To już po raz 10?! Ojejku, ale zleciało! W sumie to wspaniale, że jest o czym/o kim pisać :)
Ha, a ja miałam pisać o książkach dla dzieci i pomysł zarzuciłam, mea culpa. Idę wybrać książkę i do skanera! Trzeba się zrehabilitować.
Korzystajmy z resztek ciepłej cudnej letniej pogody, bo w wieczornym powietrzu już wyraźnie czuć jesień.
Szybko zleciało, bo miło jest. Dobrze mówisz, to wspaniałe,ze jest o kim,o czym pisać,ale i z kim też ważne. Bardzo lubię tu zaglądać. Pisać chociażby o przyziemnych sprawach, to pomoga,sama myśl,że tam po drugiej stronie jesteście, na swój sposób słuchacie.....
O tak,jesień już czuję rankiem,kiedy idę z Moniką do przedszkola,chłodek miły,ale już inny....
Jak będę miała chwilę,to zobaczę do domowej biblioteczki,ostatnio Monika uwielbia wycieczki do biblioteki,przebiera,szuka książek,a jest w czym wybierać.
No śliczne,jesienne już troszkę,rozpoczęcie nowego wątku:))))
Witam,dziewczyny!
Gdzie Wy wszystkie jesteście?Pewnie ostatnie,wakacyjne promyki słońca łapiecie?
Diano,jak tam Zuza?Pupka już lepiej?
A u mnie po staremu-czyli dom,ogród i słoiki
Doszła jeszcze dietka na którą przeszłam w poniedziałek.Muszę zrzucić 8kg,ale jak się uda to i 10kg-Sylwek się zbliża wielkimi krokami:)
A czy Wam czas też tak szybko leci jak mi...?
Pozdrawiam i odzywajcie się troszkę bo jakoś smętnie na tej sofie na Zacisznej:(*
Justynko, dzięki, że pytasz:)
Pupka niestety w dalszym ciągu jest w stanie tragicznym mimo, że już drugi dzień chodzi w samych majtusiach, a pampersa ma tylko na noc...
Narazie smaruję tormentiolem, a jeśli nie pomoże to trzeba będzie wypróbowac jakieś inne mazidło...
Po krochmalu super, ale cała reszta ciałka, a odparzenia bez zmian:-(
Naprawdę jestem w szoku, bo wcześniej nie miałyśmy żadnych problemów z pupcią:-(
Jeżeli chodzi o jesień to gdyby rano nie było chłodno to bym nie zauważyła. W dzień mamy bardzo ciepło i przydał by sie deszcz którego nie lubię. Wracając do przyziemnych spraw to od czerwca jeżdrzę do dentysty. Najpierw z teściową. Potem z moja siostrą. Dziś byłam przed ostatni raz z moją siostrą więc postanowiłam zabrać się za siebie. Też miałam jeden ząb popsuty i dentysta mi go dzisiaj zapląbował. Miałam znieczulenie więc nie bolało. Robi pożądne znieczulenie, które działało 4 godziny. Ciężko było zjeść obiad i napić się herbaty czy kompotu:P Mżęczyźni wczoraj i dziś poprawiali dach na stodole. robili to : mój tata, mąż i jego 1-2 braci. Była też mpja siostra. Oczywiście miałam więcej roboty przy obiedzie. Dzisiaj rybę usmarzyłam przed dentystą i w rondelku dałam na 60 st do piekarnka. Ostrugałam ziemniaki a mężczyźni sami je ugotowali i wzieli sobie jeść.
Podziwiam... Ja do tej pory panicznie boję się dentysty:-(
Co do znieczulenia, to moja siostra kiedyś dostała znieczulenie, które jej wogóle nie pomogło, więc dentystka zrobiła poprawkę.
Efekt był taki, że musieliśmy po nią jechac 30km do tej dentystki, bo nie potrafiła wyjśc z poczekalni, od razu leciała w dół 8-)
Ja raz miałam podobny przypadek. Dentysta zrobił znieczulenie. Po chwili zabrał sie za robotę. znieczulenie nie działało. Ja nic nie mówiłam bo jak. Nagle się kapną. Podał drugie znieczulenie. Było trochę lepiej. Jak wyszłam z gabinetu to dopiero pożądnie zaczeło działać. Miałam wtedy malutkie dzieci w domu i bardzo mi sie do nich śpieszyło chociaż zostały z tatą który dobrze sobie radził. Dentysta jest moim dobrym znajomym pewnie dlatego nie mam oporów leczyć zębów. Po znajomości nic mnie to nie kosztuje. Do domu po tych znieczuleniach wróciłam sama samochdem i nic mi się nie działo ale to było 10km. Jak przy następnej wizycie mąż to dentyście opowiedział to od tej pory dostaje takie, że szybko działa i to aż 4 godz. Tego zęba co robił dziś zrobił rok temu ale coś nie wyszło. Dziś się z nim bawił jakoś inaczej że aż coś w dziąśle robił/Powiedział, że moge odczuwać dyskofort ale chyba jest dość normalnie.
witajcie!
ja jesieni nie czuję - spieklam się na raczka- bo od dwóch dni maluję deski na bramę (zachciało mi się ogrodzenia to mam hhihi) , a przy okazji jestem taka spalona ,że hej! panthenol i rózne kremy poszły w ruch! jutro składamy to wszystko do kupy!
a Młody odżył troszkę po szpitalu - i postanowił nikogo nie pytać o zdanie i chodzi już gdzie mu pasuje! :)) z jednej strony super- z drugiej dziś przez jego brawurę cały obiad wylądował na podłodze haha:)))
całuski :))
Wow!!! No to super, szybciutko chodzi:)
Zuza jeszcze nie, ale przy pchaczu, czy wózku to zasuwa -pilnuję, bo jej trochę uciekają:-)
No, ale ma jeszcze czas:-) Ja zaczęłam chodzic mając 14 miesięcy i jakoś żyję;-) a do października jeszcze trochę czasu:)
Koleżanka próbowała roczniaka uczyc na siłę i wyszło na to, że chodził dopiero od 15, tak się zniechęcił:-(
sąsiadka- która wychowuje córkę - swej nieletniej córki- kobieta z doswiadczeniem :)? wsadzała Mała do chodzika już od 7 miesiąca- dla mnie bez sensu - bo ona ledwo pion mogła utrzymać- a zaczęła chodzić sama 3 tygodnie przed ukończenikem roczku- ja Młodemu wyrzuciłam zwykły chodzik i kupiłam właśnie pchacza- i przy nim tak się nauczył zasuwać- często wychodziliśmy na naszą (asfaltową) drogę na takie dłuższe spacerki - miał równo i spodobało mu się chodzenie :)) ale po nim widzę , że dziecko samo pokaże kiedy chce chodzić = przy córce jakoś to tak expresowo poszło ,że pierwszego kroczku tak nie przezywałam hihi:))
Zauważyłyście, że bardzo dużo dzieci które maja chodzik jak nauczą się chodzić samodzielnie to chodzą na palcach? Jeżeli nie to przypatrzcie się. Potem mamusie muszą do ortopedy jeździć. Moje dzieci najpierw raczkowały. Świetnie im to szło. Lekarze mówili, że jak dziecko nie raczkuje to zwiększa to ryzyko dysleksji w wieku szkolnym. Do chodzenia nikt ich nie zmuszał i córka zaczeła chodzić mając 15,5 miesiąca a chłopcy ponieaż są bliźniakami i wcześniakami (urodzili sie w 32 teyg ciąży) zaczeli chodzić mając 16,5 miesiąca.
Zgadzam się z Tobą odnośnie niepożądanego wpływu chodzika na rozwój dziecka. Do tego stopnia ułatwia chodzenie, że maluszek próbuje tej sztuki za wcześnie, gdy jeszcze mięśnie i układ kostny nie są do tego gotowe. W rezultacie później usiłuje chodzić na paluszkach nieprawidłowo stawiając stopy. Nie jestem zwolenniczką tego typu przyspieszania ani wygodnictwa. Oczywiśnie nie jest to pewnikiem, ale można wyrządzić więcej szkody niż pożytku, uciekając się do chodzików. Nie wspominając o obłupanych meblach ;P
Dzieci rozwijają się w różnym tempie, wystarczy śledzić, czy mieszczą się w przedziale miesięcy, w których powinny nabywać nowe umiejętności.
Co do raczkowania, może nie tyle brak raczkowania zwiększa ryzyko dysleksji, co raczkowanie pozytywnie wpływa na prawidłowe wykształcanie się lateralizacji. Jeśli maluch zacznie chodzić, pomijając raczkowanie, warto bawić się z nim na czworaka, gdy już umie chodzić, aby w ten sposób "nadrobić" brak wcześniejszego raczkowania.
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> rozwijają się w
> różnym tempie, wystarczy śledzić, czy mieszczą się w przedziale
> miesięcy, w których powinny nabywać nowe umiejętności.Co do
> raczkowania, może nie tyle brak raczkowania zwiększa ryzyko dysleksji, co
> raczkowanie pozytywnie wpływa na prawidłowe wykształcanie się
> lateralizacji. Jeśli maluch zacznie chodzić, pomijając raczkowanie, warto
> bawić się z nim na czworaka, gdy już umie chodzić, aby w ten sposób
> "nadrobić" brak wcześniejszego raczkowania.
Moje nie mieściły sie w przedziałach ale były pod opieka neurologa i teraz jest wszystko ok. nie widac różnicy na tle rówieśników. Co do raczkowania to napisalas to jeszcze lepiej niz ja.
Nooo, moja mała też nie mieści się w przedziałach jeśli chodzi o niektóre czynności ruchowe np. przewracac się z plecków na brzuszek i odwrotnie zaczęła dopiero w 8 miesiącu, teraz ma prawie 11 i jeszcze nie potrafi sama siadac. Jest to jednak wina jej budowy i wagi:-) Coraz już zresztą mniejszej, bo chudnie w oczach, czy też rośnie w górę> :-)
Czy rośnie to najłatwiej zobaczyć po ubrankach. Chyba, że pierzesz w za wysokiej temperaturze:P
Oj kochana:) Mała 7 września skończy 11 miesięcy, a chodzi w rozmiarze 80-86 więc...
Zresztą widac, że między nią, a rówieśnikami różnicę i wzrostu i wagi:)
Dajanko:)na pocieszenie powiem Ci,że mojej dalszej sąsiadki córka(miesiąc młodsza od mojej Oliwki),kończąc roczek ważyła 23kg,a w tym roku,na swoje drugie urodzinki-16 czy 17 kg ważyła.Ciężko jej było nauczyć się chodzić a nawet utrzymać równowagę,poszła na nogi jak miała prawie 16 miesięcy.I ta sąsiadka wsadzała ją do chodzika(jak już Mała miała ze 14 miesięcy)bo naprawdę ciężka była.Jak ja Ją raz wzięłam bo płakała to kurczę dysk mi wyskoczył:(Ale jak już się nauczyła chodzić to w ruchu cały czas to i waga jej spadła:)Teraz nie wyróżnia się wśród rówieśników.Tylko dla mamy takie duże dziecko to ciężar bo weż i noś takiego malucha...
Moje dzieci nie korzystały z chodzików-z Bartkiem to byłam niedoświadczona to go raz wsadziłam to tylko orła wywinął,a sam na nogi poszedł jak miał 8.5 miesiąca,natomiast Oliwka była w ogóle nie wsadzana do chodzika i zaczęła chodzić jak miała 13 miesięcy,ciężkawa też troszkę była,na 95 centylu
hej przeczytałam twoj wątek i przypomniała mi się sytuacja z moją córcią miała podobne zmiany i utrzymywały się naprawde długo zmieniliśmy pieluszki na inne to samo z chusteczkami i nic dopiero za ktorymś razem lekarka stwierdziła że to jednak nie PZS tylko zmiany grzybiczne mała dostała maśc i taką zawiesine i jak ręką odjoł .Pozdrawiam was gorąco :)
gdyby to miały być zmany grzybiczne to ja bym sprubowała przemywać szałwią. Nie zaszkodzi a może pomoże.
Pati, dzięki za podpowiedź, As, za radę:)
Chyba wybiorę się prywatnie do mojej pediatry, bo lekarz rodzinnny już raz zawiódł i może drugi raz się pomylił?
W zasadzie nie jest pediatrą:-/
Ja bym tez wybrala sie do pediatry. Moje coreczki tez raz mialy takie problemy, mamusia czyli ja wpadla na pomysl zeby kupowac dzieciom tansze pampersy. Przy dwojce troche mi ich szlo wiec mysle ze czemu nie mam sprobowac. Zalozylam tylko dwa pieluszki a chrostki juz byly.Zamiast zaoszczedzic musialam wydac na lekarza i na lekarstwa. Moj pediatra zapisal dziewczynkom takie leki (niestety nie pamietam co to bylo), ze po dniu stosowania byla duza poprawa. Wrocilam do pampersow i stosowalam je do konca, teraz moje cory smigaja w majtusiach :)
Brawo!!!
No,teraz to wesoło będzie bo jak jest taki rezolutny to w każdą dziurę wejdzie....jak moja Oliwka:)Jest tak ciekawa świata,że w poznawaniu go jest wprost niezmordowana:)Jak pójdzie to jak wichura:)i cały czas trzeba pilnować.Najlepsza zabawa jest w smarach,kluczach i śrubokrętach męża w warsztacie:)Ech,co za dziewczyna:)))
Witam niedzielnie!
To fakt,znowu początek roku szkolnego,dla mnie w tym roku wyjątkowy bo synuś zaczyna edukację w zerówce.Zobaczymy jak zniesie rozstanie z mamą.
Zeszły tydzień zszedł mi na przetwórstwie,mroziłam kalafiory i brokuły,robiłam brzoskwinie w syropie,kompoty z węgierek.Dzisiaj zaproszeni jesteśmy na odpust do męża brata(ja i dzieci bo małżonek w trasie),zmykam się szykować.
Moja Monika tez idzie do zerówki ale chodziła juz rok do przedszkola więc całe wakacje tęskni do szkoły. Moi synowie od wrzesnia pójdą do przedszkola. Jestem dobrej mysli ale zobaczymy jak sobie poradzą.
Witam.
U mnie syn idzie do 3 klasy,do tej pory jakoś sobie radził.Przeglądałam książki i wchodzą mu ułamki .liczenie w słupkach itp..Trochę się martwię,tym bardziej ,że na koniec jest egzamin(jeżeli się dobrze orientuje).
Córki miały iśc do przedszkola,ale przedłużyłam sobie jeszcze o rok wychowawczy,więc chyba muszą zostać w domu.
Pozdrawiam
Witajcie wieczorkiem,miałam zwariowany dzień...
Pod oknami cały dzień, aż do teraz grali i śpiewali,bo mieliśmy festyn parafialny (mieszkam k/kościoła) w samym centrum miasta.Monika poszła z ciocią po pierogi i ...użądliła ją osa,krzyku co nie miara,wymoczyła rękę w zimnej wodzie z sodą około 20 minut i zeszło. Ponoć cebula też pomaga.
Potem myślałam,że zgubiłam portfel....ale po 20 minutach odnalazł się....w wózku
Potem naszykowaliśmy się na piknik,na grilla-nad wodę,wyjechaliśmy ledwo za miasto,a tu...zgasł samochód i ani rusz...wróciliśmy na piechotę.....
Teraz to już pozostaje mi zasnąć,żeby się już nic nie wydarzyło niepotrzebnego...dobranoc,do jutra.
Pozdrawiam!!!
Witajcie!
Długo tu nie zaglądałam z braku czasu. A tu już Zaciszna do jesieni się przygotowuje... Aj, jakoś cięzko mi w tą jesień jeszcze uwierzyć.
U nas bez zmian. Tak jakby życie kopiowało dzień za dniem, tydzień za tygodniem...
Czeka mnie jeszcze partia ogórków i partia sosu słodko-kwaśnego. Trochę jestem zła, bo część ogórków curry nie domknęła się z niewiadomych przyczyn. W sumie to przyznam się, że to mój pierwszy rok z przetworami, więc pewnie gdzieś popełniłam błąd...
Anulka, gratuluję pierwszych kroczków Twojego brzdąca!!! To ogromnie wzruszająca chwila dla mamy
Dajanko, jeśli Tormentiol i krochmal nie pomagają, pozostaje jedynie lekarz. Możliwe jest jeszcze uczulenie na pieluszki (mogło się pojawić nawet, jeśli tych samych pieluszek używałaś od urodzenia Zuzy). Jeśli Zuza "przebywa" teraz w majtach, pilnuj, żeby nie miała mokro za długo. Nam odparzenia pojawiły się przy próbie odrzucenia pieluszek. Też masakra była i trzeba było przerwać próbę nauki czystości na jakiś czas. Trzymam kciuki!!!
Justine75, myślę, że Twoja Oliwka dogadałaby się z moją Martyną. Ona też uwielbia klucze i śrubokręty!!! Ostatnio nawet woli bawić się samochodami...
Ula, my także wczoraj z wycieczki wróciliśmy na piechotę, bo samochód odmówił nam posłuszeństwa... Złośliwość rzeczy martwych.
Pozdrawiam Was cieplutko mamusie!!!
Moja pociecha(też idzie do zerówki) twierdzi,że nie może się doczekać kiedy pójdzie do szkoły ale sądzę,że trochę nadrabia miną i na swój sposób przeżywa.Na szczęście ma kilku kolegów z którymi będzie w klasie.
Moja Monika też do zerówki,ale w przedszkolu. Co za tym idzie mniej stresu,ta sama pani,dzieci dojdą,ale też je zna. Do szkoły -zerówki jej nie posyłałam. Ten rok zleci,obejrzymy się a nasze pociechy będą w I klasie. Monika chętnie idzie do zerówki.
Nie martw się na zapas, Kuba szybko przyzwyczai się do nowego otoczenia!!!Trzymam kciuki!!!
Dzisiaj idę do lekarki po zaświadczenie o stanie zdrowia dziecka,bo wymagają w przedszkolu.
Słoneczko zagląda,choć nie jest tak ciepło już....
Słoiczki oczywiście co jakiś czas robię,a jak już dostanę gdzieś z ogrodu jakieś warzywka i owoce,to strasznie się cieszę,przetwarzam do słoiczków,albo część zjadamy na bieżąco.
Pozdrawiam.
witajcie!
dziewczyny nie przejmujcie się! dzieciaki szybko złapią kontakt z innymi i miło będzie leciał im czas w szkole:) pamiętam jak Młoda szła do zerówki - panikowałam jak nie wiem- a ona od razu jakieś koleżanki dorwała i już były nierozłączne :))
teraz idzie do 6 klasy - no i przypomniałyśmy sobie ,że ma tylko podręczniki a zeszytów czy ćwiczeń ni widu ni słychu:))
od rana jeździłam za ćwiczeniami plecakiem i resztą ...uffff..... brakuje nam tylko do angielskiego ale pani w księgarni była tak miła że na jutro lub pojutrze zamówi:)
jutro po rozpoczęciu jeszcze jakieś pantofle i drobiazgi, które wyjdą , że brakuje.....
pozdrawiam i trzymam kciuki za Wasze pierwsze dni w szkole :))
Witajcie dziewczyny:)
Widzę, że zaczęły się szkolne problemy to i gwar na Zacisznej nieco większy:)
U mnie wszystko po staremu..
Tylko maleństwo kopie coraz mocniej, a brzuszek widac coraz bardziej...
Heh, już w całej wsi huczy...
Że też ludzie nie mają innych problemów, tylko cudzymi sprawami muszą się przejmowac:-(
Nikt nie myśli, że się cieszę, bo jak dla nich, to najlepiej żebym była załamana:-(
A mnie tak dobrze..
To prawda, martwię się jak to będzie, bo i Zuza jeszcze malutka, a tu Maleństwo się pojawi...
Ale wiem, że jakoś to będzie. Są i takie rodzeństwa i bliźniaki, a ludzie dają sobie radę,więc czemu mi miałoby się nie udac???
Z samochodem wszystko się przeciągnęło i będę miec autko dopiero w przyszły piątek. Już nie mogę się doczekac:)
A z optymistycznych wiadomości, to mężulo intensywnie szuka mieszkania dla nas.
Ot, żeby nie było bardzo drogie, alew centrum miasta:) Nawet jedno mamy już na oku i będzie je w tym tygodniu oglądał:)
No i Zuzy pupa:)
Dalej ma skupiska krostek, ale wszystko powoli ustępuje:)
Niestety musiałam odłożyc tormentiol na półkę, gdyż schodziła jej po nim skóra..
Teraz stosujemy krochmal i mąkę, bo i Laticort po tygodniu stosowania musiałam odłożyc.
