Mam syna w wieku 14,5 .Kiedys mu powiedziałam,ze załatwię mu w pizzerni pracę na wakacje przy smarowaniu blach.Okazało się,że jest za młody.Pomyslałam,ze bede mu płacić za sprzatanie całego domu .Ja nie lubię sprzątać,ale lubię wracac po pracy do czystego domku.Tylko czy powinnam płacic mu za parce w domu.....?Wiem,ze mogę na Was liczyć.Więc prosze poradzcie mi ......
Witaj eva67.
Proszę, nigdy nie płać za pracę w domu, uważam że to jest wrtęcz deprawujące naszą młodzież. Jeśli chcesz to płać mu za no nie wiem, skoszenie trawnika u przyjaciół (dogadaj się z nimi, niech nie wie, że to twoje pieniądze), za wyprowadzanie psa sąsiadów, czy przypilnowanie dziecka, nawet do roznoszenia lokalnej gazety. Dostosuj to do swoich możliwości i miejsca w którym mieszkasz. Wyślij go do zbioru sezonowego, moja córka w lipcu skończy 14 lat i już drugi rok zbiera truskawki, nie musi, a chce, niech zbiera!
Jeśli zaczniesz płacić za pracę w domu nie wychowasz go dobrze, pamiętaj apetyt rośnie w miarę jedzenia, musi miec swoje obowiązki, nie mieszkasz sama w domu, ani nikt Tobie za Twoją pracę nie płaci. Mam sąsiadów, którzy kiedyś w dobrej wierze zaczęli płacić za wynoszenie smieci, a teraz matka ze złamaną nogą płaci za robienie zakupów (nie jestem do końca przekonana, czy robienie herbaty też nie jest obciążone opłatą). Wystrzegaj się tego.
Trzymam kciuki
Petra
Nie podzielam zdania Petry. Co innego płacić za coś co powinien /może/ wykonywać np. wynoszenie śmieci czy sprzątanie swojego pokoju, a co innego za czynności, których normalnie by nie wykonywał.
Ja w pewnym okresie, kiedy jeszcze pracowałam a syn miał właśnie naście lat i były wakacje, zawarłam z nim taki układ. Chciał uzbierać pieniądze na coś /nie pamiętam/ więc sprzątał, ba nawet gotował ziemniaki i robił sałatkę do obiadu.
I wcale nie wyszło to źle, ani mnie, ani jemu, ani jego obecnej żonie.
Calkowicie zgadzam sie z Petra. Pieniadze potrafia miec zly wplyw na rozwoj mlodego czlowieka. Szczegolnie jesli mialby je otrzymac za prace w domu... po wakacjach - nie wyniesie Ci smieci za darmo... moze przesadzam, znasz swoje dziecko lepeij ale to skrajny i wcale nie nieprawdziwy przykald. Jesli chlopak koniecznie chce pracowac... to niech sprobuje sam zaaltwic sobie jakies zajecie. W gazetach sa teraz ogloszenia typu, kto zajmie sie moim zwierzatkiem wczasie wakacji?? do tego nie trzeba byc starszym. Oczywiscie potwierdz mu, ze wrazie czego poreczysz, ze zgadzasz sie na to aby on mogl wykonywac wymagane czynnosci. Powodzenia. Moje dzieci sa juz w wieku 21,5 i 22,5 wiec pisze pod dyktando wlasnego doswiadczenia. :)
Może wypracować jakiś złoty środek? Kieruj się rozumem i własnym sercem, bo sama najlepiej znasz swoje dziecko. Ja poprostu mam twarde zasady i narazie się nie rozczarowałam, a boję się tego bardzo bo sama wychowuję swoje dzieci 14 i 12 lat. Wiem, że wszystko przede mną. Ale jak narazie jestem dobrej myśli, czego i Tobie Ewo życzę i wszystkim z WŻ.
Evo mam mieszane uczucia w sprawie tego płacenia.Moja córka też teraz zaczęła płacić własnym dzieciom za pomoc w domu.
Jedno ma 9 lat, a druga dziewczynka skończy 11 lat. Do tej pory dzieci nie były przyzwyczajane do porzadków. Wszystko za nie robiła mama.
