Nie bedę się rozpisywać i powiem krótko. Jest możliwa. Mam przyjaciela-mężczyznę od 15-18 lat. I nasi współmałżonkowie akceptują to, chociać muszę powiedzieć że mój mąż na początku bardzo podejrzliwie nas traktował. Szybko przywykł, poznawszy te nasze relacje. Teraz to mąż sam podpowiada jak mam jakiś problem " a dzwoniłaś do Wojtka ? " Wiem, że na niego zawsze mogę liczyć i on o mnie wie to samo.
To zależy od bardzo wielu uwarunkowań.
Można sama mam takiego przyjaciela.
Jest mozliwa. Mam takiego przyjaciela od wielu wielu lat. I przez ten caly czas mimo, ze byl blisko mnie nigdy nie przyszlo mi do glowy by 'byc z nim' jako para.
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> Tobie nie, a jemu, kto wie?
N o i własnie, tu MUSISZ sobie sama odpowiedzieć najpierw, co oznacza słowo PRZYJAŹŃ. Potocznie mówiąc: mam przyjaciela, przyjaciółkę rozumiemy to na dwa sposoby kochanka-kochanek , lub więź pozazmysłowa osób o jednakowej lub różnej płci, przy czym częściej kojarzone (zwulgaryzowane(!)) to jest z sexem aniżeli z czystą przyjaźnią.
Jesteśmy zbyt często szablonowi w sposobie rozumowania nawet tak czystych pojęć i doszukujemy się podtekstów , podsytuacji. Ale to zależy tylko od nas samych, doszukiwanie się czegoś tam gdzie tego nie ma jest właśnie wypaczaniem takich określeń jak: przyjaźń, zaufanie, bezinteresowność, współczucie.
Pierwszą rzeczą jest: mieć zaufanie do siebie samych jak i wzajemne, potem dopiero uwierzymy że taka przyjaźń może istnieć i istnieje.
Mam takie przyjaźnie, ba nawet czasem żartujemy co by się stało gdyby nas nago ktoś wsadził do łóżka ... i to żartujemy w obecności współmałżonków. Odpowiedź: to byłoby kazirodztwo.
Czy więcej trzeba by obalić mit sexu w przyjaźni, jako dominujący w przypadku kobiety i mężczyzny.
Przyznam, że kiedyś sam wielokrotnie nawet zastanawiałem się czy mogłbym posunąć się dalej, co sam o sobie powiedziałem w duchu do siebie, to nawet ulicznik wykropkowałby to w tekście.
Nie wykluczam, że i osoby z drugiej strony mogły mieć takie myśli, coś jednak zwycięża poza tzw"chucią", właśnie to coś to też PRZYJAŹŃ-SZACUNEK.
Tak, ale czasem w imię przyjaźni, druga strona ukrywa swoje uczucia. Dlatego zadałam to pytanie. Bo jesli tak jest, to czy nie jest to juz wykorzystywanie swojego przyjaciela.
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> Tak, ale czasem w imię przyjaźni, druga strona ukrywa swoje uczucia. Dlatego
> zadałam to pytanie. Bo jesli tak jest, to czy nie jest to juz wykorzystywanie
> swojego przyjaciela.
Ewuśka, za szybko odpowiedziałaś.
Zadajesz pytania ale sama nie chcesz odpowiedzieć, nie szukasz odpowiedzi na to pytanie: czy może istnieć ...
Zadam Ci dość proste pytanie, wcale nie oderwane od życia, takie przykładowe: pomyśl, czy wsród swoich znajomych nie masz takich po rozwodzie i utrzymujących stały kontakt ze sobą, czy dawni narzeczeni nie są dziś przyjaciółmi nawet(!). Czy gdzieś tu widzisz wykorzystywanie . No i właśnie: co rozumiesz pod tym pojęciem (Twój tekst na niebiesko).
Przyjaźń to przecież też hamowanie pewnych odruchów natury.
Bo ja szybka kobitka jestem.
czy wsród swoich znajomych nie masz takich po rozwodzie i utrzymujących stały kontakt ze sobą, czy dawni narzeczeni nie są dziś przyjaciółmi nawet(!).
Widzisz Kaziku, takich znajomych nie mam, ale to jest możliwe. Jednakże, jak ktoś kiedyś powiedział: "przyjaźń kobiety i mężczyzny to zawsze jest początek lub koniec miłości."
Natomiast co do tekstu na niebiesko: wykorzystywanie jest wtedy, gdy uważam za przyjaciela mężczyznę, który mnie kocha. Ja o tym wiem, on tego nie mówi żeby nie zniszczyć tego co jest. Ale w tym wypadku to on jest na straconej pozycji i to on cierpi - niespełniona miłość. Oczywiście gdybym odtrąciła jego przyjaźń (miłość) też byłoby nie dobrze. Dlatego to jest udręka a nie przyjaźń. Takie uczuciowe wykorzystywanie.
Jak sama zauważyłaś, nie definiując tego, nie jest to przyjaźń, a tylko z jednej strony wykorzystywanie (perfidne!)uczuć i poświęcenie się drugiej osoby w imię niespełnionej miłości, czyli nie jest to przyjaźń, a tylko przyjaźń, a raczej przyjacielska przysługa w imię czegoś, nie ma bezinteresowności( wspomniałem o tym wyżej), jako jeden z warunków, dlatego pisałem Ci, że za szybko odpowiedziałaś.;)
Jest możliwa. Mam dwóch przyjaciół od 23 lat. U jednego jestem dla dziecka za matkę chrzestną:)))
Od samego poczatku bez zadnych erotycznych podtekstów. Zawsze mogę na nich liczyć a oni na mnie. Ich żony i dzieci też:)))
Jestem podobnego zdania. Przyjaźń oznacza pewną bliskość, spotkania z przyjacielem, długie szczere rozmowy...czy to możliwe na dłuższą metę z facetem - bez żadnych podtekstów? Mi się wydaje, że zawsze przynajmniej jedna strona trwa w takiej "przyjaźni" z powodu uczucia - bynajmniej nie przyjacielskiego.
Mieć faceta - znajomego -, którego się lubi, z którym można pogadać...ok, ale przyjaźń...hmmm, no nie wiem...wydaje mi sie że jednak nie jest tak do końca możliwa, bo przyjaźń - jak dla mnie - wymaga zaangażowania - a zaangażowanie w kontaktach damsko - męskich...hmmm....
Kiedyś przeczytałam gdzieś, że przyjaźń między kobietą i meżczyzną jest jak Yeti - wszyscy o niej słyszeli, ale nikt nie widział ;)))
Ale czytam, czytam to wszystko, co piszecie i być może zmienię zdanie :)
Mam takie samo zdanie jak Ty. I jak pisałam wyżej, gdy jedna strona jest zaangażowana i to ukrywa w imię przyjaźni, to druga strona jest stroną wykorzystującą. A to już nie jest przyjaźń.
Absolutnie jest możliwa :) Mam takich dwóch przyjaciół.
