No to zaczynamy nowy wątek dalszego odchudzania:))) Właśnie miałam sie odezwać. Z kubą już lepiej,goraczki nie ma i prawie nie boli,ale jeszcze ma leki i w poniedziałek kontrolne następne badanie.
A co do odchudzania zważylam sie dzisiaj i przybył mi kilogram,ale już dziś dietkę zastosowałam i myślę że pomalutku znowu zacznę się kontrolować całkiem. Na tą chwilę głównym moim wyzwaniem są mniejsze porcje i ćwiczenia i w miarę możliwości prawidłowe łączenie.
Ostatniego lutego tak jak zaplanowałam robię pomiary i do dzieła;)) jestem dopiero na półmetku:) a czas jaki sobie dałam to do połowy kwietnia....a przynajmniej tak bym chciała:))
Fajnie że jest nas coraz więcej:))) Pozdrawiam i trzymam kciuki....
Witaj Kolu jak miło Cie widziec w tym gronie, ja powoli zacyzanm jezdzic na rolkach powoli bo idzie mi niezbardzo jakos i ta pogoda przeplatana krzyzuje mi plany no ale byle do wiosny hi hi
Moge tylko zyczyc Ci powodzenia i wytrwalosci. Pod koniec maja urodzi mi sie synek, pozniej zamierzam karmic go piersia, wiec odchudzanko odchodzi narazie w zapomnienie.Ale za Ciebie bede trzymac kciuki:-)
dla mnie karmienie piersią okazało się najlepszym odchudzankiem bo moj synek miał kolki jednak kiedy skonczyłam karmic no coż ech...
pomimo, ze karmilam mojego syna ponad 2 lata piersia niestety nic a nic nie zrzucilam na wadze, wrecz przeciwnie chyba jeszcze dodatkowo przybralam no i teraz mam tego konsekwencje....za to moja kolezanka zawsze "okragla", ale w granicach przyzwoitosci tak zeszczuplala po karmieniu, ze kazdy chcial wiedziec co to za dieta-cud. No coz, kazda z nas inaczej przechodzi ten piekny okres.
Ja tez podczas karmienia, nic nie schudlam.No moze troszke. Gdy przestalam karmic( 18 m,cy), waga zaczela spadac.Teraz nie przejmuje sie zbytnio, tez mam zamiar karmic piersia, a odchudze sie jesli przyjdzie na to czas:-)
Życzę Ci powodzenia w odchudzaniu. wiem, że to trudne bo sama jestem na diecie:). Niby gruba nie jestem, ale to co przybrałam w zeszłe wakacje powoli spada. Poza wykluczeniem niektórych produktów, zapisałam się na siłownię i już widzę skutki:)
Najgorsze jest to, że mamy przesilenie wiosenne i mam taką ochotę na słodycze, że hej! Ja też chcę schudnąć do połowy kwietnie więc trzymajmy się!!!!!Pozdrawiam:)
ja juz walcze 2 tydzień , ja mam do zrzucenia 5 kg , więc myślę , że do kwietnia się uda pozdrawiam
Jak miło że już dołączyłaś do nas ! Ja się nie mierzyłam ale waga 4,5 kg MNIEJ !!!!!! I dalej walczę , choć jest coraz trudniej . Na początku szybciej waga spadała , ale cóż wiosna blisko ! Zyczę wszystkim wytrwałości i widocznych efektów , a tobie Tajgerku dużo sił i dużo dużo zdrówka dla Kuby . Pozdrawiam Ewa !
Miło że jesteś Tajger, może teraz pójdzie lepiej bo jestes w tym wątku niezbędna.Dziś kupiłam kasetę z ćwiczeniami i mam zamiar mniej jeść.
Jak mówi moja teściowa ;dieta M.Ż.
Trzymajcie się dzielnie...
Dzięki dziewczyny :))) mi też dość cieżko to szło ostatnio,miały być pomiary ale zrezygnowałam bo czuję ze troszkę przytyłam i nie chcę sie dołować. Ale koniec tym biorę sie do roboty!!!
Od jutra piszę tu co jadłam i nie ma uproś!!! Pomiary za tydznień w niedzielę . Decyduje się ktoś jeszcze na codzienne relacje ???
