Cała sala śpiewa (i tańczy) z nami, tańcząc walczyka parami...
Witam Was w tym nowym, 2025 roku.
Wstałyście już?
Głowa mocno boli?
Dobrze, że ja nie wiem co to kac.
U mnie jeszcze kawałek do północy, ale rano trzeba wstać...
Jak zbudzicie się głodne, deska serów, kabanosów, salami czeka.
I na klina też coś się znajdzie.
Bawcie się dobrze nim wstanę i ogarnę towarzystwo w pracy.
Witam Wszystkich w Nowym Roku ,a szczególnie Ekkore ,naszą noworoczną Gospodynię
Pytasz czy wstałyśmy. Jeśli chodzi o mnie to wcale nie spałam. Nie mogłam zasnąć. Fajerwerki huczały prawie do 2 w nocy. Mogłam się położyć,ale bałam się zaspać,bo na 4:00 musiałam jechać odebrać młodych z Sylwestra. Zadowoleni,wybawili się za wszystkie czasy,bo dj fajnie prowadził,znajomi też,jedzenie dobre. My siedzieliśmy sami z mężowskim i synkiem. Oni odsypiają a ja biorę się za obiad. Zaprawiłam żeberka. Będą duszone w kiszonej kapuście.
To na razie tyle
Jeszcze raz wszystkiego dobrego w 2025 roku. Niechaj będzie spokojny,zdrowy i przy okazji sprzyjający finansom
To i u mnie 2025 nastał.
Teraz się przyzwyczaić do nowej daty.
Wczoraj, po polskiej północy mieliśmy rodzinną rozmowę z siostrą, jej rodziną i bratem, razem balowali za stołem. Przegadaliśmy ponad godzinę.
A potem to już lulu, bo do pracy.
Jako, że idę na 8, to psa wyprowadzę, żeby mąż nie musiał się zrywać.
Kompletnie nie mam pomysłu co na obiad.
Albo już mam. Barszcz czerwony (mam w słoikach) i krokiety, które dostałam w prezencie od jednej koleżanki, a inna je robiła.
Może w sobotę będziemy miały jakieś polskie spotkanie. O ile nasza polska koleżanka z Niemiec wróci do domu (do dzieci). Przyleciała na święta do dzieci, a te zabrały ją na wyprawę do Charlestonu, nie wiemy na jak długo. Ale to najważniejsze, nacieszyć się rodziną. Niech korzystają.
Witam w Nowym Roku!
Właśnie wróciliśmy z nadmorskiego spaceru, ale niestety trochę pada więc godzinka marszu i do domu. Pijemy grzańca i cieszymy się wspólnym, wolnym czasem.
Wczoraj posiedzieliśmy do drugiej i wstaliśmy w dobrych nastrojach i doskonałej kondycji
Mieszkanie, w którym się zatrzymaliśmy jest ciepłe, przytulne i bardzo komfortowe. Dookoła nie ma nikogo więc mamy błogą ciszę.
Ekkore, jak dobrze, że tak radośnie i płynnie wprowadziłaś nas w styczeń. Niech nam się wszystkim dobrze wiedzie. Hedzmy zdrowi i szczęśliwi
Hej, hej.
Po lecie, jakie dały nam ostatnie dni grudnia, mieliśmy 20 -23 stopnie, od dzisiaj powrót zimy, mroźne poranki. Nawet na chwilkę pojawił się w prognozie śnieg z deszczem, ale im bliżej dnia, tym się rozmyślił. Już go nie ma.
W pracy wszyscy chorzy, więc należy się spodziewać tego u siebie.
Malutka znosi dzielnie, nie jest marudna za bardzo, tylko je dużo mniej. Zobaczymy jak dalej.
Mąż chruchla już ponad dwa tygodnie. Nie miał temperatury, tylko paskudny kaszel.
W poniedziałek ma wizytę u lekarza, ogólną zobaczymy co mu powie, o ile zwróci uwagę na problem.
Fajne słówko-chruchla,u nas mówią cherla
A chruchle to wszystko co się odksztusza czy spływa z nosa do gardła.
Cherla znam określenie, ale nie używaliśmy.
Witam czwartkowo
Wyjeżdżamy z Kołobrzegu. Mieszkanie trafiło się super - komfortowe i przytulne. Chętnie bym jeszcze została, ale pogoda nie zachęca. Właśnie zostałam w aucie a Połówek wyskoczył zobaczyć fale, bo wiatr szaleje, że głowę chce urwać. Jestem lekko podziębiona więc nie chcę ryzykować.
Cieszę się, że mam wolne jutro więc do pracy pójdę dopiero we wtorek.
Dobrego dnia
U nas od wczoraj porywisty wiatr. Już 2x alert przyszedł. Wcześniej smog ,teraz to. Zdecydowanie jestem meteopatką, bo czuję się wyjątkowo paskudnie. Słabość i zawroty głowy. Być może to także z powodu braku snu. Przez ten wiatr nie zmrużyłam oka. Druga zarwana noc. Mocna kawa by się przydała
Ja wcześniej nigdy nie czułam zmian pogody.
A teraz przy każdej głowa mi mało nie odpadnie.
U nas też fronty się przewalają , a wczoraj wiało, był dzień latających przedmiotów.
Fajnie się nazywa alert - small craft advisory.
Piątek, piąteczek, piątekuniek
Pierwszy weekend w nowym roku. Jaki będzie? Czy odpoczynkowy? U mnie chyba nie do końca. Dziś mam ostatni dzień urlopu więc spokojnie o poranku, ale mam parę rzeczy do zrobienia. Potem jedziemy do rodziców na obiad. A w niedzielę planowane spotkanie rodzinne, bo przypada pierwsza rocznica śmierci teściowej. Dobrze, że 6-go jest dzień wolny.
Chciałam dziś zrobić sobie pakiet badań w laboratorium, ale odpuściłam, bo przeziębienie trzyma więc to nie jest dobry czas.
Szkoda, że już wszystko zleciało...tyle było przygotowań a tu już po... Święta i Sylwester zleciały nie wiem kiedy.
Wielkanoc w tym roku przypada na końcówkę kwietnia więc teraz czas na powolne wtłoczenie się w szarą codzienność. Trzeba trochę zwolnić i pozwolić organizmowi nabrać sił na nowy sezon. Pewnie, nim się ogladniemy będzie przedwiośnie. No i dobrze - byle zdrowo i w spokoju.
Ale mnie wzięło na podsumowania
Ok, czas na kawę. Skusicie się?
Dobrego dnia
Na kawę się skuszę. Co prawda zaparzyłam, ale zdążyła całkowicie wystygnąć. Zajęłam się sortowaniem prania i zeszło. A zimnej nie lubię
To prawda,za szybko święta i sylwester zleciały. Jak wszystko zresztą Teraz rok rok goni tak,jakby to był miesiąc,może dwa. Co jednak zrobić. Tak już jest,choć to zadziwiające. Kiedyś nie było internetu,telefonu,samochodów. A czas leciał wolniej,ludzie ze wszystkim nadążali,jeszcze mieli czas odwiedzić sąsiada,a teraz tylko-nie mam czasu i tak faktycznie jest. Wciąż go brakuje ,a przecież mamy tyle udogodnień. Dziwne ,prawda?
Mnie to też zastanawia.
Gdzie nasz czas się spieszy.
Czy to związane jest z wiekiem? Z tym, że jesteśmy wolniejsi i więcej odpoczywamy.
Czy może internet nam go zabiera w większej ilości.
Powiem Wam, że ja lubię dni, gdy nie mam czasu na siedzenie z telefonem, czuję się wolniejsza. Ale też z chęcią wracam do czasu z urządzeniem w garści.
I ja się cieszę na weekend.
Znowu w biegu i szybko przeleci.
Jak zwykle za krótki.
Idziemy z polskimi babami na lunch, będzie smiechu co niemiara, jak zawsze.
Idę się szykować do pracy, bo jeszcze nie zdążę.
Przyjemnego dnia, dla Was już zaraz popołudnia życzę.
Witam w 1 sobotę Nowego Roku
U Was zima? Bo u nas na całego od dwóch dni. Czy nie mogło być tak na święta No taki już urok mamy,że bez śniegu Boże Narodzenie obchodzimy. Ciekawe jak będzie w Wielkanoc,chociaż w tym roku dość późno,bo dopiero 20 kwietnia.
A teraz pora na śniadanie. Dziś o dziwo wstałam o 8:30. Wyspałam się jak nigdy ,chyba zima tak na mnie wpłynęła
U mnie biała zima tylko we wspomnieniach.
Teraz śnieg sypie od kilku dni w środkowej części Stanów, do nas jedynie ujemne poranki dotrą.
Bo będzie mroźno przez cały nadchodzący tydzień.
Witam sobotnio
Nadal zakatarzona i "pociągająca", ale nie jest źle. Tyle, że to potrafi człowieka wymęczyć. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, bo idziemy na obiad rodzinny i głupio gdy kapie do talerza
Dziś zakupy robi Połówek - ja odpoczywam.
Z rana zafarbowalam włosy, bo zobaczyłam, że mi się ramka zrobiła nad czołem
Wczoraj nagle sypnęło śniegiem tak, że aż wszystkich zatkało Akurat byliśmy w sklepie. Wychodzimy a tu biało
Zrobiłam herbatę z cytryną i sokiem malinowym - czestujcie się.
Dobrego dnia
Hej hej sobotnio.
Mam dzień w biegu. Rano odebrać zakupy, uwielbiam tą opcję, na rzeczy, których nie muszę wybierać sama, zawsze to mniej biegania po sklepie. Często też odbieram a potem wchodzę na salę, aby kupić warzywa, mięso, jajka. Ile krócej.
A w południe lunch z polskimi babami.
Wieczorem kontynuacja sylwestra, zaczętego jak być powinno, tylko szybko skończonego, bo rano do pracy trzeba było wstać.