Wydaje mi się jednak że kobieta nie jest w stanie tak do końca, tak całkowicie i szczerze otworzyć się przed mężczyzną .Nie twierdze przy tym że nie ma wyjątków lecz bardziej skłaniam się do myśli że są to jednak relacje bardzo dobrych znajomych którzy zawsze mogą liczyć na swoje wsparcie i pomoc .
To zależy co rozumiesz pod pojęciem " całkowicie i szczerze otworzyć się przed mężczyzną " :))))
Mam Jedynego Przyjaciela - mężczyznę . Od prawie 20 lat ...
To człowiek nadający na tych samych falach , którego kocham jak brata , jednak na którego widok ( czy myśl ) krew się nie burzy i nie latają motyle w brzuchu ;))
" Przyjaźń " dla mnie jest tak wielkim słowem , że nie szafuję nim w stosunku do dobrych znajomych , kolegów / koleżanek ...
Mam też innego Mężczyznę - Mojego Mężczyznę ...
No i zupełnie inaczej " otwieram " się przed Przyjacielem i zupełnie inaczej przed Moim Mężczyzną :)))
Dlaczego wszystko sprowadzać do seksu ??
To tylko jedna ze sfer życia , i tylko przez chwilę najważniejsza :))
Z Przyjacielem mam iskrzenie i chemię w prawie wszystkich życiowych sferach , poza seksem ( i zawsze tak było ) .
I dlaczego przyjaciel , to ma być ktoś głównie do zwierzeń i pocieszania , do pomocy w razie potrzeby ??
My z Przyjacielem tego od siebie nie wymagamy ...
Dawniej wystarczało nam wspólne spędzanie czasu , wygłupy , rozmowy o niczym , pełna beztroska , dzisiaj wystarcza sama świadomość istnienia ...:))
Myślisz ??
To zaraz muszę to sprawdzić ;)))))
Podepnę sie pod Ciebie :)
Jak pisałam mam dwóch takich przyjaciół. Obaj są w stałych związkach, mają dzieci i ja też mam rodzinę. Życie spowodowało, że każde z nas mieszka teraz w innym mieście. Widujemy sie rzadko, ale dużo ze sobą piszemy i rozmawiamy. Są telefony, skype, gg i inne komunikatory. Często jest tak, że niezależnie od siebie dzwonimy do siebie bo wiemy, że ta druga osoba własnie teraz potrzebuje rozmowy. Rozmowy nie znaczy, że od razu tylko i wyłącznie pomocy.
Piszesz o otwarciu przed mężczyzną. Z moim partnerem życiowym otwieram się na inne aspekty życia. Przyjaciel to ktoś, kto zna moje troski i smutki, kto wie, że czasem zwyczajne: cześć zadzwoniłem, żeby powiedzieć Ci "Cześć" jest najfajniejszą rzeczą pod słońcem i, że sama świadomość, że jest taka osoba powoduje, że życie wcale nie jest takie złe. Znalazłam kiedyś w necie takie oto powiedzenie, które światnie obrazuje moją przyjaźń z mężczyznami: "Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem." I ja tak mam, Oni są zawsze obok mnie i ja jestem zawsze obok nich.
I jeszcze jedno: z inną kobietą nie porozmawiasz tak szczerze o męskim świecie jak z mężczyzną i vice versa ;) to z przyjacielem pracowałam nad własnym związkiem, bo to On mi pomógł zrozumieć widimisię (w moim mniemaniu) mojego partnera. Z własnym facetem nie pogadam w taki sposób, zwlaszcza wtedy jak kompletnie mijamy się w tym co mówimy i myślimy. Przynajmniej ja tak mam.
No , ja mam dokładnie tak samo :)))
A to " Idź po prostu obok mnie " , to bardzo ładne jest ...:)
I tylko ( albo aż ) o to chodzi ...
Czytalam caly watek i sobie pomyslalam: mam takich serdecznych meskich przyjaciol . Spalam w objeciach z niektorymi bez zadnych seksualnych wzlotow czy mysli. To tak samo jak spalam z moim bratem nie jeden raz. Rozmawiam szczerzej z moimi meskimi przyjaciolmi, oni latwiej mnie rozumieja niz niektore kolezanki.
Ona On tez nie zawsze, bo mam przyjaciol meskiej plci z zerem zainteresowania seksem z plcia zenska:)))
No właśnie to chciałem napisać:) Na pewno jest mozliwa tym bardziej jeśli jedna strona jest homoseksualna:) W innym wypadku zawsze istnieje mozliwość, że przyjaźń może się przekształcić w coś więcej. Nie musi! Oczywiście! Ale to jest trudny temat..... Zawsze są różni ludzie, różne warunki i różne sytuacje. Niczego nie da się zgeneralizować. Świat nie jest tylko czarno-biały, ale ma wiele odcieni szarości.
Czyli pytanie zasadnicze: czy przyjaźń płci odmiennych, bez podloża sexu jest możliwa, ma odpowiedź twierdzącą, a tylko od tych istot zależy czy jest to: Przyjaźń, przyjaźń, czy przyjaźń.
A że są wyjątki, to ... ludzie popatrzmy w nasze przepisy, ile niemal identycznych dań ma niewłaściwe nazwy i jednocześnie ile pozytywnych komentarzy, a to tylko parę tysięcy przepisów.
Hehe Kluko, ja mam przyjaciol meskich z siurakiem niehomoseksualnym:)))) Nie, przyjazn miedzy roznymi plciami nie musi przeksztalcic sie w cos dziwnego, bo milosc i przyjazn to nie tylko seks, zapewniam:)
Madrze napisales o kolorach a ja dodam od siebie barwy teczy:)
tineczko kochana, niestety natura czai sie wbrew przyjazni, wbrew temu co sobie zamyslamy.
wyobraz sobie siebie z najlepszym kumplem, kolega z warunkow ciepliarniano-szwedzkich na jakiejs bezludnej wyspie
przez pare miesiecy!!!!!
niezaleznie od wieku, niezaleznie od przyjazni "przed" cos tam sie stanie, wazne-nie-wazne, ale stanie sie!
bo tak sie bronimy, bo taka nasza natura, czlowiek broni sie wbrew wszystkiemu prokreacja, a jesli owa juz spozyta, to chocby
wspomnieniem o niej ( a nuz?).
przyjazn miedzy -plciowa zawsze, ale to zawsze bedzie z pewnym zabarwieniem teczy.
bo czlowiek jest tylko cialem na ktore czyha tecza.
W ten sposób można negować wszystko. Głównym tematem jest czy może istnieć taka przyjaźń.
Dlaczego niemal każdy temat dotyczący uczuć, staramy się wykazać, że jest niemożliwy, sprowadzamy do przypadków beznadziejnych, doszukujemy sie sposobu negowania. Idąc takim ciągiem: dwie kobiety, przyjaciółki na takiej wyspie zostaną kochankami, mężczyźni tak samo ... kobieta z psem , mężczyzna z koza ... sodomia.
