Rozmowa której byłam wczoraj świadkiem skłoniła mnie
do założenia tego wątku , otóż : rodzina bardzo dobrze prosperująca finansowo
i nagle pojawia się kłopot ... stara matka ! Kobieta z powodu choroby wymaga stałej
opieki . Zaczyna się przerzucanie matki od jej jednego dziecka do kolejnego ( ma czwórkę)
U każdego nie zagrzeje długo miejsca .Kończy się tym że kobieta ląduje w Domu Opieki
Bardzo przeżywa to , odbija się to na jej zdrowiu psychicznym do tego stopnia że obecnie
przebywa w szpitalu psychiatrycznym
Jakie jest Wasze zdanie ? Czy dla starych rodziców nie ma miejsca i czasu aby tą starość spędzać z dziećmi ? Czy takie właśnie historie można potępiac czy przejść nad tym jako normalnymi w dzisiejszych zagonionych czasach?
A czy te dzieci widziały kiedykolwiek jak ich matka zajmowała sie swoimi rodzicami?
Znam tą historię i tu było jak najbardziej w porządku
...a jaka ta mama byla dla tej czworki swoich dzieci?tez bylo wzystko ok?to chyba tez istotne..
Dzieci wychowała dobrze, cała czwórka wykształcona
Jak już wspomniałam znam tą historię i jej jako matce nie można nic zarzucić
nigdy do końca nie wiemy co dzieje się u innych jakie są ich odczucia ,problemy,jak zachowują się gdy nikt ich nie widzi i nie ocenia,
moja znajoma też wykształciła dzieci tylko takim kosztem że dziś jej nienawidzą było bicie,szczypanie,zakazy i nakazy ,szlabany za złe oceny
dziś owszem wykształceni ale więź z matką zerwana
Bardzo często się zdarza, że dzieci nie zajmują sie rodzicami. Jeśli dzieci jest kilkoro, wtedy zaczyna się przerzucanie od jednego dziecka do drugiego. Jednak myslę, że model rodzinny wynosi się z domu. Rodzicami dzieci zajmują się tak jak rodzice zajmowali się swoimi rodzicami. I nic nie ma tu do rzeczy, że dziećmi zajmowali się wspaniale. Ale i wyjatki się zdarzają.
Osobiście nie potępiam dziecka, które oddaje matkę czy ojca do Domu Opieki.Są różne sytuacje w życiu. Nie można wszystkich do jednego worka wrzucać. Starzejemy się też w różny sposób. Może ta choroba psychiczna zaczęła się ujawniać już wcześniej i dzieci nie mogły sobie z nia poradzić?
Znam przypadki, gdzie dzieci po prostu nie poradziły sobie psychicznie z chorą mamą czy tatą. Demencja starcza czasem jest nie do zniesienia przez innych. Sa różne jej objawy, od starczego uporu, zaburzeń pamięci, konfabulacji do zanieczyszczania własnymi odchodami ścian.
A czasem jest niestety brak serca.
podzielam twoje zdanie. uważam że jeśli z jakiś powodów moje dzieci mnie dadzą do domu opieki i o ile znajdą czas aby mnie odwiedzać to ok. tam będę miała opiekę stałą i myślę że to wcale nie jest źle. u mnie w rodzinie jest tak że to rodzice opiekują się dziadkami i choć nigdy nie dali odczuć im że jest im ciężko to widzę jak są czasem zmęczenni. domy spokojej starości to nie jest takie upiorne miejsce i pogodzę się z tym jak ja tam kiedyś zamieszkam.
Kochana dobrze Ci się mówi bo jesteś młoda
nie wiadomo czy nie zmienisz zdania jak podobny problem może Cię dotyczyć
czego absolutnie nie życzę
Owszem, czasem trzeba dużo samozaparcia i cierpliwosci ,
sama z tym masz do czynienia ale jednak nie podejmujesz
tego postanowienia aby Twoją starą ciocię umieścić w takim
właśnie domu lub czymś podobnym
Dlatego może moje pytanie ? " czy kierujesz się sercem czy rozumem "????
Alu, ja mam warunki na to, żeby opiekować sie staruszką. Mam też przykład rodzinny, moi rodzice opiekowali się swoimi rodzicami, dziadkowie umarli w domach, wśród najbliższych. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ale, właśnie to ale. Mam dużo przykładów w pracy, że ludzie nie dają rady. Cóż z tego, że jest czworo dzieci. Jak czuje się matka, która wędruje od jednego do drugiego dziecka, nigdzie tak naprawdę nie mając swojego własnego kąta na starość? Mnie najbardziej w tym wszystkim to właśnie się nie podoba. Człowiek stary to nie mebel, który można co rusz przestawiać w inne miejsce. To zawsze jedno z dzieci powinno ten obowiązek wziąć na siebie. I w tym tkwi chyba problem.
Z tego co czytam myślisz podobnie do mnie , Twój konkretny
przypadek przemawia też za tym że kierujesz się chyba sercem ( rodzinny przykład)
Pracujesz, nie zawsze jesteś obecna w domu jednak starasz się aby zapewnić staruszce
jak najlepsze warunki , więc myślę że można wszystko tak urządzić aby było dobrze
Jest tylko jeden warunek .... trzeba chcieć!!!
Ala fajnie siedzieć przed komputerem i wydawać swoje opinie, które czasem nijak się mają do prawdziwego życia. Nie zawsze można chcieć, nie zawsze osoby starsze można zostawić same w domu i iśc do pracy każdy przypadek jest inny. Tobie się wydaje że wystarczy chcieć i tylko tyle. Jesteś starsza odemnie i wydawało mi się że powinaś znać życie z każdej strony a tutaj zapominasz o ludziach którzy np nie mogą zrezygnwać z pracy bo nie będą mieli co do garnka włożyć i z tej przyczyn też nie stać ich np na opiekunke.
Bardzo fajnie opisała ten problem Ewa nie każdy ma w sobie na tyle siły psychicznej aby opiekować się starszą osobą.. Nie piszę tutaj o niedomaganiach fizycznych na skutek starości a psychicznych bardzo różnych czasem, bardzo ciężkich. Wszak nie wszyscy jesteśmy doskonali.
Czy takie właśnie historie można potępiac czy przejść nad tym jako normalnymi w dzisiejszych zagonionych czasach?
Ala trzeba szanowac decyzje innych ludzi nawet jak się one nam nie podobaja
Agnieszka chyba mnie nie zrozumiałaś , założyłam ten wątek
aby swobodnie podyskutować nad tym problemem, nikomu nie
dyktuję jak ma postepować , każdy może mieć swoje zupełnie odrębne
podejście do tego problemu w tym i ja
Ala dla mnie to jest bardzo poważny problem i nie da się wydawać w tym temacie sądów, wyroków ani dobrych rad, typu że trzeba tylko chcieć. Temat do dyskusj bardzo ciekawy i za razem bardzo poważny.
Aggusiu, a ja znam przypadki że dzieci mają gdzieś swoich rodziców i wolą ich oddać komuś po opiekę, niż brać ten garb na swoje plecy. Mimo że mają warunki, boją się takiej odpowiedzialności.
Nie zdają sobie sprawy, że też kiedyś będą starzy i chorzy i że ich też czeka taki los.
