Chcesz się uśmiechnąć? Do kawiarenki zapraszamy,
Jest tutaj wesoło i wspaniałych bywalców mamy.
Posłuchasz o przygodach jakie nas w życiu nękają,
Szczególną zaś pieczą nad naszą Lenką mają.
Co krok to przygoda z wszystkiego się jej kroi,
Ma wielkie poczucie humoru i przygód się nie boi.
Z każdego zdarzenia uśmiać się więc możemy,
Z opowieści Lenki, wszystkiego się dowiemy.
Radośniej się robi gdy w kawiarence bywamy,
Przy wspólnych opowieściach, energii nabywamy.
Chcesz zwiedzić świat? Do serca się ładujesz,
Wspólnie z ulubionymi osobami, w sercu wędrujesz.
Jest co wspominać, wspaniałe zdjęcia oglądamy,
O wszystkie szczegóły, dokładnie rozpytamy.
Śmiech i radość niech więc tutaj króluje,
Porozmawiajmy, rozmowa przyjaźnie cementuje.
Lajanku, pięknie!
I o mojej ulubuinej postaci! :) A wierszyki są niezbędne, bez nich Kawiarenka nie ma prawa bytu.
Bardzo się cieszę, że się ze mną zgadzasz :)
Czy pytałam już, gdzie to byliśmy?
Hm...muszę pomyśleć
A czy ja już zadawałam zagadkę, gdzie byłyśmy?
Zastrzelę Cię :)
Czyli Lazurowe Wybrzeże to nie było? A państwowo ani Grecja, ani Chorwacja?
Dobra, poczekam. Cierpliwość to cnota. Ponoć. Chyba nie jestem zbyt cnotkliwa, ale się postaram :))
Witam wieczorkiem. Dzisiaj miałam wolne ale dzień minął oczywiście pracowicie. Rano na zakupy, po duuuużo owoców, truskawki są już pyszniaste. Młodemu kupiłam buty i sobie też weszłam po buty, miałam upatrzone 3 pary ale z jednej już nie było rozmiaru. Matko mnie już regału w przedpokoju brakuje na te buty :) takie moje zboczenie. Kiedyś torebki, teraz buty. Popołudniu do męża do pracy bo musieliśmy coś załatwić, potem na większe zakupy a wieczorkiem do dentysty. Dałam sobie dzisiaj plombować bez znieczulenia, ja strachol nr jeden. W nagrodę za odwagę kupiłam sobie pękający lakier do paznokci :) super wygląda na pazurkach.
Smakosiu zdradź wreszcie gdzie byłaś. Cudne zdjęcia pięknych miejsc :)
Aloalo pomyśl o tych powitaniach jakie będziesz miała z mężem, może trochę tęskotę Ci zasłonią :)
Lenko, na pewno dostaniesz urlop.
Krysia to gdzie ??
Bonieś, Ciebie też coś mało widać :)
Fajny wierszyk Lajan, ale Ty to dobrze wiesz :)
Zostawiam miseczkę twarogu z pomidorem, papryką, ogórkiem, rzodkiewką i cebulką. Smacznego i spokojnej nocki.
Smakosiu zdradź wreszcie gdzie byłaś. Cudne zdjęcia
pięknych miejsc :)
Gdyby było jakieś zdjęcie naprowadzające na Valdemossę, to chyba byłabym bardziej pewna.
Ale tak czy tak stawiam na Majorkę, bo jednak wydaje mi się, że na mur beton byłaś na Balearach????
Wita! Gratuluję strzału w dziesiątkę Wszystkie zdjęcia pokazują przepiękną, wyjątkową i magiczną Majorkę. Zrobiliśmy ponad 1400km po wyspie i zwiedziliśmy wiele jej zakątków. Najbardziej ujął mnie Formentor, gdzie człowiek w jednej chwili może poczuć ogrom przestrzeni i zakochać się w niej. W mojej głowie pozostało wiele przepięknych krajobrazów - wąskie, kamienne uliczki, piaskowe domy, czerwono-ceglasta barwa ziemi, zapach kwiatów, gaje pomarańczowe i oliwne, laaaaazur... ech! Długo by opowiadać
No i stało się - zagadka rozwiązana. A myślałam, że uda mi się otworzyć wrota tajemnicy w weekend, kiedy będzie więcej czasu na zachwyty i opisy
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Dzisiaj obudziłam się nim zadzwonił zegarek i byłam przekonana, że jest sobota. Oczywiście szybko wróciła świadomość, ale trochę byłam zawiedziona. Już się układałam na drugi bok w przekonaniu, że się wyśpię a tu proszę - czas do pracy
Nim Lenka dotrze po schodach na ostatnie piętro, to ja już teraz zaparzę dla nas tę, Jej "rozpieszczalną" kawę. Macie ochotę. Kupiłam w drodze do pracy kawałek drożdżowego ciasta z serem i kruszonką. Pyszne. Polecam. Częstujcie się.
Wczoraj miałam farta. Poszłam na siłownię a tam żywej duszy nie było. Włączyłam radio, okna były pootwierane, słońce przyświecało i ćwiczyło się wyjątkowo dobrze. Nawet trochę sobie pośpiewałam
Dziś wreszcie wizyta u fryzjera. Oj zarosłam, zarosłam. Mam nadzieję, że moja fryzjerka wyzdrowiała...?
Aloalo, fajne są te emocje i energia, kiedy już wiesz, że niedługo Połówek wróci, prawda? Ja też wtedy mam ochotę sprzątać, gotować - pojawia się ta radosna energia
Zmykam, bo szef mnie woła.
Miłego dzionka
Witam łikędowo :)
Lajan, tym wierszykiem pobiłeś sam siebie ! Jest świetny ! I to wcale nie dlatego, że ja się tam przewijam ( chociaż niewątpliwie dodaje to uroku ), ale puenta jest super trafiona : Porozmawiajmy, rozmowa przyjaźnie cementuje. Wielkie buziole się Tobie należą .
Mam masę roboty dzisiaj, ale później wpadnę.
Smakosiu, Twoja kawa pyszniasta była ;-) I super było na Majarce...pierwszy raz byłam :))))
To wygląda na to, że obie byłyśmy na Mallorce pierwszy raz A! Nie martw się jeśli czegoś nie widziałaś, bo może sobie z Olą trochę wzajemnie zasłaniałyście widoki - tam liczą się również zapachy One też mogą być miłym wspomnieniem.
No właśnie, bardzo ładnie pachniało, mysłałam, że to Lenka, a to Majorka? :)) Też byłam pierwszy raz oczywiscie.
Dopisano 12-05-25 10:51:49:
Za szybko pisałam i pominęłam ważną rzecz. Mysłałam, że to Lenka i Smakosia tak pachną oczywiscie.
Dzień dobry!
No nareszcie wiem! Majorka! Uff, co za ulga :) Jak człowiekowi jest ciężko, gdy nie wie, co sobie pozwiedzał :)))
Smakosiu - ja i tak liczę na łikędowe pełne zachwytów opisy!
Lenka - podejrzewałaś Majorkę? :)) Doszłaś? Na ósme piętro znaczy? :))
Piątek! Juhu! Gdyby nie facet koszący ryczącym narzędziem trawę pod moim oknem to byłoby już maksymalnie uroczo. Wczoraj namówiłam Boba na wizytę u fryzjera, bo mi dziecę zarosło, jak Emilka :) Ale oba zakłady były zajęte, więc idziemy dzisiaj.
Postanowiłam na dzisiaj przenieść sobotnie porządki, żeby jutro mieć luz, przez co łikęd może wydać się dłuższy. No, byle do 15-tej :)
Miłego dnia!
No właśnie - byle do 15-ej!
Ps. Hm...a nie mogłaś pomyśleć, że to ja tak pachnę? Nic tylko Lenka i Lenka. No!
Smakosia, trudno powiedzieć, wyglądałaś raczej kosmato z tym zarośnięciem. ,,Oj zarosłam, zarosłam,,
Witam wieczorową porą, dla jednych chłodną i wietrzną, dla innych jeszcze dość ciepłą. Fakt Myshko, nie było mnie jakiś czas. Cóż, służba nie drużba ( a szkoda ). Przejeżdżałam czasami obok kawiarenki, widziałam, że się ludzie kręcą, nawet machałam do Was, ale nie miałam czasu na odwiedziny. Wreszcie udało m się zajrzeć. Chłopcy polecieli na boisko i dzięki temu mogłam dorwać się do komputera. Z tego co widzę, butów masz już tyle, ze spokojnie mogłabyś sklep otworzyć, albo co najmniej jakąś wypożyczalnę Gratuluję odwagi u dentysty, nie jesteś odosobniona w tym temacie. Lekarze najbardziej budzący lęk to ci, co grzebią w jamach (górnej i dolnej :)) .Też tak macie babki?
Na Lajanie jak zwykle można polegać, już kolejny wierszyk robi furorę. Główna bohaterka jest tak barwną postacią, że warto było ją uwiecznić w poezj i wyszło to świetnie . Lenka, kto wie, moze kiedyś Twoje historie będziemy opowiadać naszym wnukom ....?
Smakosiu, chcąc nie chcąc, tajemnica się wydała. I powiem Ci, dobrze się stało, bo już wszyscy byliśmy cholernie ciekawi, gdzie to wędrowałaś z dziewczynami. A zdjęcia z Majorki naprawdę piękne. W życiu bym nie zgadła, bo nigdy nie byłam w tamtych stronach.
Aloalo, Ty pewnie te porządki robisz i przygotowania na przyjazd małżonka. Oboje z Bobem wyglądacie swieżo i uroczo, włoski podcięte, rozswietlone, Twój książę będzie zachwycony. Poniedziałek tuż, tuż, zobaczysz, zleci jak z bicza strzelił.
Upiekłam szarlotkę i ciasto drożdżowe, jeszcze ciepłe. Jeśli ktoś będzie miał ochotę bardzo proszę się czestować. Wprawdzie w pośpiechu zapomniałam dać cukier waniliowy do drożdżówki, ale i tak wyszła niezła.
Muszę uciekać bo jutro mam zaliczenie ( zachciało mi się studiów na stare lata ). Nie idzie tego zapamietać, będę musiała jeszcze jakieś ściągi popisać, a robi sie późnawo. Pozdrawiam wszystkich bywalców kawiarenki i tych, którzy podpatrują przez okienko a nie mają odwagi wejść Pa!
Bonieś, pozdrawiam.
Wyloty na Majorkę proponują z Berlina za 370 euro.
Lajan, a na ile dni jest ta oferta, na jak długo wysyłasz naszą Bonieś? :-)
Wyczytałem informację na oknie biura w Gorzowie Wlkp w dniu wczorajszym. Ot przypadek.
Witajcie sobotnio i w ten wyjątkowy, maminy dzionek
Dzisiaj w zasadzie chyba wszystkie obchodzicie swoje święto więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
Dzionek rozpoczyna się pięknie, bo słonecznie i powietrze już bardziej nagrzane, niż wczoraj - fajnie, prawda?
Zaraz jadę do rodziców na obiad i ciacho. Kupiłam tradycyjnie piwonie dla Mamy. Zawsze je daję na Dzień Matki. To już taka, nasza tradycja One mi się kojarzą z tym świętem. Mam też prezent. Ciekawe czy się spodoba...?
Życzę przepięknego, wzruszającego i bardzo odświętnego dzionka
Smakosia, mam dwa orginalne nasiona tego pierwszego kwiata zakupione w sklepie na Teneryfie. Zastanawiam się jak mam je posadzić. Mam jeszcze kilka innnych nasion też zakupione w sklepie.
Ktoś mi poradzi?
Uuuu, ja nie ogrodnik więc Ci nie poradzę. Ale może warto poszperać w internecie?
Smakosia, mam dwa orginalne nasiona tego pierwszego kwiata zakupione w sklepie
na Teneryfie. Zastanawiam się jak mam je posadzić. Mam jeszcze kilka innnych
nasion też zakupione w sklepie. Ktoś mi poradzi?
Jestem cierpliwy, będę miał co przekazać w testamencie do dalszej hodowli
Witaj Ada! Nareszcie się pojawiłaś
Lajan, dokładnie pamiętam to miejsce, w którym rosły owe kwiaty. Faktycznie warunki miały takie, jak opisała Hope.
Witam :) Dzisiaj wolne, jutro niestety do pracy :( mimo święta. Za późno nam się o Zielonych Świątkach przypomniało i już w piątek nie udało się załatwić wolnego. No cóż, ktoś musi pracować żeby ktoś inny mógł się byczyć :) Wczoraj poszliśmy z mężusiem na spacer wieczorem i znajomi wyciągnęli nas na piffko. Zabawa była świetna, do domu przycumowaliśmy koło 3 nad ranem :):):) Rano wyskoczyłam tylko po truskawki, zamarynowałam karczek więc dziś albo jutro choćby nie wiem co, grill musi być :) Popołudniu jedziemy do teściów na kawkę a wieczorem też się coś wymyśli żeby się nie nudzić :) Przynoszę kawkę z mleczkiem i torcik Pavlovej z truskawkami. Miłego dnia.
Witajcie świątecznie :)
Może mnie ten internet nie wywali, więc próbuję szybciutko.
W górach pogoda cudna, bo słonecznie, a nie gorąco.
Moje dziewczyny w prezencie dla mamusi skosiły trawę i opieliły kwiatki, czyli obrobiły za mnie działkę :)))) Kocham swoje dzieci . Na deser Duża mówi, że ma dla mnie jeszcze piosenkę.... Zaskoczyła mnie niesamowicie, bo ona mało "występowa" jest, więc mówię : - "To super, już słucham, śpiewaj." A ona : "Nie mogę, bo nie znam słów...." I weź gadaj z taką ;-) Pytam więc : - "To jak ją dla mnie masz ?" - "Mogę Ci puścić, bo nagrałam." No, postarała się :))))
Lajan, zapomniałam odpowiedzieć - Nad morze jadę, tak jak pisałam, za 3 tygodnie i w drugiej połowie czerwca będę się byczyć na plaży z dziećmi, Ślubnym i rodzicami :)
Smakosiu, nie wiem czemu, przeczytałam u Ciebie o gejach pomarańczowych i oliwnych i zachodziłam w głowę, jak ich rozpoznałaś i czy chodziło Tobie o kolory ich ubrań, czy co, aż doczytałam dokładnie, że o "gaje" szło, ale do podstawówki powinnam się chyba cofnąć jednak ;-).
