Porządkując lodówkę zastanowilo mnie, ze mam nawyk posiadania jakby żelaznego zestawu żywności. Jak się cos z tego zestawu kończy- od razu dokupuję. Postanowiłam zasiegnąć języka u Was, drogie koleżanki i koledzy, co wy macie , o co dbacie,żeby nigdy nie zabraklo w zapasach?no to mam zawsze kasze,makaron, mąkę ryż, fasole, groch, trochę ziemniaków, cebulę, czosnek, zestaw na zupe(marchew, pietruszkę, seler, por), maslo, śmietanę, kawałek boczku wędzonego, dwie laski kiełbasy, jaja,majonez, ketchup, przecier pomidorowy,olej, oliwę. W zamrażarce kawałek mięsa, mieszankę warzywną, koper, natkę pietruszki,szpinak, grzyby. no i zestaw przypraw na polce, ktory tez uzupełniam i jaki lubie. No oczywiście sa zbytki jakieś, warzywa sezonowe, ryby, mrożonki na zimę itp, ale chodzi mi o zestaw, który jest zawsze. Zauważyłyście,że nie ma u mnie w tym sera, mleka, twarogu, cukru itp.)))
Zawsze mięso! Zawsze kupę warzyw! Zawsze sól! Zawsze mąkę i suche drożdże!
1 butelka whisky, 2-3 piwa ... majonez, ser żółty, drożdże ...
O whisky u mnie też , nalewka , cytryny , musztarda , jeśli przyjeżdżają dzieci to jednak nabiał dokupuję a reszta to co u Ciebie majolika . A w zamrażarce wszelkiej maści mięsa od drobiu po dziczyznę , pierogi , ciasta . Zamrażarka u mnie jest nabita po brzegi . Cukier i mąkę zawsze mam po 10 kg taki nawyk , kasze , ryż i makarony oraz kawa muszą być .
Maki rozniste, drozdze, kawa, herbata, warzywa, owoce w ilosciach hurtowych, mleko, maslo, mieso, wino, lody, ziola i przyprawy, nori, przecier pomidorowy, mieso dla psa, makaron do lazanii , krotki i swiezy, ryz, do risotto, sushi i basmati, ocet ryzowy i winny, sol himalajska, zwykla i gruba do stekow, jogurt, jajka, dwa rodzaje wedliny i 4 rodzaje sera. Niczego prawie nie mroze. Nie kupuje pieczywa i sporadycznie slodycze. No i woda, zawsze gdy juz zostaja 3 butelki, 2 rodzaje.
Ja zapasy wszystkiego ''świeżego i mrożonego ''to mam zawsze ale najgorzej mi idzie z alkoholem, co i ile bym nie kupiła zaraz znika
U mnie:
mąka, sól, cukier, makarony, ryż, kasza
puszki - kukurydza, groszek, fasola, pomidory, tuńczyk, mielonka (to tutaj niejako wymóg - na wypadek zagrożenia huraganowego, w Polsce nie kupowałam mielonki, bo żadna nie przypominała smakiem starej turystycznej, tutejsza jest całkiem niezła, a jak smakuje na pikniku na łonie natury),
oliwa, olej
w lodówce: mleko, śmietana, jogurt naturalny, sery, jajka, masło
z warzyw - cebula i czosnek
plus kawa i herbata.
No i przyprawy sypkie
To jest żelazny zapas, który jest zawsze, zazwyczaj przed rozpoczęciem ostatniego opakowania jest uzupełniany.
Zamrażalnik zawsze pełen - ale nie nazwałabym tego żelaznym zapasem, to co jest akurat w dobrej cenie, albo do zjedzenia na przyszłość.
Warzywa - też kupuję na bieżąco, to co będzie mi potrzebne, zup nie gotuję regularnie, raczej rzadko - to po co miałoby zalegać
mama mielonke kupujesz, chodzi mi o marke , jesli mozesz zdradzic?
Dopisano 2015-7-27 3:55:2:
Mialo byc ,,jaka"
SPAM. najlepsza - w wielu smakach.
Dla mnie jalapenio i pepper - tylko nie pamiętam czy chodziło o czarny pieprz czy ostrą paprykę, nie ważne, jest rewelacyjna.
Niejadalna terijaki. reszta może być.
