana w swoim synku ze nie wyobrazam sobie ze drugie mozna tez tak samo kochac.
piszczalko tym ie nie martw - mozna! Na pewno! Moze po prostu nie nadszedl jestzcze dla Ciebie czas na drugie sloneczko.Milosc jest jak swiece: zapalisz jedna i jest cudnie jesli jednak chcesz mozesz plomieniem tej swiecy zapalic kolejne - to jej plomienia nie zniszczy a wrecz przeciwnie doda ciepla i swiatla wszystkim swiecom. Moze Twoj synek tez chcialby miec braciszka lub siostrzyczke? Pozdrawiam serdecznie!
Trzymam kcizki za spelnienie marzen i powrot do zdrowia drakas. Bardzo tez zycze Ci by misja bucikowa sie udala ku obopolnemu zadowoleniu i radosci. Jestes wspaniala sercem, bedzie dobrze!
Nie mam siły, straszny kaszel mnie męczy, idę się położyć i pospać, bo kobiety w ciąży muszą dużo odpoczywać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mogę brać zadnych lekartsw tylko niektóre ziołowe, a zaraz wykaszlę płuca. Ale mniejsza z tym. JESTEM, JESTEM, JESTEM. HURRA!!!!!
:)
Pozdrawiam, idę
Gratulacje! Gratulacje!! Gratulacje!!!
Ależ super wieści. No to niech Cię wyściskam Tylko żebyś mi jakiegoś wirusa nie sprzedała
Wracaj szybko do zdrowia. A co tam - pewnie zdrowie już wraca, bo jak człowiek szczęśliwy, to zaraz wszystko kieruje się w dobrą stronę.
Ale super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ps. Juz się nie mogłam doczekać tej wiadomości od Ciebie. Wiedziałam!
GRATULACJE !!!!!!! :-))) Ciesze sie razem z Toba :-)))
Gratuluję z całego serduszka :))) cieszę sie razem z Tobą :))
Ale jesteście kochane!!!! Strasznie męczy mnie ta choroba, lekarz kazał mi leżeć w wyrze i pić malinkę, cytrynkę, miodek, mleczko itd. Z lekarstw jedynie syrop prawoślazowy i ew paracetamol.
Mam straszny kaszel ciągle i katar i nie mam nawet siły wyjść z łózka nie mówiąc nic o popisach kuchennych.
Mąż jest biedny, mimo, że sam jeszcze nie wyzdrowiał do końca robi ciągle herbatki, miesza mleko, przynosi syrop, poprawia prześcieradło itp.
Najgorsze jest to, że w dzień ciągle chce mi się spać, a jak zbliża się noc, to jest mi lepiej, czytam sobie, oglądam i marudzę.
Poza tym wyglądam jak maszkaron, bo nie pozwala mi umyć włosów!!!!
Ile można się zmagać z takim ciążowym przeziębieniem?????
No przynajmniej dba o Ciebie maz.szczesciasz :-) Ile moze trwac przeziebienie to nie wiem polecam syropek z cebuli na taki meczacy kaszel, czosnek jesc chocby na chlebie z maslem i miod - on leczy zdrapana sluzowke gardla. Wspolczuje - jak bylam w ciazy z synem mialam raz migrene cztery dni i noce bez przerwy. Oczywiscie musialam przetrzymac bez tabletek, Wesolo nie bylo wolalabym przeziebienie :-) Pozdrawiam i zdrowka zycze!
Drakas, mam nadzieję, że dzis juz poczujesz się trochę lepiej. Ta opcja z bólem migrenowym Doroty, to świetny pocieszacz Ja też bym już wolała byc przeziębiona. No a ponadto...hmm...teraz masz taką radość w sercu, że wszystko już jest nieistotne prawda?
Drakas zycze Ci szybkiego powrotu do zrówka. Ja jak byłam w ciazy mialam zapalenie ucha srodkowego i zewnetrznego. Bylam w piatym miesiacu ciazy i niby moglam brac antybiotyk ale nie chcialam, za duzo sie kiedys uczylam i stwierdzilam ze dam rade, pamietam jak jeszcze lekarza ochrzanilam ze kobiecie w ciazy wciska antybiotyk HAHA. Bolalo mnie dniami i nocami, czasami juz nie wytrzymywalam, po nochach nie spalam a w dzien zeby "oderwac" sie od bolu chodzilam do pracy. Tak przez dwa tygodnie sie meczylam i dałam rade wszystko dla mojego malenstwa :-)))
Pozdrawiam :)
Juz jest troszkę lepiej, tylko strasznie zatoki mam zawalone i kaszel mokry mnie jeszcze męczy.
Ciągle mi tam bulgocze, hahahah:)
A Ty chora, do pracy biegałaś? Ja bym się bała, że mi jakiś klient chuchnie...:)
Ja pamiętam, że jak byłam pierwszy raz w ciąży (sto lat temu, a konkretnie 9), to w ogóle minęła mi migrena - bo normalnie często dokucza, ale poza tym to niewiele pamiętam, może ogólne koszmarne wrażenie. No i ten ból na końcu, haha:)
Już nie mogę sie doczekać wyjścia na spacerek!!!!!
Idę zabrać się za jakąś pracę domową.
pozdrawiam gorąco!!
Tak, chodzilam do pracy z bolem bo wtedy chociaz na troche probowalam zapomniec o tym bolu :)
A Ty Drakas jak sie czujesz? Juz lepiej? My siedziemy w domu dalej, kaszel dalej mokry, jutro ponownie do kontroli.
Pozdrawiam :)
Po troszku ale lepiej, tylko jeszcze słaba jestem, coś porobię i mi się kiełbasi w bańce:) Jak nie ja:) Mały jutro ostatni antybiotyk i też kontrola, ale też lepiej, tylko Duży uparciuch, który nie poszedł do lekarza, marudzi, że mu dziś gorzej. Zaraz (po szantażu) idzie do przychodni:)