W majtusiach mała też nie chodzi, bo nie mamy odpowiedniej pogody.. Niby świeci słońce, ale już czuc nadchodzące jesienne chłody:-(
Ech...
Co do Waszych pociech szkolnych, to nie martwcie się:) Napewno szybko się zaklimatyzują, znajdą kolegówi koleżanki.
Mój Oskar niby tak nie lubi chodzic do szkoły, a wychodził dziś roześmiany (to już 2 klasa).
A w tym roku miał większe opory, gdyż od wakacji okulistka zaleciła zaklejanie jedno oka, by drugie zmobilizowac do pracy i jak narazie to przynajmniej do 8 września tak pochodzi.. Mam nadzieję, że da to efekt, bo jak do tej pory zaklejanie na 2 godz dziennie, ani specjalne okularki, ani cwiczenia nie przynosiły efektów..
Pozdrawiam cieplutko mamusie:)
Jestem zmeczona. Za dużo się ostatnio u mnie dzieje. W sobote wieczorem mąż zauważył, że w piwnicy koło pralki jest mokro. 24 godz zeszło nam ustalenie przyczyny. Nie był to zapchany filtr chociaz dwa pieniążki w nim były. Pompka tez działa dobrze. Z kablem zasilającym tez ok. Rury w ścianie też całe szczęście ok a myśleiśmy, że trzeba będzie płytki zbijać. W poniedziałek miałam urodziny ale malutkie przyjęcie zrobiłam juz w niedziele. Wieczorem jak myłam naczynia okazało się, że w piwnicy znowu mokro. Mysz przegryzła rurę którą z kuchni spływała woda z umywalki. Miejsce było bardzo niedostępne ale usterka najmniej kosztowna przynajmniej. W poniedziałek mąż zakleił rurę i chyba jest ok. Jak nie będzie mokro to zabezpieczy to jeszcze bardziej. W poniedziałek byłam w szkole. Było zebranie organizacyjne bo moi synowie ida do przedszkola. Jest to przedszkole unijne i nic mnie nie będzie kosztować. Możemy tylko ubezpieczyć dzieci i złożyć się na cukier i herbate. Dziś rozpoczęcie roku szkolnego. Byłam z całą trójka. Monika poszła do zerówki a synowie do przedszkola. Jak poszłam do klasy Moniki to chłopców zostawiłam w przedszkolu z pania i innymi mamami. Świetnie sobie bez mamy poradzili. Potem troche pobawiliśmy się w przedszkolu i wróciliśmy do domu. Potem musiałam ugotować błyskawiczny obiad. Miałam rosół i makaron to zrobiłam zupę pomidorową. W poniedziałek o 4 rano zmarła babcia mojego męża. Miała 94 lata i dziś byliśmy na pogrzebie. Jutro Monika ma do szkoły na godz 8 i wraca o 11 bo pani jest na chorobowym i mają zastępstwo. Całą trójkę muszę rano wziąć do szkoły bo chłopców nie zostawię samych w domu. Bliźniaki mają jutro do przedszkola na 12:30 i będą tam 4 godz. Mam niedzieję, że zostaną chętnie. Są odważni i dużo mówią.
Witajcie mamuśki:)
Dawnoooo mnie tu nie było . U mnie wiele się wydarzyło . W wakacje dowiedziałam się ,że jestemw ciąży . Teraz mam 13 tydz. więc i moje samopoczucie jest już lepsze i mam nawet ochotę na posiedzenie w necie... Dobrze się złożyło ,że w tych najgorszych dla mnie tygodniach mój mały smyk był u babci na działce. Bardzo za Nią tęskniłam, ale wyjazd Paulinki był dla mnie zbawienny i chyba też dobrze Jej ta rozłąka zrobiła. Zobaczyła ,że bez mamy też może być fajnie.
Dzisiaj Paulina poszła drugi dzień do przedszkola jestem z Niej taka dumna. Najbardziej szkoda mi Ją budzić o tej 6 .00. Niestety musi tak wcześnie wstawać , bo mąż ja zawozi , więc jest w przedszkolu już o 7. 10 , bo potem musi dojechać na drugi koniec miasta:(. Ja miałam niby iść do pracy od września , a tak maluszek w brzusiu zmienił nasze plany i to na dłuższy czas:)) . Jestem bardzooo szczęśliwa. Chociaż po trzech latach siedzenia w domu, powiem Wam szczerze ,że już trochę marzyło mi się wyrwać z domu i iść do pracy ...Ale co tam, bardzo chcieliśmy mieć drugie dziecko ( co prawda mąż zaplanował sobie ,że nastąpi to dopiero w przyszłym roku;), tak więc przede mną długie miesiące w oczekiwaniu na przyjście naszego drugiego maluszka.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za Wasze pociechy te przedszkolne , zerówkowe i szkolne, aby odnalazły się w nowym srodowisku:)
No,Jolu:))))Serdecznie Ci gratuluję!!!
Jak ta nasza Zaciszna się powiększa:)
Ja też siedzę w domku już 3 lata i też już mam chęć się wyrwać i znależć pracę.Ze względów finansowych również,ale muszę poczekać,aż Oliwka będzie mówić lepiej-bo dużo mówi,ale trudno ją zrozumieć.
Pozdrawiam i duuużo zdrówka życzę:))
justine75, dzięki za gratulacje. Co do Twojej Oliwki, to powiem Ci ,że u Paulinki w grupie jest kilkoro dzieci ( głównie są to chłopcy ) ,które niemalże w ogóle nie mówią. Ale nie jest to w naszym przedszkolu przeszkodą . Logopeda z takimi dziećmi pracuje . Panie są tak miłe ,że nawet z pieluszkami dzieci przyjmują , a jest to państwowe przedszkole. Jak wczoraj weszłam po Paulinę, to był akurat podwieczorek i pani jabłuszko dla dziewczynki obierała, bo nie je ze skórką. Ja uczyłam Paulinę w wakację,że skórka jest pyszna:) i trochę się obawiam ,że nie tylko dobrych rzeczy się nauczy w przedszkolu, ale co tam , takie jest życie i musi sobie radzić od najmłodszych lat.
Pozdrawiam
No u nas,niestety,musi dziecko mówić tak,żeby nie tylko rodzina rozumiała,ale również panie przedszkolanki:(Muszę poczekać pewnie do przyszłego roku.W końcu Ola ma dopiero 2 latka i jeszcze niecałe 4 miesiące(bo ja prawie całą ciążę siedziałam w domu-od 10 tygodnia i dlatego w sumie już 3 lata) to jeszcze ma czas.I czatuję na przedszkole w Caritasie-tam są super warunki,20 dzieci i 5 przedszkolanek:0,taki spokój tam jest,czysto,kolorowo...
jasne , macie jeszcze czas , myślałam ,że Twoja Oliwcia ma 3 latka:).
Jolu,gratulacje,bardzo się cieszę razem z Tobą!!!! Ktoś kiedyś powiedział,że dzieci się nie planuje,one po prostu same przychodzą, i tyle. My też tak wcześnie wstawaliśmy przez jakiś czas,teraz wstajemy o 7.00 do przedszkola.A do pracy to jeszcze się nachodzisz (też mi tak mówią). Trzymaj się,pozdrawiam!
Dzięki za gratulacje:) Mądre słowa, co do planowania dzieci . Jak dla mnie jest to idelana sytuacja ,że Paulina jest w przedszkolu i ja mogę trochę poleniuchować w domu ( o ile w ogóle można to robić siedząc w chałupie).Ale sprzątanie czeka na lepszy moment, Paulina w przedszkolu je obiadki , więc dla mnie i dla męża zupa wystarcza . Ja w ciąży pochłaniam wszystkie kwaśne zupy więć z gotowaniem też mam labę, na szczęście. Bo wcześniej otwieranie lodówki mnie powalało:(. Mam nadzieję ,że power przyjdzie z czasem . Tak było z Paulina, że w trzciem trymestrze ciąży wzięłam się za malowanie pokoju dla dziecka.
A paraca , ach .... znowu o niej nie myślę...
pozdrówka
Dzieki abiola. Oj , masz rację co do tej ciszy, ale w moim przypadku to powiem Ci ,że jestem nią zachwycona:)) .
Męż zagoń do roby i już po ciszy za jakiś czas...
Ja takiej ciszy bym chciała ze 2 dni chociaż żeby naładować akumulatory,ale Bartek poszedł do szkoły to trochę,a nawet więcej niż trochę, spokojniej i ciszej będzie.
Masz rację-nad Oliwką aż tak się nie trzęsę jak nad Bartkiem jak był mały,chociaż i tak jestem trochę nadopiekuńcza bo muszę ją mieć na oku cały czas.Faktem jest,że to mała,rozrabiara.Ale jak patrzę na moją przyjaciółkę jak ona opiekuje się swoją młodszą latoroślą(w wieku Oli)to mnie nieraz zimny pot zlewa...
No to męża za krawat i do roboty-na pewno nie będzie protestowałhehe
Jolu!!! Gratulacje! Głaszczę Cię wirtualnie po brzuszku!!! Tyle szczęścia!!!
Gwarantuję Ci, ze jeszcze będziesz miała pracy po dziurki w nosie! Zatęsknisz za tymi chwilami spędzonymi w domu ( Chociaż przyznaję się, że i ja czasami mam ochotę wrócić do pracy, jednakże chęć posiadania drugiego dziecka jest większa).
Tzrymam kciuki, żeby Paulina zaadaptowała się szybciutko w nowym środowisku!!!
Tolla, dzięki za gratki:)
Paulina to jakieś cygańskie dziecko. Sama się zastanawiam w kogo ma taki temperament? Minął drugi dzień w przedszkolu i dzisiaj też z chęcią pomaszerowała:).
Jolu, chyba jeszcze tylko ja Cinie gratulowałam:-)
Tak więc gratuluję i ściskam i co tam jeszcze można:-)
Grono Mamuś, czy może raczej dzieciaczków na naszej Zacisznej stale rośnie:)
Cześć Wszystkim:)
No,mój Bartek też wczoraj poszedł pierwszy dzień do szkoły-to I gimnazjum.Troszkę ma obawy,ale myślę,że da sobie radę.A ja się cieszę,że w końcu skończyło się siedzenie do póżnej nocy,leżenie do południa i robienie na złość Oliwce.
Brakuje mi jeszcze troszkę książek-angielskiego bo dopiero po teście Pani postanowi kto na jakim jest poziomie i ustali podręczniki,niemieckiego-bo nie było nauczyciela i dopiero teraz będzie wiadomo jaka książka.I jeszcze 3 książek,ale będą w księgarni w przyszłym tygodniu.Faktem jest,że narazie wydałam 300zł i jeszcze około 250złmuszę wydać:(Ale drożyzna:((
Haniu,fajnie,że się odezwałaś bo myślałam,że już nas opuściłaś.A jak będziesz robić sos słodko-kwaśny to uwaga na chili(!)bo osssstry wychodzi.
Dianko,Ty się nie przejmuj ludzkim gadaniem bo jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził,a Ty jesteś w ciąży i głupot nie słuchaj bo przecież nie powinnaś się denerwować.Fajnie,jakby to mieszkanko Wam wypaliło-życzę Wam tego:)
Noi super,że Zuzi pupka już zaczyna się goić:)
Ulu.u nas też dziwnym trafem samochód odmówił posłuszeństwa w niedzielę...No,ale na podwórku więc po prostu nigdzie się nie wybraliśmy.Pasek się zerwał..
Aniu(Abiolko) Ty się nie przejmuj bo dzieciaki zawsze lepiej jakoś znoszą rozstania niż nam,mamom,się wydaje.Poradzi sobie:)widać,że to rezolutny chłopak:)
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie:)
Buziaczki
Justyna
Aaaa widzisz! A właśnie miałam przyprawiać. dzięki za ostrzeżenie Justyna!
Nie opuściłam Was kochane! Po prostu jakiś brak chęci do wszystkiego mnie ogarnął. Po prostu... Ach, Wam mogę powiedzieć. Staramy się o dzidziusia już 5 miesiąc i nic.... Z Martyną poszło tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy pomyśleć, a teraz...
Tak to jakoś zaprząta moją głowę. Każdym mającym pojawić się na świecie dzidziusiem, cieszę się jak dziecko. Z zachwytem spoglądam na wszystkie zaokrąglone brzuszki i cieszę się szczęściem przyszłych rodziców. I czekam. Teraz też: nadzieja, kilka testów i każdy negatywny. A comiesięcznej przypadłości jak nie było tak nie ma...
Dajanka!!! (Diana? Piękne imię!!!), nie przejmuj się ludzkim gadaniem! To Wasze życie, Wasze szczęście! Mam nadzieję, że szybko uda Ci się przenieść do męża. Naprawdę gorąco Ci tego życzę!!!
Abiola, na odległość czuję Twoje krwawiące serce kochającej matki. Przepełnione dumą jednocześnie... To normalne, że my, mamy przeżywamy każdy kolejny etap w życiu naszych dzieci. I czaami cierpimy bardziej niż one...
:)U nas też z Bartkiem to siup!i byłam w ciąży,a o Oliwkę to się staraliśmy chyba z 7 miesięcy...fakt,że było troszkę''celowania''na dziewczynkę,ale zajść w ciążę jakoś nie mogłam...
Tak,że Haniu,spokojnie,nie myśl o tym hmmm,obsesyjnie,tylko poddawaj się chwili
I życzę by jak najprędzej się Twoje marzenie spełniło:)
A co do sosu-ja lubię ostre,ale robiłam dla siostry trochę i dałam połowę chili co w przepisie i też jeszcze ostre było.Dzisiaj robiłam w ogóle bez,dla cioci,ale nie próbowałam bo na diecie jestem
My o Monike staralismy sie 3 miesiące. Z bliźniakami to był jeden strzał i gotowe. Też celowałam by był synek.
Dzięki z komplement:)
Dużo przez to imię przecierpiałam i miałam kompleksy, bo co poniektóre dzieci wołały za mną "Do nogi!", albo "Do budy"... No ale byłam 1 Dianą w historii szkoły;-) i jakoś dzieci o tradycyjnych imionach się na mnie wyżywały:-/
Planuję przeprowadzic się w październiku, ale zobaczymy co z tego wyjdzie...
Nie przejmuj się testami:)
Mój kuzyn z żoną starali się o dzidzię 10 lat, w końcu dali sobie spokój i zaczeli myślec o adopcji... Nie minęły dwa miesiące i Asia zaszła w ciążę:-) Ponoc luz to podstawa:)
A ja... Hm... Z Zuzką wyszło za pierwszym razem:-) A z drugą dzidzią... no cóż chyba też za pierwszym i nawet nie wiem jak, bo nawet się nie staraliśmy, a dokładniej to nawet "uważaliśmy":-D
Aha, dodam, że teraz imię już mi się bardzo podoba:-)
Tolla , z tym zajściem w ciążę to byliśmy z mężem totalnie zaskoczeni . Niemalże jak nastolatkowie , którzy to nie wiedzą skąd się biorą dzieci!!!. Ponieważ byłam po kuracji antybiotykowej i mój cykl całkiem się pozmieniał. Byłam święcie przkonana , że jestem przed okresem... i spokojnie w tamtym momencie o ciąży nie może być mowy. Tylko po trzech tygodniach wiedziałam , że coś dzieje się ze mną innego ... no i kupiliśmy test... i pojawiły się dwie krechy!!!. Sama byłam w domu jak go robiłam . Od razu pojawiła się druga kreska , a ręce trzęsły mi się jak galareta.
Trzymam kciuki za Twoje magiczne dwie kreseczki!!!
Ja już się uodporniłam na to gadanie (trochę...) no, ale hm..... Jest to przynajmniej irytujące...
A z pupą Zuzy znów gorzej, zaogniło się spowrotem. I od dziś jest na tetrze, zobaczymy czy ta zmiana pomoże... :-(
Co do książek, to zobacz w księgarniach internetowych ceny.
Ja zamawiałam dla brata wesołą szkołę 2 i zaoszczędziłam 30 zł, bo wysyłka była gratis (na2 dzień miałam książki). Później jeszcze mama zamawiała angielski i też wyszło coś tam taniej więc na komplecie zbierze się już większa sumka..
-No to co tej Twojej Zuzce jest,qrczę...?Przypomniało mi się,że Oliwka też miała kiedyś dostała uczulenia na całej pupci,aż na wzgórek łonowy wlazły te krostki.Byłam u lekarza i za chiny nie pamiętam co mi zalecił...A weż jej może zasypuj też ziemniaczanką?Może podsuszy?Szkoda Niuni:(
A co do książek-to miałam zamówić właśnie w internetowej księgarni,ale tego nie było,tamtego nie było,tu część książek nie wiadomo jaka-i w końcu kupiłam u mnie.Chociaż muszę powiedzieć,że jest u mnie jedna taka księgarnia,gdzie są naprawdę tańsze książki,no ale zaaaawsze z tego względu kolejka nieziemska tam jest:(No ale trudno.Pomyślałam,że pójdę do szkoły i się dowiem jak to jest,bo ze względu na niski dochód na osobę można dostać zwrot części poniesionych kosztów na podręczniki,tylko trzeba się spieszyć bo to tylko z tydzień można zgłaszać od rozpoczęcia roku szkolnego.W gazecie wczoraj przeczytałam o tym...
'Tak, u nas też jest coś takiego. Moja mama co prawda już się nie łapieodkąd ja, siostra i jeden brat się usamodzielniliśmy, ale dla niektórych rodzisów jest to duże odciążenie.
Tylko pamiętaj, że musisz miec paragony:)
A mąką ziemniaczaną zasypuję:(
czesc tak sobie tu zagladam i widze ze masz problemy z pupa malej.sluchaj jak chcesz to wysle ci masc ktora mojej julce nieraz pomogla. to moj numer 00447800812897. jesli wyslesz mi adres to bedziesz miala masc za kilka dni. wkoncu trzeba sobie pomagac:)
Dajanko , moja córcia swego czasu miała krostki takie jakby wypełnione płynem , nie miała już wówczas pieluszki, nam pediatra przepisała maść Viosept . Tylko na szczęście nasza doktor się poznała i poleciła odpowiednią maść...
Dziewczyny orientujecie się czy wózki bliźniacze można przystosowac dla dzieci w różnym wieku?
Tj. żeby jedno siedzenie było normalnie jak w spacerówce, a drugie rozłożene do włożenia gondolki?
I tak z ciekawości... piszecie, że celowałyście specjalnie w dziewczynkę, lub chłopca... jakimi metodami?
Kiedy byłam w 1 ciąży wróżyłam z koleżankami, które mają już dzieci płec i liczbę dzieci...
Wszystkim się sprawdziło (choc na niektóre wyniki wciąż czekamy;-)....
Mi wyszły cztery córy... :-)
:)Na chłopca-w czasie jajeczkowania lub krótko po,na dziewczynkę przed jajeczkowaniem:)
to ciekawa jestem kto będzie u mnie ....? czy się sie sprawdzi. Bo niby skoro po jajeczkowaniu , to powinien być chłopiec .
podobno płeć można już określić w 13 tyg. ? oj , jestem bardzo ciekawa!!!
pleć mozna określic po 20tyg, wcześniej szkoda sprawdzać.
dlaczego uważasz ,że wcześniej szkoda sprawdzać ? przecież skoro będzie dziecko odwrócone i lekarz ( mam na myśli dobrego fachowca ;) stwerdzi ,że to chłopiec , to myślę ,że już w tej kwestii nic się nie zmeni, to i owo mu przecież mu nie zniknie...
byłam 2 razy w ciąży i tak powiedzieli mi lekarze. Sąsiadka sprawdziła w 14tyg i powiedzieli ze córka a po20tyg i do tej pory tak wynika że chłopiec
No nie wiem...ja bedac z Oliwka w ciazy mialam robione usg w 22 tygodniu i pani doktor,ponoc bardzo dobra,spytala czy chce znac plec.Powiedzialam,ze to jest dziewczynka(po prostu wiedzialam,jak i z Bartkiem,ze chlopiec),a ona mowi-myli sie pani,to jednak chlopiec bedzie.Pamietam,ze w takim szoku wyszlam z gabinetu...
Lekarze tez sie myla...
I nie powiedzialabym,ze szkoda sprawdzac...mimo,ze ja i tak uwazam,ze lepsza niespodzianka przy porodzie niz wiedziec z gory.
