Zaczęło się lato, choć za oknem plucha,
trochę słoneczka, deszczu i wiatr dmucha.
Cóż robić gdy nosa wychylić nie możemy,
bawmy się żartami, jajami je nazwiemy.
Przykładów mnożyć tutaj można bez liku,
pośmiejmy się z naszych wpadek, bez gziku.
Gzik to serek, który nie tylko się zjada,
lecz po nim różne śmieszne rzeczy się gada.
Oczywiście, smucić się też tutaj możemy,
lecz czy warto? Lepiej się więc pośmiejemy.
Śmiało, zaczynajmy ten wątek wesoły,
niech nas śmieszą różne durne pierdoły.
No bardzo ładnie!
Napiszę, że jestem protoplastusiem tytułu, coby się uwieczniło i nie zagineło :hihi :)
Oooo, "durne pierdoły", to jest to, co lubię najbardziej
Lajan jesteś niezastąpiony. Trzepiesz tekstami z rękawa na zawołanie. Suuuper.
Ja też postuluję żeby jakoś uczcić tego, naszego "protoplastusia"
Pierdoły zawsze będą pierdołamy
choć na tej stronce się wzrokiem objadamy
przepisów tu jest ogromna kupa
a póżniej się dziwimy że rośnie nam dupa
a niech tam rośnie cóż to takiego
ważne że mamy lajanka wesołego
on te wierszyki pisze z zamiłowania
czyta je WKN,Olusia, Mienta i wszystkie fanki gotowania
pogoda dzisiaj do kitu
a przepisów tu jest bez liku
i jaki kochani tu wybrać
kiedy w kuchni już głodomorów słychać
Pora kończyć te wypociny
teraz niech się dołączy następna kuchara
co ma przepisów co nie miara;)
Pierdoły zawsze będą pierdołamy choć na tej stronce się wzrokiem
objadamy przepisów tu jest ogromna kupa a póżniej się
dziwimy że rośnie nam dupa a niech tam rośnie cóż to
takiego ważne że mamy lajanka wesołego on te wierszyki pisze z
zamiłowania czyta je WKN,Olusia, Mienta i wszystkie fanki
gotowania pogoda dzisiaj do kitu a przepisów tu jest bez liku i jaki
kochani tu wybrać kiedy w kuchni już głodomorów słychać Pora
kończyć te wypociny teraz niech się dołączy następna kuchara co ma
przepisów co nie miara;)
bahusku...bardzo Cię proszę a nawet błagam
tylko się na mnie tu nie obrażać
bo ja ze śmiechu już nie wytrzymam
i na me słowa będę uważać.
Przesyłam pozdrowienia gorące
jak nasze lato żarem lejące.
A za niedługo wakacje będziemy witać
więc plecak spakować
brać namiot pod pacha
niech wam się na grilu smaży śląsko kiełbacha
Witam piątkowo
Donoszę, że wczoraj w godzinach 15-17 objechałam miasto powiatowe L-ką. Nikogo nie rozjechałam jak żabę, nie zagapiłam się na kształtne męskie tyłeczki ( zresztą nie było na co średnia wieku 40+) nie ztaranowałam bramy PZM-otu i nie doprowadziłam mojego instruktora do zawału. A łuk robiłam renówą i fordem po 10 raz i strzał w 10. Nic nie zwaliłam ani nie najechałam na linię. Teraz myślę nad kreacją na tą uroczystość i mam wenę na bluzkę dekoldem .
Wzięłam prysznic i myślę, ale się szybko wyrobiłam . Patrzę a na brodziku stoi mój szampon. Ja do lustra włosy dotykam a one suche i nadal brudne. Jestem zakręcona jak lato z radiem. Jutro jadę na Opole.
Przyniosłam wodę mineralną i ciasto piaskowe pełne truskawek, porzeczek czarnych i czerwonych, agrestu, rabarbaru, wiśni i czereśni. Smak lata częstujcie się Zjadłam już kawał ciacha sama bo moje ciacho w pracy :) Moja dieta cud. Zrzuciłam 6,5 kg a do wesela pozostało 6 tygodni.
Pozdrowienia dla wszystkich
Ps. Lajanku z temat lotu super :)
Vanessa to tak samo masz pojechać w poniedziałek . Będę trzymała za Ciebie kciuki. Wiem co przeżywasz.. nie tak dawno przez to samo i ja "przejeżdzałam " tylko w innym mieście i na innym aucie :))
Gratuluje zgubienia zbędnych kilogramów.
Vanessa, no normalnie jestem z Ciebie dumna Co za postawa! Pewna siebie, zadowolona, zdecydowana... Egzamin zdasz śpiewająco. Ja to wiem Czuję, że w poniedziałek wieczór będziemy świętować sukces. Tylko nie zapomnij wymyć głowy, bo odgarniając puszyste włosy możesz oczarować egzaminatora
Lajan skoro wiersz o żartach i jajach to ja taki kawał przytoczę...
Mężczyzna w przepełnionym tramwaju przepycha sie do jedynego wolnego miejsca siedzącego.
- Przepraszam, ja z jajkami.
- Wszyscy my tu sa z jajkami - odburkuje jakiś jegomość.
- Ale panowie, ja z kurzymi.
- Jak tak, to inwalidzie ustapie.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłego wieczoru:)
Witam sobotnio :)
Ale jaja, ależ się z coniektórych naśmiałam. Miałam dylemat, czy Lajanowe jaja zmieściły się do nowej torebki Aloalo...no i czy kolorystycznie podeszły . Ja dziś wstałam tak bardzo wcześnie, bo będę się realizowała na szklanej, przeźroczystej ...no może nie do końca... powierzchni. Se wymyśliłam, że machnę okna, potem poszwendam się po mieście, bo muszę wylukać jaką kreację na imprezę, a potem pojadę do taty na cmentarz, bo to przecie dzień ojca.
Jakby ktoś pytał to...nadal wyglądam jak z plemienia siuksów. Gęba czerwona, nieco mniej niż 2 dni temu, ale...wysypało mnie dalej! Całe ręce, uda tylko z przodu i ...koniec! Normalnie JAJA z tą wysypką. To nie uczuleniowe, bo nie swędzi. Wygląda różyczkopodobnie, ale...stara jestem, chyba za stara na takie hisroryje. No i teraz mam dylemata, bo jak tu iść na imprezę, kiej wyglądam jak dzicz, a pewnie i jeść nie będę, bo nie wiem czy jakieś jedzenie mnie nie załatwiło...HELP!!! może ktoś ma jakąś sprawdzoną metodę pozbycia się tej plamozji? Wapno nie dało rady, a do lekarza łikędowo na bank nie pójdę. I nie byłam wczoraj w pracy, no i były JAJA, bo mnie szukało tyle osób. Telefonicznie odprawiłam wszystkich ze stoickim spokojem....proszę przyjść w poniedziałek koło 10.. A co mnie bedą taką plamiastą oglądać.
Przyniosłam świeżo zrobioną Latte Macchiato, myślę, że na dobry dzionek i na te moją wysypkę, to chyba najlepsze rozwiązanie. Zapraszam!!!! A tym co nie dojdą na kafffę to życzę miłego łikędu.
Uuuu Beatko, to faktycznie narobiło się z tą wysypką. Ale wiesz co, przyszło mi do głowy, że warto się jednak pofatygować do lekarza w weekend. Co myślisz o tym żeby pójść na dyżurującą izbę przyjęć do szpitala? Oni mogą Ci zaserwować jakiś skuteczny, intensywny, odczulający zastrzyk. Jak im pokażesz jak to się "rozłazi" po ciele, to nie powinni Cię odesłać z kwitkiem. Trzymam kciuki żeby wreszcie zaczęło odpuszczać.
Witajcie sobotnio
Tak, jak obiecywałam - mam dla Was pyszną, aromatyczną kawę z ekspresu ze spienionym mlekiem. I dodam - to nie są żadne jaja
Ale fajne wierszyki pociągneliście za Lajanem. Super to wyszło, bo tak spontanicznie bez zadęcia i naprawdę zabawnie.
Dziś poranek jest niesamowity. Słońce świeci i na dodatek o 8-ej było już 20 stopni. Zakładam, że jeszcze wzrośnie o jakieś 3 kreski, bo więcej nie zapowiadali. Suuuper! Cudownie jest się budzić, kiedy za oknem tak pięknie rozpoczyna się dzionek. Na dodatek miałam miłą niespodziankę, bo, kiedy otworzyłam oczy (o 7.30), to zobaczyłam, że sąsiad właśnie kończy podcinać moją część żywopłotu. Ale super!
Dziś Dzień Ojca więc popołudnie spędzę u rodziców. Czeka na mnie z tej okazji pyszny obiad i jeszcze pyszniejsze ciacho
A! Miałam się zapytać - czy może rezerwowaliście sobie kiedykolwiek jakieś noclegi przez Grupona? Coś mi chodzi po głowie...ale nie wiem jak to jest z tymi terminami. Bo jak się pojawia oferta i człowiek ją wykupi, to skąd będzie miał pewność, że w terminie, który go interesuje będą miejsca?
Miłej soboty!
Dopisano 12-06-23 10:58:51:
Ale gapa ze mnie. Już doczytalam sobie, że trzeba zadzwonić lub napisać e-maila z zapytaniem o wolne terminy.
Poszukuję egzorcysty lub innej czarownicy. Ktoś mnie zauroczył lub rzucił jakiś czar.
W tym miesiącu sppotykają mnie same przykrości. Najpierw zepsuła się maszyna do przycinania żywopłotu, potem spaliła się spawarka, następnie spaliła się kosiarka do trawy. Szczytem już była kolizja ww wtorek, kobieta wjechała mi w drzwi samochodu. Drzwi do wymiany. Po naprawie odebrałem wczoraj a dzisiaj ja spowodowałem kolizję, wyjeżdżając z parkingu tyłem na drogę osiedlową pod moim balkonem, uderzyłem w bok jadącego samochodu, kierowała nim młodziutka dziewczyna. Inny kierowca by tego nie zrobił. Dzisiaj wykonując pewne prace, przedziurawiłem trzy rury z wodą i glikolem zagłębione w ziemi na głębokości 1,6 m.
Proszę zdejmijcie ze mnie klątwę bo już boję się oddychać.
Hm...Lajan, trzeba przyznać, że chyba wyczerpałeś cały zapas złych zdarzeń, jakim czasami los nas obdarowuje. Teraz trzeba "odwrócić kartę" więc głowa do góry, pozytywne myślenie i wreszcie wszystko zacznie się układać. A może lepiej posiedź sobie jeszcze jakiś tydzień z kurami, nie rób nic, tylko licz jajka a potem wszystko wróci do normy.
jestem:)
po łikędzie wracam dzo Szczecina do domu....
na razie jestem po wszystkich badaniach i potwierdziła się diagnoza o popromiennym uszkodzeniu nerek i pęcherza....mam całą tonę recept i mam być pod stałą kontrolą lekarską,na wypadek gdyby moim nerkom odechciało się jednak pracy dla mnie-wtedy mogę zacząć się martwić-teraz nie mam zamiaru...
ślubne plany muszę przesunąć w czasie,jak widać ,nie można mieć wszystkiego-jednak w całej mojej chorobie mój mężczyzna spisał się na medal:)
na razie uciekam,martwić się już nie musicie,gardeł zdzierać też nie....
odezwę się jeszcze...
buziaki łikędowe dla Was wszystkich
Noooooo nareszcie! Uf! Te wieści może nie są jakieś super, ale złe też nie więc już zaczynam się cieszyć razem z Tobą, że uporałaś się z tym problemem wzorowo. Byłaś dzielna i wytrwała. A co do ślubu - jak to mówią: jak kocha, to poczeka. Nic nie dzieje się przypadkiem... Może to był jakiś czas próby...? Wracaj szczęśliwie do domu!
Witam wszystkich niedzielnie Wczoraj dawałam gazu po Opolu. Mam nadzieję, że jutro stres mnie nie zeżrę.
Lajanku ja też szukam egzorcysty, czarownicy, jasnowidza najlepiej wszystkich naraz !!!. Mam pecha na maksa ostatnio: najpierw ja zaczęłam chorować, później podejrzewali tętniaka u bliskiej mi osoby, wczoraj zepsuła się nam bryka i nie pojechaliśmy na koncert, mąż poparzył rękę i mnie czeka kanałowe leczenie zęba Nawet pomyślałam, że ktoś nas przeklnął . Mam nadzieje, że jutro po egzaminie karta się odwróci. Nie mam szans na pracę bez prawka.
Miłego popołudnia trzymajcie jutro kciuki:)
Dzięki dziewczynki za ciepłe słowa. Bluzka z dekoldem naszykowana, włos blond rozpuszczony i idę jutro na plac. Mam nadzieję, że nie trafię na kobiety egzaminatorów. Tylko złe opinie o nich słyszałam.
Hejo!
Witam niedzielnie, słonecznie, bardzo ciepło i z wielkim brzuchem., Nie, nie, Bob nie będzie miał rodzeństwa, brzuch mi urósł od arbuza :) PRzyniosłam też dla Was wielką miskę zimnego, orzeźwiającego, soczystego, słodkiego arbuza z minimalną ilością pestek a właściwie pesteczek. Wspaniały smak, zapraszam.
Mój Tata ma pewne hobby, które wymaga nakładów pienieżnych, więc w tym roku na Dzień Ojca nie kupowałam prezentu, tylko postanowiłam go wspomóc finansowo. Ale głupio mi było tak z kopertą, daltego dokupiłam coś i złożyłam znane a jednak urozmaicone życzenia :) Kupiłam Apap i ptasie mleczko a tekze wzięłam grosik no i kopertę. I wręczając mu pokolei te przedmioty powiedziałam zdrowia, kasy, szczęścia i słodyczy aloalo Tatusiowi kochnamu życzy. Wiecie jak się ucieszył? Zostałam wyściskana i wycałowana :)
Byliśmy potem na festynie i była loteria fantowa, gdzie główną nagrodą był rower. Ale jak to zwykle bywa losowanie rozpoczęło się od "pierdółek" i na pierwszy rzut poszły porcelanowe ozdóbki. I ja jęknęłam "Boże, tylko nie porcelanowe ozdóbki" ... i wygrałam je. Potem były duże porcelanowe anioły sztuk dwie i moja Mama jęknęła "Boże tylko nie kolejne anioły" i wygrała oba :) Przez dalszą część losowania jęczeliśmy "Boże, tylko nie rower, tylko nie rower" no i .... ta dam! Bozia nas wysłuchała! I nie wygraliśmy roweru :))
Hope - cieszę się, że wracasz do domu i trzymam kciuki, zeby nerki okazały się pracowite przez całe dłuuuugie dalsze życie Twe :)
Miłej niedzieli!
O matulu, arbuzem można się najeść, a mówią, że to sama woda :)
Witajcie poniedziałkowo
Ale wczoraj popadało! Dziś od rana wyraźnie się rozchmurzyło. Tych kłębiastych jeszcze sporo, ale słonko dzielnie przedziera się przez nie od czasu do czasu. Przyniosłam kawę, nakarmiłam zwierzaczki i pootwierałam okna. Znak, że można zaczynać nowy tydzień z nową energią
Aloalo, aleś się obłowiła festynowo!
