Karnawał trwa na dobre a w tym roku cały Luty!
Zapraszam więc z samego rana na domowe pączki i kawę A co tam ,w boczki nam nie wejdzie, a jak wejdzie to spalimy w tańcu. Kawiarenka baluje od dziś do ostatniego
Wpadajcie ,radujcie się i łakocie chwytajcie. Niech zabawa trwa
Witam sobotnio i lutowo
Super radosny i słodki początek! Zabawa do ostatniego , to jest doskonały pomysł
To ja "rzucam się" na te apetyczne pączki a chyba bardziej pączuszki Przypomniałaś mi o tych serowych. Tak mi przyszło do głowy, że zrobię je chyba na Tłusty czwartek.
Mój dzisiejszy gość nie wie o której przyjedzie i czy w ogóle przyjedzie więc trochę słabo, bo nie lubię być w takim zawieszeniu. No ale czasem tak bywa, że nie da się wszystkiego zaplanować.
W piątek miałam mieć początek kontroli w firmie, ale był telefon, że zaczną w poniedziałek. Hm... Obiecałam sobie, że nie będę się stresować Objadamy czy dotrzymam słowa
Zaraz zrobię drugą kawę, bo coś rano nie było czasu na spokojne wypicie więc teraz kolejna, ale za to na luzie.
Chwytam pączuszka od Goplany i z uśmiechem wkraczam do lutowej Kawiarenki
Dobrego dnia
No takie mi pączuszki wyszły, mniejsze niż zwykle, to chyba wina drożdży ,bo wyrastały tyle ile potrzeba To pierwsze w tym roku. Następne planuję dopiero na Tłusty Czwartek. W międzyczasie będą oponki i faworki
Jakby ktoś chciał ,to polecam z mojego przepisu są, a właściwie
babcinego https://wielkiezarcie.com/przepisy/paczki-na-kwasnym-mleku-30113604
Ale słodko się zrobiło. Pychota.
Teraz trzeba potańcowac choćby z miotłą, jak na sobotę przystało, hehehe.
Dzisiaj fryzjer, jak się cieszę, przestanę wyglądać jak zarośnięty niedźwiedź. Ostatnia szansa taniego fryzjera, potem wracam do mojego.
Odebrać zamówione zakupy, dokupić warzywa (muszę wejść do środka, ale spędzę mniej czasu, odbierając resztę, zapakowana do bagażnika.
A w domu pranie, sprzątanie, gotowanie, wszystkiego po trochu.
Kupiliśmy trzecią już witrynę na kieliszki, szklanki.
Nie dali zapasowych śrubek, wszystko wyliczone. Jedna się złamała (nie śrubka tylko gniazdo,w które ona wchodzi), zrobiłam zdjęcie wysłałam zapytanie do firmy.
Z innego maila, bez korzystania z Amazonu, kopiując ich adres, podpisując się z imienia (w amerykańskiej wersji, Katrina) i nazwiska, gdy konto jest na męża.
Znaleźli sami, tylko potwierdziłam, wysłali od ręki, dwa woreczki tych części, zapakowane jak szklane witryny. To się nazywa obsługa klienta.
Krótko.
Za każdym razem przychodzę z tym samym zdjęciem, za każdym razem wychodzę z inną fryzura, lepszą, gorszą. Także od mojego fryzjera, sporo droższego.
Ale on rozumie moje włosy. Także, jak teraz będzie zonk, to wracam do niego.
Problem w tym, że jak pozbędę się ilości, u fryzjera to ogarną po swojemu, to nie wygląda źle. Ale mam trudne włosy, po kilku godzinach wyglądają okropnie. Nie mam co wracać z reklamacją, bo są krótkie, trzeba przetrwać do następnego ścięcia, czasami z czasem wyglądają lepiej. Jak ostatnio- krótki bob spod garnka, okropność. Jak odrosły teraz to nawet nawet. Tyle, że za gęste, za ciężkie i mi źle z nimi.
Z tego co piszesz musisz mieć grube włosy. Zawsze chciałam takie mieć. Niestety mam cienkie choć jak fryzjerka mówi gęste. Tzn mówiła, bo w pewnym momencie życia wypadło mi ich niemal połowę.
Witam niedzielnie
Jak tam u Was poranek? U nas chłodno i zaczyna z lekka prószyć śnieżek.
Ja zwyczajnie zaczynam dzień od gotowania rosołu. Pachnie już w całym domu O tej porze roku lubię zjeść miseczkę rosołu z dużą ilością zieleniny,tzn natki pietruszki. Niektórzy jedzą z koperkiem, ale ja zdecydowanie tylko pietruszka. Mężowski też uwielbia. Mało, korzenną je jak marchewkę. Ja też lubię ,ale w wersji startej surówkowej, jako przegryzka niekoniecznie
Na drugie będzie pręga z rosołu, ziemniaczki puree i buraczki.
A co u Was na obiad ? A co na deser? Może jakieś pączuszki albo faworki?
Tymczasem zapraszam na niedzielną kawkę. Niestety póki co nie mam nic słodkiego. Może jeszcze coś zrobię ,to z pewnością poczęstuję,bo po pączkach już wspomnienie
Hej, hej niedzielnie. Poranna kawa bez pośpiechu. Potem można pomyśleć o śniadaniu.
Z fryzjera jestem zadowolona, mam co chciałam. Następnym razem pójdę ze swoim zdjęciem, proszę dokładnie tak samo.
Nie używała nożyczek, tylko brzytwy, moje włosy to lubią.
Ja mam grube, gęste i sztywne włosy. Trudna mieszanka.
Nici z marzeń i rudych lokach i brązowych oczach. Proste, twarde włosy, oczy szaro niebieskie.
Ale...
Kiedyś miałam długie i robiłam trwałą, starczała mi na jakieś dwa lata. Jak pierwszy raz ścięłam włosy krócej to któraś z koleżanek była zdziwiona - to ty masz proste włosy?
A z racji makijażu- zielony na powiekach wiele osób myślało, że mam zielone oczy.
Tutaj rudzielce są brązowookie, z kręconymi lokami zazwyczaj.
U mnie na obiad dziś mielone drobiowe, pieczone na sosie pieczarkowo-szpinakowym. Na dwa dni w planach. Może jeszcze serową duszę im dodam.
A ze słodkości upiekę ciasteczka kawowo orzechowe. Może jeszcze garść białych chipsów czekoladowych, dla kontrastu sypnę, zobaczymy.
A na śniadanie zrobię gofry z bitą śmietaną.
Wczoraj mąż próbował powkładać szklanki do nowej szafki. A ona leci na niego. Popodkladal tekturki, to samo. Nie było wyjścia "uwiązał" do ściany (w zestawie zawsze jest). Na trytytki, hehehe.
Pierwszy nasz na mebel na uwięzi. W tym miejscu, gdzie ma stać podłoga krzywa, nie widać, dopiero rękoma, jak sprawdzał, czemu nie trzyma pionu.
Witam w niedzielę wieczorem, ja już w łóżku gotowa do spania,wczoraj upiekłam szarlotkę i białkowca z jabłkami,moja córeczka się wyprowadza i przy okazji znalazłam jej sukienkę ze studniówki,chyba sobie zostawię, dobranoc
Jeżeli to Ty na zdjęciu to obowiązkowo. Super wyglądasz, pasuje Ci.
Oczywiście ,że zostaw. Wyglądasz bajecznie w tej sukience
A ciasta mniam ,mniam
To jak zadowolona z fryzjera to dobrze. Najważniejsze, żeby się dobrze czuć.
Witam poniedziałkowo
Jak Wam minęła niedziela? Mnie bardzo szybko. Obejrzeliśmy z rodzinką "Dzień Świstaka'' jak na ten dzień przystało A tak serio lubię ten film a zwłaszcza głównego aktora Billa Murraya.
Nowy tydzień się zaczął sporym przymrozkiem i szronem. Pięknie wygląda. Lubię jak w zimie jest śnieżnie i mroźno, byle nie ślisko. Czas powoli myśleć co na obiad. Planowalam zrobić Fasolkę po bretońsku,ale zapomniałam namoczyć fasolę. Odraczam więc gotowanie do jutra. Chyba będzie pomidorowa na rosole. Dawno nie było,więc pewnie zjedzą ze smakiem,no i może naleśniki. Zobaczę.
Póki co pozdrawiam zapraszając na kawkę lub herbatkę i pogaduszki
Skoro mamy słodki luty przynoszę Wam ciasto niespodziewajke. Miały być ciasteczka, ale borówki okazały się tymi wymagającym szybkiej utylizacji. Luzem nie dalibyśmy rady. To padło na placek, z mąki migdałowej i kokosowej. Od góry masa z sera i masła, najpopularniejsza w Stanach do wykańczania ciast.
Częstujcie się.
U mnie na obiad wczorajsze pieczone mielone, tylko dzisiaj z garnka. Podgrzeje sos, pod koniec dam kotlety. Będą bardziej jak pulpety.
