Ja wiele razy robiłam..kremy..lody...itp.dodawałam surowe żółtka
ale wcześniej..parzyłam jajka w skorupkach wrząca wodą...
nigdy mi się nie zdarzyło żeby ktoś się zatruł..z powodu
surowych jajek.Nadal tak robię i jest w porządku .
Pozdrawiam!! Ania.
To mieliscie pecha, mam nadzieje, ze sanepid doszedl do zrodla zarazenia salmonella. To wcale nie musialy byc jajka, moglo byc mieso zarazone rowniez.
To było na domowej imprezie u przyjaciół. A te jajka jakaś kuzynka ze wsi przywiozła. I pokupowała u róznych sąsiadek, żeby miastowi dobrych jajek pojedli. Oj pojedliśmy. Mimo wszytsko imprezę wspominamy bardzo miło.
Jajka musi sie kupowac z pewnego zrodla, kontrolowane. Najwiekszym ryzykiem jest kupic jajka na targu tak zwane wiejskie. Moga byc zle wymyte i zarazone salmonella."Zywe jajko" ma smak neutralny i niczym nie pachnie:) Nie wiem , czy w Polsce nadal uzywa sie maczki rybnej do karmienia kor, bo tylko wtedy moze zoltko i pachniec i miec smak rybny. Tak wiec sprawdzone jajka mozna spokojnie jesc ugotowane na miekko, uzywac surowe zoltka w kremach i lodach. Jak przy kazdym procesie uzywania surowych jaj najwazniejsza jest higiena w trakcie pracy. W wypadku lodow domowej roboty wazna jest temperatura produktow i natychmiastowe mrozenie w temperaturze ponizej -20 stopni C. Zerknij na moj przepis na lody waniliowe, zoltka gotuje sie na parze i nie musisz obawiac sie o surowizne:) Pozdrawiam!
W Polsce, jak i w całej Unii mączką zwierzęcą aktualnie karmi się tylko ryby. Natomiast, i tu opinia lekarza weterynarii współpracującego i kontrolującego fermy i zakłady uboju - tak miesa drobiowego jak i czerwonego, "aktualnie właściwie większość drobiu salmonellą jest zarażona. dlatego mięso musi być dogotowane, a jajka nieuszkodzone, szorowane i parzone przed jedzeniem - no i żadnego jedzenia surowych jaj poza domem, tj, jeśli nie wiemy czy zostały wyszorowane i umyte". Mnie to wystarcza, żeby zachowywać się higienicznie i ostrożnie w kuchni, tak jak pisze Tineczka.
Tineczko,coś Ci się pomyliło.Jajka będące w sprzedaży nigdy nie są myte,z tej prostej przyczyny,że wtedy muszą być szybko zużyte.Mycie należy do konsumenta.Zarówno jaja wiejskie ,jak i z fermy mogą być zakażone salmonellą.Najszybciej powstaje przez złe przechowywanie jaj.Jaja kupowane w sklepach muszą mieć źródło pochodzenia i świadectwo weterynaryjne dołączane do każdej dostawy.Takich świadectw na pewno nie mają jaja kupowane na targowiskach.Wiem co piszę,ponieważ przez 20 lat miałm fermę drobiu,a od kilku lat hurtownię jaj.Najważniejsze,nie kupować jaj pękniętych,bo wtedy przy złym przechowywaniu(wysoka tempuratura) bardzo często dochodzi do salmonelli.
Dodam jeszcze,że kury zakażone salmonellą ulegają utylizacji i jaja od nich też.Obecnie opieka weterynaryjna na fermach jest obowiązkowa i takie przypadki wyłapuje się bardzo szybko.
