Smutna jest ta jesień, brak słoneczka i do tego ta plucha,
Chmurki na niebie , opadają liście , wiatr ostro dmucha.
Gdzie jest ta ciepła jesień co kolorowymi liśćmi się bawi,
Cudowny spacer po lesie, coś się zmieni i nas rozbawi?
Przechodnie opatuleni, parasolkami głowy przykrywają,
Tak bokiem, chyłkiem po ulicach szybko przebiegają.
Okna zamglone, łzami rosy zmoczone smętnie zerkają,
Niech wyjdzie już słoneczko a ludzie się pozdrawiają.
W kominku ogień huczy, ciepło po mieszkaniu się snuje,
Są domowe zajęcia, więc czasu jednak się nie marnuje.
Ostatnie zaprawy do domowego spichlerza się chowa,
Przyjdzie długa zima , będzie więc potrawa gotowa.
Jeszcze komputer tylko na chwilę sobie włączymy,
Pozdrowimy znajomych i do kawiarenki wskoczymy.
Tylko w kawiarence humor poprawić sobie możemy,
Warto tu wejść , porozmawiać, dobrze o tym wiemy.
Jakbys pisal o mojej okolicy....choc w tym roku Szkocja wyjatkowo ciepla i jeszcze nie specjalnie deszczowa.
Czyżbyś gdzieś w moich stronach bawił? Pogoda wypisz wymaluj, jak w Twoim wierszu, a jeszcze wczoraj było tak cudnie.
Wiem, że tu dobrze i w deszcz i w słońce .Wszystkich pozdrawiam i miłego dnia życzę.
Lajanku- buziole wielkie za wierszyk i nowy lot ,cccmmmoook
witam wszystkich w nowym tygodniu
u mnie(nas) wszystko w porządku, jeszcze w domku...a w domku jeszcze masa do zrobienia....ale wykorzystuję innych i nimi dyryguję...a co! niech inni robią, ja chętnie popatrzę...chociaż wiem,że zrobiłabym lepiej,szybciej, dokładniej....jak widać-nie można mieć wszystkiego....
zostawiam Wam świeżą kawusię i herbatkę z sokiem z czarnego bzu..no i ciacho zostawiam(biszkopt,frużelina malinowa, krem karpatkowy, biszkopty w ponczu wiśniowym....mmmmm.niebo w gębie.....
do miłego.....
Lajan gdybym się spodziewał takiego cmooooooka to bym się ogolił
Hope, ja już chłodzę wino i czekam na wspaniałę wieści od Ciebie A póki co możesz być z siebie dumna, bo wreszcie udało Ci się usiąść trochę na tyłku Tak trzymać!
Jeszcze trochę i czeka Was wielka radość.
A to ciekawe...u nas w Poznaniu ciepło i słonecznie. Gdyby nie liście drzew nic nie wskazywałoby na jesień.
Brawo Lajan! Jesiennie, nastrojowo i jak zwykle przyjaźnie czyli tradycyjnie - kawiarenkowo
http://www.youtube.com/watch?v=4bTSONJmuJM Jakoś mię tak się wzięło .Wiersz tak fajowy ale jakoś to już jesień -kolejna :)
PS Buty ma OK :)
Uf! ...że tak powiem To była "robota po byku", ale w 100% warta każdej, poświęconej chwili. Pracę zaczynaliśmy zazwyczaj około 10-ej i kończyliśmy dobrze po północy. Tak przez 8 dni. Bałam sie, że może być "gorąco", bo bajzel nieziemski, wszystko stało pod nogami a my obijaliśmy się o siebie co rusz. Połówek malował meble a ja ściany. Ku naszemu zaskoczeniu nie pokłóciliśmy się ani razu Każdy dzionek kończyliśmy dobrym winem więc oprócz obowiązków były też małe przyjemności
No dobra! Ja tu gadu gadu a zdjęcia czekają
Fotki oczywiście nie oddają w całości mojego uwielbienia dla "nowej kuchni", ale uwierzcie mi na słowo JESTEM BAAAAAARDZO ZADOWOLONA Polecam malowanie szafek (cierpliwym).
Jak wiadomo w miarę jedzenia apetyt rośnie więc na metamorfozę załapał się również przedpokój
A teraz czas na maleńki odpoczynek
Dziękuję
Wiesz co, mi to chyba "odbiło" z tym białym kolorem. Jakoś nie mogłam sobie odmówić. Chodziło za mną takie malowanie i nie dawało "spać" Ktoś powie, że to taka moda, ale w moim przypadku chyba nie. Zawsze zachwycał mnie styl skandynawski. Dzięki temu zrobiło się w domu jaśniej i jakby większy metraż
Nic dodać nic ująć .... cała nasza Smakosia z Połówkiem. Kuchnia na medal .
Hm..."medal", jak to medal - zawsze ma dwie strony i pewnie przyjdzie mi częściej ganiać ze ścierką przy białych szafkach, ale co tam! I tak się cieszę
Ps. Fajnie, że zaglądnęłaś
Smakosiu, czy Ty używasz tego pomieszczenia na codzień?
Pięknie ta biel się prezentuje, tak jasno i przestronnie, super;)
To mi wygląda nie na kuchnię, a na sterylne laboratorium...Bałbym się w takiej kuchni gotować
A tak poważnie; to mi się nigdy nie udało mieć taki porządek ...
Pamiętam, że już kiedyś miałeś wątpliwości czy ja gotuję Wtedy napisałam i dziś to powtórzę - bałagan jest gdy pichcę. Potem sprzątam, bo lubię kuchnię nie mniej od reszty pomieszczeń Kobiety tak mają - brudzą i sprzątają
Smakosiu,Twoja kuchnia baaardzo mi się podoba-mówisz,że przemalowałaś ją z połówkiem sama-mam takie pytanie,jakiej farby użyłaś do malowania-dodam,że pytam Ciebie a w sklepie jeszcze nie pytałam.
Zastosowaliśmy emalię (półmatową) firmy Altax. Jednak nim doszliśmy do tej farby wypróbowaliśmy dwie inne. Ta sprawdziła się najlepiej, bo.... Aaaa, nie ma co się rozpisywać, bo tutaj znajdziesz wszystkie informacje i to fachowo "podane": http://www.altax.pl/produkty/altax-szybkoschnaca-emalia/
Gdybyś potrzebowała jakiejś informacji a ja będę umiała odpowiedzieć, to śmiało pytaj
Pięknie dziękuję za szybką odpowiedź-na razie więcej pytań nie mam.
Dobry wieczór!
Lajanie - choć u mnie pogoda zupełnie inna, niż w Twoim wierszyku, to jednak należą Ci się duże cmoki za rym i otwarcie :) Cmooook!
Smakosiu - ja Ci się wcale nie dziwię, że jesteś zakochana w swej kuchni. Genialnie Wam to wyszło! Brawo! Rozumiem Twoją radość z posiadania nowej kuchni, bo przeżywałam trzy lata temu to samo :) Tylko ja zmieniałam z białej akurat na ciemniejszą, co pewnie dobrze pamiętasz. Ślicznie masz. Chętnie wypiłabym tam z Tobą kawę :) I tak jakoś nasunęło mi się, że jak zawiesisz (już całkiem niedługo) lampki w tym oknie to dopiero będzie czad, nie? Ech. Ciesz się, ile wlezie!
Lenka - foty suuuper! Jak Mąż? Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia :( Wy to tak nie możecie przez dłuższy czas mieć spokoju, co? Tulę mooooocno!
Aduś - wreszcie gadasz po ludzku! Że tylko palcem machasz a inni pracują. No, tak trzymaj.
Tymczasem będę zmykać, bo nie mogę ani długo siedzieć, ani długo stać, ani długo chodzić, ani dźwigać, bo mój Dzidziuś jest bardzo niziutko. Za niziutko. A jeszcze powinien posiedzieć co najmniej 4 tygodnie. Trzymajcie za nas kciuki. Dzięki. To idę leżeć. Leżenie jest nudne :(
Dobranoc :)
Aloalo, mogę się tylko domyślić, że nie jest Ci teraz łatwo, ale wytrzymaj jeszcze chociaż ze trzy tygodnie. A wtedy będziesz tulić swoją "kruszynkę" - śliczną i zdrową Och, będzie pięknie...wzruszająco...
Trzymam kciuki. A jeszcze lepiej jak się pomodlę. Uściski.
Lenka, trzymaj się Dziewczyno. Kurcze, że też co rusz coś... Człowiek nie może się zbyt długo cieszyć. No, ale z tego składa się życie. Co począć Zawsze ze wszystkim sobie radzicie, to i teraz nie będzie inaczej więc... trzymaj się Dziewczyno!
Daj znać co u męża.
A jak poradziłaś sobie z zamknięciem sezonu "w górach"?
Witam wtorkowo
Bez parasola lepiej nie wychodzić z domu. Poranek był jakiś trudny do wstawania. Kurczę, do piątku jeszcze kawał czasu
Dziś moja kochana Mamuńcia idzie na ostatnią porcję chemii. Potem trzy miesiące przerwy i będzie robić kontrolne badania. Ogromnie się cieszę, że już będzie miała za sobą ten trudny etap. Teraz powoli będzie się regenerować. Niestety organizm się zbuntował i zafundował Mamie taką porcję trądziku różowatego, że "ręce opadają". Mamy nadzieję, że po zakończeniu leczenia już będzie łatwiej z tym wszystkim...
Zrobię herbatę gdyby Ktoś miał ochotę przysiąść się do mnie. Oczywiście z sokiem i cytryną
Dobrego dnia
Ukłony Wtorkowe!!!
Za oknem smutnawo, ale ciepło.... Bubuś ostatnio na potęgę zapomina o wszystkim... Zgubił okulary w porcie na imprezie z okazji zamknięcia sezonu żeglarskiego i opuszczenia flagi.... było mnóstwo dzieci, bo odbywały się wcześniej regaty maluchów na małych żagielkach i plac zabaw potem, był wręcz zapełniony.... Bubek w ferworze zabawy zdjął okulary i gdzieś na placu ciepnął.... niestety już się nie znalazły...:(( W autobusie zostawił czapkę, a dziś nie znaleźliśmy krawata szkolnego do galowego stroju....
Byliśmy w zeszłym tygodniu na kontroli oczek i Pani bardzo chwaliła poprawę, teraz przez trzy miesiące mamy zasłaniać mocniejsze oczko, przez trzy godzinki dziennie i w ferie kontrola z trzy dniowym kropieniem oczek.... wtedy okaże się czy efekty są trwałe.....
Lajan, wiersz superowy i na miarę pogodowych humorków :))
Smakosiu, Cudeńko Toja kuchnia, jakoś tak się powiększyła i naprawdę strzał w dychę z tym kolorkiem.... To musiało być mnóstwo pracy, ale efekt wart zachodu.... Teraz codziennie się mocniej ,,szczerzysz" jak wchodzisz do kuchni.... hmmm??? ...też bym tak miała...:))
Lenka daj znać.... trzymam kciuki!!!
Aloalo, leżakuj, leżakuj my będziemy trzymać kciuki, byś te 4-tyg nigdzie jeszcze z domu nie wybyła :))
Buziolki:))
Witam środowo
Pada, że ja pierdziu! Uwielbiam te poranki z parasolem kiedy trzeba uciekać z chodnika na odległe pobocze, bo auta fundują wielkie fontanny z deszczówki. Dlaczego w taki dzień brakuje kierowcom wyobraźni? Czy tak trudno się domyślić, że wielkie kałuże zazwyczaj lądują na chodniku...? Wr! No! To się "wygadałam" i już mogę z uśmiechem czekać na lepszą pogodę
Lenka, dawno nie zaglądałaś i tak jakoś nie mogę przestać mysleć co tam u Twojego męża...? Wiem, że nie masz czasu na zaglądanie do internetu, ale jeśli tylko się pojawisz, to napisz choć zdanie.
Zostawiam gorącą herbatę i życzę miłego dnia
Witam w środku tygodnia :)
Czas leci, a ja za nim.... " nie zdanżam " . Ślubny nadal w szpitalu i do końca miesiąca na pewno nie wyjdzie.... Wczoraj pojechałam do niego ok. g. 14, a wróciłam dopiero przed g. 20, żeby odpoczął trochę od tego "nicnierobienia", bo już nie może tam wytrzymać. Spędziliśmy czas razem, byliśmy nawet na małym spacerku, bo wczoraj jeszcze ładna pogoda była, wypiliśmy kawę, pogadaliśmy i trzeba było wracać....W domu się okazało, że zapomniał zabrać część jedzenia, które przygotowałam i będzie musiał dzisiaj zadowolić się dżemikiem, mandarynkami, kiwi i jabłkami, oraz oczywiście super wypasionymi posiłkami szpitalnymi . Trochę ciężko mu je zidentyfikować i określić smak dania, ale kiedy opowiada, co miał do jedzenia, to bardzo się ożywia i z dumą oznajmia, że dostał też 2 kromki chleba i herbatę ! Tyle produktów mój Ślubny rozróżnia :))) Poza tym jadł już coś makaronowego polanego sosem o smaku jakby mięsnym, ale pewności nie miał ;). Wszystkie zupy są podobne i tylko czasem kolorem się różnią, co go bardzo niepokoi, ale nazwać ich się nie da ;) Wie natomiast, że rano jest bardziej mleczna. Było też coś w panierce, co chyba miało udawać kotleta i coś kluskowatego z czymś, co najtrudniej mu było opisać, bo to ani skwarki, ani cebulka, ani boczek, ani kawałki konserwy, więc uzgodniliśmy, że to jakaś okrasa i że jak wróci, to będzie jadł ciągle schabowe :))).
Smakosiu, kuchnia wspaniała ! Taka w moim stylu. Też myślałam kiedyś o białej, ale mam białe kafelki i już by było chyba za "szpitalnie", więc mam beżową :) Wyobrażam sobie jak się cieszysz...jak przechodząc nawet obok zerkasz do kuchni i się uśmiechasz do siebie.... Trzeba się cieszyć kiedy tylko jest okazja.... Odwaliliście kawał dobrej roboty i super Wam to wyszło. Pięknie ! I dobrze, że Twoja mama trochę odpocznie od leczenia, to może nawet bardziej podnieść na duchu i wszystko dobrze się skończy.