U mnie w lodowce zawsze browar, w zamrażarce lód a w spiżarce - czarna kawa......:)
Ale za to wiem co ma sąsiadka .......bo zawsze chodzę pożyczać:)) No ale nie powiem bo to tajemnica sąsiedzka:)
Zawsze mam to co być powinno czyli standard.W zamrażarce mięcho wszelakiej maści,pierogi,bigos,frytki,pieczarki i zieleninka.W lodówie : nabiał wszelaki,jarzynki,drożdże,ketchup,musztarda,koncentrat pomidorowy,czosnek,cebula.Poza tym herbata,kawa,mąka,kasza różniasta,ryż,makaron,kukurydza w puszce,olej i standardowe przyprawy + soda,proszek do pieczenia i cukry.
Mój zestaw to: w puszkach (fasola,kukurydza,pomidory,owoce,ryby), słoikach (papryka, korniszony, chrzan tarty,dżemy,miód) i butelkach (olej,woda,oliwa). W torebkach mam makaron, ryż i kasze, mąki, cukier, przyprawy, herbaty i kawy, bakalie, kakao, budynie/kisiele/galaretki. Do tego w lodówce placki do tortilli, jogurty, sery, mleko (głównie dla kici), masło i chociaż 1 paczka wędliny/boczku, jajka.
Zamrażam tosty i chleb (od piekarza), rzadziej ryby, bigos. Prawie zawsze mam lody, bez względu na pogodę.
Obowiązkowo spory zapas mięs dla kotów i psa.
Świeże warzywa i owoce to pomidory, ziemniaki, marchew (z myślą o psie), jabłka (do ciast i coraz częściej też jako dodatek do mięsa),cytryny, banany i czerwone grejpfruty, plus sezonowe.
To chyba wszystko. Sporo tego wyszło, ale jak sklepy daleko, to trzeba mieć zapasy, bo nigdy nie wiadomo ...
Ale już nie robię zapasów na zimę - przetworów, mrożonek, nie gromadzę ziemniaków, buraków itp.
Czarna herbata musi być to podstawa mojej egzystencji. Kawa również. Jedzenie dla psa i rybek . Masło , jaja jakaś wędlina,żółty ser miód i dżem. Makaron, ryż, cukier i mąka. Z przypraw czubrica zielona i cząber.
Chleb, owoce i warzywa kupuję na bieżąco, nie mam zapasów.
kupuję zawsze po 12 litrów mleka, po parę kg mąki cukru, trochę kasz i dt zawsze musi być w domu. W kazdej szafce, jak i na półce w lodówce produkty mają swoje miejsce, jak widzę luki to uzupełniam.
Moja mama mawiała, że w domu zawsze muszą być dwie rzeczy, czyli chleb i ziemniaki. I zawsze to musi u mnie być, chociaż wiem,że ludzie bez tego też żyją .
U nas płatki i mleko córki mogłyby ješć śniadanie obiadokolacja kolacja. Do tego coś do chleba wędliny, ser żółty, masło , ogórek, pomidor. Musi być herbata i cukier. Zazwyczaj mam jajka i mąkę.Mąź pilnuje żeby był sos sojowy, ostrego i rybny. Na obiady dokupuję raczej na bieżąco, czasem góra na dwa dni wiéc zawsze w lodówce coś jest.
Moja żelazna porcja zmienia się w zależności od pory roku ponieważ mieszkam na wsi, więc latem warzywa i owoce z ogrodu, a zimą w piwnicy, również wszelakiej maści przetwory od dżemów przez pikle po miód i zioła suszone. W lodówce wędliny, ser, musztarda, w zamrażarce mięso, wędliny, ciasto, pierogi, bigos, flaki i przekleństwo dzieciństwa <otwierasz lody,a tam....koperek, natka>jak mówi moje dziecię. Zimą też zapas chleba, bo do krajowej63. trzy kilometry i zawsze jest ryzyko, że pan z piekarni może nie dojechać.Zawsze cukier i mąkę kupuję po 10 kg, olej 5 litrów, bo sporo go używam. Mam też zawsze proszek do pieczenia, drożdże, cukier waniliowy i spirytus. Jajka i inny nabiał na bieżąco<z własnego gospodarstwa>.Tak samo z używkami, kaszą, solą itp. kiedy widzę, że zaraz się skończy kupuję następne opakowanie.
