Wprowadziłam się do naszej kawalerki około rok temu zaraz po wielkanocy. Ja ciążko się przyzwyczajam do nowego otoczenia do tego 2 małych dzieci synek ok 1,5 roku córcia 0,5 roku maleństwo. Mieszkamy na 1 piętrze i na parterze sąsiedzi mają mały ogrudeczek oczywiśćie. Pod nami mieszka babcia z 2 wnuczkami. I zaczeły się schody........ ciękie i trudne. Bo mój synek uparzył sobie balkon jaki miejsce widokowe na samochody. Ale przy okazji zdażyło mu się upuścić butelkę z picie wyrzucić mały klocuszek. Sąsiedzi sięzaczeli skarzyć bo spada na głowe ... ponieważ krzeselka mają akurat pod linią balonu. Potem okazało się że dzieci płaczą, skaczą tupię a czasem nawet rzucają zabawkami. i tu jest już durzo większy problem bo okazało się że Pani pod nami przeprowadziła się tu z wielkiego miasta i rząda ciszy. Wydzwania do właściciel;ki mieszkania i na policje. Czy to ze mną już coś nie tak czy z nimi?? Dodam żę córka z mnężem mieszka klatkęobok i mają mieszkanie 2 pokojowe a tu jest kawalerka i pokój z piwnicy. Dostaje szału jak widzę sąsiadów co robic??
Dagusiu, tak myślę, że nie jest ani z Tobą, ani z nimi coś nie tak.
Nie ma znaczenia, gdzie są podbalkonowe krzesełka, ani czy to klocuszek, czy plastikowa butelka z płynem.
No i dzieci są tylko dziećmi - zabawa i zachowanie są przywilejem dzieciństwa.
Tylko, że dzieci mieszkają z dorosłymi, którzy powinni rozumieć, że to, co im wydaje się nieszkodliwą dziecinną zabawą, dla tych, którzy mają prawo korzystać w spokoju ze swojej własności, jest po prostu problemem.
Chciałabys dostać butelką z piciem czyjegoś dziecka, prosto w głowę ?
Czy nie zastanowiłabyś się wtedy, dlaczego cudze dziecko pozostawione bez nadzoru na balkonie ciska przedmiotami, dlaczego tupie i skacze w mieszkaniu, kiedy na przykład jest piękna, słoneczna pogoda i można z nim wyjść na spacer, zamiast zamykać je w mieszkaniu ? (żeby dziecięca energia znalazla ujście na spacerze, na przykład ?)
Pani "spod mieszkania" ma takie samo prawo do ciszy i spokoju w swoim lokum, jak Ty do warunków do wychowywania dzieci.
Sztuką jest to pogodzić. I tego Ci życzę.
Pani "spod mieszkania" ma takie samo prawo do ciszy i spokoju
w swoim lokum, jak Ty do warunków do wychowywania dzieci.
"G" prawda przepraszam z góry za to "G" nie dotyczy ono Twojego postu tylko to ostatnie zdanie jest do...
Takie prawo mamy w naszym kraju a nie inne cisza nocna obowiązuje od godziny 22 do 6 rano poza tymi godzinami hulaj dusza. Sama jestem ofiarą zakłócania spokoju, Mój sąsiad ma psa typu ratrerek który jest wypuszczany o 5 rana i szczeka jak popyrtaniec na trawkę która się rusza i na Bóg wie co jeszcze. Wszystko fajnie tylko mój syn ma pokój od ich strony i dla mnie to kłopot jak mały budzi sie o 5. Jak pies szczeka to ja do nich dzwonie do póki pies nie przestanie szczekać. Jak ja spać nie mogę to oni też nie będą. Na razie zwróciłam im uwagę. Powiedziałam prosze aby pies nie szczekał. Teraz wypuszczają go o 6. Jak mnie to wnerwi to wywioze tego psa do lasu :) To zdanie to żart oczywiście.
Tobie radzę porozmawiać z sąsiadką aby przestawiła stolik tak aby nikomu nie zdarzyła się krzywda. Co to za sąsiadka która robi problemy z czegoś takiego. Male dziecko ma swoje prawa. Opiekun nie zawsze ma oczy dokoła szyji. Czasem wystarczą dwie sekundy i klocek może polecieć. Myślę że gdybyś sama miała dzieci nie napisała byś czegoś takiego. Dlaczego sugerujesz, że dziecko jest np zamykane w mieszkaniu ???? Jakbyś miała dzieci to byś wiedziała, że dzieci w duże upały nie wyprowadza się na dwór w południe.
No comment. Nie ma sensu komentować.
Wiesz problem w tym że nie można spędzić z dzieckiem całego dnia na dworze. A pyzatym ja nie zamykam ich w domu sama bardzo chętnie wychodzę na podwórko ale co miałam zrobić jak synek chce iść na balkon i sobie mówi po swojemu no cóż lubi samochody i tyle. ON zarqaz po przyjściu z podwórka leciał aby oglądać samochody na balkonie.
Pyzatym sąsiedzi też nie są z tych najcichszych coraz częściej muzyka gra tak głośno żę podłoga się trzęsie, dźwiami trzaskają jak dźwiami od stodoły i to kto starsza Pani miłująca cisze. Często jej wnuczki biegają po mieszkaniu krzyczą i kłucą się miedzy sobą słysze też babcię która ma dość charakterystyczny głos.
Przypomina mi się taka sytuacja to była późna jesień w każdym razie było ciemno ok 17-18 synek zasnął w samochodzie mąż niusł go na ramieniu aby się nie ubudził do mieszkania akurat sąsiadka stała na klatce..... i co tak czasneła dźwiami że dziecko prawie nie spadło ojcu na schody!!!!
Dagusiu, niech Ci się i mężowi wasze kochane słoneczka darzą i zdrowo chowają.
Nie znam do gruntu Twojej sytuacji, odniosłam się tylko do tego, co napisałaś w pierwszym poście. Blok, to niestety, wiele mieszkań, wiele różnych problemów.
A jak zaistnieje jakiś problem, to będzie ujście, niekoniecznie racjonalne. Jak to trzaśnięcie.
Po prostu nie ma łatwych rozwiązań - komuś przeszkadza zachowanie Twoich dzieci, Tobie przeszkadza muzyka, kłótnie i imprezy na przykład.
Jakby tego nie napisać : naprawdę nie chciałabym dostać w głowę czymkolwiek, nawet od dziecka, a potem usłyszeć, że powinnam usiąść "indziej" , "inaczej"...
Cisza nocna, ciszą nocną, ale znam dzieciaki, które pojemnością płuc i kreatywnością blokową oraz podblokową poza godzinami cisz nocnych, są w stanie pogrążyć najbardziej drastyczne programy różnej maści "Superniań". To nie do Ciebie i Twoich pociech Dagusiu. Tylko taka luźna uwaga.
Dobranocka serdeczna! P.
Wiesz ja nigdy nie powiedziałam tej Pani ma sobie usiąść inaczej jak coś spadło zawsze przeprosiłam. Ale przestawienie stołu jest rozwiążanie tej sytuacji. Prawda?? Oczywiśćie mnie to przeszkadza ale zdaje sobie sprawę że to są młode dziewczynki i nie biegnę za każdym razem do babci a tym bardziej wykrzykiwać na klatce. O dzwonieniu na policje nie wspomnę. Sama byłam młoda i wiem jak to jest więc mimo że mi to przeszkadza mówie sobie no cóż mieszkasz bloku a to są nastolatki. Zaciskam żeby i czekam aż przejdzie.
