Przykład 01
Cienkie plastry marynowanej w soli wątróbki cielęcej, gotowanej w oliwie (80°C) z karmelizowanym jabłkiem i szafranem (a’la Obauer)
Zapiekana pierś kurczaka nadziewana pod skórę siekaną kapustą włoską, ze śmietanowym sosem zaprawionym koniakiem
Polędwica z mlecznego prosięcia na różowo (55°C), z sosem z mango gotowanym w soku pomarańczowym i ryżem zapiekanym
po persku, (ryż basmati ze skórką pomarańczową, młodą marcheweczką i suszonymi jagodami berberysu
Parfait z czekolady z czarną herbatą, sosem z czerwonego wina i suszonych owoców
Przykład 02
Plastry avocado z gruszką, podprażonymi orzeszkami piniowymi, parmezanem i oliwą
Filety czerwonego grejpfruta w ciepłym sosie pomidorowym z malinami
Sandacz w liściu włoskiej kapusty
Parfait z imbirowym krokantem i sosem z minipomarańczek
Przykład 03
Połówki czerwonych grejpfrutów zapiekane z brązowym cukrem i wytrawnym sherry
Suflet z pstrąga potokowego z sosem z czerwonego wina Volnay (butelka ca. 60 €)
Kotlet jagnięcy po grecku (w folii ze świeżymi ziołami i cytryną) do tego fasolka szparagowa pocięta w makaron
Truskawki z zielonym pieprzem
Przykład 04
Mus z szynki + ciepłe bułeczki + wytrawne wino musujące
„Bavarese – pomodoro”, ze świeżym twarożkiem i sosem z zielonej bazylii
Zupa z jadalnych kasztanów z daktylami
Łosoś z jabłkiem i radicchio na gorąco
Polędwica wołowa na grzance z gęsią wątróbką
Różne sery z pikantnymi konfiturami (chtney)
Krem makowy z sosem śliwkowym
Kremówka krakowska (a’la Stefan Przebindowski)
Przykład 05 (i takie też bwają - tu przykład menu wydrukowanego dla gości)
Ku dusz pokrzepieniu, do wyboru napitki rozmaite,
wprawną ręką pani domu, szczodrze w szklanice rozlewane
Winniczki w cieście delikatnie zawinięte, sosem ostrygowym
odrobinę urozmaicone
Serduszko marynowanego karczocha, strzępem łososia wędzonego
niedbale przykryte, gdzie tu i tam, kaparka w soli obtoczona trafić się może
Kwaśną śmietaną i białą cebulą obficie omaszczone,leśne rydze, we wrześniu troskliwie kiszone
Uboga polewka na chlebie powszednim naszym
Choć przez Lechitów srodze pogardzany, filet z dorsza, na dwa godne smaki rozmaite
Najlepsze ze świnki, upieczone „na różowo” , otoczone plastrami
mango i sosem z soku pomarańczowego i owocu owegoż
Torcik „W-Z” z zakalcem być może, przez pana domu własną ręką w prawo mieszany,pyszną kawą czy herbatą i licznymi alkoholami przepijany
No nieźle! Przeczytałam o pustym żołądku - a niech Cię!
Z tego wszystkiego byłabym w stanie podać jedynie torcik W-Z z kawą ;P
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> No nieźle! Przeczytałam o pustym żołądku - a niech Cię!Z tego
> wszystkiego byłabym w stanie podać jedynie torcik W-Z z kawą ;P
Sopoko! Od października 2007 jestem na bezrobociu a od sierpnia 2008 na zasiłku chorobowym. Czyli to o czym piszę (a mam takich wyserwowanych dawniej menu jeszcze sporawo) to są już wspomnienia.
Czasem zatrudniam się u bliskich znajomych i z ukrycia w kuchni gotuję dla ich gości. Oni się chwalą, że tak dobrze gotują a ja
mam z tego i przyjemność i parę monet na tacy. Tyle, że niestety bardzo rzadko.
19 sierpnia kończy mi się prawo do pobierania zasiłku i wtedy nie wiem co pocznę.
PS. U Obauerów byłem w gościach i nie musiałem za nic płacić. Chciałem honorowo ale mi odpowiedziano, że przyjmą kasę dopiero jak finansowo stanę na nogi.
Mało tego. Jeszcze na dodatek w prezenciencie dostałem dwie butelki bardzo drogich olejów (czy olei ?)
Ale ten mus z szynki, oj oj, zjadłoby się.