Nie ryzykuję więcej, bo tutaj bezprzewodowy internet ewidentnie gubi się między górami, a jak zabłądzi, to już może do mnie nie trafić ;-)
Kto ma ochotę, to zapraszam na grila ( będzie więcej jedzenia ), a kto woli przy grilu posiedzieć z widokiem na góry, to też zapraszam :)))
No i zapomniałam wszystkim mamom życzyć miłego świętowania w tym dniu i wszystkim dzieciom, co z mamami świętują i rodzinom świętujących i w ogóle :)))))))))))
Dzień dobry!
Przyszłam z truskawkami, kawą i .. bogosem. No, jakoś tak postanowiłam w zamrażarce miejsce zrobić. Które za chwilę załaduję... bigosem. No cóż :)
Wczoraj posprzątałm mieszkanie zostaiając na dziś mycie podłóg. A potem jakoś tak się zrobiło późno i poszłam spać przed północą pewna, że się wyśpię. Przed siódmą jednak usłyszałam "Mamo, otwórz oczy, bo chcę ci coś powiedzieć". No to ja jęcząc wydobyłam z siebie mrukliwe "mhmmm", ale momentalnie dotarło do mnie, jaki dziś dzień i pewna, że Bob chce mi powiedzieć wierszyk otworzyłam oczy i z uroczym uśmiechem zapytałam "co mi, kochanie, powiesz?" a Bob na to "pójdziemy kupić tą gazetę z kręglami?". Mój uśmiech już nie był taki szeroki, ale przypomniałam mu skromnie jakie dziś święto i usłyszałam wierszyk :))) I było mi cudnie. A wczoraj już dostałam laurkę serduszkową.
A do mojej Mamy jadę jutro, bo dziś jej nie ma w domu, Dziś też dopiero kupiłam prezent. Mam nadzieję, że się jej spodoba.
Smakosiu - fajniste te kwiaty. Z naciskiem na pierwszy.
Lenka - z tymi gejami mnie rozwaliłaś hehe. Weźmiesz mnie nad morze? W sercu? :) Na grilla wpadnę. Bardzo lubię grille. I Ciebie też.
Mysha - dziś na mieście szli za mną ludzie i zachwycali się sushi. I to automatycznie skeirowało moje myśli ku Tobie :) Pracujesz w zielone świątki? To draństwo ;)
Lajan - jak kury? I jaja?
Beata - co z Mężem? Odezwij się jeśli możesz.
Hope - masz już kieckę?
Krysiu - co u Ciebie? Zaglądasz tu jeszcze?
Uciekam do kuchni podzielić bigos, załadować moją przyjaciółkę-zmywarkę i dalej rozkoszować się wolnym.
O, właśnie usłyszałam jeszcze sto lat dla mnie :) Fajny Bob. To miłego łikędu i sto lat dla Wszystkich KAwiarenkowych Mam!
Kurki mają się doskonale. Dostały dla towarzystwa młodego kogucika. Chwilowo uczą go pokory. Chwilowo zgubiłem rachubę jajek od moich kurek ale policzę bo mam zapisane, zniosły ich już ponad 300 szt.
Aloalo, Ciebie i bez przypominania bym zabrała ze sobą nad morze. Tylko trzymaj się mocno, kiedy będę próbowała wsiąść do wielkiego, dmuchanego koła...,jakoś od kilku lat, przemiłe bujanie się na falach, zaczynam od kilkukrotnego podtapiania się na własne życzenie, a raczej pomimo moich życzeń, żeby nie wpaść znowu cała pod wodę :))) Bo ja przecież też Ciebie lubię, to nie mogę o Tobie zapomieć ;-) Ale chyba coś psują się nasze relacje, ponieważ kiedyś mnie kochałaś . A teraz to już tylko Boba... ;-) No, ale ja to rozumiem, bo Boba nie da się nie kochać :)))))
Dziewczyny zapytały mnie dzisiaj co będzie na obiad, więc im powiedziałam, że gril.....trochę żelaza nikomu nie zaszkodzi :))) Ale smakowało wszystkim. I szaszłyki, i krupnioki z cebulką, i "domowe" hamburgery ( specjalnie dla dziewczyn ), i sałatki i nawet klasyczne kiełbaski ;-) Mam nadzieję, że Tobie również smakował mój gril, ma czerwone i drewniane elementy, więc musi być dobry ;-)
Na koniec świątecznego Dnia Matki mam szampana lub piwo. Jedno i drugie z bąbelkami ;-)
Znów mnie rozbawiłaś. Jak mozna tak trzepać z rekawa tyle śmieszności raz za razem, to ja nie wim
Przechylam kieliszek wina za najkochańsze z Mam
Właśnie oglądam Eurowizję przez internet, bo nasza polska TV wypięła się na widzów.
Kto chce - znajdzie tu: http://www.eurovision.tv/esctv/main?program=47093
Ufff.... Umordowana jestem okrutnie, więc przysiądę na chwilę, bo to był bardzo meczący ale i ciekawy dzień. Od rana musiałam pójść na kilka godzin do szkoły, potem obiad, a po obiedzie wybrałam się do miasta. A trzeba Wam wiedzieć, że u mnie od piątku trwa "Jarmark tumski", co w praktyce oznacza 550 straganów ciągnących się wzdłuż ulic i deptaków, ze wszystkim, czego dusza zapragnie. Ło matko, obejść się tego wszystkiego nie da, co krok to człowiek przystaje, oczy wybałusza i w myślach robi kalkulację finansową, bo tyle pięknych rzeczy kusi i mami, ze trzeba mocno trzymać się za kieszeń. Były też inne atrakcje, np spotkanie 33 kataryniarzy z całej Europy, pięknie grali, mogłabym tego słuchać godzinami. W kilku punktach miasta jednocześnie odbywały się różne imprezy kulturalne, śpiewy i tańce, była muzyka cygańska, była i indiańska, pokazy klownów i postacie na szczudłach, a na zakończenie przejazd harleyowców na wypasionych maszynach, mówię Wam, widok niezapomniany. Następna taka impreza za rok, chyba przez ten czas dojdę do siebie, bo póki co, nogi się zachowują jak nie moje.
No to się nagadałam. Zostawiam kawałek placka szpitalnego z rabarbarem, który Megi tak zachwalała, że musiałam wypróbować, jest super, zresztą skosztujcie sami. Pewnie już dziś nikt nie wpadnie, ale może jutro do kawusi będzie jak znalazł.
Uciekam, bo mi się oczy zaczynają kleić. Dobranoc.
Witam niedzielnie...jeszcze :)
Ja już w domku siedzę i szykuję się psychicznie na jutrzejszy przegląd rejestracyjny mojego samochodu....pierwszy po 3 latach......, bo wczoraj wieczorem okazało się, że mamy ważny dowód do .... dzisiaj . Kiedy zleciały te 3 lata, to ja nie wiem..... A w ogóle, to kto to widział, żeby nowy samochód miał już tyle lat ;-) I będę musiała jechać bardzo przepisowo, żeby mnie nikt nie zatrzymał w aucie bez ważnego przeglądu....
Bonieś z ciastem, a ja przyszłam ze słonymi paluszkami, bo mnie tak naszło, może jeszcze kogoś najdzie....
Lenka, kiedy dokładnie wyjeżdżasz? Może jeszcze coś zdążysz wykombinować,. ja bym nie ryzykowała bez przeglądu w dłuższą trasę
Ja też nie chcę ryzykować, dlatego jadę na przegląd jutro na godz. 7 rano....znaczy się bladym świtem, a w środku nocy muszę wstać ;-)
I tylko się modlę, żeby wszystko było w porządku same z siebie, bo nawet nie mam czasu sprawdzać.
Nie zazdroszczę... To już nie wypatruj nic w tym kompie, tylko zmykaj lulu. Pa, pa.
Pa, pa....ja taki nocny marek....znaczy nocna Lenka jestem, a potem rano marudzę, że świt do mnie przychodzi zawsze najwcześniej ;-)
Witajcie poniedziałkowo
Siedzę i się drapię. Coś mnie w nocy pochlało z soboty na niedzielę a teraz swędzi jak "jasny gwizdek". Kto śmiał mnie nadgryźć!
Z góry przepraszam, że nie dotrzymałam w weekend słowa i nie opowiedziałam Wam urlopu, ale jakoś początkowo czasu było mało a jak już się znalazł, to taki leń mnie dopadł, że aż humor mi się zwiesił. Tyle się ostatnio działo każdego dnia aż tu nagle poczułam jakąś pustkę. Połówek daleko i jakoś tak smutno się zrobiło.
Dziś na niebie sporo chmurek, ale ogólnie nie jest źle. U Was też? A kto napije się "rozpieszczalnej" kawy? Lenka nam dzisiaj nie zrobi swojej, bo modli się obok auta i patrzy głęboko w oczy mechanikowi. Pewnie wpadnie do nas cała radosna z informacją, że nadal ma "nowy" samochód.
Bonieś, jak miło jest poczytać, że bywają jeszcze takie jarmarki, które zaskakują i zachwycają. W moim mieście na taki nie trafisz. Co gorsza nawet na Mallorce takiego nie znalazłam. A liczyłam na to, bo w końcu byłam w obcym kraju. A tam stragany zalane chińską odzieżą i wyrobami skórzanymi (czytaj torby) przywożone przez czarnoskórych sprzedawców. Tylko jeden raz trafiłam w Palmie na taki rodzimy z artykułami spożywczymi, ale też nie był zbyt okazały.
Aloalo, czy to już dziś? Ktośię bardziej cieszy - Ty czy Bob? Oj, będzie kupa radości w domu. Życzę Wam wspaniałego powitania.
To co, startujemy z nowym tygodniem?
Miłego!
Witam w nowym tygodniu. Pysk mam pełen smakowitych truskawek z ekologicznej hodowli / potwierdzone na piśmie/ do tego serek wiejski ze śmietanką. PYCHA.
Smakosiu, nie kąsałem.
Witam i ja poniedziałkowo :)
Smakosiu, masz rację, okazało się, że mam jeszcze całkiem nowe auto, pomimo tych 3 lat.
Pan okazał się bardzo symapatyczny i nawet chciał za mnie wjechać na szarpaki, ale ja mu nie dałam, ponieważ sama też potrafię i chciałam, żeby mógł to popodziwiać ;-) Na koniec okazało się, że nie zabrałam ze sobą jakiś świadectw homologacji, które od stycznia tego roku są potrzebne, więc pan dokonał przeglądu i wysłał mnie do domu po papiery. Na szczęście miałam dość blisko, ale znowu musiałam jechać bez podbitego dowodu i z duszą na ramieniu. Lekko już wyjałowiona umysłowo, zabrałam z domu wszystko, co miało napisane na sobie "homologacja" i wróciłam do pana. Wywaliłam mu na biurko kupę papierzysk i mówię : - " Wzięłam na wszelki wypadek więcej papierków i tym sposobem mam karteczki i duże i małe i może pan sobie wybierać, nawet z tych ładniejszych." Pan się uśmiechnął i powiedział, że wybiera tą małą. Podałam mu, stwierdzając równocześnie, że mi też ta się najbardziej podoba, ale myślałam, że on będzie wolał coś większego, na co pan się dziwnie się uradował i powiedział, że nie wszyscy lubią duże.... I w tym momencie popadłam w lekkie grzęzawisko umysłowe, bo już nie bardzo wiedziałam, czy my jeszcze rozmawiamy o papierkach czy może "zboczyliśmy" z tematu ;-) Ale pogawędziliśmy sobie jeszcze sympatycznie, przez co pan nawet pogonił niecierpliwiących się kolejnych klientów, rzucając im krótkie " Nie pali się ! " :))) No fakt, ognia nie było widać... ;-)
I tym prostym sposobem ( ponieważ kosztowało to raptem niecałe 2 tysiaki ), mam samochód świeżo ubezpieczony i po przeglądzie, czyli gotowy na wakacyjne wyjazdy :)
Lenka, jak dla mnie jest to zapowiedź rewelacyjnego, nadmorskiego urlopu. Czujesz to? Czujesz? Ta bryza od morza, co to powoduje, że upał niestraszny. Poranne spacery brzegiem i to wspaniałe uczucie, kiedy piasek masuje stopy. A wieczorami...a wieczorami we wspaniałych nastrojach piwo, gofry z bitą śmietaną i borówkami, albo lody... A potem chwila oczekiwania na zachód słońca i ta wszech obecna świadomość, że następnego dnia jeszcze ciągle jest urlop i nie trzeba się nigdzie spieszyć i sen ma inny wymiar... Pięknie będzie!
Smakosiu, masz w 100% rację. W tym roku pocieszające jest również to, że nie straszny nam będzie również brak słonecznej pogody, co ciągle chodzi i podkreśla mój Ślubny, bo przecież są mistrzostwa i zawsze na pocieszenie będzie jakiś mecz ;-)
Ciekawe tylko czy mi urolp dadzą, czy raczej wypowiedzenie....
Lenka, śmigaj do szefa z podaniem, bo jestem pewna, że Ci podpisze a to myślenie tylko Ci zakłóca radość z oczekiwania na wyjazd.
Ano śmignę do tej Warszawki w czwartek i się dowiem, co i jak. Umowę mam do końca maja, ale na zlecenie, a od czerwca mam mieć podobno już umowę o pracę, ale zero urlopu..., więc zobaczę.
To w takim razie trzymam kciuki (wszystkie dwa) aż do czwartku i to baaaardzo mocno.
Hihi, z tym urokiem, to u mnie różnie bywa ;-)
Eeee, przegląd normalnie 162,- zł, ale ubezpieczenie 1600,- zł, bo to chodzi u mnie parami ;-)
No i u mnie teraz bangla..deszcz ;-) Jak w tym kawale :))) U Was też już bangla...? A przed chwilą świeciło słońce...
Za to zieleń się odkurzyła i nabrała soczystych odcieni.
Od razu przypomniały mi się moje dziewczyny, które wczoraj, wracając z gór, siedziały w samochodzie i podziwiały piękne widoki za szybą. Nagle Duża postanowiła się zachwycić i krzyknęła : - " Ale tutaj jest zielono ! " Na co Mała spojrzała na nią, jakby zdziwiona eksplozją intelektu, która wstrząsnęła naszą blondynką, potem za okno na lasy, przez które jechaliśmy i które mają to do siebie, że lubią być zielone i znowu, patrząc na siostrę, powiedziała równie odkrywczo : - " A jak ma być. Przecież tutaj wszędzie jest zielono, oprócz tych miejsc, gdzie nie jest..." Kochane są moje dziewczynki :) , a takie bystre, to po mamusi....