Aggusiu, rozmawiałam z mamą, która jest miłośniczką psów, o tym Twoim sąsiedzie i jego wkurzającym, czworonożnym pupilku. Otóż nie musisz go "do lasu wywozić":))))) Z tym "hulaj dusza" to nie do końca jest tak. Istnieje coś takiego, jak "notoryczne zakłócanie miru domowego" i tego robić nie wolno, nawet między 6 a 22:) Szczekanie psa, który przebywa non- stop na balkonie, jak najbardziej można pod to podciągnąć. Straż miejska powinna rozwiązać Twój problem, jeśli sąsiedzi Twoją prośbę będą mieli ...no wiesz gdzie;) Mamy kuzynka dostała za to samo mandat ,z uzasadnieniem "balkon, to nie buda":)
Chili dziękuje Ci u mnie w mieście straż miejska o 5 rano nie pracuje Zaproponowalam sąsiadowi aby kupił psu taki kaganiec jest coś takiego, że pies nie może szczekać podobno. Na razie jest spokój ale dowiedziałam się że nie tylko ja ich nękam telefonami o 5. Dzwonią jeszcze sąsiedzi którzy mieszkają obok Dopisze zaraz o mnie ciągną na spacer
Buziaczki
a proszę Cię bardzo, do usług:) a co do straży miejskiej -oni nie muszą przyjeżdżać o 5, nie ma znaczenia, o której przyjadą. Grunt żeby sporządzili notatke i upomnieli sąsiada, ze są skargi. Oczywiście byłoby dobrze, gdyby Was- wkurzonych było więcej. No i w każdym razie ,za pierwszym/ drugim razem postraszą sąsiada. A za trzecim, to już podejrzewam, spokojnie mandacik będzie.
Oczywiście , to ostateczność i mam nadzieję, że nie będzie potrzebna
buziaki
Papryczko ja dobra dusza jestem lubie dobrze żyć z ludzimi z sąsiadami również. To młody chlopak 25 lat sam ma posierbica w wieku mojego małego. Dziecko w drodze. Ja co na sercu to na języku będę mu dziamgać tak niby żartować, że wywioze do lasu za szczekanie psa tylko nie wiem czy jego czy psa, pośmieje się a to zawsze skutkuje. Z jednym sąsiadem tak niby żartem się rozprawilam. Urządzał imprezy na ulicy pod moim oknem. Powiedziałam mu, że następnym razem bardzo proszę aby mnie zaprosil bo i tak spać nie moge a tak to postawi mi piwo i pośmieje się razem z nim. Hi Hi już więcej pod moim oknem nie imprezuje :):)
a jak! tylko się uczyć, jak się na dobry melanż można wbić bez zaproszenia:))))))))))))))))))))
Jak pisałam nie tylko mnie to przeszkadza na około ludzie mają jeszcze młodsze dzieci i ten sam problem. Mam nadzieję że moja ostatnia rozmowa z sąsiadami będzie ostatnią rozmową i nie będę musiała poczyniac żadnych kroków.
Irytuje mnie to. Syn miał jakiegoś wirusa żołądkowego o 4:30 zasnął a o 5 pobudka. Gdyby to było raz na jakiś czas nie ma sprawy ja jestem bardzo tolerancyjna ale nie codziennie. Mam nadzieje że teraz będzie spokój
Pozdrowionka
Co to znaczy że sąsiedzi mają mały ogródeczek. To jest ich własność.
Dagusiu jak najbardziej jesteś dla mnie normalną osobą. Nienormalni są ludzie którzy Cię szkalują. Dzwonieniem na policje się nie przejmuj niech dzwonią. Mogą za to dostać mandat bo ty nie robisz nic niezgodnego z prawem. W stosunku do sąsiadów bądż normalna, uprzejma nie daj się sprowokować.
To jest wspulnota mieszkaniowa i do każdego mieszkania przynależy ogródeczek na szerokość mieszkania i długośći możę kilka metrów.
Dagusiu porozmawiaj z sąsiadką. Powiedz jej że nie chciała byś aby komus stała się krzywda. Zaproponuj abyście wspólnie znalazły rozwiązanie. Powiedz jej, że czasem wystarczy sekunda dwie i coś może się stać. 1,5 roczu to jest taki wiek gdzie dzieci wszystko wyrzucają. Zaproponij sąsiadce aby troszkę przesunęła stolik ze swojej strony obiecaj że bardzej przypilnujesz malego.na pewno wspólnie uda się rozwiązać ten problem. Chyba, że masz prolematycznych sąsiadow i o wszystko będa robić problem.
Na początku zawsze grzecznie przepraszałam że dzieci psocą ale im bardziej przepraszałam tym więcej pretensji i żali. Moja mama mówiła abym nie pozwoliła po sobie jeździć. Ta kobieta nie mówi żę coś się stało tylko wrzeszczy i nie słucha. Właśćicielka mieszkania rozmawiała z nami wiele razy stwierdzająć że to szal0ona kobieta bo do niej dzwoniąć wrzeszczała jak na dzieciaka. W czasie ciszy nocnej jest cisza. Z nimi nie da się rozmawiać oni rządają i wymagają. A wkońcu mieszkamy w bloku.
Dodam żę córka mieszka na 1 piętrze i też ma ciągłe pretensje do sąsiadki z parteru, która ma 3 dzieci.
A moze balkon da sie zabezpieczyc jakąs siatka tak żeby dzieci nie mogły nic wyrzucac? Jesli maja ciągle miec pretensje to jest jakies wyjście, choć korona z głowy by im nie spadła jakby przestawili w miarę możliwości krzesła. Co do hałasów to póki nie ma ciszy nocnej to sobie mogą.... Jesli to nie jest jakaś impreza tylko normalny domowy hałas to po któryms przyjeździe nawet policja nie wytrzyma. Dla nich takie bezsensowne interwencje sa kosztowne bo radiowozy na wode nie jeżdza.
Co do hałasów to póki nie ma ciszy nocnej to sobie mogą....
O tym pisałam w drugim poście. Przykre to ale takie jest prawo u nas w kraju. Mnie przeszkadza szczekający pies kamuś innemu trzaskające drzwi
Kupując mieszkanie w bloku trzeba się liczyć z tym, że dostaje się do tego gratis różnych sąsiadów. Dagusiu nie daj po sobie jeździć, nikt nie ma prawa wrzeszczeć na Ciebie. Przychodzi mi jeszcze to że może zwołać zebranie osiedlowe i poruszyć takie tematy. Jest tam chyba coś takiego jak rada osiedla. Na głownych drzwiach można powiecić kartkę proszę nie trzaskać drzwiami. Być może da to niektórym do myślenia,
Dagusiu wszystko to o czym piszesz to są bardzo częste problemy w bloku. Na pocieszenie powiem Ci że jestes i tak szczęsciarą. Kiedyś piętro poniżej mnie wprowadziła się agencja towarzyska :):):)
.
Według prawa to za normalne odgłosy uzytkowania lokalu nikt nikomu nic nie może zrobić. Można się zwrócic do wspólnoty ale w sytuacji gdy ktos słucha muzyki na cały regulator, stale odbywaja sie awantury i libacje itp. sytuacje.
Policja nigdy nie przyjechała, zadzwonili tylko do włąścicielki mieszkania z zapytaniem co się dzieje i kto tam mieszka tyle.
Pani pod nami przeprowadziła się tu z wielkiego miasta i rząda ciszy.
