Witajcie,
Pisze tak trochę w nawiązaniu do wątku Czesława o tanim jedzeniu.
Czy wam tez tak uciekają pieniądze czy ja nie umie gospodarować. Mamy na miesiąc 3000 zł, jest nas trójka ja, mój facet i 12 letni syn, no i jeszcze mały pies kundelek. Ograniczam wydatki jak mogę a i tak ciagle mi brakuje kasy. Jak wracam do domu z sklepu zaglądam do portwela pierwsza mysl ktoś mi chyba za mało reszty wydał przecież przyniosłam tylko 1 reklamówke i to nie pełną. Liczę nie zgadza sie tyle wydałam.Naprawde niewiem jak to wszystko ogarnąć.Spora część wydatków to opłaty
- czynsz 250
- prad 70
- gaz 50 co drugi miesiąc
- internet 60
- telefon stacjonarny 25
- komórka moja 60
- komórka lubego 50
- rata za kredyt 450
Może macie jakieś sposoby na uciekajaca kasę .To jest obłęd a jeszcze teraz młodemu trzeba kupic ksiązki na nowy rok szkolny będzie z jakieś 500 złotych. Dobija mnie to, ponieważ ze względu na ciąże siedze w domu ( płatne 100%) szukałam nawet jakiegos chłupnictwa , ale wszedzie jakieś zaliczki wpłacic albo poprostu MLM, jednym słowem nawet nic dorobić nie idzie.
Pozdrawiam
Andzia005
Ja Ci sie nie dziwie,bo ogólnie pensje stoja w miejscu a żywność idzie w górę.Ja mam tylko męża i mamy około 2200zł na miesiac. Opłaty; kredyt 200zł, telefony 60zł
prąd 120zł
kredyt 105zł internet 50zł
gaz50zł.To już jest 580zł.
W tym moja praca nie pewna,niewiem kiedy przestanę pracować,bo zakład w upadłości. Aha jeszcze zapomniałam: wywóz nieczystości: 45zł,wywóz śmieci 15zł. I tak to zsumować wychodzi około 680zł. Więc też zaciskam pasa i jakoś udaje mi się przeżyć do 10 każdego miesiąca.Ale nic nie mogę odłożyć na kupkę,a przecież trzeba jeszcze kupić opał na zimę. Jedynym moim sposobem jest to żeby gotować obiad na kilka dni,np na dwa i to na jedno danie,bo jakby codziennie robił ziemniaczki i jakieś mięsko to zapewne na długo by ta pensja nie starczyła.
Co Ci moge radzic to zlikwidowanie telefonu stacjonarnego. Skoro obydwoje macie komórki to moim zdaniem jest zbedny (ja w takiej sytuacji zrezygnowałam).
Ksiazki dla dziecka - popytaj po znajomych, poprzegladaj ogłoszenia bo uzywane sa tańsze. W moim miescie sa punkty w których mozna sprzedać uzywane podreczniki lub kupic potrzebne. Rozejrzyj sie u siebie bo moze tez cos takiego znajdziesz. Zwróć tez uwage na przybory szkolne - te z wizerunkami postaci z bajek sa drozsze bo dodatkowo płacisz za prawa autorskie do wizerunku.
Zakupy spozywcze staram sie robic raz na jakis czas a większe. W Biedronce i innych marketach mozna bardzo tanio kupic make, makarony, kasze itp. a jesli na promocji jest cos co stale uzywam to o ile mozna to przechowywac to kupuje na zapas. W okolicznym sklepiku kupuje własciwie tylko chleb (wszystko maja tam droższe). Zwróc uwage na różne słodycze, jogurciki itp. bo tedy czesto ucieka duzo kasy
U mnie w domu mieszkaja 3 dorosłe osoby i dziecko i mamy ok 2200 dochodu w sumie. Poza kredytem to nie widze u Ciebie nadzwyczajnych wydatków. Mozesz jeszcze oszczędzic na telefonach (oczywiście po wygaśnieciu dotychczasowej umowy). U mnie wszyscy mamy komórki ale na kartę. Doładowujemy w zasadzie raz na 3 miesiace za 50zł (zeby przedłuzyc waznośc - mi taka suma spokojnie wystarcza). Jesli potrzeba można częściej.