No wiesz,100% pewności nie ma,ale u koleżanek,które w ten sposób ''celowały''na płeć tylko jednej na 7 nie wyszła ta płeć,jaką chciała:)próbować warto..:)i przyjemnie...:))
jasne, że nie ma 100% , bo to by było za łatwo:)) . dla mnie płeć jest zupełnie obojętna. Chciałam mieć córeczke i mam . A jak będzie teraz chłopiec to też będzie super. Mąż byłby bardzooo dumny !!! Chociaż to ponoć córeczki są tatusia ...
o tak,Jolu,córeczki są tatusiowe na 100%,wiem coś o tym,tak bardzo są za nim.....
ja wiem sama po sobie , że jestem córeczką tatusia , a mój brat był synkiem mamusi :)
Taaak,coreczki SA tatusiowe,tez to wiem:)Bartkowi,chociaz byl baaardzo grzeczny jak byl maly,nigdy maz nie pozwalal na tyle,co teraz tej naszej malej Lobuzicy:)Sorki,ze bez polskich znakow pisze,ale siedzi mi Mloda na kolanach i chyba nawet usnie zaraz;)
Zależy jakie jest oparcie. Jeżeli jest dzielone oparcie to jedno może leżeć a drugie siedzieć. Mam na mysli taki wózek gdzie dzieci są koło siebie a nie jedno za drugim. Tak dawno temu wyglądali w nim moi bliźniacy.
To będę musiała czegoś takiego poszukac, jeśli się znajdzie w przystępnej cenie:)
A chłopcy -uroczy:-) też fajni pucusie:)
Musisz zwrócic uwagę by miał dzielone oparcie. By rączka do trzmania mozna było odwrócić w druga strone. Przydatne gdy słońce świeci. Regulowana wysokość rączki bardziej przydaje się gdy jest duża różnica wzrostu między małrzonkami. Jakie chcesz zawieszenie: na paski czy inne. Jakie chcesz koła: pompowane czy nie. Jaką ma szerokość. Mój zmieści się w drzwi 80tki. Czy łatwo się składa do samochodu. Porównać wagę wózków jeżeli są różne. Jak bedziesz kupowac to najlepiej weś curę do wózka i przymierz czy się zmieszczą.Tyle przyszło mi do głowy.
Musza byc takie wozki gdzies bo niedawno widzialam kobitke na miescie co miala taki wozek-wiozla sobie w nim bobaska,ktory spal,i wieksze dziecko,okolo 2 lat.To siedzialo sprzodu(z przodu...?)
Moja koleżanka miała taki wózek bliźnizczy , dla dzieci w różnym wieku. Sidziska dla dzieci nie były obok siebie tylko jedno za drugim. Była bardzo zadowolona z tego typu wózka. Nie był tani, ale teściowa akurat zrobiła im prezent;) .
Popatrz sobie na all... ( czy stronach internetowych danych firm produkujących wózki) , są różnego typu przystawki dla drugiego dziecka , które montujesz do wózka pojedynczego. Nie wiem jakiej firmy masz , spacerówkę. Może uda Ci się akurat coś odpowiedniego dokupić. Bo powiem Ci szczerze ,że takie bliżniacze wózki nie są tanie. A w sumie to starsza niunia i tak pewnie za długo nie będzie siedziała wózku, a później taką przystawkę ( czy nadstawkę , ktróą montujesz na wózku ) zdejmiesz i masz normalny wózek . Z pewnością taki wózek jest poręczniejszy ...
tylko nie wiem czy w takim wózku jeden za drugim da się jedno dziecko położyc całkiem. Gdyby tak było to był by dla ciebie lepszy. Nazywa się wuzkiem rodzinnym. Musisz gdzieś popytać.
as, wiem ,że można jedno dziecko położyć całkiem i dlatego o tym napisałam.
dajanko, jutro będę się widziała z koleżanką, która miała właśnie taki wózek i zapytam jakiej był firmy. Niestety swój już komuś sprzedała , ale z pewnością uda Ci kupić z drugiej ręki :))
Abiola , fachowo podałaś nazwy :) faktycznie , coś takiego miałam na myśli. Moje sąsiadki miały różnego typu ustojstwa i się sprawdziły. Do Emmaljungi ,wiem że jest też taka nakładka na górę wózka i tam się sadza starsze dziecko ( uawżam ,że jest to też super rozwiązanie).
Fajne to urządzenie, ale myślę, że Zuza jeszcze za mała na takie coś będzie...
Raczej widziałabym na takiej naddstawce kilkulatka, a nie 15 miesięcznego bobasa:-(
No tak :) Próbuję o tym nie myśleć... Ale jednak myślę :))))))
Diana, jakiś czas temu przeglądałam wózki na alle (koleżanka potrzebuje też wózka "rok po roku" ) i znalazłam coś takiego: wóz
Co prawda drogie to ustrojstwo, ale wydaje się fajne. Jest też mnóstwo innych fajnych rozwiązań. Na pewno coś znajdziesz. No i może poczekaj już, aż pojedziesz do męża. Tam większy wybór... I chyba trochę taniej.
Wracając do imienia, to ja też miałam zawsze ze swoim "problemy". Zresztą niektórzy do tej pory myślą, ze mam na imię Halina lub Henryka, a Hania to takie zdrobnienie... A Diana zawsze i wszędzie kojarzy mi się tylko z Dianą Barry... :)
Justyna, ostrrrry sosik wyszedł. Ale pyszny!!! Mąż już wyżarł dwa słoiki!!!
Abiola, jak tam Psot w szkole? A Ty jak się czujesz???
Jola, natchnęłaś mnie tym "celowaniem ;)) Tyle, ze mój cykl totalnie się rozregulował, bo okresu nie mam nadal. Albo to jakaś ciąża ukryta, albo co... Do lekarza zarejestrowałam się na koniec września. Żeby było już coś wiadomo. Dzwoniłam do niego i powiedział, że tak będzie najlepiej.
Aniu (As), fantastyczne te Twoje chłopaki!!!
No i muszę się Wam pochwalić, że Tyna zrobiła dziś 2 razy na nocnik. Sama zawołała i była z siebie baaardzo dumna! Ja z niej także!!!
Spokojnej nocy mamusie!!!
Ula, Peggy (Kasiu!), co u Was? Zastanawiam się też gdzie się podziewa Arabis i Anboku?
Pomyłka!!! To Justyna natchnęła mnie "celowaniem". A Tobie Jolu dziękuję, że trzymasz kciuki. Wam wszystkim dziękuję :)
Jak udaje ci się nie paic to nie zgłupiej i nie zacznij znowu. Wiesz chyba jakie to nie zdrowe i ile kosztuje. Jak masz okazję przestac to powinnas to zrobić.
:)może Ty jednak w ciąży jesteś...?Mnie też odrzucał dym z papierosów,nie mówiąc o paleniu,jak w ciąży byłam:)
Z Oliwka sie sprawdza,ale z Bartkiem nie
Na Monike mi się nie sprawdziło, a na bliźniaków tak. Dla mnie to bzdura. Nie ważne w jakim miesiącu i ile ma sie lat tylko w którym dniu cyklu dojdzie do zapłodnienia.
Hm... no to Zuza jest chłopcem... ;-)
Mi się sprawdziło! Wychodzi, że nstępny będzie syn...no nieźle by było, parka to w sam raz :D
Witam!
Przede wszystkim gratulacje dla Joli.
U mnie sprawdziło się z synem a z córką nie.
Mój smyk jakoś radzi sobie w szkole,szybko się przystosował,nie ma problemu ani ze wstawaniem ani z rozstaniami z mamą.
Ostatnio oprócz codziennych obowiązków doszło mi pielenie kartofli na polu u teściów,zarosły okropnie a,że wykopki za pasem i teściowa się za to wzięła sama,uznałam,że trzeba jej pomóc.
Pozdrawiam deszczowo.
Haniu,melduję się,czytam co u Was,aż mi się buziala uśmiecha,tak miłe nowiny u Was,aż miło.A ja zabiegana,nie miałam czasu słowa napisać.
Trzymam kciuki za Ciebie Haniu,gratuluję Martynce!!!!
Też już zaglądałam na allegro, ale postanowiłam się wstrzymac, bo jeszcze mam czasu, a czasu, a tymczasem inne zmartwienia na głowie...
U mnie jedną z propozycji imienia dla Zuzi była Hanna, ale Adamowi, kiedyś sąsiadka o tym imieniu przetrzepała tyłek, bo był z kolegą u niej na czereśniach i na tym się skończyło... Biedaczek ma uraz, bo tak wiał przez płot, że skończyło się szyciem w szpitalu;-)
No i gratulacje dla Martynki, teraz to już pójdzie "z górki":)
Witam! Nie, jeszcze się nie wypisałam z Zacisznej, ale jakoś tak ostatnio mi było nie podrodze.
Witam wszystkie mammuśki serdecznie!
Jolu, gratuluję, nerszcie się udało! To wspaniale że grono Zacisznej sie powiększa :)
Dajanko, czy te poszukiwania wózka ozanaczają, że oczekujesz podwójnej radości? Czytałam wątki, ale taki nawał postów miałam do nadrobienia, że może coś przeoczyłam...trzymam kciuki żebu Zuzieńce wreszcie przeszło.
Haniu, trzymnam kciuki, mocno, mocno...pamiętaj że luz to podstawa, nic na siłę a zobaczysz że zaraz się uda.
Abiola, pozdrowienia dla Twojego Psotka, taki zuch z pewnością sobie poradzi ze szkolnymi obowiązkami :)
As, bliźniaki wyglądają bombowo! Szkoda, że mi sie nie trafiął taka dwójeczka:)
Justine, pozdrowienia dla Twoich pociech!
Uleńko, co u Ciebie?
Ja wpadłam w szał przygotowań dla dzidziusia, wygospodarowałam miejsce na łożeczko i ciuszki, pokój pomalowany, odświeżony, pieluchy wyprane, ciuszki w większości też, powoli gromadzimy pampersy z promocji :) Coś wcześni zaczęłam te przygotowania, ale juz sie nie mogę tej dzidzi doczekać!
Dla zabicia czasu i zaspokojenia potrzeby porządkowania wszystkiego posegregowałam też wszystkie przepisy (masakra...ale sie udało) i codziennie teraz piekę coś, cos próbuję...i rozdaję po rodzinie. Nie wiem z czego ten przypływ chęci do gotowania wynika ale cały dzień coś robię, pichce, mieszam, siekam.. i ciągle mi mało...to pewnie dlatego zaniedbałam Zaciszną.
Poza tym wszystko po staremu,tylko mąż ma nowe zajęcie bo chodzi za pozwoleniami na budowę, dzieli działkę i takie tam...moze do przyszłego roku się wyrobimy z papierami...te sprawy urzędowe pochłaniają masę czasu i kasy.
Z wakacyjnych wypadów to byliśmy w tamtą niedzielę w Radomiu na pokazach, trzy godziny jazdy plus godzine stania w 15 kilometrowym korku...a kiedy już byliśmy niedaleko bramy wejściowej nad lotniskiem unisła się chmura siwego dymu. Mąż stwierdził, że pewnie samolot się rozbił, uznałam to za żart...z błędu wyprowadził mnie jadący z prędkością światła radiowóz, potem karetki, straż...i okazało się, że ukraiński Su, który przed chwilą przeleciał nad naszymi głowami rozbił sie w lesie obok lotniska....szok...jedno ciało już wtedy znaleźli...natychmiast zdecydowaliśmy o powrocie do domu..cała droga powrotna nie była zbyt wesoła, ale przynajmniej uniknęliśmy korków. Został mi jakis uraz do samolotów.
A w tę sobotę mamy wesele, moja koleżanka ze studiów wychodzi za mąż. Fajnie, będzie troszke rozrywki, spotkam znajomych...brakuje mi takich imprez, a w perspektywie czasu innych wesel brak...a jakby nawet, to przez kilak miesięcy bedę uziemiona przy maleństwie.
Ale sie spisałam! Pędze do obiadku bo cuś mi tu pachnie przypalonymi ziemniakami...rajuśku.
Buziolki przesyłam dla Was i Waszych pociech, papapa!
Kasiu, nie, nie oczekuję podwójnej radości:)
Poprostu lubię długie spacery i obawiam się, że Zuza by ich na piechotkę nie wytrzymała...
W końcu, kiedy maleństwo przyjdzie na świat będzie miała ledwie 15 miesięcy...
Może nie powinnam pytac, ale na kiedy masz termin?
Ja na koniec stycznia i jak narazie zapowiada się duuuży dzidziuś. Przynajmniej lekarz powiedział, że wygląda na to, że będzie większy od Zuzy... 8-) No, ale to się dopiero okaże..
Co do powera, to ja jeszcze go nie dostałam... Trochę tylko przetwarzam do słoiczków..
Pozdrawiam cieplutko:)
Aaa, no tak, gapa ze mnie. Nie pomyślałam, że Zuzia jeszcze malutka. Chociaż u nas to było tak, że kiedy Iza była malutka to nie chciała jeździć a teraz nie chce się nigdzie ruszyć bez wózka!
Termin mam na początek grudnia :) To nieduża różnica jest między nami. Mój lekarz nic nie mówił na temat rozmiarów dzidzi, poza tym że wszystko jest w porządku. Po cichu marzę, żeby znów był taki drobny dzidziuś jak Iza, zawsze to lżej przy porodzie.
Jak będzie dzidzia większa od Zuzi to może to chłopiec...zazwyczaj chłopcy są więksi....chociaż różnie to bywa. Oby tylko dzidzia zdrowa była, reszta jest tak naprawdę mało istotna :)
Podiełaś juz decyzję gdzie bedziesz rodzić? Kiedyś pisałysmy na ten temat.
W Łańcucuie albo na Szopena. Okazało się że ten lekarz jednak dyżuruje na oddziale w Łańcucie, więc być moze tam. Ale w szpitalu na górce przeszłam taką szkołę życia że może zdecyduje się na Szopena. I cóż że ten lekarz tam nie pracuje, przecież są tam inni lekarze i gdyby sie coś działo to mnie nie zostawią samej sobie...wcześniej chodziłam prywatnie i mojego lekarza nawet na oddziale nie spotkalam nie mówiąc o obecnosci przy porodzie...jeszcze zobaczę, trochę czasu mi zostało.
Ech... Ja aż się boję... Zuza ważyła 4140... brrr...
Ale podobno za drugim razem łatwiej;-)
No to teraz będzie 4500 i pójdzie gładko ;)))
O bliźniakach delikatnie marzyłam od dziecka. Często się zastanawialam jak bym je wtedy nazwała i jak będę je ubierać. Jednak nie spodziewałam się, że będę mieć. Jestem z nich zadowolona. Od 1 września chodzą do przedszkola i ludzie sobie ich chwalą:) Z Moniki też jestem zadowolona. Chodzi do zerówki. Narazie tylko na 3 godz bo jej pani jest na chorobowym. Chłopcy chodza popołudniu na 4 godz.
Moja koleżanka też ma taką manię bliźniakową, zawsze marzyła o bliźniakach, muszę jej powiedzieć że to działa :)
W sumie fajnie, dwójka za jednym razem...ale nie wiem czy dałabym radę z opieką nad dwoma niemowlakami.... Siostra mojej koleżanki też ma bliźniaki, skończyły niedawno roczek, chłopczyk i dziewczynka - słyszałam od niej że było baaardzo cięzko na poczatku...jedno zasypiało, drugie się budziło - roboty po uszy, przez cały czas. Gdyby nie pomoc babci i rodziny to nie dałaby rady. Zawsze jest coś za coś...
U mnie nie było źle. Mąż był bezrobotny to pomagał mi przeważnie przy córeczce, która jak chłopcy się urodzili miała 19 miesięcy. Jedli i spali zawsze w tych samych porach. Czasem sie zdarzyło ale bardzo żadko, że jeden nie zasnął to jak pierwszy się obudził to na spacerze dosypialam drugiego. Jednak nie umieli spac w wózku więc sen trwał wtedy tylko 20min. Nie byli roznianczeni. nie było lulania do spania. Zostawiałam ich samych w pokoju. Włączyłam elektroniczna nianię i wychodziłam. Jak płakali to brałam na ręce i jak się uspokoili to odkładałam. Całe szczęście nie wykorzystywali tego:P Jak troszkę podrośli to sami się bawili. ja musiałam tylko konrolować by nie broili. Jak dziadzio chciał się bawić z nimi i pokazywać jakieś zabawy to zaraz płakali, że oni nie chcą tak. Nie byli beksami. Nie byli roznianczeni. Byli samodzielni na ile im wiek pozwalał. Inaczej bym sobie nie poradziła. Jak Monika była niemowlakiem to położna nam powiedziała, że powinniśmy dziecko "dostosować" do siebie a nie być na jego każde zawołanie. Wtedy wydawało mi się to niemozliwe ale okazało się, że się udało. Jak byli już troszkę więksi to nie pozwoliłam zasnąć np po godz 18 by potem nie było problemu ze spaniem na noc.
Podziwiam, że tak sobie radzisz. Też staram sie, zeby Iza była samodzielna. Fakt, że już od dawna sama je i używa nocniczka, o pampersach zapomnieliśmy już dawno... ale mam problem, żeby czasem się sama sobą chwilkę zajęła. To niestety efekt mieszkania z babcią i dziadkiem. Jak tylko mam coś do zrobienia to zaraz mam babcię czy dziadka przy dziecku...wykorzystuja każdą chwilkę, żeby być z małą. A kiedy ich nie ma to mam ogromny problem bo mała nie umie się sama chwilkę czymś zająć. Taka niedźwiedzia przysługa ze strony dziadków....
Czasu dziś nie mam na nic dziewczyny! Sprzątanie, gotowanie, a i Tyna jakaś marudna.
Kasiu, Uleńko, fajnie, że się odezwałyście. :*
Abiola, nie pal! Trzymaj się!!!
Korzystam z tego, że mała w końcu zasnęła i idę jakiś obiad dla Małżonka stworzyć :P :)
Buziaki
Dziś jade na bal na godz 19. dzieci zostawiam w domu z mężem. W poniedziałek zaś jadę do 3 lub 4 urzedów. Trzymajcie za mnie kciuki
Witam!
U nas jakoś takoś szaro i ponuro. I chłodek taki brrrr...Mam ochotę zapaść w sen zimowy!
A tutaj cały tydzień jeżdżenia będzie, do lekarza, do urzędu pracy, z Iza też pasuje do lekarza pojechać, bo chyba ma liszaja na rączce - efekt intensywnych zabaw z kotkami... - w każdym razie trzeba dokładnie zobaczyć co to jest i wyleczyć.
Chyba mało mnie tu znowu będzie.
Więc mamusie -do szybkiego zobaczenia!
Miłego dnia wszystkim życzę i nieco więcej słoneczka niż u mnie :) papapa! :*
Cześć Wam!
Wczoraj byłam na Winobraniu w Zielonej Górze,przechadzaliśmy się między straganami cały dzień,byliśmy na występach grupy tanecznej z Legnicy "Balbinki",wspaniały pokaz,stroje jak z bajki. Poza tym wystąpił teatr "Przygody Koziołka Matołka".Dziewczynkom bardzo się podobało. Byliśmy na swojskim jadle,skosztowałam winka,bo jak by inaczej na winobraniu,wzięłam aparat,ale padły baterie,więc zdjęć nie ma.
Za tydzień jedziemy do zoo-albo w Poznaniu,albo do Świerkocina. Mam nadzieję,że tym razem zdjecia zrobię (małpkom hi,hi).
Poza tym dzisiaj idę z Moniką do laryngologa,czeka nas też alergolog,ortopeda,dentysta,kurczę ,ale tych wizyt się nazbierało.
Myślę o tych Waszych Maleństwach,które pojawią się niebawem,a różnica między dziećmi to krótkie miesiące,wychodzi na to,że powstanie WŻ-owe przedszkole.
Nie śmiejcie się,ale wyciagnęłam z szafy kawałek lnu,będę wyszywać obrus, poszłam też na zajęcia jogi,poczułam się super, odprężona,nerwy poszły w las,fizycznie też dużo lepiej.
Poza tym szaleję w kuchni,pichcę,gotuję,smażę.....
Schudłam 2 kg,nie wiem kiedy.....
Pozdrawiam,miłego dzionka.
Ulla , fajnie masz ,że w Twojej okolicy tyle ciekawych rzeczy się dzieje. Ja chyba też będę musiała pomyśleć nad robótkami ręcznymi :)). Tylko najpierw jakiś kurs by mi się przydał.... Do tej pory ekserymentowałam w kuchni , ale teraz jak Paulina nie jada obiadów w domu tylko w przedszkolu , to nie chce mi się kucharzyć . Chyba też z premedytacją nie dogadzam nam , aby zbyt nie przybrać na wadze. Wiem ,że zrzucenie zbędnych kg po pierwszej ciąży nie nastąpiło szybko , dlatego teraz muszę się pilnować. Niestety jeść bardzo lubię, a o wysiłu fizycznym na zrzucenie kalorii , póki co mogę zapomnieć .