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki;))
To może ja ? To rzeczywiście pomaga, pisanie codziennie co się jadło. Dzięki temu można lepiej kontrolować to co się zjada w ciągu dnia a i z pokusami łatwiej walczyć wiedząc, że wieczorem trzeba będzie o tym napisać na forum :-))))
Widzę, że jakaś ogólna tendencja zniżkowa panuje. U mnie nie inaczej :-( Urodziny koleżanki w pracy, ciasta, sałatki i takie tam... a do tego małe ustępstwa w kierunku słodkości no i stało się! 1 kg w górę :-( Zatem do kwietnia pozostaje mi ciągle 6 kg do zrzucenia !! Niby sporo czasu jeszcze zostało ale jak dalej będę się tak zapominać, to może być ciężko. Tak więc obiecuję poprawę!! Już dzisiaj zrobiłam sobie sałatkę na jutro do pracy z sałaty lodowej, papryki cebuli i fety, to na dobry początek. Co prawda we wtorek mam imprezę w pracy ale postaram się być grzeczna :-))
Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia :-))
A jednak się zważyłam...a co! Nabroiłam to trzeba ponieść konsekwencje;)...i nie ciekawie jest,aż wstyd! Otóż dwa kilo do góry przez te dwa tygodnie. Tak ze do celu zostało mi 5kg do zaplanowanej wagi a 8kg do wymarzonej:)) .. Żeby mi było łatwiej sprawdzilam co mam w kuchni i już sobie ustaliłam całodzienny jadłospis. Ja to chyba muszę sobie tak robić bo jak nie mam zaplanowane to chaos sie wdziera i pokusy:)
Cieszę się że dołączyłaś:)))już mi raźniej;)))...ale nie ma uproś!
Ech to moze ja tez, chociaz dzis z pewnoscia nie mam sie czym chwalic ale napisze i bijcie no wiec rano batonik ;-/ potem nie mialam czasu ani na sniadanie ani na obiad ;-/ pojechałam do kina i tam z głodu wciagnełam ogromny popcorn i litr coli ;-/ wrócilam do domu i wciagnełam ogromna miseczke rosołu i troche miesa z indyka no i jesscze troche sałatki sledziwoej bijcie ech...;-(
No i mamy ten sam problem....jak już sobie poluzujemy i wyrzuty sumienia są to i mniej siły do konsekwencji. I zwykle tak było w dietkach...wystarczył jeden upadek..jeden kilogram i się płyneło na maksa... czyli typowe jojo. Dlatego tym razem tak nie będzie, był upadek,ale popłyniemy sobie tam gdzie chcemy;)))...i ja wracać będę i wracać i wracać aż osiągnę cel! A potem?...a potem będzie tylko kontrola delikatna wagi.I zadowolenie.....wielkie zadowolenie:)))
Bic nie będziemy, bo tu pewnie żadna nie jest "bez winy" :) Ale pomysł z pisaniem na forum co się wcinało - bardzo fajny i mobilizujący :)))
Ja dzisiaj
na czczo wypiłam swoje zielska (czyt zioła) - kubek,
zjadłam na śniadanie kromkę chleba razowego i 10 dkg sałatki warzywnej (wciepałam do niej łyżeczke od kawy majonezu, moja wina wielka wina, ale nie mogłam sie pohamować, bo robiłam też "niezdrową, z majonezem" sałatkę dla rodzinki ;))))) i znowu kubek herbatki owocowej.
Po przyjściu do pracy kubek wody mineralnej,
potem II śniadanie - czyli szklanka soku pomidorowego (mogłabym pić na okrągło),
Przed obiadkiem znowu kubek wody,
na obiadek zabrałam sobie do pracy (bo obiad muszę zjadać w pracy, taka godzina ;) rybkę w ziołach smażoną (raczej duszoną) na chudym mleku - zamiast oleju leję na patelnię teflonową chude mleko i na tym , pod przykryciem smażę rybę, którą wczesniej obtoczyłam w ziołach i kubek zielonej herbaty.