One wciąż tylko wołały pieniądze na różne słodycze. Czy dobrze córka robi ? Powiesiła na ścianie taryfikator za usługi. Np: zmywanie naczyń po obiedzie kosztuje 1 zł, wyrzucenie smieci-50 gr. Dzieci wprost biją się o każdą czynność. Wcześniej żadną prośbą ni groźbą nie zmusiła do posprzątania po sobie. Jeżeli udało sie wymóc uporzadkowanie własnych pokoi to robiły to byle jak, aby srodek był pusty. Nie mylić z czystym. Córka obraca bardzo skromnymi zasobami finansowymi. Zarobione przez dzieci pieniądze idą na bzdury. Dzieci nie orientują się wcale o swojej materialnej sytuacji. One tylko chcą brać.
Dlatego nie podoba mi się takie rozwiązanie. Sądzę, że to ma bardzo krótkie nogi w sprawie wychowania. Potem rzeczywiście nic bez zapłaty nie będą chciały pomóc. Kiedyś moja sąsiadka miała trochę inny sposób na to by dziecko miało swoje pieniądze. Miała 2 dziewczynki /blizniaczki/. Zawarła z nimi umowę. Dzieciom trzeba kupować ubranka i inne przedmioty szkolne. Każde z dzieci miało swoją pulę na miesiąc na takie wydatki. Gdy któraś z nich zaoszczędziła na takim wydatku to pieniądze z tej puli trafiały do jej skarbonki. Wydatki ze skarbonki były konsultowane z zainteresowaną. Rodzice od młodych lat wprowadzały swoje ratolośle w świat finansów. Dzisiaj są bardzo dobrze wychowane dziewczyny. Nauczyły się szacunku do pieniędzy i przedmiotów. Obserwuję ich życie. Jestem pełna podziwu dla ich zaradności. Nie wszystkie dzieci można mierzyć taką miarką. Mam troje dorosłych dzieci i każde z nich jest inne pomimo niby jednakowej metodzie wychowawczej.
Evo spróbuj w te wakacje swojej metody. Porozmawiaj poważnie z synem. Jeżeli jest mądrym chłopcem to zrozumie i nie będzie obaw o wypatrzenie charakteru.
Życzę powodzenia i przepraszam za tak długą pisaninę.
ABA
Eva67 kazda sytuacja jest inna i do kazdej trzeba inaczej podchodzic. Nie wiem jaka jest Twoja, ale opisze Ci moja sprzed 18 lat. Bylam sama z synem po rozwodzie syn mial wlasnie 13.5 lat kiedy rozeszlam sie z mezem, wokol zadnej rodziny, od ktorej dzieciak dostwalyby jakies prezenty czy drobne pieniadze (mieszkamy w Stanach). Alimentow tez nie mialam, bo byly maz nie byl ojcem syna (sprawiedliwe i zrozumiale), wiec bylismy tylko i wylacznie na moim utrzymaniu i bywalo, ze bylo bardzo cienko. Tak jak Ty nie lubie sprzatac :)) I wlasnie postanowilam, ze moge placic za odkurzanie i sprzatanie lazienki (kuchnia jest zbyt ryzykowna dla chlopaka w tym wieku) i tak robilam. Inne dzieci dostawaly te same pieniadze jako kieszonkowe (zupelnie za nic !!!) a moj musial na te pieniadze zarobic.
Dodatkowym plusem byl fakt, ze ja w tamtych czasach musialam pracowac w kazda sobote, a on zostawal sam w domu, wiec zamiast miec glupoty w glowie mial zajecie. Placilam po sprawdzeniu pracy, jesli cos bylo wykonane nie tak jak trzeba to obcinalam z wyplaty. Nigdy nie placilam, za sprzatanie jego wlasnego pokoju, natomiast placilam za to co musialabym zrobic sama, zarywajac i tak grubo okrojony czas wspolny, lub zaplacic komus obcemu.
Bardzo duzo czasu poswiecalismy na tworzenie budzetu rodzinnego, razem planowalismy na co bedziemy oszczedzac, czy wydawac. Dzieciak byl zawsze zorientowany w naszej sytuacji materialnej, w ten sposob nie bylo nieprzewidzianego "daj" i rozczarowan. Tak samo planowalismy co on sobie kupi za zarobione na sprzataniu pieniadze, pamietam chcial kupic Nintendo (pierwszy typ), ktore wtedy kosztowalo 150 dol, wiec to 15 tygodni sprzatania ......troche dlugo jak dla 13-14latka. Zdarzylo sie kilkaktotnie, ze jak juz mial np.70 dol to "zmienil zdanie" i chcial juz kupic cos innego. Spokojnie odpowiadalam, ze i owszem moze, to Jego pieniadze wiec ma prawo decydowania, ale tak sie akurat zlozylo, ze mnie brakuje 40 dol na "cos tam" (oczwiscie drobne klamstewko sytuacja wymyslona) i wtedy siadalismy oboje i mysleli skad tu zdobyc te 40dol., konczylo sie na tym, ze mowil "mamo to ja ci pozycze". I pozyczal, po kilku tygodniach jak jego suma juz urosla o kolejne 20-30 dol ja oddawalam "pozyczone" i nagle robilo sie duuuuuzoooooo wiecej i wymarzone Nintendo bylo juz bardziej realne.