Biedni konsumenci Beatko:) U nas nikt nie musi myc jajka przed uzyciem. Sa przeswietlane,sprawdza sie czy pory skorupki nie sa uszkodzone, ( bo najmniejsza pora , ktora jest otwarta na zewnatrz skorupki jest niebezpieczenstwem), sprawdza sie czy nie ma krwistych nalotow, potem nadruk na kazdym jajku mowi o pochodzeniu. Jajka od kur wolno chodzacych musza byc myte, bo inaczej byly by pakowane z "go,,em":) Jak jajka kury nie sa zarazone salmonella, to nawet pekniete jajko jej nie rozwinie, o ile bakterie z innego powodu nie dostana sie do jajka. Bakterie salmonelli siedza w kiszkach kury.Utrzymywanie jaj w zimnej temperaturze jest wskazane, ze wzgledu na przedluzenie terminu swiezosci. Natomiast nawet jajka przechowywane w pokojowej temperaturze, zdrowe, mozna jesc bez zadnej obawy. Ja nie mam hurtowni jaj, mam tylko wieloletnie doswiadczenie ( kursy zawodowe w tym temacie) i codzienne uzywanie jaj na duza skale w kazdej postaci. Chwala Bogu, nigdy nie zatrulam gosci salmonella:)
Co do krwistych nalotów wewnątrz,to nie dziwię się,że są wycofywane ze sprzedaży,bo to świadczy o tym,że kury mają robaki lub są chore na przykład na koksydiozę.Jeżeli chodzi o pory,to jajko je ma ,bo przez nie oddycha.Im starsze jajko,tym bardziej wysycha i tworzy się na spodzie jajka dołek.Spróbuj obrać ze skorupki jajko świeże i mające np.tydzień.Z pierwszym będziesz miała problem,drugie bez problemu.
Użytkownik anneau napisał w wiadomości:
> Powiedzcie miaj ka to jest ...Surowe jaja np w kremach, musach, ptasim
> mleczku...LODACH domowych! Czy to nie grozi zatruciem? nie czuć takiego
> posmaku "żywego jaja" / tego zapachu? jak to jest z salmonellą?
Ja przed użyciem jajka myję, przelewam gotującą wodą, ubijam je na parze, do chwili aż zatracą zapach surowych jaj i jeszcze dodaję spirytus...i nie boję się żadnej zarazy łącznie z salmonellą
To masz kupe roboty z tymi jajami:) Ja nigdy jaj nie myje i nie moge dodawac spirytusu, bo tu sie nie kupi:) Nie wiem nawet co to jest za specyficzny zapach tych surowych jaj? Moje jajka niczym nie pachna. Zapach zupelnie neutralny, wlasnie rozbilam, zeby powachac:))) Tereso. jesz jajka gotowane na miekko? Chyba nie dodajesz spitrytusu do zoltek na sniadanie? Pozdrawiam
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> To masz kupe roboty z tymi jajami:) Ja nigdy jaj nie myje i nie moge
> dodawac spirytusu, bo tu sie nie kupi:) Nie wiem nawet co to jest za
> specyficzny zapach tych surowych jaj? Moje jajka niczym nie pachna. Zapach
> zupelnie neutralny, wlasnie rozbilam, zeby powachac:))) Tereso. jesz jajka
> gotowane na miekko? Chyba nie dodajesz spitrytusu do zoltek na sniadanie?
> Pozdrawiam
No ja wyczuwam zapach surowego jajka..i to nie odrzuca... jest on specyficzny jesli nie czujesz rozbitego jajka, to wybij go na talerzyk lub do szklaneczki, pozostaw na kilka minut... jajko potem zużyj, a powachaj talerzyk lub szklankę...
A jajek na miekko nie jadam od kilku lat, własnie po tym jak zaczęła się ptasia grypa i wzmozenie salmonelli.
A do kremów dodaję spirytus, bo krem wychodzi smaczniejszy i krem bezpieczniejszy...
