Dzisiaj rano moja kochana córeczka zaraz po obudzeniu powiedziała: mamusiu to Ty poleż, a ja z tatusiem zrobię Ci kawę. Mała ma 3 latka więc nie ma szans, by sama ją zrobiła, bo wszystko niebezpieczne jest poza jej zasięgiem więc spokojnie czekałam na kawę. W kuchni mąż z dzieckiem robili kawę. Kiedy mój ukochany stawiał czajnik z wodą na gaz moja pociech wykorzystała chwilę, kiedy tata stanął do niej tyłem i do mojej kawy dosypała pół pieprzniczki pieprzu, który zawsze stoi w rogu mebli, bo mąż często go używa. Tatuś niczego nie zauważył bo zarówno kawa jak i pieprz są ciemne. Gdy woda się zagotowała mąż zalał kawę i razem z dzieckiem przynieśli mi kawę. Ja wrzątku nie piję więc poczekałam, aż kawa przestygnie. W międzyczasie mała chciała żebym jej przeczytała bajkę. Zapomniałam więc o kawie. Przypomniała mi o niej Marta pytając czemu nie piję kawy. W momencie kiedy brałam kubek ona zwiała. Myślałam, że może poszła po coś do zabawy, ale nie. Ona schowała się za zasłoną i czekała. Ja napiłam się kawy i mało mi oczy z orbit nie wyszły. Matko jedyna jak ta kawa paliła. A dziecko za zasłoną hihihihi. Pytam się jej: kochanie dodałaś coś mamusi do kawy? ona na to: tak trochę pieprzu. Mąż zdziwiony nie chciał mi uwierzyć. Dopiero jak nad miską (żeby dowodu nie stracić) wylewałam resztę mojej kawy pokazałam mu masę pieprzu to się za głowę chwycił.
Czy Wasze dzieci też mają takie szalone pomysły? Podzielcie się swoimi przeżyciami:)
To Ci numer wycięła, hahhaaaa , pewnie widziała na jakimś filmie;)) Ach te dzieciaczki :)) Ja czekam jak Zuzia podrośnie, to będzie model dopiero;))
A żeby wiedziała jak smakuje kawa z pieprzem dałam jej spróbować:) Była to kawa zbożowa więc mogłam to zrobić. W momencie kiedy upiła mały łyczek stwierdziła, że już nigdy się pieprzu nie dotknie.
Hi,hi,charakterek jak u mojej wnusi Karolinki (trzy i pół)-ciągle jakieś mniej czy bardziej szalone pomysły.
Gdy moja żabka miała 2 latka oglądałysmy razem gazetkę z moda.
Gdy doszłam do działu bielizny mała wypaliła "Mama patrz Pani pupę wietrzy ".
Dzieci maja różne pomysły. Często z niewiedzy. W tym przypadku wiedziała co robi i zrobiła to dla żartu. Powinnaś z nią poważnie porozmawiać, że zrobiła Ci tym wielką przykrość. Mimo wczesnego wieku widać, że dużo rozumie. Dobrze zrobiłaś, że dałaś jej skosztować i dziecko zrozumiało swój błąd.
As ona zrobila mamie zart, kawal. To bardzo inteligentne jak na trzy-letnie dziecko. Nie trzeba zabijac w niej poczucia humoru. Oczywiscie trzeba jej wyjasnic, ze z zartami trzeba uwazac ale nie przesadzajmy z ta wielka przykroscia.
Zgadzam sie hehe...Moj syn nic mi takiego nie wystrzelil ale kiedys jadl sniadanie przystole nie pamietam platki czy cos takiego i dorwal w kuchni maszynke do golenia i wygolil se na glowie 3 placki. Ja przychodze nie dosc ze wygladal jak laciaty to jeszcze wszystko w sniadaniu hahahah..
