Ja mam(!!!) rownież wiele doznań, niektórzy nazywaja je cudem(!) ... ale to bardzo długie historie.
Tylko występując w obronie wiary, mylimy pojęcia: wiara to nie Kościół , ajako taki Kościół jako instytucja i kler, jako urzędnicy, powinni być poddawani ocenie, a nawet krytyce chociażby bolesnej.
Takie jest moje zdanie.
Piekna historia .... i piekna pamiatka dla kolejnych pokolen.
Janku, ja mam podobne zdanie. Głęboka wiara potrafi czynić cuda, ale wiara to nie kościół. Szczerze mówiąc bliżej Boga czuję się w lesie, czy na łące niż w kościele słuchając jak szanowny ksiądz proboszcz wmawia wszystkim, że wypadki, upośledzenia, choroby, które dotykają małe dzieci to kara za grzechy rodziców (z miesiąc temu przedstawił taką teorię!!!)...
Teraz mam duże wątpliwości, czy na pewno słusznie zrobiłam umieszczając swoją historię na forum...pozostaje mieć nadzieję, że choć mały dobry owoc zrodzi, a to już będzie dużo. Za miłe słowa dziękuję a króciutko odniosę się do niektórych wypowiedzi. Nie wiem Kochani o wierze w jakiego Boga piszecie, jeżeli mowa o Bogu Trójjedynym w tym Chrystusie, który Kościół złożył i dał mu początek, a także pozostawił realne znaki swojej obecności - sakramenty.... to uważam, że tego oddzielić się nie da. Wierzyć w Boga to również wypełniać Jego wolę oraz zalecenia, każdy na miarę swoich możliwości. Pozdrawiam.
Masz racje eNka. Podzielam Twoje zdanie.
Nie bardzo rozumiem pojęcie '' wierzyć w księdza ''. Wierzymy w Boga i Jego Kościół. Ksiądz jest posrednikiem między Bogiem a nami. Powinien wypełniać tę misję nieskazitelnie. Jak jest, kazdy wie. Ale ksiądz to tylko człowiek z wszystkimi przypadłościami i grzechami. On odpowie za siebie przed Bogiem sam. Jak zresztą kazdy z nas . I tu zgadzam sie z eNką. Nie da się oddzielić naszej wiary i kościoła. Chyba, że to własnie katolizyzm .... po polsku. Pozdrawiam.
Reginko, zbyt wiele już wypowiadałam się w tych tematach, żeby teraz powielać wypowiedzi. Sprostuję tylko trzy sprawy, historia powyższa dotyczy moich narodzin a nie mojej córki, opisała ją moja mama, a miała ona miejsce prawie 30 lat temu, kiedy nie było dla mnie szans z naukowego punktu widzenia. Co do pomocy osobom potrzebującym, to Caritas robi tak wiele, że aż nie wypada o tym nie pamiętać. Tak jak napisała Tereska, ja też nie wierzę w księdza, ale w Chrystusa, który ustanowił Kościół i powołał w nim pracowników, choć wiedział, że są słabi - w końcy św. Piotr wyparł się Go 3 razy po ukrzyżowaniu.
Rozumiem, że konstruktywna krytyka jest czymś dobrym... ale krytykanctwo, to chyba specjalność "katolików", zwłaszcza w odniesieniu do swojego Kościoła.
Każde dziecko dla rodziców jest cudem ,moje dzieci i wnuczka tez.To że pomyliłam ją z jej córeczką to chyba nie zbrodnia.Jestem babcią ,mam tylko jedna wnusię .Będąc w radzie osiedlowej działałam na rzecz dzieci.Dlaczego?......
eNko żle jak ja wiem gdzie i po co chodzi ksiądz ale niedopuszczalne jeżeli wiedzą o ty dzieci idące do komuni!
Moje są już dorosłe ale powiedziałam to zakonnicy która uczyła ich religii.Wierzę w Boga ale księża to nie są święte krowy!
Przyjrzyj się zachowaniu księzy w innych krajach i porównaj ,to wszystko.
Reginko, na ten temat wypowiadałam się w wątku Katolicyzm po polsku, a ten artykuł nie temu miał służyć. Pozdrawiam
wzruszyłam sie ,piękne i prawdziwe przeżycia i wspomnienia.
jakie to piekne ,mysle ze wiara robi cuda.Bardzo sie ciesze ze nie stracilas nadzieji.Pozdrowienia dla ciebie i corki Basi
Natko, dziękuję za miłe słowa, dodam tylko, że ta historia dotyczy moich narodzin a opisała ją moja mama... natomiast moja córcia ma na imię Łucja:) Pozdrawiam serdecznie.
Piękna i wzruszająca historia. Nawet dla mnie: osoby - hmmm - niedowierzającej...
Iloria_S (2008-04-15 21:06)
Piękne... Ja też kiedyś doświadczyłam Bożej pomocy. To było niesamowite uczucie otrzymać od "Kogoś" pomocną dłoń i dosłownie i w przenośni...