Kwiecień plecień wciąż przeplata. Trochę zimy, trochę lata.
A jak przystało na pierwszy dzień miesiąca:
Prima aprilis po świecie chodzi, kto kogo kocha ten tego zwodzi.
Prima aprilis, uważaj, bo się pomylisz.
Zapraszam na kwietniowe spotkania przy kominku albo na tarasie.
Z gorącą kawą lub herbatą. Albo z zimną wodą z miętą i cytryną.
Witam kwietniowo i wtorkowo
Ekkore, nie zawiodłaś mimo zmęczenia i braku czasu. Super!
Nowy miesiąc przywitał dzień słońcem i niech to będzie zapowiedź, że wreszcie zrobi się cieplej i wiosenniej. Zieleni - przyjdź do nas!
OK, wszystko w swoim czasie - grunt, żebyśmy zdrowi byli
Wczorajszy wieczór w filharmonii z zespołem Hooverphonic, to było coś fantastycznego. Długo będę wspominać.
Dla zainteresowanych zostawiam link: https://www.youtube.com/watch?v=6EA-MIYY1bg
To i ja właściwego pierwszego kwietnia, bo jak otwierałam wątek, to u mnie był jeszcze marzec.
Trochę się wyspałam, ból głowy odpuścił.
Wczoraj już nic nie jadłam, tylko prosto z samochodu do łóżka. Dobrze, że byłam w stanie umyć zęby i wziąć leki.
Czwartek i piątek mam wolny, bo wyjeżdżają.
W czwartek pojadę z mężem na endoskopie, mają sprawdzać czy ma refluks gardłowy. Takie podejrzenie było lekarza, dostał wtedy leki na oko, bo pasowało i zadziałały. Poza tym podejrzenie jakiejś bakterii jest, bo mu żołądek bulgocze od dawna (może od zawsze). Moje podejrzenie to helicobacter pylori, ale zobaczymy. To bardzo popularna bakteria dla ludzi z naszego (polskiego) rejonu geograficznego. Moje dwie koleżanki tutaj miały, leczenie to długi proces antybiotykowy. Obie miały różne objawy.
Zaczynają się pierwsze w tym roku trzydziestki, od pojutrze 30 i więcej stopni na dworze. Muszę obejrzeć wiosnę w ogrodzie, bo nawet nie miałam kiedy zarejestrować faktu.
W sobotę podatki oraz pożegnanie naszych polskich znajomych, wracają do Polski, po ponad 30 latach w Stanach. Dopadła ich tęsknota, muszą sprawdzić jak to jest.
Witam w kwietniowej kawiarence Wszystkich
a przede wszystkim gospodynię Ekkore Tak,tak dziś Prima Aprilis. Mężowski koniecznie chciał mnie nabrać. Oczywiście się nie nabrałam,ale pozwoliłam mu,żeby myślał,że tak
Ile miał radochy
Ja dopiero teraz się witam,bo rano musiałam załatwić sprawy urzędowe,a zaraz po nich pojechałam na rekolekcje. Wróciłam pół godziny temu,zrobiłam kawę i z nią do stolika kawiarenkowego kwietniowego.
To szczególny miesiąc,bo po świąteczny i urodzinowy. Za niecałe 2 tygodnie niedziela palmowa,po niej 27 lat skończy moja córka,potem święta i urodziny naszej Gospodyni. Same imprezy
Skoro pozwoliłaś mężowi żeby myślał, że dałaś się nabrać, to tak naprawdę Ty Go "wkręciłaś" Brawo!!!
Pytałyście co przywieźliśmy.
Dużo makulatury turystycznej, przydatna zawsze przy planowaniu. Bo internet jest pomocny, gdy już wiesz co chcesz zobaczyć. Albo podaje tylko "must" pozycje.
Kabanosy z polskiego sklepu - amerykańskie polskie oraz polskie polskie.
Poza tym pasztety profit.
Szklanki kota - z muzem sztuki. To męża wybór. Przez tyle dni wspominał, jakie to fajne, że ostatniego dnia kupiliśmy. To jak piramida czy wieża w kształcie kota, którą rozkłada się na poszczególne szklanki.
Monety z mennicy - cztery 25 centowki z produkcji z danego dnia. I z przedostaniego produkcji związanej z miesiącem kobiet.
Trochę magnesów do kolekcji, pocztówki.
Mąż tradycyjnie koszulkę ze szczytem. Dla mnie kubek.
I dekoracyjny ręcznik kuchenny.
Ledwie się zabraliśmy. Dobrze, że bagaż podręczny nie ma limitu kilogramów i rozmiar jest umowny - ma się zmieścić do schowków lub pod fotelem. I można mieć 2 sztuki.
Jak masz trzeci, nawet mini torebkę to każą schować (wyjątek kurtki, koce i poduszki).
Plus mnóstwo zdjęć, te na szczęście bez limitu.
To chyba wszystko, nic więcej z całą pewnością by nie weszło
Uuuu, to całkiem sporo tych "pamiątek" Fajnie, że nie robili problemu w samolocie z ograniczeniami bagażu. Duży plus. A jak głowa, przestała dokuczać? Wyspałaś się?
W Stanach podręczny ma teoretyczne wymiary, są podane, ale nikt nie przestrzega.
Ludzie czasami mają prawie rejestrowy bagaż na wymiar. Jak mały samolot, zabierają bezpłatnie do luku bagażowego. Jak lot z przesiadkami, oddają dopiero na końcu.
Kiedyś na powrocie z Polski zważyli mi podręczne, mieliśmy 11 i 13 kilo w każdym. Ale przylecieliśmy ze Stanów, z biletem z amerykańskich linii, to tylko zabrali nam jeden do luku. Wymiary były właściwe, tylko waga przekraczała.
Witam środowo
Hm...rano myślałam, że dziś jest czwartek. Trochę szkoda Ale w sumie...co ja gadam. Przecież słońce za oknem - jest czym się cieszyć
Wczoraj byłam u rodziców i wyklarowały nam się trochę plany świąteczne. Ustaliliśmy, że obiad będzie u mnie. Ja się cieszę. Gorsza sprawa, że chyba nie będziemy mieli auta, bo wymaga naprawy a jak Połówek przyjedzie, to nie zdąży przed świętami tego załatwić. Ale nic to, zawsze można sobie jakoś inaczej poradzić.
Dziś po pracy chyba będę miała gościa - ma potwierdzić o 15-ej więc jestem ciut w zawieszeniu.
Goplano, jak idą przygotowania do wesela? Co z Twoją kreacją? Jak idzie rehabilitacja?
Zabieram się za papiery na biurku - koniec przerwy. Zostawiam gorąca herbatę z cytryną, bo póki co za oknem zaledwie 6 stopni.
Dobrego dnia
Hej, hej w środę.
Bez bólu głowy, już wczoraj było dobrze. Choć bym pospała jeszcze.
Dzisiaj chłodny poranek, od razu się czuje, bo nie ma ogrzewania, przełączone na klimę. Kominek dogrzewa.
Też dołączam do pytań Smakosi, Goplana jak sprawy weselne.
Idę szykować śniadanie, nie mam pomysłu co zrobić, bo lodówka świeci pustkami - znaczy pusto nie jest, ale warzyw nie ma. I każdy pomysł mi upada, bo to bym zjadła, to bym zjadła, ale tego brakuje, tamtego nie ma.
Jutro może wreszcie pojadę na zakupy.
Witam czwartkowo
Rano zero stopni a jak będę wracać o piętnastej, to ma być osiemnaście stopni. Jej, jak fajnie będzie poczuć takie ciepło
Wczoraj mój gość poinformował, że jednak nie przyjdzie. Może dziś. Hm...nie lubię tak się umawiać, ale czasami nie ma wyboru...
Kiedy za oknem pojawia się taka wyraźna zapowiedź ciepłego dnia wszystko w środku "mówi mi", że czas na spacer, że praca to marnowanie dnia No i co z tym zrobić?
OK, nie ma co fantazjować - trzeba się brać do pracy
Dobrego dnia
U mnie dzisiaj pierwsza 30 ma być.
Rano było cieplej niż wczoraj przez cały dzień. O stopień, ale zawsze.
Wszystko jest żółte od pylkow sosnowych.
Jak co roku, choć teraz jakoś więcej, może dlatego, że później.
Umyjesz samochód a za godzinę śladu.
Ludzie mają w myjni abonament, to korzystają. Ja poczekam aż skończy.
Nawet kotów nie możemy wypuścić na taras, bo wrócą żółte. A my sami narobimy śladów dookoła mieszkania.
Fajnie jest mieć wolne.
Choć dzisiaj wypełnione po brzegi.
Teraz siedzę i czekam na męża, aż go obudzą po badaniu. Całość ma być coś 2 godziny, jedna już prawie minęła. Dobrze, że jest intetnet.
