Witajcie.Mamy w domu nie lada kłopot-otóż...kilka miesięcy temu mój TŻ sprowadzał z Anglii auto,ale żeby nim przyjechać musial wykupic tam ubezpieczenie.Poprosił córkę naszych bliskich znajomych(kilka domów dalej mieszkają,zyjemy z nimi lepiej jak w niejednej rodzinie;-),żeby mu to auto ubezpieczyła ponieważ potrzebny był angielski meldunek.Wszystko super-wpłacił jej znaczną kwotę w funtach(powiedziała,że to tyle kosztuje),ubezpieczyła,mój TŻ wrócił do kraju.Ale ponieważ ubezp.było potrzebne na czas drogi Anglia-Polska,wiec,zrezygnował z kontynuacji tegoż ubezp. i ta znajoma rozwiązała umowę z ubezpieczycielem.Jak łatwo sie było domyśleć do zwrotu były pieniądze.Ona miała na koniec lipca początek sierpnia przyjechać do kraju(sprawy rodzinne),więc umówili się z moim TŻ ,że odda te pieniądze będąc tu.Aha,najpierw mówiła ,że nie dostała jeszcze zwrotu i takie tam..bleble...w ten weekend jej ojciec pojechał do rodzinnego miasta i miał nam te pieniądze przywieźć.Wrócili w poniedziałek i okazało się -ona nie miała drobnych!Gdyby chodziło o kwote 5 zł....Zastanawialiśmy sie w takim razie w banknotach o jakim nominale ona posiada pieniądze skoro nie miała drobnych...Po krótkiej rozmowie TŻ zadzownił i bardzo łaskawym głosem powiedział ,żeby skończyla zabawę w ciuciubabkę (zadzwonił wcześniej do tej angielskiej firmy i okazało się ,że ona pieniądze miała juz wrócone na jej konto 4 lipca - że kwota którą podawała rzekomo do zwrotu jest baardzo zaniżona),zgodziła się zrobić przelew.Podalismy numer konta...i cisza przelewu nie ma...Zamierzamy jutro pójść na policje i złożyć doniesienie o kradzieży....Martwi mnie tylko jak to może wpłynąc na relacje z naszymi znajomymi....
Ten świat schodzi na psy. .Czasami można się nieźle przejechać na takiej "zaufanej" osobie.
Oj,temat jest dosc drazliwy.Moze ochlon troche,porozmawiajcie jeszcze w gronie ''rodzinno-znajomym''.Zepsuc relacje latwo,a nie zawsze da sie tak je odtworzyc.
emocje to już z nas dawno opadły.rozmowy tu na wiele sie nie zdadzą-ta dziewczyna jest już dorosła-więc co?tatuś ma jej powiedziec ,że dostanie w tyłek..czy nie dostanie kieszonkowego-zresztą wypowiedział się się jasno w tej kwestii-ona jest dorosła ,mój TŻ też więc niech załatwią to między sobą...ale jak widac nie idzie nijak....jego żona(ale nie matka tej panny) tez powiedziała ,że jej to nie dotyczy,ale czuje się zażenowana całą sprawą...co można więcej zrobić?
Moze wlasnie rozgraniczyc relacje,ktore Was lacza ze znajomymi od tych z ich corka.Jesli jej rodzice nigdy Was nie zawiedli,moze przetrwajcie jakos ten trudny okres.Skoro czuja sie zazenowani,przyznaja Wam racje.Nie wiem,ale dla tych (chyba nie najwiekszych) pieniedzy chyba nie angazowalabym w to policji.
wiesz dla jednych to mała kwota dla nas to jednak sporo(kilka metró drewna na zimę do pieca)...za mało to tylko dla windykacji:-)
Pieniądze z pewnością odzyskasz....a znajomi...cóż-być może nadal będziecie się przyjaźnili(z wyjątkiem ich córki)...lub też Wasza znajomość przestanie istnieć,bo nie wiadomo jak skończy się sprawa z policją,a każdy wie,że trzyma się zawsze stronę swojego....
