ja też wzruszam się wspomnieniami.Jakieś zdjęcie, czyjś głos, piosenka,... a już zapach wiórek kokosowych w cieście przywodzi pamięć o tych najsłodszych chwilach dzieciństwa...
ja taki karton ze skarbami mam zakamuflowany na strychu u mamy))
też nie zaglądałam tam od..lat!!!
Czytałam już ten wątek,ale przeraziłam się właśnie tego,że ktoś może pomyśleć.że
"tu same pierdzące pseudo-babcie są na WŻ "
i wspominają czasy pre historyczne.W porównaniu z ASTI to ja z poprzedniej epoki jestem (chociaż się tak nie czuję).
Za rok jadę na spotkanie z okazji 40 rocznicy matury.na spotkaniu w tym roku bawiłam się do białego rana .wspomnieniom nie było końca.Dwójka na okres z nielubianego przedmiotu...wypomniałam geografce,a ona "jaka ja głupia nauczycielka byłam".Pierwsza prawdziwa miłość, mimo wieku zerkanie ...zaprosi do tańca czy nie?
Jeśli chodzi o IPN...należałam do harcerstwa polskiego (tylko takie było...ale wbrew wszystkim potępiającym ,ja pamiętam jak dużo się tam robiło nie tylko gadało,ZMS to też z mojego okresu.Jak słucham opowieści ..ja nigdy,nigdzie ..to krew mnie zalewa.
Żaden pamiętnik nie zachował się...ale był,jest troszkę zdjęć...są też adresy kilku osób z podstawówki.
Janku,mówisz nikt nie pisze...Twojej wypowiedzi wspominającej też nie zauważyłam.
"
Wychodzi na to, że za rok też mam 40 rocznicę matury.Harcerstwo!
Lajan ,to robimy za rok zjazd 40-latków.
To było bardzo na poważnie.
Baśka, ja już tyle(!!) o sobie pisałem na forum, że chyba książeczka, nieduża co prawda, ... ale powstałaby ;-))) ...tylko widzisz, moją opowieścią o mnie znów ktoś walnie mnie w pysk, tak więc niech pozostanie tylko to co już jest na tych "szpaltach".
Pychol
Szkoda,że wpisując w wyszukiwarke"Janek" nie wyskoczą wszystkie Twoje wypowiedzi...spowiedzi ...itd;albo czytałabym całą noc,ale wreszcie wcześnie zasnęła
Hahaha, Basiu, jestes smarkata, ja 48-my,,,i nie pier,,,ca babcia, hihihi. Nadal czuje sie jak bym wczoraj chodzila na wagary:))) Harcerstwo pamietam z lezka w oku, wspaniale czasy! Ogniska , spiewanie i ta niesamowita wspolnota z wiara! Nasze dzieci tego nie przezyly, a wnuczki napewno nie przezyja, bo internet jest ich mlodoscia,,, Nigdy nie zapomne zapachu pieczonych ziemniakow w ogniskach. Satysfakcji z pomocy ze zbieraniem stonki z upraw ziemniakow do sloikow. Wywozili nas autobusami na wioski jako pomoc spoleczna za darmo,,, To byly czasy:) Pamietnikow nigdy nie pisalam, nie mialam na to czasu,,,ale zdjecia mam. Pamietam okres karnawalu, smarowanie plecy mamy jakims smarowidlem , zeby byla "opalona". Pamietam ojca ubranego w biala koszule, garnitur, krawat pieknie zwiazany i jego lakierowe ciasne buty, wyczyszczone jak lustro. I pamietam taniec chachacha, bo tatus mnie uczyl. Pamietam!!!
Eeech wspomnienia sa piekne :))) Bedac w Polsce spotkalam sie z moimi dwoma przyjaciolkami z podstawowki, trzecia nie odbierala telefonu jakkolwiek wstepnie wyrazala ochote na spotkanie - trudno Jej strata, teraz moze sobie reke do lokcia obgryzc z zalu. W towarzystwie dwoch pozostalych spedzilysmy 6 cudownych godzin dzielac sie tym co sie wydarzylo w miedzyczasie, wspominajac to co bylo, wybuchajac salwami smiechu suto zakrapianymi i piwem i winem i na koniec advocatem :))) Ot, mieszanka piorunujaca - jak za dawnych lat :))) i nikomu nie zaszkodzilo, mialysmy swietny ubaw i nawet zapomnialysmy, ze ja na spotkanie przyprowadzilam Wspanialego... bo przeciez na jedno wychodzilo, czy zostawic go z niemowiaca po angielsku rodzina, czy ciagnac ze soba :))))
Mimo ze jednej z nich nie widzialam jakies 30 lat a drugiej 42 lata, to na koniec wieczoru stwierdzilysmy z lezka w oku, ze nic sie nie zmienilo i jestesmy takie jak bylysmy te dziesiatki lat temu, tak samo zwariowane, spontaniczne, gotowe balansowac na granicy ryzyka...