Mam małą przerwę na drugą kawę, więc piję herbatę, może ktoś chętny ?
Jeśli chodzi o herbatę, to (prawie) nigdy nie odmawiam. Nooo, za wyjątkiem tego momentu, kiedy już ją piję Czy jest to refleksja równa tej "leśnej"?
Hm...tak sobie pomyślałam, że jak ja jadę samochodem z moim Połówkiem i tak się gapię i gapię i gapię, to...czasami też wyskakuję z takimi refleksjami w stylu "Jak tu zielono!!!!!!!"
Dzień dobry!
Ale się uchachałam :) Lenka, Ty moja mistrzyni dowcipu i oczywiscie, ze Cie kocham niezmiennie! Wśród znajomych, których w życiu nie widziałam jesteś na jednym z pierwszych miejsc :))
U mnie też banglał deszcz tak "fest bardzo mocno" i ciemno było jak w starozytności, gdy nie mieli elektryczności. Ale już świeci słońce i to jest dobre, bo zaraz wychodzę a parasol w domu, tylko okna miałam umyte. Ale nie szkodzi. Za kilka minut mój Maż wsiada w auto i wraca :) Nie wiem, o której będzie, ale będzie :) Podczas dzisiejszej rozmowy mówi, że wczoraj zwiedzał z kolegą okolice i byli na wieży widokowej, wieć ja pytam, co widział a on mówi "laski" No ja pierdziu! Wieć ja zaraz, że jak może a on, że o co chodzi a ja że laski podziwia a Mąż "lasy kochanie, lasy" Aaaa no to ok. Lasy mi nie przeszkadzają. Wcale. Też lubie jak jest zielono, jak niektórzy :))
Musiałam zakupić żel do włosów. Ja nie używam, ale Bob zaczął :) Byliśmy u fryzjera i pani go wystylizowała i Bob zażądał żelu także w domu. Więc na wyjścia go smyram :) Jutro w przedszkolu Dzień Matki. Też go smyrnę. Mam już kamerę przygotowaną i chusteczki oczywiscie :) Taki niezbędnik "miękkiej" matki :)
Lajan - te Twoje kury to chyba mają kupry nadwyrężone co? :))
Lenka - życzę, żebyś dostała umowę, urlop i podwyżkę i żebyśmy się zeszły gdzieś kiedyś/ Znaczy nie wiem, czy tego ostatniego sobie życzysz, ale ja owszem. Fajną masz kuchnię, wiesz? I dzieci też zarąbiste :))
Smakosiu - Ty się spręż i pięknie nam tu opowiadaj. Co prawda wszystko z Lenką widziałyśmy i możemy opowiedzieć, ale Ty masz pierwszeństwo, bo płaciłaś :))
Bonieś - jak nożęta? Wypoczęły?
Miłego dnia!
Witam w ten piękny wtorkowy poranek! Mam nadzieje, ze u Was też słoneczko ostro daje, zapowiada sie kolejny ciepły dzień. Czytałam, ze gdzie niegdzie trochę popadało, a czasem nawet porządnie. U mnie nic, ani kropli. Lubię pogodę, byle nie za gorąco było, ale trochę deszczyku też się przyda, bo ziemia zeschnięta na wiór i biedne roślinki nie mają co pić. Szkoda by było, zeby poschły, tak pięknie wszystko rozkwita.......I tak zielono......., ze niektórzy popadają w zadumę.......
Aloalo, dzięki, nuny juz do mnie wróciły i obiecują nie robic takich numerów, troche nie wierzę, bo dobrze je znam, ale zobaczymy.
Wypiłam Twoją "nocną" kawkę, podsypałam Koralikowi ziarenek (juz się powoli ze mną oswaja) i na razie letę. Pa, pa.
Dzień dobry!
Przyjechał, jest, jest! :) PRzyjechał nad ranem a ja już od 3 czekałam, bo jak sie obudziłam i jeszcze go nie było to już nie mogłam zasnąć. Teraz czekam , kiedy walnę twarzą o klawiaturę, ale jakże pełna radości jestem :) A kiedy Mąż już spał, obudziłam Boba i mówię mu szeptem "zobacz, kto tam śpi" i Bob jak zobaczył Tatusia, na czworakach przebiegł przez łóżko, wyciagnął rączki położył się na nim. Matko, aż mi łzy wyszły normalnie :) No. To na razie go mamy :) Chyba z czasem przywykniemy do tych rozstań. Bo potem jest powrót nie? No.
To komu kawy? Z mlekiem, bez mleka, jaką kto chce :) Miłego dnia!
Kurde Alo, to takie wzruszające, tez mi się oczy zaszkliły jak sobie wyobraziłam Boba na tych czworakach.... Cieszą sie razem z Wami i życzę, coby tych rozstań było jak najmniej.
I trzymaj się dzielnie dziś przedszkolu, żeby nażelowana fryzurka Boba nie przesiąkła
A kawusię chętnie łyknę, z krówką :))
O żesz... zapomnialam żelu! No trudno, dobrze, że kamerę mam :)
No i poleciały po policzku...
Ps. Nie mam dziś czasu na Kawiarenkę - buuuu.
No straszne buuu! Musimy wkulać Twojemu szefowi! :))
Witam wtorkowo :)
Ale dzisiaj jestem zakręcona... Ciekawe jak to się dla mnie skończy... ;-) Już od rana przez telefon gadam głupoty, a co będzie po całym dniu . I ajk na złość nie mam dzisiaj sekretarki, bo poszła do lekarza..., ja zginę bez niej marnie ;-)
Dzwonię dzisiaj do pewnego prezesa, a jego bezczelnie nie ma. A miał być. No to jego sekretarka prosi mnie o numer telefonu, żeby przekazać prezesowi i on oddzwoni, więc ja uprzejmie, chociaż chyba w momencie, kiedy sztuka myślenia była mi całkowicie niedostępna, wystosowałam zapytanie : - " Wygodniej pani stacjonarny czy kierunkowy ?" ...... I cisza w słuchawce. Po chwili pani nieśmiało pyta : - " Słucham...?" No to ja nadal uprzejmie powtarzam : - " Podać pani numer stacjonarny czy kierunkowy ? "...i wtedy usłyszałam sama siebie i swój durny "kierunkowy" zamiast "komórkowy" . Poprawiłam się szybko i przeprosiłam za pomyłkę. Ale widocznie ją zagięłam. Pewnie nie potrafiła się nigdy dodzwonić na kierunkowy ;-)
Jejuś nie mam czasu, bo jak na złość mamy dzisiaj rekrutację i młyn w biurze. Na szczęście większość kolega "obsługuje", a ja się lenię ;-)
Aloalo, wiedziałam, że kochany jest ten Wasz Bob :) No, ale jaka mama, taki synek ;-) Tyle radości i wzruszeń nawet nam dostarcza.
Hope, a Ty już wiesz co..... ;-) Przyłaź częściej i nie wstydź się .
Smakosiu, ja też nie mam czasu, a jednak... :)))
Lenka, Ty, Ty, Ty... Noooo, skoro mnie wzięłaś pod włos, to ja Ci ulegnę i jak mnie szef opierniczy, to Mu powiem, że to Twoja zasługa, że mnie od roboty odciągasz i inne takie tam I jeszcze na Twoje konto spokojnie sobie wypiję herbatę z cytryną, rozpościerając szeroko łokcie i mając wszystko głęboko...gdzieś
No i już mnie woła. O nie!
Oki, biorę wszystko na sie :-)
A potem pomogę Aloalo wkulać Twojemu szefowi
Po pierwsze to tak, Bob to taki fajny po mamusi, oczywiście, zresztą sama wiesz, po kim Twoje córy takie świetne. W ogóle powinnaś sprawić sobie jeszcze jedną, taką specjalnie dla Boba na przyszłość :)
Po drugie to akcja z numerem świetna hihi. Ja kiedyś pytając o cenę cieni do powiek zapytałam "ten niebieski cień do powiek, w jakim on jest kolorze? "
Po trzecie: czego Hope ma się wstydzić?
A więcej pytań nie miałaś ? Ja przecież pracuję .
Po pierwsze : O przyszłości Boba pomyślę...., ale nie wiem, czy Ślubny zechce "myśleć" ze mną na ten temat ;-) Bo niedługo mogą mu się już mylić pampersy, które jego, a które nie :))))
Po drugie : Cienie też świetne , no ale przecież musiałaś się upewnić, co do koloru, nie ?
Po trzecie : Hope już wie czego, kawiarenkowiczów zapewne ;-)
Oj ale mnie tu dawno nie było...
Chyba Was nie doczytam, ale z grubsza przelecę co tam u Was się działo;)
Wiecie zaczął się okres komunijny to juz tak jest że wtedy człowiekowi czasu brakuje. Tydzień temu u nas Komunia była a w tą niedziele byliśmy u syna męża kuzynki. O i tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem uciekają. Nie obejrzymy się jak nastaną wakacje :) Wtedy to nie będę musiała do szkół jeździć;)
Mamy słoneczko i to mnie cieszy.
Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego dnia.
No bardzo dawno Cię nie było właśnie! Ale dobrze, że jesteś :) Dzis mam fajny dzień, bliskie mi sooby wracają :) Moze się jeszcze ktoś pojawi? :)
Agulek, przychodź częściej, bo musimy wkulać szefowi Smakosi, że ją odciąga od rozrywki :)
To jeszcze ja na chwilę. "Wkulajcie" Mu wkulajcie! Zbierajcie siły, bo duży jest. I to by było tyle, na tyle
Odpocznę z Wami po ciężkim dniu.
Powinnam właśnie malować paznokcie, ale mi się nie chce. Najchętniej bym wypiła lampkę zimnego szampana i poszła spać, ale jeszcze pranie wyłazi z łazienki i koty się dziwnie ożywiły po kątach.... Coś mi mówi, że powinnam chyba dokonać jakiegoś przedsięwzięcia i zrobić z tym wszystkim porządek ;-) Więc muszę to przedsięwziąć po prostu.... Ale mi się nie chce... ;-)
Czy ja kiedyś już wspominałam, że mam sklerozę ?
Przez kocioł w pracy zapomniałam o swoim dziecku, które czekało w domu, aż mamusia zawiezie je na rehabilitację, ale mamusi wyleciało to całkiem z głowy i nie pojawiła się wcale ;-).
Potem zapomniałam swojego hasła do konta w banku i teraz nie mogę się do niego dostać :-( Musiałam umówić się na jutro na spotkanie z pracownikiem banku, żeby przypomniał mi tajemnicze kilka liczb i liter, które sama wymyśliłam jakiś czas temu i które wydawały mi się łatwe do zapamiętania, ba, wręcz oczywiste . Obym nie zapomniała na to spotkanie pojechać....
Czy ja już kiedyś wspominałam, że mam sklerozę ?
A jutro w pracy popełnię jakieś sepuku, albo wybiorę inną, humanitarną formę przerwania swego cierpienia, ponieważ okazało się, że nasza sekretarka ma 2 tygodnie zwolnienia ! Jak ja ją zastąpię ? Jeszcze wypłaty dla pracowników przede mną.... Masakra....I muszę przeszkolić jutro nowego menadżera....I pilnować, i pomagać mu przez pierwsze dni....I jeszcze biuro na mojej głowie....i ciąg dalszy rekrutacji.... Ratunku ! A na dodatek popsuł mi się faks...sam z siebie się popsuł ;-)
Kto ma coś dobrego do picia ? I nie mam na myśli kawy czy herbaty... :)))
Dzień miałaś faktycznie ciężki, tyle spraw na głowie, stres, nerwówka.Wystarczy na dziś. Zostaw koty w kątach, najwyżej sobie polatają, pranie nie ucieknie, a Ty rozłóż swoje umartwione członki i odpocznij. Wykombinowałam od dziadka cytrynówkę, mocnego kopa daje, ale w smaku super! Zapraszam, zrelaksuje Cię na pewno i pomoże, bo na moje, to po prostu cukier Ci spadł i dlatego zapomniałaś te cyferki. A co sie tyczy Twojej rozmowy z sekretarką prezesa, to wszystko w normie. Mam znajomego, który jak pierwszy raz do mnie dzwonił na komórkę, to też kierunkowy wykręcał, a potem miał pretensje, że mu chyba zły numer podałam...
I żadne tam sepuku, jutro będzie lepszy dzień. Weźmiesz ze sobą do biura trochę dziadkowej cytrynówki i zobaczysz, że żadna robota Ci nie straszna.
A tak w ogóle to sobie myślę, że może to nie przypadek....Choroba sekretarki, rekrutacja, wypłaty, szkolenie menadżera, strajk faksu.....Dziewczyno, moze po prostu szykują Cię na dyrektora jak sobie z tym wszystkim poradzisz......?
Też tak pomyślałam. Jak się tyle na głowę zwaliło, to musi to coś znaczyć. Na moje oko będzie nowa umowa o pracę i to na stałe.
Lenka, łyknij sobie tej cytrynówki, ale jutro w windzie, przed samą pracą. Wszystko pójdzie jak z płatka (w sumie to czemu "jak z płatka"?). A potem z uśmiechem na ustach trzepnij ten faks po grzbiecie (jak dawniej telewizor się trzepało) albo daj "rekrutantowi" jako zadanie bojowe uruchomienie tego ustrojstwa Wyciągnij z segregatora ostatnie listy płac. Zawsze to jakaś podpowiedź, nie? A potem jakby jakiś problem z programem płacowym, to na szczęście telefon działa i ta miła sekretarka z pewnością Ci pomoże. Grunt to nie martwić się na zapas. Po tym wszystkim otwórz Kawiarenkę i daj znać czy żyjesz Będzie dobrze! A jak się zrobi zbyt ciężko, to przypomnij sobie, że przed Tobą piasek, szum morza i dłuuuugie, wolne dzionki na urlopie. Dostaniesz go - nie martw się Tylko nie wypij dzisiaj całej cytrynówki. Pamiętaj żeby zostawić na jutro.
Bonieś, cytrynówka mile widziana i baardzo pomocna się okazała ;-) Dobre dziecko z Ciebie, że poratowałaś w nerwowej sytuacji :))) Ale z tymi awansami to nie tak różowo..., jak w większości firm i moje szefostwo woli, żeby najlepiej robić za czterech, a płacić za jednego ;-)
Smakosiu, w windzie to ja już sobie odpuszczę popijanie, bo później będę zmuszona pchać samochód do domu, ale jutro wieczorkiem, to już inksza inkszość . Aaa nie, bo o trzeciej w nocy wyruszam do Warszawy, więc tyz nie mogę... Nie ma innego wyjścia - muszę dzisiaj wypić całą, no muszę .
