Tak sobie pomyślałam odpisując na inny wątek, że moze podzielimy się między sobą nie tylko przepisami, ale i zwyczajami, przesądami związanymi z Bożym Narodzeniem. Wszak to czas magiczny! Dla mnie piękny i bardzo wzruszający, choć moja rodzina raczej się pomniejsza, co jest smutne, ale i przybywają nowe osoby.
Wyjątkowo w tym czasie przestrzegam róznych przesądów i "czaruję".
Pod choinką nie ma kapci, rękawiczek, zegarów, zegarków, chosteczek do nosa, noży, nożyczek bo to źle wróży. Pod obrusem jest siano, na stole wiadomo... 12 potraw (teoretycznie, bo 3 gospodynie, zawsze jakoś tak więcej wychodzi :-), puste miejsce dla bliskich, którzy odeszli, ale i dla wędrowca, czosnek w kątach pokoju. Sąsiadowi ponoć trzeba coś ukraść (oczywiście później zwrócić), w tym roku ukradnę wycieraczkę :-). i mnóstwo, mnóstwo różnych drobnych śmiesznostek. Co roku planuję, ale jeszcze mi sie nie udało o północy w Wigilię wylać na głowe wiadro wody, żeby "obmyć" się ze złych uroków, może w tym roku nie przegapię...
Kilka z przesądów dotyczy Nowego Roku. Nie wpuszczajcie pierwszej baby przez próg zarówno w Nowy Rok, jak i w Wigilię spośród gości wigilijnych.
Dzięki między innymi "czarowaniu" nastrój w moim domu jest fantastyczny, ciepły, każdy chętnie korzysta z możliwości spędzenia Świąt w moim domu. Święta to przecież nie tylko dobra kuchnia, prezenty i pilot od telewizora w ręku. To kolędy, opowieści snute przy rozświetlonej choince, sprawianie bliskim radości, spacery ośnieżoną (?!) alejką w parku i właśnie taka magia, że oto muszę coś zrobić, żeby poprawić sobie i bliskim los i szczęście aż do następnej Wigilii.
Czego i Wam moi mili życzę z całego serca!
Wesołych, Zdrowych, Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia!
Irena
Wspominając Wigilie dzieciństwa pamiętam zapach choinki, którą ojciec przynosił z targu w ten dzień.Zapach karpia i grzybowej przygotowywanej na piecu ogrzewanym węglem.Kopytek, które tylko w ten dzień wychodziły właśnie tak a nie inaczej.I suszone śliwki podkradane mamie.
Choinke ubierało się u nas w wigilię,ojciec i my, ja i moi dwaj bracia.Zawieszało się cukierki, orzechy i mandarynki.Z mama robiłyśmy koszyczki z bibuły na cytrusy i łańcuchy z papieru kolorowego, pawie oczka i wiele innych ozdób. W tym dniu z namaszczeniem wyciągałam z pudła łańcuch z bibułki i szklanych rurek robiony przez moją niezyjącą babcię.
Były płacze nad biednym karpiem, który musiał przestac pływać w wannie.
I to oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, bo tylko wtedy mogła zacząć się wieczerza.Każdy ubierał się uroczyście, bo tak dzień jest tylko raz w roku i nie tylko daniami na stole należało go uświetnić.Modlitwę odmawiała najstarsza osoba przy stole i ona pierwsza składała życzenia innym.Rodzice dopiero po zjedzeniu ostatniej potrawy pozwalali nam buszować pod choinką w poszukiwaniu prezentów.
Moja mama jako dziecko straciła obydwoje rodziców,ale kultywujemy to co pamięta ze swojego dzieciństwa. Co ciekawsze moja teściowa jest zadziwiona rokrocznie, ponieważ u niej inaczej obchodzono wilię i inne potrawy podawano. Dla wyjasnienia podaję,ze moja teściowa i moi dziadkowie pochodzą z tej samej miejscowości.A w zasadzie wsi podkrakowskiej, ba niemal sąsiadowali przez miedzę.A i potem osiedleni byli w tej samej wsi no i co tu dużo mówić przy tej samej ulicy teraz. Mój teść bawił się z moją ciotką i moją mamą :) A Mój dziadek i dziadek mojego śp. męża byli oficjelami we wsi : szewc i kowal. Mimo to moja wilia i wilia mojej teściowej ogromnie różnią się między sobą. Mój mąż wagę świąt poznał w naszym domu i temu kultywował, pomimo wydziwień teściowej.
Jednego co moja mama mnie nie nauczyła i sama nie pamięta jak się to robi, ale wspomina co wilie - robienie świata z opłatków.
