Czy ktoś z Was, drodzy WŻ-owicze zna sie na prawie pocztowym?
Zamówiłam z Allegro foremki plastikowe do ozdabiania tortów. Przesyłka była z UK, zapłaciłam niecałe 25 za przesyłkę ubezpieczoną. Podałam adres mojej mamy, bo ona przeważnie jest w domu a ja raczej nie :)
We wtorek mama znalazła w skrzynce awizo, ze w poniedziałek o godzinie 10 nikogo nie zastano i że paczka jest do odbioru na poczcie. i to nie tej "lokalnej", tylko w innej dzielnicy. Zdziwienie wielkie, bo wszyscy w poniedziałek byli cały dzień w domu i nikt nie przyszedł.
Zadzwoniłam więc na tą pocztę,przedstawiłam sytuację a pani mi mówi, ze może paczka była duża i listonosz nie miał obowiązku jej dostarczyć. Wzięlam zatem dowód osobisty mojej mamy i pojechałam odebrać. Niestety, mamy inny adres i nie wydano mi tej paczki. Dziś mama pojechała osobiście.
Paczka ma wymiary 15 cm x 20 cm i waży 200 g. Dla poczty - "dość spora" (tak mi powiedziała ta pani, z którą rozmawiałam przez telefon).
Jak to jest? Czy obowiązkiem poczty jest dostarczenie paczek czy nie? Czy są na to przepisy, czy zależy od "widzimisię" poczty? Czy pozostawienie awizo z napisanym <nie zastano> bez sprawdzenia, czy ktoś jest w domu jest w porządku?
Ogólnie, jak mogę to korzystam z kurierów, ale w tym przypadku była do wyboru tylko poczta.
Z góry dziękuję za rozjaśnienie pocztowej rzeczywistości.
jakby ten listonosz z przepastną torbą, miał jeszcze brać ze sobą wszystkie paczki i paczuszki to nie wiem jakby się zabrał, więc większe zostawiają w skrytce. na prawie pocztowym się nie znam, ale zawsze myślę sobie że dla mnie żaden problem odebrać większą paczkę a listonosz i tak ma ciężko. ale też u mnie czasem po południu jeździ samochód pocztowy i rozwożą większe paczki. najlepiej chyba gdybyś zapytała kierownika poczty jak to jest :)
Dla mnie też nie jest problemem odebrać paczkę. Pytam z ciekawości jak to jest? Z tego , co pamiętam, jak mieszkałam w innym mieście listonosz jeździł autem i przywoził paczki. Ten listonosz nie wiem, czym przyjechał, bo nikt go nie widział.
Absolutnie nie mam na celu krytykowania listonoszy!
W moim mieście sprawa ma się tak ze najpierw trzeba ustalić czy przesyłka to paczka czy też list. Paczki wszystkie są rozwożone - małe i duże. Jeśli chodzi o listy to jeśli są gabarytowo większe to listonosz nie bierze ich w rejon tylko zostawia w skrzynce zawiadomienie. Kierownik listonoszy stwierdził, że takich przesyłek listonosze nie roznoszą ponieważ do torby zmieszczą wtedy trzy czy cztery listy zamiast kilkuset.
W sumie jest to racjonalne ale czy zgodne z prawem to się nie orientuję.
To była <paczka>. Pani zapytała czy na awizo jest zaznaczony list czy paczka, powiedziałam, ze nie wiem, bo mama podała mi tylko nr nadania a ona, że w takim razie paczka.
Kiedyś miałam taką sytuację,zawsze do południa jestem w domu,listonosz też chodzi u nas rano,zajrzałam do skrzynki a tam awizo,paczka do odebrania i skreślono że nikogo nie zastano w domu(a byłam)najśmieszniejsze jest to że to do mnie listonosz dzwoni do domofonu i zazwyczaj ja otwieram drzwi.Poszłam na pocztę i nie odebrałam mojej nagrody z konkursu w którym brałam udział bo nie byłam zameldowana w tym lokalu.To była moja pierwsza wygrana.
