Witam.
Czytałam wątek o nocniczku-bo to jest moj pierwszy problem..,czyli jak pozegnac pampersika a zaprzyjaznic sie z nocnikiem.Jednak zadne z tamtejszych podpowiedzi nie skutkują na moja 3-letnia corcie.Juz chyba wszystkiego probowalismy i nic...Kibelek obkleilismy specjalnymi naklejkami,nocniczek grajacy w jej ulubione teletubisie.Prezy sie i płacze jak ma usiasc na jedno albo drugie.Dodam ze corcia jest strasznie uparta i nic na nia nie działa..zawstydzamy ją słowami"jestes juz taka duza...,wstyd-dzieci bedą sie z Ciebie smiać...itd"ale takie słowa ida w wiatr.Była i metoda bez pieluchy,zakładałam jej tylko majteczki..no i znow rozczarowanie,wogole jej nie przeszkadza ze sie posiusiała w majtki ,zreszta załatwiała sie gdzie popadło a ja tylko ze scierką latałam..Doskonale wiem ze na kazde dziecko przychodzi czas ,ale z tym moim uparciuchem czuje ze to moze byc nawet w wieku 5lat..juz mi sie wykończyły pomysły jak ja zachecic do siadania i wołania
No i drugi problem(moze sla kogos smieszny)ale mi juz rece opadaja
Mianowicie moja ta sama corunia ma dziwna manie-przebierania sie...robi to nawet 8-10 razy dziennie,wyciagnie ubranka jak wiadomo w tym wieku dzieci tak jedza ze czesto brudza sie,a ja tylko piore,piore,piore i piore..prasuje,prasuje i prasuje.Wyciaga z szafki co popadnie i wkłada na siebie pochodzi poł godzinki sciaga leci do innej szafki i co innego nakłada.Nie mam mozliwosci zamkniecia szafek,zeby nie wyciagała..,jest cwana i wyciaga ubrania swojej starszej siostry albo moje i na siebie tez ubiera.Naprawde jest to bardzo uciazliwe,porafi o godzinie 15 załozyc pizamke albo ostatnio moje rajtuzy-kabaretki a tu dzwonek do drzwi ..listonosz.Patrzył na mnie i na nia jak na kosmitów.Przestałam juz układac jej ubranka bo bym musiała to robic pare razy dziennie..zakazy i mowienie ze nie wolno nie dzała na nia wogole..nie jestem zwolennniczka dawania klapsow i dzieci nie bije choc raz dostała klapsa i tak nic nie dało.Ubranka jak zdejmie rzuci gdzie popadnie ,wyciaga nastepne..juz nie mam siły,naprawde dla mnie to wielki problem ...dziwna mania .Moze ktos spotkał sie z czyms podobnym i podpowie co robic...Pozdrawiam
Co do pierwszego problemu to moja mama zastosowala taką radę na mnie-po prostu założyła mi zwykłą tetrową pieluchę i w niej zostawiła, kiedy się zesikałam. Chodzenie z mokrą i zimną pieluchą skutecznie zachęciło mnie do korzystania z nocniczka. Życzę wytrwałości i cierpliwości. Pozdrawiam
wlasnie pieluche a nie tylko majteczki ktore szybko wyschna. Mokra, ciezka , i zimna pielucha jest dobrym sposobem. Jezeli natomiast dziecko po zmoczeniu jest natychmiast przebierane nie odniesie to zadnego skutku gdyz dyskomfort jest tylko chwilowy.
Użytkownik ania0809 napisał w wiadomości:
> Co do pierwszego problemu to moja mama zastosowala taką radę na mnie-po prostu
> założyła mi zwykłą tetrową pieluchę i w niej zostawiła, kiedy się zesikałam.
> Chodzenie z mokrą i zimną pieluchą skutecznie zachęciło mnie do korzystania z
> nocniczka. Życzę wytrwałości i cierpliwości. Pozdrawiam
I Ty to pamiętasz? Oj czyli długo nie chciałaś nocniczka.
Bahus
PS. Również pozdrawiam....