Ja wstawiam choinkę w wilię i w tym roku prym będzie wiódł syn, to on zawiesi gwiazdę na czubku choinki i on da znak do zaczęcia świętowania.Na pewno będą tradycyjne potrawy i szperanie pod choinką, sianko pod obrusem i kolędy.Miejsce dla nieobecnego i modlitwa przy migotliwym świetle świec. Swiatło zapalimy jak zwykle przy karpiu dla bezpieczeństwa gardeł :).
A wczesniej Wigilia w Klubie Łucji, dzielenie sie opłatkiem i wspólne koledowanie z wszelkim narodem i końmi, no i psami Tajgą i Tundrą. Niepowtarzalna atmosfera, gdzie zmęczone dzieciaczki zasypiaja w sianie, który mosci wozy i konie, konie które przez cały rok uczestniczą w życiu nas wszystkich, bezpośrednio i pośrednio.
Dla mnie to jest czarowanie swiąt...
Pięknie to obie opisałyście i Ty Irenko i Ty Beatko.
Ja też tradycję świąteczną też wyniosłam z domu. W moim domu choinkę ubiera się wcześniej, dwa trzy dni przed Wigilią, zawsze to dzieci ubierały ale od 5 lat mieszkają za granicą i ubieram ją sama. Dzieci przyjeżdżają tuż przed Wigilią. Pierwsze wejście ich do domu to pociąganie nosem zapachów i stwierdzenie, że wreszcie czują święta.Później jest wieeeelkie chowanie prezentów dla rodziców, żeby tylko nie zobaczyli a niedawno to my chowalismy prezenty dla nich, jak ten świat się zmienia!! Jak byli jeszcze w domu to syn rozprawiał sie z karpiem a córka uciekała do pokoju i wyzywała go od morderców karpii, było bardzo wesoło. Teraz wszystko jest już przygotowane na ich przyjazd.
W tym roku to wogóle będzie wszystko na mojej głowie bo mąż mi choruje ale co tam dam sobie radę.
W Wigilie oczywiście na stole muszą być świece, najpiekniejsze jakie mi sie uda kupić i udekorować, koniecznie stroik ze świeżej choinki, sianko pod białym obrusem. Wigilia to dla mnie najważniejszy dzień w roku i dla moich bliskich również. W tym roku będę gościć amerykanina na święta, pochodzenia żydowskiego i mam zgryz co przygotować żeby dobrze się poczuł u nas, chodzi mi o jego tradycję. Wiem , że jest bardzo tolerancyjny i strasznie się cieszy, że będzie na święta w naszym domu ale doszłam do wniosku, że on przyjeżdża do nas wiec musi uszanować nasze tradycje, no cóż wierzę , że będzie ok. Pozdrawiam serdecznie
Petra napisała -czosnek w kątach pokoju -----a co to oznacza , nigdy o tym nie słyszałam
Czosnek ma właściwości ochronne- głownie chodzi o wampiry i duchy nieczyste. Ze względu na dość ostry, specyficzny zapach odstrasza i odkaża. Jeśli się mylę to może mnie ktoś poprawi.
A u mnie w domu czosnkiem pocierało się nadgarstki i skronie.....żeby być przez cały rok zdrowym. Zjadało się go zaraz po opłatku (i oczywiście życzeniach) sam bądź z chlebem. Kiedyś stawiało się snopki zboża w kątach...teraz snopków nie ma...wszytko kosi sie kombajnem..:-)))
Pozdrawiam świątecznie. Zosia.
Aleś mnie uprzedziła! Już mam artykuł gotowy o zwyczajach Wigilijnych - czeka na zilustrowanie.
Ale, ale... możemy przecież urządzić konkurs na odgadywania, dlaczego pewne obyczaje i zabobony pojawiały się, szczególnie dawniej w dzień Wigilii.
Teraz odmeldowuję się do codziennych zajęć, ale jeszcze dziś obiecuję wysmarować całą stronę zagadek.
Zatem do miłego.
Napisałaś: Nie wpuszczajcie pierwszej baby przez próg zarówno w Nowy Rok, jak i w Wigilię spośród gości wigilijnych.
Ja mieszkam na wsi. U nas był taki zwyczaj: jak do domu weszła pierwsza kobieta to bezie cielisia, jak mężczyzna to byczek. Gospodarze oczywiście woleli mieć cielisię, więc to kobieta była milej widziana niż mężczyzna.
Popełniłam artykuł o Wigijijnych zwyczajach. Ale zanim go zamieszczę, proponuję zabawę zgadywankę, co dany obyczaj oznaczał, jak go interpretowano lub z jakiego powodu się pojawił.