Ależ to nie ma znaczenia. Ja też nie jestem zameldowana w lokalu na adres którego przychodza przesyłki i nie zdarzyło mi się,żeby na poczcie odmówiono wydania. Ba, zameldowanie mam na drugim krańcu miasta :) Raz jeden Pani się wachała, ale wytłumaczyłam jej,że nie ma obowiązku meldunkowego. Ale to był tylko jeden jedyny raz.
I tu przypomniał mi się kawał.
Mały Jasio z biednej rodziny napisał list do Św. Mikołaja. "Św. Mikołaju, jesteśmy bardzo biedni, ale Ty możesz wszystko, więc proszę Cię o sanki, łyżwy i narty Bo moi rodzice nie maja pieniążków, a ja bardzo chciałbym bawić się razem z innymi dziećmi w zimie". Zaniósł list na pocztę, panie przyjęły. Przeczytały list i żalim się zrobiło małego jasia. Postanowiły się złozyć i kupić Jasiowi wymarzone prezenty. Pieniędzy starczyło na sanki i łyżwy. Zrobiły paczkę, a listonosz zaniósł Jasiowi do domu. Na drugi dzień Jasio znów przyszedł na pocztę z listem do Mikołaja. Panie przyjęły list, Jasio poszedł do domu. Panie otwarły list jasia i czytają: Kochany Św. Mikołaju, bardzo Ci dziękuję. Dostałem od Ciebie sanki i łyżwy, bo narty to mi chyba te głupie baby z poczty ukradły.
No mi pani w okienku powidziała, że musi być w dowodzie ten sam adres zamieszkania, ale myślałam, ze ze względu na to, że to nie ja byłam adresatem.
Ale, że nie wydano konkretnej osobie, to mnie dziwi. Z tego, co napisała Bea wynika, że nie wszędzie tak jest.
To może tak jak z US? Jedna ordynacja a co urząd to inna interpretacja ;)))
Nie wiem, moja koleżanka również obierałą przesyłki wysłane na mój adres mino,że w dowodzie miała inny :) Wiem,że nie działa to w drugą stronę tzn. jeśli odbiera inna osoba i ma inny adres niż wskazany adresat.
No widzisz :) Każdy interpretuje po swojemu. List polecony może odebrać tylko adresat, a jak nie może to współmałżonek bądź przedstawiciel prawny. na mój stary adres przychodziły po wyprowadzce listy polecone dla mnie i teść odbierał bez problemu. A ponoć listonosz nie ma prawa mu wydać...
Zastępczo przesyłkę może odebrać osoba pełnoletnia zamieszkała pod wspólnym adresem - to jesli chodzi o listonosza, lub zameldowana pod tym samym adresem o ile adresat przesyłki nie wyraził pisemnego sprzeciwu. Wyjątek stanowią tylko przesyłki któryc nadawcy nadają na szczególnych warunkach, np. sądy, lub nadawcy którzy pisemnie okreslili sposób postępowania z przesyłkami: i u mnie w mieście jest to np. pomoc społeczna. Nie wiem jak to jest jeśli chodzi o śmierć adresata ale kiedyś było tak, że jak listonosz wiedział, że ktoś nie zyje to nie mógł wydać innej osobie.
Hihi, listonosz wie,że mój mąz nie żyje, a dostarcza :) Kwestia umowna.
Masz rację jest to wkurzające. Miałam kilka razy taką sytuację, że byłam w domu a pan, który rozwozi paczki autem, nawet nie zadzwonił, by sprawdzić czy ktoś jest w domu. I to mnie osobiście najbardziej wnerwia, bo za to pan bierze kasę. Nie mam nic do listonoszy, którzy chodzą z torbami wielkimi i ciężkimi, ale u mnie większe paczki rozwożą autami. I na nich mam nerwa. A ostatnio panowie nawet nie zostawiają awiza !!! Czekam na paczkę i czekam, kontaktuję się ze sprzedawcą, a ten zdziwiony, bo paczka dawno wysłana!!! Idę na pocztę a pani z pretensjami, że paczka leży u nich już kilka dni!!! A co ja jasnowidz!!! Nie rozumiem polityki PP...
