Ostatnio zauważyłam w swoim otoczeniu, że coraz więcej kobiet w młodym wieku świadomie rezygnuje z pracy zawodowej, aby zająć się domem. Nie mieszkam w Polsce - pewnie fakt, że jest się nie "u siebie", nie zna dobrze języka to jakaś tam wymówka. Mam dosyć duże grono znajomych, spośród nich na palcach jednej ręki można by policzyć te pracujące. A co Wy sądzicie na ten temat? Kurki domowe - co was skłoniło do pozostania w domu i czy nie żałujecie swojej decyzji?
Byłam kurą domową z konieczności jak dzieci były małe a teraz też siedzę w domu bo już emeryturka. Żałuję często, że nie mogę już pracować i przebywać wśród ludzi.
Może być też pani domu lub housekeeperka, jak zwał tak zwał ;) Na jednym z forum gazety wyborczej panie zajmujące się domem same siebie tak nazwały.
Pani domu jak to brzmi ;:) Jesli kobiety siedzące w domu same tak na siebie mowią to dla mnie jest ok ale jeśli ktoś je tak nazywa tego już nie lubię :):
"Kura domowa" to definicja pań nie pracujących na "posadzie", a w domu, jako potoczne krzywdzące powiedzenie. To nic nowego, określenie z przed ponad 100 lat !!!, i wcale nie dotryczy pań "prowadzacych dom" tylko zahukane żony, ograniczane w swobodzie kobiecej przez swoich "panów domu". Bardzo pokrewnym temu zdefiniowaniu jest niemieckie "3 x K" (wybaczcie moją niemczyznę: kinder,kuchnia, kościół).
Tak więc nie stawiajmy znaków równości.
Mimo to ,że jestem mężatką to pracuje,pracowac lubię.Na siedzenie w domu nie moge sobie pozwolic a nawet i nie chce.jak to mówią co dwie pensje to nie jedna.Ale to kazdego sprawa czy chce pracowac,czy zajmowac sie domem,nieraz zmusza do tego sytuacja,że trzeba zostac w domu.
NIe wyobrażam sobie siedzieć w domu - niekiedy praca nam doskwiera i chcemy odpoczynku ale tylko na "chwilkę". Nigdy nie będę "kurą domową" z wyboru. Konieczność - to już inny temat jak np. brak pracy, choroba, czy wychowywanie dzieci. Dziwią mnie bardzo kobiety, które z wybory zostają w domu pozbawiając się rozwoju zawodowego - wiem, że zaraz naskoczą na mnie te Panie, które są w domu i się rozwijają towarzysko, może i intelektualnie nawet - jednak kontakty zawodowe, satysfakcja z wykonywanej pracy, zaspokojone ambicje i ciagły rozwój, - to jest coś co daje praca. Pozdrawiam
Użytkownik emeska1974 napisał w wiadomości:
> kontakty zawodowe,
> satysfakcja z wykonywanej pracy, zaspokojone ambicje i ciagły rozwój,
> - to jest coś co daje praca.
Moim zdaniem niestety mało która praca daje to, o czym napisałaś. Fajnie by było, gdyby tak było
Dlaczego miałby ktoś na Ciebie naskakiwać? Twoje psy, Twoje pchły i Ty się będziesz drapać.
Szkoda jedynie, że nie potrafisz zrozumieć, że ktoś może realizować się jako "pani domu". Jest na tyle inny, że ma inne priorytety i w konsekwencji inne ambicje. Szkoda też, że uważasz, iż prowadzenie domu nie może być źródłem satysfakcji i rozwoju.
A nie mówiłam, że napadną.... hihihi .. chociaż nie chciałam nikogo urazić mnie już się próbuje.. acz nieskutecznie
"Twoje pchły, Twoje psy...." widać, że pisała gospodyni domowa........sama treść mówi za siebie
Emesko falkorowi daleko do kobiety a co dopiero do gospodyni domowej :):)
Mam nadzieję, że to nie było do mnie (?)
Nie nie do Ciebie :) Ty napisałaś rzeczowo - pozdrawiam
No to mam problem. Jestem facetem (choć niestety nie kogutem domowym) i napadłem na kobietę. Nic, tylko molestowanie...
Hej - widzę, że masz poczucie humoru więc wybaczam:):)
Falklor, zaskoczyles mnie po raz kolejny..............
"może i intelektualnie nawet" cudnie napisane, po prostu pozazdroscic intelektu.
A czy ne pomyslalas o tym, ze nie wszystkie kobiety chca uczestniczyc w "wyscigu szczurow"?
Jakaz to satysfakcje daje Ci praca zawodowa?, jezeli mozna zapytac?
kolejna "Pani domu" wypowiedziała się z klasą....
Naprawdę? Czyli masz wielkie serce bo ja jakoś nie potrzebuję współczucia - świetnie daję sobie radę - nie musi Tobie być mnie "szkoda" naprawdę. oszczędź sobie emocji
O moim intelekcie proszę nie wypowiadać się, bo mnie nie znasz........
Emesko -Cewa tutaj poruszyla znaczacy problem,ona nie mieszka w Polsce tak jak pisze i czasem bariera jezykowa jest dla nie ktorych nie do przeskoczenia.Ona pisala o kobietach w jej srodowisku,ktore maja problem z nowym jezykiem.
Ja sama zawsze bylam czynna zawodowo odkad pamietam pracowalam,do pracy poszlam jak moje dzicko mialo 10miesiecy i to niestety z koniecznosci musialm pojsc do pracy.Pozniej z czasem zmienilam na prace ,ktora mnie interesowala i dawala mi satysfakcje.
Od prawie 5 lat ,tez nie mieszkam w Polsce i na samym poczatku bylo mi strasznie ciezko,najwiecej doskwieral mi wlasnie brak pracy ,bo odkad pamietam zawsze pracowalam no i oczywiscie brak przyjaciol i rodziny.Wiec nie wrzucaj wszystkich do jednego wora,ze nie rozumiesz ludzi ktorzy siedza w domu,bo czasem jest to spowodowane innymi okolicznosciami.Przez dwa lata po przyjezdzie tutaj bylam w domu i to bylo okropne,w tej chwili dalej mam trudnosci jezykowe,ale pracuje,moze nie jest to praca ,ktora daje mi satysfakcje,ale nie wiem czy bede kiedykolwiek mogla robic to co robilam w Polsce,bo wiazalo by sie to z bezposrednim kontaktem z klientem,a tutaj wydaje mi sie ,ze mialabym z tym problem.Wiec czasem przyczyny sa rozne.
Droga emesko, jestem kurą domową...jest mi z tym dobrze, choć na początku nie było.
Nie wyobrażałam sobie jednak, żeby moje malutkie dzieci wychowywał ktoś inny. Jestem mamą i to jest narazie moja kariera. Może znajdę pracę, może nie... Ale nie pisz, że kobieta, która zajmuje się domem nie ma szansy na rozwój, bo to bzdura. Właśnie przebywając w domu ma się czas na rozwijanie swoich pasji, pogłębianie zainteresowń...a przebywanie z dziećmi, patrzenie jak dorastają, ciągły udział w ich życiu, smutkach, radościach, ciągła bliskość i poczucie bezpieczeństwa jakie im daję - jestem pewna, że to zaowocuje w przyszłości i obecnie nie żałuję ani sekundy jaką spędziłam w domu.
Przykro cztać "może i intelektualnie nawet" takie kobiety - w domyśle - się rozwijają. Jeśli tylko chcą to się rozwijają.
Skoro nie masz o tym pojęcia, to nie pisz w imieniu takich kobiet, bo to kompletne głupstwa...
Satysfakcja, zaspokojenie ambicji, rozwój - to nie musi się wiązać tylko z pracą zawodową! To można również osiągnąć pracując w domu. Zależy co kto lubi i co komu pasuje. Można w wolnym czsie oglądać seriale... a można w tym czsie czytać Platona.
Życzę odrobinę szerszych horyzontów i oceniania nie tylko według siebie.
Pozdrawiam.
Przeczytaj uważnie moją wypowiedź proszę a później komentuj - napisałam, że wychowanie dzieci to inna sprawa... no chyba, że nie zrozumiałas widać nie takie horyzonty myślowe jednak.
To Ty nie zrozumiałaś, pisałam o sobie na początku, dalej pisałam ogólnie, o kobietach, które pracują w domu i mimo to się rozwijają, bo mają swoje pasje i praca w domu daje im satysfakcję i zadowolenie - czego Ty nie rozumiesz.
Widać, że mało wiesz na ten temat i sama nie potrafiłabyś sobie poradzić z codzienną, żmudną robotą w domu. W pracy masz podane na tacy - taki i taki kurs masz zaliczyć i za to masz kasę. Nie pójdziesz na kurs - to Cię wyleją. To się szumnie nazywa rozwojem zawodowym....
Za siedzenie w domu i dbanie o samorozwój nikt Ci nie zapłaci...tu trzeba mieć pomysł, inwencję i ma się z tego ogromną satysfakcję.
No, ale ja jestem tylko głupią kurą domową i nic nie rozumię...powodzenia w pracy!
Peggi bez obrazy ale czy nie przeszło Ci przez myśl że kobiety pracujące są w o wiele gorszej sytuacji od nie pracujących. popatrz na to z tej strony Ty jesteś w domu i zajmujesz się obowiązkami wynikającymi z tego. Kobiecy pracujące idą do pracy na 8 godz czy nawet 12. Oprócz tego nie sądze aby wszystkie miały nainie i opiekunki do dzieci zajmują się domem. Gotują ( nie wszystkie rodziny posylają dzieci na stołówki szkolne), sprzatają, prasują, odrabiają z dziecimi lekcje. Wiele z nich oprócz tego znajduje jeszcze czas na swoje małe hobby badż rozwój osobisty. Ja uważam że trzeba podziwiać takie kobiety. Zastanawiam się czy Ty masz jakieś kompleksy z tego powodu że jestes w domu ? Czy aby na pewno jesteś szczęśliwa ?? Odpowiedż na te pytania sobie nie mnie. Mnie ta wiedza jest do niczego nie potrzebna. Uważam, że gdybyś była szczęśliwa w swoim życiu to nie zaatakowała byś słownie dziewczyny ktora jest szczęśliwa ze swoim życiem.