Abiola , zdrówka rzyczę Twojemu psotowi . Moja Paulina też miała katar w zeszłym tyg. Na szczęście magiczne specyfiki zadziałały.
Niestety jesień daje już powoli o sobie znać :(
U nas narazie niby ok ale Łukasz ma bardzo malutki katar i oby nie przertodziło się to w coś poważniejszego. Jaki to sprey masz tak skuteczny? Jak pisałam byłam dziś w Urzędach. Myślałam, że pójdę i wszystko załatwię. Niestety dokończyć załatwiać musze w środe. W urzędach straciłam dziś 4 godz. W samym Urzedzie skarbowym w kolejce stałam godzine.
As, nie strasz!!! Godzinę??? Mam nadzieję, ze mi jutro szybciej pójdzie
Przyniosłam do US wniosek i mogłam go zostawic w informacji i przyjść po zaświadczenie do rodzinnego za tydzień lub postac ta godzine i od razu otrzymać. Miałam czas więc postałam.
Dziś skończyłam załatwiać w urzedach. Zdenerwowała mnie pani od dożywiania dzieci. chciała od męża zaświadczenie z pracy za m-c sierpień o wynagrodzniu brutto i netto i wszystkich składkach. Podobno w żadnym innym mieście nie potrzeba tych składek a u nich trzeba. Dzis dostarczyłam niby poprawne zaźwiadczenie ale oprócz wszysttkich potrzebnych informacji był tam o jeden punkt za duzo/ Pani kazała wymienic zaświadczenie na bez tej linijki. Mąż się wściekł zrobił awanture i przyjeli to zaźwiadczenie. Teraz czekam na decyzje. Miała zadzwonic dzis do mnie ale nie zadzwonila oczywiście a Monika placze, że chce jeść w szkole obiady a jak przysługuje mi zadarmo to nie będę płacić przecież.
Cześć Mamuśki!!!
Dziś intensywny dzionek miałyśmy. Po intensywnym weekendzie zresztą. Odwiedziła nas koleżanka z synkiem w wieku Martyny. Często się spotykamy. Dzieciaki wyszalały się po placach zabaw. My wypiłyśmy po 2 (!) najpyszniejsze mrożone kawy we Wrocławiu. Jutro jadę załatwiać resztę dokumentów z mops-u. Mam nadzieję, ze się załapiemy na rodzinne. Zostało nam jeszcze 3 miesiące dodatku za urlop wychowawczy i zawsze byłoby to parę groszy więcej na święta.
Poza tym w ostatnim tygodniu wrześna przenosimy babcię do Wrocławia. Tzn jej rzeczy, bo babcia do Wszystkich Świętych zostaje jeszcze u swojej siostry. Z ciekawszych rzeczy, to moje kuzynostwo złożyło skargę ( na mnie) o podrobienie podpisu wujka i sprzedanie jego samochodu po jego śmierci... Żeby było śmieszniej samochodu nawet na oczy nie widziałam, a według umowy, którą znależliśmy w papierach wujka, samochód wujek sprzedał trzy dni przed śmiercią za 800 zł (1989 rok)... Oj, z rodziną to dobrze tylko na zdjęciu. Ale to smutne. Całe dzieciństwo razem spędziliśmy, a oni nie potrafią tak normalnie. Muszę się tam zgłosić na Policję, złożyć zeznania.
Kasiu, powodzenia z załatwianiem i mam nadzieję, ze z łapką Izuni wszystko jest w porządku.
Ula, zazdroszczę Ci tego powera, bo ze mnie jakby powietrze wypompowali... Ale to pewnie zasługa jogi. Tez kiedyś chodziłąm na takie zajęcia i czułam się po nich fantastycznie!!! Teraz też bym chciała, ale u nas to dość kosztowna sprawa, niestety...
Abiola, jak tam katar Psota???
Jolu, Kasiu, Diano: cały czas głaszczę Was po brzuszkach. Do mnie zawitała niestety ciocia z Ameryki... Ale, co się odwlecze, to nie uciecze!!!
Niestety tak to jest z rodziną... :-(
Mam nadzieję, że wszystko będzie ok, ale co się nadenerwujeszto Twoje... :-(
Mi też tak jak Tobie brak powera.. jakaś taka jestem nie do życia. Trochę słoikuję i od 2 miesięcy(!!!) dekupażuję jedną maleńką szkatułkę... masakra... dobrze, że ciocia się nie upomina8-)
Wczoraj usypiając Zuzę usnęłam nie umyta, nieprzebrana i tak się dzisiaj obudziłam... poprostu nie miałam siły podnieśc powiek.
Niestety, ale nie mam jak zaoszczędzic chocby pół godziny na odpoczynek w ciągu dnia, dlatego też tak się dziwię, że z dzidzą wszystko ok.. Przy Zuzi bardzo o siebie dbałam, ale i tak swoje musiałam odleżec, a teraz wszystko jest dobrze (odpukac w niemalowane;-)
Inie denerwuj się ciocią, napewno wszystko będzie dobrze, ale wybrac się do lekarza nie zaszkodzi:)
Cześć!!!
Dajanko,Haniu, i która jeszcze??- przesyłam Wam moją energię,bo aż nadto jej jest.
Na jogę dopiero zaczęłam chodzić,byłam na 2 godzinkach. Niby jedno spotkanie,a dało mi tak dużo,jakbym chodziła miesiąc. Fakt,zajęcia nie są tanie,ale jak chodziłam na aerobic,to też trzeba było zapłacić odpowiednio. Narazie przeniosłam się na jogę,raczej zostanę. Na aerobicu bardziej się umęczyłam,a muszę patrzeć na swoje zdrowie (myślę tu o moich nogach).
Dzisiaj ma być ortopeda w przedszkolu, a także teatr z Krakowa. Monika poszła w podskokach.
Dziewczyny nie martwcie się tymi urzędami,ja mam to z głowy,nie chodzę,ale też kasy nie mam,nie przysługuje. Z jednej strony chcę mieć już pracę,a z drugiej,mam dylemat-gdzie dać Dominikę,jakbym poszła pracować.
W tygodniu mam mieć znowu michę gruszek,więc słoiczki znowu w ruch...
Życzę Wam słoneczka,miłego dnia.Pozdrawiam.
Witam Mamusie, bardzo dawno mnie tu nie było i chyba już o mnie zapomniałyście. Ale ostatnie miesiące trochę dały mi w kość i niestety nie było czasu na Zaciszną. Więc może się przypomnę, mam na imię Monika i mam trójkę słodkich maluchów: Basia 7 lat, Hubert 2,5 i Michałek 1,1. Od września córcia poszła do szkoły i jak na złość złapała zapalenie uszu. Straszny ból, pierwszy dzień cierpiała okropnie no ale na szczęście już wszytsko w porządku.
Wyczytałam wyżej że niektóre szukają wózka dla dwójki dzieciaczków z małą różnicą wieku. U mnie chłopcy jeżdżą w Graco Quattro Tour Duo. Jestem bardzo zadowolona, bo jak urodził się Michałek, Hubert miał 15 m-cy. Z tyłu siedzonko rozkłada się do leżenia tak że można wozić noworodka, a z przodu siedzi sobie starsze dziecko. Zaletą też jest wydaje mi się cena bo rok temu płaciłam za niego niecałe 900 zł. I cały czas nim jeździmy i nie zanosi się na zmianę bo starszy synek uwielbia jeździć w wózku. Tak że polecam ten model.
Przy okazji gratuluję wszystkim Mamusiom które się spodziewają Maluszków. Samo szczęście ale mi już chyba wystarczy moja gromadka, chociaż moja córcia chodzi za mną i mówi: Mamusiu, prosze cie, tak bym chciała siostrzyczkę hihihihi.
Widzę że wszystkie "słoiczkują", oj u mnie w tym roku ze słoiczkami marnie. Trochę soków z malin i wiśni, żadnych mrożonek bo lodówka mi padła. Wyobraźcie sobie że zepsuła się na miesiąc przed skończeniem gwarancji. Najbardziej mi żal truskawek, zamroziłam kilka woreczków całych i kilka pudełek musu z truskawek i wszystko się rozmroziło. A najgorsze było to że w upały nie było lodówki, tragedia po prostu. Trochę schodzi z tym zanim ktoś przyjedzie do lodówki, zanim zaakceptują wymianę. No ale na szczęście w tym tygodniu bierzemy już nową. Oby tylko było z nią w porządku.
No i to tyle, opisalam sie bardzo ale musicie wybaczyć, nie dość że lubie gadać to jeszcze tak dawno mnie tu nie było, pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się że juz jest lepiej. Każdemu czasem się wali. Z lodówka też dobrze, ze jak musiała paść to załapałaśsię jeszcze na gwarancję. Mam nadzieję że zła passa Ci się skończyła i teraz będziesz mieć same radosne chwile. Tego Ci życze.
Cieszę się,że się odezwałaś Moniko,a dla Basi zdrówka i powodzenia w szkole! Trzymaj się,czasami zerknij tutaj, tak myślałam co u Ciebie słychać..Pozdrawiam cieplutko!
Monami, dzięki za podpowiedz.
Fajny ten wózeczek:-) Dobrze się go prowadzi? Opisz go trochę więcej:)
Ja myślę o jakimś używanym jednak, bo a nuż Zuza tak polubi chodzic, że nie będzie chciała jeździc? Już teraz po dłuższym czasie w wózku zaczyna się denerwowac i chce żeby ją prowadzic za rączki... uff...
U mnie też będzie różnica (jeśli dzidzia przyjdzie na świat zgodnie z wyliczeniami;) 15,5 miesiąca...
Strasznie się boję:-( Jakoś sobie dam radę, ale jak?
Dajanko ja jestem bardzo zadowolona z wózka. Super się prowadzi, oczywiście trzeba się przyzwyczaic bo jest troche cięższy od normalnego, ma pakowny kosz pod spodem na zakupy, łatwo wjeżdża na krawężniki, oczywiście o ile nie są za duże, do kompletu jest folia przeciwdeszczowa i dwa pokrowce na nóżki np na zimę. Ja dokupiłam sobie jeszcze taki specjalny do tego wózka śpiworek do wózka na polarze i dzidziuś sobie jeździł w ciepełku.
Abiola, to faktycznie masz problem:( A nie możesz Go odczulić ? Nie wiem czy przy każdej alergii stosuje się odczulanie. Mojemu bratu zastrzyki w zasadzie uratowały życie, z tym, że on miał alergie na pyłki ...
Ja też znam ten ból, mój syn chorował niemal od samego urodzenia. Faszerowali go antybiotykami i nikt się nie poznał że jest alergikiem właśnie m.in. na kurz i roztocza. Jak miał 2 m-ce trafiliśmy nba świetnego lekarza. Okazało się że mały miał już początki astmy i alergik:kurz, roztocza, mleko, pyłki i coś tam jeszcze. Prowadził go ponad rok, oczywiście brał leki wziewne i w kroplach ale wyobraźcie sobie że wydszedł z tego wszystkiego. Od prawie roku nie bierze żadnych leków, już nie pamiętam kiedy chorował, a wcześniej dwa tygodnie zapalenie oskrzeli, dwa tygodnie spokój i tak wkoło. Też mnie najbardziej właśnie przerażało to że jak pójdzie do przedszkola to sobie nie poradzi bo wiadomo tam właśnie wykładziny, kurz ale jakoś się udałom i teraz jest ok.
Trzymam za Was kciuki i pozdrawiam bardzo ciepło.
U nas w szkole sa drewniane podłogi a w przedszkolu dodatkow dywan na którym bawia sie dzieci. ktory zajmuje tylko kawałek sali.
Mój brał flixo 2 razy dziennie po 2 wziewy i flixonase do nosa ale to tak doraźnie gdy zwiększał się katar, zapytaj o ten preparat do nosa, jest bardzo dobry przy uczuleniu na kurz i roztocza. Poza tym zyrtec w kroplach. Za każdym razem jak go coś zaczynało brać pojawiał się kaszel i katar to dawałam mu berodual we wziewach a jak poszło dalej to przez inhalator. Zapytaj o berodual bo u nas pomagało to nawet w zapaleniu oskrzeli a czasem dało się zdusić w zarodku chorobę właśnie jak podawałam i flixo i berodual we wziewach. No i moja pani doktor, która wogóle jest przeciwnikiem antybiotyków, właśnie starała się go leczyć bez antybiotyków nawet przy zapaleniu oskrzeli mały leciał na tych wziewach, dołączała tylko jakiś syrop przeciwzapalny, najczęściej Eurespal i do inhalacji Pulmicort. I to były wszystkie leki jakie stosował. Doskonale Cię rozumię, wiem co przechodzisz. Mój Hubert miał niecałe dwa tygodnie jak pierwszy raz zachorował i od razu antybiotyki. I od tego się zaczęło. Zaliczyliśmy nawet szpital bo się dusił ale na całe szczęście wtedy akurat trafiłam na takiego profesora i jak już pisałam on właśnie poszedł w dobrą stronę i zaczął go leczyć jak alergika. Pozdrawiam ćię serdecznie.
Ja jeździłam do lekarza do Lublina ale dla Ciebie to byłoby za daleko. Szkoda, bo naprawdę super gośc. Wyciągnął też moich dwóch siostrzeńców. Mój młodszy siostrzeniec, teraz ma 3 lata, też ciągle chorował, jako niemowlę szpital zaliczył kilka razy z zapaleniem oskrzeli. I w końcu jak trafili do tego profesora chłopak nie do poznania, leków też już nie bierze i wszystko ok. Może rzeczywiście w Waszym przypadku dobrze byłoby wziąc odczulanie. Pozdrawiam.
Moja siostra również mało nie pożegnała się z tym światem w wieku 6 lat.
Dopiero ok 5 roku życia pokazały się u niej objawy alergii. Oczywiście lekarz tego nie poznał, ładował w nią w końcu dawki antybiotyków przeznaczone dla dorosłych, a ona wciąż się dusiła.
Mama odchodziła od zmysłów, bo nie bardzo wiedziała co się dzieje. Nie mówiło się wtedy o alergii, a poza tym nikt z nas nie jest uczulony.
W końcu trafiła z dusznościami do szpitala, parę lat brała leki na astmę, ale jakoś jest ok. Ma 21 lat. Leków nie ma, oprócz doraźnych.
Niektóre alergie jej już minęły np. na kurz, pokrzrzywę, babkę lancetowatą...
Niektóre zostały. Wciąż wiosną łzawią jej oczy i ma katar, ale poza tym ok..
No i odkryła w sobie alergię na mango.
Lecz, kombinuj, szukaj lekarzy, pytaj. Z każdym dniem pojawiają się nowe możliwości:-)
U mnie za niedlugo tez może być nieciekawie. Łukasz zaczynał miec katar ale chyba mu przechodzi. coś rano jak wstał kaszlał Monika wczoraj rano skarżyła się na gardło, potem na katar. Jak chłopcy byli w przedszkolu to leżała pod kołdrą. Dałam jej wieczorem lekarstwa i dziś chyba jest lepiej tylko ten katar:( Jutro mam dyżur w przedszkolu, że by tylko dzici mi się nie pochorowały bo nie fajnie by było gdybym poszła do przedszkola bez nich.
Hej:)))
A ja od poniedziałku jeżdżę i załatwiam sprawy urzędowe,ufff,mam już dość,ale całe szczęście dzisiaj już ostatni dzień...Najgorsze to te korki-wczoraj wracając do domku stałam 45minut(!!!!)w korku.Koszmar!
W dodatku samochód się popsuł i jakby mało było załatwiania,to jeszcze do mechanika musiałam jechać.
Ale dzięki naturalnemu urokowi osobistemu i udawanej,takiej z dowcipów blondynki oraz dużemu dekoltowi-samochodzik miałam zrobiony prawie od ręki,hehe(mój sławny patent na mechaników-tylko sza!:))
Dziś jeszcze jadę do skarbowego i Urzędu Miasta i wreszcie KONIEC,uffff.
Moniko witaj:)My się jeszczenie znamy:)Ja mam na imię Justyna
Aniu(Abiolo) mam nadzieję,że uporacie się z tą alergią Psotka,bo wiadomo-i on się męczy i Ty.Najgorzej to jak się leczy,a nic nie pomaga...
Mój Bartek jak był mały to też ciągle zapalenia płuc i oskrzeli i przeziębienia miał-antybiotyki,wziewy dostawał...W końcu okazało się,że ma przerośnięte migdałki oraz tzw.trzeci migdałek.Wycieliśmy i spokój od tamtej pory-czyli już 7 lat.
Haniu-trzymam kciuki,żeby wszystko się ułożyło:))
Ulu,ale Ci zazdroszczę tej jogi(oczywiście tak pozytywnie).Mnie też by się przydała,żeby się wyciszyć i nabrać wewnętrznej siły,a pewnie mój bolący kręgosłup też by na tym skorzystał...:)
Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i miłego dzionka życzę:)
No właśnie joga pomaga na kręgosłup? Ja cierpię na straszne bóle kręgosłupa, zwłaszcza krzyża, czasmi to jak się kładę wieczorem to wyję z bólu. Chyba się zapiszę na basen może coś pomoże. Ja już po załatwieniach w urzędach. Musiałam wstac wcześniej, wyszykowałam Basię do szkoły, ubrałam chłopaków i mąż przed pracą zawiózł mnie do urzędu i mogłam wszystko pozałatwiac. Najlepsze jest to że Michałek pojechał w piżamie. Zmieniłam mu tylko pieluchę, założyłam skarpety i bluzę i do samochodu. Musiałam się spieszyc, więc zamiast go przebierac zrobiłam mu mleko, bo już chodził za mną i buczał. No a dzisiaj mnie czeka sporo pracy, będę wyrywała resztę chwastów przed domem i siała trawnik, ostatni dzwonek przed zimą. Wiem że powinnam to zrobic wcześniej ale nie miałam do tego ani głowy ani czasu. A chwasty takie mi powyrastały aż do pasa, wstyd bo u sąsiadów piękne podwórka. Ale dzisiaj kończę i u mnie też będzie ładnie. Zaraz sobie robię kawkę i biorę się za porządki i pranie bo już mi sterta rośnie. A pogoda u mnie piękna, letnia, pozdrawim i miłego dnia wszystkim życzę.
Czy pomaga na kręgosłup to nie wiem,ale myślę,że tak-przecież rozlużniają chyba takie ćwiczonka...?
Może Ula coś wie i napisze:)
Dziewczyny,o tak na kręgosłup jak najbardziej pomaga!,"to masaż dla kręgosłupa".....Wypożyczyłam sobie ksiązkę JOGA dla każdego-Kareen Zebroff, z rozrysowanymi ćwiczeniami,opisana każda pozycja, na co działa i jak wykonać,więc z książką na podłodze ćwiczę 15 minut,dłuzej nie ,bo jak Dominika widzi mnie leżacą na podłodze,to zaraz wskakuje(hi,hi), to ćwiczę już wieczorem jak śpi....a poza tym w piąteczki wyruszam na grupowe ćwiczenia-raźniej,bardziej motywuje,moze lepiej wykonam pod okiem instruktorki...
Acha:)
U mnie też chwasty do pasa.Ale ja się wezmę za to dopiero w przyszłym tygodniu.Wstyd ludzi już
Dziewcznki:) Mamy mieszkanie:-) Pokój dziecięcy, salon, sypialnia, kuchnia, łazienka i dwie piwniczki, no i jest ono na parterze, 5 min drogi od kauflandu, jakieś pół godz od kilkuhektarowego parku, a na osiedlu jest taki mały park z piaskownicą i placem zabaw:-)
Jestem taka happy!!! W zasadzie za dwa tyg będę mogła się już przeprowadzic:-) No, może za miesiąc, bo zostało mi trochę formalności...
Trochę się boję, wszystko będzie tam dla mnie nowe, ale polonia jest kilkutysięczna (w tym tata, brat, kolega z dziewczyną i były mojej siostry;) więc chyba jakoś dam radę:)
Kiedy się wczoraj dowiedziałam, byłam przerażona, zdruzgotana, załamana... Płakałam chyba z godzinę... Nie wiem czym to wytłumaczyc? Hormony?
Po nocy mam się już lepiej i żyję radosnym oczekiwaniem:-)
Diana!!! Gratulacje!!!!!!!!! Cieszę się Twoim szczęściem!!! Twoja reakcja jest najzupełniej normalna. Czasami w ten sposób reagujemy na długo oczekiwane zmiany: Płacz, strach... Ale to mija. Na pewno dasz sobie radę. No i będziesz blisko ukochanego męża, a to najważniejsze.
