Witam i zapraszam do dyskusji na naszej wysłużonej już kanapie ;)
Tu jest kawka, tu ciastaczka...umilą nam pogduszki:)
Zaciszna 3 zaprasza wszystkie mamy (i nie tylko)!
Jak zwykle piję kawkę z Wami, smakuje bardzo!!!
Niemiła pogoda u Ciebie, Abiola, oby się rozpogodziło, dobrze wyjść na spacerek, a u mnie jak najbardziej ładnie, ptaszki ćwierkają i w ogóle jest super.....
U mnie dzisiaj w domu rewolucja, przestawiamy meble, jak ja lubię takie zmiany!!!!
Życzę Wam pięknego dnia i jeszcze pewnie wpadnę na drugą kawkę, może jakieś ciacho????
Przesyłam uśmiech dla każdej, znalazłam w piłeczce mojego dziecka:
Cześć Wszystkim:-)) Ulla, od razu rażniej mi się zrobiło. Piłka zajefejna:-)) U nas też mokro, zimno , siedzimy w domku. Też mnie czeka prasowanie. Miłego dnia:-))
Witam Was. U mnie brzydka pogoda i pada deszcz od samego rana. Za chwilę idziemy po Moinke do przedszkola. dobrze, ze mam samochó to zapakuje wszystkich do auta i spokój.
Ja już zaczęłam wekend, ale o leniuchowaniu mogę zapomnieć. Muszę napisać projekt na alternatywne przedszkole i jak się uda, i projekt przejdzie to dzieciaki z mojej miejscowości, w tym i moja Pyza, będą miały możliwość chodzenia do przedszkola. Trzymajcie kciuki, żeby się udało
Łoł, napisz coś więcej o takim alternatywnym przedszkolu i projekcie na nie.
Opisz nieco nam swój projekt alternatywnego przedszkola.
Och, moderatora przeciez wszędzie pełno, prawda? Ale przyznam, że rzecz mnie mocno zaciekawiła!
mój projekt będzie brał udział w konkursie ogłoszonym w ramach działania 9.1.1. POKL Ponieważ w mojej gminie jest tylko jedno przedszkole a dzieci w wieku 3-5 lat prawie 500 a miejsc w przedszkolu tylko 100. Poza tym niektóre dzieci mają do przedszkola 15 km. Dlatego postanowiliśmy napisać projekt na utworzenie 3 takich alternatywnych przedszkoli tzw punktów przedszkolnych. Moje dziecko, podczas życzeń składanych przy okazji urodzin mówiło wszystkim, że nic nie chce, tylko iść do przedszkola. Zapotrzebowanie jest napradę ogromne
. Alternatywne przedszkola to pomysł minister Hall, wynik wieloletnich starań m.in. Fundacji Rozwoju Dzieci w ubiegłym roku była zmiana do ustawy o systemie oświaty i wyszło rozporządzenie dot warunków zakładania. Niby wszystko miało być prosto i łatwo ale jak zwykle rozbiło się o zaporę biurokracji. Generalnie pomysł jest fajny, dla samorządów dużo tańsza alternatywa przedszkola, każdy może założyć takie przedszkole i otrzymać dofinansowanie z gminy.
U mnie te przedszkola powstaną w szkołach, gdzie wygospodarowano pomieszczenia. Zajęcia będą trwały od 8 do 13,30 chyba. Nasz wkład własny to 1,5% wartości projektu - więc naprawdę malutko, resztę dołoży unia. Z tych pieniędzy wyposażymy przedszkola - przeznaczymy na to ok 35 tys. na każdy punkt, dla dzieci kupimy książki, zabawki itd opłacimy nauczycielkę. Dzieci będą miały kupione komplety kredek, farb, kartek i tych wszystkich cudów, które potrzeba. Dostaną też darmowy obiadek.Wymyśliłam sobie, że dobrze gdyby były zajęcia z rytmiki, logopedyczne i j.angielskiego. Uroczysty dzień dziecka i może wspólny dla wszystkich przedszkolaków bal karnawałowy. Może macie jakieś sugestie co warto w takim przedszkolu zrobić, co kupić. Każdy pomysł może pomóc wzbogacić projekt Zapraszam do dyskusji
to bardzo ciekawe. Jak coś ciekawego wymyślę to zarazapiszę. Pozdrawiam
Słuchaj, a próbowałaś szukać do pomocy przy tworzeniu tego projektu przedszkolanek, które akurat robią awans zawodowy? Dla nich publikowanie materiałów metodą tradycyjną, w Internecie, uczestniczenie w projektach unijnych to możliwośc wzbogacenia swojej teczki, w której gromadzą różnorakie dowody samokształcenia, aktywności zawodowej.
Projekt powstaje przy udziale dyrektorki z przedszkola i na bazie doświadczeń jakie miałam z Fundacją Elementarz i Fundacją Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego. Mój apel o pomysły dotyczył raczej wrażeń i pomysłów mam, które mają dzieci w przedszkolu. Co wg nich może być ważne i potrzebne. Wielu nauczycieli podpytywałam przez ostatnie tygodnie i próbuję pozbierać to jakoś do kupy. Mam nadzieję, że się uda przede mną kolejna zarwana noc. Niech tylko Pyziątko uśnie biorę się do pracy.
Peggy83 - ZIĘ, że założyłaś nowy wątek-bo na tamtym już mi się blokowało:(
Ewu-trzymam kciuki i wierzę, że się uda - dziecią przedszkola są potrzebne!! Nie wiem jak u Was, ale u mnie, żeby się dziecko dostało do przedszkola graniczy z cudem-wszędzie przepełnienie. Jest jedno prywatne-ale cena taka, że hoho!
Dla pocieszenia powiem, że u mnie też dziś było paskudnie-przechodziły burze śnieżne po których już nie ma śladu, bo wszystko od razu topniało i robiła się plucha wrrrrrrrrrrrr Okropność!!!!
Ja dla poprawy nastroju zabrałam małego do rodziców i trochę się rozerwaliśmy-tylko WŻ mi brakowało-bo tam chwilowo nie ma neta:(
A teraz już idę Kubę wykąpać i do spania a ja skończę oglądać Housa i też nyny...
Życzę dobrej nocki!!!
Aco to dzisiaj nikt nie pije kawki?Ja już kończe i lecę robić szarlotke.A coś mnie tak naszło.Jak dzisiaj z pogodą u Was?Nadal zima.Pozdrawiam
Cześć, ja właśnie siadłam z kawką:-)) Pyszniutka. Zaplanowałam dzisiaj z dzieciakami upieczenie murzynnka, ale jak przeczytałam o Twojej szarlotce, to może będę za zmianą planów:-)) Może machniemy sypaną wg. Wkn? U nas jest zimno, dziś rano było -2oC.
Cześć.U mnie szarlotka stoi już w piekarniku.Zrobiłam taką z kisielem-przepis z WŻ .Też czekam na tą pewną wiosne bo u mnie wszystko w przyśpieszonym tempie,żonkile powoli przekwitają a chce posadzić mieczyki i dalie.To moja wielka pasja na kolorowo-zielony dom.U mnie dzisiaj było rano 6 na plusie
Witajcie.
I ja wpadłam na zaciszną. Tym razem z herbatką. Małej włączyłam Teletubisie, więc przez pół godziny mogę ponadrabiać WŻ-owe zaległości.
Ewu, świetny pomysł z tym przedszkolem. I u nas by się przydało coś takiego. Pomimo, że miasto jest duże, to przedszkoli jest zdecydowanie za mało. Martyna ma znikome szanse, na dostanie się do któregoś z nich... Może do przyszłego roku coś się zmieni...
Mariola, narobiłaś mi ogromnej ochoty na szarlotkę sypaną Wkn. Cudowne ciasto. No ale mam dziś w planach takie kombinowane rafaello dla mojej mamy, więc szarlotka później.
U nas dziś także nastąpił nawrót zimy... Niestety. Nie wiem jak Wy, ale ja z utęsknieniem czekam na wiosnę...
ja też na chwilkę wpadłam w przerwie pomiędzy czytaniem dokumentów o kwalifikowalności wydatków brrrrr a spacerkiem z Pyzą. U mnie słonko świeci, nawet ciepło. Hiacynty i tulipany zaczęły się pokazywać z ziemi, chyba wiosna już blisko. Pozdrawiam
Witajcie!!! I ja wpadłam na popołudniową kawkę. Dopiero teraz bo z rana latałam z Kubą po lekarzach i na prześwietlenie nosa-wczoraj zaliczył bliskie spotkanie z dywanem i do dziś się skarżył na ból nosa:( Byłam u pediatry, potem rendgen i jeszcze chciałam do laryngologa-ale, no cóż-na fundusz można się zapisać dopiero na koniec kwietnia-istna kpina!!! Może we wtorek się załapiemy-jak pan doktor będzie w dobrym nastroju. Chyba, że dziś na opisie z rtg będzie coś niepokojącego to będę szukała jakiegoś prywatnie, żeby tego nie zostawiać na weekend. Ach te nasze kochane dzieciaczki... ciągle coś nowego!
Teraz jesteśmy już po obiadku i wybieramy się na spacer-trochę chłodno, ale niech się hartuje;)
Pozdrawia Was wszystkie i zostawiam ciasteczka-częstujcie się!!!!
U nas do larynkgologa nie ma problemu. Owszem kolejka jest ale rano dzwonię i sie rejestruję. Potem przychodze i czekam w kolejce bo jest wg kolejności przyjścia a nie rejestracji.
No to całkiem dobrze- u nas koniec kwietnia to jest pierwsza z możliwych dat- w innych przychodniach nawet później:((
Dzień dobry wszystkim!!! A co to-nikogo tu jeszcze dziś nie było?? No cóż- to ja już parzę kawusię. Mam narazie chwilkę czasu więc musiałam tu zaglądnąć-inaczej dzień byłby stracony:)
Obiadek pomalutku się gotuje, potem mamy pogrzeb i na koniec dnia jeszcze jedziemy przywitać dzidziusia do znajomych. Także pewnie niebardzo będę miała czas, żeby tu jeszcze dzisiaj zaglądnąć.
Wczoraj zupełnie zapomniałam dopisać, że na szczęście nosek Kubusia cały i na zdjęciu wszystko ładnie wygląda.
Kawusia gotowa-pijcie ze smakiem. Zostawiam też ciasteczka. SMACZNEGO!!
Spokojnego dnia, dużo zdrówka i słoneczka
Witam serdecznie, ja się zaplątałąm w kablach po przestawianiu mebli i była przymusowa przerwa w kontaktach ze światem, ale już jestem.....
Anboku, dziękuję za ciasteczka i kawusię, chętnie wypiję!!!
U nas ślicznie na dworze, ponad 10 stopni, wygoniłam brygadę na dwór, a sama... już wiecie co robię, a miałam sprzątać.....
Mięsko mam z wczoraj, tylko ziemniaczki i surówkę zrobić, ciacho w piekarniku......
Dominisia coś katarek złapała, marudna, ojojoj,
Życzę miłego dnia !!!!!!!!!
witam słonecznie.Anaboku dzikuje za ciasteczka z kawki zrezygnuje bo usnełabym po niej-wypije herbatke.
Mam chwilke czasu przed chwilą Iza przyjechała ze szkoły-wiem,wiem sobota ale niestety posłałam ją do weekendowej szkoły polskiej bo chcę aby znała ojczysty język.
Kapustke na gołąbki zaraz wrzuce do wody i za 2 godz. będzie pyszny obiadek a i na jutro coś zostanie.Tak nie lubię gotować w weekendy-szkoda czasu.A potem zobacze może pogoda dopisze-nie będzie padało to mieczyki posadze.
Życzę miłego i słonecznego weekendu.Do usłuszenia
Witajcie kobitki w tą mroźną noc!! Ja niedawno wróciłam do domu, położyłam moich panów spać a sama buch do kompa:)
Kuba umęczony zasnął niczym przyłożył łebecek do podusi a mąż po pępkowym- no cóż chyba jeszcze szybciej niż Kuba;)))
Abiola-coś to kino na rzeczy-my idziemy jutro, na film o Popiełuszce. Coprawda jak zobaczyłam, że go Kupicha reklamuje to mi się odniechciało no ale...
Teraz mam ochotę znowu obejrzeć film "P.S. Kocham Cię" ale nie wiem czy nie zasnę bo i mi powieki zaczynają opadać.
Dobrej nocki życzę i do jutra!! I wzajemnie pięknej pogody życzę!
Cześć Mamuśki!
Ja po zalatanym weekendzie usiłuję doprowadzić nasze mieszkanko do jako- takiego porządku. Martyna przez cały weekend była pod opieką babci i nieźle sobie poszlały.
My natomiast byliśmy na imprezie przedweselnej u naszych przyjaciół. Dobre wytrawne wino, smaczne jedzonko... I karaoke. Tak się wyśpiewałam, że gardło mi siadło. Tyna dziwnie na mnie patrzy, gdy próbuję jej coś powiedzieć.
Abiola, jaką kremówkę robiłaś? Może i ja się pokuszę? Jak pogoda u Ciebie nie bardzo ( u mnie też), to może weźmy się za to prasowanie i będzie z głowy? Mi też nazbierało się już trochę szmatek, których nie da się "wyprasować" ręką...
Mniam, pychotka!!!
U mnie już poprasowane, a order zrobiłabym Ci sama, gdybym tylko miała ku temu jakiekolwiek zdolności
Aż się boję pomyśleć, co będzie się działo na tym weselu... To bardzo nam bliscy ludzie i ważni dla naszego związku. Dzięki nim poznaliśmy się i Tworzymy fajną rodzinkę. Ona jest moją przyjaciółką z liceum, a on przyjacielem męża od piaskownicy praktycznie. Uśmiech mi się skrada na twarz, jak o tym myślę...
A co do śpiewów... Mój mąż twierdził, że zanadto się wkręciłyśmy. Ha, ha... I nigdy nie zapomnę moich góralskich śpiewów, na pewnym góralskim weselu...
Witajcie!
Muszę się pochwalić, że u nas wczoraj była cudna pogoda, każdą wolną chwilę spędziłam na polku z Izą. Powypinałam się trochę do słońca ;) No tak przyjemnie grzało... a dzisiaj znowu deszcz, zimno...brrr, na myśl o spacerze mam ochotę natychmiast zagrzebać się w poduchy i nie wychodzić do wieczora!
Poza tym zaczęłam wreszcie na serio dietę, wypróbuję Montignaca. Zero słodyczy, gorzka herbata...po posiłku bez węglowodanów czuję sie jak zombi..ręce mi się trzęsą, głowa boli...ale cóż, musze jakoś pozbyć się tego brzuszka! Może wytrwam, ale na święta to sobie chyba usta zasznuruję...albo zrobię małe ustępstwa, hihi!
No pędzę, trzeba obiad skończyć, nakarmić dziecię i mężowatego ;) A potem spacerek...brrrr...no trudno, trzeba sie przemóc.
Ale mam ochotę na duuuużą porcję ciacha z kremem...AAAAAA!!!
Cześc Wszystkim,
wczoraj wróciłam tak zmeczona, ze nie miałam siły i nastroju by właczyć laptopa, nawet leżąc już w łózku. Martwię się strasznie, moja Babcia miała wylew. Dowiedziałm się będąc na zajęciach. Ta odlegośc, od domu rodzinnego, jest w takich sytuacjach dla mnie dobijająca!!! Niby jestem w stałym kontakcie z najbliższymi. ale to nie to samo, jak bym tam była.
Mariola, życzę Twojej babci zdrowia! Trzymaj się kochana. Pomodlę się za Was tak, jak umiem...
Trzymam kciuki za babcię. Wiem jak to jest, też miałam babcie w szpitalu i zero możliwości jej odwiedzenia. Badź dobrej mysli! Przesyłam moc pozytywnych fluidow!
