Chciałabym Was zaprosić do wspomnień z dzieciństwa, lat młdzieńczych te osoby które były małe w czasie kryzysu w naszej kochanej Polsce w latach 80-90. Chodzi mi o to co można było kupić , coś co teraz już tego nie ma, np ja uwielbiałam cukierki jakonki w biało niebieskich papierkach,orężadę w ciemnej butelce z zatyczką na spreżynce. Orężadę w proszku, którą wyjadaliśmy z bratem na sucho, wodę z syfonu na naboje. Wymieniało sie je na nowe. W naszym kiosku pani sprzedawał misie waflowe z białym kremem pyyyychota! Gumy Donaldy i takie na których pisało guma balonowa. Pamiętam jak szłam po szkole do domu, stanęłam w kolejce po olej. nie kupiłam bo brakło 21 osób przede mna, no i jeszcze szary papier toaletowy, istny rarytas tamtych czasów.
Ja pamiętam picie w woreczkach, to był smak pychotka. I jeszcze lody włoskie tez miały taki swój niepowtarzalny smak.
Misie waflowe z białym kremem zakupiłam w wakacje w Krynicy Gorskiej, własnie ku wspoomnieniu - smaki dzieciństwa. Pyyychaaaa!!
Może cofnę się jeszcze do lat 68 na przeciw mojej szkoły podstawowej był prywatny sklepik a w nim oranżada w proszku sypało się taka trochę na dłoń a potem lizało fajno sie pienila w buzi , rybki anyżowe ,guma do żucia kulki cukierki kartofelki.
Późniejsze czasy, to czasy kolejek imoje wypady zkoleżanką gdy jedna stała w kolejce druga w innej potem biegiem do jednej kolejki potem do drugiej i tak robiłyśmy zapasy kremów nwea proszku do prania itp. rzeczy niezapomniane kolejki za miesem.
ja pamietam takie cukierki Malwinki z różowym nadzieniem w środku ale strasznie ich nie lubiłam i oczywiście picie w woreczku
Ja drogie koleżanki pragnę was odesłac do linku as szczególnie do wątku nr.96 to były bezwstyde czasy
pamietam jak razem z mamą stałam w kolejce po telewizor neptun,moja mama była wtedy wysoko w ciąży z moją siostrą.Telewizor odebrała a dobrzy ludzie wyniesli go nam przed sklep i tam bardzo długo razem z mamą czekałam na wujka który podjechał po nas pomaranczowym maluchem i pyrku-pyrku do domu,telewizor z tyłu a ja u mamy na kolanach z przodu:)pamiętam jak mama z tym wielkim brzuchem dumnie siedziała przed sklepem na nowym telewizorze:)
hehe naprawdę musiało to zabawnie wyglądać.
A tak z innej beczki to moje dziecko sie strasznie dziwi jak mu opowiadam, że my nie mielismy tv kolorowych a jak juz ktos miał to był z tych bogatych. Że nie było komputerów i innych wynalazków typu pralka automatyczna. Ostatnio sie mnie pyta " Mamo a co to jest video?". Dla niego to sa strasznie odległe czasy a przeciez to było niespełna 30 lat temu. Jejku jak ten postep idzie szybko do przodu.
W każde Boże Narodzenie wspominam zielone pomarańcze z Kuby. Dostawałam je w paczce od Chrzestnej i to był jedyny czas w roku kiedy jadłam pomarańcze. Wspominam czasem jak robiło się zakupy cukierków, czy innych rzeczy na wagę. Pani robiła tytkę z papieru (stożek z zawiniętym czubkiem) i sypała tam różności, po czym zawijała drugi koniec. Było ekologicznie!
