Moj dom (szczegolnie kuchnia) pachnie jesienia ziolami i ciastem z jablkami i gruszkami. Musi byc tez goraca czekolada, czarna herbata z kardamonem lub cytryna, krupniczek i dobre czerwone wino(nie koniecznie grzane). Aaaa jeszcze zapach lezacych na ziemi lisci (choc to raczej nie domowe).
Ostatnio w jakiejs "hamerykanskiej" gazecie znalazlam fajny przepis:kroje cytryne w plasterki dorzucam do tego pare lasek cynamonu - i gotuje to na malym ogniu - zapach jest wspanialy, a przede wszystkim w 100% naturalny.
Malena bardzo to romantyczne co napisałaś.Czytałabym w nieskończoność.To lepsze od wiersza.Pozdrawiam
Marna ze mnie pisarka ale cieszy mnie fakt, ze komus sie spodobalo.
U mnie również zapachem nr jeden są pieczone jabłka, cynamon i wanilia, zapach suszonych grzybów i ;-))))...kiszonej kapusty...to właśnie ona króluje na moim stole pod różnymi postaciami(kapuśniak, bigos i wszelkie zasmażane pyszności na wiele sposbów) no i nie może zabraknąć pysznej i jakże prostej kartoflanki i pieczonych zaimniaków. Oczywiście jest jeszcze zapach palonych liści, który ukradkiem wpada do mieszkania, ale to już całkiem inna historia:-)))))
właśnie też mi się przypomniały te palone liście,z racji,że mieszkam niedaleko ogródków działkowych..
Zapach suszonych grzybów, jabłek, zapray ocyowej do przetworów, a na polu smugi dymu i zapach palonych liści.
Jak jesień- to makaron pieczony z jabłkami pachnący cynamonem lub wanilią, orzechowiec ze świeżych orzechów, gołąbki z kaszy gryczanej z grzybami i boczkiem, smażenie skórki pomarańczowej i jej zapach w całym mieszkaniu, jabłka pieczone w piekarniku z różnymi pysznościami w środku a na długie wieczory kieliszek aromatycznej nalewki, pasjans...:)))
No moze niech mnie ktos "czepnie" w leb, albo kopnie w zadek......bo ja znow nie mieszcze sie w ramkach .... Dla mnie zapach jesieni to zapach swiec (zaduszkowo ????) tak wlasnie kojarzy mi sie jesien..... z zapachem swiec, bo wracaja do lask po letniej przerwie. To fakt, ze wpadam do kuchni i cos tam dzialam, bo latem znow unikam, ale nie jest to nic szczegolnego...zupy (???) no tak zdecydowanie, zupy to dla mnie cos "jesiennego" ......
Mieścisz się Marylko jak najbardziej) przecież nie wszyscy muszą kojarzyć zapachy tylko z kuchnią)
a swoją drogą ..świece,,,hm faktycznie przez lato są jakoś na uboczu...ach romantycznie mnie się zrobiło
muszę chyba poczynić jakieś zakupy w tym kierunku)buziaki
Ja jestem bardzo "swiecowa" i jak tylko przychodzi jesien to zaraz pale swiece w kazdym pomieszczeniu. Jesli chodzi o zakupy, to kiedys mialam przez 2 lata "zakaz kupowania" swiec, bo mialam takie zapasy, ze wypelnialy cala szafke w regale :)) moja milosc do swiec i ognia przeradza sie w zboczenie ....moge siedziec godzinami i gapic sie w plomien swiecy :)))
Ta "hameryka"....nic poezji, uduchowienia...aleś Ty ...jakas dziwna...
Masz pychola, Charliemu piowko(kup!!!)