Właściwie to chyba nigdy w życiu nie jadłam musu z mięsa, podrobów ani ryby.
Nie chyba, ale na pewno. Ale jestem uboga organoleptycznie, aż wstyd...
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Ale ten mus z szynki, oj oj, zjadłoby się.Właściwie to chyba nigdy w życiu nie
> jadłam musu z mięsa, podrobów ani ryby.Nie chyba, ale na pewno. Ale
> jestem uboga organoleptycznie, aż wstyd...
Mus z szynki to żadne cudo. Szynka koniecznie musi być gotowana i bez śladu wędzenia (bo by mus leciał smrodkiem)
Drobno pokrojona i zmiksowana na miazgę.
Później wymieszana z bitą śmietaną i żelatyną. Ładnie wygląda, w spisie menu brzmie sympatycznie, a smakuje tak jak doprawisz :-)
Podpuszczasz mnie, prawda? Wydaje się niezbyt skomplikowane pod względem wykonania, natomiast może dość wykwintnie wyglądać!
Na pytanie co najbardziej lubi, jaka jest jego ulubiona potrawa, Rudi Obaer odpowiada szczerze: Wiener Schnitzel!
Moja odpowiedź na to samo pytanie brzmi: domowe pierogi i placki kartoflane.
To tak aby sobie nikt nie pomyślał, że mi się tu i tam poprzewracało!
Pierogi pod każdą słoną postacią (no, może wyjąwszy te z kartoflami bez innych dodatków) oraz naleśniki. Och, porzuciłam już sezon pierogowy, a rozpoczęłam naleśnikowy.
Na pierwszy rzut poszły oczywiście te z sosem szparagowym oraz wersja ze szpinakiem i serem.
Czas na naleśniki z lodami, truskawkami i bitą smietaną, a następnie z ta sama wersja z truskawkami połączonymi z leśnymi jagodami. W końcu naleśniki z serkiem waniliowym i jagodami.
Znów się rozmarzyłam :}
A tak w ogóle to jakiś prywatny dwuosobowy wątek nam się tworzy...
W sumie wcale mi to nie przeszkadza. Jestem głodomorem i o jedzeniu mogę nawet przez sen rozmawiać.
Łoj...
Łoj
Łoj, łoj, łoj...
Ale wielkim swiatem zapachniało....
I taką ... staropolską starannością ( a może inną, a nie staropolską, ale czasem, jak czytam jakies stare pamiętniki- to właśnie podobnie brzmi...)
Za uchylenie tajemniczych drzwi- głeboki ukłon i piękne podziekowania Lubczyku...
P.s. Jaka to jest "mleczna" świnka?
Noooooooo, Lubczyku pojechałeś po bandzie (jak to mówi moja domowa młodzież), aż mi się w głowie zakręciło z wrażenia. Pozwolisz Waść, że odpowiem za Ciebie. Mleczna świnka to taka karmiona TYLKO mlekiem bez żadnych innych dodatków. Podobno najlepsza bo najdelikatniejsza. Lubczyku zaserwuj jeszcze jakieś ciekawe menu, niech taki plebs jak ja poużywa troszkę wielkiego świata ;))))))
Użytkownik aebas napisał w wiadomości:
> Noooooooo, Lubczyku pojechałeś po bandzie (jak to mówi moja domowa
> młodzież), aż mi się w głowie zakręciło z wrażenia. Pozwolisz Waść, że
> odpowiem za Ciebie. Mleczna świnka to taka karmiona TYLKO mlekiem bez żadnych
> innych dodatków. Podobno najlepsza bo najdelikatniejsza. Lubczyku
> zaserwuj jeszcze jakieś ciekawe menu, niech taki plebs jak ja poużywa troszkę
> wielkiego świata ;))))))
Dziękuję za werbalną pomoc :-)
Pisząc o tym "plebsie" pewnie trochę przesadzasz. Przecież mamy społeczeństwo bezklasowe :-)
Nowe (w sumie stare) menu's zamieszcę wkrótce.
Nazwy sa piękne ale ja jestem tradycjonalistką i sądzę, że nie wiele z tego by mi odpowiadało.
Użytkownik as napisał w wiadomości:
> Nazwy sa piękne ale ja jestem tradycjonalistką i sądzę, że nie wiele z tego by
> mi odpowiadało.
Tu trafiłaś w dziesiątkę. Nie każdemu odpowiada takie menu.