Szafki mozna zamknac specjalnym mechanizmem do wmatowania od wewnatrz szafki. poze tym wydaje mi sie ze cala ta sytuacja wam wszystkim daje popalic i wizyta u terapeuty by sie przydala. Prosze nie obraz sie ale tu wydaje mi sie (z tego co piszesz) ze coreczka ma bardzo silna wole i wy aby miec spokuj nie byliscie (na poczatku) konsekwentni. To znaczy wystarczajaco dlugo konsekwentni. Coreczka was przetrzymala i wygrala bitwe o nocniczek. Teraz bedzie ciezej. Poza tym cala sytuacja jesli juz urosla do wielkosci "bitwy" nie sprzyja naturalnemu zachowaniu. U corci juz wystepuje placz i prezenie manifestujace jej strach przed nocnikien a raczej calym teatrem ktory wokol nocnika powstal. A i dla was a szczegolnie dla ciebie sytuacja jest bardzo meczaca i nerwowa. Tu potrzeba zaczac spokojnie od poczatku w czym moze pomoc psycholog.
A moze jestescie tak zapracowani (zalatani) ze corcia w ten sposob walczy (podswiadomie) by zwrocic wasza uwage na siebie. Czesto grzeczne dzieci sa (nieumyslnie) niezaowazane przez rodzicow. A dla dziecka kazde (nawet negatywne) zainteresowanie jest lepsze niz...zadne.
No i zawstydzanie (nie daj Boze publiczne) i grozenie posmiewiskiem naprawde jest najgorszym rozwiazaniem mogacym corcie psychicznie zdolowac a tym samym nie umniejszyc ale POGLEBIC problem. Ja wiem ze tonacy brzytwy sie chwyta ale prosze zaniechajcie tego. Moze wyrzadzic wiecej szkody jak pozytku.
Ja nie pracuje,wiec cały dzień sie nią zajmuje.To jest moje drugie dziecko,z pierwsza corka nie miałam takich problemow ani z odstawieniem pieluch ani z tym przebieraniem a tak samo sa wychowywane i wobec nich stosujemy te same metody wychowawcze.Corcia juz ma taki (jak zauwazyłam)charakterek..,uparta i nie popusci chocby nie wiem co..nie wiem skad sie to wzieło.
Co do zawstydzania jej ,to nie robie tego przy osobach postronnych...ale zauwazyłam ze wstydzi sie gdy sie jej mowi ze siusia w pampersa bo od razu zaczyna o czyms innym mowic.
wiesz rozumiem cie bardzo dobrze. ja mam tez dwojke i wychowywane tak samo a jakie rozne! Rozumie Cie bo moja corcia podobna byla i jest do Twojej. Tez uparciuszek z niej byl niesamowity. To swiadczy o silnej woli co w zyciu doroslym jest bardzo pozytywna cecha. Nie mialam klopotu z nocniczkiem- corcia bardzo szybko sie nauczyla ale jak sie na cos uparla to koniec. jej trzeba bylo duzo tlumaczyc na spokojnie i nigdy nie zmuszac(to pogarszalo sytuacje) najlepszym wyjsciem bylo chowanie "na dlugiej smyczy". To znaczy duzo swobody ale trwale granice.
Jezeli piszesz ze od pierwszego razu corka juz placze i prezy sie to musialo ja cos urazic. Moze drobiazg, zimny nocniczek, nerwowy rodzic badz atmosfera, moze musiala przerwac zabawe. Moze z sama lazienka ma duziecko jakies zle skojarzenie. Przyczyny moga byc rozne moze pomoglo by sie zastanowic nad tym co wtedy nie wypalilo. Dzieci ktore jeszcze nie dojrzaly do nocniczka traktuja wlasne odchody jako czesc siebie i nieraz to ze cos "odpada od ciala" i znika w nocniczku czy ubikacji moze budzic nieokreslony strach. Sprobuj rady ekkore, moze to pomoze. Bierz malucha jazk ju ktos radzil ze soba jak korzystasz z toalety. Nie krytykoj wtedy ani nie pouczaj ani nie rozmawiaj zachecaj corci dó siadania lecz pokazuj jej jakie to fajne przyjemne uczucie.Moze zastanow sie czy starsza ´(?) siostra ma jakis wplyw na te strachy. Nieraz starsze dzieci opowiadaja mlodszym rozne historie. Typowy przyklad u starszych dzieci opowiedz na pytanie: jak jest w szkole.Nieraz dzieci przedszkolne nie chca isc potem do szkoly.
Naprawde zycze Tobie i corci powodzenia. A moze powinniscie zrobic przerw w nauczaniu toalety aby dziecko sie troche odprezylo a dopiero za pare dni , czy tygodni zaczac od nowa.
U mnie u dzieci (choć to dawno temu) nocniczek z melodyjką skończył się wyrwaniem kabelków (syn darł się, najwyraźniej bał się)- niewiem dlaczego, ale maluchy nie lubią jak im coś gra pod tyłkiem, nawet jeżeli jest to ulubion melodia.