Pomiędzy jeszcze regularne ogarnianie chałupy i pranie trzeba wcisnąć.
W niedzielę kościół, kino i wyjście na steki. Taka mała celebracja naszego obywatelstwa.
I po weekendzie.
Idę szykować śniadanie. A wcześniej umyć głowę, żeby mi włosy podeschly trochę.
Trzymajcie się i miejcie przyjemnie spędzona sobotę.
Zostawiam keks i kawę, herbatę mogę zrobić na życzenie.
Keks, ten ciemniejszy oraz mój wypiek chlebowy.
Wypieki jak zwykle wspaniałe i przede wszystkim zdrowe. A steki? Oj zjadłabym takiego prawdziwego amerykańskiego,wiem,że są wyborne. Kiedyś miałam okazję jeść w Katowicach w amerykańskiej knajpce,ale czy to na pewno ten smak? Nie wiem,bo nie mam porównania ,ale mi się wydaje ,że jednak nie..
Ja myślę, że teraz steki to nie problem.
Mięsne bydło jest popularne, nie jak kiedyś, dawno temu jedliśmy mleczne.
Obróbka też prosta - patelnia czy grill i gotowe w kilka minut
Gorzej jest z burgerami. Najlepsze są z mięsa resztkowego, dosyć tłustego. Najlepszy jest mostek.
A z moich obserwacji z pobytow w Polsce wychodzi, że probuje się zrobić wykwintne danie z tego, używając za chudego mięsa.
To tak jak polskie mielone, najlepsze z przerośniętej łopatki, z którą już nie wiadomo co zrobić, bo tłusta. Przynajmniej dla mnie.
Witam niedzielnie
Jaki fajny dziś mrozik. Rano było -12 , w tej chwili -8
To dobrze,niech wyginą te wirusiska,bo ludzie coraz więcej chorują.
Hej ,co tam u Was dzisiaj na obiadek? U mnie rosół już pyrkota ,nie byle jaki,bo ''kurski'' z wiejskiej zagrody od mojego brata. Brachu przyłapał lisa jak dusił kurę i go pogonił. Niestety kura nadawała się tylko na dobicie
Tak czy inaczej połowa trafiła do mnie razem z podrobami. Przyznam,że dawno takiego rosołu nie jadłam,a niegdyś był taki na porządku dziennym ,tzn niedzielnym Na drugie będzie filet z indyka,ziemniaki i kiszona kapusta zasmażana z pieczarkami. Na podwieczorek piernik Wciąż mam pierniczek,ale sam ,bez przekładu. Im starszy ,tym lepszy.
A tymczasem zapraszam na kawę z ekspresu. Napijecie się ze mną? Do tego po kawałku piernika albo ciasteczek orzechowych ,które jeszcze się kryją w puszce
I już niedziela, z mroźnym porankiem. -4 teraz, o 7 rano. Zimniej już nie będzie, bo dzień powoli się budzi, a najniższa temperatura właśnie wtedy.
Polskie spotkanie było super. W restauracji - sklepie z rzeczami do dekorowania domów. Taka kraina czarów.
Mają ogromną przestrzeń, stoły poustawiane wszędzie pomiędzy plus sale boczne.
Nikt nikogo nie goni do zwolnienia stolika gwar spory, ale niknacy na tej powierzchni.
Ogrom ludzi, wielki parking i trudno znaleźć miejsce.
Jak wyszłam to się naszukałam samochodu, hehehe.
Myślałam, że skończymy o 2. Siedziałyśmy do 3 (od 11.30), a potem po polsku, przy drzwiach do 4.
Spotkaliśmy młodych Polaków. Chłopak mieszka tutaj, a jego siostra (z mężem lub chłopakiem) przyjechała z wizytą. Oboje urodzeni w Stanach, dziewczyna pojechała na studia do Polski i już została.
Myślę, że to będzie dobre miejsce dla nas. Dobre jedzenie, ceny przystępne. Naprawdę fajnie.
U nas obchodzimy dzisiaj Trzech Króli, poza adwentem wszystkie święta kościelne są w niedzielę.
Witam, poproszę o przepisy na ciasta pieczone i nie pieczone, które wyjdą bez miksera bo brak, mam tylko trzepaczkę
Ja już nie pamiętam kiedy ręcznie robiłam ciasta.
Musisz patrzeć na ucierane oraz biszkopty.
Kiedyś tylko trzepaczka i galka, w makutrze się robiło.
Mieląc jedynie mak i twaróg.
Może Ciasto widelcowe albo Drożdżówka nocna przepyszna? Nie wymagają mixera a są smaczne.
Fajnie jest się spotkać rodzinnie, pogadać, pośmiać. No i pojeść.
I już poniedziałek, u mnie dzień roboczy.
Zaczyna się szkoła i zajęcia po, od nowa trzeba się wdrożyć do bycia na czas wszędzie.
Film w kinie był bardzo fajny, nieźle im wyszła historia Mufasy.
I potem obiad.
Byliśmy w stekowni, w godzinach pomiędzy natężonym ruchem. Było pełno, trochę czekaliśmy na stolik. Jak wychodziliśmy to już się wieczorna kolejka zaczynała.
Zawsze się pytają czy coś świętujemy. Córka powiedziała, że obywatelstwo. Dostaliśmy po porcji lodów na koniec, kompletnie się nie spodziewając. Miły gest.
Na urodziny solenizant zazwyczaj dostaje porcję ciasta oraz uroczysty pochód kelnerów ze śpiewem.
Witam świątecznie i poniedziałkowo
Dziś mamy małe spotkanie rodzinne i wspólny obiad. Przygotowałam sałatkę łowicką, śledzie z żurawiną i upiekłam żytni chleb na zakwasie. Zabieramy ze sobą, bo spotkanie jest u siostry Połówka. Na tym zakończymy czas uroczystości i innych radości. Ja już wracam do pracy a Połówek ma na jutro popołudniu zaplanowany wyjazd.
Właśnie zrobiłam herbatę z sokiem malinowym i z cytryną, bo oboje trochę smarczemy. Ja przestaję a mąż zaczyna. a oknem błoto pośniegowe i deszcz. Szaro i ponuro. Dobrze, że jeszcze jest choinka. Ona choć trochę pozwala myśleć o zimowej, nastrojowej atmosferze. Niestety musimy ją już rozebrać , bo gałązki wyglądają jakby zastygły w bezruchu. Totalnie wyschła, ale igiełki nie opadają jak w zeszłym roku przy świerku.
Pozapalałam wszędzie świeczki i próbuję odnaleźć choć odrobinę świątecznego nastroju.
Dobrego dnia
I już wtorek.
Kolejny ujemny poranek, po wczorajszym deszczu. Jazda do pracy może być ujemnie ekscytująca.
Muszę się odkofeinic jakoś.
Kupiłam ziarna kawy w czekoladzie. Miały być do kina, jako przegryzka, żeby nie patrzeć na jedzących popcorn (nie cierpię). Ale zapomniałam.
I wczoraj sobie przypomniałam.
Jakie to dobre było.
W nocy średnio dobrze spałam, pewnie kofeina.
Rano zrobiłam jak zawsze kawę. I nie jestem w stanie jej wypić, pierwszy raz w życiu chyba.
Ciekawe jak długo będzie mnie trzymać.
Wdrożenie w rytm regularny w pracy nawet nie było takie trudne dla mnie.
Dla Malutkiej bardzo. Bo śpi krótko i je mało a często. W wolne dni wszystko było dostosowane do niej, teraz żeby być na czas.
Sporo płaczu wczoraj było. Ale się przyzwyczai. A do przerwy wiosennej już będzie oglądać świat.
Witam środowo
Wczoraj miałam bardzo ciężki dzień..dzisiaj też nie lepszy.. Dlatego wpadam się tylko przywitać i pozdrowić Wszystkich
Witam środowo
U mnie gonitwa z czasem jak u Goplany. Wczoraj nie miałam chwili żeby tutaj wejść choćby na moment. Dziś od rana praca mnie goni a ja próbuję sprostać wszystkim zadaniom żeby już nie przekładać na kolejny dzień. Co zerknę na zegarek, to się dziwię, że "pyknęły" kolejne dwie godziny.
W domu, po wyjeździe Połówka czeka mnie większe ogarnianie kątów. Na dodatek pralka zapełniona po brzegi więc czas ją odciążyć.
Tak sobie myślę, że ten czas, co minął, kiedy człowiek się musiał trochę napracować żeby było smacznie wart był tych starań. Lodówka już opustoszała. Został jedynie mały kawałek piernika i to tylko dlatego, że oszczędzałam Teraz chodzą za mną różne smaki i ciągle mam "zachciewajki". Wy też tak macie po świętach?
No nic - zmykam.
Dobrego dnia
I mnie czas goni. Jakoś ranki coraz krótsze, choć tyle samo czasu.
Dochodzę do siebie po przedawkowaniu kofeiny. Ale to dziwne uczucie. Nie miałam wcale więcej energii, byłam zmęczona, a jednocześnie miałam wrażenie, że moje ciało wewnątrz żyje aktywnym życiem.
Mam słomiany wieczór dzisiaj.
Mąż idzie do kina na anime, ja nie gustuje.
Pewnie wrócę późno, to zjem i lulu.
W weekend mamy śnieg lub śnieg z deszczem w prognozie. Zobaczymy co się wyklaruje.
Dobrze, że na weekend, zawsze można siedzieć w domu.
Witam czwartkowo
Już prawie południe. Za oknem mokro, szaro albo nawet bardzo szaro a do tego co rusz leci z nieba śnieg z deszczem. Zima udaje, że przyszła, ale nic jej z tego nie wychodzi. Ludzie chodzą ze smętną miną, która już nikogo nie dziwi. Mój katar trwał tylko trzy dni - czyżby zasługa pyłku pszczelego? Ibuprom zatoki oczywiście tradycyjnie się spisał na medal, ale trzy dni, to jakiś rekord. Mam nadzieję, że nie ciesze się za wcześnie...?
