Chłop u spowiedzi…
- Proszę księdza, przechowałem przez wojnę Żyda…
- Ależ to nie grzech, Bóg ci to wynagrodzi, dobrze zrobiłeś!
- Tylko, proszę księdza, ja od niego za każdą dniówkę brałem 100 dolarów…
- Oj, to źle. Ale to i tak dobry uczynek, że przechowałeś Żyda pod swoim dachem.
- Tylko jest jeszcze jedno, proszę księdza… Ja mu jeszcze nie powiedziałem, że wojna się skończyła…
Na lekcji pani do dzieci…
- Będę wam mówiła słynne cytaty, kto odgadnie, kto to powiedział, jutro nie musi przychodzić do szkoły.
- Huraa…!
Pierwszy cytat… - ‘I have a dream.’
Zgłasza się Małgosia i mówi…
- Martin Luter King, wiem, bo jestem Żydem.
- Dobrze, Małgosiu, jutro nie przychodzisz do szkoły. Następny cytat… - ‘Ich bin ein Berliner.’
- Kennedy - odpowiada Maciuś – wiem, bo również jestem Żydem.
Na to Jaś…
- Żydzi do gazu!
W klasie następuje cisza, pani…
- Kto to powiedział?!
- Adolf Hitler i do zobaczenia po jutrze - mówi Jaś, opuszczając klasę…
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł… ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
- ‘Może nie wszystko stracone’ - myśli pudelek i dopada do padliny.
Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już, już ma na niego skoczyć, ale słyszy, jak stwór mruczy do siebie…
- ‘Mm… jaki smaczny ten lampart… rarytas… mięsko palce lizać… a kosteczki – pierwsza klasa…’
Lampart przeraził się i dał nura w krzaki.
- ‘Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie, jak dwa razy dwa…’ – myśli, uciekając.
Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy.
- ’Oj, niedobrze’ - myśli pudelek – ‘Ta cholerna małpa wszystko mu wygada… Co robić?’
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie…
- ‘Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca…’
Jadę autobusem, nie jest za luźno, ale miejsce siedzące mam. Trzeba podać bilet do skasowania. Obok stoi mężczyzna. Jak się do niego zwrócić – ‘Ty’, czy ‘Pan’? Autobus jest ekspresowy. Jeśli mężczyzna nie wysiadł na poprzednim przystanku znaczy, że jedzie do mojej dzielnicy. Jedzie z kwiatami - znaczy do kobiety. Kwiaty wiezie piękne, znaczy to, że i kobieta jest piękna. W naszej dzielnicy są dwie piękne kobiety - moja żona i moja kochanka. Do mojej kochanki facet jechać nie może, bo ja do niej jadę. Znaczy, że jedzie do mojej żony. Moja żona ma dwóch kochanków - Waldemara i Piotra. Waldemar jest teraz w delegacji…
- Panie Piotrze, mógłby mi pan skasować bilet?
Pijany policjant zatrzymuje samochód. Zagląda przez szybę…
- Co? We dwóch za kierownicą?
Kierowca…
- To jeszcze nie powód, żebyście otaczali samochód…
Mówi stary Szkot do synka:
- Skocz no, synku, do sąsiada i pożycz od niego siekierkę...
Malec poleciał. Za kilka minut przylatuje i krzyczy:
- Sąsiad nie chce pożyczyć!
- A to kawał świni! Leć, synu, do szopy i przynieś naszą!
Siedzi dwóch kolesi w kinie, a przed nimi taki wielki, łysy drechol, grube karczycho, złoty kajdan na szyi - siedzi z dziewczyną. Jeden z tych kolesi do drugiego:
- Stary, założę się z tobą o 50 zeta, że nie klepniesz łysego w glacę.
- No dobra, w sumie, co mi szkodzi - myśli ten drugi i klepie łysego w glacę.
Łysy się odwraca, a koleś:
- Krzychu, to Ty? A nie... To przepraszam...
Łysy: - Żaden Krzychu, ku***, dotknij mnie jeszcze raz to Ci je***! - i się odwraca.
Na to ten pierwszy koleżka do drugiego:
- Stary, świetnie to rozegrałeś, ale idę z tobą o 200 zeta, że go drugi raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie, co mi szkodzi - myśli sobie ten drugi i pac łysego w glacę.
Łysy zjeżony się odwraca, a koleś:
- Krzychu, no ku***, 8 lat w podstawówce, ze 3 lata w jednej ławce przesiedzieliśmy, Krzychu, no nie pamiętasz mnie?
Łysy: - Ku***, nie byłem w żadnej podstawówce, zaraz ci tak przypier****, że się nie pozbierasz!