To co tu piszę akurat nie ma nic wspólnego z Tobą, ale dość często jarzyny ugotowane al dente są brane za niedogotowane, a mięsa zrobione na różowo za surowe.
Szwagierka zrobiła na komunię schab ze śliwkami jako jedno z 3 dań do wyboru i niektórzy w tym ja uznalismy że to nie dla nas.
Zasiadłam do czytania w normalnym swym domowym przyodziewku ( znaczy dresie , nie papugowym co prawda jak jeden z kuracjuszy , ale jednak ) i tak jakoś nie bardzo ...
Więc , żeby nie wzbudzać podejrzliwości domowników , że to już właśnie teraz całkiem mi odbiło , nie przebrałam się w wieczorową kreację , tylko w ukryciu popsikałam się najlepszą parfumą i założyłam pierścień prawie rodowy .
I tak odnowiona mogę kontemplować menu .
Zwłaszcza przykład 2 ...
Mrrrrrr ...
Ależ czuję się wysublimowana ...:))
Dziękuję za odrobinę wirtualnego luksusu ;)
Co by uspokoić fale na trybunach :-)
To wszystko to są wspomnienia z czasów kiedy jeszcze chodziłem do pracy i mnie na to było stać.
Od października 2007 jestem na bezrobociu a od sierpnia 2008 żyję z zasiłku chorobowego.
Taki można w Austrii można otrzymywać jedynie przez 12 miesięcy!
A więc nie wiem co pocznę od nadchodzącego września.
Jeżeli coś takiego teraz gotuję to tylko na zlecenie i to w czyjeś a nie w swojej kuchni. :-(
Lubczyku Kochany :)
To zupełnie nieważne, czy tak jadaliście kiedyś, bądź teraz...( chociaz oczywiście z całego serca Ci życzę, żeby takie menu powróciło na Twój stół, a "tłuste" lata powróciły. Sobie zresztą też, hi)
Piekne to jest, nawet jesli przeczytałeś o tym tylko w jakiejś ksiażce :)
A jadłeś kiedyś chrapy niedźwiedzia w śmietanowym sosie?
A moze to były "łapy", a nie chrapy? A sos nie śmietanowy, tylko koperkowy?
Podobno jest to niebywały delikates i bez śmietany (łapy niedźwiedzia i chrapy łosia)
Pod Petersburgiem jadłem pieczeń z niedźwiedzia (hodowlanego!) Ciemne i twarde mięso, niczym nieudany bryzol za czasów PRL-u.
Nic ciekawego. Natomiast danie podane było bardzo interesująco. Czyste mięso wyserwowano na patelni, posypawszy je suto całymi listkami zielonej pietruszki i świeżymi malinami! To było całkiem fajne uzupełnienie.
Jeśli znajdę opis tej restauracji to wklęję go do: "smacznie, smaczniej ... " Apropos - jest to ulubiona restauracja Wladimira Putina.
Posypka z malin i listków pietruszki bardzo mi sie podoba.
A z tymi chrapami- to ja myslałam, ze to jakiś żart, bo wydawało mi się to całe otoczone oparami absurdu, coś, jak pisanki na ikrze, albo mus z móżdżków kolibrów.
Lubczyku napisz jeszcze jakies menu, proszę.
A najfajniej byłoby gdybyś tak pięknie opisał coś składającego się z zupełnie prostych rzeczy- np chleb ze smalecem i ogórkiem kiszonym ( przystawka)
wodzionka ( śląska "zupa" z wody i czosnku)
młode ziemniaki z kwaśnym mlekiem
kompot z rabarbaru
truskawki z cukrem
Taki obiad to kwintesencja budzącego się lata, rodzi chyba same dobre skojarzenia, może brakuje tylko ładego opisu?
A w ogóle to mi przyszedł do głowy pomysł, ze będę drukować takie menu na przyjecia rodzinne, tylko jeszcze muszę się nauczyć tak ładnie pisac o jedzeniu.
Jeśli pozwolisz, to będę się uczyć od Ciebie
Ależ jak najbardzej. Zapraszam do mojej "szkoły" :-)
Kochany lubczyku, jak otwierasz szkole to ja tez jestem twoja uczennica i prosze o pomoc! :)
Kupilam wczoraj wspaniale balsam octy ( z prawdziwego zdarzenia, bez sztucznych aromatow, prosto z beczki, 2€ za 100ml):
ocet malinowy, wisniowy i truskawkowy. Wysmienicie smakuja pur.