Wiem, że to miał to być żart ale powinna wiedzieć, że mamie sprawiła tym przykrość. Przynajmniej ja bym to tak zrobiła gdyby moje dzieci tak zrobiły.Wiem, że jest bardzo inteligentna. .
No i przekonała się jak smakuje jej żart - przecież popróbowała kawy. A to chyba najbardziej wychowawcze odczucie...
Hmmm....to moze mala odkrywczyni nowych smakow kulinarnych.Osobiscie bardzo lubie czekolade z zielonym pieprzem wiec moze i kawa nie bylyby zla:)
Z małą ilością pieprzu mogłabym zaryzykować, ale nie z łyżką:)
Moja córka dar do gotowania to już od dziecka miała:) zawsze lubiła bawic się w kuchni , wyciągała łyżki i garnki i udawała że gotuje. Kiedyś wsypała sól,cukier i kaszę manny do jednego z garnków, wlała swój soczek z butelki i mieszając łyżką gotowała zupę.
Jak się pluskała w wannie to wszystkie płyny i szampony chowałam, bo zaraz wylewała.Grzywkę też sobie wycięła do łysego prawie:)
Mały jest inny od niej , dużo grzeczniejszy, jedyne co mi spsocił to nalał herbaty do donicy z kwiatkiem który stoi na podłodze i zrobił breje, wymazał podłogę , dywan i siebie.
Raz wysypał sobie całą cukierniczkę cukru do miseczki z zupą .
Oczywiście ciągnie go do kontaktów, ciągle coś przy nich by grzebał.Dlatego w całyn domu wszystkie kontakty mają założone zaślepki.
U mnie córka dopiero w tym roku chciała sobie włosy nożyczkami uciąć sama na grzywce. Całe szczęście nie dużo i bardzo nie było widać. Tylko w jednym miejscu włosów było cieniej.
Moj syn ma dopiero roczek i jeszcze nic nie odwalil, ale mama mi kiedys opowiadala, ze ja jak mialam 6 latek, a moja siostra roczek to miala nas pilnowac babcia i wyszla na kilka minut, i to mi wystarczylo. Siegnelam mamy kosmetyki do malowania i tak ja zmazalam szminka i cieniami, ze jak babcia przyszla, a tak wyszlo, ze razem z babcia weszla mama to sie za glowe zlapaly bo szminka i cienie byly wszedzie nie tylko na buzi i bluzce siostry.
A mi tato opowiadal ze ja i moj beat wzielismy gwozdzie i po plycie winylowej jedzilismy i spiewalismy a w tamtych czasach by trudno do dostac Bee Gees :))
mój szwgier z siostrzenica (Ulka ma 4 lata) miał jeszcze inną przygodę. Kiedy jej starszy brat oglądał Shereka ona niepozornie bawiła się słuchając jednoczśnie filmu. Nazajaturz wybrała się z tatą do supermarketu, z racji długich kolejek i zniecierpliwienia kiedy tata pakował zakupy mała na głos wypaliła "pośpiesz się stary ośle"
Moja córka zawsze miała pomysły - i realizowała je natychmiast, bez względu na konsekwencje.
Jak miała 2-3 lata - poszła do cyrku...sama (tzn z kolegą 5-letnim) bez butów.
Od rana marudziła, nie chciałam jej pozwolić, a coś tam było do zrobienia, miałyśmy isć później.
Jako, że się stawiała - buty schowałam do szafy na najwyższą półkę.
I nie wiem czy by sie wydało, bo byłam święcie przekonana, że siedzi w pokoju i obrażona sie bawi - gdybym nei przyuważyła jej przez okno w kuchni - jak już wracała.
Innym razem - miała 5 lat, razem z koleżanką z podwórka, córka lekarza, lat 2 poszły do szpitala (po drugiej stronie ulicy) pojeździc windą. Zapakowały cały wózek dziecinny tej młodszej lalkami i poszły.
Zauważył je ochroniarz i poznał lekarskie dziecko - i przyprowadził do domu. Dobrze, że poznał, bo zestresowane dziewczyny pewnie nie wiedziałyby jak się nazywają...