Mieszkałam 37 lat w bloku i miałam różnych sąsiadów, ale takie stwierdzenie doprowadza mnie zawsze do śmiechu. Jak ktoś szuka ciszy i spokoju, to nie wprowadza się do bloku, tylko buduje sobie domek i to wolno stojący z dala od sąsiadów. W domu wielorodzinnym musimy żyć z innymi ludźmi, z ich przyzwyczajeniami i wadami również.
Jeśli ktoś stawia krzesło na granicy okna czy balkonu, to musi mieć bardzo małą wyobraźnię po prostu. Nie zdziwiłabym się jak tej pani spadnie kiedyś doniczka z kwiatkiem wyższego piętra na głowę. Ja nawet w swoim domu nic pod granicą balkonu czy okien nie ustawiam.
Są ludzie którym wszystko przeszkadza, a lokatorzy wynajmujący najbardziej. Jak byś zareagowała, tak będzie źle. Dzieci mają prawo być na balkonie, mają prawo biegać i skakać. Jak napisała Agnieszka, cisza nocna jest od 22 do 6.
Myślę, że sąsiadka się nie zmieni, tam gdzie mieszkała, też na pewno miała problemy z sąsiadami.
. Nie zdziwiłabym się jak tej pani spadnie kiedyś
> doniczka z kwiatkiem wyższego piętra na głowę.
Moze powinna spasc. Przestawilaby ta Pani swoje krzeselko i klocki tez by sie jej we wlosy nie wplataly;)))) Skonczylaby marudzic. Zresztak klocki to male zlo. Jak mieszkalam jeszcze w Pl mialam sasiada na pietrze, ktory uwielbial nam zrzuciac pety. Lecialy na wszystko - parasol, stol, kwiaty nawet jak ktos siedzial to zdarzylo sie ze zostal trafiony. Prosby o korzystanie z popielniczki nie pomogly. Ot uparty zlosnik.
Ja jak raz byłam na wakacjach. Wychyliłam się przez okno a tam chlust akurat ktoś wyżej wylał wodę przez okno.
W bloku na przeciwko sąsiadka resztki od obiadu wyrzuca. Tak mi się teraz przypomniało na szczęscie na parterze mieszka.
chyba nie końca przemyślałaś tę wypowiedź. Najpierw "życzysz" tej pani, aby jej coś tam spadło na głwę a potem utyskujesz nad byłym sąsiadem, który rzucał na dól pety, nazywając go złośnikiem.
Co Ty piszesz??? Nikt nie ma prawa miec doniczki, skrzynki z kwiatami nie zabezpieczone na balkonie !!! Pani ma absolutne prawo do siedzenia gdzie jej sie podoba, a nikt nie ma prawa nic rzucic jej na glowe!!!!!!!!!!!
Mam nadzieje , ze nauczono Ciebie kultury wspolzycia z sasiadami tam gdzie teraz mieszkasz???
Agusiu, wystarczy dawac butelkę z piciem dziecku w domu, lub gdy się napije, odstawic na swoje miejsce .Dziecko nie musi jej nosic cały czas i rzucac sąsiadom na głowę. Balkon też powinno się zabezpieczyc siatką, przed ewentualnym wyrzucaniem zabawek. Co do hałasów , to tylko dzieci, więc mają prawo płakac czy sobie potupac, sąsiedzi jakoś to wytrzymają,Chyba nie trzymasz dzieci cały czas na balkonie?
Mieszkam tyle lat w bloku, nigdy nie miałam żadnych zatargów z sąsiadami i tak jest do dzisiaj, też wychodzę z małym na balkon, ale nie zostawiam go samego. Ma tam swoje zabawki , ale nic nie wyrzuca , bo nie ma takiej możliwości.:)Ja zawsze byłam nadopiekuńczą mamą , dla mnie jest nie do pomyślenia zostawic dziecko samo na balkonie, bo chyba przy tobie nie wyrzuca zabawek? Jak córka była mała i bawiła się na balkonie, a ja miałam coś do zrobienia, zawsze ją zabierałam do domu i balkon zamykałam, tak samo robię teraz z małym, zamykam i koniec, do puki nie zrobię to co mam do zrobienia.
Całe szczęście że się powoli przeprowadzam do własnego domu na wieś.
Bardzo przepraszam za pomylenie nicku:) miało byc Dagusiu, nie Agusiu
Nie szkodzi imię jak imię. A co do balkonu to ja na balkonie nic nie mam nawet kwiatków nie posadziłam aby nie było problemów czasem fakt dzieci zostaną sami na balkonie jak muszę wyjść na chwilkę do ubikacji czy zobaczyć czy mięska nie spaliłam na obiad. Uwierz mi że butelka spadła 3-4 razy max i przeprosiłam. Reszta to malutkie klocuszki. Gdybym chciała wyciągać ich z tego balkonu na tą chwile miałabym niezłą awanturę od dzieci i płacze. WIęc chyba nie ma sensu? W zeszłym roku stałam jak żandarm przed balkonem zabierając dziecku wszystko z rączek, ale zdażyło się no cóż. Z tą siatką to nie wiem dla mnie to już kosmos......a pozatym sama nie wiem co robić, możesz masz racje trzeba by założyć choć kupimy blokadę na klamkę i chyba balkon zamkniemy. Sąsiadki siedzą calymi dniami pod balkonami więć coż zrobić.
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości:
> Sąsiadki siedzą calymi dniami pod balkonami więć coż zrobić.
Zacznij hodować na balkonie kwiatki. W duuużych doniczkach:)
Hi Hi mamo Różyczki myślisz o mnie :):):)
Pozdrowionka
Zgadzam się z Tobą, Mamo Różyczki, również bałabym się zostawić dzieci sama na balkonie. Nigdy tego nie zrobiłam.
Tak samo nie do pomyślenia jest dla mnie, abym notorycznie dostawała czymś w głowę. Fakt, sąsiadka nieco dziwnie ustawiła sobie te krzesełka, ale przecież dzieci rzucają niekoniecznie pionowo w dół. Dziecko pod kątem również chyba potrafi rzucić więc gdzie ona tych krzesełek nie przestawi, to i tak nie ma gwarancji, czy jakiś przedmiot ją nie dosięgnie. Moim zdaniem również powinnaś zabezpieczyć balkon- dla komfortu sąsiadów i swojego własnego też- unikniesz kłótni:)
To, że dzieci płaczą, krzyczą, tupią -zwłaszcza takie małe, jest naturalne i sąsiadka, chcąc nie chcąc, musi ten fakt zaakceptować. Inna sprawa, że ja zwyczajnie zawsze proszę moje dzieci, aby na balkonie u babci (my nie mamy balkonu) nie hałasowały jakoś szczególnie- właśnie po to, aby inni mogli spokojnie wypoczywać i nie jest to dla mnie niczym dziwnym. Są na placu zabaw- "hulaj dusza, piekła nie ma":) są na balkonie u babci, gdzie obok jest okno sąsiadów- krzyczeć nie muszą. Choć w zasadzie rozmawiają czasem, albo kłócą się tak, jakby ich ktoś ze skóry obdzierał, także jak wychodzę od mamy, sąsiedzi pewnie szczęśliwi:)))Od razu Ci napiszę, że ja mam starsze dzieci, także mi znacznie łatwiej prosić je o coś, z pozytywnym skutkiem:) Staram się być takim sąsiadem ,jakiego sama bym chciała mieć. I Ty też tak o sobie pomyśl, czy tak swobodnie podeszłabyś do faktu, że Twoje dziecko dostało w głowę jakąś zabawką wyrzuconą z balkonu z góry, bo nad Wami również przecież może wprowadzić się rodzina z małymi dziećmi:) No chyba ,że nie może, bo mieszkacie na ostatnim piętrze, ale tak czy siak,zawsze może Was "trafić' ktoś, jak będziecie przechodzić pod cudzym budynkiem- żadna przyjemność.