A w południe- dentysta i czyszczenie zębów, przesunęłam z przyszłego tygodnia. Zadzwoniłam wczoraj i mieli otwarcie akurat. Lepiej samemu niż z banda maluchów.
Mąż już po, jeszcze śpi, ale już mnie zawołali do niego.
Szybko.
Jeszcze jakieś zakupy dzisiaj muszę zrobić, człek by zjadł więcej kolorów.
Żeby był wybór.
Ekkore, jak mąż się miewa po wczorajszym, stresującym dniu?
Witam
Coś ostatnio nie mam czasu nawet na to by tu zajrzeć Wczoraj z córką do przymiarki,dziś jeżdżenie za butami i garniturem dla synka. A jeszcze rano przyszła kanapa do salonu. Wszystko jak na wariackich papierach. Dobrze ,że choć kolano mniej boli,ale do wyzdrowienia droga jeszcze daleka o ile w ogóle.
Poza tym jutro jedziemy omawiać menu do lokalu ,mam więc na kolacji przyszłych swatów i zięcia. Nie mam tylko pomysłu co zaserwować. Może pomożecie? Tylko dania bezmięsne ,bo piątek..
Pytanie czy chcesz kolację kolację czy bardziej obiadową.
Jak obiadowo to ryba smażona/pueczona, co wolisz, surówka z kiszonej kapusty, białej kapusty albo pora i marchwi czy pora i kapusty pekińskiej.
Jak na zimno to jakaś sałatka- np jarzynowa albo warstwowa z tuńczykiem,
Łosoś wędzony, a jakby czas pozwolił może rolada szpinakowa z łososiemi serem kremowym, sery różniste, winogrona, orzechy.
Albo wyglądające efektownie "praliny" z łososia, od nas z grupy, chyba przepis Kluko.
Może warzywa i jakiś dip do maczania - serowy czy hummus.
No i nieśmiertelne jajka w majonezie
Taki zestaw menu zaproponowałaś, że już się nie będę wychylać Z pewnością Goplana coś wybierze a dodając jeszcze Jej doświadczenie w pichceniu, to migiem sobie poradzi.
Goplano - powodzenia!
Dziękuję bardzo. Pomysły jak naj bardziej fajne. To ma być po prostu kolacja bez obiadu. Rolady nie zrobię ,bo nie mam kiedy, zresztą nie wiem nawet czy by mi wyszła, ale resztę pomysłów wykorzystam. Będzie na ''rybnie'' czyli sałatka warstwowa z tuńczykiem, sery ,winogrona i krakersy Do kawy babka pomarańczowa
Też myślałam, że na roladę to za mało czasu, gdy dzień zabiegany poza kuchnią.
Fajnie, że coś się poukładało w sensownie zastawiony stół.
Bawcie się dobrze.
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Dziś ma być 18 stopni popołudniu. Ale fajnie! Póki co, kiedy wychodziłam z domu tylko 2 stopnie. Za to świeci słońce więc jest pięknie. Drzewa "szaleją" - kwitną i pachną tak, że aż kręci w nosie Uwielbiam ten moment przebudzenia przyrody.
Wczoraj gościa znowu nie było. Może dziś... W związku z tym poszłam do sklepu na małe zakupy. Zabrakło mi weny i wróciłam praktycznie z pusta torbą. W sobotę będę cały dzień u rodziców więc też niewiele potrzebuję. Aaaa, coś wymyślę z tego, co mam w lodówce.
Może ktoś ma ochotę na herbatę z cytryną? Zostawiam w dzbanku
Dobrego dnia
Niby wolne, a czasu na nic. Za godzinę muszę jechać do psa.
Córka pojechała do koleżanki, świętować swoje urodziny w wielkim mieście (największe u nas w Stanie).
Mam trzydniowa służbę.
Jutro rozliczenie podatków, pewnie znowu zaboli, bo system jest głupi.
Pozwala pobierać podatki jako małżonkowie, przy czym całą kwotę z widełek przypisuje każdemu z małżonków. Czyli dużo dłużej oboje nie płaciliśmy podatków albo w mniejszej wysokości.
W zeszłym roku zapłaciliśmy karę. Skoro jest karalne, nie powinno być dozwolone.
Ale jest. I mąż nie chce zrezygnował z tego, choć prościej by było i dostać potem zwrot a nie kwotę do dopłaty i do tego jeszcze karę.
Zmieniłam się na indywidualną, mąż zrobił więcej odpisów na fundusze emerytalne i zdrowotne. Tyle, że to po 5 miesiącach roku. Zobaczymy co dalej. Może zacznie się wyrównywać wreszcie.
A po południu impreza, miło będzie pogadać po polsku, choć i po angielsku, bo są inne osoby zaproszone również.
Witam sobotnio
Ja dzisiaj również w biegu. Kawa i herbata wypite, śniadanie zjedzone więc teraz pakowanie różnych zakupów dla rodziców i biegnę do autobusu. W planach porządki i jeszcze małe zakupy więc dzień szybko zleci. Na obiad zaplanowaliśmy naleśniki. Nie jedliśmy ich od nie wiem kiedy... Ktoś powie - co to za obiad? My się cieszymy, bo dawno ich nie było i z pewnością się najemy. Rodzice z konfiturą a ja takie "gołe". Zmykam, bo czas ucieka.
Dobregodnia
Naleśniki na obiad? A czemu nie? U mnie też dzisiaj będą jako danie drugie, a na pierwsze zupa ogórkowa
U mnie to normalny obiad, powiedziałabym, że dwudniowy. Specjalnie robię więcej, pierwszego dnia są na słodko, zazwyczaj z dżemem.
Drugiego na wytrawnie, ulubione to faszerowane serem, w sosie pieczarkowym. Wszystko do piekarnika, aby ser się stopił, a naleśniki ogrzały.
Dzisiaj bardzo intensywny dzień, więc po porannej kawie nawet trudno będzie przysiąść.
Na 9 podatki, potem zakupy jeszcze.
Pomiędzy sprzątanie, pranie, zrobienie sałatki, do psa to męża wyślę. Bo na 16 na imprezę.
I tak przeleci nie wiadomo kiedy.
Witam w zimowy kwiecień, u mnie zimno wczoraj padał śnieg, co dzisiaj u was w menu, mąż chcę rosół i zrobię pulpety, syn miał zakładany aparat na zeby i musi jeść papki i miękkie, życzę Wam miłego, spokojnego i pięknego dnia, a to wczorajsze moje pichcenie, ciasto bananowe bez cukru z masą z mleka w proszku (oczywiście przepis z WŻ),ryba z kapustą kiszoną (przepis na kapustę z WŻ)I sernik na zimno ze starego zeszytu teściowej
U nas niesamowicie zimno od wczoraj,a jeszcze 2 dni temu było 18 stopni. Śniegiem też sypnęło a jakże. Wiatr mroźny i silny. Jednym słowem,najlepiej siedzieć w domu i nosa nie wyściubiać
Na obiad u mnie jak zawsze rosół,właśnie się gotuje. Na drugie schaboszczaki ,ziemniaki ,duszona marchewka i ogórki kiszone. Na podwieczorek szarlotka.
A teraz mała czarna popijana przy kawiarenkowym kominku. Do tego porywam kawałek ten cudny sernik na zimno,ale pycha Dołączycie się?
U mnie już 30 stopni. I nawet wyjść nie można, bo wszystko żółte. Nie ma na czym usiąść, nie mieliśmy kiedy sprzątać. A koty wyglądałyby jak bumble bee, przynajmniej jedna, ona uwielbia się tarzać na ciepłym betonie, żółto czarne
Za tydzień będziemy ogarniać, nowe poduszki na fotele, wszystko umyte ciśnieniowo.
Witam niedzielowo
Chyba wyczułam, że czeka apetyczny sernik na zimno, bo zrobiłam kawę i biegiem do Kawiarenki
Byłam przed chwilą na krótkim spacerze, ale już dawno nie czułam tak zimnego wiatru. Jak wróciłam, to aż głowa nie mogła się przyzwyczaić do nagłego spokoju. Naprawdę dziwnie jest - jakiś mrozik a niby na termometrze 3 stopnie i chwilami słońce.
Na śniadanie zjadłam grecką sałatkę z owczą fetą. Pychota. Obiad dopiero będzie w planach. Póki co zero pomysłów. A nie! Przecież kupiłam bataty. No to już wiem, co będę jeść. Do tego chyba jajko sadzone. A może sam kefir? Pomyślę. U Was jak zwykle na wypasie i z fantazją
Miłej niedzieli
Hej w niedzielę, gorącą.
Jutri ma być deszcz, zmyje trochę żółtego.
W sobotę wielkie sprzątanie oraz wędzenie, trzeba jakoś pogodzić to będzie.
Impreza była super, nagadałyśmy się, naśmialysmy się co niemiara. A i łezka się w oku zakręciła.
Za tydzień jadą do Chicago. Do dwóch miesięcy tam - bo stamtąd przyjechali do nas, pakowanie, wysyłka gratów, formalności.