MR pewnie że różne przypadki chodzą po świecie. :):):)
Może bedziesz coś mogła wiedzieć więcej
jak zerkniesz na mój wpis w wątku"pogrzeb"
Mogę jeszcze tylko dodać że poprzedzala to długotrwała
choroba i nawet do głowy mi nie przyszło aby zrezygnowac z opieki
Mam nadzieję że teraz zrozumiałaś mnie
Jestem
Ala zapewne Ty miałas wspaniałą matkę i sama taka jestes ale nie wszyscy maja takie szczęście.:):)
Popatrz tez na to z tej strony, że dawne tradycje nie tylko względem pochówku powoli zamierają. Dawniej ludzie umierali w domach teraz żadko się o tym słyszy. Nie tylko dlatego, że ludzie warunków w domu na to nie mają.Nie tylko dlatego, że goną za pieniędzmi. W szpitalu można przedłużyć życie, złagodzić ból. Ty sama nie wyobrażasz sobie aby ktoś inny opiekował się Twoją mamą ale są tez takie soby starsze które nie chcą opieki ani pomocy od nikogo. Opisałas pewna historię i rozumiem Twoje oburzenie tylko Ala pamiętaj o tym, że czasem pewne rzeczy nie zawsze wyglądaja tak jak TY je widziśz ( nie mówie że w tym przypadku). Znam ludzi tutaj u siebie którzy uchodza za bardzo majętnych. W rzeczywistości ledwo im starcza na życie a kredyty za nich to pewnie nie splaci ich drugie pokolenie.Mam znajmych którzy oddali swoją ciocie do domu opieki. Koleżanka miała dwójkę małych dzieci. Ciocia nie chciała się przenieść do nich. Trzeba było ją ubezwłasnowolnić bo nie zachowywała sie już racjonalnie. Potrafiła postawić coś na gaz zapomnieć o tym, albo żle włączyła gaz i gaz uchodził, różne sa przydadki.
Agnieszko jeszcze raz podkreślam ....ja się nie oburzam !!! poddaję tylko temat do
dyskusji, mam nadzieję że teraz wszystko jasne
Alu,
Zgadzam się z Tobą, z tym co napisałaś.
Nie chce nikogo ani osądzać ani potępiać za takie czy inne zachwanie wobec rodziców.
Ale nie wyobrażałam sobie oddać chorej mamy do domu starców,to wbrew moim uczuciom,
Mama też wychowała nas czworo,jestem najstarsza i jedyna kobieta,mimo moich próśb moja mama nie chciała obarczać tylko mnie opieką nad sobą i8 zamieszkać ze mną.....dlatego też zrobilismy dyżury, codziennie ktoś u niej był.
Nie była sama.
Dziś minęła 6-ta rocznica śmierci.A ja mam wszystko przed oczami jakby było to wczoraj.
Myślę zę zawsze jak sie bardzo chce można coś zrobić dla starszych rodziców.
Nigdy nie wiadomo co nas na satrość spotka.
A dobro dane komuś .....wraca ze zdwojoną siłą
Masz Ewo sporo racji.
Moi znajomi jakiś czas temu zabrali do swojego domu rodziców ( rodziców mojego znajomego), takich koło 90-tki. Jedno z nich leżące, drugie ze starczą amnezją.
Z racji tego, że oboje pracują zawodowo, zatrudnili do południa panią, która starszych państwa dogląda, robi im posiłki, czyta prasę, podaje leki i po prostu z nimi jest.
Na czas, kiedy moi znajomi chcą wyjechać np. na urlop, do ich domu przyjeżdża siostra tej mojej znajomej. Nie przenoszą rodziców, tylko rodzeństwo się dogaduje między sobą, jak to zrobić, żeby Ci rodzice mieli cały czas opiekę i nie byli skazani sami na siebie.
Nie udała się starośc Panu Bogu:(
Ja się Tobą zajmę, moja matko :D
Na sanki i do lasu. Jak to w Diabelskich Skrzypcach w co drugiej bajce instruowano...Jarku, co Ty za bajki swoim dzieciom czytasz ??????
Jarku, co Ty za bajki swoim dzieciom czytasz ??????
Słowo harcerza, nie miałam.
Rodziec chyba dbali o dobór lektur :)
Moja mama też ma rodzeństwo, ale babcią zajmowała się sama. Babcia żyła bardzo długo, przeszło 90 lat, do końca życia była sprawna umysłowo, tylko ostatnie dwa lata miała problemy z chodzeniem.
Więc mama kupiła jej wózek który ułatwił mamie opiekę nad babcią , mogła sobie siedzieć w nim w ogrodzie i mama woziła babcię na spacery.
Dzieci owszem, przyjeżdżały w odwiedziny,ale żadnemu nie przyszło do głowy trochę odciążyc mamę i zabrać ją chociaż na trochę do siebie.Bo uznali że jak babcia przepisała dom na mamę, to mama i tylko mama musi się nią opiekować.
Babcia pytana przez nas czy by chciała pojechac do innych dzieci, uśmiechała się i przecząco kiwała głową.
Kochała swój dom, swoje pieski , kotki, ogród i bardzo lubiła w nim przebywać,
Mamie nigdy nie przeszło nawet przez myśl, oddac babcię do domu starców.
Ja też nigdy mamy nie oddam, będziemy blisko niej mieszkać, więc opiekę będzie miała zapewnioną.
Niektórzy mają jednak bardzo ciężką sytuację życiową i mieszkaniową i muszą rodziców umieścic w lepszych warunkach. Moim zdaniem nie należy ich za to potępiac.
Ja będąc na miejscu tej rodziny napewno nie zdecydowałabym
się na oddanie matki do domu starców ( fatalnie mi to brzmi )
Są dobrze sytuowani i gdyby ta matka rzeczywiście stwarzała takie problemy
o których wspomina np. Ewa to przecież jest choćby takie wyjście , zatrudnić można opiekunkę!
Nie jest to trudne a i po wspólnym "zrzucie "napewno by było ich na to stać
można używać zwrotu Dom Opieki albo Dom Spokojnej Starości nie koniecznie dom starców ak to ty piszesz.
Alu, masz racje, dom starców nie brzmi ładnie! ale ludzie tak tą instytucje nazywają. Rzadko słyszy się żeby ktoś mówił dom spokojnej starości czy inaczej.
Masz rację że jak nie można się samemu opiekować rodzicami trzeba zapłacic i wynając opiekunkę na czas naszej nieobecności w domu.
Kilka dni temu czytałam jak ukochany wnuczek przywiązał babcię i sobie wyjechał.Kobieta zmarła w szpitalu.
W takich sytuacjach lepiej babcia by miała w domu opieki niż u takich zakichanych opiekunów, którzy po zainkasowaniu babcinej renty znikają z domu.
Ja myślę że to tak się łatwo mówi jak się stoi z boku, starość często jest bardzo przykra i czytając wasze wypowiedzi brak mi jednego wątku małych dzieci. Często wpływ mają bardzo negatywny wpływ. Znam przypadek gdzie poważna choroba dziadka miała ogromny wpływ na wnóczkę i niestety bardzo zły. Patrzenie na śmierć było ponad jej małe siły. Ja sama stoję przed podobnym faktem ojciec ma raka a wiem że opieka nad rodzicami spadnie na mnie. I uwierzcie mi że jestem przerażona. Myślę żę jeśli dzieci są zobowiązani zapewnić opiekę rodzicom ale nie każdy ma na tyle sił aby robić to osobiście każdy ma inną psychikę. Myślę że zapewnienie pomocy nawet w domu opieki i oczywiście częste wizyty są lepsze niż zabieranie do domu a potem złe ich traktowanie i poniewieranie. Są na prawdę dobre domy opieki nie tylko takie z wizjera czy innych faków.
Alu,
z doświadczenia wiem że chorej osobie należy się opiekunka na ileś tam godz dziennie.
Ja osobiście załatwiałam na czas kiedy któreś z nas nie mogło być u mamy opiekunkę.
Są domowe hospicja na kilka godzin w ciagu dnia.I nie piszę tu o hospicjum stacjonarnym....co często jest mylone .Za to się nie płaci ( nie płaciło...przynajmniej jak ja się tym zajmowałam) nie wiem jak jest teraz.