Aloalo, zaciskaj mocno nogi niech maluszek jeszcze poczeka , chociaż przyznać muszę, że już nie mogę się doczekać nowych kawiarenkowiczów ;)
Iwcia, mój domek jest wstępnie przygotowany do zimy. Cebulki jeszcze nie posadzone, ale to poczeka, najważniejsze, że zlane paliwo z kosy, piły i kosiarki, nawet dokonałam jeszcze ostatniego koszenia tego co podrosło i zabrałam resztki piwa do domu, żeby nie zamarzło ;) Co miałam ściąć, to ścięłam i znowu odezwały się zakwasy, ale już mniejsze niż ostatnio ;). Najtrudniej było rozpalić ognisko, bo wcześniej padało i drzewo było wilgotne nawet te pod zadaszeniem, więc wymyśliłam, że następnym razem kupię te reklamowane tabletki, po których konar zapłonie, bo to pewnie lepsze niż podpałka .
Lajan, bym zapomniała o pochwałach, a tu buziak Ci się nawet należy .
Ale się rozgadałam. Tak to jest, jak nie ma z kim w domu pogadać, to się Wam obrywa ;) Lecę dać dziewczyno obiad, bo tak od małego karmiłam, nauczyłam jeść, przyzwyczaiły się i teraz codziennie domagają się posiłków z bezrozumnym uporem :)))
Lenka, jak dobrze, że zaglądnęłam do Kawiarenki - przyszłaś... Co prawda trudno się czyta, że Twój Połówek aż tyle czasu musi zostać w szpitalu, ale z drugiej strony czasami lepiej tak, niż siedzieć w poczekalniach godzinami albo czekać na swój termin do nowego roku. Jeszcze trochę i znów będziecie cieszyć się swoim towarzystwem zajadając schabowe
Masz rację, kiedy przechodzę obok kuchni nie jestem w stanie oprzeć się i nie zerknąć. Cieszę się jak dziecko. Powiem Ci na ucho, że kiedy jestem w pracy, to czasami patrzę na zdjęcia, które Wam wkleiłam, bo wtedy też mam ochotę znów sobie zerknąć
Uuuuu, już sobie wyobrażam jaką ucztę przygotujesz dla ślubnego, kiedy będzie wracał do domu Kto wie, może nawet wypijecie tego francuskiego szampana...?
Dobrze, że przyszłaś... Uściski.
Hope, jak się odpoczywa? Dajesz radę wysiedzieć?
Aloalo, mam nadzieję, że Ty też bardzo się oszczędzasz...?
Dziewczyny, jak się teraz czujecie? Torby już przyszykowane? Jeja! Ale niedługo będziemy świętować
Dobry wieczór :) Ale deszczowo i jesiennie, aż pies nie przedłuża spaceru.
To dziewczyny mają końcowe odliczanie.
szczerze? to mnie tyłek i plecy bolą od leżenia i odpoczywania...wszystkie koleżanki już urodziły, zostałam tylko ja.....torby naszykowane i to by było na tyle...pakuję się, znaczy mam zamiar już od kilku dni i co chwila coś i torby nadal czekają na spakowanie :P
wyszywam obrus na boże narodzenie, robię bombki karczochy w przeróżnych rozmiarach, uzupełniam dokumenty firmowe- wszystko w łóżku....czuję się już bardzo zmęczona(ale to przez to moje nieróbstwo), bo nie potrafię bezczynnie i tyle....
życzę wszystkim ,pomimo deszczu i niskiej temperatury- milego dzionka...
Trzymaj się Kobieto! Jeszcze trochę i znów będziesz na swoich ulubionych, wysokich obrotach. Teraz wysypiaj się "na zapas". Uściski!
Witajcie czwartkowo
Ależ dziś spokojny i nastrojowy dzionek. Jakoś mi tak...jesiennie i wcale nie smutno, ale inaczej...
A na dodatek tak piekny kawałek wpadł mi w ucho. Może Wam też wpadnie:
http://www.youtube.com/watch?v=RpgM4ABJWz0
Ukłoniki Czwartkowe!!!
Jakaś taka nijaka, jestem dzisiaj..... nieogarnięta i zakręcona.... już nie mogę się doczekać jutrzejszego wieczoru, by móc ukoić i wyrównać wewnętrzne emocje, przy kominku i lampce winka...:)) ...no dobra, może miski winka....
Bubuś ma już nowe okulary.... mamy też przyczepianą na przyssawkę osłonkę na oczko i tu problem, bo osłonka non stop się odczepia.... :{ Szukałam w różnych optykach i wszędzie propozycja jest ta sama....na przyssawkę, a wolałabym osłonkę nakładaną na okulary, by nie się z tym nie pi.....ć. Zobaczymy może w necie coś znajdę....
Lenka, mam nadzieję, że Mąż Twój szybciutko wybędzie zdrowy ze szpitala i mam nadzieję, że spisuje te spektakularne obiadki....hi hi może stworzycie książkę kucharską, po której wprowadzeniu przepisów w życie, wrażenia bezcenne Jesteś niesamowita, że sama poradziłaś sobie ze wszystkim, przy zamknięciu letniskowego lokum....chylę czoła....widzisz? widzisz?..... A te tabletki, co to konar rozpalają i mnie się przydadzą do rozpalania takowych w piecu ...świetny pomysł.
Smakosiu Twoja kolejna odsłona muzyczna będzie w sam raz na winko przy kominku ..... ładniutki, kojący głos....fajna piosenka:)) Co zamierzasz upichcić łikendowo w cudeńkiej, nowej kuchni..... jakaś inauguracja już pewnie była, a może właśnie będzie...hmm???
Hope, pakuj te torbuleny.... zawsze to jakieś zajęcie :)) Już się nie mogę doczekać, Ty pewnie też.... Głaskatki dla brzuszka i wypoczywaj bezwstydnie... a co...
Aloalo, jak idzie leżakowanie...? Przeczytałaś już całą domową biblioteczkę? Posmeraj brzuszek od cioci iwci :))
Idę machnąć Kawkę ekspreśną, może mnie trochę rozbuja.... zapraszam, bo mam jeszcze kawałeczek cicha korzennego, cukiniowego.......
Papapa!!!
Iwciu, inauguracja kuchni i spore pichcenie było w miniony weekend. W piątek mieliśmy gości. Kończyłam sprzątanie po malowaniu i ganiałam z talerzami. Ledwo się wyrobiłam. A potem jeszcze w sobotę robiłam piersi z kaczki, sałatkę i do tego dobre wino z Biedronki (ma się rozumieć) na kolację z Połówkiem. Gdyby ktoś lubił czerwone, wytrawne, to polecam: http://dotrzechdych.pl/?s=garille (póki jeszcze jest w ofercie). No a w ten weekend u mnie będzie kulinarna cisza, bo idę do rodziców. Mama zakończyła chemię więc chcę Jej zrobić niespodziankę i pojechać zaraz po pracy. Zupełnie się nie spodziewa, że zostanę na noc. Wiem, że ogromnie się ucieszy. Zrobię tylko jakieś fajne zakupy żeby nie musiała się martwić o obiad i będziemy świętować zamknięcie "pewnego rozdziału". Teraz czas na regenerację organizmu.
To mówisz, że Bubuś ma osłonkę okularową na przyssawkę? Kurczę, faktycznie nie widać jakiegoś sensownego rozwiązania w tym temacie. Przeglądnęłam przez chwilę co oferuje internet i lipnie to wygląda
Iwciu, jutro, o tej godzinie będziesz już cała uśmiechnięta i gotowa do "wypasionego" relaksu z miską wina Tego Ci życzę. Niech no tylko szybko upłynie piątkowa praca a potem LABAI!!!
Oczywiście, że jest ja właśnie mieszkam na Piątkowie
Witam w piątek,. piąteczek, piąteluniek
Jupi! W ten "łikend" wyśpimy sie szczególnie, bo dostaniemy w prezencie całe, dodatkowe 60 minut. Bardzo mi się to podoba
Dziś na termometrze pięć stopni. Wyciągnęłam z szafy cieplejszą kurtkę. Broniłam się przed tym długo, ale nie ma co przeginać.
Za oknem jeszcze ciemno. Muzyczka się sączy z radiowej "Trójki" - całkiem sympatycznie. To jeszcze tylko kawa do kompletu i można startować z pracą :-)
Dobrego dnia
WITAJCIE!
Smakosiu, kuchnia cudna i wcale Ci się nie dziwię, że nie możesz się jej napatrzeć. Fajnie, że Mama ma się lepiej. Życzę zdrówka.
Ciężarówki kochane, odpoczywajcie i nabierajcie sił. Mocno trzymam kciuki. Dajcie znać jak będziecie już najszczęśliwszymi mamami na świecie.
Lenka, przykro z powodu Twego męża, ale wszystko będzie dobrze, a Twoja kuchnia wtedy, to dopiero będzie poezja, nawet to czego nie lubił.
Wszystkim życzę miłego przedłużonego weekendu. Wprawdzie to tylko godzina, ale zawsze lepszy rydz niż nic.
Mroźno dziś u nas, ale słoneczko pięknie świeci, więc nawet ciepłe okrycia tak nie przeszkadzają.
Witam!
Kolejny tydzień za nami. Maleństwo rozpycha się w lewo i prawo :) Fajny widok :) Bob rechocze na widok mojego pępka :) Odwożę i przywożę go ze szkoły (Boba oczywiście, choć pępek też jest ze mną hi), robię jedzenie, czasem poprasuję przez 15 min a potem albo leżę, albo siedzę w pozycji półleżącej. Czytać nie mogę zbytnio, bo nie mogę brać już kropli do oczu a podczas czytania ciśnienie mi rośnie i boli.
Wyprawka zakupiona, czekam jeszcze na wózek. Torba spakowana tak prawie na tip top. Mam jednak nadzieję, ze jeszcze kilka tygodni sobie postoi. Nadal nie mamy imienia.
Nie napiszę indywidualnie z wiadomych powodów. Idę. Zjem kolację nr 1 i rozłożę się na kanapie. I na Męża poczekam. Bo jedzie. A raczej stoi w korkach....
Pięknego likędu! Aaa - u mnie dziś całe +3 st, Ja pierdziu. Wyciągnęłam zimową kurtkę, zapięłam ją ... pod szyją i wyszłam :)
Pa!
Witam łikędowo :)
Padam na pysk, alem przyszła na chwilę ;) Ciągle coś muszę pozałatwiać i gdzieś jechać, że nie mam kiedy się wysikać ;). Dzisiaj od bladego świtu latałam po lekarzach, a zaraz po tym pojechałam do Wrocławia do rodziców. Po drodze załapałam się nawet przy autostradzie na darmową kawę w "maku", po której nabrałam tyle energii, że tradycyjnie darłam ryja w samochodzie przez całą drogę. Na szczęście jechałam sama, to odbyło się to bez uszczerbku na zdrowiu dla osób trzecich . Z rodzicami pojechaliśmy na działkę, gdzie wykopałam im połowę plonów roślinnych, które jutro będę musiała zakopać u siebie w górach....Jak to wszystko mi się uda posadzić i się przyjmie, to będę po rękach się całować ;)
Powrót miałam koszmarny, bo ruch był na autostradzie niczym przed Bożym Narodzeniem, a na dodatek nagle zapiszczała mi kontrolka oleju. Zatrzymałam się żeby dolać olej, ale korek od wlewu nie zamierzał ze mną współpracować i za nic nie chciał się odkręcić. Ślubny przez słuchawkę też nie pomógł, więc rozejrzałam się bezradnie.... Wtedy podjechał na parking bus z dwoma panami z przodu i ciemnymi szybami z tyłu. Bez namysłu (żeby nie napisać "bezmyślnie" ;)) podeszłam do niego i zapukałam w szybkę. Pan otworzył drzwi, więc od razu zapytałam, czy któryś może mi pomóc odkręcić wlew oleju. Wtedy odsunęły się drzwi z tyłu i inny pan radośnie krzyknął : "- Już nas 15-stu idzie pani na pomoc !" I faktycznie wysypało ich się chyba z siedmiu. Pierwszy odkręcił korek, drugi złapał za butelkę z dolewką, trzeci dorwał się do bagnecika, żeby sprawdzić moją wiarygodność, czwarty zajął się wywiadem środowiskowym i moimi zeznaniami, co kiedy zaczęło się świecić i piszczeć, piąty przeliczał już potrzebną ilość oleju, jaką muszą wlać skoro już pipczało, szósty sprawdzał jego wyliczenia, a siódmy, sprawdziwszy moje tablice, próbował wybadać dokąd jadę. Okazało się, że trafiłam na ziomali, co ich bardzo ucieszyło, bo ta sama droga była przed nami, więc postanowili mi ekspresowo pomóc i już po minucie olej był dolany, korek zakręcony, bagnet na miejscu i klapa zamknięta. Podziękowałam moim 7 krasnoludkom, którzy jak się sprawnie wysypali, tak i zapakowali nazad i ruszyliśmy w drogę. Niestety chciałam szybciej jechać, więc wyprzedziłam busa, który aż trząsł się od machających mi panów, pomigałam mu jeszcze w podziękowaniu i pomknęłam już spokojnie do domu. Jeszcze są pomocni ludzie na świecie....albo można znaleźć siedmiu krasnoludków ;)
Smakosiu, nie martw się zimnem, idzie ocieplenie ;). Przypomniałaś mi, że kiedyś w taki październikowy "długi" łikęd wybrałam się nad morze odwiedzić niespodziewanie rodziców, ale fajnie powspominać....
Ciężarówki, jak tylko poczujecie pierwsze skurcze, to pędzikiem proszę tu kliknąć "to już" ;), bo ja doczekać się nie mogę .
Herbaciana, nawet nie pomyślałam, że paskudne jedzenie szpitalne stawia mnie w lepszym świetle, bo faktycznie co bym nie zrobiła, to będzie lepsze....ba, najlepsze .
Bahus, widzę, że Ciebie szczególnie cieszy ten długi łikęd .
Jeszcze nie zdradziłam Wam małej tajemnicy....., ale nie mówcie nikomu...., planuję porwać mojego Ślubnego ze szpitala na małą przepustkę . Już kiedyś go porwałam...do biura paszportowego, bo wymagali obojga rodziców, a nawet trudniej było, bo wtedy było lato i problem był z ukryciem wenflonu wbitego w rękę, a teraz, w dobie zimna i kurtek, to będzie pikuś ;)
No to zmykam, bo jutro znowu pobudka przed godz. 7.
Zimno się zrobiło za oknem i pomyślałam o Was .. Co prawda nie przesiaduję z Wami w kawiarence ale myślę , że piecyk na drewno przyda się. Pamiętajcie do kominka dokładać . Następnym razem trochę drwa przytacham , bo długa zima przed nami brrr Pozdrawiam Wszystkich cieplutko ..