życzę Wam wytrwałości i dobrego zakończenia sprawy..i oczywiście odzyskania pieniędzy....
sprawa jest oczywista-potwierdzenie przelewu na konto,rozmowy skype,smsy...najbardziej zastanawia mnie fakt ,że ona nie zdaje sobie sprawy z tego ,że zostanie obciążona kosztami postepowania(mieszka teraz w anglii) i choć to dłużej potrwa pani na policji powiedziiała,że jak oni przkażą sprawę angielskiej policji to bedzie to trwało krócej niż u nas...
Skoro tak dobrze żyjecie z tą rodziną, to skąd pomysł z policją? Trzeba szukać innego wyjścia.
proszę jeśli znasz takowe napisz-bardzo chętnie zastosuję....wg nas już mozliwości sie wyczerpały....nie po takim czasie(półtora miesiąca)
Może ja źle rozumuję, ale z tego, co wyczytałam wyszło, że kupiliście samochód, kto inny był podany do ubezpieczenia, opłaciliście jej ubezpieczenie, zwrot dostała ta osoba, która była ubezpieczona, więc... jak udowodnicie, że to były Wasze pieniądze? Jeśli się nie mylę, to w Anglii obowiązuje ubezpieczenie na osobę, a nie na samochód - nie będziecie przez to mieć problemów, że jechaliście do kraju bez ważnego ubezpieczenia?
Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest prośba, bez dowodów nic nie wskuracie.
To kolejny przykład, że Polak Polakowi zagranicą wilkiem.
"Gdy farmer w USA zobaczy, że jego sąsiad John ma w stadzie 100 nowych krów, biegnie do domu, klęka i… modli się: „Panie Boże, spraw, abym i ja miał niedługo 100 nowych krów”
A rolnik w Polsce? Gdy zobaczy, że jego sąsiad Jan ma 1 nową krowę, biegnie do domu i też się modli: „Pani Boże spraw, aby mu ta krowa.. zdechła!”
źle zrozumiałaś-w ubezpieczeniu figuruje mój TŻ,ubezpieczenie miał,pozatym pisałam już ,że ma potwierdzenie przelewu na jej konto...
źle zrozumiałaś-w ubezpieczeniu figuruje mój TŻ,ubezpieczenie
miał,pozatym pisałam już ,że ma potwierdzenie przelewu na jej konto...
hehe..znalazłam kiedyś na wizażu-towarzysz życia..no jakos tak ładnie brzmi;-)
Czy za fatygę coś dostała wcześniej ta dziewczyna ?
o tym nie było nic mówione,a dlaczego iałaby cos dostać?była na miejscu-jedyna jej praca polegała na zrobieniu przelewu do ubezpieczyciela-to nie żaden posrednik.
Darmo to boli gardło:) widocznie dziewczyna uznała że prowizja też jej się należy.
A dlaczego by nie miała czegoś dostać? Za dziękuję się nie kupuje.
A tak naprawdę nawet nie chodzi o podziękowanie w formie pieniężnej, ale jakiejkolwiek innej; w końcu zawracaliście jej 4 litery, żeby dostać to, co chcieliście, choć to był "tylko" przelew.
no to dobre-podziekowania owszem były jeszcze na miejscu w Anglii...pozatym gdybym ja tak chciała wszystkim liczyć "prowizje" i zyczyć sobie podziekowania za kazdym razem kiedy do mnie przyjdą -a to na skaner,skypa,drukowanie ,nie mówiąc już o cotygodniowym wożeniu sąsiadów na targowicei też tylko za DZIĘKUJĘ-to byłabym juz posiadaczką kolii wysadzanej diamentami:-)))a jeszcze jedno-zawsze mogła odmówić-nikt jej nie kazał się zgadzać-asertywnośc to dzis pożądana cecha...
o jacie!
Ale "głupia" bombonierka by cię chyba nie zrujnowała?
Żartujesz ,nie ?
Jak się kogoś prosi o pomoc to ten ktoś to robi bez interesownie nie ? A nie konfiskuje czyjąś kasę ?
No no ...dość "bystra" dziewczyna. ..Genialny plan miała. .trzeba przyznać.
Bynajmniej.
Nie twierdzę, że dziewczyna pomogła z wyrachowania. Chodziło mi o stwierdzenie aleczki, że niby dlaczego by miała za to coś otrzymać? Zwłaszcza, że to obce osoby; przyjaźnią się rodzice.