Poza tym niedziela przeleciała ot tak, nie wiadomo kiedy.
Źle spałam w nocy, śniły mi się głupoty, których nie pamiętam, ale wybudzały mnie kilka razy. A potem wracałam do kontynuowania tego. Czy może powtarzania jakiejś sekwencji. Budziłam się niespokojna, wystraszona.
Fajna ta niespodziewajka i taka smaczna. Dzięki
Witam poniedziałkowo
Jak to - nie było mnie tutaj w niedzielę? Może coś napisałam i nie wysłałam?
Tak, czy siak dziś startujemy z nowym tygodnie,. ja bardzo intensywnie od samego rańca, bo kontroler przyszedł już o ósmej. Na szczęście miły, ale co On tu będzie robił miesiąc to ja nie wiem Oooo, już mnie wołają.
Miłego dnia
Jak tam kontrola? Spokojnie czy nerwowo, ale jak kontroler miły to pewnie spokojnie
Smakosia zajęta kontrolą.
Ja mam w zapowiedziach krótki dzień w pracy. Tyle, że ostatni taki krótki to wyszłam o 5 po południu. Więc się nie nastawiam.
Spadam, bo jeszcze spóźnię się do pracy.
Witam wtorkowo i wieczornie
Dzień w pracy miałam intensywny, ale póki co kontroler nadal miły, ale rzeczowy Jak będzie dalej ...zobaczymy.
Miałam iść jutro do rodziców, ale tato ma stan podgoraczkowy więc żeby się nie załapać na ewentualne "coś" przekładam odwiedziny. Mam nadzieję, że nic się u rodziców nie "wykluje". Mama miała przez tydzień kaszel, potem nic, ale nagle przez kolejny tydzień stan podgoraczkowy. Dziwne to.
Pogoda dzisiaj była piękna. Rano mróz a potem słońce.
Trzymajcie się zdrowo.
Dobrej nocy
Witam środowo
Jak to możliwe, że już jest połowa tygodnia?
Przychodzę z poranna herbatą, bo potem znowu nie będzie kiedy. Ciekawe jak dziś upłynie pracowniczy dzień...?
Kiedy wyszłam z domu zobaczyłam szron na dachach - przymroziło trochę.
Dziś nie mam obiadu, ale chyba pójdę na łatwiznę i zjem jajecznicę z cebulą. Wy pewnie, jak zwykle macie bardziej przemyślane dania To tylko ja w tym naszym towarzystwie jestem taka mało kreatywna
Dobrego dnia
Ano czas leci. Zanim się obejrzymy będzie koniec lutego,a że ma tylko 28 dni, więc zleci szybko. U nas też przymroziło. Lubię jak tak jest ,za to pluchy nie znoszę, zwłaszcza w zimie ,bo jesienią jak najbardziej
Nie wiem jak u Was ,ale u nas bardzo ludzie chorują,głównie na grypę. Do łask coraz częściej wracają maseczki. W przychodni to praktycznie mało kto,żeby był bez. Odzwyczaiłam się już od tego widoku,ale jak trzeba będzie to czemu nie,zwłaszcza,że dość często w powietrzu unosi się smog.
U nas maseczki były zawsze u lekarza. Jak ktoś kaszlał, smarkał to w poczekalni nakładał. Zawsze wyłożone. W trakcie obowiązku każdy miał swoją, inaczej nie wpuścili do poczekalni.
Ano czas gna jak opętany.
Wczoraj miałam krótki dzień, tylko 4 godziny.
To jeszcze pojechałam na zakupy po ziemniaki, na obiad były z maślanka. Także też prosto, bez wymyślania.
Ja mam miliony pomysłów, tylko czasu brak na realizację. Przy takim natłoku nie wiem co wybrać, na co mam ochotę, więc wychodzi podobnie jakbym nie miała pomysłu.
Jak mam wenę, nagotuje, na tym się mój smak kończy. Potem trzeba to zjeść i jak jest więcej, to mnie męczy.
Wczoraj mieliśmy lato na krótki rękaw, z ciepłym wiatrem, 25 stopni. Obeszłam ogród, wszystkie drzewka przetrwały, brzoskwinia na dniach zakwitnie.
A dzisiaj teraz ledwie 5 stopni, w dzień będzie 9. I potem znowu lato. I spadek.
Taki standard. Inaczej owoce byłyby w marcu. Albo wcale, bo pszczoły śpią. Natura sama się spowalnia.
Za dwa tygodnie jedziemy do Helen, bawarskiego miasteczka w Georgia. Dostałam dwa dni wolnego, to trzeba korzystać. Mąż ma dużo więcej urlopu niż ja, ja tydzień zużywam na jego pracę, to trzeba korzystać z każdej mojej ekstra chwili, żeby potem w domu nie siedział.
Gdybym wiedziała wcześniej, byśmy nie pojechali teraz. A tak hotel opłacony, zwrot (bonus do karty) na koncie karty wpłacony, to mus i tyle.
Przynajmniej nie będziemy ganiać po sklepach.
Witam czwartkowo
Poranek lekko zamglony i wilgotny. Znowu szaro po całości.
Wyobraźcie sobie, że wczoraj poszłam spać o godz. 20.30 Zasypiałam prawie na stojąco. Chyba mózg mi się "przegrzał" w pracy i organizm zażyczył sobie "reset". Odpoczęłam i rano wstałam z nową energią
Wczoraj wydarzyło się coś niesamowitego (dla mnie). Dostałam wiadomość od właścicielki tego miejsca, w którym odpoczywaliśmy w minione wakacje - ten samotny domek na wzgórzu w otoczeniu łąki. Napisała, że w marcu odblokuje rezerwacje na lato (bo póki co są nieaktywne), ale jeśli my chcielibyśmy się u niej zatrzymać, to mamy pierwszeństwo. No nie byłoby w tym nic szczególnego, bo się polubiliśmy itp. więc zapamiętała nas, ale... Ze względu na dużą podwyżkę ceny już odpuściłam i przestałam marzyć o powrocie do tej "oazy". A tymczasem właścicielka zaproponowała nam, że dla nas zostaje po starej cenie i mamy do wyboru termin jako pierwsi. Dopisała: "pieniądze, to nie wszystko. Jestem spokojna mając takich gości"... Zrobiło nam się bardzo miło i w jednej chwili poczułam, że marzenie jest w zasięgu ręki Ech! Czy to nie piękne? Faktycznie, chyba nadajemy na tych samych falach. Tak poczuliśmy od samego początku a teraz tylko się w tym utwierdzamy
Tak więc anulowałam poprzednią rezerwację i teraz już będę odliczać dni do urlopu w "naszej oazie".
Ale się cieszę!
Czas skupić się na pracy. Na szczęście nasz kontroler zamknął się w pokoju i póki co nic nie chce, ale dzień się dopiero zaczyna
Po pracy jadę odwiedzić rodziców, zrobię zakupy i posiedzę do wieczora. Zleci nam czas, jak zawsze za szybko.
Dobrego dnia
Hej, hej już czwartek.
Jutro piątek, krótki albo wolne, jeszcze nie zdecydowali.
Miło by było. Na spokojnie się spakować, choć na dwa dni to nie ma czego za bardzo.
Malutka bardzo marudna. Mleko w proszku źle na nią działa, nie może się załatwić. A jest jego coraz więcej, bo mama ma coraz mniej pokarmu. Mam nadzieję, że wczoraj wieczorem bidota sobie srulnela.
Do tego zaczęło się ząbkowanie, proces. Jeszcze w paszczy nic nie czuć, ale ślini się na potęgę. To boli. Nie ślinienie tylko proces.
Generalnie to zmyślna bestia. Wie jak się obracać dookoła w takim hopserze, od zabawki do zabawki. Wie jak one działają. Tylko koordynacja jeszcze nie ta. Nie zawsze uceluje. I wtedy się złości.
Obraca się na brzuch sama, nie lubi tego. Tyłek gotowy do raczkowania, tylko ręce nie współpracują.
W każdym razie rośnie im drugi silny charakter, dwie stanowcze baby. Bo chłopak to najsłodszy urwis, broi z rozbrajajacym uśmiechem, bez złości, bez stanowczości, bez niezgadzania się z dorosłym. Takiemu dużo więcej uchodzi niż buntownikowi.
Ma być ciepło dzisiaj, do poniedziałku, potem znowu zimno.
Smakosiu super, że Wasze ulubione miejsce się zwolniło. Po raz kolejny przyjemnego wypoczynku.
Jak tak opisujesz postępy dzieciaczków,przypomniały mi się moje. Córka w ogóle nie raczkowała,tylko z siadu od razu wstała i zaczęła chodzić..Nie wiem czemu,za to wiem ,że raczkowanie ma ważne znaczenie zwłaszcza dla kręgosłupa. Ząbkować zaczęła mając 11 miesięcy,ale jak zaczęły wychodzić to jeden za drugim. Syn natomiast długo raczkował. Zaczął chodzić jak miał rok i 2 miesiące. Niestety w trakcie pojawiły się poważne problemy zdrowotne i tak po dziś dzień..