A kto rozumie? Hihihi
Mnie się też zdarzyło, że - tu akurat kurier - jeździł z moim dywanem (też z Allegro) 4 dni! Nie zostawił informacji, bo stwierdził, że przypuszczał, że zadzwonię, to wtedy ma pewność, że będę w domu, a i tak nie mogłabym osobiście odebrać, bo on go cały czas wozi :))) Teraz mnie to nawet bawi.
Oczywiście, że poczta ma obowiązek dostarczać paczki. W dużych miastach paczek nie dostarcza listonosz, a rozwozi je osobna "jednostka". Niestety najczęściej wszystko zależy od ludzi. Ja nawet pisałam skargę, bo notorycznie otrzymywaliśmy awizo po odbiór paczek, mimo, że firma jest czynna 24 godz. Przecież skoro przyjmują opłatę za paczkę (większa, cięższa paczka - większa opłata) to muszą ją nam dostarczyć, bo za to płacimy! Niestety poczta to moloch na dokładkę państwowy i nikogo w tej firmie klient nie obchodzi. Na moją skargę otrzymałam odpowiedź, że przesyłka przyszła uszkodzona, a wtedy nie dostarczają paczek, tylko komisyjnie (śmiech) trzeba odebrać na poczcie. Przesyłka, a były to katalogi, więc nic cennego, była lekko naddarta i spokojnie można ją było dostarczyć. Uważam, że najlepiej uszkodzić wszystkie przesyłki to w ogóle nic nie będą musieli robić:)) A na marginesie lepiej (jeśli to małe przesyłki) wysyłać listem poleconym a nie paczką, bo to i taniej i w 90% dostarczane przez listonoszy. (Raz usłyszałam argument, że kierowca nie dostarczył paczki bo nie mógł zaparkować, bo nie było miejsca, a on nie ma czasu szukać, bo jest w pracy, uśmiałam się setnie, choć przez łzy). Nie wiem jak w innych krajach, ale w Polsce jest strasznie niska jakość usług i totalny brak świadomości, że klient jest najważniejszy.
najważniejszy jest człowiek. a klient często myśli że mu wszystko wolno, bo panuje przekonanie że jest najważniejszy. dochodzi do tego że ubliża i zupełnie wychodzi poza moje obowiązki jako handlowca proponując lub nakazując nawet niemoralne rzeczy. to tak w skrócie.
Ja tak nie uważam ze klient jest najważniejszy. Ważne żeby obie strony były zadowolone.
warto zapytać na poczcie o niektóre rzeczy. Spokojnie i grzecznie. tam nie siedzą potwory tylko też ludzie. A jeśli pracownik nie jest w stanie udzielić informacji, to poprosić o rozmowę z kierownikiem.
Ja grzecznie zapytałam, dlaczego pan listonosz nie sprawdził czy ktoś jest w domu, tylko od razu wrzucił do skrzynki awizo. Ona odpowiedziała, że taka jest praktyka jeśli paczki są duże i ciężkie. Wg niej moja 15cm i ważąca 20 dkg była "dość spora". Czyli mniejsze, np jak pudełko zapałek, dostarczają z tego wynika. A o kierowniku nie pomyślałam :)
Więc jednak jest to obowiązek? Tak stanowią przepisy?
Czyli jeśli w jakiejś mniejszej miejscowości jeździ listonosz na rowerze, to też ma obowiązek przywieźć paczkę?