Mariolka trzymaj sie Perełko. Na pewno wszystko będzie dobrze, innej opcji nie ma . Jutro do Ciebie zadzwonie. Buziaki
Kasiu, trzymam kciuki. Ja też już od jakiegoś czasu przymierzam się do diety i tak sobie pomyślałam: może od dziś? Hmmm. Tylko te kremówki Abioli mnie męczą
Co do spacerów, to muszę kupić wózek Do tej pory trzymaliśmy nasz w samochodzie (mąż jeździł samochodem służbowym. Teraz firma sprzedała samochody służbowe i pracownicy jeżdżą swoimi. Są i plusy (serwis i darmowe paliwo), ale dla mnie i dla małej to tragedia. W piątek wnosiłam wózek i małą na górę. Strasznie!!! No i nie da się ukryć, że przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze miałam autko do dyspozycji... A więc muszę kupić wózek. Najlepiej kilogramowy i za 10 zł...
Wiesz co Kasiu, chyba jednak skuszę się na kremówki...
Prawie 19 m-cy. Chyba skuszę się na taką typową parasolkę, tak, żebyśmy spokojnie mogły dotrzeć do parku. A na dalsze wycieczki będziemy targać nasz stary wózek. Właśnie jestem w trakcie wertowania ofert na allegro. Chociaż powinnam sprzątać
...też powinnam sprzatać, hi,hi...
Haniu, u nas działa fajny komis dziecięcy, można za małe pieniądze kupić dobre wózki, w ogóle wszystko dla dziecka, niektóre rzeczy w bardzo dobrym stanie. Takie spacerówki są w granicach 100-150 zł, Widzę,że ludzie korzystają z tego rodzaju sprzedaży i kupna, oddają, co już niepotrzebne za grosze, a inni są chętni na kupno...Fajne są też hurtownie dziecięce, tam równiez dużo taniej można kupić, no i widzisz daną rzecz "na żywo". Udanych zakupów!!!!pozdrawiam!!!!!!!
Mąż specjalnie dla mnie kupił małe auto 6 lat temu z 1991 roku bym miała do dyspozycji jak on pojedzie gdzieś drugim. Auto miomo wieku nie pali za dużo i prawie się nie psuje.
Wrrr, kremówka...a ja jabłko wcinam! A na obiad makaron z warzywami, zero tłuszczu...nie wiem, chyba długo nie pociągnę.
Haniu, my też kupiliśmy używany wózek, znaleźliśmy ogłoszenie w anonsach, jeden był do niczego, strasznie zużyty, ale za drugim razem trafiliśmy prawie nówkę, mało używany, wystarczyło wyprać i służył nam że hooohooo! Teraz mała już nie chce jeździć, rzadko da się ją namówić...Widzę Martynka jest bardziej cierpliwa i spokojna, nasza wiercipiętka nie usiedzi na miejscu zbyt długo.
Cześć!!! Jestem po spacerku, słoneczko przygrzewa, ponad 10 stopni, aż miło..........
Mariola, życzę zdrówka dla Babci, będzie dobrze!!!
Kasiu, wytrwania w dietce i dobrej pogody, oby spacerki były udane!!
Pyszna kremówka, robiłam ją kilka tygodni temu, potwierdzam, że posiada właściwości znikające!!!!!
Muszę zrobić sobie kawkę, bo usycham...a jutro idę na imieniny do Taty, chcę zrobić tort chałwowy, bo uwielbia chałwę...
Ta moja starsza córcia teraz taka bidulka, w ciągu 2 dni wypadły jej trzy zęby!!! Jednej rosną zęby, drugiej wypadają!!! Szook!!
Pozdrawiam Was serdecznie!!!!!!
Ula, czyli bilans zębowy w rodzinie utrzymany ;)
AAAA! Chałwa...nie, dziewczyny, proszę...litości, ja tu katusze przeżywam, zaraz miskę na ślinę podstawię!
Oj, pamiętam, jak mi zęby wypadały, jednego z bułką zjadłam
Niech się dziewczyny trzymają :)
Pozdrawiam serdecznie!
witam i wspolczuje corusi pewnie boli mojemu hubertowi w sobote wyrwali 6 i je tylko papki . nazeka tez ze boli ale tak to jest zeby rosna boli wypadaja tez boli.
Nigdy nie robiłam na parze ale słyszałam, ze pirsi z kurczaka też tak mozna robić. Jak wpiszesz w google: na parze to powinnaś znaleźć jakieś przepisy.
Abiolu, pomęcz Reginę Florczak, ona swego czasu rozsyłała przepisy na parowar. Gdzieś tu jest wątek na forum. Też podałam mojego maila, ale się spóźniłam, Regina już nie zaglądała do watku.
Też mam ochote kupić coś takiego, tylko jak narazie mam inne wydatki...:(
Witam wszystkich!!
Abiola jak skończyłaś u siebie prasowanie i jesteś w rozpędzie to może wpadniesz do mnie?? Już 3 prania nie wyprasowane leżą i czekają na moją wenę:)
Mariola ja również trzymam kciuki za Twoją babcię-nie martw się-napewno wszystko będzie dobrze!!!
Peggy widzę, że pogoda u nas jednakow-no ale w końcu Jasło od Rzeszowa nie tak daleko:) Dzisiaj było paskudnie! A ja stałam mojej szefowej w kolejce do lekarza prawie 2 godz. Pod gołym niebem. Potem przez godzinę nie mogłam się rozgrzać!!
A teraz idę do koleżanki-wypijemy po redsiku i napewno będzie ciepło:) Muszę się Wam nieskromnie przyznać, że dziś przybyło mi jednej wiosny i miałyśmy planowane na dziś wypad z koleżanką do knajpki, ale mój mąż dzisiaj musiał iść do pracy a jej mąż pojechał w czwartek do Szwecji i plany się posypały. Ja z jednym dzieckiem ona z dwójką-nie bardzo wypada w takim towarzystwie na browara do knajpki wyskoczyć:) Dobra to zmykam i wypiję też za Wasze zdrowie:))
Pozdrawiam!!
Sto lat, sto lat!!! Wszystkiego najlepszego, zdrówka, szczęscia, pomyśloności, spełnienia marzeń i czego jeszcze sama sobie życzysz!
Oj, wypij i moje zdrowie! Ale smaka narobiłaś! ...ech!
No to miłego świętowania!!!
To wszystkiego najlepszego!!!!!!!!! Zdrówka, szczęścia , pomyślności, niech radość zawsze u Ciebie gości!
, rok temu ....) Pozdrawiam serdecznie!
Och dziewczynki- bardzo DZIĘUJĘ!!! Jestem już w domciu, Kubuś smacznie śpi a ja nie mogłabym zasnąć nie zaglądając tutaj. Zdrowie Wasze wypite-big łyk Redsika. No cóż- tym razem musiało się skończyć na jednym piwku, bo w końcu zostałam sama z dzieckiem w domu to więcej się boję, bo gdyby nie daj Boże coś się Kubie w tym czasie stało to jeszcze by ze mnie patologię zrobili-takie czasy.
Torcika sama sobie nie piekłam ale za to częstujcie się wafelkiem orzechowym-tak na szybko zrobiłam:)
Dobrej nocki życzę!!
Anaboku trochę spóżnione ale szczere życzenia Dużo zdrowia i uśmiechów oraz spełnienia wszystkich marzeń życzę ja.Grazka2211.Pije właśnie herbatke i poczęstowałam się wafelkiem-pyszniutki.Dzisiaj u mnie wielkie święto Dzień Patryka Irlandia świętuje a my razem z nimi chodziaż najfajniejsza jest parada-taka kolorowa i wesoła.
Anboku, co prawda trochę za późno ale szczerze: STO LAT!!!!!!!!!!!!! Spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiegonaj naj!!!
Cześć,
dziękuję Wam Wszystkim za wsparcie:-)) Stan mojej Babci na szczęście poprawia się. Jest mi troszkę lżej. Jeszce raz dziękuję.
Dzisiaj, za oknem, mokro i ponuro. Mamy mały zonk, bo dziś rozstawia się cyrk. Z przekonania, do cyrku z dziećmi chodzimy tylko takiego, gdzie nie ma tresury zwierząt, a w tym niestety występują zwierzęta, co go dyskwalifikuje, ale dyrekcja przedszkola, wpuściła do sal na zajęcia, jakiegoś pana, który rozdał dzieciom "darmowe" bilety i natrajlował dzieciakom, no i Młody chce pójść. Nie mamy nastroju, na wizytę w cyrku (jakimkolwiek). Wkurza nas takie załatwienie sprawy. Musimy mu jakoś zorganizować, to dzisiejsze popołudnie bo do tego cyrku, nie pójdziemy napewno.
Witam!
Ojjj, ja mam ochotę nie tylko czekoladę ale i cały tort wsunąć...dzisiaj ide do Urzędu Pracy...trzecie podejście...grrrwrrrgrrr.
Aż mi sie w żółądku prewraca, znowu trzy godziny w kolejce, ciekawe, czy tym razem już będę miała wswzystkie papiery.
Też już mam uczulenie na urzędy, zaraz jakiejś wysypki chyba dostanę! Ech, dałabym sobie spokój z tym urzędem, ale liczę na szkolenia, kursy, któe organizują, może będzie coś dla mnie i podniosę nieco moje marne kwalifikacje. Na to głownie liczę.
No to pozdrawiam serdecznie wszystkie mamuśki!
Cześć!!
Chyba każda z nas urzędy to by omijała z daleka, jakby nie trzeba było! Życzę Wam krótkich kolejek,udanych relacji,co by wszystko załatwić pozytywnie!!!!!!!!! Powodzenia!
Torcik chałwowy zrobiony, córcia pomogła udekorować, ile było zabawy przy tym, o rety!!!
Pogoda u nas kiepska na spacer, może później???!!
Idę parzyć kawkę, a jak tam u Was dziewczyny, co słychać??
Witam.Ja też nie lubię chodzić po urzędach ale czasami trzeba.Może nie mieszkam czasowo w Polsce ale tutaj to chyba więcej biurokracji niż u nas w kraju.Pogode całe szczęście mam już wiosenną a za oknem roślinność obudziła się do życia.Pozdrawiam
U mnie jest nie fajnie. Dzieci mam chore. Okropnie kaszlą. Od wczoraj są na antybiotykach. Już druga noc słabo przespana.
As, zdrówka życzę, niech dzieciaczki zdrowieją, bo słoneczko zagląda!!!!
Witajcie mamusie,
Pogoda u nas niespecjalna. Deszcz sobie pada. Potuptałyśmy tylko na chwilę do sklepu i z miłą chęcią wróciłyśmy do domu...
Ula, a może pochwalisz się torcikiem hałwowym? Hm?
Mariola, cieszę się, że babcia czuje się lepiej. W takich wypadkach odległość jest tragedią. Wiem co czujesz... Jestem z Wami.
Kasiu, urzędy to zawsze koszmar, ale trzymałaby mnie ta perspektywa kursów. Sama bym chciała... Obiecałam sobie, że od września pójdę do szkoły... Bo z pracą to na razie cisza a i mój luby zaczął coś przebąkiwać, ze jak mam iść w czasach kryzysu do byle jakiej pracy, to może jednak dzidziuś... Serduszko mi się raduje, ale na razie musimy sprawdzić, czy mężowi uda się "przebranżowić"... Zazdroszczę Ci, że Iza już nie chce jeździć w wózku. Martyna w parku też biega jak szalona, ale na ulicy czuje się niepewnie... Chyba przerażają ją te samochody, hałas... Od razu chce na ręce. A lekka nie jest. Jak była maleńka, to często nosiłam ją w chuście, ale teraz mój kręgosłup szybko by wysiadł. Cały nasz ból polega na tym, ze do najbliższego czystego, schludnego i ładnego parku (bez zwierzęcych fekalii w piaskownicy) mamy 15 minut na piechotę (wyspa słodowa i okolice katedry - jeśli ktoś był we Wrocławiu, wie o co chodzi; przepiękne zacisze w sercu miasta) . To niby nie dużo, ale z kluską na ręku, jej zabawkami do piasku, piciem i przekąskami... BRRRR.
Napaliłam się na dwa wózki:
Pierwszy to Quinny Zapp, tyle, że jakoś z wagą kłamią. Wszędzie sprzeczne informacje. Plusem jest torba do noszenia wózka i wymiary po złożeniu.
Drugi mój typ to Maclaren Volo. Mega lekki.
Wiem, że w żadnym siedzenie nie rozkłada się do spania, ale to nie jest konieczne. Na dłuższe wojaże mamy nasz niezawodny super-wózek. No i musi być używany. Zapp odpada, bo nawet używany jest drogi, a Maclarena używanego nie znalazłam. Więc nadal jestem w kropce.
Wczoraj w tesco pokazałam mężowi zwykłą parasolkę (huggle buggle, czy jakoś tak). Ja byłabym z niej zadowolona. Chodzi tylko o to, żeby dojechać do piaskownicy. No ale mój mąż powiedział (cytuję): "Moja księżniczka nie będzie jeździć takim g..." Trochę się o to pożarliśmy. Zwariował już kompletnie, chociaż zawsze zarzekał się, ze nie będzie szalał w ten sposób... Masakra z tymi facetami!!!
Witaj Haneczka!!!
Zaglądnij do galerii na forum, tam wstawiłam zdjątko, a przepis dam na dniach.....Po południu jedziemy całą brygadą do Rodziców na kawkę....
Oj, powodzenia z kupnem wózka, a z facetami to tak jest, przecież Ty będziesz częściej używać ten wózek, prawda, a nie on, mam nadzieję, że dojdzie do kompromisu i kupicie fajny,dobry pojazd"!!!
Pozdrawiam!!! Wrocław też pozdrawiam!
Wiesz co Abiola, już sama nie wiem... Masz rację, popiszę trochę do tych, którzy kupili wózeczki. To świetny pomysł. No i pojeżdżę po sklepach, powkładam kluskę do wózków, poskładam i ponoszę wózki... Jak ja bym chciała mieć windę!!!
Haniu, no to do dzieła! Ale Martynka by się ucieszyła z rodzeństwa!
Jak pracy nie znajdę, to też chyba to rozwiązanie wybiore, bo czas ucieka...nie chciałabym zbyt dużej różnicy wiekowej między dziećmi...chociaż nigdy nie wiadomo jak to życie się potoczy...
No mam nadzieję, że coś wyszukasz - jeśli chodzi o te wózki. Hihi, fajnego masz męża! "Moja księżniczka..." jak to brzmi! Tatuś dumny z córy, dobrze, że tak o nią dba!
Oj, moja Iza nie chce jeździć, ale to nie znaczy że nie chce na rączki, ojjj, zmęczy się troszkę i całą drogę powrotną ją muszę tachać do domu, ręce odpadają!
Mam nadzije, że w końcu trafisz na jakiś fajny wózeczek:)
Pozdrawiam cieplutko!!!
Witam wszystkich, ja po raz pierwszy w nowym wątku. Nadal na pudłach siedzimy i na meble i szafy czekamy ale jakoś już pomału to wszystko idzie do przodu. Najważniejsze że kuchenka podłączona i lodówka. I dzieciaki mają pokoje na tip-top więc mają się gdzie bawić. Ja tylko latam po domu i szukam kążdemu co mu potrzeba.
Przybył nam nowy domownik - świnka morska. Córka prosiła o psa, pisałam o tym kiedyś, ale doszliśmy z mężem do wniosku, że nie da rady. Więc postanowiliśmy ją jakoś inaczej uszczęśliwić i kupiliśmy świnkę. I to był strzał w dziesiątkę. Miłość od pierwszego wejrzenia, Basia jest zachwycona i szczęśliwa, a to przecież najważniejsze.
No a ja dzisiaj wybieram się do mojej pani doktor od babskich spraw i już mam cykora. Nie lubię tych wizyt, chociaż panią doktor bardzo lubię ale wiecie kobitki o czym mówię. Już mnie brzuch od rana z nerwów boli. A teraz już uciekam, kładę spać Huberta i biorę się za pracę bo mi się uzbierało. Pa
Monami czuję, że spod Twojego przeprowadzkowego zmęczenia przedziera się ogromne szczęście I ja cieszę się z Tobą!
Gratulacje z powodu nowego - świnkowego domownika!!! Wyobrażam sobie jak bardzo cieszyła się Basia
A co do stresu przed lekarzem, to wiem o co Ci chodzi. Zawsze to mam
Monami, nie ma to jak być na swoim, ciesze się razem z Tobą!