Mówią, że brak raczkowania może mieć wpływ na późniejszą dysleksje.
Prawda czy nie, w przypadku syna tak było.
O tym dowiedziałam się dużo później.
Syn nie raczkował. Nie umiał siadać. Siedział posadzony.
Jak miał 7 miesięcy zaczął chodzić przy meblach. Jak go postawiliśmy, tak się poruszał w lewo i w prawo. Nie siadał, bo nie umiał wstać.
Potem, aby przejść od meblościanki do kanapy. Obchodził całe mieszkanie dookoła, jak drzwi były zamknięte. Jak otwarte, zawracał.
Pierwszy krok bez trzymania zrobił jak miał 13 miesięcy.
Córka raczkowała, co zabraliśmy jej chodzikiem, bo było zimno od podłogi, a ona nie lubiła być ubrana za mocno.
Na nogi poszła jak miała 11 miesięcy.
Prowadzalismy ją na smyczy, bo nie chciała dać ręki, a krok niepewny, żeby nie była zbytnio poobijana.
Witam czwartkowo
Smakosiu super wiadomość,ale macie fajnie z tym wyjazdem To bardzo miłe ,że zapamiętała Was ,bo jesteście wspaniałymi i dobrymi ludźmi
A to się chwali
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Jupi! Czy Wy też się tak cieszycie?
Kontroler już jest więc mam włączoną czujność, ale czuję, że to sympatyczny człowiek więc stres mniejszy.
Wczorajsze odwiedzenie rodziców zaowocowało talerzem pełnym krupniku z kaszy pęczak. Ale pychota Tak sobie pomyślałam, że chyba też ugotuję sobie gar zupy i będę miała obiad na trzy dni. Musze tylko pójść po kawałek indyka. Przy okazji zrobię resztę brakujących zakupów a potem nie będę nigdzie wychodzić. Taki mam plan
Myślałam, że wpadnie do mnie przyjaciółka, ale coś ją zaczyna brać...przeziębienie czy inne takie...? Tak więc nie ma co ryzykować i odpuszczamy sobie, poczekamy aż będzie wszystko OK. Faktycznie ludzie teraz sporo chorują. Trzeba zapobiegać ile się da. U mnie to jest Spirulina, pyłek kwiatowy, imbir, goździki, miód, sok z malin i cytryna.
Papiery czekają więc szybko robię herbatę i ...do roboty!
Dobrego dnia
Krupnik ,też lubię ,ale za pęczakiem nie specjalnie przepadam. Wczoraj robiłam ogórkową i dorzuciłam kaszy mazurskiej. Przemycam jak mogę by jej więcej jeść.
Zastanawiałam się co dziś zrobić na obiad i już wiem ,zrobię krupnik na serduszkach U mnie faza opróżniania zamrażarki ,więc dziś pada na podroby
Na drugie będą placki ziemniaczane. Głównie dla synka,bo on niestety krupniku nie lubi
Oooo placki ziemniaczane! Jak ja je lubię Też bym zjadła. Napisałaś słowo "podroby" i nagle mi się przypomniało, że mam zamrożoną wątróbkę. Musze koniecznie rozmrozić i usmażyć. Lubię ją jeść nawet jak jest zimna na kanapce. Dzięki za przypomnienie
O plackach to mąż wspominał. Nawet mam ziemniaki. Tylko nie mam terminu wolnego, hehehe. Bo za tydzień zaplanowane żeberka, jeżeli będą robili tego dnia. Albo tatar. Potem znowu jedziemy. A potem to już marzec.
W tygodniu nie mam czasu, tylko w weekendy.
A najlepsze to takie chrupiące posypane cukrem. Przynajmniej ja takie lubiłam w dzieciństwie i lubię teraz albo z kleksem śmietany,ale to rzadko bo wszystko razem niezwykle kaloryczne Tylko jakie pyszne
Hej hej w wolny piątek.
Po 17 godzinach pracy...
Już mi wysłali smsa, że jadą do domu. I za 10 minut może - zawracamy. Emergency.
W domu byłam o północy...
Ważne, że życie uratowane.
Ciutkę kołowata jestem. Ale siki i koty (mąż nie spał już, ale nie wstał nakarmić, to popędzaly) spać nie dały, już nie zasnęłam.
Popije więcej kawy i będę jak nowa.
Na śniadanie w planach jest zaległy gofer. Może z bitą śmietaną, o ile nie wyszła, bo też czeka.
Smak był na jabłko i ser pleśniowy na tym gofrze. Ale sera plesniowego brak, a trzeba zjeść co lodówka daje.
Na obiad, jak przystało na piątek, ryba. Zobaczymy co wylosuje z zamrażalnika. I surówka z pora i pekinki.
Od jutra dwa dni na wyjeździe, jak zawsze zaplanowane po brzegi. Tyle razy byliśmy, a ciągle mamy co robić.
No to nie pozostaje nic innego, jak życzyć Wam super zwiedzania z piękną pogodą i w doskonałych nastrojach,. Wracajcie zdrowo
O takie śniadanie sobie zafundowałam.
Jak to mąż- wziął z pojemnika śmietany tyle ile potrzebował, zostawiając na dnie, ni to psu, ni to kotu.
Zawsze mu mówię zhedz do końca, a nie zostawiaj, gdy nie wiadomo co z tym zrobić.
Ser potarty parmezan na gofry. Na górę gouda. Powinno być odwrotnie. Bo ten bezpośrednio na gofrach się nie stopił.
Na górze żurawina z jabłkiem.
Smarowane ostrym sosem south west. Zjedzony do końca
Witam sobotnio
Jaka u Was pogódka? U mnie prawie wiosennie. Wczoraj zauważyłam jak bazie zaczęły puszczać pączki,a gdzie tam do Wielkanocy,ponad 2 miesiące.
Taki to klimat dzisiaj mamy. Jak jeszcze nie piłyście to zapraszam na kawę
Ja na nogach, budzik na 5 był nastawiony. Żeby się nie spieszyć. Plan wyjazdu jest na 8, ale bez większego parcia. Bo nic nas nie goni.
Tyle, że nie lubię marnować dnia, gdy wiem, że jest sporo do zobaczenia/przeżycia.
Pogoda nad oceanem ma być sporo cieplejsza niż u mnie, zobaczymy jak w praktyce.
Nogi przygotowane na pokazanie światu, agrest obrany, hehehe.
Wczorajsze wolne spędziłam na ganianiu po sklepach. Kupiłam sobie buty na przecenie. Pojechałam po inne, ale chyba firma upada, bo nigdzie nie mieli wyboru, w domu sprawdziłam nwta i też nie ma za wiele. A podobne modele ma inna firma, której nie lubię. Przyjdzie mi znowu znaleźć coś i przejść przez proces otartych nóg.
A kupiłam sobie króciutkie botki, przecenione z ponad 70 dolarów na 20.
Kupiłam pół numeru większe, są luźne. Ale w swoim rozmiarze nie miałam szansy, aby rozchodzić, były węższe. Zobaczymy.
Będą na wyjazd do Denver, gdyby były jakieś imprezy na zewnątrz, a pogoda średnio ciepła. Bo to nie wiadomo. Mieli ponad 20 stopni na plusie, a teraz przez kilka dni śnieg i -14. Już sobie oglądam pogodę, żeby mieć orientację.
Witam sobotnio
Już wieczór, za oknem ciemno - szybko zleciał mi dzionek. Rano wzięłam się za sprzątanie, zmianę pościeli, pranie, gotowania a potem telefon za telefonem. Godziny umykają szybko.
Przysiadłem na chwilę pod kocykiem z filiżanką kawy. Dobrze mi , spokojnie, ciepło i przytulnie. Jestem szczęściarą Naprawdę doceniam to, co mam. Ot, tak mnie jakoś naszła refleksja
Dobrego odpoczynku
Witam, ja już w łóżku i tak mi tęskno za wiosną, już bym chciała słoneczka,ciepła i tego odgłosu śpiewających ptaszków o poranku,jak mi tego braknie, a dzisiaj robiłam naleśniki z serem i mój kochany przyjaciel
Psinę masz prześliczną - aż mam ochotę się przytulić. Zakładam, że Twój przyjaciel ma już swoje latka? Macie go od małego? Jeździ z Wami wszędzie czy zostawiacie go pod opieką?
Naleśniki idealnie. Jak coś zostało, to chętnie podgrzeję na śniadanie
Witam, Piesek ma już 10 lat,a jak miał rok to wzięliśmy go ze schroniska, nie stety nie jeździ z nami bo bardzo nie lubi i całą drogę płacze, ale mamy zaprzyjaźniony hotelik i tam z chęcią zostaje, kocham go nad życie
Rozumiem taką miłość w 100%. U nas w domu też zawsze były przygarnięte psy. Za pierwszym (gdy chodziłam do szkoły podstawowej) tęsknię jeszcze do dziś...