Widać, że mało wiesz na ten temat i sama nie potrafiłabyś sobie poradzić z codzienną, żmudną robotą w domu, Czy wiesz jaki procent ludzi korzysta z opiekunek i pomocy domowych ?? Gdyby było tak że emeska jest zamożną osobą co zlego w tym że wydaje swoje pieniądze na to co chce czyli służbę domową. ?
Teraz zacytuję Ciebie opinię niech każdy wyrobi sobie sam
W pracy masz podane na tacy - taki i taki kurs masz zaliczyć i za to masz kasę.
No, ale ja jestem tylko głupia kurą domową i nic nie rozumię...
Agusiu, jestem bardzo szczęśliwia i nie mam żadnych kompleksów. Może dawniej miałam...odnalazłam się w nowej roli i jak narazie nie wyobrażam sobie innego życia.
Przeczytaj sobie co pisze Emeska - z góry założyła, że kobiety które pracują w domu są niespełnione, nie mają ambicji i jeszcze to o rozwoju...jak dla mnie to było pogardliwe i obraźliwe w stosunku do takich kobiet. Takie sądy to stereotypy i są bardzo krzywdzące.
Ja w prównaniu z emeską nie wyrażam się pogardliwie o kobietach pracujący. Moja mama nadal pracuje i wiem ile Ją to kosztuje zdrowia i jak ciężko jest pogodzić domowe obowiązki z pracą.
Ale teksty typu - kobiety pracujące w domu nawet czasem się rozwijają? "intelektualnie nawe"? Czy można pisać coś takiego, skoro nic nie zna się tego z atopsji? I wyciąganie wniosków, że tylko praca zawodowa daje zadowolenie...a reszta kobiet jest pewnie zgnuśniała i nieszczęśliwa...przecież to bzdury wyssane z palca!
Ja nie mam nic do Emeski do jej zamożności, czy niezamożności, ani do jej pracy. Czepiam się tego co napisała, bo te słowa godzą w wiele kobiet i są stwierdzeniami stereotypowymi...krzywdzącymi i nieprawdziwymi w ogromnej większości przypadków.
Ostatnie zdanie, które zacytowałaś...pracowałam podczas studiów i tak właśnie było...w moim przypadku to nie są słowa puste, nie piszę o czymś o czym nie mam pojęcia. Nie każdy jest kierownikiem i ma szansę na decydowanie o sobi i wybieranie drogi rozwoju. Szeregowy pracownik to często marionetka - masz, to rób, nie zrobisz - to żegnam. A tych zwykłych pracowników - przyznaswz - jest więcej niż dyrektorów. Więc na wzniosłe teksty o rozwoju zawodowym to nie każdy pracujący może sobie pozwolić.
Polecam przemyśleć jeszcze raz to co napisała Emeska, bo mam wrażenie, że ja czytam coś innego...a ja czuję w jej wypowiedzi pogardę i brak zrozumienia, że można się realizować w inny sposób, niż ona i być w pełni usatysfakcjonowanym i szczęśliwym człowiekiem.
Kasiu, ale Tobie znów się głowa zapaliła :)
Ja myślę, że umiem się wczuć w to, jak Ci przykro czytajac takie słowa, ale przecież nie trzeba od razu brać się za identyczna broń, jak adwersarz.
Badźmy dla siebie dobre i miłe, Dziewczyny, Panie, Kobiety ;) Kury aktywne, kury domowe i kury dopiero udomawiane :)
No :)
Nie denerwuj się :) Przecież wiesz, jaka jesteś i nie musisz nikomu tego udowadniać :) Co Cię obchodzi, co myśli o Tobie jakas zupełnie nieznana kobieta? Przecież to jej problem, nie Twój.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Wrrrr, ano wkurzyłam się...ale tak troszkę...
Dzięki, już będę grzeczna ;))) Chwilowo ;)))
Idę na swoją grzędę, pogrzebać w garach.
Również serdecznie pozdrawiam:) Buziol :*
Peggy przeczytalam to co napisała emeska juz kilkakrotnie być może inaczej interpretujemy ten tekst. W każdym razie nie będziemy sie kłócić kto ma rację.
Wszak jutro dzień kobiet jak tu ktoś przypomniał i zjednoczmy się. :)
Użytkownik peggy83 napisał w wiadomości:
> W pracy masz podane na tacy -
> taki i taki kurs masz zaliczyć i za to masz kasę. Nie pójdziesz na
> kurs - to Cię wyleją. To się szumnie nazywa rozwojem zawodowym....
Czy Ty Peggy83 kiedykolwiek pracowałaś?? W życiu nie spotkałam się z pracą gdzie masz "wszystko podane na tacy". Ja w pracy decyduję o wszystkim sama, jak zadbam tak mam. Wszystko jest na mojej głowie, szefa mam tylko do zgarniania pieniędzy i chwalenia się jak wspaniale jego firma prosperuje. Więc proszę bardzo nie pisz tego typu bzdur, że praca jest taka prosta.
Tak, pracowałam - napisałam powyżej.
Źle określiłam - podane na tacy - powinno być - z góry określone. Nie przez Ciebie, ale przez tych, którzy są nad Tobą. Ja nie miałam szansy decydować o rozwoju zawodowym...czy chcę się kształcić w tym kierunku, czy wolę zacząć coś innego...a po robocie padałam na pyszczek. Gdzie tu miejsce na jakiś rozwój?
Jest praca i praca...każdy ma inaczej.
Dokładnie, więc sama widzisz, że nie można wkładać wszystkiego do jednego worka. Więc skoro boli Cię uogólnianie Esemeski to nie zachowuj się dokładnie tak jak ona.
Masz rację, dzięki za kubełek wody na główkę, bo już mi temperatura skoczyła. Pozdrawiam :)
I widzisz, od razu lepiej :) Miłego i słonecznego dnia życzę.
Użytkownik peggy83 napisał w wiadomości:
> Tak, pracowałam - napisałam powyżej.
> Źle określiłam - podane na tacy - powinno być - z góry określone.
> Nie przez Ciebie, ale przez tych, którzy są nad Tobą. Ja nie miałam
> szansy decydować o rozwoju zawodowym...czy chcę się kształcić w tym
> kierunku, czy wolę zacząć coś innego...a po robocie padałam na pyszczek.
> Gdzie tu miejsce na jakiś rozwój?
> Jest praca i praca...każdy ma inaczej.
No i mamy przykład wypowiedzi:" podane na tacy" ... zamiast napisać " masz polecenie wykonania tego i tego w określonym, bądź nie, czasie"... pozornie nawet niewiele, te sformułowania mysli, mają wspólnego ze sobą, ale przyczepił się ktoś do tej tacy. W domu nikt nie wydaje poleceń w domu TRZEBA TO COĆ ZROBIĆ, a nikt nie powie jak i czym, trzeba samemu sobie wydać polecenie znaleźć sposób i wykonać.
Chyba że znow mylę się, ale jako "gospoś domowy" mam prawo do tego, bo co my mężczyźni o pracach kobiet w domu możemy powiedzieć. Powiem Wam: teraz wiecej mam czasu na: "dowartościowanie się", wykazania swoich umiejętności etc.etc.)
Użyłeś zwrotu: gospoś domowy. A co powiesz na inny: 'kogut domowy'? Mam nadzieję, że nie będzie on nikomu uchybiał.
Użytkownik falkor napisał w wiadomości:
> Użyłeś zwrotu: gospoś domowy. A co powiesz na inny: 'kogut domowy'? Mam
> nadzieję, że nie będzie on nikomu uchybiał.
Za bardzo kojarzy mi się z rolą trutnia w ulu, określenie "kogut" wobec mężczyzn ma już swoją wymowę. Wolę już jeśli chodzi o zoologię, "pan pingwin'. chociaż jest jeszcze kilku innych "domodbałych " przedstawicieli fauny, ale mnie żadne nie przeszkadza dopóki nie jest źle kojarzone.
Pingwin, choć sympatyczny, dziwnie się wymawia. Może konik morski?
Konik morski, czy nie za bardzo "egzotycznie"(?), no i co on potrafi, tak mało o nim wiadomo, tylko tyle że ładnie wygląda, to nie bardzo ...
Tak fajnie brzmi w odniesieniu do kobiet " pani domu", ....ale "pan domu" to już ma podteksty.
Ciężko być "mężczyzną z przydomkiem", w "babskim królestwie" :(
I kto ma najgorzej, no ktooooooooooooooooooo!!!!
Za komuny to był jakiś konkurs:"Ludwiku do rondla", ... zmydlili go i tylko jako płyn do mycia naczyń pozostał, ale za to niezły.
A mnie się marzy zostać kurką domową. W domku posprzątane, obiadek zrobiony, dzieciaki dopilnowane.
Niestety nie mogę. Mam za to rozwijającą pracę (także pod względem stresu). Jeżdzę codziennie 50 km w jedną stronę, Uf świetna sprawa.
ja przebywam w domu właśnie.Jest ugotowane ,posprzatane ,dzieci dopilnowane.Ale widzę że czasami naprzykszam sie tymi ciągłymi obiadkami,zapraszaniem do stołu.Wykorzystuja nawet by posłodzic herbatę.Ale czy jestem szczęśliwa?Jedynie z tego powodu że moge być przy dzieciach ale dla siebie nie mam nic nie mam przyjaciół,pracy bo u nas duże bezrobocie a jak juz to marne zarobki,wiec po co aby tylko sobie pochodzić.Tęsknie za innym życiem ale z wiekiem mi to przechodzi.Jestem szczęśliwa bo jestem dla dzieci i tak zostanie:)
Własnie to miałam na myśli pisząc mój post ale jak widzisz powyżej już mnie ktoś naskakuje i próbuje urazić.
emesko chyba trochę przesadzasz. Z tymi pchłami to się z kolegą zgodzę :):) Najważniejsze w tym wszystkim jest to aby każdy robił to co przynosi mu satysfakcje i szczęście. Znam kobiety pracujące u córci w szkole jest taka pani. Super własny biznes, pani jak ta lala a dziecko ledwo przechodzi z klasy do klasy ( teraz to 3 klasa). Oboje rodziców w ogóle nie interesuje dzieckiem. Hmm po co takim rodzicą dzeci skoro tylko i wyłącznie praca i kasa jest najważnijsza ? Znam panie nie pracujące a zajmujące się domem, nawet jednego pana hi hi jak nazywać pana ? - kogut domowy :P Wszyscy są szczęśliwi i to jest chyba najważniejsze.