Ale będą wracać, ugościmy ich po królewsku.
Już się sprowadziłam do domu od psa, córka dzisiaj wraca. Jeszcze pojedziemy go wyprowadzić w południe. I może wieczorem, gdyby późno miała wrócić.
Śniadanie zjadłam, miałam pancakes, dzisiaj odgrzewane, ale zdjęcie z przedwczoraj, zapomniałam wtedy dodać.
Dzisiaj zamiast banana były borówki, żeby była odmiana. I chyba więcej syropu klonowego nalałam, bo bardzo słodkie wyszło. Ale i tak dobre.
Witam poniedziałkowo
Nie da się ukryć, że tydzień zaczął się niską temperaturą. Dobrze, że chociaż jest trochę mniejszy wiatr. Swetry wracają do łask A kupiłam sobie fajną, białą koszulę (oczywiście na Vinted), ale musi jeszcze poczekać.
Jestem taka zadowolona z soboty, że jak sobie przypomniałam dzisiaj ile rzeczy udało mi się zrobić, to aż wznowił mi się "power". Szkoda, że nie jestem teraz w domu, bo pewnie bym się zabrała za okna. Ależ mi szkoda tej energii na siedzenie przy biurku No nic, nie ma co marudzić, może mi nie minie tak szybko
A póki co herbata z cytryną i ogarniam papiery na biurku.
Dobrego startu w nowy tydzień
Witam, u mnie zimnica,słońce świeci, ale wiatr bardzo zimny, a było tak ciepło, ja chcę lata,właśnie piję gorąca kawę i zrobiłam krem z soczewicy, pozdrawiam Was i życzę miłego, spokojnego i dobrego dnia
Ja też bym się skusiło na krem z soczewicy - świetna porcja białka
U mnie ma być też przerwa w cieple, zamiast 30, ledwie 18, z porankami na granicy przymrozku. Miejmy nadzieję, że ziemia się nagrzała porządnie.
Dzisiaj oczekiwany od dawna deszcz. Jest bardzo sucho, oby porządnie popadało.
Na razie mocno wieje, kolejny dzień latających przedmiotów. Dobrze, że nie dzień śmiecia, bo kosze po opróżnieniu mogłyby się wybrać na wycieczkę.
Przedwczoraj moja pierwsza cytrynka meyer dojrzała, po ponad pół roku zrobiła się w końcu żółta. A wczoraj spadła.
Miała rozmiar paznokcia kciuka, soku zero, ale słodko kwaśny posmak. Bo oczywiście rozkroilam malizne, żeby zobaczyć co zacz.
Pożytku żadnego, ale kupa radości z posiadania.
Może któregoś dnia się uda. Drzewko kwitnie kilka razy w roku, często ma związki owocu, ale one usychają. Ta dorosła pierwszy raz do takiego "dużego" rozmiaru.
Gratuluję pierwszego owocu - jakie by nie był, to z pewnością cieszy.
Szef mojego Połówka ma takie drzewko w wielkiej donicy i przenosi je do środka w okresie zimy. Niemcy, to nie jest ciepły kraj, ale ku mojemu zaskoczeniu drzewko czy może raczej krzew jest pełen owoców. Cytryny są spore. Sok jest, ale smakowo w skali od 1 do 5 obstawiam na 3.
Moje też jest w donicy, na zimę idzie do garażu.
Ale owoców nie ma jeszcze, może czas potrzebny.
Widziałam u nas drzewko obwieszone cytrynami, u kogoś na podjeździe.
Będą owoce to będą. Nie, to ładnie kwitnące drzewko będzie.
Byłam pooglądać inne drzewka. Brziskwin powinno być sporo, kulki już większe niż cytrynka była. Figi dopiero liście puszczają, borówki kwitną, jeżyny też liście mają. I persimon zazielenil się.
Po mrozach, gdy brzoskwinia kwitła, myślałam, że już nic nie będzie.
Witam w nowym tygodniu
U nas zimno,choć lepiej jak wczoraj. No cóż kwiecień plecień jak nazwa Kawierenki
U mnie właśnie obiad. Zupa pomidorowa,której dawno nie było i krokiety z mięsem i warzywami z rosołu. Na deser ostatki szarlotki no i słaba kawa
Pozdrawiam popołudniowo
No to popadało. Aż ostrzeżenie przyszło, wiatr z prędkością 80 mil, jak huraganowy.
Ale tak wiało krótko, dobrze, że byliśmy w środku wtedy. A potrzebny deszcz gdzieś niedawno skończył padać.
Przynajmniej samochody czyste z żółtego.
Mam zadanie od Małej- zszyć jej zajączka, dostała takiego robionego na szydełku, i nie było supelka na końcu nitki, ręką odpada.
Muszę przynieść nici i igłę, bo w pracy nie mają.
I drugie - pokazać jej kolczyki i naszyjnik z żółwiami. Wczoraj założyła swój, jak jej powiedziałam, że mam, to koniecznie chciała zobaczyć. Nie ma wyjścia, dziecko prosi, trzeba spełnić.
Witam środowo
Dzień ucieka za dniem - jeszcze chwila i już będą święta. Jej, a ja tyle rzeczy mam jeszcze do zrobienia. Przeznaczam na to weekend. Dziś idę do rodziców więc powrót do domu będzie wieczorem.
Za oknem szaro i ponuro. Parę dni słońca spowodowało, że wiosna się obudziła, ale póki co kurtki zimowe i zero lekkich ciuchów.
Pracy mam sporo więc zmykam.
Dobrego dnia
Ale mi dzień przeleciał. Najśmieszniejsze, że wydawało mi się, że pisałam.
Jak widać wydawało.
Zaraz zbieramy się na zajęcia gimnastyczne, to tylko wpadam się przywitać.
Dzisiaj zdecydowanie chłodniej, trzeba było wrócić do ogrzewania.
Malutka zaczyna przygodę z realnym jedzeniem.
Był banan i słodki ziemniak. Oba lubi, ziemniaka bardziej. I wygląda, że wzrasta jej apetyt, bo wypija mleka tyle samo co przed. Ale to dobrze, bo było za mało.
Spadam. Do jutra
Witam, życzę miłego, spokojnego i ciepłego dnia, chociaż z rana jest -2,jak ja już chcę słońca i ciepła,trzeba wstawać na kawkę
Witam czwartkowo
W pracy jestem już "na całego", herbata paruje, papiery porozkładane wiec zaraz startuję. Dziś u nas minus jeden stopień. Póki co zimno, ale niebo pogodne. Trzeba się nacieszyć, bo na jutro zapowiadają deszcz i zachmurzenie.
Obudziłam się o drugiej i poczułam, że muszę wziąć Ibuprom zatoki. Mam nadzieję, że jedna tabletka wystarczy. Przez to nie poszłam do laboratorium a taki był plan. Chcę sobie sama zrobić podstawowe badania z krwi. Sama czyli odpłatnie. Może jutro się uda a jak nie, to w sobotę.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo
Ależ ten czas śmiga,nie mam dosłownie na nic czasu,ani nawet by przysiąść i coś sensownego napisać. Melduję tylko,że jestem Pozdrawiam serdecznie
I mnie czas ucieka nie wiadomo kiedy.
Poranki stają się za krótkie, hehehe.
Zimno, ledwie 4 stopnie rano. A po poludniu ma być 21.
Kupiłam we wtorek pierwsze truskawki w tym roku. Z pierwszego zbioru.
Zbierali pewnie przed wielkim deszczem, bo nie do końca dojrzałe. Kwaśne, brak im słońca i słodyczy. Ale i tak smakują nieziemsko.
Częstujcie się.
U nas kończy się chińszczyzna, przynajmniej czasowo. Zobaczymy kiedy Chińczycy się ugną. Bo Trump nie odpuści.
Tyle lat wszyscy narzekali, że zalewa nas tanie badziewie. A jak się skończy, to teraz wielki płacz.
Mnie cieszy z jednego powodu, koniec żywności z Chin, reszta jest mi obojętna. Nawet jak podrożeje, to wreszcie zacznie się rozwazniejsze kupowanie, a nie bo fajne i tanie. Na dwa razy i do śmieci, bo bubel.
U nas też zimno,ciemno,jak w listopadzie. Ciekawe jakie będą święta. Czasem bywały śnieżnobiałe. Zając zamiast kicać po łące, to kicał po śniegu
Zobaczymy. Póki co trzeba się napić dobrej gorącej herbaty i zrobić jakiś obiad.
U mnie będą dziś parowce z sosem truskawkowym. Mam trochę zamrożonych ,więc trzeba je wykorzystać. A tymczasem pozdrawiam i życzę dobrego dnia Wszystkim
Piątek, piąteczek, piateluniek
Przyszłam tylko żeby się przywitać i zostawić herbatę. Musze wracać do papierów na biurku.