Poniżej dość sążnista lista różnych różności, dziś już często zarzuconych, nieznanych, zapomnianych.
1. W Wigilię Bożego Narodzenia do domu pierwszy powinien wejć mężczyzna, nie kobieta.
2. W ten dzień starano się być szczególnie miłym i uczynnym.
3. Przyglądano się uważnie pogodzie, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy.
4. Myto się w wodzie, do której wcześniej wrzucano pieniążek.
5. Po porannej modlitwie nacierano zęby czosnkiem.
6. Pilnowano, aby tego dnia zjeść jabłka i orzechy.
7. Nie wykonywano pewnych rodzajów zajęć: nie prano, nie szyto, nie cerowano, nie motano, nie przędzono, nie młócono, nie pożyczano, nawet dziady proszalne zaprzestawały żebrania.
8. Zamiatano w kierunku "od drzwi"
9. Dmuchano na miejsce, na którym chciano spocząć
10. Drzewa w sadzie dotykano rękami ubrudzonymi resztkami surowego ciasta na chleb
11. Płatano figle sąsiadom
12. Ścinano jemiołę, ale pilnie baczono, aby strącana gałąź nie dotknęła ziemi, lecz została złapana w locie
13. Nie przynoszono niczego do domu po wieczerzy wigilijnej
14. Rozstawiano snopy czterech zbóż w kątach izby, w której miała odbywać się wieczerza
15. Na podłodze i pod obrusem rozściełano sianko
16. Kładziono pod stół żelazo
17. Oplatano stół łańcuchem
18. Skrupulatnie przygotowywano parzyście lub nieparzyście liczbę potraw
19. Przyrządzano potrawy z płodów lasu, pola ogrodu, sadu i wody
20. W czasie kucyi wychodzono (jeśli starczyło odwagi) poza izbę i przez dziurkę od klucza do niej zerkano
21. Pojadano powoli i nie odkładano łyżki podczas wieczerzy oraz nie odchodzono od stołu
22. Spożywano koniecznie choć po kęsie z każdej wigilijnej potrawy
23. Panny ciągnęły źdźbła siana spod obrusa po skończonej wieczerzy
24. Rzucano po łyżce kutii i sprawdzano, czy się przyklei do sufitu
25. Panny po wieczerzy wychodziły przed dom i nawoływały w ciemność.
26. Pilnowano, by na zielonych świerkowych gałązkach, które były niezbędne podczas świąt znalazły się jako ozdoby jabłka, orzechy o wydmuszki jaj
27. Opłatek dawano zwykle koniom, krowom i cielakom, inne zwierzęta często pomijano.
28. Kurom bywało, że dawano groch, a psom, kogutom i gąsiorom pieprz i czosnek z chlebem
29. Potem wędrowano do sadu i pukano obuchem siekery w pnie drzew owocowych, a następnie obwiązywano je powrósłami z wigilijnej słomy.
Tyle znalazło się w moim artykule, w którym znajdziecie odpowiedzi, jeśli tu nie uda się wszystkich udzielić. Ale to niemal niemożliwe - wierzę w Waszą wiedzę i pomysłowość :)
hehehe sporo tych zagadek. Mnie najbardziej interesuje obwiązywanie łańcuchem stołu i żelazo pod nim. Pierwszy raz o czymś takim słyszę.
A to rzucanie kutią w sufit....hehehe ja podziękuję za taki zwyczaj. :D
ooooo,,,,a co 30-ste:)))) matulu, co dodac, co ujac??? wszystko do pokonania, ale skad wziasc snopy??? no i ten czosnek nacierany na zeby,,,hihi,,,kto da buzi:))))
niech mi lepiej ktośpowie o zwyczaju Mikołajowym :) Podobno mieszka sobie jakiś "prawdziwy" w Rovaniemii...wiecie coś? :D
1. Moja babcia z Podlasia wspomina zwyczaj- po kolacji wigilijnej panny wychodziły przed izbę i nasłuchiwały- skąd pies zawyje stąd będzie mąż.... :/
2. Panna siedząca na rogu stołu - groźba staropanieństwa
A jest też zwyczajowe powiedzenie mające związek z tym świętym - kto wie, co oznacza:
"Święty Mikołaju, trzymaj wilka w raju. Trzymaj go za nogę aż trafię na drogę"
?
hahahaha,z tym czosnkiem to dobre:)nie pachnie ladnie,o zelazie nie slyszalam,a snopy ze zbozem kiedys na wsiach wnoszono i ustawiano pod oknem.Nawet w chlopach Reymonta,tak robili:)te wszystkie przesady wymyslili ludzie:)a ile w tym jest prawdy?Wigilia jest magicznym
dniem,kazdy wierzy w to co chce ! ale z kobieta ze przynosi pecha, jak pierwsza przyjdzie w Wigilie to wierze:)
Tineczko, a moze to po tym czosnku potem powstalo powiedzenie "pies Ci morde lizal"??