Świetnie to wymyśliłaś z tym prezentem na Dzień Ojca. Tak sobie myślę, że chyba Twój Tata trochę się wzruszył, co?
Vanessa, już zaczynam trenować zaciskanie kciuków żeby były przygotowane o właściwej porze. A Ty pierś do przodu i śmigaj śmiało tak, jak ostatnio. Będzie dobrze. Teraz los odwraca kartę. Dasz radę! Czekamy na szampana.
Lajan, weekend upłynął spokojnie? Wszystko wraca do normy, czy znów Cię coś zmartwiło? Ja myślę, że już wyczerpałeś swój zapas czarnych scenariuszy.
Hope, czekamy na pierwszy meldunek z domu i wieści jak się czujesz.
Ciekawe jak się miewa nasza Lenka. Już się nie mogę doczekać tych urlopowych relacji. na samą myśl gębusia mi się uśmiecha
Beatko, jak tam Twoja "plamozja"? Mam nadzieję, że jest duuuuża poprawa. A! Chyba zapomniałam Ci pogratulować tak dużego efektu odchudzania Brawo!
Boróweczko, a Ty gdzie nam zniknęłaś? Co u Ciebie słychać?
Agulek, Ty też zasiadaj do kawy z nami. Jak upłynął weekend?
Mysha, byliście na basenie? Wiesz, że Ci zazdraszczam, że masz go koło domu? Wysyłasz gdzieś syna na wakacje?
Miłego dnia
Jestem smakosiu, malo pisze i zagladam bo mam problem z netem ale dzis maja podlaczyc swiatlowod bede smigac z predkoscia swiatla. A tak ogolnie to juz prawie rok jestem w Anglii i do Polski raczej nie wroce chyba, ze w jakims dzbanuszu. Pozdrowiam wszystkich zarloczkow.
Vanessa! ???????????????????????????????????
Witam wtorkowo
Tylko kogo ja witam? Od wczoraj cisza, że aż w uszach dudni. Tyle pytań bez odpowiedzi. O nie!
Idę sobie. A nie! Nie mogę przecież tak wyjść bez nakarmienia Faworka i Koralika. O Mamo! Jacy oni głodni!
Nooo, teraz już mogę wyjść. A Wy się poprawcie! No.
...i poszła (taka była zbuntowana, że nawet nie pomachała).
Dobrze, że mnie nie nadepnęłaś. Siedzę jak mysz bo boję się mojego czerwcowego pecha.
Wyłaź więc, bo pech się skończył od chwili, kiedy go nazwałeś a myśmy go "przeklęły" - jak to "czarownice"
Spokojnie, zaraz coś wpiszę.
Praca i praca, radości nikt nie przeżywa?
Gdy ktoś nawet zajrzy, wcale się nie odzywa.
Pytań Smakosia tyle wszystkim zadała,
nikt nie odpowiada, jak Ona pytać śmiała.
Nudno i głucho w kawiarence się robić zaczyna,
ciekawe, brak czasu, wakacje... jaka jest przyczyna?
Ależ jaja sobie z kawiarenki chyba robicie,
na złość czy z lenistwa już jej nie odwiedzicie?
Wiadomo, wszyscy zapracowani, czasu nie mają,
może i wpadną, nie piszą ale chociaż czytają?
Nooooo, to rozumiem
Teraz to już z pewnością ktoś zaglądnie
Może kawkę? Albo wpadnijmy do Krysi do pasmanterii ,, Pod pętelką,,
Kawki nie odmówię. Gorzej, że musimy się bardziej wysilić z tą nazwą, bo jaki widać wyszedł nam z niej "guzik z pętelką"
Lajanku,
Hmmm...nazwy jeszcze jako takiej nie ma ..ale wpadać zawsze mozna ;)))
Od 24 lipca będę w Kołobrzegu do 14.08. , spokojnie , odwiedzę...
Lajanku wpadam, czytam i podziwiam niedlugo bede pisala, buziaczki.
DZień dobry!
No jestem :) Przerywam Smakosiowo-Lajanowe tete a tete i proszę mnie przygarnąć do spóły :)
Ja pierdziu, muszę iść!
Już rozwarłam ramiona żeby przygarnąć a tam... samo powietrze
Uczucia się Jej skropliły. hahahahahahahaha
A wcale nie! :)
Skroplone uczucia oddałam przed chwilą i to pierwszy raz dzisiaj!
Kurde, jestem wkurzona, ale nie mogę wszystkeigo pisac na forum, wrrrrr
I znów sobie idę :)
Ściskam Was mocno!
Dobra, mam chwilę :) Chyba.
Co ja to chciałam?
Męża mam na miejscu przez parę dni! Jupi! Bob rozpoczął dzień od wręczenia spóźńionych laurek na Dzień Ojca. No i to jest fajne. Fajne jeszcze jest to, że Krysia rozkreca biznes z tego, co widzę w innym wątku. Gratulacje Krysiu! Fajne jest jeszcze to, że eee, co jest fajne jeszcze, hmm no na razie nie wiem co :)
Martwi mnie nieobecność Vanessy... Mam jeszcze nadzieję, że dręczy ją kac po oblewaniu zdnaego egzaminu a nie dręczy ból po oblaniu egzaminu. Vanessaa! Daj znać, cokolwiek jest na rzeczy.
A u mnie to tak w sumie nic nowego. Choć złożyłam parę zamówiń w internecie i oczekuję kilku nowych rzeczy i mam nadzieję, ze bedą pasowały! I mam też nową bluzkę. Moja Mama znalazła w czeluściach szafy tiulowy materiał z naszywanymi kwiatkami, który obchodził około 20-tą (słownie dwudziestą) rocznicę swojego bytu i moja Babcia kochana postanowiała uszyć mi z tym materiałem bluzkę! No i uszyła. Ma prawie 82 lata, więc wyczyn niesamowity a bluzka genialna. Po Babci :))
Smakosiu - co do wzruszenia mojego Taty, to wiesz, on płacze na tysiecznej powtórce Czterech pancernych i to zanim jest ta scena, na której się placze, bo przecież wie, co będzie i na Znachorze płacze, choć zna go na pamięć to nie dziwota, ze i przy tych życzniach się trochę wzruszył. Wprawdzie nie szlochał, ale jednak ;)))
Lenka - ile Ci tego urlopu przyznali?!
Hope - jak w domku? Jak nerki? Jak miłość? Mam andzieję, ze odpoiczywasz i nie siedzisz w świecie tortów :)
Miłego dnia!
Witajcie Kochani:)
Jestem żyję i będę żyć. Co mnie nie zabije to wzmocni.
Egzamin miałam na 12 i byłam 12.05 w ośrodku. I co i mnie nie wyczytali!!! Czekam, czekam i nadal nic. Tak czekałam do 14 i w końcu zadzwoniłam do mojego instruktora, że jest afera i co mam robić.Poszłam do okienka, powiedziano mi , że mam nie przystąpienie do egzaminu. Później dzwonię znowu i kazał mi iść do babki, która planuje egzaminy. Ta ,,pani" zjechała mnie z góry na dół, chciała mi wmówić, że to moja wina itd. Zrobiła ze mnie idiotkę i oszustkę. Służbiska jak cholera, życzę jej, żeby sama trafiła na taką osobę jak jest sama.Wyszłam z ośrodka oczy miałam pełne łez i nerwy jak diabli. Coś mnie tchnęło i zadzwoniłam znów do mojego instruktora i kazał mi iść do głónego koordynatora, który nadzoruje egzaminy.Po drodze spotkałam dziewczynę z , którą pogadałam. Ona powiedziała mi, że jej egzaminator powiedział jej, że mają problem z głośnikami i mikrofonami! On wcale nie słyszał nadawanego komunikatu. Poszłam z mężem na szczęście bo byłam tak zdenerwowana. Koordynator odtworzył głos z telefonu a mąż na to proszę mi pokazać nagranie kamer. Zdziwiony skontaktował się z kobietą, która nadaje komunikat przez głośnik. Uznał, że podejdę do rego egzaminu dziś gdy wróci mój egzaminator z miasta.Uznaliśmy, że będziemy rządać listy zdających. Powiedziałam temu facetowi, że pieniądze są ważne lecz ja bez prawka nie mam szans na pracę. Potrzebuje go aby dojeżdżać a nie na imprezy. On na to proszę się uspokoić wszystko będzie ok. Prosto powiedzieć! Wyszłam zaczęło mi się słabo robić, usiadłam i napiłam się wody. Podeszłam do egzaminu i oblałam. To było do przewidzenia po tej akcji. Przyjechałam padnięta do domu. Mam dość. Muszę odpocząć a potem będę działać, ponieważ nie mam wyjścia.
Bardzo dziękuje za trzymanie kciuków Kochani. To był koszmarny dzień nawet nie mogłam zbytnio w nocy spać. A zaczął sie super.Nastawiona byłam pozytywnie od kilku dni.
Pozdrawiam Was serdecznie
Ps. Sorrki trochę się rozpisałam.
Vanessa, nie zdałaś, ale dobrze wiesz, że nie było ku temu warunków. Po tych nerwach, emocjach i zmęczeniu, to nawet instruktora by oblali gdyby zasiadł za kierownicą. Złap oddech i pomyśl sobie, że to nie koniec świata. Zdasz z pewnością następnym razem. Ty to wiesz, prawda? Czujesz przecież, że już nabierasz większej pewności siedząc "za sterem", prawda? A może czas gra na Twoją korzyść...? Nigdy nie wiadomo dlaczego w życiu coś się toczy tak, a nie inaczej. Głowa do góry i do przodu! Odetchnij a potem los się uśmiechnie
Dziękuję :)
Myślę ze będzie dobrze....to sie okaże po czasie jakimś ...ale jestem dobrej myśli :)
Trzeba sie rozwijać i przeć do przodu :)
pozdrawiam cieplutko :)
Witam w samym środku tygodnia
Musiałam wstawić to słoneczko, bo...u mnie aura pażdziernikowa. W sobotę po południu zaliczyłam ambulatorium i doktorek orzekł, że...to trochę późno jak na taką chorobę, ale węzły powiększone, wysypka charakterystyczna, więc jak nic- różyczka. Kazał w domu zostać do czasu zleźcia tej wysypki, no to sobie dałam wolne. Ale co z tego. Dziś już jestem w pracy i ...te moje kochane papiery znów chcą mnie zabić. O mateczko...Postanawiam jednak nie narzekać. Jak mus to mus, zrobić trzeba.
Moja córka zdawała na prawko wczoraj...a tak na prawdę nie zdawała. Godz.7.00 wszyscy w stanie gotowości bojowej. Mąż przyjeżdża z pracy. Młodzi mają się zapakować w auto i jechać 50km na egzamin. Tyłki posadzone a auto....a auto ani drgnie. No co się dzieje, toć tatuś przed momentem wrócił z pracy?? Moje dziecko zwiotczało, zbladło i zaczęła się nerwówka. Samochód nie chce odpalić.Dzwonię do mojej przyjaciółki,za 15 min mamy auto, Młodzi jadą, dojeżdżają na miejsce, a na obrzeżach miasta rozkraczył się jakiś autobus i stoją w korku. Nie ma jak się wycofać czy tego ominąć. Docierają na miejsce, ale są po czasie i co?? I nikt z nimi nie chce rozmawiać. "Pani się spóźniła"- taki był komunikat pani, która rozmawiałą z moją córką. Czy mogę mimo wszystko przystąpić do egzaminu- "NIE", bo jest przecież harmonogram...A harmonogram-rzecz święta! I koniec egzaminu. Vanesso, nie masz wrażenia, że miałaś podobnie??? Złośliwość rzeczy martwych czy ludzi? Chyba nie chcę tego roztrząsać. Dziecię zapłaciło za kolejny egzamin, tak na prawdę za free i rozgoryczone wróciło do domu. Następnym razem jedziemy pociągiem .
Vanesso- ja poważnie chciałam Ci dać tego kopa w cztery litery...Ale Ty nie przyszłaś, ja Cię nie szukałam i zobacz, jak to Belzebub brzydko zadziałał. Masz rację, co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Trzymam kciuki za ten następny egzamin.
Smakosiu- ja nie schudłam niestety..to Vanessa. Do mnie to się raczej te kilogramy doczepiają ;)
Aloalo, jak ja Ci zazdraszczam tej Twojej babci...mnie nie ma kto tak rozpieszczać...chodzi oczywista o ciuchy. Mnie nawet sklepy nie rozpieszczają, bo kupić coś na moją sylwetkę jest normalnie ciężko. Fajnie,że masz swojego Osobistego- nie ma jak chłop w domu
Lajanie, czy moje egzorcyzmy na odległość zadziałały? Chyba tak, bo fatum przelazło na Kaszuby
Hope, co tak milczysz babo jedna??? Weź się odezwij a nie tylko się tortujesz. Jak zdrówko???
Czas zabrać się za to, za co nie chce mi się zabrać...Zostawiam mini drożdżówki z musem jabłkowym- kupne, ale smaczne. Piekłam ostatnio muffiny, dużo muffinek, ale niestety chętnych do jedzenia było za dużo ;) więc na dziś nic nie zostało. I kto chętny to zostawiam gorącą herbatkę z cytryną. Aha, Faworka i Koralika nakarmiłam, więc niechże sobie hasają po kawiarence, bo są najedzone :)
Miłego dnia, i do napisania!
Beata, a to mi się pomieszało z tym "schuściem", co? Zwalę na mojego szefa, bo ciągle mi przeszkadza a potem czytam w pośpiechu i są efekty
Co do prawka i nie stawienia się na czas...Kurna Olek! Jakie obostrzenia Ja rozumiem, że nie wolno się spóźniać na egzamin, robić im zamieszania w grafiku, ale sądzę, że powinny być w niektórych sytuacjach przewidziane jakieś ulgi. Może nawet zwyczajnie zmiana terminu za niewielką opłatą. A tu utrata kolejki, nowe koszty, burknięcie NIE i powrót do domu. Rygor jak w szkole. Oj, nerwów było sporo jak widzę. Obie z Vanessą miałyście duuuużo przeżyć. Na szczęście jeszcze trochę i jedynie będziecie to wspominać z uśmiechem, trzymając w garści nowiutkie prawo jazdy
Smakosiu, wiesz dlaczego tak się dzieje? Ośrodki egzaminacyjne mają przeładowane harmonogramy, bo gro ludzi chce zdać na prawko na starych zasadach. To raczej logiczne. Wydaje mi się, że gdybym ja była razem z moją córką, to Ona by do tego egzaminu przystąpiła. Wykłóciłabym się, albo z miną pokornego cielęcia błagałabym na klęczkach. No cóż, dodatkowe 67zł poszło się bujać, Młoda ochłonęła,a 12 lipca jedziemy we dwie. I na bank wszystkiego dopilnuję ;)
Ile u Was Beatko kosztuje egzamin część praktyczna czyli z jazdy? Twoja córa zapisała się na egzamin z jazdy już na12 lipca U nas czeka się półtora miesiąca a teraz aż dwa ! Który raz podchodzi? Bo mi wygasa teoria 5 lipca i będę musiała zdawać na nowo aby znów przystąpić.