Narobiłaś mi smaka tymi naleśniczkami. Jadłam takie w dzieciństwie dość często,właśnie z farszem serowym i rodzynkami. Dawno nie robiłam,trzeba zrobić. A piesek bardzo fajny
Witam niedzielowo
Jestem wreszcie wyspana
Kawa już wypita i czas na herbatę. Zrobię z miodem, cytryną, goździkami i imbirem. Ktoś jest chętny?
Obiad mam ugotowany więc dziś mogę sobie na spokojnie korzystać z dnia
Za oknem oszronione dachy i zza chmur prześwituje słońce.
Patrzę na książkę, która leży na komodzie i czeka aż po nią sięgnę. Może zaraz to zrobię...?
Dobrego dnia
Ja jestem chętna na herbatkę. Coś mnie od rana drapie w gardle więc taka z imbirem będzie w sam raz U mnie dziś jakiś leń. Zwykle rosół już wesoło pyrka ,tymczasem jeszcze się za niego nie zabrałam. Na razie tylko moczy się mięso. Na drugie będą bitki ,ziemniaki i buraczki.
Wczoraj mieliśmy kolejną rocznicę ślubu kościelnego. Stuknęło 28 lat. Oboje z mężowskim nie dowierzamy,że tyle czasu minęło. zdecydowanie czas ,za szybko ucieka..
Niech Wam się wiedzie - miłości, wzajemnego zrozumienia i duuuużo zdrowia
Wszystkiego najlepszego na dalsze lata.
Goncie nas. My w tym roku 34 lata będziemy świętować.
Dziękuję Ekkore ,Wy też macie ładny staż,bardzo ładny
Jaki fajny wczoraj dzień był.
Najpierw spacer na świeżym powietrzu. Byliśmy w miejscu, podniesionym do rangi parku narodowego.
Moores National Battlefield.
To właśnie tam rozegrała się pierwsza bitwa z Brytyjczykami. W wojnie o niepodległość. Za dwa tygodnie rocznica bitwy, akurat wtedy jedziemy do Georgii, a za rok 250 rocznica, to już wpisane w kalendarz , pojedziemy, nawet na 1 dzień.
I właśnie Karolina Północna jako pierwsza wysłała delegatow i zgodziła się na odłączenie od Wielkiej Brytanii.
Mamy na tablicach rejestracyjnych (inne też, do wyboru) First in Freedom (my mamy First in Flight ).
A potem Wilmington. Zabudowane całkowicie nowymi hotelami i apartamentowcami.
Niby czyściej, nie ma pustych przestrzeni. Ale dużo mniej mi się podoba.
Obiad w naszym ulubionym browarze, burger w towarzystwie wynalazkowego piwa dla mnie - receptura etiopska, bez użycia chmielu tylko jakaś lokalna roślina (nie pamiętam teraz). Smak - nawet nie taki zły, jak wypiłam trzy. Małe, 0.2 litra kieliszek
Smakowało piwem leciutko, nie miało chmielowej goryczki, taki drink, choć mocny alkoholowo. Piłam ananasowo miodowe oraz samo miodowe.
Wszystko dodawane do fermentacji a nie na koniec, więc pozbawione słodkości.
Próbowałam też inne dziwadło- to przynoszą Ci na dnie szklaneczki do spróbowania.
Jedno było ciemne, mocne, z beczki po whiskey. Smakowało jak toffii w czekoladzie bez cukru o smaku piwa. Nie moja bajka.
I drugie kwasnicowe, też lezakowane w beczkach po whiskey.
Jakby ktoś ze trzy cytryny wcisnął.
Na wieczór poszliśmy do dawnego banku. Tam jest rozlewnia do szklanek piwa i wina. Wino w skarbcu, hehehe.
Dostajesz opaskę i wybierasz piwo i ile chcesz sobie nalać.
Piwa mieli tylko jakieś wynalazki, których bez jedzenia bym nie dała rady, a nie mieli kuchni (kilka lat temu serwowali jeszcze jakieś proste menu), to zostałam przy zawartości skarbca.
Poza tym Byliśmy w destylarni, nabyliśmy wódkę w butelce w kształcie Karoliny Północnej, jakoś gin, który nie smakował jałowcem, mąż koszulkę z aparatura destylacyjna. Kolejne butelki do kolekcji, bo z nas takie pijaki mocnych procentów. Ale jak nie ma śliwowicy, będą w celach leczniczych.
A na wieczór niespodzianka, z tych mało fajnych. Człek gotowy do spania, a tam nie ma ciepłej wody. Przeprowadzka do innego pokoju, tym razem już działający jak trzeba. Zbieranie porozkładanych drobiazgów...
Kilka zdjęć z wyjazdu. Takie większe kilka. Może nie rozwali drzewa.
Zdjęcia wymieszane, choć ja dodawałam w kolejności, ale w jednym ciągu, a nie pojedynczo.
Wow,macie co zwiedzać,ale fajnie i to piwo. Świetnie jest zobaczyć i spróbować czegoś innego niż zazwyczaj. Super ,że macie możliwość podróżowania i zwiedzania czegoś czego jeszcze nie widzieliście,ale Wam zazdroszczę-w tym pozytywnym sensie oczywiście
Oboje lubimy podróżować, gna nas w świat, z ogromną intensywnością.
Ciągle sobie mówię, że pojedzemy na lenistwo. I ciągle rano, gdy za długo jesteśmy w hotelu, jest czemu marnujmy czas, czemu nie w drodze.
Do Wilmington jeździmy często, przez długi czas było co roku, czasami i kilka razy w roku.
Ostatni raz byliśmy w zeszłym roku, przełom marca i kwietnia jakoś tak. Było specjalne zwiedzanie pancernika, 4 godziny łażenia po zakamarkach normalnie niedostępnych.
Bez toalety, bo chwila przerwy i grupy nie znajdziesz, bo zniknie za drzwiami wstęp wzbroniony. Nie wiesz, które, a telefony nie działają, sygnał blokowany idealnie przez pancerz okrętu.
Spadam szykować się, bo zaraz pora się zbierać. Prom ma rozkład pływania i nie poczeka na nas.
Ma być ciepło i wietrznie, ubranie na cebulkę wielką. I plecak, żeby było gdzie pakować warstwy.
Fajnie się to ogląda. Na dodatek opisujesz smaki i wtedy wyobraźnia działa. Super!
Witam poniedziałkowo
Poranek bez deszczu. Wystartowałam pracowicie od samego rana. Papiery poukładane na biurku, czekają na swoja kolej więc melduję, że żyję i wracam do swojej "sterty"
Dobrego dnia
A u mnie dla odmiany pada. I zimno. Z 20+ zrobiło się 5. I tak do końca tygodnia.
Jaki super dzień był wczoraj. Plan został zredukowany, bo dotarło do nas, że zrealizowanie byłoby na wariackich papierach i muzeum mogłoby już potem być zamknięte albo krótko przed zamknięciem, bo w końcu grubo przed sezonem.
Niby leniwy, ale ponad 4 godziny na nogach ciągiem, plus ganianie po statku-promie (mało tego było) i marinie przed wypłynięciem. Dziś rano czułam to.
Popłynęlismy na wyspę, 20 minut przeprawa.
Mała wyspa, bez samochodów (poza służbami i tymi co coś tam naprawiają, remontują czy budują), tylko meleksy. Odbierają Cię z mariny albo wypożyczasz sobie.
My byliśmy na nogach, następnym razem już wynajmiemy, bo na drugi koniec wyspy to jest koło 40 minut. A tam jest fajny sklep lokalny z rybami. Kupić- nie Kupić, ale popatrzeć.
Teraz było cicho i spokojnie.
Latarnia zamknięta, muzeum zamknięte, czynne dwie restauracje. Ceny spore, ale muszą się utrzymać, wszystko trzeba przywieźć.
Trochę zdjęć dla Was.
Było ciepło, ale jak to na wyspor, wiało, na letniaka się nie dało.
A za takim kontenerowcem płynęlismy w drodze powrotnej. Jak za zawalidroga na drodze. Nie da się wyprzedzić.
Zdjęcia piękne, jeśli możesz podrzuć także fotki dań jak będziecie na jakimś dobrym jedzonku
Generalnie nie robię zdjęć w restauracjach.
W każdym razie w sobotę byliśmy na burgerze, robionym od podstaw, w lokalnej restauracji.
A wczoraj była ryba. Grouper. Z gatunku ulubionych. Teoretycznie w bułce, z surówką z kapusty (coleslaw) i wysmażonym boczkiem (do ryby blee).
Bułe na bok, boczek na bok, surowka na talerz. I bez tych dodatków obiad na full wypas.
To jedyne zdjęcie jakie udało mi się znaleźć.
Mój ulubiony burger, w ulubionej restauracji, której nie ma w moim stanie (i dobrze, bo by spowszednial), za pierwszym razem.