Witaj Megi, faktycznie chłodno, ogień tak przyjemnie ogrzewa.
Aż cieplej się robi , również na sercu kiedy kominek grzeje i tańczy ogień. Dzień dobry niedzielne. Mam takie ciche marzenie, choć raz jesienią nie przeziębić się. Kocham październik i listopad, ale chciałabym choć raz bez kaszlu i kataru. Zmykam, żeby wirusów w kawiarence nie rozsiewać. Miłej niedzieli :)
Witam leniwie..niedzielnie....
kawusię mam świeżą, więc zapraszam.....do kawusi dla tych,co cukru nie mają dość-przyniosłam tartę z jabłkami i orzechami...a dla Aloalo mam bezcukrowe ślimaczki drożdżowe z jabłkami
W piątek na wizycie u gina okazało się ,że...
Wykres KTG jest niczym wykres sejsmografu z malutkiego trzęsienia ziemi, ale spoko-zdążmy..
Moja Mała jest już gotowa do przyjścia na świat
Ja również jestem gotowa na moją Małą..
teraz tylko czekamy,aż się zacznie trzęsienie ziemi o wyższej skali i bujamy się do szpitala( chociaż chodzi mi też po głowie,że jak nie zdążę to przecież zawsze mogę urodzić w domu :P)
więc leżę sobie haftując bieżnik i czekam....Pokoik Małej już praktycznie gotowy(trzeba tylko zawiesić nowe zasłonki i lampę), torby spakowane, cały dom wybłyszczony....Mój gin pozwolił mi od poniedziałku doprowadzać ogród do jako takiego wyglądu( znaczy się mam pozwoleństwo na wyrywanie przekwitłych kwiatów na kolanach w ilości 1 do 1,5 roboczogodziny), nie trawię bezczynności,a umiarkowany wysiłek jest dla mnie wręcz wskazany i działa na mnie tak, jak swego czasu siłownia na naszą Smakosię(uwielbiam endorfiny)
jak mi się uda-wdepnę później
do miłego
ps. jak będzie już po...-wyślę mmsy ze zdjęciem :-)
Witam poniedziałkowo
Odpoczęłam. A Wy? Dobrze się szło rano do pracy. Aura całkiem znośna. Teraz oczywiście kawa i mozna startować w ten nowy tydzień. Ciekawe jaki będzie?
Aloalo, Hope, cieszę się widząc dobre wieści o Was. Juz zaczynam Was wypatrywać z takim małym niepokojem. Najwyraźniej wkręciłam się w oczekiwanie... Ależ będziemy się wszyscy cieszyć Szampany wystrzelą z wielkim hukiem
Lenka, widzę, że się trzymasz dzielnie mimo, że na głowie masz tysiąc spraw. Ile to czasami trzeba "udzwignąć", co...? Jeszcze trochę... Udanego, radosnego "wykradania" Połówka
Herbaciana, dziękuję za każde, miłe słowo. Uściski .
Jako, że 1 listopada przypada w sobotę, to pracodawcy muszą oddać ten dzień w innym terminie. U mnie chyba przypadnie to w poniedziałek (10-go) i tym samym szykuje mi się dłuuuugi weekend. A u Was jak to będzie wyglądać?
Dobrego, nowego tygodnia
Dzień dobry poniedziałkowe :) Mam dłuższy weekend, bo odbieram wolny poniedziałek za przepracowaną kiedyś sobotę.
Smakosiu to będzie naprawdę długi weekend. :) Nie wiem jak będzie u mnie, ale najprawdopodobniej w zamian nam dadzą wolna Wigilię. Mąż w zamian dostanie wolny 31 .12.
Miłego i słonecznego tygodnia :)
Pozdrawiam w ten piękny poniedziałkowy dzień WSZYSTKICH kawiarenkowiczów i sympatyków siedzących po kątach w kawiarence.
Szczególnie pozdrawiam nasze kawiarenkowe przyszłe mamy.
Nie mam, wystarczy tylko aby zastąpił mnie mój zastępca. Pracuję na 1/16 etatu na umowę o pracę a pozostale zarobki to umowa zlecenie- oczywiście robi się to samo co na umowę, chore?
Witam w nowym tygodniu :)
Przywitać się tylko przyszłam i lecę, ale musiałam sprawdzić, co u naszych ciężarówek ;) Czekam na wieści ! Fajnie będzie :)
Dla głodnych zostawiam pyszną fasolkę po bretońsku. której nie robiłam już chyba ze sto lat, ale taka pyszna mi wyszła, że postanowiłam się podzielić.
Jeja! Fasolka! Ja też jej nie jadłam "ze sto lat". Jesień, to dobry moment na takie menu więc chętnie bym się przysiadła do takiej solidnej porcji (szczególnie, że nikogo bym nie musiała przepraszać - wiesz o czym myślę?)
Hihi, ja też nikogo nie musiałam przepraszać, bo dzieciaki się nie liczą, niech u siebie siedzą i tam się klimatem zachwycają .
Witam wtorkowo :)
Brak Ślubnego w domu chyba mi szkodzi....bo zaczynam myśleć ;) Co gorsze myślę o małym remoncie.... Po Smakosiowych kuchennych rewolucjach poważnie zastanowiłam się nad swoją łazienką. Jest już tak stara, że aż się kafelki marszczą i tylko szafki bym mogła zostawić, bo nie są takie ostatnie. Przedpokój też prosi się o zmiany i to razem z wymianą drzwi wejściowych, co mnie najbardziej niepokoi, ale z decyzjami poczekam na powrót Ślubnego. Ale się chłopina ucieszy .
Zostawiam kawę z ciśnieniem dla potrzebujących i spienione mleko dla....karmiących (?) .
Uuuuu,to faktycznie robi się niebezpiecznie . Takie myślenie często kończy się (niby) szybką akcją, której potem nie ma końca
Twój "ślubny" nieustająco w Tobie zakochany, to jak sądzę dzielnie przełknie tę nowinę
A ja tam jesień uwielbiam. Długie wieczory przy kominku w ręku książka lub aromatyczna kawa, herbata. Więcej mam wtedy czasu dla siebie, więcej na przemyślenia, wyciszam się. W lecie jestem zaganiana, fajnie tak jesienią odpocząć. Może będę w tym co piszę odoosobniona, ale uwielbiam jechać samochodem, gdy pada:) Najbardziej oczywiście kocham złotą polską jesień:) spacery, ładne widoki
Armeniko, witaj w Kawiarence
Twoja wersja jesieni faktycznie jest bardzo sympatyczna. Podpiszę się prawie pod każdym słowem, ale pominę tę jazdę w deszczowy dzionek. Jeszcze jazda, to pół biedy, ale stanie na przystanku i uciekanie przed falą kałuży spod kół auta, to już średnia przyjemność .
Ps. W Twoim "profilu" jest super zdjęcie. Jeśli przedstawia ono Ciebie, to muszę napisać, że bardzo ładna dziewczyna z Ciebie.
Witam!
Wpadam na chwilkę, żeby zameldować, że wszystko w porządku u nas :) Oby tak dalej.
Lenko - Ty się dziesięć razy wypluj z tymi skurczami w moim przypadku! Ja nie mogę zacząć rodzić, bo muszę mieć cesarskie cięcie a skurcze mogłyby mocno namieszać. I mam jeszcze czas. Uzbrój się w cierpliwość. Czekamy na Maleńką Ady - ona już jest terminowa :) Mnie się nie spieszy :)
Uściski dla Wszystkich! Pa!
A ja ani słowa o skurczach... ;) Przeca wiem ;) Ale że będzie fajnie, to nie zaprzeczysz ? Jestem pewna, że wytrzymacie jeszcze z miesiąc, a potem to już pełnia szczęścia :))) I doczekać się i tak nie mogę . A macie może jakąś wstępną listę imion branych pod uwagę ? Ja przy Dużej nie miałam problemu z imieniem, ale przy Małej była taka lista utworzona, do której każdy z rodziny czy znajomych dorzucał swoją propozycję i potem drogą eliminacji zostało 5 najlepszych, a dwa z nich Mała otrzymała :).
Trzymam kciuki , zeby wszstko poszlo po Twojej mysli :)
I ja też do LENKI- moja Mała to najwcześniej w sobotę niech się rodzi, nie wcześniej!!!! bo mi zus nie doliczy października!!!oni doliczają tylko pełne miesiące,więc jak mi braknie dnia,dwóch to ja będę w czarnej...doooopie....No!
Witam środowo
Mówię Wam jakie słońce za oknem. Łał! Na termometrze tylko 3 stopnie, ale dzięki tej "złotej kuli" na niebie odczucie jest całkiem znośne. Nawet fajnie by było zrobić sobie dzisiaj spacer. No nic, póki co trzeba brać się za pracę. Zaparzę jeszcze herbaty z sokiem i cytryną i już mnie nie ma.
Dobrego dzionka
Ukłoniki Środowe!!!
Kilka dni mnie nie było jakoś, takoś poleciało mi....nie wiem kiedy, że już środa..... Wczoraj cały dzionek we Wrocku, bo miałam dentystkę umówioną i potem na polerowanie reflektorów w aucie pojechałam... Oczy auta mego przejrzały, ale moje nadal ślepawe pozostają, więc efekt będzie mizerny z naszego współdziałania...hi hi hi Ale zrobione i odhaczone... Jeszcze muszę się do ,,magika" umówić co to mi naprawi to, że po stronie kierowcy zimnem zapodaje, a po stronie pasażera ciepełkiem... To kolejny raz trzeba będzie Wrocław nawiedzić....
Bubusiowi sama uszyłam zasłonkę na jedno oczko, by trzy godzinki dziennie męczył drugie....:) nic w okolicznych optykach rozsądnego nie było, więc do netu zajrzałam i znalazłam.... 35zł jajowata osłonka z trzema nacięciami, na okularki... Więc odrysowałam na mięciusim, trzywarstwowym materiale osłonkę gumową co w domu miałam i obszyłam. Zrobiłam i obszyłam nacięcia i gotowe.... Koleżanka też ma malca, któremu szukała poręcznej i wygodnej osłonki, jak zobaczyła moje ,,dzieło" to wzięła resztę tego materiału i też uszyła :) ot co...:)
Poczytałam co tam u Was, pozytywne nastroje u Wszystkich, również u naszych Ciężarówek, więc i ja się cieszę :))
Idę piecyk sprawdzić, podłożyć nieco drewka i czas do kuchni mykać, za pierogi z mięskiem się brać....
Buziolki!!!
Pomyslowa kobietka z Ciebie Iwciu . Musisz ta oslonke do brykow wlasnej roboty opatentowac :)
...hi hi hi dzięki Moniu za uznanie :) chyba po prostu pazerność na WŻ jest zaraźliwa, bo szkoda mi było wydawać kasiorkę i zrobiłam sama :)) Pozdrowionka!
Witam
Dzis mglisto , mzawkowo i chlodno.Mgla jak mleko , nic nie widac ...
Dzieciaki maja wolny tydzien , siedza w domku . Powoli szykujemy sie na Halloween , dynie mamy juz zakupiona .
Dla poprawy nastroju przynioslam pizze :)
Dobry wieczór!
Dziś rano zaliczyłam pierwsze tej jesieni drapanie szyb.... Ale w ciągu dnia wyszło słońce, zresztą jak drapałam szyby, to już świeciło a wręcz oślepiało. Tym sposobem temperatura w ciągu dnia wzrosła do +12 w cieniu co w słońcu dawało cudne odczucie ciepła. Jutro jednak już ma być deszczowo.
Czujemy się dobrze. Po rozpychaniu brzucha uznaję, że Dziecię też czuje się dobrze.
Lenko - na liście są trzy imiona :) Przy Bobie poszło nam gładko, a teraz mamy kłopoty :) Ja mam faworyta, ale jakoś Ojciec Dziecięcia ma minę nietęgą :)
Aduś - życzę pełnego zaliczonego miesiąca. Ale Wszystkich Świętych też sobie odpuść :)
Zmykam. Dość siedzenia :)
Pa!
Witam jeszcze środowo :)
Pewnie nocka mnie w kuchni zastanie, bo muszę poprzekładać kapustę kiszoną do słoików i zapasteryzować, a kiszę tego trochę, więc nudy nie będzie ;) Coś nie mam czasu się nudzić ostatnio. Za wszystkim muszę łazić sama : do piwnicy po słoiki, żarówkę w aucie wymienić, bo mi się musiała spalić, wynieść śmieci itd. Jak Ślubny jest, to to się samo robi . Mam nadzieję, że wróci przed mrozami, bo nie wiem, jak sama opony zimowe wytacham z piwnicy....
Czy u Was też są takie mgły ? Matko jedyna, dzisiaj wracając ze szpitala ledwo trafiłam w zakręt, takie mleko było. I wiedziałam gdzie on ma być, a i tak nie mogłam go namierzyć. Wczoraj w czasie meczu było tak biało na boisku, że dziwiłam się, jak sędzia coś widzi..., ale patrząc na wynik, to pewnie dlatego tak było, bo nawet Bóg nie chciał na to patrzeć ;) .
Ciężarówki, co Wy takie leniwe do rodzenia ? Teraz to jedna przez drugą - ja jeszcze nie, ja też nie teraz, a ciocia Lenka czeka ;) Zarządzam rozkład rodzenia : Hope może już się spinać po niedzieli i czekam na fotkę niuni ;), a Aloalo ma jeszcze poleżeć do grudnia ;). Taka dobra będę :)
No idę coś porobić, bo dzień się kończy....
U nas od dwoch dni takie mgly , normalnie mleko nic nie widac . Lenka ale pracus z ciebie :) Ajak robisz ta kapustke ? Moj slubny pracuje praktycznie od rana do wieczora wiec u mnie tez wszystko na mojej glowie .Na szczescie mam malych pomocnikow , wiec smieci , odkurzanie oni przejmuja .
Witajcie czwartkowo
Ciiii..., bo może Lenka jeszcze śpi. Napracowała się dziewczyna. Kiedy ja byłam od półtorej godziny w głębokim śnie, Ona zabierała się za pakowanie kapusty do słoików. O ludzie!
A to słońce, co wczoraj u mnie było, to gdzie teraz jest?
Kawy? Komu kawy? Mogę zrobić "rozpieszczalną".
No to dobrego dzionka!