A był to moment - teść został z córką, ona poszła na podwórko (bardzo wcześnie wychodziła sama), on za chwilę za nią - dziecka nei ma - i już biegał dookoła bloku i szukał, gdy zobaczył nadchodzącego ochroniarza...
Witam.Największym teraz problemem mojego 5 letniego Marco jest jak weżmiemy choinkę do Polski na święta żeby Mikołaj miał gdzie położyc prezenty.
wow no to zeczywiscie dobre numery hehe
Pamiętam jak byłam niedużą dziewczynką może z 10 letnią razem z bratem i kuzynem zrobiliśmy sobie zabawę. Była w domu wysoka szafa z ozdobnym wieńcem u góry i z dużą szufladą. Wyciągnęliśmy tą szufladę założyliśmy na wieniec szafy jakiś sznur, weszliśmy do szuflady i zaczęliśmy ciągnąć żeby podjechać do szafy. Niestety to szafa do nas "podjechała" a raczej pochyliła się i na całe szczęście dla nas oparła się na belce bo chyba w innym przypadku dziś bym z Wami nie klikała.
Moje dzieci też miały niesamowite pomysły ale o tym innym razem.
Jak moja siostra była mała rodzice kupili szafkę na buty. Siostra nagle zaczęła płakać i mnie wołać. Jak przyszłam ta szafka była przewrócona, a ona leżała pod tą szafką.
No to mi teraz cos przypomnialas. Nie wiem moze mielismy wtedy 6 i 7 lat z bratem, mama w sklepie pracowala ( to byla sobota) tato na zakupach. A w przdpokoju byl piec od centralnego, to my z bratem zaczelismy sie bawic swieczkami i podpalilismy chate a bylismy zamknieci w mieszkaniu razem z psem!! Ucieklismy do drugiego pokoju ( bo byla tylko dwa ) razem z psem. No i sasiadka cyganka czula dym i biegala po miescie za ojcem zeby chate otworzyc hehe... Wszystko dobrze sie skonczylo tylko ze wlasnie swieżo remontowane mieszkanie bylo
Nawiązując do pożarów, kiedyś mieszkałam na wsi i nie było materaców w łóżkach tylko sienniki. Te sienniki miały tak pośrodku otwór do napychania świeżej słomy no i na codzień do przeruszania jak się za mocno uleżało czy poprzesuwało. Otóż jedno z moich dzieci w tym otworze rozpaliło ogień, na szczęście inne zaalarmowały i udało się zgasić ogień w zarodku.
Jako, że moje dziecię jest jeszcze małe póki co wszytsko przede mną, ale pracując w domu dziecka zawsze o 16 były tzw. odrabianki-cała grupa odrabiała lekację. I zdarzyło się tak, że wychowawca wchodzi do świetlicy na odrabianki, a tam na stole kartka "Jesteśmy w salonie Fiata" i nikogo na sali. Dzieciaki były pochowane po swoich pokojach i czekały co dalej. To "jesteśmy w salonie Fiata", było wzięte z jakieś reklamy, którą ogladali. Oczywiście pojawili się na odrabiankach, a w nagrodę za dobry pomysł i poczucie humoru dostali po 5zł do kieszonkowego. A kiedyś moja grupa (tzw. karna-same wywijasy)jak przyszła stażystka do pracy wmówili jej, że chipsy i cola, które są w kantorku są dla nich i p. Magda zawsze im daje (zawsze ich częstowałam ale nie dawałam paczki)panienka wydała MOJE smkołyki, dzieciaki zjadły. Jednak tak dali jej do wiwatu, że po godzinie zostawiła samą grupę i tak jak stała opuściłą DDz., wtedy na dyżur ściągnęli mnie. Jaki był popłoch i panika jak dzieciaki, które zjadły moje chipsy i zapiły