Moja siostra w ten wtorek zdała na prawo jazdy za pierwszym razem. Na egzamin czekała 4 dni. Była w szoku bo instruktor powiedział jej, że przeważnie trzeba czekać 8-10 dni. U nas przepełnienia widocznie nie ma.
U nas opolskie czeka się 1,5 miesiąca. Myślałam, że teraz będzie szybciej bo wakacje ludzie mają wczasy, pracę sezonową itd i szok 2 miesiące!!! Masakra
Standardowo 112 zł część praktyczna. Normalnie czeka się na poprawkę z jazdy ok.1 miesiąca. Dlaczego moja córka ma terzmin na 12 lipca??? No tak jej ta pani wyznaczyła, za nieprzystąpienie....być może mają jakąś rezerwę, tego nie wiem. Moja córka będzie zdawała egzamin pierwszy raz.
Życzę jej aby zdała od razu. To jest nie wyobrażalny stres. Tyle egzaminów w życiu zdałam, lecz ten to masakra . Przypomnij bliżej 12 to będę trzymać kciuki:)
Ale jaja! Już środa!!! No to witam
Szefa nie ma, ale coś mnie praca lubi więc "skrobię" Ja też ją lubię, kiedy można się skupić i nikt mnie co chwilę nie odrywa od zajęć, nie woła, nie przeszkadza...
Macie ochotę na herbatę w południe? Zrobiłam jak zwykle z sokiem i cytryną.
Za oknem chłodno, ale nie pada więc jest OK. nawet słońce czasami próbuje rozweselić niebo. Po pracy idę na zakupy. Muszę się zaopatrzyć w składniki do Tiramisu ( Tera-misiu), które "ulepię" w piątek co by było dobre na sobotę. Uwielbiam to ciacho. Oj, aż mi się słodko w ustach zrobiło na samą myśl.
Miłego dnia!
Dzień dobry!
Ale jaja, słuchajcie, czy ja Wam już mówiłam, że w tym roku, jak mi nic, żadna kłoda, nie spadnie pod nogi to stracę dziewictwo?! Pierwszy raz na swoje własne oczy, wzbogacone dopalaczami w postaci okularów zobaczę polskie morze? Noooooo! ja pierdziu, sama nie mogę w to uwierzyc! Jupi! No to już nic nie gadam, nie zapeszam, ale o pogodę to bym prosiła :)
Wchodząc na WŻ rzucił mi się w oczy wątek o problemach z prawem jazdy, to byłam świecie przekonana, że Vanesa jest autorką, ale po "obadaniu" sprawy okiazało się, że nie i pełna nadziei weszłam do kawiarenki, ale jednak klops. I to taki kretyński klops. I nawet - niespodziewanie - podwójny. Ale moze faktycznie kest to po coś. Ja zdawałam 5 razy a umialam jeździć najlepiej z naszej paczki, któą posżłysmy wspólnie na kurs i instruktor był przekonany, że zdam jako pierwsza. A zdałam ostatnia. Teraz ja jeżdżę bardzo dużo a koleżanka, która zdałą za pierwszym razem nie jeździ w ogóle. Takze głowy do góry, bedzie dobrze, nie warto się załamywać.
No to miłego dnia Kochani! Już prawie 14! Hurra!
Ale jaja! Aloalo, czy dobrze zrozumiałam, że obiecałaś sobie stracić dziewictwo nad samym morzem?
Skoro Ty tam jedziesz pierwszy raz, to pogoda będzie musowo
A! Czy już Ci mówiłam, że lubię Twojego Tatę?
No, Smakosiu, PRAWIE dobrze zrozumiałaś hihi
A Tata fajny no. :)) Dziekuję za miłe słowa.
A jeszcze jedno! Muszę się pochwalic, że moja chrześnica zakończyła szkołe podstawową ze srednia 5,3 i dostała stypendium. Kujon jeden :))
Aloalo...To już trzymam pogodę dla Ciebie nad tym morzem....być może będziesz gdzieś blisko mnie
Będe rozganiać chmurki na maxa :))
Witam w środku tygodnia :) Jak fajnie, że już niedługo jego koniec, a ja znowu mam wolny weekend :):):) Ostatnio nie zaglądałam bo w piątek zrobiliśmy sobie z mężusiem weekend miodowy i tak nam zeszło do niedzieli. Potem cały tydzien znowu coś do roboty i nie ma czasu na nic. Teraz też piszę na szybcika przed wyjściem na zakupy, potem na basen i tak znowu wieczór nas zastanie. Jutro po pracy się spieszę bo umówiłam się na klachy przy kawce z koleżanką.
Vanesso, głowa do góry, następnym razem będzie lepiej.
Beatko ta nasza polska biurokracja jest masakryczna.
Aloalo życzę miłego czasu z mężem :)
Smakosiu Młody chyba pojedzie z babcią w góry i na wieś, my w tym roku nie planujemy żadnych konkretnych wakacji. A tak na marginesie, wiesz, że tiramisu to ulubione ciasto każdego szefa?? Tyraj misiu :):):)
Hope co u Ciebie ??
Zostawiam nektarynki i morele i życzę udanego popołudnia :)
Witam w czwartkowy poranek!
Widze, ze jeszcze nikt nie zagladal, szybciutko otwieram okno bo sloneczko na niebie sie usmiecha. Zwierzaczki wyszly z kacika, chyba sa glodne dostana okruszki i nektar do picia. Jeszcze tylko posprzatam i siadam a herbatka, moze sie ktos poczestuje?
Czekam na towarzystwo.
Witam w czwartkowy wieczór:)
Byłam dziś na jagodach. Nazbierałam 4 litry jagódek i jutro będzie u nas dzień pieroga: ruskie, z jagodami i z truskawkami. Dziś wstałam w miarę wyspana. Bo ostatniej nocy śniły mi się koszmary. Moja waga stanęła w miejscu. Spadło 7 kg a zostało 8 kg, więc trochę więcej niż połowa. Do wesela 5 tygodni i najgorsze przede mną. Zakup kiecki na tą okazję.
Miłego wieczorkuHa, ja jutro idę na imprezę, miałam schuść...oj dużo...postanowiłam nie dostawać głupawki- wygrzebię coś z szafy ;)) bo kupno czegokolwiek na 5 kg do przodu mija się z celem.
U mnie najgorzej jest z utrzymaniem wagi po schudnięciu. Człowiek głupi najpierw się namęczy aby zrzucić a potem zaczyna żreć. Ja uwielbiam gotować i to mnie gubi. Ja mam ślub brata i bez nowej kreacji nie mogę iść. U mnie jest problem bo mam 181, figurę gruszki i lipa
Czy ktoś z Was wie dlaczego marcia33 jest nieobecna już długo na WZ.? Nie widzę jej i na PW też nie odpisuje.
Może spróbuj napisać na gg.Ma nr podany w profilu.
Witam wszystkich sympatyków Kawiarenki
Oj, dawno mnie tu nie było i trochę się stęskniłam. Niestety, wszystko to prawda, co napisał Lajan w ostatnim wierszyku, ze ludzie zabiegani i na nic czasu nie mają. Zaglądałam tylko na chwilkę dosłownie, żeby nakarmić zwierzątka z postu Vikuni, bo to już mi weszło w krew i Was też zachęcam do klikania http://www.pustamiska.pl/index.php Liczy się każdy gest.
Widziałam, ze zaczął się nowy Lot i że mam coraz większe zaległości w czytaniu, ale kiedy nawet znalazłam wolną chwilkę, to akurat komputer był oblegany przez moich facetów i dopchać się nie było możliwości. Teraz wreszcie mam trochę więcej czasu a potem będzie jeszcze lepiej, bo wszyscy pójdą na mecz i nikt nie będzie siedział przy klawiaturze. Szkopuł w tym, ze ja też cholernie lubię mecze Ale przynajmniej poczytałam Was w spokoju i jestem na bieżąco.
Dziś byłam na przeglądzie mojego kochanego autka, bo dopiero się zorientowałam, że ważność minęła tydzień temu ( to i tak dobrze w porównaniu z Lenką ). Podpisali, ale kazali się umówić na jutro, bo coś tam wycieka. No, mój samochodzik wiekowy jest trochę, więc nic dziwnego, że zwieracze popuszczały tu i ówdzie ale generalnie, to jest jeszcze całkiem do rzeczy
Smakosiu, jakoś nie mam szczęścia do Twojej Afryki, jeszcze nigdy nie trafiłam tam żadnego zwierzaka. Tak sobie myślę, że pewnie za późno zaglądałam, bo już właściwie ciemno się robiło, może jutro uda mi się rano, przed wizytą u mechanika. A póki co, jestem wierna bociankom MR http://www.makov.cz/?action=webkamera
Beatko, jak Twoja różyczka? Dobrze, ze udałaś się do doktorka, oni czasem bywają pomocni, jak się okazuje.
Vanesso, życzę udanego drugiego podejścia, na spokojnie. Może trafi Ci się bardziej ludzki egzaminator, a jak nie, to i tak będzie w lepszym humorze niż ostatnio. Trzymam kciuki.
Aloalo, czy szczęście nadal trwa, czy już znów jesteś słomianą wdową?
O kurczę, nie zdążyłam. Pozdrawiam wszystkich pozostałych, wybaczcie, lecę na mecz. Pewnie powinnam sie urodzic facetem, ale tak jakoś wyszło
Całuski!!!!!!
Kochana egzaminator był ok naprawdę nie ,,podkładał mi świni" aby mnie oblać. Wina tych, którzy siedzą za biurkiem. Mają taki bałagan za , który płacą my czyli kursanci. Bardzo bym chciała żeby było to drugie podejście. Jak znów przystąpię to będzie piąte podejście. Każdy egzamin w życiu zdałam od razu a tego nie mogę. Teoię zdałam po 5 minutach a tego nie mogę.
Mecz z emocjami ;) Wygrywają Włosi, hi, hi....
Moja różyczka zlała bez niczego. Doktorek miał jednak rację. Ale na starość takie choroby??? Gdzież logika. Dziś już jestem zdrowa, od wczoraj w pracy.
Całuski
Mam chwilkę :)
Bonieś to ja już teraz rozumiem, że Twój nick to od Bońka! :))) Z tej miłosci futbolowej, tak?
Świetnie, ze przyszłaś i przychodź częściej!
Dzięki kochana Co do Bońka, widzisz jak Ty wiesz, czego nawet ja nie wiedziałam
Witajcie bardzo tradycyjnie czyli w piątek, piąteczek, piąteluniek
Słońce! Słońce widzę Co prawda zapowiadają na dzisiaj jakieś deszcze i burze, ale teraz cieszę się z tego, co mam za plecami. Już się dzisiaj nie mogę doczekać końca pracy. Ciągnie mnie na zewnątrz żeby pooddychać tym cieplejszym powietrzem. Chętnie bym sobie zrobiła taki dłuuuugi spacer.
Fajnie, że wczoraj Włosi wygrali. Niemiaszki zbyt mocno byli pewni siebie i dlatego trzymałam kciuki za Włochami. Na piłce się nie znam, ale jak zerkałam od czasu do czasu, to widać było, że grali fantastycznie.
Bonieś, wreszcie się pojawiłaś. Super! Jeśli chcesz zobaczyć zwierzęta w tej "mojej Afryce" :-) , to koniecznie zaglądaj wtedy, gdy jest widno. Po ciemku też przychodzą, ale wtedy trzeba mieć więcej czasu na obserwację, bo są rzadziej. Dobrze, że przypomniałaś mi o tym linku na dokarmianie z wątku Vikuni, bo zupełnie o nim zapomniałam.
Aloalo, twoja chrześnica pewnie jest taka zdolna po cioci, co?
Mysha, to Ci się udało! Tyraj Misiu Zapytam się szefa, czy to Jego ulubione ciasto Chyba wiem jaka będzie odpowiedź
Vanessa, teraz jest sporo przecen więc jest szansa, że uda Ci się znaleźć jakąś sukienkę. Ja też ostatnio szukałam, bo 27-go lipca będziemy się "weselić". Znalazłam w sklepie Monnari. Polecam, bo tak jest sporo dobrze uszytych, z fajnych materiałów i kobiecych rzeczy. Może jest w Twoim mieście taki sklep.
Beata, fajnie, że już uporałaś się z tą różyczką. Życzę Ci dziś wspaniałej zabawy. A! I jeszcze żebyś się sobie podobała mimo, że nie zaszalałaś z nową kiecką.
Lajan, mam nadzieję, że pech już odpuścił?
O jej, jak mnie nosi. Ja chcę już wyjść z pracy, póki słońce za oknem, bo potem ma padać.
To co, napijecie się herbaty? Dobra jest - z cytrynką i sokiem (tradycyjnie)
Miłego dnia!
Dopisano 12-06-29 9:12:17:
Vanessa, właśnie weszłam na stronę internetową tego sklepu, o którym wspominałam i mają sporo przecen i to o 50%. Jest tam dużo propozycji sukienek. Tylko nie wiem w jakim mieście mieszkasz i czy będziesz miała dostęp do tej marki.
Witaj Smakosiu, herbatka.. chętnie ale zielona. Syropu miętowego i z róży zrobiłem już z 10 litrów.
Co do pecha.... nie wiem, nie kuszę go chociaż chwilowo cisza.
Ja tez się załapałam na mecz - druga połowa. I bardzo mnie cieszy wygrana Włochów :) Choć bardzo lubię, jak pokazują trenera niemieckiego - nie wiem, czemu, w tej białej koszuli mi się tak podoba czy co? Normalnie nie wiem, lubię patrzeć po prostu :)
Aaaa, jeszcze jeden hicior dialogowy z wczoraj :) Tym razem z Mężem - trochę człowiekiem hehe. Jak już kiedyś wspomniałam on nie jest kibicem i ogladął tylko mecze z Polską a potem przestał się kompletnie interesować kto z kim i kto gra dalej. I wczoraj wołam z pokoju, ze chyba jest dziś mecz, więc Mąż przełaczył kanał i mówi no jest. A ja pytam jaki wynik? A on "Jeden zero dla Grecji" Ja zdziwona gadam, ze Grecja przecież odpadła i Niemcy z Włochami mają grać. A Mąż ze stoickim spokojem, ze pisze Grecja Italia jeden zero :)) Gadam, chyba GER a nie GRE! No i doszliśm do wniosku, ze niestety nie tylko moje oczy nawalają :))
No, ale fajnie, że Włosi wygrali :)
Kochana ja mieszkam na wsi lecz niestety w bloku :( A miasto powiatowe małe. Najbliższe to Opole a dalsze Wrocław. Byłam wczoraj w mieście. Facet powiedział, że będzie miał dostawę w piątek . Wpadła mi w oko sukienka kolor czekolady mlecznej i druga koralowa.