A jak dzieci są szczęsliwe, to już w ogóle raj!!!! Czasami patrzę z boku, jak mało trzeba dziecion,by były szczęsliwe!!
Nie zazdroszczę wizyty lekarskiej!!!
Powodzenia we wszystkim!!pozdrawiam
My też kupiliśmy starszej córci rower, bo w tamtym ciągała nogi po ziemi, były juz pierwsze przejażdżki!! Monisia szczęśliwa!!!!
Monami cieszę się razem z Tobą z nowego gniazdka:-)) Pamiętam moje pierwsze dni tym mieszkaniu i ...mieście, teraz się śmieję, ale to wyglądało tak, ze pierwszy tydzień ryczałm, bo np. nie wiedziałam gdzie mam mięsny, hihi. Teraz nie zamieiła bym się za nic w świecie, mąż się nabija czasmi i pyta czy wracamy na Żabiankę(mieszanie jeszce mamy), odpowiadam tylko spojrzeniem:-))
Synek urabia nas na rybkę i w wolnej chwili wybierzemy sie po nią. Chciałabym miec kota, ale trochę boję się, ze jak wróce do pracy, to mi się kocina zanudzi albo zdemoluje mieszkani:-))
Mariola, nie obawiaj się, że kot będzie cierpiał z powodu samotności. Te zwierzęta wręcz ją kochają. Nasza kotka jest u nas już 3 rok i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Fantastycznie przyjęła Martynę, bez problemu możemy ją zostawić w domu samą nawet na 3 dni (zostawiając odpowiedni zapas wody i pokarmu). Gdy chce się wyjechać na dłużej, wystarczy, że ktoś zaprzyjaźniony (ideałem jest sąsiadka), zajrzy do kota np. raz dziennie, nałoży pokarm, napoi, sprzątnie kuwetę i pomizia za uchem...
Najwięcej rabanu robi mały kociak. Psoty, figle, zabawa. No i koty niestety łażą po meblach. Ideałem są podobno kocury, gdyż po sterylizacji stają się wierne i są wzorem cnót. Tyle, że co kot, to charakter. Posiadanie kota, ma jeszcze dodatkowy plus: nie ma w domu żadnego robactwa.
A oto nasza Lichi, zwana Śliwką
Tolla sliczny ten kotek, jakoś pozytywnie mnie natchnełaś:-)) ale widze, już kolejny dylemat, ja uwielbiam brytyjczyki, a mój mąz mainkuny (nie wiem zy dobrze napisałam). Musimy to jeszce przemysleć i przegadać.
Znajoma ma brytyjczyka, a ciotka meinkuna (czy jakoś tak ). Ten pierwszy jest kotem domowym, drugi kotem wychodzącym. Oba są piękne!!! Przed ewentualną decyzją podpytajcie hodowców o charakter danej rasy. To dość ważne przy kocie domowym.
A mój został znaleziony przy śmietniku i wyrosło z niego takie kudłate coś, nieco podobne do persa. Podobno persy są agresywne... No cóż. Nasz agresywny jest tylko w stosunku do własnej miski (uwielbia jeść). No i taki trochę jest ciapowaty. Czasami nie trafi wskakując na kanapę, czasami skądś spadnie... Taki już jego (a właściwie jej) urok...
Monami9 - ale Ci fajnie, własne gniazdko! My narazie w wynajmowanym:( i przez ten kryzys pewnie znowu wszystko się odciągnie Mój synuś też zażyczył sobie pieska, potem przemyślał, że mógłby mu pogryźć zabawki i stwierdził, ż lepszy będzie chomik:):) ale też jest alergikiem i narazie wszelakie zwierzątka odpadają.
Jeszcze raz dziękuję za życzenia!!!
Pogoda u nas beznadziejna-rano ładnie, słoneczko się próbowało przebić więc powiesiłam pranie na balkonie. Poszłam z Kubą na zajęcia do MDK-u a tu chlust-deszcz. Pranie zalane, my w deszczu wracaliśmy do domu,bo mąż w pracy(auto razem z nim) i nie miał kto po nas przyjechać. Ojjjjjjjj bezsensu. Muszę zrobić sobie herbatke z cytrynką i się rozgrzać.
Pozdrawiam!!
Anboku, uśmiech!!! Wiosna wkrótce zadomowi się u nas na dobre (tak to sobie tłumaczę) A i kryzys kiedyś minie! Ja też na to liczę, bo nam z kolei przydałoby się większe mieszkanko, bo marzenia o domku... Ach marzenia. Ale warto marzyć i śnić...
Tolla przynajmniej w marzeniach nasz świat jest piękny:) I warto je mieć, żeby do czegoś dążyć! Mój wymarzony domek mieści się blisko lasu(żeby daleko nie chodzić na grzybki), niekoniecznie blisko ludzi i najlepiej z ładnymi widoczkami
Oby nasze marzenia się spełniały...
Haniu, jak widać tu ewidentnie, wile marzen się spełniło naszym mamusiom. Mi to daje nadzieję...masz rację, warto marzyć, bo marzenia się spełniają - i tego się trzymajmy :)))
Monami, ciszę się razem z Toba i trzymam kciuki, cobyście nie zginęli w tych wszystkich pudłach, hihi.
Nowy mieszkanie, więcej miejsca - no to pewnie, że można nowego domownika zaprosić pod dach :)
Takie małe stworzonko, a tyle radości!
Trzymajcie sie! To kiedy wpadamy z mamuśkami na parapetówe?
Byłam w PUPie.
A wiadomo jak się człowiek czuje po wyjściu z PUPy...do d...
To tyle odnośnie mojej wizyty w Powiatowym Urzędzie Pracy. Ale...przynajmniej miałam okazję posiedzieć sobie spokojnie przez dwie godziny, nic nie robiąc...dobre i to. No i w końcu się załapałam na to bezrobocie. Teraz tylko poszukam jakiś fajny kurs, o ile są jeszcze miejsca...jeden kurs na rok mi przysługuje...po byku, no ale mogło być nic, więc trzeba brać co dają.
A teraz padam na nosek! Jak dobrze, zaraz sobie wskocze pod kołderkę...oj, jak ja to lubię!
Słodkich snów życzę mamusiom i pociechom!
Jak zrobisz kurs i będziesz chciała jakis inny to przemelduj się na czas określony do innego powaitu gdzie jest inny pup i inny kurs. Druga sprawa. Wcale nie jest powiedziane, że możesz tylko jesden kurs w roku. Liczy sie tu nie ilość ale wartość tego kursu. O ile się nie mylę to chyba 4 najniższe wynagrodznia może pup refundować. Mój mąz jak był na bezrobociu to zrobił 3 kursy, chyba w 2 lata ale każdy w innym użędzie pracy.
Dzięki, As, nie wiedzialam, że liczy sie wartość kursu. Ale to przemeldowanie chyba raczej nie wchodzi w rachube, nie mam nikogo, kto by mnie zameldował poza moim powiatem.
W dzień znowu nie było ciekawie. Paweł okropnie kaszlał. Ma temperturę i wieczorem zwymiotował. Boję się nocy.
Oj, moja niunia też przy temperaturze wymiotuje....bidulek. Trzymajcie się kochani, mam nadzieję, że dzisiaj już jest nieco lepiej!
Abiola niezły sprzęcik:) Może się zabiorę z Tobą Co do pogody doskonale Cię rozumię-u mnie dokładnie tak samo-halny i słoneczko. I reakcję organizmu na taką pogodę też mamy identyczną-głowa mi pęka.
W tak "wspaniałą" pogodę polatałam dziś z synkiem po okolicznych przedszkolach, żego go gdzieś zapisać-zobaczymy czy się uda i gdzieś się załapie. Nie wiem jak u Was ale u mnie, żeby się dziecko dostało do przedszkola graniczy z cudem-wszędzie przepełnienie.
Może jednak się wcześniej uda i będę siedziała na chorobowym w drugiej ciąży i wcale nie będzie musiał chodzić do przedszkola... Z drugiej strony pewnie byłoby lepiej, żeby jednak chodził-zawsze to inaczej między dzieciakami. teraz ma tylko 2 razy w tygodniu po 2godz. a to jednak trochę mało.
Pozdrawiam!!
Ja do latania preferuję odkurzacze... trzeba iść z duchem czasu, hihi!
Dziewczyny, ale macie wyobraźnię!!!! a propo -ostatnio widziałam odkurzacze bezprzewodowe, ja wybieram taki model i też frunę!!!!!
Abiola, ty to masz łeb, no pewnie, że przy połóweczce to lepiej wybrac mniej skomplikowany sprzęt!
Zależy jeszcze czy ta półóweczka jest w buteleczce, czy już w główeczce...
Tak sie swojsko poczułam...jak na studiach ;)))
Witam, ale dzisiaj a właściwie od wczoraj mam nerwa. Wyobraźcie sobie że od 3 tygodni czekam na meble do sypialni (śpimy na pompowanym materacu z najmłodszym synkiem) z ogromną szafą gdzie już bym część rzeczy pochowała. Pani wczoraj dzwoni że meble są, proszę przyjechać. To mąż pojechał, za meble zapłacił a pani..... kazała czekać jeszcze tydzień bo dopiero wtedy będą mogli przywieź meble i złożyć. No wściekłam się bo już myślałam że chociaż trochę rzeczy posprzątam. No i bedziesz zdrowy człowieku???
Co do mieszkania, to nie do końca jesteśmy na swoim, bo to też wynajmowane, niestety ceny u nas za metr od 3000 w górę, ale jestem szczęśliwa bo metraż jak dla mnie ogromny (90 m), do szkoły blisko i okolica niedaleko lasu. Więc cieszę sie tym nowym domkiem prawie jak własnym.
Piszecie o kotkach, u nas też córcia prosiła że jak nie pies to kotek, ale mój mąż jest nieubłagany, że kota absolutnie, bo pobrudzi albo meble zniszczy. Więc jest świnka, a i tak ogrom szczęścia. Ale co do kota to czy któraś się orientuje bardziej jakiej rasy byłby taki spokojniejszy kotek? Bo może kiedyś sie uda go przekonać.
A i jeszcze o Urzędzie Pracy. I ja mam niemiłe wspomnienia, chociaż z innej strony. Kilka lat temu pisałam do naszej lokalnej gazety takie różne artykuliki i właśnie opisałam autentyczną sytuacje z UP jak to sie traktuje petenta. Tyuł dałam "Korytarz gniewu w PUP-ie" (fajnie sie kojarzy nie) i sie skończyło na telefonie do mnie od dyrektora PUP. Chciał żebym przepraszała jego pracownice, a ja że nie będę nikogo przepraszała bo to co napisałam jest prawdą, że brzydko się odnoszą do ludzi i nie tylko ja tak sądzę ale rozmawiałam z wieloma osobami i na tej podstawie napisałam mój artykuł. No i więcej nie zadzwonił. Potem też przestałam dla nich pisać, bo tak naprawdę nie miałam ze strony redakcji żadnego wsparcia. Byłam młoda, na studiach wtedy i to było na zasadzie "no idź tam sobie dziecko, albo jedź tam to może coś ci powiedzą". A potem to już za mąż wyszłam i się przekierunkowałam.
Ło matko ale się dzisiaj rozpisałam, a u nas wiatr wieje jak halny w górach. Uciekam bo mi najmłodszy krzesło pogryza od spodu. Aaaaa i u nas nowian najlepsza taka że zęby wyszły dwa, nareszcie.
A parapetówkę zrobię napewno tylko niech jakie krzesła skołuję bo narazie kto pierwszy u nas dopada taboret a reszta na stojąco lub na dziecięcych krzesełkch siedzi.
Monami, parapetówa, to na parapetach Po co Ci krzesła
Co do ras kotów, to nie mam pojęcia. W moim życiu miałam dwa koty rasowe i dwa dachowce. Widzę, że koty rasowe są zdecydowanie spokojniejsze... Jakieś takie bardziej ułożone. Myślę, że przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji warto podpytać fachowców.
Spokojna głowa-najlepiej się siedzi na podłodze-przynajmniej nie ma gdzie spaść:)
A można rezerwoać miejsca? Ja proszę na podłodze tuż przy oknie :)))
Pisz,pisz,pisz ....
Gratuluję ząbków, moja Dominisia też gryzie teraz stołki,krzeszła.... może również na horyzoncie kolejne ząbki...
Jeśli chodzi o czekanie na meble, to tak kiedyś z Rodzicami czekaliśmy na meble do...kuchni, wszystko w kartonach, co to się działo!!!!!
Wiem, co przeżywasz!!!
Parapety wystarczą..hi,hipozdrawiam
Monami, ten tytuł o korytarzu gniewu to pasuje jak ulał, każdy siedzi taki wkurzony, że coś strasznego! Po podpis, która to czynność trwa minutę włącznie z wejściem i przejściem przez pokój, ludzie czekają do dwóch godzin, kiedyś chłopak z zabandażowaną głową siedział tak właśnie ok. 2 godzin. A wpokoju dziewieć stanowisk, na których sidzą trzy panie. W tym jedna bazgrze w papierach. A na korytarzu tłum ludzi i każdy patrzy na te puste stanowiska i krew mu się gotuje.
Co do mebli - znam ten ból...na naszą sypialnię czekaliśmy dwa miesiące...spaliśmy na łóżku, które sie zapadło w jednym miejscu i na zmiane - raz ja jedna noc, raz mąż - spaliśmy na tej dziurze...każdy telefon do sklepu kończył się zapewnieniami - meble będą w następnym tygodniu... i tak dwa miesiące! Że też jakiegoś skrzyweinia kregosłupa nie dostaliśmy to przwdziwy cud!
Życzę cierpliwości! Nic innego nie pozostaje. Ale masz nowe, większe mieszkanko, więc to chyba osłodzi Ci wszystkie niedogodności!
Monami, gratulacje z okazji ząbków:-))
neerwówkę z meblami też, właściwie całe mieszkanie mam w zabudowie, jak robili nam juz ostatnie meble do salonu, to wyszłam do architekta i szefa firmy i powiedziałam, ze jak umówionego dnia nie bedzie mebli to moga się z nimi nie fatygowac, bo ich nie przyjmiemy:-)) Do mojego męża skomentowali to "oho, nie przelewki" meble były 2 dni wcześniej:-))
wpadłam tak na chwilkę , z kawką . ostatnio u mnie same zmartwienia:( . w zeszłym tygodniu byliśmy w Zakopanem . moja niuńka siedziała pod Nosalem na automacie i spadła uderzając głową o następny automat . Krew lała się jak z kranu z nosa i z buzi . Przyłozyłam jej snieg i pękła jej skóra . Pojechaliśmy do szpitala , okazało się że trzeba czoło szyć. Mówie Wam co ja przezyłam , podczas szysia płakałam razem z małą. Niby nie wierzę w piątki 13 - ego , ale dla mnie był pechowy:( . Jakby tego było mało w sobotę okazało się ,że dopadła córę ospa !!! Tak zakończył się nasz pobyt w górach. Dzielnie to wszystko znosi ten moj ukochany skarbek. Jeszcze czeka nas zdjęcie szwów , nawet nie chcę myśleć co to bedzie , a chyba będziemy to robić w poniedziałek , w Jej trzecie urodziny . Ach płakać mi się chce:((
dobra pożaliłam się trochę i zmykam ...
Trzymaj się Jola! Rzeczywiście pech Was spotkał. Ale będzie dobrze
Pozdrawiam ciepło Ciebie i Twoją córeczkę.
Biedna niunia!! Wycierpiał swoje-ale dobrze, że zszyli to nie będzie miała takiej dużej blizny. Niestety tak to jest z tymi naszymi dzieciaczkami-jak chwilę wszystko dobrze to zaraz się sypie parę rzeczy naraz...
Pozdrawiam!!
Jolu, trzymaj się!!!!!!!!! Zdrówka życzę Tobie i córeczce,bardzo dobrze, że się wyżaliłaś!!!
Trzymaj się Jolu, ja niedawno przeżywałam to samo, córcia rozcięła czoło między brwiami i było zszywane. Ale na szczęście ładnie sięgoi. Pozdrawiam Was bardzo ciepło i trzymajcie się dziewczyny.