Nawiasem mowiac to Nintendo 6 mies po zakupie zostalo ukradzione w czasie kradziezy w naszym mieszkaniu, ale cel zostal osiagniety - zaoszczedzil na Nintendo.
Potem musialam tlumaczyc, ze owszem tak czasem w zyciu bywa, ze my pracujemy ciezko i przychodzi ktos i w ciagu godziny burzy nasz dorobek, ale sa inne plusy takiej sytucji (to juz inny temat).......Moj syn ma obecnie 31 lat ......czy moje placenie za sprzatanie go zdeprawowalo ??????
Uwazam, ze nie. Czy nauczylo szacunku do pracy i pieniadza ????? I tak i nie :)) to zalezy od sytuacji .....
Natomiast z dzieci, jego rowiesnikow (tylko mowie o chlopcach) z tamtych lat i tamtego osiedla jest jednym z nielicznych, ktory ukonczyl szkole, pracuje i nie wyladowal w wiezieniu - przypadkow wiezienia bylo wsrod tamtych chlopcow 4.....przykre.
Eva67 nie ma regul na wychowanie dzieci, tak sie glupio sklada, ze w przeciwienstwie do zakupionego sprzetu przychodza na swiat bez instrukcji obslugi, wiec kieruj sie sercem i rozmawiaj, rozmawiaj, i jeszcze raz rozmawiaj to jedyne co Ci moge poradzic i zycze powodzenia. maryla
Tak dla ciekawostki dodam tylko, ze obecnie "w doroslym zyciu" moj syn jest doradca finansowym Chase Bank nalezacym do JP Morgan.....
Popieram alman i luckystar. W czasie wakacji zawsze wspólnie ustalamy cennik za (tylko porządnie wykonane!) czynności dodatkowe, spoza listy obowiążków. Obie strony na tym nieźle wychodzą, dzieciaki nauczyły się robić wiele pożytecznych rzeczy, oszczędzać, planować i ...doceniać codzienne "babskie" czynności domowe.
Ja rowniez jestem za ... Oczywiscie za prace ktorych na codzien dzieci nie wykonuja np.gruntowne czyszczenie lazienki ,strychu ... plewienie czy koszenie trawy , zmywanie naczyn (zwlaszcza w przypadku chlopcow) czy chocby ugotowanie lub upieczenie prostych potraw . Nie powinny to byc jakies duze pieniadze ale na jakies drobne przyjemnosci ( lody , kino itp. )
A przy okazji dzieciaki lepiej beda przygotowane do doroslego zycia .
DZIĘKUJE.WIEDZIAŁĄM,ZĘ MI POMOZECIE.Pryznam sie,ze dalej mam mentlik.Podpisałabym się pod kazda odpowiedzią.Znalazłam tu tyle mądrości napisanych przez życie.Na co dzien mój syn mi pomaga,robi zakupy,wnosi siaty,sciele mi łozko kiedy nie ma meza(mam problemy z kręgosłupem),przygotowuje kolacje(czesto lubi eksperymentować z sosami,serem).Na pewno nie umie oszczedzać(wydaje wszystko na słodycze,lody).Chciałam ,zeby przez wakacje zarobił na swoje kieszonkowe.Bo tak naprawde przeciez bym mu je dała.
ps.
Swój pokój sprząta od zerówki.A w soboty kurze we wszystkich pokojach,mąz odkurza,ja mam łazienkę i kuchnię na głowie
to sie nazywa podział obowiązków! brawo! gdyby syn przejął czasem twoje czy męża obowiazki to wtedy bym mu zapłaciła;)
Ewo, z tego co napisalas wynika, ze masz madrego, dobrego syna, ktory i tak ma jakies obowiazki od malego...Ponadto wyreczanie Ciebie z prac, ktore sprawiaja Ci trudnosci swiadczy o wrazliwosci na cudze cierpienie i checi pomocy .....mysle, ze w tej sytuacji masz juz za soba zdrowe podstawy wychowania i bez wzgledu na to co postanowisz bedzie dzialalo w sposob pozytywny tak jak to dziala do tej pory....Jesli Twoj syn sprzata swoj pokoj od zerowki, to domyslam sie, ze jestes i bylas jedna z tych mam, ktore nie sprzataly zabawek po 1-2 latku dlatego, ze jest za maly.....