Wszystko jest możliwe prawda(?), no bo przecież "...człowiek jest tylko ciałem na które czyha tęcza"... no i jeśli ktoś uważa, że taka przyjaźń musi być z "zabarwieniem tęczy" to tylko można wyrazić żal i współczucie.
odpowiedz do postu kazika 45:
ja niczego nie neguje, myslalam, ze chodzi o dyskusje w ktorej wyrazic mozna swoje zdanie, bez wspolczucia innego dyskutanta.
na dodatek myslalam, ze to dyskusja o mozliwosci, czy niemozliwosci przyjazni mesko-damskich, a nie o jakichs koszmarnych dewiacjach seksualnych
co to nawet pijanemu Freudowi by sie nie przysnily, ze z psem, ze z koza...... no, ale fantazmy ludzkie sa jak widac bezkresne.
Użytkownik kokliko napisał w wiadomości:
> odpowiedz do postu kazika 45: ja niczego nie neguje, myslalam, ze chodzi
> o dyskusje w ktorej wyrazic mozna swoje zdanie, bez wspolczucia innego
> dyskutanta.na dodatek myslalam, ze to dyskusja o mozliwosci, czy niemozliwosci
> przyjazni mesko-damskich, a nie o jakichs koszmarnych dewiacjach
> seksualnychco to nawet pijanemu Freudowi by sie nie przysnily, ze z psem, ze z
> koza...... no, ale fantazmy ludzkie sa jak widac bezkresne.
Kokliko, to nie fantazje, to fakty dewiacji, sama piszesz że człowiek w pewnych sytuacjacyh jest pod wpływem "tęczy" ...bo to tylko ciało i to było tylko rozwinięcie Twojej myśli jej ciągu- toku rozumowania (przeczytaj jak sformułowałem swoją wypowiedź wyżej.)
Ktoś powiedział :
" Narząd płciowy, człowiek ma między uszami" ( a nie między nogami).
Wyniebiesciłem Twoją wypowiedź tu piszesz co innego. Wyżej dałaś negację całkowitą, pisząc, że prędzej czy później dojść musi do sexu w pewnych okolicznosciach ... dlatego taki był mój komentarz.
Co tu ma do rzeczy (cytuję Twoje słowa): "... swoje zdanie, bez współczucia(??) innego dyskutanta" ?
Kokliko, milo Cie znowu zobaczyc!!!!
Kochana, nie zgadzam sie z ta "natura" czy absolutna potrzeba ciala na seks:) Nawet na bezludnej wyspie nie bede podniecona moim przyjacielem, albo bratem. Cialo mamy ale rowniez mamy mozg do myslenia i serce do czucia:)
Sciskam cieplutko!
Cóż, ja znam przypadek odwrotny: najpierw sex i milość - potem nie było już ani sexu, ani miłości (albo nie miłości w znaczeniu uczucia pomiedzy zakochanymi w sobie ludźmi), a teraz została przyjaźń. I dzięki temu że przeszła taką drogę - jest bardzo, bardzo silna.
Napewno każda przyjaźń ma inne oblicze,jej wyznaczkiem jest niewątpliwie pokrewieństwo dusz.Ta prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy i nigdy nie umiera niezależnie od wszystkiego .Ale czy możemy z góry przewidzieć ,co tak naprawde wydarzy się w naszym życiu za czas jakiś gdy okolicznośi się zmienią?Mówi się często że z przyjażni często rodzi się miłość ,bywa też odwrotnie.
Skłaniam się do tego że przyjań niędzy kobietą a mężczyzną jest możliwa tylko wtedy gdy nie są oni dla siebie atrakcyjni .Chciałam też podkreślić że w tym pytaniu nie chodzi mi o sferę erotyczną ale przede wszystkim o szczerość !!! W realnym życiu bardzo często taka przyjażń kończy się rozczarowaniem lub niezrozumieniem.
Wlasnie, miedzy partnerami ze tak powiem wzajemnie odczowajacych sie jako nieinteresujacy seksualnie. Mozna sie bardzo lubic, nie czujac wzajemnie zadnego... pociagu o jakims zabarwieniu erotycznym. Mozna sie kochac platonicznie ale to wtedy tez milosc tyle ze czesto niespelniona z jakichs wzgledow, lub tez "niemozliwa kulturowo" jak u nas na przyklad miedzy bliskimi krewnymi jak brat i siostra. Zreszta przyjazn to czesto ta bardziej wymagajaca forma ...milosci. :-)). Sa i inne ekstemy jak laczaca erotyka bez odrobiny przyjazni....
Myslę,że przyjaźni między kobietą a mężczyzną nie ma.Owszem przyjaźnia sie pary,ale tylko na gruncie towarzyskim,tzn.wyjśc razem na piwo czy pizze,czy wyjechc razem na jakąś wycieczkę.Nie ma przyjaźni między singlami bo po pewnym czasie budzą się uczucia i tak potem jest z tego para.Ja np.obiecałam sobie,że będzie tylko kolega,bo nie chce sie narazie wiązac i co po pewnym czasie uczucia wzieły góre na demną i teraz jesteśmy małżeństwem.
Myślę ze jest mozliwa ale czy obie strony nie przekraczą tej cienkiej lini dzielącej przyjażń od czegoś więcej ? , tego myślę nikt nie jest pewnien w 100% bo dopóki trwa ta przyjażń wszystko sie może zdarzyc .
Jak można wywnioskować, ciężko nam ująć w jakieś ramy samo słowo przyjaźń, słowo na które składa się wiele czynników, zachowań tak własnych jak i obopólnych. Kilka z nich podałem wyżej, w swoich wypowiedziach. Nie do pomyślenia jest, przy prawdziwej/rzeczywistej(!) przyjaźni, przekroczenie pewnych norm etyczno moralnych.
Jakąkolwiek argumentację: była przyhjaźń , skończyło się małżeństwem traktujmy normalnie(!). Jeśli może być rozwód i potem mimo wszystko(!) przyjaźń to dlaczego nie może być odwrotnie!? Tym bardziej będzie to przyjaźń, bo wyrosła z czegoś, ma swoje podłoże. Powody rozwodów to nie tylko schematyczna zdrada, czy lapidarnie dla świętego spokoju podawanie jako powód "...niezgodność charakterów...". Minęła fascynacja i strony pozostają przyjaciółmi.
Nie mówmy więc, że coś jest niemożliwe, że nigdy nie może takowa istnieć, czy też: że zawsze dojdzie do głosu sex.
Jest takie powiedzienie, może je nieco zniekształcę, ale sens chyba zachowam:
"...nigdy nie mów nigdy, zawsze nie mów też ..."
Rozumiem, że ktoś zawiódł się na przyjażni (ja bardzo boleśnie na przyjaźni męskiej!), tak samo na małżeństwie, ale to nie jest powód by twierdził, że nie ma szczęśliwych miłości od pierwszego wejrzenia (takie było moje pierwsze małżeństwo, ale widocznie uczucie jednostronnie), jak również że nie ma przyjażni prawdziwych; męskich, kobieta-mężczyzna, czy kobieta-kobieta.
