Piękną miałaś wyprawę i jak zwykle cudne zdjęcia uchwyciły jej wspomnienia :)
To niesłychane, ale nawet obdarte z tynku uliczki, z oklapniętymi markizami i pogniecione auta jak z przedwiecza wyglądają na nich atrakcyjnie i wręcz nierealnie, jak z jakiegoś świata wyjętego spod pędzla malarza.
Kawa - małe dzieło sztuki! I cóż to za ciastko obok niej?
Ceny serów chyba też przystępne.
Oj nie można się nasycić oglądaniem. Pojechać by się chciało! Wspaniale, że zabrałaś nas do tych magicznych miejsc, Smakosiu! :)
To ciastko nosi nazwę Cannoli Siciliani. Jest tradycyjnym przysmakiem sycylijskim. Chrupiące a w środku bardzo słodki krem na bazie sera ricotta z różnymi dodatkami np. ze skórką kandyzowanych owoców. Dla mnie zbyt słodkie, ale za to kawa rewelacyjna. Odnoszę wrażenie, że właśnie we Włoszech piłam (jak do tej pory) najlepszą A skoro mowa o przysmakach... Jedliśmy takie kule ryżowe o nazwie Arancini, które były nadziewane warzywami albo mielonym mięsem (tych nie jadłam). Po obtaczeniu w bułce tartej wrzucane sa na głęboki tłuszcz i podawane na ciepło. Taki rodzaj szybkiego, ulicznego jedzenia. Pierwszy raz kupiłam bez przekonania, bo byłam bardzo głodna, ale potem... Mmmmm, super sprawa! Najlepsze były z warzywami (głównie bakłażanem) albo ze szpinakiem. Do wszystkim dodawany był ser, który wspaniale sklejał nadzienie a czasami ciągnął podczas jedzenia Gorsza sprawa, że czasami był to ser kozi, którego nie cierpię i wtedy Połówek bez mrugnięcia okiem zjadał dwie porcje
Smakosiu, aż pieję z zachwytu :))) Wszystkie zdjęcia piękne i zachwycające, ale z tą Etną to chyba niesamowite wrażenie, co?
Arancini, czy nasze supli...moja rodzina uwielbia, a ja nawet zapachu nie znosze, maja szczescie, ze nie przeszkadza mi w przygotowywaniu. Cannoli...wlasnie nauczylam sie robic. A Sycylie...poki co podziwiam na zdjeciach, ktore przysyla mezowski, nawet teraz tam jest, zlosliwiec jeden. :) Podobno do konca wakacji sie wybierzemy, na szczescie M.juz wie gdzie, co i jak, gdzie sie chodzi bedac nie turysta, a "swojakiem". :D Nie moge sie doczekac.
Powiem Ci szczerze, że Etna, to była frajda dla mojego Połówka. Na mnie zrobiła największe wrażenie wtedy, gdy zaczęła "wypluwać" lawę. Początkowo nie miałam pojęcia co to jest. Ciemna noc a na niebie znikający, ognisty punkt. Akurat jechaliśmy samochodem więc oglądaliśmy to z różnej perspektywy. To naprawdę niesamowity widok. Natomiast wchodzenie na Etnę było dla mnie mniej ekscytujące. Owszem widoki super, bo to trochę jak krajobraz księżycowy, ale ludzi sporo więc zabrakło atmosfery przygody...? Za to "w nagrodę" za te tłumy kupiliśmy tam najlepsze w tym regionie miody. Wszystkie certyfikowane i faktycznie bardzo oryginalne - eukaliptusowy (specyficzny, ciekawy) i pistacjowy (smakowita landrynka). Tam też skusilismy się na pastę pistacjową i migdałową. Zachęciła nas degustacja. Wszystko przepyszne.
Smakosiu, miałaś wspaniałą podróż, a miejsca, które zwiedziłaś świetnie pokazane. Oddają atmosferę tego regionu. Niesamowite widoki, a szczególne wrażenie robi właśnie ten wulkan Etna, wyrzucający w górę gorącą lawę, co nocą jeszcze podsyca atmosferę. Lokalne ryneczki i pobliskie lokale pełne kolorowych smakowitości, które na sam widok sprawiają przyjemność, a co dopiero być tam na miejscu i skosztować różnych lokalnych specjałów. Wspaniała kawa, pięknie podana, aż chce się takim napojem delektować. :) A ciekawa jestem, czy oliwę z oliwek też przywiozłaś ? Widać, że warto tam pojechać, bo są tam piękne i urokliwe miejsca.