Teresko kochana, nie odpowiadaj cytujac:) Ja nie lubie siebie czytac dwa razy:))) Zagrozenie salmonelii w jajkach jest tylko spowodowane brakiem higieny w produkcji jajek. Ptasia grypa mozesz rowniez zarazic sie od dzikich ptakow. Niebezpieczenstwo tej grypy zostalo rozdmuchane nie potrzebnie. Tylko w Azji jest taka mozliwosc, ze wzgledu na brak higieny i bardzo bliskie przebywanie z ptakami ( kurami i kurczakami) domowego chodu i olbrzymia skala tych hodowli. Ja jem jajka na miekko ciagle, bo na sniadanie nie lubie na twardo:) Nawet wypije od czasu do czasu cale surowe jajko, tak jak moja babcia mnie uczyla, dla urody:) Ja watpie , ze spirytus zabije bakterie salmonelii, chyba , ze zuzyje sie cala butelke na kazde jajko:) Musze poczytac na ten temat. Pozdrawiam
Tineczko,każde jajko ma swój zapach,może nie masz powonienia,bo niestety tu się z Tobą absolutnie nie zgodzę.Nie wierzę też,że u Was sprzedaje się jajka myte(może z wyjątkiem jaj z chowu ściółkowego,a te też nie zawsze muszą być brudne).Radzę Ci poczytać na temat mycia jaj przeznaczonych do sprzedaży.Kompletna bzdura.Powtarzam,myte jajko może być zużyte tylko do bieżącej produkcji.
Prosze podac zrodlo. Popatrz na sposob przechowywania jaj w solonce, woda + sol, w temperaturze pokojowej te jajka mozna przechowywac swieze miesiacami. Oczywiscie , ze jajko ma zapach, ale nie taki odrzucajacy, jak tu sie pisalo:) A co robisz jak jajko z chowu sciolkowego jest brudne? Pakujesz do kartonu?
Miałam właśnie fermę ściółkową,klatek wtedy jeszcze w Polsce nie było.Kury miały gniazda wyściełane trocinami i tam się niosły.Niewielki procent niósł się bezpośrednio na ściółce i te jajka były myte i w tym samym dniu dostarczane np.do cukierni do natychmiastowego zużycia.
Chów ściółkowy nie polega na tym,że kury niosą się na ściółce,bo chodzą luzem w boksach i niszczyłyby jaka,co chyba jest zrozumiałe.Gniazda,czyli miejsca przeznaczone właśnie do znoszenia jaj.
Okej, ja mowie o kurach chodzacych wolno, nie w boksach czy klatkach, takie chodowle u nas sa najbardziej popularne ze wzgledu na ekologie. A nawet sciolka w tych gniazdach nie jest chyba sterylnie czysta. Bardzo ciekawy temat i nie zlosc sie na mnie Beatko, bo ja jestem ciekawa dlaczego Polska ma takie problemy z salmonella, ktorej u nas prawie nie ma. Moze konsumenci za malo wymagaja?
A to już mówimy o jajkach ekologicznych,nie z chowu ściółkowego.Takich nie miałam i nie będę się wypowiadać ,bo nie mam z takimi do czynienia.Muszę Ci powiedzieć,że na mycie jaj potrzebna była odpowiednia zgodna,bo powtarzam-nie wolno myć.Tu masz źródło
http://www.piwcieszyn.pl/1990_1907wersjaujednolicona.pdf.Musisz się wczytać ,chyba gdzieś ok . strony 9 z 16 -specjalne upoważnienie.Musiałabym głębiej poszukać,jeżeli chodzi o aktualne wymogi,bo w tej chwili nawet klasy jaj się zmieniły.
Tu masz jeszcze źródło na czym polega chów ekologiczny.Jakbyś nie patrzyła,muszą mieć gniazda tak jak przy ściółkowych,więc naprawdę nie ma co się obawiać o brudne jajka w kartonach.Jeżeli są,to tylko z winy hodowcy.
http://www.froggi.pl/forum/numer-jaja-a-dobrostan-kury-t459.html
http://www.froggi.pl/forum/numer-jaja-a-dobrostan-kury-t459.html , oki przeczytam:) Beatko, ja sie nie obawiam , jem jaja chodowane przez sasiadke i ob...ne, hehehe, ale jakie dobre:) Pozdrawiam!