Ja pamiętam jak moja mama kupowała kawę w ziarnach na dag ,ale to był zapach jak się zmieliło nie to co teraz bez zapachu wszystkie na jedno kopyto ,nie wspomnę o tych smakołykach o których piszecie ,tobyły czasy nasze dzieciaki tego nie przeżyja było skromnie ale fajnie ,jest co wspominać.
dla mnie to byly najszczesliwsze czasy !!!!!!!!!!!! ;-)
1. oranzada bez babelkow w woreczku ze slomka,fajnie farbowlao jezyk;-)
2. saturatory na ulicach z woda sodowa
3. BLOK w sklepach SPOLEM
4. wafle przekladane dzemem truskawkowym-robil mi je tata;-)
5. wesole miasteczko na 1 Maja i dluga kolejka za biletami
6. gumy Donaldy, czekolada z calymi orzechami z okienkiem-to bylo dopiero!, zapach jablek i pomaranczy na swieta..eh
7. lody z automatu co to od razu przesiakal wafelek;)
8. lody pingwiny sprzedawane na zuzlu
9.smietankowe lody bambino !;-))
No tak gumy donaldy i turbo a i jeszcze u nas były sprzedawane na ulicy coś jak pączki nazywały się japonki :)
no wlasnie..turbo !;-)))) i obrazki z autami;-)))
Ja tez pamiętam aromacik jak moja mama mieliła kawe.I jeszcze przypomniało mi sie jak ciotka przyniosła mi i bratu butelke płynu do kąpieli o zapachu jabłkowym,butelka była z soczycie zielonego plastiku w kształcie krokodyla.Mówiła ze to "zachodnie",dlatego takie ładne:)Niby nic a dla nas to był skarb,zwłaszcza w porównaniu z kostką mydła.
A ja dopiero niedawno dowiedziałam się, że pies Huckleberry jest niebieski. Przecież kiedyś był szary
A ja pamiętam pochód 1 majowy - ja w pielęgniarskim fartuchu (wstrętnym) i w tym czymś pielęgniarskim na głowie - należałam w szkole do PCK i to był mus !!!
Ja z czasów PRL pamiętam coś takiego co się nazywało "praca w czynie społecznym". Miałam do takowych czynów specjalny dzienniczek, gdzie "pracodawcy" wpisywali ilość wypracowanych godzin. Ku czemu to miało służyć do dziś nie wiem, ale pamiętam, że w sobotę szłam rano do szkoły, a po szkole na 1-2 godz.do pobliskiej mleczarni...masło układałam czy serki, podawałam towar sprzedawczyni...
Coś co mi utkwiło w pamięci to nieustanne kolejki po masło...tzn.po pół masła, jak się udało, to człek obracał w takim ogonku ze 2-3 razy. Potem chybcikiem do Kiosku Ruchu, bo właśnie rzucili podpaski...cudowne, PRL-owskie....wata owinięta w kawałek dzianej siateczki. Ale zawsze podpaska...Albo inny hit : 10 rolek papieru toaletowego na sznurku związanym niczym korale. Najcenniejszy naszyjnik zakłądało się na szyję ( prawie jak na Hawajach wieńce z kwiatów) i dumnie maszerowało do domu. Pamiętam jak odstałam kolejkę po pierwszą moją lodówkę, na zapisy. To nieważne, jaka marka, jaki wygląd, jaka kubatura. Ważne, że po jakimś dłuższym czasie udało mi się ją kupić. ..Na obrączki też czekaliśmy chyba ze 3 miesiące...to były czasy!
A z jedzeniowych hitów: woda z saturatora, gumy balonowe Donalda i pomarańcza pod choinkę!
Przypomniałam sobie jeszcze jak były gumki do mazania takie pachnące. Pamietam jak mój kuzyn , chyba wówczas trzyletni zjadł taka gumkę;) No i jeszcze nieosiągalne hińskie piórniki. Moje marzenie, którego nigdy nie spełniłam, tak bardzo zazdrościłam kolezankom (tym którym się lepiej powodziło) kupowały w peweksie chyba. Do dzisiaj nie wiem gdzie.Z czasów szkolnych pamiętam zeszyty szare i smutne z tabliczka mnożenia na tylnej okładce. I klej w słoiczku o nazwie guma arabska. Nijak nie chciał nic skleić.Kredki z misiem na pudełku oraz piękne flamastry do których dolewało sie spyrytusu jak przestawały pisać,by jak najdłuzej je mieć takie kolorowe.