To ja trzymam kciuki za te koralową, bo to twarzowy kolor i na wesele jak znalazł. Dobrze przeczytałam, że masz 181cm wzrostu?
O, Vanessa jest taki mikrus, jak Ty :))))
Na to wygląda. Ale jeszcze nie miałam żadnej koleżanki, która by była wyższa ode mnie a tu się zapowiada, że jednak
Tak Smakosiu mam 181 cm. Jest to czasami zaletą a częściej przeszkodą. Sukienkę kupiłam wczoraj. Akurat przechodziłam bazarkiem z przyjaciółką i wpadła mi w oko sukienka. Super jest koloru pomiędzy beż a popiel. Bardzo podkreśla moją figurę maskując jednocześnie wady. Jestem przeszczęśliwa A do tego była niedroga. Jest uniwersalna i będę mogła ją ubrać na inną okazję np. komunię czy chrzciny. A tamta koralowa to była z satyny z połyskiem a takiej już nie chce. A czekoladowa za poważna. Do tego pazurki i usta koloru kolarowego Bardzo Ci dziękuje na namiary na ten sklep. Sukienki ciekawe lecz dla mnie nie osiągalne. Za miesiąc równy bawimy się na weselu :)
Kochana a Ty ile masz wzrostu? Jaki numer buta. Bo ja kupuje 41 jak numeracja jest zawyżona lub 42.
Ja też trochę wyrosłam Mam 177cm i rozmiar buta 41,5. Tradycyjnie jak muszę coś kupić, to wpadam w złość, która przeradza się w irytację i zazwyczaj nic nie mogę znaleźć. Zawsze rękawy czy nogawki są jak po młodszej siostrze. Jak Ty sobie z tym radzisz? O butach, to już lepiej nawet nie będę wspominać, bo rozmiar 41 jest u nas rarytasem a o 41,5 lub 42 nikt nie słyszał Kiedyś usłyszałam odpowiedź, że takich dużych rozmiarów nie sprowadzają, bo maja mały magazyn. No tak - dłuuugie, to się nie mieszczą
A ten sklep poleciłam, bo teraz są tam duże przeceny. Normalnie, to faktycznie wysokie ceny mają.
Pozdrawiam (z wysokości)
Smakosiu ja miałam 177 cm wzrostu w drugiej klasie gimnazjum. Nie lubię zakupów, ponieważ to dla mnie maraton po wszystkich sklepach itp. Jak coś upoluje to jesemt zadowolona a gdy mi się jeszcze to podoba to przeszczęśliwa.Szanuje każdą rzecz aby długo mi służyła. Teraz chciałam kupić sobie buty eleganckie do sukienki na wesele jak by deszcz padał. I co? Wszystko na obcasach czy koturnie. Nikt nie pomyślał. że osoba ,mająca taki rozmiar obuwia to drągal i nie chce dodatkowych centymetrów. Często np. spodnie im większy rozmiar to szersze w pasie. A przecież wysocy ludzie nie zawsze mają znaczące dodatkowe kg. Ja upolowałam już dwie pary butów 42 numer w Deichmanie. Mają nawet 43! Jednak ja mam do nich za małą nóżkę . Chodzę obecnie na okrągło w japonkach tam zakupionych i jestem mega zadowolona.
Ile cm ma Twój mężczyzna?
Pozdrawiam patrząc z góry na Ciebie
Mój Połówek ma 186 cm. Nawet mi nie wspominaj o zakupach. Też ich nie lubię. Większość rzeczy jest szyta na 164cm wzrostu albo w najlepszym układzie na 172cm. Co to oznacza wiadomo - zbyt krótkie rękawy i nogawki, talia w niewłaściwym miejscu itp. Kupowanie butów zostawiam sobie zazwyczaj na okres wyjazdów do Niemiec. Tam nikogo nie dziwi, że są kobiety z większą stopą. Znajduję też spodnie z długimi nogawkami (długość 34-36). Tobie nie zazdroszczę, bo jednak dochodzą jeszcze 4cm więc szukanie czegoś o właściwej długości jest jeszcze trudniejsze. Ale powiem Ci jedno - prostuj plecy, wypinaj pierś do przodu, głowa wysoko i bądź dumna ze swojego wzrostu. A jeśli nawet jakiś mężczyzna jest od Ciebie niższy, to jakie to ma znaczenie?
Pozdrawiam ciepło z niskości
Kochana mój mężuś ma 180 cm. Ja jestem drobnej kości i smukła a on grubej i szeroki w barach. Nawet tej różnicy nie widać. Ostatnio ubrałam żółtą bluzkę wiązaną na szyji z dekoldem. Idę chodnikiem w mieście, patrzę dziadzio siedzi. Ledwo dycha bo spiekota. Zobaczył mnie i głowę zadziera do góry. Oczy wlepia to w dekold to w nogi. Dół to była dżinsowa spódnica do kolan. Miałam ubaw tego dnia. Wszyscy faceci się oglądali bez względu na wiek. Trzy sensacje: wzrost, dekold i nogi wzbudzały w nich zainteresowanie. Jeden facet wlepił tak oczy, że zatrzymał się na środku marketu. Przechodziłam i powiedziałam na głos: ,,Facet bo Ci gały wylecą! " Zaczęłam się śmiać na maksa.
Ostatnio widziałam w tv najwyższą modelkę świata. Ma ,,tylko" 194 i but 46. My pry niej to kurduple
Pozdro
Dzień dobry!
Wpadam szybko, żeby zdążyc szybko a dużo pogadać :) Wczoraj przyszłam z pyszną sałatką oczyszczajacą (oczysciłam dzieki niej lodówkę), ale niestety, nie mogłam wejść! A jak już było otwarte to znowu ja już z braku czasu wejść nei mogłam i w sumie teraz też nie bardzo mam czas, ale na razieczekam na wyliczenia, to przyszłąm :) Bez sałatki za to z kompotem rabarbarowo-wiśniowym z tatowego ogródka :) Pyszny jest, proszę lać :)
U mnie słońce, ciepło i ma być jeszcze cieplej, jutro ponad 30. "Kocham" takie skoki z +17 na ponad 30...
Kurde, jak ja wczoraj byłam szczęśliwa! Dzis też, ale wczoraj było na świeżo. Najpierw dowiedziałam się, ze Mąż na 99 % będzie pracował znacznie blizej, co jest cudowną wiadomością. Następnie dotarły dwie paczki jedna z sukienkami a druga z akcesoriami do pieczenia. i akcesoria wiadomo, że ok, ale sukienki rewelacyjne i pasują obie i nie msuzę ich odsyłać i normalnie jestem zachwycona :) A potem się usmiałam, bo gdy wracałąm z Bobem od Rodziców potoczył się między nami taki dialog. Stałam dość długo przed rondem, bo jechało dużo samochodów i usłyszałam z tyłu :
- Kobieto, rusz się! - ryknęłam śmiechem i pytam, skąd zna takie powiedzenie?
- W bajce mówił tak.
- Rozumiem.
- A kobiety są ładne, prawda?
- Tak, bardzo. Ja jestem kobietą i jestem ładna - oznajmiłam skromnie heheh
- Ty nie jesteś kobietą! Ty jesteś ludziem!
- Nie jestem ludziem, tylko człowiekiem, ale jestem też kobietą.
- CZłowiekiem są chłopcy a dziewczynys ą ludziem.
- Acha.... Ale wiesz ja też jestem kobietą a tatuś jest mężczyzną.
- Tatuś jest mężczyzną?!
- Tak.
Po chwili namysłu-
- Ale tatuś jest tez trochę człowiekiem?
I w tym momencie mój rechot przebił muzykę z radia.
Kurde muszę lecieć! Mam nadzieję wpaść jeszcze pogadać z każdym z osobna :))
Kocham Boba, normalnie mnie "rozwalił" i powalił na kolana...ze śmiechu oczywiście .
jak to Ty kochasz Biba? Przecież to ja kocham Boba!!! To się dziś dowiedzieliśmy, że dzielimy się na ludziów, człowieków, kobiety i mężczyzn, tak? Czy coś pomieszałam?
Dzień dobry w piątek, piąteczek,piąteluniek, jak to zwykła mówić Smakosia :))
A ja dziś na luziku ;) Do 11 jestem w pracy i nie robię nic!!! Postanowiłam sobie pofolgować. W poniedziałek od rana będę ciężko pracowała... ;))) A co tam, raz się żyje. 2 dni postu dały tyle, że na wadze jest ponad kilo mniej, w kieckę wchodzę, więc idę do fryzjera ułożyć włosy i o 14 jadę na imprezę.
Zostawiam dla Was pyszne bułeczki drożdżowe z jagodami- wypiek babci mojego przyszłego zięcia ;) i tradycyjnie herbarkę z cytrynką.
Miłego dzionka
Beata, jeszcze pietnaście minut i wychodzisz z pracy. Ale masz fajnie! Tylko te bułeczki z jagodami są w stanie mnie pocieszyć, że do 15-ej jeszcze tyyyyle czasu. Baw się wspaniale i wytańcz kolejny kilogram
O jeee, Beata, jako Ty bydziesz szykowno :))
Udanej imprezy!
Pięknie to ujęłaś! Z pewnością zaś była "szykowno".
Mili moi mam wieści od naszej Ady tj. Hope (chciałam powiedzieć). Przyjechała do domu, ale niestety połączenie internetowe ma tylko przez komórkę i maleńki wyświetlacz więc odpuszcza sobie dobijanie się do Kawiarenki. Mimo to prosiła żeby Wam zameldować, że myśli, pamięta i pozdrawia baaaardzo serdecznie.
To super, że Ada bezpieczna w domu i mam nadzieję, że idzie w kierunku zdrowia.
A Bob się rozchorował :( Dostałam tel. z przedszkola, że Bob zasnął i ma 38,5 st gorączki. Zwolniłam się z pracy i pojechaliśmy do lekarza. Okazuje się, że ostre zapalanie migdałków! Bezbolesne. Niedawno temperatura skoczyła do 39,9 kurde. Nigdy nie miał takiej gorączki. Teraz śpi, temp. spadła poniżej 39 ale boję się nocy, Dostał Ibufen i antybiotyk a łydki owinęłam mu mokrymi ręczniczkami. Mój Bobek malutki bidny taki.
Ściskam Was mocno!
Oleńko, współczuję Tobie i synkowi. Wiem co to znaczy, gdy dziecko gorączkuje. Noc masz z głowy. Ale bądźmy dobrej myśli, jeśli Bob dostał antybiotyk, to jest duża szansa, ze temperatura nie będzie już tak wysoko narastać. Trzymajcie się.
Hope, pozdrawiam.
O jej, biedny "Bobuś" Czary mary...niech noc minie spokojnie i poranek przyniesie poprawę.
Bonieś, Emilko, dziękuję za miłe słowa moje kawiarenkowe dobre serducha :)
Na razie jest dobrze. Mam nadzieję, że jak najdłużej.
A na poręczy balkonu siedzi gołąbek, już prawie godzinę, I patrzymy na siebie i nie boi się :) Jutro pewnie balkon do mycia będzie :))
Dobranoc!
Co tam balkon, dziewczyno, to fantastyczne! Gołąbek siedzi od godziny i patrzy na Ciebie jak zahipnotyzowany! Nawiązałaś rzadki kontakt z naszym młodszym bratem, coś czuję, ze to nie przypadek. Zwierzęta mają dar wyczuwania dobrych ludzi i on chyba się na Tobie poznał.
Zyczę spokojnej nocy całej rodzince :)
Witam wieczorową porą,
rano pojechałam z moim autkiem na umówioną wizytę, pełna nadziei, ze załatwię sprawę szybloi sprawnie. O jak bardzo się myliłam. W biurze kierownik spisał formularz, kazał poczekać, owszem zrobił nawet kawę, ale potem już pies z kulawą nogą się mną nie interesował. Siedziałam więc jak ten cymbał i nikt nie był w stanie mi powiedzieć, ile będzie trwała naprawa i czy warto czekać. Po 40 minutach nie wytrzymałam i mimo, iż pan w biurze mocno mnie zniechęcał, poszłam na warsztat do ludzi pracy. Mechanik, który zajmował się moim samochodem bardzo grzecznie mi wytłumaczył gdzie cieknie i dlaczego i razem ustaliliśmy, co ma zrobić. W biurze zostawiłam swój telefon, jakiś ważny jegomość obiecał, ze zadzwoni,jak autko będzie do odbioru. Wróciłam do domu i czekałam, czekałam, czekałam, w końcu zadzwoniłam sama, ale niczego się nie dowiedziałam. W sumie wykonałam 3 telefony ale zawsze odbierał ktoś zupełnie nie zorientowany w sytuacji. Szlag mnie trafiał. Jak się potem okazało naprawa trwała 4 godziny, a kolejne 4 rozliczanie kosztów. Przeklęci biurokraci!
Po południu byłam umówiona z przedstawicielem TUW-u, facet spóźnił się 3 godziny i przyjechał dopiero po moim telefonie! W ogóle mam wrażenie, że ostatnio jestem kompletnie ignorowana, przez różne grupy i osoby, więc być może Lajanku zły urok przeszedł teraz na mnie?
Mam nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień, a na dziś Beatce życzę wspaniałej imprezy, a wszystkim dobrej nocy i pięknej, słonecznej soboty.
Pa, pa!
Ale ranny ptaszek z Ciebie. Cześć pracy!
Witam porannie,
noc była cieplutka, teraz wprawdzie słoneczka jeszcze nie ma, ale termometr już pokazuje 18 stopni, więc czeka nas gorący, letni dzień. Ja nie lubię takich upałów, ale pewnie dla wielu to czysta frajda, więc cieszcie się kochani piękną pogodą, bo lato jak co roku skończy się szybciej niż byśmy chcieli. Tak jak kończą się mistrzostwa, a przecież dopiero,co się zaczęły. Fajnie było. Mimo, że chłopcy dali ciała, cały czas czuje się sportową atmosferę, świat chwali nas jako organizatorów, dziękuje za serdeczny klimat. Jestem dumna, że jestem Polką. Wciąż wożę biało-czerwoną chorągiewkę uczepioną do anteny i szalik kibica nad lusterkiem. Trochę żal, ze już w niedzielę to wszystko się skończy. Też tak czujecie?
Otwieram szeroko okienka, niech wpadnie zapach lata. Faworek i Koralik nakarmione, wypieszczone. Zostawiam duży pojemnik lodów waniliowo- czekoladowych (sama robiłam ) i świeżutkie malinki prosto z krzaka.
Miłej soboty!
Witajcie sobotnio
Bonieś, stworzyłaś już od progu Kawiarenki klimat pełni lata. Pięęęęęknie. Ach te maliny! Już chciałam zrezygnować z lodów, bo jak czytam etykietę na odwrocie, to nie mam ochoty na te sztucznizny, spulchniacze, napowietrzacze, wszystkie E i dodatki. Jednak takich własnej roboty, to nigdy nie odmówię. Tym bardziej, że sama nie robię więc juz zasiadam. O jej, przecież ja jeszcze nie jadłam śniadania. Myślicie, że można zaczynać dzień od lodów?