Zmykamy właśnie na spacer. Pogoda piękna. Szkoda tylko, że mój humor dziś nie najlepszy. I ja się boję. Tej całej sprawy z kuzynostwem, domem, naszym mieszkaniem... Ale... Wiem, że wsyzstko jakoś się ułoży. Tyle, że łzy jakoś same cisną się do oczu... Oj, Diana, chyba przeszło na mnie
Buziaki dla Was dziewczyny!!!
Abiola, jak Psot?
As, Twoje pociechy czują się lepiej?
Justyna, a chociaż załatwiłaś wszystko?
Diana, a jak pupa Zuzy?
Monika, fajnie, że znowu jesteś!!!
Uleńko a Ty dalej przetwarzasz? :*
Jola, Kasia jak się czujecie?
U mnie w rodzinie też mamy bardzo podobny przypadek-dotyczy mojego ojca,który odziedziczył się okazało,kawałek ziemi po swoim ojcu.2 tyg.temu była ostatnia rozprawa,a jedna siostra mojego ojca jest taka ^^^^^,że nie może przeboleć,że nic nie dostała(i wg prawa nic nie dostanie)i się odwołuje i robi koło pióra.No bo ta ziemia to działki na sprzedaż,no i oczywiście o kasę chodzi,bo o cóż by...
Rodzina to naprawdę tylko na zdjęciu,bo prędzej z obcym dogada się człowiek,echhhh.
A ja oczywiście,że nie załatwiłam wszystkiego:(zbyt łatwe i piękne by to było...
Wrrrrrrrrrr,jestem taka zła!Myślałam,że będę mieć już z głowy to latanie,ale nie,zawsze coś muszą wymyśleć...
Jutro już sobie daję spokój bo naprawdę mam już dość,ale w poniedziałek zaczynam abarot od nowa...:(
A padam na pysk,normalnie,zaraz jak odpocznę i wypiję kawkę to pojadę po Oliwkę.Dobrze,że mama chce się nią codziennie zajmować,no i wybiegają się obydwie po dworku to na dwór może dopiero pod wieczór z Olą wyjdę bo teraz to nic mi się nie chce...
Juz myslałam, ze w urzędzie załatwiłam dożywianie Moniki. wczoraj mieli zadzwonic do szkoły i włączc ją do dożywiania. Dziś poszłam do szkoły się dowiedzieć i owszem dzwonili i będzie zaliczona ale musze donieść jeszcze jakis dokument. Dzwonię się dowiedzieć o co chodzi a tam pani która się tym zajmuje jest na urlopie i wróci dopiero we wtorek. Do tej pory byłam zła, że dzieci głodują a rodzice nie chca im załatwić przysługujących im obiadów i musza istnieć takie akcje jak pajacyk czy kromka chleba. Teraz widzę, że jest to ponad ich siły bo ja bedę miała tam już 3 podejście.
Całe szczęście ja w szkole nie miałam żadnych problemów bo składałam tylko wniosek o dofinansowanie książek,więc tylko fakturę musiałam zanieść z księgarni i na miejscu napisać podanie.
O dożywianie nigdy się nie starałam to nie wiem jak to jest...ale wiem,że w skarbówce to trzeba ciągle w kolejkach stać i nigdy nic od ręki nie można załatwić tylko ciągle na wszystko trzeba czekać minimum 4 dni-tak jest przynajmniej u mnie:(
Hi,hi, Haniu-przetwarzam,mam taką ochotę robić,że tylko myślę,co by tu do słoiczka,hmmmm.
Wczoraj Tata dał mi siatę śliwek i duzegooo kabaczka,wiec zaraz powidła śliwkowe z odrobiną przyprawy do piernika (będzie do rogalików,lub piernika,lub...) ,troszkę suszonych śliwek ,może kompot.
W sobote mam dostać gruszki od kuzynki,więc znowu do pracy, gruszki w syropie, dżem karmelowo-gruszkowy.....
Pozdrawiam Was wszystkie gorąco!!
No to się baaardzo,baaardzo cieszę:)))Układa Ci się po Twojej myśli...
Zawsze każda zmiana jest dla nas czymś hmm,strasznym...?bo nieznanym,ale człowiek to takie zwierzę,że potrafi się przeważnie zaaklimatyzować,więc życzę Ci,abyście byli tam szczęśliwi:)
Dajanko,cieszę się,że Ty się cieszysz. Super! W końcu własny kącik! Nic się nie bój,zmiany są potrzebne, poradzisz sobie ze wszystkim, bo my Mamy już tak mamy.
Witajcie, moja niuńka wróciła wczoraj z przedszkola z gorączką. Dzisiaj nie poszła do przedszkola, w domu energia ją rozpiera. Zastanawiam się czy coś się rozwinie, czy na samej gorączce się skończy:(. Jutro też chyba zostawię ją w domu . Potem już weekend i mam nadzieję ,że będzie zdrowa.
Idę wieczorkiem na USG , jak zwykle się denerwuję, czy z dzidzią jest wszystko ok...
Dziewczyny życzę szybkiego załatwienia wszelich spraw urzędowych.
Diana na pewno będziesz szczęśliwa w nowym miejscu.
Tolla z rodzina to i na fotografii ponoć nie wychodzi się za dobrze:(
Pozdrawiam Was wszystkie
Jak wrócisz z USG to opowiedz nam co sie dowiedziałaś:)
Witam!
Dajanko bardzo się cieszę,że poszczęściło Wam się z mieszkaniem,do nowego na pewno szybko się przyzwyczaisz,najważniejsze,że będziecie razem z mążem.
Widzę,że nie tylko mój synuś choruje,dopadł go wczoraj katar i kaszel,był jeszcze w szkole,wieczorem miał podwyższoną temperaturę i dziś został w domu.
Po południu wraca mój mężuś,czyli małe święto w domu bonie było go ponad miesiąc.
Teraz idę rwać śliwki na nalewkę a potem będę robić naleśniki z serem.Pa,pa.
Ech, takie życie w rozjazdach:(
Ty wiesz, że ciężko tak życ.. Mi się całe szczęście skończy:)
Cześć Kobitki:)
Moja niuńka już dzisiaj nie ma gorączki , zastanawiam się co to mogło być. Zostawiłam Ją jeszcze w domu, ale powiem Wam ,że nie pójście do przedszkola jest dla Niej największą karą.
Byłam wczoraj na USG. Bardzo chciałam , aby córka nam nie zasnęła w samochodzie , żeby mąż mógł zobaczyć malucha. Cały czas jej mówiłaa, aby nie zasypiała , to zobaczy dzidzię. Stała jak zaczarowana , ale inaczej chyba sobie wyobrażła malucha ( może biegającego na trawie albo siedzącego na ławce;) . W każdym bądź razie z maluchem jest wszystkow porządku :))
Miłego dnia Wam życzę
No to super:)
Właśnie miałam pisać do Ciebie,jak tam po usg...
Bardzo cieszę się,że z maluszkiem wszystko dobrze!! Trzymajcie się,pozdrawiam
No, napewno, kiedy się dzidzia urodzi, mała będzie chciała się odrazu bawic w berka:-)
Wiatajcie dziewczynki:-)
Piszecie o tym, że Wasze maluchy chorują.. U nas też istna pandemia przeziębień, szczególnie wśród przedszkolaków.
Oskar już przeszedł ten trudny czas uodparniania się i jak narazie jest zdrowy, podobnie Zuza (po kim to dziecko ma odpornośc?).
No i tylko mnie pobiera... W ruch poszedł cerutin, cytrynka i miodek:) Mam nadzieję, że jakoś minie.
Poza tym pierwszy raz w życiu wyszło mi zimno:-(
Co za koszmar, ciągle o nim zapominam, otwieram buzię do jedzenia zbyt szeroko i uff.. ale boli:(
Co do pupy mojej księżniczki, to załamałam się i odstawiłam wszystko oprócz sporadycznego smarowania sudocremem i powoli wszystko mija...
Nadal ją swędzi, więc mocno się drapie w czasie przewjania, ale zmierza ku lepszemu..
Ach, no i atakują trójeczki:)
No, nic lecę pichcic, bo mężulo dziś przyjeżdża więc świętuję razem z ejotką:-D
Na moich synów tak źle działał eurespal. Doktorka kiedyś przepisała na kaszel Po podaniu leku kaszleli tak okropnie, że aż wymiotowali. Musiałam odstawić eurespal. Na duszący kaszel w nocy u nas bardzi dobrze sprawuje sie diphergan lub actifed. Actifed jest nawet lepszy bo dodatkowo uspokaja i łatwiej zasnąć dziecku. Oczywiście trzeba poczytać z czym nie mozna łączyć jeżeli bierze się inne leki.
Co podajecie dzieciom na wymioty i ból brzucha? Wczoraj wieczorem Paweł zwymiotował bez powodu i skarżył się, że boli go brzuch. Jak położyłam go spać to odrazu zasnął i spał do rana. Dziś mu nic nie jest.
as powinno się podawać dużo płynów, mnie kiedeyś lekarka doradziła
odgazowaną pepsi czy działa nie sprawdzałam, mozesz podać np. orsalit
orsalit jest chyba nie smaczny. O pepsi zapomniałam. Zresztą nie miałam. Raz stosowałam i myslę, że dobrze pepsi czy coca cola działa. Dzięki za podpowiedź.
z syropów na wymioty,to diphergan,podaję go nawet przed dłuższą jazdą samochodem.
pepsi, wiem że pomaga na ból głowy
jak boli brzuch,to często masuję po bokach kciukami od góry w dół
Może coś zjadł i mu się zwróciło?
As,napisz jak się czuje Paweł??
Obecnie jest wszystko dobrze. Paweł zwymiotował tylko wtedy wieczorem. może skórka z pomidora mu się do żołądka przykleiła. Dzieci są moge powiedzieć, że zdrowe. Jednak boje się, że w każdym momencie może wykluc się jakies przeziębienie. Kupiłam im ostatnio rutinacea do ssania by ich troszkę uodpornić. W mojej okolicy bardzo dużo ludzi choruje. U chłopców w przedszkolu nie było 3 dzieci bo są chore. Mój tata też się przeziębił. Mąż też nie czuje się całkiem zdrowy. Mnie coś brało ale chyba się uratowałam.
Dzisiaj Łukasz zwymiotował i bolał go brzuch tak mocno, że zasnął na podwórku na leżaku jak nigdy. Tym razem byłam bardziej przygotowana. Podałam mu citropepsin ale chyba nie pomogło bo zwymiotował znowu. nie jadł kolacji. zaparzyłam mu herbatę rumiankowo mietową i to chyba pomogło. Mąż wieczorem pojechał do sklepu i kupił ostatnią butelke coca coli:D Wszystkie dzieci przed spaniem troche dostały. Trzymajcie kciuki by był juz zdrowy.
Dzisiaj Monika wymiotowała. Oby tylko noc była spokojna.
Dzisiaj ja umieram:( Wymioty okropne. Jestem słaba i chce mi się spać. Chociaż już chyba lepiej. Teraz juz jestem pewna, ze to wirus. Żeby tylko przeszło mi tak szybko jak dzieciom. Nie wiem czy uda mi się coś zjeść:(
Te wirusy to koszmar...
trzymaj się As i zdrowiej szybciutko!!!
Chyba już jest dobrze ale zjadłam bardzo malutko bo się boję.
Polecam Aviomarin lub Lokomotiv-takie do ssania tabletki,dla dzieci.Powinny pomóc,w każdym razie mi pomogły jak miałam takie sensacje,Zdrowia życzę:
Wczoraj zowu mąż chorował. On miał biegunkę i czół się podtruty. Oj, jak marudził
Wiecie co się dowiedzialam? Moja prawie 6 letnia córka jadła wczoraj krakersy z ćwikłą:D
Gratuluję i życze wszystkiego dobrego i wybacz mężowi
Wszystkiego najlepszego Abiola!!! Abyście zawsze byli przede wszystkim przyjaciółmi!!! No i, zeby ognia nie zabrakło
WASZE ZDROWIE!!!
Z wielkim opóżnieniem(nie chcą mi się ostatnio długie wątki załadować:(),ale najszczersze gratulacje i abyście następne lata przeżyli jak najszczęśliwiej:)))
Justyna
W piątek miałam dyżur w przedszkolu. Były zajęcia z rytmiki. Lepiłam z masy solnej i byliśmy na spacerze:)
Pani powiedziała mi, że mój 4 letni Pawełek złożył jej poważna propozycję matrymonialną. Powiedział, że jak urośnie zaprosi ja na herbatkę i będzie mial z nia duzo dzieci - 99
Witajcie!
Kilka dni mnie nie było,nawet w domku,bo wyjechałam z rodzinką nad jezioro,tam gdzie latem byłam, 20 minut od domu, domek w środku lasu,jezioro..była piękna pogoda jak na wrzesień, było cudnie!!!! Wypoczęłam,nabrałam siły...
Monika chodzi do przedszkola,bardzo zadowolona, ja byłam na zebraniu,bedę w radzie rodziców.
Dominika bardzo marudna,dziąsła ma tak mocno napuchnięte i czerwone,wychodzą jej naraz 3 ząbki jak nie wiecej,szok! Ale dzielnie się sprawuje, ma apetyt za dwóch...
Z przetworów robię kabaczka do gulaszu. Dostałam dorodne kabaczki,nie dało rady zjeść na bieżąco.
Co u Was dziewczyny?? Jak tam Wasze pociechy? Jak zdrówko każdej z Was?
Ślę pozdrowienia,miłego wieczorku!
Moi synowie się przeziębili. Kaszlą i maja temperaturę:(
Witajcie ;)
No tak wszystkie gdzieś latają..
Tak się jakoś smętnie jesiennie zrobiło...
A u mnie takie słonko i ciepło że mogłabym góry przenosić
zrobiłam wczoraj leczo na dwa dni i dzisiaj nie gotuję a z resztą komu
(Psot je w przedszkolu a Mężowatemu to chyba "koń" do dowodu wbili i tyra od 6.00 do 20.00 taki mają kocioł)
idziemy dzisiaj z Psotem na rolki albo na plac zabaw albo coś wymyślę do trzeciej..
Miłego popołudnia Mamuśki ;))
U nas też ciepło ale chłopcy maja kaszel. Jest to zapalenie krtani. Byłam u lekarza. Mam podaweać syropki i jak sie nie poprawi to w piątek lub sobotę dołączyć antybiotyk. Fajnie masz, że synek jedząc w przedszkolu nie je juz w domu. Moja córka je w szkole obiad o godz 11 i niestety jak wraca do domu to znowu chce jeść obiad. Piszę "niestety" bo ma nadwagę.
Mamuśki co ja wczoraj przeszłam. O godz 20:30 podałam dzieciom syropy i Pawłowi mocno przedawkowałam. Skutki mogły być straszne. W ulotce pisało, że mogło dojść nawet do zatrzymania oddechu. W nocy nie "fajnie" jechać na pogotowie, a pilnować go przez całą noc jest nie możliwe. Jedyne co przyszło mi do głowy to sprowokowałam mu wymioty i całe szczęście nic mu się nie stało. Przerażona byłam tak strasznie, że serce biło mi ogromnie. Zaczynała mnie boleć głowa i nawet aż zwymiotowałam z nerwów.
Ile mu tyego Diphergannu dałaś? I ile młody waży?
Współczuję stresu....
całe szczęście to był deksapini i zamiast dostac 2,5ml dostał 10ml. Waży 17kg.
Po dipherganie by się wyspał, a tego syropu nie używałam. Muszę przyznać,że zachowałaś zimna krew. Taka mama to skarb! Naprawde.
Byłam taka okropna, że w ubikacji włożyłam mu palec do gardła by zwymiotował i się udało.
Byłaś mądra ja jak młoda miała niecały rok i lubiła obgryzac kostki dałam jej z pałki kurczaka, ale nie usunęłam chrząstki i cała jej sie oderwała , kurcze jak ja jej załadowałam palca do gardła,żeby wyjąć , fu musiało boleć, ale nie udusiła się. Potem we dwie ryczałyśmy.
Jak niepotrzebnie przyznałam się o tym teściowej to powiedziała, ze jestem głupia. Jak mogłam tak dziecku zrobić. Że na pewno nic by mu się nie stało. Ja uważam, że zrobiłam dobrze. zwłaszcza, że to była noc.
Witam wszystkie mamusie!
Znowu czeka mnie dłuuuga lektura naszego wątku, z przyjemnością zaraz się za to zabiorę :)
A u nas jakoś tak się gęsto zrobiło od wizyt i rewizyt :) Upały minęły, więc ludziska ruszają w odwiedziny.
Poza tym na byłam na takim dokładnym USG z dzidzią i lekarz powiedział, że pewnie będzie córa:D Ale narazie w sumie nie nastawiamy sie na konkretną płeć, bo tak naprawdę będzie wiadomo dopiero po porodzie...A termin się zbliża wielkimi krokami, brzuch mi mało nie pęknie, przeokropne mam rozstępy...smaruje brzucho czym popadnie, ale cóż, taka moja uroda.
Pogoda u nas dopisuje, wiec wiekszość czasu spędzamy na dworze.
Pędzę czytać nasz wątek...a potem sprzątanie, obiad, pranie...ech, cuś mi sie nie chce...najpierw chyba słaba kawusia na pobudzenie chęci :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamusie! Miłego dnia!!!
Witaj Kasiu,fajnie,że się odezwałaś, witajcie też wszystkie dziewczyny!!!
Jak dobrze,że z dzidzią Twoją,Kasiu,wszystko dobrze,bardzo się cieszę,ściskam,pozdrawiam.
Muszę się przebudzić,piję właśnie urodzinową kawkę, więc o tyle mi miło, poświętuję sobie dzisiaj swoje urodzinki (18!!! hi,hi) no nie,nie w tym roku mam "dwie trójki" na koncie.
Ciacha nie mam,ale może jakiś deser zrobię,mam ciasto francuskie i gruszki??hmm
Dominika marudzi,zęby idą na potęgę,jak te dzieciaczki cierpią...
Byliśmy wczoraj na spacerze w lesie i kilka grzybków uzbierałam, zrobiłam w occie 4 słoiczki,reszta była robaczywa. Od dzisiaj mają być deszcze,może wtedy urodzaj na grzyby wzrośnie.
Pozdrawiam,miłego dnia!
Wszystkiego najlepszego życzę z okazji urodzin:)
Ula, wszystkiego najlepszego w dniu Twojego święta:)) z przyjemnością wypiłabym urodzinowego szampana ...
śpiewam Ci sto lat!!!!
Sto lat Uleńko!!!
Szkoda że toastu nie wypiję, ale przesyłam moc buziaków i ciepłych myśli. I życzę spełnienia marzeń i duuużo, duuużo zdrówka!
Dziękuję Wam bardzo serdecznie za życzenia!!!!!!!! Bardzo mi miło!!!!!
A dzisiaj ponuro,zaczęło padać, jest szaro,smętnie... Odprowadziłam Monikę do przedszkola, a teraz się zajmę czymś w domku,choć marne szanse...
Pozdrawiam..
Dziękuję Ci,Haniu! Fajnie,że się odezwałaś!
Już teraz życzę Tobie miłego weekendu,udanego wypoczynku!
Pozdrawiam,zajrzyj tu choć na moment pomiędzy jednym praniem a drugim
Cześć dziewczyny!!!
Puściutko tu jakoś...
Już spakowani i gotowi do wyjazdu. Czekamy tylko na Łukasza. Wraca z pracy i w drogę :)
W między czasie muszę jeszcze upchnąć kawałek domu babci na naszych 28 m. Ale już niedługo mam nadzieję!!! A może któraś z Was chce kupić dom na Pojezierzu Drawskim??? ;)
Oj mamusie, zakopana jestem w tych wszystkich rzeczach... Żaden talerzyk, żadna miseczka nie uległa uszkodzeniu, choć przyznam się szczerze, że trochę na to liczyłam. Najtrudniej było z kwiatami, bo po prostu mi się nie zmieściły. Musiałam część oddać... A ile rzeczy wyrzuciliśmy, oddaliśmy, spaliliśmy, oddaliśmy na złom... Aż się serce kraje. Ale najważniejsze, że babcia już spokojna. Aż się serce raduje, gdy słyszę jej szczebiot przez telefon. Jest teraz u swojej siostry. Babcia ma 86 lat,ciocia 84. Ale to nie są dwie staruszki. To dziewczyny pełną gębą!!! Jakże chciałabym mieć tyle werwy za 60 lat...
Zmykam, bo kawa mi się skończyła i pora do roboty.