Ja nie pracuję to nie była moja decyzja. Przeprowadziłam się tutaj miałam szukać pracy i okazało się że mam zagrożoną ciążę. Przeleżałam prawie 7 mc. Jak urodziła się córcia to nie miałam nawet jak iśc do pracy. Jak tu zostawić takie maleństwo. Później nie chciałam iść do pracy odliczyć koszt niani, dojazdu do pracy to się nie opłaca. Wybaczcie ale ja nie miala bym satysfakcji z pracy na waciki. Zaplanowalam drugą ciążę. i scenariusz ten sam. Dodatkowo dla mnie minus bo tu gdzie mieszkam nie mam żadnej rodziny.
Jestem dumna z moich dzieci z tego co osiągają. Córcia najlepiej czyta w klasie, recytuje. Jednak to łechce. Co do rozwoju. Nie wyobrażam sobie abym miała żyć nie rozwijając się przez cały ten czas uczyłam się .Ukończylam wiele kursów i nie pisze tu o kursach stylizacji paznokci :):) Czytam książki, interesuje się kultuą itd. Zainteresowania mam bardzo duże.Pracowałam też ale dla przyjemności
Zdecydowalam się jednak napisać o sobie. Chyba dzięki Tobie emesko żebyś zrozumiala inny punkt widzenia ja urodzona pacyfistka więc atakow się ode mnie nie spodziewaj. :) Za nim przestalam pracować nie wyobrażalam sobie życia bez pracy. Dlatego rozumiem Twój punkt widzenia. Mojego szefa żona nie pracowała i ja zastanawialam się co ta kobieta robi. Myślalam ja chyba bym tak nie mogła. Teraz choć nie pracuje to czasem w dosłownym tego slowa znaczeniu jestem cały dzień na nogach. Nie będę pisac o moich obowiązkach ale powiem Wam tak. Nie pracuje bo nie muszę. Nie mam nerwów związanych z praca, żyje praktycznie bez stresów mogę robić to co chce. Chyba przez ten czas bardzo dojżałam. Do tego ,że ja już nie chce pracować dla kogoś. Dorosłam na tyle że mam gdzieś mieć szefa nad sobą. Rozwinełam się na tyle przez ten czas, że dokładnie wiem co chcę robić w życiu, nabrałam odwagi do wielu rzeczy itd Nie uważam aby ten czas był zmarnowany. To były i jeszcze są choć nie długo, najpiękniejsze chwile mojego życia. Śniadania o poranku na trwawie z maluchami. Kiedy trawa pachnie jeszcze rosą. Rysowanie obrazów w ogrodzie i wiele innych rzeczy
Oj konicze to pisanie bo Was tu zaraz zanudzę :):) to by było tyle odemnie aaa co do mojej uwagi o kure nie uważam siebie ani za kure domową ani za gospodynie domową. Uważam siebie za matkę i żonę i tyle :) a to czy pracuje czy nie to moja sprawa i nic innym do tego :)
Super wypowiedź. Masz całkowitą rację i podoba mi się Twoje podejście. Odnalazłaś siebie i sens życia. Widzisz wszystko zależy od tego chyba jaką pracę mamy. Również nie mogłabym pracować na "waciki" jak napisałaś bo to poniżej poziomu. Wywołałam dyskusje ale wiedziałam, ze tak będzie. Gospodynie domowe się odezwały:) ja jestem zadowolona z mojej pracy, spelniam się w niej bo moja praca jest o bardzo szerokim spektrum. Pomagam również innym - to mi daje radośc każdego dnia. pozdrawiam Cię
Emesko ja bardzo się cieszę że Ty masz satysfakcję ze swojej pracy :) Najważniejsze aby być szczęśliwym i jeszcze do tego pomagasz innym to dam Ci pychola :)
To prawda- staram się jak mogę - całusy i dziękuję
Moja .. praca tak jak twoja daje mi satysfakcje i zadowolenie ... O ''wyscigu szczuru '' nie ma mowy ... z czasem swoimi kwalifikacajmi zdobyłam to co teraz daje mi radosc .....pozycja we firmie i .. zadowoleni ludzi z którymi pracuje . !! A sparwy domowe sa tez zródłem radosci ... Ten kto mnie troche poznał.. to zna moja kuchnie i .. inspiracje kulinarne . ( pomimo , ze nie mam przepisu zadenego wklepanego ) hehhhee !
Dziewczyny .. dosyc tych przepychanek .. ! Basta .. ! Pozdrawiam wszystkie spełnione w parcy zawodowej i w kuchni przy nalesnikach .. Madzia !!
Agussiu, bardzo fajnie opisałaś siebie i przyznam, że też bym tak chciała Najbardziej rozmarzyłam się czytając: "Śniadania o poranku na trwawie z maluchami. Kiedy trawa pachnie jeszcze rosą. Rysowanie obrazów w ogrodzie i wiele innych rzeczy".
Smakosiu ja też się rozmarzyłam. Wzieło mnie na jakieś wspominki. :)
Aggusiu , jak ładnie napisałaś :)))
Z zawodu ( wykonywanego :) jestem kurą domową .
Raczej z wyboru , bo w przeciwnym wypadku pracowałabym :))
No cóż ... , zawód jak każdy inny : czasami niebywała wręcz satysfakcja , czasami dół totalny ... I tak na przemian :)
Są plusy i minusy ...
Zasadniczym minusem jest to , że większość zawodowo czynnych traktuje tę pracę tak jak Emeska ... , czemu się specjalnie nie dziwię , bo jeszcze 8 lat temu właśnie tak myślam ;)))
Ogromnym plusem jest to , że doszłam do takiego etapu w życiu , że takie oceny zupełnie mnie nie ruszają ;))))
Nawet uśmiecham się, gdy coś takiego słyszę :)
Ale ja już niczego nie muszę udowadniać ;))
Dopóki robimy to , co uważamy za słuszne , jest git !! :))
W momencie , gdy zaczynamy robić coś , bo " tak trzeba " , bo " tak wypada " , gdy zaczynamy źle mówić o tych , którzy wybrali inny styl życia , zaczyna się upadek ...
Zasadniczo to się z Tobą zgadzam ;))
Mimo, ze ja realizuję sie raczej zawodowo...
Ale zasadniczo... moge stuknąć się z Tobą kryształowym kieliszkiem, w którym jest... co?
Stuk- stuk ;)))
Heheh ;)))))
To chyba znaczy , że czegoś się nauczyłam :))
Ale ok , znowu masz rację chyba ...
Chociaż ... przecież w temacie jest " kontra " ;))
Stuk - stuk ;))))
Jestem w stanie, w którym jestem w stanie ;))) te kontry i te inne olać :P
Stuk- stuk :)
P.s
http://www.youtube.com/watch?v=MstUmv7w3SI
Jechałam kiedys do pracy przed Świętem Zmarłych, w radio to leciało, a mnie łzy leciały wielkości śliwek... Tych dużych sliwek... Nie wierzę w żaden rozwój poprzez pracę... Chyba , że w takim sensie, jak napis w Oświęcimiu....
Zapomniałam dodac, ze do pracy jechałam o godznie 5.45, po 3,5 godzinie ozywczego snu ;)))
kojonoski :) Mnie się też spodobało to co napisałaś " ja niczego nie musze udowadniać " właśnie i może dlatego mam takie zdanie na ten temat jakie mam. Zawodowo sie zrealizowalam byłam na szczycie wg swojego mniemania. Towarzysko sie wyszalałam. Imprez mi nie brakuje albo ha ha zwyczajnie się zaczynam starzeć że takie zdanie mam :)
No właśnie... zasiłek dla bezrobotnych w kraju, w którym mieszkam i pracuję, wynosi na tyle dużo, że odliczając od wypłaty koszty paliwa i inne związane z pracą to ja właściwie pracuję na waciki! Dostaję na rękę niewiele więcej niż osoba bezrobotna. Ale to nie o to chodzi! Ktoś napisał, że pracowanie za grosze jest poniżej godności. To co powiecie na taką sytuację: moja sąsiadka całe życie siedziała w domu a jej mąż pracował na rodzinę. Niestety któregoś dnia oznajmił że odchodzi do młodszej niuni. Jego żona walczy teraz o alimenty w sądzie - dla siebie! - bo nie ma za co żyć, oszczędności się skończyły a do pracy przyjąć jej nie chcą (jest po 50-tce). To jest chyba bardziej poniżające. Nie oceniam nikogo, każdy wie, co jest dla niego najlepsze. Ale w każdej chwili może się zdarzyć tak, że mój mąż z jakichś tam przyczyn (zależnych lub niezależnych od niego) przestanie zarabiać. Wtedy zostanie nam na życie moja pensja i spokojnie sobie poradzimy.
Zastanawiam sie jaką prace piszesz, że potrzebujesz tego typu informacji ?
do pracy przyjąć jej nie chcą (jest po 50-tce). To jest chyba bardziej poniżające
Bardziej poniżające od ?
Co takiego jest poniżające dla Ciebie ?
To że kobieta nigdy nie pracowała ?
Czy też to że kobieta ma 50 lat ? - i nikt jej do pracy przyjąć nie chce
Jeśli chodzi o to ostatnie to jest temat na inny wątek i moim zdaniem bardzo poważny problem.
Już wyjaśniam: bardziej poniżające dla mnie jest błaganie eksmałżonka o jałmużnę niż pracowanie na waciki.
Na pierwsze pytanie postawione w Twoim poście nie odpowiem bo nie za bardzo rozumiem?
Wracając do przytoczonej przeze mnie sytuacji: budzi się później taka Pani niejako z ręką w nocniku i żałuje że przez ostatnie 20 lat gotowała mężusiowi obiadki zamiast iść do pracy i zadbać trochę o siebie, o swoją przyszłość.
Nie mam nic przeciwko "kurzeniu" pod warunkiem, że na moim koncie znajduje się kwota umożliwiająca mi godne życie aż do starości. W innej sytuacji jest to conajmniej nierozsądne.