Dobrego dnia
Nastawiłam się na wolne dzisiaj.
Bo miała być szkolna wycieczka, ale odwołali, bo deszcz był w zapowiedziach (i przyszedł). On mówił, że wymyślą coś dla wszystkich dzieci.
I wymyślili- dzień w pracy, a ja z dziećmi.
Podobno mają szybciej skończyć. Obaczymy.
Bo przydałoby by mi się przygotować mięsa, bez długiego siedzenia wieczorem. Co będzie to będzie, muszę dać radę
Jutro wędzenie. Próba nowej wędzarni, którą dostałam od nich pod choinkę.
Gdzieś wsadziłam instrukcję, nie chciała się znaleźć. Grunt to schować, żeby nie zginęło, hehehe.
Dobrze, że internet jest, to sobie ściągnęłam pdfa.
Będzie wędzenie po amerykańsku, w wyższej temperaturze - mostek - z tego pastrami i beef brisket.
Żeberka na obiad i na zaś.
Oraz pulled pork- to będzie na niedzielę na obiad, reszta na zaś.
Zobaczę jak urządzenie działa, w maju już tradycyjne polskie wędliny będą.
Coraz mniej mięsa jemy, coraz rzadziej wędze, to wina mięsa, bo coraz gorsze jakościowo.
Może przed polskim wędzenie pojadę do ubojni.
Tyle, że tam mięso z kością (schab, łopatka, karkówka, szynka), a ja nie mam co zrobić z taką ilością kości. No i jakoś to trzeba podzielić. Na miejscu trudno, bo nie wiem jakie kawałki potrzebne.
Mam czas do myślenia.
Witam sobotnio
Jak dobrze jest wstaćtak na spokojnie, nie musiećpatrzeć na zegarek i robićwszystkiego w pośpiechu. Niektórzyto mają na co dzieńwięcnawet nie dostrzegajątakiego komfortu, ale mnie takie drobiazgi bardzo cieszą.
Zrobiłam pysznąkawęze spienionym mlekiem i zaraz pomyślałamo Was i o Kawiarence .
Wczoraj rano poszłam zrobić wyniki. Cześć była z NFT-u tzw.akcja 40 plus. Resztę m.in. homocysteina dokupiłam sobie prywatnie. Wyniki mam dobre. Wskazało jedynie cholesterol , że zbyt wysoki, ale to już norma u mnie. Tego dobrego mam tak dużo, że po przeliczeniu też nie ma odchyleń. Tak więc odetchnęłam z ulgą. Jednak jest coś na minus. Zamierzono mi ciśnienie i tutaj już nie było tak wesoło. Ja jestem generalnie z tych, co mają wyższe, ale w przychodni skoczyło jak szalone. Nie chcieli mnie wypuścić, dostałam tabletkę pod język i to dwa razy i dopiero trochę spadło . Moim zdaniem ja to mam na tle emocjonalnym. Czasami sobie myślę, że cała jestem zbudowana z emocji, które trzymam w sobie. Na zewnątrz oaza spokoju Może to jest powód tego mojego zbyt wysokiego ciśnienia. Tak, czy siak umówiłam się na wizytę do lekarza pierwszego dnia po świętach. Teraz pani doktor jest na urlopie więc poczekam.
Dziś w planach mycie okien i kafelków w toalecie i łazience. Zrobię też większe odkurzanie we wszystkich kątach. Oby mi tylko czasu na wszystko starczyło
Oooo, kawa już wypita! Czas na herbatę.
Dobrego dnia
Dobre wyniki to zawsze świetne wieści,oby tak dalej ,a co do ciśnienia to warto kontrolować częściej. Różnie to bywa. ja zachorowałam mając zaledwie 27 lat i do dziś jestem na lekach. Niestety nie zawsze są to dobre wartości i czasem nie obejdzie się bez Captoprilu czyli tabletki pod język. Ostatnio dostałam będąc na SORZe
A tymczasem pogoda się poprawiła,nie wieje zimny wiatr,ale słoneczka też nie widać. Tak czy inaczej jest lepiej
Miłego dnia dla Wszystkich
Jest to coś takiego jak syndrom białego fartucha, ciśnienie skacze niektórym u lekarza, zaraz potem wraca do normy.
Ale jak nie chciało spaść po tabletkach, to warto skonsultować. Dobrze, że umówiłaś wizytę.
Ja mam tabletki na ciśnienie. Nawet nie na obniżenie jego, bo aż tak wysokie nie jest, max który miałam teraz to było 150/99, tylko na palpitacje. Bo jak nie wezmę tabletki to zaraz mi serce skacze.
Na cholesterol też biorę. Bo nie on jest problemem, a trojglicerydy. Skaczą mi w kosmos. Jak nie miałam leków w pandemię, bo lekarz najpietw zamknął praktykę, a do nowego ciężko było się dostać z powodu ograniczeń, to miałam ponad 300. Czasami kusi mnie, aby ryzykować bez. Ale wiem, że odżywiam się zdrowo, wyniki powinny być ok, a nie są.
Dzisiaj widziałam nagłówek o cholesterolu genetycznym. Może to mój przypadek.
Hm ..to faktycznie masz zagadkę - prawidłowe, zdrowe odżywianie a i tak wysokie trójglicerydy, to już się robi problem. Może faktycznie uwarunkowania genetyczne. U mnie było 87. A robiłaś kiedykolwiek homocysteinę? To badanie robi się m.in. w celu oceny ryzyka rozwoju różnego typu chorób układu sercowo-naczyniowego. Ja robiłam pierwszy raz, ale na szczęście jest w normie.
Udanego wędzenia!
Nigdy nie miałam badanego, nigdy nie słyszałam o tym.
I nie wiem czy u mnie przejdzie przez ubezpieczenie, bo żeby było coś więcej, to najpierw podstawowe, tanie badania muszą być. I coś wykazać.
Na ten rok priorytetem do pamiętania jest badanie w kierunku osteoporozy. Przysluguje mi od 6 lat w ramach profilaktyki, tylko zawsze przypomnę sobie, żeby się zapytać po.
A u nas żadnego badania bez skierowania nie zrobisz.
Tutaj też wszystkie badania są na skierowanie. Ta akcja " 40 plus" również. Jeśli chodzi o homocysteinę, to zapłaciłam za nie (105 zł), bo skoro jest to tak istotne badanie, to chciałam wreszcie je zrobić. Zakładam, że lekarz kieruje na nie, ale nie profilaktycznie, tylko jeśli są jakieś problemy zdrowotne. Moim zdaniem w tym jest cały błąd , bo wiele chorób można wykryć we wczesnym momencie, ale państwo nie daje lekarzom takich możliwości ograniczając podstawowy zakres badań. Za to otwiera furtkę dla koncernów farmaceutycznych. Smutna prawda.
W Stanach profilaktyka jest na wysokim poziomie. I to lekarz (przychodnia) dopytuje i pamięta, że pora.
U nas zmora jest ubezpieczyciel. Może nie pokryć badania, jako zbędne. Im mniejsza przychodnia, tym lekarze bardziej się boją o utratę kontraktu. W dużej to jest inaczej, to ubezpieczyciel się obawia utraty pieniędzy. Tyle, że to moloch, który nie ma za wiele czasu na pacjenta. A jak poświęca więcej, wszystko się opóźnia i ludzie z terminami w poczekalni się denerwują.
Ale o homocysteine to nigdy nie słyszałam, muszę poczytać o niej.
Poczytałam. I myślę, że marne szanse na badanie profilaktyczne w tym zakresie.
Bo najpierw musi być niedobór B6 i B12 i jakieś podejrzenie spraw sercowo- naczyniowych.
Nie wiem czy to badanie byłoby możliwe z poziomu lekarza rodzinnego. Dopiero skierowanie od kardiologa.
Znowu pracowity weekend.
Wczoraj tradycyjnie skończyło się na myśleniu o wcześniejszym powrocie, pracowałam dłużej niż dzień przed.
Byli w drodze i zawrócili ich do szpitala. Dobrze, że tylko kontrola, a nie nagła operacja.
Taki urok pracy u chirurgow.
Dzisiaj wędzenie, zaraz ruszam na dwór. Mięsa wczoraj doprawione, wygrzane przez noc w garażu.
Zaczynam w starej wędzarni (która też jest relatywnie nowa, tyle, że wcześniejsza), bo potrzebuję 14 godzin.
Potem powoli odpalę nową i poprzekładam wszystko.
Rodzice przywieźli dzieciom wczoraj muffinki, naprawdę pięknie udekorowane. Podzielili na pół. Mały zjadł krem i powiedział, że chleba to on nie chce, ciasto zostawił. Do teraz się uśmiecham do siebie na myśl o tym.
Mój mięsny chłopak, w poniedziałek zabiorę dla niego (i dla wszystkich).