Właśnie pipczy dźwięk oznaczający, że skończyłam zmywać i wycierać stertę naczyń, to idę ocenić jakość wykonanej pracy i spać, bo mój budzik należy do tych mało wyrozumiałych ;-)
Żeby tylko jutro winda działała, bo inaczej pod drzwiami się oflaguję i ogłoszę kapitulację, bankructwo lub inkszy krach, oby tylko nie drałować na piechotę :)
Ciekaw jestem czy w kawiarence jest jeszcze jakiś osobnik rodzaju męskiego. Czuję, że babieję.
A ja usłyszałam niestety. Lajanku, co Ty za dyrdymały opowiadasz, weź się w garść! Tu jest potrzebny, ba, powiedziałabym niezbędny, prawdziwy mężczyzna! Słabe kobietki choć najczęściej pod humorkiem, czasem potrzebują wesprzeć się na silnym, męskim ramieniu, a nie zawsze to może być ramię osobistego faceta. Jesteś samcem alfa w tym "stadzie" , Koralik ani Faworek mimo najlepszych chęci nie dadzą rady Cię zastąpić
Witajcie środowo
Dzionek zaczął się wspaniale, bo w drodze do pracy wstąpiłam do cukierni a tam czekał na mnie ciepły kawałek ciasta drożdżowego z owocami i taka ilością kruszonki, że aż nie mogłam się powstrzymać od zachwytów. Wpadłam do biura, zrobiłam kawę i "rozpłynęłam się". Z tego wszystkiego zapomniałam o Was - zjadłam i wypiłam tylko we własnym towarzystwie Tak jakoś wyszło.
Bonieś, spodziewałaś się, że ta dziadkowa cytrynówka zrobi aż taką furorę? To jakieś lekarstwo, nie? Lenka normalnie wszystko opróżniła. Mam nadzieję, że rano mogła już wsiąść do swojego "nowego" samochodu i, że nie chciała wjechać nim do windy albo co gorsza na piętro
Lenka, trzymam kciuki żeby ten dzisiejszy dzień bardzo miło Cię zaskoczył.
Agulek, mało Ciebie tutaj, ale jak już się pojawiasz, to zawsze jest to miły widok. Wpadaj częściej, bo my bardzo lubimy pić z Tobą kawę
Dziś wyjątkowo Koralik z Faworkiem byli kiedy weszłam. Chyba wyczaili, że mam na bluzce od groma okruchów po tym placku drożdżowym. Spryciule! A może czekali na Bonieś? Coś mi się zdaje, że Ona ich rozpieszcza
Aloalo, jak Wam upłynął dzionek? Eeee, głupie pytanie. Pewnie, że bardzo miło. Bob się już odkleił od taty? A jak było w przedszkolu? Nie zrobiła się afera, że zapomniałaś "wyżelować" bobową fryzurę?
Kto tutaj tak posprzątał? kawiarenka błyszczy. Czyżby Lajan "zbabiał" i zrobił porządki?
No dobra, żeby nie było, że przychodzę z pustą ręką. Co zjadła i wypiłam, to już po ptokach (nie wypominajcie mi) a teraz przynoszę herbatę z cytryną i miodem. Dziś chłodniej więc jakoś tak mi podpasowała.
Miłego dzionka!
Witam środowo :)
Ja na chwilkę, bo czasu mam mało...dziwne, niee ;-)
Smakosiu, ja wyczułam, że o cieście drożdżowym, to nam tylko opowiesz , bo przyniosłam ze sobą jabłecznik włoski, który...uwaga....sama upiekłam ! Nie żebym się chwaliła, ale jest pyszny ;-) Jedyną jego wadą jest brak towarzystwa w postaci lodów, których bym nie dowiozła do pracy ;-) Ale można jeść i przy odrobinie wyobraźni, poczuć smak śmietanki i wanilii :)))
Po cytrynówce ani śladu, wyparowała, winda działała i jeszcze żyję - tyle meldunku z frontu działań
Aaa, Aloalo, opisz kilka pikantnych szczegłów z tej wielkiej radości po powrocie mężusia . Może być nawet o pikantnym kotlecie na obiad...., byle pikantnie było :))))
DZień dobry!
Słoneczny, nie za ciepły, jeszcze niepadający :)
Dziś, jak co rano w dni robocze, komórka robiła za budzik i ja tak jakoś nacisnęłam, że ją wyłączyłam bez drzemki. Jak to zrobiłam - nie wiem, bo zawsze muszę ją smyrnąć po ekranie a jak naciskam to ona tylko milczy i za 10 minut znowu mnie wkurza. A dziś zamilkła i ja caly czas czekałam na powtórne budzenie, drzemiąc w międzyczasie i dopiero Mąż pytający o kluczyki mnie wyrwał z łoża i się okazało, że jest dużo później niż być powinno. Dałam mu klucze, bez codziennych szmerów bajerów obudziłam Boba i poszłam pędem do łazienki. I Bob wstał i jakoś tak brzydko zaczął kaszleć i ja mruknelam, ze chyba pojedziemy do lekarza. No i niedługo pojedziemy, Mam nadzieję, ze to nie choróbsko jakieś, zresztą kaszle już mniej. Nie wiem czy nie zgruchotał sobie gardzioła swoją zabawą w dinozaura i wrzeszczaćego pirata przez co moje uszy cierpią a gardlo Boba chyba też.
A wczoraj pomimo fryzury soft było rewelacyjnie, dzieciaki były cudowne. Nie spodziewałam się, że Bob wystąpi na samym początku i byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam się poryczeć, dopiero w domu, jak odtworzyłam sobie nagranie z kameiry :) Szkoda, że na dzień dziecka nas nie zapraszają :)
Lenka - wyobrazałam sobie Ciebie drałującą po schodach na ósme piętro i popijającą cytynówkę:) Ale jak widać uporałaś się z całym trunkiem wczoraj :) Trzymam kciuki za pomyśłny dzień, szczęśliwą podróż do W-wy, umowę i urlop. A co do Twojej prośby, no cóż :) Muszę szczerze powiedzieć, że Mąż po powrocie zaspokoił moją kilkudniową potrzebę, której nikt inny zaspokoić nie mógł i porządnie podrapał mnie po plecach Tak na prawdę ostro, bo tak uwielbiam, można rzec pikantnie :) A no i tego, pogadaliśmy też o starych Polakach oczywiście ;))
Smakosiu - Bob się odkleił, kazał obiecać,(czego oczywiście obiecać się nie dało) że już nas nie zostawi Tata na tak długo, bo "ja tęskniłem za tobą przecież cały dzień":) Bob ma różne poczucie czasu, na przykład urodziny ma za trzy minuty i tak codziennie :))
Lajan - nie babiej, chłopów nam trzeba przecież :)
To zmykam.. Miłego dnia!
Wpadły, poklachały, ciasta sobie pojadły,
pusto się zrobiło, wszystkie już wypadły.
Dobrze, że choć na pamiątkę wpis zrobiły,
jak spędziły wczorajszy dzień i nocą rządziły.
Aloalo radosna, po plecach drapania doznała,
było brak lubego lecz go w nocy wykorzystała.
Smakosia w samotności placka sama spożyła,
nie zostawiła nic, nas nawet nie zauważyła.
Bonieś na duchu wręcz mnie podtrzymuje
,, jesteś męski a takich samców się potrzebuje,,
Lenka, czasu zbyt mało żeby z nami pogadać,
przyniosła nam jabłecznik i już musi spadać.
Miło poczytać gdy w kawiarence wszystkie bywacie,
o codziennym życiu tak radośnie rozprawiacie.
Życzę więc miłych chwil, słonecznego nieba,
uważam, że takich rozmów jest wciąż potrzeba.
Mówiłam, jesteś niezastąpiony!!!!!!!!! Fantastyczny wierszyk, należą Ci się buziaki nie tylko od Smakosi, chociaż pewnie są najsmakowitsze Jest mi niezmiernie miło, że uwieczniłeś w swojej poezji też moją skromną osobę, tego się nie spodziewałam. No i znowu się wzruszyłam.Nie znam żadnej innej kawiarni, która dostarcza tylu refleksji....
Bonieś muszę się w jednej kwestii z Tobą zgodzić a w innej nie :) Zgadzam się, że nie ma drugiej takiej KAwiarenki (tu nawet ciasta nie tuczą!), ale nie zgadzam się, że Smakosiowe cmokasy nasmakowitsze, moje też są cakiem całkiem ... Może nie drożdzowo-owocowo-kruszonkowe, ale truskawkowe jak najbardziej Zresztą Twoje też pewnie niczego sobie :)
Lajan - czy któreś buziaki były szczególnie smakowite?
Jeeeee, ale fajnie! Więcej takich wstawek proszę! Ja też Cię ucałuję cmok cmok!
Lico me płonie, uszy aż czerwienieją,
napiszę coś a dziewczyny się śmieją.
Wybrać buziaka, wszystkie mi smakują,
niestety, tylko wirtualnie panie mnie całują.
Cieszę się jednak, że wesoło się odzywacie,
macie wybór? Jednego mnie tu macie.
Serce mam po remoncie, każdą utulę,
napiszę Wam czułe słowa, może rozczulę.
Przelejcie więc swe uczucia, mocno całujcie,
przytulcie swych panów, niczego nie żałujcie.
Panowie płeć słaba, ochrony wymagają,
są nieśmiali ale Was bardzo kochają.
Traktujcie ich delikatnie, przytulić należy,
zyskacie wiele, niech każda z was uwierzy.
Przyjdą z kwiatkiem, na kolana będą padać,
Panie, do dzieła, szkoda czasu, co tu gadać...
Witam serdecznie. Jutro w końcu wolne, ciężkie dni w pracy znowu za mną. Ciężkie w sensie, że dużo pracy. Ale w końcu dostałyśmy dziewczynę do pomocy więc będzie trochę luźniej i więcej będzie można ogarnąć.W niedziele po pracy byliśmy na bardzo sympatycznym i pysznym grillu :) Trochę byliśmy załamani w drodze na grilla bo zaczęło kropić, w końcu lać aż się zrobiła dosłownie ściana deszczu. I w pewnym momencie tak jakby ktoś zakręcił kurek, z deszczu wyjechaliśmy w słońce, niesamowity widok :) Wczoraj leciałam z Młodym na pogotowie bo miał straszny kaszel, a raczej szczekanie. Okazało się, że płuca i oskrzela czyste, lekkie przeziębienie ale niestety pani doktor uważa, że to alergia :( więc jutro idziemy do naszej przychodni po skierowanie do alegrologa. A długo był spokój.
Aloalo fajnie, że masz już męża koło siebie :)
Lenko, trzymam kciuki za urlop u umowę.
Smakosiu ja też dzisiaj nie mogłam się oprzeć słodkiemu i poszło, ciasteczka, czekolada, żelki :):):)
Lajan, wierszyki pierwsza klasa :)
Miło Cię widzieć Agulek :)
Przynoszę do kawiarenki pięknego storczyka, niech nam tu kwitnie :)
Dobry wieczór
Wpadłam na chwilkę, żeby powiedzieć, że żyję ale...co wyszłam z jednego G...to wpadłam w kolejne. Przeżyliśmy 2 operacje mężowskiego (przeszczepy). Piszę, że przeżyliśmy, bo mój mąż przeszedł je fizycznie a ja psychicznie. Byłam jego niańką, pielęgniarką i służącą przez wiele tygodni. Dziś jest już na tyle dobrze, że mąż chodzi, jako tako funkcjonuje i w końcu spokojnie mogę zająć się sobą, domem i pracą. Powiem tylko, że takiej gehenny jaką przeszliśmy nie chciałabym przeżywać nigdy więcej. To tak gwoli wyjaśnienia dlaczego se przepadłam. Ja po prostu padałam na pysk i z emocji i z fizycznego zmęczenia.
W nagrodę za całokształ dostałam kolejny raz po tyłku. Przestała mi funkcjonować prawa dłoń. Spuchła, drętwieje, nic nie mogę nią robić, bo ból jest nie do opisania. Najgorsze są noce. Niestety znam diagnozę. Chyba będę musiała dać sobie tę rękę pociąć, bo odnowiła mi się choroba na którą cierpiałam kilka lat temu. Mam świadomość, że sama siebie oszukuję, że będzie dobrze i że może nie będę musiała jej operować...Ale wiem też, że nic się samo nie naprawi. O mateczko, dlaczego to prawa ręka? Nawet kłów nie mogę sobie umyć, bo trzymanie szczoteczki jest problemem...a lewą nie bardzo mi wychodzi to mycie.
Raz na jakiś czas czytam to co piszecie, ale jestem tak do tyłu, że żal mnie ogarnia. Aczkolwiek Smakosiowe fotki z Majorki obejrzawszy- są piękne! No i doczytałam najnowsze wiersze Lajana- tysz pikne....Lajanie, niechże Cię cmoknę w oba policzki . Nie nadążam za Hope....choć wiem, że jej mariaż tuż tuż ;) I na tym się kończy moja wiedza :( Ale to nie znaczy, że o Was nie myślę. Mam was wszystkich w moim serduchu i w myślach i tak na razie musi pozostać. Niestety klikanie na kompie też jest ogromnym wysiłkiem dla ręki. Jutro mam wizytę u neurologa, w piątek u ortopedy. I wtedy zobaczymy, co mądrzy lekarze każą mi robić.
Póki co zostawiam moc ciepłych uścisków i pozdrawiam serdecznie :)
Jednym przez życie droga sama się ściele,
innym przeszkody, chaszcze i dzikie ziele.
Jednym to manna z nieba się sama sypie,
innym kamienie i bieda co ledwo zipie.
Jednym rozkosze, dalekie drogie podróże,
innym nic dobrego raczej więcej nie wróżę.
Jednym wszystko lekko, radośnie się dzieje,
innym jak po grudzie i zły los wciąż się śmieje.
Jednym zdrowie, dobrobyt, domy i pałace,
innym smutek i zdrowie co ledwo się kołacze.
Jednym dostatek, szczęście i powodzenie,
innym pod górę, trud, mozół i ciągłe poniżenie.
Jak los odmienić by coś się w życiu zmieniło,
nie zazdrościć ale by w końcu lepiej się żyło.