Jak patrze na wasze rachunki to małe mi się wydają przy moich. Może ktoś się zamieni na moje ???
750 wynajem
110 czynsz
150-160 woda + ścieki
150 czasem dochodzi do 200 prąd
150 nawet do 400 za gaz - ze względu na ogrzewanie gazowe mieszkania i wody
80 zł komórki cyfra 50 zl bo tu kablówki nie ma
500 no jeszcze kredyt bo my głupie ludzia i musieliśmy ale coż to już dłuższy temat.
to moje opłaty. Ja również szczędze jak moge ale kasa ucieka jak może na wszystkie strony. No jeszcze papieruchy mojej brzydszej połowy ja nie palę. Alkoholu nie pijamy. Oszczędnośc to dla mnie mrzonki nie wiem jak bym się starała to i tak nie zawsze styknie. Nie wiem na czym oszczędzać jestem JA ON i 2 małych dzieci. Aaaaaa i do ego sterty prania haha. Jedzenie jest tak drogie że nie wiem jak można zaoszczędzić. Staram się wykorzytąć wszystko na maxa i jeszcze przetwory od mamy i teściowej. Faktycznie słodycze to złodzieje pieniędzy ale cóż zrobić jak dobre i tak się chce choć i tak myślę że nie wydaje na nie kroci.
aa jeszcze jest internet 45 zł ...... bez niego jak bez ręki.
Dagusiu, a dlaczego tak dużo wychodzi Wam prąd?
Mam piekarnik elektryczny może dlatego. Do tego sprzęt też nie najnowszej generacji.
Witaj! 50 zł za gaz co drugi miesiąc? Napisz do czego używasz gazu i po ile jest m.
.
Hmmm. U mnie też nie jest wesoło... Chętnie sie dowiem jak oszczędzić np. na tym cholernym jedzeniu. Lato jest a owoce i warzywa jak były drogie tak są dalej. W mięsnym też się chwytam za głowę. Masakra.
Co mogę powiedzieć ze swojej strony... Mam gorzej niż Ty Andziu. Z drugiej strony mam lepiej niż Ty Dagusiu.
2500 na dwie osoby + mały piesek. Po wszystkich opłatach zostaje nam 500 - 600 zł na jedzenie, utrzymanie auta itp. Gdy dochodzą lekarstwa, szczepienie psa lub OC zaczynają się schodki...
Nie chcę się tu licytować kto ma się gorzej ale na pocieszenie powiem Wam , że przynajmniej nie spłacacie kredytu w wysokosci 480 zl. miesięcznie przez 4 lata z powodu długu swoich rodziców. Ja niestety mam to szczęście.
Ja splacam za swoją głupote, nie chce pisać epitetów no ale cóż za błędy musimy płacić czasem gotówką. Ale to masz rację ze to przykre płacić czyjeś długi nawet jeśli to są długi rodziców.
Na gazet.pl jest forum oszczędzamy tak zaglądałam ale to nie dla ludzi biednych i przestałam. Nie znalazłam dobrych rad.
Witajcie,
Niby nie ma u mnie tak żle jak patrze ale ciągle brakuje mi kasy.Z telefonu stacjonarnego nie mogę zrezygnować bo nie będę miałą internetu, tak to głupio jest skonstruowane że tutaj innej możliwosci internetu nie ma.Gazu używam do gotowania, i szczerze mówiąc nie wiem ile kosztuje m. Jesli chodzi o pranie to u mnie co drugi dzień obowiązkowo pełna pralka. Kupuję to co najtańsze w biedronce albo lidlu.A dalej nie idzie wyrobić.