Witaj Smakosiu , ja sie pisze na Twoja kawusie , przy tej pogodzie to jakos "zaskoczyc " nie moge
Witam czwartkowo :)
No samotność mi stanowczo szkodzi...i to do tego stopnia, że zabrałam się za....uwaga...pieczenie . Upiekłam ciastka, moje biało-czarne wianuszki, polecam, częstujcie się, bo całkiem dobre. A najgorsze jest to, że Ślubny jeszcze ze szpitala nie wyjdzie przynajmniej tydzień.... Matulu, przecież ja z tej tęsknoty to jeszcze i za porządki jakieś generalne się wezmę ;)
Lajan, Ty pozdrawiasz z ranka, a ja z wieczora, bo to moja pora :)))
Monia, ja kapustę kiszę najczęściej dość tradycyjnie w beczce lub wielkim garnku, tylko dodaję zawsze startą marchewkę (bo wiem, że nie wszyscy dają), a w tym roku pierwszy raz po przełożeniu do słoików pasteryzuję ją 5 min. Zobaczę czy lepiej się będzie przechowywać.
Smakosiu, dziękuję za dopilnowanie ciszy, bo faktycznie o 7 jeszcze spałam . Za to po przebudzeniu od razu nastawiłam wielki gar rosołu, żeby dziewczyny miały już gotowy po szkole i żeby Ślubnemu porcyjkę przygotować. W nagrodę jurto przyniosę Tobie do pracy kawę z ciśnieniem i spienionym mlekiem :)
Hope, jeszcze tylko jutro wytrzymaj, a ja już chłodzę szampana...i to oryginalnego...z biedronki .
Aloalo, Ty jeszcze leż spokojnie, dla Ciebie specjalnie kupię drugiego oryginalnego szampana z biedronki, jak przyjdzie czas Twojego synusia.... ;) No i nie martwcie się utylizacją trunku, ja sobie ze wszystkim poradzę .
Ooooo, skoro Ty mi chcesz uprzyjemnić poranek kawą z ciśnieniem, to ja Ci pomogę utylizować szampana Zgadzasz się? Wszyscy pewnie już dawno się połapali, że jestem wierną fanką trunków z Biedronki więc nie powinnaś być zaskoczona moją propozycją
Kurcze! Trzeba coś wymyślić - ręce czymś Ci zająć, bo Ty faktycznie gotowa jesteś zabrać się za jakiś remont pod nieobecność ślubnego
No pewnie, że zgadzam się na pomoc w utylizacji, tym bardziej że mamuśki nam odpadną od alkoholu i konkurencja będzie mniejsza, a w końcu to oryginalny szampan z Biedronki .
Nooo, zajęć mi teraz nie brakuje, bo wszystko muszę sama - sama każę dziewczynom wynieść śmieci, sama gonię je do odkurzania..., wszystko na mojej głowie... ;)
A to dobre! Faktycznie ręce masz pełne roboty A! Jeszcze jedno - Ty tak głośno nie mów o tym szampanie, bo jak Bahati usłyszy, to ja marnie to widzę. Wiesz, że to pazerota i nie ma zmiłuj - jak dopadnie do butelki, to nie odpuści. Na bank będziesz biec do Biedronki po kolejną flaszkę z bąbelkami ;-)
Lenka, witam Cię znowu z ranka.
Zapraszam do mojej piwnicy, stoi tam około 30 butelek własnego szampana / 12 lat !!!!!/ z czystego soku z białych winogron. W smaku REWELACJA!
Piątek! Piateczek! Piąteluniek!
Jupi!!! Jutro się wyśpię! A Wy też macie taki plan?
Od rana trochę mgły, ale nie jest źle. Dziś po pracy idę na "smentarz" a jak wrócę, to w domu będzie czekała przepyszna zupa, którą sobie wczoraj ugotowałam. Kupiłam w Lidlu puszkę pomidorów z papryką. Myślałam, że papryka nie będzie mocno wyczuwalna a tu miłe zaskoczenie. Już po otwarciu fajny aromat. Upiekłam dynię, dolałam bulionu z indyka, do tego zawartośc puszki, trochę imbiru, zmiksowałam wszystko i "odpłynęłam" w zachwycie Polecam takie połączenie.
Lenka, coś mi się zdaje, że wczoraj się zasiedziałaś i dzisiaj nie będzie Twojej obiecanej kawy z ciśnieniem. No dobra, to zrobię "rozpieszczalnej". Trudno się mówi...
No to dobrego dnia!
Ukłoniki prawie łikendowe!!!
Uciekł mi ten ekran na lewo i dziwnie się pisze... Dziś szybciutko się witam i zmykam, bo mam dużo porządków jeszcze do zrobienia, a dziś wieczorkiem goście zjadą.... A jeszcze trzeba ostatni różaniec zaliczyć wieczorkiem....( bo nie wiem czy wspominałam, że Bubuś w maju do komunii idzie... Taką propozycję dostaliśmy dla drugoklasistów od księdza, bo miał tylko troje dzieci ,,trzecioklasowych" i tym sposobem o rok wcześniej będziemy ,,komuniować" )...
Myślę już co by tu na kolacyjkę podać i chodzi mi po głowie tarta porowa z odrobinką boczusia......wszystko mogę wcześniej przygotować, potem tylko skomponować razem i do piekarnika :)
Lenka kobitko jeszcze tydzień....??? Ranyyy... pomożemy Ci być zajętą bardziej nami ( kawiarenką, paleniem w kominku, układaniem kompozycji jesiennych w wazonie, parzeniem kawusi ekspreśnej, dla mnie bez mleka ) i cierpliwą jeszcze chwiluńkę.... Już sobie wyobrażam co Ty ,,zrobisz" Mężowi jak wreszcie wróci...
Smakosiu, Twoje zawołanie piątkowe.....Bezcenne :)) A tą zupką po przeczytaniu, to aż przez monitor mi zapachniało Mmmmmm.....
Lajan, takie cudności w piwnicze chowasz.... u mnie by pewnie nie postały :))
Monia, pokażesz nam coście z dyńkami porobili ciekawego...?
Młego łikendowania i rodzinnych spotkań!!!
Witam piątkowo :)
Smakosiu, jak to, kawy nie wypatrzyłaś...? Ja po cichutku zostawiłam, żeby w pracy Ci nie przeszkadzać ;) Teraz przyszłam już z drugą, więc może masz jeszcze ochotę ?
Lajan, Ty kusicielu :) Ja strasznie przekupna jestem i za szampana to pół Europy mogę przejechać ;) Jak ja lubię bąbelki....
Iwcia, ja sama nie wiem jak jeszcze tyle wytrzymam sama. Już mi się znudziła taka samodzielność ;). No a Was czeka niespodziewanie wielkie wydarzenie w życiu Bubusia, a młodsze dzieci są gotowe na przyjęcie pierwszej komunii, czy mają jakieś obawy ?
Lecę na zakupy i zatankować, bo potem muszę jeszcze zrobić 3 stroiki na groby, kotlety na jutro, ciasto upiec, posprzątać kuchnię i przynieść z piwnicy tonę zniczy. Mam cichą nadzieję, że uda mi się jutro porwać Ślubnego na 2 godzinki i pojechać z nim na grób jego rodziców....Zawsze byliśmy tam razem....
Z Tobą zawsze, chętnnie wypiję! (nie tylko bąbelki)
A ja dziś z samego rana poszłam na spacerek ( w prawdzie z wozem w ręku -na zakupy, ale jednak :) ) Szaro jakoś tak i niemrawo :( Wszyscy gdzieś zasuwają a ja na luziku po zakupach ......Wyjeżdżam ! zaraz będę miała chwilunię dla siebie bo zrobiłam sobie wolne aż do poniedziałku :) Nagle staję i słyszę anielski głos ,dochodzący z mijanej knajpki ,po francusku O!
To po francusku więc ni w ząb nie rozumiem ,ale zawzięłam się i oto piękna muzyka ,którą usłyszałam :
http://www.youtube.com/watch?v=7oHptpNhnWo
Taka jesienna i o miłości :) Pozdrawiam Was :) J.
PS. Może tę chandrę jesienną troszkę osłodzi :)
Zachwyca mnie język francuski a jak śpiewa Indila, to już w ogóle...nic tylko się ":rozpływać" w dźwiękach. Słuchałaś innych piosenek tej wokalistki?
No to jeszcze trochę sobie ponucę
I ja chodzę i nucę :) Jakoś mi się zrobiło nie tyle lepiej ale jakoś tak lżej bo ,przygotowuję się na jutro ,jak każdy ( pewnie z Nas )......wspominać tych co już poszli dalej .....a ta pioseneczka jest jakaś taka ....że hej ,pasuje do nastroju :) Pozdrawiam Was ciepło Kochani ......
Ja się delektuję na maksa, bo dostałam dwa dni temu, od męża tą właśnie płytę
To pierwsza od dawna wokalistka francuska, którą się zachwyciłam... dawno temu takie wrażenie zrobiła na mnie stara jak świat piosenka Mylene Farmer ,, Caifornia " http://w552.wrzuta.pl/film/6YLnCv5bXNV/mylene_farmer_-_california
Witajcie poniedziałkowo i listopadowo
To kiedy zaczynamy "pierniczenie"? Kurczę, jak ten czas pędzi.
Ten tydzień nie będzie łatwy.
Zrobię kawę i zmykam do swoich papierów.
Udanego startu w nowy miesiąc
Ja również witam w nowym tygodniu i nowym miesiącu.....liściasto i listopadowo...
Malutka jeszcze sobie mieszka w brzuszku, poczekam tyle, ile Jej potrzeba- w końcu już bliżej,jak dalej :-)
Kończę poprawki w sprzątaniu po domownikach( którzy nota bene się bardzo starali, ale sami wiecie,że ja inna jestem i muszę mieć po swojemu)....
Czeka mnie dzisiaj jeszcze wizyta w zusie- poszłam na macierzyński od 01,11 i muszę donieść jeden papierek....
Na jutro mam zaplanowaną wizytę u gina....W środę będziemy z Małą już 40 tygodni razem ze sobą....co będzie, to będzie...Trzymcie kciuki :-) Iwcia- proszę Twój numer na priv, Smakosiu -od Cię proszę adres mailowy, chyba że wymieniłaś telefon na super ekstra odbierający zdjęcia :-) Muszę Wam przecież zdjęcia wysłać....te PO...jak już będzie ...PO
buziaki i miłego dzionka:-)
Ada, dzieki Ci dobra kobieto, że Ty pamiętasz, iz ja zacofana "telefonicznie" i nadal fotek nie odbieram. Za to będę się cieszyć e-mailem od Ciebie. A nie! Od Was Fajnie, że bez problemu udało się wyczekać tych 40 tygodni. A ja już się bałam, bo przy Twoim trybie życia, to mogło być różnie... No ale widać postarałas się
Ps. Wysyłam adres na priw.
Witam!
W kwestii pierniczenia, to mogę powiedzieć "ja pierniczę, jaki mam katar" Złapało mnie przedwczoraj w nocy, nie wiem, skąd, nie wiem, jak. Mam nadzieję, że jakoś to minie i nie rozwinie się w coś gorszego. Ratuję się czosnkiem. Strzeliłabym miód do tego, ale nie mogę miodu z powodu cukrzycy.... Kurde, kurde, kurde!
Dziś mam wizytę u gina. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że Dzidziuś siedzi sobie w miarę dobrej pozycji a nie na wylocie. Trzymajcie kciuki, proszę!
Ada - ja jestem w oczekiwaniu na dwa smsy :) Twój i mojej znajomej, która już jest na oddziale, ale jeszcze nie wie, czy będą ciąć jutro, czy w środę. Także oczekiwania mnóstwo :)
Smakosiu - nad pierniczeniem się zastanawiałam, czy robić w tym roku. Chęć mam :)
A a propos Świąt, wczoraj kilka razy przeleciała mi reklama z Lidla w śniegowo-świątecznej scenerii. Kurde, jak mnie to wkurza! Niezmiennie od lat, gdy staliśmy się tacy... europejscy :( Za chwilę we wrześniu będą reklamy na Boże Narodzenie. No tak, jestem "zmierzła". To przez hormony. I kretyńskie reklamy. I katar. Idę leżeć. Miłego :)
Ola, Ty mi się nie denerwuj, bo "kruszynka" zacznie się spieszyć na świat No!
Bidulko, że też człek nie ma jak Tobie pomóc w tym katarze Trzymaj się dzielnie i wracaj do zdrowia. Uściski.
Witam poniedziałkowo :)
Już listopad...., ale ten czas popyla... To będzie dość zabiegany miesiąc. Mamy w planach wyjazd do rodziców, bo mama ma imieniny, chcemy jeszcze pojechać w góry i posiedzieć spokojnie przy kominku, moi rodzice jadą do sanatorium nad morze i już myślimy czy ich nie odwiedzić, no i przede wszystkim planuję w końcu odebrać Ślubnego ze szpitala, co jest największą niewiadomą, bo już w tym tygodniu nie wyjdzie i chyba kolejny łikęd i święto spędzi w szpitalu.... To będzie już miesiąc, jak tam siedzi....
Smakosiu, ja też już myślałam o pierniczeniu, więc możemy pierniczyć razem i popijemy to szampanem ;)
Ada, widzisz - wytrzymałaś, bo ja tak zaplanowałam, że dopiero po niedzieli możesz zacząć...ale nie wspomniałam po której .
Aloalo, to wkurza nas to samo, tylko mnie zaczęło wcześniej, bo świąteczne słodkości pojawiły się w lidlu już na początku października...jeszcze przed zniczami , ale ja sobie mogę pozwolić na wkurzanie, a Ty nie, więc spokojnie mi tu proszę i olej reklamy ;)
Chciałam przynieść Białą Pavlową, którą zrobiłam w łikęd, ale nie dotrwała, bo została pożarta przez moją rodzinkę w jeden dzień....Jak ja jednak wspaniale piekę.... .
Miesiąc w szpitalu? Ja pierdziu! To jak już "Luby" wróci do domu, to coś czuję, że nie będzie chciał z niego wyjść. Zakotwiczy przy blacie kuchennym i będziecie zajadać Twoje smakołyki
A ja już nie wiem który raz obiecuję sobie, że wreszcie zrobię tę Pavlową. Póki co na tapecie "sypana szarlotka" No co! Też pyszna
WITAJCIE!
W nowym tygodniu i miesiącu. Fajnie, że nie tylko mnie wkurzają bożonarodzeniowe reklamy, bo już myślałam, że jestem jakaś nienormalna.
Ciężarówki Drogie wyjaśnijcie mi proszę dlaczego wieści będą tylko dla wybranych, przecież my tu wszyscy czekamy i mocno zaciskamy kciuki, żeby wszystko poszło dobrze i odbyło się w odpowiednm czasie.