Skoro dzieją sie różne cuda z polska pocztą to najlepiej przesyłki wysyłac kurierem i będzie najlepiej.Kurier jak ma dostarczyc przesyłke to dzwoni do odbiorcy i się pyta czy jest w domu czy nie,a jak nie ma to umawia się na inny dzień i już.Jest to troche drożej od poczty ale jest pewne,że przesyłka dojdzie na czas,a i możesz śledzic przesyłke przez internet wtedy wiesz kiedy będzie u Ciebie.
Z kurierami też różnie bywa, kiedyś zadzwonił do mnie kurier, że będzie w odległości 17 km od mojej miejscowości i tam zostawi dla mnie przesyłkę, oczywiście powiedziałam, że zapłaciłam za dostarczenie do domu i nigdzie jeźdxić nie będę. Co do usług mojej poczty to nie mogę narzekać zawsze wszystko dowożą do domu również w sytuacji gdzie zamiast adresu był tylko kod i poczta. Dodam, że mieszkam w bardzo małej miejscowości.
Miałam ostatnio przygodę z kurierem. Czekam w szpitalu na badania, dzwoni telefon. Zniecierpliwony głos w słuchace, "ja jestem z paczką, dlaczego nie ma Pani w domu????" No przepraszam Pana, nikt mnie nie powiadomił a ja sama jestem w szpitalu. "To niech się pani zwolni i przyjeżdza" ja w smiech, pytam co mam powiedziec ordynatorowi, jaki powód podać,że pacjent chce się zwolnić w środku badań? No to niech pani poda inny adres , to tam podrzuce paczkę. Podałam, no tam to ja nie pojadę, odbierze sobie Pani paczkę w Zabierzowie. Ja w smiech i powiedziałam,że jest pierwszym kurierem z takimi wymaganiami. Wieczorkiem pan przyjechał z paczuszka o godzinie którą wskazałam,że zastanie kogoś w domu:).
No ja jeszcze sie nie spotkałam z czymś takim,w zasadzie to jego obowiązek jest przywieśc drugi raz paczkę jak nie ma wcześniej nikogo w domu i on i tak samo poczta łaski nie robią.A przecież mają za to zapłacone!Tak to jest jak sie nie ma kto za ten bałagan i bezprawie wziąśc!
Użytkownik Scooby napisał w wiadomości:
> No ja jeszcze sie nie spotkałam z czymś takim,w zasadzie to jego obowiązek
> jest przywieśc drugi raz paczkę jak nie ma wcześniej nikogo w domu i on i
> tak samo poczta łaski nie robią.A przecież mają za to zapłacone!Tak to
> jest jak sie nie ma kto za ten bałagan i bezprawie wziąśc!
Ja bym ich rozstrzelał...i po sprawie....
Bahus
Użytkownik Agapis napisał w wiadomości:
> Bahusie, czepiasz się...
Wcale nie. Wskazuję tylko na potrzebę radykalnych działań, mających na celu ukrócenie tego wszędzie panoszącego się bałaganu i bezprawia.
Bahus
Bahusie, ja lubię Twoje poczucie humoru, ale są tacy co go nie docenią i powstanie problem. Po co?
Ostatnio zamawiałam rzecz na allegro. Sprzedający w poniedziałek mi pisze, że paczkę wysyła kurierem. Czekalam do soboty w końcu pisze maila do gościa i pytam kiedy wyśle paczkę. A on mi odpisuje, że z firmy kurierskiej ma potwierdzenie odbioru paczki we wtorek. No to ja za teleon i do firmy kurierskiej. A tam usłyszałam, że kurier zostawił paczkę u sąsiada na przeciwko. Mówię do niego, że naprzeciwko nikt nie mieszka. No to u sąsiada obok. Obok nie mieszka żaden sąsiad tylko kobieta z dziećmi. Pukam do niej, otwiera jakiś facet. Stwierdził, że nie wiedział do kogo ta paczka, więc położył w domu na szafie Oddał mi ją. Także z firmami kurierskimi to nie lepiej niż z pocztą :D
A to akurat taka firma co po szóstce jest następna :D
Scooby, przecież napisałam, ze zazwyczaj korzystam z kurierów, ale w tym przypadku była do wyboru tylko poczta. Nie miałam innego wyjscia :)
Przecież ja nie mam do Ciebie pretensji,tylko podałam przykład,że można kurierem.