Monika, mam pytanko , w której dobie Twoja córcia miała zdjete szwy ? Bo powiem szczerze ,że w sumie byłam w takim szoku ,że nie zapytałam lekarza kiedy mam jej zdjąć. Może i mówił ,że w 7-ej, albo coś sobie ubzdurałam . Nie chcę zrobić tego za wcześnie żeby rana znowu się nie rozeszła ( tak było w przypadku mojej bratanicy ) . A w sumie i tak będę musiała zrobić to prywatnie, bo w szpitalu nie będą chcieli mi tego zrobić ze względu na tę nieszczęsną ospę:( . Moja Paulina też ma mniej więcej w tym samym miejscu co Twoja córa . Ach te nasze małe łobuziaczki ... ale jakie kochane .
Wiesz wydaje mi się że to był 6 albo 7 doba i poszliśmy do poradni chirurgicznej, zdjęli bez problemu. U nas była głęboka rana ale ładnie już się goi, chcę jej kupić taką maść w aptece na blizny, żeby jej smarować. Trzymam za Was kciuki, żeby wszystko ładnie się zagoiło.
Wczoraj rozmawiałam telefonicznie z lekarką i jestem w umówiona na telefon w sobotę i to będzie 8 doba , więc myślę że bedzie ok. Nie wiem czy masz jakąś sprawdzoną maść ,jeżeli nie to polecam Ci maść na blizny Contractubex ( mi się sprawdziła po cesarce) .Wam też życzę szybkiego powrotu do formy .
Oj, bidulka sie nacierpiała!
Cos jest w tych piątkach trzynastego, niby w to nie wierzę, ale zazwyczaj jakiś pech mnie wtedy dosięga..
Trzymajcie sie kobietki! pozdroweinia i życzenia szybkiego gojenia przesyłam!
Jola, trzymaj się, dobrze że wysmuciłaś się tu, będzie lepiej:-)) Pozdrawiam
dzieki Wam kochane za słowa otuchy i pocieszenia . Jakos będę musiała popracować nad przygotowaniem Małej do zdjęcia szwów ...
Witam z ranka! Piję pyszną kawusię, która się przyłaczy?? Za oknem piękny widok, niebo czyściutkie, ponad 5 stopni, a dopiero 9 rano, wyskoczę dziś pozałatwiac parę spraw, m.in skarbówka, pzu.... a przy tym spacerek, także urzędy mnie czekają.....
Jolu, jak córcia się czuje???
Byłam u lekarki z wynikami Monisi (morfologia,Fe), ma bardzo niską hemoglobinę, musimy kupić witaminy z dodatkiem żelaza, jeść produkty z dawką żelaza, dała syrop Bioaron C, w ogóle ona coś chudziutka, Nie ma apetytu szczególnie na mięso, ale zobaczymy, co dadzą te zmiany.
Pozdrawiam, życzę Wam miłego dnia!!!!
Ulla, głowa do góry, mój starszy synek, też (właściwie do tej pory),, był taki nie mięsny, żalezo w dolnej granicy i najchętniej jadłby tylko żółty ser (wogóle, nabiał, to on mógł się nazywać) a teraz, chłopisko musi zjeśc mięso by się najeśc:-)) Morfologia i żelazo super. Zobaczysz będzie dobrze, daj jej trochę czasu:-))
Paulina , szybko wraca do formy. Opuchlizna z buźki już prawie zeszła , z siniakami jeszcze sobie pochodzi:( Na szczęście krostki po ospie już zaczęły znikać no i już też się tak strasznie nie drapie. Najwięcej strupków ma we włosach ale całe szczęście ,że ma bujną czuprynę więc nawet jak się podrapie to do samej skóry nie dotyka. Dzisiaj już widzę świateło w tunelu ...i mam nadzieję ,że limit pecha na długi czas już wyczerpaliśmy .
Ula ja chyba nie w temacie jestem , bo miałam przerwę z dostępem do internetu i nie bardzo wiem co dzieje się z Twoją córcią ale życzę dużo zdrówka Monisi .
Dziękuję Jolu, z moją Moniką byłam na bilansie 6 latka, i tak się zaczęło, badania wszelkie możliwe, niedowaga, wada postawy, brak apetytu, okulista się kłania, itd...jak się wali,to naraz, chodzimy tylko po laboratoriach, przychodniach....
Ulla, zobaczysz wszystko dobrze się skończy:-))u nas o bilans 6 latka będzie w zerówce
Kurcze to faktycznie musicie mieć dużo wytrwałości . 3mam kciuki aby wszystko szybko i pozytywnie się zakończyło.
Witajcie mamusie:)
Swego czasu nazekałam, że tak tu cicho, a kiedy mnie nie było zrobił się prawdziwy gwar!!!:)
U nas w porządku i bez zmian. Zuza ma napuchnięte i dolne i górne dziąsła, ale narazie nic z tego, a jak cierpi:-(
Poziedzcie jak wprowadzałyście dzieciaczkom produkty glutenowe?
Pozdrawiam cieplutko mimo wichury co szaleje u mnie za oknem:)
Cześć, ja też już z mopem obleciałam mieszkanko, żurek pyrczy w garczku, Mały się bawi w farmę, a przysiadłam z kawusią. Na dworzu zimno i wieje, Młody zawiózł dziś do przedszkola nasza Marzannę, zrobiliśmy ja tak rodzinnie-sąsiedzko. Dzieciaki pomyślały o pomalowanych paznkkciach, koralach i kokardkach. Przy robieniu ubaw był przedni.
U nas w przedszkolu roszice, też zgłaszali zachorowania na ospę, szkarlatyne, ale na szczęście nas to ominęło.
dajanka mój Kuba jak skończył 8 miesięcy zaczęłam mu dawać zupełnie wszystko-nawet groch. Ale wszystkiego po trochu i czekałam jaka będzie reakcja od jego organiazmu-jak się nic nie działo to więcej i tak ze wszystkim.
Ja już jestem po zajęciach Kuby w MDK-u i zaraz biorę się za obiadek-tylko narazie szukam tu inspiracji. Mam żurek z ziemniaczkami i myślę co by tu na drugie danie zaserwować bo mąż dziś w domu to muszę go ugościć w dodatku dziś jego imieniny(Bogdan)
Zrobiłam wafelka częstujcie się:)
Pozdrawiam i idę do garów.
Witajcie Przesiedzialam chyba z godzine czytajac co u Was Nie bylo mnie tu ze ho ho..wiec wszystkim dzieciaczkim chorym zdrowia tym co sie przeprowadzily szybkich dostaw mebli i fajnego mieszkania tym co mialy rocznice urodziny i imieniny zyczenia wszystkiego naj naj a jak kogos ominelam przepraszam U mnie zmiany nie na dobre bo musze szukac pracy i mieszkania bo na pensjonacie chyba tylko do konca roku a nie moge pozwolic sobie na bezczynnosc bo przy 3 dzieci trzeba myslec...Majka(2lata) ma etap buntu wiec masakra a Domino(10)zachowuje sie jak Majka a na koniec Magda(17) mysli ze jest dorosla...oszalec idzie ale mam nadzieje ze jakos sie wszystko pouklada...w koncu jak widze to nie tylko ja bede mieszkala na wynajetym...a pracy sie nie boje wiec co tam Pozdrawiam was wszystkie i mam nadzieje ze ktos mnie tu jeszcze pamieta:)))
Marcia , trzymaj się kobieto dzielnie. Ja wychodzę z założenia , że co nas nie zabije to nas wzmocni . Czasami życie daje ostro w kość ale przecież kiedyś przejdą chmury i wreszcie zaświeci słońce . Trzeba w to wierzyć bo inaczej to by człowiek zwariował.
Witaj Marcia, miło Ciebie znowu słyszeć Udanego poszukiwania pracy!!! Jeśli zmiany to tylko na lepsze niech będą!!! pozdrawiam
Jaka pogoda w Karpaczu??
Oj znam to, wyobraźcie sobie że kupiliśmy właśnie tą grę Monopol i jak zaczęliśmy grać ja, mąż i Basia (6,5 roku) to skończyliśmy o północy. Aż wstyd bo dziecko na drugi dzień nie poszło do szkoły, nie miałam serca jej budzić. Ale zabawa była super.
Skąd ja to znam:-)) hihi, ze mną jest tak samo w Monopoly, zawsze przegrywam z własnym dzieckiem o warcabach nie wspomnę i szcerze, nie podkładam się :-))
Ja tez mam eurobusiness. Narazie dzieciom go nie pokazywałam. W dzieciństwie prawie zawsze wygrywałam, aż się boję, że mnie dzieci ograją. Może lepiej nie pokazywać im tej gry bo sie zdołuję:P
Tylko sie cieszyc ze dzieci maja zylke do biznesu:)))Ja chyba tez wyciagne z szafy gre i...napewno polegne A teraz kawa poki Majka oglada bajki bo zaraz obiad,posprzatac trzeba i moze ktos zawita do pensjonatu-w koncu weekend i to ze sniegiem!!!Potem wpadne na herbatke..
Cześć :-))
pogońcie mnie do roboty, bo dziś obudziłam się z kompletnym leniem i brakiem weny do wszystkiego. W niedzielę, chłopcy będą mieli imprezkę (jak mawia mój synek) urodzinową, a mamusi się nic nie chce:-)) Muszę zrobić jakieś zakupy, generalnie zacząć robić coś w tym temacie.
Dziewczyny, byłyscie z dziećmi w planetarium?? Młody, gada jak nakręcony o kosmosie i pomyslałam, że można by się tam z nim wybrać, chociaż nie wiem czy dla 6 latkia, nie będzie to za "ciężkie". Dziś nawet rano, rozmawialiśmy z mężem, że jak skończy wdrożenie, jakiegoś projektu i skończy się szaleństwo z tym związane, to może wybralibyśmy się na weekend do Torunia i poszli min. do planetarium. Sparwdzałam już i maja jakieś seanse dla dzieci. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tej materii to podzielcie się:-))
Wracając do gier z dziećmi, to wczoraj cały wieczór, układałam Sudoku z dzieciakami, świetna zabawa.
Cześć Dziewczyny!
Widzę, ze lenistwo ogarnęło nie jedną z nas, i mnie się udziela, na prasowanie zerkam co chwilę, jest dzisiaj co robić, oj jest....
Mariola, do planetarium warto iść, szczególnie jak widzisz jakies zainteresowanie u synka, uważam, ze to dobry pomysł, szczególnie jak jest specjalnie organizowane coś pod kątem dzieciaków (seanse); Nie byłam i narazie nie myślałam, może datego, że mam dziewczyny w domu,
Jeśli chodzi o gry, to my uwielbiamy, codziennie musi być, rozsiadamy się przy stole i gramy. Raczej są to "lekkie "gierki, m.in Super Farmer, na zakupy, grzybobranie,itd......i oczywiście puzzle, to nasze zajęcie na deszczowe dni. o Sudoku też myślałam, zobaczę na merlin, jakie są.
Zaraz muszę wypić kawę, bo odpadam, oczy mi się zamykają, Dominika coś kapryśna, mało śpi, a ja z nią.
Hejka , ja tam nie pogonie Ciebie do roboty , bo jak czytam to mam takiego samego powera jak Ty:) W sumie to gdyby nie ospa mojego Dziubka to też byłaby w niedziele imprezka urodzinowa. A tak odłożyliśmy na inny czas .... tylko Paulina marzy o torcie biedronce więc nic tylko przyjdzie mi coś kombinować :)
Co do planetarium to ja nie mam jeszcze doświadczenia , z moją córcią ale myślę ,że jak są seanse dla dzieci to jak najbardziej synek będzie zadowolony i super pomysł. Mojego brata córka ma 4 latka i w przedszkolu słyszała o planetach , orbitach i jak szalona chodzi i opwiada o Koperniku i wymienia wszystkie planety . Sama pamiętam z dzieciństwa moją pierwszą wizytę w planetarium , byłam pod dużym wrażeniem .
My jeszcze nie rozpoczęliśmy przygody z grami planszowymi , narazie same puzzle sa na topie. A jak myślicie dla trzylatki to jaka gra będzie odpowiednia???
Też z moimi nie grałam w żadne gry planoszowe. Moje prawie 4 latki może nauczyły by się w ten sposób liczyć. Nie wiem jednak czy nie było by to dla nich za nudne. Zastanawiam się jak zniosły by porażkę, bo przecież tylko 1 może być pierwsze. Jeżeli chodzi o planetarium to ja nigdy nie byłam. Była moja siostra i była zachwycona. Do tej pory wspomina. Była jednak troszkę starsza (2 czy 3 klasa podstawówki).
My od zawsze gramy w gry planszowe, szczególnie zajęcie na niepogodę, nie nudzimy się, As- o porażkę się nie bój, dziecko uczy się wygrywać i przegrywać, początki przegrywania były ciężkie, ale to też musi się nauczyć, że nie zawsze wygra. Teraz sama sięga do gier, namawia nas, gramy razem, bierze "pod pachę" jakąś grę i idzie do babci i dziadka.................
Jak Monika miała ok 3 lat, graliśmy już w wiele gier, najlepsze są producenta GRANNA, seria Klub przedszkolaka,zgadywanki (np.smoka obiboka), szukanie par (karty-"mała wielka myszka"),"sznurki i dziurki", no i domino (my mieliśmy z kubusiem puchatkiem),kupujemy najczęściej w merlin.pl , a potem -czyli da straszych to fajna jest firma gier ALEXANDER (super farmer" najświeższa jaką mamy).
Jeżeli potrafi juz pisać a mu sie nie chce to może wymysl takie zabawy:
1. Kto napisze w określonym czasie najwięcej wyrazów na daną literę
2. Kto napisze w określonym czasie najwięcej wyrazów z określonych przez was liter i czy moga się w wyrazie powtarzać czy nie
3. Albo stara gra państwa i miasta
4 Kto napisze w określonym czasie najwięcej nazw przedmiotów znajdujących się w danym pokoju.
Albo napiszcie nie kończącą się opowieść. Ty piszesz krótki tekst. Potem On dopisuje swój, potem ty i tak w kółko. Np: T -ty, K - Kuba
T: Dawno temu
K: żył sobie straszny smok
T: który zjadał piękne królewny
K Mieszkańcy postanowili coś z tym zrobić
Temat oczywiście może być dowolny. Najlepiej taki który interesuje Kubę i by mozna było trochę na ten temat popisać. Wyrobi sobie nie tylko pismo ale również wyobraźnię.
Znam tą niekończącą się opowieść, ale my sobie opowiadamy, działa wyobraźnia i słownictwo się wzbogaca, uczy wysławiania się. Też zaczynamy od dawno temu....za górami...żyła sobie ksieżniczka
Dzięki za pomysły na gry, z pewnością coś wybiorę dla mojej niuńki :)
Witajcie!! Coś jednak dzś jest z tym leniem w powietrzu:) Ja jedyne na co się dziś zdobyłam tougotowanie obiadu-po najmniejszej lini oporu-ogórkowa i ziemniaczki z kefirem i jajkiem sadzonym
Cała sterta ciuchów do prasowania leży wyciągnięta od wczoraj i czeka, aż nabierze "mocy urzędowej" ;) Dobrze powiedziane-"żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce"... chyba bym wtedy góry przewalała!
Dobre pomysły z tymi zabawami-my też lubimy domino, puzzle, kto znajdzie pare i nawet chińczyka-dumny z siebie bo sam liczy oczka na kostce a później o tyle idzie do przodu. Ostatnio też namiętnie czytamy książeczki-te co w domu już zna prawie na pamięć więc ostatnimi czasy co chwilę odwiedzany bibliotekę. Uwielbia też latać po domu z lupą.
Jutro znowu zostajemy z Kubą sami i mam ambitne plany, ale co z tego wyjdzie?? Już chyba trzeci dzień się mobilizuje, żeby popróbować zrobić jakieś ozdoby z marcepanu i nic-pewnie znowu się to skończy na najprostrzym torcie wysmarowanym tylko masą i posypanym startą czekolada Synek będzie zawiedziony-on chce najlepiej koparke-tylko kto to za mnie zrobi?
Teraz trzeba młodego wykąpać i oby do jutra.
Dobrej nocki Wam życzę i weny do pracy na jutro!!!