Dla mnie jest to trochę bez sensu - co mówisz zaznaczam z mojego punktu widzenia. Gdybym pracowała pieniądze szły by na jedno konto. Nie ma w mojej rodzinie stwierdzenia Twoje moje jest nasze. Teraz pracujesz - prawda? Odpowiedz sobie na pytanie czy na Twoim koncie jest kwota umożliwiająca Ci godne życie aż do starości. Sprawy majątkowe ustala się przed małżeństwem . Jeśli musiała byś prosić swojego męża o jałomużnę to współczuję małżonka.
A ja doskonale rozumiem Cewę...
I nie chodzi o to, jaki jest mój partner, i nie chodzi o jałmuznę....
Tylko nawet najgrubsze mury się czasem walą. Różnie jest. I nie wiesz, w momencie w którym podejmujesz decyzję "na całe życie", czy ona na 100% jest na całe życie.
Nawet jesli OBOJE małżonków ma dobrą wolę, sa uczciwi, mają chęć i naprawdę wszystko inen tez zagra- to żadnych gwarancji nie ma. Różnie jest.
A w sytuacji, o której pisze Cewa- przecież to status "małżonki" daje wszelkie świadczenia ( np wobec ZUS-u), oraz pieniadze.
Pomyśl o tym, ze kobieta o której piszesz nie wypracowała sobie emerytury. I nawet gdyby podjęła pracę w tym wieku- to chyba by już nie wypracowała. Z czego ma żyć? Nawet jeśli wczesniej wszystko było wspólne. Teraz kiedy wspólnota ustała, co ma ta kobieta? Agguś- róznie jest.
Agik chyba niepotrzebnie odpisalam na tego posta ( szkoda że nia ma opcji usuń albo zgłos do usunięcia) no trudno .. masz rację różnie jest
Aggusiu, Kochanie, no co Ty :)
Masz swoje zdanie i ok :)
Odnośnie usuniecia posta- mozesz pisać do Toffika na przykład, ale ja bym tego nie robiła :)- po prostu Twój wpis stał sie częścią procesu komunikacji i usuniecie go, zakłóciłoby wszystko :)
Jest dobrze :)
Buzi :)
I wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszego święta :)
Kobieto zazdroszcze Ci!
Mam rodzine, male dzieci i nie chce wracac do pracy ale zycie mnie zmusza i musze. Syn (4 l) na szczescie lubi chodzic do przedszkola, corka (8 miesiecy) i nie mam jej z kim zostawic w domu. Mama mieszka daleko, tesciowa blisko i co z tego, do zlobka nigdy nie oddam! a niania to wydatek i uwazam ze jest za mala corka aby obca kobieta sie nia zajmowala. Syn gdy mial 1,5 l byl z niania (na szczescie udalo mi sie dobra i zaufana kobiete znalezc) ale gdy wracalam z pracy wszystko umial mi powiedziec na swoj sposob co robili z niania. Wiec teraz czas pragne spedzac z dziecmi a nie poswiecac sie pracy.
Użytkownik emeska1974 napisał w wiadomości:
> Własnie to miałam na myśli pisząc mój post ale jak widzisz powyżej
> już mnie ktoś naskakuje i próbuje urazić.
Bynajmniej nie naskakuję i nie urażam. Zazdroszczę po prostu i chętnie wskoczyłabym na Twoje miejsce.
Anari, fajnie by było gdybyś miała jakieś hobby i mogła je realizować w domu czy na jakiś zajęciach.
oo smakosiu dobrze że mi przypomialaś do niej tez miałam napsiac ale już nie laborat :P
Anari trochę smutny ten Twój post - przepraszam a gdzie jestes Ty ? hallo . Gdzie są Twoje potrzeby ? to że nie pracujesz tylko zajmujesz się domem nie znaczy że masz rezygnować z wlasnych marzeń. Ja akurat w miejscu gdzie mieszkam to przyjaciół też nie mam ale są koleżanki, koledzy. No i kochane i kochani WŻ towicze. :) Nie zamykaj się przed światem. Na pewno jesteś wspaniałą matką i żoną tylko czy to nie przesada sama piszesz że wykorzystuja nawet by posłodzić herbatę. U mnie w domu nie powiem jest posprzątane ha ha choć sama wiesz przy dzieciach to chyba nigdy nie będzie posprzątane, dzieci dopilnowane . Ugotowane tez przeważnie ale nie zawsze. Trzeba umieć wrzucic sobie na luz. Ja czasem robie soie urlop. Zamawiamy pizze albo zarządzam weekend mamusi. Mama nie robi nic tylko wydaje dyspozycje :):) Co ugotować gdzie posprzątać. Fajnie zobaczyć jak się starają :)
Chcialam Ci jeszcze napisać, że w małych miejscowościach jest coś takiego jak darmowe kursy finansowane przez Unię. To są interenetowe kursy bardzo dużo ich może zainteresowało by Cie coś i zaczeła byś się przekfalifikowywac piszesz że duże bezrobocie u was. Nie gniewaj się na mnie to tak z dobrego serca ta rada. Kursy te są internetowe więc warto sobie to zrobić jak siedzisz z dziećmi w domu.
Tęsknie za innym życiem ale z wiekiem mi to przechodzi.Jestem szczęśliwa bo jestem dla dzieci i tak zostanie:) Pamiętaj jeszcze o jednym dzieci kiedyś oddejdą. W końcu po to je chowamy i dbamy o nie aby wyfruneły z gniazdka. Dlatego jeśli za czymś tęśknisz to staraj się do tego dążyć.
agusia nie mam pojęcia o jakich kursach piszesz.Nie chciałam aby bylo smutno ale może ta pora rok mnieprzygniata.Dzień podobny do dnia....i takie przedwiosenne przesilenie.Dziekuję ci za mile słowa czytałam je kilka razy. Najwazniejsze abyśmy zdrowi byli.Całuski.pozdrawiam;)
www.edukacjaonline.pl
tutaj masz linka nie przejmuj się że tam pisze wsi to dotyczy również małych miast. Wpisz w googla kursy unijne i swoją miejscowośc. Takich kursów jest bardzo dużo równiez stacjonarnych:):)
Pozdrawiam
cos czuje ze emeska 1974 to typ "po trupach do celu", w tych czasach niewiele jest osob tak "rozkoszujacych" sie swoja praca, a Ci co tacy sa to wlasnie egoisci,materialisci, dazacy do szczytu nie patrzac na nic.nie znosze takich ludzie a tym bardziej bab....zero empatii, zero zrozumienia...tylko czubek wlasnego nosa.Ciekawe co by powiedziala gdyby ktoregos dnia MUSIALA pracowac za najnizsza krajowa i wyliczac pieniadze ile moze wydac na tydzien..na dzien...Takich ludzi jest masa....
i te wszystkie wnioski wyszły ze zdania w stylu" nie wyobrazam sobie zrezygnowac z pracy zawodowej" ?
fajnie, fajnie... gratuluje prawidłwoego wnioskowania Sherlocku...
Bardzo razi mnie, kiedy w różnych wątkach, różne osoby pozwalają sobie na głębokie psychoanalizy lub ocenianie ludzi na podstawie kilku wypowiedzi. Myślę, że czasami warto zostawić odczucia tylko dla siebie i spokojnie obserwować wypowiedzi poszczególnych osób, bo nigdy nie wiemy czy z upływem czasu nie zmienimy o nich zdania. Forum nie jest miejscem, które daje nam możliwość dogłębnego poznania się nawzajem. Tym samym uważam, że powinniśmy się powstrzymywać od tak otwartej krytyki.
Smakosiu- przypięlaś się do mojej wypowiedzi? Chya mówimy jednym głosem?
Smakosia , Agik - widzę, że rozumiecie mnie w przeciwieństwie do innych próbujących mnie obrazić - pozdrawiam
Wydaje mi się że zazdrośc przez Ciebie przemawia. Znam dużo ludzi rozkoszujących się swoją praca. Dlaczego egoiści materialiści ?? - możesz mi odpowiedziec bo uczyli się i doszli do czegoś. Ludzi est dużo zgodzę się są tacy o ktorych pisałeś(aś) ale.. Nie masz prawa obrażac emeski !! ona nikogo nie obraziła tylko powiedziala swoje zdanie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mam prawo pisac co chce,bo jestem wolnym czlowiek i zyje w wolnym kraju;)emeska nikogo nie obrazila?och jej....trzeba by sie dobrze wczytac w jej wypowiedzi.
masz prawo pisac co chcesz tylko czasem warto się zastanowić w jakiej formie sie to robi. Masz jakiś problem ze soba nie wyżywaj się na innych tylko dlatego, że w wydaje Ci się że jesteś w internecie anonimowa.
....trzeba by sie dobrze wczytac w jej wypowiedzi. polecam Ci przeczytać wszytskie wypowiedzi emeski i nauczyć się czytać ze zrozumieniem
..no i kto powiedzial ze ci co siedza w domu nie uczyli sie i do nieczego nie doszli?;)
w wyscigu szczurow biora udzial TYLKO egoisci i materialisci.
.no i kto powiedzial ze ci co siedza w domu nie uczyli sie i do nieczego nie doszli?;)
nie wiem kto tak powiedział może mi powiesz ? Na pewno nie emeska ani ja. Trzeba czytać ze zrozumieniem
w wyscigu szczurow biora udzial TYLKO egoisci i materialisci.
ja bym się nie posuneła do oceny kto bierze udział w takim wyścigu bo najpierw trzeba wy stworzyć:
1) definicję wyścigu szczurów
2) defincję egoizmu i materializu dla mnie każdy zdrowy człowiek powinien być zdrowo egoistą i zdrowo materialistą
itd itd po ocenę psychologiczną ewentualnych kandydatów.
Użytkownik cerekm napisał w wiadomości:
> w tych czasach niewiele
> jest osob tak "rozkoszujacych" sie swoja praca, a Ci co tacy sa to wlasnie
> egoisci,materialisci, dazacy do szczytu nie patrzac na nic.nie znosze takich
> ludzie a tym bardziej bab....zero empatii, zero zrozumienia...tylko czubek
> wlasnego nosa.Ciekawe co by powiedziala gdyby ktoregos dnia MUSIALA pracowac
> za najnizsza krajowa i wyliczac pieniadze ile moze wydac na tydzien..na
> dzien...Takich ludzi jest masa....