Dagusiu.. wczoraj pisalam do Ciebie na gg.. ale widocznie uznalas moje pisanie za niewarte czytania.. bo skonczylas odpisywac bez slowa. Tutaj jednak odpisywalas dalej - nachodza mnie mysli, czy aby Ty tak naprawde zawsze jestes fair co do innych sasiadow skoro nie potrafisz najzwyklejszej rozmowy doprowadzic do konca? Jesli traktujesz inne osoby tak jak wczoraj mnie potraktowalas.. Ktos wyciaga pomoca reke, a Ty na nia .... Przykro mi. Glumanda.
Przepraszam żę tak potraktowałam Ciebie ale nie dodałam Ciebie a obudziała się moja córcia i plakała chciała pić. Czasem zanim kogoś ocenisz to zastanów się dlaczego i zapytaj. Łatwo oceniasz a co do rady to dziękuje.
Rozumie, ze dziecko jest wazniejsze. Nie ocenilam Cie - tylko opisalam jak czulam sie potraktowana. Gadu gadu samo sie nie wylacza. Na WZ tez jestem.. wraz z nr. gg.
Zycze pomyslnych ukladow z sasiadami.
Twoim obowiazkiem jest zabezpieczenie balkonu tak, zeby dziecko nic nie moglo wyrzucic. Jestem bardzo zdziwiona, ze masz odwage zostawic tak malutkie dzieci same na balkonie, nawet na sekunde.
Po co zakładać taki beznadziejny temat i narażać się na drwiny i nieprzyjemności???
Nie musisz czytać a tym bardziej komentować, chciałam się dowiedzieć czy to ja już jestem przewrażlwiona czy też możę sąsiadka?? Licze się z krytyką.
A dlaczego nie mogę komentować??? nie było zakazu? Przed wysłaniem postu zajrzyj czasami do słownika,okej?
Proszę komentuj lubię taki Pieprzyk w komentarzach jest ciekawiej. A co do pisowni to fakt przydał by się słownik ale nie stać mnie na kupno muszę kupić owoce i warzywa dla dzieci. Może masz jakiś stary chętnie przyjmę lub wymienię. Z góry dziękuje :)
OOO, Andi ma prawo czytac i komentowac ! Sama dalas Jemu to prawo zakladajac watek!!!
Uwazam, ze sasiadka ma prawo siedziec w swoim krzesle i w swoim ogrodku bez dostania w glowe butelka, czy mini klockami. Ty masz obowiazek nie zostawiac malutkich dzieci samych na balkonie. Twoim obowiazkiem jest zabezpieczenie balkonu odpowiednia podloga i ewentualnie drobna siatka, zeby dzieci nic nie mogly rzucic, albo sobie i innym zrobic jakakolwiek krzywde.
Sasiadka nie jest przewrazliwiona, to Ty jestes nieodpowiedzialna, niestety.
Lepiej dla Ciebie i dla dzieci bedzie jak posluchasz madrych glow z tego forum, bo inaczej nigdy nie bedziesz miala spokoju z sasiadami. Dzieci rosna i nowe problemy sie pojawia, pomysl jak synek rzuci cos ciezkiego z balkonu na glowe sasiadom???? Co skorupka za mlodu.............
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> OOO, Andi ma prawo czytac i komentowac ! Sama dalas Jemu to prawo zakladajac
> watek!!!Uwazam, ze sasiadka ma prawo siedziec w swoim krzesle i w swoim
> ogrodku bez dostania w glowe butelka, czy mini klockami. Ty masz obowiazek nie
> zostawiac malutkich dzieci samych na balkonie. Twoim obowiazkiem jest
> zabezpieczenie balkonu odpowiednia podloga i ewentualnie drobna siatka, zeby
> dzieci nic nie mogly rzucic, albo sobie i innym zrobic jakakolwiek
> krzywde.Sasiadka nie jest przewrazliwiona, to Ty jestes nieodpowiedzialna,
> niestety.Lepiej dla Ciebie i dla dzieci bedzie jak posluchasz madrych glow
> z tego forum, bo inaczej nigdy nie bedziesz miala spokoju z
> sasiadami. Dzieci rosna i nowe problemy sie pojawia, pomysl jak synek
> rzuci cos ciezkiego z balkonu na glowe sasiadom???? Co skorupka za
> mlodu.............
czym skorupka za mlodu...........
Jest balkon i balkon. uważam że ten jest bardzo bezpieczny dzieci na tyle małe że nie wyskoczą zwłaszcza że balkon jest pusty.
To chyba jeszcze nie wiesz co potrafią dzieci, ale skoro uważasz że jest bezpieczny hmm.....
Oj mamusiu jaka Ty cudowna jesteś ,i ta Twoja przezorność i nieomylność....hahahahaha.....wszędzie Cię pełno....Twoich rad....a i tak nikt Cie nie słucha....
Tak jestem przezorna, a czy cudowna? skoro tak twierdzisz to chyba tak:)))))) i omylna jestem jak każdy człowiek, ale w życiu bym nie zostawiła swoich małych dzieci na balkonie. Mnie nikt nie musi słuchac,:) ważne że Ciebie sluchają.:)))
Mamusiu, cudowna nie jestes, bo bym musiala kleknac przed Toba na kolana i sie pomodlic:) Jestes przezorna matka, taka jaka ja bylam
i teraz staram sie byc taka sama babcia:)
Nigdy , nigdy bym nie zostawila malutkie dzieci , obojetnie czyje, na balkonie bez nadzoru!!!! Dla mnie jest to nie do pomyslenia!
ja słucham i się zgadzam, wolę matki przezorne niż nieodpowiedzialne,a Ty?
ogólnie piszę, także nie oburzać się:)
Andi i po co wprowadzasz w tym watku negatywne emocje
bo jak widze to narazie tylko to przez Ciebie przemawia
Andi, może tak przeczytasz jeszcze wypowiedzi innych, wtedy zobaczysz, że nie tylko MR ma takie zdanie. Jeśli Jej nie lubisz, po prostu opuść te wypowiedzi. MR ma bardzo dużo racji w tym wątku. Dzieci potrafią zrobić rzeczy o które normalnie byśmy ich nigdy nie podejrzewali.
Moja mam opowiada, że jak byliśmy z moim bratem mali ( mieliśmy 3 i pół roku) zostawiła nas samych w pokoju, sam poszła do kuchni gotować obiad. Jak wróciła nie było mojego brata, a ja siedziałam na tapczanie i bawiłam się spokojnie. Okna zamknięte, balkonu nie było, a dziecko wyparowało i nie ma. Przyszła zaraz babcia i też zaczęła szukać. Policję chcieli wzywać, aż zobaczyły, że ja się dziwnie uśmiecham patrząc na kredens, taki wysoki. Adaś był zwinięty w kulkę na górnej półce, zamknięty oczywiście i zasnął. I do dziś mama się dziwi, że takie małe dzieci to zrobiły. Musiał tam wyjść po półkach, a ja go zamknęłam, bo inaczej sam by się nie zamknął. No i udało się mu niczego nie rozbić. Przy kredensie nie było żadnego stołka.