Powoli wracam na stare, utarte tory. Wczoraj na obiad zrobiłam sobie surówkę z dodatkiem wędzonego łososia. Kuchenkę włączałam jedynie do gotowania wody - przerwa w pichceniu do piątku albo i do soboty, bo wtedy będę miała gościa na obiedzie więc już nie ma zmiłuj.
Wracam do swoich papierów na biurku.
Miłego dnia
Aura mniej więcej taka jak u nas. Szaro buro i ponuro, ale podobno od jutra ma zima wrócić. Zrobiłam dziś czyszczenie lodówki.Zostało mi trochę kapusty,trochę pieczarek oraz ciasto francuskie. Pomyślałam,a może by tak pasztecików zrobić? No i nie wiele myśląc wzięłam się za robotę. Do tego barszczyk z ''Krakusa'' i jedzenie jak się patrzy Ot takie świąteczno-noworoczne wspomnienie
Ja zjadłam też z zapasów- zupa ze słoika.
Dobra, pikantna, rozgrzewająca.
Jutro trzeba jakąś rybę przygotować. U Was to już dzisiaj.
Dacie wiarę, że już czwartek?
Jeszcze jutro i za krótki weekend.
W prognozie zostało tylko 2% deszczy że śniegiem, zobaczymy co się wyklaruje.
Generalnie to za takie ocieplenie klimatu podziękował. Jeszcze nie było ujemnej dwutygodniowki w nocy i nad ranem.
Ciekawe jak to wpłynie na rośliny czy dadzą radę. Oby. Bo nawet nie miałabym jak okryć moich drzewek owocowych.
W pracy nowość. Zamiast odesłać 5latke do jej pokoju (spała tam z sukcesem, kupili jej materac-lozko składane, podłogowe.
Ciekawe kiedy średni odmówi spania u siebie i przeniesie się do rodziców.
Ja bym przeniosła Małego na górę, zrobiła mu pokój gościnny jego. Wtedy Mała nie czułaby się samotna, wystraszona (sama jedna na górze). A Malutką do pokoju Małego, jednocześnie jako pokój goscinny, gdy tylko zacznie się obracać na brzuch sama. Teraz jest paniczny strach przed śmiercią łóżeczkowa i niemowlaka nie zostawia się samego, przynajmniej moi mają fioła na tym punkcie.
Zrobiłam zakupy, pranie, wysprzątałam mieszkanie, wypiłam kawę i już koniec dnia
Za oknem biało, mokro i zimno. Ciągle pada "to białe", co udaje prawdziwy śnieg. Ciekawe jak się będzie rano szło do pracy.
Wysyłam się szybciej i wskoczyłam do łóżka. To nic, że dopiero 20-ta. Nogi niech odpoczną po intensywnym dniu. Może też wcześniej zasnę, bo jakoś w tym tygodniu ciężko mi się wstaje do pracy.
Dobrej nocy
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Jak mi się źle wstawało - jeeeeny. Znowu obudził mnie budzik a nie jak zazwyczaj czyli 10 minut wcześniej wstawanie bez dzwonka. Na dodatek kolejny raz nie mogłam sobie uświadomić jaki to dzień tygodnia. Dobrze, że jutro wstanę "jak człowiek"
Kiedy Ekkore wspomniała o otwarciu poświątecznego słoika przypomniało mi się, że ja też taki zrobiłam. Kupiłam na Wigilię z serii przetworów regionalnych świetną w smaku kapustę z grzybami. Zero chemii, prosty skład i naprawdę dużo grzybów. Nie otwieraliśmy słoika, bo jedzenia było sporo, więc kiedy po świętach zostały resztki wędzonego mięsa dodałam je i dokroiłam trochę dobrej, wiejskiej kiełbasy. Wyszło coś tak pysznego, że nawet ja się skusiłam, mimo, że zazwyczaj nie jadam Jakby co...polecam na tak zwany przyspieszony bigos
No dobra, koniec tego "kawiarenkowania" - trzeba się zabrać za pracę. Zostawiam herbatę owocową i zmykam.
Dobrego dnia
Witam piątkowo
U nas na powrót zima. Śnieżek sypie,ale temperatura na plusie,w tej chwili jest +1
A jak u Was ,zima, zimno? Czas się dobrze rozgrzać ,a gdzie najlepiej jak nie przy kominku w kawiarence? W dobrym towarzystwie przy gorącej herbacie albo kawie Zapraszam
U mnie zimno od ponad tygodnia. I jeszcze w prognozie przez kolejny tydzień.
A dziś przez całą noc śnieg z deszczem. Jutro balety na drodze można będzie uprawiać.
Zastanawiam się czy nie odpuścić zakupów. Nie dlatego, że my nie dojedziemy. Fajnie pusto byłoby w sklepach.Tylko dlatego, że może być całkowicie pusto i ciemno tam. Bo obsługa nie dojedzie.
Wczoraj u nas padało od późnego popołudnia i chyba jeszcze przez całą noc. Na termometrze o godzinie 6-ej był 1 stopień. To oznacza, że to, co napadało zamieniło się w jedną, wielką breję. Dodatkowo pługi sprzątając jezdnię przesunęły wszystko na pobocza. Żeby przejść na drugą stronę, to trzeba było wejść w taką niby zaspę (ok. 30 cm), która leżała na roztopionej, głębokiej kałuży. No normalnie szaleństwo jakieś. Jak tak można! Buty przemakały, bo trzeba było brodzić w wodzie. Nie do wiary! Znowu ekipy odpowiedzialne za sprzątanie są zaskoczone, że przyszła zima i, że kiedy pada, to trzeba szybko to "ogarnąć". Wrrrr! Powiedzą, że przecież coś zrobili. Oczywiście, że "coś" tak, ale dlaczego kosztem pieszych
U nas wszystkie ulice, także osiedlowe, zalewają od wczoraj solanka...Wszystko białe jest. A po tym sniegodeszczu to i samochody będą białe.
Jak fajnie, że piątek. Wolne jutro, hurraa.
Wiecie co, zgubiłam wózek dziecięcy.
Pakowałam dzieciaki na parkingu przy szkole. Jak potem obeszłam samochód, tak mi się wydaje, że obeszłam, wózka nie było.
Byłam przekonana, że zapakowałam wcześniej.
Po południu do bagażnika- a tam wózka nie ma. Zdziwienie.
Gdybym go zostawiła za samochodem to nie da się przejechać po wózku nie uszkadzając samochodu i nie słysząc tego.
Może wiatr przepchał. Ale przecież bym zauważyła wózek na środku drogi.
Jedyna myśl co mi chodzi po głowie, to ktoś ukradł. Tam kręcą się bezdomni. Może skorzystał z okazji, gdy przypinalam dzieci. Darmowy środek transportu na graty.
Dzisiaj wypytam w szkole, może jednak odjechał i ktoś oddał.
Jakoś nie mogę dostosować się do zimna. Jak nigdy potrzebuję ciepłego jedzenia, sama myśl o jedzeniu na zimno odstrasza.
Ale dzisiaj ryba, więc będzie na ciepło. I warzywa na parze zamiast surówki.
Lecę się szykować do pracy.
Witam sobotnio
Ale sobie pospałam. Nareszcie Wstałam dopiero koło 8.30 Jak na mnie, to bardzo późno.
Teraz telefon, za telefonem i tak leci poranek.
Pogoda taka, że lepiej nie wychodzić - duży wiatr i chyba ślisko, bo chodniki się błyszczą. Mój gość zadzwonił, że może jutro wpadnie, bo strach, że się zaliczy upadek.
Kawa wypita, pyłek pszczeli też więc powoli biorę się za śniadanie. Czas coś zjeść. Dziwne...nie jestem głodna.
A jak tam u Was plany na sobotę?
Dobrego dnia
U nas trochę napadało,ale odwilż idzie. Dziś dzień sprzątania. Na obiad robię spaghetti (dawno nie było) Potem małe odpoczywanie i pakowanie prezentu. Jutro idę na urodziny chrześniaka. Kończy 15 lat. A tyle co się urodził,dziw nad dziwy jak ten czas szybko ucieka. Zresztą lada dzień będzie pół miesiąca i ani się obejrzymy luty itd.
A teraz przerwa na małą kawkę ,dołączycie?
Kawę wypiję chętnie, ale muszę odczekać, bo dopiero zjadłam śniadanie. Wiem, bardzo późno, ale dziś nie byłam głodna.
Zrobiłam koktajl - ten na obniżenie cholesterolu, co go kiedyś polecałam. Jest skuteczny więc wracam po przerwie do regularnego picia.
Śnieg sypie nieustająco. Jest już bardzo gruba warstwa.
Mam posprzątane więc się relaksuję. Włączyłam sobie film na Netflixie. Jak mi dobrze
Hej hej w sobotę.
Ale pospałam.
Zima, zima i po zimie. Śniegu napadało mniej niż kot napłakał, bardziej to był zmrożony lód, bo szumiał jak padał.
Potem doszedł deszcz, teraz nawet ślizgawki nie ma, bo już na plusie, woda stoi przy krawężniku.
Mieliśmy jechać na zakupy dzisiaj, uzupełnianie zapasów wszystkiego.
Ale ulice zlane solanka, wszystko będzie pryskać spod kol, szkoda mi samochodu i butów.
Wczoraj relatywnie wcześnie skończyłam, bo tylko po prawie 10 godzinach, to pojechałam na zakupy (bo surówka od koleżanki do mnie przemówiła, nie mogłam się oprzeć), także do przyszłego tygodnia przetrwamy.