Ciekawe spostrzeżenia. Moja praca daje mi spełnienie, mimo wszystko lubię ja i wykonuję zawsze na najwyższych obrotach. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej pracy. A nie uważam się za egoistkę, materialistkę i bynajmniej nie dostrzegam tylko czubka swego nosa. Najlepsze jest to, że nigdy w życiu od nikogo takich słów nie usłyszałam. A że potrafię jeszcze przy tym normalnie i nie najgorzej zarobić to chyba tylko dobrze o mnie świadczy. Bo zarabiam swoją ciężką pracą i ktoś to zauważa i docenia. Za piękne oczy pensji nie dostaję.
Myszo masz racje,że nikt pensji nie daje za ładne oczy.Człowiek bez pracy to taki bezwartosciowy.Ja tez nie wyobrażam sobie życia bez pracy.Pozdrawiam.
Tzn że jeśli ja nie pracuje tylko zajmuję się domem i wychowaniem dziecka jestem jak to nazwałaś "Człowiek bez pracy to taki bezwartościowy"? Ciekawe co na to inne kobiety, które choć harują w domu i nie jednokrotnie na gospodarce i nie dostają za to pieniądzy, bo kto im za to zapłaci? Mąż? A może nasze państwo? To już chyba przesada. Radzę się opanować i myśleć co się pisze. My też pracujemy tylko nie 8 godzin czy ile tam kto ma w umowie tylko od samego rana do uśpienia dziecka i to nie bardzo bo jeszcze trzeba zrobić inne rzeczy. My pracujemy przez 7 dni w tygodniu od rana do nocy. Nie wiem jak inne kobiety, ale ja jestem szczęśliwa. Robię to co lubię i mam z tego satysfakcję.
A co ma zrobić kobieta, która nie ma szans by podjąć pracę? Różne są przypadki. Nie każdego stać na to by dać dziecko do przedszkola, które miesięcznie kosztuje w niektórych miejscowościach 700zł, nie mówiąc już o niani czy opiekunce. Jedna wypłata by na to szła. Zresztą kto lepiej się zajmie dzieckiem niż jego matka?
Każdy ma prawo wyboru. Jeśli Ty bez pracy nie wyobrażasz sobie życia ok. to zrozumiem, ale nie rozumiem jak można kogoś bez pracy nazwać bezwartościowym. To już gruba przesada!!!
Użytkownik toffik napisał w wiadomości:
> Tzn że jeśli ja nie pracuje tylko zajmuję się domem i wychowaniem
> dziecka jestem jak to nazwałaś "Człowiek bez pracy to taki
> bezwartościowy"? Ciekawe co na to inne kobiety, które choć harują w
> domu i nie jednokrotnie na gospodarce i nie dostają za to pieniądzy, bo kto
> im za to zapłaci? Mąż? A może nasze państwo? To już chyba przesada.
> Radzę się opanować i myśleć co się pisze. My też pracujemy tylko nie 8
> godzin czy ile tam kto ma w umowie tylko od samego rana do uśpienia dziecka i
> to nie bardzo bo jeszcze trzeba zrobić inne rzeczy. My pracujemy przez 7 dni
> w tygodniu od rana do nocy. Nie wiem jak inne kobiety, ale ja jestem
> szczęśliwa. Robię to co lubię i mam z tego satysfakcję.A co ma zrobić
> kobieta, która nie ma szans by podjąć pracę? Różne są
> przypadki. Nie każdego stać na to by dać dziecko do przedszkola,
> które miesięcznie kosztuje w niektórych miejscowościach
> 700zł, nie mówiąc już o niani czy opiekunce. Jedna wypłata by na to
> szła. Zresztą kto lepiej się zajmie dzieckiem niż jego matka? Każdy
> ma prawo wyboru. Jeśli Ty bez pracy nie wyobrażasz sobie życia ok. to
> zrozumię, ale nie rozumię jak można kogoś bez pracy nazwać
> bezwartościowym. To już gruba przesada!!!
Kurka wodna to ja też bezwartościowa jestem ,jakież to smutne i dołujące!!!
Nasza kochana scooby znowu coś palnęła bez wcześniejszego namysłu !!!
Kurki domowe łączmy się i pocieszajmy nawzajem!!!
Czy wartość człowieka określa się tylko sumą zerobionych pieniędzy? Zastanawiam się do jakiej grupy ja mam się zaliczyć czy tych wartościowych bo przecież dostaję emeryturę, czy tych bezwatościowych bo nie dość, że nie pracuję to nie wychowuję dzieci a nawet nie opiekuję się wnukami. A może jestem już poza nawiasem?
Oj przemawia złość przez Ciebie - widać do niczego nie doszedłeś czy nie doszłać bo nie znam Cię. Nie musisz mnie lubić nie zależy mi na tym - ja również nie przepadam za złośliwymi nieudacznikami życiowymi.
To oczywiście bylo do cerekm - tak dla jasności.
no i widzisz tu sie bardzo myslisz..;)bo akurat zaszlam bardzo daleko i bardzo wysoko...mam rowniez niezle wyksztalcenie;-)tylko widzisz..jakos pewne sprawy widze inaczej;)nie chce sie Ciebie "sluchac",na zadnym forum i w zadnym temacie.
Mnie zwolniono z pracy, wiec nie miałam wyjścia trzeba siedziec w domu.Myślę jednak ,że taki stan nie potrwa długo, bo nie wyobrażam sobie ,że mogłabym nie pracować.Ciągle szukam i mam nadzieję,że coś znajdę.
Przez siedzenie w domu ja osobiście czuję się mało wartościowa, aczkolwiek rozumiem osoby, które świadomie podjęły taką decyzję i spełniają się w takiej roli. Marzylam o roli "kurki domowej " kiedy dzieciaczki były małe, więc rozumiem .
Mnie nosi, nie lubię jak coś jest przewidywalne, ciągle to samo, te same obowiązki..Muszę być między ludźmi, coś się ciągle musi koło mnie dziać.
Chciałam zauważyć, że zarówno praca zawodowa jak i domowa pozostaje pracą. Niestety to co kobieta robi w domu nie jest wymiernie obliczane i nie płaci się za to pensji, ale już wyliczenie ile kosztowałoby zlecenie tych prac sprzątaczce, niani i praczce dałoby jakiś obraz.
A panie zajmujące się pracą zawodową tego typu, czy rozwijają się intelektualnie? Zawodowo? Oj, stereotypy, stereotypy.
Znam osobiście rodzinę, gdzie kobieta zajmuje się domem. Dom jest na najwyższym poziomie, urządzony, dopieszczony, ona zadbana, ogród piękny, dzieci oprane, ubrane i dopilnowane mają wszystko - oprócz czasu jaki matka powinna poświęcić tylko dla nich. A ja pracuję, mam fajną pracę, którą lubię i która jest mi potrzebna chyba bardziej niż ja jej ;), nie wyobrażam sobie niepracować. I żyję zgodnie z tym co wpoiła mi moja mama - na wszystko jest czas: to tylko kwestia organizacji i ustawienia proirytetów. :)
Ale podziwiam kobiety, które są paniami domu, nie kurami, a paniami, które odnajdują w pracy w domu (nie nazywajmy tego za niektórymi facetami siedzeniem!) sens życia. I które porafią spojrzeć dalej niż na swoje podwórko.
Pozdrawiam
Oj tak , tak ...:))
Stereotypy ... , są takie zabawne .
Nieustannie rozwijająca się , spełniona , zadbana , szczęśliwa , poukładana i zorganizowana kobieta pracująca , zaniedbująca jednak dom i najbliższych , egoistyczna materialistka ,
kontra
zaniedbana , zakompleksiona , cofająca się w rozwoju , cierpiąca w milczeniu kura domowa , która dbając o domowników zatraciła gdzieś siebie ...
Jeden wymiar ... Wystarczy ???
Niektórym tak ... , inni widzą , lub przeczuwają pozostałe wymiary ...:)
Pozdrawiam .
Kojonosky
zaniedbana , zakompleksiona , cofająca się w rozwoju , cierpiąca w milczeniu kura domowa , która dbając o domowników zatraciła gdzieś siebie
Ja tu cholerka jasna wyraszam sobie nie pracuję i nie spełaniam żadnych z powyższych kryteriów !!!
To przecież ironicznie było ...
Znaczy : chrzanić stereotypy ;)))))
Granica pomiedzy "kura domowa" (a ktoz to wymyslil?) a " kura aktywna" moze byc bardzo plynna w przypadku gdy pracuje sie
w domu, co jest wlasnie moim casusem.
Znam niezliczone rzesze "kur aktywnych" (zawodowo), ktore maja a to swoje gabinety, a to pracownie, a to warsztaty we wlasnych
domach.
Niektore pracuja z ludzmi, niektore w kompletnej samotnosci, zarabiaja czesto gesto niemniej niz rozbuhany zawodowo maz, a i tak status
kury maja przypisany.
Jak to jest? Czy naprawde, uwazasz emesko, ze tylko praca na zewnatrz gwarantuje odpowiedni rozwoj zawodowy, czy dyscyplina narzucona
z gory jest bardziej tworcza i warta czegos niz autodyscyplina.
Przez dwadziescia pare lat pracujac zawodowo, a zawod mam dosyc samotny i decyzje pojscia do fryzjera nigdy nie byly podyktowane
jakims Niebywale Waznym Zebraniem, wiec przez te lat z gora dwadziescia wychowalam dwoje dzieci, zajmowalam sie i ich i wlasnym rozwojem,
probowalam zarobic wiecej, tzn na tyle wiecej zeby starczylo na oplacenie kogos kto odciazylby mnie od zajec ktorych nie cierpie.
Nigdy, przenigdy nie zalowalam wyboru, tak jak rozumialam kolezanki ktorym do spelnienia potrzebne byly wielkie swiatla, poklaski i nieustajacy stres.
Przeciez kazdy pobiera adrenaline zyciowa z calkiem roznych sytuacji.