Ewo od razu przypomnia mi się moja sytuacja. Początek podobny jak u Ciebie ja na chwilkę wyszłam. Synek się ładnie bawił. Przychodzę po krótkiej chwili. Nie ma go. Wołam, sprawdzam wszystkie pokoje nie ma. Drzwi zamkniete, bramka zamknięta. Już prawie zaczełam myśleć, że insnieją kosmici. Szukam jeszcze raz a on zasnął sobie pod łóżkiem, które było rozłożone w pokoju na górze. :):)
No tak, wtedy już tylko kosmici zostają :)))
Też bałabym się zostawic dzieci.Trzeba przyjąć,że są zdolne do wielu rzeczy.Nigdy nie wiadomo,co może im przyjsc do głowy i myślec za nie,zanim nie będzie za pózno.
Wiem ze są zdolne do wielu rzeczy nawet pewnie nam się nie śniło o takich rzeczach. Ale tak na prawde oceniacie bezpieczeństwo balkonu nie widząc go.
Dagusia,może (pomijając już sprawę bezpieczeństwa balkonu) załóż tam faktycznie jakas osłonę-są specjalne balkonowe.Kupiłam taką w zeszłym roku dla córki-za naprawdę długą-6m zapłaciłam (po przecenie,bo to nie był zbyt "chodliwy"kolor) ok 25 zł.
Moja rada jest taka,jeśli balkon ma pręciki to można coś między nie przepleść do wysokości,gdzie dziecko nic nie wyrzuci,czy niechcący nie zleci do sąsiadów na balkon i będzie po sprawie.Ewentualnie przypilnować dziecko,żeby nie brało na balkon żadnych klocuszków.A jeszcze przetłumaczyć sąsiadom,że to tylko dziecko,a sami nie mieli dzieci?! Teraz to co dla niektórych by było dobrze,żeby dzieci pozamykać w klatkach i założyć im kagańce,jak psu na buzie.Przepraszam za takie określenie,ale niektórym się już na starość miesza w głowach-mówię o sąsiadach nie o Tobie.Życzę pokojowego rozwiązania problemu.
Sama mam dzieci z małą różnicą wieku i wiem, ze nie zawsze robi się tak jak być powinno. Wiadomo jak maluszek śpi w pokoju a ty jesteś ze starszakiem na balkonie i maluszek się obudzi i płacze to nie zawsze jest czas i siła żeby debatować ze starszakiem żeby poszedł z nami. Ja na szczęście balkonu nie mam więc i problem mniejszy. Jak jesteśmy u babci i maluchy wychodzą na balkon to mam serce pod gardłem (6 piętro) bo tam są krzesełka a to 6 piętro i zawsze mi się wydaje, ze mogą dołem wylecieć. W twoim przypadku bałabym się zostawiać dzieci z obawy, że mogą coś przytachać z pokoju, wejść na to i wypaść. Mój syn w taki sposób kiedyś oblał się gorącą herbatą ( na szczęście nie na tyle gorącą by coś mu się stało, potem byłam mądrzejsza)- przytachał swoje małe krzesełko i chciał się napić ale kubek wysmyknął mu się z ręki, uwierz mi wcześniej tego nie robił a kubek stał daleko i bezpiecznie jak mi się wydawało. Myślę, że dobrze byłoby pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu typu siatka czy przeźroczysta pleksa aby synek mógł patrzyć na autka i nie zrobił nikomu krzywdy. Za jakiś czas dołączy do niego twoje najmłodsze a uwierz mi dwójka maluchów ma czasem takie pomysły o których nam się nie śni. Na balkon wychodzimy po skorzystaniu z toalety przez mamę i jeśli dzieci już na takim etapie przez nie również i nie gotujemy wtedy obiadku ( u mnie gdy dzieci były w takim wieku obiadek podczas drzemki starszej. Życzę abbyś jakoś dogadała się z sąsiadką.
Ja to widzę tak: tak, jak dzieci mają prawo bawić się i normalną jest rzeczą, ze czasem coś upadnie, czy że dzieci płaczą, albo dość hałaśliwie się bawią, tak z drugiej strony- sasiedzi mają prawo do wypoczynku i bezpiecznego miejsca, z którego im na głowę nic nie spadnie.
Zawsze pomaga obopólne zrozumienie. Ale nie zawsze się da wykonać...
Dlatego najlepiej by było zabezpieczyc balkon, zeby nic nie spadło i powiadomić o tym sasiadkę, moze wtedy bedzie skłonna przesunąc krzesełko? Jakoś życzliwiej popatrzeć na naturalne przecież przy dzieciach hałasy.
Najgorsze są takie pyskówki i nakręcanie się wzajemnej niechęci.
My mamy takich dość upierdliwych sąsiadów. Akurat na nas nie skarżą, bo nie mają żadnego powodu, ale innym sasiadom niezle dają w kość. Jest np 18- stka jednego z sąsiadów. Sąsiadka przychodzi i uprzedza, że będzie trochę głośniej, bo dzieciaki chcą posłuchac muzyki i z góry przeprasza za wszelkie niedogodnosci z tym związane- czyli postępuje prawidłowo, kulturalnie i w sposób, w który powinno się postępować. Po czym o godzinie 22 sąsiad dzwoni na policję, policja przyjeżdża- koniec imprezy.
Postraszona policją sasiadka z zemsty dzwoni po policję, kiedy po 22 płacze dziecko...
Albo zaczepki takie, w stylu pani syn wczoraj był taki pijany, że spał na schodach... po czym się okazuje, ze syna akurat wtedy w ogóle nie było, bo wybył z dziewczyną na romantyczny weekend.
A potem stoją przed klatka i jedna na druga się tak drze, ze aż uszy więdną...
Toz to jakiś absurd jest. Jakaś zupełnie niepotrzebna eskalacja wzajemnej niechęci, urazów, kompletnego braku zrozumienia i elemantarnej zyczliwości.
Przecież mieszkacie w jednym miejscu, nie musicie się lubić, ale piszesz, ze dostajesz szału, jak widzisz sąsiadów. Po co???
I nie chodzi o to, kto ma rację, kto jest przewrażliwiony, a kto wredny. Tylko chodzi przecież o Wasze wspólne życie w jednym miejscu. We własnym domu masz się stresować, bo zobaczysz sąsiadkę?
Nie ma sensu się tak nakręcać :)
Pozdrawiam
P.S. Słownika nie musisz kupować :) Masz słownik w "piórniku" na WZ :) srodkowy rząd, druga ikonka ( "ABC") od prawej strony. Zaniebieszczasz tekst, klikasz w ikonkę i wyskakują Ci błędy i literówki.
Ja sobie myslę, ze byłaś mocno wzburzona, kiedy pisałas posta :) Nie stresuj się- zdarza się w najlepszej rodzinie :)
Wiesz problem w tym że sąsiedzi sąsiedzi dzwonią żę jest głośno w dzień a nie po 22. W nocy jest cicho. Ja rozumiem żę możę jej przeszkadzać dziecko ale w końcu to hałas ale chodzi mi o wyrozumiałość dla niego. Synek był chory i marudny i płaczliwy jak to dziecko.
Chiałam napisać że nie jest tak że jak widze sąsiadkę to jej pyskuje i wyzywam nie odzywamy się i tyle ja idę w swoją stronę ona w swoja nie robie jej złoślwiści. Ale ile mogę przepraszać za to, że mam zdrowe dzieci i że one biegają i skaczą po domu. Imprez nie urządzamy, nie było nawet jednej, goście wychodzą o godz 18 i tak rzadko.