Pomóżmy zatem tym, co los ich prześladuje,
otulmy ich serdecznością, lepiej się poczuje.
Jedno życie wszak na tej ziemi przeżywamy,
pomóżmy, to kiedyś razem się spotkamy.
Wystarczy tak niewiele, uśmiech, uścisk dłoni,
bo czym się różnią ludzie, czym są gorsi Oni?...
I znowu refleksje.... Chciałoby się, żeby wszyscy ludzie wiedli spokojne, radosne życie i żeby byli szczęśliwi. Jak to by było pięknie...Niestety, życie nas nie rozpieszcza, ma też wiele przykrych niespodzianek, przynosi ból, rozpacz, cierpienie i problemy, które czasem wydają się nie mieć końca. Beatko, jestem Ci obca i nie chcę się wymądrzać, ale nie mogłam nie zareagować. Proszę, bądź dobrej myśli mimo wszystko. Oboje z mężem wiele przeszliście ale co nas nie zabija, to nas wzmacnia, a po nocy zawsze nastaje dzień, więc wszystko na pewno dobrze się skończy. Nie wiem, jak u Ciebie jest z wiarą, ja jestem pewna, że to, co nas w życiu spotyka ma swój głęboki sens, który kiedyś zrozumiemy.
Będę o Tobie ciepło myślała i trzymała kciuki za pomyślne spotkania z lekarzami. Pozdrawiam gorąco.
Lajan - pięknie to ująłeś, z wiersza bije wielka mądrość życiowa. Nic dodać, nic ująć.
Beatko, baaaardzo dużo się u Was działo i dzieje i domyślam się, że jest Ci niezwykle ciężko. Co gorsza nikt z nas nie może Ci ulżyć, ale tak, jak pisała Bonieś - nic nie dzieje się przypadkowo, wszystko ma swój głębszy sens... nawet jeśli teraz tego nie widać. Wierzę, że w życiu jest równowaga - dziś problemy a za jakiś czas radości. Przekonasz się. Wytrzymaj teraz. Już wiele za Wami więc postaraj się myśleć pozytywnie. Będzie dobrze. Jeszcze razem "poświętujemy" ciesząc się, że oboje jesteście zdrowi i zamknęliście drzwi za tymi "trudnymi dniami".
Jak tylko znajdziesz czas, to wpadaj choćby na maleńką chwilę i pisz jak się czujesz.
Zasyłam wiele serdeczności. Trzymaj się "dziewczynko"!
Witam z kawusią :) za oknem słoneczko nieśmiało wychodzi, upału to raczej dziś nie będzie. Dzień mimo, że wolny już cały zaplanowany. Z Młodym popołudniu do lekarza, zakupy, obiecałam szefowi coś załatwić, ogarnąć chałupkę, jadełko naszykować i tak znowu dzień zleci. Nie mogę już patrzeć na moje brudne okna ale nie myję ich narazie bo zamówiłam sobie firany, które powinny przyjść na początku następnego tygodnia więc jeszcze trochę muszę wytrzymać.
Beatko miło Cię widzieć. Przykro mi bardzo, że tak Ci się źle poukładało ale zobaczysz z Twoją ręką będzie dobrze. Nawet jak trzeba będzie operować to nie koniec świata. Wyszłaś z jednego bagna to z drugim też sobie poradzisz :) Trzymam kciuki.
DZień dobry!
Przyszłam schłodzić mózg :) Przed chwilą przypomniało mi się, że obiecałam jednej z WŻ-owiczek napisać na dziś wierszyk z życzeniami i właśnie mi sie przypomniało, ze to dziś i właśnie skończyłam. Uff, mam nadzieję, że będzie się jej podobał :)
Jestem w pracy. Bob na szczęście zdrowy, po prostu zgruchotał sobie gardło tymi dinozaurowymi porykiwaniami :)
Beata - jak miło Cię widzieć, kobieto po przejściach. Bardzo się cieszę, że Mąż zdrowieje, ale martwi mnie Twoja ręka... Trzymam kciuki! Musisz się wyleczyć, bo idziemy do Hope na wesele i jak bedziemy wracały to musimy wkulać Smakosiowemu szefowi :)
Smakosiu - znowu jest niegrzeczny? Łobuz.
Lenka - jak podróż do W-wy? Jak urlop? Jak umowa? Jak córki? Jak mąz? Jak kuchnia? Jak zmywarka? Jak wszystko?
Mysha - no nareszcie! A alergie to maskara. Z kim nie gadam, to każdy coś o alergii mówi.
Bonieś - płonęła sypialnia? :))
Lajan - rewelka!
Pobujam się trochę w fotelu, zeby odzyskać jasność myślenia :)
Witajcie. To jak ja mam na imię? Co za dzień! Pustka w głowie. Jestem wypompowana.
Lenka, masz umowę i urlop? Już mnie kciuki bolą. Czekam na wieści.
Właśnie wróciłam i od razu do Was przyjszłam ;-)
Padam na pysk. Spałam 1,5 godziny. Wykończyła mnie podróż. Nasz służbowy samochód nie ma klimy, więc słoneczko dało mi się we znaki podczas prawie 6-ciu godzin jazdy. Potem 5 godzin w warszawskim biurze i znowu trasa...., ale na szczęście radio grało super, więc zagłuszałam upał ;-)
Urlop na szczęście dostałam, oczywiście bezpłatny i z tego powodu jeszcze umowę-zlecenie tylko do końca czerwca...A później zobaczymy....
Nie mam siły... A jutro w biurze znowu młyn....
Beatko, ale za Ciebie będę trzymać kciuki, żeby wszystko się poukładało :)
Potem coś napiszę....
Potem - nie potem, ale najważniejsze, że wpadłaś z informacją do Kawiarenki. Ja zamiast coś konkretnego zrobić, to ciągle biegałam do komputera i sprawdzałam, czy Ty już byłaś Wspaniale, że dostałaś ten urlop. Jestem przekonana, że po powrocie będzie na Ciebie czekała nowa umowa. Kiedy Ciebie nie będzie poczują, że Twoja osoba doskonale wpasowała się w firmę i będą czekać z utęsknieniem. Czemu? To proste. Takich pozytywnych i energetycznych ludzi zwyczajnie każdy chce mieć w swoim otoczeniu. A jak jeszcze jest się przy tym rzetelnym pracownikiem, to już nic więcej nie potrzeba. Będzie dobrze! Teraz odpocznij i przede wszystkim wyśpij się porządnie.
Ależ będziesz miała fajnie Mooooorze, piasek, mewy, słońce, rodzinka u boku i duuuuuużo wolnego czasu. Jednym słowem błogie lenistwo i relaks.
Dziś był ciężki dzionek. Już mi się nic nie chce. Posiedzę sobie cichutko, pogłaszczę naszych "przyjaciół mniejszych", dopiję kawę i trochę się zresetuję.
Się zobaczy, się zobaczy, ja tam widzę Twoją przyszłośc w tej firmie różowo a okulary mam normalne :) Cieszę się, że będziesz miałą urlop i bedziesz się byczyć :)
A ja zaplanowałam urlop na koniec sierpnia i się okazuje, że zmiennik mojego Męża też sobie bierze w tym samym terminie!!!!
No ktoś tą bitwę będzie musiał przegrać a ktoś wygrać wrrrrrrr
Dobranoc :)
to i ja jestem...na jakiś czas.....
jestem zajechana....ale szczęśliwa,jak nigdy.... własnie romansuję sobie zmoim nowym piekarnikiem-upiekłam już 12 biszkoptów...potem jeszcze 3 i zacznę piec zamówieone ciasta...jak skończę ,to rusze z pichceniem i pieczeniem na Komunię Synka...to tak jakoś w te niedzielę....
w sobotę zjeżdżają się goście....w niedzielę Komunia....w poniedziałek jadę do Wrocławia,bo we wtorek mam się stawić na onkologii w klinice.....coś mnie tknęło i poprosiłam o dodatkową konsultację....no i mam....wyznaczoną wizytę i badania....okazało się,że mam źle opisaną tomografię....ale mam też się nie martwic bo zrobią mi nową i wszystko będzie w porządku,przecież....
nie po to odnaleźliśmy się z mężczyzną mojego życia...nie po to planuję ślub...nie po to jestem strasznie dumna z dzieci...żeby powtórnie zachorować-o ne!!!! ta moja wizyta ma być tylko formalnością,a ja jestem przecież mega zdrowa:) prawda????
przyniosłam Wam mojego red velveta
to tak na osłodę mojej nieobecności...
miłego wieczorka i spokojnej nocki:)
Hope oczywiście,że wszystko będzie OK :) kurcze.. zazdroszczę werwy
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Co za dzień! Istne szaleństwo. Łyk kawy i już mnie nie ma.
No, ale tradycyjne powitanie uzupełnione ;-)
Ja mam tak samo.... Ciągle ktoś wpada po wypałatę albo do przyjęcia....Tylko przekładam listy płac z rachunkami i kwestionariuszami osobowymi. Jak ja nie cierpię papierzysk... Zaraz się chyba pogubię. A moja robota cierpliwie poczeka.....
A tak w ogóle, to witam już prawie łikędowo ;-)
Niestety teraz jestem zmuszona siedzieć do godz. 15, a potem już wolne :))))
Jestem głodna...., ale nie mam czasu...
Jak dobrze jest poczuć ten powiew weekendu. Uwielbiam piątek. W drodze do domu zaliczyłam zakupy i z okazji Dnia Dziecka kupiłam sobie dwa pyszne ciastka. Tak tak, sobie kupiłam, bo w końcu ja też jestem dzieckiem. Nawet moja "teściowa" zadzwoniła żeby mi złożyć życzenia A jutro świętuję z rodzicami. Zrobię dobrą sałatkę, kupię ciasto i pojadę w odwiedziny. Tam będzie na mnie czekał dobry obiad. No i co - czy ktoś ma wątpliwości, że jestem dzieckiem?
A jak tam u Was upływa świąteczny dzionek? Prezenty były? A może jakieś oryginalne niespodzianki zrobiliście swoim "pociechom"? Fajne to słowo - trochę przestażałe, ale takie...ciepłe...?
Popijam herbatę z cytryną i sokiem z czarnej porzeczki. Relaks na całego. Uwielbiam kiedy telefon nie dzwoni. Na dodatek zrobiło się jaśniej, bo słońce wyszło zza chmur.
"Łikęd"!!!
Też się cieszę piąteczkiem mimo, że niedzielka znowu robocza :) Dzisiaj w pracy urwanie ch...... Najgorsze było to, że musiałam poprawiać czyjeś zaniedbania. Zajęło mi to pół dniówki ale zrobiłam. Przynoszę buteleczkę napitku żurawinowego, drinkujemy z mężusiem :)
Hope, będzie dobrze, po prostu musi :):):)
Witam sobotnio :)
Czy Wam też tak czas leci...? Już jest czerwiec.... Kiedy minął maj...? Zaraz koniec wakacji i już Boże Narodzenie... ;-)
Ja wczoraj po pracy chętnie uczciłam Dzień Dziecka obiadem w restauracji. Zabraliśmy swoje dziewczyny na coś dobrego do jedzenia, a potem lody. Po lodach pojechaliśmy na ......kolejne lody, ponieważ moje dzieci zapragnęły spróbować lodów frugo, które dostaliśmy dopiero w czwartym sklepie, ale czego się nie robi dla dzieci.... ;-) Spędziliśmy cudowne popołudnie, pełne śmiechu i radości i nawet udało mi się zapomnieć trochę o zmęczeniu.... Moja mama zadzwoniła do mnie z życzeniami, a zaraz po tym, jak się rozłączyła, to zadzwoniła do mojego Ślubnego, bo to przecież też jej dziecko...poniekąd :)))) Widziałam, że się bardzo ucieszył, bo jego rodzice już nie żyją, więc podzieliłam się swoimi ;-)
A za tydzień planuję w górach imprezę urodzinową dla mojego Ślubnego i mam nadzieję, że pogoda się również postara, a nie żebym musiała później marudzić, że bangla deszcz :))))
A zapomniałam jeszcze napisać, że zostałam już szczęśliwą posiadaczką samochodowej flagi narodowej, która bezdyskusyjnie zawiśnie na szybie mojego samochodu i z którą będę dumnie jeździć od przyszłego tygodnia :))))
Nie wiem, jak Wy, ale ja się strasznie okropnie cieszę na te mistrzostwa i muszę się jeszcze zaopatrzyć w 10 litrów melisy, ponieważ w czasie gry naszych, grozi mi permanentny stan przedzawałowy ;-)
Najgorsze jest to, że dopadł mnie koszmarny katar i drapie mnie po gardle, co może się źle dla niego skończyć, ponieważ nie zamierzam siedzieć cicho podczas meczu, a w rekonwalescencji strun głosowych krzyk nie pomaga.... ;-)
Sobotni dzionek dobiega końca. Schłodziło się porządnie, więc przyda się filiżanka gorącej herbatki, robię miętową z ananasem. Komu jeszcze?
Wczoraj od rana byłam w szkole,a po powrocie strasznie się zdenerwowałam i niestety zamiast złożyć dzieciom życzenia wściekłam się na nich Podczas mojej nieobecności chłopcy jakimś cudem "uszkodzili" komputer i cały system operacyjny trzeba było wgrywać od nowa, nie mówiąc o wielu innych programach, które do normalnego funkcjonowania są potrzebne. A najgorsze, że straciłam wszystkie zakładki i masę dokumentów zapisanych na pulpicie. .... długo jeszcze będę nad tym boleć. Ale trzeba było zachować twarz, więc wczorajszy dzień uczciliśmy obiadem u rodziców, a potem deserem lodowym. Dziś znowu uroczystości, tym razem w pracy. Piknie było i znowu mnóstwo żarcia, a kiedy na stole pojawiły się słodkości, dostałam hopla, co teraz wypomina mi mój żołądek. Teraz już jasne, dlaczego piję miętówkę
Zazdroszczę wszystkim, którzy planują urlopy, ja niestety większość swojego wykorzystałam na wykłady, więc całe lato będę tkwiła w robocie Cóż, jakoś to przeżyję. Aloalo, niech małżonek ładuje broń i walczy o swoje, wiadomo, kto musi wygrać tę batalię.
