Dzieci, to potrafią zaskoczyć czasami :):):)
Mój 17-letni syn był tydzień temu na jakimś zlocie i poznał tam dziewczynę. Dzieli ich ponad 200 km. Codziennie do siebie piszą, itd., itp. Dziewczyna jest studenką i ma 21 lat. Nie mam nic przeciwko tej znajomości.
Dzisiaj mój synuś powiedział, że zaprosił ją do nas na weekend, ale ona nie przyjedzie, bo tam jakieś zaliczenia ma.
Pytam się go: a gdzie ona zamierzała spać? on na to: ze mną w łóżku! Odpowiedziałam: nie ma mowy!
Podyskutowaliśmy jeszcze jakiś czas na ten temat i dowiedziałam się, że jestem staroświecka, że mam od razu zbereźne myśli a oni będą TYLKO spać!
Na ten zlot pojechał ze swoim najlepszym przyjacielem i sąsiadem (jego rówieśnikiem), o którym mam jak najlepsze zdanie. Pojechali we dwójkę a wrócili w trójkę. Kolega wrócił z zapoznaną tam studentką, też 21 lat, która jakiś czas u niego nocowała i jego mama nie miała nic przeciw.
Ale ja nie jestem mamą jego kolegi i nie chcę, żeby jakaś przygodnie poznana pannica u mnie w domu nocowała.
A Wy byście się zgodzili?
Jesteś absolutnie normalna! Ja też mam w domu trzy worki testosteronu i nie zgodziłabym się podobnie jak Ty. Inna kwestia, ze moim do głowy nie przyszłyby takie prozpozycje.Wczoraj skończył się biwak mojego syna (pięciodniowy), pogoda była nie za ciekawa i dziewczyny zmarzły. Owszem spały u niego pokoju, ale on w salonie na kanapie.
Wiesz Almirko, jak tak się nad tym teraz głębiej zastanawiam, to myślę, że on mnie chyba podpuszczał. Przecież wie jakie w naszym domu panują zasady, wie czego się po swoich rodzicach można spodziewać. Znając jego przekorny charakterek chyba ... chciał mi podnieść ciśnienie.
Mąż to miał ubaw. Powiedział, że jak ja jemu pozwolę, to on (mój mąż) też sobie koleżankę sprowadzi! A co! Równouprawnienie!
No ja się wykończę z nimi!
Ożesz, kurna! Powiedz mężowi,ze jak on koleżankę, to ty sobie też jakiegoś macho przygruchasz! Nie daj się, ja też próbuję.:)))
Ba! Pewnie,że Legolasa, choć on niski trochę, przez co nie w moim typie, ale może RN się skusi.:)
Nie. Dziękuję. Mój mąż mi wystarczy aż nadto.
Powiem tylko tyle... Sama jestem niewiele starsza od tej pannicy (24lata), ale nawet nie wyobrażam sobie, żebym mogła nocować u jakiegoś przygodnie, dopiero co poznanego chłopaka, a tymbardziej młodszego....
Aniu.. mlodsi sa fajni :)))))))))))))))))))
Najdrozszy jest ode mnie mlodszy..Wprawdzie tylko rok, ale zawsze to cos :)
Nio, mają takie mięciutkie mięsko:))) Mój młodszy 4, 5 roku. Mniamciu.....
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAle masz fajnie.. To moj staruch prawie...!! ;))
Chahahahha, do starucha to mu pewnie trochę brakuje. Pewnie i tak jest młodszy od mojego ciacha.:)
no faktycznie.. do starucha jeszcze mu daleko.. w koncu...JEST ODE MNIE MLODSZY :))hihihi
Jednak rodzice to z dziećmi ciągle mają hihi :):) Moja córcia przyniosła wczoraj uwagę na angielskim pisała sobie scenariusz i do tego jak jej pani kazała zapisac zadanie dmowe to jej powiedziała, że ona zapamieta. Jeszcze przyszła do domu i mi mówiła no widzisz że pamietam. Takie problemy jak Twoje przede mną ale do rzeczy .