Rozmawiałam z inną sąsiadką i ona twierdzi że nie ma problemu że normalne hałasy jak przy dzieciach więc jak to jest taka różnica w zdaniach?? Na początku się bardzo przejmowałam i prosiłam synka nie biegaj nie skacz i zaczełam się zastanawiać co się dzieje czy moje dziecko nie ma prawo do zabawy??? Czy ja muszę ciągle stresować siebie i dziecko?? Powiecie, że ma prawo co ciszy i spokoju pewnie że ma ale tak samo jak ja mam prawo do wychowywania dzieci.
Masz racje pisząc posta byłam zdenerwowana, bo w końcu całe życie mieszkam w bloku i nie miałam problemów. Moje dzieci są takie jakie są ludzie widząc je mówią - Boże jakie żywe skąd mają tyle energii. No cóż mają i muszą sobie sporzytkować. Są we 2 i zaczepiają się i szturchają czasem przekomarzają. Jak zdrowe dzieci. Ostatnio powiedziałam sobie skoro innym nie przeszkadzamy to chyba nie jest tak źle a w końcu te przedmioty nie spadają im codziennie na głowy są to na prawdę incydenty, które można policzyć na palcach. Jest ciepło i zaczyna się znowu po spokojnej zimie.
Próby negocjacji podjeła się nasza właścicielka mieszkania aby to jakoś rozwiązać i co po 1 rozmowie stwierdziła że z nimi nie da się rozmawiać, odpuściła. A uwierzcie mi spokojna z niej kobieta.
To ok...
Po prostu zabezpieczyc balkon i olać sąsiadkę- pierdołę :) Niech sobie ględzi, donosi, srał ją pies :) Skoro właścicielka, ani policja nie widzi żadnego Twojego zaniedbania- to trudno, są ludzie, którym wszystko przeszkadza, więc trza olać :)
Jak Cię będzie nachodzić- to tez ją możesz postraszyć właścicielką, policją i czym Ci przyjdzie do głowy, pokazać regulamin ( że od 22 do 6 rano) moze Ci nadmuchać. Jesli spokojnie, bez emocji i bez pretensji będziesz bronić swoich praw- to myslę, ze jej się znudzi dogadywanie. Tylko zabezpiecz ten balkon, bo rzeczywiscie może komus kiedys stać się krzywda i będziesz mieć nieprzyjemności.
Tylko życia szkoda. Twojego życia.
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości:
>Rozmawiałam z inną sąsiadką i
> ona twierdzi że nie ma problemu że normalne hałasy jak przy dzieciach
> więc jak to jest taka różnica w zdaniach?? Na początku się bardzo
> przejmowałam i prosiłam synka nie biegaj nie skacz i zaczełam się
> zastanawiać co się dzieje czy moje dziecko nie ma prawo do zabawy??? Czy ja
> muszę ciągle stresować siebie i dziecko?? Powiecie że ma prawo co ciszy i
> spokoju pewnie że ma ale tak samo jak ja mam prawo do wychowywania dzieci.
Kazde dziecko ma prawo do zabawy, ale nie do robienia halasu i zaklocania spokoju sasiadom.
Jak moje dzieci byly male, tez mieszkalam w bloku na 5 pietrze.90% mieszkancow to byli emeryci.Chcielismy respektowac ich prawo do spokoju.
Podlogi naszego mieszkania byly wykafelkowane, od razu polozylismy dywany, zeby przytlumic odglosy. Dzieciom nie pozwalalam szalalec, wariowac i ganiac caly dzien po mieszkaniu. Bylo to dla nich normalne, ze ganianego albo w pilke moga grac tylko na dworze.
Placz to inna sprawa i nigdy nikt nie mial do nas pretensji, ze dzieci rycza.
Do bloku nalezal tez plac zabaw i tam mogly sie wyzyc, wykrzyczec, wybiegac, ale tez przestrzegalam sieste/cisze w poludnie.
Nie wyobrazam sobie, zeby mi ktos codziennie nad glowa latal, stukal i halasowal.
Mieszkalo nam sie tam baaardzo dobrze i dzieci wyrosly na normalnych ludzi:)
Co do balkonu, to wlosy mi sie jeza, zeby zostawic male dzieci na nim bez nadzoru. Tak samo wyrzucanie czegos przez balkon.
Ostatnio wspominałam mojego dziadka zmarł jak miał 87 lat. mieszkał z 2 wnuczkami i nigdy mu dzieci nie przeszkadzały zawsze mowił że dziecko musi się wyszaleć i bawić.
Według tego co piszesz Ty i wcześniej można by stwierdzić żę moje dzieci całymi dniami siedzą na balkonie i wrzeszczą w niebogłosy tupiąc i skacząc. Ja mam panele i oczywiśćie dywan został położony. dla wygłuszenia. Ale tak to nie jest synek już coraz mnie chodzi na balkon a jak zostaje to na 2 min.
Barierek też nie mamy z prętów tylko z blachy w dziurki. Młody sobie stoi czy czasem leży i ogląda samochody czasem komentując to w swoim języku. nie wydziera się w niebogłosy. a to że spadnie coś z balkonu to nawet dorosłym się zdaża. wystarczy przejść pod balkonami i zobaczeć co tam leży kolekcja klamerek, resztki po obiedzie nie wspomnę o petach. A dzieciom się dziwicie. kiedyś mężowi spadła szklanka tak jakoś nieszczęsliwie nie wiem jak to się stało zaraz powiedział sąsiadce aby ktoś sobie nie zrobili krzywdy zwłaszcza że ma dwa psy.
Nie wiem ile lat miały Twoje dzieci jak zamieszkałaś na tym mieszkaniu ale moje bąble czasem się gonią choć oczywiście w pilkę nie grają to na podwórko. Ale synek ma już prawie 3 latka i nie wiem jak mu wytłumaczyć że nie może biegać za siostrą, w końcu dla niego to super zabawa.
Ja sama lubie spokoj i porzadek, dlatego staram sie go uszanowac i utrzymac.
Nie wiem jak twoje dzieci "halasuja" w mieszkaniu, ale odnioslam wrazenie, ze uwazasz (tak jak i inne osoby) ze dzieciom wszystko mozna. Jezeli tak nie jest to nie bierz tego do siebie:)
Moja corka urodzila sie w tym bloku, syn mial wtedy 4 lata. Tez sie przelecieli po mieszkaniu,ale nie robili tego tak glosno, zeby u sasiadow bylo slychac (dywany duzo tlumily). Pewnie, ze nie zawsze byla koscielna cisza, ale wszystko w granicach.
Moja znajoma miala syna w tym samym wieku i on doslownie mieszkanie roznosil,a ona sie smiala i byla dumna, ze ma takie zywe dziecko...tez miala cyrk z sasiadami.
Nie moge sobie wyobrazic tego "spadania" z balkonu, a jak juz sie zdarzylo to trzeba pojsc i posprzatac.
Pilnuj synka, nawet nie wiesz kiedy przytarga sobie na balkon jakies pudlo, krzeselko itp.:)
Właściwie to napisałaś to wszystko co i ja myślę.
Też miałam sąsiadów nad głową, na szczęście bardzo krótko, którzy bezstresowo wychowywali dzieci (2 chłopców), zamieniając mieszkanie w boisko sportowe (podłogi były u nich gołe, bez żadnych miękkich wykładzin). Jak nie grali w piłkę, to strzelali bramki, aby za chwilę trenować skoki z kanapy. "Dobry" tatuś towarzyszył dzieciom w zabawie, a ja na dole głupiałam, bo sufit walił mi się na łeb. Żadne rozmowy nie odnosiły skutku, bo to podobno ja nie umiem mieszkać w bloku. Powiedziała mi tak jak ktoś wyżej napisał : "żebym zbudowała sobie dom na wsi i się tam wyprowadziła". Ale niby dlaczego ja ? Czy to ja nie potrafiłam uszanować innych lokatorów, ściszając zawsze telewizor i koncząć wszekie prace po 22 ? A wcześniej też mieszkali sąsiedzi z małymi dziećmi i nigdy nie było z nimi problemu.