Lenka, Ty już jedną nogą jesteś na wakacjach i urządzasz urodzinki Lubego, ale na wydarzenia sportowe znajdziesz jak słyszę czas. Ja też lubię mecze, już sobie wyobrażam te krzyki chłopaków i emocje, jak nasi bedą piłkę kopali! Usmiecham sie pod nosem, kiedy w pracy słyszę takie teksty: :"Nie będzie nic do oglądania w telewizji, człowiek się zanudzi na smierć" , "Ja w ogole nie będę telewizora włączała, chociaż zaoszczędzę na prądzie". Dobre, nie?
Ach.... wzdycham nad utraconymi przepisami, artykułami, filmami.... Wszystkiego trzeba szukać od początku.... Ale już nie dziś. Trzymajcie się! Do jutra!
Dzień dobry w ostatni weekendowy dzionek!
Na razie chłodnawo, ale ponoć ma się ocieplić. Wpadłam tylko na sekundkę, żeby sie przywitać, bo już muszę lecieć na wykłady, nawet kawusi nie zdążę łyknąć.
Życzę pogodnej, radosnej niedzieli!
Ssssssssssssssssssssssstrasznie ciężko pracowłem na dziace. Położyłem kafelki na ścianach w kuchni w altance, pomalowałem ściany i sufit w kuchni. Po południu mycie naczyń i układanie. Zostanie do malowania salon i sypialnia.. Agulek wie jak to wygląda.
Chyba mogę zaryzykować stwierdzenie, ze póki co, kuchnia jest najładniejszym pomieszczeniem w Twojej altance? A tak w ogóle to mógłbyś wrzucic jakieś fotki, zebyśmy miały równe szanse z Agulką
Bonieś powiem Ci że Lajana altanka i domek na działce to istny raj na ziemi :) Kurcze tam można cały rok mieszkać a nie tylko w ciepłe dni.
Wspomnienia mamy bardzo miłe ze wspólnego mieszkania na działce. Zwłaszcza tam na górze było nam bardzo wesoło i bombelkowo ;))
Tu moje pociechy na działce u Lajana
Dzięki Agulek, faktycznie to prawdziwy raj, z hasającymi aniołkami. Bardzo lubię takie klimaty. Kiedy żyła moja babcia, jeździliśmy do niej na wakacje i zawsze była super zabawa. Od kilkunastu lat nie byłam na wsi, ale na stare lata będę chciała się przeprowadzić w jakieś spokojne miejsce, z dala od tego miejskiego zgiełku i smrodu.
Bonieś wiem o czym piszesz. Od grudnia mieszkamy na wsi :)) Do tamtej pory mieszkaliśmy w Krakowie. A teraz do Krakowa mamy tylko 4 km ale mieszkamy na wsi i jesteśmy zadowoleni mimo że roboty mamy pełne ręce i z domem i z ogrodem. Ale to jest super. Mamy swoje sałatki, rzodkiewki, truskawki, niedługo zaczną się pomidorki i ogórki ze szklarni :))
Marzenie.... Blisko do miasta, na większe zakupy i do urzędów, a jednak .... z dala od miasta. I swoje warzywka.... I owoce..... i kurki można hodować......a jak nie, to kupić jajka od tych, co mają. Najlepiej jeszcze kawałek lasu niedaleko i jakaś woda...... Idealne miejsce dla mnie. Żadnych Karaibów nie potrzeba. Człowiek oddycha czystym powietrzem, je w miarę ekologiczne żarcie, bo przecież swoich nie będzie truł. I życie jakoś spokojniej się toczy, choć pracy dużo.
Witajcie niedzielnie
Za oknem jakoś tak...szaro. Ten dzionek jest cały mój - odpoczynek. Pokój mam "zatopiony" w piwoniach a w sypialni stoją margerytki. Dostałam od rodziców i od sąsiadki z jej ogródka. Tylko "dobija" mnie ten półmrok w pokoju. Teraz jak jest tyle liści na drzewach, to one zabierają mi całe światło. Nic nie pomaga to, że ściany, podłoga, meble i okna są bardzo jasne. Brak dziennego światła jest przygnębiający. No ale coś za coś. Przed oczami mam park więc jedna, wielka zieleń.
Hope dziś masz wielką uroczystość w domu - komunia syna. Mam nadzieję, że znalazłaś czas na sen i choć trochę odpoczęłaś przed emocjami w kościele. Trzymam kciuki za ten nowy tydzień.
Lenka, Bonieś, chyba Wam podpadnę, bo dla mnie mecze nie istnieją. Z pewnością "zaoszczędzę na energii"
Lenka, a jak tam Twoje przeziębienie? Zdusiłaś w zarodku?
Bonieś, jakoś "przełkniesz" w to lato brak urlopu. Raz można sobie odpuścić. Jak zakończy się nauka wolne będzie smakowało sto razy lepiej, niż zazwyczaj i jaka będzie satysfakcja z ukończenia studiów, uuuu...
Lajan, odwaliłeś kawał roboty. Brawo! Twoje "dziewczyny" już widziały efekty? Ja też proszę o fotki.
Hm...leniwy dzionek więc póki co nie mam jeszcze obiadu, ale chyba już czas. W lodówce czekają kawałki szczupaka. Do tego sałata i pomidor. No to idę smażyć.
A może wpadniecie wieczorkiem?
To do miłego
Witam niedzielnie :) ...jeszcze ;-)
Ja jestem na etapie poszukiwania zeszłorocznej listy rzeczy niezbędnych do zabrania nad morze..., ale nie mogę znaleźć, więc chyba będę zmuszona stworzyć nową. Coś tam było o namiociku plażowym, o kołach dmuchanych, o materacu...eee, coś wymyślę .
Smakosiu, mi nie podpadniesz, bo nie przeszkadzają mi osoby, które nie oglądają meczy, byle bym ja takowym nie przeszkadzała ;-) Ale będzie fajnie.... To już w piątek :)))))
Bonieś, za to następny urlop będzie dubeltowy, ponieważ odrobisz sobie ten poświęcony na naukę ;-)
Lajan, a Ty nie jesteś przypadkiem bratem mojego Ślubnego, bo on też teraz kafelkował kuchnię na działce i malował sufit... Musisz pokazać zdjęcia, to poznam Cię po kuchni w altance ;-)
Hope, udała się komunia ? Pogoda dopisała ?
Aloalo, odklej się na chwilę od męża i przyjdź...ileż można gadać...o starych Polakach... No chyba że planujecie nowego synka...albo córeczkę, to wybaczam ;-)
A ja jutro zapewne umrę....na katar ;-) Wypływa mi nawet oczami i nie wiem jak to opanować. Szczególnie lewym okiem ciągle mi coś płynie, a po nocy mam całe zaropiałe. No, na coś trzeba umrzeć, więc można i na katar ;-)
Dzień dobry!
Noo, ja wcale nie o starych Polakach gadałam cały week... sorry łikęd :) W sobotę zakupy, sprzątanie i wypad na basen a w niedzielę byliśmy na komunii mojej bratanicy, któa jednocześniej est chrześnicą Męża. I Mąż miał wczoraj urodziny, ale imprea z wiadomych względów przseniesiona. Fajnie wczoraj było, jak małej goście skłądali życzenia i przesuwali się do Męża też mu złożyć. Tylko prezentu, biedaczek, nie dostał ani jednego. No, poza moim i Boba. Bob wymalował Tatusiowi laurkę, na której był strażak Sam, wóz strażacki, niebo pomarańczowe (niebieski sie zgubił, ale wygladało w sumie, jakby się paliło a do czegoś ta straż była potrzebna nieeee?) i jeszcze słoneczko, kwiatek i serduszko. No piękne to było :) A ja obdarowałam Męża kosmetykami. Kiedy powąchałam na kartce katalogu ten zapach to zaraz mi się eee, zamarzyli starzy Poalcy hehe. No i Mąż ma nakaz pozostawienia tych kosmetyków w domu, kiedy znowu wyjedzie :) Nie ma co ryzykowac, zapach jest obłeny hihi.
Hope - jak po komunii? I, oczywiscie, że wszystko będzie dobrze!
Lenka - jest pierwsza rzecz, klora nas dzieli - nie ogladam meczy, Euro mnie nie rusza zupełnie. Jedynie co mi chodzi po głowie to koko euro spoko i choć z początku byłam negatywnie nastawiona to całkiem to fajne :) I szkoda mi tych pań, ze nie wpuszczą ich na stadion tylko będzie z płyty. Mąż też jest antymeczowy - więc wszystko ok. A Tobie życzę szybkeigo wyleczenia, zebys miała co popsuć okrzykami :))
Smakosiu - jak szef dzisiaj? Grzeczny?
Bonieś - nadal nie wiem, co z tym urlopem. Rodzina się śmieje, ze mam jechać ze zmiennikiem Męża :) Ale on jest takim podlotkiem. Podlatuje pod 60-tkę, wiec wolę to jednak jakoś poprzekładać :)))
Ktoś chętny na herbatę? Zapraszam :)
Witajcie :))
Burzy u Was nie było? U nas grzmiało w nocy jak nie wiem coo.
Aloalo take prezenty zrobione przez dzieci są najcenniejsze:)) Nawet jak z tymi kolorami nie jest do końca tak jak trzeba;)
Lenka ja się zaopatrzyłam w pokrowce białoczerwone na lusterka;) Kurcze ale boję się że mi je ktoś ukradnie i przyczepiłam je w tyle samochodu nad roletą bagażnika, wisza sobie i wyglądają jak małe choragiewki ;)
Hope co tam u Ciebie?
Smakosia coś dzisiaj zapracowana bo nie przyszła pierwsza do kawiarenki. A może to wina szefa?
Trzymajcie się cieplutko. U nas leniwie zza chmur wychodzi słoneczko :)
Miłego dnia Wam życzę :))
Witam wieczorowa porą, trochę zmulona po całym dniu pracy
Burzy u mnie nie było, deszczyk przeleciał drobniutki i króciutki, jak z księżowskiego kropidła, choć czasem i z kropidła wiecej nakapie :) Ale na jutro zapowiadają cały dzień ulewy, to sie wyrówna.
Lenka, nie umieraj - głupio by było zejść na katar Mam nadzieję, że bierzesz witaminę C i Rutinoscorbin, kropelki itd? A jeśli problem faktycznie się przedłuża i do tego jest ropny, to chyba powinnaś odwiedzić młodego, przystojnego doktorka, bo prawdopodobnie zaatakowały Cię jakieś bakterie.
Aloalo, uhahałam się z Twojego podlotka, udał Ci się! Nie wiem, czy wybrałabym się z takim na urlop, bo choć facet w tym wieku wydaje się być raczej statecznym, często są to tylko pozory (tak wynika z obserwacji moich odrobinę starszych kolegów z pracy). Pomysły mają, że ho, ho! a i energii czasem więcej niż młodziki, kto wie, może wypoczynek w takim towarzystwie byłby niebanalną przygodą.? Ale nie chciałabym, żeby takie przygody przeżywał mój mężczyzna
Lajan dziś nie zajrzał - odnawia altankę, Hope jest we Wrocławiu - jutro ważna wizyta u lekarza.
Smakosia, Mysha co u Was?
Czas się pozegnać, bo już ledwo patrzę na oczy. Aha, byłabym zapomniała. Wstawiłam do zamrażarki lody truskawkowe, siedza sobie cichutko i czekają na cieplejsze dni. Ale jak macie ochotę, proszę bardzo.
Dobrej nocki...
Witam...w jakiśtam dzień ;-)
Bonieś, jeszcze żyję, ale co to za życie...Katar mam już wszędzie..., a do lekarza nie mam czasu się wybrać...., zresztą z katarem to chyba trochę głupio... ;-)
Aloalo, no w końcu musimy się czymś różnić, bo przecież najlepsza przyjaźń, to jedno serce w dwóch ciałach....i możesz nie przepadać za meczami, a ja za Tobą i tak dalej będę .
Agulek, ja tam pierdzielę złodziejaszków, najwyżej kupię za 5 zeta dwie nowe flagi, a takiej imprezy u nas zapewne już w życiu swym nie doczekam, albo nie będę już tego świadoma ;-), więc teraz poddaję się wszystkim pozytywnym, sportowym emocjom i... do hymnu ;-)
Smakosi coś nie widać, a ja specjalnie dla niej przyniosłam kawy rozpieszczalnej... Aloalo, chyba musimy zakasać rękawy na tego jej szefa i w końcu mu wkulać ;-)
Jeszcze muszę Wam "powiedzieć", że chyba mi "do twarzy" z chrypką. Wczoraj odebrałam kolejny telefon w sprawie pracy. Pan popytał się o wszystkie warunki i wymagania i stwierdził, że się zastanowi... Za 2 minuty dzwoni znowu telefon. Podnoszę słuchawkę, a tam słyszę : "To znowu ja. Dzwoniłem przed chwilą w sprawie pracy i wiem już wszystko. Jeszcze się nie zdecydowałem na pracę, ale przyjdę do Was na rozmowę, bo ma pani fajny głos." I co tu z takim począć..? ;-) A wystarczyło postarać się o porządny katar. Powinnam zaprzestać leczenia, bo mi fajny głos przejdzie .
DZień dobry!
Czy ktoś widział Smakosię?
Pogoda jest głupia. W mieszkaniu coraz chłodniej. Znowu. Ale małe żółte się przedziera przez mnóstwo szarego, to jest nadzieja. A nadzieja nie umiera nigdy :) A jak już umiera to ostatnia.
Wczoraj Bob przyszedł jakiś padnięty z przedszkola. Pewnie imprezowy łikęd go wykończył. Pusciłam mu bajki i zasnał. I tak spał sobie prawie trzy godziny a ja w tym czasie mogłam oddać się prasowaniu kuuuuupy prania. W tym samym czasie umyłam, nabłyszczyłam i wysuszyłam kupę naczyń. Umiem to samo, co Lenka :)
Lenka - o Twojego petenta się nie boję, który dla Twojego głosu przyjdzie, bo Ty jesteś fajna. Mnie kiedyś koleżanka umówiła z chłopakiem "zaocznie" i on zadzwonił i jak się odezwał to ja byłam wniebowzieta prawie a jak doszło do spotkania, to upadłam z hukiem z powrotem na ziemię. Nic z tego nie wyszło, ale szkoda mi było rozmów przez telefon :)) A z aktarem do lekarza to nie jest wstyd, bo katar, to jest niezłe świnstwo choć wydaje się takim nic nie znaczącym ciekiem :) Idź, nie czekaj. Jasnowidz przepowiedział, że Polska wygra dwa mecze, wiec nie możesz tak "ślimtać" ciesząc się :)
Smakosiu - niepokoisz mnię. Jeśli to "jego" wina to czekaj najazdu wojsk z Górnego Śląska, który wkula temu gnębicielowi.