Przeczytalam i uwazam,ze kury maja sobie luzem chodzic i jesc pszenice, kukurydze i inne produkty naturalne i wtedy jajka beda super dobre. Wlasnie u nas tak samo jak w Wielkiej Brytani, preferuje sie te naturalne chodowle kur do produkcji jaj. U nas jest zabronione trzymanie kur w boksach od dawna. Kurczaki musza rowniez miec odpowiednia przestrzen do swojego krotkiego zycia:) Najnowsza produkcja jest chodowanie brojlerow na kukurydzie wedlug francuskiego sposobu. Te kurczaki sa duze, tluste, zolte i bardzo smaczne i oczywiscie ekologiczne:))) Hahaha biedne kurczaki:)))
U nas w domu nie używa się żółtek do kremu na surowo,chyba że jest ubijany długo nad parą.Tak samo z tatarem,jemy tatar! ale tylko w domu,gdy mama sama zrobi.Oczywiście bez żółtek,muszę powiedzieć że moi rodzice chorowali już na salmonellę,po zjedzeniu właśnie tatara na weselu.Od tej pory mama woli nie ryzykować,nawet jajka sadzone są smażone na obie strony.
No to juz nie mozecie jesc spaghetti carbonara, bo do tego dania podaje sie surowe zoltko:) Rozyczko, to nie musialo byc zoltko, to moglo byc mielone mieso, ktore ich zatrulo.Najwiekszym ryzykiem zatrucia salmonella jest mielone mieso:) Nie swieze, zmielone w nie wymytym porzadnie mlynku,,,za wysoka temperatura miesa w czasie mielenia, brak higieny, brudne rece po wizycie w toalecie i tak dalej:)
Powiem wam kochane dziewczyny: po przeczytaniu calego watku, ze nie wiem czy w Polsce sa inne przepisy czy moze kury inaczej sie hoduje ale...w Polsce mialam dwa razy salmonelle (dwa razy w zywieniu zbiorowym) w domu nigdy. A jedlismy kogle-mogle i inne takie. Moja mama kupowala jaja wiejskie ale nigdy na targu lecz ogladalo wpierw gospodarstwo i czystosc tam panujaca.To bylo dawno choc prawda. Nawet moja babcia trzymala jajka czesto nie w lodowce tylko w takiej specialnej staromodnej szafce na jajka.
W Niemczech (a mieszkam tu ponad 20 lat) tylko raz i to u znajomych ktorzy w pelni lata uzyli do salatki kartoflanej. Dokladnie do majonezu, zoltek z wiejskich jaj. Oni sami nie grzeszyli sterylna czystoscia w kuchnu, czego wtedy nie wiedzialam bo my goscie bylismy w ogrodku, a salatka stala na zewnatrz. Moze nie dlugo ale w tym upale wystarczylo by 50 osob w tym male dzieci zachorowaly.
Ja nie wiem czyla juz prawie panike przed surowymi jajkami w Polsce musze nazwac "jajeczna alergia" czy ma ona naprawde tak ogromne podstawy u producenta czy u konsumenta, ktory kazde jajo kupi nie zastanawiajac sie byle bylo "ze wsi", czy tez jest to po prostu...histeria.
Hmmmm, ja wiem, ze w Polsce moi przyjaciele bardzo boja sie uzywac surowych zoltek. Mysle, ze producenci jajek sa winni. W Danii od czasu do czasu jest ogromna epidemia salmonelii w chodowlach kur, swin i jajek. Wynika to z agresywnej chodowli i checi jak najwiekszego zysku w jak najkrotszym czasie. Swoje produkty sprzedaja bardzo tanio, ale zawsze jest ryzyko na zatrucie sie salmonella. Natomiast Finlandia nie ma tego typu problemow. Jajka z Finlandii leza sobie stosami poza lodowka i jeszcze nikt nie zarazil sie salmonella ich jajkami. Wiec wniosek jest jeden, producent odpowiada za jakosc i ewentualne zarazenia. Histeria, hehe, ja tez moze juz nie bede miala odwagi jesc jajka na miekko przy nastepnej wizycie w kraju:)
Nie wiń tylko i wyłącznie producentów,bo to nie prawda.Sposób przechowywania jaj i produktów wykonywanych na bazie jaj surowych,też ma ogromne znaczenie.Jeżeli chodzi o producentów,to w Polsce nie każdy producent szczepi kury przeciwko salmonelli-to fakt.Nie jest to szczepionka obowiązkowa,a przy fermie mającej np.120 tysięcy kur,jest to koszt ok.100 tys.złotych na całe stado.Jeżeli producent uważa ,że spełnia wszystkie normy,jeżeli chodzi o warunki bytowe kur niosek,to ryzykuje.Zaznaczam,że wszystkie fermy są kontrolowane bardzo rygorystycznie.Mam dostawcę ,który ma 300 tysięcy kur(w różnym wieku,czyli 100 tys, np.już się niesie,drugie 100 tysięcy jest na odchowie ,czyli nie mają jeszcze 16 tygodni,a trzecie 100 tysięcy kończy już cykl produkcyjny) i on szczepi.A dlaczego?Bo miał już stado zarażone salmonellą i woli nie ryzykować.Czyli on na takie trzy stada musi wydać ok.300 tysięcy złotych.Natomiast badania jaj w kierunku salmonelli są obowiązkowe i rygorystycznie przestrzegane i jaja badane są nie tylko u producentów,ale w hurtowniach też mimo ,że na hurtownię przyjeżdżają z świadectwem badania.Naprawdę dużo się robi w Polsce w tym kierunku.
