No właśnie kiedy ja zapytałam panią w rybnym o śledzie zielone to ta zrobiła wielkie oczy. Dziękuję jolka60 za wyjaśnienie. Pozdrawiam
Sledz zielony to sledz,tu powinno byc najwyzej podane"filet ze sledzia zielonego",a to nie to samo.Jesli jest bialy,to juz nie ten.Czasem handlowcy wprowadzaja bledne nazewnictwo,czesto nieswiadomie,nie majac pojecia,co ono oznacza.
Śledzie zielone są to filety ze skórką,u mnie są w sklepie pod nazwą śledzie zielone i nigdy nie miałam problemu z ich kupnem pod tą nazwą,pozdrawiam
Wlasnie znalazlam:''...sledzie dobre,grube,czerwone,bo tylko takie sa dobre,biale zas nic nie warte''-cytat z ksiazki kucharskiej ''365 obiadow ''Heleny Cwierczakiewiczowej,ktora to ksiazka miala w latach 1860-1924 wydania na laczna ilosc 130000.Naklady jej ksiazek przewyzszaly takich klaskow jak Mickiewicz i Slowacki,a honoraria wyniosly 84000 rubli (przecietny urzednik zarabial rocznie 8000).Wiekszosc z tych jej przepisow przewija sie w innych ksiazkach kucharskich,czesto pod nieco zmienionymi postaciami,a porady do dzis nie stracily na wartosci.To tylko jako ciekawostka,ale warto czasem siegac do zrodel.
No wlasnie,nie wiem,czy autorka przepisu uzyla poprawnego okreslenia.Moze sprawdze jeszcze ''u zrodla''czyli w starej ksiazce kucharskiej,ale sledz ''zielony''to jest zwykly,ze skora,nie wyfiletowany (z ikra lub mleczem).Jesli kupimy gotowe filety,nie bedzie juz ''zielony''.O filetach autorka tej ksiazki pisala bodajze ''biale filety,nic nie warte''.Nie znaczy to,ze ich nie uzywam,ale faktycznie,w czym je mocza,ze sa biale?Przeciez jak wyfiletuje zwyklego zasolonego sledzia,nadal jest ciemny?
A co to są zielone śledzie
Hej no masa jest bardziej lepiąca,jajby mokry kokos ale po upieczeniu są chrupiące.Pozdrawiam
Czy te kokosanki są jak ciasteczka kruche czy raczej jak masa, bardziej " lepiące " .Chętnie wypróbuje jeśli odpowiesz. Pozdrawiam !!!
Cieszę się ze Ci smakowałyPozdrawiam
Zacheciło mnie to, że przepis jest łatwy. Tylko 3 składniki do ciasta... W końcu początkująca jestem :)
Zaryzykowałam, zrobiłam. I... Ach... Co tu dużo gadać! Wyszły PYSZNE!!! Napewno zrobię jeszcze nie raz i nie dwa. Było mi tak szkoda, kiedy się skończyły. Naprawde POLECAM ten przepis! :)