Kochani postanowiłam poruszyć wątek dotyczący naszych kolacji (wiem, wiem nie powinno się jadać ale czasem trzeba ) lubię więc coś wymyślić, czasem jakąś zapiekankę czy pieczywko czosnkowe. Jednak czasem ręce opadają i nic nie przychodzi do głowy (zwłaszcza jak w lodówce niewiele). Moi synowie najbardziej lubią ser zółty i oczywiście tony ketchupu (jak tego nie ma w lodówce to juz nie ma co jeść . Proponuję podzielcie się z nami co jadacie najczęściej właśnie na kolację, jakie są wasze i waszej rodzinki ULUBIONE potrawy, może to pomoże czasem w "braku koncepcji" Pozdrówka dla kochanych żarłoczków
Ja najchętniej jadałabym wypasione kanapki , takie ze wszystkim lub świerzutki chlebek ze smalcem z cebulką i ogórkiem kiszonym mmmmmm.
Bardzo lubie kanapki z jajecznicą taką cieplutką. Pychaa....
klio
~(*_*)~
Jak mam lenia i nie chce mi sie nic wymyślać to robię "kolorowe kanapki" (tak nazwały te kanapki moje dzieci jak były małe) Zaczęłam je robić gdy dzieci były małe i nie chciały jeść.Wymyślałam wtedy rózne dziwactwa ,typu pociag z parówek żaglówki z jajek itp.I wtedy własnie wymyśliłam "kolorowe kanapki"Chodziło o to żeby na jednej nie za dużej kromce chleba bylo duzo urozmaiconego pokarmu.I tak na jedenej kanapce układam "porwaną'sałatę, kawałek wędliny, na to : plasterek pomidora pokrojonego w ćwiarki ,ogórek pokrojony w paseczki, rzodkiewka i co mi prezyjdzie do głowy (papryka, ogorek kiszony itp)starkowany (drobno)żółty ser oraz starkowane (również drobno) jako ugotowane na twardo.To wszystko doprawiam solą i pieprzem.Sa bardzo smaczne a i ladnie wyglądają.Zawsze dzieci zjadając mało miały dostarczane różne produkty.Dzisiaj to już dorośli ludzie, ale zawsze lubią "kolorowe kanapki' żaglóweczki czy myszki.Chyba im sie teskni do lat dziecięcych A jak mam chorobę zwaną WIELKIM LENIEM to robię chlebek obtaczany w jajku (jajko doprawione solą , pieprzem,papryka i odrobina mleka) Na patelnię i podsmażam .Pod koniec smażenia no tak w połowie kladę jakąś szyneczkę lub kiełbaske na chlebek i obracam aby zapkiekla sie razem z jajkiem.Jak jest gotowe to na talerze i znowu na wierzchu pomidor, kiszony ogorek, szczypior i mam ich z głowy.
Hmm - kolacje, niby nie powinnam, ale.. Uwielbiam, chociaż kaloryczne, złocistobrązowe grzanki chlebowe z serkiem topionym (najlepiej czosnkowym lub wiejskim) mocno natarte czosnkiem na to keczup lub pomidory. Pycha! Dzieci na szczęście są już duże (14, 16, 18, 22), więc w kuchni prawie pełna samoobsługa Oprócz w/w grzanek również grzanki podobne do tych perdii ale z reguły bez dodatków (najlepsze z bułki). Kolorowe kanapki uwielbiają i wtedy trzeba je zrobić, bo wiadomo - smakują najlepiej gdy ktoś przygotuje. A poza tym pełna dowolność: twarożek z różnymi dodatkami - pikantny z czosnkiem, z rybą w sosie pomidorowym, rzodkiewką i szczypiorkiem (zależy od tego co w lodówce), inne pasty, jajecznica, cebulica, ryż z duszonymi warzywami, ryby, pizza, kiełbaska na ciepło itp. itd.