Piękne to były czasy, i człowiek umiał się cieszyć z najdrobniejszej rzeczy. Trudno teraz wyobrazic sobie naszym dzieciom jak można było zyć bez komputera, komurki mp3 płyt cd lub dvd kolorowego telewizora, o mikrofali nie wsponmnę
jezu faktycznie....pachnace gumki..az poczulam ich zapach, chinskie piórniki, klej w sloiczku, kredki swiecowe z misiem uszatkiem! i te flamastry..a i peweks pamietam a tam przede wszystkim klocki lego . Tez uwazam, ze to byly piekne czasy....
a i ten smak i zapach u babci na ogrodku rzodkiewki i marchewki prsoto z ziemi..!
Cóż wstyd się przyznać, ale sama zżarłam niejedną taką gumkę ;) do pisaków dolewałam tak jak Ty spirytusu lub innego "odiekałonu" dziadka, uwielbiałam kredki bambino i chińską pięknie zapakowaną plastelinę :)
A ja pamiętam tabliczkę czekolady co to czekoladą nie była tylko pisało na niej wyrób czekoladopodobny:)
Nie wiem czemu ale z czasami PRL-u kojarzą mi się kryształy stojące za szybą w kredensach ;) , a poza tym lizaki, takie podłużne za 50groszy i okrągłe z kwiatuszkiem za 1zł. Inna sprawa, że były też do nabycia lizaki "domowego wyrobu", sprzedawane pod kościołem, najczęściej w niedzielę. Ze słodyczy to oczywiście wyroby czekoladopodobne tzw krochmalaki na kartki i nie łatwe do zdobycia, poza tym irysy "ciągutki" czy "mordoklejki" ;) . Z dzieciństwem kojarzą mi się też Delicje i Prince Polo (inaczej wyglądające niż dziś), które były do zdobycia tylko na bezcłówce, bo wszystko to szło za granicę. Piórniki chińskie bywały w papierniczych ale trzeba było mieć znajomości, bo na sklepie lądowały po 2-3 egzemplarze. Jeszcze pióra chińskie, gumki i ołówki też chińskie. W tamtych czasach wszystko, co chińskie było cool. ;)
Do szkoły nosiło się "juniorki" a zimą Relaksy. Czytało się "Płomyczek", "Swierszczyk" czy "Swiat Młodych", a i jeszcze "Sztandar Młodych" zaś mama czytała oprócz "Współczesnej", "Trybuny Ludu" - "Film" i "Ekran".
A mi najbardziej jest żal tej atmosfery, gdy ludzie byli wobec siebie życzliwi, przyjazni potrafili zrobić coś z niczego. Teraz ludzie żyją obok siebie. Atmosfery kolejkowej też nie da się podrobić.
No,bywali i zyczliwi,i zawistni,furiaci.Niestety,ale w takiej ''atmosferze kolejkowej''omal nie stracilam dziecka.Gdybym jej nie utrzymala i nie wyrwala sie z tlumu rozwrzeszczanych i cudem ozdrowialych (na widok wnoszonej wlasnie kielbasy marki ''ochlap'') staruszkow i pseudokalek,zadeptaliby dziecko i nawet nie zauwazyli.Oh,ta laska jakiegos staruszka,wirujaca nad glowami.Gdybym nia dostala,nie byloby moze komu tego pisac.Pamietam nawet sklep-Wroclaw,ul.Traugutta.
Były trudne chwile,ale teraz jest dużo gorzej z zawiścią itp. jeden drugiego by w łyżce wody utopił. Mnie i sąsiadkę jedna żmija ciągle obgaduje bo nie kupujemy w sklepie na zeszyt i to już jest pretekst do nienawiści.
Tak zawsze bylo,jest i bedzie,tylko moze czasy sa bardziej nerwowe.