Zaczyna się podnosić, żeby wylutować kolesiowi, ale dziewczyna łapie go za rękaw i mówi:
- No daj spokój, Heniek, film jest, a Ty będziesz jakiegoś cieniasa bił, chodź do pierwszego rzędu i oglądajmy...
Łysy niezadowolony idzie z dziewczyną do pierwszego rzędu, siadają. Pierwszy koleś znowu do drugiego:
- Stary, naprawdę jestem pod wrażeniem, nieźle to wymyśliłeś, ale idę o 1000, że go trzeci raz nie klepniesz.
- No dobra, w sumie, co mi szkodzi - myśli ten drugi.
Idą do drugiego rzędu, siadają za łysym i koleś wali łysego w łeb. Łysy się odwraca, na maksa napięty, a koleś:
- Krzysiu, to ja tam na górze jakiegoś łysego w glacę napier*****, a Ty tu w pierwszym rzędzie siedzisz!
Późnym wieczorem do drzwi mieszkania pewnej kobiety zadzwonił pijany mężczyzna…
- Przepraszam, czy ja tu mieszkam?
- Nie.
Po kilku minutach znowu dzwonek, a za drzwiami ten sam mężczyzna…
- Czy ja tu mieszkam?
- Nie!
Kilka minut później znowu dzwonek, ten sam mężczyzna i to samo pytanie. Kobieta krzyczy…
- Ile razy mam powtarzać, że pan tu nie mieszka!
- To pani mieszka wszędzie, a ja nigdzie?
Żona pyta się męża, który wrócił z wywiadówki ich syna…
- No i co mówiła wychowawczyni o postępach naszego Jasia?
- ‘Co mówiła?’, ’Co mówiła?’ - to jesteś cała ty, wysłałaś mnie na wywiadówkę i nawet nie powiedziałaś, do której szkoły chodzi nasz syn...
Wsiada pijany facet do taryfy.
Kierowca: dokąd jedziemy?
Facet: o so chodzi?
Kierowca: pytam Pana, dokąd jedziemy?
Facet: o so chodzi?
Kierowca: Jestem Pana kierowcą i chyba mam prawo wiedzieć, dokąd jedziemy?!
Facet: A ja jestem Pana pasażerem i chyba mam prawo wiedzieć, o so chodzi?!
Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
- Czy wie pan, kto to jest student?
- No nie - odpowiada egzaminowany.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
- A czy pan profesor wie, kto to jest profesor?
- No nie.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno, które jakoś, ale z trudem dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem, pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć.
Roman był bardzo wesołym chłopakiem. Gdzie nie poszedł, tam go wyśmiali...
Bezplan totalny... xD
Nigdy nie wyjmuj...
Częstą przyczyną dreptania jest duplikanckie wiszenie na krawędzi ziemniaka. Przy odpowiedniej dawce szczęścia można nawet odkryć część bardzo ważnej dla istnienia ludzkości pozłacanej agresywności ostrza piły elektrycznej. Jednak częściej widzi się w użyciu bezprzewodowe (!) uchwyty do przytrzymywania zębów podczas drapania się po stopie. I w tym momencie pewnie zadasz pytanie, czy można pozbyć się tego bólu głowy, nie stosując aluminiowych radiatorów. Czasami bywa to możliwe, ale radzę wcześniej zasięgnąć opinii murarza, gdyż zaprawa często może się rozkruszyć przy nieco mocniejszym ściśnięciu kombinerek. Z powyższego fragmentu można wnioskować, że skupienie światła na czole może spowodować biegunkę nawet u największego i najzdrowszego słonia. Jest to przykre, szczególnie dla hodowców bydła, bo słoniową srakę leczy się chomikami. Potem futro takiego indyka można wykorzystać przy wybieraniu czcionki do napisania skierowania do psychologa. Czasami jednak latarnie przestają świecić i nie można już dokończyć dojenia krowy. W takich przypadkach zaleca się natychmiastową pomoc zaprzyjaźnionego św. Mikołaja, który nawet w najtrudniejszych chwilach potrafi zdobyć się na obranie cebuli. Powyższy tekst miał uświadomić niedowiarkom, że możliwa jest wyprawa za granicę bez wcześniejszego woskowania nart. Bez przesady można stwierdzić, że żaby też skaczą z firanek. Wystarczy tylko bardzo chcieć to zobaczyć i wlać do studni pół kilo roztopionej mąki (to zaklęcie nie działa). Czas już zakończyć ten scenariusz, ale warto napisać końcową poradę: nigdy nie wyjmuj nietoperza z szafki, bo w tej grze możesz zginąć od jednego strzału z miotły.
Mam nadzieję, że dowcipy się podobały... ^^
Ha,ha Ale sie posmialam i to dwa razy, bo przyszedl syn i niektore jeszcze raz jemu czytalam.