Mniam jak pysznie wygląda ten burger. Prawdziwy full wypas. Zjadłabym takiego właśnie z prawdziwej wołowiny.
Poza światowymi fastfoodami, większość restauracji stawia na jakość.
Przygotowuje mięso na miejscu, mielac samodzielnie, tak jest taniej. Burger to utylizacja tego co trudno zużyć, gdzie indziej.
Ewentualnie sieci dostarczają burgery, przygotowywane w restauracji głównej. Ale mają sieci dlatego, że są dobrzy. I dbają o marke.
Do tego tak dobrych bułek nie kupisz w sklepie, jakie mają w restauracji. Bo albo robią sami, albo zamawiają w jakiejś lokalnej piekarni (tak samo jak do kanapek).
Burger to relatywnie tłuste mięso, ledwie mieszane, nie przyprawiane do środka, tylko sól i pieprz po wierzchu. Smażone pod ciężką prasa, nie cały czas, dociskane, w ten sposób nadmiar tłuszczu wycieka.
Na koniec plaster sera, potem do podgrzanej buły, sosy i warzywa do tego, co kto sobie życzy.
I frytki (po tym poznać dobrą restaurację), nieobierane, krojone na miejscu.
Ja ba początku dziwiłam się dlaczego moje burgery smakują gorzej niż w restauracji. A ja robiłam wołowe mielone, dobrze wymietolone, być może z jajkiem.
Dopiero koleżanka mi pokazała, czym byłam bardzo zdziwiona.
Wszędzie tak powinno być,żeby stawiano na jakość ale wiadomo,w większości idzie na ilość niekoniecznie z dobrego mięsa. Dlatego jak pisałam kiedyś nigdy nie jadłam prawdziwego dobrego burgera,a sama pewnie tak pysznego nie zrobię. Zwłaszcza,że mięso w sklepie też niejednokrotnie nie najlepszej jakości.
Ja jadłam w Polsce, kilka razy.
I nawet jak nie były złe, to nie były to burgery w stylu amerykańskim, za bardzo wydziwiaste. To jak pizze Boryny czy coś takiego.
Najbardziej smakował mi burger z emu we Wrocławiu, ale w pandemię padli.
W Stanach lubię z bizona, z niego trudno zrobić coś innego niż mielone, bo wybiegane, zylaste mięso. Ale jaki smak...
I już wtorek.
W pracy cały dobytek miałam w domu, bo po imprezowym weekendzie padali na pysk.
Trochę marudne towarzystwo było. Do tego szykują się do chorowania, to potęguje dyskomfort.
Dzisiaj wracamy do regularnego rozkładu jazdy.
Po lecie znowu ochlodzenie. Wczoraj marzłam bardzo, choć aż tak zimno nie było.
Ale szok termiczny.
Witam wtorkowo
Dzisiejszy dzień nie zaczęłam dobrze, bo mam jakiegoś "nerwa" i wszystko widzę dużo wyraźniej i nie umiem tego ignorować. Czyjaś nonszalancja, "tumiwisizm" i brak odpowiedzialności doprowadzają mnie do wewnętrznej wściekłości. Ech, może ja zbyt mocno się przejmuję i dlatego tak jest...? Mama mnie tak wychowała, że zawsze staram się wywiązywać ze swoich obowiązków i wkurza mnie gdy widzę to, co widzę...
A tak w ogóle to wszystko inne OK, tylko ciągle czasu brak. W pracy kontrola przyspiesza i papierów co raz więcej. Po pracy jestem umówiona na angielski więc popołudnie zleci migiem. Dobrze, że mam ugotowany obiad.
Pogoda za oknem idealna na spacer. Dziś nie będzie okazji nacieszyć się promykami słońca.
A! Wczoraj, po raz pierwszy robiłam zakupy na stronie "Temu". Skorzystałam z okazji, że jest super cena na oświetlenie choinkowe. Wiadomo, po świętach, to jest korzystnie. Ciekawa jestem jak będą wyglądać te światełka. A Wy robicie zakupy na tej stronie?
Dobrego dnia
Nie, nigdy nie próbowałam.
Stronę znam z agresywnego marketingu, rok czy dwa lata temu.
I negatywnych opinii odnośnie realnej wielkości, jakości.
Jakoś nie ciągnie mnie do eksperymentu.
Na szczęście moje zakupy nie są drogie więc w razie czego nie będzie dużej straty. Zobaczymy co to przyjdzie w paczce
Słyszałam, że Trump chce zablokować czy już nawet zablokował tani przepływ towaru m-in. z tej wspomnianej strony.
Raczej chyba wpływu na Europę nie ma.
A nawet nie wiem czy zablokował w Stanach, miał nałożyć clo. Na Chiny 10 %, gdy Meksyk i Kanada miały mieć po 25, jeżeli nie zaopiekują się swoimi nielegalnymi.
Teoretycznie 10 % nie brzmi dużo, ale na masowa ilość...
Ale w ten sposób produkcja wróci do Stanów, już za poprzedniej prezydentury tak było.
Tyle razy miałam odpisać i zawsze mi umyka. ja na TEMU nie robię zakupów,ale za to moja córka bardzo często. Zazwyczaj to udane zakupy,zazwyczaj ,bo przedostatnio zamówiła buty i były cały numer za małe. Mówiłam jej,że butów tą drogą się nie zamawia,że najlepiej przymierzyć..no ale...no i odesłała,zdumiona,że zamówiła nr 38 a przysłali 37. Noga nawet do połowy nie weszła,na moje oko,to nawet nie 37 a 36 rozmiar był.
Moje zakupy jeszcze nie przysłane, ale z góry uprzedzali, że dostawa potrwa ok. 2 tygodnie więc OK. Zobaczymy co dojdzie. Myślę, że w przypadku moich zakupów nie ma specjalnie ryzyka i liczę, że będzie wszystko w porządku...?
Zapewne tak ,jedynie odradzam zamawianie butów
Ooo tak tak, z butami to bym nie ryzykowała.
Witam środowo
Wstałam z refleksja i mocnym postanowieniem, że nie będę się przejmowała tym, co do mnie nie należy.
Poranek bardzo zimny. Na termometrze było (chyba) minus siedem. Wiatr wzmagał odczucie chłodu więc szybko przebierałam nogami. W biurze na szczęście ciepło i komfortowo.
Po pracy przychodzi do mnie koleżanka więc śmigam szybko do domu. Obiad ciągle jeszcze mam. Dziś trzecia porcja pomidorowej Wczoraj był (chudy) bigos z indykiem.
Zrobię gorąca herbatę. Może się skusicie.
Dobrego dnia
Witam środowo
I burzowo Dacie wiarę? U nas grzmi,ale wygląda jak wczesną wiosną choć jeszcze połowy lutego nie ma. Mam nadzieję,że nie rozpęta się burza ,bo to byłoby dziwne,ale kto wie
Herbaty bym się chętnie napiła ,ale nie mam czasu,bo dosłownie za 3 minutki wyjeżdżam. Wrócę po południu. To na razie
Hej porannie.
A jednak miałam wszystkich w domu.
Dla Malutkiej to najlepszy czas, bez pakowania do fotelika, bycia na czas, który nie pasuje do jej prywatnego rozkładu.
Do domu wróciłam wcześniej, dziś idę później i jest szansa na szybsze skończenie.
Bo najpierw biorą Małego do ortopedy dziecięcego (u siebie w pracy). Skarży się na ból stóp, ale nie na stałe, tylko boli króciutko, a potem wraca do zabawy jakby nigdy nic.
On ma stopę gotowa do ostróg, przynajmniej jedna już wygląda- wysunięta do tyłu pięta, prawie płaskostopie. Jest duży, dużo waży, choć nie ma nadwagi - ma coś po 120 % na siatce centylowej, po równo. To może obciążać kości. Do tego sztywne biodra, też inaczej rozkładają ciężar.
Niech sprawdzą, lepiej dowiedzieć się, że nic nie jest, niż coś przegapić.
Biorą Małą, bo tata ma lunch urodzinowy w pracy. Zostaję tylko z Malutką do południa.
A po południu dziewczyny mają wizytę kontrolną i szczepienia. Jest szansa, że może wyjdę przed 17.
U mnie wielki deszcz, zimno.
Duże ilości wody to początek wiosny. Te niskie temperatury niebezpieczne. Dobrze, że nie na minusie jeszcze. Ale przyszły tydzień ma już taki być, ujemne poranki
Witam czwartkowo
Zrobiło się biało. Ale rano sypało! Śnieg skrzypiał miło pod butami. Ale nie ma co się oszukiwać, to chwilowe. Spodziewam się chlapy na powrót do domu
A póki co pracowity poranek więc szybko robię herbatę dla wszystkich i zmykam.
Dobrego dnia
Czwartek.
Wczoraj w pracy do 5, czyli nie tak źle.