moją colą mnie zobaczyły. Ja nawet bym nie zauważyła, że brakło tych rzeczy,( pomyślałabym, że zjadłam i wysłałabym po nowe)gdyby nie to,że dzieci przyszły do mnie z nową paczką i całą colą. Zapytane dlaczego to dla mnie przyznały się, że wmówli młodej pani, że ma im wydać, ale nie przypuszczali, że po pierwsze da, a po drugie, że tak szybko będą musieli odkupić:-)za to, że odkupili,wspólnie zjedliśmy chipsy i zapiliśmy colą:-) takich różnych historii z udziałem grupy, do której nikt nie chciał przyjść na dyżur mam mnóstwo, łącznie z taką, że kiedyś jak za to, że tzw. "Czepiałam" się o coś wyniesli mnie z sali i kazali poczekać na zewnątrz jak się uspokoję i przemyślę;-)hmm, kij ma dwa końce a dzieci szybko się uczą:-)
Zdolniacha z Marty :) Młode też tak koło 3 lat bardzo grzecznie bawiły się w łazience. Ja zachwycona jakie mopje dzieci są grzeczne radośnie wyciągnięta na kanapie czytałam książkę. Nagle Tucha przyszła zapytać czy może malować paluszkiem tak jak Michaśka. Nie widziałam przeszkód, dziecię oddaliło się uradowane. Po kilku minutach weszłam do łazienki, ponieważ cisza była już nadto podejrzana, a tam... Młode malowały paluszkami! Wywlekły wszystkie moje kolorowe kosmetyki i malowały drzwi. Pół godziny zajęło mi płakanie ze śmiechu, w końcu sama pozwoliłam. Od tamtej pory pytam dokładniej zanim się zgodzę :) Ja jako dziecko zgubiłam jeden but przy -15stopniach i wracałam ponad kilometr do domu w jednym bucie. Babcia się nieco zdziwiła:)
hahahahahaha
U mnie też najgorsza jest cisza. Nigdy nie wiadomo z czym dziecko wyskoczy.
Mój brat w takiej ciszy - jaka ja wtedy byłam szczęśliwa, że niczego nie chce (on miał wtedy kilka miesięcy, ponad pół roku - w każdym razie w pozycji stojącej w łóżeczku, ja koło 8 lat, mama zostawiła nas samych w domu) - wymalował chińską kredka świecową -czerwoną- ścianę przy łóżeczku. Nic nie pomagało - ani szorowanie, ani drapanie, ani malowanie - ta czerwień wychodziła..
Nie wiem jak to sie udało i czy udało się to zlikwidować, czy trzeba było zbijać tynk - tego nie pamiętam już...
A wiesz co ja robilam rog sciany zjadalam do tej pory czuje ten smak i zapach.
Mój Synek jest jeszcze za malutki, ale ja będąc dzieckiem, miałam może ze 6 - 7 lat próbowałam czy da się obciąć nożyczkami do paznokci duży palec u ręki :) A jak się pojawiła krew, to żeby mama na mnie nie krzyczała, schowałam rękę do kieszeni. Niestety "sprawa się rypła", bo na schodach po których schodziłam z łazienki do mamy do kuchni pojawiły się jakieś podejrzane ślady :))
Przynajmniej mam nauczkę dla siebie, że nie mogę zostawiać na wysokości rączek mojego Smyka jakiegokolwiek niebezpiecznego przedmiotu :)
Moj kuzyn wsadzil palca w maszynke do miesa hehe i zeby nie dostac ( wiadomo co) powiedzial ze lubi ten bol hehehe
Moja starsza córka najpierw obcieła włosy lalce (miała nadzieję,ze jej odrosną),a po kilku miesiącach podcięła swoją grzywkę,a włosy ...schowała do kredensu.
Koleżanka opowiadała,że zszyła kiedyś śpiącej babci pierzynę z siennikiem (jeden z licznych jej wyczynów)