Pozdrawiam
Andzia005
To możę rób listy zakópów co jest konieczne. Przeanalizuj to co kupujesz ile słodyczy a może słodkie, napoje?? Nie wiem co kupujesz. Jedna z użytkowniczek pisała o jadłospisie na Cały tydzień i wtedy jedzie do sklepu z listą i kupuje na cały tydzień tylko to co potrzebne na ten tydzień.
Największe pożeracze gotówki to słodycze, słodkie napoje, jogurty serki i takie tam duperele. Jogurty jeśli lubicie można w domu zrobić tańsze i zdrowsze. Może warto pomyśleć co można zrobić samemu w domu. No i przedeszystkim GOTOWCE są dla mnie mega drogie.
Zależy kto ma jaką rękę do wyrzucania pieniedzy. U mnie kupowanie w wielkich marketach zupełnie się nie przekłada na oszczędzanie. Tworzę listy ścisłych zakupów, biorę Męża-Sknerusa żeby mnie kontrolował ale i tak... Wydaje dwa razy wiecej niż zakładałam. Człowiekowi przypomina sie czego jeszcze nie ma, kupuje np. duzo owoców bo w marketach tańsze ( tyle że potem gniją w domu ) i łapie sie na niby - promocjach...
Źle też jest jak się idzie do Rossmana na zakupy. Jakoś jest tak że zawsze wszystkie kosmetyki kończą się w jednym momencie. I potem sajgon, bo trzeba kupić tusz, puder, mydła, płyny do kąpieli i dezodoranty jednocześnie. Fakt faktem - wychodzi taniej niż w zwykłych drogeriach ale jednak.
A na piesku oszczędzać nie będę. Jak mu się dostanie coś z obiadu to ok, ale przeważnie kupuje mu puszki. Kupuje Chappi bo tych tanioch jeść nie chce. Zresztą ja też podchodzę do nich z dużą niechęcią. Do tego psie ciasteczka w nagrodę albo do czyszczenia zębów. I regularne wizyty u weterynarza. Cieszę się że Szłeps waży tylko 10 kg. Jakbym miała takiego co waży 5 razy tyle to już by było niewesoło :)
Pozdrawiam
Co do hipermarketów zgadzam się że to złodzieje pieniędzy. Kupuje się rzeczy niby potrzebne ale bez nich też dało by się zyć i to całkiem dobrze. Co do kupowania za dużo owoców, warzyw czy serków nie mam z tym problemów. Zjadamy na bierząco. Ale sama zauważyłam że kupując w naszym wiejskim supermarkecie kupuje tylko to co najpotrzebniejsze i wychodzi dużo taniej w ogólnym rozrachunku niż jazda do hipermarketu. A jeśli już muszę jechać po warzywa owoce to właśnie biedronka a te3raz mamy netto. Do hipermarkety jade raz w miesiącu po pieluchy chemie makarony i to wszystko co ze spokojem może poleżec do nastepnego 10.
Co do kosemtyków to ostatnio trochę kupiłam na allegro z avonu zeli do mycie, szamponów odżywek do włosów. wszystko za ok 5 zł sztuka więc tanio a jakość jak dla mnie super.
Podstawowa zasada przy robieniu zakupów to chodzenie na nie będącym najedzonym. To sie naprawdę sprawdza. Przerobiłam to na własnej skórze gdy chodziłam bez śniadania i kupowałam masę rzeczy na które w danej chwili miałam ochotę. Później różniaste jogurty,serki i słodycze psuły sie w lodówce. Dostałam nauczkę i teraz wiem że rzeczywiście po solidnym posiłku człowiek kupuje tylko to co potrzebne...
Ja jak zaczełam oszczędzać najpierw przenalizowałam jakie i ile ciuchów kupuje i jakie kosmetyki, te rzeczy jak pierwsze poszło pod lupę. KUpuję zdecydowania bardzo mało ciuchów. Co trzeba było kupić kupuje tańsze a ciuchy no cóż często używane, często dostaje też ciuchy więc odchodzi mi kłopot. no i czasem coś sprzedam na allegro ale to głównie po dzieciach. Choć z tym to różnie bywa bo ciuchów się nie opłaca sprzedawać koszty wystawiania są proporcjonalnie duże a sprzedaż bardzo kiepska.