U mnie też prasowanie -zerka na desce, powiększa się stos, ale jutro, to już na 100% wyprasuje, ale za to zrobiłam kotleciki na jutro, jabłecznik (do Babci idę jak Kapturek); wysprzątałam, poszłam po urzędach,pozapłacałam, oddałam pity, teraz padam na nos, mężuś jeszcze na wyjeździe dziś, ale mam nadzieję ,że zaraz będzie. Teraz wcinam pistacje, wciągają jak słonecznik,pychaśne!!!
Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku!!!!!
Drogie mamuśki! Właśnie położyłam do łóżek swoje "niewiniątka" i cały wieczór mam dla siebie. Zielona herbatka paruje w kubku, ksiązka w ręku i monitor w zasiegu oka. Rozkosz! Ale przed chwila wesoło nie było. Mój 6-latek wpadł w histerię, której przyczyną był strach przed śmiercią. Ryczałam razem z nim, bo nie dosyc, ze sama panicznie boję się tej "cholery", to jeszcze musiałam znaleźc odpowiednie słowa, by go pocieszyc. Horror! Ale teraz już błogi spokój i słodkie lenistwo. Muszę porządnie wypocząc, bo na jutro zaplanowałam porządki i placuszek oczywiście. Pozdrawiam WŻ-towe mamy.
Witaj !!!!
o właśnie,zupełnie taka sama sytuacja, moja 6-latka niedawno przechodziła to samo, ciągle myśli, "jak to jest,jak to będzie, że jej nie będzie", boi się, chce być ciągle ze mną, szok, co ja przeżyłam razem z nią, doła miałam wtedy, a tu trzeba było córcię pocieszać, rozmawiać,tłumaczyć....
Pozdrawiam, życzę miłego wieczorku!
Jej, a ja myślałam, że tylko mój tak wariuje. Mam nadzieje, ze więcej to się nie powtórzy. Pozdrawiam
Kurcze, mój sześciolatek, ma to samo. Może nie histeryzuje, ale dużo rozmawiamy o smierci, a zaczęło się od wyginięcia dinozaurów:-))
Ostatnio, jak składał mi życzenia, na Dzień Kobiet, to powiedział, coś w stylu: mamo, jak umrzesz, to będę się opiekował Maćkiem, nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać:-))
Moja prawie 6-o latak zadała mi pytanie czy po śmierci zobaczy się ze swoją babcią której nigdy nie widziała. Innym razem czy spodka się tam z Janem Brzechwą. Więc powiedziałam jej że tak ale na wszelki wypadek powiedziałam że tam idzie się już na zawsze i nie mogła by juz wrócić do nas i że było by mi bardzo smutno bez niej.
Witam późną porą. Ja po wizycie u pani doktor. Miała być we wtorek ale przeniosłam się na dzisiaj. I już po strachu, wszystko ok, a tak się bałam.
Ulla dzięki za pomysł z tymi grami, bo ja to tylko monopol i grzybobranie, pogrzebię na merlinie, bo moja mała to by tylko na komputerze grała. Ale gry planszowe też bardzo lubi i puzzle, więc będzie sposób żeby jej odwrócić uwagę od komputera.
Ja dzisiaj jestem padnięta, miałam cały dzień latanie. Rano zaprowadziłam córcię do szkoły (dziadziuś zajął się maluchami), potem pojechałam z młodymi do mamy i do pracy, potem znowu szkoła, skarbowy, jakieś zakupy, a wieczorem lekarz. Normalnie chodzić nie mogę tak mnie nogi bolą. Chyba muszę prawo jazdy zrobić bo normalnie nie wyrabiam z tym lataniem. Mam kurs, robiłam w 1998 roku i jak nie zdałam trzy razy to się poddałam. Mąż mi codziennie męczy żebym zrobiła prawko, bo mi będzie lżej ale teraz to ja się tak boję że nie wiem sama, no nie mogę sie przemóc do tego. A pytałam to musiałabym tylko zdać testy, wykupić kilka jazd i oczywiście egzamin. Boję się panicznie ale chyba nie mam innego wyjścia.
I do szkoły bym chciała pójść od października ale nie wiem czy dam radę. Chciałabym zrobić studia z kierunku rachunkowość bo już 7 lat z mamą prowadzimy biuro i chyba tak już zostanie. Ale czy nie za późno trochę?
Oj kładę się już, jutro zaplanowałam sobie sernik z brzoskwiniami i sałatkę tylko jeszcze nie wiem jaką. Może gyros?A może jeszcze na merlin wejdę za grami się rozejrzę.....
Dziewczyny wstawać Piekne słonce za oknem kawa w kubeczku dzieci nie w szkole wiec moga pobawic sie z Majka...zaraz sie biore za robote bo jej zawsze pelno ale potem relaks bo maz w domu wiec idzie z Majka na spacer a ja do lektury-czytam dom nad rozlewiskiem i polecam-jest super!!!!
Ja już przeczytałam wszystkie trz książki, bo oprócz domu na rozlewiskiem jest "powroty nad rozlewisko" i "miłość nad rozlewiskiem". Coś wspaniałego, polecam bardzo. Już dawno nie czytałam takiej extra książki, świetna. A ostatnio przeczytałam też super kryminał "bez śladu" no coś wspaniałego, nie można się oderwać. Jak by ktoś chciAŁ dopiszę potem autora, bo nie pamiętam.
Monami, ja tak na szybko, na szkołę nigdy nie jest za późno:-)) Fajnie jest zacząć się uczyc, rozwijasz się, poznajesz nowych ludzi:-))
Z jazdą samochodem mam tak samo, mam prawko ale nie jeżdżę, a bardzo ułatwiłoby nam to życie, mój mąż jest baaardzo wyrozumiały, ale wiem, ze już go tez zaczyna wkurzać i obiecałam sobie, ze na wiosnę się zmobilizuję i wezmę się za to:-)) teraz już naprawdę lecę:-))
Monika, na szkołę nigdy za późno, poszłam na studia dużo lat po maturze, a studiowali ze mną w różnym wieku, najwięcej po 30,40 a nawet po 50 i 60!!!Po 60 zdarzyła się jedna pani!!! Rachunkowość, ekonomia,...to dobra sparwa, nawet jakbyś nie miała tej pracy co masz, to zawsze w każdym innym biurze Ciebie przyjmą. Rachunkowość zrobiłam w technikum ekonomicznym, a na studia wybrałam zarządzenie i marketing (też kierowałam sie pracą, tym,co robię). W tamtym roku dopiero skończyłam, także powodzenia !
Jeśli chodzi o kierowanie autkiem, to mam stracha, przynajmiej w tej chwili. Usiadłam raz za kierownicą i spanikowałam, może dlatego ,że spore autko, a ja taka mała...
Mam wielka chcicę też na sałatkę, skoczę tylko na dół do warzywniaka. Mieszkam w samym centrum miasta, więc wszędzie mam minutkę, nawet w kapciach wyjść.
Pozdrawiam, Miłego, słonecznego dnia!!!!!
Cześć Dziewczyny,
wczoraj sobie odpuściłam właściwie wszystko, a dziś pracuję, chyba od momentu otwarcia oczu, mąż pojechał po świerze, warzywa i owoce na rynek, później zabierze dzieciaki do teatru na Pchłę szachrajkę, to może trochę podgonie. Darek dziś w nocy zakasłał kilka razy, mam nadzieję, że nie rozłoży się w przededniu imprezki urodzinowe. Lecę:-))
Mariola, udanej imprezki urodzinowej!!!! Wszystkiego Najlepszego!!!!
Miłego dnia!!!
Abiola, nie wszystko jest takie proste:-(( Nie napisałam tego w poprzednim poście, ale miałam dwa wypadki, oba nie ze swojej winy i poprostu się boję. Może wynika to z mojego poczucia odpowiedzialności, nie tylko za siebie, ale równiez za swoją rodzinę i innych użytkowników dróg. Po otrzymaniu, prawka, oczywiście jeżdziłam, po pierwszym wypadku nie zmierzyłam się ze swoją traumą, potem drugi wypadek i tak zostało. Żeby było komiczniej, to też mamy 2 samochody. Idę bo zrobiło mi się trochę przykro:-((
Witajcie mamuśki!!
Jak się miewacie?? Dzień lenia minął, czy się przeciągnął? Ja miałam dziś powera za dziś i za wczorajsze leserowanie:) Obiad na dwa dni zrobiony, rolmopsy, sprzątanie, pranie i nawet całą górę prania dziś pokonałam-z czego jestem dumna;) To prasowanie już mi nie dawało spokoju, postałam 2 godz. przy desce i wreszcie na chwilę spokój.
Co do prawka-to ja też mam i nie wyobrażam sobie go teraz nie mieć. Dzięki Bogu nic złego jeszcze mi się nie przytrafiło, więc nie wiem jak to jest-mogę sobie tylko wyobrazić. I wierzę, że gdzieś w psychice rodzi się lęk-ale najlepszym sposobem na niego jest go zwalczyć. Pomalutku, na krótkich, dobrze sobie znanych trasach. Mariola ufam, że sobie poradzisz!!
Nie smuć się-życzę udanej imprezki!!!!!!!!!
Pozdrawiam!!!
Ja zawsze uważałam, że na kierowcę się nie nadawałam. Mój wtedy nażeczony a obecnie mąż namawiał mnie do tego bym zrobiła prawko. W czasie kursu miewałam koszmary nocne śniło mi się, że jeżdrzę do tyłu w kółko lub nie mogę dostać do pedałów. Egzamin zdałam dopiero za 4 razem. Mąż od razu jak dostałam paiery zmusił mnie do kierowania. Oczywiście jak tylko mogę to on kieruje. Jednak nie wyobrażam sobie mojego życia bez samochodu. Raz moi chłopcy bliźniacy wtedy niemolaki sie przeziębili. Mąż namówił mnie bym pojechała z nimi do lekarza. By nie było mi strasznie to poprosił swoją siostrę by pojechała ze mną. Na krzyżówce naświatłach stanełam pod górkę. Przede mną stał jakiś stary samochód z przyczepką. Jak światło zmieniło się na zielone to tamto auto zaczeło się cofać bezwładnie na mnie. Nie mogłam nic zrobić. Gość przyczepką rozbił mi atrapę w samochodzie. Wysiadł i z gęba do mnie, że w niego wjechałam. Dobrze że szwagierka była opanoowana i ona zjechała gościa. Załatwiliśmy wszystko polubownie. Nie zgłaszalismy szkody tylko dał mojemu mężowi pieniądze. Atrapy wtedy nie kupiliśmy tylko mąż ją skleił. Kupił ją jednak później i jak on miał stłuczkę to potem ją wymienił. Przypominam, że w aucie było z nami 2 niemowlaki. Zdążliśmy do lekarza. Kiedy stałam następnymi razy na tych światłach to zawsze się bałam by to się nie powtórzyło.
Ja muszę się pochwalić. Mój Maksio urodził się dokładnie kiedy przewidział lekarz, a teraz wyrżnął mu sie pierwszy ząbek , a jutro dokładnie kończy pół roczku.
Czyli rozwija się podręcznikowo. Czy siedzi już? Jak byłam mała to była taka pani doktor która uważała, że dziecko w wieku 6 miesięcy powinno siedzieć, a gdy ma 1 roczek to chodzić.
Raczej mnie to martwi, bo zaczął siedzieć w wieku 4 miesięcy i przewracać się z pleców na brzuszek. Teraz sam potrafi siedzieć ponad godzinę, najpierw raczkował do tyłu a teraz do przodu. Najbardziej jednak lubi podrzucać dupcią jakby jechał na koniu. Ja uważam ,że to za wcześnie jednak , ale on protestuje kiedy go usiłuję położyć. A szkoda jego kręgosłupka. Z maty edukacyjnej już dawno mi zwiewa. Ja uważam ,że dziecko to nie małpa na pokaz ludziom i powininno raczej wszysto zaczynać nieco póżniej. Zawsza mówiłam ,że dziecko jeszcze w swoim życiu się dużo nachodzi i nie musi się śpieszyć.
Wczoraj napisałam o pierwszym ząbku mego Maksia , ale dziś nie ma , To piszę jeszcze raz. Maksio dziś skończył pół roczku i podarował nam pierwszy ząbek. Jeśli chodzi o jazdę samochodem to jest taka prawda,że po jakimkolwiek stłuczce , czy wypadku samochodowym trzeba znowu jak najszybciej usiąść za kierownicę, bo w miarę upływu czasu potem jest coraz gorzej niestety. Moja znajoma kiedyś zaraz po srobieniu prawojazdy jechala samochodem, W pewnym momencie nazwaną ją głupią krową,Tak się tym przejeła,że... zostawiła samocód na ulicy wróciła z płaczem do domu i od tego czasu już nie prowadzi samochodu- a mineło już sporo lat. Czyli nawet czasami nie trzeba dużo ,żeby skutecznie kogoś zniechęcić i spowodować traumę.
Dziewczyny, ja już wymiękam, nogi to chyba mi weszły w ..., po samą szyję, a Młody stale coś jeszce wymyśla: mama, zróby jeszce to i tamto, nie mam serca mu odmawiać, ale urabia mnie jak chce:-))Kuchnie mam jak po przejściu tornada, wypaćkałam już chyba wszyskie miski, miseczki, talerze i talerzyki. Obłęd, na jutro tez jeszce sporo mi zostało. Dziś uśmiałam się z Młodego, bo byli w teatrze, na Pchle Szachrajce, po powrocie rozmawiamy i pytam go jak było, jak sztuka, czy mu się podobała itd, w pewnym momencie, pytam, jaki tytuł miao przedstawienie, Młody myśli i po chwili mówi -Pchła Srajka- naprowadziłam go, na tyle, ze doszedł sam jaki był właściwy tytuł, ale bekę miałm z niego niezłą. Chyba zmęczenie daje znać o sobie. Idę ogarnąć pobojowisko:-)) Miłego wieczoru:-))
Jak tu cicho, u nas już właściwie już po imprezie, część dzieciaków jueszce jest, piją kolejne kakao, ale zaraz będą po nich rodzice. Impreza urodzinowa udała się !!! Było SUPER!! Tylko my z mężem padamy:-))
Pokażę Wam tu na szybko torty jakie przygotowałam chłopakom, później jak jeszcze nie pójdę spać, może wstawię wątek z urodzin w galerii.
Mam nadzieję, że weekend miałyście udany:-))
Mój Kubuś teraz co tydzień chodzi na jakieś urodziny, a raczej jest wożony, bo odległość miedzy domami dzieci czasami wynosi do 60 km. Ale rodzice są tak zgrani,że to nie stanowi problemu. Jakbym wyczarowała takie specjały to by chyba oniemieli. Tu na urodziny zawsze robią coś w rodziaju murzynka z polewą czekoladową i mówią,że to tort. Może i ja się odważę i spróuję zrobić coś tak ślicznego jak te wasze torty.
Jej jaka cisza jeszce:-)) Ja juz z kawką i serniczkiem, założyłam wątek z urodzin w galerii. Dzieciaki jedzą śniadanie. Darek dziś zostałw domu Nie mieliśmy sumienia go wysłać, bo tak się chciał pobawić tymi zabawkami które dostał wczoraj. Impreza się naprawdę udała, trochę się jej bałam bo wiecie jak to jest, spora grupa dzieci, nie wszystkie się dobrze znają, ale wszystko było Ok. Można zapanowac nad taką grupką. W konkursach i zabawach brały właściwie wszystkie. Dwie sytuacje trochę mnie wyprowadziły z równowagi
1. Jedna z mam tuz przed pryjecie prosiła mnie, zeby jej dziecko nie jadło słodyczy bo jest post!!! I to mnie rozwaliło!! Kurcze jak można zrobić cos takiego dziecku,. Przecież, ja przed tym jak mój syn zaprosił jesj synka, na urodziny rozmawiałam z nią, czy sie zgodzi itd. Wiedząc jaka jest sytuacja, mogła powiedzieć nie i nie byłoby kwestii zaproszenia. Powiedziałam, jej, ze bardzo mi przykro, ale nie zrobię tego, bo jest to dla mnie nie wykonalne. Chłopiec, był i bawił się jak wszystkie. Kurcze, jak można komus (i to jeszce dziecku) narzucać jakieś posty i zakazy tego typu. Gdyby, on juz świadomie zrezygnował z tych słodyczy, to biłabym mu brawo na stojąco, ale tak, to jest mi go tylko zal/ Rozumiecie coś takiego??