Ale zawsze jest jakieś rozwiązanie....trzeba tylko bardzo chcieć.
u mnie też mama opiekowala się swoimi rodzicami.dziadek pod koniec swojego życia wymagal ciągłej opieki i to my wnuczki i mama się nim opiekowaliśmy . dziadek robil różne żeczy , ale my wiedzieliśmy że to choroba tak go zmienila.
pamiętam ,jak Dziadek leżal w szpitalu 3 dni przed śmiercia , nie mowił , przywiązany do łózka i te jego oczy jak na mnie patrzyly z miłością . to nawet teraz placze.
Ja napewno nie oddam swoich rodziców do domu starcow
Dom starców, to jeszcze to określenie funkcjonuje w PL,-zaściankowe myślenie, kto tak myśli to moim zdaniem nie wie na czym to polega, dom spokojnej starości, a nie łaska dzieci, opieki za dom, to dopiero jest poniżające. Myślę że to kwestia świadomości, że to miejsce to normalne dalsze życie bez oglądania się na to które dziecko mnie weźmie do siebie,
W PL o domach spokojnej starości jeszcze dosyć często mówi się źle, źle się też mówi o dzieciach które na to pozwalają
Więc wszyscy sie męczą ale czego sie nie robi dla ludzkich języków.
Nie przytykam tu nikomu , nie taki mam cel jedynie pokazać że inne nie znaczy gorsze,
Moi rodzice opiekowali sie swoimi rodzicami.Babcia która ostatnia zmarła miała 95 lat.
Ja pracowałam jako ksiegowa, i nagle trach od dwóch lat nie pracuje musze , ale i chce zajmowac
sie chorą mama. Nigdy przenigdy nie oddałabym rodziców do domu opieki.
Mieszkasz sobie w tej Norwegii i cóż Ty takim znawcą tego co w tym temacie jesteś!
Zmieniło się dużo na lepsze w tych domach spokojnej starości
ale nie wiem czy potrafisz to zrozumieć że nie wszyscy których tam się kieruje
są z tego zachwyceni , może woleliby zostać nawet w gorszych warunkach
ale móc na codzień mieć kontakt z najbliższą rodziną a nie przy okazji odwiedzin
które mają przeważnie taką tendencję że ich częstotliwość z biegiem czasu dziwnie maleje
Spajder, masz racje, ale niestety Twoja racja nie jest jeszcze przelewalna na polskie struktury.
Ty zapewne masz na mysli domy bardzo przyjemnej starosci, takie ktore sie wybiera samemu, gdzie
kazdy dysponuje pokojem wlasnym i jeszcze wprowadza sie do niego z wlasnymi pamiatkami, z wlasnym
fotelem... Gdzie, tylko dyzurny geriatra i obecnosc pielegniarek przypominaja o tym, ze w razie czego nie
trzeba bedzie popadac w poploch.
Prawie wszedzie na swiecie ludzie podchodza do wlasnej starosci dosc inwestycyjnie, nie chcac bycia "wzietym" przez najczesciej, juz starzejace sie, dzieci. W zwiazku z czym sami zapewniaja sobie wybor
wlasny.
W Polsce tez istnieje ich kilka na tzw dobrym poziomie (Dom Aktora, Dom Lekarza itd, ale to sa domy
branzowe i nie dla wszystkich), istnieja oczywiscie prywatne na ktore jeszcze nie stac wiekszosci starych emerytow.
Poza tym siedzi w nas potrzeba martyrologii, jako najwyzszy wyraz szlachetnosci i symbol milosci.
Osobiscie znam osobe, ktora od dziesieciu lat opiekuje sie matka chora na Alzheimera z wielkim oddaniem,
tak wielkim, ze sama wkrotce bedzie wymagala opieki calkowitej. Nie zapewnia jej tego wlasne dzieci
od ktorych (z powodu braku czasu) oddalila sie kompletnie.
Strasznie trudny temat - utrudniony na dodatek presja spoleczna.
Tak myślę o domu gdzie ludzie na starość po prostu się przeprowadzają i normalnie w świecie mieszkają, jeżdżą na wycieczki grają w bingo, korzystają z biblioteki na miejscu, internetu, czy fryzjera, a przede wszystkim dom jest przygotowany architektonicznie bezproblemowego funkcjonowania z pełną opieką na miejscu, ale jak widzę to na forum bardziej, rozpatrywana jest sprawa ,,A co ludzie powiedzą: dom spokojnej starości traktowany jest w PL jak przytułek, a wcale tak nie musi być.
Nie istotne gdzie się mieszka to raczej kwestia świadomości, rodzin jak i pensjonariuszy, ja jestem za.
Jednak to chyba nie wystarczy że te warunki są takie
jakie przedstawiasz, pomimo tego nie podejmuje się kierowania matki
do tego jakby "raju" i choć są duże problemy w życiu codziennym jak to ze staruszką
matka pozostaje cały czas pod opieką córki, więc jednak są inne priorytety którymi się kierujemy! tak w
Polsce jak i innym kraju miodem i mlekiem płynącym
mam nadzieję że wiesz o kim piszę
A ciebie przypadkiem zazdrość nie zżera ? tak mu tą Norwegię wypominasz już któryś raz że aż po oczach bije..... facet ma poprostu takie zdanie i już , co za różnica gdzie w tej chwili jest.... przecież ma pojęcie jakie są realia w Polsce. zgadzam się z nim w stu procentach. jak ktoś jest nauczony dbać o kontakty z rodzicami to nie ma znaczenia pod jakim adresem matka mieszka... czy wcześniej mieszkała na Kwiatowej a teraz na Smoczej... po prostu się ją odwiedza tak jak wcześniej...ja mam dziadka w takim domu i on nie wyobraża sobie że mogłoby być inaczej, więc to nie jest tylko nasz wybór - jak widać starsi ludzie wciąż chcą o sobie decydować sami.... i mają takie prawo. a jak kogoś się zaprasza do dyskusji to kultura osobista wymaga od niego aby nie krzyczeć na 2 osobę ( w sensie !) poza tym dyskusja to wymiana poglądów a nie usilne przekonywanie kogoś że nie ma o temacie pojęcia bo mieszka w innym kraju.....
No cóż mogę Ci odpowiedzieć:) Twoimi wpisami tak jakby odkrywasz swój charakterek
i dochodzę do wniosku że ta Twoja teściowa to może nie całkiem taka zołza jaką ja przedstawiłaś
do ogólnej krytyki
Natomiast tego co napisałam do spajdermena nie rozumiesz , bo zwyczajnie nie znasz meritum sprawy
wydaje mi się że temat dotyczy innego wątku niż temat mojej teściowej... to raczej świadczy o tobie że nawet sensownie nie umiesz uzasadnić swojej wypowiedzi... jedynym twoim argumentem na zwrócenie ci uwagi jest atak tak jakbyś nie miała nic sensownego do napisania... niestety meritum sprawy rozumiem bo rozumiem co czytam jednak mam wrażenie że to tylko ty masz na tym forum prawo pouczania wszystkich i zarzucania im braku kultury... przyjmij krytykę z refleksją a nie z oburzeniem ponieważ to nic złego jak ktoś nam pokazuje gdzie popełniamy błąd... czytam cię zawsze z uwagą i widzę jak skrzętnie zwracasz wszystkim uwagę na temat kultury osobistej podczas dyskusji... tak więc jeśli zakładasz wątek to to jest jednoznaczne z tym że zapraszasz wszystkich do dyskusji... szukasz odpowiedniego spojrzenia na sprawę... ludzie chcąc podzielić się z tobą różnego rodzaju refleksjami biorą udział w dyskusji więc po prostu ich czytaj i zastanawiaj się nad różnymi poglądami a nie na siłę przekonujesz innych do swojego punktu widzenia... podoba mi się że zawsze bronisz swojego zdania ale nie godzę się z narzucaniem go innym....
A ty robisz za adwokata limetko?:) co do pouczania ja też miałam przyjemnośc poczytać jak pouczasz ludzi i zwracasz im uwagę.
Masz rację, temat nie dotyczy Twojej teściowej ale dotyczy innych matek , teściowych, ojców, dziadków i babć.