Walnę z grubej rury , bo nie chce mi się owijać w bawełnę :)))
Uważam balkonowe życie ( tzn. przenoszenie na czas letni życia z mieszkania na balkon ) , za jedno z najbardziej żenujących zjawisk stulecia !
Spędziłam 15 lat w bloku z duużymi balkonami i stwierdzam , że od maja do września trwał koszmar : od wczesnego rana do późnej nocy człowiek , mimowolnie jest świadkiem życia sąsiadów ...
Zaczynało się o godz. 7 rano , kiedy dziecko sąsiadów , zaraz po obudzeniu wychodziło na balkon ... Normalka : wrzaski , piski , nawoływania ...
Ok. 9 - 10 budzili się studenci i mocno wczorajsi palili papierosy , czochrając się tu i ówdzie :)))
Potem trochę spokoju , aż wrócił z pierszej zmiany sąsiad z prawej i włączał na cały power zakupy mango , pokrzykując na żonę , że obiad jeszcze nie gotowy ...
Następnie starsza pani zaczęła brzękać talerzami i filiżankami : przyszła do niej koleżanka i teraz będą rozmawiać o chorobach i o tym , kto umarł ...
Jest godz. 17 - 18 ... Wracają japiszony z roboty ... Brzęk szkła , i można się dowiedzieć , kto z kim i dlaczego ...
Godz . 22 -23 ... Następuje ponowne ożywienie studentów . Zaczynają całkiem składnie , kończy się na tym , kto z kim będzie spał :)))
W " międzyczasie " ogłoszono alarm : młoda sąsiadka z lewej w kusej koszulce i bez gaci wiesza pranie ...
Nie zarejestrowałabym , ale studenci z radością się nawołują :)))
To tylko w czasie letnim ...
A przez cały rok :
trzepanie przez balkon dywanów , rzucanie petów , sikanie psów ...
No , najprawdziwsza komuna 20 lat po upadku :)))
W strzeżonym , bardziejszym bloku ...
To dopiero wiocha :))))
Nigdy nie korzystałam z balkonu , jako dodatkowej powierzchni mieszkalnej ...
Moje dzieci nigdy nie traktowały balkonu jako miejsca do zabawy ...
To było miejsce , gdzie się podlewało kwiatki .
Przez 15 lat w okresie letnim zmuszona byłam ( przez balkonowe życie ) do zamykania okien w godz. 7 - 23 ...
Ważniejsze,czy lokatorzy są "bardziejsi",a blok już nie musi.Co zas do "wiochy",zawsze byłam i jestem zdania,że to tzw stan umysłu,a nie miejsce urodzenia.
Co powiedziałabyś na sąsiada,który (o,jakże cieeenkie ścianki to były) ustawiał sobie radiobudzik na "radio Maryja" (bez żadnych podtekstów ),na cały regulator,tak na ok.4.00,po czym wstawał przed 6.00?To niekoniecznie "podpada"pod życie balkonowe,ale sąsiedzkie jak najbardziej.
Oprócz tego-melina za ścianą,melina (plus złodziej) piętro wyżej-6 lat horroru,na szczęście minionego.Biegające i krzyczące dzieci to był już prawdziwy "balsam dla uszu"wobec całodobowych pijackich wrzasków.Chyba zaczął się przy okazji prawdziwy temat-rzeka.
Dokładnie :)) , wiocha to stan umysłu i kompletny brak wyobraźni ...
Jedna z moich sąsiadek nastawiała sobie budzik na 6.00 , a budziła się ok. 8 , gdy kolejna osoba dzwoniła do niej , by w końcu wyłączyła tę pipawę :))
I muszę Ci powiedzieć , że teraz to dopiero są cieeenkie ścianki ...
Jak ktoś kichnie , to sąsiedzi ( nie podnosząc głosu ) , życzą " na zdrowie " , a kichający równie spokojnie odpowiada " dziękuję " ;)))))
To chyba źle trafiłaś. Ja mieszkałam 37 lat w blokowisku i w komunie nie było takich rzeczy o jakich piszesz. Czsem ktoś się z kimś pokłócił, ale ogólnie źle nie było. A to było typowe socjalistyczne blokowisko. I zawsze lubiłam tam mieszkać.
okna miałaś pozamykane, ale na swoim balkonie siedziałaś z podsłuchem:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
żartuję, oczywiście;)
Wiesz a ja bardzo lubiałam zawsze usiąść wieczorem na balkonie z kawą czy nawet piwkiem i posiedzieć, poczytać książke czy nawet pogapić się na autobusy. Dla mnie balkon jest częścią mieszkania i chciałabym go używać a nie tylko sadzić na nim kwiatki. Pewnie to co piszesz to koszmar ale nie wszędzie tak jest. Nigdy nie pozoliłam krzyczeć dziecku na balkonie ani grać w piłę czy Bóg wie co jeszcze. Jak się źle zachowywał do domu i tyle. Ale jak sąsiedzi siedzą całymi dniami w słońcu to wszystko przeszkadza nawet to że dziecko stoi i opowiada o samochodach. Słońce w dużych ilościach szkodzi.
Wiesz ja widze że tu dużo dzieci bawi się na balkonach jak nie mogą wyjść na podwórko i nie ma tego problemu mają namioty z koców i się bawią z rodzicami a jak starsze nawet same. A że mój syn ma fioła na tle samochodów to co mam zrobić??? Chce sobie oglądać samochody, pamięta jakie sąsiedzi mają samochody i pokazuje mi że tym jeździ piesek a ten to maluszek. To zamknąć go w domu i zabronić mu zabawy???
Nie pozwalaj dziecku nic zabierać ze sobą na balkon. Ja balkonu nie mam ale mam 3 pokoje i mają zakaz przynoszenia zabawek do jednego pokoju. W dwóch mogą rozwalać a w tym jednym nie. Ty możesz zrobić tak z balkonem. Jeść i pić mogą tylko w kuchni. Jak jedziemy do dziadzia o tam jest balkon. Ostatnio synek sobie tam poszedł. Przystawił krzesło i stał i patrzył. Tylko, że jest starszy i ma 5 lat. Oczywiście nie pozwoliłam mu na to.
No , ja się też bardzo ucieszyłam , że będę mieć przestronny balkon , gdzie będę mogła wypić poranną kawę i zrobić sobie prasówkę , słuchając świergotu ptaków , czy tam pisku opon ;)))) ...
Ale trudno się skupić na lekturze , gdy dziecko na dole testuje wszystkie grające zabawki ( pewnie dlatego , żeby w domu było ciszej :) , studenci po prawej prezentują bieliznę ;)) , a japiszonka z lewej przez telefon dopina jakiś bardzo ważny kontrakt ...
A wystarczyłaby odrobina wyobraźni : nie pozwolić dziecku na testowanie zabawek na balkonie , wychodząc narzucić na bieliznę odzież wierzchnią , a telefony wykonywać w domu ...