Pomoc pomocą, ale uważam, że należy w jakiejś formie podziękować. Słownie - przede wszystkim! Ale pomagającej osobie zawsze miło się zrobi, gdy ktoś również w inny sposób podziękuje.
Pewien mój znajomy bardzo się ucieszył (tak twierdzi...), gdy za okazaną pomoc podarowałam mu kilka słoików moich przetworów. Kiedy indziej sąsiadom zaniosłam talerz jabłecznika w geście podziękowania. Przecież to tak niewiele kosztuje...
Ludzie, bądźmy dla siebie życzliwsi!!!
Nie rozumiem ostatniego zdania, Czyżby aleczka była do tej osoby nie zyczliwa bo jej nic nie dała.Dla mnie słowo dziękuje więcej znaczy niż bombonierka.
Jeśli pozwolisz ,to podpiszę się pod Twoją wypowiedzią ,bo mam takie samo zdanie ;)
Nie rozumiem ostatniego zdania, Czyżby aleczka była do tej osoby nie
zyczliwa bo jej nic nie dała.Dla mnie słowo dziękuje więcej znaczy niż
bombonierka.
Dla Ciebie może tak, ale są ludzie co im dziękuję nie wystarczy. Aleczka nic nie dała to sobie sama wzięła:)To że aleczka przyjaźni się z rodzicami , nie znaczy wcale że córka musi pomagać za darmo.Moja znajoma przyjaźniła się też z rodzicami i tak im zaufała że jak wyjeżdżali to zostawiła im klucze od mieszkania.
Gdy wrócili okazało się że ich kochane córeczki przejrzały mieszkanie i ukradły biżuterię.Gdy znajoma powiedziała o tym rodzicom, Ci uwierzyli dzieciom i znajomość się szybko skończyła .Panny biżuterie wstawiły do lombardu,policja odzyskała skradzione rzeczy.
dokładnie-to zwykła uprzejmosc z jej strony była..zawsze mogła odmówić
Ja też często w ramach podziękowania piekłam coś smacznego. Chciałam przez to pokazać ,że doceniam daną osobę za otrzymaną pomoc i wsparcie. Najczęsciej robiłam w takich sytuacjach ciasto z porzeczkami.
Mnie jak ktoś zrobi przysługe to zawsze się rewanżuję, tak już mnie nauczyła mama.Chociaż jakąś drobnostkę, ale zawsze to cieszy drugą stronę.Potem mam śmiałe oko jak coś potrzebuję i nikt mi nie odmawia.
Jak mam nadmiar owoców czy warzyw z działki też się dziele z sasiadami :)
Wg. mnie wystarczy słowo dziękuje.
A rewanż to najlepiej jak sam jestem w potrzebie ;)
Takie jest moje zdanie.
Młody dzieciak jeszcze jesteś:) zobaczysz zmienisz zdanie .Ja w Twoim wieku myślałam podobnie, ale życie nas uczy rozumu.
Niestety, muszę się z Tobą zgodzić
Ja się pod Was też podpinam :) Myślę identycznie
To chyba zależy od rodzaju pomocy i to co nas łączy z daną osobą. Z pewnością ,są sytuacje,gdzie słowo dziękuję w zupełności wystarcza. Ale to zależy od nas samych.
Ostatnio pomogłam obcej kobiecie w sklepie, a ona tylko popatrzyła na mnie i dotkneła mnie przyjaznie. Już więcej nie potrzebowałam. Ja chyba tak samo bym zareagowała.Czasami nawet i te slowo jest zbędne , bo oczywiste.
Masz racje. Zależy jakie mamy "relacje" i na ile znamy tą osobę.
Obawiam sie, ze zalatwienie sprawy poprzez policje tak latwo nie pojdzie... Niestety sytuacja rozgrywa sie miedzy dwoma krajami. Moze wartaloby zasiegnac jezyka na miejscu w UK w Citizens Advice Bureau? Albo sprobowac jeszcze ponegocjowac z dziewczyna?
ooo..a co za instytucja?mój TŻ własnie siedzi u znajomych na rozmowie...a z ta panną to juz raczej nie ma o czym mówić..