A jeżeli idzie o silną wolę. Cóż - przerabiam to od jakiś 7 lat (córka ma 10). Jeżeli wszystko jest po jej myśli - grzeczniejszego i słodszego dziecka nie znajdziesz. Jeżeli jednak jej nie pasuje - walka na całego. U nas kończyło się pokaleczonymi rękami do mięsa (tak mocno trzymała - ściskała żaluzje), wycieczkami z domu bez butów ( bo schowałam) itp itd. Przykłady można by mnożyć.
W każdym razie teraz jest spokój przed burzą (dojrzewanie) - zdecydowanie złagodniała, da się z nią dyskutować, jeżeli ma się argumenty da sobie wytłumaczyć - ale nie ma niczego nakazem bez walki. Jak napisałaś - długa smycz, z wielkim zaufaniem i czasem poświęconym na rozmowy. Na syna mogę huknać, powiedzieć nie bo nie - pomruczy pod nosem, ale się dostosuje. W przypadku Marty marne szanse - co najwyżej przytaknie - ale i tak zrobi po swojemu.
Jeżeli chodzi o ubieranie - może w tym wieku nie miałam takich problemów - moja panna była zbyt leniwa, aby się ubrać sama, żeby się przebierać - bardzo długo do przedszkola musiałam ją ubierać, bo inaczej by nie wyszła z domu (ani prośbą, ani groźbą, ani przekupstwem), ale już od trzeciego roku życia próby dobierania ubrań przeze mnie kończyły się fiaskiem. Ona sama wie co do czego pasuje - jak jej się nie podoba nawet siłą nie zmuszę do ubrania (teraz jest starsza, więc nawet dałoby się spacyfikować, psując przy tym moje nerwy, ale wcześniej - jak ubrałam w to co jej nie pasowało - jak tylko się odwróciłam była goła).
Na szafki jedynie co pomoże to zabezpieczenia o których pisały dziewczyny
Hiii ...z tą witamina C fajny pomysł ,tylko u mnie znów nie poskutkuje ,bo ona potrafi cytryne zjesc albo surowa cebule i nawet sie nie zakrzywi..nie wiem co mogło ja zrazic do nocniczka..pokazywalismy jej-siadalismy na niego wszyscy ,misie jej ulubione sadzalismy,nawet dziadkowie jak przyjezdzali siadali i pokazywali ze trzeba siusiu do nocniczka.Starsza corka tez ja uczyła.Naprawde nigdy na siłe jej nie sadzalismy ,bo wiem ze nie w tym rzecz..bo sie zniecheci.Zabieralismy ja tez ze soba do ubikacji ,tez nic.Była u mnie kuzynka z corcia ktora ma tyle latek co moja,ona juz robi na kibelek wiec jak chciała siusiu to i moja mała zawołałam zeby popatrzyła moze akurat bedzie chciała usiasc.....i znow porazka.Przerwy w namawianiu i probach robimy nawet dłuzsze..ale jak powracamy to znow to samo.Czuje ze jescze długa droga przed nami .Dziekuje za rady i serdecznie pozdrawiam Wszystkie Mamy i Tatusiów
Z nocnikiem nie pomoge, bo na razie sama probuje naklonic mojego 2 latka na korzystanie z niego, wec tylko sledze watki.
Co do szafek - moj maluda wyciagal wszystko jak popadnie z szafek w kuchni i z wszystkich mozliwych szuflad. Jak powkladalam wszystko do jednej szafki on juz zdazyl powyciagac z drugiej. Sprawe zalatwily blokady dzieciece na szafki i szuflady. Latwe w montazu, nie niszcza mebli a dzieciaczek kilka razy sprobowal otworzyc- bezskutecznie- i sie zniechecil. Dzis juz go nie interesuje co mam w szafach.
blokady sa rozne, zewnetrzne i wewnetrzne, ale chyba te drugie lepiej sie sprawdzaja. Sa niedrogie i mozna je kupic chyba w kazdym markecie a juz na pewno w sklepach typu Ikea, Castorama.
U moich znajomych pomogła witamina c.
najlepiej dogadać się z lekarzem rodzinnym wcześniej - aby przypisała dziecku "lek na siusianie". A potem dawać do pogryzienia - i nie pozwolić, aby dziecko połknęło bez poczucia smaku.