hihi, moze? moj piesek ma czyszczone zeby laserem 2 razy w roku i jak mnie lize to pachne, hihihi
Przepraszam Szefowo, że Ci się wcięłam, ale tak mnie jakoś potrzeba naszła... Wogóle nie wiem, co mnie ogarnia, śniegu nie ma, za porzadki się nie zabrałam, dekoracje sklepowe mnie nie poruszały nigdy... starzeję się?
Siup do góry. Co Wam tak słabo idzie odgadywanie znaczenia obyczajów?
Ja pamiętam :
1.Mężczyzna przynosi szczęście a kobieta pecha.
2.Jaka Wigilia taki cały rok,czyli jak jesteśmy mili i uczynni tacy będziemy cały rok
3.Jeśli była ładna pogoda i gwiezdziste niebo zwiastowało urodzaje.
4.Mycie w zimnej wodzie z pieniędzmi zwiastowało zdrowie i bogactwo.
6.Zjedzenie jabłka wróżyło zdrowie i urodę a orzech zwiastował siły witalne.
12.Jemioła jest oznaką miłości czyli aby nie upadła nie zginęła.
14.Słoma w kątach dawała niesamowitą magię i ozdobę w chwili wieczerzy
15.Sianko i słomę daje kładzie się na pamiątkę narodzin Pana Jezusa,że Pan Jezus narodził się w stajence.
17.łańcuch oznacza więzy rodzinne aby sie nie rozerwały i rodzina żyła w zgodzie.
21.Aby nam jadła nie zabrakło
25.To zależy co usłyszy np.szczekanie na kłótnie a dzwoneczek u sań na weselicho.
29.Aby drzewka owocowe dobrze obrodziły.
Tyle wiem i pamiętam z opowiadań babci i z naszej tradycji.
U mnie w domu co roku kładzie się sianko pod stół i pod biały obrus.Na środku stołu rozsypuje się ziarna zbóż na to jeden opłatek,i na to stawia się wazę.Jeśli zboże przyklei się do wazy zwiastuje dobre plony.Stół Wigilijny zostaje tak ubrany przez święta i w pierwszy dzień świąt do domu pierwszy wchodzi mężczyzna sypie garść zboża ze słowami "Na szczęście na zdrowie na ten Nowy Rok co by Wam się darzyła pszeniczka i groch,w każdym kątku po dzieciątku a na piecu troje,które bedzie najładniejsze to będzie moje"Uwielbiam te nasze zwyczaje.
Jestem pełna podziwu, niewiele trzeba uzupełniać. Ale kilka tłumaczeń Cię zaskoczy. Na razie niczego nie zdradzam. Artykuł z odpowiedziami aktywuję po Mikołajkach :)
Jak obiecałam, tak zrobiłam
http://wielkiezarcie.com/artykul.php?id=807
MIłej lektury :)
Wigilia to piękny i magiczny czas i nawet ja osoba (zwykle) zdroworozsądkowa praktykuję te wszystkie gusła i obrzędy. W tym
dniu jestem "szamanką" tak mówi mój syn. I wyobraźcie sobie ,że wielka powódź w 1997r była przeze mnie.Tak, tak kochani.
W wigilię 1996r pojechaliśmy do szwagrostwa podzielic się opłatkiem i złożyć życzenia i ja nieopatrznie wlazłam przez drzwi
jako pierwsza. Pierwsza baba - wiadomo pech murowany, no i była powódź. Od tej pory bardzo się pilnuję żeby nie pchać się przed
panów. A w moim domu każę z samego rana któremuś z chłopaków wyjść i wejść przez wszystkie możliwe drzwi. Licho nie śpi.
Dodam, że właśnie owo szwagrostwo jako jedyni z całej naszej rodziny byli bezpośrednio poszkodowani w czasie powodzi. Więc
Drogie Panie w Wigilię panowie przodem .Pozdrawiam.
Polskie tradycje sa piekne. Te swieta sie czuje i chyba dlatego tak bardzo sie na nie czeka. Caly rok czekania na kilka dni, ale jakze magicznych dni.
Ja tymczasem spedze kolejne swieta w Szkocji i postaram sie zrobic je jak najbardziej zaczarowane - co z pewnascia latwe nie bedzie.
Zatem slow kilka o szkockich swietach.