Ja do Ciebie tez nie mam pretensji!
Jakbym mogła to nawet kartki świąteczne wysyłałabym kurierem :)
ja ma więcej problemów z kurierem, który jest u mnie regularnie 2 razy w tyg. niż z Poczta Polską. Doszło do tego nawet, że kurier pojechał do mojego taty i mu naskarżył że wieczny ze mną kłopot (kurier ma tendencje do przyjeżdzania pod dom bez uprzedniego podania godziny przyjazdu, na zasadzie "siedź kobieto cały dzień w domu i czekaj, a ja będę jak będę")
Widać to nie kurier a totalny ... donosiciel! ;))
Nie czytałaś,że w tym przypadku nie można było kurierem?
Poszperałam w Internecie i znalazłam ustawę Prawo Pocztowe.
Art.3 pkt 25 - powszechne usługi pocztowe - usługi polegające na:
w moim przypadku ppkt b) doręczenie nadesłanych z zagranicy paczek pocztowych do 20 000 g.
Uważam zatem, ze jednak mieli obowiązek dostarczyć mi te 200 g :)
Mieszkam na wsi i niedawno paczkę większych rozmiarów o wadze 3 kg uśmiechnięty listonosz dostarczyl do domu.
No, proszę! Jutro chyba zadzwonię na jakąś inną pocztę i się zapytam, jak to jest.
Może jestem upierdliwa, ale chcę wiedzieć:)
u nas jest pani listonoszka i może jedną paczkę by wzięła, ale jakby było ich kilka, to naprawdę się nie godzi wymagac, żeby je taszczyła... ja wiem, ja wiem, taka praca, pitu pitu... ale...
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2003/1188.htm
może znajdziesz tu coś, miłej lektury. Myślę że to będzie najbardziej rzetelne źródło informacji :)
tylko do tych twardych przepisów trzeba dodać trochę serca i życzliwości, bo tam też pracują ludzie :)
Mahiko, czytałam już tą ustawę (pobieżnie, bo szukałam tylko tego, co mnie interesowało, czyli paczka z zagranicy). Na tej podstawie, jak pisałam wyżej, doszłam do wniosku, że dostarczenie tej paczuszki było obowiązkiem dla poczty.
A co do serca i życzliwości wobec twardych przepisów... hmm... Wg mnie wszędzie pracują ludzie i każdy zawód podlega jakiejś ustawie i chyba nikt się specjalnie nie przejmuje, ze ktoś ma cieżej czy nie, prawda? Zaznaczam jeszcze raz, ze nie mam na celu krytykowania jakiegokolwiek listonosza! Po prostu uważam, ze jeśli jest obowiązek, to należy go wypełniać.
Moim skromnym zdaniem ...wszystko zalezy od listonosza i chyba zarządzajacym na poczcie kierownikiem.
Ja bardzo czesto dostaję wypasione grube koperty z różnymi folderami,próbkami etc.etc i listonosz je nosi,a że gabarytowo nie mieszczą się do skrzynki to przynosi mi je do pracowni.Nie odbierałam nigdy zwykłej duzej koperty z poczty.
Wiec chyba to tylko dobra wola listonosza.Bo nie zazdroszcze mu jak przynosi kilka takich "wypasionych "kopert.Nic miłego nosić takie ciezary w torbie.
A mam miłego listonosza który na wesoło podchodzi do zycia.....zaś jego poprzednik nosił też bez zarzutu...ale ile sie przy tym nagadał i komentował ...a co to do mnie tak wysyłają ? ,burczał ,warczał i syczał.....to szkoda mówić.