Aloalo, jak poranek u Bobusia? Jak minęła noc? Temperatura jest czy szczęśliwie zeszła?
Wczoraj zrobiłam tiramisu więc zostawiam dzisiaj dla Was do porannej kawy.
Za oknem ciepło i widać, że słońce próbuje się przebić. Mam nadzieję, że nie złapie mnie dzisiaj deszcz, bo zapowiadali. Ja mam jednak nadzieję na ładną pogodę.
Idę robić śniadanie.
Miłego poranka
Dobry wieczór!
Kurczę, tyle się napisałam i mi wcięło!
Już mi się nie chce powtarzać. W skrócie noc spokojna, bez gorączki. Dzisiejszy dzień też. Bobuś wesołły, żywiołowy, nic go nie boli, ma apetyt. Niby ok. Ale stopy ma całe w krostach! Wygląda jak silne uczulenie, takie czerwone rozlane plamy i malutkie krostki. I nie swędzi. Co to może być? Po wapnie nie jest już takie czerwone, ale są te krostki. Góra stóp do kostek.
A gołąbek spał na naszym balkonie i wyruszył w świat o 6 rano :) Zrobiłam mu fotkę o 2.30, gdy Bob chciał pić. Trochę słabo widać , zdjęcie z komórki bez lampy,ale kontur jest :))
PRzyjemnej reszty łikędu!
W nocy od 3.00 do 4.00 była burza, spadło tylko 15 cm na 1m2
U mnie burza była od 3 w nocy aż do 6.30, ale lało sążniście aż do 8.30. I myślę, że to było więcej wody niż 15cm/m2. Rewelacji pogodowej rano nie było. +18 st.C, pochmurnie, rześko. Ale już słońce wyjrzało i zapowiada się ładne, letnie popołudnie. Bonieś ma rację, że sucho, więc niech sobie deszcz pada...ja nie bedę musiała podlewać mojego ogrodu ;)
Aloalo, lekarz widział tę wysypkę, czy pojawiła się później? Ma tylko na stopach? Może to uczulenie na jakiś składnik dzianiny skarpetek. W kazdym razie wapno powinno pomóc. Dobrze, że stan ogólny Bobusia się poprawił
Lajan, u mnie zapowiadała sie burza, troszke na chwile pociemniało, ale przeszło wszystko bokiem. A szkoda, bo susza okropna, tylko więcej deszczu by sie przydało niż te 15cm.
Witajcie niedzielnie
Trzeba przyznać, że za oknem powietrze baaardzo przyjemne i 25 stopni w cieniu czyli lato Ale u mnie zapowiadają jakiś front z ulewnymi deszczami i burzami więc długo się tą pogodą nie nacieszę. nad ranem obudziło mnie niesamowite dudnienie, które zatrzęsło ziemią. Zaraz potem usłyszałam baaardzo głośny świergot ptaków. Przestraszyły się czy cieszyły?
Popołudniu planuję spotkanie z "psiapsiułką". Póki co proponuje wszystkim pyyyyszną kawę z ekspresu z dużą ilością spienionego mleka. Ciasta już nie mam.
A! Pochwalę się, że dostałam przepiękne gradiole, które zdobią duży pokój i śliczne "niby" margerytki, które upiększają sypialnię. Nie mam pojęcia jak one się nazywają, ale są bardzo pełne, jędrne i zwyczajnie urocze. Jednak kwiaty w domu to super sprawa. Cieszą jak nie wiem co
Aloalo, jak dobrze, że Bob tak szybko zwalcza chorobę. Tylko co z ta wysypką? Jest jeszcze, czy szczęśliwie zeszła? A może to uczulenie na któryś ze składników antybiotyku?
Buuu, już zaszło słońce. No nie! Przecież jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć.
Miłego dzionka
Witam niedzielnie wieczorkiem Gorąco u nas, że ledwie siedzę. Piję hektrolitry wody i zielonej. Za ciasta dziękuje. Zjadłam loda i dwa ciastka z słonecznikiem i starczy na cały tydzień. U nas zapowiadają burze i gradobicia. Mam nadzieję, że nie będzie tego drugiego. Nikomu on do szczęścia nie potrzebny. Na jutro obiad mam gotowy sobie zaserwuje sałatkę grecką :) Mam na nią ochotę od dłuższego czasu.
Wody, wody dziś tylko tego pragnę :)
Witam niedzielnie :)
Piątkowa impreza udana .Piękny dworek, super otoczenie, 2 km od morza...poszliśmy sobie całą ekipą na zachód słońca. Szkoda, że w takim gronie spotykamy się tak rzadko. Ech, jak było fajnie. No i szkoda tylko, że za te atrakcje i za jedzenie policzono nam słono, oj słono. Ale to wszystko nieważne. Grunt to dobra zabawa . A dziś już niedziela...kurczę, jutro znów do pracy..a była w ogóle sobota?? Jakoś mi uciekła ;)
W nocy o 3 zbudziła mnie burza, i jakoś nie chciała odejść, krążyły chyba ze dwie po tym moim Kaszubowie...a jak piknie lało! Aż do 8.30 i strugi wody płynęły po ulicach...Fajnie, że popadało, przynajmniej nie muszę podlewać trawy na ogrodzie.
Smakosiu, życzę Ci fajnych "plachundrów" z psiapsiółką...też lubię takie odskocznie od codzienności.
Aloalo, jak Bob?? Zeszła mu ta wysypka? Myślę, że to jakaś reakcja alergiczna. Niech szybko zdrowieje, bo szkoda lata i wakacji.
Hope, czekam, kiedy będziesz miała inny net niż tylko ten komórkowy. Mam nadzieję, żeś już zdrowiutka.
Naszło mnie, więc naprędce sprzędłam muffiny, dziś z konfiturą różaną. Zostawię do kawy, częstujcie się proszę. A ja idę się pobyczyć do ogrodu. Obiad zjedzony, pora poleniuchować ;)
Buziaki dla wszystkich :)))
Witam serdecznie. U nas burzy nie było i żar leje się z nieba od rana. 28 stopni to ja mam w domu, na dworze to nawet nie wiem ale na pewno 30 z hakiem. W piątek pożegnałyśmy szefa, wyjechał na tydzień :):):) jak się domyślacie cieszę się przeogromnie. A co, niech sobie chłopina też odetchnie :):):) W piątek koleżanka z pracy zorganizowała grilla, było super. Wczorajszy dzień też zleciał mi pędem. Sprzątanie, ciacho, kolejny słoik małosolnych. Zawieźliśmy Młodego do teściów na kilka dni, na zakupy, do naszej ulubionej pizzerii a na 19 byliśmy już umówieni ze znajomymi. Przyjechali do nas na ciacho a potem wszyscy pojechaliśmy do klubu 80. Grają tam muzykę właśnie z tych lat i jest super. Nie ma naćpanych małolatów, awantur, raczej starsze towarzystwo. No i jak weszłam na parkiet o 22 to zeszłam o 2 nad ranem :) Było fantastycznie :) Od czasu do czasu lubię sobie potańczyć. Dzisiaj za to byczymy się od rana, teściowa obdarowała nas gołąbkami więc nawet nie muszę robić obiadu.
Zostawiam wodę z malinami i lodem oraz tartę z truskawkami i życzę pięknego dnia.
Ja też chcę taki klub 80 ! Modern Talking, C.C.Catch, Alphaville, Bad Boys Blue itd... Uwielbiam muzykę tamtych lat. Można się było przy niej świetnie bawić i nadal można jak widać.Do tańca idealna. A moja najukochańsza piosenka to "Only You" w wykonaniu Savage. Oj Agniesiu, rozbudziłaś wspomnienia z lat młodości, zaraz odkurzę starą płytę i puszczę ile uszy wytrzymają.
No Bonieś, masz mój gust :)))
A propos muzyki to do dziś mnie bawi, jak miałam ok. 11 lat i małe pojęcie o językach obcych słuchałam z dziką rozkoszą Glena Medeirosa (tak się pisze?). Miałam go nagranego na kasecie i napisałam sobie tytuł piosenki na okładce "John Kamizi" Dopiero z czasem wyszło, że on śpiewa "Words dont come easy " hihi
Dokładnie właśnie taka muzyka :) Również uwielbiam tą piosenkę :):):)
Sama wybrałabym się do takiego klubu z przyjemnością :) Olu ja też już nie słucham muzy w obcych językach tylko w naszym ojczystym. A w dyskotekach to małolaty, że czuje się tam jak Guliwer.
Witam wszystkich w niedzielny parny i burzowy dzionek.
Oj...dłuuuugo mnie tu nie było, nawet nie jestem w stanie doczytać tego co mnie ominęło.Tyle przeleciało życia i spraw w kawiarence ze nie nadążam :)
U mnie od 3 dni w nocy burzowo....a i teraz sobie pozwala grzmocić w tej chwili.
A dzień był przecudny,byłam na rybkach nad jeziorem....odkryliśmy bardzo urokliwe m-ce głęboko w lesie gdzie mozna dojechać samochodem.
Były i grzybki i rybki i jagódki .
Teraz chyba wezme sie za pierogi...bo jakoś chodzą za mną :)
Ostatanio od przeprowadzki nie miałam zbyt wiele czasu, myślę że to nadrobię.
Praca mnie pochłonęła do końca od rana do północy dzień w dzień.Chyba trochę trzeba pauzy :),czuje sie zmęczona ..ale ładuje akumulatory nad jeziorkiem z wędką w dłoni :)) Uwielbiam ten odpoczynek. tę ciszę i piękny śpiew ptaków .
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i zostawiam kawał ciasta biszkoptowego z truskawkami bitą śmieraną i galaretką :)
Smacznego :)
Krysiu, miło Cię widzieć w kawiarence. Zastanawiałam się, czy już podjęłaś decyzję co do nazwy tej swojej pasmanterii. "Żółty guzik" ... podobała mi się ta nazwa. A co do wędkowania...moja koleżanka ma podobnie. Zamiast na plażę to jeździ nad jezioro i siedzi tam godzinami ;) z wędką w ręku oczywiście.
Beatko, najprawdopodobniej zostanie taka nazwa.Choć ta Fanaberia Smakosi jest tez super :) ale nazwa Fanaberie żółtego guzika to już za dłuuuuuuugie jest ..hehehe ale byłoby boskie ;)
Ja rozumiem Twoją koleżankę ...mogę całymi dniami tak siedzieć nad wodą . :)
Witam!
Ile tu ciasta! A ja też przyniosłam sernik na zimno mojego pomysłu. Sama się dziwię, bo dobry bardzo :) I kawę mrożoną, cudownie chłoddzi. A jest się z czego chłodzić. Upał okropny. W nocy było duszno i ciepło a w dodatku sąsiad za ścianą robił jakąś imprezę przy otwartych drzwiach balkonowych, które sąsiadują z naszą sypialnią, w której też miałam drzwi balkonowe otwarte, więc jestem niewyspana. Darli się jak jakieś dzieciaki spuszczone ze smyczy i wychodzili palić na balkon dyskutując głośno przy dudnieniu muzyki i tak aż do rana. Muzyka ucichła o 6...
W mieszkaniu mam 30 st, na zewnątrz w cieniu 34. Posiedzialam z Bobem na balkonie bo fajnie wiało, ale gdy nadeszło słonce musieliśmy wejść do srodka. Maż nawet nie wychodził. Skwar totalny,
Bob czuje się dobrze, ale wysypka się utrzymuje, jest także na spodzie stopek. Po wapnie jest tego mniej. Ale nie narzeka z tego powodu. ALbo to reakcja na mandarynki, bo wypił sok świeżo wyciśnięty, albo na nowy proszek, bo zmieniłam ostatnio, ale czemu tylko na stopach? Lekarka tego nie widziała, bo nie było wcześniej, wyszło po tej silnej gorączce. Zobaczymy. W aptece pani mi powiedziała, ze to może być reakcja na gorączkę właśnie i jeśli nie ma nic na brzuchu to mam nie panikować tylko obserwować..
Krysiu - trzymam kciuki mocno za Twój biznes! I bardzo się cieszę, że przyszłaś.
Smakosiu - a foty kwiatów gdzie? A propos kwaitów w domu to mi całkowicie odbiło :) Jak kiedyś miałam kilka sztuk sztucznych tak od jakiegoś czasu zachwycają mnie żywe i gdybym tylko miała je gdzie ustawiać to hoho. Zaćżęłam od polecanego przez Was zamiokulkasa, do tego skrzydłokiwat, potem doszedł jeszcze jeden, potem anturium, potem bluszcz, potem fikus, łosie rogi, i jeszcze coś, co nie wiem jak się nazywa a ostatnio kroton. I, o dziwo, wszystkio rośnie i to co ma kwitnąć kwitnie :)) A w wazonie goździki :)
Beata - a byłaś szykowno? :)
Mysha - widzę kochana, że Ty łikędów nie marnujesz :))
Lenka!!!! - ile można wczasować?!
Miłej rezty niedzieli. Boziu, ale gorąco...
Po ciężkim tygodniu miło tak rozerwać się troszeczkę:) Staram się nie marnować zwłaszcza, że najbliższe 3 niedzielę będę pracować :(
Zamiokulkas też Ci kwitnie? U mnie w ciągu kilku lat nie zdarzyło sie to ani razu. Podobno kwiaty ma paskudne , podobne do ....... penisa. Nie mam nic przeciwko tej części męskiego ciała rzecz jasna, ba nawet ją bardzo lubię , ale w roli kwiatka .... niekoniecznie.
Mam zamioculcasa od wielu lat i dzięki Bogu nigdy nie zakwitł ;))
Jo, ja byłam szykowno, ale jak se pojszliśmy nad morze, to pantofle były ciut przeszkodą, kopę piasku w nich przyniosłam. W trampkach byłoby łatwiej ;)
Aloalo,ja biznes to wieki prowadzę ,tym razem to rozszerzenie ,cos dodatkowego ...by stworzyć kompelksową obsługę klienta...pożyjemy zobaczymy co z tego bedzie :) a ze ja optymistka ,to nie dopuszczam innej mysli niz ta że bedzie ok.
Aloalo....widze ze nockę to miałyśmy podobną ...chyba mamy podobnych sasiadów
Tyle że u moich to i policja była hehehe tak dali czadu .
wiem...wiem .... ze póżno już ale może ktoś głodny to zostawiam cieplutkie pierogi z twarogiem i szpinakiem polane sosem czosnkowym , a ze zostało ciasta to i z truskawkami się znalazły ..prosze jak ktoś głodny :)
miłej nocy życzę :)
Ciepłe to one już nie są ale jakie pyszne były.
No właśnie - byyyyły. Lajan! Przestałeś się odchudzać? Musiałeś "wciągnąć" wszystkie? Ja bym reflektowała na te z truskawkami
Oblizała się i pomaszerowała dalej.