Sałatki,nawet o najskromniejszym składzie ale sałatki
A my na kolacje lubimy to, co "normalni ludzie" jadają na śniadania - czyli płatki, musli itp. na mleku. Lekkostrawne i pyszne. Z kolei rano wolę jakiś konkret (kawa, hehehe) - przynajmniej teoretycznie, bo rzeczywiście często kończy się na kawie...
p.
ja swojego żołądka nie oszczędzam, tak więc żadko zdaża mi sie jeśc kromeczki. najczęściej jadam jajeczniczkę, albo chlebek zesmażony na patelni a potem z cukrem, albo ryż smażony z jajkiem, albo ziemniaczki smażone, albo chlebek obtoczony w jajku i mleku a potem smażony na patelni. To takie najczęstsze. A co też lubię ale żadziej jadam to serek pleśniowy, do tego ciemny chlebek:)
Oczywiśćie zawsze ktoś z rodzinki się do moich kolacyjek dołącza.
Kurcze... od samego patrzenia na takie rzeczy tyłek mi rośnie a co dopiero jeść je na kolację :P
Często robię sobie michę (naprawdę wielką na cały tydzień) sałatki kapuściano-pomidorowo-ogórkowo-paprykowej i zajadam na kolację z kromką chlebka. Sos tylko robię codziennie świeży bo warzywa przechowywane bez sosu dłużej są świeże.
Emi
Emiloos powiedz coś więcej o tej salatce, a najlepiej podaj przepis. Może i mnie zasmakuje bo z tego co tu czytam większośc jada zapiekanki czy grzanki z chleba. Moi synowie je lubię ale ja jakoś boje się je jadać na kolacyjki.Pozdrówka
Się odchudzam,bbbbbuuuuuuuuuuuu i na kolacyjkę zjadłbym ........ ale nic nie jadam....
To żaden w sumie przepis :)
- 1 kapusta włoska
- 2 duże pomidory
- 2 duże ogórki szklarniowe
- 2 papryki zielone
- 10 cm biały kawałek pora lub pół czerwonej cebuli
Wszystko kroisz u paski, najlepiej takie ok 0.5 cm, mieszasz i wstawiasz do lodówki. Nie solisz ani nie przyprawiasz.
Przygotowujesz 3 sosy i pakujesz je do słoiczków:
- curry: oliwa, curry, czosnek, sól, cukier, sok z cytryny
- czosnkowy: majonez pół na pół z jogurtem, ząbek czosnku
- ziołowy: oliwa, ocet, zioła do wyboru (koperek, bazylia, pietruszka, przyprawa do sałatek Prymat lub gotowy sos Knorr/Kotanyi do sałatek)
Wieczorem:
Wyciągasz michę z warzywami, nakładasz sobie do małej miseczki ile masz ochotę zjeść, polewasz sosem na który masz aktualnie ochotę i pałaszujesz. Można sobie do tego ugotować np: jajko albo zjeść z chlebem albo z plasterkiem sera lub szynki.
Jako nocny marek nie mam nic przeciwko treściwym daniom, nawet bardzo późno. Gorzej - jestem miłośnikiem portugalskich tradycji: kolacja (w naszym pojęciu obiad) nie zaczyna się przed 20:00; portugalski jest jedynym językiem, który posiada też określenie na posiłek po północy - seja (czyt. seża).
Nie tylko w Portugalii, a co to my gorsi? U nas podkurek
To jednak nie to samo:
Słownik Języka Polskiego, PWN
podkurek m III, D. ~rka, N. ~rkiem; lm M. ~rki
1. przestarz. «pora nad ranem, kiedy pieją koguty»
2. przestarz. «posiłek podawany nad ranem po całonocnej pracy lub zabawie»
3. daw. «postny posiłek podawany o północy w ostatni wtorek przed Popielcem»
To słownikowo, a w mojej rodzinie od lat(i w paru książkach, które czytałem) to słowo oznaczało każdy posiłek jedzony między północą a pianiem kogutów
Użytkownik klarax napisał w wiadomości:
portugalski jest jedynym językiem, który
> posiada też określenie na posiłek po północy - seja (czyt. seża).
A tak naprawdę ceia
Zgadza się. Pisząc myślałem widocznie o niebieskich migdałach.