Wydaje mi się, że pójście na policję na pewno zrobi z waszych znajomych niezłych wrogów. Postaraj się porozmawiać ze zajomą sama i powiedz jej, że mąż dowiedział się o zwrocie pieniędzy, i że nie chcecie tracić ich przyjaźni przez pieniądze. Zapytaj dlaczego nie wpłaciła, czy ma jakieś problemy... Czasem trudno przyznac się do oczywistego błędu, bo za nim stoi coś innego. Może potrzebowali tych pieniędzy, łatwo było wziąć ale trudno oddać, a teraz Was unikają. Trzeba koniecznie zmierzyć się z problemmem jeszcze raz, twarzą w twarz (choć to z wiadomych względow może być trudne). Zobaczysz czy zależy im na Was, a jeśli zupełnie nie to droga na komisariat prosta.
Tak sobie przeczytałam moje "porady" i zadałam sobie pytanie czy tak bym właśnie postąpiła będąc w podobnej sytuacji. I chyba tak, ponieważ mimo wszystko dobro ludzi jest najważniejsze, a po takiej traumie pozostaje w sercu blizna. Trzeba zrobić najlepiej jak się potrafi, a jak to nie da pozytywnych skutków, to widać znajomi będą byłymi znajomymi. Życzę Wam wyprostowania sprawy i jeśli to mozliwe szybkiego zapomnienia (po co się obciążać takimi sprawami dłużej niz to konieczne) Napisz koniecznie jak sprawa się rozwinęła, pozdrawiam. Zośka
Alu, policja angielska ani funta nie wydostanie. Do tego potrzebny jest wyrok. Czy wyobrazasz sobie, ze sady grodzkie wspolpracuja z soba w miedzynarodowym wymiarze (adwokaci, tlumaczenia przysiegle itd itd).
Z punktu widzenia zazylosci z sasiadami sprawa moze byc przykra, z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwosci nie do udowodnienia bez calej rzeszy adwokatow. Nie wiem jak wielkie byly Wasze straty materialne, ale chyba (na zdrowy rozum) nie przekroczyly 1000zl. Czy Ty jako podatnik chcialabys uczestniczyc w takowych kosztach miedzynarodowego sadownictwa?
Szkoda tracic rodzinne relacje z sasiadami, tym bardziej, ze nie doinformowal sie Twoj Zyciowy Towarzysz w sprawie ubezbieczenia, wiadomo, ze samochodow nie eksportuja zameldowani, starczylo zaplacic gotowka.
Nie jest przyjemnie, ale po co robic jeszcze bardziej nieprzyjemnie.
I to jest właśnie druga strona medalu. I bardzo prawdo podobna.
Możliwe że miała duże problemy finansowe (wiem ,wiem że i tak nie powinna zabrać tej kasy, bo nie od niej..Ale jak człowiek ma problemy to staje na głowie i mało racjonalnie myśli) i nie umiała sobie z tym poradzić. ... .
Z drugiej strony ...powinna przeprosić i oddać chociażby w ratach. .Tym bardziej że te 2 rodziny się przyjaźnią ...
Najpierw załatwić sprawę polubownie a w ostateczności policja ,sąd. Nigdy nie wiadomo ,czy mogą ci się jeszcze oni do czegoś "przydać".
Aleczko ,dla mnie to jest złodziejstwo i to tym bardziej dotkliwe że oszukała Was osoba znajoma.Życze powodzenia w 'walce' o Wasze pieniądze.Pozdrawiam.
I znowu stara prawda, Przyjaciół poznajemy w biedzie. A jak czują się rodzice tej dziewczyny? A jak boli nas fakt ,że bez zastanowienia zaufaliśmy osobie i ona nas rozczarowała?jak się czuje dziewczyna , która może akurat ma jakieś problemy finansowe np. chwilowe i nie chce denerwować tym rodziców? Ja nie wierzę w złą wolę ,żadnej ze stron i w związku z tym proponuję spokojnie przemyśleć wszsytko na chłodno, i porozmawiać spokojnie jak rozwaiazać problem , a nie jak stracić przyjaciół w biedzie. A pieniądze są i ich nie ma , pieniądz rzecz nabyta, a urażona duma i złość jest dobrą pożywką jedynie do złego. Takie sytaucje mogą stać się w przyszłości do szczerej antypatii. Sama tego doznałam,bo zbyt długo dusiłam w sobie żal. To też nie jest dobra droga, o swoich uczuciach i rozterkach trzeba rozmawiać z przyjaciółmi szczerze.