A tak przy okazji, czy ty zaopiekowałabyś się swoją teściową?a może znalazłabyś jej taki dom opieki z bajki ? Ciekawa jestem co Ty na to.
Czytając Twoje wcześniejsze wątki uwierzyłam ze masz teściową sekutnice, ale teraz zaczynam w to wątpic:)
ciekawość to pierwszy stopień do piekła i zapraszam do dyskusji na temat jak to napisałaś innych matek, teściowych, ojców , dziadków i babć.. ja głos zabrałam wyżej że nie będę miała nic przeciw jak sama zamieszkam w takim domu. nie chcę być ciężarem dla dzieci i jestem w stu procentach pewna swoich decyzji. one mają żyć własnym życiem a nie mieć mnie na głowie. taki jest mój punkt widzenia. znam domy opieki gdyż jak pisałam wyżej mam tam dziadka - co prawda nie mój tylko męża ale dziadek. kochamy go bardzo ale on nie chciał mieszkać u swojej córki... - ciekawe dlaczego?... jak go odwiedzamy to jest zawsze uśmiechnięty i mówi że jest mu tam dobrze. ma czystą odzież, ugotowane, posprzątane ale najbardziej się cieszy jak go myją młode pielęgniarki. kupiliśmy mu z mężem wózek taki na akumulator i teraz jeździ sobie do parku na wycieczki bo wcześniej nie mógł. poza tym ma toważystwo a po śmierci babci czuł się bardzo samotny więc i to go cieszy że już nie musi.
Dopisano 11-04-05 21:34:09:
być sam....
Jednak jak uważasz że Cię pouczam to tak dodam w nawiasie .
Jest taka zasada że udzielając się na forum szanujemy ludzi do
których się zwracamy , obojętnie czy czujemy do danej osoby sympatię czy też nie
Zawsze zaznaczamy to dużą literą !!!!
Świadczy to o naszej kulturze , której w Twojej pisaninie wyraźnie brak
no jak nie ma się czego czepić to czepiasz się liter ale napiszę ci że to było zamierzone i czekałam na to aż na ten temat zwrócisz mi uwagę... niestety zauważ że Norwegia piszę dużą a ci i tobie małą... ciekawe dlaczego.... nie zmuszaj nikogo do szacunku wobec swoej osoby bo to żałosne
Kończę polemikę z Tobą bo jak widzę to nie za bardzo mam z kim rozmawiać
normalnie..... tzn kulturalnie !!
Ja też nie rozumiem o co Ci chodzi, natomiast coraz częściej zastanawiam się, jaką rolę ma pełnić na forum osoba, która zakłada wątek?
Rozumiem że jeśli o coś pyta, to śledzi wypowiedzi ,rady opinie i wyciąga wnioski, e/w wtrąci się jeśli jest taka potrzeba,
lub bierze udział w dyskusji , może można przyjąć jeszcze inne formy, ale na pewno nie powinna swoimi wpisami, obrażać innych , pokazywać gdzie jest ich miejsce, lub też nie tolerować tych którzy mają inne zdanie
Założyłaś wątek i moim zdaniem robisz wszystko aby tylko było po twojemu, popełniasz wszystkie błędy które nie pozwalają prowadzić normalną dyskusję, a już wytykanie teściowej to jest dno , jeśli nie potrafisz być gospodarzem wątku to go nie zakładaj ucz się i przyglądaj jak to robią inni ,opanuj się trochę, zmocz twarz zimną wodą to może ci trochę pomoże.
Wracając do wątku, to pytałaś co jak rozwiązać, problem starszej pani, czy może powinniśmy zganić rodzinę, problemu starszej pani nie pozwoliłaś rozwinąć, a rodziny nikt za to nie zlinczował , na co miałaś chyba wielką ochotę, ot i klapa.
Niestety nie zrozumiałeś o co mi chodziło , przykre
Limetko daj spokój:) nikogo tutaj zazdrość nie zżera o Norwegię.
Nie ma zamkniętych granic i każdy może Polskę opuścić i tam się osiedlić.
Ja już zapowiedziałam moim dzieciom, że do puki nie zwiedzę Norwegii śladami Margit Sandemo to pod żadnym pozorem nie mogą mnie oddać do domu opieki, dopiero ja wrócę, stara i schorowana
Dopisano 11-04-05 16:11:01:
Poprawiam swojego bykola , dopatrzyłam się że powinnam napisać dopóki:)
Jak tylko odchowasz troszkę maluszka to wsiadaj w samolot i choć na tydzień jedż na wycieczkę... ja jak tu pierwszy raz przyjechałam to oszalałam z zachwytu.... jednak tęsknię bardzo za Polską - i za przyrodą i za rodziną... gdy ta Norwegia troszkę bliżej była.....
Też to tak właśnie widzę.jeśli rodzina wcześniej dbała o kontakty i odwiedzała matkę to jaka różnica dla nich pod jaki adres będą jeździć.... dla mnie to żadna różnica.
Ja też nigdy mamy nie oddam, będziemy blisko niej
mieszkać, więc opiekę będzie miała zapewnioną.
Tego nie wiem, mam nadzieję że będzie długo żyła ze sprawnym umysłem. Kobiety w naszej rodzinie żyją długo i nie mają demencji starczej, może i mama też taka będzie.
Nie wiem czy wiesz, ale takie napady szału się leczy, moja sąsiadka ma chorego męża.
Miał właśnie takie objawy jak piszesz, dostaje teraz odpowiednie leki i sąsiadka ma spokój.Oczywiście jest na emeryturze i opiekuje się mężem.
Wiesz moj tesc tez dostawal leki.Ostatnio to ja sama lecialam z nim do Polski.Lekaz (bardzo dobry specjalista) zapisal mu na droge cos specjalnego.Mial dostac 1/2 tabletki dostal 14 i to ja dolecialam ledwo zywa a on mial sile,zeby juz po wyladowaniu w Polsce wyzwac mnie od roznych i sie szarpac (byl niskim,szczuplym czlowiekiem).Na codzien tez dostawal lekarstwa-najczesciej wymieszane z czyms co dostal do popicia ladowaly na mojej twazy.
a ja nie wiem jak w przyszlosci zachowam sie w takiej sytuacji;-(...chocby dlatego, ze odkad skonczylam 8 lat, rodzice nigdy nie opiekowali sie mna...nie martwili, nie dbali, nie czulam, zeby kochali...Historia kazdej rodziny jest inna, moze i te dzieci mialy jakis powod?hm..bardzo trudny temat:(
Może właśnie ten trudny temat pomoże Ci popatrzeć z innej strony
na tą zadrę jaką chowasz w sercu
W Irlandii jest zupełnie inne podejście do domów opieki, ale być może wiąże się to z nieco wyższym standardem oferowanych usług. Miałam okazję widzieć, jak wygląda taki dom od środka i mnie przypominał raczej przytulny hotelik niż obskórny "dom starców". Ludzie, których znam z pracy, mają starszych schorowanych rodziców w takich placówkach i odwiedzają ich w każdy weekend. Seniorzy mają tam dobrą opiekę wykwalifikowanego personelu, są różne kółka zainteresowań, można grać w pingponga czy szachy, ci bardziej sprawni pomagają w opiece nad tymi mniej sprawnymi, dzięki czemu czują się potrzebni. Ja sama nie wyobrażam sobie być ciężarem dla nikogo, mam jedną córkę i nie wiem czy będę miała więcej dzieci - czemu mam ją skazywać na uwiązanie przy mnie skoro są do tego odpowiednie placówki? Druga sprawa, że sporo ludzi nie może sobie finansowo pozwolić na rezygnację z pracy.