Dziecko mam duże,ale tak z ciekawości zapytam,w jaki sposób ma pomóc witamina C?
to radzaj placebo - paskudne w smaku po rozgryzieniu. I jeżeli się dziecku powie (tak było u moich znajomych), że nie ma innej rady jak leczyć sikanie do pampersa może pomoc - co nie znaczy, że musi. A tabletka witaminy c dziennie nie zaszkodzi
O,nawet by mi to do głowy nie przyszło.Ale sam pomysł fajny,tylko dzieci są cwane ,a witamina c "oblana" jest są słodką polewą.
to swietny pomysl ekkore! Sprobowac mozna bo nieszkodliwy. Jak znam dzieci to powinno sie udac.
Co do zakładania tetry,to tez juz to przerabiałam..,ona moze chodzic w usiusianej terze cały dzień i nie przeszkadza jej.Proby z nocnikiem zaczeły sie gdy miała niecały rok i juz od i juz od pierwszego siadania tak sie prezy i płacze.Nie pomyslałam o tych zabezpieczeniach do szafek,chyba w sklepie meblowym tez je dostane?
Hej, ja też na razie prowadzę wojnę z nocnikiem synek ma niespełna 2 latka jak miał 10 m-cy zaczęłam go sadzać i sidał chętnie ale już mu się odwidziało, teraz jak zrobi to pokazuje że mam go przewinąć, więc może kiedyś powie zanim zrobi :D. Moja mama opowiadała że ja też do 3 lat w majty rąbałam a nie było wtedy pampersów, poprostu mogłam chodzić obsikana po uszy i nie przeszkadzało mi to ale jak widać przeszło hehe od 4 lat poszłam do przedszkola i umiałam już robić na kibelek. Także może to niedlugo minie u ciebie. A co do tych zabazpieczeń do szafek to firmy Canpol Babies są bardzo dobre ale nie wiem czy w sklepie meblowym takie dostaniesz ja widziałam w sklepach z artykułami dla dzieci. Pozdrawiam!
Moja córeczka ma roczek i 7 m-cy. Zaczęłam uczyć ją siadania na nocniczku. Niestety nic z tego nam nie wychodzi. Kupiłam jej taką miniaturkę sedesu i owszem, czasami siada na nim ale tylko w spodenkach. Bez nich krzyczy "zii!" - czyli zimno. No cóż, trzeba przyznać, że plastik jest zimny. :/ Myślę, że w lecie gdy będzie bardzo ciepło to usiądzie. Trudna jest ta nauka... Myślę, że warto by było dać dziecku przykład. Gdy mama idzie zrobić siku pokazuje dziecku, że siada na kibelku. Można by było również kupić nakładkę i spróbować posadzić dziecko na dorosłym sedesie - oczywiście jak samo będzie chciało. Dzieci uwielbiają naśladować. A co do chodzenia przez dłuugi czas z mokrą tetrą to niestety jestem przeciwna. W ten sposób bardzo łatwo o zapalenie przewodu moczowego, cewki itd. Naprawdę łatwo.
Ile mam na świecie tyle różnych porad. Życzę więc wszystkim mamom i ich pociechom udanej i bezstresowej nauki!!
Hihihi fajniutka ta Twoja Pociecha. :D Mała strojnisia z niej. Proponuję byś robiła jej więcej takich zdjęć. Dziś nie jest Ci do śmiechu ale za kilka lub kilkanaście lat będziesz miała co powspominać - z uśmiechem na twarzy oczywiście. :D Pozdrawiam serdecznie!!
Oj, te lalunie...
Też mam problemy z córką "ubraniowe" - tylko trochę innego typu, bo starsza (prawie 5 lat). A jedna koleżanka ma takie buty (z obcasikiem...) a druga ma coś tam....zwariować idzie.
Co do tego nocniczka, to na moją podziałało by "wjechanie na ambichę" czyli "nie dasz rady". Metodę tę stosuję już od dawna i ciągle jeszcze działa. Oczywiście trzeba na pewne aktorstwo się wysilić, zwłaszcza jeśli przynosi efekt.
Poza tym spróbowałabym "namówić" się z jednym z rodziców, że zrobi temu drugiemu niespodziankę i "mama/tata na pewno nie uwierzy".
Może to trochę śmieszne sposoby, ale na moje osiołki uparte zazwyczaj działają, szczególnie, jak się umie odpowiednią "akcję" z tego zrobić. Najlepszy w tym jest mój mąż ( "Ona się w ogóle nie chce ubierać" woła znacząco z pokoju, słyszę tylko "hihihi" a zaraz córka wybiega ubrana i cała dumna, że mamę "narobiła").