RN trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację ale odpowiem Ci tak kiedy miałam 17 lat chciałam z chłopakiem z którym chodzilam pojechać pod namiot. Chłopak uprosił moją mamę hihi wystarczył bukiet frezji. Dlaczego Ci to piszę bo można z chłopakiem TYLKO spać w jednym łóżku w moim przypadku pod namiotem.
W moim domu rodzinnym poza moim obecnym mężem nie nocowali chłopcy ani mężczyźni. Hmm.. raz tylko kolega ktory przyjechał z Włoch ale spał w moim pokoju na podłodze i mama nie miała nic przeciwko temu. Łączyło nas tylko koleżeństwo pewnie dlatego i ja miałam wtedy 24 lata.
Zgodziła bym się na ten przyjazd gdyby syn miał 18 lat i koleżanka mogła spać w innym pokoju. Jakieś zasady chyba muszą być :):)
Mam nadzieje że Ci to pomoże w pdjęciu decyzji
Decyzja już dawno podjęta. Wątek założyłam, żeby mieć jakieś rozeznanie czy tylko ja jestem taka staroświecka. Wychodzi na to, że nie i aż mi lepiej. :)
Sorry ze tak offuje w Twoim watku.. Ale niestety, nie potrafie odpowiedziec na Twoje pytanie..Moje Dziecie ma "dopiero" 9 lat.. I nawet sobie nie chce wyobrazac, co sie moze dziac, jak bedzie mial 17..
Słyszałaś kiedyś powiedzenie: małe dzieci - mały kłopot, wielkie dzieci - wielki kłopot? ;)
Mamuniu.. nie strasz.. bo jak tak patrze na Dzieciecia (bo to Dziecie ON) - i widze, ze on mam moj charakterek.. i sobie przypomne swoje nastoletnie wybryki.. to ... sama nie wiem.. wole nie myslec...
Hahaha zaraz dojdziemy do wniosku, że nie chciałybyśmy wychowywać takich dzieci, jakimi same byłyśmy
Małe dzieci nie dają spać duże dzieci nie dają zyć.
Staroświecka czy nie, Twój dom - Twoje zasady. Koniec, kropka. Młodzież wprowadzi swoje jak będzie sam na siebie zarabiał i utrzymywał swój dom. Popieram Twoje zdanie :)
Niech sobie młody poćwiczy. Życie takie krótkie.
Mój syn miał wtedy 20 lat wróciliśmy z mężem nad ranem z sylwestra, zajrzałam do pokoju syna i zobaczyłam, że śpi z jakąś dziewczyną, rano myślałam, że dziewczyna wyjdzie po cichu,/ w sumie czułam się w tej sytuacji głupio/ ale gdzie tam jeszcze sobie herbatke zażyczyła, zeszła do nas na dól przywitać się, po jej wyjściu zapytałamy tylko syna: czy Ty nocowałbyś u niej w domu z nią w jednym łóżku /znali się też tlko chwilę/, odpowiedział mi; Nie, ja mu na to -więc pozostawiam to bez komentarza....
To ja bylam bardzo dziwna mama.
Moj syn w wieku 16 zakochal sie w starszej od siebie o 6 lat dziewczynie. Doslownie widzialam jak byl zakochany :)) Byly godzinne rozmowy telefoniczne, wysylanie kwiatow (za moje pieniadze), odleglosc miedzy nimi 80 km. Po jakims czasie Izzi zostala zaproszona przez syna do mojego ( i syna) domu na weekend. Oczywiscie spali razem w syna lozku i pokoju, a co robili pod koldra wcale mnie nie obchodzilo. Zakupilam kondony i porozmawialam z synem o bezpiecznym seksie.
Bardzo polubilam Izzi, jedyna moja troska bylo, ze znudzi sie 16-latkiem, a on bedzie cierpial.
Trwalo to 2 lata, wozilam syna do domu Izzi, poznalam cala jej rodzine, przyjmowalam ich u siebie.