2 Darek dostał, od jednego z chłopców drogi prezent. Naprawdę drogi, jak zobaczyłam, to aż mi ręce opadły. Darek jak chodzi na urodziny, to naprawdę prezentem jest to coś drobnego, jakaś mała gra, Pet Shop + jakies słodycze, czy coś takiego. Po imprezie dzwoniłam do rodziców tego chłopca, mówiąc, ze prezent jest za drogi itd. Tłumaczyłam, że nas to krępuje i stawia w takiej dziwnej sytacji i że dzieci nie dają sobie takich prezentów itd. Na koniec rozmowy, mama wydukała, ze chciałaby, zebym upiekła temu dziecku w przyszłym miesiącu tort na urodziny. Myślałam, ze padnę!!! Bardzo często tak robię, ze piekę takie torty na urodziny, na które chodzi mój synek, ale robimy to wspólnie, pomaga mi przy pieczeniu i dekorowaniu i jest to nasza forma prezentu, kupujemy wtedy mały samodzodzik i idziemy. I wszyscy są szczęśliwi i jubilat, bo ma fajne ciacho i o Darek bo się przy nim napracował i daje coś od siebie.
A tak?? Co ja mam teraz zrobić?? Jak tłumaczyc dziecku, że tak nie powinno być, że nie prezenty się liczą itd. Ręce opadają!!! Ale my bedziemy twardzi, nie będziemy się wydurniać z drogimi prezentami.
Ale tak ogólnie SUPER, ale się rozpisałam, ale od razu mi lepiej:-))
i dodam jeszce tylko, ze mój prywatny malżonek,w niedzelę, przed przjściem dzieci mówił, "rany ile nam tego zostanie", "obawiałem się że to powiesz":-)) Wieczorem usłyszłam :kochanie, zwracam honor:-)) bo zostało nam właściwie tylko pół małej (jakieś 30x30) blaszki sernika. Dzisiaj połowę tego wziął do pracy:-)), jak wróci po serniku nie będzie śladu:-))
Witajcie
Mariola torty superr!!! Masz Kobieto talent. Też mi się nie mieści w głowie jak można dziecku zakazać jeść słodyczy. Jakaś głupia pinda bez obrazy jeśli to jakas koleżanka, ale tak właśnie myślę. Co do prezentów to masz całkowitą rację!!!! Też zawsze kupujemy jakis drobiazg, żeby nikogo, w drugą strone nie zmuszać do wydatków. Ale u nas Kuba dostaje głównie słodycze i kasę (bo wszyscy goście zgodnie twierdzą,że trudno kupić prezent dziecku , którego mama ma sklep z zabawkami) no i sam sobie kupuje to co chce... ostatni zakup pourodzinowy to łyżworolki (łyżwy+rolki) i dumny jak paw na lodowisko chodził za swoimi ;) Co do prezentu jak nie mam pomysłu (co zdarza się żadko) to po prostu dzwonię do rodziców i pytam co kupić, może dziecko majakiegoś bohatera ulubionego albo cus takiego.
Mnie strasznie denerwuje jak jestem u kogoś na imprezie i dziecko dostaje ubranka albo buty.... bo uważam, że na urodziny kupuje się zabawki albo jakiś drobiazg dla solenizanta ... a od garderoby sa rodzice...
Hihi co do sernika to puść kawałek gołębiem plisssssssssssss
Witajcie dziewczyny.
Nadrobiłam poweekendowe zaległości w czytaniu wątku, spisałam tytuły książek, napaliłam się na kilka smakołyków.
Mariola, z tymi słodyczami... No brak mi słów... Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Zmuszanie dziecka do poszczenia... Przecież to może przynieść tylko skutek odwrotny od zamierzonego.
No a drogie prezenty... To już swoją drogą. Po czymś takim człowiek zawsze czuje się niezdrowo zobowiązany. To podobnie jak z dawaniem kasy z okazji ślubu. Ja uważam, że dorosłym powinno robić się takie prezenty, na które nas stać (bez kredytów gotówkowych itp.) <idziemy wkrótce na wesele i jak poczytałam sobie niektóre fora, to stwierdziłam, że taki kredyt by mi się przydał >.
A prezenty dla dzieci? To muszą być drobiazgi tak, by nie stawiać rodziców w kłopotliwej sytuacji, a dzieci nie narażać na rozczarowania (X przyniósł mi super-fajny zestaw, a Y "tylko" takie małe coś). W ogóle wydaje mi się, że dzieci na konkretne okazje powinny dostawać drobiazgi. Gdy maluch przyzwyczaji się do super -prezentów, później bardzo łatwo się rozczarowuje, gdyż dorośli nigdy nie są w stanie do końca sprostać jego oczekiwaniom i pojawia się mały zawód... Większe prezenty bez okazji. To naprawdę sprawia dzieciakom radość. Nie wiem, czy zrozumiecie o co mi chodzi, bo trochę się zamotałam.
Zmykam do sprzątania, bo u nas sajgon ( jak zykle po weekendzie )...
Ja osobiście uważam, że dobrze jest dziecko przyzwyczajać do wyrzeczeń w czasie postu. Jednak ona to dziecko chciała katować na tej imprezie. Powinna albo nie puszczać go na to przyjęcie bo tam były słodycze lub zrobić jeden dzień wyjątku bo to sytuacja nadzwyczajna. Jednak gdyby to dziecko miało taki post i chciało go przestrzegać czyli ty kroisz tort a ono mówi, że nie może to ty powinnaś wtedy to uszanować i nie zmuszać.
As, nigdy nikogo do niczego nie zmuszałam, ani dorosłych ani dzieci, szanuję to że ktoś może czegoś z jakiś tam przyczyn nie chcieć, albo nie lubieć. Dla mnie jest Ok. Tylko dla mnie nrzucanie takich postów dziecio 6 letnim jest poprostu nienormalne i nieludzie.
Wydaje mi się, że narzucanie postu w ogóle, komukolwiek, jest nieludzkie. Przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Post, to osobiste, dobrowolne przyrzeczenie każdego z nas. Tzn. tak mi się wydaje, bo czasami moje własne odczucia dotyczące Boga i wiary odchodzą od tego co mówi kościół, więc jeśli kogoś uraziłam, to przepraszam. Nie takie było moje zamierzenie.
Tolla, masz rację w całej rozciągłości. Wiesz, w szczególnosci dzieci, które czasem mało kumają co to jest post. Jeszce raz powtórzę, jeżeliby dziecko SAMO zrezygnowało, na czas Wielkiego Postu bądź innego okresu zrezygnowało ze słodyczy czy czegoś innego do byłabym z niego dumna i biłabym mu brawo na stojaka, ale tak to jakaś paranoja. Poruszyło mnie to strasznie, dziś przegadałam to już z Dorotą, bo tak wczoraj stwierdziła, ze już dawno nie postawił mnie w takiej sytuacji. Powiedziałam kategoryczne, mamusi, ze przykro mi ale ja żadnych szokpek, na urodzinach moich dzieci, urządzać nie będę no i w końcu udzieliła mu dyspensy na to przyjęcie.
I całe szczęście, bo przecież byłaby to dla niego katorga. Tak, jak piszesz - gdyby tylko robił to dobrowolnie , bez przymusu.
Tak z innej strony: ciekawe czy malec w ogóle wie po co i dlaczego pości? Myślę, że gdyby wiedział, jego mama nie musiałaby Cię prosić o "pilnowanie" go...
Wracam do sprzątania. Adrenalina mi się podniosła, więc łatwo pójdzie...
Ps. Ten sernik za mną chodzi... Krok w krok.
A Martyna znalazła gdzieś długopis i właśnie porysowała kanapę. Adrenalina jeszcze większa. Tyle, że na męża, bo to jego długopis... Wrrrrr
Ja często robiłam sobie różne posty. Uważam że to świetna sprawa. Doskonale ćwiczy to silna wolę. Dziecko potrafi sobie czegos odmówić. Bardzo pomaga to w życiu dorosłym np przy diecie odchudzjące, czy rzuceniu palenia czy zachowaniu czystości przed małżeńskiej, którą nie tylko z przyczyn religijnych popieram w 100%. Pamiętam jak jako dziecko bardzo podobały mi się dzieci z Fatimy (Franciszek, Łucja i Hiacynta). Jak umartiały się za grzeszników. Raz postanowiłam przez 1 cały dzień nic nie pić dla umartwienia się i dla ćwiczenia wolnej woli. Wiedziałam, że jeden dzien to nic mi się nie stanie. Ciężko było bo zjadłam paprykaż szczeciński ale wytrwałam. U nas w domu nie zmuszno nas do postu tylko w piątki nie jedliśmy mięsa przez cały rok. Pozostałe wyrzeczenia były dobrowolne i nie obowiązkowe jeżeli chodzi adwent czy Wielki Post. Moja siostra to nigdy nie jadła mięsa w piątek od niemowlaka. Ja swoim troszkę na początku odpuszczałam ale od 6 miesięcy juz nie jedzą żadnego mięsa w piątek. Wiem, ze dużo katolików tego nie przestrzega i proszę mnie nie krytykować. Takie są moje przekonania i nimi żyję.
As, myślę, że nikt nie zamierza Cię krytykować. Bardzo szanuję Twoje poglądy.
Myślę, że mi i Marioli chodzi głównie o to, by takie wyrzeczenia wśród dzieci miały miejsce tylko i wyłącznie z ich własnej woli (sama piszesz, że samodzielnie postanowiłaś kiedyś nic nie pić przez cały dzień, ale czy miałoby to sens, gdyby ktoś kazał Ci nie pić? ). Myślę, że właśnie o to chodzi, by wyrzeczenia były, tak jak piszesz "dobrowolne i nieobowiązkowe". Zresztą Mariola sama napisała, że gdyby maluch sam powiedział jej, że nie je słodyczy, bo pości, pochwaliłaby jego decyzję. Ja dodatkowo stanęłabym na rzęsach i zaklaskała uszami. Ale gdy mama prosi, żeby go "pilnować"... Wydaje mi się, że z samodzielnością i dobrowolnością nie ma to nic wspólnego... I silnej woli też nie ćwiczy... Ale to tylko moje zdanie...
As doskonale Cię rozumiem. Sama niejednokrotnie, świadomie odwawiam sobie tego czy tamtego w imię czegoś (ale nie jest to przy okazji np. jakiejś diety, bo wtedy nie ma sensu), nawet nie bedę pisała czego i kiedy, bo to poprostu jest takie moje i nie chodzi o to bysmy się "licytowały', chodzi mi tylko oświadome, podejmowanie takich decyzji.
Rodzice powinni na początku wpoić dzieciom takie posty. Zachęcić ich. Dziecko skąś musi się o tym dowiedzieć. Ktoś na początku musi im o tym przypominać. Jak dziecko trochę podrośnie i będzie to miało jak się mówi "we krwi" to wtedy będzie już samo sobie wymyslać i przestrzegać.
Witam wszystkich serdecznie, miałam dziś ciężki dzień, nawet nie zajrzałam tu..
Mariola, cieszę się, ze impreza się udała, choć jak piszesz zdarzyły się małe incydenty, nigdy nie dogodzisz....
Akurat my jemy mało słodyczy, na weekend, teraz musimy zaprzestać z powodów zdrowotnych, oczywiscie na czas leczenia, ale nigdy nie robiłam dzieciom postów, do pewnego wieku dzieci nie muszą brać udziału w postach (chodzi a piątki bezmięsne, o popielce, wigilie....) a juz słodycze to dla mnie śmiechu warte, szczególnie w sytaucji urodzin, gdzie ful dzieci zajada takie pyszności w Twoim wykonaniu...
Prezenty powinny być drobnostką, utrzymuj ton, ja również kupuję małe zabawki, ale niekoniecznie, jest tyle innych "niezabawkowych" fajnych prezentów, naprawdę , ..jedynie nie kupuję ciuszków,butów,itp.
Pozdrawiam , i jeszcze raz, chwalę Ciebie za Twoje zaangażowanie, widać ,że serducho wielkie dajesz swoim chłopcom!!!!
Mariola torciki są rewelacyjne!!! Pisałam już o tym w Twoim osobnym wątku. Wogóle impreza musiała być świetna-tyle dzieciaczków! Co do tego postu- mają ludzie jakieś ograniczenia... Jak można tak zrobić małemu dziecku?? Mój ma czasem dzień kary bez słodyczy i jest m go szkoda, a co dopiero cały post??? Dla mnie nie do pojęcia!!!!!!!!!!!!!
Ja dziś byłam u szefowej po skierowanie na badania, które muszę wykonać przed powrotem do pracy. Pogadałyśmy trochę i mówi, że ona doskonale wie jaka jest sytuacja jeśli chodzi o "moje koleżanki" z pracy ale ona nie może nic wiele zrobić-a wystarczyłoby, żeby je zwolnili:) no ale nie mogę myśleć tylko o sobie. Powiedziałam, że mi jedynie zostaje skoncentrować się na pracy a je z góry do dołu olewać i trzymać formę. Nie mogę im przecież pokazać, że się ich boję, czy, że mnie rusza co mają do powiedzenia na mój temat! Ale czy długo tak wytrzymam???????????????????? Oby tylko się udało zajść znowu w ciążę-Kuba już duży(4lata) a tu coś nam nie wychodzi:(( A szefowa mówiła, żebym napisała do inspekcji pracy o mobbing-ale co mi to da?? Przecież żadna z nich nie jest nade mną. Przecież się nie będę skarżyć inspektorowi, że mnie nie lubią bo jedna miała ochotę na mojego męża i jej nie wyszło...
Już mam dość dzisiejszego dnia. Idę spać. Dobrej nocki Wam życzę!!!!
Podepnę się pod siebie, ale chciałabym Wam Wszystkim podziękowac za wszystkie miłe słowa.:-))
Witajcie,
wczoraj wieczorem postanowiliśmy, ze trochę zaszalejemy:-)) Dziś chłopcy mają te własciwe urodziny, małżonek bierze wolne i jedziemy z dzieciakami do Aqua Parku, póżniej jak starczy siły najakiś fajny obiad i do kina (może wszystko odwrotnie, bo jak się wyszaleją w wodzie to pozasypiają w samochodzie). Mam wolne od wszystkiego:-)) Miłego dnia Wam życzę!!!
Szczęściara!!! Życzę Wam szalonej zabawy.
Ja siedzę w domu, zaraz biorę się za obiadek. Ogólnie jest beeee. Gardło mnie boli, prawie nie mówię:(
Na 12 na Akademie Malucha a potem pod kołderke i trzeba sie kurować bo za tydzień do pracy.
Wypiję sobie tutaj kawusie może zrobi mi się lepiej...
Pozdrawiam i zdrówka życzę!!!
Mariola, życzę Wam miłego dnia!!! Szczerze mówiąc, to też o takim marzę. :)
Anboku, trzymaj się !!! Zołzy są dosłownie wszędzie. Najgorsze jest to, że szefostwo, pomimo iż zna sytuację, specjalnie nie może nic z nimi zrobić. Znam to z autopsji i jestem pewna, że po wychowawczym do swojej pracy nie wrócę. Będę musiała poszukać innej, pomimo, że praca fajna i szefostwo w porządku... Jednak współpracownice... Moja szefowa powiedziała mi kiedyś, że lepiej pracować ze sztabem wojska, niż z jedną nieodpowiednią kobietą. I wiecie co? To chyba prawda.
Piszesz, że staracie się o maleństwo i Wam nie wychodzi... Spróbuj trochę odpuścić - wtedy na pewno się uda. Jestem z Tobą!!!
A ja zamówiłam wózek i teraz będę sobie na niego czekać Tylko szkoda, że za oknem taki deszcz... Ale podobno już niedługo...
Cześć Dziewczyny!!! Zmokłam jaku kurka, wszystko wykręcać, ale spacerek udany!!!! Dominka wyspana, a ja nałykałam się zdrowo powietrza, załatwiłam sprawy i już jestem...
Mariolka, miłego świętowania ciag dalszy, takie wypady super odstresowują !!