Alu, dyskusja w tym wątku sprowadza się do opieki nad ludźmi z dolegliwościami starczymi, takimi typowymi związanymi z wiekiem. I w tym przypadku jestem za opieką w domu. Przeszłam w ubiegłym roku opiekę nad teściami śmiertelnie chorymi. Powiem szczerze, żadna opiekunka nie dawała rady, za żadne pieniądze. To ciężka praca - mówię o osobach leżących. Ja byłam wykończona , może dlatego, że teść zmarł, a po dwóch miesiącach przerwy miałam powtórkę przy teściowej.Mój mąż jest jedynakiem , więc siłą rzeczy byliśmy sami z tym problemem.Ja mogłam się zająć teściami, ale uwierz mi, momentami miałam wrażenie, że wyląduję na oddziale psychiatrycznym.Ludzie chorzy - niektórzy , bardzo się zmieniają w chorobie .
A czasem jest zupelnie inaczej niz sie wydaje.Tobie sie wydaje,ze tam Wszystko "pieknie" ale czy tak naprawde jest?Nie przezylam jeszcze tego z moimi rodzicami-sa jeszcze "mlodzi" ale z tesciami owszem.Moj tesc zmarl kilka miesiecy temu w szpitalu,gdzie spedzil ostatnie 2 tygodnie swojego zycia.Przed szpitalem byl w domu.Mial straszna demencje starcza i kilka innych chorob.Zachowywal sie okropnie chodzil cale noce walil piesciami po scianach,zalatwial swoje potrzeby fizjologiczne gdzie chcial,mnie traktowal jak sluzaca,to ze mnie nieraz wyzwal i udezyl to nic ale zaczal tez podnosic reke na meza.Dobrze wiedzielismy kiedy wie co mowi i wtedy byl najgorszy.To,ze zmarl bylo "wybawieniem".Dodam tylko,ze tesciowa zyje i caly obowiazek zrzucila na mnie,"bo to obowiazek dzieci opiekowac sie rodzicami" i "ona ma pieniadze wiec jak nie bedziemy sie opiekowac to zapisze komus...".Moj maz jest jedynakiem,jest sparalizowany,porusza sie na wozku,wstaje do niego co 2 godziny w nocy ,sam nic nie moze zrobic...Wiem tez jak wyglada wynajecie kogos do pomocy.To sa tez tylko ludzie i czesto dlugo nie wytrzymuja w takiej "pracy".Zawsze myslalam,ze nigdy nie oddam swoich rodzicow,tesciow ale zycie mnie nauczylo,ze nigdy nie mowi sie "nigdy".
Iwonko, tylko nie miej do siebie pretensji. Nie możesz ich mieć. W całym normalnym świecie ludzie wymagający fachowej opieki są pod fachową opieką. U nas niestety tej fachowej pomocy państwo nie zapewnia, a prywatne Domy Opieki są bardzo drogie. I będzie jeszcze taki stan trwał bardzo długo ze względu na system emerytalny.
Ewa a co powiesz że nawet te prywatne nie zapewniają
opieki jak należy!! Kilka takich domów co to o mało nie
mordowali biednych staruszków było pokazane w tv , mam
nadzieję że ponieśli konsekwencje tej niby opieki
A czy w domach rodzinnych tak sie nie dzieje?Jaka medyczna opieke osobie chorej moze zapewnic ktos kto nie jest do tego przygotowany?
Jest na bieżąco kontakt z lekarzem , przychodzi też pielęgniarka środowiskowa
Ala, nie wiem, może u Ciebie to wygląda tak kolorowo, u mnie niestety nie. Lekarz prowadzący na bieżąco informował mnie, żebym oddała teściową , bo z takim przypadkiem - żywienie pozajelitowe, spotkał sie pierwszy raz.
Beato takich spraw nie można nigdy nazywać "kolorowymi"
Nie będę opisywać co działo się w moim przypadku , ale mogę
Cię zapewnić że łatwo nie było, natomiast co do lekarza i przychodzącej
pilęgniarki mam jak najlepsze zdanie
Wiesz, w takich ciężkich przypadkach chyba nigdy nie jest łatwo . Dobrze ,że miałaś pomoc medeczną.
Ja też to oglądałam, normalnie szok! brali dużo pieniędzy i jeszcze biednych ludzi głodzili i bili.
Ja też to oglądałam, normalnie szok! brali dużo pieniędzy i jeszcze
biednych ludzi głodzili i bili.
To są pojedyńcze patologiczne przypadki, a prywatne domy opieki biorą za to grube pieniądze, więc nikomu łaski nie robią.
Alu, takich domów pseudoopieki pokazywali dwa. W Polsce jest Domów opieki tysiące. Nie można generalizować. W domach rodzinnych bardzo często dochodzi do przemocy psychicznej i fizycznej nad starszymi ludźmi. jeśli rodzina jest do opieki zmuszona, to i tak tej opieki nie zapewni. Wtedy lepszy jest Dom Opieki.
Co do pielęgniarki środowiskowej. Owszem przyjdzie, na chwilę. Nie zapewni nawet procenta potrzeb mając zdeklarowanych 2750 pacjentów.
Pielęgniarka opieki długoterminowej - trzy, cztery razy w tygodniu na godzinę, póltorej. To wszystko.
Nie mam pretensji do siebie.Nie mamy dzieci ale jak bedziemy je mieli nie chcemy aby one cokolwiek musialy,bo tak trzeba czy bo rodzicom sie nalezy.Kocham swoich rodzicow bardzo i nie chce nigdy stanac przed takim wyborem.Mama mojego meza jest jego mama i co bedzie nie wiem.
Rozmawiałam kiedyś na podobny temat ze swoją koleżanką i ona mi powiedziała że nigdy by się nie zaopiekowała swoją teściową.,Nawet jakby mąż nalegał , pomimo że go kocha, teściowej pod swój dach by nie wzięła, bo nigdy jej nie zapomni krzywd których od niej doznała.
Dla mnie to nie do pomyślenia,żeby matkę oddać do domu opieki.To jest u niektórych najprostszy sposób pozbycia sie odpowiedzialności,czy obowiązku.Czyż tej matce teraz na stare lata już nic od życia sie nie nalezy,tylko trzeba jej się pozbyć jak szmacianej lalki?!Ja nawet jakbym źle stała finansowo to bym sie matki nie pozbyła.Jaka wdzięczność spotkała tą matkę za jej trud w wychowaniu?!Ja bym taką rodzinę potępiła.Wstyd i hańba!!!!
Nigdy nie potepiaj nikogo Scooby. Nie wiesz jak to jest, jak musisz chodzić do pracy żeby żyć, a mama leZy w łóżku i robią się jej kolejne odleżyny. Zwolnisz sie z pracy? Widziałaś kiedyś odleżyny do kości? A zapewniam Cię, że mogą takie wylecieć w krótkim czasie.
Dlatego myślę, że niejednokrotnie lepiej jest dla samego pacjenta mieć opiekę fachową. Samym sercem nie da się wszystkiego zrobić.
Ewa jeśli dyskusja to dyskusja :) powinnaś wiedzieć że są specjalne
przeciw odleżynowe łóżka i preparaty, a skąd wiem ? mam znajomą
której matka jest już dłuższy czas po wylewie i mają takie łóżko
używają też jakiś specjalnych preparatów i o odleżynach nie ma mowy ,
trwa to za długo aby nie zauważyć że coś jest nie tak ... często ją odwiedzam
Alu, Ewa wie to na pewno. I na pewno wie też , że w pewnych przypadkach mimo starań, odleżyny pacjent ma.Moja teściowa , bedąc w szpitalu, mimo takiego materaca i różnych specyfików przeciw odleżynom, nabawiła się takich , że trzeba je było czyścić chirurgicznie. Raz, że teściowa miała zawsze kłopoty ze skórą, dwa, że powinno się przekładać pacjenta co 2 godziny, czyli zmieniać pozycję.Co z tego, że pielęgniarki robiły to co do nich należało, skoro moja teściowa mimo zabezpieczeń tak się kręciła - celowo, że zawsze lądowała na plecach.Powiedz, kto może sobie pozwolić na to, żeby spędzić przy pacjencie 24 godziny na dobę i pilnować ? Obojętnie, czy będzie to szpital, czy dom, pacjent mimo starań może nabawić się odleżyn.
jeśli ta matka tak dobrze ich wychowała to nad jej opieką nie byłoby kłopotu nie zawsze dobre wykształcenie jest proporcjonalne do okazanej miłości i nauczonego szacunku. Każdy ma inne potrzeby jeśli ta Pani miała potrzebę bycia z dziećmi i one by to rozumiały bo zostałyby tego nauczone to podział oieki na 4 nie wymagałby wiele pracy. Moja ciotka tak z dwoma siostrami opiekowała się matką a była przez jakieś 5 lat przykłuta do łóżka do tego jeszcze z postępującym alzhaimerem.