U mnie byla w tej kwestii metoda, jesli potrafi wrzucic zabawki z pojemnika to musi potrafic je wrzucic spowrotem, potem weszlo w zycie, ze ja sprzatam po moich gosciach a syn po swoich.....Powstalo to z koniecznosci, kiedy pewnego dnia byl rozczarowany, ze jego kuzyn poszedl z rodzicami do domu i nie pomogl w sprzataniu zabawek.....wiec wytlumaczylam, ze rodzice tegoz kuzyna zjedli obiad, wypili kawe a ja zostalam z naczyniami ....
Jakkolwiek jesli szlam z nim gdzies z wizyta to zawsze na 30min przed wyjsciem prosilam, zeby pomogl dziecku domownikow posprzatac zabawki i tu przyznam spotykalam sie najpierw ze zdziwieniem gospodarzy a czesto z kategorycznym sprzeciwem, bo zwykle Pani domu mowila "daj spokoj ja codziennie po nim sprzatam i jest dobrze, przeciez to tylko 5min".
Ewo bedzie dobrze, bo widac, ze juz jest :)) tak trzymaj, rob to co robilas bo widac, ze robilas jak dotychczas dobrze :)))
plewieni, koszenie trawnika, porządki na podwórku czy w piwnicy owszem, możnaby zapłacić ale za sprzątanie łazienki, zmywanie naczyń? przecież też korzysta z łazienki i używa naczyń? nam matkom nikt za te czynności nie płaci a przecież sprzatamy łazienki i zmywamy nie tylko po sobie. A może tym dzieciakom co za długo siedzą przy kompach płacić za każdą godzinę o jaką skrócą korzystanie z kompa?:)
zgadzam się Twoją wypowiedzią,ale z innymi również.Nie ma jednego rozwiazania,do kazdego dziecka nalezy podejsc indywidualnie.Dopiero za kilka lat będziemy wiedzieć,czy ansze decyzje były właściwe
Moja Mama powtarza,ze zawód MATKI pomimo tylu pieknych chwil jest najgorszy i najbardziej odpowiedzialny na świecie.
Dana, a co zrobic jesli ktos nie ma trawnika do koszenia, ogrodka do plewienia, piwnicy do pozadkowania czy moze wtedy sprzatanie lazienki ma sens????
Tak wlasnie bylo u mnie.....czy moze mialam wyslac do sasiadow, zeby zarabial u nich???? uwazam, ze to bez sensu tym bardziej, ze sasiadow mialm akurat rowniez bez ogrodkow, piwnic, garazy i trawnikow.....:)) Dlatego tak jak napisalam kazda sytuacja jest inna i kazde dziecko jest inne ......a co za tym idzie my Matki tez jestesmy inne :)) Zycie byloby zdecydowanie latwiejsze gdyby udalo sie zyc w/g tych samych ogolnych regul i to co sie sprawdzilo u Kowalskich bylo rozwiazaniem na moje klopoty, ale tak nie jest i dzieki Bogu, bo wtedy byloby bardzo nudno....
Napisalas tez, ze nie placilabys za sprzatanie lazienki bo przeciez tak samo z niej korzysta.....niby tak, ale czy u Ciebie w domu kazdy myje wanne, umywalke, sedes za kazdym razem jak z niego korzysta czy tez moze jakas Zlota Raczka robi to raz-dwa razy w tygodniu i wtedy za wszystkich domownikow na raz.?????
U mnie akurat panuje ta druga wersja.....dlatego placilam :)))
buziaczki - maryla
Wiadomo ze nie ma zlotego srodka na wychowanie dzieci . Jezeli jednak dzieci chca zarobic na swoje male wydatki i nie chcemy zeby wyszedl odwrotny skutek , to doradzcie konkretnie jak maja zarabiac ...
Przeciez nie wszystkie dzieci dostaja tak zwane kieszonkowe a tez chcialyby miec swoje pieniazki...