Malutka uwielbia normalne jedzenie. Otwiera paszczę jak mały ptasior. Wczoraj ugotowałam jej jabłko, samo było za kwaśne, wymieszałam z bananem. Na dwa razy zjadła 3/4 banana i tyle samo jabłka
Jak ona musiała nie lubić mleka w proszku.
Od razu humor jej wrócił, śmieje się, gada, zupełnie inne dziecko.
Witam niedzielowo
Piękny poranek i chyba taki będzie cały dzień .
Kawa już wypitawięc zrobiłam herbatę - z imbirem, goździkami i pigwą a do tego sok malinowy. Nie , nie - nie jestem przeziębiona, ale to dla odporności Jak jest czas i można na spokojnie, to czemu by nie
Jestem zadowolona z wczorajszego dnia. Udało mi się zrobić wszystko, co zaplanowałam a nawet jeszcze więcej. Robiłam od rana do wieczora, ale mam satysfakcję, bo siedziało mi w głowie. Nawet ogródek wygląda fajnie. Zniknęły liście, które mi nawiało od sąsiadów i których Połówek ostatnio nie zgrabił z różnych zakamarków. Wstawiłam zakwas na żurek.
Pomyślałam, że na święta upiekę "Sernik Zosi", bo jest doskonały i szarlotkę. Dawno nie jedliśmy. Mam jabłka uprażone że słoika więc połowa roboty odchodzi.
Czas zrobić sobie jakąś rozpiskę co kupić żeby potem nie biegać jak kot z pęcherzem.
Dziś Niedziela Palmowa - pięknego dnia
Moja sobota też była pełna satysfakcji.
I roboty.
Powędzone. Żeberka wyszły super, choć udało mi się je wysuszyć. Zawsze myślałam, że to niemożliwe, były gotowe, ale nie wyjęłam ich, bo co im zaszkodzi. A jednak.
Mojemu mężowi smakowały bardzo, objadl kości do czysta, co w jego przypadku jak niemożliwe.
Teraz ciężko będzie wrócić do restauracyjnych, żadne nigdy nie były tak dobre, jak te co sama zrobiłam. Jutro będzie powtórka, żeby był dzień przerwy (miałam dwa całe paski, w jednym opakowaniu).
A dzisiaj wołowina z wędzenia- beef brisket.
Z pieczarkami w sosie i surówka z pora i pekinki.
Poza tym umyliśmy taras ciśnieniowo, gotowy na ciepłą niedzielę wielkanocną.
Jak zwykle pranie, plus jeszcze na zakupy pojechałam rano.
Roomba odkurzyła nam sypialnię. W planach była cała góra, ale nie wyszło, nastawi się przed kościołem tzw bonus room, a po powrocie pokój kota (czyli córki, ake teraz tam nasza czarnulka głównie mieszka).
Mąż swój śmietnik nie wiem kiedy ogarnie. To teoretyczny pokój syna, który on zajął na swój modelarski gabinet.
U mnie też będzie sernik Zosi, to mój ulubiony. Tyle, że nie świeżo pieczony, a z zamrażalnika. Takie z nas ciastowe zjadaki.
Upiekę tylko babkę, żeby była do koszyczka.
Zostawiam Wam wodę z cytryną i mięta, pięknie odbiła.
Unie woda to tylko w upalny dzień i to bardzo rzadko, ale miętę uwielbiam więc już poczułam ten aromat
Zagadnęłam do Was siedząc na brzegu wanny, odliczając czas do mycia głowy. Farbuję włosy, czas najwyższy żeby na święta trochę się "odmłodzić" Odrosty już były widoczne a to zawsze kojarzy mi się z zaniedbaniem. Jutro idę do fryzjera podciąć włosy.
Jak wyjdę z łazienki, to akurat będzie czas na obiad. Została mi porcja fety więc zrobię grecką sałatkę. Będzie tego cała miska więc z pewnością się najem
A u mnie tylko woda, jako napój główny.
I tak piję mniej niż kiedyś, ciało się wysusza mniej potrzebuje. Na rzecz wody wyeliminowałam herbaty, bo mi nie wchodzi tyle płynów, czuję jak mi chlupocza w żołądku. A wolę wodę od herbaty.
Ja ciągle w naturalnym kolorze, coraz więcej siwych, już je widać, ale wyglądają jak pasemka na moim rudym, osłabiają ogień.
W zeszłym tygodniu widziałam panią gdzieś pod 70, w każdym razie sporo po 60 z wyglądu. Naturalnie ruda - widać po karnacji, piegach. Jakie piękne pasemka miała. Już ognia nie było, ale ciągle jeszcze nie srebrne.
Rude siwieja na zlotawo, jedynie struktury włosa nie da się oszukać, jest zupełnie inna niż tych naturalnych kolorystycznie.
O mnie fryzjer się upomina.
Włosy siedzą mi na karku, denerwuje mnie to.
Wracam do mojego fryzjera, mam dosyć nieudanych eksperymentów.
Przynoszę Wam talerz mięsa z wczorajszego wędzenia. Jakie to dobre było.
Częstujcie się, mam cały zapas.
Witam poniedziałkowo
Do świąt zostało zaledwie parę dni. Czas zaczyna nas gonić. Pogoda super - być może będą przelotne deszcze, ale w moim rejonie temperatura dojdzie do 18 stopni. Ten fakt bardzo mnie cieszy, bo mam już dość tego zimna.
Po pracy fryzjer a potem chyba mam gościa. Średnio mi to pasuje, ale w inne dni już całkiem nie będę miała czasu.
Teraz szybko herbata i koniec przerwy.
Dobrego startu w nowy tydzień
Napisałam się, paluch się omsknal i zamiast wyślij, wyszło wstecz. Poszło w kosmos.
To tylko na moment przywitać się.
U nas ciepły tydzień ma być, na weekend świąteczny 30 plus.
Taras gotowy do przesiadywania.
Cały kram po wędzeniu, piekielnie brudny, ręczne szorowanie to pazury brudne na długo, wsadziłam wczoraj wieczorem do zmywarki. Pięknie domylo.
Dobrze, że mogę wyjąć dwa górne koszyki, bo kratki musiały być na pionowo, inaczej by nie wyszło.
Dobrze, że nie muszę szorować, bo to najgorsza część z wędzenia.
Idziemy oglądać budowę, jak prawie codziennie, ulubiona część dnia Małego.
Co będzie jak skończą, hehehe. Może do wakacji pociągną, potem zapomni. I już nie będziemy tu przyjeżdżać. Oboje idą do innych szkół.
Witam wtorkowo
Poranek z 9 stopniami na termometrze. Nie ma (póki co wiatru) więc zrobiłam sobie spacer.
Uf! Fryzjer się postarał, co należy rozumieć, że słuchał co do Niego mówię i obciął włosy tak, jak chciałam
Dziś w planach zakupy dla rodziców. Jutro muszę zrobić większe dla siebie, bo w czwartek rano przyjeżdża Połówek i trzeba "konkretnie" wypełnić lodówkę. To oznacza, że czas na tematy mięsne Szaleć nie ma co, bo w piątek pościmy a potem już trzeba się skupić na produktach świątecznych. mamy taki mały sklepik z dobrymi produktami, liczymy, że również "zdrowszymi", bo sami nie wędzimy. Mam jeszcze pasztet z poprzednich świąt więc rozmrożę i upiekę z żurawiną. Do piekarnika też trafi boczek więc nie potrzebuję kupować zbyt dużo gotowych wędlin. A! Przyda się jakaś sucha kiełbasa do koszyczka.
Kto u Was w domu chodzi do kościoła ze święconką? U nas, to taki wspólny spacer.
Zrobiłam gorącą herbatę z cytryną. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Ze święconką zawsze chodzę ja Szykuję koszyczek już o 6:00 rano a potem jadę najczęściej na 9:00 do Kościoła poświęcić. A jak się nie wyrobię ,to co godzinę mogę pojechać aż do samej 18:00 Najczęściej jednak na pierwszą godzinę zdążam
Kiedyś chodziliśmy z koszyczkami w wyznaczone miejsce. Do kościoła mamy prawie 7 km,więc kapłan przyjeżdzał na miejsce i święcił. To się odbywało w poszczególnych domach. Od czasu wybuchu pandemii to się zmieniło i pozostał tylko Kościół. Podobnie zresztą jest z Kolędą. Poszczególne miejscowości mają odprawianą mszę kolędową,jedynie jak ktoś sobie życzy do domu,to musi przywieść i zawieść kapłana. Nikt na to nie poszedł i tak kilka już lat wizyta duszpasterska odbywa się w Kościele.
Witam wtorkowo
Wczoraj była piękna pogoda a dziś zapowiada się deszczowo. Za chwilę biorę się za okna,bo przy malowaniu nie wszystkie udało mi się umyć,ze względu na zimno. Już mnie życie nauczyło,żeby się nie ''babrać'' kiedy pogoda zimowa,by nie okupić tego tęgim choróbskiem.