Oczywiscie mialam racje, Izzi znudzila sie mlodym chlopcem i zlamala synowi serce na pare lat.
Coz i tak jestem zadowolona, ze syn przezyl swoja pierwsza milosc w cieple rodzinnym. Jestem zadowolona, ze nie musial miec seksu w parku na lawce, ze mogl spokojnie wziasc prysznic we wlasnej lazience a rano zjesc sniadanie w cieplej kuchni, podane przez mame :)))))
Tineczko jak mi się podoba twoje podjście do życia. :)
Taka swoboda obyczajów u mnie jest nie do przyjęcia. Na wszystko jest czas i miejsce.
Poza tym wg mnie to nie jest miłość a ewentualnie zauroczenie lub ciekawość. Oni znają się raptem parę dni (nawet nie tydzień). Z poprzednią dziewczyną chodził 2 lata i rozstali się w dniu wyjazdu na zlot. Powiedział mi, że była zazdrosna i zaczynało go to wkurzać. Zazdrosna czy nie, ale miała swoje zasady i m.in. za to ją lubiłam. Mój syn zawsze miał powodzenie u dziewczyn. Czy z tego korzystał? Nie wiem. Myślałam, że to była miłość i że ewentualne rozstanie mój syn przecierpi a okazało się, że spłynęło to po nim jak woda po kaczce. Ze zlotu przyjechał już z nową "miłością".
Nie strawiłabym widoku błąkającej się od rana po moim domu, rozespanej, obcej dziewczyny. Dzisiaj ta a jutro inna, wystarczy przetrzeć szlak. Po moim trupie!
Proszę Tineczko nie myl miłości z rozpasaniem.
Jesteś bardzo mądrą mamą RN. W moim domu również panują zasady i niewyobrażam sobie, żeby kupować dzieciom prezerwatywy. Skoro są wystarczająco dorośli na seks, muszą być wystarczająco dorośli i na prezerwatywy i na konsekwencje seksu. A nie są, ze względu na wiek. Nie dadzą rady ponieśc ewentualnych konsekwencji. Zwłaszcza, że prezerwatywa zawsze może pęknąć. I wtedy kto alimenty ma płacić? No chyba rodzice młodego ojca. Można i tak, ale problemów dorosłości w tym wypadku, synowi nie ujmiesz. Będzie je ponosił bardzo długo, za wcześnie.
Po za tym myslę, że dając przyzwolenie w domu, dajemy znak, że można robić to również wszędzie.
Zaznaczam na wstępie ,że piszę o "starszych" nastolatkach.
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak "odpowiedni"/ "nieodpowiedni" wiek na zostanie rodzicem. To w ogóle nie ma z wiekiem nic wspólnego . Ja świadomie zaszłam w ciążę mając 19 lat. Nie żałuję i nie żałowałam swojego wyboru. Znam kobiety dwukrotnie starsze ,które sobie zwyczajnie z macierzyństwem nie poradziły.
Nie rozumiem ostatniego zdania. Ja jestem jeszcze w miarę młoda i świeżo pamiętam, że działa to odwrotnie aniżeli mówisz. Zakazany owoc ciągnie najbardziej. Nie można czegoś- to się okaże, czy nie można:) Czyż nie tak, myśli przeciętny nastolatek?:))). Lepiej oswajać, łamać tabu, by nie ponosić poźniejszych konsekwencji. Jak czyjś syn/córka postanowi się z kimś przespać ,bo uzna ,że jest gotowy, bo szaleją w nim hormony, itd. nie łudźcie się mamy,że Wasze nieprzyzwolenie "na to" mu w tym przeszkodzi:)))))))))) Jeśli oczywiście jest przeciętnym nastolatkiem:) Jak nie mogę w domu, muszę znaleźć sobie inne miejsce:) W efekcie ,jak pisze tineczka, "pierwszy raz" zdarza się w samochodzie, u kumpla na imprezie, na ławce w parku, nie wiem gdzie tam jeszcze...Wy oczywiście możecie nie zgadzać się na swój dom. Ja sama również czułabym się niezręcznie, gdyby tabun obcych dziewczyn przewijał mi się przez chałupę:) Ale to jest inny problem- żeby młody nie sypiał ,jak popadnie, kierując się wyłącznie tym,że go jakaś laska pociąga:)
" Skoro są wystarczająco dorośli na seks, muszą być wystarczająco dorośli i na prezerwatywy i na konsekwencje seksu."- niektorzy ludzie przez całe życie nie dorastają do bycia gotowymi na konsekwencje seksu. To tylko taka luźna myśl
Moja Droga ... ani przez myśl mi nie przeszło, że mój nastolatek jest nieoswojony z seksem i dla niego nie jest to na pewno temat tabu (dla mnie też nie). Mojej zgody na podjęcie współżycia też nie potrzebuje.