Choinke ubiera sie na poczatku grudnia. Zwykle 1 grudnia zaczynaja sie pojawiac. Znikaja tuz po sylwestrze. Ja nauczona polskim zwyczajem ubieralam ja dzien przed wigilia i przyznaje, ze bylo mi bardzo przykro i jakos nieswojo, gdy musialam ja po tygodniu schowac. W tym roku postanowilam nacieszyc sie nia dluzej i oznajmiam, ze od wczoraj stoi dumnie w salonie.
24 grudnia to dla Szkotow normalny dzien jak co dzien. Nic sie w nim nie dzieje w domach, za to centra handlowe przezywaja oblezenie tych, ktorzy na ostatnia chwile kupija prezenty. Zreszta oblezenie ogolnoswiateczne jest juz od konca listopada ale tylko w ten dzien nabiera jakiejs sily. Jest to tez czas na odwiedzenie znajomych, zlozenie im zyczen i zostawenie (obowiazkowo) kartki swiatecznej. W sklepach mozna kupic specjalne wieszaki na kartki swiateczne. jakos nie zamiezam ich kupowac, bo raz - po co, a dwa - one sa od 50 kartek w gore, a przyznam sie, ze nie spodziewam sie takiego zasypania poczta ;)
Dzieci tego dnia zostawiaja przy choince szklanke mleka i ciastka dla Sw. Mikolaja.
25 grudnia to juz swieto. Zaczyna sie od tego, ze cala rodzina (jeszcze w pizamach, szlafrokach czy czyms tam jeszcze) biegnie zobaczyc co znalazlo sie pod choinka. Rozpoczyna sie rozpakowywanie prezentow i swietowanie. Tego dnia zwykle nie je sie sniadania. Miedzy godz. 14-16 siada sie do uroczystego obiadu i tak juz sie siedzi i siedzi.
26 grudnia to wcale nie drugie swieto (choc faktycznie byc powinno). To tzw. boxing day - czyli olbrzymie wyprzedaze i obnizki w sklepach.
W zwiazku z tym cale rodziny ustawiaja sie tego dnia w kolejkach pod sklepami, nieraz dlugo przed otwarciem i czekaja....A jak sklep otworza to laduje sie ten tlum ludzi i lapie co tansze rzeczy. Generalnie to co najbardziej przecenione znika w ciagu kilku chwil.
Ale wyprzedaze trwaja do wieczora, wiec tego dnia na parkingach nie ma miejsc, ludzi w jednym sklepie tylu co na koncercie rockowym i wszyscy wychodza w olbrzymimi torbami wypchanymi po brzegi towarem, ktorego pewnie w polowie nawet nie potrzebuja....
I tak koncza sie szkockie swieta.
A tradycje, no coz. Szkoci przez wiele dziesiecioleci nie obchodzili swiat, bo byly one zakzane (od XVI w.)
Choinka szkocka zwykle zawiera duzo motywow regionalnych (kraty szkockie na bombkach, lancuchach itp.)
Podczas swiatecznego obiadu je sie pieczona ges badz indyka, czasem wolowine. Pojawiaja sie tez ryby - glownie losos. Potrawy sa 'utopione' w roznych sosach. Te do mies musza zawierac chocby kilka kropel szkockiej whisky. Tradycja nakazuje by na stole byl tez domowy owsiany chleb, ciasteczka owsiane, pie z miesem. Slodkosci to raczej cukierki, bombonierki, pavlowa z owocami i szkocki pudding (wbrew polskiemu mysleniu to nie budyn a owoce podsmazone i wrzucone do zarodopornego naczynia i zalane ciastem babkowym. wszystko to piecze sie w mikrofali a potem dopieka w piekarniku. podaje sie jeszcze gorace, najczesniej z lodami).
Tradycja nakazuje palic galazki jarzebiny na znak odpedzenia zlych mysli, ktore kierowalo sie przez caly rok w strone rodziny i przyjaciol, znajomych. Typowo szkockie jest tez palenie swiatecznego pnia - ponoc ma to odstraszac elfy i nie pozwalac im psocic - to typowo celtycka tradycja.
Domy przystraja sie galazkami krzewow, ale koniecznie takimi, ktore caly rok sa zielone: glownie jalowiec, jemiola, mahon.
Trzeba pamietac jednak ze Boze Narodzenie to nie najwazniejsze swieto szkockie. Szkoci bardziej wola 'Hogmonay' obchodzone 1 i 2 stycznia, powoazane z nowym rokiem. To czas zabawy, festynow, fajerwerkow czyli tego co Szkoci lubia najbardziej.
A zatem konczac zycze Wam polskich Wesolych Swiat i szkockiego Snowans White (czyli udanej wigilii).