To chyba faktycznie dobra wola. Pamiętam, ze jak byłam mała, moja mam dostawała co miesiac jakieś nieszczęsne encyklopedie i pani listonosz przywoziła to w koszyczku na rowerze. Dała radę :)
A u mnie jest przemila pani listonosz ktora jezdrzac samochodem
dostarcza paczki i listy i nie zdazylo mi sie nigdy aby trzeba bylo odbierac je na poczcie
No to gratuluję. Nie dość, że dostarcza, to jeszcze z uśmiechem ;)
Ciesz się, że miłaś awizo w skrzynce:) W Sanoku już trzykrotnie spotkałam się z awizem wciśniętym w domofon:)) Za co w takim razie płacimy poczcie? W Twoim wypadku widać, że za przewiezienie przesyłki z miejsca A do B, bez dostarczenia jej do odbiorcy. U mnie listonosz sprawuje się be zarzutu, a i z odebraniem paczki na poczcie nie mam problemu, chociaż zameldowana jestem nie tyle, że w innej miejscowości, ale i w innym powiecie.
Awizo w domofonie? No no :) A właściwie awizo powinno być w skrzynce czy w drzwiach mieszkania? Chyba raczej w drzwiach, żeby wiadomo było, że fatycznie sprawdzał, czy ktoś jest w domu, co?
Ja mam skrzynkę przymocowaną na drzwiach, więc czy listonosz chce, czy nie - do drzwi dojść musi:))
No tak, prawo jest prawo, ale sprawiedliwość ........... trzeba czasem dochodzić samemu. Szczera to prawda, pomimo istnienia jednego prawa, jego realizacja zależy głównie od ludzi. Nie wiem czy się orientujecie, że na poczcie można złożyć oświadczenie, że wyrażacie zgodę, aby listy polecone były wrzucane do skrzynki (poza tymi za potwierdzeniem odbioru). Cóż jednak z tego skoro i tak, za każdym razem dostaję awizo. Do tej poczty "oddawczej" mam kawałek drogi. Niedawno też byłam w domu, a listonosz zostawił w skrzynce awizo. Zła okrutnie pytam panią w okienku, czy zmieniły się przepisy i moje oświadczenie nie ma mocy prawnej? Pani na to, że nie, ale - listonosze tak często się zmieniają, że widocznie nie pamiętają. No nie,ręce opadają - przecież oni nie muszą uczyć się tych adresów na pamięć. To kwestia organizacji. Wystarczyłoby, żeby mieli pod ręką odpowiedni wykaz (z pewnością niezbyt długi) kiedy segregują listy.
Przesyłki do 2 kg są traktowane jak listy i nie ma żadnego powodu, aby listonosz takiej przesyłki nie dostarczył. Inna sprawa, że poczta (naczalstwo) chyba robi wszystko, żeby doprowadzić do upadku, a następnie chce, aby pocztę sprywatyzować. Jeszcze niedawno kazali listonoszom roznosić różnereklamy, druki, sprzedawać kartki, znaczki (nawet ustalali im limity sprzedaży). Z Pocztexem też bywa różnie. Pierwszy raz gdy skorzystałam z ich usługi było super. Zadzwoniłam, zamówiłam usługę, o określonej godzinie przyjechali i zabrali paczkę z domu. Była na miejscu na drugi dzień. W tym tygodniu byłam odbiorcą usługi Pocztexu i byłam całkiem zniesmaczona. Zostawili awizo, bez żadnego telefonu, za to ze wskazaniem, że mogę odebrać na drugim końcu miasta (na poczcie). A przesyłka to był właściwie list, który ważył może15 deko. Opłata za usługę 30 zł i szła ta przesyłka chyba 4 dni. Nawet komentować mi się nie chciało. Dla przeciwwagi powiem, że w moim rejonie pracowali i tacy roznosiciele, którzy przynosili mi listy do pracy (pracuję niedaleko domu). Tak więc ludzie są najważniejsi - ich podejście do drugiej osoby, życzliwość i chęci do pracy.