Ciuchy to masakra. Kiedyś kupowałam multum rzeczy na targach - było tanio... Teraz jest drożej niż w sklepach. Od kilku miesiecy kupuję tylko to co potrzebne - na zbędne bluzeczki mnie nie stać. Z butami się nauczyłam ze warto dopłacić. Kupuję markowe adidasy bo wiem że w nich pochodzę kilka lat a inne były na pół sezonu. Naprawdę... Pozatym kupuje adidasy z poprzednich sezonów. Tańsze o połowę a nic mnie obchodzi że pochodzą z kolekcji 2008.
Na kosmetykach oszczędzam tylko w sensie kupowania ich gdy są w promocji. Markowe niestety kupuje choć te z śreniej półki...
Środki czystości kupuję w Lidlu lub Biedronce, taniej a jakość porównywalna. W ogóle od jakiegoś czasu zwracam uwagę co gdzie ile kosztuje, bo w dużych marketach niektóre rzeczy są tańsze a niektóre nieco droższe. Buty dla siebie kupuję na wyprzedarzach pod koniec sezonu na następny jak znalazł a często o połowę taniej. Ciuszki dla dzieci młodszych używane - lumpeks lub allegro ale w mojej miejscowości żeby nie płacić za przesyłkę. Spożywkę staram się kupować raz w tygodniu żeby nie kusiło. No i do pracy chodzę na piechotę, cztery złote w kieszeni za każdym razem. U nas 3000-3500 na 5 osób.
Nikomu nie jest lekko,ale jak możesz na czymś zaoszczędzić to zrób to.Moim zdaniem wydatki trzeba sobie rozplanować,żeby nie było wszystko na jeden miesiąc.Ksiązki nie musisz kupić od razu jednego miesiąca wszystkie,rozłóż sobie na dwa miesiące,czyli na lipiec i sierpień.Mogę Cie jednak pocieszyć,że inni maja gorzej od Ciebie.Pozdrawiam.
Przeczytałam Wasze wypowiedzi i zaczęłam się zastanawiać dlaczego mając więcej kasy też mi nie wystarcza?
Ale po chwili znalazłam odpowiedź:
kredyt na mieszkanko - prawie tysiak
opiekunka - prawie tysiak
dojazdy do pracy - prawie tysiak (52 km w jedną stronę do tego w korkach).
itd itd...
Dodtkowo powiem wam jaka ze mnie idiotka. Dojeżadzam 52 km ,starczę w korkach, płacę za opiekunkę, nie wystarcza mi do pierwszego.
Ale to nic w domu czeka mnie prawdziwa nagroda.... Wpadam po 10 h do domu (pracuję na 3/4 etatu), biegnę stęskoniona do mojej pięknej 16-miesięcznej córeczki a ona na mój widok zaczyna beczeć i ucieka do opiekunki.
Będzie konkurs na największego idiotę na świecie - zgłaszajcie mnie śmiało - szanse mam ogromne.
Faktycznie dobre pytanie postawiłaś?? Dlaczego pracujesz???
Ja cały czas myślę nad pracą ale ze względu na to że płace niskie to rezygnuje bo po opłaceniu opiekunki i dojazdów zostaną mi grosze a teraz mam mieć wychowawczy płatny więc całkiem mi się nie opłaca. Ale z drugiej strony to chyba tak źle nie zarabiasz skoro Cie stać jeźdz\ić tyle kilometrów do pracy z zapłacić opiekunce??
Czy zarabiasz więcej niż suma: opiekunka + dojazdy + stracony czas, który mogłabyś poświęcić dziecku?
Jeśli płacisz kartą za zakupy zmień to , płac gotówką , zobaczysz jak pieniązki znikają z portfela:) Z zakupami na kredyt tak właśnie jest , kupujemy na co mamy ochotę , i nie widzimy uciekjącej kasy.