Melduję, że pierniczenie już zaczęłam, to znaczy, zgodnie z tym czego nauczyła mnie babcia, ciasto zrobiłam w zaduszki, a piec będę w niedzielę Chrystusa Króla. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale faktem jest,że piernik mojej babci nie miał i nie ma sobie równych.Pierniczki będą w długi weekend, ku uciesze dzieciarni, bo już się nie mogą doczekać.
U nas słonecznie i ciepło jak na listopad, więc wszystkim życzę takiego właśnie nastroju, a "Pociągającym" i "Smarkatym" jeszcze zdrówka i Wszystkim innym chorym też.
Czy u Was też tak jest, że nachodzą Was całe tabuny kandydatów na radnych, burmistrzów i wójtów z prośbami o poparcie i z obietnicami ? Czy to tylko nasz lokalny "folklor"? Właśnie przed chwilą jednego pana odprawiłam, a że był wyjątkowo namolny, to ciśnienie mi się podniosło chyba o 100 jednostek.
Ciężarówki Drogie wyjaśnijcie mi proszę dlaczego
wieści będą tylko dla wybranych, przecież my tu wszyscy czekamy i mocno
zaciskamy kciuki, żeby wszystko poszło dobrze i odbyło się w odpowiednm
czasie.
No właśnie?!
Pozdrawiam wszystkich ciepło :)
O kurcze! Przypomniałaś mi o "pierniczeniu". Najpierw sama o tym wspominałam a teraz nagle okazało się, że totalnie zapomniałam, iż trzeba zabrać się za jakieś konkretne ruchy. Hm...może w niedzielę...?
W moim rejonie jakoś nie ma praktyk nachodzenia w domu przez kandydatów. Oczywiście ulotki i inne plakaty, to norma, ale na tym koniec. A może mi się tylko tak wydaje, bo kto wie jak jest w innych dzielnicach...?
Dobry wieczór!
Przestało mi ciec z nosa. Ale to żadne pocieszenie. Katar się zatrzymał i teraz przypominam rybę. Oddycham otwartą paszczą, bo jak ją zamknę, to się duszę. I lekko kaszlę. Ale bardzo lekko. Wczoraj gin powiedział, co mogę brać, żeby się wspomóc a jutro idę do diabetologa, która jest jednocześnie specjalistą od wnętrzności, więc dam się osłuchać.
Gin mnie pochwalił, że leżenie przyniosło skutki, nie jest gorzej, niż było a nawet Dziecię uniosło się ciut wyżej, co mnie niezmiernie cieszy. Mąż ma za dwa tygodnie wolne, więc zamierzam do tego czasu pięknie dotrwać. Albo i dłużej. Co jeszcze lepszym będzie.
Herbaciana - wieści z mojej strony będą, jak najbardziej. Tylko zdjęcie nie. Z pewnych względów w pewnym momencie przestałam umieszczać na forach prywatne zdjęcia. Do mnie kandydaci nie chodzą, ale moja mama ma nerw tak, jak Ty. Bo tam łażą :) Z jakiego przepisu korzystasz na piernik?
Lenko - przytul Męża ode mnie. Bo zdaje mi się, że mamy wspólnego nie? Coś tam kiedyś było. I o plecach coś. Kurde, skleroza mnie bierze :) A jak planujesz remont łazienki, to ja Ci już współczuję.... :)
Smakosiu - jak Mama się czuje? Wracają jej siły?
Hope - jak Twój sejsmograf? :)
Aaaa, ostatni hit Boba :) (acha, dla tych, co nie są od dawna w Kawiarence Bob to nie jest prawdziwe imię Boba, to taki pseudonim dzięki Smakosi). Otóż wczoraj Bob rozwiązał zagadkę o treści "dlaczego mama ma taki śmieszny pępek" (wystający). Wyjaśnienie brzmi "Masz taki śmieszny pępek, bo dzidziuś tam ma pewnie nos" No. I wszystko jasne :)
Zmykam. Szykować kolację nr 1 :)
Otóż wczoraj Bob rozwiązał zagadkę o treści "dlaczego
mama ma taki śmieszny pępek" (wystający). Wyjaśnienie brzmi "Masz taki
śmieszny pępek, bo dzidziuś tam ma pewnie nos" No. I wszystko jasne
:) Zmykam. Szykować kolację nr 1 :)
A nie mówiłam, że Bob jest the best! Dzieci, to mają super skojarzenia, prawda?
Pytałaś o Mamę.... Z jednej strony OK, bo już po chemioterapii i teraz czas na odpoczynek. Wizyta kontrolna dopiero 26-go stycznia, ale załamujemy ręce, bo trądzik różowaty tak się rozpanoszył, że już brak sił... Normalnie ręce Mamie opadły. Wyjść do ludzi nie da rady, bo widok straszny a antybiotyku zastosować nie można. Próbujemy zadziałać maściami. W weekend, to normalnie "rozbeczałam" się z tej bezsilności (gdy nikt nie widział). No ale już się pozbierałam i czekamy na poprawę
A z Ciebie, to można być normalnie dumnym! Super sobie poradziłaś ze wszystkim, bo to przecież nie byle co - mało, że trzymasz dietę, to na dodatek "poskromiłaś" swoje "maleństwo" Brawo! A przy tym wszystkim jesteś kochaną mamą Boba, któremu przez cały tydzień musisz dodatkowo zastępować tatę. Dzielna Kobieta!
Witajcie środowo
Fajna pogoda dzisiaj. na termometrze 8 stopni, bez wiatru i ślicznie wyglądał wschód słońca. Później ma się zacząć chmurzyć, ale poranek super.
Zabieram się dzisiaj ostro do pracy, bo sporo jej przede mną i pewnie szybko zleci czas.
Zostawiam kawę "rozpieszczalną" i zmykam.
Dobrego dnia
WITAJCIE! środeczkowo.
U nas też pięknie, słoneczko i ciepło,aż nie chce się w domu siedzieć.
Aloalo, dobre i tyle. Piernik moja babcia robiła "na oko" i był to najlepszy piernik jaki kiedykolwiek jadłam, a ja korzystam z przepisu ze starej "Kuchni polskiej" i też jest niezły, ale Ty masz chyba leżeć, a nie zarabiać ciasto, prawda? Proszę pogłaskać brzuszek i ucałować Boba, bystrzacha z niego!
Smakosiu, mam nadzieję, że z Mamą będzie lepiej.
Wszystkim miłego dnia życzę.
Ukłoniki Czwartkowe!!!
Nie miałam kilka dni internetu i...... normalnie się stęskniłam za Wami :)
Wczoraj jak włączyli necik, to od razu sobie poczytałam, co tam słychać w kawiarenkowych zakątkach i tylko na tyle miałam czasu.....Dziś się poprawiam i się witam :)
Muszę trochę wyluzować, bo jakaś wściekłość mnie ogarnia, zbyt szybko się złoszczę i nie mogę tego opanować.... mam takiego nerwa, co dosłownie wyskakuje jak z kapelusza nieproszony....:( Sama siebie potem karcę, ale jak już pisałam muszę wyluzować, cokolwiek to znaczy..... Może to ta jesienna chandra, jak napisał Lajan, a może coś innego, nie ma znaczenia, nie chcę tego i już!
Lenka, mam nadzieję, że Twój Mąż jednak wyjdzie przed łikendem i będziecie mogli wreszcie się sobą na nowo nacieszyć!!! Tego Życzę i ściskam kciuki!!! Pytałaś o podejście dzieci do komunii... myślę, że podejście księdza (mamy nowego, młodego) ma tu kluczowe znaczenie, bo zawsze poświęca trochę czasu by do nich coś powiedzieć w trakcie mszy, czy różańca. Tłumaczy co będziemy teraz robić, o czym mówić i kiedy mają naśladować jego gesty, ma czas dla dzieci po mszy na pogaduchy... Dzieciaki czują się wyróżnione i ważne.
Aloalo, lepiej już z tym katarem...? Cieszę się jak dziecko, że dajesz radę wszystkim zakazom-nakazom i to przynosi pozytywne efekty. A reklamy przedwczesne też mnie wnerwiają , ale ja z tym moim, ostatnio drzemiącym we mnie nerwem, nie jestem wiarygodna...hi hi hi
A Bob to będzie lub może już jest, Mistrz ciętej riposty! Ma odpowiedź na wszystkie nurtujące zagadnienia i dobrą puentę :) Po prostu Mistrz :))
Smakosiu, ten różowaty, to faktycznie dziadostwo trudne i uciążliwe, mój ojciec miał takowy na nosie, (wyglądał ja stary pijak, bo tylko nos był zajęty) nie mógł tego niczym maskować, by nie pogarszać sprawy. W końcu maści pomogły. Mam nadzieję, że u Twojej mamy już niebawem odpuści i będzie mogła swobodnie odetchnąć, po i tak trudnym dla Niej czasie....
Buziolki!!!
Witam czwartkowo :)
No i już jest pewne, że kolejny tydzień mój Ślubny spędzi jeszcze w szpitalu, więc do 11 - czyli do końca długiego łikędu nie wyjdzie.... A tak liczyłam, że może chociaż w poniedziałek...., więc dalej walczę sama....
Muszę się pochwalić, że ostatnio dokonałam kolejnej naprawy samochodu i to własnoręcznie . Na jakiejś wyrwie w polnej drodze urwała mi się osłona przy nadkolu. Drogi mamy takie, że aż się asfalt marszczy i od tego pęka, a to odbija się na podwoziu mojego auta i to dosłownie. Walnęłam w dziurę, której nie było widać, ale poczuć się dało i to badziewie jakieś takie plastikowe sobie pękło, śrubka odleciała, osłona opadła i dyndała, a przy skręcaniu tarła o oponę. Chcąc nie chcąc musiałam zatrzymać się w szczerym polu i chociaż na powrót do domu to połatać, ale czym ? A musicie wiedzieć, że pod spodem mam wyjątkowo brudny samochód.... Jedyne z zestawu narzędziowego, co znalazłam w torebce i co nadawało się do celów naprawczych, były... plastry ;). Wybrzydzać nie zamierzałam, bo nic innego związanego z mechaniką samochodową nie miałam i przystąpiłam do naprawy. Podścieliłam sobie kocyk - bo BHP i higiena pracy przede wszystkim - skręciłam koła dla lepszego dostępu i naplułam na pękniętą część w celu oczyszczenia rany ;). W końcu nawet początkujący mechanik wie, że do brudu nic się nie przykleja. W bagażniku znalazłam jeszcze jakąś podkładkę, która profesjonalnie usztywniła pęknięcie i plasterkami posklejałam osłonę i podkleiłam ją, żeby nie dyndała. I trzyma się .... na razie... :))) Nawet Ślubny dumny był z mojej pomysłowej naprawy, ale aż śmiać nam się chce, jak tylko pomyślimy o minie naszego mechanika, kiedy zobaczy nowatorskie sztuki naprawcze, jak podjadę wymieniać opony i przy okazji połatać osłonę silnika .
Aloalo, ci nasi mężowie..., a raczej ten nasz wspólny mąż, to chyba nawet w tym samym czasie do domu wrócą... ;) Jak oni/on to robią ?
Iwcia, te nerwy to pewnie przesilenie jesienne ;) U mnie też zaczyna się zazwyczaj późną jesienią, a kończy wczesną jesienią...następnego roku . To przez jesień... ;)
Smakosiu, strasznie współczuję Twojej mamie, bo jak tylko pomyślę, jak ona jeszcze męczy się psychicznie i to po tym wszystkim, co już przeszła z chorobą, to aż mi się chce płakać, a co dopiero Tobie albo jej...., bo też pewnie nie chce Ciebie martwić i po cichu cierpi....
Lenka, chyba zrobię Ci z ziemniaka (albo czegoś innego) order za pomysłowość i zaradność. Jesteś super Kobitką! Brawo!
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek!
No normalnie aż trudno dać wiarę, że za osiem godzin będzie można rozpocząć aż tak długi "łikend". Jupi! Mam 10-go wolne za 1-go listopada. A u Was jak to wygląda?
Pracy mam sporo więc mało czasu na pogaduchy, ale nie ma mowy żebym z Wami nie wypiła kawy. Już przynoszę "rozpieszczalną"
Iwcia, jak człowiek głośno się przyzna, że bezsensowna wściekłość go ogarnia, to potem już jest jakoś łatwiej, prawda? Trzeba przetrzymać ten czas albo wymyślić sobie jakąś alternatywę - coś, co będzie Ci sprawiać przyjemność. Może pomoże...?
Lenka, wiem, że czujesz przygnębienie, bo nastawiłaś się już na ten powrót męża. Hm... Co poradzić... Jako, że weekend i trochę wolnego, to teraz pewnie zleci szybko czas i już niedługo będzie razem w domu. Ważne żeby wrócił "naprawiony". Masz rację, ten maminy trądzik z całą pewnością mocno Ją przygnębia (albo i załamuje). Już nam ręce opadają i czuję totalną bezsilność. Pojadę dziś po pracy i zostanę do soboty wieczór, to może choć trochę Mama się "rozerwie"
Aloalo, mąż przyjedzie na "łikend" do domu? Jak się czujesz?
Hope, co u Ciebie? Torba w 100% spakowana?
Herbaciana, nadal masz za oknem słońce? U mnie szaro i mokro. Nie ma szans na poprawę, ale nic to, grunt, że nie jest zbyt mocno zimno.
Kupiłam składniki do piernika i postanowiłam, że zrobię ciasto w niedzielę. U Was już stoi i czeka na świąteczne pieczenie?
Dobrego dnia!
Pierwsza jestem z info ! Hope ma już córeczkę, a ciocia Lenka już ją widziała na zdjęciu i śliczna jest ( znaczy śliczna córeczka Ady, a nie ciocia Lenka, chociaż mąż cioci Lenki na urodę jej nie narzeka, no bo w sumie widziały gały co brały, to co będzie teraz marudził....), ale ja nie o tym - jest nas już więcej od godz. 11.45 i widać na zdjęciu, że malutka ma zdrowe płuca, chociaż to nie rtg płuc, ale buźka krzyczy z radości, że już jest na świecie :))) .
A to Ci wieści!!! Super!
Ada spisała się na medal. O, jej co ja z tymi medalami? Teraz ja czekam na fotkę płuc i nie tylko
Dzięki za informację
Smakosiu, ziemniaków Ci zabraknie na medale .
Potwierdzam, śliczności! :) Zostałem wujkiem! Jupi!