Możesz mieć rację z tą chęcią "wykończenia" poczty. Usługi coraz droższe a jakość coraz gorsza.
Zadzwoniłam na tą pocztę jednak. Do pani kierownik :) Zapytałam, jak u nich wygląda dostarczanie paczek? Pani mówi, że normalnie do adresata a jeśli nie zastano to awizo i po odbiór osobiście. No to ja jej na to moją historię a ona zdziwiona, że hej! Że niemożliwe i że w ogóle że to moze był list a nie paczka, że sprawdzi, jak to się mogło stać, bo tak stać się nie powinno! Wzięła moje namiary, ma sprawdzić i wyjaśnić.
Powiedziałam, że nie mam pretensji ani kompletnie nie chcę nikomu zaszkodzić, tylko ciekawiło mnie jak być powinno, bo wydawało mi się, że zrobiono mnie w bambuko. No i chyba faktycznie zrobiono :(
Wiem, wiem, listonosz też człowiek, ale niech nie oszukują. Ja też jestem człowiekiem przecież. I uczciwie zapłaciłam za tą usługę.
U mnie też wiele razy tak było. Jak listonoszowi się, to zostawiał awizo w pierwszych lepszych drzwiach albo też u jakichś sąsiadów mieszkających gdzieś daleko. Jak to był znajomy, co mnie znał to oddał mi awizo czy list. I ja nawet nie wiedziałam, że jest do mnie. W tych drzwiach w których zostawiał awizo nikt tam nie mieszka tylko sporadycznie 2 razy do roku przyjedża. A ile razy awizo leżało sobie gdzieś tam na podwórku i tylko podnosiłam jako papier żeby wyrzucić do kosza. A kiedy zobaczyłam, że to nie papier tylko awizo było do mnie. Awiza równiż podarte fruwały sobie po drodze. I czy tu nie można się wkurzyć. NIc jednak to niedaje, że chce się wyjaśnić sprawę, tak tu zawsze jest. A jak jeszcze ktoś się im zwróci uwagę, to będą bardziej złośliwi.
Przysyłane mam do domu paczki i nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się żeby coś było nie tak. Ale 23 lutego wysłałam paczkę osobie z WŻ w podziękowaniu za paczkę od Niej. Do dziś nie doszła. Paczka była posłana priorytetem, powinna dojść na drugi dzień, bo była nadana przed południem. Wczoraj złozyłam pisemną reklamację na poczcie, po długich bojach, bo pani mi odpowiedziała, że reklamację można złożyc po 3 tygodniach. I jeszcze do tego pani na poczcie była na mnie obrażona, że w ogóle przyszłam jej głowę zawracać. Czuję się głupio, bo może ktos pomyslec, że tej paczki nie wysłałam. Duniasza przysłała mi książki, ja w zamian wysłałam podziękowanie i taki obciach.
każdy monopol powinien być zlikwidowany. I nic tu do rzeczy nie ma że ciężkie przesyłki. Ja w pracy też muszę dźwigać i nigdy nie powiedziałam: nie bo mi za ciężko. Taka praca, skoro podpisałam umowę o pracę to się wywiązuję ze swoich obowiązków.
Witaj
Nie daj się wodzic za nos Poczta ma 14 dni na dostarczenie jeżeli w tytm czasie adresat nie otrzyma przesyłki,
masz prawo złożyc reklamację i żądac zwrotu w gotówce (za polecony do 100.00. ) nie wiem ile za paczkę.
Ale za nieubezpieczona chyba tak jak list,
Rada na przyszłość wysyłaj paczką wartościową za kazde 50.00 doliczaja 1.00.- do przesyłki ale mozesz byc pewna że nie zginie!!