Buziaki kochane!!! Odezwę sie po niedzieli.
Cześć Haniu,to powodzenia i do usłyszenia! Trzymaj się!
Witam, czy u Was też tak zimno? Na dworze co prawda słonko wygląda zza chmur ale tylko 10 stopni. Siedzę z kawą z mlekiem i nasłuchuję bo Michał już od prawie godziny leży w łóżeczku nie może zasnąc. Nie płacze ale coś tam sobie gada, śpiewa. Może w końcu zaśnie. Nawet nie zaglądam bo jak wejdę to bedzie koniec.
Witaj,
nam pomogła wiosnai lato, zdjęłam pieluszkę i młoda biegała w samych majtusiach i przeszkadzało jej tak średnio jak się zmoczyła. Kiedys była w sukience bez majtek i zrobiła kupę na dworze, a nasza suczka (szczeniak jeszcze) zjadła ją , od tej pory kupa ląduje w toalecie:)
Kup może nakładke na toaletę , albo zaproś kolegę sikającego na stojąco, może małemu sie spodoba.
Powodzenia w "odpieluszkowamiu"
Pozdrawiam.
CZeśc dziewczyny:-)
Trochę mnie tu nie było, ale niestety nie mam za wiele czasu:(
Czytam co się u Was dzieje, ale nie mam jak odpisac..
Ja mam się dobrze, tylko mam tenproblem co Peggy tzn. rozstęp na rozstępie... :-( I też taka moja uroda, bo smaruję, masuję, wklepuję, a brzuch w prążkach, nie wspominając o biuście:(
Przy Zuzce myślałam że obejdzie się bez rozstępów, ale wyskoczyły... na brzuchu dwa dni przed porodem, a na udach trzy dni po8-)
Nie ma rady.
Peggy, to genetyka.. poprostu już genetycznie mamy mało elastyczną skórę:(
Ja przygotowuję się do przeprowadzki.. prawdopodobnie 18 października nie będzie mnie już w Polsce:-(
Trochę mi smutno, zostawiam to co znane i kochane i wyjeżdżam tam, gdzie jeszcze nigdy nie byłam:-(
Noi najgorsze;-) ... jakiś czas nie będę miec komputera:(
A z wielkich wiadomości:) Zuzka wczoraj zrobiła swoje pierwsze kroczki:) 8:)
Boi się jednak chodzic i woła żeby dac jej rączkę, no ale kiedys się odważy i pójdzie, a że potrafi już pokazała:)
Czyli jednak mamy przedeptany roczek, bo urodzinki dopiero jutro:)
Kończę, życzę słoneczka i zdrówka, bo choróbska się panoszą:-(
Do jakiego kraju jedziesz bo umknęło mi jakoś?
Dajanko,powodzenia w nowym miejscu,szczęsliwej przeprowadzki,życzę Ci wszystkiego dobrego!
Wszystkiego najlepszego dla Zuzki z okazji Urodzin! To radosne chwile,kiedy dziecko stawia pierwsze kroczki!!!
Tu już roczek,
jest i pierwszy kroczek!
Tobie też życzę zdrówka i Maleństwu! Pozdrawiam.
Zuzia, ja i maluszek dziękujemy za życzenia:)
Cisza tutaj....
Co porabiacie?
Haniu,jak tam wróciłaś z wycieczki?Jak tam Martynka?
Kasiu,jak się czujesz,jak przygotowania do przyjścia Maleństwa?
Justyno,Jolu,co u Ciebie?
Abiola,a Ty pewnie szykujesz urodzinki dla syna? czy to juz były? Jaki tort zrobiłaś?
Monika,jak tam Basia w szkole?Podaj mi też przepis na te muffinki z masłem orzechowym,ostatnio robiłaś,masz link?
Dawno nie było Anboku i Arabis? Serdecznie Was pozdrawiam.
Kto tam jeszcze?
A u mnie słoneczko,20 stopni, ma być festyn w przedszkolu,konkursy,zabawy,ognisko......pewnie,że idziemy.. całą rodzinką.
Ech, masz rację. Pusto tu bardzo...
Hania to chyba zgubiła się w Trójmieście, bo zaraz po weekendzie obiecała się odezwac... a tu cisza...;-)
U mnie też słoneczko:) Wczoraj cały dzień biegałyśmy z Zuzą po dworzei zisiaj podobnie się dzionek zapowiada:)
Trzeba korzystac, bo od jutro podobno znów ma byc zimno:-(
Życzę miłej zabawy na festynie:)
Masz talent dziewczyno!!! Świetna ta myszka!!
Wczoraj w nocy Pawełek mi się dusił. Tydzień temu skończył brać antybiotyk i było już dobrze aż wczoraj w nocy miał okropne problemy z oddychaniem i strasznie kaszlał. Pojechałam z nim rano do lekarza i nic poważnego nie wykrył. Przepisał syropy i wapno i jest duża poprawa. Całą noc ładnie przespał i kaszel jest już łagodniejszy. Ja wczoraj będąc z dziećmi u lekarza zaszczepiłam się na grypę:) Dzieci miały radochę bo patrzyły jaka mama jest dzielna i nie płacze przy zastrzyku:) Pielęgniarka zapytała się kto jeszcze chce i prawie się zgodzili. ciekawe jak by się tłumaczyła pielęgniarka gdyby się rozpłakali, że też chcą.
Witajcie dziewczyny!
Nie zgubiłam sie! Jestem! Chociaż chętnie zostałabym w tym Trójmieście. Baaardzo mi się tam podobało. Jutro wstawię jakieś fotki. Nie odzywałam się tak długo, bo komputer nam padł. Kilka razy przysiadłam na WŻ u koleżanki, ale na forum już nie było jak się odezwać.
Uporałam się już z rzeczami babci, nadrabiam tylko kolejne zaległości w praniu. Za oknem jesiennie i coraz zimniej, ech...
Dajanko, gratuluję Zuzi pierwszego kroku i życzę jej wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Abiola, dla Psota również najgorętsze życzenia!!! Twoje wypieki są cudowne!!!
As, jak się czuje Pawełek? Mam nadzieję, że wszystko dobrze?
Do jutra dziewczyny!!!
Pawełek jeszcze kaszle i daję mu syropy. Wczoraj w nocy mi zwymiotował:(
Witam, u mnie zimno i wietrzno, pada śnieg, brrrr aż się nie chce wychodzic z domku. U mnie chłopaki się pochorowały, Michałek ma tylko katar i pije syrop i wapno ale Hubert ma zapalenie oskrzeli. Niestety tym razem nie obyło się bez antybiotyku. Pani doktor powiedziała że ma bardzo zmiany zapalne w oskrzelach i musi dostac antybiotyk. Wyobraźcie sobie że w poniedziałek miał katar, taka woda lała mu się z noska i troszkę zaczął pokasływac wieczorem. Rano we wtorek jak wstał kaszlał już okropnie i strasznie mu w piersiach grało. Każdy oddech to było po prostu charczenie. W ciągu jednej nocy tak się to wszytsko rozwinęło. Na szczęscie leki pomagają i inhalacje. Więc jestem na całego uziemiona w domu.
Witajcie mamuśki.
U nas też zimno okropnie i pada. Już trzeci dzień. Siedzimy w domu, bo Tyna coś pokasłuje, ale już czas to zmienić, bo zwariować można.
Monami, zdrówka dla chłopców! Mam nadzieję, że szybciutko wrócą do siebie. A zaparowane okna to zapewne wynik zbyt słabej wentylacji w mieszkaniu. Musicie sprawdzić czy kratki wentylacyjne w mieszkaniu są sprawne, a jeśli tak, to pozostaje częściej wietrzyć. U mojej teściowej było tak po wymianie okien. Praktycznie bez przerwy miała zaparowane okna. Okazało się, że wentylacja w mieszkaniu nie jest wystarczająca (stare okna były nieszczelne, więc nie było problemu). Teraz częściej wietrzy w mieszkaniu i problem się zmniejszył. Niestety na zwiększenie ilości kratek wentylacyjnych nie ma szans.
Oj, dziewczyny, najchętniej zapadłabym w sen zimowy...
Właśnie wróciłam ze sklepu , przewiało mnie na wszystkie strony. Niby jest 5 stopni i słońce sie pokazuje ,ale wieje ,że elektrownie można byłoby ustawić:(.
U mnie w mieszkaniu też strasznie okna parują. Mamy co roku przeglądy kominiarskie i wentylacji u mnie w zasadzie nie ma żadnej. Teraz z mężem powiedzieliśmy ,że dość już tego i mają na kominach zainstalować jakieś mechanizmy ( nie wiem jak to fachowo się nazywa) . Zobaczymy.... bo , póki co pozostaje mi częste wycieranie futryn okiennych, ponieważ są drewniane i woda niezbyt dobrze na nie wpływa.
Życzę zdrówka wszystkim chorowitkom , moja niuńka też coś rano kichała. Mam nadzieję ,że jeszcze jutro wytrwa w przedszkolu, a w weekend ja podleczę.
Zgodnie z obietnicą - kilka fotografii z Trójmiasta
Martyna i "Dar Młodzieży" w tle: Widok z naszego okna:
Molo w sopocie: Molo w sopocie z tatą:
Dla tych, co tęsknią za morzem:
W Gdańsku tak padało, że widzieliśmy niewiele (tu ul. Mariacka).
Pyszna kawa i ciastko (sernika nie ma na zdjęciu ale był bossski) w kawiarni Pellowski na ul. Długiej
I najfajniejszy plac zabaw, na jakim byłyśmy ( głównie ze względu na położenie przy samej plaży). Gdynia.
Widać ,że wyjazd był udany :)
Ale słodziak z Twojej córci:))
Ładne zdjęcia,śliczna ta Twoja Martynka,jak również fajnie Cię widzieć! pozdrawiam
Witacie mamuśki. Wpadłam z kawką, a tu puściutko... Szykujecie się na przyście zimy, czy jak? Postanowiłam, że dziś pomimo złej pogody, pójdziemy na dłuższy spacer. Tyna w nocy nie śpi, marudna jakaś. Podejrzewam, ze po prostu jest niewybiegana.
Jola, Ula - dzięki za komplementy
Chodzi za mną jakieś ciacho... Przywiozłam od babci jej kuchenkę. Nie narzekała na piekarnik (choć, ja nie mam przekonania do gazowych), ale trzeba wypróbować. Jeśli się sprawdzi, to sprawię sobie w końcu foremki do muffinek
Miłego dnia WŻ-owe Mamuśki!!!
Cześć!
U nas nawet ładnie jest,jedynie zimno,nie pada. Grzeję się w domku z kawą...
Dominika też marudzi,ząbki jej idą na potęgę, Monika z ochotą poszła do przedszkola, niosąc warzywa,bedą robić sałatkę.
W sobotę byłam na zakupach w Poznaniu,w sklepach momentami czuć święta,naprawdę!! No i np. kupiłam foremki do ciastek-pierników,nie wytrzymałam, w kształcie choinki,reniferka.itp...
Co u Was? Jak zdrówko??
Pozdrawiam,życzę Wam miłego dnia.
Witajcieeee!!!
Jak miło się tu wpada. Nareszcie chwilka dla siebie.
Na początku życzę wszystkim zasmarkanym maluszkom duużo zdrówka. Mamusiom też :)
U nas ponuro i szaro, ale na spacer trzeba iść. Trzeba zabrać dziecko, brzuch i się poruszać, bo inaczej można sfiksować w czterech ścianach! Poza tym śnieg wreszcie stopniał, wiec czekają nas porządki, dziadzio ścina połamane drzewa (4 wyłamane na nic - cięcie do zera!),a my będziemy zbierać drobnicę i grabać liście. Uch, masakra u nas była, słupy poprzewracane, gałęzie połamane, brak pradu, netu przez dwa dni nie było. Tylko Iza miała radochę, cały dzień siedziała z nosem przy szybie to przy jednym, to przy drugim oknie i patrzyła na śnieg.
A poza tym to udało nam sie przywieźć trochę materiału na domek. Fuks, bo teraz po tych śnieżycach działka namokła i z pewnością cieżki samochód by tam nie wjechał. Ale narazie czeka nas rok(!!!!) oczekiwania na pozwolenie, więc nie wiem kiedy tę budowę zaczniemy...
Zatem temat budowy nieco ostygł i teraz skupiamy sie na dzidziusiu. Było jeszcze troszke przestawiania mebli, miejsce na łóżeczko wygospodarowalismy, chociaż było ciężko...teraz tylko czekam...ostatnia wizyta u gienia wypada mi 3 listopada, na kolejną już sie chyab nie załapię, bo lekarz po USG stwierdził, że termin wypadnie na koniec listopada. Już sie nie mogę doczekać, tak mi cieżko z tym brzuchem...Iza do babci ucieka, bo mama zanim sie pozbiera do zabawy, to niunia już sie zdąży znudzić...Ale pocieszam sie, ze to juz niedługo!
Haniu, super wycieczka, a ta Twoja pyza przesłodka...i miło zobaczyć również Ciebie... :)
Uleńko, trzymam kciuki za Twoja dzielną dziewczynkę, zeby szybko poradziła sobie z tymi ząbkami. Wiesz, to prawda z tym świątecznym nastrojem...jak tylko spadł śnieg, to zaraz poczułam święta w powietrzu...a Iza zaraz zaczeła pytać o Mikołaja, hihi. Wszystkim chyba sie to udzieliło.
Lecę, trzeba iść na spacerek na poprawe apetytu :)
Wszystkim mamusiom i pociechom życzę zdrówka!Buziaki!
Trochę Ci Kasiu zazdroszczę , że już niedługo będziesz miała na świecie drugiego maluszka:). Ja mam przed sobą dokładnie drugą połowę ciąży. Aczkolwiek te 20 tyg. minęło nawet nie wiem kiedy ...
Wiecie , poważnie rozważamy wyjazd na Święta, na Mazury. Tak jakoś do dej pory nie wobrażałam sobie świąt poza domem . Ale jak mówi moja bratowa , jak nie wyjedziemy to nie będziemy wiedzieli ,czy nam się podoba taka forma spędzania świąt. W sumie to miałabym być z moją najbliższą rodziną... Sama nie wiem ...
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo gorąco
Jeżeli miała byś jechać z najbliższą rodzina to czego nie. Ja bym pojechała.
Oj, Jolu, nie ma co zazdrościć, każdy etap ciąży ma swoje uroki i problemy...a dzidziuś na zimę...no cóż, to kolejne dodatkowe problemy! Przynajmniej urodzisz na wiosnę (tak jakos mi wyszło, chyba dobrze policzyłam...), a to moim zdaniem idealna pora na dzidziusia!
Wiesz, wydaje mi się, że takie święta poza domem to będzie dla Was wspaniały wypoczynek. Z rodziną jest fajnie...ale czasami jak pomyślę o tych ciociach opowiadających przy stole po raz setny tę samą historię...no to odmiana by nam dobrze zrobiła. No i w końcu są telefony :) A świateczne odwiedziny u dalszej rodziny zawsze można "odrobić" nieco po świętach... Wilk syty i owca cała.
Dużo zdrówka dla Ciebie i Twojej rodzinki! Pozdrawiam serdecznie!
wiem o czym piszesz bo ja córkę urodziłam 19 grudnia. Miała się urodzić 1 styczeń ale chciała być o rok starsza i nie czekała.
No, ja mam swoje typy, tylko mężowi żaden nie pasuje!
Ale dla chłopca chyba Adrian - to nasz kompromis, bo ja chciałam Karola, albo Wiktora, ale ostatecznie Adrian też mi się podoba...A dla dziewczynki chyba Kamila - tez oboje jesteśmy w stanie zaakceptować to imię. Mi się bardzo podoba Emilia...no ale zostaniemy pewnie przy Kamili.
Powiedział ci lekarz na usg jaka będzie prawdo podobnie płeć?
Niby ma być córa...ale idąc za doświadczeniem moich koleżanek i sąsiadek to nie nastawiam się, bo różnie to bywa :)
Masz rację. Lepiej się nie nastawiać ale u mnie ze wszystkimi dziećmi się sprawdziło. Nie było zaskoczenia:)
Czesć mamcie! Ledwie wstałam a już bym najchętniej wróciła do łóżka, pogoda masakryczna - deszcz i zimno, mała sie zasmarkała, więc ze spacerów nici, chyba sie zanudzimy na amen! Dobrze, że ktoś wymyślił jeszcze bajki dla dzieci, hihi, dzisiaj będzie dzień telemaniaka...albo bajkomaniaka :)
Wiecie, zaczęłam szukać czegoś na temat nowych zasad przyznawania becikowego i klops.
Raz pisza, że nowe zasady obwiązują tylko te kobiety, które po 31 października 2009 będą przed 10 tygodniem ciąży (bo najpóźniej od 10 tyg. ciąży trzeba udokumentować pierwszą wizytę u lekarza),a nie dotyczy tych, które są już w bardziej zaawansowanej ciąży. A w innym artykule pisze, że to dotyczy wszystkich kobiet, które urodzą po 1 listopada 2009. I bądź tu mądry! Może któraś z Was wie jak to w końcu ma wyglądać? Może sie znajdzie ktos, kto wie cos konkretnego na ten temat? Bo nie mam pojęcia, czy mam prosić o to zaświadczenie, że prawidłowo chodziłam na wizyty...wszak każde pieniążki sie przydadzą!
No, trzeba się pozbierać i skleić jakiś obiad...chyba dzisiaj będzie pizza, nic innego nie jestem w stanie wymyślić.
To czołgam się do kuchni...
Miłego dnia mamuśki!!!
W mopsie widziałam, że dotyczy wszystkich kobiet, które urodzą po 1 listopada 2009. Muszą mieć zaświadczenie od lekarza, że chyba od 10tyg są pod stałą opieka i w każdym trymestrze wykonały potrzebne badania.
Moi synowie w niedziele obchodzili imieniny. Był tort, ciasteczka i upominki. Wszyscy byli zadowoleni. Po południu mój tata z siostra zostali w domu z dziećmi a jak z mężem wybraliśmy się na spacer, który liczył w sumie 2,5 km. Było fajnie. Zwłaszcza, że od ślubu chyba, żeśmy nie byli na spacerze. W mojej miejscowości niestety nie ma gdzie pójść więc jedynym miejscem odpowiednim na spacer był cmentarz i grób mojej mamy.
Jak pisałam moi synowie od września chodzą do przedszkola. Pawłowi bardzo podoba się jedna koleżanka z klasy. Chce koło niej siedzieć, bawić się z nią i chodzić razem z nią na spacer. Ostatnio okazało się, że ta koleżanka też w domu o nikim innym nie mówi tylko o moim Pawle. Wczoraj dwie dziewczyny nawet walczyły o "rękę " Pawła czyli która pójdzie z nim za rękę. Oczywiście nie wpadły na to, że ma 2 ręce i razem mogą go trzymać. Oczywiście wygrała ta która z wzajemnością lubi Pawła:D
Cześć dziewczyny!
Zimno, szaro, nieciekawie... Przez tą pogodę zaczynam się czuć jakoś depresyjnie... Nic się nie chce...
Kasiu, wiem o co chodzi z tym rodzeniem dzieci na zimę. Zwłaszcza gdy takie żywe szczęście w postaci Izuni już bryka sobie po świecie A właśnie. Jak Iza reaguje na nową sytuację ?
Co do imion, to widzę, że podobają nam się te same.
Aniu (As), cudownie, ze udało Ci się gdzieś wyrwać z mężem. Ja już nie pamiętam, kiedy my byliśmy na spacerze sami. Szczerze mówiąc uwielbiam spacery po cmentarzach. Skłaniają do refleksji i mnie osobiście uspokajają...
Całusy dla Was. Zmykam do domowych obowiązków.
Do tej pory czasem wyrwaliśmy się tylko na zakupy lub do kościoła. Tym razem był to spacer. Spokojnie, bez pośpiechu. Ludzie mieli radochę bo szliśmy pod rękę. Zauważyłam, że domku po babci nie możesz nadal sprzedać?
No niestety nie mogę Nie jest łatwo sprzedać jakąkolwiek nieruchomość w tym okresie. Wszyscy chcieliby za darmo, a cena i tak jest do dużej negocjacji. Podobno każda nieruchomość ma swojego właścicela. No cóż czekamy... W sumie, to chyba bardzo boję się tej sprzedaży. Babcia poradziła sobie lepiej. Pożegnała się, popłakała sobie. Teraz jest u swojej siostry,a za dwa tygodnie będzie już we Wrocławiu. Dom opróżniony, zamknięty... A do mnie nie dociera, że babcia będzie tutaj, że nie posiedzę już sobie w tej kuchni pachnącej ciastem, że w nocy leżąc na dachu budynku gospodarczego nie będę już mogłą oglądać takiej ilości gwiazd... Mąż mi się tam oświadczył... A te lasy, jeziora... Szkoda, ze Martyna nie będzie już tam jeździć... Ech...