A jak u Was przygotowania do Świąt? Pewnie wszystko macie już gotowe i tylko czekacie na te piękne dni. ja specjalnie nie szykuję, bo w tym roku będziemy w Wielkanoc sami ,ani też nigdzie się nie wybieramy. Tradycyjnie jednak będzie świąteczny żur, swojska szynka, sałatka jarzynowa, sernik z rodzynkami i babka
Ja poza żurkiem nie robię nic specjalnego. Zakwas nastawiony, z przepisu makusi. Mam go w ulubionych, także nie zniknął jak zabrała swoje przepisy.
To tylko jeden dzień, córka za wiele z tego nie zje, nie lubi, więc po co dojadać.
Mam powedzone, kabanosy, jajka, sernik z zamrażalnika i już po świętach będzie.
Jak zdążę w piątek to upiekę a la babkę, z mąki migdałowej i sera philadelphia. A mozew czwartek, żeby polac ją czekoladą. Ale jak przyjdzie mi długo pracować, to nie będzie. Nic się nie stanie.
No i zrobię sałatkę tradycyjną, mam na nią smaka.
Resztę zabiorę do pracy, dzieciaki zjedzą.
Zapomniałam o jajkach,a przecież one muszą być obowiązkowo. Barwione w cebuli. Smakują wszystkim,a najbardziej mojemu synkowi,który od małego za nimi przepada.
Ja nie koloruje od lat.
Denerwuje mnie przebarwione jajko pod skorupka. Jak dzieci były małe to używałam opaski termokurczliwe, dla nas zwykłe wystarczą. Do świecenia jedno obrane, jedno w skorupce. I wystarczy.
U mnie świecenie koszyczków jest dopiero od niedawna.
Mamy księdza, który wychował się w polskim sąsiedztwie.
My pakujemy symbolicznie, Amerykanie praktycznie wszystko, co jest na śniadanie wielkanocne, kosze jak na ziemniaki.
Jest jedna godzina tylko, w tym roku 9, w zeszłym było na 8.
Idziemy oboje.
W Polsce wysyłałam męża z dziećmi, a sama kończyłam ogarnianie w domu.
W zeszłym roku poznałam jedną z naszych polskich koleżanek tam.
Wczoraj miałam sądny dzień w pracy. Dzieciaki nie spały, bo było za mało czasu.
Miały być skrzypce, a o tym, że ich nie ma przypomniałam sobie, gdy byliśmy spakowani już do wyjścia. Nauczycielka pojechała na tourne. Także dwoje płaczących i walczących o wszystko miałam całe popołudnie. A Malutkiej drugi ząb idzie. Plus będzie chora albo alergia ją męczy. Także też marudna.
Dawno nie wróciłam taka zmęczona z pracy.
Załadowanie kratek (półek) było dobrym pomysłem. Natomiast pojemnika na skapujacy tłuszcz już nie. To były dwa osobne mycia, skoro pierwsze wyszło super, to czemu znowu sobie nie ułatwić. Zafajdalam zmywarkę, podwójne mycie, czyszczenie filtra. Jedyny pożytek z tego to moje czyste łapy.
Człek się uczy całe życie...
Witam środowo
No normalnie wiosna "całą gębą" Szłam do pracy w koszuli i swetrze - pierwszy raz bez kurtki. Ależ dobra energia. Aż trudno będzie usiedzieć w pracy. Jej, tyle rzeczy można by było w tym czasie zrobić. Na dziś zaplanowane małe zakupy. Potem ogarnę kurze i podłogi i to by było na tyle. Reszta w piątek i sobotę.
Wczoraj rzuciłam okiem na ceny ryb - wydaje mi się czy znowu zdrożały Właśnie pomyślałam, że na obiad świąteczny usmażę jakąś dobrą żeby nie jeść cały czas mięsa.
OK, nie ma co przedłużać - trzeba się zabrać za pracę.
Dobrego dnia
Siostra z siostrzeńcem przylatują na 4 tygodnie.
W zimie wymyśliłam, że skoro chrzestnymi są siostra i brat, to zamiast kupować kolejnego grata, złożymy się na bilet dla Młodego, zawsze to taniej dla nich, tylko jeden musieliby kupić.
Siostrzeniec ma komunię w maju.
No i wczoraj kupili bilety, płacili mniej niż brat trzy lata temu, gdy leciał do nas. Trafiła się okazja cenowa, bo na inne terminy było sporo drożej. Akurat na idealne dla nich połączenie- czasowe i terminowe.
Ale się cieszę, już planuję atrakcje.
Smakosiu Ty się cieszysz na wiosnę, a mnie martwi ochłodzenie dziś i jutro. Chłodne poranki i ledwie 20 stopni w dzień.
Po 30 to odczuwalne jest jako chłodno.
Dzisiaj ostatni dzień szkoły, jutro wolne, będę miała komplet w domu. Niby prościej a jednak trudniej. Prościej bo nie trzeba być na czas. Trudniej, bo brakuje schematu, wszystko się wlecze. Ale co tam, dam radę.
Pora się zbierać do pracy, samo się nie pójdzie.
Skoro już się nie możesz doczekać swoich gości, to tylko można im pozazdrościć, bo z pewnością będą ugoszczeni na całego. U Ciebie to i zjedzą smacznie i zobaczą wiele ciekawych miejsc. Ale będzie się działo
Za rok to się będzie działo, spotkanie szwagrów. Mój mąż, siostry mąż i brat. Przynajmniej wstępny plan, który ewentualnie odwlecze się w czasie.
A za dwa lata siostrzenica, moja chrześnica. W prezencie na 18tke, do zrealizowania przed studiami.
Może z koleżanką, jak będzie chciała.
Witam czwartkowo
Dziś już świąteczny dzień, bo wielki czwartek, ale wiadomo...praca, trochę zadań do wykonania, domowe sprawy itp. Dla mnie dziś jest taki "mały piąteczek", bo jutro mam wolne - jupi! Za półtorej godziny przyjeżdża Połówek. Akurat wysiada blisko mojej pracy więc "wyskoczę" na chwilę żeby się przywitać.
Pogoda jest piękna. Niesamowite, że dziś ma być 26 stopni. Co prawda tylko dzisiaj i potem powolne ochłodzenie, ale póki co cieszę się aurą i czuję, że energia mnie "rozpiera"
Wczoraj udało mi się sporo zrobić - dziś będę miała spokój po pracy. Ale wiadomo jak to jest z tym planowaniem... Czas pokaże...
W pracy powinna być dobra atmosfera, bo wszyscy już czują święta i każdy myśli o paru dniach wolnego
Wreszcie wyciągnęłam inne ubrania - wskoczyłam w lniane spodnie i płócienną koszulę. Trzeba się nacieszyć chwilą pięknej aury
Dobrego dnia
Wiecie, że już jesteśmy w drugiej połowie miesiąca. Kiedy to przeleciało.
Smakosiu masz fajnie z tym spełnionym oczekiwaniem na Połówka. Taka świąteczna radość.
Ja też dzisiaj w lnianych spodniach. Długich, bo chłodno.
Jutro już 3/4 będzie, moja ulubiona letnia długość. Szortów nie noszę, czuję się jakbym zapomniała się ubrać. Albo wyszła prosto z w-fu.
Jestem świadomym niewolnikiem tego co , gdzie i kiedy należy nosić.
Ja jutro do pracy, niby krótko. Ale u nich krótko znaczy często dłużej niż regularnie.
Mąż ma wolne, niby chce coś zrobić w domu, choć u niego to wszystko rozciągnięte w czasie. Niech podkosi trawę, tam gdzie traktorkiem nie można wjechać, to będzie dobrze.
Dzisiaj dzieciakom zaniosę zającowe prezenty. Ogromne piłki, jaja wielkanocne, hehehe. I pistolety na wodę.
A dla Malutkiej zabawka.
Muszę tylko w coś zapakować.
Witam w Wielki Czwartek
O tak ,czas nam leci,za chwilkę Wielkanoc. Przed chwilą wróciłam z cmentarza. Pogoda super-24 stopnie ,lekki wiaterek. Idealna pogoda jak dla mnie.
Zaopatrzyłam się też w wędliny wielkanocne-tym razem pieczony boczek i polędwica. Co roku brat mi podrzuca tym razem wyjeżdżają w góry. Troszkę im zazdroszczę,ale tylko troszkę ,bo ja jednak tradycjonalistka jestem
Może kiedyś się to zmieni,choć wątpię
To na razie tyle,bywajcie zdrowe
Z wyjazdem na Wielkanoc nie mam problemu, już kilka razy byliśmy gdzieś, bo łatwiej było wolne zorganizować.
Boże Narodzenie w domu, przy stole, tego nie umiem zmienić. No i nie chcę.
Fajnie się czyta o tych przygotowaniach do świąt, drobnych upominkach i małych radościach.