Janek
jesienne zapachy .... ciasta z jabłkami i śliwkami z kruszonką, potraw z kiszonej kapusty, grzybów, orzechów, nalewki smakowanej przy okazji śmichów-chichów z moją rodzinką w sobotnie wieczory, a poza tym z babim latem, mgłami nad łąką, szelestem liści w parku i poczuciem końca lata i kończenia się kolejnego roku, szybko zapadającym zmrokiem i światłami w oknach, kroplą melancholii, szczyptą lenistwa :) Lubię jesień, szczególnie jak świeci słonko i nie leje deszcz :)
Ave, powalilas mnie na lopatki tym swoim tekstem. Calosc jakby "wyczytana" z mojej duszy. Wszystko to tkwi gdzies we mnie bardzo gleboko, nawet jesli nie jest realizowane tak do konca z roznych powodow... Moja jesien to jeszcze zupa z soczewicy i zawsze pasztet z selera :-) A jesli chodzi o swiece, to w tym temacie mam juz malego bzika. Wlasnie w sobote kupilam nastepne juz z mysla o swietach. Czasami powstrzymuje sie od kupna kolejnych wylacznie ze wzgledow finansowych (wtedy jednak musze je chociaz dotknac i poobracac w dloniach i juz mi cieplo na duszy) Pozdrawiam mocno jesiennie - lekko rozmarzona...
Smakosiu, my z jednej gliny chyba lepione .... :))))))
Mnie kojarzą się z najprostszym rodzajem biednych, ale smakowitych zup, w których jest włoszczyzna, ziemniaki i kluski zrobione z jajka wymieszanego mąką. A pachnie w nich palona na patelni do zasmażki mąka i zbrązowiona cebula, którą się całość okrasza.
Co do słodkości to chałka z cynamonem podawana wieczorem z własnoręcznie ugotowanym kakao.
A podczas jesiennych spacerów oczywiście pachnące ciepłą jesienną pogodą kolorowe liście i woń jesiennego dymu, który jednych kręci w nosie, a innym pachnie jesienią właśnie.
Wkn
tak naprawdę to o tym dymie powinnam powiedzieć, że pachnie jesiennym smrodkiem, bo całe moje ostatnie rozmarzenie, kiedy wwąchiwałam się w ten zapach popsuł Pampas, waląc na spacerze po kaszubskiej wsi z grubej rury "przecież to smród palonych liści, nie wiem, o co ci w ogóle chodzi"
i tym optymistycznym akcentem... hre hre hre
A to sie usmialam Faceci!!! Moj "polowek" mowi do mnie, ze "kiedys sie zaczadzimy" - wtedy, gdy ja biegam po pokoju i w radosnych poskokach zapalam kolejne swiece Bardzo to romantycznie ujmuje,prawda?
Smakosiu, moj syn przez cale lata przed pojsciem spac sprawdzal cala chalupe pomrukujac pod nosem: "strach isc spac w tym domu.... ty nas kiedys spalisz...."
I wyobraz sobie, ze wczoraj juz zadzwonil z upomnieniem ..... bo jesien sie zaczela, a On juz tu nie mieszka, wiec dla pewnosci ..... :)))
U mne dokładnie szarlotką, sokiem z malin i grzybami.W sobote była szarlotka, grzyby [już mam w każdej postaci] i soczek z malin codziennie do herbaty. No i dym z kominów.
O jej! Jak moglam zapomniec. Przeciez jesien to dynia...a jak dynia to koniecznie placki dyniowo-ziemniaczane :-)
Mnie jesien kojarzy sie z jablkami,cynamonem i suszacymi sie wszedzie grzybami,a zapomnialam jeszcze o kapuscie kiszonej.Rowniez kojarzy mi sie z liscmi palonymi jak rowniez dywanem kolorowych lisci lezacych na chodnikach.Dodam rowniez ze bedac dzieckiem gdy wracalam ze szkoly zawsze wlazilam w te liscie i wracalam do domu obkurzona po pas co nie zawsze sie mojej mamie podobalo bo znow ciuchy szly do prania
Użytkownik Aleksandra1973 napisał w wiadomości:
> Rowniez kojarzy mi sie z dywanem kolorowych lisci lezacych na
> chodnikach.