Ponieważ na jesień również przeprowadzam się na wieś (już się boję jak to będzie - teraz mieszkam w mieście woj. i wszystko mam w zasięgu ręki i nogi:)) to podpowiedz mi prosze gdzie kupujesz mąkę, cukier i inne większej ilości przetwory - przez internet cz w marketach?
Powoli muszę opracować strategię nowego życia bo to totalne zadupie najbliższy sklep 2 km Chleb chyba sama będę piekła i mroziła. Nie wiem czy na wieś dojażdżają firmy kurierskie; u Ciebie przyjeżdżają?
Mój mąż pracuje w mleczarni i co miesiąc należą nam się zakupy w przyzakładowym sklepie<płacimy 200zł, a potrącają 100zł>, więc mąkę, cukier itp. tam biorę, ale w sezonie "przetwórczym" kupuję po prostu tam gdzie taniej, czyli w marketach ok.7 km. od domu. Pieczywo mam co rano o 6.30 przywiezione pod bramę przez pana z piekarni. Nie wiem jak jest w miejscu gdzie się przeprowadzasz, ale u nas do mniejszych miejscowości gdzie nie ma sklepu stacjonarnego przyjeżdża mobilny< u moich teściów co drugi dzień, u nas niestety nie, bo mieszkamy na tzw. kolonii, czyli w osadzie oddalonej od głównej wsi>.Nie radzę się też martwić brakiem sąsiedztwa, bo ja po drugiej stronie drogi mam hodowcę bydła i to jest dopiero nieciekawe. Zapewniam, że przyzwyczaisz się, a teraz życie na wsi niewiele różni się od tego w mieście, kurierzy docierają bez problemów i nawet pizzę i obiad Ci dowiozą. Powodzenia!
To teraz się na wsi lepiej żyje jak w mieście To czemu tak narzekają?
Inaczej już nie umieją, nie umiemy, weszło w krew i kuniec. Kto nie narzeka, ten jest nienormalny, albo 'guuupi' (bo taki zadowolony), więc ogólne narzekactwo stało się 'normą' i to nie tylko na wsi...
To jak się przeprowadzę to też mam narzekać Chyba nie:)
Właśnie uciekamy z miasta bo mamy dość ciągłego podnoszenia opłat, drożyzny i samochodów. Tam chcemy żyć ekologicznie. Żadnych nadobowiązkowych opłat. Mąż założy fotowoltaikę, solary, studnia głębinowa już jest no i jeszcze mam wodę z jeziora ok. 150mb własnej lini brzegowej więc super woda no i ryby za darmochę a nie z marketu drogie i smierdzące.
Własna marchewka, ziemniaki, jajka od sąsiadki (no chyba na wsi mają kury - jeszcze po sąsiadach nie zaglądałam )
Myslę,że na wsi jest o połowę albo i więcej mniej stresu niż w mieście. Trochę się boję bo to radykalna zmiana ale i cieszę, że wracam do korzeni:)
Tej własnej 'linii brzegowej' to aż zazdroszczę.
Ja jednak, po dłuższym użytkowaniu, zastanowiłabym się nad 'solarami'.
Może jakaś wodna pompa ciepła, skoro jeziorko pod nosem... Tereny w Polsce mamy tylko okresowo słoneczne, więc korzyści z solarów nie są zbyt zadowalające a nakłady spore, utrzymanie też nie jest za darmo.
Ja drugi raz bym ich nie ustawiła na dachu. Ale każdy ma własny rachunek ekonomiczny i sam decyduje co i za ile buduje.
Powodzenia i udanych połowów w jeziorze :))
Planujemy z mężem zarówno solary próżniowe jak i elektrownię fotowoltaiczną oraz pompę ciepła.
Co do kosztów to obecnie rusza program dopłat p.n. PROSUMENT.
Jest to dofinansowanie do 40% kosztów a pozostałe 60% jest rozkładane na 15 lat na 1%. Tak więc zabezpieczamy się pod każdym względem. Woda, prąd i gaz tu w mieście ciągle drożeją więc niedługo byśmy zarabiali tylko na opłaty a gdzie życie...........