To co dla jednego nieznosne, dla drugiego akceptowalne, dla trzeciego zrodlem przyjemnosci bywa. No wiec zeby skonczyc podsumowywanie
mojego zycia "kury aktywnej", a zaprzyjaznionej z roznymi kategoriami kobiet wystepujacych w tym watku, powiem iz wydaje mi sie, ze z jednakowa
radoscia mozna sie spelnac w kazdej z osobna (roli), czasem we wszystkich naraz
Natomiast w stu procentach zgadzam sie ze smakosia (post 53), czy te psychoanalityczne ciagotki, to powiew nowych czasow, wynik
dynamizujacych zebran, czy naprawde nawet w wirtualnych okolicznosciach musimy udowodnic, ze nasz punkt widzenia nie ma lepszego sobie?
Kura aktywna zawodowo?
To jest chyba najlepsza puenta jaka kiedykolwiek czytałam, w jakiekolwiek dyskusji na temat wyżsozści kobiety pracujacej nad kobietą zajmujacą się domem, czy tez niższości ( bo i takie dyskusje tu bywały- np o Martynie Wojciechowskiej)
Zwykle mi ręce opadają i o mdłosci mnie przyprawia pogarda jaką jest w stanie okazać kobieta kobiecie. Kazdy powód jest dobry. A tak naprawdę jakie ktokolwiek ma prawo oceniać decyzje zyciowe, wybory itd...
Kokliko, jesli pozwolisz, Twoją kurę aktywną zawodowo, wezmę sobie na stałe do własnego słownika.
Zwykle mi ręce opadają i o mdłosci mnie przyprawia pogarda jaką jest w stanie okazać kobieta kobiecie. Kazdy powód jest dobry. A tak naprawdę jakie ktokolwiek ma prawo oceniać decyzje zyciowe, wybory itd...
Kokliko, jesli pozwolisz, Twoją kurę aktywną zawodowo, wezmę sobie na stałe do własnego słownika.
Właśnie agik bardzo mądre stwierdzenie ja wielokrotnie zastanawiam się nad tym.
Pogardę zazdrość itd Dlaczego dzieje się tak np. że idę do fryzjera kobiety mowie prosze obciąć mi 2 cm wlosów a wychodzę z 10. Masakra hi hi dobrze że znalazlam fryzjera faceta bo bym już łysa chodziła
falkor, albo ja zglupialam, albo wpisujesz sie pod nieodpowiednim postem. Wszak ja ani slowa o stereotypach, ani o kosztach niani.
ja tylko o tym, ze kazdy wybor ma prawo byc prawdziwym wyborem, radosnym na dodatek.
Kokliko, w prawym górnym rogu masz napisany numer posta, do którego jest odpowiedź.
Falkor pisał do Duniaszy.
Buzi :) Dobrze, ze juz jestes z powrotem. Uwielbiam czytać Twoje ciekawe przemyślenia- ciekawe w warstwie językowej i bardzo głębokie myślowo.
Falkor, oczywiście, że zdanie o siedzeniu ma cechy stereotypu, dlatego podkreśliłam słowo niektórzy. ;) Bo najczęściej słyszę je od mężczyzn mówiących: moja żona (kobieta, baba, stara) siedzi w domu i nic nie robi. ;) No jak to? - pytam. No, bo ma przecież odkurzacz, pralkę, piekarnik, mikrofalę, żelazko - prawie samo się robi. :) Coż byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że w niektórych środowiskach tak właśnie jest postrzegana praca kobiet w domu. No, ale mówimy tu teraz o sytuacji gdy kobieta kobiecie wilkiem.
Kobieta raczej o sobie nie myśli,że siedzi i nic nie robi, poza nielicznymi wyjątkami, które maja siedzieć w domu i pełnić funkcje reprezentacyjne. :)
Co zaś do wyliczeń, dzięki za przytoczenie sum, nijak nie mogłam sobie przypomnieć, a nie chciałam rzucać kwotami z kosmosu. :*
Oto link do poczytania ile jest warta praca "kury domowej": http://www.iwoman.pl/na-serio/kariera/praca;w;domu;warta;jest;2;tys;zlotych,153,0,580761.html
kto ma ochotę może poczytać.
Hmm... jakoś nikt nie poruszył aspektu finansowego.
Mówcie co chcecie, a ja tam uważam, że naprawdę dobrze jest, kiedy kobieta (będąca nawet w najlepszym związku) ma poczucie samodzielności finansowej.
Agafi, bo do tej pory bylo w aspekcie rozwijajcym umyslowo!?
Ale co ma robic niezalezna umyslowo kobieta z dwojka dzieci na ten przyklad z miejscowosci
gdzie pracy na zewnatrz brak, a az nadmiar w domostwie i tzw gospodarce?
Sprobuj przez sekunde nie porownywac sie do...., sprobuj byc tym z ktorym sie porownujesz.
I jeszcze wbrew zamyslom o szczesciu prowadzic dom inaczej niz bylo zamyslone, niemniej w radosci.
To czasami tak jak sportowiec co musi sie pogodzic ze statusem inwalidy.
I upiekszac to swoje inwalidztwo i uwierzyc, ze przydarzyla mu sie rzecz nieprawdopodobnie wspaniala.
I zyc i zyc!!!!!
Ja nie oceniam i nawet nie dokonuję wyboru: co lepsze... bo takiego wyboru rzecz jasna nie można dokonać w próżni.
Zamysł mojej wypowiedzi był taki, że - i tu uwaga - bedzie banalnie - światem rządzi pieniądz, a ten kto ma pieniądze ten ma władze. I zgodnie z moimi obserwacjami - to się niestety często przekłada na relacje w rodzinie. Czasem na codzień, a czasem np. po 30 latach małżeństwa (latach, kiedy to kobieta ciężko pracowała, ale w domu, dbając o rodzinę i wychowując dzieci) - facet odchodzi i to on stawia warunki (te finansowe).
Dlatego pisałam o niezalezności finansowej -była to jednak tylko (moze troche głupia) intencja.
A że można i trzeba nawet czerpać radość z sytuacji takiej, jaka ona jest - to prawda. Ja jednak mam naturę wojownika i czasem nie mogę po prostu zrozumieć kobiet, kóre z pochyloną głową godzą się na to, co narzuca im otoczenie (mąż, społeczeństwo, nawet sytuacja materialna). Jakkolwiek dużo pisano by tu o szczęściu kobiet zajmujących się domem, ja wiem że wiele wśród nich jest zwyczajnie nieszczęśliwych, czujących się w tej roli niekomfortowo. I wtedy - o ile mają one takie poczucie - warto zawalczyć o zmianę rzeczywistosci, a nie tylko ją upiekszać.
Ymm, metnie trochę napisałam - mam nadzieję, że zrozumiesz intencje.
Ja chwilowo siedzę w domu zabardzo nie mam jak podjąc jakiejkolwiek pracy chociarz bardzo bym chciała.Powodem tego jest to że młodszy synek ma zaledwie 3,5 miesiąca .W kwietniu czeka mnie wizyta w urzędzie pracy ale jak narazie nie podejme żadnej pracy ,również nie wyobrażam sobie że jakaś obca osoba będzie z moim dzieckiem .Nikomu obcemu nie umiałabym zostawic mojej kruszynki nie miałabym zaufania do niej.Ostatnio rozmyslałam nad praca wyłącznie na nocki ale mąż stwierdził , że nawet żebym o tym nie myślała .Kiedyś tak pracowałam ale wtedy miałam 19 lat i byłam do tego przyzwyczajona a teraz nie wiem jak bym dała rade .Mam także szanse na pieczenie u siostry sąsiadki na wesela ,chrzciny itp.Sąsiadki siostra jest na etapie remontowania sali na przyjęcia więc jeszcze troszke im zejdzie ale do końca roku chca otworzyć ją.Praca tylko na weekendy w mojej sytuacji była by dobra a wiadomo parę groszy do męża wypłaty to zawsze coś .Mam nadzieje ze choc to mi wypali bo siedzenie non stop w domu i zajmowanie się tylko obowiązkami domowymi i dziecmi jest nudne .Trzeba wyjść do ludzi.Ktoś pisał że praca może być pewnym spełnieniem i ja sie z tym zgadzam.Pod warunkiem że sie robi to co sie lubi .Ja nie wyobrażam sobie innej pracy jak w cukiernia ewentualnie piekarnia .Choć innych prac sie nie boję w kilku juz robiłam (pieczarkarni,szwalnia ,ciastkarnia) .Ja za wszelką cenę będę chciała w moim życiu robic to co przynosi mi wiele radości -czyli pieczenie ciast i tortów.
Podpinam sie pod Ciebie ale chciałam zapytac kobiety pracujące jak sobie radzą z domem i pracą. Juz napisalam że bardzo podziwiam kobiety ktore potrafią sobie z tym radzić. Jak to wszystko wygląda ? Czy rezygnujecie z pewnych rzeczy ktore robi się w domu ? - np z prasowania. Jak wygląda taki wasz np jeden dzień. Myślę że to by pomoglo wielu niepracującym zrozumieć jaki kawał ciężkiej roboty odwalacie.
Ja wygląda dzień pracującej matki? Wstaję o 5,30, szykuję dzieciom i sobie sniadania do szkoły i pracy, w międzyczasie szykowanie się do pracy, budzenie dzieci, śniadanko przed wyjściem (ja juz nie zdążam, jem w pracy).6,40 wychodzę z synem, ja do pracy on na świetlicę do szkoły. Jeśli się uda to zakupy przed pracą, jesli nie to po pracy. Do domu wracamy ok.16,30.A w domu czekają wszystkie zwykłe prace domowe: sprzątanie, pranie, prasowanie, gotowanie, odrabianie lekcji, zakupy, wożenie syna na treningi.Czasem muszę przywieźć córkę z treningu z drugiego końca Krakowa. Do tego zebrania w szkołach i ekstra pomysły dzieci... czyli mama cos upiecze i przyniesie do szkoły, klubu itp.Nie wspomne o koniecznych wizytach z dziećmi u lekarzy.Dodatkowo jeżdzę do teściowej gdzie też trzeba zrobić, praca w ogrodzie itp.
Pracując zawodowo musze jeszcze wciąz się szkolić i to nie w godzinach pracy.