Boszeeeeee. LAJAN !!!...ales ranny ptaszek :)
Noo raczej o 3 nad ranem to już wystygły hihihi.
Smakosiu , dla Ciebie sie uchowały jeszcze kruskawkowe pierogi....bo w nocy nie miał ich kto jeść
A że robiłam je podczas meczu wczoraj ...tzn. więcej gapiłam się w mecz niż w stolnicę to wyszły bardzooooo póżno pierożki.
U mnie zaczyna wychodzić słoneczko,moze będzie ciepło w końcu.Zaliczyłam rano już zabiegi ,teraz pora brać sie dalej za pracę :)
Wszystkim miłego dnia życze i zostawiam ciepły kubek zielonej herbaty :)
Ranny? Normalnie , tylko nie chcę tłuc się po kawiarence bo obudzę zwierzaki.
noo fajnie zabrzmiało :))
miało być poranny ptaszek a nie ranny
No nareszcie! W końcu mogę napisać: witam poniedziałkowo
Co usiadłam, żeby się przywitać, to już zza ściany słyszałam swoje imię. Jednego się nie muszę obawiać - mi tyłek przy biurku nie urośnie - mam zapewnioną gimnastykę (wstaję, siadam, wstaję, siadam...)
Krysiu, uratowałaś poranek tymi pierogami Uwielbiam takie na słodko. Szkoda, że nie mieszkasz w moim bloku. Wszystkie owocowe nadwyżki bym zjadała A wiesz...kiedyś jak byłam młodsza, to chodziłam z Tata na ryby. Też lubiłam łowić. Ten spokój, cisza, relaks nad wodą... Ech, zatęskniłam za tym.
Aloalo, czy nasz kochany Bobuś już miał kiedyś ten antybiotyk? Może to po nim jest uczulenie?
Niestety kwiatków nie uwieczniłam aparatem, bo zostawiłam swój sprzęt u Połówka. Przywiezie mi go jak przyjedzie do domu w tym miesiącu. Łapię się ciągle na tym, że chcę zrobić jakąś fotkę a tu...lipa. Fajnie masz, że tyle kwiatków udało Ci się w domu "oswoić". U mnie jest tak ciemno, że praktycznie wszystko marnieje. O zgrozo nawet ten wytrzymały Zamiokulkas jakoś "zbiedniał". Chyba dlatego ze zdwojoną siłą cieszą mnie te kwiaty cięte. Nimi sobie rekompensuję roślinną pustkę.
Mysha, Ty chyba bawisz się za nas wszystkich. Fajnie, że lubicie z Połówkiem wyskoczyć sobie żeby "pokręcić nogą". Dobrze też mieć znajomych, którzy lubią to samo. No a lata 80-te, to oczywiście super klimaty do imprezowania.
Za oknem słońce, niebo niebieskie. Ciągnie mnie na spacer, ale nic z tego. Trzeba powściągnąć te ciągoty i wrócić myślami do papierów na biurku.
Miłego, nowego tygodnia
Witam w poniedzialkowe poludnie, za oknem deszcz i dosc chlodno. Dobrze, ze tu w kawiarence cieplo usiade w fotelu i podumam troche, popieszcze tez zwierzaczki bo zaraz na kolana weszly.
Na smakolyki juz sie nie zalapalam moze innym razem sie uda.
Pozdrawiam
DZień dobry!
Spokojnie, Boróweczko, specjalnie dla Ciebie przyniosłam jeszcze zimnego serniczka :)
Ale w nocy była wichura! Z błyskami i grzmotami. Jeju, taki wiatr mnie przeraża. Ulewa schłodziła powietrze, ale już znowu ciepło a ma ponoć dojść w tym tygodniu do 38! Mam nadzieję, że facet się przejęzyczył.
Wczoraj po południu zdecydowałam, że Bobuś musi pokazać się ponownie lekarzowi, bo wysypka postanowiła pójść dalej. Wyskoczyła na łydkach i kolanach a także na dłoniach (zewnątrz i wewnątrz) i niektóre krostki przerodziły się w pęcherzyki podchodzące płynem... No i pan doktor orzekł, że jest to wirusowa wysypka, którą poprzedza wysoka gorączka. Ponoć na czasie obecnie wśród dzieci. Zwolnienie do piątku. Mam nadzieję, że tak kiepsko rozpoczęte wakacje potem będą już tylko lepsze. Najważniejsze, że Bob wyglada zupełnie zdrowo i jak mówi czuje się już dobrze, bo na termometrze jest zielono :)) Możemy spacerować, byle nie w słońcu. No to chyba w nocy :))
Bonieś- zamia mi nie kwitnie! Na szczęście, z tego co piszesz :)) Napisałam, że kwitnie to co powinno, a że zamia w ogóle zakwita to nawet nie miałam pojęcia. Bo ja nie mam pojęcia o kwiatach. Wiem, tylko, że bardzo mi się podobają :))
Smakosiu - jak mogłaś go tak zostawić? A czy ja już buczałam, że strasznie olałaś nas z tą Mallorcą? Żadnych opowieści, o fortch nie wspomnę... Żółta kartka :)
No to co? Trzymta się, Ludziska :))
Lajan, a Ty się wyśpij :)) Paaaaa!
Oj tak, oj tak...biję się w pierś. Olu masz rację, że nawaliłam na całego z tymi obiecanymi zdjęciami i opowieściami. Już nawet kiedyś sama o tym wspominałam, że nawalam na całej linii. Nie lubię być niesłowna. Jednak nie mogę się jakoś zmobilizować, bo tych zdjęć jest tak dużo, że już mam mętlik w głowie. Połówek też czeka żebym jakieś wybrała do wydrukowania, ale ja się nie mogę zdecydować. Stoję na środku drogi i to w dużym rozkroku, totalnie ogłupiała Tęsknię za Mallorcą
Ja to zrobię - opiszę ten urlop i wkleję fotki. Muszę tylko do tego dojrzeć. A teraz jeszcze trochę potęsknię za tymi miejscami...
Witajcie wtorkowo
Uuuu, trzeba przyznać, że dzisiaj droga do Kawiarenki trochę "pozakręcana". No ale najważniejsze, że trafiłam. Tylko jeden minus jest, bo nie wytrzymałam i zjadłam jagodziankę, którą miałam zamiar donieść na miejsce. Ciepła była i pachnąca więc "pękłam" i "wciągnęłam" ją nim tu dotarłam. Ale za to przynoszę gorącą kawę. Ktoś się skusi?
Za oknem szaro i ponuro a na dokładkę trochę mokro. Znów nie widać lata. Wiecie co, jakoś do mnie nie dociera, że już jest lipiec Kiedy to tak zleciało?
Miłego dzionka!
Bardzo chętnie dosiądę się do kawki, tylko z krówką poproszę. U mnie żadnej ponurości za oknem, niebo niebieskawe, słoneczko już wstało, a wiaterek potrzebny dla ochłody. Ale cały dzień tak dobrze nie będzie - zapowiadali deszcz. Czytałam, że u Was burze już przeszły, tutaj jak na razie cisza.
Za przykładem Vanessy powzięłam poważne zadanie na lato - muszę zgubić trochę kilogramów. Ciężko będzie, bo w każdym sklepie oczy wypatrują pyszne ciacha, a głowa nie chce się kręcić inaczej jak tylko w tamtym kierunku. Ale nie ma to tamto, trzeba się za siebie wziąć. Okazja jest idealna, mnóstwo warzyw, owoców, można tylko tym się żywić, a jeszcze upały to i jeść się tak nie chce. Najgorsze, że ja cały dzień mogę się nie zasilać niczym, a wieczorem rozum idzie spać dużo wcześniej niż reszta i ......Macie na to jakiś sposób? Vanesso, ratuj!
Pozdrówka, na razie Kochani!
Kochana moja dieta polega na tym , że jem połowę tego co wcześniej. Unikam smażonego i innych bomb kalorycznych. To mi jest korzystne dla na figury i cery, ponieważ nadal walczę z trądzikiem. Do tego dużo wody mineralnej i zielonej herbaty. Teraz jest super pora, ponieważ jest mnóstwo warzyw i owoców. Upały też hamują apetyt. Ja też tak mam, że wieczorami bym lodówkę łącznie z kablem połknęła. Jednak wtedy biorę wodę i popijam. Wczoraj oglądałam wieczorkiem film i zajadałam czereśnie. Nigdy nie stosowałam drakońskich diet i tych, które eliminują pewne produkty. Trzymam kciuki! Silna wola i napewno dasz radę Ja chce zgubić jeszcze 7 kg.
To ja....Lenka....poznajecie mnie ? Wszyscy mówią, że wyglądam jak murzyn, więc wolę się przedstawić ;-)
Witam wszystkich wtorkowo :) Wróciłam z cudownego urlopu....Pogada była taka moja, idealna dla mnie, tylko kilka dni było z za dużym upałem, ale przeżyłam ;-) Kocham nasz Bałtyk, bo zawsze specjalnie dla mnie ma chłodną wodę, a nie jakąś ciepłą zupę ;-)
W biurze właśnie umieram, ponieważ temperatura na moim ostatnim piętrze wynosi coś około 49 stopni :) Świeci słońce, ale przez taką mgiełkę i nie widać dzisiaj gór....nawet Tarnowskich Gór... ;-). Wczoraj musiałam jechać do Warszawy w samochodzie bez klimy, więc moje zwłoki nie były w stanie już się z Wami przywitać, chociaż baaaardzo tęskniłam :)
Wdepnę wieczorkiem, bo teraz muszę przeszkolić "nowego"...., coś on mi nie bardzo pasuje, ale to odkrycie warszawki..., więc pewnie ja się nie znam....
Mam mrożoną kawę, ale tylko z bitą śmietaną w aerozolu, bo lodów bym nie dowozła windą w tej temperaturze ;-)
Nreszcie jesteś! Ładne pokazy przygotowałam na Twoje przywitanie?
Teraz muszę zmykać, ale wieczorem przyjdę sprawdzić czy jesteś, bom się trochę zatęskniła
hello we wtorek!
Pogoda barowa, co mnie w ogóle nie martwi. Lenistwo piątkowe odbiło się rykoszetem...papiery, papiery, papiery...mam za swoje ;) Pojęczę i robię dalej, a raczej piszę dalej ;) Spijam kolejną herbatę, bo na kawę w kawiarence już się nie załapałam...a to wszystko przez dyrekcję i te papiery ;)
Lenko!!!! jak fajnie,że już się wywczasowałaś, i cieszę się, że jesteś taka patriotyczna ;) Nasz Bałtyk..to mi się podobało, że chwalisz to co polskie.
Smakosiu, TY się wcale nie stresuj tą niedoniesioną jagodzianką. Toć najważniejsze, że smakowała wybornie. Dla takich chwil człowiek żyje
Bonieś, rada jedna- 5małych posiłków i żelazna konsekwencja ;) Omijać te pachnące jagodzianki...A tak poważnie, to 5 posiłków musi być, inaczej organizm zacznie zbierać na zaś ...no i ruch. Powodzenia :)))
Aloalo, jak tam Bobuś i jego wysypka? Dalej macie upał śląski? Normalnie nie zazdraszczam...Ja tam wolę te moje +16 ;)
Pozdrawiam wszystkich, herbatka z cytryną czeka a ja zmykam popapierzyć :)
...a potem otworzyła drzwi Kawiarenki na oścież i zaczęła wykrzykiwać: LENKA WRÓCIŁA, LENKA WRÓCIŁA...
Witajcie!
Niemozliwe juz lipiec!!!!!!!!, rok temu rozdawalam wszystko co mialam, dorobek zycia zapakowalam w 2 torby i zaczelam nowe zycie.
Pogoda u mnie typowo angielska deszcz, slonko, deszcz, slonko i tak na okraglo teraz popaduje, odwiedzam wiec kawiarenke skorzystam z herbatki i dokoncze ten serniczek na zimno co wczoraj dostalam.
Troche zazdroszcze Wam urlopow jak sie ma wolne 365 dni w roku to nie docenia sie kilku dni bez pracy.
Dopije herbatke i ide gotowac obiadek dzis beda swieze polskie kartofelki i mizeria z polskich ogorkow.
Wpadne wieczorkiem moze kogos zastane.
Powiedziala i poszla gotowac.
Na razie jestem zadowolona z decyzji i mysle, ze zdania nie zmienie.
I przyszła w ten upał pieroński,
aloalo, co od gorąca wariuje
i chłodną z rana kuchnię
piekarnikiem "rozpaluje" (sorry, pisze na żywca, inaczej się nie rymuje)
I czyni ptysie, jej debiut. I wyszły pyszne, o dziwo!
Więc bierze pełny talerzyk i spieszy do Was żywo.
I wpada, i patrzy - jakaś piękniejsza dziś Kawiarenka!
Ja pierdzielę, toć z urlopu wróciła nasza Lenka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Lenka jest z powrotem, ptysie są udane,
Kropy Boba schodzą - lico aloalo rozradowane.
Jak widać Kochani głupawka z "hycu": mnie dopada,
bo trzeba mieć kota, żeby sie pocić i rymem gadać.
No dobra, kawę przyniosłam do ptysi :) Ptysie z kremem cytrynowym. Jedyne gorące, co nie przeszkadza mi w upał to kawa. Mrożoną lubię, ale co gorąca, to gorąca :)
Lenka - kurde, fajnie, ze już jesteś. Ja licze na choć jedną opisaną przygodę! Smakosia się już ponad miesiąc zbiera do kupy :)))
Beata - ja też wolałabym na chwilę +16. Ale nawet w nocy mam więcej...
Smakosiu - czy już opracowałaś plan opowieści?
Chciałam jeszcze coś napisać, ale laptop jest tak gorący, że mam nadgarstki podmażone. Chyba sobie włosy umyję. Zimną wodą :))
Paaaa!
Niby Jej gorąco, mózg przegrzany a rymuje. I to całkiem zabawnie rymuje. Tylko jakoś mimo gorąca zapomnieć mi nie może, że nawaliłam, noooo Na dodatek próbuje mnie zmobilizować do działania. Ech ta Ola!