Wiesz na pewno, że będziesz mogła legalnie łowić te ryby? Moi znajomi też mają linię brzegową. Kiedyś mieli pastwisko ogrodzone do samego jeziora, ale jakiś czas temu zapłacili karę, bo musi być ileś tam metrów odstępu, a jeżeli chcą sobie powędkować muszą kupić kartę, bo właściciel< dzierżawca> jeziora takie ma wymagania. Oczywiście podatek płacą również za te metry do samego jeziora.
O tak! Bo kto nie narzeka, ten ma ZA DOBRZE i jest podejrzany!
Mggi, bo na wsi pracuje się o wiele ciężej< wiem, pracowałam w mieście>, nie ma weekendów, urlopów i nie wychodzisz z pracy o 15- ej. Tak samo jak w mieście wszystko drożeje i jeżeli zepsuje ci się maszyna to nie naprawi jej firma, tylko musisz sam< w sensie sam ponosisz koszty>.Musisz też dbać o wszystkie sprawy, bo to, że np. gmina jest odpowiedzialna za utrzymanie dróg to tylko słowa i często pobożne życzenia. A wiecie jaka jest rolnicza emerytura? Mói rodzice dostają po 786zł. Da się za to wyżyć? A ile rolnik dostaje za 1kg żywca wieprzowego? 3,20zł. Teraz jest <u nas przynajmniej> susza i zbiory będą bardzo marne, więc za tonę zboża trzeba zapłacić 80zł, a żeby wyhodować taką świnkę tona nie wystarczy. Jeżeli ktoś karmi mieszankami i koncentratami gotowymi jest jeszcze drożej. No i oczywiście jeszcze woda, ściółka, prąd, a zimą też ogrzewanie. Za pracę nie zostaje nam nic, albo prawie niewiele.
Herbaciana wszędzie trzeba pracować aby przeżyć.Nikt na siłę nikogo nie zmusza do roboty.W mieście się też pracuje i nie leży aby przewegetować.Nikt nie powiedział,że będzie łatwo.Ale każdy ma wybór i ludzie z miasta uciekają na wieś i odwrotnie.A co na wsi to chcieliby ręce pod tyłek położyć i nic nie robić a dostawać kasę? Żeby coś mieć to niestety trzeba wysiłku.W mieście nikt nic za darmo nie dostaje i opłaty też zżerają wszystko a do przeżycia zostaje Ci wielkie g....Ja musiałam wrócic do pracy pomimo,że poważnie zachorowałam bo nie dałabym rady wyżyć, właśnie w mieście gdzie jest tak super!Myślisz,że za pracę przez 40 lat to ludzie dostają emeryturę nie wiadomo jaką? A praca jest naprawdę niekiedy bardzo ciężka.Przeciętny polak nie ma lekko ale nie ma też co biadolić bo inni mają gorzej.Herbaciana zejdź na ziemię bo ustawieni są tylko Ci co mają układy,wtyki no i oczywiście wykształcenie dające możliwości zarobkowe.Nie ma co pogłębiać się w żalu bo to nie tragedia jeżeli nie masz aż takich zasobów.Każdy jest kowalem swego losu...
Mggi, czy słyszałaś żebym ja kiedyś narzekała? Twierdzisz, że na wsi mają dobrze i narzekają,a to nieprawda, tak samo narzekają wszędzie,tylko nie rozumiem czemu mnie atakujesz? Ja po prostu napisałam o wsi na własnym przykładzie, bo wydaje mi się, że jestem przeciętną wieśniaczką i takich jak ja jest większość. Masz rację, wszędzie liczą się układy i w mieście i na wsi, a co do wykształcenia, znam ludzi po dwóch zdawałaby si ę "wziętych" fakultetach<bankowość i informatyka> którzy zbierają trufle we Francji i ludzi ledwie po maturze, którzy są WIELKIMI urzędnikami i robią łaskę, że załatwią petenta.
Herbaciana,ja tylko odniosłam się do Twojej wypowiedzi i nie twierdze,że narzekasz co więcej nie atakuje.Ja napisałam tak jak to jest faktycznie i jak to wygląda w życiu bo tak jest i nie ma się co oszukiwać.Poza tym są ludzie wykształceni i bardzo inteligentni,kreatywni itd. i Ci nie potrzebują układów natomiast takie niemoty co to ledwo pociągnęły szkołę średnia albo i studia to niestety muszą uruchomić kontakty albo wyjeżdżają za granicę by tam egzystować zbierając np.trufle Tak jak napisałam powyżej praca jest ciężka w mieście i na wsi ale nie ma nic za darmo i nie zawsze jest kolorowo. Ale życie jest piękne pomimo wszystko i ja należę na szczęście do takich osób co cieszą się każdym wschodem słońca,które mnie wita
Tylko ile miesięcznie jest zabierane na poczet tej emerytury na wsi, a ile w mieście????