Z drugiej zaś strony domy opieki nie są takie złe jak się wielokrotnie wydaje moja babcia mieszkała razem ze swoim najmłodszym synem i jego rodziną i w pewnym momencie zmęczona chodzeniem po schodach i ciągłym galimatiasem wywoływanym przez wnuki postanowiła załatwić sobie pokoik w domu opieki powiedziała o tym jak już wszystko załatwiła nie czuła się przez to odseparowana dzieci i wnuki odwiedzały ją równie często jak w domu telefonicznie rozmawialiśmy ze sobą tak często jak chciała a dodatkowo miała opiekę medyczną całą dobę i towarzystwo koleżanek i kolegów w swoim wieku i z tego co wiem była bardzo zadowolona z tego.
Masz racje. Dyskusja niestety sie rozdwoila, bo w zamierzeniu autorki watku mialo byc o starosci, a zeszlo na chorobe, ktora w krotkim czasie unicestwia. Hospicja towarzysza umieraniu z powodu choroby nieodwolalnej,
hospicja nie towarzysza chorobom starosci, hospicja nie towarzysza Alzheimerom, ani demencji.
Bo calkiem inna ich rola .A co do starosci,:to wedlug mnie Ewa63 pisze o tym najsumienniej i najbardziej ludzko jak mozna, bo nie zawsze mozna towarzyszyc i to z roznych powodow.
Braku sily, kompetencji, odpornosci , ale rowniez braku wzajemnosci na milosc, ktorej nigdy nie bylo (pisala o tym Cer., a Ty Alu skomentowalas to jako zadre w sercu z ktora cos nalezy zrobic).
Bijcie gromami jak chcecie, ale niestety dobrej starosci nie zarabia sie przez urodzenie dzieci, to kazdy potrafi,
czy naprawde ktos widzial cudowna babcie, mame, tesciowa odstawiona w niepamiec tak znienacka?
Moi Rodzice od dawna nie zyja, a mnie nie wydaje sie, ze chcialabym obarczyc swoja niechybna staroscia wlasne dzieci, nawet odwrotnie, wcale nie chcialabym, zeby towarzyszyly mi w przykrych i degradujacych
momentach ("pampersowania" na przyklad), co, mam nadzieje nie nastapi. A jesli nastapic juz musi, to
naprawde wolalabym aby robila to pielegniarka, a nie moj syn. Bo taka jest naturalna rola rodzicow, ale nie
dzieci.
To co piszesz Ty i ange jest tym co może i przewija nam się w myślach,
któż z nas chciałby być ciężarem na starość dla swoich najbliższych... chyba nikt
Jednak nie uwierzę że tak chętnie wyprowadzają się starsi ludzie do tych domów
Oczywiście nikt z góry nie zakłada że obowiązkiem dzieci jest opieka nad starymi
rodzicami ale nie zaprzeczycie że jakoś to nasze serce powinno nam to podpowiadać
Jeszcze wracając do tej zadry ,niestety jest to jednak coś negatywnego co zapadło
dziewczynie w pamięć , dlatego mam nadzieję że przemyśli to czytając wpisy w tym
wątku zawarte aby tego nie powielać w swoim życiu
Wiesz Alu co nasuwa mi się po przeczytaniu tego wątku? A to że nie sztuką jest opieka nad osobami które darzyły nas miłością, ale nad tymi do których mamy żal.... to jest sztuka, i szansa na "nowe życie" :)
Wiesz Alu co nasuwa mi się po przeczytaniu tego wątku? A to że nie sztuką
jest opieka nad osobami które darzyły nas miłością, ale nad tymi do
których mamy żal.... to jest sztuka, i szansa na "nowe życie" :)
A ja się wcale koleżance się nie dziwię! przeszła z teściową gehennę odkąd wyszła za mąż za jej syna. Nie jestem zbytnio pamiętliwa, ale jakby mnie ktoś tak traktował jak ją jej teściowa, chyba też bym się nią nie zajęła,nie wiem!
A ja się wcale koleżance się nie dziwię! przeszła z teściową
gehennę odkąd wyszła za mąż za jej syna. Nie jestem zbytnio
pamiętliwa, ale jakby mnie ktoś tak traktował jak ją jej teściowa, chyba
też bym się nią nie zajęła,nie wiem!
No właśnie makusiu, tego się nie wie .Mnie takie coś spotkało, może nie miałam bardzo złych relacji z teściową, były one , no załóżmy - poprawne, ale też nie wyobrażałam sobie, że osobą, od której ja nie uzyskałam pomocy żadnej, ani w momentach, gdy sama leżałam w szpitalu, ani wtedy, kiedy moja córka była mała, będę się zajmować, oddając się tej pomocy bezgranicznie.
Przyszedł taki moment i co? Od pierwszego pampersa, od pierwszego podmycia,od pierwszego worka z kałem- ileostomia, do końca jej dni zajmowałam się tak , jakby była moją mamą. Długo przez gardło jej nie przeszło słowo dziękuję.Mimo to, robiłam to, nawet nie zastanawiając się nad tym.Przeszłam gehennę opiekując się .Dopiero na krótko przed śmiercią, powiedziała mi - " nie odejdę, bo jesteś dobrym człowiekiem". Odeszła po pięciu miesiącach nierównej walki z ciężką chorobą.
Ja powiem szczerze, że nie wiem czy byłabym w stanie opiekować się moją mamą. Ciągle mam przed oczami swoją babcię. Zmarła w domu , ostatnie lata jej życia były koszmarne, babcia uciekała z domu, wychodziła na balkon i stukała do sąsiadów, nie ufała nikomu, oskarżała mamę że ją truje i nie chciała jeść... Przest ten okres zniknął gdzieś obraz miłej kochanej babci, którą zapewne kiedyś dla mnie była. Moja mama była wykończona - fizycznie i psychicznie. Również z finansami było kiepsko - emerytura babci szła na opiekunki - mama jeszcze przez jakiś czas pracowała. Kiedy babcia zmarła mama powiedziała, że ona nie chce być takim ciężarem i jak już nie będzie miała kontaktu z rzeczywistością mamy ją oddać do Domu starców.
To nie takie proste. To tzw. Domu Starców, nie oddasz osoby z którą nie ma kontaktu .
Takie osoby umieszcza się w DPS (Dom Pomocy Społecznej) dla osób z zaburzeniami psychicznymi, ale najpierw należy wykazać że nie ma mozliwości opieki nad taka osobą no i na miejsce w tej placówce tez się sporo czeka, koszty pomijam.