O prezerwatywach była mowa ostatnio jak był jeszcze w 1 kl. gimnazjum. A było to tak: przechodzimy obok stoiska z gumkami a on mówi do mnie: mamuśka ja potrzebuję te największe ... ja mu na to: jak potrzebujesz to weź, tylko nie przymierzaj ich w sklepie. Tyle.
Nie chcę, żeby traktował dziewczyny przedmiotowo. Nie raz mu mówiłam, że nie ma tego robić z byle kim, byle gdzie i byle jak (widać chciał zacząć od "nie byle gdzie" ). Jakieś hamulce musi mieć. Mój dom, to nie noclegownia. Dopóki jest na moim wyłącznym utrzymaniu musi się dostosować do moich wymagań. Nie ma innej opcji.
A z drugiej strony tak się zastanawiam co to za dziewczyna, która lezie smarkaczowi do łóżka po paru dniach znajomości? Czego ona oczekuje? Z resztą nie wiem czy na tym 3-dniowym zlocie już czegoś między nimi nie było. Nie wnikam. Było czy nie było - nieważne - mówiąc obcesowo z domu burdelu młody mi robić nie będzie i basta!
Chilli, dziecko (że tak powiem jako starsza matka :)), nigdzie nie napisałam, że temat seksu jest w moim domu tematem tabu. Moje dzieci (21 i 23 lata) w przedszkolu będąc wiedziały skąd się biorą dzieci i nigdy w domu temat ten nie był wyciszany. Pomimo mojego wieku, wierzaj mi, pamiętam jak ja miała 17 lat i co wówczas robiłam, w domu moich rodziców to BYŁ temat tabu. Dokładnie wiem, że jak się chce to się da. Moje dzieci często same bywały w domu i na różne wyjazdy same też jeździły. Ale dziecko nie może sobie zrobić z mojego domu, domu schadzek. Bo jeśli raz pozwolę, to dlaczego nie drugi i z inną osobą ( tak myśli nastolatek). Moja córka mając 3 lata potrafiła mnie zapytać: "dlaczego nie, a kiedyś mi pozwoliłaś"( to oczywiście nie było o seksie). A wtedy trzeba być konsekwentnym.
Nie wiem czy przetrwam na tym portalu tyle lat, żeby podyskutować z Tobą, gdy będziesz miała swojego nastolatka z burzą hormonów. Ale chciałabym wtedy usłyszeć Twoje zdanie, nawet gdyby było takie jak teraz. Pozdrawiam.
Zgadzam się z Tobą Cieszę się, że jesteś równie staroświecka jak ja
To ja też z tych staroświeckich:))
nie mają nasze dzieciary lekko z nami ... oj, nie mają ... ale czy ktoś im obiecywał, że będzie lekko?
Bardzo chciałabym być taką dziwną mamą ja Ty :)))
Będę nad tym pracować ...
Ja bym sie nie zgodziła. 1 tydzień znajomosci i to jeszcze raczej takiej na odległosc to za mało. To w sumie obcy człowiek, nic o tej dziewczynie tak faktycznie nie wie a pisac to sobie mozna różne rzeczy.... Nie chodzi mi nawet o seks tylko o to że nie wiadomo z kim ma się do czynienia.