Chciała przypomnieć że temat wątku był "żelazny zestaw w lodówce/zamrażarce/spiżarni" ha ha oj kobiety widać że czata Wam brakuje hm
no cóż...
Kurde czy ja narzekam??
A narzekaj! Reszta ma widocznie za dobrze. D**y im tylko miodem smarować. A tu człowiek bidny, boi się poskarżyć.... a te wątek na off topic przerabiają. No, Reniu, czy my narzekamy? :D
wrrr uwaga mam dzisiaj zły dzień więc mogę narzekać na wszystko (PMS)
A pogoda u ciebie też taka kiepska? Zgroza... ani jednej chmurki i żadnego wiatru! I nad jeziorem nikogo nie było! No... nawet nie było się z kim pokłócić o psy. O kant dupy taka robota! Może w niedzielę się na kimś wyżyję????? O WIEM!!!! Jutro wszystkim zepsuję grilla! Już ja się postaram, żeby we wszystkim była sierść!
Sierści nikt nie zauważy, zeżrą, popiją %%% i powiedzą że pyyyyyszne było :D
Dorzuć może parę moli (chyba że już wszystkie wytępiłaś)
Ciiiii. .. bo zapeszysz. Póki co nie widzę tych małych sk..........ów.
Pogoda paskudna... chmur brak, aż dołożyłam do zapasów w zamrażarce więcej woreczków z kostkami lodu... idą afrykańskie upały na południe :)
Dobry pomysł (z lodem). Ja jeszcze dokupię furę rożków lodowych i niech idą te upały.
Niech idą, mnie tam nie przeszkadzają. Przynajmniej człowiek może się poczuć jak w tropikach
Wy narzekacie na upały. Ja już od dwóch miesięcy nie miałam poniżej 30 stopni, chyba, że nad ranem koło 25 - 27.
I nie narzekam...
Ale tu wszystko jest good lub fine
My nie narzekamy na upały!!! My narzekamy, aby narzekać. Sztuka dla sztuki!
A u mnie jedno co może grozić to nadprodukcja lodu, gdy zapomnę o wajsze... standardowe wyposażenie lodówki
Ty - hodowcę bydła... ja - hodowcę jamnika! Sama nie wiem, co gorsze... :(((
A jak dorzucę trzy ratlerki?< każde dziecko musi mieć swojego?> Wszystkie oczywiście luzem biegające po podwórku.
a ja z Olsztyna))Linii brzegowej nie posiadam)))a rybki to biore z gospodarstwa Rybackiego w Rusi, to wies pod Olsztynem)))Niedrogo sprzdaja.W zamrazarce mam troche tak na wsiakij sluczaj i owoce, ziola, jakies warzywka na troche. Troche mnie sama bawi, ze te kasze, fasole tak kolekcjonuje jak na wojne))Ale taka priwyczka)) Staram sie nie wyrzucac jedzenia, dlatego was pytam. Bo wydaje mi sie, ze za bardzo zbieram, jak chomik na zime)))A chalupa z gumy nie jest!
Ja się rok temu wprowadzilam do pustego mieszkania. Gratów miałam niewiele, tylko 250 kilo z całego życia na 3 osoby. Obok kuchni jest szafka jednodrzwiowa z półkami, od podłogi do sufitu. Pierwotnie przeznaczona na buty, każdy miał swoją półkę. Na dole mieszkała tylko woda i na jednej półce napoje. W tej chwili cała szafka jest spiżarnią, przy czym żadna szafka w kuchni się nie zwolniła. Do tego na drzwiach wiszą dodatkowe poleczki, na całej długości, wszystko zapełnione, że ciężko coś włożyć.
Wczoraj zapakowałam do zamrażarki 20 porcji fasolki szparagowej, pół na pół żółtej i zielonej.
Zblanszowanej, surowa mrozona jakos mi nie odpowiada.