A ponieważ tytuł to "Zapachy w Waszym domu", wyobraziłam sobie Twoje chodniki, na przykład w przedpokoju, całe zasłane kupami zeschniętych jesiennych liści.
wkn (przepraszam, ale ja mam dzisiaj głupawkę hihihi)
hahahah w tej chwili nie mam takich pomyslow,ale bedac dzieckiem rozne takie pomysly mi przychodzily do glowy,wiec moze i liscie w domu by sie znalazly,choc pamietam ze nagminnie zbieralam szkielka i kamyki az mama wywalila mi szesc pudel po butach nimi zawalonych.Moze troche nie na temat ale wlasnie przypomnialo mi sie jak ja i moja kolezanka najlepsza (zreszta do teraz znamy sie juz 27lat czyli od dziecka prawie) oberwalysmy wczesne czeresnie ktore rosly u niej na ogrodku i wlazlysmy na dach takich zabudowan gospodarczych w celu konsumpcji ,choc do teraz nie wiem dlaczego akurat na dachu je chcialysmy zjesc.Wiec sobie siedzimy ,sloneczko fajnie grzeje czesciowo nas zakrywa orzech w ten sposob ze nas nie widac ale my wszystko z gory widzimy gawedzimy sobie,zjadamy ze czeresnie,dodam ze obydwie mamy nowiutenkie dzinsy pierwszy raz ubrane(a w tych czasach kupic dzinsy to byla sztuka)no w koncu trzeba bylo zlezc z tego dachu wiec probuje wstac i nie idzie kolezanka zanosi sie ze smiechu ,ja wiec znowu probuje i slysze trzask kawal papy dachowej mam na dzinsach wiadomo w ktorym miejscu,kolezanka prawie placze ze smiechu ,ja mowie nie smiej sie tak tylko tez wstawaj i to samo,poniewaz bylo cieplo dach byl nagrzany wiec sie przykleilysmy do papy dachowej a wlasciwie smoly ktora ta papa byla pokryta.I tak poszlysmy do domu z ta smola i papa na tylku a wlasciwie tylko ja poszlam bo kolezanka byla na swoim podworku i do domu miala dwa kroki,no i znowu mi sie dostalo w domu.
Z czasów dzieciństwa pamiętam jesień na wsi u dziadków. Pamiętam wykopki, pieczenie ziemniaków w ognisku, jesienne mgły. Pamiętam wiewiórki które nagminnie podkradały orzechy z leszczyn rosnących w pobliżu domów, tuptanie jeży. Pamiętam jaką przyjemnością było podrzucanie drewna do kuchni węglowej, kiedy za oknem jesienna szaruga. Wieczory przy lampie naftowej, kupa sąsiadów zebranych na wspólne obieranie jabłek i gruszek na susz i ciągnące się w nieskończoność opowieści, albo czytanie na głos książek. A z zapachów to chyba zapach smażonych konfitur i grzybów. Wieczorami teraz jak i zimą bardzo lubię zalpalić świecę, ale tylko i wyłącznie z naturalnego wosku. Taka świeca ma w sobie ogromne wewnętrzne ciepło i cudowny zapach. Taka paląca się świeca, lampka dobrego wina bądź dobrej nalewki i do tego jakaś ulubiona muzyka w tle - czego więcej potrzeba? Za zwykłymi świecami nie przepadam. Powiem więcej, kiedy pali sie ich więcej to wręcz odczuwam brak tlenu.
Jesień w moim domu to zapach grzybów, jabłek pieczonych, soku z wiśni. Wieczorkiem otulanie się w koc na fotelu z kubkiem ciepłej herbaty na dobranoc. Liści u nas niestety od tego roku palić nie można ( zakaz urzędu miasta), więc głowie się, co zrobić z tym, co spadło z moich 12 drzew orzecha.
Myszy. Niestety, to właśnie mysi okropny zapach oznacza dla mnie, że już jesień i nie ma odwrotu.
Ja to potrafię "załatwić" nostalgiczny nastrój, nie?
Też bym wolała, żeby to pieczone ziemniaczki się kojarzyły...