A my mamy leniwy dzień w domu. Co prawda muszę obiad wymyślić, bo mieliśmy kupić wołowinę na tatar, sushi albo żeberka- już gotowe, tylko podpiec.
Pewnie sałatka jakaś będzie.
No i moje bułki bez mąki upiec, bo mi się dziecko w pracy upomina, kiedy przyniosę jej kanapkę.
A może i jogurto-smietano-serowca z kolorowymi galaretkami zrobię.
I jak zawsze pranie, bo samo nie chce wejść do pralki.
A na śniadanie nowe gofry będę próbować, zobaczymy co wyjdzie.
Na zdjęciach nasza zima. Oraz wczorajszy obiad - tilapia i surówka z awokado, ananasa, papryk słodkich i ostrych, kolendry, soku z limonki. Teoretycznie powinno być mango, ale ono musi kilka dni poczekać, aby dojść.
Z ananasem pycha.
W tygodniu zrobię do krewetek (jak mam zamrożone).
A jutro od rana będę Ramen gotować.
A u mnie zima na całego. Byłam odebrać paczkę więc zrobiłam sobie przymusowy spacer. Mam dla was parę fotek i kawę z resztką piernika. Mam wrażenie jakby jeszcze były święta
Witam, ja dzisiaj zrobiłam ciasto dzemiak ze starego zeszytu teściowej i chciałam wstawić przepis, tylko nie wiem gdzie go wstawić i jak,znaleźć nie mogę, u mnie od rana sypie śnieg, pozdrawiam Was serdecznie
Na zielonym pasku u góry masz niebieską kropkę ze strzałką (po prawej stronie).
Jak na nią klikniesz, rozwinie się menu co dodać.
Wybierasz przepis. Musisz zaznaczyć udostępniony, dodać do kategorii i wybrać tagi (słowa klucze).
Po wpisaniu przepisu dajesz wyślij.
Ekkore dziękuję bardzo za pomoc i pozdrawiam serdecznie, teraz będę podawać przepisy
Fajnie, że się udało.
Wstawiaj przepisy, może komuś się przyda.
I miej ekstra zapisane dla siebie, bo WZ czasami lubi znikać.
Ja większość swoich i ulubionych przepisów, mam zapisaną w pdf.
Ostatnie nie, bo dawno komputera nie włączałam. Chyba trzeba będzie, bo ja jestem dobracw wymyślaniu, w zapamiętywaniu już średnio. Czasami jak czytam swoje przepisy, to się zastanawiam kiedy ja to robiłam...
Hej hej niedzielnie.
Ramen sobie pyrka, powinien wyjść super.
Rano przejęto moje konto na FB.
Zmieniłam hasło, powinno być dobrze.
Ale co chwilę znajomi pytają co chciałam, bo rozesłał wieści, od mojej siostry chcieli przelewu blikiem, w moim imieniu, bo mi nie działa bank.
Przynoszę Wam smietanowco-jogurtowco serowco-galaretkowca. Dobre wyszło, leciutkie, zjada się samo.
O kurcze! Ale numer z tym FB. Wszędzie trzeba być ostrożnym i mieć oczy dookoła głowy a mózg w wiecznym "pogotowiu".
Witam poniedziałkowo
Koniec tego dobrego Weekend był fajny i trochę odpoczęłam, ale czas wracać na utarte tory. Oglądnęłam parę filmów. Zrobiłam sobie "kinowy relaks" w ciepełku z herbatą i świątecznymi światełkami. Za oknem prawdziwa zima, ale trzeba bardzo uważać, bo ślisko. Dziś minus sześć stopni. Słysze informacje w radiu, że na drodze zginęło wyjątkowo dużo osób.
Zaczyna się nowy tydzień. Musze się zmobilizować do angielskiego po dłuższej przerwie.
Zakupy jako-takie mam, ale pewnie trzeba będzie uzupełnić. Póki co kombinuję z tego, co w lodówce.
Dziś obudziłam się wyspana, ale jednak na dźwięk budzika - dziwne, jak nie ja.
Zabieram się do pracy. Dla Was zostawiam gorącą herbatę.
Dobrego, poniedziałkowego startu
I już poniedziałek. Długi roboczy tydzień.
I dzisiaj w biegu, bo dużo popołudniowej aktywności jest.
W środę mam dentystę i czyszczenie zębów, pierwsze po zaprzestaniu noszenia aparatu.
Wczoraj to nawet wiadomości rozsylalo do ludzi, z którymi miałam kontakt przez messengera. Dzisiaj ktoś mi się pytał co mam za sprawę. A ja nie wiem kto to, z historii rozmowy wynika, że dzieliłysmy się przepisem na coś.
Mam nadzieję, że nikt nie wpłacił pieniędzy blikiem.
Witam wtorkowo
Dzień szary i zimny. Wczoraj było słońce - wszyscy się zachwycali. No i dobrze, bo to rzadkość Szkoda , że nie można się pozachwycać na zapas
Patrzę na mapę pogodową i "modlę się" żeby nie zaczęło padać, bo będzie lodowisko.
Nie mam na dzisiaj obiadu, ale coś tam wymyślę. Dla mnie nawet ziemniaki z masłem i koperkiem są dobrym rozwiązaniem. Do tego buraczki i już jest dobrze Nie chce mi się gotować. Chociaż...mam ochotę za zupę. Może by tak pomidorową...?
A co tam u Was dobrego na obiad?
Udanego dnia
Witam wtorkowo
I zimowo. Mróz u nas trzyma,potem puszcza i na drodze robi się szklanka. Już było kilka kolizji. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do braku zimy w zimie.
Poza tym nie to mi spędza sen z powiek. Nowy Rok miał się zacząć dobrze ,a tymczasem nieźle nastraszył. Córka od jakiegoś czasu zgłaszała ,że ma szum w uszach i jakiś dziwny ucisk. Nigdy jednak nie mówiła,że boli ją głowa. Była z tym u lekarza ,a ten dał 2 skierowania -do otolaryngologa i neurologa. Do tego drugiego o dziwo dostała się prędzej. Neurolog dał skierowanie na rezonans.Czekała niecały miesiąc.Opis był gotowy po niecałych dwóch godzinach.
Okazało się,że wyszedł jakiś guzek w okolicy prawego ucha wewnętrznego.Czym prędzej udaliśmy się z wynikiem do neurologa,a on stwierdził,że to sprawa raczej laryngologiczna i żeby tam się udać. Udaliśmy się więc prywatnie,ale wg jego oględzin wszystko w porządku i że mamy z tym iść z powrotem do neurologa..
Tymczasem stres rośnie coraz bardziej ,bo dalej nie wiadomo co,a na kolejną wizytę trzeba czekać aż do marca...
Współczuję Goplano Tobie i córce. Nie ma nic gorszego niż niezdiagnozowane, źle zdiagnozowane albo zbagatelizowane przypadki.
Niech Młoda myśli o weselu a nie chorowaniu.
U mnie to pewnie by już była u chirurga - czy to od nerwów, czy laryngologicznych i już by wycinali do badania.
Miejmy nadzieję, że to coś pozapalnego i tak organizm zareagował i samo zniknie, ale wcale się nie dziwię, że teraz jest dużo stresu. A swoja drogą, to aż się człowiekowi chce krzyczeć z bezradności na tych wszystkich pseudo specjalistów co wysyłają do kolegów, bo sami nie potrafią zająć stanowiska. Ech!
Może trzeba gdzieś prywatnie spróbować...? Trzymajcie się. Dawaj znać.
Też mam taką nadzieję,ale nie mogłam tego zostawić do marca i wierciłam dziurę w brzuchu doktorowi,żeby nas przyjął. Dałam wynik z badania laryngologicznego i po krótkim namyśle stwierdził,że najlepiej będzie,jak szczegółowe badania porobią w szpitalu. Najpewniej Opatrzność nad nami czuwała,bo już 21-ego przyjmą ją do oddziału...Uff ,ciężko było ,ale się udało,a też chcieli na marzec,bo niby wszystkie skierowania są na pilne..
Suuuuuper wiadomość! 21 stycznia już zaraz i w szpitalu zrobią badania kompleksowo więc to najlepsza z możliwych opcji. Matczyne serce pokonało wszystkie trudności ... Gratuluję, bo to nie jest takie proste w obecnych czasach. Teraz trzymam mocno kciuki mimo, że czuję, iż wszystko będzie w porządku.
Śpij spokojnie.
Data zbiegła się z moimi imieninami. Przypadek? Tego nie wiem, w każdym bądź razie bardzo się cieszę ,że się szybko udało załatwić. A tak jak wspomniałam ,proste to nie było. Ordynator nie był zbyt miły i na pilne skierowanie zareagował jak byk na czerwoną płachtę:''tu wszystkie skierowania są na pilne!'' Ostatecznie jednak sam poszedł do sekretariatu ,coś tam pogadał i sekretarka wyszła do mnie z karteczką na kiedy i o której się wstawić. Ominie nas nawet izba przyjęć ,tylko prosto na oddział.
Super wieści! Dobrze mieć taką mamę.
Niech siedzi, aż porobią jej wszelkie badania.
Mój brat, przed diagnoza czerwienicy, spędził miesiąc w szpitalu.
Poszedł do szpitala, miał iść na zakaźny, z podejrzeniem róży.
Miał szczęście, że w ten dzień na izbie przyjęć dyżur miał hematolog, który od razu skojarzył inną chorobę, chyba gorszą.
I przez większość czasu, większość badań potwierdzała, choć też inne wykluczały, stąd tak długo.
I na sam koniec, gdy już mieli potwierdzić, zrobili jeszcze jeden test, który potwierdził czerwienice.
Także trzymam kciuki za dobrego lekarza i chęć poszukiwania, robienia wielu badań.
Ekkore, a jak u brata wygląda dzisiaj sytuacja? Jak się czuje?
Chorobę ma do końca życia.