Lajan - jaką Ty masz zarąbistą działkę!! Cudo!
Hope - mogę już kciuki puścić?
Bonieś - też mam wrażenie, ze niektóre "podlotki" to mają więcej pary i pomysłów niż te "średniowieczne" i "kwiecistowieczne" :)) jednak wolę pozostać przy moim 'stateczniku".
Mysha - wołacz: Mysho! Mysho!
Łyknę rozpieszczalnej i uciekam :) Miłęgo dnia!
Dobry!
Nawet słońce wychodzi jako tako a Wy gdzie?!
Zajmuję wiec fotel i bujam się z kawką. Może ktoś przytupta do mnie?
Witam prawie łikędowo :) A co
Oluś, co się tak rozpychasz na tym fotelu ? A ja dzie wsadzę swoje 4 litery ?
To posuń się troszeczkę, pobujamy się razem :) ja też przychodzę z kawusią. Od dzisiaj mam urlop do końca tygodnia. Wczoraj byłam z Młodym na testach sprawnościowych do gimnazjum sportowego. Wszystko przebiegło w bardzo sympatycznej atmosferze, trener wywarł na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie :) teraz musimy czekać do 5 lipca na wyniki czy będzie przyjęty. Wieczorem lecę na impresssskę firmową, którą na szybko zorganizowałam, już czuję, że będzie super. Ploty pewnie znowu jakieś będą bo nie ma szans ich uniknąć jak się pracuje z samymi babami ale mimo tego cieszę się. Słoneczko wychodzi po wczorajszym paskudnym dniu i bardzo dobrze bo ja się zaraz biorę za okna. Firany przyszły, są piękne więc trzeba je jak najszybciej powiesić :)
Miłego dzionka.
A ja to co???? Noooo, moje cztery litery też by chciały koło Was spocząć. Ściśniecie się ciut dziewczynki? Przyniosłam wiedeński sernik i herbatę- mocną, gorącą ale nie słodką...bo sernik jest wystarczająco słodki. Chcecie???
Beatko, wciskaj się wszystkimi pośladkami, przecież nasz fotel baaardzo pojemny jest :))) A jak sernik jest w chrupiącej panierce, to ja chcę ;-)
Lenka, myślę,że nadajesz się do spółki z moim Mężowskim...on z ciast najbardziej lubi te, które są panierowanie, duszone i smażone ...no i z cholesterolem!
Patrz, jakiego masz mądrego chopa ;-) On wie, co dobre ;-) Ja od dawna ze słodyczy, to najbardziej lubię schabowe :)))
A ja zostałam szczęśliwą posiadaczką dwóch, nowych butów :))) Ładne, niee ? Właśnie sobie nimi macham pod biurkiem. Znaczy się macham nogami, a na ich końcu mam osadzone piękne klapki na wysokim obcasie. Mojej Małej mniej się jakoś podobają, ale ona się pewnie nie zna ;-)
Od jakiegoś czasu oglądałam je z nosem przyklejonym do szyby, ale drogie były, a teraz trafiłam na przecudnej urody przecenę i wydałam raptem 60 zł. Ślubny macał i oglądał, więc mu zachwalałam, że piękne są i dobre i że to naturalna skóra, a on spojrzał na drewniany obcas i dodał : " Noo, i naturalne drewno..." Ale podobiły mu się, więc nabyłam :)))
Chodziłam sobie po sklepie w jednym nowym bucie, którego ciągle mierzyłam i przeglądałam jeszcze inne pozycje na sklepowych półkach, kiedy wypatrzyłam śliczne sandałki.... Obułam więc drugą nogę w sandałka i nie mogłam wyjść z podziwu, jak idealnie pasuje... Lekko kuśtykając, bo obcasy miały różne wysokości, udałam się w stronę Ślubnego, żeby wysłuchać i jego ochów i achów na temat super dopasowanego obuwia ;-) Ślubny stanął na wysokości zadania - zachłysnął się pięknem moich butów i powiedział magiczne : " Jak chesz to weź sobie te też " I ja uradowałam się i upewniłam tylko jeszcze : " To kupić dwa buty..." I tym sposobem zostałam posiadaczką dwóch butów, które składają się z czterech sztuk, tworząc tym dwie pary... ;-) Fajnie, nieee ?
Kurczaczki, ciągle ktoś mi przyłazi, albo dzwoni i nawet nie wiem czy piszę z jakimś sensem, czy niekoniecznie.... ;-)
Ale fajnie niee, że mam całkiem nowe buty ? :))))
Dawajcie, diłczata, tą kawę, trzeba to czymś oblać ;-)
Też chcę usdzić gdzieś moją szanowną. Kawki też łyknę.
Lajan, Ty do środeczka się pakuj i pełnij dumnie rolę naszego rodzynka ;-)
Uroczyście oświadczam wszem i wobec, ze będę częściej zajmować fotel! Ale żeścię się zbiegli moi Kochani! Tylko Smakosia mnie martwi pieruńsko! Czy ktoś ma kontakt z nią?
Lenka - gratuluję zakupu dwóch butów w ilosci czterech sztuk! To się nie zdarza co dzień :) Pięknie twoje stopki wyglądają w tych klapoczkach :) Tylko nie machaj za mocno, żebyś kogo nie stuknęła jak spadną :)
Mysha - wspaniałej imprezy!
Beata - jakze sie cieszę, ze jesteś!
Lajan - siadaj, wszyscy sę pomieścimy, tylko kto nas bedzie bujał?
No właśnie, dzie jest Smakosia ? Nie uprzedzała, że jej tak długo nie będzie....
Aloalo, nogami nie machałam za mocno, ponieważ biurko znacznie ograniczało pole manewrów i co gorsze, również ograniczało pole widzenia wszystkim przychodzącym i nie mogli w pełni podziwiać moich butów ;-) Tyle ich ominęło.... :)
A w piątek... uwaga... mam wolne ! I będę się szykować do meczu. Umówiliśmy się na oglądanie ze znajomymi u innych znajomych, ponieważ mają największy telewizor, coś około 500 cali ;-) Teraz trzeba tylko o tym poinformować tych znajomych i będzie git, ale to jutro ;-) Przyszykuję ze dwie sałatki, przekąski na jeden kęs, zabiorę szampana oraz flagę i przebiorę się za kibica...aaa, jeszcze halba dla panów i spokojnie zajmę się sportem..., znaczy się oglądaniem, nie mylić z uprawianiem :))))
Dzisiaj coś mnie pokusiło, żeby kupić parę brakujących rzeczy i dopiero w sklepie zmądrzałam. Jutro jest święto, więc ludziska robili zakupy na rok.... Czyżby w piątek i sobotę też miało być wszystko pozamykane ? Ja może o czymś nie wiem....
Mam wodę z magnezem, może komuś brakuje magnezu, to tutaj można sobie uzupełnić :)
Witajcie czwartkowo i już wieczornie
Melduję, że praca wciągnęła mnie razem z butami i nawet czubek nosa mi nie wystawał. Mam nadzieję, że od jutra będzie tych papierów mniej i wreszcie znajdę czas na kawę w moim ulubionym towarzystwie . Póki co odmeldowuję się.
Ps. Dziękuję za "ciepłą" troskę
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Wczorajszy, wolny dzionek dobrze mi zrobił. Dziś wstawałam do pracy z większą energią. A może to dlatego, że wiedziałam, iż nie będzie szefa...? Bardzo mało ludzi było na przystanku. Za oknem cisza i spokój. Pewnie większość mości się pod kołderką i zbiera energię na kibicowanie Oj, będzie się dziś działo, co? A jakieś wyniki obstawiacie? Mój szef tak się emocjonuje, że oznajmił, iż podczas meczu cała rodzinka będzie zajadać pomidory z mozzarellą, bo to narodowe barwy Dodam, że to absolutnie nie był żart.
To co, robić kawę rozpieszczalną, czy ktoś przyniesie taką prawdziwą, domową, z ekspresu, ze spienionym mlekiem...ech!
Pobudka!!!
Smakosiu, wieczorne buziaki dla Ciebie no i.... przyniosłam zieloną herbatę. O tej porze nie pijamy kawy :)
DZień dobry!
SMAKOSIAAAAAA!!!!!!! Kobieto, na zawał przez Ciebie zejdę :) A szef ma wklupane, teraz już na bank :)
Nie mam domowej kawusi ze spienionym mlekiem, bo jestem w pracy, ale niech Cię wyściskam!
Uff, no to kamień z serca. Teraz jescze musimy mecz wygrać. No cóż, Mąż nie oglada, ale powiedział, że Polskę zobaczy no to ja chyba też, co taka odizolowana siedziec będę. A jak już będę patrzeć, to musimy wygrać, bo ja mam słabe nerwy i muszę się cieszyć a nie wkurzać.
No to cieszmy się! I wygrajmy!
Smakosia - jupi :)
A Lenka, Mysha, Beata, Hope, Lajan, Bonieś, Krysia, Agulek, eee Wszycy Niewymienieni - gdzie Wy?
Buźki i miłego dnia! Niech będzie na prawdę spoko. Koko koko. Kurka rurka :)
Olu!!!!!! To ja też muszę Cię wyściskać i ucałować, bo już dawno nikt się tak nie cieszył z mojego "jestestwa"
No faaaaaaaaaaaaaajnie mi się zrobiło, no
Mogę się też przytulić? CIESZĘ SIĘ TEŻ Z TWOJEGO POWROTU NA ŁONO KAWIARENKI
Oluś, ja dziś od południa szykowałam strefę kibica ;) Pokój, jadło, wódeczki....mówię Ci, szajba na całegoMamy gości, więc realizacja na maxa. Chałupa wrze...nawet o tej porze...mimo, że już po 22, bo Rosjanie górą. Pozdrawiamy kibiców ze Śląska :)))))
No dobra, przyznaję się, wciągnęło mnie. Kibicowanie znaczy :) No dobra, przyznaję się, gdy wychodzili Nasi a potem zagrali nasz hymn to się wzruszyłam :) Wypiłam w międzyczasie trzy drinki, zwłaszcza po bramce Grecji szło mi to drinkowanie dość sprawnie. Na osiedlu zanim mecz się rozpoczał już trąbili :) I najzabawniejsze było, gdy w miedzyczasie wyszłam na balkon wywiesić pranie i była jakaś zaprzepaszczona akcja Naszych to z bloków rozległo się gromkie k***a i od razu wedziałam, że coś nie tak :) Fajne to kibicowanie,. Fajnie, że tyle patrotów się pokazło. Szkoda, że niektórzy tylko na czas Euro.
Jest spoko, póki co. Może po tych drinkach hehe,
Smakosiu - ja tam jestem chętna na przytulanie i całowanie i wyściskanie :)
Polacy nic się nie stało! Polacy nic się nie stało. Nic się nie staaaaaało, Polacy nic się nie staaaaaało!
To było słychać pod moimi oknami
Poranne, sobotnie, ciepłe i radosne uściski dla wszystkich, którzy lubią takie serdeczności z rańca
A kawę z ekspresu też lubicie? Dziś zrobiłam w wielkich szklankach z bardzo dużą ilością spienionego mleka. Pyyyycha.
Ale dziś mam energię od rana. Obudziłam się parę minut przed siódmą i śmigam po mieszkaniu jak odczepiony wagon. Posprzątałam balkon, wytarłam kurze, zamiotłam podłogę i teraz zabieram się za pichcenie. Dziś odwiedza mnie moja najukochańsza Mama na świecie i mam zamiar ugotować przepyszną młoda kapustę z pomidorami, koprem i wędzonym, parzonym boczkiem (dla smaku). Pierwszy raz w tym roku ugotuję świeżą kapustkę. A Wy już gotowaliście? Też ją robicie w tej wersji czy macie jakieś swoje ulubione, odmienne przepisy? Jeeeeny, jaka to fajna pora, kiedy pojawiają się młode warzywa.
Otwieram okna, wietrzę Kawiarenkę, nakarmię zwierzaczki i zabieram się za krojenie warzyw.
Życzę wszystkim żeby wstali z taką niesamowitą, pozytywną energią. Uściski!!!
Witaj Smakosiu, masz wiele energii. Dzisiaj prawie nic nie zrobiłem, pomyłem okna na działce, nakarmiłem kury, pomalowałem schody /11 stopni/, skosiłem trawę, wypiem z kolegą kawę, zrobiłem gar gołąbków z młodej kapusty, poczytaem wiadomości i teraz się obijam.
Co zrobiłeś? Wszystko dzisiaj? Luuuuuudzie. A ja myślałam, że wspaniale wystartowałam porannie. Przy Tobie odpadam w przedbiegach Hm...a może Tobie lekarze wszczepili coś eksperymentalnego, kiedy byłeś pacjentem na kardiologii?
Ok, idę poleżeć na ławeczce. Teraz altanka w środku aż lśni.
Dzień dobry!
Przydreptałam z kawą. Po przeczytaniu, co z rana zrobiła Smakosia i Lajan też muszę napisać o swoim pracowitym poranku. Wyturlalam się łaskawie po ósmej, zrobiłam śniadanie, kawę i herbatę, zjedliśmy śniadame, Bob zdążył się już nawet umyć i ubrać a ja się snuję z tą kawusą :) Tyyyle pracy wykonałam no. :)))))
No to popracuję jeszcze z tą kawą trochę :))
Miłego łikędu!
Ada!!! Odezwij się. Daj znać co u Ciebie. Czekamy...
I ja przyczłapałam. Wczoraj posiedzieliśmy sobie z mężusiem przy drineczkach, więc dzisiaj spałam do 14 :D:D:D Wstałam tylko rano żeby wysłać Młodego po truskawki. Póki co, odkurzyłam mieszkanie, wysprzątałam łazienkę, nastawiłam pranie, upiekłam ciasto, galaretka tężeje. Teraz jedziemy na cmentarz a wieczorem planuję zrobić quasadillas i miło spędzić wieczór z mężem.
Środowa imprezka udała nam się super ale jak na grzeczne dziewczynki przystało już o 1 jechałyśmy do domu :)
Miłego dzionka życzę :)
Melduję, że Hope się odezwała. Być może już niedługo będzie miała dostęp do internetu, to wtedy sama pojawi się w Kawiarence. Tymczasem przekazuję Wam serdeczne pozdrowienia od Niej.