GRATULACJE!!! Zdrowia dla pięknych kobietek życzy wujek Michał! :)
No w temacie'JESIENNA CHANDRA"???? nie wypada... To prędzej popijawa czwartkowa...raczej piątkowa
A ja chyba czułam bóle Hope w kościach, bo nie uwierzycie...upiekłam znowu ciasto ! A co dziwniejsze na tyle udane, że dało się nawet przekroić i przełożyć kremem . Także mamy z czym świętować. Zostawiam murzynka i oryginalnego szampana (z biedronki) i możemy oblewać pępkowe :)))
To mówisz, że stawiasz biedronkowego szampana? Fiu fiuuuu
Ciasto i szampan mówisz.... Też nie miałaś się kiedy nauczyć piec. Jak ja z cukrzycą walczę! A jakiego śledzia nie ma? Chleb żytni przyniosę we własnym zakresie, bo mam z zaufanej piekarni. W zamian oferuję polewanie szampana tym, co mogą :) Z tym, że ja leżę a Wy podchodzicie z kieliszkami :)
Aloalo, przecież ja umiałam piec od zawsze....chyba...tylko nie lubię tego i się z tym kryłam , ale moje ciasta nawet w postaci deseczki są pyszne w treści, tylko nie w formie ;). Wiem że dzielna jesteś i wytrzymasz pokusy, a polewać możesz, bo przynajmniej pewna będę, że nic nie podpijesz . I śledzie dla Ciebie mam :). Nawet nie wiem skąd się wzięły w lodówce....
Się podpisuję pod Tym Świętowaniem... jestem już oficjalną ciocią iwcią :))
Hope, kochana Aduś, aż mi się łezka zakręciła i serducho mocniej zabiło, gdy zobaczyłam Twoją córcię
GRATULACJE!!!
Lenka, ciacho pokroiłaś, szampanocha ponalewałaś, bo jakby co służę pomocą, by ogarnąć tą impre Pępkową :))
Iwcia, ogarniaj ile wlezie. Ciacha i szampana nie zabraknie, a na deser przyniosłam nawet śledzie ;) Jak ja lubię bąbelki....
Pozdrowienia dla nowej żarłoczki i buziak dla jej mamy.
No dobra, przyznaję, podczytuję cichaczem.... Dziś jednak musiałam się ujawnić. Zwłaszcza, że jeszcze wczoraj z Hope piłam
Witam wszystkich, przede wszystkim jednak gratuluję Rodzicom. Niech Mała rośnie zdrowo!
Nabyłam drogą kupna cydr w butelce przypominającej szampana. Otwieram i zapraszam!
Na jabłka z bąbelkami też reflektuję . Ciekawe jak by smakował schabowy z bąbelkami....? ;)
No i jak już się ujawniłaś, to witaj i możesz teraz częściej się odzywać .
Kochana, bąbelki pasują do wszystkiego! Ale Ty masz pozwolenie tylko na piccolo.
To jak już się ujawniamy, to ja też podczytuję czasem ;)
Witajcie :)
Hope - gratuluję Wam z całego serca.
Witam,
ja tez z tych co podczytuje.Pogratulowac jednak musze, bo razem z Wami czekalam na szczesliwe rozwiazanie i ciesze sie okrutnie !
ps......a co z tymi zamowionymi na sobote tortami?
Podglądam Was regularnie i również gratuluję Hope! Zastanawiam się tylko kto upiekł te zamówione na dziś torty?
Witam!
Też widziałam, poryczałam się ze wzruszenia, jakby to moje :)) Oznajmiam, że przewidziałam, że Dzieciątko będzie miało włosków dużo i ma :))
A ja grzecznie czekam, mam nadzieję, że Synuś też się nigdzie nie wybierze za wcześnie. Mam się zgłosić do szpitala 26 listopada. I bardzo liczę, że nie będę musiała gnać tam wcześniej.
Spadam po Boba :)
Miłego łikędu!
Ja Ci spadnę! Ja Ci spadnę!!!
Masz zakaz szybkiego chodzenia aż do 26-go No!
Kochanie, to "spadam" to było nad wyrost. Generalnie, jeżeli nie leżę, to się po prostu toczę. Albo sunę :) Dostojnie i wolno :)
Herbaciana, przysiądź się do lampki szampana ;) Mamy długi łikęd na trzeźwienie .
WITAJCIE!
Hope, gratulacje! Wczoraj jakoś nie doczytałam, że powitałaś już na świecie swój Skarb.
Jak już napisałam u mnie bąbelki pasują absolutnie do wszystkiego, więc po porannym łyku od Lenki lecę do pieczenia ciasta z wielką ilością kefiru, gotowania obiadu, prania, sprzątania i nadziewania kaczki, bo na piętnastą jestem umówiona na sadzenie róż, bo muszę się pochwalić, że moja wieś została najładniejszą miejscowością w naszym województwie i w związku z tym dostaliśmy trochę pieniędzy na rośliny, żeby ją jeszcze upiększyć.
O matko, ale zdanie. Nie ma nic wspólnego z gramatyką i stylistyką, ale nie mam czasu poprawiać, więc tylko proszę.....WYBACZCIE!
Wszystkim miłego dnia życzę!
Dzień dobry!
Za oknem wcale nie jest dobry. Brrrr.... Wieje i leje od rana w sposób skandaliczny. Rano dokończyłam obfite zakupy. Gotuję żur- i na wszelki wypadek - krem z pieczarek, gdyby miało się jednak okazać, że Belguś, którego gościmy do jutra, do żuru entuzjazmu oczekiwanego nie okazuje. Wykopałam wszystkich do kopalni srebra i na objazd po okolicy, a z najmłodszą zamierzam piec, gotować i latać na miotle. Pewnikiem skończy się na tym, że niepedagogicznie włączę jej bajkę i zyskam cenną godzinę spokoju
Miłego dnia wszystkim życzę!
Hejka Sobotnio!!!
Słoneczko walczy z mglistym niebem i co jakiś czas mu się udaje, oby tak dalej...:)
My dziś w gości wybywamy, więc jeszcze ostatnie szlify Banana Bread i Murzynka zrobię....to jest polewę i jestem ,,redi" do drogi :) Przy pierwszym wznoszeniu szkła pomyślę o Hope i jej maluńkiej ( właśnie ciekawe ile waży??? ) bo później nie ręczę za przewrotność mych myśli
Miłego i naprawdę dłuuugiego łikendu Wszystkim Życzę..... bo zazwyczaj mówią, że długi, a i tak jakiś za krótki jest Zlatuje szybciorem nie wiedzieć kiedy, umyka przez palce....hi hi hi
Więc mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy i mamy sporo czasu wolnego....:))
Buziolki Wszystkim!!!
U nas wreszcie dziś spadł deszcz!!! Po trwającej dwa i pół miesiąca suszy, bez dnia porządnego deszczu - kilku dni maleńkiej mżawki nie liczę. Zobaczymy, co będzie dalej, w każdym razie jest to najbardziej sucha i słoneczna jesień, jaką przeżyłam.
Witam niedzielnie
Nie załapałam się na imprezę "pempkową", ale fajnie było zobaczyć, że aż tyle osób "odwiedziło" Kawiarenkę żeby pogratulować Hope. Ada pewnie już wyluzowana, przytula swoją, małą "kruszynkę" i niecierpliwie czeka na powrót do domu. Zakładam, że jutro to nastąpi. Kurcze, ależ to będą emocje dla wszystkich domowników Aloalo, zobacz co się dzieje, kiedy Kawiarenka zaczyna żyć takimi "cudami", bo narodziny, to przecież "cud". Pomyśleć, że już niedługo będziemy przeżywać Twoje, radosne rozwiązanie, będziemy się cieszyć i wzruszać. Ech, piękne chwile
Ależ mgła za oknem. Dobrze, że nigdzie nie muszę wychodzić i mogę na nią patrzeć z perspektywy kanapy. Potrzebowałam takiego dnia, bo jutro niestety (mimo wolnego dnia) mam na rano zaplanowane kontrolne badania więc trzeba będzie wcześnie opuścić domowe pielesze.
Ale póki co...czas cieszyć się dzionkiem
To co, pijemy "ekspreśną" kawę? Oczywiście ze spienionym mlekiem No to stawiam.
Dobrego dnia
Witam...już poniedziałkowo :)
Fajnie że "podczytujący" nas się ujawnili ;) I kto by pomyślał, że wystarczyło tylko urodzić...albo przynieść bąbelki i ciasto... .
Herbaciana, a dlaczego ja tak mało mogę ? Tylko piccolo...? Za co ? :)
WITAJCIE!
Myślałam, że będę pierwsza, a tu Lenka już mnie ubiegła i to na dodatek z pretensjami, że nie pozwalam jej pić. A Ty moja droga, to czym do tego męża podróżujesz? Nie samochodem aby? Chcesz żeby Ci prawo jazdy zabrali? Niech już ten Twój ślubny wraca!
Prawdziwy listopad u mnie, szaro, ponuro, ale całkiem ciepło. Wszyscy jeszcze śpią, więc mam chwilę na kawę, przynoszę rozpieszczalną, a potem dołożę pierniczki, bo mam w planie pieczenie.
Pozdrawiam.
O matko, znowu dzieje się coś z komputerem. Odkąd wrócił od "speców wielkich" ciągle z nim coś nie tak, albo zamiast wysłać kasuje, albo wysyła po kilka razy, już nie mam siły, chyba będę musiała z powrotem go oddać do reperacji.
WITAJCIE!
Myślałam, że będę pierwsza, a tu Lenka już mnie ubiegła i to na dodatek z pretensjami, że nie pozwalam jej pić. A Ty moja droga, to czym do tego męża podróżujesz? Nie samochodem aby? Chcesz żeby Ci prawo jazdy zabrali? Niech już ten Twój ślubny wraca!
Prawdziwy listopad u mnie, szaro, ponuro, ale całkiem ciepło. Wszyscy jeszcze śpią, więc mam chwilę na kawę, przynoszę rozpieszczalną, a potem dołożę pierniczki, bo mam w planie pieczenie.
POzdrawiam.
Dzień dobry!
Cóż, muszę powiedzieć, że wierszyk Lajana kompletnie nie pasuje do rzeczywistości za moim oknem. Ciepło, słonecznie, zupełnie nie listopadowo. Tylko te wieczorne mgły.....
W łikęd wysłałam Męża na zakupy z pokaźną listą uwzględniającą produkty do piernika. Mam wszystko. Tylko miodu nie wpisałam! Kurna.
Herbaciana - ja wiem, że muszę leżeć. Leżę, ile wlezie. Ale piernik się sam zarobi. Znaczy mój robot mu pomoże :)
Bob ma dziś wolne. Jest niezmiernie szczęśliwy z powodu długiego łikędu :)
Zostawiam kawę z ciśnieniem i zmykam. Miłego dnia Wszystkim!
Mnie dziś też zebrało na narzekanie. Skręciłam masywnie nogę w stawie skokowym i naderwałam staw. Cholerka, zła jestem. Nigdy nie mialam żadnego skręcenia, czy złamania. Z przymusu- unieruchomiona i jeszcze tak paskudnie na dworze.
Ukłoniki Poniedziałkowe!!!
Wywiało nas z domu w sobotę i wczoraj mimo takowego planu nie wróciliśmy....było zbyt miło i jeszcze jedną nockę zostaliśmy.... Właśnie ogrzewamy chałupkę, bo dopiero się rozpakowaliśmy po byczeniu u innych :)) Nic nie robiliśmy, a jakoś wszyscy zmęczeni, nie wiedzieć czemu
Słoneczko świeci i jest 16 st. bardzo miła odmiana po wczorajszej szarówce.....
Buziolki Wszystkim wypoczywającym i do juterka:))
Witamy (ja i Tosia) w nowym tygodniu..
Bardzo dziękuję za gratulacje, smsy i mnóstwo bardzo ciepłych słów....Telefonów było co niemiara i przepraszam,że nie odpisałam każdemu z osobna..Za to dziś bardzo serdecznie za to wszystko dziękuję:-) Moim Starym Kawiarenkowym Przyjaciołom i tym Nowym,,Podczytującym cichaczem :-)
a teraz korzystając z chwilki,że Malutka smacznie śpi opowiem Wam NASZĄ historię.....Nie będzie tak lekka i żartobliwa jak historie Lenki,ale od piątku moje(nasze) życie to trochę jak film....
Zamówione torty na sobotę...no tak....
a więc, biszkopty były upieczone już w czwartek, budynie na kremy też ugotowane....
W nocy z czwartku na piątek wybiła godzina zero....no,nie było na zegarku zera tylko 2,18,ale właśnie się zaczęło.....z częstotliwością co 20 minut.....doszłam do wniosku,że spać i tak się nie da, więc polazłam do pracowni lepić z cukru: statuę wolności,nowojorskie taksówki , buty na obcasie ,kosmetyki itp na torty osiemnastkowe, operę z Sydney dla miłośnika opery i jeszcze rycerza Mika i Myszkę Minnie....
Torty przekładałam do godziny 10 i wtedy prawie odpuściłam...prawie, bo zadzwoniłam do swojej położnej z pytaniem : ile mniej więcej mam jeszcze czasu przy skurczach co 10 minut..bo przecież są jeszcze co 8, 5 i 3 minuty...na to moja położna,że już jazda do szpitala bo ja w takim tempie urodzę za kwadrans w domu...
no więc torby, i szpital...Przyjęcie na izbie przyjęć, papierologia( przeszło 40 minut), a szpital mam koło domu prawie.....badanie i dumnie krocząc weszłam punktualnie o 11 na salę porodową....leżałam i czekałam na końcowe skurcze i tym sposobem o 11,45 powitałam na świecie malutką Córeczkę...
no i jak już opadło pierwsze wielkie szczęście to w głowie miałam potem te moje torty na sobotę....i zgadnijcie co....
Zostawiłam Malutką pod opieką pielęgniarek na 4 godziny w sobotę i pojechałam do domu wykończyć torciska(za pozwoleniem na wpół legalnym od dwóch lekarzy prowadzących)- torty skończyłam, wydałam, zdążyłam machnąć blaszkę krówki dla lekarzy i pielęgniarek z dwóch oddziałów w ramach podziękowania i zrozumienia, wróciłam do Córci.....i od piątku jestem największą sensacją w szpitalu u mnie w mieście.....
Wczoraj po 13 dostałyśmy pozwolenie (już całkowicie legalne) na powrót do domku i jesteśmy wszyscy w komplecie...
Obie czujemy się dobrze,ja mam chyba jeszcze więcej energii niż wcześniej- dostałam chyba z Córcią dodatkowy bieg albo ktoś mi podkręciła ze dwie śrubki :-)
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie i przesyłam buziole.....
do miłego
Ado ! Gratulacje !!!!!!!!!!!!