To nic ze wlosy przypruszone srebrem, to nic ze jedna z nas wspiera od lat corke w walce z rakiem, a druga ma nieudane malzenstwo... mamy ciagle zapal i sily na budowanie wspomnien na dzien jutrzejszy....
Wlasnie, czy aby wspominajac z takim ogromnym sentymentem to co bylo nie zapominamy, ze wspomnienia na przyszlosc buduje sie dzis?? Nikt nie jest za stary na to zeby byc znow dzieckiem, zeby marzyc, zeby ryzykowac, zdobywac i tracic ... przeciez na tym polega zycie i z tego wlasnie skladaja sie wspomnienia, ktore po latach tak cenimy.
Warto wspominać nie tylko te piękne..te mniej przyjemne również,właśnie po to aby jak napisała Marylka budować "dziś"..,
jak sobie przypomnimy,że popełniliśmy błąd to raczej tego nie zdrobimy 2-gi raz..
A te piękne no cóż,mi dodaja energii i napedzają motorek,żeby dążyć do lepszego..
bo dlaczego mam powiedzieć.."ach..było tak pięknie.."
przecież może jeszcze tak być..musimy się tylko postaać..widomo,że nie z tym chłopakiem z podstawówki w którym się podkochiwałam..etc,
przełóżmy je na teraźniejszość..
wspomnienia nie przywrócą przeszłości ani nie przywrócą nikogo do życia..ale pomogą nam przetrwać obecny czas..
ja miałam taką przygodę: na lekcji historii nauczycielka przyłapała mnie na ściąganiu(pomiędzy palcami miałam napisane daty długopisem na skórze) i postawiła mi od razu 2 dwóje...
Ja się pytam :a za co dwie..!?
a za sprawdzian i za ściąganie!
Ja się nie zgadzam mówię do niej,protestuję idę do dyrektora!
Oj ty smarkata! dyrektorem będziesz mnie straszyć,siadaj natychmiast,masz jeszcze uwagę..
Wróciłam do domu załamana-nie poszłam do tego dyrektora ale po szkole zaraz moja klasa historyjkę rozniosła..
no i przychodzi czas do wystawiania ocen semestralnych,Pani każe podnieść rękę jeśli ktoś jest z czegoś zagrożony...
no to ja podnoszę..
A ty z czego>
no jak... z historii...
A z historii...(hm)..(notabene była ona również moją wychowawczynią)
Po lekcjach wzięła mnie na bok i na początku zaczęła przepraszać że od smarkatych wyzwała,potem ja ją zaczęłam przepraszać za moję zachowanie..
Nieszczęsny sprawdzian zaliczyłam na piątkę.
Mieliśmy już 2 spotkania klasowe od czasu ukończenia podst,wszyscy to wspomniają a jak się spotkam z moją nauczycielką na mieście to nie obywa się bez obśmiania się z tego epizodu w naszym życiu...
Miałem kilka szkolnych "historyjek" nomen omen na historii też.
Tematem lekcji: wybuch drugiej wojny światowej. Nim temat został rozwinięty przez nauczyciela , padło z jego strony pytanie..."kto zna dokładną datę najazdu na Polskę? " (cytuję dokładnie wszystkie słowa ). Kazio jak zwykle, upierdliwiec (od maleńkości!), uczepoł się pytania i wstaje podniósłszy uprzednio łapke do góry:
-No, powiedz ... nauczyciekl akurat stanął przy mojej ławce.
-Prosze pana, ja mam zawsze problem czy pierwszy czy siedemnasty września , czy obie daty ...
Dostałem na odlew ... cztery dni później już byłem w innej szkole. Ale jako bohater z jednej odszedłem do drugiej wszedłem. No, moze nie wszyscy mnie za takowego uznali.
Mama tylko skwitowała czy ty musisz być jak moi bracia i dziadek, ... i twój ojciec, i ...ja.
Ze smiechem odpowiedziałem: przynajmniej masz pewnosć, że mnie w szpitalu nie podmienili (trudno by było bo urodziłem się :6,3 zywej wagi). ;-)))
Nie dostałem żadnego odznaczenia do dziś i na liście kombatantów też mnie nie ma. Ale to i lepiej.
P.S.
Basiu.... masz coś o mnie tutaj. Zbieraj