Sam mam przyjaciółki z którymi spotykam się, są to niektóre przyjaźnie z lat ...jeszcze podstawówki. Rzadko spotykamy się, ale na jedno słowo w telefonie ... jesteśmy dla siebie. A widzieliśmy się na nagusa nie jeden raz (wypady rowerowe nad jezioro) w wieku13-17 lat i nikomu z nas nie wpadło do głowy nic więcej niż podziw dla ciał bez podtekstów typu sexy, no i nabiajnie się z "przyrostów i wzrostów".
Tylko że zostało nas już tylko trójka, będzie mniej bo jedna wyjeżdża do córki na kraniec świata.
Nie wiem... kiedyś wydawało mi sie że tak, ale niestety w gruncie rzeczy, okazywało się ,że moi "przyjaciele" zawsze liczyli na coś więcej...teraz mam kolegów i trzymam dystans, bo chyba mam pecha w tym temacie:)
Jakoś wydaje mi się na logikę, że łatwiej o przyjaźń ,gdy fizycznie nie jesteśmy dla siebie atrakcyjni , bo inaczej wydaje mi się to trochę balansowaniem na krawędzi. Przyjaciel mądry, dobry, spełniający wszystkie nasze wymogi "bycia przyjacielem", a do tego przystojny i seksowny....jak tu się nie zakochać??
Jak mogłam zapomnieć...kurcze, przecież ja mam przyjaciół wśród mężczyzn! Pierwszy to mój mąż, drugi to mój brat. Tak - przyjaźń między kobietą i mężczyzną możliwa jest :) Mogę to potwierdzić :)))
W zasadzie, gdyby zlikwidować największą przeszkodę jaką jest duża różnica płci, to może by i przyjaźń była możliwa.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości:
> Jeśli różnica płci jest mało zauważalna to też chyba może
> dojść do przyjaźni.
Znaczy się wąsata kobieta i mężczyzna z piersiami gwarantują trwałość przyjaźni?
Zgadza się !! :)
Ja oprócz wąsów mam jeszcze gustownie przyciętą bródkę ...
eeeeee, słaba jesteś:)...ja mam włosy na klacie i pośladkach, łapy drwala i stopy rozmiar 47 ...
O wszystkim nie powiedziałam jeszcze :)
Bardzo męczą mnie włosy w uszach ;))))
rozumiem Cię doskonale, mam ten sam problem z włosami w nosie- właśnie przez nie inni myślą,że mam wąsy:( a ja przecież kobietą jestem! taką prawdziwą z krwi i kości! i co z tego,że te "kości" to akurat duże, komu przeszkadza,że mam ponad dwa metry...?!;)
Nie mam przyjaciela mezczyzny i chyba nie chcialabym go miec, a to dlatego ze nie wierze w przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna. Pomijajac oczywiscie mojego meza , bo nie ulega watpliwosci ze jest moim przyjacielem :) Mialam kiedys przyjaciela , tak mi sie zdawalo ze nim jest ! niestety on mial inne plany w stosunku do mnie.
Przyjaciolki tez juz nie mam, zmarla 3 lata temu:( byla mi bardzo bliska , nowej nie szukam bo nie chce. Mam sasiadke, osobe starsza i samotna, czesto sobie mowimy rozne rzeczy , jest osoba godna zaufania.Jednak moja najwieksza przyjaciolka, jest moja mama , ufam jej bezgranicznie .
Mam oczywiscie znajomych i kolezanki, spotykamy sie na roznych imprezach , ale to nie jest zadna przyjazn i nigdy nie bedzie.
Powiem tak :) moze w wieku starszym, ta przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna jest nawet wskazana, mam na mysli ludzi samotnych.
Natomiast- nie wyobrazam sobie przyjazni, miedzy mlodym mezczyzna i mloda kobieta......... chyba ze jest to brat lub bliski kuzyn. Nawet nie chce myslec, co powiedzialby moj maz , gdybym mu teraz powiedziala ze mam przyjaciela mezczyzne i ide z nim na spotkanie:)
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
Nawet nie chce
> myslec, co powiedzialby moj maz , gdybym mu teraz powiedziala ze
> mam przyjaciela mezczyzne i ide z nim na spotkanie:)
No właśnie...ja to bym po powrocie zastała wymienione zamki w drzwiach i swoją spakowaną walizkę hihi...
Jeszcze tak sobie myślę... z przyjaciółką za panieńskich czasów chodziłam sobie na pogaduchy przy piwku - nieraz świńskie pogaduchy - jak to przy piwku, gdy język się rozwiąże i umysł przyćmi, hyhy...myślę, że gdy odchowam dzici, będzie jeszcze okazja na takie spotkania. Ale za skarby świata nie wyobrażam sobie takiej sytuacji z mężczyzną! Piwo, kobieta, mężczyzna i wspólne gadki o seksie...może jakaś zboczona jestem, ale jak dla mnie w takiej sytuacji damsko - męska przyjaźń by poległa...a takie wspólne wypady raczej służą przyjaźniom w obrębie jednej płci.
Hm...cały czas się zastanawiam nad tym tematem przyjaźni damsko-męskiej. Chodzi mi po głowie, że chyba jednak może istnieć coś takiego. Mam ciągły kontakt z moim byłym chłopakiem i jest on oparty na tym, że nie widujemy się zbyt często, ale np. piszemy do siebie albo rozmawiamy przez telefon. Zawsze zapewnia mnie, że gdybym tylko potrzebowała jakiejś pomocy, to mogę na niego liczyć. Wierzę, że właśnie tak jest. Być może patrzy na mnie ciągle takim "męskim okiem", ale jednocześnie wie, że teraz jest między nami jedynie przyjazna zażyłość i nie przekracza żadnej granicy. Mój Połówek miał okazję Go poznać i nigdy nie ma żadnych uwag, że umówiłam się zwyczajnie na kawę żeby porozmawiać o tym, co się dzieje w naszym życiu (praca, rodzina itp.). Ufa mi w 100%. Tak więc chyba przyjaźń damsko-męska istnieje...? Czas pokaże.