Po powrocie do domu zrobię sobie kisiel z truskawkami (5 truskawej zalewam pół szkl. wody i zagęszczam odrobina mąki ziemniaczanej.
i znowu kubek lub dwa wody
A na kolację będzie sałatka z gotowanych brokuł i kalafiora, bo mi jeszcze zostały i może kawałek wedlinki z piersi kurczakowej (która sobie sama zrobiłam). I herbatka owocowa
Przed snem znowu zielsko ;)
Jesli się zdarzy cos pomiędzy posiłkami podjem to jutro sie przyznam, bo dopóki jestem w pracy to podjadac nie będę, tu łatwiej utrzymać reżim :)))))
no i do ryby oczywiście surówka z kiszonej kapustki z marchewka i jabłuszkiem (ale bez oleju :)
Nie wiem jak Wy popijacie ,bo ja słyszałam że powinno się napić przed posiłkiem,ale nie po. Że po posiłku należy odczekać. A co do majonezu to w tej dietce co brałam przepis to jest tam dozwolony majonez Kielecki.
To jeszcze zamiast tej fety - ser chudy - ja tak robie i wcale nie cierpię, że brak fety.
A sery chude są teraz naprawde smaczne, nie to co kiedyś "suchoty" :)
A jakiego sera używasz z tych chudych zamiast fety?
Najczęściej kupuje po prostu "ser chudy" , są u nas różne krajanki, bloki, albo takie kostki . To zalezy od regionu. Ser ma mieć małą zawartość tłuszczu od 0,5 do 2 % (feta ma go sporo).
Ja kupuję zawsze ser biały twarogowy chudy i jem go z pieczywem albo z dżemem na słodko, do posiłków węglowodanowych, zwykle na śniadanie. Natomiast wszystkie inne sery do posiłków tłuszczowych zgodnie z filozofią Montignaca powinny być tłuste. I tej zasady staram się trzymać :-)
i tu wychodza różne "kwiatki", bo kazda z nas stosuje inną diete i odpowiada "wedle siebie" hihihihi
Troche sobie pofolgowalam przez ostatnie 3 dni, ale tylko troche jesli chodzi o jedzenie(wczoraj skusilam sie na malutki kawalek drozdzowego z posypka, no tak zalosnie na mnie patrzyl i jak go mialam nie zjesc???;-))), ale dzisiaj juz zwarta i gotowa do dalszej, systematycznej pracy nad soba. Dzis zjadlam platki pelnoziarniste+chude mleko+po lyzce otrab zytnich, pszennych ze sliwka i amarantusa (to jest moj staly zestaw sniadaniowy), na drugie sniadanie byla mala kromeczka z plasterkiem wedlinki z indyka, na obiad bylo mieso z rosolu z indyka z salatka z pekinskiej, pora i marchewki z jogurtem naturalnym, potem bedzie jablko, a na kolacje chudy jogurt z kromeczka chlebka orkiszowego. No i oczywiscie duzo wody i herbatki czerwone.
Posiedziałam z godzinkę,ale przygotowałam sobie meni na cały tydzień. Czyli co chętnie bym zjadła i co jest w danym momencie w moim zasięgu. Będę mogła sobie już jutro zrobić zakupy na cały tydzień;)...Nie jest to rygorystyczne ,ale myślę że jeśli mi się uda zrealizować swój plan to będę baaaaaaardzo zadowolona:))). Tylko się nie śmiejcie:)))
Poniedziałek
No no jestem pod wrażeniem!!!! :-)))) Twój tydzień zapowiada się bardzo smacznie :-)) Mam tylko jedno pytanie - nie za dużo jajek w tym tygodniu?