Przyznam szczerze,że ksiązki czytam w autobusie bo tylko wtedy mam czas dla siebie :). Reszta poświęcona jest pracy i dzieciom.
Bea wstajesz o 5:30 domyślam się że spać chodzisz pewnie koło 23 . Dalej moje domysły. Jesteś uśmiechniętą kobietą ktora nie narzeka że czas na książki ma tylko w autobusie. Tak ja Ty, żyje większośc kobiet. Dlaczego kobiety nie pracujące nie chcą zrozumieć, że to co robisz, robicie to kawał dobrej i ciężkiej roboty. Uważam, że o wiele cięższą pracę wykonują kobiety pracujące nie oszukujmy się Panie nie pracujące. Kiedy nie chcemy prasowac, bądź żle się czujemy to poprostu nie robimy tego. Panie pracujące nie mogą sobie pozwolić na takie zaniedbania gdyż na następny dzień idą do pracy jeśli coś wypadnie z ich planu to później odbywa się to kosztem czegoś.
Agusia od 1.12 jestem na bezrobociu :(( Zauwazylam u siebie dziwną rzecz, kiedy pracowalam bylam bardziej zorganizowana, miałam wszystko zrobione na czas,dopilnowane, bo tak jak napisałaś "Panie pracujące nie mogą sobie pozwolić na takie zaniedbania gdyż na następny dzień idą do pracy jeśli coś wypadnie z ich planu to później odbywa się to kosztem czegoś.". Teraz jeżeli czegos nie zrobie wieczorem to mogę to zrobić rano i nic się nie dzieje. Nie czuję presji czasu ale przestałam być niezalezna finansowo i to mnie uwiera i między innymi dlatego chciałabym znów podjąć pracę.Nie powiem,ze nie podoba mi się w domu,ale na dłuższą metę jakoś mi to nie pasuje:))))
Rozumiem to co napisalaś. Mnie nie brakuje niezależności finansowej pewnie dlatego że u nas wszystko jest wspólne.
U nas tez jest wszystko wspólne i to ja zarządzam finansami. Nie muszę męża o nic prosić, ważne decyzje podejmujemy razem. Niestety jak ktoś całe dorosle zycie pracował i mial jakiś tam wklad finansowy w utrzymanie domu, to teraz jest mi jakoś nie halo:)))
Tylko,że dzieci kobiet niepracujących mają tej mamy i taty troszkę więcej :). To jest ogromny plus bycia w domu.Moje też cieszą się na mój urlop, bo wszystko ma powolniejszy bieg, mam czas usiąść z nimi i pogadać, nie między wsadem do pralki i a stosem do prasowania.
Powiem Ci,że największą radość sprawiają mi niedziele, bo spędzamy je razem w naszej stadninie.Przynajmniej raz na tydzień robimy coś wspólnie i sprawia nam to niesłychaną frajdę :).
A ja miewam syndrom "depresji niedzielnego wieczora", bo zamiast cieszyć się niedzielnym wieczorem, mam już w głowie jutrzejszy dzień pracy albo nawet kolejny tydzień pracy..........
I taki właśnie mnie dopadł
Buuuuuuuuuuuuuuuuuu...
Ja zdecydowałam, że będę pracować bo nie wyobrażam sobie ciągłego siedzenia w domu. Siedziałam w sumie prawie 3 lata z Młodym na macierzyńskim i wychowawczym. Najpiękniejszy okres w moim życiu, pierwsze lata tylko z moim dzieckiem. Ten okres się skończył, pora na następny. Młody poszedł do przedszkola, uważam że dzieci powinny mieć kontakt z innymi dziećmi jak najczęściej. A ja szczęśliwa pobiegłam do pracy. Lubię zarabiać na dom, dokładać swoje pieniądze. Nie pasowałoby mi gdybym była uzależniona tylko od męża. Pracuję 8 godzin dziennie. Po pracy w jeden dzień większe zakupy. Tak samo mam sprzątanie na głowie, pranie, gotowanie. I to gotowanie zabiera mi więcej czasu bo ja nie mogę "machnąć czegokolwiek" na szybko (dieta mężusia) tylko stoję codziennie i gotuję mu wszystkie kilka posiłków na cały dzień. Zabiera mi to dosyć dużo czasu, na pewno więcej niż zwykły obiad. Młodemu sprawdzam zeszyty, tornister, zawsze znajdę czas żeby posłuchać co tam pani w szkole powiedziała, co który chłopak zrobił. Późne wieczory mamy z mężusiem tylko dla siebie, opowiadamy sobie cały dzień, żartujemy, jesteśmy po prostu razem. Godzę to wszystko, udaje mi się. Obowiązki mam takie same jak "kura domowa", tylko mój dzień jest o 8 godzin krótszy niż jej z racji pracy zawodowej. Ja jestem szczęśliwa, odpowiada mi takie życie, czuję się spełniona.
Nie potrafię powiedzieć kto ma trudniej, kobiety pracujące zawodowo czy te pracujące w domu. Każda z nas ma inne życie. Jedna ma kogoś do pomocy, inna nie. Jedna ma normalnego męża, druga niestety na swojego nie może liczyć. Nie da się ocenić jednoznacznie. Każda z nas musi wybrać w życiu tak, żeby była szczęśliwa, nie patrzeć na innych. I jak już ktoś powiedział wcześniej, szanujmy się kobietki same nazwajem. Wymagamy od mężczyzn żeby nas szanowali a same na siebie naskakujemy. A gdzie solidarność jajników ??
Życzę wszystkim miłej pracy bez względu na to jaka ona jest.
Mysho pieknie napisane. :):):) Podziwiam kobiety pracujące
Obowiązki mam takie same jak "kura domowa", tylko mój dzień jest o 8 godzin krótszy niż jej z racji pracy zawodowej. Właśnie chciałam aby to kobiety nie pracujące zrozumiały. :)
Ja to rozumiem aguś i podziwiam kobiety pracujące i zawsze je będę podziwiać. Może gdybym mieszkała w bloku to prędzej bym się zdecydowała na pracę ,wracając z niej w mieszkaniu byłoby ciepło ,do posprzątania mało bo wiadomo jakie klitki są w blokach.Ale ja mieszkam w domu jednorodzinnym gdzie trzeba samemu ogrzewać ,no i do sprzątania też trzeba rękawy uwijać dwie łazienki ,duza kuchnia ,4 pokoje ,nowy dom to o niego dbam bo zapuścić to można szybko. A i wiosna jak przychodzi to wkoło domu też jest dużo pracy i w ogrodzie.Dziewczynki przychodzą ze szkoły to w domu ciepło ,czysto i obiad gorący czeka.Co ja będę się rozpisywać lubię to co robię no i chyba urodziłam się "kurą domową"hehehehe.Jeśli miałabym iść teraz do pracy to napewno nie byłoby w domu i wkoło niego tak jak jest teraz,doby by zabrakło na zrobienie tego wszystkiego.
Agacia zapewniam Cię,że wszystko byłoby zrobione na tip-top:)) Kwestia organizacji. Bylabyś tylko może bardziej zmęczona:)))))
Jakoś tak sobie tego nie wyobrażam przyjść z pracy o 15.30 odgrzać obiad ,posprzątać,poprasować ,ugotować obiad na następny dzień ,sprawdzić co tam u dziewczynek .....potem lecieć zagrabić posesje,wypielić ogródek ,potem kolacja ....................no nie wiem przemyślę i wykalkuluje czy mi sie to opłaca.......przychodzi .23.00 padam z nóg i nie ma mowy o figlach z mężem heheheheh
agacia codziennie w domu się nie sprząta ani nie prasuje. Posesji chyba też codzienne nie grabisz ani nie plewisz. Ja też mam dom wielki ogród. Myślę, że dam radę. Jest mąż który przejmie wtedy częśc obowiązków.
Dasz radę:)) Bo my kobiety, wszystkiemu damy radę:)))))Takie z nas dziwne "stwory":)))))
No tak to mniej więcej wygladało u mnie:))) Jeszcze do tego prowadzimy gospodarstwo , czyli dochodziła mi praca w polu i obrządek koło żywego inwentarza, który nie uznaje wolnych sobót i niedziel:)))))
Obecnie siedze w domu na macierzynskim, ale bede musiala wrocic do pracy.
Nie chce oceniac inne rodziny ale z obserwacji wsrod znajomych, ktorzy pochodza z typowych rodzin slaskich zauwazylam ze kobiety ktore nie pracuja nie maja pomocy od strony meza. U nas obowiazki sa podzielone, dlatego tez daje rade. Nawet teraz gdy jestem w domu z dziecmi to maz bardzo duzo mi pomaga i nie wszystko jest na mojej glowie.
O mamo! Czytam, czytam, czytam i aż mi się smutno robi.Jak mówi mądre przysłowie "każdy jest kowalem swojego losu". Kto nam daje prawo do oceniania i krytykowania ludzi za to, jak sobie układają życie? Dlaczego oceniamy innych wg.siebie? Jeśli ktoś ma inny scenariusz na życie zaraz próbujemy mu udowodnić, że mógły się postarać o lepszy. A dlaczego? Czy nie jest najważniejsze to, żeby był szczęśliwy w tym swoim scenariuszu? Niech każdy skupi się na swoich priorytetach. Budowanie szczęścia nie jest proste (szczególnie w tych czasach), ale jeśli ludzie będą na siebie naskakiwać uważając, że są lepsi od innych, to z pewnością łatwiejsze nie będzie. No i jeszcze jedna refleksja mi przychodzi do głowy...jeśli kobieta nie rozumie drugiej kobiety i ocenia ją z perspektywy pracy zawodowej, czy pracy w domu, to tym bardziej mężczyzna nie będzie mógł jej zrozumieć.