Hodowca liczy tak,jeżeli kury nie chorowały,to te 300 tysięcy,to jest czysty zysk.Bierzemy pod uwagę ,że ktoś ma 100 tys.kur w jednym wieku,to nie szczepiąc,w okresie półtora roku(tyle trwa cykl produkcyjny kury od wyklucia do zakończenia nieśności) ma 100 tysięcy złotych dodatkowych pieniędzy do zysku z tego stada.Tłumaczę ,jak podchodzą do tego producenci.Nie jest to moje zdanie.
Wlasnie Beatko, pieniadz nie smierdzi:) Szkoda tylko , ze ryzykuja, bo ich i tak nie omina koszty likwidacji kuri i sankcje sanitarne fermy w razie zarazenia salmonella. Cos gdzies slyszalam, ze Unia pokrywa koszty takich szczepien, trzeba tylko sie o to postarac. Bardzo sie ciesze, ze masz zdrowe podejscie na ten temat:)
Beatko, to bardzo sie ciesze, ze i w Polsce beda jaja zdrowe do mozliwosci gotowania na miekko:) Pozdrawiam!
W Polsce nie będą,ale są zdrowe jaja.Trzeba tylko przestrzegać zasad o których o których pisałyśmy w tym wątku.
Tineczko ,gdzie Ty mieszkasz?Pytam,bo chciałam sobie poczytać o produkcji jaj w Twoim kraju.
Dorotko,nie dziwię Ci się,że tak reagujesz,bo ktoś kto chorował na salmonellę,to będzie miał już uraz.Jest bardzo nieprzyjemna choroba i masz prawo tak reagować.Pozdrawiam.
Beatko500 chyba wypowiedzialam sie w pospiechu niezrozumiale bo ja wlasnie tej paniki jaka jest, sadzac z wypowiedzi wuzetowiczow, w Polsce zwyczajnie nie rozumiem- Jak pisalam mialam juz salmonelle i zaprawde nie jest to ciekawe. Wtedy kiedy zarazilismy sie w Niemczech coreczka miala 8 lat a syn 4 latka. Maluch lezal doslownie jak niezywy niemal tylko spal. Szkoda bylo patrzec jak sie dzieci mecza ja sama lezalam przy 30-stopniowym upale pod dwoma koldrami i pledem i trzeslam sie z zimna. Jedynie maz mial dosc lekkie (tzn. trzymal sie na nogach) objawy.
Mimo to nie odrzucam surowych jajek (co nie znaczy ze musze je codziennie jesc) lecz uzywam jaj przebadanych z pewnego zrodla. Nie kupilabym byj jaj i drobiu od "jakiejs tam" baby tylko dlatego, ze wiejskie. Nie kupuje jaj klatkowych a jaja z chowu sciolkowego myje pod uzyciem goraca woda - zwyczajnie bo czasem maja lekkie zabrudzenia.