Właśnie , taką sytuację ma jedna z koleżanek biorąca udział w tym wątku ,
ujęłam to pisząc do niej na pw podobnie jak Ty tu piszesz
Choć może jest to takie "wyświechtane " hasło .. ale wierzę że dobro zawsze powraca
Alu łatwo jest tak pisać gdy nie ma się bagażu złych wspomnień i doświadczeń które zamieniają serce w kamień,nie lubie a może nie umie się wywnętrzniać przed obcymi ale powiem że moje zycie z teściową było koszmarem ,nie usłyszalam dobrego słowa od niej,gdy ją częstowałam obiadem to chodziła i opowiadała że cały tydzień była chora boją trułam,z dwójką dzieci jeździłam do pracy miałam taką możliwość a ona siedziała w domu (nie stara w wieku 50 ciu lat gdy przychodziły rachunki za prąd gaz to mówiła płaćcie macie dzieci mi mogą wyłączyć,dodam że my mieliśmy jeden pokój ona trzy
grała glośno radiem gdy dzieci spały, nieraz podnosiła na mnie rękę myślę że wystarczy
dziś ma 75 lat wyprowadziła sie 15 lat temu do kolejnego męża ,który to pan zmarł ,teściowa zniedołężniała a ja nie umie wykrzesać w sobie iskry współczucia ,dodam jeszcze że mam u siebie mame którą sie opiekuje i pytam czy mam obdarzyć opieką również teściową która w porównaniu z mama była potworem nie potrafie
Wiesz, to jest bardzo trudne pytanie. Ja wiem jedno, nie potrafifiłabym opiekować dwoma osobami jednocześnie.Po prostu, dla mnie jest to fizycznie niemożliwe.Opiekując się jedną osobą, ciężko chorą , byłam potwornie zmęczona.trwało to pięć miesięcy i powiem szczerze, że gdyby to miało trwać dużo dłużej nie wiem, czy bym się nie poddała.
Nie wydaje mi sie, abys musiala poczuwac sie do obowiazku opiekowania tesciowa. Kazdy dostaje to na co zasluzyl. Nie warto przejmowac sie opiniamii ludzi, ktorzy nie znaja sytuacji.
Ja ze swojej strony nie chcialabym, aby opiekowal sie mna ktos z mojej rodziny, kiedy zniedoleznieje, ale sama czulabym sie w moralnym obowiazku zaopiekowac bliskim, ktory tej pomocy wymaga. Nie mniej jednak nie potepilabym nikogo, kto nie jest w stanie udzwignac ciezaru opieki nad osoba bliska.
no wlasnie....dlatego czytam i czytam i czytam to wszystko co piszecie..i nadal nie wiem jak kiedys w przyszlosci zachowam sie w stosunku do swoich rodzicow-nie powiem ze NA PEWNO ani nie powiem tez ze NIGDY. Ludziom "na zewnatrz" moze sie wydawac ze w takiej rodzinie wzystko zawsze bylo jak sie nalezy,przeciez rodzina jakich wiele!-takim dobrym przykladem moze byc moj dom rodzinny...o ktorym pani psycholog powiedziala "Magda, Ty nie masz domu,Ty masz po prostu miejsce zameldowania..."
Dlatego Magdo nie warto przejmowac sie opiniami osob postronnych, ktore moralizatorsko wyrazaja swoje swiete oburzenie.
nie przejmuje sie;)ale zycie przeleci nawet nie wiaodmo kiedy i byc moze czlowiek stanie przed takim dylematem wlasnie...hm...no zobaczymy jak to bedzie;)
Madziu musisz sama przyznać że nikt nie moralizuje Twojej sprawy
nawet nie ma prawa! tylko Ty sama możesz wyciągnąć jakieś tam wnioski
z tego co czytasz Jak tu już ktoś wspomniał podejscie do opieki nad starszymi rodzicami
to jakby tradycja rodzinna aby tak czy inaczej postępować
Ja tylko mam taką cichą nadzieję że to właśnie Ty zmienisz to co Ciebie spotkało
wiele osób wypowiada się co sobie wyobraża w przyszłości w stosunku do swoich bliskich jednak dopóki nie staniemy z tym wyzwaniem twarzą w twarz to sami nie wiemy jak się zachowamy i uważam że za nasze decyzje nikt nas nie powinien oceniać. Wydaje mi się że bez problemu zaopiekuję się moimi rodzicami gdyby tego potrzebowali choć jak wielu ludzi mają swoje wady i zalety prawdopodobnie przyjdzie mi też pomagać przy teściowej bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić aby pomagał jej w potrzebach fizjologicznych mój mąż czy jego brat choć jestem świadoma że będą mieli do pomocy opiekunkę bo ich na to stać to taka osoba nie będzie przy nich 24h na dobę ale jak to będzie nie wiem choć temat jest dość bliski.
Wrócę jeszcze raz do mojej babci w domu spokojnej starości mieszkała kilkanaście lat i naprawdę była szczęśliwa "imprezowała" z tymi swoimi znajomymi ile mogła, kiedy z nią rozmawiałam lub do niej przyjeżdżałam zawsze jakaś koleżanka lub kolega popijał kawkę czy nalewkę, miała w rodzinie dwóch kierowców ja byłam jednym z nich jak potrzebowała gdzieś jechać i jedno z nas mogło ją tam zawieźć to zawoziło czasami nie prosiła wolała pojeździć autobusem, zmarła dość szybko 8 lat temu martwica nóg których nie dała sobie amputować jej schyłek nie był fajny na szczęście krótki, obserwowałam jego codzienny postęp, a jednak patrząc z perspektywy dziękuję jej w duchu że podjęła taką decyzję bo była kobietą silną, apodyktyczną i energiczną jak utknęłaby na wózku wpędziłaby do grobu wszystkich którzy by się nią opiekowali. Pozostała w mojej pamięci ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami tworząc pozytywny obraz.
Mam też znajomą z wyglądu i zachowania taka trzpiotka, wesolutka zadbana seksowna babeczka a jest wolontariuszem w hospicjum dla ludzi starszych, pracuje tam charytatywnie raz w tygodniu i powiem Wam że gdy się o tym dowiedziałam, bo jak większość wolontariuszy się tym nie przechwala, byłam pełna podziwu nie wiem czy miałabym tyle cywilnej odwagi by się tego podjąć zetknięcie z fizjologią i chorobą kogoś bliskiego kogo darzy się różnymi silniejszymi bądź słabszymi uczuciami to zupełnie inny wymiar niż podejście do osoby zupełnie obcej często przez chorobę antypatycznej i przelewającej swoje cierpienie na otaczających ją ludzi.
Szkoda że czasem tak łatwo przychodzi ocena innych ludzi. Ja ostatnio troszkę byłam w temacie, ponieważ moja mama na zmianę z ciocią zajmowała się swoją mamą (89lat) po wylewie. Początkowo mama zajmowała się babcią sama przez trzy miesiące. Dopiero po tym czasie (kiedy moja mama przypłaciła to ciężką depresją), siostra po wielkich negocjacjach zdecydowała się, że też będzie uczestniczyć w opiece nad babcią. I w ten sposób babcia (przez dwa lata) po 2 tygodnie mieszkała u mojej mamy i dwa tygodnie u cioci, pomimo że miała swój kąt i można by było na zmianę do niej jeździć (babcia miała 3 dzieci, ale syn od razu odmówił wszelkiej pomocy). W babci mieszkaniu mieszkał cioci syn z żoną i córką i choć babci pokój był nadal wolny to jednak nieco się tam pozmieniało, tak jakby wiedzieli że babcia już do nich nie wróci...
Moja mama nie mogła zajmować się babcią przez cały czas ponieważ sama była poważnie chora na ciężkich lekach i na dodatek mój tata ze stwardnieniem rozsianym, który też wymagał pomocy w wielu sytuacjach, częstych wizyt u lekarzy, zabiegów itp. Babciny wylew tata przypłacił częstszymi rzutami swojej choroby, co niestety prowadziło do coraz większego wyniszczania organizmu.
Nie mogłam na to patrzeć. Będąc w sprzeczności z samą sobą, kochając babcię i swoich rodziców nad życie, zaproponowałam rozwiązanie (które tak wielu bulwersuje), które przede wszystkim miało uchronić babcię przed przerzucaniem jej z miejsca w miejsce, bo nie zasługiwała na to, a z drugiej strony moich rodziców (też już nie takich młodych), którzy niknęli w oczach.