Jest trochę jajek:)),ale to pierwszy tydzień znowu takiego pilnowania się więc chciałam by było w miarę łatwo i prawidłowo a ja jajka bardzo lubię:)).Może w trakcie tygodnia któreś ominę lub zamienię to sobie zapiszę .I tydzień dopracuję:). Juz mam pomysły co zjadłabym za tydzień:)))))
Jesli mogłabym podpowiedzieć, to chyba zamieniłabym sniadanie I ze sniadaniem II. Owoc może byc na drugie sniadanie, a sniadanie które jemy pierwsze powinno byc bardziej energetyczne :)
Słyszałam że owoce są lepiej trawione gdy są na czczo,a pozatym ja sobie tak dopasowałam do siebie. Bo owoc mogę sobie wciąć jako pierwsze śniadanie o 7rano przed zawiezieniem Kuby do szkoły, po powrocie kawa. A potem na spokojnie koło11 drugie śniadanko ,a obiadek koło 15-16. Mam nadzieję że mi sie to uda:)). dziś mam zaliczone śniadania według planu i jest ok;))
Montignac w swojej książce też zaleca żeby owoce jeść na czczo. Ja robię podobnie jak Ty - rano przed wyjściem z domu przed godz. 7 zjadam coś małego, tzn. jakiś owoc albo jogurt (wyjątkowo jak mama mi zrobi czasem śniadanie to zjem coś więcej :-)) ) a potem w pracy o godz. 10 jem większe śniadanie. A obiad o 15.30 po powrocie z pracy. Problem mam z kolacją, bo od dłuższego już czasu postanowiłam nie jeść po godz. 18, więc od obiadu mam za mało czasu by zmieścić się z kolacją do godz. 18 :-))
Ja chodzę spać koło północy,albo po...więc kolacje sobie jadam miedzy 19-20 ,tak jak mówią 4 godziny przed spaniem. Od 18-tej to nie mogę czasami wystrzymać:)))
A więc było tak: I śniadanie - ugotowane jajko, ogórek kiszony i pół kromki chleba pełnoziarnistego, II śniadanie - spora ilość sałatki z sałaty lodowej, papryki, cebuli i fety, obiad - gotowana biała fasolka i 3 kotlety sojowe gotowane. W międzyczasie melisa, 3 herbaty czerwone i jedna czarna. No i nie obeszło się bez grzeszku - w pracy 1 kostka czekolady z orzechami (upsss). Ponieważ obiad zjadłam po 17 to kolacji już nie jadłam.
no to ja: mus truskawkowy i grejpfrut na sniadanko, na drugie sniadanie zajac z czekolady (bez głowy ;-) hi hi obiad zupa pomidorowa z makaronem, kolacja ryz na sypko bez kurkumy janka, surówka z kapusty pekinskiej i pomidora i smietany i kilka nugettsów teraz jestem głodna wiec ide spac bo nie wytrzymam zapycham sie kawa zbozowa ktora zreszta pije cały dzien ale zołądek doprasza sie o jedzonko wiec musze go ululac hi hi hi jutro ajde do kolezanki wiec pewnie zaszaleje ;-/
Małgosiu, najlepszy był ten "zając bez głowy" - hahahaha, cudo :) ja dzisiaj wieczorkiem też zgrzeszyłam - kawałkiem drożdżowego - te słodkości mnie wykończą, albo wybiję szybę w cukierni i za karę mnie zamkną na pół roku - dla diety by było w sam raz , wyszłabym akurat na zjazd Żarłoków w Gdańsku, super odchudzona ;))))))))
cos w tych drozdzowcach jest, chyba jakis magnes, bo ja tez wczoraj uleglam pokusie:)))
musze sie wytłumaczyc z tym zajacem bo pewnie myslicie ze byłam tak dzielna ze głowa ocalała otóż nic bardziej mylnego, głowe zjadłam dzien wczesniej ;-/
I mi udało sie wypełnić w 100% poniedziałkowy jadłospis:))),ale powiem Wam że glodna teraz jestem ...Już bym z przyjemnością zjadła owoca przeznaczonego na jutrzejsze sniadanko:))),ale cóż ...chyba spać pójdę marząc o tej pomarańczy:D.