Właśnie szef nam wręczył szare torby a w środku dobra kawa i ekskluzywna świeca zapachowa - miłe
Jeśli chodzi o lniane spodnie, to właśnie jestem w takich 3/4 Fajny, ceglany kolor. Nigdy takich nie miałam, ale czuje się w nich swobodnie czyli będę nosić
Ja mam, nawet kilka par. Wszystkie długie. Choć nie, jedne są takie przed kostkę, z wysokim stanem, z szerokimi nogawkami. I choć podobają mi się na wieszaku, jakoś nie bardzo je lubię. Bo za długie na lato, a za krótkie na zimę
Za radą córki dwie nowe pary, kazała mi kupić mniejsze, bo się wypychają. No i nabyłam M, gdyby nie ona, pewnie pozostalabym przy L.
I są idealne. Byłam zaskoczona, że wlazłam. Generalnie powinnam uwierzyć, szczególnie w przypadku dodanego strechu, bo spodnie dobre przy nakładaniu, a po czasie ściągam bez rozpinania zamka. Tyle, że nie lubię dyskomfortu przy nakładaniu, ciągle wybieram pasek. I zawsze się boję, co będzie, jak się nie uciagna.
Tu miałam wskazówkę.
Witam w ten upalny czwartek, u mnie jest 30 stopni ( Żyrardów),czy już jutro coś szykujecie na święta, albo jakieś ciasta, co można zrobić, upiec wcześniej, a tu próba babeczek do koszyka, pozdrawiam serdecznie
Piękne babeczki upiekłaś, ja nie robię,bo kupiłam dwie od babci która sprzedawała na targu. Podobnie zresztą było z palmą wielkanocną Za to będę piekła babę wielkanocną drożdżową z owocami kandyzowanymi w środku. Jest pyszna. Przepis na Wielkim Żarciu
https://wielkiezarcie.com/przepisy/babka-drozdzowa-zawijana-30031272
Piękne babeczki. Natchnęłas mnie. Mam nigdy jeszcze nie użyte foremki, pora zrobić mini babeczki. Zamiast jednej w keksowce
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Zaskakuje mnie, że mam taki spokój, faaaajnie Pieczenie ciast zostawiłam sobie na jutro a dziś chcę pojechać na cmentarz posprzątać pomniki i zapalić "światełka". Połówek jest na przeglądzie auta. Oby tylko obyło się bez niespodzianek
Od tego zależy dalszy plan.
Cieszę się, że dziś mam wolny dzień. Dzięki temu jest ten spokój.
Wczoraj kupiłam halibuta i to będzie mój obiad niedzielny więc mięsa na śniadanie a potem rybna odmiana.
Spokojnego, miłego nastrajania się do świąt
I ja mam wolne dzisiaj.
Powiedzieli mi późnym wieczorem.
Na spokojnie upiekę sobie babkę, z tych moich, żebym potem zjadła, a nie zapakowała do zamrażalnika. I może coś ogarnę w domu, zakupy, jakoś to będzie.
Prezenty bardzo ucieszyły dzieci.
Niech im służą przez chwilę.
Mała zakręciła się w tygodniu na robienie gwiazdy. Od poniedziałku ćwiczy, pokazałam jej kilka filmików. I wiecie tak na 75 % robi dobrze, ciągle noga nie jest wyprostowana do końca. Ale chce i wraca do ćwiczeń. Na pewno dojdzie do perfekcji.
Malutka wczoraj się uruchomiła, pełza po całej podłodze, niestety na wstecznym, co ją bardzo denerwuje i się złości.
Wczoraj oficjalnie "otworzyłam" taras. Jedliśmy na dworze, na fotelach nowe poduchy, stare sobie odpoczną.
A od jutra poranna kawa w weekendy na zewnątrz. Bo dzisiaj jeszcze za chłodno.
Witam sobotnio i już świątecznie Wiosna otulona kroplami deszczu, słońce głęboko za gęstymi chmurami, ale... przecież i tak jest pięknie, bo każdy z nas ma o kim myśleć, dla kogo pichcić i krzątać się po domu. Ceńmy ten czas, celebrujmy święta radośnie i rodzinnie. Niech nam zdrowie dopisuje i niech nie zabraknie spokoju w sercu i refleksji na nadchodzący czas.
Alleluja! Alleluja!
Witam w Wielką Sobotę
Jak tam ,koszyczki gotowe do święcenia? Mój tak
Dziś wyjątkowo będzie święcony o 12:00 . Za to zaraz biorę się za pieczenie ciast. Będą dwa-babka i sernik z rodzynkami.
Mieliśmy Wielkanoc spędzać w domu, ale teściowa zadzwoniła z zaproszeniem i po obiedzie jedziemy. Poza tym po wczorajszym deszczyku dziś piękna pogoda. Zapowiadali ciężkie wichury a nawet trąby powietrzne ale u nas nic takiego nie miało miejsca choć dostaliśmy alerty na telefon. I cale szczęście ,wygląda na to,że Święta zapowiadają się pięknie czego i Wam życzę
Hej hej świątecznie.
Życzę Wam Wesołych i spokojnych Świat w gronie najblizszych. Radości, śmiechu, rozmów.
Bawcie się dobrze.
Mnie czekają pociągające święta. W pracy wszyscy byli przeziębieni w tygodniu. Taki zmasowany atak, trudno się oprzeć. Nic to, trzeba przetrwać.
Zaraz się biorę za przygotowywanie koszyczka. My mamy mały, symboliczny. A ludzie przynoszą wielkie kosze, ze wszystkim co na stół- cała szynka, bochen chleba, butelka wina.
Chyba wolę symboliczną wersję.
Wczoraj upiekłam mini babeczki, za Mania. Fajne wyszły. Mam za mało foremek, nie chciało mi się piec na dwa razy, to zrobiłam z reszty a la tarty, trzy sztuki wyszły. Będą na śniadanie dzisiaj, z bitą śmietaną i owocami. Pewnie dam radę zjeść jedną.
A to moje babeczki i tarty
A tak było na śniadanie. A la tarta z sera philadelphia i mąki migdałowej. Z bitą śmietaną i owocami.
Kto ma ochotę, przygotuję na świeżo.
Witam, Wesołych Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim, ja upiekłam
-Aniołka
-Sernik rosa
-Tort orzechowy
Zrobiłam
-Galarete z golonki i nóżek
-Żurek
-Sałatka jarzynowa
-Sałatka z ryżem i kurczakiem
-Barszcz czerwony do tego paszteciki
-Jajka faszerowane pieczarkami, a drugie pasztetem
-Udka upieke
-Wędlina
Pozdrawiam serdecznie
Alleluja Chrystus zmartwychwstał!
Przyjemnego świętowania wszystkim.
Myśmy mieli wczesną pobudkę telefonem. Dzwonił kuzyn męża, żeby pokazać mu tatę (kamerką).
Niestety, kontaktowanie już żadne, nie wiedział kto to ten facet w telefonie. Ale fizycznie dalej jest ok.
To jak już obudzona, to wstałam. Zaraz żurek będę gotowała.
Wczoraj zrobiłam drinka, którego piliśmy w Denver. Przepis znalazłam w necie. W wersji niechrzczonej jeszcze lepszy. Jedynie kolor jeszcze inny, nic zbliżonego do tego z reklamowych zdjęć.
Na zdjęciach mój, z baru w Denver oraz z netu.
Najlepszy drink na tą chwilę, pobił nawet margarite, zawsze lubiłam gin z tonikiem, w tej wersji jeszcze lepsze.
Witam, a spytam tak z ciekawości, ta pani niebieska różyczka widzę ma bardzo dużo przepisowi chyba już nie dodaje nowych,czy opuściła WŻ???bo gdzieś czytałam że odchodzi
Obie dawno odeszły.
Mama i nastoletnia córka wtedy.
Sporo awantur było z nimi w roli głównej.
Teraz mało kto dodaje na Wz, to strona bez życia. Mało osób zagląda.
Ja dodaję swoje przepisy, bo lubię edytor, składniki z jednej strony, instrukcja z drugiej.
A tylko udostępnione przepisy zachowują ten układ. Może akurat komuś przypadnie do gustu i skorzysta. Kto wie.
Witam w lany poniedziałek. Komu woda, komu perfumy?
Smutne wieści, papież zmarł. Choć nie uważam go za dobrego przywódcę, to zawsze człowiek. Jak zobaczyłam na FB, to myślałam, że to fake, google, a jednak nie.
Jeszcze wczoraj w kościele był wymieniany w modlitwie.
I spotkał naszego vice prezydenta.
Ja zaraz do pracy, nie ma wolnego.
Tak skromnego jedzenia na świąteczne śniadanie nie mieliśmy chyba nigdy. Nie dlatego, że nie było, tylko coraz mniej jemy i żołądki tracą zdolność rozpychania się.
Wyłożyłam na talerz święconkę i stwierdziłam, że dużo.
Stwierdziłam, że dołoży się w razie potrzeby potem, niech siedzi w lodówce.