Starszy człowiek potrzebuje spokoju i własnego kąta by mógł godnie dożyć schyłku swojego życia. Tak też powiedział lekarz psychiatra, który prowadził babcię. Ciocia była oburzona i stwierdziła że absolutnie się na to nie zgadza, jak to matkę oddać do domu starców... ale też nie wyobrażała sobie wziąć babcię do siebie na stałe i tak w koło Macieju.
Babcia zmarła w listopadzie zeszłego roku. Jestem przekonana że gdyby przez okres swojej choroby miała świadomość co się rozgrywa za jej plecami, nie dopuściła by do tego. Nigdy nie chciała nikomu wchodzić w paradę i być dla kogoś zawadą (to są jej słowa). A jej dzieci może w dobrej wierze, bo tak zostały wychowane, opiekowały się nią, choć tak na prawdę babcia znając sytuację by chyba tego nie chciała.
Dlatego czytając wszystkie posty, myślę sobie że zbyt łatwo jest ferować wyroki i oceniać postępowanie innych, nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności. Wiele osób patrzy na sprawę schematycznie, stereotypowo i powierzchownie, nie mając bladego pojęcia co kimś kieruje podejmując tak trudną decyzję jaką jest oddanie rodzica do domu opieki. Nie znają całej sytuacji od podszewki, ale potrafią przypiąć łatkę wyrodnego dziecka. Przykre to...
nie wydaje mi sie, zeby tu chodzilo o wyciaganie wnioskow, nawet o tym nie mysle, ale przez ten watek zaczelam sie zwyczajnie zastanawiac jak by to bylo w moim domu z moimi rodzicami?a co zrobie?jak sie zycie ulozy?jakie bede miala mozliwosci?jakie uczucia?czas pokaze.........-z jednej strony wydaje mi sie, ze nie przelamie sie i nie bede w stanie zajac sie rodzicami (szczegolnie mama..... ), z drugiej zas..znajac siebie....sumienie i serducho nie pozwola mi olac ich;-)choc....od 34 lat ja jestem sama ze soba, musze sama sie o siebie martwic, troszczyc, sama ze soba spedzac czas, walczyc ze swoimi slabosciami, dbac o siebie itd itd.....a oni zawsze mieli i maja siebie-i nie maja bladego pojecia o tym co ja czuje od tych 34 lat...
a jak bedzie?zycie pokaze....;)
Dobrze że własnie ten wątek skłonił Cię do przemyśleń
Czasem życie pisze nam takie scenariusze o których nawet byśmy nie pomyśleli
wcześniej
Ja ze swojej strony życzę abyś wybrała to czego sama chcesz i co pozwoli
Ci pozbyć się tych niewesołych wspomnień, choć wiem że to niełatwe
Powiedzcie mi, jesli wiecie, jak sie maja takie rzeczy od strony prawnej?
Czy mozna kogos "umiescic" w Domu Starcow, wbrew jego woli, czy tez trzeba go przedtem ubezwlasnowolnic?
Każde umieszczenie kogoś gdziekolwiek wymaga jego świadomej zgody na piśmie.
Jeśli demencja starcza jest bardzo zaawansowana, wtedy trzeba starać sie o ubezwłasnowolnienie sądowne. Wtedy podpis składa opiekun prawny.
Żeby osobe ubezwłasnowolniona gdziekolwiek umieścic należy mieć pozwolenie sądu. Mam w niedalekiej rodzinie taki przypadek i dopiero po pozwoleniu sadu mogli z ta osoba cokolwiek zrobic.
Jesli ktos jest opiekunem prawnym to może podejmować decyzje tylko w codziennych sprawach. Wszystkie powazniejsze musi zatwierdzić sad po zaopiniowaniu przez kuratora sadowego i MOPS.
Aluś, po co to wtykanie nocha w cudze sprawy?!
Nie ma to jak żyć choć przez chwilę cudzym życiem?!...
Przeczytałam Twoje wszystkie odpowiedzi-pouczenia i właściwie nasuwa się jedno, że masz zadatki, żeby w domu starców wylądować...
I nawet fotki z wieczoru panieńskiego nie pomogą lub pozostaną tylko takowe...
No super ! ulżyło Ci :)
Nikogo nie zamierzałam pouczać!! a wtykanie nosa w cudze sprawy
to nie w moim stylu !!
Każdy ma prawo do kierowania swoim życiem !!
O moją starość się nie martw , nikt z nas tak naprawdę nie wie jak
ta jego starość będzie wyglądać , również Twoja
Alu, chyba w zalozeniu mial to byc watek moralizatoski, a z cala pewnoscia wcale nie! dyskusyjny .
Bajka kazdego zycia jest calkowicie inna bajka od poprzedniej i nie wszystko da sie zapomniec i nie nad wszystkim mozna sie pochylic.
Starosc nie jest, wedlug mnie, zadnym absolutem samym w sobie, absolutem jest zycie ktore przezylismi z bliskimi, czy naprawde piec do ktorego nie wkladamy opalu powinien nas ogrzac z powodu daty kalendarzowej zimy? Dla mnie wyniklo z Twojego przekazu, ze najwazniejsza rzecza jest zapominanie o tym co najgorsze, ze czlowiek osiagnac moze czlowieczenstwo tylko przez fakt, ze zapomnial o krzywdach wlasnych. Nawet jak mu pokiereszowaly zycie.
Przedszkole , jest tak samo dobra forma wprowadzania w zycie jak Dom Starosci w ktorym powolutku
rozstajemy sie z tym nad czym juz zle panujemy .Oczywiscie i ani przedszkole, ani Dom Staruszkow nie sa zadna kara, bo po prostu cos trzeba nauczyc sie zaczynac i cos trzeba nauczyc sie konczyc.
Alu, powtarzam, ze mowie o starosci, a nie o chorobie naglej, strasznej, bo wedlug mnie to calkiem inny juz temat.
Dlaczego miałabym nie odpowiedzieć :)
Jak już zaznaczyłam każdy kieruje swoim życiem
Ja tak twierdzę i twierdziłam zawsze, dlatego nigdy nie przyszło
mi do głowy aby moją mamę kierować do takich lub podobnych w działaniu domów
, byłam z nią do końca choć było momentami bardzo ciężko
Natomiast jeśli chodzi o moją opinie o trudnych relacjach ( takowe wzbudzają jak widzę
najwięcej kontrowersji) to moje zdanie jest takie , nie zawsze warto odcinać się zupełnie
bo choć może wytarty to slogan ...dobro jednak powraca
Jeśli jednak niechęć jest tak duża że nie potrafimy się przemóc , trudno... tylko jest jedno ale
.... czy potem nie będą nami targały zwyczajne wyrzuty sumienia !
Nie moralizuję , ja mam właśnie takie a nie inne podejście
do tematu , chyba mam prawo:) natomiast jak ktoś to odbiera jego sprawa
Oj kwiatek, kwiatek, bardzo złośliwy ten Twój post. Moim zdaniem nie powinnaś się martwic o starośc Ali, ale raczej o swoją, bo nie wiadomo gdzie kto wyląduje i czy w ogóle doczeka starości. Nie wiem co masz do tych zdjęc, ale mnie się bardzo podobały:)
Kwiatku, nikt tutaj nie wtyka nosa w nie swoje sprawy. Każdy temat można tak określić. Jeśli jakikolwiek problem będziemy tutaj poruszać, to będą podawane przykłady z życia innych. Inaczej skąd bralibyśmy porównania?
Uważam też, że Ala nie poucza nikogo na siłę, nie narzuca swojego zdania. Przeczytaj jeszcze raz wypowiedzi Ali, może zobaczysz Jej głębokie przekonanie, że ludzie starzy potrzebują miłości od swoich bliskich. I myślę, że to właśnie Ali serce podpowiada, że starość chce być wśród najbliższych.