Wiecie, że Lenka wróciła?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
U nas dzisiaj cały dzień żar lał się z nieba, dopiero pół godziny temu zagrzmiało i polało solidnie ale już po wszystkiemu :) Kolejny dzień bez szefa-cudowny. Dzisiaj byłam też na zebraniu w nowej szkole Młodego bo przyjęli mi go do tej sportowej :):):) Mam nadzieję, że mi wyrośnie na sprawnego judokę :)
Lenko witaj, murzynie jeden :):):) Czekamy na ciekawe historie bi nie wątpię, że było ich mnóstwo :):):)
Smakosiu, piękne pokazy mi zorganizowałaś na powitanie i orkiestra i żonglerzy....dzięki wielkie, ja chyba się jeszcze bardziej cieszę, że do Was wróciłam :))))
Aloalo, a Ty mnie całkiem wierszem zaskoczyłaś ;-) Wiem, że potrafisz, ale tak żadko coś nam rymujesz, że nie spodziewałam się :))))
Beata, ja od kilkunastu lat jeżdżę tylko nad nasz Bałtyk, a od 7-miu "ćwiczę" Sianożęty i ciągle wracam zadowolona :) Chociaż nie pamiętam, żebym płakała nad Adriatykiem, ale co nasze to nasze :)
Mysha, u mnie właśnie teraz burza...no popatrz, jak to blisko... ;-) I gratulacje dla syna. Moja Mała zakończyła 5-tą klasę ze średnią 5,3 i jestem z niej baaaaardzo dumna :)
Boroweczko, nie zazdraszczaj nam urlopów, skoro masz tego więcej ;-) Ciesz się każdym dniem i też będzie on wtedy jak urlopowy :))
Ja obiecuję opowiedzieć Wam, jak to mucha zrzuciła moja Dużą z roweru, jak mnie morze sponiewierało, jak ratowałam wyginający gatunek wielorybów, jak przemieniłam się w rączą gazelę i jeszcze kilka drobnych wpadek, ale to jak siądę na spokojnie i mam nadzieję, że mnie internet nie wywali, bo już dzisiaj tak zrobił, a ja nie lubię się powtarzać ;-)
Przyniosłam jajka z kawiorem z wasabi i muszę powiedzieć, że to jest to, co tygryski lubią najbardziej ;-)
No normalnie już się cieszę na myśl o tych wszystkich, wspomnianych tytułach nadciągających opowieści. Ty to jednak masz fantazję
Jajka z wasabi????????? Oooo! Coś takiego?! Trza będzie kiedyś spróbować.
Smakosiu, próbuj już dzisiaj, właśnie Ci niesę ;-) Dla mnie super smak....
Właśnie mi niesiesz? Czy może zniesiesz? To Ci japońskie jajo, nooo.
Wody..........., powietrza.......... sił braknie z tej duchoty, chyba na pustyni nie jest gorzej. Burza się szykuje od kilku dni, ale jakoś omija mój rewir. Błagam o deszcz! Po nim powierze jest zupełnie inne.
Lenko, jak miło znów Cię widzieć! Już zostałaś wycałowana przez kawiarenkowe babki, ja też lecę z uściskami :)) Coś czuję, że jutro będzie duuuuuuuuuuuuuuużo czytania i zrywania boków , oby tylko komp nie zawiódł. A młodego wyćwicz tam a dobrze, coby był bardziej pasowny :))
Mysha, mój syn kończył sportowe gimnazjum. Trening od rana, przed lekcjami i po południu drugi. Codziennie. W soboty jeden. Męczące to było, ale dzieciak tak sie przyzwyczaił, że i w wakacje nad Wisłę biegał, bo mu tych treningów brakowało. Teraz dzięki temu wygląda jak na faceta przystało.
Boróweczko, uwielbiam takie obiadki. Jeszcze zsiadłe mleko do tego...Mmmm... Pycha!
Aloalo, pyszne te Twoje ptysie. Kawę już dziś sobie odpuszczę, jutro zapisuję się na mrożoną, trzeba się będzie trochę schłodzić. Czy wyście się z Lenką umówiły? Jedna wraca z nad morza, a druga się tam wybiera. Ale sądząc z tego,jak radosna przyjechała nasza murzynka, chyba warto.
Beatko,dzięki za rady. Pięć posiłków, to tak co 3 godziny gdzieś wypada... Ale skromne i niekaloryczne.Spróbuję. Choć w tym towarzystwie ciężko będzie. Jedna leci z serniczkiem, druga polskie ziemniaczki serwuje, trzecia ptysie z cytrynowym kremem....A ty babo masz przykazane tylko powąchać. Najgorsze jednak będzie to, co napisałaś na końcu. Jak tu się ruszać, kiedy człowiek się cały lepi?
Jacie...ale grzmi! i błyska! doczekałam się.... Muszę szybko zmykać. Dobranoc!
Witam w środku tygodnia
Wreszcie na dworze jest normalne powietrze, oddycham pełną piersią. Termometr pokazuje 20st, co o tej godzinie nie wrózy nic dobrego, ale jakoś przeżyjemy. Mam chwilkę na smakosiową rozpieszczalną, tym razem bez białego szaleństwa (ale stoi w lodówce). Kto się przysiądzie?
Czas ucieka niestety, trzeba zmykać.
Udanego dnia!
Witajcie :)
Melduje, że kreacja zakupiona na wesele. Równo za miesiąc bawimy się na weselu. Pewnie łzy wzruszenia staną mi w oczach kiedy rodzice będą błogosławić mojego brata i bratową. Najstarszy się żeni i opuszcza dom rodzinny. U nas gorąco strasznie. Mam nadzieję, że spadnie deszczyk i temperatury spadną. Mają być takie do końca tygodnia.
Jak ktoś cierpi z powodu upałów, to zapraszam do mnie, na Kaszuby. Dziś kolejny dzień chłodu, i pięknie padało cały Boży dzionek. Pasuje ;)?
Super :) Bardzo chętnie. Nigdy nie lubiłam upałów ani ,,smażenia" się na leżaku na słońcu.
Witajcie drogie żarłoczki :)
Wiecie, że za dwa dni znów łikęd? Ale się cieszę. Dziś z rańca od 6.30 posiedziałam u lekarza. Kumacie? O 6.30 byłam już w kolejce do...Doktorowa przyszła punktualnie, więc o 7.20 byłam już po wizycie, z kolejnym skierowaniem do specjalisty. Gumowe kolejki do specjalistów wykańczają mnie ( i pewnie nie tylko mnie...)ale postanowiłam sobie, że wszystko co będę mogła załatwić w ramach NFZ, to zrobię bez wywalania pieniędzy. A moja ręka nadal niedomaga. Myślałam, że coś po lekach się zmieni, ale nie. Wciąż jest spuchnięta i drętwiejąca, aż do bólu. Pojęczałam...koniec ;)
Bonieś- dasz radę, pomyśl sobie, że nie jesteś sama. Ja też narzuciłam sobie ogranicznik. Normalnie piekę, gotuję, pichcę, ale nie jem. Dla siebie robię coś innego, lżejszego niż standard. A ruszam się tak jak zawsze. Może nie z prędkością światła, ale na tyłku przez 15 godzin nie siedzę. zobaczymy ile ze mnie zejdzie przez lato. Mam tylko jedną przewagę- u nas nie ma upałów. Dziś 18 st. i pada deszcz. Także Agnieszko, trzymajmy się razem, wtedy będzie łatwiej
Smakosiu i Lenko- czekam na fotki, na opowieści. Ino mi się nie ociągać. Aha, Lenka, dlaczego przyniesłaś tak mało tych jaj z wasabi??? Ja na diecie, ale jaja jeść mogę, a jak takie oryginalnie przyrządzone, to wiesz, kuszą bardziej niż te z majonezem .
Aloalo, jak tam Bobuś i wasze upały? Ty to musisz mieć zacięcie, żeby rymować w upale ;) Ja bym leżała i się wachlowała.
Mysha, zobaczysz, że Młody pokaże na co go stać. Profilowane szkoły są dobre dla tych, którzy chcą intensywnie popracować :) Fajnie, jak tak nie ma szefa, no nie? Od razu się lepiej pracuje.
Boróweczko, ja Ci tak do końca nie zazdroszczę tych 365 dni wolnych. Chyba wolę taki trochę życiowy pęd ;) Jak fajnie piszesz...polskie ziemniaczki, polskie ogórki...ponoć nasze najlepsze :)
Zostawiam dla Was jagódki, nasze swojskie, kaszubskie. I smaczne :)) I życzę Wam dobrego dnia!
Lajanie, wcale nie zapomniały ;) To Ty siedzisz cichutko, zamiast coś tu nam napisać. A tu dla Ciebie w ramach rekompensaty , no i się nie smutaj Chłopaku Nasz.
Witam wszystkich a specjalne powitanie dla Lajana!
Beatko pisze polskie ziemniaczki bo udalo mi sie takie kupic w polskim sklepie Peweks, wiekszosc angielskich odmian jest slodkawa i jeszcze nie przywyklam do tego smaku.
Kupilam tez ogorki takie polne, na malosolne no i problem nigdzie nie moglam dostac korzenia chrzanu, zrobilam tylko z koprem i czosnkiem zobaczymy jak beda smakowac.
Ja dość często nie mam chrzanu, więc kiszę ogórki bez...i nie odbiegają smakiem od tych z chrzanem, są tylko nieco mniej ostre. :)
No to mnie pocieszylas, jutro bede testowala moje ogoreczki. A tak przy okazji jezeli mozna to w ktorej czesci Kaszub mieszkasz? Ja 18 lat mieszkalam pomiedzy Chojnicami a Bytowem.
Witaj
Chojnice zaliczyłam tylko przejazdem, Bytów znam dobrze, a mieszkam w Lęborku. Ja bym tej mojej "wsi" nie zamieniła na żadną inną. Pozdrawiam :)
Bylam w Leborku prawie 20 lat temu na przysiedze u syna, ale poza jednostka nic nie widzialam.
Ja zamienilam moja prawdziwa wies ( 16 domow, okolo 100 mieszkancow i wkolo lasy) na wieksza "wies" Southampton.
Pozdrawiam.
Witam serdecznie. Ja oczywiście mam wolne więc się dzisiaj wyspałam, na zakupach już byłam, teraz wcinam obiad-pudełeczko malin :):):) Jadę popołudniu na kawę z koleżanką i w tej restauracji podają przepyszne sałatki i już wiemy, że się skusimy dlatego n ie chcę się teraz opychać.Młody dalej u dziadków, szef dalej na urlopie :):):) Wczoraj miałyśmy taki młyn w pracy, że na koniec dniówki myślałam, że mi stopy odpadną a jeszcze basen czekał. Po basenie poszłam się poprażyć na solarium i normalnie zasnęłam. Na szczęście wyłączające się lampy obudziły mnie :):):) ale byłby wstyd gdyby musieli się do mnie dobijać :):):)
Zostawiam morele i nektaryny i maliny i życzę dnia z miłym wiaterkiem (u nas żar leje się z nieba dosłownie, ufff)
Witam! No mam szczescie jeszcze nikt nie spalaszowal tych malin i nektaryn. U mnie dzis wreszcie slonko to chyba tygodniu deszczu. Pranie juz wisi w orgodku teraz pomysle o obiedzie.
Aaaa przynioslam troche mandarynek i bananow czestujcie sie.
Witajcie wieczorową porą
To był trudny dzień, ale już mija i zakończył się dobrze więc to najistotniejsze. Dopiero teraz mogłam usiąść i napić się kawy. Dobrze jest odsapnąć i zrelaksować się. Za oknem ciepło ale czuje się chłodny wiaterek. Jakie to szczęście nie musieć doświadczać tego, co spotkało niektórych ludzi. Strasznie im współczuję. Mam na myśli ten grad, który zniszczył ludziom domy.
Jakoś trudno mi się myśli i chyba dzisiaj nie posiedzę w Kawiarence. Pogłaszczę nasze zwierzaczki i idę "zresetować". To do jutra!
Dobrej nocy
Witam wieczorkiem :)
Byłam dziś na jagodach i nazbierałam 6 litrów z hakiem. Jestem z siebie dumna. Większą część zamroziłam a reszta poszła na jagodzianki.
Przyniosłam jagodzianki malutkie z kruszonką. Takie na dwa, trzy kęsy. Świeżutkie :) Smakosiu proszę do kawki. Należy Ci się po ciężkim dniu :)
Dobranoc
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek (zgodnie z tradycją )
Chmury, chmury, chmury...i duszno. Oj, dziwna ta pogoda. Chętnie bym teraz wypiła mrożoną kawę do tej mini jagodzianki Skuszę się na nią, bo nie ma to jak domowe wypieki.
Aloalo, coś tak ucichła? jak się czuje Bob?
Lenka, odpoczęłaś już po urlopie? Zasypali Cię w pracy papierami?
Póki co, to tyle, bo praca czeka.
Miłego dzionka
Witam piątkowo :)
Smakosiu, ciężko jest odpocząć w takie upały, nawet w nocy, bo u mnie w mieszkaniu o godz. 24 jest 29 stopni... Nic nie daje rozdziawione okno, ponieważ na zewnątrz też jest powyżej 20 st.... A w dzień to już szkoda gadać ;-) Za to do pracy wróciła moja ulubiona sekretarka ( bo jedyna ;-) ) i od razu zrobiło się fajniej :))) Tylko ten "nowy" psuje atmosferę...okazało się, że straszna skarżypyta i co chwilę dzwoni do warszawki i się żali na kogoś lub na coś .
Ja dzisiaj jadę w góry ! Kogo zabrać ? W pierwszej kolejności zabieram mój nowy wiatrak, wczoraj szczęśliwie nabyty ;-) Stary już nie wytrzymywał tempa i padł śmiercią męczeńską ;-) Za dużo i za szybko mu kazałam kręcić tymi śmigiełkami i zajechałam go :)) Ale dzięki niemu jeszcze ja żyję i aby tego nie zmieniać, Ślubny zakupił mi nowe tornado, które włączam nawet do spania, ponieważ mogłabym zejść z gorąca we śnie, a on chyba mnie jeszcze kocha i nie planuje się mnie pozbyć :)))
Przyszłam z kawą mrożoną z kartonika, ale trzeba szybko pić, bo po kilku minutach przestaje być mrożona, a jedynie lekko chłodna ;-)
Witam!
Ja jestem, żyję, ale jest mi tak gorąco, że nie chce mi się nawet kłaść rąk na ten gorący laptop. W nocy było też gorąco, miałam otwarte wszystkie okna i drzwi balkonowe i nawet firana nie drgnęła... A od rana od 7-mej prawie 30 stopni....
Bob zdrowy. W poniedziałek rozpoczyna wakacje u Dziadków. Pytany o to, co będzie tam robił odowiada "pracował"". No, niech dziecko popracuje dwa miesiące a potem do przedszkola na odpoczynek :))
PRzyjdę pogadać, jak ostygnę. Nic, dosłownie nic mi się nie chce.
Paaa!
Nooo, masz szczęście, że się odezwałaś. Ileż można czekać? :-)
Tak sobie myślę, że Bob nas nie zawiódł. Jak przystało na rasowego Boba w wolne dni pracuje
U nas teraz 24 stopnie.Ja to chyba jakaś dziwna jestem - jak gorąco, to we mnie życie się budzi. Wtedy robię najwięcej - siłownia, sprzątanie, zakupy i inne takie.
Kupiłam dzisiaj bób. Biorąc go do ręki (na straganie), pani ekspedientka zauważyła, że mu się przyglądam. Wtedy usłyszałam - świeżutki jest. No fakt - zielony i jędrny, to wzięłam. W domu pożałowałam, że dłużej się nie przyglądałam. Może wtedy bym zauważyła, że w środku była woda i wszystko ostro zaparowało. Uuuuu, ale był w domu smrodek jak otworzyłam folię. Płukałam, płukałam i płukałam. Nic ie pomogło. Nawet ugotowałam, ale to też nie pomogło. Jutro musi wylądować w koszu. Wrrrr! Nie cierpię wyrzucać jedzenia. Nie zaufam już żadnej pani ekspedientce żeby nie wiem jak była miła. No!