Powiem tylko .... córcia będzie znaną nie tylko w mieście ale i w Polsce cukierniczką! Pieczenie biszkoptów i '' lepienie '' tortów ma wyssane z mlekiem matki .. Z takim obciążeniem genetycznym nie widzę dla Malutkiej innej profesji .. ))
A Ty Kochana .. to Prawdziwa Kobieta .
Całuski dla Was Kobietki !
Jesteś niesamowita podziwiam ze mialas tyle siły i spokoju ja bym nie dała rady lubie piec ale przy takiej adrenalinie to ręce by mi się tak trzesly ze napewno bym tego nie skończyła . Gratulacje córeczki życzę dużo zdrowia i teraz jeśli malutka śpi ty tez odpoczmji . Pozdrawiam
Do tej pory wydawało mi się, że mojej znajomej, która rano urodziła w domu, a po południu wieszała na dworze wyprane pieluchy nic nie pobije... Nie doceniłam jednak inwencji Hope Kobieto, jesteś niesamowita!!! Chylę czoła. Jeszcze raz wszystkiego dobrego dla całej Waszej Rodzinki i ogromniasty całus w malutką stópkę :)
W zyciu bym na cos takiego nie wpadla.Pewna bylam, ze torty nie zostaly zrobione.Widac jednak , ze zawsze mozna na Ciebie liczyc! Niewiarygodne !!!
Adusia, serdeczne gratulacje, moc całusków dla Tosi( śliczne imię ) może i do mnie foteczka dotrze
Twoje wariacje tortowe pominę, szalona kobieto
Aduś, za Twoją przyczyną musiałam zajrzeć na WŻ, kurde, takie cudowne wieści! Bardzo, bardzo Ci dziękuję za pamięć , cieszę się razem z Tobą, a aczej z Wami i życzę zdróweczka dla obu Kobietek. .. No, wcale się nie dziwię, ze zrobiłaś furorę w szpitalu. Gwarantuję, ze w całej historii tej placówki nie było takiego przypadku, zeby położnica zamiast odpoczywać przy dzieciątku, "uciekła" ze szpitala dekorować torty. Nie wiem, jak to jest mozliwe, mieć jeszcze większego powera niż wcześniej, ale przecież nie na darmo nazwano Cię Cyborgiem
Przy tej okazji pozdrawiam wszystkich Kawiarenkowiczów, oraz Faworka i Koralika. Nie mam kiedy tu bywać, mój nowy facet zabiera mi cholernie dużo czasu, a poza tym nie lubi komputera a co za tym idzie, nic nie kuma w temacie internetowych przyjaźni. Nie wie, co traci, ja chociaż z daleka, duszą jestem z Wami i życzę wszystkim jak najwięcej sońca tej wiosennej jesieni.
Aduś, faktycznie można by film o Twoich wyczynach i poczynaniach nakręcić......
Niesamowita determinacja i obowiązkowość... nie wyobrażam sobie nawet jak na Ciebie w szpitalu patrzyli... Ale bardzo się cieszę, że jesteś w formie i to jeszcze lepszej :)) Całuski dla Was :)
Hope jeszcze raz serdeczne gratulacje. Imię córci śliczne :)
Ada jesteś niesamowita. Kochana pełen podziw i szacunek dla Ciebie.
Hope serdeczne gratulacje Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Maleństwa.
Przyznam, ze jak przeczytałam o tych tortach robionych w sobotę, to ... no szok . Jesteś niesamowita
Witajcie "dziewczynki" w Kawiarence
Wiesz co Ada, wyobraziłam sobie taką sytuację, że gdybym jeszcze przed Twoim porodem (w ramach żartów) napisała: Hope, to nawet jak urodzi, to urwie się ze szpitala na parę godzin żeby dokończyć torty, to nikt by nie miał wątpliwości, iż to tylko taka moja, głupawa pisanina. Ty się lepiej przyznaj - znalazłaś jakąś dziurę w kosmosie i czerpiesz stamtąd energię, czy co?
Tak sobie myślę, że Tosia (jak na ironię) będzie bardzo grzeczną i spokojną dziewczynką, która dużo śpi, bo Ty ją tak "przegoniłaś" przez te 9 misięcy, że Ona teraz musi trochę odpocząć
Życzę pięknych chwil... Niech zdrowo rośnie.
Ps. Bardzo ładne imię.
Wszystkiego dobrego , niech corcia zdrowo rosnie :) Jestes niesamowiata kobieta podziwiam i jeszcze raz gratuluje
Jeeeeejkuuu!!!' Gratuluje, gratuluje i gratuluje. Jestes niesamowita, jak mnie najdzie w koncu na posanie ksiazki, to pozwol choc jedna bohaterke na twoje podobienstwo stworzyc, ok? :) buziaki dla malenkiej i reszty ofc tez. :)
A gdybyś chciała jakiegoś bohatera stworzyć na moje podobieństwo, to moją zgodę już masz
Już czas na ....jesień zdecydowanie jestem zapracowana i to mocno :) Uwielbiam poezje + Muzykę
https://www.youtube.com/watch?v=CRce30pr5jk i jakoś uważam za piosenkę tej jesieni :)
Przewińcie tak z 1/3 albo więcej bo facet coś gada przerostowo nad treścią :)
Witajcie wtorkowo
Obudziłam się parę minut po szóstej, ale sen nie przychodził, bo po głowie biegała radosna myśl, że dziś wolny dzionek. Takie święta w środku tygodnia, to super "wynalazek"
Wczoraj już o siódmej byłam w poradni, bo musiałam zrobić trzy badania kontrolne. Stres jak zawsze był wielgaśny. Na szczęście wszystko OK. Jeszcze tylko nie mam wyniku z RTG klatki piersiowej. Na to muszę poczekać do 23-go grudnia, bo na ten dzień mam wyznaczoną wizytę kontrolną. Paranoja - żeby wcześniej nie można było dowiedzieć się o własny wynik
Jeja! Jak mi dobrze... Popijam pyszną kawę z ekspresu, nigdzie nie muszę gnać, w domu cieplutko, z głośników sączy się muzyka. Na tę chwilę niczego więcej mi nie trzeba. Tylko, że przyjdzie za moment ta "druga chwila" ...ciągle martwię się o ten nieszczęśny trądzik u Mamy. Jakoś nie widać poprawy
Chyba gdzień w oddali zza chmur próbuje się przebić słońce. Niech to będzie dobra wróżba na...wszystko.
Witajcie u nas tez słoneczko nieśmiało przebija się przez chmurki Smakosia cieszę się ze wyniki masz dobre ja jutro jadę do szpitala zrobic resztę badań potrzebnych do operacji wyznacza mi tez termin strasznie się boje czasami mam nawet czarne myśli a mam przecież dla kogo żyć . Zamykam do kuchni wstawie obiadek żeby mieć czas potem spacer
Mariolan, rozumiem Cię doskonale i wiem, co to znaczy denerwować się robiąc badania i czekając na "resztę"... ale powiem Ci z własnego doświadczenia, że wszystko przemija i jak się okazuje ten lęk jest najgorszy na samym początku drogi. Potem, kiedy już pewne sprawy będą za Tobą, kiedy będziesz znała wszelkie terminy i pozałatwiasz to, co najpilniejsze będzie Ci łatwiej. Po operacji (bo o niej wspomniałaś) poczujesz się psychicznie "lżejsza". Trzymam za Ciebie kciuki. A gdybyś potrzebowała wsparcia, to śmiało pisz na prywatną pocztę. Uściski. Emila.
Witam wtorkowo :)
Ale ten długi łikęd szybko przeleciał...i już prawie połowa listopada..., a mój Ślubny nadal w szpitalu . Matulu, jak tak dalej pójdzie, to on chyba szybciej wyzdrowieje z tych "nerw" niż od leczenia, bo jak to mówią - jak pacjent się uprze wyzdrowieć, to medycyna jest bezsilna ;). Już musowo powinien wracać, bo jak ja wyszarpię z piwnicy bombki na choinkę...? Przecież święta za progiem... :)
Hope, ja już nic nie dodam...no majtki opadają... ;) Ale Tosię ucałuj od cioci Lenki :)))
Herbaciana, ja nigdy nie jeżdżę pod wpływem, a piję wtedy, kiedy mogę i pępkowe mogłam .
Smakosiu i po sam wynik musisz tyle czekać ? Masakra jakaś, mieć już badania i opisywać je ponad miesiąc...
Mariolan, bardzo dobrze wiem co czujesz, ale Smakosia ma rację - będzie dobrze. Również trzymam kciuki :)
Aloalo, jeszcze 2-3 tygodnie i z Tobą będziemy świętować :) A może dotrzymasz do Mikołaja i zrobisz sobie śliczny, słodziutki, malutki prezencik ;) No i nam... .
Lenka, długi weekend za nami więc mam nadzieję, że wreszcie ruszy się coś w temacie powrotu Twojego Połówka do domu. Życzę z całych sił żeby się uparł jak nie wiem co i wyzdrowiał na przekór całej medycynie. No! Niech już wreszcie zacznie się cieszyć swoją kochaną rodzinką u boku a Wy Nim. Trzymam kciuki.
Ps. Ty też się trzymaj...
Witam :)
Ile mnie tu ominelo jak mnie nie bylo . Dla Hope jeszcze raz gratulacje , jejku jak ja Ci zadzdroszcze takiej kruszynki .
Jestesmy zalatani ostatnio , bo przygotowujemy sie do Komunii Krzysia . Od zeszlego roku staralismy sie zeby Komunia byla w polskim kosciele i z polskim ksiedzem , ale niestety ksiadz nas zwodzil i podjelismy decyzje , ze Komunia bedzie w angielskim kosciele . Chodzimy na msze , zebrania teraz zaczna nam sie katechezy .Z katecheza jest o tyle problem ze kosciol katolicki i salki sa w innej dzielnicy i trzeba dojezdzac a katechezy katechetka wyznaczyla na 15 30 a szkola konczy sie 15 10 ratuje nas albo zwalnianie ze szkoly wczesniej albo taksowka . Jakos ogarniemy , trzeba sobie dawac rade nie? Komunie mamy 16 maja o 17 30 . Jakos trzeba to wszystko zaplanowac i obiad i poczestunek .
Mialam wrzucic zdjecie dynki naszej halloweenowej , ale niestety aparat mi sie zbuntowal i na 6 zrobione zdjecia wyszly tylko 2 .
Bartus wskoczyl na wyzszy poziom w czytaniu teraz zamiast opowiadac co jest na obrazkach , zaczyna czytac literki . Pani jest z niego bardzo zadowolona , dostalismy pochwale na pismie za to ze z nim czytamy codziennie i , ze robi ogromne postepy .Bartus dostal dyplom i naklejki .
Serdecznie pozdrawiam , zycze milego dnia i zostawiam migdalowe ciasteczka :)
Monia! No nareszcie jesteś! Żeby mi to było ostatni raz
Gratulacje dla Bartusia. Chociaż jak wnioskuję równiez dla Was, bo poświęcacie Mu dużo czasu więc są tego efekty. Rośnie mały zdolniacha
Wygląda na to, że do maja czeka Was niezła gonitwa i niemałe urwanie głowy. No ale najważniejsze, że już wszystko się wyjaśniło w temacie komunii i teraz już tylko pozostaje zrobić sobie dobry plan. Ciekawa jestem jak potem ocenisz całą uroczystość, bo z pewnościa będzie się trochę różnić od tej, którą organizuje polski kościół. Spotkanie rodzinne będziesz robić sama czy gdzieś w restauracji?
A jak tam jesień u Was? Złota? No bo takiej Ci życzę
Smakosiu u nas zlota i deszczowa jesien i bardzo ciepla . Mam nadzieje ,ze dlugo bedzie tak cieplutko ale juz cos meteorolodzy przebakuja o mroznej zimie u nas .
Uroczystosc chyba bardzo nie bedzie sie roznila od polskiej , bo msze sa prawie takie same jak polskie ,jedyny wyjatek to komunia podawana pod dwoma postaciami i oplatek jest podawany do reki a nie do ust. Bardzo mi sie te msze podobaja piesni sa calkiem inne niz nasze inna melodyka wogole wiecej spiewaja .Spotkanie rodzinne planujemy zrobic w domu .Najwiekszy problem bedzie z zakwaterowaniem ,bo troche tych osob z Polski przybedzie .Cos wymyslimy ...
No to wygląda na to, że większość spraw ma już swój wyraźny zarys. I dobrze, bo nie będzie niepotrzebnego niepokoju. Do maja jeszcze sporo czasu i jak wnioskuję z Ciebie pewnie dobra organizatorka więc spokojnie sobie ze wszystkim poradzisz Fajnie, że atmosfera uroczystości podoba się Wam i jest zbliżona do naszej, polskiej. Czeka Was sporo wzruszeń...
Dobry wieczór!
Kolejny wiosenny... tfu! jesienny dzień mija. No mówię Wam, gdyby nie te dywany z liści to możnaby było się pomylić. Taka pienna i ciepła pogoda. Ino drzewa już prawie łyse :) W końcu prawie połowa listopada. Co też mnie dziwi, bo przecież dopiero co było Wszystkich Świętych! Nie dziwota, że znów mam odrosty :)
Cieszy mnie taka pogoda. Ze względu na obuwie. Przy takim cieple mogę śmiało śmigać (że tak sobie zażartuję) w trampeczkach. A jak jest chłodniej to muszę się wciskać w niskie jesienne kozaczki a tu bez łyżki albo Męża się nie obejdzie. W dodatku nabyłam urokliwy dodatek do ciąży w postaci opuchniętych kostek to już całkiem ciężko się je wkłada. A tramopeczki? Bez problemu :)
Smakosiu - kocham Polskę, ale to co wyczyniają z obywatelami to jakaś masakra. Tyle czekać na wynik?! Życzę temu, kto takie coś ustala, by raz w życiu musiał czekać w tak ważnej sprawie tyle czasu. Uściski dla Mamy. Modlę się, by się jej polepszyło.
Lenka - do żadnego Mikołaja! 26 listopada mam termin przyjęcia do szpitala i mam ogromną nadzieję, że do tego czasu dotrwamy. Pozdrów naszego Męża. Niech go już puszczają z tego szpitala!
Hope - witamy w domu :) Przytulaski dla prześlicznej Tosi!