To rak krwi, przeciwieństwo białaczki, lekarstwem byłby przeszczep, którego nikt nie zleci, bo brakuje szpiku.
No i czerwienica jest do kontrolowania tabletkami.
Bierze leki, poziom hemoglobiny z początkowych 30, teraz trzyma się w granicach 17.
Nauczył się z nią żyć, chyba nawet nie zauważa w codzienny życiu większych niedogodności.
Oj, to dobrze, że da się z tym żyć pod kontrolą. To najważniejsze.
Oby tylko nic poważnego nie było,bo to mi spędza sen z oczu ,ale z drugiej strony tli się nadzieja ,że to może nic poważnego. Najważniejsze,że udało się załatwić miejsce w szpitalu. Reszta w rękach Boga i lekarzy.
Nigdy nie słyszałam o takiej chorobie jaką ma Twój brat. Mam nadzieję,że się leczy i jest dobrze.
I już wtorek. Cieszę się, że dzisiaj ona ma luźniejszy dzień, idę na 9. I bierze córkę do pracy. I podobno ma być krótki dzień. Choć jak słyszę krótki, to zazwyczaj jest odwrotnie.
Wczoraj byłam 14 godzin.
A poniedziałek to najtrudniejszy dzień.
Bo Malutką po weekendowym byciu na rękach, drzemaniu pomiędzy jedzeniem przekąsek z cycka, ma zawsze problem.
Śpi krócej, je jednorazowo mniej. A to nie pasuje do napiętego programu siostry.
Szkoda mi jej, gdy płacze w samochodzie. Ale ja nic zrobić nie mogę. Na początku jeszcze zjezdzalam na parking, ale to niczego nie załatwia, gdy ona nie lubi fotelika, podróżowania. A my musimy dojechać na czas.
Bardzo przypomina moją córkę, która też się darła w samochodzie, a jak miała 2,5 roku, to wyszła choroba lokomocyjna, która męczyła ją coś do 8 lat.
U mnie wczoraj był ramen po raz drugi. Fajnie mieć gotową zupę, gdy późno się wraca.
Reszta zupy w słoikach, pulled pork podzielony na porcje, zapakowany, zamrożony na przyszłe użycia.
A dzisiaj będą taco. Bo skoro mięso już jest, to trzeba skorzystać. Do tego surówka z czerwonej kapusty z mango. I ser.
Jeszcze nie wymyśliłam sosu do mięsa, ale może tylko przesmaze je z paprykami, a sos dodamy sobie indywidualnie, na zimno. Mam czas na myślenie do popołudnia.
Witam środowo
Rozpisałam się a potem kliknęłam "zamknij" zamiast "wyślij" Gapa.
Wczoraj straszyli gołoledzią, ale jakoś w miarę się szło - na szczęście. Miejscami trzeba było bardzo uważać - najgorszy jest ten marznący deszcz.
Dobrze, że to już połowa tygodnia - bliżej do weekendu
Mam ostatnio lenia. W pracy jakoś idzie i ogólnie jest OK, ale jak wrócę do domu, to autentycznie najchętniej bym usiadła na sofie i oglądnęła dobry film. Nawet nie chce mi się gotować obiadu. Idę na łatwiznę. Wczoraj zjadłam jajka. Gdyby był Połówek, to wiadomo, że wtedy bym się bardziej wysiliła, albo On by coś ugotował, ale, że Go nie ma, to ewidentnie idę na łatwiznę. Co roku, po tych "akcjach" świąteczno-noworocznych mam takie "niechciejstwo". Pogoda też nie dodaje energii. Dziś miała przyjść do mnie przyjaciółka. Napisała SMS-a, że nic jej się nie chce i przekłada spotkanie. Rozumiem Ot, deszczowe klimaty. A jak u Was z nastrojem?
No nic, trzeba brać się za papiery na biurku.
Dobrego dnia
Hej hej, już środa.
Czekam weekendu. Poranne wstawanie męczy mnie jak nigdy.
Mój nastrój dobry.
Ja generalnie jestem leń, z tych co posiedzą i popatrzą. No chyba, że bardzo chcę, wtedy migiem gotowe. Nie umiem powoli.
Wczoraj w pracy byłam do po 5. Także nie ma co nastawiać się na krócej.
U nas, w Stanach, kolejna tragedia, to już tydzień trwa. Pożar w Kalifornii.
Kataklizm, który być może można było ograniczyć, gdyby nie stan umysłu, jakim jest Kalifornia.
Nie było wody w hydrantach. Bo jakaś rybka, przekierowano ją do innych zbiorników. Wina człowieka, który na to pozwolił.
Kolejny podział między Amerykanami. Teraz wschód zachód.
Natychmiastowa reakcja dziadzia w pampersie (jeszcze 5 dni tylko, niech dziad idzie do piwnicy) o pomocy, gdy podczas Helen zwlekał tydzień. Ludzie są rozzaleni, czuć to w powietrzu.
Zamiast współczucia, bo mimo błędu człowieka, to siła natury, która żyje swoim życiem, jak już zacznie, jest żal.
Trudno to opisać.
Bo wszystko wygląda jak wielki plan skłócenia ludzi, na wielką skalę, na całym świecie. Człowiek człowiekowi wilkiem.
Dobra, koniec moich wywodów, przepraszam, że mi się ulało.
Nie przepraszaj...te refleksje nie biorą się znikąd. Ja też mam odczucie, że wiele zdarzeń nie jest przypadkowych, że nie mamy pojęcia o tym, co jest planowane (a jest) i nie zawsze są to dobre rzeczy. Światem rządzi pieniądz (niestety).
Mnie najbardziej przeraża nienawiść miedzyludzka, wyzwiska w dialogach.
Inne poglądy polityczne, inne osoby prefererowane ze świata polityki - jesteś zły.
Inna religa albo jej brak - jesteś zły.
Inne podejście do płci- jesteś zły.
I tak można mnożyć.
Człowiek przeciwko człowiekowi. Racja przeciwko racji. Na całym świecie.
I ktoś tym steruje, uwalniając najgorsze emocje.
Jakbyśmy nie mogli rozmawiać o tym co dobre, co złe, co można zmienić, co zaakceptować, tolerować.
Ciekawe czy kiedyś było tak samo. I wojny rozładowywały te emocje. Człowiek przeciwko człowiekowi.
Teraz to tylko przycisk jest, nie widać emocji nawet...
Myślę bardzo podobnie. Wiem, że w kilku zdaniach nie da się przekazać tych wszystkich spostrzeżeń, przemyśleń czy emocji.
Witam czwartkowo
Kolejny dzień do przodu i już bliżej weekendu
Wczoraj popołudnie było w biegu. Musiałam szybko pobiec do sklepu, potem odebrać paczkę i migiem do chałupki, bo miałam gościa - najpierw jednego, potem drugiego. Obiad zjadłam w biegu. Taki to był "leniwy dzień"
Dziś śmigam do rodziców.
Poranek szary i ponury. Tradycyjnie mżawka.
Wczoraj koleżanka kupiła mi opakowanie fasoli mung. Jeszcze jej nigdy nie robiłam. Chwaliła, że ma świetny lekko orzechowy smak. Chyba w weekend coś z niej zrobię. Jeszcze nie wiem co. Wy może gotowaliście i macie jakieś pomysły? Tak myślę, że chyba ją połączę z pieczoną dynią i cebulą. Można zmiksować i zrobić pastę. A może upiec pasztet...? Dodałabym kminek i suszoną śliwkę. Muszę to przemyśleć. A miałam nic nie pichcić, to mnie koleżanka (przypadkowo) zmobilizowała
Dobrego dnia
Hej hej, już czwartek.
Czas gna do przodu.
W przyszłym tygodniu arktyczne mrozy, w zapowiedziach też jest śnieg. Zobaczymy.
Przesyłam Wam kilka screenów, tak wygląda u mnie w stanie, po 110 dniach od Helen.
"Mój góral z koparką " codziennie pomaga ludziom, stawia czoło takim widokom. Jak wyniszczające musi być oglądanie tragedii ludzkich.
Część ludzi miała pomoc organizacji rządowej, zabrano im to, w te mrozy zostali zostawieni dosłownie na lodzie. Pomoc pognala do Kalifornii.
Co za dramat. Nie do wiary, że ten "Twój góral z koparką" jeszcze daje radę, bo to nie tylko siły, ale i pieniądze... Mam takie odczucie (być może błędne), że rządy mają tendencję do pomagania tam, gdzie ich bardziej widać. Potem to już radź sobie człowieku sam.
On robi to z darowizn od ludzi - za te pieniądze opłacając materiały, pracę swojej firmy wycenił na połowę standardowej stawki. Dokładając w swojej pracy drugą połowę do rachunku. Pracuje od rana do nocy, 7 dni w tygodniu.
Mam wrażenie, że im więcej widzi nieszczęścia, zniszczenia, tym bardziej stara się pomóc, takie wewnętrzne, wyniszczające poczucie winy, że ma lepiej. Żeby wygrać z czasem, z pogodą, z warunkami terenowymi. Czuje się winny, gdy pogoda, zdrowie nie pozwalają mu ogarniać tego bałaganu.
Chyba go rozumiem.
Ja za ten okres rozliczeniowy powinnam mieć trochę więcej wypłaty- za długie godziny
Podzielę się, prezent na walentynki, hehehe.
Piątek, piąteczek, piąteluniek - jupi!
Jak ja się cieszę Dziś wpadnę na chwilę do sklepu i jeszcze szybciej wypadnę, bo mam tylko drobiazgi do kupienia, potem prędko do domu. W planach ogarnięcie kurzy, jakieś pranie i wieczorem luzik. Postanowiłam nie umawiać się na sobotę czy niedzielę - potrzebuje trochę czasu dla siebie.
A póki co czekają papiery na biurku. Byle do 15-ej
Dobrego dnia
I ja się cieszę na piątek.