Ale cieszę się bo z głodu więcej wody wypiłam..hehehe
I sukces dziś miałam ogromny...a wręcz nie do pomyślenia!! Chłopcom zrobiłam moje ulubione ruskie pierogi ....i nawet NIE PRÓBOWAŁAM!:)))
Pozdrawiam Was serdecznie
Tajger chylę czoła !!!! Czemu jak czemu ale pierogom ruskim to ja bym się nie oparła !! :-))))
Szczerze Ci powiem że mi sie udało pierwszy raz....uwielbiam je!!!!!!!!!!!....ale tak sobie oboiecałam że w ramach dnia dobroci kiedyś sobie zjem zamiast czegoś słodkiego:)))))
Nic sie nie martw kochana, moje odchudzanie tez niezbyt spektakularne 2 kilogramyw dół, w biodrach centymetr i w talii tez, ale ja sobie słodkości nie odmiawiam to fakt, czesto zdarzają mi sie odstępstwa od zdrowego jedzenia ale pocieszyłam sie bo wczoraj spotkałam sie z kims jakis czas nie wiedzianym i powiedział ze schudłam fakt ubrałam sie na czarno ale w sumie zawsze sie tak ubieram ale i tak to miłe hi hi
Bajeczko nie martw się, powolutku, ale do przodu. Moze spróbuj więcej pić, nawet jak Ci sie nie chce, tak "przez rozum", bo wszędzie mówią, że pijąc więcej, łatwiej się chudnie (to troche dziwne, ale u mnie skutkuje).
Wiem, że to dołujące - mimo rygorów niewielki spadek, ręce opadają i zaczyna kiełkować myśl powrotu do "starego odżywiania", ale to JUŻ 1,5 KG mniej - tak sobie myśl. Przeciez gdybys nie próbowała, nawet tego by nie było. Trzymam kciuki i NIE REZYGNUJ :)))))
A ja Ci gratuluję:)) Ze swojego doświadczenia wiem,że co jakiś czas muszę zmieniać "dietki" ,mam wrazenie ze waga staje a organizm przyzwyczaja sie do dietki. Ale to są tylko moje obserwacje,Twój organizm wcale nie musi tak reagować,a odpowiedzią na Twoje pytanie -dlaczego tak mało?...może mało do zrzucenia zostało?:))))
Yes, Yes, Yes!!! Tak wlasnie dziś krzyczalam gdy stanelam na wagę :-)))) CZTERY kilogramy mniej, jejku jak się cieszę, postanowilam ważyc sie w poniedziałki, nie wiem czy to dobre...ale...do zrzucenia zostałam mi jeszcze drugie cztery i niestety to te trudniejsze cztery kilo :-(((
Dietę trzymalam i nie powiem, że było łatwo, ale da się przeżyć, za Wasze rady więcej posiłków ale mniejsze porcje zdały egzamin, do tego czerwona herbata, owocowe herbatki i woda mineralna i oczywiście trochę ruchu(ćwiczenia ze szczególnym uwzględnieniem ud i brzucha) a jak chcialo mi sie coś przegryźć to tic-tac zalatwiał sprawę ;-)
A dziś było tak Sniadanie: trzy kromki pieczywa Wasa i chudy twaróg, potem jogurt 0%, obiad: mięso pieczone z surówką z marchewki i jabłka, kolacja: jeszcze nie wiem :-)
Zapomniałam o napojach woda mineralna dwie szklanki na czczo, potem czerwona herbata, znów woda mineralna, herbatka żurawina z maliną, i na wieczór mięta : -)
Brawka i podskoki :)))))) Fajnie, że Ci sie udaje, wspólne z nami odchudzanko :)))))) Gratuluję
Dziewczyny powiedzcie, jak na pudelku ryzu czy kaszy jest napisane, ze 100g ma iles tam kalorii, to jest to wartosc kcal przed czy po ugotowaniu???? Paczka takiego ryzu jest przeciez znacznie ciezsza po ugotowaniu niz te suche 100g. (kurcze chyba nie pokrecilam zbytnio)
Chyba raczej po ugotowaniu - ryż zwiększa swoją objetość pod wpływem wody , a woda nie ma kalorii, poza tym surowego ryżu raczej nie jadamy ...;)))))))
Dziewczyny mam pytanie. Jak wygląda sprawa z kawą zbożową ?? Przeczytałam tu na forum że dużo osób pije kawę zbożową w trakcie odchudzania i to w sporych ilościach. No więc kupilam sobie dzisiaj Inkę ale zauważyłam że ona zawiera bardzo dużo węglowodanów więc po posiłkach tłuszczowych raczej będzie niewskazana. Czy nie lepiej byłoby jednak pić czerwoną herbatę ?? Jak to jest z tą kawą ??
powiem szczerze ze pije zbozówke dlatego ze mam chory żołądek i w sumie to moge tylko zbozówke i wode a wody samej nie lubie wiec pije zbozówke, ja sie nie zastanawiam nad zawartoscia poniewaz moja dieta to ŻM (żreć mniej) wiec nie wnikam co z czym
Ja czasem pije sobie taka kawe, oczywiscie na wodzie, ale zabielam chudym mlekiem. Jak juz mnie bardzo ssie w zoladku, to taka kawusia doskonale syci.