A niech ludzie patrzą na Wasze szczęście. I zazdroszczą. Obyście chodzili wspólnie pod rękę jeszcze przez sto lat!!!
Nie martw sie Haniu, trzeba cierpliwie czekać ze sprzedażą. Teraz z tym ciężko, wiem, bo też mamy na sprzedaż małą działeczkę. Dawniej byli kupcy, to my nie byliśmy zdecydowani na sprzedaż, a teraz kiedy się zdecydowaliśmy, to kupców nie ma...minął ten boom budowlany i chwilowo jest przestój, ale będzie lepiej, zobaczysz! Trzeba spokojnie czekać. Szkoda tylko takiego domku, masz rację... Już się nigdy do niego nie wróci...to chyba dziwne uczucie, gdy do takiego swojego, pełnego wspomnień domu wprowadza się ktoś nowy i nie mamy tam już wstępu. Ja też bym przeżywała sprzedaż domu mojej babci, w którym zresztą spędziłam wczesne dzieciństwo.
A co do nastawienia naszej Izuni do nowego dzidziusia...no cóż moje "pogadanki" przynoszą efekty i mała cieszy sie, że będzie ubierać dzidziusia, kąpać...ogólnie bardzo lubi pomagać i tak ja ciągle nastawiam, że będzie miała przy dzidziusiu zjęcie, a potem jak maluszek urośnie to będzie miała sie z kim bawić...no i narazie cieszy się na tego nowego dzidziusia...a co będzie to dowiemy się dopiero po porodzie :)
As, ja to Ci zazdroszczę, nie wiem kiedy ostatni raz szłam z mężem pod czy za rękę...chyba czas przypomnieć sobie stare czasy... A i dzieki za odzew w sprawie becikowego. Z tego wynika że chyba nie uniknę wizyty w MOPSie, muszę tam dokładnie popytać.
Spokojnej nocki mamusie! Paaaa!
Dokładnie. Idź lub zadzwoń do MOPSu i dowiedz się szczegółów
Jak tam Mamusie?
Widzę, że w końcu troszkę nasza Zaciszna ożyła:)
Tollu, zazdroszczę wycieczki, widac, że była udana:-)
As, to chyba musisz powoli zbierac na wesele;-) Skoro dziewczyny aż się chcą bic o Pawła:-)
Peggy, w końcu się odezwałas, a ja chciwie czekam na wszelkie brzuszkowe rewelacje:)
U mnie ok. W końcu jakoś rozwiązała się kwestia ubezpieczenia w Niemmczech i jest ok, gorzej, że gościu, który miał nam wynając mieszkanie zwodził nas chyba z miesiąc, aż w końcu zrezygnował i znów jesteśmy na niczym:(
We wtorek mężulo jest umówiony w ratuszu, żeby wynając mieszkanie bezpośrednio od urzędu miasta...
Tak więc posiedzę jeszcze w Polsce i załapię się na chrzciny siostrzeńca mojego męża -Dawidka:)
I z takich inf to parę dni temu moja kuzynka urodziła córę 4170g... Chyba u nas rodzinne są duże dzieci:)
Ja też byłam dzis u lekarza i dowiedziałam się, że:
-będzie synus (kiedy spytałam czy napewno, to powiedział, że nawet o skrzynkę wódki może się założyc;-)
-będzie duuuży... bo już ma ok 1 kg, a pozostały mu równiutkie 3 miesiące w brzusiu:-)
-i że poza tym wszystko ok:-)
Zuzia ok, ostatnie kilka dni strasznie wariowała, już nie miałam na nic siły:-( Ciągle płacz i płacz i płacz... w kąpieli źle, na rękach źle, poprostu wszędzie i ciągle i w zasadzie do tej pory nie wiem co jej było... Teraz troszkę się uspokoiła... oby na dłużej...:)
No dobrze tak więc pozdrawiam wszystkie mamusie i dzieciaczki:)
Pa, pa!!!
Na razie myślę o I Komunii mojej córki. Chociaż będzie to dopiero z 3 lata ale już i tak myślę. Powód jest taki, że w tym samym roku Pierwszą komunia co ona przyjmie jeszcze 4 kuzynów. Ciekawe jak uda się to pogodzić terminowo i finansowo hihihi. Jeżeli chodzi o Twoje ubezpieczenie w Niemczech to jak rozwiążesz ten problem jak uda się Wam przeprowadzić? Jutro moja Monika ma jechać na bilans 6 latka. Tak się złożyło, że wszyscy są zapisani do tego samego lekarza. Tylko jeden chłopak nie. więc zapisali ich wszystkich na jeden termin czyli jutro między godz 8-12. Zastanawiam się tylko co wtedy zrobię z synkami. wezmę ze sobą czy zostawię u sąsiada. O właśnie sobie przypomniałam, że mój tata ma jutro wolne to pewnie znowu jego poproszę o opiekę nad wnukami. Dobrze, że są grzeczni. W którym tygodniu ciąży jesteś obecnie, że dziecko waży 1 kg?
Minęło mi już zwariowane przedpołudnie. Rano byłam z Monika na bilansie 6-o latka. Kilka dni temu higienista w szkole ich zmierzyła, zważyła, sprawdziła wzrok. kręgosłup i zęby. Sprawdziła wymowę. Wszystko z nią jest poprawnie. Waży aż 30 kg. Wzrost 112 cm. Widzi dobrze. Kręgosłup prosty. Mieli malutkie zastrzeżenia czy nie ma koślawych kolan ale lekarz macając przez spodnie nie określił czy to koślawość czy grube nogi. Pytałam czy zdjąć jej spodnie. Powiedział, że nie trzeba. Zalecił by siadała po turecku. Ze względu na wagę postanowiliśmy zrobić jej badanie krwi i moczu. Potem zobaczymy może dostanie na wszelki wypadek skierowanie do endokrynologa. Jak lekarz powiedział po to by czasem czegoś nie przeoczyć. Okazało się, że już jej wyszedł 1 stały w tyle ząb a ja tego nie zauważyłam. Drugi zaczyna się przekłuwać. To wiem. Potem korzystając, ze dziadzio przyjechał do chłopców chciałam Monikę zostawić z dziadziem a chłopców zabrać na zakupy zanim pójdą do przedszkola. Już ich ubrałam. Wsadziłam do samochodu a tu zadzwonili z GOPSu bym dostarczyła im jeszcze jedno zaświadczenie. synów zostawiłam w domu i sama pojechałam walczyć z urzędami. Mając czas zaliczyłam ich aż 3. Chłopcy poszli do przedszkola a dziadzio zabrał Monikę do siebie. Jak mąż za chwilę będzie wracał z pracy to ją przywiezie do domu.
Dzisiaj mój Pawełek stanął z Kasia na korytarzu bardzo blisko. Powiedział, że ją kocha i pocałował w policzek:D Dziewczyna była w szoku. ciekawe czy będzie mogła zasnąć w nocy. Dobrze, że inne mamusie tego nie widziały.
Faktycznie zwariowany miałas ten dzien.. dobrze chociaż, że wrazie czego możesz zostawic dzieci dziadkowi:-)
Co do badań Moniki to faktycznie, nigdy nie zaszkodzi ich zrobic. Przynajmniej będzie wiadomo co i jak:-)
A z wagą,to sama niewiem jak to jest, bo np. mój Oskar ma 8 lat i waży 28 kg, ale jest najniższym i najlżejszym chłopcem w całej klasie.
No, a Zuzka teraz waży ok 13 kg i ciągle słyszę od koleżanek, a nawet od obcych ludzi:
"Czym ty ją tak pasiesz?", albo "O widac, że mama Ci jeśc nie broni" itp. tyle że nie zawsze tak delikatnie.
Poza tym wszyscy sądzą, że to od słodyczy, tymczasem ja jeszcze nie wprowadziłam u małej żadnych słodkości oprócz biszkopcików, no i okazjonalnie kawałeczka czekolady...:-(
No, ale już nauczyłam się nie zwracac na to uwagi:)
Monika jak była niemowlakiem to też wysyłali nas po lekarzach i robili badania bo za mało ważyła. Miała niedowagę i była wiotka. Nigdy bym wtedy nie pomyślała, że sytuacja się odwróci. Waga jest jeszcze w normie tzn na 97 centylu. To bardziej my chcemy sprawdzić czy ma taka urodę czy coś jest nie tak.
As, to 26 tydzień i wagę dziecka w tym czasie szacuje się na 50-70dkg, a przecież mój kawaler dopiero teraz zacznie przybierac poważniejsze sumy...:-)
Co do ubezpieczenia, to okazało się, że mogę wyrobic EKUZ na okres trwania kontraktu męża.
Jest przy tym więcej zajęcia na początku, bo trzeba zaliczyc i firmę i Zus ze 2 razy i nfz koniecznie, ale później cały rok spokoju:-)
Ależ amant z tego Twojego Pawełka, Łukasz pewnie jest bardziej nieśmiały?
Myślałam, że Łukasz będzie bardziej kochliwy. Łukasz wczoraj powiedział, że jemu podoba się Julka. Co to będzie się działo. Oni mają dopiero 4 lata. W przedszkolu znowu czeka ich zmiana. Przedszkole istnieje dopiero od września. Ich pani miała jakąś operację i 2 tygodnie zastępowała ją inna pani. Okazało się, że pani na chorobowym będzie jeszcze 4 tyg. Od poniedziałku inna pani będzie ją zastępować bo obecna nie zgodziła się na tak długie zastępstwo. Oczywiście nie wiadomo czy choroba się nie przedłuży. dla niektórych dzieci oczywiście będzie to trochę stres jak znowu zmieni się pani. dobrze, że moi synowie się tym nie przejmują. W środę w przedszkolu była kontrola. robią takie niezapowiedziane kontrole. Przyjechała władza w tym sam wójt. Mój Pawełek podbiegł do wójta i powiedział. Dzień Dobry. Nasza pani jest chora a to jest pani Asia. Pani była w szoku, że on do wójta poszedł. Jakby dzieciak wiedział kto to jest:D. Z tym ubezpieczaniem to tak myślałam, że da się coś zrobić ale nie jestem w temacie. Mój tata i siostra sobie wyrobili. Jej zrobili na nie długi czas. Jechała na kolonię do Austrii. Tacie na kilka lat ale on jest już emerytem.
Paweł widział wczoraj z tata kawałek Miss Polonia. Panie były wtedy akurat w strojach kąpielowych.Pawełek zadał pytanie czego te panie są prawie nagie?
Sprawdziłam moje stare dokumenty z usg i pocieszę cię, że Monika w 26-27 tyg ciąży ważyła 1074 gramy. Urodziła się w 38 tyg z wagą 3450 gram. Męża siostra urodziła w 23 tyg ciąży bliźniaki i ważyły 500 i 800 gram. niestety cięższy chłopak nie przeżył. Dziewczynka żyje i ma już 7 lat. Sprawdziłam jeszcze w googlach. powinno w Twoim tyg ciąży ważyć ok 1 kg czyli rozwija się podręcznikowo.
Rozmowa moich synów w aucie podczas wracania z przedszkola: Paweł się pochwalił, że Kasia dla niego narysowała obrazek. Łukasz smutny powiedział, że on jej nie poprosił. Paweł powiedział, że on też nie prosił a ona sama mu dała i że pewnie go kocha a Łukasza nie:D
Czeeeść mamusie!
Weekend minął mi pracowicie i z przyjemnością zasiadam poczytać co tam u Was ciekawego.
As, sto pociech masz z tymi Twoimi urwisami, już nie mogę sie doczekać kiedy moja niunia pójdzie do przedszkola :) A Moniką się nie martw, skoro mieści sie w normie, to chyab wszystko w porządku. Napisz jek będziesz coś konkretnego wiedziała.
Dajanko, głaszcze Twój brzusio i trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie spraw mieszkaniowych! Wiesz, moja niunia ma takie dni - podobnie jak Zuzia - też nie mogę dojść z nią wtedy do ładu. Płacze i płacze i cokolwiek nie zrobie to musi się wypłakać i tyle. Czasem pomaga zmiana pokoju, czy wyjście na dwór - ogólnie zmiana otoczenia lub pojawienie sie nowej osoby.
Co do wagi dzidziusia to mój miał w 30 tygodniu 1,5 kg :)
A, czym smarujesz brzuszek? Bo ja raz oliwką, raz balsamem Ziaji, ale mam wrażenie, że nic na te rostępy nie pomaga i mam ich coraz więcej...cały brzuch w sine ciapki i paski...może warto spróbować czegoś mocniejszego? Sama nie wiem...
Pozdrawiam cieplutko wszystkie mamusie! I życzę miłego dnia!
Cześć dziewczyny.
Katar ciurkiem mi leci z nosa:((. Paulina też miała katarek w zeszłym tygodniu, ale do przedszkola chodziła , bo jako jedyna przez dwa miesiące była zdrowa jak ryba. A tu i ja coś w końcu dopadło. Ale wiecie, sądzę ,że czosnek to jednak super lekarstwo.
Peggy , ja w sumie jeszcze mam brzuch malutki , ale od początku smaruję się mustelą. Pod koniec ciąży będę mogła stwierdzić czy było wrato ... W pierwszej ciąży stosowałam krem fissan i zdał egzamin w 100%, a brzuch miałam kosmicznie duży.
życzę Wam wszystkim dużo zdrowia
Ja na rozstepy w pierwszej ciąży używałam kremu. Ostatni to był firmy sanostan. Pisze na nim po niemiecku. Na odwrocie jest przyklejona Polska naklejka, ze to krem na rozstępy. Stosowałam dość wcześnie. Nie miałam żadnych rozstępów. Z bliźniakami mi się nie chciało. nie używałam nic. Zrobił mi się tylko 1 nie za wielki rozstęp i sobie jest. Ja na niego nie patrzę i nie przeszkadza mi. Zapytaj lekarza jak będziesz na kontroli co ci zaproponuje.
Jolu, As, dziękuję za rady. Dzisiaj mąż popatrzy po tych specyfikach, bo ja nie mam możliwości narazie wybrać sie na zakupy:(
Jolu, zdrówka życzę!
Ja też coś podłapałam po wizycie u siostry męża. Dzieci ma zasmarkane, bałam sie że Iza coś złapie, ale tylko ja kicham. No cóż, taki urok ciąży, obniżona odporność...ech, i teraz sie mecze, bo głowa mi pęka.
Trzymajcie sie mamuśki, biegne do kuchni. Miłego dnia, papa!
Na katar w ciąży nie zaszkodzi a dobrze pomaga kropelki olbas. Najlepiej stosować na noc. Kapnąć sobie np po 2 kropelki na ubranie w którym śpisz w miarę blisko twarzy. (Uwaga by nie dostało się do oczu. Ja na początku kapałam na poduszkę i raz dostało mi się do oczu. Piekło okropnie. Mocno pachnie mentolem i pomaga. W nocy czułam zapach jakieś chyba 6 godz. Można też stosować w dzień ale się pachnie:) Jak byłam w ciąży to mąż poszedł w jakiejś innej sprawie do swojego lekarza i on to poradził. Krople do nosa nie są wskazane. Jeżeli chodzi o rozstępy to mąż poszedł do drogerii i kupił krem na rozstępy dla kobiet w ciąży. Jednak z tego co piszesz u ciebie przydało by się coś mocniejszego więc zapytaj ginekologa co nie szkodzącego dziecku może ci zalecić. Zestaw witamin dla kobiet w ciąży jeżeli nie zażywasz tez by się przydał i witamina C ale lepiej zapytać lekarza. Ja brałam C ale jestem na nią nadwrażliwa więc jak mi skóra na palcach u nóg piekła i schodzila musiałam przestać:)
Cześć dziewczyny.
Niestety Martyna ma anginę i siedzimy w domu... :( Biedactwo już czuje się lepiej, ale głos czasmi traci i okropnie się irytuje z tego powodu. Ja też mam już dosyć siedzenia na d... Sprzątnęłam mieszkanie i czekam na cud jakiś chyba... :)
Co do rozstępów dziewczyny, to powiem Wam, że dużo, bardzo dużo zależy od genów, od typu skóry. Jedne z nas nie będą miały ani pół rostępu, choćby niczym się nie smarowały. Inne, choćby zużyły milion butelek specyfików i tak będą naznaczone. Na zajęciach z kosmetologii tłumaczono nam, że zapobieganie rozstępów polega przede wszystkim na masowaniu skóry. I w zasadzie wszystko jedno, jakiego specyfiku się do tego użyje... Trzeba masować i masować i masować.... A i tak niekoniecznie się uda...
Tylko trzeba uważać w zaawansowanej ciąży z tym masowaniem bo może przyśpieszyć poród. Jak leżałam w szpitalu na patologi ciąży to położne krzyczały jak zobaczyły, że któraś głaszcze się po brzuchu. jak na KTG nie było słychać serca dziecka to kazały pocierać ręką sutki by dziecko się pobudziło.
To prawda Aniu, masz rację... A więc pozostaje złoty środek. I nadzieja, ze nasze geny okażą się pod tym względem miłosierne :)
Ty musisz mieć naprawdę fantastyczne geny, skoro po bliźniętach pozostał Ci tylko jeden rozstęp. Wow!
Ps. Jak przez mgłę przypomina mi się coś, że Pani Ania (kosmetolożka z wieloletnim doświadczeniem, która mnie uczyła) wspominała coś o tym, że najlepiej elastyczność skóry poprawia najzwyklejsza oliwa z oliwek...
Ja ciąże przechodziłam bardzo dobrze. Mój maż mówił wtedy, że jestem doskonałym materiałem na mamę. Nudności porannych nie miałam żadnych. W pierwszej ciąży dość dużo podróżowałam. 2 razy byłam w Niemczech. Autobusem i busem w jedna stronę 1400 km. Doktorka nie widziała przeciwwskazań. Bieszczady, Słowacja. Lublin, Kraków. W Krakowie byłam miesiąc przed porodem (200 km). Z bliźniakami to troszkę inna bajka. Od 20 tyg dużo musiałam leżeć bo robiło mi się rozwarcie. Lekarz mówił, że to nic nie normalnego tylko trochę za szybko. Poczęcie bliźniaków to był jeden strzał. Na córka musieliśmy trochę popracować:) Trwało to 3 miesiące. Może się chwalę ale dlaczego nie mam skoro w tej sprawie jestem z siebie dumna. Chłopcy bez problemu w przedszkolu zostają. nie płaczą. W ciągu 2 miesięcy mają już trzecią panią. Pewnie to trochę przeżywają ale nie jest to dla nich większy problem.
Użytkownik Tolla napisał w wiadomości:
> To prawda Aniu, masz rację... A więc pozostaje złoty środek. I nadzieja,
> ze nasze geny okażą się pod tym względem miłosierne :)
Hihi, moje geny są bez miłosierdzia. Jeszcze w okresie dorastania wyskoczyły mi rozstępy na pupie, nawet nie wiedziałam co to jest.
Ech, jak widać na nic moje starania, pocieszam się tylko że gdyby nie te masaze to być może byłoby gorzej...A oliwki używam od dawna, pod prysznic, do kąpieli, fajny jest też olej z pestek winogron. Zawsze dbałam o skórę i szybko mi się wstąpiła po porodzie. Ale te koszmarne rozstępy...no cóż. Może chociaż będą mniej widoczne po tych kremach.
No, As to szczęściara!
To prawda Kasiu. Stosowanie wszelkiego rodzaju kremów być może nie zlikwiduje problemu, ale przynajmniej sprawi, że będzie mniej widoczny
To tak jak ze zmarszczkami. Albo ma się ku nich skłonności, albo nie. Ja patrząc na moją ukochaną babcię i na mamę wiem, że zmarszczki będę miała straszne (bardzo sucha skóra), dlatego już teraz dbam o moją twarz pod tym kontem.
Swoją drogą strasznie jestem ciekawa, jak wygląda brzuszek Twój i Diany (chodzi mi o wielkość). Bo Twój, Jolu, to chyba jeszcze niewielki?
A gdzie reszta mamusiek, he???
Ja będąc w pierwszej ciąży dla ciekawości, może zabawy mierzyłam się (a dokładniej to prosiłam o to męża) jak zmieniają się moje rozmiary: waga, w biuście czy brzuchu:)
Trudno opisać mój brzuszek, chociaż z pozoru wydaje się to trywialne. Faktem jest, że od 6 -go miesiąca noszę ubrania ciążowe, a w poprzedniej ciąży do końca (!) miałam tylko jedne spodnie ciążowe kupione specjalnie na obronę pracy, bo bez problemów mieściłam sie w biodrówki z okresu, gdy byłam nieco pulchniejsza, a więc rozmiar około 40.