Na zwolnionych obrotach, bo w ograniczonym składzie, tylko jedno dziecię, zmieniające się. I w tym jedno, które całe popołudnie przespało.
Mały ma zdrowe stopy, ufff. To ból wzrostu, bo szybko rośnie.
Dzisiaj cały komplet pod opieką, bo wolne od szkoły. Idziemy na gimnastykę Małego, chyba, że dziewczyny po szczepieniu będą w złej kondycji, zobaczę jak dojadę do pracy.
Zimno, zimno, zimno. I będzie jeszcze zimniej. Nawet deszcz ze śniegiem w zapowiedzi.
Brrr. A tu człek się cieszył na koniec zimy.
A my za tydzień wyjeżdżamy. Zadki nam umarzna, jak pić piwo na zewnątrz, w bawarskiej miejscowości.
Zamiast stołów na zewnątrz, trzeba będzie korzystać z restauracji, Hofbrauhause pewnie już czeka na nas. I jest też czeska knajpa jakaś.
Ostatnio jak tam byliśmy, w kwietniu, też było zimno.
Powiem Ci szczerze, że ja Cię podziwiam, że z takim spokojem i siłami ogarniasz to "całe towarzystwo". Dla mnie to by była praca jak na "dwa etaty" równocześnie - stres i ogromna odpowiedzialność.
Praca jak każda inna.
Masz zadanie do wykonania, robisz najlepiej jak potrafisz.
Odpowiedzialność duża owszem. Ale dużo prostsze zadanie niż bycie rodzicem, mówię z doświadczenia.
Zawsze zamkniesz drzwi i pójdziesz do domu.
Ja lubię się opiekować, zgadywać co może sprawić radość, rozplanować tak, aby wszystko zostało zrealizowane (w tym jestem naprawdę dobra).
Byłam dobrym pilotem, teraz mam to samo, tylko na mniejszą, rodzinną skalę, choć bardziej długo dystansowo.
Myślę, że byłabym dobrą pielęgniarką.
Opieka nad starszymi w Niemczech sprawiała mi frajdę- Byłam jedną zimę, w martwym sezonie turystycznym, żeby podszkolić język (i zarobić kasę oczywiście). Potem już praca sama mnie znajdowała w zimie, ale byłam gotowa jechać jakby co.
A poza tym powinnam być analitykiem ekonomicznym, mój mózg analizuje wszystko, gdy tylko ma jakieś dane.
Na pewno byłabyś dobrą pielęgniarką, opiekunką i organizatorką. Co ja mówię,jesteś a nie byłabyś
Witam, czasami wyświetla mi się aplikacja WŻ żeby pobrać, ona działa???
Chciałabym pomóc,ale niestety nie mam pojęcia
Nigdy nie wyświetlił mi się komunikat, że jest aplikacja. Jedynie opcja otwierania strony z przeznaczeniem na smartfony (czyli jakaś wersja, która działa ciut inaczej).
Witam piątkowo-walentynkowo
Jak ten tydzień szybko zleciał,ani nie wiadomo kiedy. Dziś wyjątkowy dzień dla wielu osób,bo Św.Walentego. Obchodzicie? Przyznam,że ja nieszczególnie, ale uważam,że każdy dzień jest dobry by okazać sobie miłość czy to małżeńską czy przyjacielską itd. A przy okazji można zrobić np coś wyjątkowego na obiad czy na deser albo kolację. Ba,albo jeszcze lepiej pójść do jakiejś knajpki choćby na pizzę Tak czy inaczej życzę każdemu dzisiaj i na każdy dzień serdeczności ,uśmiechu,dobrej zabawy. Wszak karnawał wciąż trwa
Na razie kończę i pozdrawiam walentynkowo
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Witam walentynkowo Ja też myślę, że każda okazja jest dobra do serdecznego i miłego świętowania. Bywają osoby, które mają problem z okazywaniem uczuć a taki dzień bardzo je ośmiela więc niech tych pozytywnych chwil będzie jak najwięcej
Mój Połówek wczoraj stwierdził, że wyśle mi Walentynkę dzień wcześniej i dopisał, że to dlatego, że dla Niego każdy dzień jest walentynkowy Ja natomiast wysłałam Mu dzisiaj. Ot, taka zabawa dwójki niemłodych ludzi
Ale czemu nie? Szkoda, że Go nie ma w domu, bo pewnie byśmy sobie zrobili wspólną, dobrą kolację ze smacznym winem.
Życzę wszystkim udanego świętowania a jak nie świętowania, to chociaż super dnia z uśmiechem i pozytywną energią
Aplikacja to chyba nie działa, kiedyś były próby zrobienia takowej, ale z działaniem było nie tak.
Ja bym zamykała opcję. I się nie przelogowywala, jeżeli nie pamiętam hasła, bo to oznacza utratę konta. Na tej stronie, niestety, działają dobrze tylko reklamy, teraz ich nawał.
Smakosiu, Temu w Stanach działa, teraz jest zmasowany atak reklam. Nie tak jak na początku, gdy strach lodówkę było otworzyć...
Walentynki - czy obchodzimy. I tak , i nie.
Zależy. Czasami kwiaty od męża, ja jemu sercowe czekoladki. Jeżeli idziemy na obiad, to przed lub po, bo 14 zawsze dużo ludzi.
Czasami wyjazd. W tym roku dwa, jeden był, drugi w przyszły czwartek.
W domu dobry obiad wieczorny z winem.
Dzisiaj będzie ryba.
Przeraża mnie pogoda, zimno, zimno, zimno.
Takiego zimowego sezonu nie pamiętam.
A już myślałam o spakowaniu zimowych ciuchów do szafy.
Cichutku to w sobotę.
Wszyscy zabalowali wczoraj?
Goplana piękny deser, smakowicie wygląda. I w tej wersji nie tuczy, hehehe.
My mieliśmy całkiem fajne walentynki. Dostałam bukiet z kolejnym wazonem.
Ja mężowi czekoladkę. I obiad.
Były krewetki bang bang, w mojej wariacji na temat. I wino do tego.
A na deser ciasto czekoladowe, z zamrażalnika, ono jest mrożone od podstaw, taka jego uroda.
A w pracy dostałam kolekcję białych win, 4 sztuki plus kartę podarunkową do tego sklepu na całkiem niezla sumę. Mam jeszcze poprzednią, z 2023 choinkowego prezentu. Zostało na niej niewiele, zapomniałam o niej, dopiero jak zobaczyłam tą nową to mi się przypomniało.
Mąż leci służbowo do Polski, potem weźmie urlop, odwiedzi tatę, zobaczy na własne oczy jak on się czuje.
Wczoraj dostałam listę zakupów od dzieci siostry - ciasteczka, żelki, mac and cheese..
Zamówienie składałam o 2 w nocy. Zapomniałam, Mąż mnie obudził gadaniem do kotów w drodze do łazienki, olśniło mnie i sama myśl, że musiałabym latać po kolejnym sklepie, zmobilizowała (a może myśl o tym mnie wybudziła). Ja wszystko miałam w koszyku, tylko trzeba było przejrzeć czy się nie zdublowało coś.
Niech ktoś inny gania za mnie... ja pojadę odebrać.
A dziś intensywny dzień. Samochód na wymianę oleju, potem zakupy promocyjne - uzupełnianie zapasów plus warzywne i mięsne, które wymagają atencji, dalej zapasy piwne - w tym sklepie z karty podarunkowej. I pół dnia zleci.
Pranie, sprzątanie, pakowanie. I po sobocie.
Na obiad tatar. A jutro, jak będą robili, żeberka. Jak nie, to coś wymyślę.
Moje róże
Róże piękne. Widzę ,że u Was było ''full'' walentynkowo. U mnie nie bardzo. Mężowski pojechał ze swoją Mamą do urologa,bo wyszło ostatnio w USG ,że ma nieczynną jedną nerkę. Bardzo się tym zmartwiła. Zadzwoniła do mnie czy może znam jakiegoś dobrego specjalistę. Skontaktowałam się z Tatą i polecił,a że teściowa nie chciała czekać z wizytą do maja,bo takie terminy, to zapisałam ją prywatnie. Poza tym maj jak na polskie realia to i tak nie długo,bo gdzie indziej chcieli zapisać na wrzesień.
Witam niedzielnie
Wyspaliśmy się przy świętej niedzieli? Jak tak to zapraszam na poranną kawę. Właśnie sobie popijam a za jakieś parę minut biorę się za rosół. Na drugie będą roladki z piersi kurczaka,kluski śląskie i kapusta kiszona zasmażana.
Wczoraj upiekłam babkę,a dziś po niej śladu nie ma
Pozdrawiam i życzę udanego świątecznego dnia
Witam w niedzielę, ja z rana ugotowałam barszcz czerwony z przepisu kasiaa87,pyszny barszczyk polecam, a z udek co zostało po zupie zrobiłam potrawkę z kurczaka, a wczoraj były racuchy z przepisu oczko, polecam, u mnie pada śnieg, pozdrawiam z Żyrardowa
Witaj Maniu,ale mi narobiłaś smaku tym barszczem i racuchami. Chętnie się poczęstuję Ostatnio myślałam właśnie by zrobić,tylko ciągle czasu brak. Smacznego w takim razie i dobrej niedzieli.