Własnie nasz Tygrysek a własciwie raczej Lisek-tygrysek złapał mnie na słowo, że do niedzieli ZERO słodkości (ciasteczek, cukiereczków, ciast) i nawet przyrzekł, że on też mi potowarzyszy, a może i któras z Was się przyłączy ? w grupie raźniej ;)))))
No i proszę:)))drugi lisek sie wykluł:)))))))))))....od razu widać ze wiosna idzie .
No to pisze sie do tego przyzeczenia :) ale tylko do soboty .... w sobote ide na 50te urodziny kolezanki, bedzie tort, no i trudno byloby nie zjesc chociaz odrobinke :))) Ale ciesze sie, bo jest to impreza zamykajaca sezon, czyli caly ciag imprez. Potem tylko swieta.....znow nie da sie dietetycznie....tzn. da sie zdrowo, ale nie da sie ilosciowo :))) Slodycze nie sa dla mnie zadnym zagrozeniem, bo lubie tylko bardzo ciemne czekolady, a ciast i ciasteczek nie widze, wiec nie mam potrzeby nawet o nich myslec .... Natomiast od 1 marca zaczelam cwiczyc, narazie takie machanie kikutami w domu i chodzenie (zamiast autobusu 2km do pociagu) nie jest to zadna rewelka, ale potem jak znow waga stanie to polece do klubu 3 razy w tygodniu ....
W zasadzie ja takie przyrzeczenie skladam co roku :-) i od "Popielca" jestem na odwyku od słodkiego (wyjątkiem sa tylko Tik -taki miętowe, tak więc do świąt potowarzyszę Wam.
I jeszcze jedno...dziękuję....dziękuję...(wczoraj jakoś mi to umknęło), a za co? za to że mogę tak z Wami..... za mobilizację i dobre słowo i za to że Wy też....że jesteście, gotowe poradzić, cieszyć się i pocieszyć
Sniadanie chudy twaróg z rzodkiewką i pomidorem, drugie śniadanie jogurt z musli, obiad ryż z pieczarkami i warzywami duszonymi, kolacja jeszcze nie wiem, ale dziś obiecałam chlopakom pizzę, nie wiem czy dam radę sie powsztrzymać :-((((
o nie ja bez słodkości nie dam rady no ale bede jesc ich mniej choc dzis juz mi to niw wyszło ale to napisze wieczorkiem o wszytskim bo przede mna jeszcze wizyta u kolezanki
Oczywiscie, ze sie przylaczam, do niedzieli nic a nic slodkiego.
Ewa, nie wiem jak inne dziewczyny "maja" ale ja zdecydowanie nie potrafie przestac myslec o owocu "zakazanym" :))) dlatego tez nie moge stosowac diet wykluczajacych jakies grupy zywnosci, czy nawet pojedyncze produkty :))) Wiec pozostaje tylko NZD (nie zryj duzo) i tak pozwalam sobie na wszystko, ale w minimalnym wymiarze :)))
Jasne ze damy radę;))) przecież to tylko pare dni,a jak za to będzie smakowało w niedzielę!!!!:))))))
Czyli rozumiem że wtorek zaliczony bez słodyczy???:D....u mnie tak.
i wtorek i środa bez słodyczka :) doceń kochany Tajgerku moje poświęcenia - własną łapą płaciłam za pączki i palucha drożdżowego, którymi to opychała się moja rodzinka, a ja nic... no, dobra, ja się śliniłam i łypałam ślepiami za każdym ich kęsem - czy ja robię się konkurencją dla mojej suczki ?????
hahahahaha...znam to!!!
Ale dzielna jesteś niesłychanie! BRAWO!!!