Teraz jestem troszkę przerażona rozmiarami brzuszka i już trochę zmęczona, bo obecnie sprzątanie, ubieranie skrapetek, spodni czy butów to dla mnie prawdziwa udręka...już nie wspomne o obcinaniu paznokci u nóg - robi to za mnie mąż, bo już gdzieś od miesiąca sobie z tym nie radzę a tu jeszcze został miesiąc intensywnego rośnięcia dzidziusia!
Tak to obszernie mogę opisać mój brzuch.
Jak mierzyłam to wychodzi mi ok. 120 cm w obwodzie. Nie wiem czy to ogólnie dużo, ale dla mnie już zdecydowanie za dużo.
Podobno rozmiar brzuszka ma związek ze sposobem ułożenia dzidziusia i iloscią wód. W tamtej ciąży dzidziuś był ułożony jakoś tak z tyłu (zapomniałam jak to się fachowo określa) i miałam mało wód, na tyle mało, że lekarz zdecydował o wywoływaniu porodu. Teraz dzidzuś jest na przedniej ścianie macicy (jakos tak to lekarz określił) i wód jest dość dużo...stąd chyba te moje słoniowe rozmiary :)
Kasiu, w takim razie nie dziwię się, że z niecierpliwością czekasz na rozwiązanie!!! Napewno jest Ci trudno.
Ja jeszcze daję radę, ale chodzę strasznie zmęczona, dlatego tak się cieszę, że nie przekłada się to na żadne wyniki i maluszek ma się dobrze, w końcu to o niego tu najbardziej chodzi.
Tak poza tematem to przejrzałam wszystkie ciuszki, z których Zuzia już wyrosła i stwierdziłam, że tylko do rozmiaru 68 ma ciuszki uniwersalne, a od 74 już typowo dziewczęce...
Chyba muszę zacząc wystawiac je na allegro, ale tak mi ich szkoda:(
Kombinezonik, kozaczki, taki słodziachny kożuszek i wiele innych, których żal, ale nie mam na nie miejsca,a nawet gdyby je gdzieś upchnąc to prawdopodobieństwo, że brat czy siostra bez planów chocby matrymonialnych zdecydują się na dzidzię, która urodzi się jesienią i będzie to akurat dziewczynka jest szalenie małe:(....
wogóle to aż żałuję, że lekarz zdradził mi płec dziecka. Miałabym tą szarpaninę z ciuszkami na jakis czas z głowy i jakaś niespodzianka by była... a zresztą marudzę. Ważne żeby maluszek był zdrowy i już. Reszta to, że tak powiem "pikuś".
Ja mam ten komfort, że większość ubranek z córki mam uniwersalnych do 5 roku życia. Ups chłopcy maja już 4 lata.
Faktycznie mój brzuch jest mały. Chociaż jak pamiętam w pierwszej ciąży już od miesiąca nosiłam ciążowe ubrania( piszę od miesiąca , bo tak się złożyło ,że ta ciąża wypada mi kalendarzowo identycznie) , ale wówczas przytyłam 30kg!!!!!. Teraz walczę ze sobą, aby znowu za dużo nie przybrać na wadze i w sumie jak ktoś nie wie że jestem w ciąży , to pomimo skończonego 20tyg. , nie zgadnie ,że jestem w ciąży. Teraz moje dodatkowe kg " osadziły się " w biuście i na udach:(.
Co do mojego kataru , to zatkały mi się kanaliki i mam zapalenie spojówek!!! jak nie urok to przemarsz wosjka..., lekarz przepisał mi antybiotyk. Dodatkowo inhaluję się solą fizjologiczną, no i ten nieszczęsny czosnek podjadam.
Tollu, dobrze, że skomentowałas problem rozstępów:) Ja już kiedyś zaczęłam naten temat pisac, ale mała nie pozwoliła skończyc i się nie wypowiedziałam, a też o genach właśnie chciałam napisac:)
Ja już się pogodziłam z moimi prążkami. Nie ma na nie sposobu. Smarowałam tym co wpadło w ręce, nawet takie specjalne masło na rozstępy przysłała mi kuzynka z Anglii, ale to nic nie dało... Taki już mój urok.
Obecnie używam tylko oliwki, bo świetnie nawilża, dobrze się wchłania i nie wymaga intensywnego masowania, które może wywołac skurcze.
Co do mojego brzuszka, to ma teraz 102 cm,czyli tyle ile z Zuzą jakis tydzień przed porodem.
I też muszę już nosic ubrania ciążowe, bo w pierwszej ciąży starczyły mi dresy i rozkloszowane tuniczki, jakie ogólnie były w modzie.
Teraz rozglądam się za kurtką/ płaszczem, ale są koszmarnie drogie jak na parę miesięcy noszenia...
No to wygląda na to, że Kasia jest rekordzistką :) Domyślam się jak Ci ciężko. Z Tynusią na dwa dni przed porodem miałam w brzusiu 98 cm. To było bardzo niedużo i do końca sama radziłam sobie ze wszystkimi czynnościami. Tak jak piszesz Kasiu, pewnie spore znaczenie ma tu ułożenie dzidziusia... Tynusia była ułożona w odmianie tylnej potylicowej, czy coś takiego. Już po porodzie Pan doktor powiedział mi, ze kwalifikowałam się do cesarki, ale akcja porodowa postępowała tak szybko, że po prostu nie zdążyliby mnie nawet przygotować. I całe szczęście, bo cesarka to coś, czego bałam się jak ognia...
Jolu, mam nadzieję, ze szybko wrócisz do zdrówka! Dbaj o siebie. Przy okazji tego czosnku, odstraszysz wszystkie wampiry z okolicy :)
Diana, rzeczywiście te wszystkie płaszcze ciążowe itp. są okropnie drogie. Kuzynka mojego męża rodzi w lutym i ostatnio chodziłyśmy za czymś dla niej... Masakra. W końcu kupiła sobie na allegro używany firmowy płaszczyk za mniej niż połowę ceny. Ładny jest, w ogóle niezniszczony, ciepły i naprawdę elegancki. W stylu baby-doll. Najlepsze jest to, ze kuzynce męża tak się podoba, że stwierdziła, iż po ciąży też będzie w nim chodzić... Ja też bym chodziła :)
Ja miałam 2 cesarki i byłam z tego zadowolona. Naturalnego porodu bałam się okropnie więc cieszyłam się, że lekarz wybrał cesarkę. Oczywiście bałam się znieczulenia.
Zdrówka Abiola!!!
I ta Twoja myśl o Drugim,to juz niezła nowina!!!!Życzę powodzenia!
To na co czekasz. syna masz już dużego więc czas na drugie dziecko. Twój syn jest sześciolatkiem? Byłaś z nim na bilansie? Jaki ma wzrost i wagę? Ja planuję za 5 lat urodzić córeczkę. Tak gdzieś lipiec-wrzesień. Nie wiem tylko czy wtedy będzie mi się chciało jeszcze np wstawać w nocy i czy mąż się na to zgodzi:D
Moja Monika ostatnio też miała bilans sześciolatka: wzrost 118 cm, waga 30 kg. Jeżeli chodzi o kasę to znajdź sobie pracę. Popracuj 6 miesięcy i macierzyński a potem wychowawczy. Rozbudowa domu chyba może poczekać jeszcze te kilka lat., a zegar biologiczny tyka i czym będziesz starsza to z zajściem w ciążę może być trudniej.
my też planowaliśmy ,że będę w ciąży dopiero w przyszłym roku... no bo mąż niebawem zdaje bardzooo ważny egzamin w życiu, ja miałam iść do pracy od września, no a wiadomo, jak się zacznie pracę to chciałoby się dłużej popracować , a nie startować na macierzyński ... tak jak powiedziałaś , co ma być to będzie... i generalnie jesteśmy z mężem bardzo zadowoleni,że na wiosnę urodzi nam się dzidziuś i widzimy teraz same plusy!!!
No ładnie, nie tylko grypa sie rozprzestrzenia, bakcyl ciążowy też zaczyna panować ;))) Abiola, wracaj szybko do zdrowia i do dzieła!
Uleńko, może i Ty bakcyla na dzidziusia złapiesz, hihi!
No, As, co będziesz czekać, chłopcy juz duzi, to już możesz też starania rozpocząć :)
Nie miała bym z kim zostawić malucha jak zaprowadzam dzieci do szkoły. Już teraz jak zaprowadzam córkę to muszę budzić i ubierać co rano chłopców by zaprowadzić Monikę. Jest to wyprawa. Co dziennie szykować też takiego malucha niezależenie jaka pogoda nie wyobrażam sobie tego.
U mnie jest taka wyprawa,żeby wyjść z Moniką do przedszkola na 10 minut,bo blisko,muszę wyszykować też Dominikę.Jadę z nią wózkiem,i taszczę ją do sali na górę,Monika zostaje a ja z powrotem do domu z Domisiem.Jest to ok 7.45.
Ależ Kasiu!!! Bakcyl może malusieńki jest,ale pojawia się chwilowo i zanika w przestworzach.Narazie starczą mi dwa gałgany. I tak jest co robić!
Jestem przeciwna halloween ale ciasteczka super:) Rozumiem, że na tej miotle to ty jesteś? Ładną masz figurę jeżeli zgadłam.
Świetne ciacha!!! :-)
U mojego brata w szkole była rok temu taka sytuacja, że nauczycielka udekorowała dzieciom na andrzejki sale w duszki, dynie, nietoperze itp. Dekoracja fajna, wisiała jeszcze na drugi dzień kiedy przyszedł ksiądz na religię...
Hm... przy dzieciach wyzwał ich wychowawczynię od bezbożnic i satanistek...
Ja sama halloween nie pochwalam, odpowiada mi zaduma Wszystkich Świętych, ale też nie widzę nic gorszącego w takowym zwyczaju -co kraj to obyczaj.
A co do dzieci, to powinny znac takie tradycje:)
Po co maja znać takie tradycje jak to nie są nasze tradycje. Czy Ty jako dziecko o nich wiedziałaś? Ja nie., a chyba istnieją od dawna. Jakby u nas był haloween to był by koszmar. Wyobrażasz sobie dzieciaki dzwoniące do drzwi i jaki koszt na słodycze czy szkody zrobione przez ich "psikus"
Nie chodzi mi o to, że należy to kultywowac, ale raczej wypada o tym wiedziec:)
I dlaczego dzieci miałyby nie wiedziec, że w niektórych krajach jest tak, czy tak..
To poszerza światopogląd i rozwija ciekawośc świata:) Nie mówię, że trzeba je przebierac i wysyłac od domu do domu po słodkości....
Kiedy byłam dzieckiem też nie wiedziałam o halloween, ale raczej było to spowodowane tym, że ta tematyka nie była nigdy poruszana ani w pismach, ani w telewizji, a teraz chocbys chciała to przecież nie zagrodzisz dostępu takich informacji, bo mówi się o tym stosunkowo często..
dla mnie hallowen , mogłoby nie istnieć w poslkiej tradycji, ALE... jak widzę radość u dzieciaczków , które są poprzebierane i zbierają masę słodyczy i łakoci , to niech się dzieciaczki bawią . W zeszłym roku była u nas ekipa , super przebranych dzieciaków, naprawdę i musiało ich sporo kosztować. Moja córcia jeszcze była na tyle mała ,że bała się stanąć z nimi do fotografii, ale z chęcią pozowała na rękach u taty:)).
Wczoraj usłyszłam jakiś rwetes pod klatką , patrzę a tam dzieciaki znowu poprzebierane:) trochę było mi to nie w smak , ponieważ Paulina już spała i bałam się ,że mi ją obudzą .Ale wiecie, po przejsciu dwóch niedużych klatek, dzieciaki miałe pełne worki łakoci i do mojej klatki już nie weszły:). Mąż akurat przechodził obok nich i podobno taką miały radochę w dzieleniu się zdobyczami , że ho ho:))
No nie wiem. mojemu mężowi bez powodu, a dokładnie w podziękowaniu za wycieczkę z wiatrówki rozbili szybę w autobusie. Sprawcy nie ustalono. Dziś moje dzieci pytały o haloweein i powiedziałam im, że co to za zwyczaj i ze u nas się go nie praktykuje i zrozumiały. Zmieniam temat. Jutro święto więc mój Łukasz dostał 388,2 st C temperatury:( Jakoś mnie to nie dziwi.
Wczoraj wieczorem jak kładliśmy się spać usłyszeliśmy odgłos metalu. Mąż się ubrał ale nie zobaczył nic podejrzanego. Dziś przyjeżdża mój tata i pyta czy wiemy, że za garażem ktoś walnął nam w ogrodzenie. Ogrodzenie było solidne więc tylko jeden pręt wgięty. Tata bawił się w detektywa i łatwo ustalił kolor samochodu. Markę też łatwo bo sprawca zgubił znaczek od auta. Po śladach odkrył, że to jeden z sąsiadów nie wyrobił na zakręcie i wjechał w płot. Pomyśleliśmy, że poczekamy do poniedziałku i zobaczymy czy się przyzna. Dziś przyszedł jego ojciec i przyznał się. Ma oczywiście naprawić uszkodzenie. Gorzej z autem, którym kierował syn jest mocno porozbijane i nie wiadomo czy opłaca się naprawiać. Kierowca też podobno trochę się poranił przy uderzeniu. Wynika z tego, że musiał kierować mocno pod wpływem alkoholu by tak się załatwić.
Mnie dziś dopadło jakieś paskudztwo. Wymioty miała straszne przez 2 godz co 20 min. Żeby tylko szybko przeszło i by dzieci tego nie złapały:(
Przed Wszystkimi Świętymi mój mąż mało nie zabił babki autobusem. Jechał sobie a z górki biegnie babcia prosto na drogę. Nawet się nie rozejrzała. Mąż ma autobus 12 tonowy więc hamowanie trochę trwa. Widząc że nie ma żadnej szansy zahamować a przeciwny pas jest wolny zjechał na przeciwny pas i wyprzedził ja. Babcia miała problemy z poruszaniem się a z tej górki dostała ogromnego pędu. Dlaczego ludzie nie uważają a potem są problemy?
To wogóle jakiś koszmar z tą bezmyślnością. Ostatnio jechałam dwupasmówką z ograniczeniem do 70 km, z naprzeciwka kolumna samochodów, ale jakiemuś idiocie za mną się spieszyło więc wyprzedzał mnie po poboczu.
Urwał mi lusterko, a ja byłam w takim szoku, że nawet nie spisałam jego numerów, zresztą jechał tak szybko,że chyba nawet bym nie zdążyła ich spisac:-(
Witajcie Kobitki
No i znów nastukałyśmy 3 setki (wpisów) może pora na kolejną odsłonę Zacisznej....;)
Właśnie dzisiaj dostałam przesyłke z zakupami..
A zaczęło się w sumie od tego, że zachciało mi się kolczyków, zrobiłam rundkę wywiadowczą po sklepach i odkryłam, że przeciętnej jakości kolczyki (3 kamyki +jakieś dekoracje) kosztują 15-18.00 złotych.. są takie oklepane.. tak mi przyszło do głowy, że może sama bym sobie zrobiła.. a dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych i tak dzisiaj w ciagu godziny powstały.....
kolejne kolczyki i wisiorki.. wpadłam w trans ;DDD
Też już myślałam onowym wątku, ale ja już otwierałam...:)
A kolczyki BOMBA!!!
Zawsze podziwiam biżuteryjki na wizażu, ale kiedy próbowałam poznac tajniki tak pogubiłam się w tych biglach, drucikach i innych gadżetach, że stwierdziłam iż nie miałabym do tego cierpliwości, choc skoro mówisz, że powstały w ciągu 1 godziny?
Szybciutko i sprawnie Ci to poszło:-)
W końcu i mnie dopadło choróbsko. Głowa pęka, oczy bolą, nos jak kran...
A zaczęło się tydzień temu w sobotę. Mój brat zaczął gorączkowac, we wtorek gorączka ustąpiła, ale pojawił się kaszel.
Gorączki za to dostała Zuza i tak od soboty kaszlała.
Koszmarnie, z krtani podobno, bo żadnych szmerów ni w oskrzelach, ni w płucach nie było...
Dławiła się, nie mogła spac, bo nadchodziły takie okropne ataki:-(
Dzisiaj już jest lepiej, ale tak mi się przez chorobę rozwydrzyła, że nie wyrabiam.
No i się słaniam, chyba muszę zmierzyc temperaturę:-(
Z dobrych wieści, to tyle, że mężulo podpisał umowę na wynajem mieszkania.
420 euro miesięcznie + prąd. Trochę dużo, ale mam nadzieję, że jakoś damy radę...
3 pokoje, kuchnia i łazienka + balkon (to ten koszmarny minus, że na 1 piętrze, ale parter był dostępny jedynie w marzeniach...).
Osiedle spokojne, z własnym mini parkiem, placem zabaw i piaskownicą, no i parę kroków do supermarketu i takiego dużego kilkuhektarowego parku.. Czyli podobno i tak taniocha jak na te warunki.
Teraz zamartwiam się meblami, ale do wszystkiego powoli się dojdzie, najważniejsze, że będzie gdzie spac:)
Aha i wyprowadzka po 15 mąż, po 22 ja i Zula dołączymy do niego:-)
Myślę o kolorze ścian, może podpowiecie? Wiem tylko, że kuchnię chce miec w kolorze mocnego żółtego:-)
Pozdrawiam cieplutko:) Nie cmokam, bo jeszcze bym którąś z Was zaraziła...;-)
W jaki sposób inhalujesz synka? Masz jakiś inhalator czy jak? Jakie stężenie stosujesz?
No, u nas inhalacje odpadają, bo Zuzka chyba za mała i zbyt niecierpliwa na takie zabiegi, ale antybiotyk pomógł i jest już dużo lepiej:-)
I tak jestem zadowolona, bo w porównaniu z innymi dzieciaczkami choruje bardzo mało.
A mieszkanko jest w Rhedzie koło Bielefeldu:-)
Nam lekarz proponował do inhalacji kupić nebulizator. Jego kosz to ok 130-150 zł. Trochę dużo ale pewnie kupimy. Zakłada się taka maskę na twarz i za pomocą mgiełki inhaluje przez 5 - 10 min. W wielu przypadkach wystarcza właśnie sól fizjologiczna a przy mokrym kaszlu inhaluje się mucosolvanem. Lekarz powiedział, że jak zdecyduję się kupić to mam przyjść i zrobi mi rozpiskę co z czym mieszać i na co.
Kolor ścian wybierz jaki Ci się podoba. Ja mam w pokoju dzieci dość mocno żółty a w sypialni zielony taki groszkowy. W trzecim pokoju czeka nasz za jakiś kolor remont bo został dawno zrobiony i mam na ścianach płótno w kwiatki. Mi marzy się wrzosowy ale mąż chce tam tapetę zmywalną kiedyś dać. Zobaczymy co nam z tego wyjdzie. Gratuluję mieszkania. I piętro to nie jest tak wysoko i bezpieczniej niż na parterze. Mam nadzieję, że po przeprowadzce nie zapomnisz o nas i dalej będziesz z nami. Wybierz się do lekarza bo w Twoim stanie nie możesz eksperymentować a sama słyszysz co się na świecie dzieje.
Niestety to co się dzieje to jakiś koszmar, a nasi jeszcze czekają nie wiadomo na co ze szczepionkami:-(
Do lekarza się wybieram właśnie dziś, przy okazji Zuza zaliczy badanie kontrolne.
Strasznie jestem "rozbita", ale bywało gorzej:-)
O kolorach to wymyśliłam tak:
-kuchnia- mocny żółty(nie jakaścytrynka, ale taki jaki aktualnie widac po prawej stronie monitora, kiedy piszemy tu na wżeciku)
-sypialnia- chciałam biały w taką ceglastą przecierkę, ale niestety nie ma na to czasu więc myślę o rozbielonym jagodowym.
-salon- morelowy
-dziecięcy- albo zieleń limonkowa, albo morelowy jak w salonie...
Zresztą co do salonu to muszę mężula zapytac jakie tam będziemy miec meble, bo na początek odkupił od kolegi meblościankę i wypoczynek. Zawsze to coś, a odpadają koszty transportu z Polski...
Kochane moje! Zapraszam do kolejnego wątku.
No cóż, wiedzę, ze nie tylko u mnie chorująco... Do zobaczenia na 11-stej Zacisznej!!!