Pozdrawiam
U mnie nigdy nie było takiego komunikatu. Hm...chyba, że nie zauważyłam...?
U mnie też nigdy nie było żadnego komunikatu.
I sobota przeleciała, ot tak.
Jeszcze jedna pralka dzisiaj i na dwa tygodnie skończone.
Zrobiłam wczoraj smalec z boczku wędzonego.
Chude było tylko w kartonowym okienku, a reszta sama słonina.
Ale za to rewelacyjnie się wypiekal, był bez dodatku wody.
To żeby się nie zmarnowało... całkiem fajne wyszło, jak będę miała ciemny chleb, to się dowiem smaku.
Żeberek nie robili dzisiaj znowu.
Ja im się przyglądałam długo, jak już byłam gotowa kupić, to przestali piec. Samej robić mi się nie chce, za długo czekania na jeden obiad. Pójdę na gotowe.
Albo może sama zrobię więcej, zapakuję próżniowo i będzie na zaś. Pomyślę.
W związku z tym dziś jutrzejszy obiad. Zapiekanki z pieczarkami, dla mnie z pomidorem, dla męża z ketchupem.
A teraz muszę wymyślić coś na jutro, pewnie sałatkę będzie.
Witam niedzielowo
Jej, już jest 16-ta a przecież dopiero co był fajny poranek
Sobota zleciała błyskawicznie. Od rana byłam u rodziców i wróciłam do domu wieczorem więc wymyłam się i zaraz do spania.
Dziś nadrabiam różne zaległości. Wreszcie rozmroziłam wątróbkę i usmażyłam z jabłkiem, cebulą i żurawiną. W planach jeszcze kawa i ciastko kokosanka. To chyba tyle na dziś.
Jutro zapowiada się (raczej) intensywny dzień, ale teraz nie będę się tym "martwić".
A! Kto lubi sztuki teatralne, to polecam oglądnąć "Cząstki kobiety". Przejmująca, wciągająca i dobrze zagrana:
https://vod.tvp.pl/teatr-telewizji,202/czastki-kobiety,1899645
Póki co miłej reszty dnia
Witam poniedziałkowo
Dziś dzień zaczyna się w sporym napięciu. W pracy szykuje się zebranie a kiedy zdania są podzielone, to różnie bywa.
Słuchałam w weekend nagrań z wypowiedzią z konferencji w Monachium i jestem pełna różnych refleksji...
Dziś piękny , ale też bardzo mroźny poranek (odczuwalnie minus 12). W moim rejonie słońce ma być praktycznie przez cały tydzień. Super. Potrzeba wreszcie jakiejś dobrej energii, bo ta szarość jest przygnębiająca.
Zaraz wstawię czajnik i zrobię dzbanek gorącej herbaty. Częstujcie się
Dobrego startu w nowy tydzień
Oj chętnie się napiję herbaty,takiej z dużą ilością cytryny i łyżeczką miodu. No i pora na śniadanie
Dobrego dnia w pracy Smakosiu i po pracy też
Witam w nowym tygodniu
Czy wiecie ,że dzisiaj Dzień Kota? Chciałam moim fotkę pstryknąć to uciekły
Nowy tydzień ,nowe sprawy. Prężnie załatwiamy sprawy związane ze ślubem. Suknię już mamy ogarniętą,buty też. Młodzi byli w piątek w USC,potem u księdza,nie mówiąc o tym,że w międzyczasie chodzili na nauki. Na końcu ''zaliczyli'' doradcę rodzinnego. Lada chwila będą zapraszać gości. Zamówili zaproszenia,wkrótce dotrą. Powiem szczerze,że wszystko tak szybko się dzieje. Przypominają mi się na każdym kroku nasze czasy. Jednakże my wtedy mieliśmy dużo więcej do załatwiania,a zwłaszcza jeżdżenia. A teraz o połowę mniej wyjazdów,reszta przez internet.
Dużo gości się spodziewacie? Sala już wynajęta? Ech, ile w tym wszystkim emocji
Tak, sala wynajęta w naszej miejscowości. Gości będzie lekko ponad 80 i to sami najbliżsi, bo jakbyśmy tak chcieli prosić całą rodzinę ,to byłoby ponad 300 osób.
Oczywiście te 80 to razem z rodziną pana młodego
To super, że udało się Wam bez problemu to wszystko ustalić. 80 osób, to też nie jest mało, ale wiadomo...jak rodzina liczna, to dobrze, że znaleźliście rozwiązanie.
Hej hej poniedziałkowo.
Mężowskiemu chyba przywitała się infekcja żołądkowa. Noc i cała niedziela na desce. A od południa ból mięśni, ten wyjaśnia wiele.
Zobaczymy jak dalej.
Wesele to zawsze wiele stresu, dobrze, że bliżej jak dalej.
Młodzi chcą mieć oba śluby- cywilny i kościelny? Czy taka procedura jest, że trzeba też do USC zgłosić?
Tyłki nam umarzna, szykuje się zimno, do tego ze śniegiem w środę, ruszamy w czwartek rano.
Mam nadzieję, że ogromne ilości śniegu nie dotrą daleko na południe, że tam będzie wszystko normalnie.
Bo mamy umówione zwiedzanie w fabryce BMW, a jak będzie śnieg, to mogą wszystko zamknąć. Bo się nie stopi, wielki mróz nawet tam dotrze.
Kalesony (teraz to się zwie bielizna termiczna) mamy, spodnie narciarskie mamy. Oprzemy sprawę o bar. I jakoś będzie.
Taka procedura. Dokumenty z USC o zapewnieniu, że nie ma żadnych przeszkód zawrzeć związek małżeński. No i z tymi papierami do księdza. Czyli będzie tylko jeden,tzw konkordatowy czyli kościelny.
A Ty już masz "kreację"? Co zaplanowałaś jeśli można spytać?
Ja jeszcze nie mam nic Byłam ostatnio w butiku podpytać ,to dopiero w marcu będzie kolekcja wiosenna. Zresztą będę potrzebowała wsparcia bratowej,bo ona lepiej się zna i potrafi nieźle doradzić
To idealnie, że masz kogo się poradzić. Wiadomo, że na taką okazję kupuje się inną "kreację" i bardzo ważne żeby nie tylko świetnie wyglądać, ale też doskonale się w tym czuć. A Twoje ulubione kolory?
Głównie błękit, ewentualnie zieleń.
Błękit na ślub córki, to idealny kolor
Dopisano 2025-2-18 12:15:16:
Może tutaj znajdziesz natchnienie...?
Dziękuję Smakosiu,sukienki są piękne
Witam wtorkowo
Jaka u Was pogoda? U nas -9,fajny mrozik. Zdecydowanie lepiej się czuję w taką pogodę. Zima pewnie jeszcze zawita.
A tymczasem pora na poranną rozgrzewkę Komu kawa, komu herbata?
Zapraszam
I już wtorek.
Jutro już wolne, dzień ekstra, bo w obawie przed śniegiem jadą dzisiaj. Utknąć z małymi dziećmi, bo ktoś nie potrafi jeździć, może oni sami, to żadna frajda.
My nie możemy jechać wcześniej, bo mąż ma sporo w pracy, nie może wziąć wolnego.
Także zgodnie z planem.
Goplana, fajnie, że masz miejsce, gdzie można kupić fajny ciuch. I że jest ktoś kto doradzi.
Smakosiu jak kontrola w pracy?
Witam wtorkowo
U mnie ciągle taki ruch i tyle się dzieje, że dzisiaj nie mogłam uwierzyć, że to dopiero jest wtorek. Myślałam, że środa. W pracy emocje opadły, ale nadal sporo zamieszania. Najgorzej jak osoby nie posiadające wiedzy, mają najwięcej do powiedzenia...
Pogoda piękna. Słońce od wczoraj świeci aż do zachodu. Temperatura w nocy i rano oczywiście minusowa. Chwilo trwaj do...wczesnej wiosny
Szybka herbata i zmykam.
Dobrego dnia
Witam środowo
Dni przyspieszają. Za oknem gęsta mgła i nieprzyjemne zimno z minusową temperaturą na termometrze.
Wczoraj Połówek zadzwonił, że przyjeżdża w sobotę rano. To oznacza zmianę planów i przygotowanie listy zakupowej Trzeba się trochę przestawić na pichcenie. Nie powiem, że mi się chce, ale może jak już zacznę, to jakoś pójdzie
Jak na ironię "siedzę" tutaj, na stronie kulinarnej a (chyba) jako jedyna gotuję nieregularnie
Ot, taka prawda. Z pewnością kupię jakąś dobrą rybę na obiad a do chleba upiekę boczek. Reszta do przemyślenia.