Dlatego przecież są naszymi przyjaciółmi.
Acha,rodziców nie chce denerwować ale aleczke może .Zadam pytanie ,kto z Was zrobiłby coś takiego.Prosta zasada nie moje nie ruszam .A gdyby ukradła komuś portfel z pieniądzmi bo ma problemy finansowe .Może troche wyolbrzymiam ale taka osoba jest dla mnie nie uczciwa .Jest to oczywiście moje prywatne odczucie .
Ja jej nie oceniam i jej nie bronię. Trzeba brać odpowiedzialnośc za to co się robi, bo potem wszyscy mogą mieć problemy a nie tylko my sami. Co widać na tym przykładzie.
Może rodzice tej dziewczyny nie są taki przyjaciólmi jak myślicie , straszne świństwo wam zrobiła .Wedlug mnie nic jej nie tłumaczy ,nie moje nie biore , a jeżeli potrzebowała pieniędzy nawet w tajemnicy przed rodzicami mogła z wami porozmawiać
A dlaczego rodzice mają odpowiadać za to co robi ich dorosła córka? Na pewno nie są z niej dumni w tej sytuacji. Im też nie jest chyba wesoło. To ona postapiła niewłaściwie nie oddając pieniędzy, a nie oni. Ja bym na ich miejscu zwróciła przyjaciołom pieniądze, a z córką bym też se porozmawiała na ten temat. Ale to ja i moje zdanie. Ale straszenie ich ,że ktoś pójdzie na policję w tej sprawie to raczej dolewanie oliwy do ognia. W takiej sytuacji , chyba bym sie obraziła i też nie oddała tych pieniędzy, A dziewczyna, postąpiła głupio nie oddajac , a potem postąpiła głupio nie rozmawiac na ten temat z naszą koleżanką. Bo myślę ,żeby uprzedziła,że nie może chwilowo oddać pieniędzy, To każdy by zrozumiał i poczekał jakiś czas na zwrot.
Zgadzam się , czasami trzeba dorosłe dziecko do pionu doprowadzić . Na miejscu rodzićów oddała bym te pieniądze, a jej łpy... i tak dalej .
słuchajcie-jak pisałam wczraj wieczorem była jeszcze rozmowa z sąsiadami-dzis rano pieniądze sie zanlazły-ojciec tej dziewczyny dał je mojemu TŻ'owi i wszystko niby ok...ale zgaga pozostała...i niesmak...choć juz umówiliśmy się z sąsiadka ,że bedzie z moimi na basen jeździła...myślę,że było im głupio i tak naprawdę to im bardziej zalezy na dobrych releacjach ,ponieważ kiedy sasiad wyjeżdża do pracy za granicę-jego połowa zostaje sama i tak naprawdę to nie ma u nas na przysiółku osoby (rodziny,znajomych) na których może liczyć w "razie co".Wątek uważam za zakończony:-)
Faktycznie nie zręczna sytuacja. Laugasel bardzo trafnie to powiedziała. Przecież rodzice nie są odpowiedzialni są swoje DOROSŁE dzieci.
Może spróbuj porozmawiać z tymi sąsiadami ,jakoś załagodzić sytuację ,że też się źle czujesz że wyszło jak wyszło. Widać ,że zachowali się OK i zależy im na Was ,więc upiec ciasto i sruu na kawe ;)
Przecież nie można tylu lat dobrej znajomości od tak przekreślić.
A co oznacza to tajemnicze "TŻ" ? Pachnie mi to pewnymi służbami...
Koleżanka później wyjaśniła: Towarzysz Życia.
ale miałeś rację. Towarzysz kojarzy się z pewna epoką.
Przepraszam Cię bardzo ale czytając Twoją wypowiedź-oskarżenie wszystko to nie trzyma się "kupy", już nie mówiąc o tym, że aby ubezpieczyć auto na czas "podróży" trzeba mieć meldunek angielski...chyba, że robi się to hmm w sposób inny niż zgodny z obowiązującymi przepisami.Legalnie zakupiony samochód w Anglii legalnie go wywozisz i ubezpieczasz bez pośrednictwa osób mieszkających w tym kraju, ubezpieczyć możesz nawet przez internet.