Haniu, udanych spacerków z nowym pojazdem, dużo !!
Anboku- Aniu, jeśli mogę po imieniu, nie martw się, wszystko się ułoży, głowa do góry!!! A na sprawę dzidziusia machnijcie ręką, to się powiedzie (w tamtym roku to przechodziłam ) i się udało, wyjazd dobrze zrobił hi,hi.
Wszystkim Wam życzę miłego dnia, niech w końcu zaświeci to słońce!!!!!!!!
Witam wszystkie mamy i nie mamy.Dawno mnie tu nie było. U mnie pogoda w kratke typowo w marcu jak w garncu. Odprowadziłam dziecko do szkoły i miałam lecieć na swoje zajęcia ale w ostatniej chwili odwołano więc zrobilam sobie wycieczkę po sklepach ogrodniczych.A już za miesiąc będe w Polsce na krótkich wakacjach.Hurra-liczę już dni.
Cześć Grażka, to przyjeżdżaj!!!! U nas jest fajnieeeeeeeeee!!! A za czym patrzysz w sklepach ogrodniczych, czy tylko tak oglądasz?? Ja bardzo lubię kwiaciarnie, te duże i małe, ten zapach, kolory...dobrze działają!!!! Pa
Ula!!! Nie denerwuj mnie!!! Zapach... Kolory... A za oknem śnieg pada!!!!!!!!! Ale też dziś 2 godziny w takim sklepie spędziłam... Nasionka kupowałam. No bo na tą zimę to już pora...
Grażka, a tam gdzie jesteś (Irlandia, tak?) zielono już?
Haniu, no jakimś sposobem trzeba wykurzyć tą nieprzyjemną pogodę, jak widziałam dziś te piękne żółciutkie prymulki, żonkile, tulipanki całe stosy, to aż mi się lepiej zrobiło, napatrzyłam się do woli...ja kupiłam tylko...rzeżuchę , no i kwiatki do wazonu....
A ja melduję, że udało mi się napisać projekt na oddziały przedszkolne, w piątek złożyliśmy go w biurze konkursu i czekamy aż do 6 lipca niestety. Dopiero teraz dochodzę do siebie po tym wszystkim bo jak na złóść Pyzy się rozchorowały i miały po 40 stopni więc nocami jak już padły pisałam uzasadnienia do działań a jak usnęłam to śniły mi się dokumenty konkursowe, kryteria oceny. Małe już zdrowe a ja wracam do normalności.
Zima za oknem niestety a ja czekam na wiosnę i nasiona, które zamówiłam dwa tygodnie temu i nic. Pozdrawiam wszystkie Mamusie
Ewu, trzymam kciuki za projekt, powodzenia!!!pozdrawiam
Cieszę się, że już dzieciaczki wyzdrowiały!!!
Zażartuje sobie z ciebie. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Zamówiłaś sobie wiosnę dwa tygodnie temu i na nia czekasz?
Dzisiaj moi synowie pierwszy raz byli u Pani Fryzjerki. Byli grzeczni. Mają ładne fryzury i pełno wrażeń. Wieczorem mocno sypie śnieg u nas.
Gratulacje, pierwsza wizyta u fryzjera too bardzo ważne wydarzenie:-))
Witajcie,
Wczorajszy dzień był fantastyczny, udało nam się zrealizowac wszystko co zaplanowaliśmy, a nawet więcej:-)) Musimy cześciej robić sobie takie przerywniki w tej naszej normalności:-))
A dziś, u nas też zima, na całego:-)) Zaraz idę z chłopakami na sanki:-))
Miłego dnia dla wszystkich:-))
O proszę, u Was biało, zima na całego, a u mnie świeci słoneczko, czyste niebo, tylko temperatura narazie 2 stopnie, ogólnie jest super!!
Monika w przedszkolu, nie przepuści dnia, ciągle jest jakąś dyżurną, ciągle gdzieś chodzą, teraz cały tydzień chodziły dzieci do biblioteki dzieciecej na zajęcia (konkursy, czytanie, znajomość bajek, dyplomy itp) bardzo fajny pomysł, zwiedzają księgarnie, zakłady pracy, nawet do sklepów chodzą, teraz poszli do ogrodniczego, byli w tygodniu na policji i w straży. Bardzo lubimy to nasze przedszkole.
Muszę też zmienić dietę dla Moniki, z dużą dawką żelaza w produktach, bo ma niską hemoglobinę, choć żelazo jest wysokie, to jeszcze nie anemia, ale musimy dawać jej więcej mięsa (nie chciała w ogóle go jeść), to "chowam" to mięso w pierogach,naleśnikach, to, co najbardziej lubi, buraczki-podstawa, zielone warzywa, rodzynki...Muszę gdzieś jeszcze poczytać o tym żelazie.
Dominika za to je za dwie, ma apetyt, choć ogólnie kapryśna, dziąsła napuchnięte, katarek coś ma....
Udanych spacerków, saneczkowania, tylko nie zmarznijcie!!! Potem ciepła herbatka i hop na WŻ!!
Pozdrawiam,Ula
U nas juz chlapa, warunków do saneczkowania nie było, chociaż je targalismy ze sobą :-))
Witam, ja ostatnio jakoś rzadziej zaglądam ale nie mam internetu w domu tylko u mamy mogę korzystać. U nas zima na całego, wczoraj wieczorem była zamieć śnieżna a dzisiaj biało i zimno. Nareszcie mi meble przywieźli do sypialni i spaliśmy jak cywilizowane człowieki, co prawda chłopaki się wgramoliły ale mam teraz takie łoże że jeszcze miejsce zostało. Oczywiście siedziałam do 1 w nocy i układałam w szafie. I nadal czekam na resztę mebli hihihihihi.
U nas w niedzielę pożegnaliśmy świnkę morską, była tydzień. Dostała naglę biegunki i w ciągu pół godziny było po niej. Oj ile było płaczu. No ale wzięliśmy Basi nową świnkę, zobaczymy co będzie. Nie wiem kompletnie co tamtej się stało, jadła tylko swoje jedzenie, w klatce czysto, woda codziennie świeża. No ale czasem tak bywa z małymi zwierzątkami.
Mariola jeszcze raz Ci dziękuję, wiesz za co. Wogóle to siedzę i ciągle zaglądam na te Twoje cudowności. I zazdroszczę Wam takiego fajnego dnia jak pisałaś, że spędziliście super z dziećmi, to są cudowne chwile jak się rodzinka wspólnie bawi. Z naszym Michałem to jeszcze nie da się nic zaplanować ale jeszcze troszkę, niech podrośnie.
Kawa już wypita, zabieram się do pracy. Acha, tutaj któraś mama pisała o staraniu o dzidziusia. Ja po córci bardzo chciałam mieć jeszcze jedno i wyobraźcie sobie że 4 lata i nic. No aż nie do uwieżenia. Dałam sobie wreszcie spokój i mówię co będzie to będzie, przestałam o tym tak panicznie myśleć. No i nie minęły chyba dwa miesiące i byłam w ciąży z Hubisiem. Pozdrawiam serdecznie.
Witaj, Monami:-))
Nie masz za co mi dziękować:-))
Strasznie, zal mi Twojej córci, ja sama doskonale jeszce pamiętam, jak straciłam swoją świnkę morską. Miejmy nadzieję, że druga zostanie nowym domownikiem na długo.
Mariola ale Ci zazdroszcze, mój Mężyk ostatnio taki "zarobas" że go nigdzie wyciągnąć nie mogę...
Ulla żelazo mozna przemycić w różnych jedzonkach jeżeli chcesz, żeby się szybciej przyswoiło podaj z wit. C
Produkty z żelazem
podroby (np.watróbka) , suche nasiona roślin strączkowych, natka z pietruszki, żółtko - najwiecej 40%
pieczywo, prod zbozowe, jajka, mieso, drób, - tak śerdnio ok 20%
mleko i prod. mleczne, ryby, owoce, ryż, warzywa suszone morele, szpinak, owsianka- mało do 5%
Produkty z wit.C
pomarańcze,gruszki, jabłka, ananasy,śliwki, banany, mango, kapusta kiszona, brokuły, buraki
Przyswajanie żelaza obnizają te produkty spożywane razem z "żelazowymi"
białko sojowe, otreby pszenne, herbata,orzechy, czekolada mleczna, mleko, sery
Monami - powodzenia w chodowli ;) oby ta świnka pozyła dłużej,
Buziole A.
Abiola, dzięki serdeczne za wypisanie tak szczegółowo o tym żelazie, superr przyda się!!!
Ta piosenka jest super, cały czas ją słucham. Dzięki Ci za ten kawałek, coś wspaniałego. Ja dzisiaj mocno się wkurzyłam na moją córcię w księgarni i wróciałm do domu naprawdę zła. I co ? I już mi przeszło, bo nie potrafię się na nią długo gniewać. A ta piosenka mnie ogromnie wzruszyła, bo jest prawdziwa, bo to jest teraz najważniejsze dla mnie, że jestem mamą. Jeszcze raz wielkie dzięki za ten kawałek.
Piekna piosenka:-)) jestem mamą, to moja kariera....Kurcze nie dalej jak wczoraj, mąż pytał mnie już tak wieczorem, czy nie żałuję, że nie zdecydowałam się na doktorat?? Moja promotorka na magisterium, bardzo namawiała mnie na studia doktoranckie. Kazała przemysleć , które otworzyłyby mi droge do kariey naukowej itd, ja oczywiście nie zdecydowałam się, bo.... byłam zmęczona. Nigdy tego nie żałowałam, nie miałam takich planów i chyba aspiracji. Kiedyś, na jakimś spotkaniu firmowym meża (mieliśmy juz pieerwszego syna), poznałam żonę jednego z jego kolegów, totalna karierowiczka, wiecie taka dziewczyna idaca po trupach, która nie rozumie, jak mozna chciec miec dzieci, po co?? Wiecie tak stałam na przeciwko niej, patrzyłam jej w oczy i myslałam: jaka ty głupia jesteś!!!, choć wykształcona Dziewczyna. która nigdy nie była w ciąży i nie wie jak to jest czuć, to małe życie w sobie, jaka to jest odpowiedzialnośc i radość, tłumaczy mi , ze to brednie. Nie wytrzymałam w końcu i powiedziałam, a własciwie zapytałam, dlaczego wypowiada sie na tematy o których nie ma bladego pojęcia!!! Uważam, ze nie każdy musi chciec się kształcić, pracować w jakiejś tam firmie, nie każdy musi czy powiniem miec dziecko, ale wkurzają mnie ludzie którzy mówią: phi, dzieci, przeciez wtedy nie mozna spokojnie jeździć na żagle czy narty!!!, a wierzcie znam (choć staram się za wszelką cenę nie utrzymywać z nimi kontaktu) takich delikwentów. No ale reasumują piosenka jest SUPER.
Abiola, coś Ty mi zrobiła:-)) słucham i słucham i słucham i.. tej piosenki w kółko. Jest świetna:-))
Aż mi się łezka w oku zakreciła, Abiolu, to jest ekstra! Toż to powinien być nasz hymn, hihi!
A poza tym witam wszystkich, widzę u mamusiek sporo rzeczy się dzieje, jestem na bierząco, wszystko przeczytałam, ale narazie mętlik w głowie, bo dużo tego było.
U nas za oknem śnieg leży, ale słoneczny dzień się zapowiada, więc humory dopisują :)
Ostatnio zmagałam się z Flavonem i mężem (o czym zresztą założyłam wątek), ale ostatecznie rozsądek wygrał i wyszło na moje...a kiedy było inaczej? Sasasa!
Poza tym czeka mnie kolejna wizyta w PUPie...brrr, trzeba "wklepać" moje dziecko do komputera (jak to określiła pewna pani) i wtedy bedę miała szansę na staż. Chociaż tyle dobrego będzie z tego łażenia i wysiadywania godzinami na korytarzu.
Poza tym skończylam z dietą...moje jelita nie wytrzymywały tych tłuszczowych posiłków, był bunt i konczył się zawsze w ubikacji...muszę jeść normalne posiłki...chciaż, może wiecej o tym poczytam i jeszcze kiedyś się skuszę, bo dieta była zdrowa, chciaż nie zdążyłam schudnąć - jeszcze trochę błędów popełniałam w komponowaniu posiłków...często się zapominałam...cieżko tak kombinować, kiedy na głowie obiad dla męża i nieco inny dla dziecka i jeszcze cos innego dla mnie...masakra!
A poza tym mój organizm wariuje, wczoraj miałam ochotę na kiełbache, choć normlnie mnie od niej odrzuca a po południu zjadłam marynowane grzybki z majonezem (!) a potem zagryzłam to czekoladą...
Nie wiem, czy to wynik diety, czy coś się święci....i te zapachy. Co chwilę czuje coś, czego inni nie czują. Kurcze, albo to jakieś zaburzenia po tej diecie, albo jestem w ciąży. Mam cichą nadzieję, że to jednak ciąża, ale nie chce się cieszyc na zapas, więc jeszcze troszkę poczekam i zrobię test, wszystko z czasem sie okaże. Narazie łyknę Feminatal...tak na zapas, nie zaszkodzi ;)
No więc miłego dnia kochane mamusie!
Witaj,
ja z kawką:-))
U nas śnieg za oknem, bez słoneczka i tylko 1oC, więc nie za fajnie. Nie mam w ogóle pomysłu na obiad, muszę poszperać na WŻ.
Witajcie, ja też z kawusią...pyszna,
U nas 2 stopnie, narazie, ale śniegu nie ma, ...
Dzisiaj mam obiad z wczoraj, tj krokiety z kapusty kiszonej i suszonych grzybków, nawet smaczne wyszły, a dla małej pierożki z mięsem. Nic dzisiaj nie gotuję, laba, no chyba,że się skuszę na drożdżowiec....
Kasiu, to powodzenia, niech wszystko ułoży się pozytywnie (test też)
pozdrawiam
Jednak dobrze, jak jest rodzeństwo, teraz to widzę, choć różnica jest pięć lat, to już za sobą świata nie widzą, choć Dominika jeszcze taka malutka....
Wzięło mnie na oglądanie albumów, na sentymenty, wszystko przez Was Kobitki, piszecie tu o powiększaniu rodzinki, i przez tę piękną piosenkę, ...jak tak się napatrzy na takie małe człowieczki, to aż w duszy gra, nie tak dawno były chrzciny, a tu już roczek, pokażę Wam kilka:
ze szpitala wracamy (tu 3 dni)
po powrocie w domu Monika ciagle przy niej
pierwszy uśmieszek (miała 2 tygodnie)
chrzciny
hi,hi,hi,,
A ja mogłam Was wcześniej poznać -ekspertki od synków (hi,hi), ale jak to mawiają-jeszcze młoda jesteś, wszystko przed tobą,
Mała ciagle trajkocze-Tata,tata, to podobno przynosi brata, choć w to nie wierzę, bo ta pierwsza już tak trajkotała, innych słów nie znała, i co zamiast Łukaszka, Dominisię mam.
Rozczulaja mnie takie zdjęcia:-)) Mysmy tez przewalali ostatnio albumy, Darek nadziwić się nie mógł, ze był taki malutki:-)) aż szkoda, ze te maluchy tak rosną:-))
Dziewczyny, uzywałyście preparatów typu Gorzki paluszek, dla dzieci, które ssą palec, ogryzają paznokcie itp? Zauważyłam, ze moja starsza pociecha jak się zamysli wkłada palce do buzi (napewno, nie jest to na tle nerowym), a wczoraj zuważyłam, że jeden paznokieć ma ogryziony, więc poszłam do apteki i kupiłam taki specyfik do smarowania paznokci, jest on faktycznie mega gorzki, ale nie wiem, czy oduczy go wkładania palcy do buzi (on ich nie ssie, tylko sie nimi bawi). Nie wyobrażam sobie, by ogryzał paznokcie!!
Nie używałam tego, moja Monika widzę też trzyma palec w buzi czasami , może dlatego,że mała ciagle ma palce w buzi, powtarza za nią??..