Smakosiu, co innego gdy ktos ma przyjaciela od dziecinnych lat, maz go zna i to toleruje . A co innego jezeli poznasz teraz faceta, powiesz mezowi ze idziesz na spotkanie , bo masz nowego przyjaciela i chcesz z nim pogadac przy piwie czy kawie.Ciekawa jestem czy bylby taki tolerancyjny:)
Jakbym miala przyjaciela ,zaprosilabym go na pogaduchy do domu ,nie mam nic do ukrycia przed mezem. Gdyby moj przyjaciel mial zone chetnie zaprosilabym ich oboje. Kawe czy piwo mozna wypic w domu , nie koniecznie latac na spotkania po kawiarniach. Ostatecznie sa jeszcze telefony i internet.:)
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> Smakosiu, co innego gdy ktos ma przyjaciela od dziecinnych lat, maz go zna i to toleruje .A co innego jezeli poznasz teraz faceta, powiesz mezowi ze idziesz na spotkanie , bo masz nowego przyjaciela i chcesz z nim pogadac przy piwie czy kawie.Ciekawa jestem czy bylby taki tolerancyjny:)
Mamo Rózyczki przyjaciel, o którym ja pisałam nie jest mi znany od dziecinnych lat. Bylismy kiedyś parą. Mój Połówek go poznał, stwierdził, że jest w porządku facetem, ale ani jednemu ani drugiemu nie zalezy na tym aby pogłębiać tę znajomość.Nie ma więc sensu tworzyć sztucznych spotkań. Dlatego też stanęło na tym, że jak chcemy porozmawiać, to do siebie dzwonimy albo spotykamy się. Spotkania są żadkością. Jednak Połówek nigdy nie ma do nich żadnych uwag. Nawet pyta się i to prawdziwie, życzliwie co tam słychać u mojego byłego. Ufa mi i jest w 100% przekonany, że jest to najzwyklejsze spotkanie przy kawie. Napisałaś też: Jakbym miala przyjaciela ,zaprosilabym go na pogaduchy do domu ,nie mam nic do ukrycia przed mezem. Gwarantuję Ci, że ja też nie mam nic do ukrycia przed Połówkiem, ale mój przyjaciel chce się zwierzyć mi a nie mojemu Połówkowi, bo to ja znam go bardzo dobrze i gdy potrzebuje porady, to prędzej ja go zrozumiem.
Napisałaś: Kawe czy piwo mozna wypic w domu , nie koniecznie latac na spotkania po kawiarniach. Ostatecznie sa jeszcze telefony i internet.:) To już kwestia gustu i upodobań. Jasne, że można wypić kawę w domu ale nie ma też nic złego w tym, że się wypije ją w miejscu do tego stworzonym. Ja np. bardzo lubię atmosferę kawiarnianą, te aromaty, klimat małych stoliczków czemu więc miałabym ciągnąc kogoś koniecznie do swojego domu? Patrząc w ten sposób można rezygnować z wielu rzeczy np. z kina, bo w domu jest DVD.
Grunt, to mieć do siebie zaufanie i czasami pozwalać sobie na to by spędzać czas osobno. Takie robienie wszystkiego razem nie zawsze jest dobre. No ale każdy w zyciu postępuje tak, jak uważa to za słuszne.
Dokladnie Smakosiu, dla mnie nie do pojecia jest zyc z kims, kto nie ma do mnie 100% zaufania. Przyjazn poza malzenska jest bardzo wazna. Kazdy czlowiek musi miec prawo do osobistych przyjaciol. Takie przyjaznie sa nam bardzo potrzebne i nie ma zadnego znaczenia w jak szczesliwym malzenstwie/zwiazku zyje sie na codzien.
Moje dzieci i ich partnerzy maja osobistych przyjaciol roznej plci i zyja w szczesliwych zwiazkach.Dziewczyna mojego syna byla niedawno na 2 tygodniowym urlopie ze swoja siostra i swoim meskim przyjacielem od lat. Zaplanowali te podroz do Thailandii dlugo wczesniej przed Liny i Allana zwiazkem.Moj syn spal spokojnie :)
Masz bardzo zdrowe malzenstwo i zdrowe podejscie do przyjazni:)
Oczywiscie Smakosiu masz racje :) Ja jednak nie umialbym sie zwierzac facetowi i to jeszcze mojemu bylemu chlopakowi - moze dlatego ze nie mam o nim dobrego zdania.
Co do przyjazni damsko - meskiej kiedys na pewno zmienie zdanie, jak bede duzo starsza .
Moj maz tez mi ufa, tak jak ja jemu ! ale nie wyobrazam sobie zeby mial za przyjaciolke , swoja byla dziewczyne.
Jak juz pisalam wczesniej - nie wierze w przyjazn miedzy mloda kobieta i mlodym facetem, chyba ze jest to brat, kuzyn czy siostra.
Takie przyjaznie, nie raz juz rozbily dobra rodzine.
To jest moje zdanie i w tej chwili go nie zmienie.
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> Smakosiu, co innego gdy ktos ma przyjaciela od dziecinnych lat, maz go
> zna i to toleruje . A co innego jezeli poznasz teraz faceta, powiesz mezowi ze
> idziesz na spotkanie , bo masz nowego przyjaciela i chcesz z nim pogadac przy
> piwie czy kawie.Ciekawa jestem czy bylby taki tolerancyjny:)Jakbym miala
> przyjaciela ,zaprosilabym go na pogaduchy do domu ,nie mam nic do ukrycia
> przed mezem. Gdyby moj przyjaciel mial zone chetnie zaprosilabym ich oboje.
> Kawe czy piwo mozna wypic w domu , nie koniecznie latac na spotkania po
> kawiarniach. Ostatecznie sa jeszcze telefony i internet.:)
Chyba nie rozumiesz słowa PRZYJACIEL, przyjaźń buduje się latami, a Twoim pojęciu- przykładzie powyższym to raczej kolega nowopoznany.
Czasem piszesz, nie obraź się takie bzdury jak gimnazjalistka i to na dodatek świeżo upieczona, tuz po podstawówce.
Odczep sie - dobrze ? Jakie ja mam pojecie o przyjazni to moja sprawa , a Tobie nic do Tego.
Wiec daruj sobie swoje zlosliwosci - jakbym chciala z Toba dyskutowac podpielabym sie pod Ciebie.
Poczytaj swoje bzdury jakie wypisujesz, a dopiero czepiaj sie innych.
Sam prowokujesz ! a potem piszesz jak to sie Ciebie obraza - niewiniatko.Jakiekolwiek dyskusje z Toba uwazam za zakonczone, wiec nie podpinaj sie pod moje wypowiedzi ktore nie sa skierowane do Ciebie.
Nie bardzo rozumiem jak mozna teraz poznać przyjaciela,to pierwsza sprawa,a druga,to co to za małżenstwo ,gdzie mąż toleruje lub nie znajomych żony.To słówko tolerancja jakoś nie bardzo wpasowuje się w moje-zaznaczam ,pojęcie małżeństwa.Aha i jeszcze jedno,czy Ty wyjście na kawę do kawiarni nazywasz lataniem?Wiesz,ja z mężem też potrafię pójść na kawę,na obiad do restauracji.Wszystko można w domu,ale bez przesady.Wiesz,to Twoje małżeństwo i nic mi do tego,ale w takie ramy małżeństwa jak u Ciebie ,to ja bym się nie wpasowała.No,ale jak powiedziałam to Twój wybór.
Juz Ci odpisalam Beatko na gg :) Wiec daruj sobie , widze ze chcesz wywolac burze w szklance wody ! i te twoje delikatne szpileczki .Milego dnia.
Z tymi zamkami i walizką to mnie zaskoczyłaś .