W końcu życie blokowe wymaga kompromisów :))
Wiesz , jak moje dzieci nie mogą wyjść na podwórko , to nie ma problemu i bawią się w domu ( namioty można też " rozbić " w pokoju ) , a jak już koniecznie chcą obserwować otoczenie , to stają przy oknie :))
Ale staram się do tego nie dopuszczac zbyt czesto ...
O matko, Marto wsrod jakich ludzi Ty mieszkalas przez tyle lat?
Ja mieszkalam 20 lat na osiedlu , wszystkie mieszkania mialy 15 m kw. balkony. Bez mojego balkonu nie przezyla bym jednego lata:)) Na balkonie sie grillowalo, jadlo, ogladalo telewizje i spalo, jak byly upalne noce. Byly przyjecia, zabawy ......balkon byl nasza oaza cale lato ani w nocy ani w dzien drzwi nie byly zamkniete.
Po mojej stronie bylo 6 balkonow a na parterze jeszcze 2 "ogrodki" nalezace do mieszkan. Sasiedzi byli w mieszanym wieku. Dzieci sie rodzily , wyrastaly na nastolatkow.
Nigdy, nigdy przez te lata nie bylo jednego podniesionego slowa miedzy sasiadami. Kochalismy sie jak przyjaciele. Pomagalismy sobie we wszystkim mozliwym. Od pilnowania dzieci do zajecia sie pieskami w razie potrzeby. W domu mieszkaly 2 male psiaki i 5 rotwaillerow. Mojego pierwszego maltanczyka nie moglam zostawic na sekunde samego, bo szczekal niesamowicie. Sasiedzi pietro nizej, starsza para zawsze pomogli mi opiekowac sie pieskiem w razie potrzeby, wrecz czekali na okazje:)
No, czegos takiego, jak wyrzucanie petow, trzepanie dywanow, czy wieszanie bielizny nie istnialo. Nie ma takiego zwyczaju:) Jak ktorys sasiad mial przyjecie, pisal kartke w bramie z zawiadomieniem, ze bedzie glosno i do poznej nocy a w razie czego jest sie mile widzianym. Reguly ciszy nocnej sa u nas od 22 do 6 rano. Nikt nigdy nie zadzwonil na policje, zeby zameldowac sasiada. Po prostu spalo sie po zabawie. Oczywiscie nie kazdej nocy bylo glosno i wszyscy jakos przezylismy obok siebie 20 lat.
Mam lezke w oku, jak sobie wspominam i mam ciagly kontakt telefoniczny z niektorymi sasiadami:)
Tineczko , mieszkałam wśród " porządnych obywateli " :)))
No , i było nas więcej ... blok miał jakieś 50 balkonów .
Dlatego zupełnie sobie nie wyobrażam 50 - ciu grillów ( na szczęście grillowanie na balkonach jest u nas zabronione :) , albo oglądania telewizji na balkonie :)))
Twój piękny był ...
W domu 8 - rodzinnym ( dobrze zrozumiałam ?) , na 15 m kw. rzeczywiście można stworzyć oazę ...
cmok :)
Wow, takiego balkonu to tylko pozazdroscic. Jak w raju ...a ten "las" dookola:) Naprawde, przepieknie i baaaardzo przytulnie:)...ale bym chciala na nim posiedziec:)
Pieknie:)
Juz kiedys pisalam, ze mieszkasz w takim beztroskim, bajkowym zakatku swiata, ktory mi sie zawsze kojarzy z Pippi Langstrumpf :)
Moim marzeniem jest wyjechac na starosc do Grecji i mieszkac w takiej malutkiej fince nad morzem:)
Dziekuje:) Moim marzenien bylo wyjechac tez gdzies bez zimy na stare lata........tylko jak oddalic sie teraz od Alvinka? :)
Nie ruszaj sie stamtad ...masz wszystko!!! co ci do szczescia potrzeba ;), a do zimy juz sie chyba przyzwyczailas, a jak nie, to na urlop w cieple mozna zawsze jechac;)
Nie rusze sie,booo, Mamusia, wnuczek i tak dalej. Zime uwielbiam, ostatnia mi oddech odbierala, ale tej bieli i skrzypania pod botkami dlugo nie zapomne.......hehe
Tineczko, balkon miałaś super, ale nie masz czego żałowac ! bo taras wygląda jak z bajki:)
Dziekuje Mamo Rozyczki, jeszcze troche i bedziesz miala wlasny raj na ziemi:)
przyłączam się do grona zachwyconych- zarówno balkon ,jak i taras są ciepłe i przytulne. Super
Faktycznie,po "stracie" takiego pięknego miejsca ,można się popłakac.Ale teraz masz,równie bajkowe miejsce na ziemi .Pozdrawiam Jadzia.
Jadziu, dobrze, ze mam chociaz zdjecia do ogladania:) Masz racje, mam bajkowe miejsce na ziemi i cudownych nowych sasiadow.
Pozdrawiam serdecznie grazyna
Miejsce bajkowe ale jak tu sie nacieszyc takim miejscem
jak dostalam meila ze u was tylko 13 stopni i leje
a tak wogole to ma tam nie byc lata :))))))
Kochana Alu, u nas dzisiaj bylo 10 stopni, padalo wiekszosc dnia i wiatr byl sztormowy rano. W tej chwili mamy az 11 plus :))) Ciesze sie bardzo, bo powietrze swieze, cala okolica pachnie, ptaszki cwierkaja, zielen jest zaje...ta ............a w domu cieplo i moge sobie posiedziec i z Toba porozmawiac :)
Lato bedzie, przyjda upaly juz na weekend. Szwecja jest bardzo dluga i nie wiem skad maila dostalas?
Tineczko kto kocha zielen , ptaszki, kwiatki
to nawet te 11 stopni brrrrr ... mu nie jest w stanie przeszkodzic
Sloneczka zycze
To jest poludniowa czesc kraju, lato beda mieli napewno:)
U nas dzisiaj juz cieplo i slonecznie.
A ja mam takie pytanie : dlaczego w tytule watku nazwalas to saga wiejska
Moim zdaniem wlasnie na wsi obecnie spotkasz wieksza kulture bycia i obycia
niz czasem mozna spotkac nawet w duzych miastach
Dobre pytanie !
Bloki są z reguły w miastach lub na przedmeiściach.
Też nie rozumiem dlaczego saga wiejska a nie miejska. Przecież bloki są w mieście a nie na wsi.
A np. przy PGR-ach to co stawiali.....domki jednorodzinne????
Ponieważ obecnie mieszkam na wsi. Bez podtekstów nie uważam że ludzie na wsi są gorsi czy lepsi.
A ja jednak uwazam ze wies obecnie diametralnie
zmienila sie i mieszkajacy tam ludzie tez
oczywiscie jak wszedzie -sa wyjatki
Oczywiście wieś to nie tylko rolnicy i ludzie z PGR-u w naszym bloku jest większość młodych ludzi z dziećmi młodszymi lub starszymi. Są 2 Panie no powiedzmy starsze. Dużo młodych ludzi decyduje się na mieszkanie na wsi ze względu na tąńsze mieszkania lub mają dość dużych miast.
test robię;)))
Bo coś mi nie wysyła postów...
agik Rybnik to wiocha i dlatego nie wysyła postów u mnie też czasami tak jest ale się nie dziwie bo ja to mieszkam na totalnej wiosze z tym że nie narzekam
Może i wiocha ;)- (20 miasto w Polsce co do wielkości)
Ja jednak obstawiam wczorajszą burzę i mojego dostawcę neta :)
ja tylko żartowałam znam troszku Rybnik jestem rodowitą Ślązarą