Najlepiej rozpisac sobie wydatki , prad , gaz , raty , tel. itp, resztę wpływu podzielic na tygodnie , i wiesz ile możesz wydac :)I zrezygnowac z kart!!:))
Makusiu...to tak jakby uwielbiającego dłubanie w nosie pozbawić palców. Jeśli się nie ma zaufania do samego siebie, to odejście od płatności kartą na nic się nie zda. Ja też planuję swoje wydatki i nie ważne czym płacę....a z (ubezpieczoną) kartą czuję się bezpieczniej, niż z portfelem z gotówką.
Bahus
No pewnie tak:))
Ale... Andzia szuka rady na oszczednosc, więc w Jej przypadku , przypuszczam że moja rada jest ok:) 3000 zł , na miesiac na 3 osoby to bardzo duzo kasy , i trzeba szukac przyczyny braku pieniędzy. Powiem że mój syn ma 1200zł , również na osoby , i ledwo im starcza, ale starcza:)
A co do dłubania w nosie , to fakt można se podłubac jak kasy zabraknie
Przepraszam 1200 na 3 osoby??? Bo jeśli tak to czy za to robią opłaty i kupują jedzenie czy to wychodzi 1200 na osobe???
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości:
> Przepraszam 1200 na 3 osoby??? Bo jeśli tak to czy za to robią opłaty i
> kupują jedzenie czy to wychodzi 1200 na osobe???
1200zł (słownie jeden tysiac dwieście ) to kwota na życie , jedzenie , rachunki itd...
Przepraszam nie gniewaj się chciałam uściślić tylko to faktycznie mało. Jesli dają sobie rade to znaczy że mądże dysponu7ją tym co mają. :)
Spoko:)) Dają sobie radę od kiedy płacą gotówką , przedtem kupowali "na kartę" , i nie mogli wydolic , teraz jest lepiej .
Wiesz jak teraz nad tym myślę to może faktycznie jest to dobry sposób. Sprónbuje i zobaczę. :0)
Tez place gotowka. Wole isc do bankomatu, chociaz mi nie po drodze a potem na zaplanowane zakupy z karteczka w rece :) Staram sie nie wydawac wiecej niz zaplanowana suma na tydzien
To w Polsce standardowa wypłta (wbrew temu co sie powszechnie twierdzi). U mnie mamy 2200 na 4 osoby ale 900 to dochody mojej mamy, a 1300 mojego męza (na nas troje). Z tych 1300 co miesiac 800 idzie do wspólnego budżetu (opłaty, jedzenie) - nie mamy żadnego kredytu, czynszu nie płacimy bo mieszkamy w domku jednorodzinnym. Z tych 500 zł. 200-300 idzie na utrzymanie samochodu, reszta musi starczyć na utrzymanie telefonu, odzież, kosmetyki itp.
Czasami odnoszę wrażenie że osoby które maja spore dochody maja tez spore wydatki ale często na własne zyczenie - to sie skusza na kredyt lub cos na raty, to jakas telewizja cyfrowa itp. No i wakacje - dla niektórych standard, dla mnie luksus na który mnie nie stac.
Wiesz z tymi kredytami to nie tak do końca jest nie każdego stać aby kupić za gotówkę lodówkę, pralkę. Masę ludzi też ma kredyty mieszkaniowe. Ja też taki będę posiadać bo gdzie mam mieszkać z dziecimi?? Masz dom to super odchodzi Ci mase wydatków miesięcznych. Mam nadzieje że mąż dostanie podwyżkę i będzie lżej :)
Kredyty nalezy brać tylko na naprawdę potrzebne wydatki, jak nie ma innego wyjścia.