W pracy sytuacja nadal w napięciu. Kontroler co jakiś czas przypomina o swoim istnieniu prosząc o kolejne dokumenty. Hm...chyba posiedzi z nami jeszcze dwa tygodnie. Jest naprawdę miły, ale to nie zmienia faktu, że czuję jakiś "ciężar na plecach".
Ktoś ma ochotę na gorącą herbatę? Zrobiłam cały dzbanek z dodatkiem cytryny.
Dobrego dnia
Fajnie, że Połówek przyjeżdża, takie małe święta w domu.
Nie wiem czy bym dała radę tak na odległość.
Znaczy wiem - dałabym, tylko nie wiem czy bym chciała.
Wczoraj był znowu długi dzień. I wielkie wyzwanie.
Byliśmy na obserwacji na tańcach baletowych Małej. W poniedziałek byli rodzice, ja zostałam z resztą w domu. Ona chodzi na balet i taniec nowoczesny.
Jako, że wczoraj nie mogli, poza tym pakowanie przed wyjazdem, to stwierdziłam, że dam im wolną chatę, zawsze to szybciej niż z dzieciakami na karku, pójdę pooglądać małą baletnice.
I to było ciężkie. Aktywny dwulatek, nie jest dobrym pomysłem w miejscu, gdzie trzeba siedzieć. Chciał tańczyć z dziewczynkami, psując im układ. W środku byliśmy może 10 minut, potem obserwowałam zza drzwi. A on broil ile wlezie. Zaglądał we wszystkie zakamarki. I znowu, gdybym miała tylko jego byłoby wesoło. Ale malutka w wózku, której również zabrakło cierpliwości.
Dobrze, że mają starsze dziewczyny, do zajmowania się małymi, gdy chcą do toalety. To się trochę bawiła z nim.
W poniedziałek może idę z całym kompletem na sprawdzanie poziomu edukacyjnego u Małej przed przyjęciem do zerówki.
Bo rodzice mają przeniesione operacje z tego tygodnia.
Teoretycznie mają kogoś do pomocy, sasiadow z przeciwka, ale ona chciała, aby sąsiadka szła, a nie sąsiad. Niestety tamta też nie może się urwać z pracy. A z kolei zostawienie jego z dwójką drobiazgu... Jak kocha te dzieciaki jak własne wnuki, tak samodzielna opieka...
Co ma być to będzie...
Ze wszystkim dam radę.
Dzisiaj mam wolne w domu.
Mąż musiał być fizycznie w pracy, pojechał godzinę wcześniej, żeby ewentualnie wrócić w połowie dnia, gdyby śnieg był spory.
Witam wieczorową porą
Dziś tak późno,bo większość dnia spędziłam...na SORZe
Wieszałam firankę, noga mi się omsknęła i mam naderwane ścięgno w kolanie. Ból nie z tej ziemi. Nie mogę chodzić,nie mogę stanąć,normalnie jazda bez trzymanki. Z zaleceń mam póki co obkładać kolano lodem,smarować maścią i przez tydzień do 2 tygodni nie nadwyrężać. Gdyby mi nie przeszło mam się udać po skierowanie do ortopedy. Przyznaję,że już od jakiegoś czasu mam problem z tym kolanem. Non stop w nim ''pśtykało'' aż pśtyknęło porządnie. Oby mi jakoś to przeszło,bo nie wyobrażam sobie nie być na chodzie jeszcze teraz gdy tyle dodatkowych obowiązków spadło mi na głowę. Mimo wszystko próbuję nie tracić zimnej krwi..choć to nie łatwe. Pozdrawiam Dziewczyny
O kurczę Ale mi przykro. Pociesza jedynie myśl, że nie złamałaś biodra, rąk czy nóg. Ale i tak bardzo Ci współczuję. Oby tylko ból szybko minął i zaczęła się regeneracja. Wierzę, że jak człowiek ma cel i bardzo mu zależy, to wszystko szybko wraca do normy. Tego Ci życzę z całych sił.
Bardzo Ci Smakosiu dziękuję. Będę trzymać się tej myśli
Jak się dzisiaj czujesz? Mocno boli?
Witam czwartkowo
Kolejny mroźny i słoneczny poranek.
Gorąca herbata z cytryną bardzo wskazana
Wczoraj szef mojego Połówka stwierdził, że może dobrze by było żeby jeszcze w tym tygodniu nie wyjeżdżał... Teraz czekamy na bardziej konkretne decyzje.
Papiery na biurku czekają więc zabieram się ostro za pracę
Dobrego dnia
Goplana nieciekawie z tym kolanem.
To jest długi proces leczenia. Oby tylko na rehabilitacji się skończyło. I jak większe wymagania medyczne, to niech wszystko wytrwa do powesela.
Smakosiu, aby dostał to wolne, trzymam kciuki. A jak nie, to kolejne może ciut dłuższe.
My zaraz w drogę, pełna obaw. Jak to będzie po drodze. Pocieszam się, że gdzieś do południa wszystko będzie siedziało w domu. A dalej to trochę rozmarznie, no i cieplej będzie. Zwiedzanie potwierdzone zostało.
Trochę śniego deszczu napadało.
Najpierw sam deszcz, potem śnieg z deszczem, zamarzającym w powietrzu przez wiele godzin. Płaty były jak duże skrawki papieru. A szumiało jakby ktoś grubą folią aluminiową ruszał. Przez wiele godzin.
Samochód zamarzł już wczoraj, zostanie na zewnątrz, bo nie dam rady go otworzyć. Skorupa lodowa.
Dom z zewnątrz wygląda jak lodowisko.
Ogrzewanie też już zamarzło, znowu zapasowe się włączyło. To działa na niższej niż ustawiona temperatura, odmrażając pompę, trzeba obniżać temperaturę poniżej tego poziomu, żeby odciążyć system.
W domu chłodno.
Jeszcze nie wiem co zostawimy na wyjazd.
Moje biedne drzewko brzoskwiniowe, nieśmiało zakwitło, a tu taka niemiła niespodzianka. Pewnie owoców nie będzie.
Nic spadam, bo trzeba się zbierać, żeby mieć zapas czasowy na powolna jazdę.
Zamarznięty samochód, jeszcze gdy padał tylko deszcz. I potem kilka śniegowych zdjęć. To białe w powietrzu to nie poruszone zdjęcie rozmiar płatków śniegu. Płatów trzeba rzec.
Ekkore, szczęśliwej drogi w obie strony
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Wczoraj o 21-ej Połówek poinformował mnie, że jednak uda mu się przyjechać. Tak więc dziś ekspresowe zakupy i inne przygotowania. Ja też muszę się "ogarnąć", bo czas zafarbować odrosty. Dzień zleci migiem. W pracy też mam urwanie głowy więc robię dla Was herbatę i zmykam.
Dobrego dnia
Dojechaliśmy. Dzięki za życzenia szczęśliwej podróży, sprawdziły się, jak będziemy wracać to już 19 ma być na plusie.
Sporo przed czasem byliśmy, droga nie była najgorsza. Raz, że pusta, choć spodziewałam się jeszcze mniejszego ruchu.
Najgorzej było przy Charlotte, gdy ludzie już ruszyli a zaczął padać porządny śnieg, mieli drugą turę
Ale droga kilkupasmowa, to ostatni, nie odśnieżony nawet był nasz.
Bo nie śnieg na drodze jest problemem tylko ludzie. Nie było go dużo, w Polsce nikt nawet nie zwróciłby uwagi, ale tu jest jak jest.
Subaru jest super ze wspomaganiem jazdy, na 4 koła oraz trzymaniem odległości od innych. Nie lubię bajerów przejmujący kontrolę, ale w tym wypadku się przydały.
Musimy znaleźć myjnię, bo wygląda okropnie cały w soli i błocie.
Byliśmy w BMW. Fabryka ma osobną miejscowość na adresie - Greer. Ma blisko do Greenville a oni określają siebie jako Spartanburg.
Może administracyjnie takie były początki, bo to konglomerat z kilku miejscowości.
Jest to największa fabryka- montownia i malowanie BMW. Zatrudnia 11 tysięcy ludzi, gdzie dużą część pracy wykonują roboty. Przez zielony ład prościej jest wysłać na cały świat ze Stanów niż z Niemiec (w Monachium nie zostało dużo produkcji, przede wszystkim siedziba zarządu, a z produkcji głównie motocykle, teren w dużym mieście dużo kosztuje i nie daje rozwoju).
To tutaj wyprodukowali samochód Bonda, jest na ekspozycji.
W fabryce nie wolno było robić zdjęć, telefony i zegarki musiały być wyłączone.
A potem pojechaliśmy do miejsca docelowego. Zimno, wietrznie, pusto.
Ciągle w nastroju świątecznym.
Teraz poranne lenistwo, śniadanie, a jak temperatura wzrośnie to ruszamy. Teraz jest -8, o 7 rano.
Dzisiaj zamek i wodospady.
Kilka zdjęć dla Was.