Chcialabym z nich "stworzyc" jakich super dressing do zielonych salat. Jaki olej i jakie ziola mam uzyc, zeby nie zabic ich wspanialego smaku?
Wczoraj zamieściłem przepis na skrzydełka drobiowe w ostrym rabarbarowym sosie, tak jak podają moi przyjaciele.
Przepis jest niestety "ciężki" bo nie wszędzie łatwo o skompletowanie składników. Jednak wykonany poprawnie, rzuca jedzących na kolana!
http://wielkiezarcie.com/przepis46680.html
Tak, masz rację, takie składniki jak olej chili, sezamowy, trawa cytrynowa czy syrop klonowy są dość drogie. Można je kupić, ale poważnie odchudzają kieszeń. Aktualnie nie mam w domu żadnego z powyższych.
Chyba jednak warto zakupić, bo przecież "pomysł na socystego kurcaka" nijak tego nie zastąpi :)
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Tak, masz rację, takie składniki jak olej chili, sezamowy, trawa cytrynowa czy
> syrop klonowy są dość drogie. Można je kupić, ale poważnie odchudzają kieszeń.
> Aktualnie nie mam w domu żadnego z powyższych.Chyba jednak warto zakupić, bo
> przecież "pomysł na socystego kurcaka" nijak tego nie zastąpi :)
Olej chili można zastąpić olejem słonecznikowym z posiekanym strączkiem chili.
Olej sezamowy olejem arachidowym.
Zamiast trawy cytrynowej - daj więcej imbiru, jak pisze w recepturze.
Syrop klonowy można oszukać miodem akacjowym.
Wprawdzie to już nie będzie to, ale wyważone zastosowanie składników może doprowadzić do fajnego rezultatu.
Mmmm, można, ale po co. Syrop klonowy jednak lubią dzieci z naleśnikami i owocami. A sezon na papryczki i rabarbar chyba idą średnio w parze :) Choć rzeczywiście masz rację co do oleju słonecznikowego i strączka chili.
Świeży imbir kocham niezmiennie, ale trawa cytrynowa kusi egzotyką i prawdopodobnie nie do końca da się pominąć :)
No cóż, u mnie w kuchni stoi zupa kalafiorowo-serowa, znak prymitywizmu kulinarnego i kryzysu ;P
O trawie pomarzę w trawie :) Kaszubskiej, nie cytrynowej. Żeby tylko błota nie było, bo pada i pada ostatnio. Już nawet czereśnie tracą smak, o truskawkach nie wspominając ;D
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
>...... Syrop klonowy jednak lubią dzieci z naleśnikami i
> owocami...
A dzieci bez naleśników i owoców to syropu klonowego nie lubią ?
Bahus
Właściwie szyk powinien być inny "owoce lubią dzieci z syropem klonowym i naleśnikami" ;P hehe, też połamaniec językowy, ale prawdziwszy
wyzej wymienione skladniki az tak bardzo nie odchudza kieszeni i nie potrzebuja erzacow, chyba ze te trawka cytrynowa uzyjemy raz do roku, a akurat zakupilismy za 10 zlotych trzy trawki, a trawki przechowuja sie nadzwyczaj dlugo, a i zamrozic mozemy i wyjac w razie inspiracji.Lubczyku, chyba dawno w Polsce Cie nie bylo, ja tez juz z prawie rok niobecna (a tak naprawde nieobecna przeszlo trzydziesci lat), ale olej sezamowy, jak zauwazylam, jest do dostania w kazdym supermarkecie, tudziez syrop klonowy.
A wszelkie wyobrazenia przeszly mi o niemozliwosciach, kiedy nabylam wedzona papryke w byle jakim supermarkecie polskim, a we Francji bardzo sie o nia staralam w roznych wykwintnych sklepach.
Padło nawet żartobliwe pytanie, czy zamiast trawy cytrynowej można żyć łąkowej
Dyć piszę wyraźnie, że zamiast tego można sypnąć nieco więcej imbiru!
A o trawę cytrynową należy pytać w azjatyckich sklepach a nie w supermarketach!
A te z supermarketu są złe?
Bo ja własnie mam z supermarketu. Raz widziałam w pęczkach, A ostatnio kupiłam na zafoliowanej tacce.