Co chodzi o sprzatanie lazienki i zmywanie naczyn to wiem z wlasnego doswiadczenia ze moi chlopcy nie sa zachwyceni gdy musza to zrobic a jakas zacheta zawsze mobilizuje ich do tego a
przeciez wiadomo ze nie robia tego na codzien ...
Witaj Ewa.Ja osobiście nigdy nie płaciłam dzieciom /syn 18 lat i córka 15 lat/za pracę w domu.Uważam,ze skoro tworzymy rodzine to w domu musimy sobie pomagać.Dla mnie ich pracą jest nauka i dobre oceny. Porządki w domu to moja działka,bo i tak musiałabym zaraz cos poprawić.Jak moga to pomagają :,odkurzają,wycieraja kurze,myją podłogi,okna,a na codzień sprzataja tylko swój pokój.Ostatnio,syn sam malował swój pokój,i musze go pochwalic, bo jak na pierwszy raz to wyszło super.Mój mąż był po operacji więc tylko nadzorował pracę. Tak go chwaliłam,ze z radościa pomalował jeszcze przedpokój.Zapłata są dla nich wspaniałe wakacje,fajny sprzet lub ciuchy.
Niedawno syn zrobił prawo jazdy,więc skoro korzysta z samochodu, to do jego obowiazku nalezy mycie auta.Mąż chętnie by to zrobił,ale stan zdrowia mu na to jeszcze nie pozwala.Tak więc jestem z nich naprawde dumna,wiem,ze można na nich liczyć w trudnych sytuacjach.
Jeśli chodzi o pierwszą prace to sam sobie znalazł w roku szkolnym,zbierał zamówienia na ksiazki telefoniczne.Teraz na wakcje tez cos planuje,moze cos ciekawego znajdzie .Cieszę sie,ze chce byc samodzielny..serdecznie pozdrawiam
Poczytalam sobie inne wypowiedzi i musze powiedziec, ze moja byla moze zbyt jednostronna...ale tyle ile dzieci - tyle przypadkow. Moje nigdy nie dostawaly pieniedzy za zupelnie oczywiste, wspolne pomaganie w domu. W koncu ja tez to robie i robilam zawsze nieodplatnie. Gdy u nas wynikaly sytuacje..typu: nie mamy na to czy tamto pieniazkow... dzieci przybiegaly ze swoimi skarbonkami i mowily, my wam damy swoje pieniazki, zeby bylo dobrze. Jeden nasz znajomy, dzis dorosly juz czlowiek... dostawal zawsze pieniadze od rodzicow, za wszystko i za nic.... ale nie dostal wyrozumienia i posluchu w domu na swoje problemy. Jego rodzice mysleli, ze dziecko mozna splacic...pozbywajac sie tym samym klopotu. On sam, stal sie egoista, myslacym tylko o sobie i dbajacym tylko o swoj czubek nosa i na tym ucierpiala jego pozniejsza rodzinka. Wiem ze, to nie na temat lecz chodzi mi tu o wytlumaczenie zlego dzialania pieniedzy na dzieci. Ewo, serce matki wybierze na pewno dobre rozwiazanie. ;* papapa pozdrawiam!
Ile dzieci, tyle rozwiązań, bo każde jest inne i każda z nas boi sie, że popełni błąd, pewnie patogenne jest przegięcie w każdą stronę. Mądre z Was dziewczyny, trzeba przyznać. Może jestem przewrażliwiona, ale nie wyobrażam sobie układu - płacenie za prace domowe. Mieszkamy razem i nasz dom jest wspólny, nie chciałabym powtórzyć porazki mojej sąsiadki, bo ona otwarcie mówi, że to porażka, ale chyba o wiele więcej czynników się na to składa, niż jedynie cennik za czynnosci domowe. To zupełnie tak samo jak pozwolić sobie na pyskowanie, niby takie niewinne na początku, a potem... same wiecie. Każde dziecko zawsze bada grunt, czy oby nie może pozwolić sobie na więcej. Dlatego czy płacić i za co każda ocenia według siebie, a jak to wyjdzie w praniu...? Luckystar ma rację że w sytuację domową powinno się wciągać dzieci, ja chyba za często ukrywam problemy, zmienię to po tej lekturze. Ale płacić za pracę, nawet w piwnicy nie będę , bo nie mieści mi się to w głowie. Kieszonkowe jest, dobrze gospodarują nim moje dzieci, ale nie muszę przypominać o sprzataniu, zwłaszcza w soboty, bo bardzo często pracuję. Buziaki, kochane jesteście i bardzo mądre!
Irena