Przecież to kwestia zaufania ...
Małżowaty ma zaufanie do mnie i do mojego Przyjaciela .
Świńskie pogaduchy przy piwku - jak najbardziej :))
Może to ja nienormalna jestem , ale nie widzę tu żadnego zgrożenia dla przyjaźni .
Wiele razy spałam z Przyjacielem w jednym łóżku ...
Mam przecież mózg ( mój najważniejszy organ :)) oprócz genitaliów :)))
No, już napisałam, że to tak trochę na wyrost te walizki...
Mój mąż ma pewne doświadczenia...nie chce o tym pisać, ale muszę się bardzo starac, żeby mi ufał, żeby nauczyć go ufać kobietom. A przynajmniej mi...bo ktoś go kiedyś bardzo zranił no i ja teraz mam przez to trochę przechlapane.
Ja też mam przykre doświadczenia z przyjaźnią z facetem...z mojej strony była przyjaźń, z drugiej skrywane oczekiwanie na coś więcej...i kiedy ja już byłam w tę przyjaźń zaangażowana, to okazało się - albo będzie coś więcej, albo koniec. I ja, głupia krowa, bojąc się utracić tego człowieka, zgodziłam się na związek. I był to koszmarny związek, najgorszy w jakim byłam, bo nie potrafiłam traktować tego faceta inczej niż po przyjacielsku...czułam się jak jakiś kazirodca... I od tamtej pory trzymam facetów na dystans. Koleżeństwo - tak, ale nic więcej.
Przyjaźnię sie z moim bratem - to wspaniały młody mężczyzna. Nawiązałam też nić przyjaźni z mężem...po tych och i ach zauroczeniach wchodzimy w taką fajną stabilizacje, rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy...i budujemy naszą przyjaźń małzeńską :)
Tak więc nie jest tak, że sprowadzam wszystko do seksu, hihi...
Bywa tak, ze jak sie człowiek sparzy to już na całe życie...
Hehe,chyba odwrotnie moja Kochana, jestes jak najbardziej normalna!:)
bosz... a dlaczego rozmowy z przyjacielem po piwku muszą sprowadzać się tylko i wyłacznie do świńskich pogaduch? Piłam z moimi przyjacielami nie tylko piwo - nawiasem mówiąc piwo nie jest moim ulubionym napojem z procentami - rozmawialiśmy na rózne tematy, spaliśmy pokotem jak kto padł i nawet przez myśl nie przeszło coś więcej. Właśnie dlatego mogę powiedzieć, że to przyjaciel. Owszem potrafi mi dosolić jak nikt: weź się za siebie, idź do lekarza bo coś kiepsko wyglądasz, albo powiedzieć miłe słowo, świetnie Ci w nowym kolorze włosów, masz fajną sukienkę fajnie w niej wyglądasz i nie ma w tym erotycznych podtekstów.
Dlaczego za spotkanie z kimkolwiek miałabym mieć wystawione walizki i zmienione zamki? To znaczy, że co? partner nie ma zaufania??? Czy może nie czuje się pewnie i każdy inny facet to dla niego zagrożenie?
Nie wiem, może ja inna jestem i może rzeczywiście mam wielkie wąsy i brodę a panowie po niezłej parze w rozmiarze minimum C :/
eee, no ja podałam przykład, no pewnie, że z przyjaciółką przy piwie ozmawiam też na inne tematy
Zaufanie zaufaniem, tu chodzi nie tylko o to, że mi nie ufa, bo wskoczę zaraz komuś do łóżka. Tu chodzi bardziewj o taką zdradę emocjonalną...lub może zazdrość, że tamten będzie fajniejszy...że zamiast spędzać czas z ukochanym mężczyzną wolę poświęcić czas komuś innemu?
No, przesadziłam z tymi walizkami, to było na wyrost, ale z pewnością nie czekałby na ,nie z otwartymi ramionami...
No, niestety taki zwiazek nie jest zdrowy ani dla Ciebie ani dla Twojego meza. Typowe objawy braku zaufania i niezdrowej zazdrosci, niskie poczucie wlasnej wartosci u meza. Dobrze, ze masz prawo spotykac przyjaciolke chociaz.
Zdrada emocjonalna , spedzac czas z ukochanym , nie poswiecac czasu nikomu innemu.......kto ci to nawbijal do glowy? Mnie bardziej przypominasz ptaszka w klatce.
Wyobraz sobie, ze maz mojej corki zawozi ja na spotkania z jej przyjacielem i potem jedzie po nia nawet w srodku nocy. Mieszkaja poza centrum miasta i moj ziec nie chce, zeby corka wracala sama.....i zawsze ma dla niej otwarte ramiona:)
Tineczko, to są moje, wyolbrzymione zresztą, przypuszczenia...nawet nie przypuszczenia, palnęłam tak z grubej rury, bo takie mam poczucie humoru...i trzeba by zapytać mojego meża, jakby zreagował, bo jeszcze nigdy takiej sytuacji nie było i nie będzie...i zauważ, że po tym tekście o walizkach było "hihi" - znaczy się żartem to napisałam! A wszyscy traktuja to tak jakby to była święta prawda...
Kurcze, ludzie, nie przeprowadzajcie na podstawie jednej wypowiedzi analizy mojego małżeństwa, no przecież to co piszesz jest chore...a ja mam się świetnie i nic mi w małzeństwei nie brakuje :D
Podziwiam męża Twojej córki, życze im jak najlepiej, ja już napisałam, ze nie chce mieć przyjaciela typu męskiego, bo się sparzyłam i mam przykre doświadczenia. Nikt mnie nie więzi, to jest mój wybór!
Peggy Kochana, a ja odbieram inaczej Twoje slowa. Nie przylecialy Ci na jezyk bez powodu, nawet "hihi". Jestes , piekna, mloda kobieta na progu zycia. Dojdziesz do moich lat i doswiadczen, to porozmawiamy:)
Pamietaj tylko o jednym , tylko Ty decydujesz o swoim zyciu , nikt inny!
Sciskam Cie cieplutko:)
Tineczko, nie będę się tłumaczyc...widzisz, ja to mam tak podobnie do Ciebie, wypalam jak z armaty, a potem dopiero czytam i myślę, że zabrzmiało to inaczej niż miało zabrzmieć.
Mi jest dobrze z tym, że mój mąż jest o mnie zazdrosny...no bo jest, ale w zdrowych granicach! Nigdy mi nie zabronił nigdzie wychodzić, przyjeżdżał po mnie po spotkaniach z koleżankami, przyjaciółkami, zostawał z dzieckiem w domu, żebym ja miała chwilę oddechu i odrobinę rozrywki. Już to wygląda troszkę inaczej, prawda?