Witajcie sobotnio :)
Ja przez czas mistrzostw będę miała mało czasu ;-) W dzień w pracy, a potem już trzeba szykować się na mecze ;-) Teraz właśnie mam przerwę po przegranej Holandii :(
W czwartek pojechaliśmy w góry, żeby trochę pokosić przed wczasami, bo po powrocie zastalibyśmy zboże, a nie trawę ;-) Wróciliśmy w piątek ok. godz.15, bo musiałam przygotować jakieś jedzenie na mecz do znajomych. Również miałam "narodowe" barwy na stole i nawet zrezygnowałam z "zielonego" do pomidorków koktajlowych z białym serkiem, bo by mi włoska flaga wyszła ;-) Impreza była profesjonalnie przygotowana - wszyscy w narodowych barwach, twarze wymalowane, specjalne kapelusze, pokój przystrojony flagami i szalikami, na stole obrus udający murawę boiska, talerze w piłki, nawet pies miał szalik na sobie ;-) Atmosfera wspaniała, stan przedzawałowy po dwóch godzinach mi minął ;-) Szkoda, że tylko remis.... Ale zdążyłam powiesić wszystkie psy na Smudzie, za brak zmian i oddać rękę każdej z moich córek Tytoniowi, za obronę karnego . A co ja zrobię we wtorek...?
Zaraz Niemcy z Portugalią, to lecę po drinka. Mam żubrówkę z sokiem jabłkowym, kto chętny ?
Lenka, jeśli nie zrobiłaś zdjęcia tak "wystrojonego" mieszkania (z psem włącznie), to ja Cię osobiście uduszę. Albo nie! Powykręcam Ci wszystkie korki. O!
My oglądamy mecz z browarkiem :) Może ktoś chętny ??
Witam całą kawiarenkową ferajnę po kilku dniach nieobecności. Praca wciągnęła mnie do końca, ale dziś po południu przekazałam pałeczkę, zrobiłam obiad, odespałam zaległości i teraz zwarta i gotowa czekam na mecz Niemców z Portugalią lub odwrotnie, jak kto woli :) Niestety nie oglądałam wczoraj otwarcia mistrzostw, ale byłam na bieżąco informowana. Cóż, podobno nasi chłopcy w II połowie już nie mieli siły biegać, ale musimy wierzyć, że pierwsze koty za płoty i teraz będzie lepiej. U mnie też strefa kibica mocno rozwinięta ( zwłazcza od strony kulinarnej ), nigdy nie myślałam, ze można tyle przepuścić na głupoty i pierdoły, ale to wyjątkowa okazja, przez następne 10-lecia nie będzie takich imprez w naszym pięknym, acz zagubionym kraju.
O, grają hymn! Uciekam oglądać. Buziaki dla wszystkich zapaleńców sportowych ( i nie tylko ) :))
Buziaki dla wszystkich zapaleńców sportowych ( i nie tylko ) :))
Uf! Dzięki za to "i nie tylko"
witam i ja.... niedzielnie i ze szpitalnego łóżka...cóż....żyję,a to najważniejsze przecież... melduję,że kontrola onkologiczna przebiegła pomyślnie i jeśli chodzi o kwestie onkologiczne-to jestem zdrowa...
Jednak tuż przed Bożym Ciałem wysiadły mi nerki....nikomu nie życzę sikania krwią zamiast siusków...
Leżę więc w szpitalu w Lubinie(mamusię mam obok i dzieci dopilnowane) i czekam na wyniki badań...na razie szprycują mnie kroplówkami z antybiotykiem,przeciwkrwotocznymi,przeciwbólowymi....Wszystkie badania zaczną mi robić od jutra....Dobrze,że mam koło siebie których kocham i którzy mnie kochają...Mój mężczyzna też zaliczył test.....ja jestem chora,a on przy mnie:) tak powinno być:)
nic dla Was nie upiekłam,ale wiem,że będzie mi to wybaczone-są rzeczy ważne i ważniejsze.....upiekę cosik ,jak wylezę ze szpitala...
Komunia Synka udała się w 100%,pogoda była śliczna,Młody zadowolony,rodzinak przyjezdna też:)
odezwę się chyba jutro....miłego niedzielnego wieczorka:)
jak kto ma zimnego lecha-to niech za mnie chlupnie bo ja mogę jedynie wodę mineralną:P
do następnego:).
Cześć piękna :)
Czy Ty sikałaś pod wiatr??? Żartuję oczywiście... Ada, współczuję Ci ogromnie. I jeszcze ten szpital. Nie ma czego zazdrościć, Dobrze, że choć zdążyłaś komunię synkowi wyprawić. Przytulam Ciebie mocno, wracaj szybciutko do zdrowia. Leszka jeszcze zdążysz wypić ;) Jak będą prawdziwe upały. Buziaki i trzymaj się
Witajcie w brzydki poniedziałkowy dzień...
Hope a to Cię tak nagle wzięło z tymi nerkami czy juz miałaś kiedyś jakieś dolegliwości?
Trzymaj sie dzielna dziewczyno.
Aaa zastąpiłam Cię i tym razem ja przyniosłam ciasto z truskawkami i kilka truskaweczek . Mało mam ich jeszcze ale juz są swoje i to nas cieszy :)) Częstujcie się...
Miłego dnia Wam życzę :))
To ja poproszę samych truskawek. Jeny, swojskie truskawki, mmm. Ciasto też wygląda pięknie, ale ja jestem na odwyku :)))
A jak to robisz że dajesz radę ? Ja bym tak chciała iść na taki odwyk i nie mogę ;(
Kocham słodkości pod każda postacią...
Jak ja to robię, hmm otóż najpierw patrzę na siebie w lustrze i czuję także przyciasne ciuchy w pasie i udach - to moje najbardziej pracujace miejsca, ciagle rosną i maleją :) I myślę sobie, że jak nei przestanę jeść moich ukochanych ciast ( a ukochane to właściwie każde) to mogę się podnieść do okropnego poziomu sprzed ponad dwu lat, kiedy to zwalczyłam 15 kg Dukanem i nie chciałabym już nigdy walczyć z taką ilością i już nigdy tą dierą! Fuj, brrr, fuj, brr .
No to jak już mam niebezpieczny "przyciasnawy" poziom to postanawiam, że jeść nei będę na jakiś tam okres i już. :))) No tak jakoś mam, jak powiem nie to nie jem. I może mi ktoś postawioć ciacha i torty i inne i nie mam ochoty. Ech, trudne jest życie tych " z tendencją" hehe
A no trudne...
Jak mieszkałam w bloku na 4 piętrze to tych kilogramów mi nie przybywało bo czasem po tych schodach wybiegałam po 6-8 razy i to mnie cieszyło bo wiedziałam że mi to na dobre wyjdzie . Teraz do domu mam 3 schodki i tu się za bardzo nie ma gdzie rozbiegnąć... ;)
Może się wezmę w garść i zmniejszę ilości spożywanych posiłków .
Adus, trzymaj się dzielnie! I nery regeneruj!
Ja rozumiem, ze obowiazują barwy biało-czerwone, ale żeby na czerwono siku robic, to już przesada ;)) I co Ci tak nagle nerki padły?!
Wracaj szybko do pełni sił!
Witajcie wszyscy
Chciałam powiedzieć, że jak ktoś chętny to zapraszam do mnie, na wspólne kibicowanie podczas meczów EURO 2012. Strefa kibica działa, gadżety porozwieszane, chłopaki ( mąż, syn, szwagier) dostają maksymalnej głupawki, bez względu na to kto gra. Drą się do telewizora, tańczą wokół stołu jak ktoś gola strzeli... W zamian poszukuję azylu ;)) Co bym mogła do tego 1 lipca przetrwać...Żartuję oczywiście, ale Bóg mi świadkiem, że w domu jest jak w wariatkowie.
Mam w zanadrzu dwie dobre wiadomości. Mąż po przeszczepie czuje się bardzo dobrze i skoro 18 czerwca ma zamiar wrócić do pracy, to chyba jest już zdrowy ( albo raczej na tyle dobrze się czuje, że chce do pracy wrócić). Jak ja się cieszę!!!! A druga wiadomość, która nieco łechce moją próżność, to taka, że mój Młody ma pierwszy rok studiów za sobą. Rok zaliczył bardzo dobrze, aż mi się serducho raduje. Taki sobie "Kaszub ze wsi" a tak sobie fajnie na Uniwerku radzi. Nagrał ostatnio płytę z ariami we własnym wykonaniu i wysłał do profesora do Austrii. Wiecie po co? To moje dziecko jest szalone. On szuka możliwości zaistnienia poza granicami kraju. Podziwiam go za takie zawodowe zacięcie. Ciekawa jestem co z tego wyjdzie i czy moje konto i karty kredytowe będą w stanie to wszystko wytrzymać.
Zostawiam herbatkę z cytryną i muffiny z czekoladą i zmykam oglądać mecz Włochy-Hiszpania. Kibic ze mnie średni, ale co nieco wypadałoby wiedzieć, no nie? I mąż zadowolony, że razem z nim oglądam te mecze.
Do miłego....
Witam niedzielnie :)
Kto mi zabrał telewizję ?! Właśnie nie mam żadnego programu...Jak tak można w czasie meczu ? Ja chcę dalej oglądać.... A za oknem bangla deszcz i to całkiem porządnie bangla...nawet do znajomych nie polecę w taką pogodę ;-)
Beata, wybieram się do Twojej strefy kibica, bo moja się zawiesiła . Ale fajnie, że Twój mąż ma się dobrze, ja wiedziałam, że tak będzie..., a mistrzostwa wyleczą go do końca, więc pomagaj w oglądaniu ;-) I pogratulować syna. Możesz bezkarnie puchnąć z dumy i nikt Ci tego nie zabroni :)
Smakosiu, mam zdjęcia i to sporo, ale na każdym znajomi się pętają, więc w wolnej chwili poszukam, na którym nikt psom nie przeszkadzał w pozowaniu ;-)
Hope, a Ty to nie możesz spokojnie, w zdrowiu, w domu posiedzieć ;-) Nie zazdroszczę pobytu w szpitalu, ale tam przynajmniej szybciej doprowadzą Ciebie do stanu używalności i nie pozwolą zaraz do pieczenia lecieć czy inkszej roboty ;-) Kciukasy trzymam :)
O kurcze, telewizja mi wróciła :)))))))))) Lecę oglądać mecz :)))))))))
Bonieś, to teraz chwila relaksu po robocie i czas na kawiarenkę ;-)
Zostawiam słone paluszki dla głodnych, tylko mi się nie przejadać ;-) Paa.
Lenko, nie mogę puchnąć z dumy...mam swoich kształtów całkiem sporo . Ja nie Cyborg-Hope, żeby się zaprzeć i schuść ze 30 kg ;) Niech mnie tylko próżność połechce, to wystarczy . No i dawaj do mnie...mam programów ze 200, sportowych od bólu i ciut jeszcze.
Nie chcę Cię drażnić, ale u mnie pogodnie i słonecznie. No to co??? Wsiadaj w samolot i leć na Kaszubowo!
Witam poniedziałkowo :)
Jak dobrze, że człowiek do pracy musi chodzić, to chociaż mam chwilkę na kawę z Wami, bo później w domu szybki obiad i mecz, a potem szybkie siku i drugi mecz ;-)
Kawę mam rozpieszczalną jedynie...albo aż ;-)
To ja Lenko poproszę tą rozpieszczalną bo w taki dzień to pewnie trzy kawy zaliczę :))
A ja widze kochana że ty masz plan dnia co do minuty opracowany :)) Tylko czy zdążysz z tym siusiu jak się przedłuży mecz o kilka minut ?? :))
DZień dobry!
No właśnie. Znów muszę się zgodzić częściowo z Lenką :) W pracy człowiek ma się czas napić kawy w KAwiarence :) Choć ja to już po kawie za to przyniosłam herbatę Pina Colada - może komuś spasuje. Dziwne takie, ale da się wypić.
Kibicuję przelotowo, jak przelecę przez pokój, to popatrzę kto komu wbił, albo i nie. Ale mój Mąż mnie zadziwia! Oglada kazdy mecz! Z tym, że po cichu, bez emocji. Bo mój Tata to ogąda w zupełnie inny sposób :))) A u nas najwięcej odzywa się Bob, niekoniecznie na temat meczu. Wczoraj gadał od rana do wieczora i przed spaniem stwieidził, "już chyba przestanę mówić, bo tak się dziś nagadałem, że może mnie buzia zacząć boleć". Ja byłam zdziwiona, że już go nie boli. ale pewnie ma tak dobrze wytrenowane usta jak mamusia
W sobotę byliśmy na urodzinach. Solenizantka z płaczem odmówiła zdmuchnięcia świeczek, bo nie chciała już być taka stara... Powiedziała, że jak zdmucnie to bedzie miałą już 4 lata a ona chce mnie nadal 3,5. Kobieta. Prawdziwa kobieta :)
No to miłego :) I słońca bym sobie trochę życzyła.... Wam też, oczywiście.
Gdybyście mnie i męża widzieli co wyrabialiśmy przed telewizorem ... ;) Do tego wtórował nam syn a dziewczynki biegały za domem i tylko pytała jest gol.., kto wygrywa... :)) Nawet nie wiedziałam że jestem takim zagorzałym kibicem ;)
Witajcie poniedziałkowo
Muszę Wam powiedzieć, że całkiem ładny dzionek za oknem. Póki co niebo niebieskie i świeci słonko, ale jak długo to się okaże. W tej pogodzie długoterminowej zapowiadali, że od weekendu można się spodziewać lata i tak ma zostać do końca czerwca. Czy się sprawdzi - zobaczymy. Lenka, coś mi mówi, że będziesz miała z rodzinką wspaniały urlop
Hope, jak się dzisiaj czujesz? Jest poprawa? Wydaje mi się, że nie nerki Ci "wysiadły", tylko jakiś kamyczek próbuje się wydostać i daje Ci ostro popalić. Trzymaj się dzielnie. Pewnie już niedługo wrócisz do domu.
Chciałam przy tej "rozpieszczalnej" kawie napisać coś do każdego z osobna, ale mój szef uważa, że jestem Mu baaaardzo potrzebna, no to zmykam
Złozę wniosek o premię dla Cebie. Bo jemu to pewnie na myśl nie przyjdzie, co?
Jeszcze nie zapomnij o zebraniu naszych podpisów ;)
Zapraszamy do nowo otwartej "kawiarenki" :) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=489754&post=489754