Wreszcie pośpie dłużej.
Choć zabiegany weekend, jak zawsze, bo trzeba zaległą rajze po sklepach zrobić.
Jedzenie i chemia gospodarcza same nie przyjdą (choć w sumie mogłyby, mogę zamówić dostawę, ale część wymaga osobistej atencji.
Przerwa w zimnie, dzisiaj teraz już na plusie, nie było minusa.
Wczoraj minus 7 rano, a w dzień plus 10. Z dzieciakami byliśmy ponad godzinę na dworze, świeże powietrze dobrze im zrobi.
Malutka spała dopóki wózek się ruszał, nie od razu, bo jak wychodziliśmy to dopiero co wstała, zatrzymałam w garażu, koniec drzemki.
Na obiad ryba albo krewetki, jeżeli te drugie posiadam.
I do tego surówka z awokado i mango.
A na śniadanie owsianka z borówkami i płatkami migdałowymi.
Witam piątkowo
Można by powiedzieć ,nareszcie końcówka tygodnia. Ten tydzień minął pod znakiem wyjazdów ,stresu ,jednym zdaniem-na wariackich papierach.
Dziś od rana też. Miałam po drodze kupić ryby na obiad i z tego wszystkiego zapomniałam. Poza tym zmarła moja klasowa koleżanka. Dziś o 12:00 pogrzeb. Właśnie się zbieram do kościoła.
To już druga osoba z klasy. 20 lat temu i też w styczniu zmarł kolega,w dodatku na 2 dni przed swoimi 31 urodzinami.. Nie powiedziane nigdzie ,że dożyje się sędziwej starości..Ech życie,trzeba dziękować za każdy dzień ,bo nigdy nic nie wiadomo. To na razie. Mam nadzieję,że wpadnę do Was z lepszymi wieściami. Póki co ,no cóż. Trzymajcie się zdrowo
Ja się nie boję śmierci.
Co przeżyłam to moje.
Reszta nie zależy ode mnie, każdy dzień jest bonusem, który przyjmuję z radością.
Czy mi się zmieni, gdy odejście stanie się bardziej nieuchronne, nie mam pojęcia.
Goplano oczywiście kondolencje.
Dla Ciebie i rodziny koleżanki.
Wczoraj pisałam w pracy, zazwyczaj tam urywa mi się w połowie wpisu, myśli, wysyłam, żeby nie uciekło.
Dziękuję. Koleżanka miała tylko brata, tak się życie ułożyło. Rodzice zmarli 6,może 7 lat temu. Najpierw Mama, a za jakieś półtora miesiąca Tato. Za mąż nigdy nie wyszła. Został brat i bratowa. We wrześniu się rozstali i wrócił do rodzinnego domu ,do siostry.. Niestety teraz został sam. Nie wiem na co zmarła ,a nie wypadało się dopytywać, zwłaszcza na pogrzebie.
Witam sobotnio
Tak się cieszę z tego wolnego, że wszystko przeciągam w czasie - powolna kawa i teraz śniadanie. Cały tydzień szłam na łatwiznę, to dziś trochę zdrowszy poranek. Mam super owczą fetę (kozich produktów nie lubię) więc zrobiłam michę sałatki Zjem bez pieczywa.
Ugotowałam tę fasolę mung, o której wspominałam. Zrobię ją z warzywami i dodam pomidory z puszki. Tak więc plany obiadowe już są.
Jak jak się cieszę tym wolnym. Ech! Tyle mam planów. Suuuuuper!
Dobrego dnia
Podobnie jak Ty mam mnóstwo planów.
Trochę mnie to przeraża, bo czas zleci ot tak.
Wiecie, że jesteśmy już w drugiej połowie miesiąca. Kiedy to uciekło.
Poranna kawa wypita, mierzę się z tym co zjeść na śniadanie. Bo i to kusi, i to nęci.
Dzisiaj FB pokazał mi przepis na szybką metkę cebulową. I chyba zrobię.
Wędzony boczek, cebula, zmielone, doprawione jak lubimy. Gotowe.
Był jeszcze czosnek, ale na świeżo nie przepadam za połączeniem czosnku z cebulą.
Do szybkiego zjedzenia, bo z cebulą.
Tak do mnie przemówiło, że chyba dzisiaj kupię tlusciejszy boczek (mam swój wędzony, ale szkoda mi go na eksperymenty, najpierw muszę sprawdzić czy na pewno to jest smak co język ucieka).
Fryzjer się pyta o mnie. Ale to dopiero za tydzień.
Kupiłam organizery do szafek kuchennych. Ale nie do końca jestem zadowolona, szczególnie z wieszaka na pokrywki. Niestety zajmuje dużo miejsca w szafce.
A przecież nie będę wieszać na zewnątrz.
Mam dużo pokrywek. Część od garnków, których już nie ma, szkoda wyrzucić.
Coś zorganizuję w moim garażowym magazynie z tego.
Zobaczcie inwencję Małej. Zjadła mus jabłkowy, sama umyła kubeczek i zrobiła takie coś. Pytam się skąd wiedziała- nie wie, popatrzyła na kubek i samo wyszło.
Ona robi bardzo dużo takich rzeczy, taśma klejąca na tony idzie.
Dla mnie to śmieć, ona daje kolejne życie. Nawet na krótko.
Ma dopiero 5 lat.
Witam sobotnio
Jak tam u Was pogoda,bo u nas płata figle. Najpierw zima,śnieg,a na drugi dzień odwilż,by rano porządnie przymarzło. Czuję się jak na ślizgawce. Na szczęście piaskarki pracują bez zarzutu. Szosa niemal sucha.
Pora obiadowa ,dziś robię leniwe ruskie. Miały być frytki,ale zerknęłam do lodówki a tam kostka sera ważna do wczoraj i szkoda wyrzucić. Więc będą takie oszukane ruskie Jutro nie gotuję ,bo idziemy na kolejną imprezę urodzinową. Tym razem na 60-tkę do przyszłej Swatowej
A u Was co tam dzisiaj na obiadowym talerzu?
Hej, hej w niedzielę.
U mnie szaro, buro, deszcz pada. A w nocy koniec przerwy na dodatnia temperaturę.
Jak zamarznie, to jutro ślizgawka. Ale, jako, że dzień latających przedmiotów, to może wiatr wysuszy.
U nas święto- nie święto jutro.
Martin Luther King day. Szkoły, państwowe jednostki i duże zakłady mają wolne. Mąż ma wolne, u mnie w pracy dzieci mają wolne, więc cała trójka w domu.
A poza tym zaprzysiezenie Trumpa. Nadzieja na zmiany, większość czeka, aby dziadzia w pampersie przestał podpisywać nieswoje decyzje. Niech idzie odpocząć, niech spokojnie żyje w swojej nieświadomości.
A my zobaczymy co się zmieni, w którą stronę przez następne 4 lata.
Wczoraj byliśmy na zakupach, pełen bagażnik i tylne siedzenia przywleczone do domu.
Pierwotnie miało być więcej sklepów, ale odechciało mi się szlajania się bez celu.
Jak pakowaliśmy się do samochodu, zamknęliśmy drzwi od środka, zaczęło padać. Idealnie. W domu w garażu na głowę nie padało.
Kulinarnie upiekłam bułki bez mąki, to trochę na życzenie Małej w pracy, jutro zabiorę jej kanapkę.
I ciasteczka - ziarniaczki. Te ciutkę przypiekłam, bo nakładałam na gorącą blachę, szły do dobrze nagrzanego piekarnika, zajęłam się jedzeniem i 15 minut było za długo. Nic to, nie są przypalone, zje się.
A na obiad było sushi. Planowałam żeberka, ale akurat wczoraj piekli tylko kurczaki. A Mąż od jakiegoś czasu miał smaka. I on wygrał, hehehe. Decyzja podjęła się sama.
Dzisiaj na obiad zupa kalafiorowa, jeden w kawałkach idzie do gara, a drugi zmiksowany, jako zagęszczenie
Poza tym muszę zrobić chia pudding, bo mi mleko migdałowe wyjdzie z lodówki.
W ten sposób będzie co jeść przez tydzień.
Witam w nowym tygodniu
Jak Wam minęła niedziela? Nam bardzo fajnie. Byliśmy wczoraj na imprezie 60-tkowej. Atmosfera była bardzo miła ,poznaliśmy resztę rodziny przyszłego zięcia, podjedliśmy dobrych rzeczy. Na obiad był rosół z kaczki ze swojskim makaronem. Na drugie kluski śląskie białe i szare, rolada schabowa i z kurczaka, dwa rodzaje surówek. Na deser tort ''starodawny'' maślano-kawowy. Kawa była zmielona w młynku i taka dodana do masy. Bardzo dobry, nasączony spirytusem. Oprócz tego wyborne ciasta ,no i wiadomo zimna płyta. Potem jeszcze jeden gorący posiłek,a była to golonka w piwie. Przyznam, że jak kiedyś mi golonka smakowała, tak teraz absolutnie. Spróbowałam kawałeczek i to od mężowskiego i na tym koniec. A Wy Dziewczyny, lubicie goloneczkę
A tymczasem zapraszam na te dobroci urodzinowe
Patera z ciastami wygląda bardzo apetycznie, ale za kawałek tortowy dziękuję. Jakoś nigdy nie lubiłam i tak mi zostało.
Golonka...oj, kiedy ja ja jadłam Chyba wieki temu. Kiedyś mi smakowała, ale czy teraz też, nie mam pojęcia.
Super, że spotkanie rodzinne wypadło sympatycznie, bo skoro to przyszła rodzina, to ważne. Oby więcej takich miłych "biesiad"
Wirtualnie się częstuj.
Nigdy nie smakuje źle...I nie tuczy.
Ja nigdy golonki nie lubiłam. Ze względu na widok, jakoś nie przemawia do mnie.