Ale nie zniósłby jakbym wychodziła sam na sam z jakimś facetem...dla mnie to jest takze nie do pomyślenia - skoro mam męża! Czasy wychodzenia z innymi facetami już dla mnie minęły, teraz mam inne priorytety. Zresztą z kim mam wychodzić? - nie mam przyjaciół wśród meżczyzn!...nigdy nie miałam, bo nawet jeśli z mojej strony byłą chęć pozostania na stopie kolezeńskiej czy przyjacielskiej to z drugiej strony byął chęć i nadzieja na cos więcej. Dla mnie taka przyjaźń nie jest możliwa, nie szukam jej i jest mi z tym absolutnie dobrze. Mam trzy przyjaciółki, mnóstwo koleżanek - w tym dwie bardzo bliskie z nadzieją na przyjaźń - i niczego mi pod tym względem nie brakuje.
Pozdrawiam ciepło, spokojnej nocki :)
Peggi ,dziekuje ze to napisalas :) mysle identycznie jak Ty - u mnie jest tak samo, nic mi wiecej do szczescia nie potrzeba ! poza jednym, brakuje mi mojej ukochanej przyjaciolki.
Patrze jak rosna jej synowie , jak dobrze wychowuje je ojciec , ktory jest przyjacielem serdecznym mojego meza i z tego bardzo sie ciesze. Pozdrawiam.
Widzę, że myślimy podobnie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Popieram w 100% :) wlasnie tutaj chodzi o zdrade emocjonalna. Moj malzonek nie nalezy do osob tolerujacych przyjaznie mesko - damskie. Natomiast nigdy nie mial nic przeciwko, jak spotykalam sie ze swoja przyjaciolka.
Zapytalam go nawet wczoraj, co sadzi o takich przyjazniach, rozesmial sie :) i powiedzial ze nie ma czegos takiego.
Zauważyłam,że już kiedyś zaznaczyłaś w jakieś swojej wypowiedzi na forum -co by powiedział Twój mąż?Ja tego nie rozumiem.Mój mąż mi ufa i ja jemu też.Żyjemy po ślubie 26 lat i jakoś przez myśl mi nie przeszło,żeby szukać jakiś podtekstów .Czy pójście na kawę to jakaś zbrodnia?Przyjaciel-to może za dużo powiedziane,ale bardzo dobry kolega istnieje w moim życiu i nie widzę nic złego w spotykaniu się.Człowiek ma rozum.
Mój się cieszy jak przyjeżdżają:))) Zawsze nadprogramowe piffko mozna wypić :)))
Mój woli wódeczkę i też się cieszy.
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> Nawet nie chce
> myslec, co powiedzialby moj maz , gdybym mu teraz powiedziala ze
> mam przyjaciela mezczyzne i ide z nim na spotkanie:)
Bez urazy ale gdzie w takim razie jest zaufanie w Waszym związku ??
Przeczytałam z uwagą wszystkie wypowiedzi i wychodzi mi,że żeby sie przyjaźnić z mężczyzną to trzeba być aseksualną albo babą z wąsem i brodą:)) , albo starsza osobą, która odłozyła swoja seksualność do lamusa.Wszystkie wypowiedzi negujące taką przyjażń sprowadzają ją do płaszczyzny erotycznej i tylko dlatego według wielu taka przyjaźń nie ma racji bytu.
Niektórym osobom nie mieści się w głowie taka przyjaźń, no bo jakaś jest "nienaturalna". Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie jak rozumiemy to słowo, czy przyjaciel to ktoś z kim umawiamy sie na ploty, zwierzenia czy przysłowiowe piwo a może "coś" więcej.
Napisałam wyżej, że mam dwie "męskie przyjaciółki" i to jest prawda. Znam ich obu 23 lata, poznaliśmy się w jednym czasie , bo w pracy. Oni juz pracowali ja dopiero zaczęłam.Znam ich dłużej jak własnego męża i nie wyobrażam sobie,że mąż "wystawiłby mi walizki" skoro zaakceptował jeszcze przed ślubem ich obecność w moim zyciu.
Nie widzimy się codziennie, czasami nie widzimy się pół roku albo i dłużej, ale po tych 23 latach i ja i oni mamy pewność,że kiedy sytuacja tego będzie wymagać "będziemy iść obok".Już nie raz tego dowiedliśmy przy różnych radosnych a czasami tragicznych życiowych zakrętach. To jest dla mnie to "coś" więcej, świadomość,że są,że zawsze mogę na nich liczyć i pewność z mojej strony,że oni moga liczyć na moje wsparcie.
Co do erotycznej strony , to przerabialiśmy wspólnie wędrówki po górach, spanie czasami w jedym spiworze, zakrapiane imprezy gzie podobno po wódce "co u trzeźwego na mysli to u pijanego na języku i w czynach" i nigdy nie doszło do sytuacji, po której jedno drugiego później by się krepowało lub wstydziło.
Czyżbyśmy byli jakimiś wyjątkami? Sądząc z kilku wypowiedzi w tym wątku jest to unikalne zjawisko, aczkolwiek w przyrodzie istnieje:)))))
Oj, Alfabeto, dużo w Twojej wypowiedzi uogólnień...i zbyt dużo wniosków, które wyciągnięte na podstawie jednej wypowiedzi stają się jakimiś potworkami i zaczynają żyć własnym życiem, niezależnie od intencji autora.
A mnie po tej dyskusji się wydaje, że ilu ludzi tyle stanowisk. Każdy ma inny charakter, inne doświadczenia, inne podejście do życia i w zależności od tych czynników i jeszcze miliona innych zawsze będąs tacy, którzy wierzą w taką przyjaźń i będą tacy, którzy w nią nie wierzą...I chyba nikt nikogo nie przekona do swojego stanowiska, bo to tylko życie może każdemu pokazać i dać doświadczyć - lub nie - takiej przyjaźni...
Nikt nie ma realnych argumentów na wykazanie istnienia lub nieistnienia takiej przyjaźni. Cóż z tego, że Ty tak pięknie piszesz o swioch przyjaźniach, skoro ja - po moich doświadczeniach - zawsze będę w nich węszyć jakieś "ale"... Tak już jest i .... i prędzej mi te wąsy urosną niż zaprzyjaźnię się z mężczyzną :D
Wiesz peggy ja się zawsze lepiej dogadywałam z panami :))Może dlatego,ze nigdy nie interesowały mnie plotki czy intrygi,co zawsze się zdarzało w kobiecym gronie.Ponieważ w pracy na zmianie byłam jedyną dziewczyną, panowie szybko nauczyli mnie,że nie ma kręcenia, obgadywania za plecami. Wszystkie konflikty rozwiązywało się w cztery oczy ,mówiło co się nie podoba ,dochodziło do kompromisu i było po sprawie. Bez obgadywania, obrażania i wałkowania tematu w nieskończoność.Podoba mi się takie rozwiązywanie konfliktów :))
Mam jedną serdeczną koleżankę, ale bałabym się nazwać ją przyjaciółką.Wie o mnie mniej niż moi kumple:))
Dlatego ja zaryzykowałabym to samo stwierdzenie tylko w stosunku do kobiet:))))
Ja też się dobrze z panami dogaduje...ale gdy zaczyna się robić za dobrze, ja zmykam czym prędzej...widzisz - jedno takie doświadczenie w przeszłości i zmienia człowieka całkowicie...zawsze masz je gdzieś w mózgu...
