Formę (ja robię w kamionkowej, ale może być po prostu blacha) nacieram nadkrojonym czosnkiem, smaruję masłem. Układam ugotowany kalafior podzielony w "duże róże" i ugotowane ziemniaki, przyprawiam pieprzem i gałką muszkatołową (nie żałuję), posypuję żółtym serem i wiórkami masła i zapiekam do zrumienienia.
Inna wersja: przed zapiekaniem polać jeszcze śmietaną. Moje dzieci wolą bez, natomiast zmuszają mnie czasem, żebym ozdobiła tę zapiekankę parówkowymi kwiatkami. Cienkie parówki trzeba przekroić w poprzek na trzy części, z jednej strony nadkroić na krzyż, na głębokość jakichś 2, 3 cm i nacięciem do góry powpychać tu i tam między ziemniaki i kalafiora (już po posypaniu serem) - w piekarniku pięknie rozkwitną.
W wersji jarskiej (tę preferuję) posypuję całość przed pieczeniem pestkami słonecznika.
Danie proste, tanie, pyszne, dla jaroszy i mięsożerców, znakomite na ciepłą kolację. Dobrze je podać z jakąś kolorową sałatką. Cudownie komponuje się również sos tzatziki.