Chłodnej i relaksującej nocy
Dzisiaj o godz.11.00 odeszła moja najmłodsza siostra...............
Ech Lajan... Przytulam, bo wiem, że żadne słowa nie będą odpowiednie...
(*)
Wyrazy współczucia płynące prosto z serducha...
Dzisiaj o godz.11.00 odeszła moja najmłodsza siostra...............
Lajan , przyjmij wyrazy współczucia..(*)Jasiu...wyrazy współczucia...łączę sie z Tobą w bólu...[*]
Janku, szczere wyrazy współczucia ....
Wpadnij do mnie. Urwiesz sobie z działki co dusza zapragnie: bób, kalarepa, szczypiorek, natka, porzeczka czerwona & czarna, maliny, ziemniaki, ogórki, botwinkę, poziomki, groszek itd. Za tydzień fasolkę a za dwa kapusta włoska. Później pomidory i paprykę. A smak... poezja:) Zapach też . Świeżość gwarantowana!!!
U nas też spiekota. Aż wywraca, nie można wytrzymać.
Super, że Latorośl zdrowa. Olu najgorzej jak praca u dziadków bardziej mu się spodoba niż przedszkole. A jak za nią dostanie cukierka od dziadzia lub kawał ciasta od babci to decyzja będzie tylko jedna. Nasza też przyjeżdża na dwa tygodnie. Wczoraj była i powiem jedno: Agentka
Witajcie w sobotni poranek
Całą noc padał deszcz i pada nadal. Miałam lekko uchylone okno, bo był taki "senny"?
Teraz zrobiłam swoją ulubioną kawę z ekspresu z dużą ilością spienionego mleka, otworzyłam balkon na oścież i słucham tego szumu kropel spadających z drzew, przemieszanego nieśmiałym śpiewem ptaków. Przepiękny poranek. To nic, że mokry, jest 20 stopni i czuje się przyrodę i to, że ona się cieszy z tego deszczu. W pokoju mam praktycznie ciemno. Nietypowy to poranek. Mam ochotę napisać, że tak niewiele potrzeba do szczęścia, ale...Lajanowi smutno i jakoś te słowa wydają mi się teraz niewłaściwe...(?)
Uuuuu, deszcz się wzmaga, to już teraz rozumiem dlaczego ptaki były takie "nieśmiałe". Ciekawe jak długo będzie padać? Planuję wyjść w południe. No nic, zobaczymy.
Póki co życzę wszystkim miłego poranka
Witajcie niedzielnie
Kolejny, miły poranek. Dziś dla odmiany ze słońcem. Po wczorajszych deszczach, to miła odmiana. Dziwne...jakoś mało ptaków. Owszem śpiewają, ale nie tak intensywnie, jak zazwyczaj. Żeby jeszcze bardziej uprzyjemnić ten początek dnia przynoszę aromatyczną kawę z ekspresu. Usiądę sobie, nie będę nigdzie się spieszyć i powoli zatopię usta w piance z mleka. Mmmmm...bajka.
Miłego dnia
Witam w niedzielny poraneczek i ja :)
Smakosiu,przysiądę się do Ciebie na kawusię, zaznaczam mam ciacho do kawy ...żeby nie było ze pcham się z pustą łapką
Przyniosłam ciasto malinowo-poziomkowe z bitą śmietaną i galaretką :)
Jesuuuu, kiedy mi ten tydzień zleciał ...nie mam pojęcia .
dziś najchętniej wystrzelałabym wszystkie mewy w okolicy.Szkoda tylko że nie mam łożka wodnego, bo czułabym się jak na łajbie :).Od kilku dni robią mi mewy pobudkę od 4,30-5,00 rano.Oszaleć można tak sie drą.Co za czasy nastały- żeby mewy wyniosły się do miasta i darły pod oknami .
U mnie dzionek zapowiada sie piękny.Świeci słoneczko choć nie ma już nareszcie takiej parnej pogody.
Po południu moze do lasu na spacer pojedziemy posłuchać koncertu prawdziwych ptaków :)
Wczoraj dopadał mnie szaleńcza przemiana i przemeblowałam pokój ...nawet uzyskałam więcej miejsca.I po tych wyczynach pojechałam na ryby ..a co?
Lajan tak bardzo mi przykro z powodu Twojej siostry, przyjmij wyrazy współczucia (*)
Smakosiu i Vanesso ,piszecie że macie problem z kupnem spodni bo nogawki są za krótkie.Ja nie rozumiem tego,albo trafiam na same małe kobiety i wszystkie nogawki muszę im skracać ....albo nie wiem co?
Postanowiłam wyjść na przeciw i zaczęłam szyć spodnie na wysokie kobiety, i to było chyba niewłaściwe podejscie z mojej strony.Gdyż wszystkie skracam bo ......są za długie .
Ale dosyć o pracy....jest niedziala ...jest kawusia i ciacho :)...jest SUPER !!!
prosze się częstować ....miłej niedzieli życzę
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających kawiarenkę
ps. Smakosiu
Mmmmmmmm.....faktycznie bajka ;)
Krysiu mniam, to jest dopiero jak się człowiek skusi na to Twoje ciacho. Jest tam wszystko, co lubię. A najbardziej poziomki. O Mamo! Kiedy ja jadłam poziomki...? Wieki temu. Tfu tfu! Nie wieki!!! Przecież nie mogę być aż tak stara
Mewy...ech! Każdego rana budziły mnie swoim śmiechem kiedy byliśmy na Mallorce. Jak ja tęsknię za tym miejscem...
Ja myślę, że to my z Smakosią trafiamy na niewłaściwe butki i krawcowe. Droga Krysiu nawet pończochy są na mnie za krótkie. Do ślubu naciągłam na maksa tzn, aby pas przekroczył kolano
Dla mnie poproszę zieloną herbatę a do niej wodę niegazowaną najlepiej 1,5 l da się zrobić ?
Witam w niedzielne popołudnie
Wczoraj w mieście powiatowym spadł grad wielkości jaja przepiórczego. Uszkodził trochę blachę naszego auta, zalał piętro firmy moje męża, powyrywał drzewa, poniszczył rogatki przy przejazdach kolejowych, znajomemu męża z nowego auta zrobił sito, studzienki kanalizacyjne wysadziło do góry z nadmiaru wody itd. A wszystko w przeciągu 15 minut i nagle. Córa mojej przyjaciółki wracała rowerem. Dobrze, że mijała dom koleżanki to wstąpiła do niej. Całe nogi w krawych siniakach. Najważniejsze że żyje i nie została oszpecona np. na twarzy. Jakaś katastrofa pogodowa
A dziś znów gorąąccco, że paść można.
Uciekam papatki
Ogłaszam konkurs na następny temat / o ile chcecie/
Dziękuję za wyrazy współczucia.
Ja , ja, ja mam temat: O upale, kusych sukienkach, gołych torsach , lodach( do jedzenia ) itd.
Lajanku kto jak nie Ty sprostasz zadaniu?
A może jak będziesz mieć przypływ weny napiszesz mi rymowankę ślubną? Nie musi być na już. Potrzebuje fajnych słów dla młodej pary, ponieważ wymyśliłam złote drzewo z banknotami zamiast kartki. A życzeń brak do nich Mam wesele 4 sierpnia.
Ps. Nie masz za co dziękować. Wiem jak ciężko pożegnać osobę, którą całym sercem się kochało ...
Dołączam się do popołudniowego powitania
Pogoda jest dziś taka, jaką lubię najbardziej - słonecznie ale nie upalnie. Wczorajszej nocy przeszła burza, dość spkojnie, bez wiekszych ekscesów. Właściwie, to tylko mnie postraszyło i trochę zmoczyło, bo wracałam z pracy a błyskało i grzmiało co chwilę. Zasiedziałam sie z koleżanką nad papierzyskami i jakoś póżno się zrobiło. Biurokracja w tym kraju robi zawrotną karierę, liczy się tylko to,co w papierach. można w ogóle nic nie robić, byle było udokumentowane, ze zrobione. Przeraża mnie to coraz bardziej, dokąd zmierzamy? Chyba fakycznie koniec świata się zbliża...
Vanesso, anomalia pogodowe są coraz częstsze. W TV pokazywali jakie spustoszenie spowodował grad wielkości piłek pinpongowych na Mazurach. Zaczęło się tak jak piszesz - nagle i trwało krótko, a skutki opłakane. Współczuję, bo szkody dotknęły i Was, a to co mówisz o krwawych siniakach dziewczynki....brrrrrr......, ciarki mam na plecach normalnie.
Smakosiu, jaja sobie z nas robisz? Nie można chodzić jak spirytus, kiedy na zewnątrz żar i skwar! Czy Ty aby na pewno z tego samego układu słonecznego?
Dwa tygodnie temu miałam taką samą przygodę z bobem. Bardzo starałam się go uratować, ale nic z tego. Od tej pory bedę kupować tylko na wagę luzem. Żadnych paczek!
Aloalo, jeśli dobrze zrozumiałam, od jutra chata wolna! Żartuję. Wiem,ze bedziesz tęsknić za swoim Skarbem jeszcze tego samego dnia. No, teraz czas, żeby dziadkowie zażyli trochę radości. A Bob też na tym skorzysta, zmieni klimat (?), otoczenie. I wróci jeszcze bardziej zakochany w mamusi
Krysiu, dziękuję za pozdrowienia. Ciacho zapewne było pyszne, ale mnie nie wolno Trzymałam się dzielnie do piątku, a na urodzinach syna pękłam i pozwoliłam sobie troszkę (czytaj: o wiele) za dużo. Teraz znów tylko podziwiam i wącham.
Co do dziwnych zjawisk, u mnie ten sam szok! Widziałam dziesiątki mew w centrum miasta na wysepce między pasami jednej z głównych ulic! Niesamowite! Pisałam już, że koniec świata bliski?
Lenka, na długo w te góry pojechałaś? Mało Ci było urlopu? Połówka mam nadzieję wzięłaś ze sobą, bo zasłużył chłopaczyna ratując Ci życie. A tak nawiasem mówiąc, wcale mu się nie dziwię. Gdzie on by drugą taką udaną żoneczkę znalazł?
Mysho, bidaku, Ty znowu w pracy? Czy może nadal w restauracji sałatki testujesz? Daj znak, ze żyjesz
Lajan...... Myśle, że każdy, kto przeczytał Twoją wiadomość zatrzymał się na moment, zadumał. Dzięki. Takie chwile też są w życiu potrzebne. Myślami i sercem jestem z Tobą. Jak my wszyscy chyba.
Uffff. Ale się namachałam. Starczy . Pozdrowienia dla wszystkich pozostałych kawiarenkowiczów! :)) Pa!
Moja Droga to nastolatka II klasa gimnazjum, nosi okulary , więc szczęście miała ogromne. Siniaki zejdą a gdyby została uderzona w głowe lub miała oszpeconą twarz. Uznaliśmy z mężem, że auto rzecz nabyta. Dobrze, że nie zalało piwnicy , ponieważ poszedł sprawdzić leżakowanie produktu. To by była tragedia. Za kilka dni nasza rocznica ślubu. Ciarki mi po plecach przechodzą jak sobie pomyślę...
Witam późnym wieczorem czy też raczej wczesną nocą.
Ochłodziło się, W kilka minut podczas burzy z 30 spadło na 19. Ufff, nawet świeżo umyte okna zapaćkane na maksa mnie nie ruszają, byle jest chłodniej.
Bonieś - nie mam wolnej chaty :) Nie chciałam zostawiać Boba na wakacje w przedszkolu, więc rano będzie zabieral go mój Tato. Opiekowali się Bobem od 5 mies. życia aż do września zeszego roku a że baaardzo żałowali, że Bob poszedł do przedszkola, no to postanowiłam Ich znowu ucieszyć hihi Po połucniu Bob wraca normalnie do domu.
Dziś byliśmy u mojej Bratanicy na urodzinach. Zabrałam po drodze moich Rodziców i gdy wracaliśmy była straszna ulewa i grzmiało. Mama więc szybko pozabierała wszytkie rzeczy i pobiegli z Tatą do domu a my z Bobem pojechalismy dalej. Deszcz lał, jak z cebra, a my z Bobem śpiewaliśmy razem z radiem właczonym dość głośno, żeby basy były odpowiednie. Niedaleko osiedla zauważyłam, że jakieś auto jedzie dość blisko za mną, wjeżdza za mną na osiedle, trzyma się bardzo blisko mnie i jedzie dokładnie za mną. Oczywiście od razu uprzejmie pomysłałam "co za pajac" i wreszcie naszykowałam się do parkowania a ten za mną nadal. Zatrzymałam się więć i w strugach deszczu widzę, że z tamtego samochodu wysiada .... mój Tata! Z moją torebką! Mama w tym pędzie zgarnęla i swoją, i moją. No ponoć Tata trąbił już od połowy drogi za mną. No, ale my tak śpiewaliśmy głośno.. Dobrze, że to tylko 6 km :)))
No, a teraz idę spać. Bob zdrowy, wysypki nie ma, czas wracać do pracy.
Dobtanoc!!
Witajcie poniedziałkowo
Dziś znów pojechałam o przystanek za daleko. Wrrr! Co za gapa ze mnie. W piątek też się zamyśliłam i było to samo. Wszystko przez to, że remontują drogę i mój tramwaj zmienił trasę. Z przyzwyczajenia nie wysiadam a potem wściekam się na siebie.
Za oknem fajna pogoda. Słońce i 17 stopni na termometrze. W ciągu dnia z pewnością wzrośnie, ale zapowiadają jakieś 23 więc skwaru nie będzie. Dziś w planach siłownia. Może trochę odreaguję, bo ostatnio czuję się jakaś rozdrażniona. To pewnie po tej piątkowej rozmowie z szefem. Obiecywał nam podwyżki, jak On dostanie. I co? I dostał a my mamy figę z makiem. Nagle zmienił zdanie. Przez to straciłam serce do pracy. Zaufaliśmy Mu a On zrobił nas w bambuko. No nic, muszę się jakoś wyciszyć, bo nic mi to nie da. Mam jeszcze w planach urlop od 23-go lipca więc za dwa tygodnie oderwę się od tego wszystkiego. Nie mam nic szczególnego w planach. Musimy jechać na wesele. Może w drodze powrotnej gdzieś się zatrzymamy jeśli dopisze pogoda. Bardzo lubię Mazury więc fajnie by było trafić na ciepłe dzionki i popływać sobie kajakiem albo rowerem wodnym.
A teraz pozostaje napić się porannej kawy - oczywiście "rozpieszczalnej", nabrać powietrze w płuca i iść do przodu.
Zaczynamy nowy tydzień.
Życzę nam wszystkim żeby był miły
Jest już nowy lot założony przez Lajana - wskakujcie! http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=495514&post=495514