Nie dziw sie kobiecie,jak tu burzujom nie zazdroscic?Ot,taka ''maluczka''mentalnosc.
co do gazet byla jeszcze taka bardziej ruska nazywała się kraj rad i tam były adresy młodych Rosjan z którymi można było korespondować ja nawet pisałam listy z takimi osobami
Picie w woreczku-jest, tak samo obrzydliwe jak kiedyś, choc kiedyś to był dla nas super smak. Chińskie pióra, pachnące gumki- nawet dalej w tym samy miejscu da się kupić. Kolejki mnie ominęły, byłam za mała. Wyrób czekoladopodobny-w każdej biedronce za mniej niż 2zł. Nawet jarmarczne zabawki, koguciki do pchania, jojo z buk wie czego... są na każdym festynie.
Podobno było zabawniej i ludzie byli bliżej siebie, umieli się dzielić tym co mieli, choć było skromniej. Zapraszali się i nikt nie żył w obawie, że będzie obiektem drwin, bo jego dom nie wygląda jak w hamerykańskiej supernoweli z tv. Ja byłam jednak za mała, pamiętam już tylko jak przez mgłę gumy Donald, tv czarno-biały i kupiny w Pewexie 1 kolorowy Sony, z telegazetą :) ale radocha dla całego bloku. Lepiej pamiętam lata 90-te.
Pamietam jak stałam w bardzo długiej kolejce za kawa razem z moja ŚP Babunia. Wafelki kururu czy jakos tak;), andruty, rózne gumy z obrazkami i katalogi do których wklejałam zdjecia z gum;) Najbardziej brakuje mi jagurtu - nie pamietam jaki to był dokładnie smak(jakie owoce), wiem, ze był w kwadratowym pudełeczku i był przepyszny mmmmmm.
Nieweiem czy o ten jogurt Ci chodzi . Pamiętam pierwsza reklame jogurtu o nazwie FRUTIS.
Z tego co pamietam to było w klasie na lekcji, ktos przełamywał dwa jogurty a pani piszaca na trablicy obejrzała się, bo tak głośny był trzask łamania pudełeczek na pół.(rozdzielania dwu jogurtów) i głos spikera FRUTIS!!!!!!!!! SWIEZE JOGURTY OWOCOWE
Oj, zawsze z wielką sypmatią wspomina się lata 80-90. Ja z tamtego okresu pamiętam - kwas chlebowy z butelkach, oranżadę w torebkach, Vibovit zlizywany na sucho, lody Bambino, wafle przekładane kupowane na wagę, oranżada w butelkach, czekoladowe baryłki z alko w środku, mleko w butelkach, z którego wychodziło pyszne zsiadłe latem, smietana w butelkach, gumy Donald z Pewexu. A z rzeczy niejadalnych - gazetka Miś i Świerszczyk, później Zielony Sztandar, Świat Młodych, tornistry z przyczepionymi workami do jednej z szelek, fartuszki, tarcze, haftowany kołnierzyk, pomarańcze na święta, wspomianiy wcześniej aromat kawy mielonej, Teleranek, 5-10-15, Rambit. I wiele wiele innych niepowtarzalnych rzeczy :)))))
a w tv program ZWIERZYNIEC, LATAJACY HOLENDER PIATEK Z PANKRACYM z gazet kupowałam JESTEM
Oj była jeszcze "Filipinka" - fajnie się ją czytało.
Najbardziej pamiętam blok,gumy Donald,wode sodową słoną,oraz duże kolejki w sklepach za cukrem i innymi towarami,zakupy oczywiście na kartki.
Odnosnie prasy - pamietam tekturowe teczki w kioskach RUCH, gdzie odkladane byly gazety - codzienna i tygodniki. Sprzedawca w kiosku po znajomosci odkladal mojej mamie ( mistrzyni krawiectwa ) jedyny przychodzacy na kiosk miesiecznik mody PRAMO - rodem z N.R.D,
natomiast znajoma mojej mamy miala lepsze znajomosci bo w KMPiK - gdzie przychodzil jedyny na spore miasto egzemplarz R.F.N - owskiej BURDY. To byla zdobycz ! Modowe okno na swiat ! Pewex na papierze ! I obie wymienialy sie tymi zurnalami.
Chodzilam na czyny spoleczne, albo jesienia klasa jechala podstawionym autobusem na wies na wykopki.