Dzięki za radę, reklamacje złożyłam, bo jestem wredna i uparta. Cała poczta główna się na mnie obraziła. Sęk w tym, że jeszcze nie minęło 14 dni. Ale paczka była priorytetowa i nie zgodziłam się z paniusią, że poczta może ale nie ma obowiązku dostarczyć ją w ciągu 1 dnia. Nastepnym razem wyślę jak wartościową. Po prostu nigdy wcześniej nie miałam takich kłopotów.
Pies pogrzebany jest w pocztowych przepisach. I paniusia miała rację bo w świetle przepisów jest tak: " W przypadku doręczenia przesyłki listowej priorytetowej w terminie późniejszym niż w 4 dniu po dniu nadania, adresatowi lub nadawcy przysługuje prawo do wniesienia skargi z tytułu opóźnionego doręczenia przesyłki listowej". A priorytet to: "Przesyłki priorytetowe - kategoria przesyłek przewożonych najszybszym środkiem transportu, mających pierwszeństwo w procesie opracowywania i doręczania przed przesyłkami ekonomicznymi"
Takze priorytet spokojnie może iść 4 dni i jest w terminie. Poczta musi dostarczyć pocztex bo tu jest gwarancja i jak nie doręczy to przysługuje odszkodowanie.
Jaka ja jestem szczęsliwa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Paczka doszła. Priorytet który sobie przeleżał tydzień w sortowni !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Z czego się tak cieszę, skoro byłam zła ? Bo cały czas myslałam, żeby Duniasza nie pomyślała, że ją olałam.
O Boże, złość mi przeszła.
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> I nic tu do rzeczy nie ma że ciężkie
> przesyłki. Ja w pracy też muszę dźwigać i nigdy nie powiedziałam: nie bo
> mi za ciężko. Taka praca, skoro podpisałam umowę o pracę to się
> wywiązuję ze swoich obowiązków.
Otóż to!! Cieszę się, że jednak ktoś też myśli tak jak ja (w ostatnim wątku zostałam zbesztana za to czego wymagam od naszej listonoszki-czyli spełniania jej obowiązków). Każdego szkoda ale obowiązki to obowiązki, w końcu nikt nie pracuje za darmo.
U nas nigdy paczek nie dostarczaja, trzeba sobie samemu odebrac. Listow poleconych tez czasami nie dostarczaja, to zalezy od pogody chyba. Mialam sytuacje kiedys ze czekalam na list polecony w ktorym był wazny dokument. Wiedzialam ze listonosz chodzi miedzy godzina 11-12 wiec postanowilam wtedy siedziec w domu i czekac na niego. Mało tego, siedzialam w oknie i czekalam az przyjdzie bo bardzo ten dokument potrzebny. Widzialam, ze byl listonosz w klatce, do mnie nie dotarl, pomyslalam ze pewnie nie ma listu. Gdy schodzilam pozniej na spacer z dzieckiem, zajrzalam do skrzynki a tam było awizo, nie zastano w domu. Wzielam to awizo i poszlam na poczte, wyladowałam u kierownika pytajac dlaczego nie dostarczono mi listu i uslyszalam ze listonosz w upały nie wchodzi na gore (mieszkam na 4 pietrze). Listu oczywiscie w ten sam dzien nie moglam odebrac. Byłam wtedy wsciekła :)
"Listonosz w upały nie wchodzi na górę..." no nie mogę.... tak idiotycznego tłumaczenia to jeszcze nie słyszałam.
Ja tez :)
Dałam sobie wtedy spokoj, bo jezeli kierownik poczty do mnie takie cos powiedzial to szkoda moich nerwow. Staram sie nie chodzic na poczte, bo jakos panie tam pracujace dzialaja mi na nerwy.
Nooo,to masz jeszcze lepiej, niż u moich rodziców :)))) W upały nie wchodzi do góry, matko... To już jest jakaś paranoja!
Yhyhyhy nieźle :D Może w upały nie będę wstawała do pracy bo szybko mi nogi spuchną?