Z tym domem jest tak że tu mieszkam ale nie nalezy od ani do mnie ani do meża. Z wydatkami na utrzymanie domu to jest tak że nie płacisz czynszu ale musisz kupic opał a cena 1 tony węgla przekracza 600zł. Jak mieszkałam trochę w miescie to woda,ścieki i wywóz smieci wynosił mnie w sumie 66 zł/ miesiac a tu wypompowanie szamba to 50zł miesięcznie (nie ma u nas na wsi przyłącza do kanalizacji a prywatne firmy niestety też sobie liczą) a woda 10zł, śmieci 20zł. Oszczędzić troche moge na jedzeniu bo mam ogródek. Ni i święty spokój a nie tak jak w blokach.
Co do pensji to w moich stronach to nie jest najgorsza, masę ludzi zarabia tylko minimum krajowe - podobno istnieje jakaś zmowa lokalnych pracodawców co do płac.
Co do płac to masz racje że to bardzo. CO do zmowy to nie wiem możliwe że to prawda. Wiesz ja cale życie mieszkam w bloku więc nie wiem jak to jest mieszkać w domku choć bardzo mi się marzy. Ale wiem że rodzice za 3 pokojowe mieszkanie płacą 400 zł czynszu i do tego 150 zł ogrzewania i stojąc teraz na progu kupna jestem przerażona tym to koszmar ile trzeba płacić.
Robić zakupy na rynku.
a. taniej
b. tylko gotówka :-)
od kilku lat tak robię - na początku m-ca plan opłat, kwota na życie /ta jest uśredniona już, bo wiem ile muszę przejeść/ no i 3 koperty na 3 dekady....jeśli w którejś wydam więcej to wiem już o tym na bieżąco....no i w zależności od wysokości opłat w danym m-cu, bo niektóre opłaty są co 2 m-ce, lub nawet raz na kwartał, zawsze staram się coś odłożyć, nieważne ile, ale zawsze coś, no i to wrzucam na osobne konto /zawsze dostępne a nie jakaś tam lokata/...
zakupy bieżące typu żywność, chemia, kosmetyki, tylko gotówką /z tych kopert/, i nie jest to kwestia wiary w siebie, ale po prostu to daje możliwość bieżącej kontroli każdego dnia, bez potrzeby analizowania obciążeń konta /często zresztą z dużym opóźnieniem/....
Ja otrzymuję rentę 05 i natychmiast robię wszystkie płatności (czynsz, prąd, raty, psie żarcie i leki, ...). To co zostanie MUSI mi wystarczyć na życie i lekarstwa.
Witajcie,
Od lat tzn od kiedy tylko przyszlam na swoje mam zeszyt tzw. opłaty. Zapisuje w nim co ile i do ktorego trzeba zapłacić, i tak przewaznie płace wszystko 10 zaraz jak dostane wyplate. Ustaliłam sobie tez kwote ktora musi mi wystarczyc na dzien i tyle pieniedzy odkładam, ale i tak zawsze braknie.Kupuje gdzie najtaniej, nie kupuje pierdołek a i tak kasa gdzies ucieka i brakuje.A to wpadnie nieprzewidziany wydatek na leki , witaminy bo wciąży jestem, to sie okazuje że jakies badanie trzeba zapłacić to jakaś nie zapowiedziana składka w szkole i kasy nie ma.
Pozdrawiam
Andziu, życie jest drogie, wszystko drożeje, powolutku ,po cichutku.. a nam uciekaja pieniazki, pociesz się ze nie tylko Tobie:) Całe szczęście się ze mój mężuś robi często zakupy , bo nie słyszę pytań w stylu" co Ty robisz z pieniędzmi" :))
Żebyś wiedziała kasa ucieka jak szalona, podwyzki niby nie rzucaja sie w oko bo tu o 20 tu o 50 groszy ale jak przyjdzie zapłacić za całokształt to dopiero zastanawiamy sie za co właściwie tyle nam policzyli.Poszłam dziś na targ kupiłam 2 pomidory, koper, 2 kg ogórków gruntowych, 2 kg ziemniaków, 1 kg papryki "rożek" i Pan mi mówi 24 złote z groszami.Zaznacze że kupowałam u tego co ma najtaniej.