Aaa! Od wczoraj w mojej lodówce leżakuje ciasto na piernik! Całą robotę wykonał Bob i robot. Ja się ograniczyłam do wskazówek słowno-palcowych :) No i przelałam ciasto do szklanego naczynia. Bob nie może się już doczekać piernika. Bob nie może się już doczekać grudnia. Bob nie może się już doczekać Mikołaja. Bob nie może się już doczekać Dzieciątka. Bob nie może się już doczekać Braciszka. Bob nie może się już doczekać śniegu. Biedaczek - tyle oczekiwań :)
Zmykam :) A dokładnie to podnoszę swoje wielkie ciężkie ciało i sunę na sofę. Dorego wieczoru!
Aloalo, czekałam na Ciebie Zakładam, że bez niespodzianek wytrwasz do tego 26 listopada, ale i tak z niepokojem zaglądam czy przyszłaś do Kawiarenki. Jeszcze tylko dwa tygodnie i wtedy wielka radość... Ech, piękne to Ciekawe czy "kruszynka" będzie podobna do małego Boba...? To mówisz, że piernika sobie nie odpuściłaś. Brawo! No bo przecież piernik, to święta a święta, to piernik
A z tym moim wynikiem, to jest tak, że on będzie już po tygodniu. Tylko, że wizytę u lekarza mogę mieć dopiero 23-go grudnia. Największą paranoją w tym wszystkim jest to, że nikt wcześniej nie może mnie poinformować o jego treści. Rozumiem, że chroni się informację perzed obcymi, ale żeby pacjest nie mógł poznać swojego wyniku gdy jest gotowy, to tego już nie pojmuję. Wścieka mnie to, bo przecież płacę składki i nikt tego nie robi za darmo. Ech!
To mówisz, że "wiosna" u Ciebie? No to super! Niech sobie trwa i trwa...żebyś mogła 26-go pójść do szpitala w trampkach. A co!
Fajnie, że Bob ma tyle radosnych "doczekań". Super chłopak z Niego więc i w głowie same pozytywne myśli. Uściskaj go ode mnie
Dobry wieczór!
Po wczorajszym, pięęęęknym dniu - dziś chodzę tyłem. Bar za oknem okrutny, mimo iż nie padało. W nocy Pierworodna dała popisowy koncert kaszlu na jedno gardło i dwa świsty. Wytrwała przy tym była niezwykle, a ja kursowałam na dół do apteczki i w desperacji kombinowałam, jaką jeszcze mieszankę można jej w dziób zapodać... Zasnęłam po 2., o 5. pobudka do pracy. Młoda w domu do piątku z błogosławieństwem lekarskim, nie narzeka na niesprawiedliwość dziejową ;) Ciekawe, co czeka nas dziś w nocy? Na wszelki wypadek zanurkuję pod kołdrę wcześniej. Przynajmniej mam taki plan. Zobaczymy, co pokaże praktyka
Hope, jak tam pierwsze dni w domu? Malutka spokojna, czy też charakterek i żywotność po Mamusi odziedziczyła?
Miłego wieczoru wszystkim Kawiarenkowiczom życzę!
Yennefer, jak tam Twoja córcia - jest poprawa? Udało się przespać noc?
Ps. Fajnie się Ciebie "słucha" - masz zabawny język
Witajcie czwartkowo
No normalnie wierzyć się nie chce, że jutro jest kochany piąteczek. Trochę popracowałam i już weekend. To mi się podoba
Coś mi się przypomniało - ostatnio wyniosłam ze sklepu śmietanę w rękawie nie płacąc za nią. Jak? No więc sięgnęłam na wysoki regał i poruszyłam energicznie pojemnikiem. Jak sie potem okazało otwartym. Efekt był taki, że spora część gęstej śmietany wylądowała na mojej dłoni i w środku rękawa. A ja (jak to ja) oczywiście nie miałam nawet chusteczki więc nieźle się musiałam nakombinować żeby jakoś po ludzku wyjść ze sklepu
Ten tydzień wyraźnie postanowił robić mi różne niespodzianki. Wczoraj, gdy wróciłam do domu okazało się, że nie było prądu przez wiele godzin. Na szczęście nowa lodówka poradziła sobie z tym faktem, ale dekoder od telewizji kablowej już nie. Zwyczajnie zrobił "wysiadkę". Zadzwoniłam do serwisu i przyjdą dziś wieczorem sprawdzić co jest grane. Mam nadzieję, że wymienią mi na nowy i nie zacznie się w związku z tym jakiś cyrk np. dodatkowa faktura za usługę
U mnie za oknem nadal szaro, ale powiem Wam, że jakoś mi to nie przeszkadza, bo jest dość ciepło a to najważniejsze.
Hope, znajdź dla nas chwilę i napisz jak się czujesz i jak się miewa Twoja córcia. Czy zgodnie z moimi przypuszczeniami jest bardzo grzeczna, śpi spokojnie i daje mamusi odsapnąć?
Zostawiam herbatę z sokiem i cytryną. Pyszna jak nie wiem co
Witam czwartkowo:-)
Na samym początku chcę jeszcze raz Wam WSZYSTKIM podziękować za gratulacje i ciepłe słowa :-) Miło bardzo,że jest TYLU życzliwych mi LUDZI :-)
Malutka dopiero od dzisiaj robi się grzeczniutka...początkowo nie spała wcale w nocy, jeno wisiała przy cycu....Dodatkowo zamieniła sobie dzień z nocą- wnioskuję że to było spowodowane moją pracą jak jeszcze mieszkała w brzuszku-jak pracowałam długo w dzień to ją kołysałam i bujałam,a w nocy za to strasznie mnie kopała....Od przyjazdu do domu w dzień pięknie śpi,a noce nie spałyśmy we dwie wcale....Ale ze względu na to,że jest to MOJA ukochana córeczka-jej też musiało się odmienić :-) wczoraj w nocy wstała na jedzonko 3 razy, dzisiaj już tylko raz:-) Apetyt jej dopisuje,czyli popyt jest,a jak jest popyt jest i podaż i stałam się właścicielką znakomicie prosperującej mleczarni
Najpóźniej w sobotę biorę się za mój piernik, a że zamówienia wciąż spływają- w tym roku wstawiam go z 10 krotności przepisu...Klienci wciąż dzwonią, więc nadal pracuję...Robię jednak po jednym torcie dziennie bo najnormalniej nie potrafię i nie chcę przestawać-ja kocham to,co robię i jestem niesamowitą szczęściarą,że robię co lubię i jeszcze mi za to płacą...
Staram się odpoczywać i jak najwięcej czasu spędzać z Tosią tuląc ją i ściskając:-) jest tak rozkoszna,że aż bym ją schrupała:-) ale tak się zachowuje każda zakochana do szaleństwa mama ,wiec pewnie mi wybaczycie...
Już niedługo do naszego grona dołączy Bob II i wtedy dopiero zrobi się wesoło:-) no,ale to dopiero 26-27 listopada....więc jeszcze czekamy....
Nie mogę doczekać się świąt...i to też już calkiem niedługo.....
zostawiam świeżą kawę i herbatkę z sokiem malinowym i ostało mi się kilka rogali marcińskich bo robiłam ,więc się częstujcie i do miłego:-)...
Lenko-pozdrowienia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia dla Heniutka....
Witam słonecznie oczywiście :) Jestem w domu, więc bez trampeczek hehe
Mój laptop przestał lubić Kawiarenkę. Jak tu wchodzę (i tylko tu) to włącza się skanowanie systemu, wszystko się zawiesza, nic nie idzie ruszyć ani zmienić strony - nic. I tak kilka minut aż poskanuje. Dziwne.
Ja tylko na chwilę, bo wiadomo, że jak piszę to siedzę a nie leżę, choć mogłabym leżeć i pisać, ale zbyt słabo widzę, więc jak leżę to nie widzę, co piszę, dlatego muszę siedzieć, żeby widzieć. Tylko, że wtedy nie leżę :))))))
Mój Mąż ma dziś ostatni dzień pracy i od jutra będzie czuwał nade mną :) I jeździł z Bobem do szkoły. A ja będę leżeć - chyba oszaleję.
A dziś rano, Bob mnie rozwalił i śmialiśmy się przez pół drogi do szkoły. Stał pod drzwiami i czekał aż pootwieram zamki i tak jakoś się niezgrabnie odwróciłam, że go popchnęłam brzuchem na szafę. A Bob na to "ja cie, mamo! Popchnęłaś mnie jak na zawodach sumo!" Tutaj oświadczam, że nie mam aż takiego zadku, jak ci zawodnicy i nie mam szmaty między pośladkami. Tylko brzuch. Tylko! No.
To miłego! Pa
Teraz to i ja się obśmiałam Już to widzę oczami wyobraźni.
Dobre popołudnie!
Dobre, bo po pracy. A jeszcze lepsze, bo jutro piątek. Jak tak usiądę i się zastanowię, to trzydniowy dzień pracy zaczyna mi się podobać
Pierworodna wczoraj wieczorem usiłowała rozpocząć koncert, ale leki w miarę sprawnie stłumiły jej muzyczne ambicje. Na wszelki wypadek zweryfikowałam tylko, czy wszystko łyknęła i zanurkowałam do łóżka, szczelnie nakrywając głowę kołdrą. Nie ma to jak wyrodna matka
Swoją drogą, moje dziecię w czasie choroby konsekwentnie cofa licznik. Nie ma znaczenia, że za rok z niewielkim okładem zyska pełnoletność, zrobi prawo jazdy i będzie mamusię kochaną, jedyną, najdroższą wozić tam, gdzie ta zapragnie... Choroba skutecznie odcina jedynkę z przodu, a po domu niesie się sygnał alarmowy: "maaaaamooooooo!"... Nosz, maleństwo kochane!!!! Do tego z fochem, bo z powodu choroby minie ją wyjazd do Czech z lubym i jego rodziną. Obecnie usiłuję ustalić, czy to foch zwykły, czy też jego gorsza wersja - foch forever.
Póki co, Średnia i Najmłodsza nie podłapały zarazków i mam cichą nadzieję, że tak zostanie. Na wszelki wypadek wciskam w nie czosnek w ilościach hurtowych.
Komuś główkę, ew. ze dwa ząbki??? Pazerna nie jestem, chętnie się podzielę
Ukłoniki Czwartkowe!!!
Dacie wiarę, że jutro już piątek.... jutro Smakosia zawoła radośnie i zaraz potem chwiluśnę jeszcze i łikend :) ku uciesze mojej i myślę nie tylko :))
Wstawiłam dzisiaj do leżakowania piernikos... i trawiszcze przeogromne i przegęste okrutnie skosiłam...tadamm!!! Cieszę się jak bateryjką, bo to wyczyn był nie mały... kret porył kawał działki gdzie mamy tzw część boiskową i kosiarka grzęzła bezsilna... pchałam uparcie, sapałam, wzdychałam, bo na nic napęd się zdał, ino moje pchanie było napędem... jakoś poszło...:)
Smakosiu, dekoder naprawiony, będziesz kuchenne rewolty oglądać...? Czy jeszcze nie byli fachmani...?
Hope, cieszę się niezmiernie, że jesteś w uśmiechu i w formie... Tosia już się dopasowuje do Twojego rytmu, więc niedłuuugo, to Ona ostatnie wisienki na torcie będzie kłaść
Aloalo, jeszcze chwilę, jeszcze moment i z zawodnika sumo przejdziesz na bardziej pocieszną fuchę...:) Bob jest niesamowity...:)) Wyobrażam sobie jak jest ciężko tak leżakować non topa... ale trzymaj się dzielnie :))
Yennefer, toć jakoś takoś myślałam, że czytałam o mniejszej wiekiem pociesze... ale dziecię chore zawsze malusie i do maminego cyca wraca jak bumerang :) Co do focha, to chyba ten dłuższy okres foszenia ma już za sobą...? co? czy to tak powraca... hmm
Monia, To my dwie w maju urwanie mamy.... Bubek ma 10 maja :) Gratulacje dla Bartka za ambitność w czytaniu, bo nie zawsze dzieci pozytywnie, przyjmują nawał nauki na początku. Brawo :)
Buziaki!!!
Iwciu, u mnie pociechy w każdym przedziale wiekowym, do wyboru, do koloru: (prawie) 17, 12 i (prawie) 5. Foch to chwilowo domena starszych, choć przyznaję - Pierworodna chyba wyrasta. Zapeszać nie chcę, przez lewe ramię profilaktycznie pluję, tfu!!!!. Najmłodsza nawet o książkowym buncie zapomniała. Może nie nadrobi???
Smakosiu, dekoder naprawiony, będziesz kuchenne rewolty
oglądać...? Czy jeszcze nie byli fachmani...?
Smakosiu, z tym wzrostem to z pewnością upraszczasz.... Jakby chciał, to by w niebo spojrzał!!!
... i tym miejscu uparcie przypomina mi się scena z "Jasminum". Kto oglądał, ten wie
Pewnie, że to o Twoje kształty chodziło... się najnormalniej pierwszy raz ucieszył, że nie wyrósł za wysoki, bo punkty oczne miał wczoraj wreszcie na odpowiednim miejscu i wysokości
Hej dziekuje Smakosiu za miłe słowa chyba tego było mi potrzeba osoba na która zawsze mogłam liczyć była moja teściowa ale niestety jej już nie ma . Wczoraj byłam na badaniach wróciłam bardzo późno w nocy z ogromna migrena jeszcze dziś boli mnie głowa ale już mniej mam nadzieje ze do jutra przejdzie .
No i się chwali, że mimo "boleści" zaglądnęłaś do nas, bo tu cicho, spokojnie i zawsze bezpiecznie. Ta migrena, to znerwów jak nic. Pewnie jutro odpuści. Potrzebujesz czasu żeby odreagować ten długaśny dzień. Kiedy spodziewasz się jakiś wyników?
Życzę żebyś rano poczuła "lekkość" i wewnętrzny spokój. Będzie dobrze, zobaczysz...
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek!
Jupi! Za osiem godzin "wolność"! W drodze do domu zakupy, małe pichcenie, sprzatanie a wieczorem luuuuuzy Jutro tradycyjnie się wyśpię, co jak zawsze bardzo cieszy, ale jest jeszcze coś, co mnie radośnie nakręca - moja, nowa kawa Nie mam pojęcia jak smakuje, ale po tym zmieleniu (w sklepie) pachnie w szafce tak obłędnie, że nie idzie o niej nie myśleć. Jutro rano odpalę ekspres i rytualnie będę się nią delektować w Waszym towarzystwie
Minęła siódma wioęc uczciwie zabieram się do pracy.
Dobrego dnia
Lajan, zaprasza do nowego, uśmiechniętego, lotu:) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=691374&post=691374