Pamietam zapiekanki - polowka a'la bagietki, pieczarki z cebula ( raczej cebula z pieczarkami ) posypana serem w znikomej ilosci. Jakie to bylo dobre !!!
Cukierki " Raczki " - w ksztalcie "poduszeczki " w rozowo - czerwone paseczki
i oczywiscie kolejki, pewexy itd....
Mama mi opowiadała o tych wykopkach. Mieliście wesoło; kolejne pokolenia już nawet sobie tego nie wyobrażają. :)
Oj pamiętam Pewexy tam to dopiero można było kupić wszystko o czym dusza zapragnęła.
i jak tam pachniało.....;)
dokłądnie, tam nawet zapach był wspaniały :))
A i jeszcze przypomniała mi się woda z syfonu na naboje i podpiwek robiony na święta. Podpiwek jakiś czas temu kupiłam na allegro i zrobiłam niespodzianę rodzinie na święta bozego narodzenia. Jejkuu wszyscy powyżej 30stki ( ;) ) cieszyli sie w tego bardziej niż z prezentów znalezionych pod choinką :D
Co je pamietam z lat 80-tych...
1. ogromne kolejki po chleb w mojej rodzinnei miejscowosci...
2. zapach mandarynek pojawiających się w paczkach gwiazdkowych...
3. wyjazdy do stolicy-raz w miesiącu- po zakupy. Pamiętam , jak z siostrą czekałysmy na powrot mamusi, a potem było wielkie ucztowanie-bułki kajzerki, parówki i taka baaaardzo szeroka mortadela...
4. zakupy na kartki...
5. oranzadę w takich przezroczystych torebkach..
6.gumy Donald i Turbo
7. buty Relaksy...
8.pochody pierwszomajowe, robilismy takie wielkie bibułowe kwiaty i gołąbki wycinane z papieru...
9.takie proszki malutkie okrągłe, rozdawane w szkole kazdego dnia przez dyżurnego...
10. syfon z woda gazowaną
11. budkę z lodami gałkowymi, były 2 smaki-śmietankowy i kakaowy. Kiedyś trafiłam też na wersję z żywą wkładkę, zwaną potocznie szczypawką
Z racji tego,ze były to lata mojego dzieciństwa, pamiętam też wiele zabawek, których rodzice nie mogli mi kupić. W szczególności - sklep z zabawkami u mojej "miastowej" babci...Uwielbiałysmy z siostrą stac przed wystawą i oglądać te wszystkie lalki Barbie...Ale nie wiem,czy to juz nie był poczatak lat 90-tych...Wtedy też zaczęły się pojawiac soczki w kartonikach, a potem hot dogi....
A, pamiętam jeszcze nasze fartuszki szkolne....te z odpinanym kołnierzykiem..., radio Kasprzak, adapter z płytami winylowymi...I wedlowskie beczułki z alkoholem
hihi te super fajki pamietam jak i klubowe i zefiry i carmeny
Czytam wpisy i przypomnialo mi się coś nowego...zbieranie stonki .Z racji tego że mieszkam na wsi to chodziliśmy po polach i do butelek zbieraliśmy to paskudztwo.Pamiętam to dokladni bylam wtedy w 4 klasie.
Byłam maleńka za czasów PRLu, ale pamiętam gumy turbo, batoniki kukuryku i właściwie tyle...
Ja pamiętam serek homogenizowany w dużym opakowaniu zamykany pazłotkiem. Dzisaj jest większy wybór ale tego smaku nie da sie podrobić. Pozatym wszystkie gumy z których zbierałem naklejki do katalogów np: TURBO :) Pamiętam jak pierwszy raz jadłem banana. Moja mama kupiła go w Pewex-ie i pokroiła na 4 części dla mnie brata siostry. Nie zapomne tego smaku, jedząc ten mały kawałek białego suchego owocu czułem sie jak bym był gdzies za granicą :). Albo dzwięk przejeżdzającej syrenki czy małego fiata. Pierwsze wideo (nie każdy miał je w swoim domu), Gry komputerowe przenoszone na dyskietkach :), no i oczywiście mleko w dużej zakapslowanej cieniutkim pazłotkiem butelce..bezcenne