Chyba raz jadłam, w Monachium w browarze, mieliśmy obiad z grupą. Coś tam podziubalam. A gościu obrobił całą, jak termit, nic na kości nie zostało
Niedziela jak zawsze minęła za szybko.
Wspaniałe jedzenie imprezowe, postarała się mama przyszłego zięcia, nie ważne czy samodzielnie, czy rękoma firmy kateringowej.
Fajnie, że się poznaliście i wygląda na to, że przypadliście sobie do gustu.
Dobrze być jedną wielką rodziną, nawet jak przyszywaną.
Malutka dzisiaj 4 miesiące skończyła, przeleciało ot tak.
Jeszcze dwa i zacznie się stałe jedzenie (teraz do 6 miesiąca tylko mleko).
Mam tylko dwoje w domu. Mała u koleżanki. Najpierw tamta spała u nich, potem wczoraj byliśmy z wizytą całą rodziną i Mała została u nich. Ma wrócić wieczorem.
Witam wtorkowo
Niedziela była tylko dla mnie więc zleciała w mgnieniu oka. Wczoraj tydzień zaczął się pracowicie więc nie było kiedy zaglądnąć. Dziś już powinno być spokojniej. Póki co herbata z cytryną i powolny rozruch
Wczoraj popołudniu przeglądałam oferty noclegowe w małych, wakacyjnych domkach w Polsce. Moja zeszłoroczna "oaza" ma teraz zaporową cenę więc musiałam odpuścić. Marzyłam o tym miejscu, ale cena wzrosła o 200 zł za dobę. Zaczęłam się rozglądać za nowym miejscem. Okazało się, że oferty polskie dorównały cenowo np. do tych z Hiszpanii. Pomijając fakt, że tam aura nie zawodzi, to na dodatek często są na wyższym poziomie. Hm... Muszę to wszystko przemyśleć jeszcze raz. Kocham te polskie widoki i lubię spędzać urlop (również) w swoim kraju, ale ceny trochę zaskakują.
Koniec rozmyślań. Dziś ważny dzień więc...
Piękne życzenia dla wszystkich Babć - zdrowia i radosnych dni
Hej hej. I już wtorek.
W nocy ma być śnieg, to jutro wszystko może być zamknięte, a w zasadzie dopóki się nie stopi. A, że zimno, to i poleżeć może trochę.
Zobaczymy czy przymusowe wolne, czy oni lasami pojadą do pracy.
Takiego zimna to ja nie pamiętam. Kolejny tydzień zapowiada się ujemny.
Wczoraj w pracy było nawet luźno. Bez Małej, bo była u koleżanki, tej co spała u nich z piątku na sobotę.
Witam wtorkowo
Nadszedł ten dzień. Córka na oddziale. Póki co jeszcze nic nie wiadomo. Zrobili badania krwi, na rezonans musi poczekać do czwartku. Emocje sięgają zenitu. Jednak jestem wciąż dobrej myśli. Pozdrawiam serdecznie
Trzymam kciuki.
Wróg rozpoznany, daje szansę na walkę.
Taki z ukrycia potrafi zaskoczyć.
Najbardziej życzę, żeby skończyło się na wieści, że to nic poważnego.
Dobrze, że została przyjęta na oddział, bo czasami potrafią robić przesunięcia terminu. Teraz tylko trzeba się uzbroić w cierpliwość. Wiem, że to trudne i emocje rządzą się swoimi prawami, ale córka ma Ciebie a Ty ją i we dwie przetrzymacie ten czas. Potem będziecie świętować - pewnie tak to się zakończy. Trzymam kciuki i dawaj znać. Uściski...
Witam środowo
Dzień jak zwykle szary, ale w serduchu ciepełko więc...do przodu.
Na obiad mam kolejna porcję fasoli mung z warzywami i zapowiada się, że jutro będzie to samo Nie umiem ugotować dwóch porcji. Ale nic to - mi nie przeszkadza.
Wczoraj poszukałam miejsca na urlop w kraju, na granicy Kaszub i Kociewia Zarezerwowałam jak zwykle domek na uboczu. Posadowiony na wzniesieniu, pośród łąk i prywatnego lasku.
Idealne miejsce na odpoczynek, z dala od szosy, gdzie brak bezpośrednich sąsiadów. Chatka zbudowana jest z cegieł, gliny i drewna. Co ważniejsze ma ogromne okna od podłogi do sufitu Bardzo się cieszę. Teraz już przetrwam tę szarą aurę z uśmiechem na ustach
Dobrego dnia
Ale Ci fajnie.
Plany wakacyjne.
Odpocznijcie w kaszubskiej głuszy.
Mój plan, jedyny na razie jest na marzec, z mężem na jego posiedzenie komisji.
Tym razem do Colorado, do Denver (a nie jak wcześniej mówił do Teksasu).
Nie byłam jeszcze, okazja zobaczyć coś. No i muszę polecieć gdzieś, żeby mi punkty lotnicze nie przepadły.
Lecimy dzień przed i potem zostajemy do niedzieli.
Jako, że połączenie piekielnie głupie, nie ma bezpośredniego nawet z Raleigh, zdecydowaliśmy się jechać samochodem trzy godziny na główne lotnisko AA.
Przynajmniej nie będzie niespodzianek, że odwołane, najwyżej nie wyleci na starcie, a to rzadko się zdarza w przypadku dużych samolotów.
To Ty szybciej odpoczniesz. Ja zarezerwowałam dopiero na lipcowy urlop. Ale fajnie jest się cieszyć już wcześniej
Oj tak, zgadzam się w zupełności.
Mnie się marzą leniwe Karaiby - rejs.
Ale to dopiero jak paszport będę miała w garści, będzie można myśleć.
I pewnie za rok. Bo w tym to zaraz będzie za gorąco, potem sezon huraganowy, po nim świąteczne, zaporowe ceny.
Więc ewentualnie styczeń 2026, najlepszy czas.
Ale zaczniemy oglądać ofertę, żeby sobie płacić na raty (bez odsetek), w ten sposób nie odczujemy tego. Większość naszych rejsow tak oplacalismy.
Będzie co ma być.
No i zasypało nas. Jakieś 3 cale śniegu, poniżej 10 cm. Zamarznięta pokrywa.
I niestety ogrzewanie odmówiło współpracy.
Nowy system, przed rokiem jeszcze.
Znaczy grzeje, ale na jakimś innym systemie, poniżej ustawionej temperatury. Nie przełączyło się na emergency.
Ale i tak pewnie rachunek za prąd pójdzie w kosmos. Jak się wszystko pobudzi, może dotrze do pracy, to będziemy tarabanic.
Ważne, że grzeje, bo przy -7 na dworze to mielibyśmy sople pod nosem. Teraz dogrzejemy kominkiem i będzie git.
Ja mam wolne, moi przez lasy nie dojadą.
Bo my nie mamy zimowych opon, a zwierzyna lubi sobie hasac po drogach, poślizg w bardzo dużym prawdopodobieństwie.
Niech się cieszą śnieżnym dniem z dziećmi. Ja zrobię sobie pranie, coś tam upichce i dzień przeleci. Najpierw śniadanie, jajecznica na boczku.
Tyle śniegu napadało.
Dziękuję Wam za wsparcie. Póki co jeszcze nic nie wiem. Miała dziś badanie- doppler tętnic szyjnych. Jutro rezonans a w piątek prawdopodobnie wypiszą ją do domu. Czekam z niecierpliwością na wieści, nie ukrywam ,że dobre.
Witam czwartkowo
Szaro a więc żadna nowość Zapowiadają deszcz do kompletu.
Wczoraj miałam dziwny dzień. Refleksja za refleksją. Docierały do mnie informacje, które nie pozwalały przejść obok tematu obojętnie. Czasami tak jest, potem "głowa się uruchamia" i człowiek zaczyna analizować. Np. mam bardzo mieszane uczucia w temacie WOŚP... Przez chwilę też oglądałam wieczorne informacje na Polsacie i aż mnie zemdliło słuchając polityków i wiadomości ze świata.
Ekkore, nie wiem co Ty o tym myślisz, ale ja obserwując Waszego, nowego prezydenta mam cichą nadzieję, że może wreszcie dowiemy się prawdy o pandemii i szczepionkach...? Nie żebym mu jakoś "kibicowała", bo nie znam człowieka, ale temat pandemii dotyczy nas wszystkich i coś czuję, że w tej kwestii może być wielkie zaskoczenie.
A tak w ogóle, to cieszę się, że jutro jest piąteczek Ta myśl robi mi "porządek" w głowie
Dziś pójdę na zakupy. Po przerwie biorę się za bardziej konkretne pichcenie. Muszę zrobić obiad na sobotę. Jadę do rodziców i zabieram ze sobą. Czas się bardziej wysilić Chcę ugotować coś, ala bigos. Nie będzie typowy, bo chcę żeby nie był taki ciężki do trawienia. Kupię chudsze mięso i nie dodam kiełbasy. Mam nadzieję, że wyjdzie smaczny.
Koniec przerwy, czas zabrać się za papiery na biurku.
Zostawiam herbatę z cytryną i imbirem.
Miłego dnia
Witam,dawno mnie nie było u Was,ja właśnie z mężem jestem w trasie do Zakopanego, jadę pierwszy raz,co w zimie warto tam zwiedzić???Jeszcze kawałek drogi nam zostało, pozdrawiam Was serdecznie
Krupowki, Gubalowka, kościoły (na Krzeptowkach np), skocznia.
Jak na dłużej to cieplnej źródła, jest ich kilka do wyboru, może wyprawa nad Morskie oko.
Muzeum tatrzańskie, muzeum oscypka.
Trudno powiedzieć czy się wyjaśni.