Przy zachowaniu tych srodkow ostroznosci nigdy nie mialam jakis nieprzyjemnych sensacji. Drobiu nie lezakuje i nie trzymam otwartego badz z mozliwoscia kontaktu do innych produktow. Do suszenia po umyciu reczniki papierowe, natychmiast wyrzucane a nie kladzione na blacie itp. Deske szklana po uzyciu wyparzam i nie krojer nigdy na niej (po pobieznym oplukaniu) salaty czy w ogole innych produktow. Tak samo noze uzyte do krojenia i inne naczynia. Rozmrazam w lodowcew w przykrytej misce na sicie i odlewam plyn. Po prostu zachowuje najprostsze zasady higieny i naprawde nie boje sie salmonelli w takim stopniu w jakim slysze to os Was.
...zdania podzielone. Chyba jednak pozostanę przy lodach i kremach na gotowanych lub parzonych jajach :)
W internecie jest sporo wiadomości na temat salmonelli. Ale mnie zainteresował głównie wątek- jakoby bakterie salmonelli występowały głównie na skorupkach jaj a nie wewnątrz. I przeważnie tak jest - więc przestrzeganie higieny wystarczyłoby...ale nie zawsze. Oto co znalazłam :
"W jaki sposób Salmonella zakaża jaja?
Skorupka jaja nie jest twarda skala tylko lekko przepuszczalna wapienna otoczka. Dlatego uwazam, ze najwazniejsze w zapobieganiu salmonelli jest pewne zrodlo pochodzenia jaj, ich wstepne przebadanie - co w handlu jest (o ile wiem ) konieczne i higiena utrzymana i w transpocie do domu i w kuchni kazdego konsumenta.
Oczywiscie nie podala bym potraw z surowym jajem malutkim dzieciom, osobom bardzo oslabionym czy chorym. To nawet sladowa ilosc salmonelli normalnie niegrozna moze byc niebezpieczna. Zdrowy organizm strawi minimalne ilosci salmonelli bez problemu. Problem pojawia sie wtedy gdy kolonie salmonelli trafiajac na dobra pozywke juz sie rozwinely i rozmnozyly badz jesli mamy z roznych przyczyn slaby system odpornosciowy.
Tak jest rowniez z gronkowcami i innymi bakteriami. Nasz organizm je zna i po czesci sam "hoduje" lecz staja sie one niebezpieczne gdy sie zbyt rozrosna (choroba, zaburzona flora bakteryjna, oslabiony organizm i czesta w szpitalach "wylegarnia"jak na przyklad klimatyzacja) lub brak odpowiedniej higieny.
Jeszcze jedno: jesli nie musicie nie uzywajcie w domach domestosow i innych tego typu srodkow obiecujacych sterylna czystosc. To jedno wielkie klamstwo i chwyt reklamowy.Srodki tego typu co prawda zabijaja czesc bakteri ale na to zeby zabic wszystkie maja o wiele za slaba koncentracje. Silnie skoncentrowanych uzywa sie tylko w szpitalach itp. i takie nie sa w handlu do uzytku domowego dostepne.
Wrecz przeciwnie takie preparaty nie zabijajac bez reszty przyczyniaja sie do powstawania odpornych (rezystencyjnych na leki i dezynfekcje) sztamow bakteryjnych ktore przez to robia sie naprawde grozne dla czlowieka!
Teraz zrozumiałam i masz rację,że jeżeli będziemy przestrzegać zasad higieny i wiemy jak postępować z surowym jajkiem,to nie ma co panikować.Chciałam jeszcze tylko powiedzieć,że z mojego doświadczenia wynika,że najmniejsze ryzyko wystąpienia salmonelli,występuje u kur niosek w chowie klatkowym,a tak staramy się unikać tych jaj.Dlaczego?Otóż pałeczki salmonelli wydalane są z kałem.Leci sobie np.taki chory jakiś ptak i spadnie mu na ziemię taki kał.I teraz tak-największe prawdopodobieństwo,że takie coś zje sobie kura,wystąpi u kur chodzących sobie luzem,czyli te nasze jaja wiejskie od zaprzyjaźnionej pani.Tak samo u kur na wybiegach-ekologiczne.Tak samo osoba obsługująca kury w chowie ściółkowym,może wdepnąć w takie coś i przenieść na butach(nie zawsze hodowcy przestrzegają wykładania mat dezynfekujących obuwie,robią to zazwyczaj przy okazji paniki związanej z ptasią grypą,wtedy jest to obowiązkowe).Osoba ,która zajmuje się kurami musi wejść do boksu,żeby sprawdzić np.czy nie ma jaj na ściółce,bo nie zawsze jaja są tylko i wyłącznie w gniazdach.A w chowie klatkowym,nie ma się takiej styczności.Wszystko jest zautomatyzowane.Odchody idą jednym taśmociągiem,a jaja drugim.Więc kontakt nawet z człowiekiem -nosicielem jest ograniczony.A przypomnijcie sobie ,gdzie kury wiejskie lubiły najbardziej grzebać i pojadać?Na pewno na tak zwanych kompostownikach i tam gdzie gospodarz wyrzucał obornik od np.krów.Zasada prosta,higiena i jeszcze raz higiena,zarówno u producenta jak i u konsumenta.