Monice daję zajęcie dla palców, dla rąk, podskubuje rodzynki (które musi teraz i tak jeść na bieżąco), orzeszki (teraz jemy pistacje), dużo rysuje i ręce ma zajęte, często obicnam paznokcie, aby nie miała za długich, bo może ją denerwują, to tez tak jak piszesz na tle nerwowym, znowu historia się powtarza, bo piszemy o 6-latkach, dziwny ten wiek, co rusz -coś mamy z nimi.....
U mojego bratanka gorzkie żele niestety nie pomogły. Bratowa zastosowała kurację wstrząsową. Na necie znalazła zdjęcie takiego "wyssanego" pazura. Kontrowersyjne i obrzydliwe, ale pomogło... Miał wtedy ok 6-7 lat.
Wtajcie mamusie.
I ja z kawką wpadłam.
Piosenka fantastyczna!!! Mariola, to co napisałaś o karierowiczach i w ogóle... Po trzecim roku studiów musiałam je przerwać (firma mojego taty zbankrutowała, bardzo ciężko było) i iść do pracy. Gdy stanęłam na własnych nogach postanowiłam, że nie wrócę na uczelnię i... "jestem mamą". Nie żałuję!!! Upewnił mnie w tym wzrok mojej ukochanej Pani doktor od Historii literatury. Spotkałam ją kiedyś w galerii handlowej. Zajrzała do wózka, w którym spała półroczna wtedy Martyna... Jej wzrok powiedział mi wszystko. Słowa tylko to dopełniły "Pani Haniu, gratuluję. Choć żal mi takiej studentki, jstem pewna, że nigdy nie pożałuje pani swojej decyzji" Ja także jestem tego pewna.
Ludzie jednak nie są. Moja najlepsza przyjaciółka usłyszała kiedyś od kogoś, że nie dawałam sobie rady na studiach, dlatego zdecydowałam się na dziecko. Mój mąż z kolei zasłyszał opinię jakoby zdażyła nam się wpadka i nie dałam rady pogodzić macierzyństwa i studiów ( zaszłam w ciążę prawie dwa lata po tym jak zostawiłam studia ). Różne krążą wersje. Na początku strasznie się tym przejmowałam. Teraz mam to gdzieś. Jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć mojej decyzji - jego strata. Ja nie będę się z niczego tłumaczyć!!!
Tylko czasami wraca do mnie moje marzenie. Chociaż Tyna w niczym mi nie przeszkadza i może kiedyś...
Kasia, trzymam kciuki!!!
Ula, cudne zdjęcia. Ja też zaczęłam przeglądać te nasze pierwsze fotki:
To jeszcze w szpitalu. Druga doba...
zrobiłam studia z przerwą roczną, nie podołałam jeździć z wielkim brzuszkiem, pamiętam te gadania, ten wzrok dziwny, że tu dziecko będę miała, a tu studia, kariera...ale wróciłam dokończyć zaraz po urodzeniu Monisi,mało mi zostało semestrów, zakończyłam na magistrze i dalej nawet przez myśl mi nie przeszło...urodziłam drugie zaraz po obronie........
Haniu, śliczna ta Twoja Martynka!!! Pozdrawiam
Ulla, powiem Ci, ze mnie też, po magisterce nie ciągneło do nauki w jakimkolwiek trybie:-)) Na promotorkę, patrzyłam jak na stwora z kosmosu:-)) Decyzja o podjęciu studiów podyplomowych przyszła nagle po kilku latach po obronie, dosłownie podjęłam ją w ciągu kilku godzin, pamiętam, że zadzwoniłam do męża, który był gdzieś w świecie i oznajmiłam poprostu, ze idę na podyplomówke:-)), teraz zastanawiam się już nad następną:-)) Ale zastanawiam się też nad trzecim dzieckiem i z jednej strony chciałabym, a z drugiej no to same wiecie....
HI Hi hi super. Z takiego maleństwa wyrusł taki duży chłopak.
Jak to możliwe...aż nie chce sie wierzyć, hihi!
A ten Twój Psotek to ma coś w tych oczkach...taką ochotkę na psotkę ;)))
Podpinam się pod Ciebie jako ostatnią osobę, a nie że nawiązuję do Twojej rozmowy. Mąż kupił mi dzisiaj rower. Wszyscy w domu maja tylko ja nie miałam i od dziś już mam. Jest to używka za 200zł z 3 biegami, damka zielona.
Super sprawa:-)) Nie ma jak rodzinne, wycieczki rowerowe:-))
As, też marzy mi się rowerek... Taka jakaś damka właśnie. Szkoda, że na razie nie mamy gdzie trzymać rowerów. Na wyjazdy pożyczamy sobie rowery od rodziców. Właśnie taki mamy plan na urlop. Jedziemy do mojej babci nad jeziora (ostatni raz przed sprzedażą domu) i planujemy poruszać się tam właśnie na rowerach. Musimy kupić tylko siedzonko dla małej.
Mmmm, uwielniam jazde na rowerku, As - z pewnością nie pożałujesz zakupu. Jak dla mnie nie ma nic lepszego niż wycieczki na rowerze!
Haniu, masz rację, że sie takim gadaniem nie przejmujesz.
Moja niunia nie była planowana, bo miałam jeszcze studia skończyć.
Też było gadania...tyle nerwów mi ludzie napsuli...jak ktoś nie wie jak jest, to zawsze sobie dopowie resztę.
Ale obroniłam się dwa tygodnie przed porodem. Czułam się świetnie, brzuszek był mały, wszystko poszło zgodnie z planem. Ja sobie ten plan założyłam, on był ciagle w mojej głowie - obronić sie mimo wszystko i urodzić zdrowego dzidzusia. Do dziś pamiętam jak wszyscy dookoła mi podcinali skrzydła: a może zrobisz przerwę, na pewno nie doczekasz obrony, mogą być komplikacje, moze będziesz musiała lleżeć, bedziesz sie źle czuła, nie dasz rady...a figa! Udało sie!
Teraz, gdyby był dzidzuś też pewnie będą gadać, miałam szukać pracy, a tu dalej będę w domu siedzieć...ale ja tego chcę!
I powiem wam, że ta nasza piosenka podniosla mnie berdzo na duchu - jestem mamą, to moja kariera i guzik komuś do tego.
Spotykam czasem moje koleżanki - wcześniej im zazdrościłam - imprezują, robią staże, obracają się w wesołym towarzystwie...ale mina im rzednie jak widzą moją niunię...bo bycie matka to jest coś czego żadne imprezy i pieniądze nie zastąpią. Kiedy moje dziecko przybiega do mnie, woła mamusiu i zarzuca mi rączki na szyję - to takie chwile są bezcenne...To prawda, że wychowanie dzieci wymaga sporego wysiłku i poswięcenia, ale takie momenty są stukrotną nagrodą za ten trud i wysiłek.
Jestem dumna z tego że jestem mamą i gdyby nas było stać, to bym nawet czwórkę dzieci urodziła! To taki mój ideał, no ale finansowo byśmy chyba nie wyrobili...
Pozdrowienia cieplutkie!
Piękne słowa Kasiu!!! Normalnie się wzruszyłam.
Mamy coś, czego nie mają nasze koleżanki. Mamy własną rodzinę i istotkę, dla której jesteśmy najważniejsze, najmądrzejsze i najcudowniejsze pod słońcem (niektóre z nas mają więcej takich istotek :) )
A my też na jednej nie poprzestaniemy. Przecież ja, Kasia i Ania (Anboku, mam nadzieję, ze mogę mówić Ci po imieniu) nie marzymy chyba o niczym innym... A i Abiola coś tam przebąkuje... :) Gdy patrzę na zdjęcie Uli, na którym Monika czuwa nad Dominiką... Wszystko mi jedno, czy następne będzie chłopcem czy dziewczynką... Byleby było...
Ps. Jeśli będzie chłopczyk, to na imię będzie miał Wiktor, po moim najdroższym i najwspanialszym dziadku...
A jeszcze odpisze, chciaż padam na nosek...moze to dziwne, ale mieliśmy chłopcu dać na imię Wiktor - po dziadku męża :) Izabela przez chwilę nawet była Wiktorią, hihi, no ale w koncu zostało, tak jak zostało. Jakoś tak Iza bardziej pasowała.
A teraz myslę o imieniu dla chłopca i bardzo podoba mi się Adrian...wszystko sie okaże, hihi! Może jeszcze mi się odmieni pare razy!
Oj tak, mamy cudowne dzieciaczki...swiata nie widzę poza moim skarbkiem! Chyba każda mama tak ma! :) Pozdrawiam cieplutko!
Właśnie przyszedł wózek. Ogólnie jestem zadowolona, ale wydaje mi się, że Pani mogła go chociaż wyczyścić. Przecież nie muszę wiedzieć, że wakacje spędzili nad morzem ( mi byłoby wstyd wysłać komuś brudny wózek). No i folia na budce jest delikatnie rozerwana (widać to dopiero przy bardzo dokładnych oględzinach i uwierzę jeśli Pani powie, że tego nie zauważyła), mimo iż Pani zapewniała, że wózek jest cały. Plusem jest fakt, że jest baaardzo lekki. Już nie mogę doczekać się spaceru, tymczasem Tyna śpi, a z nieba leje jak z cebra.
Zawsze mam zagwostkę: co robić w takich allegrowych sytuacjach. Z reguły nie robię nic. Czy słusznie?
Znalazłam I już nie mogę doczekać się, kiedy Martyna zacznie układać puzzle. Zostaniemy Twoimi stałymi klientkami.
A do Pani wysłałam maila z ostrzeżeniem o zamiarze wystawienia neutralnego komentarza. W sumie tego rozdarcia mogła nie zauważyć. No a czystość... To już jej wstyd, nie mój. Pokrycie już ściągnęłam i wrzuciłam do pralki
Haniu mieliśmy podobną sytację, przez telefon pani chwaliła, że wózek nie zniszczony, po jednym dziecku...kiedy przyjechaliśmy an miejsce zobaczyliśmy wehikuł (zdecydowanie nie mógł być po jednym dziecku), ubłocony, ciężki...Nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduje sie kupic coś przez internet bez oglądania. Zawsze wybieramy coś z naszej okolicy, tak żeby pojechać i obejrzeć. Koniecznie wstaw ten komentarz, żeby inni wiedzieli, aby z tą osobą uważać.
No i gratuluje zakupu, nareszcie będzie tak jak chciałaś :) A jak wyjedziesz z wasza królewną nowym pojazdem...no, no! Martynka pewnie szczęśliwa z nowego zakupu :)
My w koncu też trafiliśmy na ładny wózeczek, czysty, mało używany ale i tak przeszedł gruntowne pucowanie, włącznie z oliwieniem kół (tatuś tak naoliwił, ze kapało) a potem przechodził liczne próby bojowe (włącznie z ostrym wchodzeniem w zakręt - "patrz, jaki ma skręt, jaki lekki, o - teraz wersja spacerowa...." itp. ;))) Miło tak powspominać...hihi!
Wóz wyprany ( tzn. cała tapicerka wisi na suszarce), tatuś także naoliwił kółka i inne elementy ruchome. Mimo wszystko czuję, że będziemy baaardzo zadowolone.
Jeśli się sprawdzi, pomyślimy nad sprzedażą naszego ukochanego pojazdu. Co prawda strasznie mi żal... Ogólnie źle mi, gdy rozstaję się z rzeczami, które się sprawdziły. No ale nasz pojazd, to typowa spacerówka i dla ewentualnego noworodka się nie nadaje... A bez sensu mieć 2 wózki w naszej sytuacji.
Ja jakoś do tej pory w 100% byłam zadowolona z zakupów przez internet. Myślę, że dużo zależy od ludzi... Teraz zresztą Pani też zachowała się bardzo ładnie. Zadzwoniła do mnie i przeprosiła, szczerze zapewniając, że nie zauważyła rozdarć. Nie wiem dlaczego, ale jej wierzę. Zaproponowała, że może zwrócić mi pieniądze, a ja odeślę jej wózek na jej koszt, Odmówiłam i powiedziałam jej, że mimo wszystko jestem zadowolona.
O czystości nic nie wspominałam, bo i tak wózek zostałby gruntownie wyprany i wyczyszczony, ale jakoś tak było mi nieprzyjemnie....
Mimo wszystko ładnie się zachowała.
Haniu, wiadać masz szczęście do takich zakupów, albo doświadczenie :) Mi chyba brakuje jednego i drugiego, hihi, jeszcze się muszę troszkę podciągnąć w zakupach przez internet :)
O, w takim razie zgłoszę sie jak mnie przyciśnie z zakupami ;)))
Tak sobie czytam te Wasze posty, ależ tu miło....
Kasiu, piękne słowa piszesz, aż się wzruszyłam, powodzenia
Haniu, jak radzi Abiola, nie pozostaw sprawy, napisz komentarz w sprawie wózka....
As, rowerek, nie ma nic lepszego na wiosnę, a u nas wkoło miasta lasy i jeziora, ścieżek pełno, tylko jeździć,
Mariola, pewnie, podyplomówki są dobre, zawsze to jakiś dodatkowy atut, doświadczenie..
A tak ogólnie sobie myślę, jak czytam ostatnie posty,że bedą heca, jak pewnego dnia, wszystkie napiszemy, że rodzinka się powiększa, ale będzie wesoło... Tak i nieważne, czy chłopiec czy dziewczynka, aby zdrowe, ja mam dwie dziewczynki i jest super, nawet jakby pojawiła się kiedyś trzecia (???)
Pozdrawiam, miłego popołudnia!!!Buziaki
Ula, fantastycznie!!!
Wszyscy patrzą na mnie jak na ufoludka, gdy mówię o drugim dziecku. A gdy wspominam o tym, że chciałabym mieć trójkę - łapią się za głowę. Gdy usłyszała to kuzynka mojego ojca ( nie nazywam jej ciotką, bo jej nie lubię), smętnie powiedziała "a tak dobrze się zapowiadałaś..." No i co ona miała na myśli?
Nie strasz. Właśnie okres mi się spóźnia i juz zaczynam się martwić tylko nie wiem kiedy to się mogło stać. Owszem współżyłam ale nie w dniach ryzykownych. Kocham dzieci ale teraz ni jak pasuje mi dzidziuś. Nie mam pojęcia jak sobie poradzę jeżeli tak sie stanie.
Poradzisz sobie, gwarantuję Ci. Mamy mają to do siebie, że radzą sobie w każdej sytuacji Ale życzę Ci, by było tak, jak Ty tego chcesz...
Uleńko, więc do dzieła! Hihi!
Ja jeżeli nawet nie jestem teraz w ciąży, to już tak mi sie zamarzył ten dzidziuś, że nie odpuszczę!
No, fakt, że dla mnie też nie jest ważne czy będzie chłopczyk czy dziewczynka...bardziej chyba tauś trzyma kciuki, żeby był synek i zeby miał z kim grać w pilkę ;) Chociaż Izabela jest już tak wyszkolona w kopaniu piłki, ze aż boję sie myśleć co to z niej wyrośnie!
No fajnie by było...a potem powiedzą o nas w wiadomościch - zbiorowa ciąża na forum WŻ !
As, nie martw się...może Twoja sytuacja nie jest aż tak zła jak Ci sie wydaje, z czasem wszystko zazwyczaj się układa...coś się traci by zyskać o wiele więcej :) Trzymam kciuki żeby było tak, jak będzie dla Ciebie i Twojej rodzinki najlepiej.
Pozdrawiam cieplutko!
To myślę, że musimy kiedyś umówić Izabelę i Martynę na mały meczyk. Łukasz też już ją wytrenował.
Szkoda, że to tak daaaleeeko! Ale byłby mecz...i niunia nareszcie miałaby się z kim pobawić, bo tutaj dookoła same starsze dzieci...kuzyni i kuzynki też o wiele starsi, oj brakuje małej towarzystwa!
A ci tausiowie to widze bardzo podobni w każdym przypadku, hihi!
Oj, pędzę spać, jutro pieczenie chlebka, obiad częściowo już jest z dzisiaj...ale mi sie zieeewa!
Słodkich snów życzę wszystkim mamom i pociechom!
Dziewczyny, na GG dostałam wiadomość, że wątek jest już długi i niektórym trudno się do niego dostać, dlatego zamykamy Zaciszną i zaraz otworzę piąty odcinek mamusinych pogaduszek :)