I tak nie daliśmy rady zjeść wszystkiego wytrawnego. Żurek z jajem i szynką, święcone: jaja, chleb z masłem, kabanosy.
Jak córka przyszła, nakroilam jej wędlin. A mąż, że on nie jadł takich. Mówię mu, że nie chciał przecież rano i zostało.
Pojadł sobie po południu.
Dzisiaj do pracy reszta sałatki, może być mało, bo banda na pewno dołączy. Dołożyłam jeszcze babeczki, kabanosy, zrobimy sobie ucztę na lunch.
Pora się szykować do pracy, samo się nie pójdzie. Bawcie się dobrze w gronie rodziny i znajomych.
Witam wtorkowo i poświątecznie
Niedziela upłynęła w miłej atmosferze - wszyscy zadowoleni
W poniedziałek my byliśmy gośćmi, ale na zasadzie tzw. "resztek", bo nikt już nie miał ochoty na obiadowe wyczyny ani nawet specjalnie jeść się nie chciało. Osobiście bardzo mało jadłam i Połówek jakoś też jakby mniej. Niewiele kupiliśmy a i tak prawie nic nie zniknęło z lodówki. Sernik Zosi wyszedł tradycyjnie przepysznie. Piekłam też szarlotkę, która wyszła mi jak "plaskacz", bo miałam za mało jabłek, ale wszyscy stwierdzili, że to kruche, maślane ciasto jest tak dobre, że niczego tam nie brakowało. Z powodu braku jabłek dołożyłam dwa banany. Dziś jak sobie pomyślę o tym, że te słodkości zostały w domu, to zaczynam mieć wielką ochotę i już planuję kawę po powrocie z pracy Tak to jest po świętach - wtedy wszystko zaczyna się przypominać i robi się miejsce w żołądku
Pogoda dziś całkiem przyjemna, ale widzę, że kiedy będę wracała z pracy, to mogę się załapać na deszcz albo i nawet na burzę Oby nie.
Dobrze, że wszyscy zdrowi i tylko to jest ważne.
Dobrego dnia
Jak pisałam w tym roku na Święta było bardzo mało. A jeszcze mniej zjedliśmy.
Ja po świętach nie mam kompletnie ochoty, sama myśl o dojadaniu powoduje uczucie sytości.
Ale już świąteczne wszystko mamy z głowy. No prawie, bo zostało wino i czekoladowe jajka.
Żurek zjedzony, reszta w słoikach.
Banda w pracy rzuciła się na sałatkę, dobrze, że wzięłam jeszcze kabanosy i babeczki (też się dołączyli do jedzenia), bo byłabym głodna do wieczora. Na tyle się objedli, że ledwie ruszyli swój lunch. Ale apetyt u dzieci cieszy.
Malutka, ku zaskoczeniu wszystkich, otwiera paszczę, jak piskle. Martwiliśmy się, patrząc po mleku w proszku, że nic jej nie będzie smakować. A tu proszę. Chyba tylko awokado było be, nie chciała nawet otwierać buziaka. Ale jak zmieszałam z bananem, to jadła.
Powoli zaczyna się uruchamiać, raczkuje na wstecznym, czego bardzo nie lubi, coraz pewniej sama siedzi.
Więcej roboty, ale jakże fajnej i mniej nudy, bo ciągle coś się dzieje.
Witajcie po świętach
Ja tylko tak na chwileczkę w przerwie na szklankę wody. Zaczęły się pełną parą prace ogrodowe,koszenie,plewienie itd. A wszystko ''pod napięciem'',że tak powiem,bo za 11 wesele. Tak ,tak to już. Rozgorączkowani jesteśmy wszyscy,żeby wszystko było na tip top jak to się mówi. Jutro ostatnia przymiarka sukienki,oczywiście jadę z córką jakby mogło być inaczej.
W związku z tym,że teraz z moim czasem na bakier,poprosiłabym aby któraś z Was drogie koleżanki otworzyła majową kawiarenkę
Może Ty Maniu? Wnosisz na stronkę bardzo wiele,jestem pewna ,że równie dobrze poprowadzisz kawiarenkę,chociaż tak naprawdę wystarczy tylko otworzyć,a wpisy robimy dalej same Co Ty na to?
Tymczasem wracam do pracy,bo czas nagli...
A może posiedzimy w kwietniu u mnie dłużej? Zrobimy ja majową.
Jest nas tak mało, postów z tego wiele nie przybywa.
Nie będę się upierała, tylko propozycja do rozważenia.
A może przejdziemy na cykl dwumiesieczny na stałe? Dopóki nie będzie więcej chętnych do rozmawiania, potem można wrócić, w każdej chwili do cyklu miesięcznego.
Czemu nie? Faktycznie wpisów nie jest zbyt wiele, może być co dwa miesiące
Oddaję swój głos
ja też jestem ZA Faktycznie wpisów mniej więc póki co mogą być dwa miesiące a potem zawsze można wrócić na "stare tory" . Chyba, że Mania będzie miała ochotę tak, jak proponowała Goplana.
Mania może chcesz otworzyć kawiarenkę majową. Serdecznie zapraszamy, to nic trudnego. Będzie nam miło.
Witam środowo
Goplano, to już za 11 dni? O jej, ależ tam u Was będzie teraz "gonitwa" z czasem. A co z Twoją kreacją? Kupiłaś czy uszyłaś? Jak Twoje kolano? Uważaj teraz na nie żeby nie przesilić, bo potem będziesz sama na siebie zła a tu tyle ważnych chwil przed Tobą...żeby nic nie popsuło Ci tego wyjątkowego czasu.
Piękny dzisiaj dzień, świeci słońce i mimo, że jest zaledwie 15 stopni, to odczucie jest takie, jakby było cieplej. Pomyślałam sobie, że napiszę podanie o urlop na piątek i może zrobimy sobie z Połówkiem jakiś fajny spacer. W pobliżu jest ładny zalew, to można o tym pomyśleć... Póki co podanie leży i jeszcze nie ma akceptacji, bo nie ma szefa. Czekam...
Wczoraj miała takiego smaka na słodkie, że jak wpadłam do domu, to zaraz zabrałam się za swoja plaskatą szarlotkę i za sernik. Jakby tego było mało, to jeszcze nałożyłam sobie dwie gałki lodów Nieźle co?
Dziś Połówek ma trochę zajęć przy aucie więc ja po pracy mam czas dla siebie. Hm...powiedzmy, że dla siebie, bo chcę kupić jakieś warzywa - tego w lodówce brak. może też zrobię zakupy dla rodziców, bo jutro do Nich jedziemy więc przy okazji zawiozę. Ot, zwykłe popołudnie się szykuje, ale na szczęście na spokojnie.
Dobrego dnia
Hej hej w kolejny dzień kwietnia.
Wracamy na stare tory zajęciowe, od dzisiaj wraca szkoła. Już się cieszę. Bo dwoje rodzeństwa razem jest wyczerpujące, hehehe. Chwilę się biją i zaraz się szukają.
Jak przystało na kochające się rodzeństwo.
Miało padać, Małej odwołali wycieczkę, po raz drugi, ale nie widać deszczu. Przeniesiona na za tydzień. Ciekawe czy się odbędzie.
Muszę iść do fryzjera koniecznie. Wczoraj nawet zaczęłam pisać smsa do mojego fryzjera, nie dokończyłam. Zadanie na dzisiaj.
Ja byłam u fryzjera tydzień temu,nastepny raz idę za 10 dni
Witam, mogę otworzyć tylko proszę mnie pokierować jak to zrobić, ja majowa dziewczyna ,4 maj, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i ciepłego dnia
Cześć Maniu
Bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się otworzyć kawiarenkę. W dodatku maj to Twój miesiąc narodzin
Jak otworzyć? Otóż klikasz w miejsce ''utwórz nowy wątek'' ,następnie w ''dział'' a tam wyświetlają Ci się np:''galeria, gawędy o jedzeniu '' a Ty wybierasz ''rozmowy wolne i frywolne''. Kolej na temat i tu nadajesz tytuł swojej Kawiarence np. "Majowa kawiarenka'' . Potem wchodzisz w wiadomość i wpisujesz co tylko chcesz,co przyjdzie Ci do głowy Potem my się wpisujemy
Zatem czekamy na majowe otwarcie
Ale super, że maj będzie Twoim miesiącem
Jak otworzysz forum i ten nasz dział "Rozmowy wolne i frywolne" (pojawią się wszystkie wcześniejsze wątki), to zobaczysz po prawej stronie u góry niebieski pasek z napisem "Utwórz wątek" a potem to już proste (tak, jak napisała Goplana).
Witam czwartkowo
Dla mnie dziś jest taki "mały piąteczek" bo jutro mam dzień urlopu. Jupi!
Za to dziś robię wszystko na raz dlatego wpadłam żeby się przywitać i życzyć miłego dnia