Opowiem Wam jeszcze jak to jest z obornikiem kurzym.W chowie klatkowym odchody są usuwane na bieżąco taśmociągiem i wychodzą poza teren teren obiektu.A w chowie ściółkowym?Najczęściej(nie zawsze,zależy od hodowcy) składowany jest przez cały cykl ,czyli półtora roku.Kury od pierwszego dnia mają jako ściółkę np.słomę.I ta słoma nie jest usuwana,bo nie ma możliwości,tylko co jakiś czas na tę zużytą słomę narzuca się nowa,czystą.Po całym cyklu jest to bardzo wysoka pryzma,wygląda to tak ,jakby podłoga się podnosiła.Dopiero po całym cyklu zostaje to usuwane poza obiekt(kiedyś ręcznie widłami,teraz już mechanicznie).I w tej pryzmie składowane są odchody,a kury chorują przecież na różne choroby.Jeżeli chodzi o mnie,to naprawdę uważam ,że jeżeli chodzi o higienę,to najłatwiej jest ją utrzymać w hodowli z klatkami(nie mówimy tu o innych zasadach np.humanitarnych).Tak więc nie bójcie się jaj z chowu klatkowego.
wiesz ja klatkowych to przede wszystkich z przyczyn wlasnie humanitarnych nie uzywam. Ponadto wiem ze (przynajmniej w Niemczech) kury te sa traktowane "na wszelki wypadek" antybiotykami (antybiotyki przechodza do jaj) gdyz stress w ktorym zyja powoduje oslabienie znaczne organizmu i podatnosc na choroby, Rownierz jaja opryskuje sie nikotyna by je usterylnic. Z ta sciolka to nie wiem jak jest przyznaje ale u nas te kury ze scolki nie siedza w klatkach tylko poruszaja sie w miare swobodnie po hali wylozonej sloma. Jedynie co to nie wychodza na zewnatrz jak przy wolnym chowie. To tyle co ja wiem. nie musi byc tak samo w Polsce ale tego nie wiem.
Nie,nie u nas też kury ze ściółki nie siedzą w klatkach,tylko tak jak piszesz poruszają się po hali,podzielonej na boksy.,swobodnie po ściółce ze słomy.Wszystko się zgadza.Jedyne co,co u nas na pewno nikt nie traktuje kur antybiotykami na wszelki wypadek,bo to nie ma sensu. A już o spryskiwaniu jaj nikotyną,to słyszę po raz pierwszy.Ja używam jaj i z chowu klatkowego i ściółkowego ,zależy jakie wezmę.Zwracam też uwagę na jakość jajka.Wolę jajka od kurek młodych,bo jakość takiego jajka jest lepsza.Różni się na pewno wielkością i ma twardą skorupkę.Jajka od kury starej,ma mniejszą zawartość kredy-skorupka,bo stara kura już tak dobrze nie przyswaja sobie i skorupka jest wtedy słaba i pęka przy gotowaniu.Kreda zawarta jest w paszy.Nie wspominając już o jakości zawartości.
Surowych jajek używam od bardzo dawna ,robię z nich kremy, lody, majonez itd...i jeszcze nigdy nie zdażyło mi się podłapać salmonelli trzeba tylko zadbać o odpowiednie przygotowanie zawsze umyte i przygotowywane na parze