Mam trzy wspaniałe przyjaciółki, znamy się jak łyse konie, dogadujemy bez słów...czego mi więcej trzeba?
Każdy ma według swoich potrzeb...i tak jest dobrze :)
To plotka , że mężczyźni nie plotkują i nie intrygują ;))))
Ale mi też łatwiej porozumieć się z chłopakami :) ...
Bo wśród osobników tej samej płci , zawsze jest jakaś niezrozumiała dla mnie rywalizacja , chęć zaimponowania ( solidarność jajników to też plotka wg mnie ) : ty masz lepsze włosy , ale ja zgrabniejsze nogi , z tobą X nie zatańczył , ale ze mną tak ( ale nie żałuj , bo beznadziejnie tańczy :) , twoje dzieci chodzą do wiejskiej szkoły - no , takie nieskażone są :) , ale moje mają zajęcia od rana do wieczora : no wiesz , basen , balet , flamandzki ...
Panowie też rywalizują , ale nie wiem w jakich dziedzinach ( pewnie gadżety wszelakie :) .
No , i ja mam to bardzo głęboko :))
Gdy przyjaźnią się osobniki różnej płci , całe to puste chwalenie się i porównywanie , traci sens : no bo , co ja mogę wiedzieć o super turbo szybkich wtyczkach do Bóg wie czego z niewyobrażalną pamięcią , kompatybilnych ze wszystkimi sprzętami w domu ,a może i całym wszechświatem ;)) , a On ma zupełnie gdzieś moje najnowsze odkrycia z kosmetologii :))
Całe to zdawkowe głano omijamy , i od razu przechodzimy do konkretów : tego , co nam w duszy gra .:)
Jedna z moich przyjaciółek cuś jakby przypomina taką osobę o której pisałaś....prezentuje taką podobną postwę, "ą", "ę" itp.ale i tak darze ją przyjaźnią...mimo wszystko, mimo jej wad...jest mi bliska jak siostra i wszystko przełkne - trudno to wytłumaczyć, ale tak jest. Pozostałe przyjaciółki są o tysiące kilometrów od takiej postawy...zwykłe, skromne dziewczyny...nie ma między nami żadnej rywalizacji ani zazdrości.
...zależy chyba na kogo w życiu trafimy....i jacy sami jesteśmy...może Ty nie ufasz kobietom...a ja mężczyznom...czort wie, trzeba by tu psychologa...albo psychoanalityka :)
Dorota zza płota, gdzie jesteś??? :D
Wiem,że zdarzają się panowie co lubią plotki i intrygi, oraz zazdrośni o nowy sprzęt grający, lepszy samochód, ładniejszą dziewczynę:) Pracowałam z takim. Wystarczyło powiedzieć,że kupiłam/łem to albo to, zmieniłam/łem samochód na lepszy i za jakiś czas okazywało się,że on też albo to już ma albo myśli nad kupnem:))) Nieważne czy mu to było niezbędne do życia, on musiał to mieć, bo inni maja:)))
Pana, który lubi zamieszanie inni szybko sprowadzają do odpowiedniego poziomu ,albo ostentacyjnie omijało się takiego szerokim łukiem:)
W przyjaźni ważne jest to co napisałaś, omijamy tematy mało istotne, skupiamy się na rzeczach ważnych dla nas, a nieraz spotakamy się aby po prostu ze sobą być:))
Absolutnie nie jestescie unikalni, tylko macie szczescie przezywac taka cudowna przyjazn:)
To prawda tineczko:) Cieszę się ,że ich mam:)
Wyobrazasz Sobie ile ludzie traca jak nigdy nie zaznaja, nie maja prawa zaznac przyjazn miedzyplciowa. Ja dziekuje niebu za kazdego przyjaciela w moim zyciu:)
Ja myślę,że istnieje taka przyjaźń.Przyjaźnię się w ten sposób ze szwagrem(mąż siostry mego męża to chyba szwagier...? ).Znajomi i rodzinka śmieją się ,że my "jak łyse konie" i jakgdyby co to w rodzinie zostanie.Jesteśmy na bardzo przyjacielskiej stopie i rozumiemy się znakomicie nawet lepiej niż w małżeństwie(on w swoim, a ja w swoim).pomagamy sobie wiele w życiu,dzwonimy,rozmawiamy podtrzymujemy się wzajemnie w trudnych chwilach.Taki jest mój męski przyjaciel, a znam go prawie 18 lat.Mam jeszcze kilku dobrych znajomych mężczyzn,ale to po prostu dobrzy kumple.Może dlatego że jestem "chłopczyca" i wolę męskie towarzystwo...
A tak ogólnie ...co nasze życie warte bez przyjaźni???nawet tej męskiej...
Ja powiem tak: nigdy jej nie doświadczyłam ani się z nią nie spotkałam więc nie wiem. A ponieważ regularnie sypiam ze swoim najlepszym przyjacielem nie jestem obiektywna
PS. Żeby nie było dziwnych skojarzeń, moim najlepszym przyjacielem jest dla mnie mój mężuś :)
Jak widać wszystko zależy od indywidualnych cech charakteru jedni takiej przyjaźni doświadczają inni nie mogą sobie jej wyobrazić.....
Ja szczerze mówiąc jestem chyba w tej drugiej części i tak chyba już zostanie .....choć nie wiadomo czy życie nie spłata mi figla
Użytkownik mysha2006 napisał w wiadomości:
> Ja powiem tak: nigdy jej nie doświadczyłam ani się z nią nie spotkałam
> więc nie wiem. A ponieważ regularnie sypiam ze swoim najlepszym przyjacielem
> nie jestem obiektywna PS. Żeby nie było dziwnych skojarzeń, moim najlepszym
> przyjacielem jest dla mnie mój mężuś :)
Z PRZYJACIELEM nie sypia się, z kochankiem tak (co to za kochanek który pozwala spać). To że mąż jest równocześnie najlepszym przyjacielem z którym śpisz, to chyba normalne. Chociaż nie zawsze.
Kto oglądał "Mój chłopak się żeni" ten wie, że najlepsza przyjaźń damsko-męska jest możliwa. Pod jednym warunkiem...że on jest gejem ;P
Inaczej pozostają domysły.
A tak zupełnie poważnie to sama kiedyś myślałam, ze jest możliwa. Ale kiedy po latach nagle wyznał, że cały czas był zakochany a bał się przyznać...wtedy zaczęłam się zastanawiać jak to jest... Chyba i tak i tak :)
jest możliwa ale nie na długo:)
zawsze facet będzie dążył wcześniej czy później do czegoś co nazywa sexempo przyjacielsku . chociaż moi znajomi nie są razem. Można powiedzieć, że są przyjaciółmi.ALE ... czasami zdarza im się sex bez zobowiązań:)