Lea, o oliwie zaledwie szepczę żeby Połówek nie usłyszał, bo Mu się ciśnienie podnosi . Od początku o tym mówiliśmy, że to podstawa zakupów a na koniec wyleciało nam z głowy. Zorientowaliśmy się dopiero po powrocie. Z pewnością warto odwiedzić Sycylię, ale chwilami przypominała mi Polskę za czasów PRL'u więc mam mieszane uczucia. Roślinność jest wyjątkowo bogata i to zachwyca najbardziej. Trochę mnie raził ten wszechobecny "bałagan" - ogromne ilości śmieci typu plastiki, torby foliowe, papiery... Sycylijczycy funkcjonują najintensywniej wtedy, gdy się ściemnia. Pamiętam powrót do domu przed północą i widok sprzedawcy ryb na straganie ustawionym pod wiaduktem. Nad Jego głową wisiała dziko zamocowana żarówka a asortyment miał jak w Makro ;-) Potem w maleńkich, wąskich uliczkach mijaliśmy powystawiane stoliki z różnym towarem a przy nich siedzieli starsi mężczyźni, którzy najczęściej grywali w karty w oczekiwaniu na klienta. Zaskakujące "klimaty" :-)
Smakosiu, no cóż, czasem tak bywa, że w ferworze zwiedzania zapomni się o tych najważniejszych zakupach, ale nic to, następnym razem nadrobisz i w końcu będziesz pamiętała o tej oliwie. :)
Myślę, że tam jest jak wszędzie, trochę kolorytu i bałaganu zarazem, ale jednak powinni trochę pomyśleć nad tym, że turyści do nich przyjeżdżają i to wszystko widzą. Widać, że oni chyba zbytnio nie przejmują się tymi zaśmieconymi miejscami i są trochę rozleniwieni. Wiadomo, że jest tam ciepło, a czasem gorąco,to tym bardziej powinni często sprzątać żeby przyjeżdżający turyści nie byli zniesmaczeni panującym wokół rozgardiaszem, bo przecież można się takimi niemiłymi widokami też zniechęcić. Z pewnością też niezbyt wiele zmieniają w swoim otoczeniu żeby bardziej dostosować się do bardziej nowocześniejszych realiów, a szkoda, bo to by było tylko dla nich z pożytkiem. Cóż ich rejon, ich sprawa, jak chcą żyć w takim chaosie, to ich wybór. Ze względu na ciepłotę, prowadzą tam noce życie i umilają sobie czas grając w karty, ale mogliby to robić bardziej stosownie i gdzie na uboczu lub zapleczu, ale chyba są słabo zorganizowani albo po prostu im się nie chce, co bardziej prawdopodobne. A turyści albo do tych ich warunków przywykną i nie będą zwracali na to uwagi albo po prostu opuszczą to miejsce z niesmakiem i więcej tam nie wrócą. A mogło by być tak pięknie, ale jak widać nie do końca. :)
Piękne! Warto było czekać :) Zabieram tą kawę i pędzę do Kawiarenki :)
Piekne zdjecia i widoki.Nawet kupilam przewodnik po Sycylii,bo mielismy zamiar spedzic tam tegoroczny urlop,ale nie potrafilam sie zdecydowac i wybrac pomiedzy Madera a Sycylia.W koncu padlo jednak na Madere i nie zalujemy i chcialabym wrocic z powrotem.Zwiedzilismy w ciagu 2 tygodni bardzo duzo,nastawilismy sie na wedrowke.Auto wypozyczylismy,gdzie mozna bylo dojechac to autem,reszta nasze nogi,bylo super zakwasy takie mielismy myslalam ze nog nie mam.2-3 razy zaliczylismy plaze tylko bo szkoda czasu nam bylo tracic na lezenie na sloncu.nawet gdybysmy byli 2 miesiace to byloby co robic kazdego dnia co innego.
Nie mam tak pieknych zdjec jak ty smakosiu bo cykane telefonem,poniewaz ciezko bylo nosic ze soba duzy aparat wedrujac.Tych zapachow,przeroznych owocow,widokow nie zapomne nigdy.Madera ma az 28 rodzajow marakuji
Stukam z telefonu i cos nie weszla mi cala wypowiedz chyba.
Po twoich zdjeciach mam ochote wybrac sie na Sycylie.
iwciaG (2016-07-14 10:38)
Smakosiu fajnie, że udało Ci się zmontować tę wyczekiwaną galerię:)) Cudne zdjęcia oddające klimat. Mi podobają się wszystkie fotki, ale ujęcie balkonu twarzy z żywymi włosami.....
Och i te stragany pełne dobroci, oraz kaktus mający widok na zatokę .