Ceny warzyw i owoców nawet w sezonie są bardzo wysokie. Pamiętam kiedyś można było choć małe jabłuszka kupić za parę groszy teraz ceny obłędne ale wymiarowe.
W tym roku zwalają winę na powódź że przez to wszystko jest drogie tylko że dotknęła ona stosunkowo niewielkiego obszaru kraju i po drugie tam gdzie powodzi nie było ceny tez sa wysokie. Z nieurodzajem tez sporo przesadzają. Miałam okazję przejeżdzac przez taka okolicę gdzie były całe pola kalafiorów, cebuli i innych warzyw i na nieurodzaj to mi to nie wygladało...
Bo to jest polityka rolna. Sztucznie windowane ceny. Ale to już inny temat.
Kobieto, co Ty opowiadasz!!!! :(
"Zwalają winę na powódź"???? To powodzi nie było???? ;(((( Nie zalało całego południa???? Serca upraw warzyw i owoców, czyli okolic Sandomierza???
Nie zalało "kapuścianych" stron??? Nie poniszczyło pól i sadów???
Kobieto!!! Idź między tych ludzi i patrz, jak powstrzymuja łzy, bo w końcu jest się w pracy i trza być twardym i nie pokazywać emocji... tylko czasem się nie da:(((
A Ty mówisz, zwalają winę na powódź:(((
Ty masz droższe warzywa, a oni potracili dorobki całego swojego życia, wyobraź sobie, ze sad nawet ubezpieczony nie wyda Ci owoców nie tylko w tym roku, ale i w następnym tez nie.
A w miejscowości, obok której mieszkaja moi rodzice woda jeszcze stoi :(((
Widzaiłaś stoisko z kalafiorami i wydajesz sąd...
Moze z nożem się rzuć na jakiegoś sprzedawcę, bo chcesz mieć tańsze warzywa... I pewnie gnój tak się nachapie Twoim kosztem...
... ręce mi opadły az do wód gruntowych...
Aga spokojnie Ci których dotknęła powódź nie sprzedają na targu, nie mają czego sprzedac... zarabiają inni ,a drożyznę tłumaczą właśnie powodzią:(
ale to chyba zwykłe prawa rynku?
Jak czegos jest mało- to jest drogie, prawda? Pierwsze truskawki, (zawsze), pierwsze pomidory, pierwsze ogórki...
Ale taka sytuacja jest co roku nie tylko w tym roku. JA rozumiem że powódź zabrała ludziom dobytki i to jest tragedia ale dlaczego inni sobie no trochę wycierają tą tragedią pyski?? Podnoszą ceny.
Ja rozumiem tragedie tych ludzi tylko to wcale nie oni windują ceny i zarabiaja tylko Ci co nie widzieli kropli z tej powodzi, maja udane plony i wciskaja za przeproszeniem ciemnote innym.
Zrozumcie jedno nie zarabiają rolnicy tylko pośrednicy, nawet idąc na rynek w przeważającej większości kupujemy warzywa od handlarzy którzy je skupili od rolników na giełdzie. My płacimy za wiśnie min 4zł a sadownik dostanie z tego 50gr.
To jak do tej ceny ma się to że za zbiór koszyczka płaci się 1,50?? Wiem że sadownicy mają ochłapy ale ta cena mnie przeraziła.
Wiesz co, w zeszłym roku w gazecie rolniczej widziałam takie zestawienie cen wiśni, za ostatnie chyba 5 lat i tam był tylko jeden rok kiedy na wiśniach był zysk, przy założeniu, że 100% produkcji sprzedaje się po cenach skupu. Na pewno muszą się jakoś z tego utrzymywać i na pewno nie jest tak że co roku dokładają, myślę jednak że nie są to kokosy. Moi rodzice mają gospodarstwo, duże, jak patrzę ile pracy ich to kosztuje to czasami chce mi się plakać (na szczęście nie mają sadu). Mają podobnie jak my wszyscy tutaj.