W przeddzień Święta Kobiet życzę nam wszystkim abyśmy umiały szanować i cenić siebie nawzajem.
czytam czytam i...po co kobiety atakuja sie nawzajem?ja od zawsze pracowalam i bylam kura domowa jednoczesnie z przyczyn calkiem przyziemnych-kasa maz nigdy nie zarabial kokosow w domu tez nie za bardzo moge na niego liczyc...przy magdzie pracowalam na Snieżce(w gorach)przez 3 lata potem przedszkole i praca w pensjonacie przy dominiku mialam prace chalupnicza i dom na glowie oczywiscie potem przedszkole i praca w pensjonacie po 10godzin w sezonie teraz przy majce mam pensjonat w dzierzawie i wszystko robie sama wlacznie z gotowaniem dla gosci malowaniem sprzataniem a do tego albo odsniezanie albo praca w ogrodzie i do tego normalne obowiazki w domu maja teraz chodzi do przedszkola wiec mam troche swobodniej moge inaczej zaplanowac dzien ale jak byla w domu to pranie i gotowanie zaczynalam kolo 6 rano by porobic wszystko zanim wstanie potem musialam sie nia zajac a jak miala przerwe na sen latalam i sprzatalam na pensjonacie po poludniu pomagala mi magda jak przychodzila godzina obiadow dla gosci tego czego nie zrobilam w dzien musialam nadgonic wieczoremi tak w kolko...ale nie marudze chociaz byly takie dni ze mialam ochote sie ubrac i uciec...robie to co lubie mam grono stalych gosci ktorzy wracaja na wypoczynek dobre opinie na stronie internetowej dzieci dopilnowane i o to w tym wszystkim chodzi by czuc sie ze soba dobrze szanyje kobiety bez wzgledu na ich wybory zyciowe jest tylko jeden typ kobiet ktore mnie draznia-paniusie ktorym sie nie chce pracowac i ciagle narzekaja jak im zle i maja malo kasy...wtedy szlag mnie trafia-a wszystkie inne swiadome lub z koniecznosci wybory kazda ma prawo posiadac i n ikomu nic do tego:))pozdrawiam wszystkie "kury" i "zawodowce"-spelnienia w zyciu!!!
Marciu, ode mnie masz medal nad medale Jak zawsze jestem pełna podziwu dla Ciebie.
To się nazywa postawa wobec życia, pogratulować. Zamiast kura domowa, to może pani domu, a kobiety pracują niekiedy z konieczności. Zawsze jest wybór i nie ma co robić jakichś porównań i analiz. I będąc w domu i w pracy można być szczęśliwym.
I dla mnie to jest wypowiedź na 5+ .
Czemu porównujemy się do innych ? Co to zmienia ? Ja jestem "kurą domową" i to mi pasuje.
Studiowałam na dwóch fakultetach jednocześnie ( dziennych ), w czasie studiów wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, odbywałam praktyki i poszłam do pracy na pełny etat ( 12/24 - dniówka, nocka i 2 dni wolnego). Dzieckiem zajmowałiśmy się z mężem sami, bez opiekunek, na szczęście on mógł być z małą, gdy ja byłam w pracy lub na uczelni. Ale wcale nie uważałam tego okresu za najszczęśliwszy w moim życiu. Po kilku latach bez żalu wyprowadziłam się do innego miasta, urodziłam drugie dziecko i trzy lata spędziłam z dziećmi w domu.
Z chęci poprawy warunków bytowych poszłam znowu do pracy. I od rana : mąż do pracy, ja z Małą do przedszkola, Dużą do I-szej klasy, potem do pracy, mąż je odbierał ( bo miał samochód ) i przyjeżdżał po mnie, w domu obiad, obiad na jutro, pranie...itp. Było nawet fajnie, chociaż monotonnie, wszystko zaplanowane i wykonane... Trwało to pół roku i moja starsza córka zachorowała na raka... Zrezygnowałam z pracy od razu ( szef zrozumiał ), miesiące ganiania po lekarzach, badaniach, godziny spędzone w szpitalach i pierwsza operacja..., po kilku tygodniach - wypadek ( wjechał w nas samochód ). Oczywiście dalsze leczenie i znowu wypadek, też w nas wjechano, tylko mocniej. Ja z niedowładem rąk, po wstrząśnięciu rdzenia kręgowego, leżałam 3 tygodnie w szpitalu. Po pół roku trzeci wypadek - potrącił nas tir na autostradzie, ja z uszkodzonymi kolanami, a młodsza córka z kręgosłupem. Przeszłam pierwszą operację kolana, ona pół roku usztywniona. Wtedy przypomniał sobie o nas nowotwór, starsza przeszła drugą operację, po niej ja kolejną kolana i kilka niezapomnianych miesięcy spędzonych na wózku, potem o kulach..., a jeszcze ile przede mną...
Nie pracuję od ponad sześciu lat, nie mam w domu wysprzątane na błysk - mieszkanie jest dla mnie, nie ja dla mieszkania - życie potrafi wszystko przewartościować.
Jak tylko mamy czas jeździmy z dziećmi gdzie się da. Kupiliśmy działkę w górach, gdzie czas się dla nas nie liczy, zrobiliśmy z mężem kursy przodownickie i przewodnickie na różne partie gór, żeby dzieci były z nami bezpieczne i teraz czuję, że żyję i tak jest mi dobrze.
Nie oceniam innych, bo nigdy nie wiem co wpłynęło na ich decyzje, dlaczego im co innego niż mi przynosi szczęście. Dla mnie ważny jest czas spędzony z rodziną, spontanicznie, bez wielkich planów, byle razem, prasowanie zawsze może poczekać, może jutro już nie będę potrzebować tych wyprasowanych rzeczy...
Boże jak pięknie napisałaś ,Lenka co Ty musiałaś w życiu przejść ,jak Ci musiało być ciężko???
Ale jak widać jesteś silną kobietą i wszystko zniosłaś.
A to ostatnie zdanie w Twojej wypowiedzi tak mnie trafiło...................
Życzę Tobie i Twojej rodzinie dużo zdrowia.
Życie trzeba czasem przewartościować, najważniejsze być i być szczęśliwym. Jesteś mądrą, silną kobietą. Życzę tobie i twojej rodzinie zdrowia i szczęścia.
Dziewczyny, to wcale nie jest żadna odwaga czy siła, to życie...
Na onkologii dziecięcej poznałam dzieci, które cały dzień spędzały z ciocią lub babcią, ich mamy nie widziałam ani razu i do głowy by mi nie przyszło jej osądzać, że woli pracę od chorego dziecka. To jej życie i nie wiem czy był ktoś, kto mógł ją zastąpić w utrzymaniu rodziny i może ta decyzja o pozostaniu w pracy była trudniejsza niż moja o porzuceniu swojej..., a może tak dawała sobie radę z chorobą dziecka..., to nie jest łatwe, więc nikogo nie oceniam, pomimo, że ja nie mogłabym zostawić swojej córki w szpitalu pod opieką nawet mojej rodziny...
nie rozumiem...kura domowa..
kura jakoś mi się kojarzy z wysiadywaniem jaj
nigdy nie myslałam tak o sobie
Powiem tylko tyle niezależnie od tego czy pracujemy zawodowo czy w domu... bo bycie tak zwaną "kurą domową":-)to też praca i to nie lekka!!! najważniejsze żebyśmy były szczęśliwe !!!Jednym szczęście daje praca innym prowadzenie domu i nic tego nie zmieni niezależnie od tego jak długo będziemy się sprzeczać :-) Bo każda z nas to osobna historia .....
ale naprawde ta kura domowa to głupie określenie :-)
Chciałam jeszcze zauważyć jak bardzo praca w domu jest lekceważona często sprowadzana do słów "przecież ty nic nie robisz siedzisz w domu " nie tu na forum ale często spotykałam się z tym wśrud znajomych szczególnie panów .Ja osobiście pracuje tylko dla tego że bardzo cenie sobie niezależność finansową lecz niestety kiedy wracam z pracy już w progu automatycznie zmieniam się w "kurę domową" i nie wiem w co ręce włożyć hi hi hi
Użytkownik nitka napisał w wiadomości:
> Powiem tylko tyle niezależnie od tego czy pracujemy zawodowo czy w domu... bo
> bycie tak zwaną "kurą domową":-)to też praca i to nie lekka!!!
> najważniejsze żebyśmy były szczęśliwe !!!Jednym szczęście daje praca
> innym prowadzenie domu i nic tego nie zmieni niezależnie od tego jak długo
> będziemy się sprzeczać :-) Bo każda z nas to osobna historia .....ale
> naprawde ta kura domowa to głupie określenie :-)
Bardzo piękna wypowiedz!!!
Po macierzyńskim pracowałam nie korzystając z urlopu wychowawczego,a dzieci były pod dobrą opieką teściowej lub męża.Gdyby sytuacja mnie zmusiła wzięłabym wychowawczy,ale akurat w tym czasie mąż nie pracował a dochody z gospodarstwa,które mamy były marne.Jestem więc i kobietą pracującą(żadnej pracy się nie boję ) i "kurą domową"(chociaż niezbyt mi się podoba to określenie).Dzieci są dość duże,więc często pomagają w kuchni,na podwórku,latem w ogrodzie.Praca zawodowa w systemie 3zmianowym,gospodarstwo i obowiązki "gosposi" zajmują wiele czasu,ale ja znajduję czas na poszperanie w necie,na pójście do fryzjera,na krótki urlop z wyjazdem do znajomych lub rodzinki( i na maniakalne czytanie-ale to już kosztem czegoś i czasami).Dzień zwykle zaczynam o 5.10(chyba,że akurat jestem na nocnej zmianie w pracy),a kończę różnie-nawet po 24.
Nie wyobrażam sobie siebie siedzącej w domu...Lubię być między ludźmi,lubię coś robić,lubię być zorganizowana.Bywa,że czasami mam dość wszystkiego ale to przejściowe.
W naszej polskiej rzeczywistości kobieta siedząca w domu,to przeważnie taka co nie ma pracy albo rezygnująca z pracy na koszt wychowania dzieci.
Ja mieszkam w Holandii i też zajmuje się domem, z uwagi że urodziłam w zeszłym roku w maju bliźniaczki i raczej nie oddałbym je do żłobka zaraz po urodzeniu by wrócic do pracy. NIe to że nie chce mi się pracowac, ale z tego względu,że moje malutkie urodziły się dużo przed terminem i z niska wagą. Najgorsze już za nami. Powoli rozglądam się za przedszkolem dla nich a wiem,że tutaj trzeba dosyc wcześnie zapisac się na listę. A Ty gdzie mieszkasz?pozdrawiam