Biden ułaskawil Fauciego, bez postawionych zarzutów, a u nas to on odpowiada, a przynajmniej ma wiedzę. Czas pokaże, Trump ma tylko 4 lata. I w ciągu tego czasu musi ogarnąć kraj, tak aby następne wybory były jego partii.
A ma wiele złego do odkręcania.
Na razie żołnierze zwolnieni ze służby za odmowę szczepienia, zostali przywróceni z wyrównaniem za cały okres.
Zima opanowała Południe. Tam gdzie nigdy nie ma śniegu. Oglądałam plaże nad zatoka, pokryte śniegiem. Nowy Orlean pod śniegiem, ludzie w szlafrokach, bo nie mają zimowych ubrań. Do tego wielka ślizgawka, na łyżwach w hokeja na głównych ulicach grali. Mieli 6 cali śniegu, to jest koło 15 cm
U nas relatywnie mało śniegu było, dużo więcej nad oceanem.
Wielki mroz, dzisiaj -11 stopni. Ogrzewanie znowu podnosi bunt, ledwie grzeje, pompa zamarzła. Z tego co wczoraj wyczytalismy w necie tak się dzieje. I jak gościu z firmy nam powiedział to ogrzewanie zapasowe ma za zadanie rozmnażać pompę.
Na starym systemie (teraz mamy innego producenta) nigdy nam się nie zdarzyło takie coś. Ewentualnie nie pokazywało na wyświetlaczu. Ale też nie było śniegu i tak dużego mrozu jednocześnie. Bo co system zapasowy rozmrozi, za chwilę samo zamarza.
Nic to, trzeba przetrwać. Grube skarpety, ciepła bluza i kominek i damy radę.
Wczorajsze wolne jakoś było strasznie długim dniem.
Co w weekend wydawało się za dużo do zrobienia, wczoraj poszło myk, myk. Może chłód w domu zmuszał do ruszania, hehehe.
Zrobiłam pranie do wywieszenia (bez suszarki potem), poskładałam do szafy wielką górę ciuchów i porobiłam w kuchni.
Na ciepło sos ranchero - do słoików. Na zimno sos south west, dzisiaj będzie do sałatki na wieczór.
I zrobiłam metkę z boczku. Fajna, prosta, taka odwrócona kolejność. Zastrzeżenia mam do koloru- wędzona jako metka ma intensywny kolor, ta z boczku jest blada, mimo że użyłam chudego mięsa.
Następnym razem zaraz po wędzeniu dam swój boczek oraz poledwiczke, bo jest intensywna w kolorze.
Nie dałam świeżej cebuli i czosnku - jakoś nie mam przekonania do cebuli, której się nie zje tego samego dnia, często gorzknieje wszystko.
Także poszedł proszek- cebula, czosnek, pieprz.
Dzisiaj do pracy na razie na 9. A może wcale.
Udanego, zdrowego i radosnego wypoczynku!
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Pogoda bez większych zmian
Zakupy wczoraj zrobiłam więc dziś mam spokój - nie będzie spacerowania między regałami. Za to będzie więcej czasu na spokojne ogarnięcie kątów w mieszkaniu i na pichcenie.
Jak tam wasze plany na weekend?
Mania ma frajdę, bo się urlopuje (pewnie) z mężem. Widoki na ośnieżone góry dodadzą super energii. My się może załapiemy na jakieś urokliwe fotki
Koniec dobrego - praca czeka.
Miłego dnia
Po spowolnionym tygodniu, wreszcie jego koniec.
Cieszę się bardzo.
Jutro jest plan na fryzjera, zobaczymy czy dotrę czy za tydzień.
Boję się siana na głowie- w czasie ogrzewania mam piekielnie suche włosy. A przyszły tydzień ma być już na dużym plusie.
Mam czas na myślenie do jutra.
Zima nam odpuści.
Mam dosyć zabawy z ogrzewaniem, które nie daje rady. I jak czytam wszędzie to normalne w taką pogodę. I wszędzie temperatury zamiast wyżej, żeby było ciepło są ustawiane niżej, bo systemy nie wyrabiają.
Mania się wakacjuje, takiej to dobrze.
Odpoczywaj, ładuj baterie tą zimową i śniegowa porą.
Witam w poranny poniedziałek, dzisiaj ma być u nas +10 stopni, wybieram się z rana na termy chochołowskie, a czy pamiętacie jakieś stare strony www z przepisami, ja ostatnio znalazlam smaczny.pl i chyba od dawna tam nikt nie zagląda ale super przepisy są, pozdrawiam Was serdecznie
Witaj Maniu, dało się poczuć, że jesteś na urlopie, bo dziś sobota a w Twoim odczuciu poniedziałek To ci się udało
Fotka jest robiona o świcie czy wieczorem? Szczyty wyglądają dostojnie i tak masywnie, że można poczuć lęk. Zatrzymaliście się w prywatnej kwaterze czy w hotelu? Jesteś zadowolona? Trafiliście już na jakiś super obiad czy kolację?
Jeśli chodzi o stare strony, to ja osobiście rzadko czegoś szukam a jak trafiam gdzieś, to w sumie nie zastanawiam się nad istnieniem tej strony. Nie mam takich ulubionych za wyjątkiem WŻ oczywiście
Witaj smakosiu faktycznie dzisiaj sobota,a czemu u mnie poniedziałek hihihi,fotka robiona koło 13 ,jesteśmy w hotelu, hotel z tych biedniejszych ale jest super, my i tak tylko w nim śpimy, byliśmy dzisiaj na obiedzie mąż jadł pierś z kurczaka a ja pierogi z brydżą nie bardzo mi podeszły, jutro już wracamy, jedziemy jeszcze do naszego rodzinnego miasta Chełm akurat na mojej siostry urodziny, pozdrawiam serdecznie i życzę cudownej nocki a i zupa grzybowa była bardzo dobra
Odpoczywaj pełną parą.
Swojego czasu Smaczny był konkurencją dla WZ, tak przynajmniej mi się wydaje.
Poza Wielkim Żarciem na żadnej innej stronie nie jestem. Lista ulubionych tutaj i tak dlugasna.
Ja generalnie korzystam z podpowiedzi FB, jeżeli coś mi wyświetli. Najczęściej są to blogi, których nie cierpię, chcę przepis a nie dywagacje na temat. Jedno, dwa zdania ok, ale długie czytanie.... do tego wyswietlajace się reklamy w trakcie nawet przewijania do przepisu
Więc jeżeli nie ma opcji idź do przepisu, odpuszczam.
Witam sobotnio
Spałam niespokojnie, dużo mi się śniło i to było takie emocjonalne, głównie praca. Tak więc przebudzenie miałam słabe. No ale teraz już myślę o pysznej herbacie, bo kawa wypita i zaczynam się szykować do wyjścia. Chcę pojechać do rodziców wcześniej żebyśmy mieli więcej czasu dla siebie.
Dobrego dnia
I sobota, całkowicie leniwa.
Fryzjer za tydzień. Po wczorajszym plusie w dzień, gdy śnieg się topił, teraz jest -6, niezła ślizgawka może być. Czekać, zastanawiać się otworzyli czy nie. Poczekam jeszcze tydzień. Chyba te moje kudły dadzą radę jeszcze.
Wczoraj wcześniej skończyłam, pojechałam na zakupy (skoro wiedziałam, że nigdzie się nie ruszam w sobotę), bo potrzebne mi są krewetki na niedzielę. Jakie zdziwienie - miałam wszystko w zamówieniu online, plan był na dzisiaj rano odebrać. Było moją listą na to co najbardziej potrzebne. I opakowanie krewetek online dwa dolary tańsze niż osobiście kupione. Podziękowałam oddałam. Poczekają aż znowu naskladam koszyk tego co nie wymaga atencji osobistej.
Dacie wiarę, że za tydzień już luty? Kiedy to przeleciało.
Witam niedzielnie
Ostatnie dni były dla mnie tak stresujące,że nawet nie miałam czasu by zajrzeć ,a co dopiero napisać. Otóż córka wczoraj wyszła ze szpitala. Szczegółowy rezonans nie wykazał nic poważnego,nie mniej jednak za rok powtórka badania.
Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą,bo guzek choćby mały zawsze nie kojarzy dobrze.
Oby teraz już było coraz lepiej.
Właśnie jestem w trakcie gotowania obiadu. Jak zwykle rosół a na drugie pieczony kurczak z puree i mizeria. Do tego jakiś deser,jeszcze nie wiem jaki
A co tam u Was? Muszę nadrobić czytanie ,bo nie było do tego głowy. Pozdrawiam serdecznie
Super wieści, że nic złego się nie dzieje.
I dobrze, że będą monitorować.
I już niedziela.
Sobota w domu. Przeorganizowanie szafek, żeby nowe się zmieściło, część z garażu dotarła do śmietnika, należało się.
Ugotowałam dżemy z żurawiny.
Tylko dlatego, że miałam średnio zjadliwe jabłka.
Najpierw czysta żurawina- będzie do mięsa i serów. Już dziś na śniadanie pieczony camembert z tą żurawiną.
A potem żurawina z jabłkami. To od razu upiekłam sobie chleb, do tego dżemu. Jutro na śniadanie będzie.
U nas cena jajek szaleje. Co zakup płacę więcej. I jajek nie ma w sklepach, pustki. I ma być drożej.
Bo musieli wybić całe farmy z powodu ptasiej grypy.
Nie ma co płakać, trzeba szerzej otwierać portfel. I tyle. Ewentualnie mniej ich jeść.
Czy w Polsce też coś takiego się dzieje?
A dzisiaj przygotowanie Cajun bake - wielkiej blachy z kukurydzą w kolbach, pokrojoną na krążki, ziemniakami, krewetkami, kiełbasą andouille, wszystko obłożone masłem. To oryginał. U mnie zawsze dochodzą jeszcze inne warzywa, dzisiaj będzie utylizacja papryk.