I juz przestańcie z tymi wielkimi kosztami bo 1, 58 to nie jest jakas oszałamiająca kwota ( mówię o złotówkach a nie o euro), za koperek ostatnio zapłaciłam 1,5
Jakie te polki głupie są i nie obyte......Mam cały słoj zasuszonej trawy cytrynowej. Ale oczywiści e Twoje potrawy nie są dostepne moje i pewnie każdej przeciętnej polki. A i supermarkety sa osiedlowymi sklepikami, gdzie poza pustymi półkami nie ma nic....Ale skoro w Polsce odwiedzasz tylko to cos na Widoku co chce byś supermerketem, no to wybacz....
bea, ja akurat sie nie umiem gniewac na nikogo, ale widze , ze pewni "uzytkownicy" cisza pomijaja. Nie martw sie, ja tez mialam trawke zasuszona (niewiele z niej zrobilam, ale moznaby, nie wiem, mysle, ze mozna).
Staram sie jak moge, co moge ku uciesze domownikow, ci ostatni , bywa, ze nichetnie ida w nieznane, ale probujemy coraz to nowe smaki, dla moich domownikow polska mizeria tez jest odlotem w nieznane.Szczegolnie po galicyjsku.
No to nie bac sie prosze jakiekolwiek dania. I probowac koniecznie.
Można wykorzystać zasuszona trawę cytrynową. Robiłam takie imbirowe "szaszłyki" z indyka, gdzie trawka służyła mi za patyczek.
Poza tym mozna trawkę potraktować gorącą parą i trochę zmięknie.
Czasem po prostu czytając niektóre wypowiedzi, mam wrażenie jakby chciano nam powiedziec,że my szaraczki mozemy sobie tylko pomarzyć o takim gotowaniu.....Potrawy podawane przez Tadeusza oczywiście moga wykonac tylko nieliczni, a czemuż to ja sie pytam? Przecież w kuchni sie tworzy a nie powiela poprawne wykonanie przepisu. A moze ja czegoś tu nie rozumiem?
W większości ingrediencje dostepne są na naszym rynku, a kupienie czegoś raz na czas nie jest znowu takim strasznym wydatkiem.
A moja cytrynowa trawa została kupiona w Londynie w sklepie w dzielnicy hinduskiej. Rany, nie wiedziałam na co tam patrzeć i podziwiać..... Musze znów zrobic zamówienie i uzupełnić sobie zapasy.
Czytając to menu...zastanawiam się czy przypadkiem Lubczyki nie mieszkają w jakiejś restauracji. (!?) (chcież nie, dania zbyt skromne i zbyt domowe)
Bahus
Użytkownik bahus napisał w wiadomości:
> Czytając to menu...zastanawiam się czy przypadkiem Lubczyki nie mieszkają w
> jakiejś restauracji. (!?) (chcież nie, dania zbyt skromne i zbyt
> domowe)Bahus
Bierz to jak bajki owczej babci, bo to było tak dawno, że nawet jeszcze przed kryzysem
Trawy cytrynowej w żaden sposób nie da się zastąpić trawą łąkową. Można albo z niej zrezygnować w potrawie, albo zrezygnować
z potrawy.
Ciekawe menu,dania przebogate,choćby w samej nazwie,weźmy zwykły filet z kurczaka lub kawałek wątróbki cielęcej,wzbogacając o kilka przypraw i już mamy danie nie z tej ziemi, szczególnie wymyślna nazwa dania daje dużo - zapiekane..,nadziewane pod skórką.., karmelizowane...,otoczone..pyszne..,zaprawione...itp słownictwo przenosi głodnego wędrowca w świat wspaniałej kuchni,że to,co dostanie na talerz będzie rewelacyjne,tak dobre,że trzeba się skusić,siedząc w fotelu z kartą menu,czytamy jakie to wspaniałości gotujesz, aż się zachciało to zjeść. Kilka dań przeniosę do siebie kuszące.....
Nam też któregoś dnia zachciało się "takiego"jedzenia. Znaleźliśmy niedaleko restaurację-pałacyk, w którym serwują wspaniałości dla podniebienia. Menu również bogate, w nazwach nie szczędzili. Porcje nie były duże,jak się spodziewaliśmy,ale były to maleńkie porcyjki na talerzu,główne danie i przystawki, woda w kielichach, ale jak rewelacyjne podane!!! W tak efektownym podaniu,w tak pięknym kilmacie dawno nie jedliśmy! Nazajutrz ciężko było wracać do zwykłego mielonego,ale...dzięki temu wyjściu zaczęłam inaczej sporządzać swoje dania, dodając coraz więcej niecodziennych przypraw,warzyw, no i oczywiście kwestia odpowiedniego podania...