A co do ubrań, hmm...Moim skromnym zdaniem problemem nie jest przebieranie się, tylko zupełny brak posłuszeństwa. Z tym akurat też mam niejednokrotnie kłopoty - syn posłucha, a ta mała zołza się stawia. Pomagają nieco kary w stylu "nieoglądanie dobranocki", czasem za karę gdzieś nie idzie. Histeria jest wtedy straszna (STRASZNA, sąsiedzi prawdopodobnie myślą, że właśnie ją skóruję), ale jeśli się ją psychicznie wytrzyma, to efekt jest. Czasem profilaktycznie brałam coś na uspokojenie, żeby nie zacząć na nią wrzeszczeć.
A generalnie współczuję Ci, ciężki to okres, chyba bardziej dla dziewczynek...(że o ich matkach nie wspomnę...). I z wiekiem wcale nie jest lepiej, hahahaha.
pozdr.p.
Moja w tym roku naciągnęła mnie na buty na kaczuszce - niby nie wysoki obcas, ale zawsze. Ale tak paradowała po sklepie, że nie mogłam jej odmówić...
A kary nie skutkują - u nas problemem jest sprzątanie pokoju. Marta bawi się intensywnie, wszystkim, ale poskładanie tego na miejsce... Eskalacja kar - dokładanie kolejnych nie skutkuje - zaczynamy od obcięcia finansów na słodycze - potrafi wytrzymać tydzień, potem dochodzi komputer (ten jest mało skuteczny, bo za bardzo nie ciągnie), telewizja, zapraszanie koleżanek. Jeżeli jej zależy na czymś - porządek jest wciągu 5-10 minut. I to bez chowania pod dywan czy w kątki - tak też już próbowała.
Może nie zaniepokoję Cię , ale u mojego kuzyna też był podobny problem. Okazało się, że dziecko ma jakiś problem ze stawem biodrowym i czymś tam jeszcze, a siadanie właśnie na nocniku powodowało ból , którego dziecko unikało.Pamiętam też , że maluch chodził normalnie.Może i Twoja córcię powinien obejrzeć ortopeda albo nawet dobry pediatra ? Abyś jednak nie zaczęła martwić się na zapas- czy ta strojnisia potrafi_ tak jak piesek ( suczka) pod drzewkiem? Może długi spacer w lesie , bez pieluszki, z dużą ilością napojów gazowanych skłoni małą do sikania w pozycji"wycieczkowej" ?
udało sie,corcia juz 4dzien woła siusiu na ubikacje(na nocniczku nie chce robic)Jestem z niej bardzo dumna i z siebie tez ,ze wreszcie sie udało:)A jaka ona szczesliwa ,wszystkim sie chwali ze robi siusiu na kibelekNa noc zakładam tylko pampersika,ale pomalutku i z niego zrezygnujemy.
No to napisz jeszcze w jaki spsosb ci sie to udało bo ja sie wlasnie przymierzam do intensywnego oduczania mojego synka
Wlasnie napisz jak przekonala sie corcia do toalety? No i ucaluj, wysciskaj ode mnie. Jestem bardzo dumna z Ciebie i Twojej DUZEJ DZIEWCZYNKI!
A wiesz co? I znow Twoja i moja podobne :-). moja wlasnie tez nie chciala zaakceptowac nocniczka ale nauczyla sie siusic do toalety. Dopiero Twoj opis mi o tym przypomnial!
Dziekuje Wam Kochane Kobietki..W poniedziałek,zawziełam sie i cały dzień poświeciłam z mezem aby Corci dopilnowac aby wołała siusiu.Załozylismy jej majteczki,na to rajtuzki i co chwila pytalismy czy chce siusiu...ona oczywiscie ze NIE...Mineły 2godzi.(duzo piła przez ten czas)i podejzane mi było ,ze jej sie jeszcze nie chce...no i patrzymy a ona siusia.Szybko ja chwycił maz posadził na ubikacje i reszte zrobiła do muszli...Akcja była ze hooo hooo:)..Brawo jej bilismy i zachwalalismy.Sama była przeszczesliwa i potem cały dzień sie przechwalała.Ku mojemu zdziwieniu,za poł godzinki juz sama zawołała..i tak jest juz cały tydzień,czasami popusci jeszcze w majteczki(chyba z 2razy)ale dla nas to wielki sukces.Pozdrawiam wszystkich gorąco!
wiesz co agnes tak jak opisalas to mam wrazenie ze przyczyna byla chyba najprostsza z prostych: Corcia nie potrafila jeszcze wyczuc momentu kiedy Juz musi! Swietnie rozwiazaliscie sprawe szybka akcja. Jeszcze raz gratuluje